Kino polskie i światowe. Najnowsze premiery i uznane klasyki. Filmy dokumentalne oraz fabularne, komedie i dramaty, niszowe obrazy autorskie czy też hollywoodzkie blockbustery. Nieważne jakie — ważne, że można je obejrzeć i o nich porozmawiać. W sposób niepoważny jak i czasami dogłębnie analityczny.…
Idealny musical dla ludzi, którzy nie lubią musicali, ponieważ składa się z tych elementów, których ludzie, którzy nie lubią musicali, nie lubią w musicalach. Brzmi jakbym się naigrywał, ale naprawdę tak jest i nie rozumiem dlaczego.
Teraz soie przypomniałem że obok Kobranocki był też przecież szlagier T-Love czyli "Ajrisz". Ale Muńka Staszczyka o zainteresowanie sytuacją geopolityczną bym nie podejrzewał, tam to mu jawnie o alkohol chodziło.
Paddingtona w Peru oraz Gladiatora 2, oprócz wspólnej daty polskiej premiery łączą także niebywale wymuszone wątki związane z dziedzictwem i przeznaczeniem, które mimowolnie kształtują nasze życie; nieumiejętność dorównania jakością poprzedniczkom, oraz retrospektywy zawarte w malowanych scenach w stylu Chłopów i Twojego Vincenta. I niewiarygodne, że coś związane z Chłopami i Twoim Vincentem w jakimkolwiek zestawieniu wypada najlepiej
synek prawdziwy ból to jest jak musisz zorganizować konklawe ale ci się kandydaci wysypują
Jak sobie na jesień już zrobię przewidywania oscarowe, to na wiosnę będzie mniej roboty, to się nazywa efektywność.
Dobra, ale gdyby to Kendrick nawinął "you're an anal man, but I'm oral as hell" to by mu Pulitzera za to wcisnęli.
Ostateczna przestroga dla ojców przed dawaniem słów wsparcia i wyrazów szacunku swoim synom.
Przypomina mi to wszystko odcinek Spongeboba Kanciastoportego, który właśnie sobie w głowie wymyśliłem, w którym Skalmar Obłynos serwuje klientom gourmet dekonstrukcję kawałka mięsa włożonego pomiędzy chleb na zakwasie, przelewając tym samym cierpienie swoje, pracowników gastro i zabitych zwierząt w poetyckie doznania smakowe, ale Pan Krab i tak go zwalnia, bo klienci jednak chcieli Kraboburgera za piątaka.
Substancja jest jak nastoletnie sam na sam z samym sobą, gdy rodzice wychodzą z domu — solidne dwie godziny seansu, bardzo dużo pośladków w różnych odmianach i na końcu trochę obrzydzenia tym co się właśnie obejrzało.
Myślisz sobie, że scena w której znienawidzony bohater jest topiony kwasem to bardzo dziwne guilty pleasure, ale potem się okazuje że odliczanie trwające przez cały film pokrywa się z rzeczywistym czasem, który upływa podczas seansu i już w ogóle jest hhhnnggggggg.
(0:51) - Rodzaje życzliwości (7:00) - Minghun (13:48) - A Different Man (16:54) - Aggro Dr1ft (20:00) - Monkey Man
Boże tyle wspaniałych rzeczy do oglądania chyba nie dam rady ich wymienić bo nowy Dupieux, A Different Man, Grand Tour, Monkey Man, Sasquatch Sunset, Cuckoo, Kneecap, Królowe dram, Surfer, filmy biologiczne z WFO, To nie mój film, Playtime, King Baby, Stop Making Sense, Zła nie ma, MMXX Christi Puiu, Sekcja telewizorowa, retrospektywy, wydarzenia w Arsenale i jeszcze dwa razy nowy Dupieux ufff wymieniłem wszystko, nie no żartuję, wymieniłem trochę ale tyle wystarczy.
Tak jak w knajpie, w której się czeka godzinę na posiłek a wszyscy dookoła już jedzą, tak samo jest z trzecim sezonem The Bear, który na całym świecie już był oglądany a w Polsce dopiero za pare tygodni.
"Ja chcę lobotomię" nie było na mojej liście bingo spodziewanych linii dialogowych w bajce Pixara.
