Żyjemy w ciągłym zabieganiu, z trudem znajdując czas na relaks i zamyślenie nad życiem. Kiedy przychodzi wieczór często sięgamy po telewizyjny pilot, by zagłuszyć własne myśli. A może lepiej zaparzyć herbatę, wyłączyć światło, nałożyć słuchawki i… znaleźć się w trochę innym świecie? Opowieści, które dla Was przygotowujemy, przedstawiają życie w rozmaitych jego przejawach. Zapraszają reportażyści Radia Lublin.
Wspomnienie walki o zdrowie ulubionej przez uczniów nauczycielki, Beaty Nowak, która niestety odeszła, ale jej wspomnienie i charyzma żyją w pamięci dorosłych już wychowanków. W studiu psycholog i opowieść o pedagogach z powołania, którzy nawet wakacje poświęcają uczniom.
W czasie II wojny, prawdopodobnie jesienią 1943 roku, w lesie w okolicach Janowa Lubelskiego, upadł niemiecki pocisk V2 lub V1 Prawdopodobnie, bo pojawiały się opinie, że miejsce to, czyli lej z wodą, to ślad po upadku meteorytu. Jednak wydarzenie to zapadło w pamięć, nielicznym jużnajstarszym mieszkańcom okolicznych wsi. Latem 2016 roku, grupa naukowców, pod kierunkiem Muzeum Regionalnego w Janowie Lubelskim, postanowiła przebadać ten teren.W audycji (z 2016 r.) głos zabierają: - Barbara Nazarewicz- kierownik Muzeum Regionalnego w Janowie Lubelskim- dr Dominiki Szulc – historyk- dr Łukasz Chabudziński – z Wydziału Nauk o Ziemi z pracowni Geoinformacji UMCS - Agnieszka Fac- archeolog z Muzeum Regionalnego w Janowie, która nadzorowała prace na uroczysku „Bomba”- Wiesław Oszust – który użyczył łodzi do poszukiwań śladów rakiety- Piotr Wic – uczestnik badań archeologicznych- Stanisław Malinowski, Stefan Pikula, Jan Rząd -mieszkańcy miejscowości Świnki - Stanisław Ładziak i Feliks Wereski - byli więźniowie obozu w Pustkowie położonym w pobliżu wyrzutni rakiet w Bliźnie, mieszkańcy Zdziłowic;- Edward Jarosz – żołnierz Narodowych Sił Zbrojnych, AK, ps. „Mały”, mieszkaniec Białej, brat Adama Jarosza komendanta Placówki, który zabrał części od rakiety V1, która upadła na Podlaskach- Zbigniew Michalczyk – z Gminnego Centrum Kultury i Promocji odział w Zdziłowicach, który pomógł w dotarciu do byłych więźniów obozu w Pustkowie
W Muzeum w Zamościu można zobaczyć obrazy namalowane przez Olgę Boznańską i jej uczennicę Zofię Kulaszyńską - Couret. Nazwisko uczennicy i jej prace są dziś mało znane. Ale jej życie, jak i jej obrazy, wypełnione są kolorami, których u jej mistrzyni nie spotkamy. Fot. Wystawa w Muzeum Zamojskim "Zamojskie korzenie – paryska szkoła! Wystawa Zofii Kulaszyńskiej-Couret i Olgi Boznańskiej w Muzeum Zamojskim."