Jakbym wychowywał się na Bluey, to może bym wyrósł na wartościowego członka społeczeństwa. Niestety, za dzieciaka oglądałem i czytałem Kaczora Donalda i teraz nagrywam podcasty
Nie zdradzając swojej opinii, mogę z całą pewnością powiedzieć, że jest lepszy niż Furiosa z Damięckim.
Z kondycją polskiego dokumentu jest trochę jak z moją kondycją - istnieje i na tym poprzestańmy.
I w sumie nie wiesz, kto był bardziej nawiedzony: pionierzy dancehallu, Yoko Ono czy ludzie rozmawiający ze zmarłymi psami.
A i tak najciekawsze okazały się krótkie metraże z Wytwórni Filmów Oświatowych z muzyką Komedy.
Filmowa adaptacja tej niebywale frustrującej sytuacji, kiedy chcesz napisać "penis", ale autokorekta ciągle zmienia na "tenis", za to jak ten jeden jedyny raz chcesz napisać "tenis", to od niechcenia wskakuje "penis".
Nie powinienem tego robić, ale czerwone okulary Jessego Plemonsa z tego filmu są slay af i totalnie włączam je do swojej letniej stylówki.
Podświadomie celowo pomijam w tej recenzji nazwisko jak i w ogóle funkcję reżysera tego filmu, bo nie mieści mi się w pale, że nad tym stała i czuwała jedna osoba, a nie zestaw partyjnych decydentów próbujących wycisnąć cały wachlarz ordynarnych w swej patetyczności frazesów.
Jeżeli skłoniłem Cię do wyszukania znaczenia słowa "anachoreta", to już wypełniłem misję edukacyjną.
Astrofizykiem nie jestem, ale widziałem Rodzinę Soprano i wydaje mi się, że problem trzech ciał polega na tym, że jeszcze dwa ciała jeszcze da się samodzielnie przewieźć i ukryć, ale problem pojawia się przy trzecim ciele.
Filip Pławiak tak dobrze nauczyl się w Białej odwadze mówić w obcym języku, że w Rojście: Millenium mówi Fronczewskim.
Polska propozycja do listy: my twink boyfriend turned into a genocidal dictator.
Chciałbym wierzyć, że Robert Downey Jr. zdobył Oscara za wspaniałą kreację w Oppenheimerze, ale jestem na tyle przesiąknięty cynizmem, że czuję, że wygrywa za bycie symbolem hollywoodzkiej nadziei - możesz jako nepobaby przećpać i przearesztować sobie doszczętnie karierę, ale jak jesteś biały, bogaty i z koneksjami to i tak wrócisz na szczyt, zapłacą ci górę kabony i dadzą figurkę. To, że bardzo ostrożnie zasygnalizował to prowadzący Jimmy Kimmel, zaraz obok wyśmiania Roberta De Niro w twarz, że się ugania za małolatami, było najbardziej kontrowersyjnymi momentami tegorocznej gali. Ale był piesek, całość trwała krócej niż Czas krwawego księżyca, Poor Things i Zone of Interest z tarczą, nawet nie mam na co narzekać, znaczy mógłbym, ale nie jestem do końca pewny czy fani Billie Eilish nie są tak mściwi jak swifciary.
przebacz mi osobo słuchająca, myślałem że jak sobie siądę i bez zbędnego przygotowania tylko odczytam nominacje to wyjdzie szybko, krótko, przyjemnie, a wyszło jak zwykle. w pakiecie oferuję równie zwięzłą i bolesną recenzję American Fiction. natomiast recenzje pozostałych filmów nominowanych w głównej kategorii uszeregowane, tak jak ja bym je uszeregował można znaleźć poniżej: 10. The Holdovers 9. American Fiction 8. Oppenheimer 7. Past Lives 6. Barbie 5. Killers of the Flower Moon 4. Anatomy of the Fall 3. Maestro 2. Zone of Interest 1. Poor Things
Ujeżdżanie czerwi przez bezkresną pustynię ustanawia kolejny, nierealistyczny standard dla publicznego transportu.
Czy to aż taka zbrodnia marzyć o małym domku za miastem, z ogródkiem, dziećmi, psem i mężem pnącym się po szczeblach korporacyjnej drabiny? Tak. Ale to zależy od sąsiedztwa.