Niemcy Francja Włochy to oczywiste kierunki migracji ale sa tacy którzy chcą mieszkać w Chorwacji lub Rumunii . Dlaczego o tym opowie bohaterka audiodokumentu jestem zewsząd, która do Zagrzebia przyjechała z powodu pracy licencjackiej poświęconej pewnemu jugosłowiańskiemu rzeźbiarzowi. I została w tym mieście, które leży gdzieś w połowie drogi miedzy Polską, a Grecją i nie tak znowu daleko od Francji. Wielokulturowość wpisana jest w jego ulice iplace tak samo jak w życiorys Natalii, która dom utożsamia z bliskością i zaufaniem odmawiając mu wszelkich architektonicznych konotacji. Na zdjęciu autorka podkastu bohaterka trzymała stała po drugiej stronie obiektywu. realizacja akustyczna Jarosław Gołofit muzyka Artur Giordno
Najpierw była wspólna pasja, potem miłość. Dorota i Wojtek Nowakowscy stanowią tandem doskonały w domu i na planie filmowym.Ona – jako operatorka obrazu – bierze udział w prestiżowych projektach telewizyjnych realizowanych na całym świecie. On – dowodzi rodzinną firmą producencką i…strzeże swojej żony. Oboje kochają życie: jego kolory i smaki.Fot. Katarzyna Ramlo
W Ośrodku Brama Grodzka Teatr NN od blisko 30 latrealizowany jest program Historia Mówiona. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych. Pomysł zrodził się w głowie dyrektora Tomasza Pietrasiewicza w II połowie lat 90-tych, kiedy zainteresował się społecznością żydowską Lublina, którazniknęła z pejzażu miasta w czasie Holocaustu i po wojnie została wymazana z pamięci ludzi. Wizyta w Ośrodku, kobiety uratowanej przez polską rodzinę, potempo wojnie mieszkającej w Bramie Grodzkiej była inspiracją do utrwalania wspomnień mieszkańców miasta. O tamtych pionierskich czasach, kiedy nie było Internetu, z którego można było czerpać wiadomości, sprzęt nagrywający byłdrogi i słabej jakości, nie było źródeł pisanych, z których można było dowiedzieć się jak pracuje się nad relacjami osób nagrywanych w ramach programu historia mówiona, opowiadają byli i obecni pracownicy Ośrodka. Mówią o swojej pracy, ale też pasji, spotkaniach ze świadkami historii, z których wielu już dzisiaj nie żyje. Ale dzięki ich pracy głos i wspomnienia ocalały. To pierwsze część opowieści o HM dotycząca lat 1997 -2005.
Miejsce zbrodni i występku zamiast miasta ogrodu. Kośminek przez jednych zwany trójkątem bermudzkim przez innych dzielnicą cudów miał być wzorcową dzielnicą ogrodem, kolebką lubelskiej rewolucji przemysłowej w europejskim stylu. Miało być dobrze i pięknie, a wyszło jak zwykle. Odrapane kamieniczki, klocki domków jednorodzinnych, resztki po zakładach przemysłowych, w środku dzielnicy wielka płyta i deweloperski standard, który wciska się powoli od strony miasta. Lubelski Kośminek to opowieść o tej części świata, w której wszystko wychodzi trochę krzywo ,trochę na opak a jednak jest w tym i urok i miejska legenda, która wkrada się tam gdzie dostępu nie maja urbaniści.
Czym jest Szlak Renesansu Lubelskiego? Szczególnie w wakacje warto zajrzeć do poszczególnych zabytków na jego trasie (renesanslubelski.pl). Wraz z regionalistką i pisarką Ewą Leśniewską udamy się do kościoła p.w. Św. Marii Magdaleny w Łęcznej. Ale Szlak tworzy ponad 40 zabytków. Opowie o tym Dorota Lachowska, dyrektor Biura Lubelskiej Regionalnej Organizacji Turystycznej.
To chyba była miłość od pierwszego wejrzenia, ona miała 17 lat, on 34. Ślub odbył się kilka miesięcy po pierwszym spotkanie w Krakowie w 1880 roku. Jan i Maria Kleniewscy osiedli w Kluczkowicach i trudno przecenić rolę, jaką odegrali w rozwoju regionu. Powstały cukrownie, kolejka wąskotorowa i zakłady przetwórcze.Maria niestrudzenie prowadziła kursy, szkolenia i naukę dla kobiet. Pierwsza wprowadziła też, na wzór szwedzki, wychowanie fizyczne do programu nauczania. Założyła liczne stowarzyszenia i organizacje kobiece, które nie tylko gromadziła kobiety z różnych warstw społecznych, ale też wszystkim dawały poczucie niezależności.
Covidowa artystka - mówi o sobie pani Halina. Do rysunku, do malowania wróciła po blisko 60 latach. Ołówka i pędzla w ręku nie trzymała od lat szkolnych. Podczas pandemii i przymusowego siedzenia w czterech ścianach obejrzała film o tym, jak malować. Pierwsze były plakatówki, teraz pastele na tekturze.Pani Halina maluje kwiaty, bo - jak mówi - to daje jej ukojenie. Zawodowo była nauczycielką fizyki, pracowała też z dziećmi niepełnosprawnymi, ale pasji w jej życiu jest dużo więcej.
Na początku lutego 1941 roku do Lasku Bogucińskiego w gminie Garbów przyjechała ciężarówkami grupa ludzieskortowana przez Niemców i wykopała w lesie dół. Tego samego dnia lub następnego przywieziono tam kilkanaście skrzyń. Po jakimś czasie miejscowi odkryli, że były to zwłoki nieznanych wówczas ofiar. Po wojnie wyszło na jaw, że byli toczłonkowie ruchu oporu aresztowani w Lublinie i zamordowani w więzieniu na Zamku lubelskim. Od lat tym wydarzeniem interesują się państwo Krzysztof i Jadwiga Flisiakowie z Bogucina a prokuratura IPN w Lublinie prowadzi śledztwo. Jakie były kulisy tej sprawy, co udało sięwyjaśnić a czego nie, jakie wiążą się z tym wydarzeniem tajemnice? O tym wszystkim w reportażu.
Artysta malarz Piotr Łucjan jest uczniem Jerzego Nowosielskiego. Od początku inwazji Rosji na Ukrainie portretuje poległych Ukraińców z Drohobycza, z którego pochodził Bruno Schulz zabity przez hitlerowców w czasie II wojny. Maluje też kobiety, które uciekły z ogarniętej wojną Ukrainy do Polski wraz ze swoimi dziećmi. Manifestuje w ten sposób swój sprzeciw wobec wojny i zabijania ludzi.Fot. Obraz Piotra Łucjana Matka Boska Charkowska
"Janusz Rożek - dwa lata przed lubelskim lipcem" - to audycja poświęcona działaczowi ludowemu, opozycjoniście, który był prześladowany, zatrzymywany, w stanie wojennym internowany i represjonowany, a mimo wszystko niezmiennie aktywnie reagował na wydarzenia w Polsce. Już w lipcu 1978 roku powołał Komitetu Samoobrony Chłopskiej Ziemi Lubelskiej.
Eduardo Frigatti jest uczniem Krzysztofa Pendereckiego. Paulinę spotkał na studiach w Krakowie. Tak jego życie zaczęło się zmieniać, a marzenia zaczęły się spełniać. Trzeba było tylko czasu i właściwych miejsc, w których Eduardo mógł spotkać wyjątkowych muzyków: Xiaotong Wang, Sebastiana Kozuba i Krzysztofa Jusiaka. Dziś tworzą niezwykły miks muzyki brazylijskiej i polskiej.fot.MM
Adam Han-Górski (1940), mieszkający w USA światowej sławy skrzypek, przyjechał do Lublina na spotkanie z uczniami Szkoły Muzycznej im. T. Szeligowskiego. Zapraszamy do wysłuchania opowieści o życiu charyzmatycznego artysty, ocalonego z Zagłady, naznaczonego traumą dzieciństwa, ale niezwykle przywiązanego do Polski. "Na strunach życia" w Radio Lublin, kilka minut po 21.00. Autorka Kasia Michalak. Reportaż i dźwięk, realizacja dźwięku Piotr Król.Autorka dziękuje za pomoc w realizacji audycji p. Grzegorzowi Cholewińskiemu - muzykowi Filharmonii Lubelskiej.Fot. Alec Soth, facebook Adama Han-Górskiego
Czy obecne Czermno na Zamojszczyźnie to gród Czerwień z czasów Bolesława Chrobrego? Ten sam, który Chrobry przyłączył do Polski. Czy pierwszy polski król tam był? Badania archeologów wstępnie to potwierdzają.O Bolesławie Chrobrym, o wyprawie na Kijów przez Grody Czerwieńskie, o tym jak wyglądało życie 1000 lat temu - opowiemy w audycji Magdy Grydniewskiej "Bolesław Chrobry".