Był chłop, nie ma chłopa. Tak po prostu. To tak jak z Kennedym, jego głowa sama z siebie tak zrobiła.
Tak, wrzuciłem do tytułu trzy losowe słowa klucze. Alternatywą było "cuckolding", "Judaizm" oraz "Katarzyna Dowbor" więc mogło być gorzej.
Tłumaczenia twórców, że no Tarantino to może nie tak bardzo, prędzej Peckinpah, to poziom wyparcia godny kibica polskiej reprezentacji w piłkę nożną, który wylicza matematyczne szanse na baraże, jeżeli nasi strzelą 28 bramek w następnym spotkaniu, a trzy inne drużyny zginą w katastrofie lotniczej
A co gdyby zamiast nietoperzy Bruce Wayne bałby się swojej tłamszonej homoseksualności?
Do pełni szczęścia zabrakło mi odwagi w tłumaczeniu, żeby pójść na całość i przetłumaczyć imię Godwina na swojskiego Bożydara. Lanthimos by tego chciał.
Akademia Pana Kleksa zestarzała się tak mocno, że „dwuznaczność” nazwiska głównego bohatera jest kompletnie nieczytelna dla najmłodszego pokolenia – dlatego atramentowy „kleks” został zastąpiony... ptasim gównem. I jest w tym jakiś porządek, że ta nowa Akademia Pana Kleksa będzie się kojarzyć ludziom z ptasim gównem.
Dla wiernych i regularnych słuchaczy nie byłoby niespodzianek, więc po co miałbym mówić to co już wiecie. Dlatego, żeby jednak niespodzianki się znalazły i dlatego żeby podsumowywać szerzej niż tylko moje własne upodobanki, zaprosiłem Karolinę Sołtys z Radia LUZ, żeby także wyszczególniła swoje ulubione filmy (i jeden serial!) roku 2023. Top 10 Karoliny: [trzeba posłuchać żeby się dowiedzieć] Totem Talk to Me Siostrzeństwo świętej sauny Czas krwawego księżyca La Chimera Niedźwiedzie nie istnieją Maestro Polne drogi mają smak soli Tori i Lokita Top 10 Józefa: [tu trzeba posłuchać żeby się dowiedzieć] Dream Scenario Maestro Przejścia The Killer Killers of the Flower Moon Barbie Bulion i inne namiętności Past Lives Eileen
Albo to ja wchodzę w wiek senioralny, albo to rzeczywiście jest tak śmieszne, bo waliłem ręką ze śmiechu w kolano.
Moją ulubioną kontrowersją wokół nowego filmu Bradleya Coopera, było nakręcanie jeszcze przed premierą narracji, że charakteryzacja obejmująca powiększenie nosa w odniesieniu do postaci o żydowskich korzeniach jest formą obrzydliwego antysemityzmu na równi z blackface'm. Niestety, drama została dość szybko ucięta przez dzieci Leonarda Bernsteina, które po obejrzeniu Maestro stwierdziły, że przecież ojciec miał duży nos, a Cooper wygląda identycznie jak on. Myślę, że to lepsze wyróżnienie niż jakikolwiek Oscar.
Jest rok 2040. Na Ziemi brakuje wody pitnej i warunków do życia. W Polsce, w dalszym ciągu, najbardziej brakuje dobrych scenariuszy.
Jak masz starego, który niebywale mocno fascynuje się postacią Napoleona Bonaparte i zupełnym przypadkiem rozpoczyna konfliktogenne tematy w święta (bo to zazwyczaj idzie ze sobą w parze), to zabierz go na Napoleona. Gwarantuję, do Wielkanocy tego nie odchoruje.
Pięć filmów o których warto wspomnieć, bo ja o nich wspominam, jeżeli ktoś was zapyta o American Film Festival, jeżeli akurat nie byliście na American Film Festival, ale nie chcecie się przyznać, że nie byliście na American Film Festival. Nie dlatego, że wszystkie z nich są jakieś super, ale przynajmniej mogą być niezłym rozpoczęciem i zakończeniem dyskusji.