Bohaterami audycji są Maria i Roman z Kosynia w gminie Wola Uhruska. Ponad dwadzieścia lat temu, kiedy znaleźli dla siebie to wiejskie siedlisko, było zarośnięte chaszczami. Płoty były zmurszałe i powywracane, a chata rozłaziła się i osiadała w podmokłym bagiennym terenie. Jednak urzekły ich rosnące tam majestatyczne, ponad stuletnie drzewa. Wokół nich postanowili zbudować swoje miejsce na ziemi. Wymagało to wiele trudu i wyrzeczeń, ale dziś ciężko im sobie wyobrazić powrót do miasta. Przyroda i żyjące wokół zwierzęta dają gospodarzom spokój i ukojenie. Ich siedlisko stało się też tymczasowym domem dla osób szukających schronienia przed wojną w Ukrainie.
Konstanty Ildefons Gałczyński to znany w Polsce poeta. Za sprawą jego syna, którego reportażystka Małgorzata Sawicka odnalazła w Australii, poznamy wojenne losy pisarza i jego żony oraz wnikliwie przyjrzymy się losowi emigrantów w Australii. Audycja dotknie też tematu ojcostwa, który czasem tematem prostym nie jest.Dziś syna Konstantego Ildefonsa nie ma już wśród nas. Kostek, czyli Steve Parker zmarł w Darwin pięć lat temu. Jego głos i opowieść pozostały.Fot. Kadr z filmu Małgorzaty Przytuły Sawickiej "Ulica zdradzonego dzieciństwa" (dostępny na YouTube), gdzie można zobaczyć zdjęcia Kostka, czyli Steve'a Parkera.
Piotr Lasota, obecnie koordynator projektu Historia Mówiona w Ośrodku Brama Grodzka, opowiada o swojej życiowej drodze, czyli o doświadczeniu i przemianie, którą przeszedł.Ukończył technikum mechaniczne, studia filologiczne, pracował na budowie, ale zafascynowały go opowieści dotyczące przeszłości. Trafił do zespołu ludzi w Bramie Grodzkiej, zajmujących się historią mówioną i nagrywaniem świadków przeszłości. Między innymi przygotował projekty dotyczące szeroko pojętej etnografii Lubelszczyzny czy pszczelarstwa na Lubelszczyźnie, w których wykorzystywał relacje mieszkańców regionu.
Są reportaże, z którymi, my autorzy, wędrujemy przez życie. Są bohaterowie audycji, od których nieustannie się uczymy…W czwartkowy wieczór, kilka dni przed Dniem Ojca przypomnę Państwu reportaż zatytułowany „Dzień taty” – wpisaną w roztoczański pejzaż opowieść o samotnym ojcostwie Zenona Oleniaka ze wsi Gruszka Zaporska.
9 czerwca minął rok od śmierci piosenkarza Michał Hochmana. W Teatrze Starym w Lublinie przyjaciele zorganizowali koncert ku jego pamięci, a pod lubelskim ratuszem odsłonięto pomnik, tak bardzo kojarzący się z postacią artysty. W archiwum Radia Lublin w reportażu Moniki Malec "Moja wędrówka" zachował się głos artysty i jego opowieść o życiu wplecionym w piosenki. fot.MM
„Jestem chłopką” – mówiła o sobie. I dużo wcześniej, zanim międzynarodowe organizacje i urzędy mówiły o tym, chroniła niematerialne dziedzictwo wsi. Helena Weremczuk wiele lat kierowała Wojewódzkim Domem Kultury w Lublinie. Współorganizowała Festiwal Kapel i Śpiewaków Ludowych w Kazimierzu Dolnym, była autorką wydawnictw o tej tematyce, spotkań i konferencji. I zawsze dbała o to, żeby wszystko było oryginalne, autentyczne i prawdziwe.
Ryszard Lenartowicz, wieloletni pracownik Radia Lublinopowiada o ojcu Janie, konstruktorze w Lubelskiej Wytwórni Samolotów. W czasie okupacji, kiedy miał 11 miesięcy, ojcieczostał aresztowany przez Niemców. W pamięci z rozmów z mamą pozostały fragmenty wspomnień o ojcu, który we wrześniu 1939 r. miał szansę wyjechać na Zachód zewakuującymi się pracownikami LWS, ale pozostał w Lublinie, bo miał małe dziecko i żonę. Po ojcu Ryszard odziedziczył techniczne zdolności, po latachpracował nie tylko w radiu, ale również współpracował ze znanymi artystami jak Breakout, czy Krzysztof Krawczyk. Dzisiaj zastanawia się kim byłby ojciec, gdyby jego losy nie potoczyły się tak tragicznie.