Szanuję fakt, że praktycznie od zawsze David Fincher prowadzi krucjatę przeciw SEO. Do filmów o tytułach takich jak Se7en czy Z⌖diac, dołącza teraz The Killer, ale autor plakatu stwierdził, że jeżeli litera "i" wygląda jak stojąca postać, to jak się ją obróci o 90 stopni, to będzie wyglądać jak zwłoki. I za to projektanci graficzni dostają ogromne pieniądze.
Pierwszą rzeczą jaką zrobił Martin Scorsese po premierze swojego filmu w oryginalne zatytułowanego Killers of the Flower Moon, to było założenie konta na portalu Letterboxd, adresowanym do młodych kinofili chcących dać społeczny upust swojej filmowej pretensjonalności. Biorąc pod uwagę że Czas, oglądało się jak filmy Marty'ego z lat 70. to czuję, że odnajdzie się tam jak Robert Makłowicz na YouTube, czyli fantastycznie; otoczony należytym kultem z aparycją młodzieniaszka.
To mogłaby być recenzja najważniejszego dzieła serialowego w historii polskiej telewizji - monumentalny serial z zapleczem HBO lub Apple, snujący epicką opowieść w czterech sezonach po 10 odcinków, pokazujący realia życia na polskiej wsi przez pryzmat niejednoznacznych bohaterów, zmieniających się stronnictw, rozterek moralnych i ostatecznego rozprawienia się z wyidealizowaną chłopomanią. Europejska Sukcesja z nutą obornika. Ale niestety, przez fantazję pewnego małżeństwa z malarskimi fiksacjami, na najbliższe parę lat lub dekad powinniśmy zapomnieć o kolejnych adaptacjach prozy Reymonta. Więc zamiast tego, jest to recenzja o zmarnowanym potencjale, niewykorzystanych szansach, olejnym kolosie na glinianych nogach, sile autosugestii wpływającej na rozstrzyganie nad artystyczną wartością i eksperymencie myślowym ciekawszym niż jakakolwiek kmina nad filmem DK i Hugh Welchmanów.
Teza jakoby Jakub Gierszał miał być Zbigniewem Cybulskim swojego pokolenia aktorskiego, jest podbita w tym filmie sceną wskakiwania do pociągu odjeżdżającego z Wrocławia Głównego. Ale jest też od razu zbijana jego grą aktorską w tym filmie.
Ja wiem, że czasami to brzmię jakby mi się bardzo nie chciało filmów oglądać, a potem o nich opowiadać, ale w tym wypadku mi się chciało i to bardzo.
Wtedy, gdy działa, to rozdziera duszę na pół wypełniając serce przejmującym żalem i goryczą. Gdy nie działa, ból emocjonalny zastąpiony jest bólem gałek ocznych zmęczonych ich przewracaniem. To przykre, że emocjonalna uwaga skupiona na rodzinie przerzucanej w nieskończoność między Polską a Białorusią jest rozpraszana Mają Ostaszewską mierzącą się z karkołomnym zadaniem wypadania z roli bazowanej de facto na niej samej.
W zasadzie w zestawieniu z pierwszym sezonem, diametralnie niewiele się zmieniło - jest więcej, drożej i głośniej. I dorzucili dwie laureatki Oscara do obsady.
Oglądanie współcześnie 13 posterunku jest trochę jak obserwowanie kampanii wyborczej - niby się człowiek śmieje, ale jednak trochę wstyd i to wszystko jest strasznie głupie i odzwierciedla społeczny prymitywizm. I tak jak z polityką, o wiele lepiej się to obserwuje z Maćkiem Stasierskim u boku.
Jeżeli w Barbie brakowało ci heglowskiej dialektyki i ustępów z polityczno-społecznych traktatów omawianych na pierwszym roku gender studies, to może zainteresuje cię serial Jestem panną dostępny na Amazon Prime, który dowodzi dwóch rzeczy: da się w rozrywkowy sposób w pięć minut wytłumaczyć, że to monopol państwa na przemoc i prymat maksymalizacji zysków wynikający z kapitalizmu powoduje wszystkie nierówności społeczne, a także tego, że Boots Riley jest millenialsowym skrzyżowaniem Žižka, Lyncha i Buñuela.