O lubelskim sporcie w okresie PRL-u i początku lat 90. opowiadają stanowiący rodzinę, utytułowana biegaczka, wielokrotna mistrzyni Polski, Barbara Pudło (z domuKlepka), jej mąż Dariusz Pudło, pełen energii kolarz z lat osiemdziesiątych oraz Eugeniusz Pudło znakomity kolarz w latach sześćdziesiątych, a później trener kolarzy lubelskiego Startu.
Walczą jak żołnierze na wojnie, bo walczą o życie - mamy i ich dzieci zbyt wcześnie urodzone. Lekarze w USzK 1 w Lublinie mają około 30 przypadków tzw. skrajnych wcześniaków rocznie. Ania urodziła się w 24 tygodniu ciąży, Henio niewiele później. Przyszły na świat jednego dnia, dwa lata temu w marcu. Ich mamy powiesiły na oddziale intensywnej terapii dzwon wcześniaka, którego czysty dźwięk oznacza zwycięstwo.O emocjach, o uczuciach, o walce w reportażu Magdy Grydniewskiej "Dni Matki".
Pod koniec kwietnia 2025 r. już po raz 6 odbył się w Pliszczynie pod Lublinem rajd zorganizowany w celu uczczenia pamięci sierż. Walentego Waśkowicza „Strzały”. Waśkowicz walczył w kampanii wrześniowej, działał w strukturach AK a po wojnie walczył w oddziale WiNdowodzonym przez por. Zdzisława Brońskiego „Uskoka”. Był jednym z najdłużej działających żołnierzy podziemia niepodległościowego. Za udzielanie mu pomocywielu mieszkańców otrzymało kilkuletnie wyroki więzienia. W reportażu wypowiadają się członkowie rodziny „Strzały” i jego żony, organizatorzy i uczestnicy rajdu a także świadek jego śmierci. W audycji głos zabierają:Przemysław Bara - z Grupy Rekonstrukcji Historycznej imienia Pierwszego Pułku Legii Nadwiślańskiej Narodowych Sił Zbrojnych, organizator rajdu Członkowie rodziny „Strzały” i jego żony: Stanisław Pawełczak, Tomasz Pawełczak, Bożena Przystupa, Anna Olszta i Jarosław Olszta. Czesław Przybyś – świadek historii oraz uczestnicy 6 rajdu „Strzały”, który odbył się 27 kwietnia tego roku.
Małżonkowie Joanna i Marek Guzowscy odnaleźli siebie już po czterdziestce. Ona jest lekarką dermatologiem, on od lat prowadzi Fundację Misja Tandale, która wspiera edukację dzieci z najbiedniejszej dzielnicy stolicy Tanzanii. Marek miłością do Afryki zaraził swoją żonę. Bohaterowie reportażu opowiadają o wspólnej drodze przez życie, której największymi wartościami są wiara i służenie najuboższym.
Oskar i Paulinka podjęli decyzję o całkowitej zmianie życia podczas słonecznych wakacji w Chorwacji. Po powrocie do kraju nie wahali się ani chwili — w tydzień spakowali cały swój dobytek i ruszyli w nieznane. Na miejscu czekała ich jednak niespodzianka: praca, która miała być punktem zaczepienia, po prostu nie istniała. Tak zaczyna się ich pełna wyzwań i emocji historia — opowieść o poszukiwaniu własnej drogi, dojrzewaniu do odpowiedzialności i dorosłości nie tylko na podstawie metryki.
Reportaż "Panie Zamoyskie" opowiada o fascynacji Agnieszki Lidii Płatek kobietami, które stały u boku ordynatów Zamoyskich. W napisanej przez siebie książce ukazała ich niepowtarzalne osobowości, słabości oraz ambicje. Agnieszka Lidia Płatek należy do Stowarzyszenia Turystyka z Pasją i współpracuje z przewodniczką Dominiką Lipską przy popularyzacji wiedzy o historii rodu Zamoyskich. Nie bez znaczenia jest fakt, że obie Panie lubią historyczne stroje, które po założeniu są niczym wehikuł czasu.Realizacja reportażu Piotr Król.fot. z archiwum Agnieszki Lidii Płatek, Dominiki Lipskiej i Moniki Malec
W bule grali już rzymscy legioniści. Obecnie to propozycja spędzania wolnego czasu dla wszystkich niezależnie od wieku i kondycji. W Polsce gramy w Petankę między innymi w Lubartowie.Pierwsze rozgrywki międzynarodowe odbyły się blisko 70 lat temu. Od 2002 roku istnieje Polska Federacja Pétanque.
Budowanie ganków przy dworach było jednym z przywilejów szlachty. To tylko jedna z ciekawostek na temat szlachty. Ten, kto miał herb, był wolny i mógł nosić szablę nawet jeśli była przywiązana do pasa sznurkiem. Bo herb dawał wiele możliwości każdemu, kto go miał od tzw. gołoty do najbogatszych. Czy szlachta zagrodowa znajdzie się na liście niematerialnego dziedzictwa kulturowego?Na razie to tylko pomysł, a dzieje szlachty od rycerstwa do naszych czasów przedstawimy w audycji Magdy Grydniewskiej pt. „Szlachta”.
Pierwszy dzień maja to okazja do zamyślenia się nad rolą pracy w naszym życiu. Może taką mniej oczywistą niż zarabianie.Czy chcemy, czy tylko musimy pracować? Jak praca zmienia nasze postrzeganie świata? Czy może to być dobrze spędzony czas?Na te pytania być może łatwiej będzie nam odpowiedzieć dzięki dzisiejszemu reportażowi. Przed nami opowieść o zwyczajnej-niezwyczajnej kobiecie wykonującej pracę szaletowej w jednej z publicznych toalet w Lublinie.
Marszałek Józef Piłsudzki nocował tu dwukrotnie. Ale najsłynniejszym mieszkańcem "Centralki" w Zamościu był poeta i notariusz Bolesław Leśmian (Lesman). Budynek, gdy powstał na początki XX wieku, był wyjątkowy i bardzo nowoczesny. Zbudowany wyłącznie z żelaza i betonu. Całość kryła dachówka marsylska. Czas jednak zrobił swoje i ogołocił secesyjną kamienicę z ozdób w formie kariatyd, sów, czy głów faunów. Fot. MM
Podczas pacyfikacji Zamojszczyzny przez Niemców w czasie okupacji, dzieci były wywożone do obozów, do pracy lub do Niemiec, gdzie miały być germanizowane. Dokładna liczba nie jest znana. Nie wiadomo też, ile dzieci nie przeżyło w obozach czy podczas transportu. 60 zostało pochowanych w Trawnikach. Prawdopodobnie zamarzły podczas przewozu koleją. O mogile Dzieci Zamojszczyzny przypomniała nasza Słuchaczka, która pod koniec lat 70. brała udział w stawianiu pomnika w miejscu pochówku.Muzykę opracował Artur Giordano.
23 kwietnia to data, którą odnotowują ornitolodzy i miłośnicy przyrody. Ponoć to od imienia św. Jerzego pochodzi nazwa jerzyka - ptaka powracającego do Polski na lęgi na przełomie kwietnia i maja. Jerzyki to prawdziwi pogromcy komarów i meszek i miedzy innymi z tego powodu, kilka lat temu, mieszkańcy Kazimierza Dolnego zaprosili do miasteczka te sprytne ptaszki.
Obecnie Święta Wielkanocne spędzamy w spokoju, spotykając się z rodziną, dzieląc się tradycjami i cieszącsię wolnymi chwilami. W czasie II wojny światowej było w Lublinie miejsce, w którym Święta obchodzono w sposób szczególny. W obozie koncentracyjnym na Majdanku Święta Wielkanocne obchodzono w 1943 i 1944 roku. W relacjach byłych więźniarek, zamieszczonych w różnych źródłach, zachowały się między innymi: opisy potajemnych rekolekcji,wyglądu Grobu Pańskiego zbudowanego z zebranych kamieni z terenu obozu, dzielenia się pokarmami z więźniami czy życzeń świątecznych przekazywanych w grypsach. Kobiety miały większe możliwości niż mężczyźni, aby święta w jakiś sposób celebrować, ponieważ przebywały na piątym polu więźniarskim w obozie kobiecym, gdzie miały niecolepsze warunki bytowe, tam rygor był nieco mniejszy. Święta pozwalały im zjednoczyć się i wspólnie odczuwać szczególną atmosferę świąt. Zawsze wspominając o Wielkanocy, podkreślały, że nadchodzi wiosna i pierwsze promienie słońca napawały je również otuchą. W audycji głos zabierają: Anna Wójcik, Marta Grudzińska i Anna Wójtowicz z Państwowego Muzeum na Majdanku. W reportażu pojawiają się wspomnienia byłych więźniarek Zofii Pawłowskiej, Matyldy Woliniewskiej oraz księdza Ignacego Żyszkiewicza zebrane w artykule Wiesława J. Wysockiego „Zycie religijne więźniów Majdanka z 1976 rokuoraz wspomnienia byłych więźniarek: Maliny Bieleckiej i Matyldy Woliniewskiej zamieszczone w artykule z tego samego roku autorstwa Bożeny Fiały „Zycie religijne więźniów w niemieckim obozie koncentracyjnym na Majdanku w latach 1942-1944”.Ponadto znalazły się fragmenty wspomnień z książki Jerzego Kwiatkowskiego „485 dni na Majdanku i Danuty Brzosko-Mędryk „Niebo bez ptaków”.
W tym roku przy wielkanocnym stole opowiemy między innymi o pisankach, które pochodzą z Persji i o zdobiącym je symbolu nieskończoności. Zapytamy o to, co mają wspólnego Romowie z tym, że do święconego wkładamy również chrzan. Powiemy o ochronie zwyczajów, jaką jest wpisanie na listę niematerialnego dziedzictwa. Będzie między innymi o barabaniarzach w Iłży i bebniarzach w Janowcu.Zaprasza Magda Grydniewska.
Istnieją od ponad 400 lat w ich szeregach byli królowie ale ich tożsamość pozostaje tajemnicą. Spotykają się w krypcie, noszą czarne stroje i kaptury z otworami wyciętymi na oczy a ich atrybutem jest czaszka z czerwonym krzyżem. Kim są i czym się zajmują Arcybracia? Realizacja akustyczna Piotr Król, muzyka Artur Giordano
Bursztyn można znaleźć nie tylko nad Bałtykiem. Jego pokłady są też na Lubelszczyźnie. Wszystko zaczęło się w epoce eocenu, gdy terytorium dzisiejszej Polski pokryte było w większości morzem. Dr Lucjan Gazda, geolog i kolekcjoner bursztynów oraz skamieniałości dotarł do dokumentu z XVII wieku, który pokazuje, że przez Lublin przebiegał szlak bursztynowy. Ciekawa jest w nim historia "aresztowanej" beczki z tym cennym kruszcem. Historia beczki zainspirowała artystkę Krystynę Rudzką - Przychodę do namalowania cyklu obrazów. Wraz z Lucjanem Gazdą zorganizowali wystawę (kolejną w ich wieloletniej współpracy) poświęconą historii bursztynu i lubelskiego wątku zawartego w dokumentach odnalezionych w archiwum we Lwowie.Fot. Krystyna Rudzka Przychoda i Lucjan Gazda autorzy wystawy "Nº HKZ Lublin 1631" w Muzeum Historii Miasta Lublina.
Piotr Zagozdon od lat utrwala na taśmach wideo relacje starszych osób opowiadających m.in. o Holocauście. Pewnego razu od świadka historii dowiaduje się o grupie Żydów ukrywających się w leśnej kryjówce (ziemiance) w lesie pobliżu miejscowości Głodno i Łaziska na Lubelszczyźnie i ..... zamordowanych przez Niemców. Zabranym materiałem stara się zainteresować różne instytucje zajmujące się żydowskimi ofiarami II wojnyświatowej. W końcu nawiązuje kontakt z Fundacją Zapomniane, która zajmuje się upamiętnianiemzamordowanych. W to działanie zaangażowanezostają: lokalna społeczność, władze lokalne, nadleśnictwo i instytucje kultury. Okazuje się, że jeszcze dzisiaj można odnaleźć tak ważne dla poznania tej historii relacje świadków wydarzeń sprzed lat.
Jak brzmi i wygląda kolekcja fonografów, gramofonów i patefonów.? Muzeum Marka Naumiuka to pokój na poddaszu. Wśród zbiorów króluje fonograf Edisona z 1902 roku, który ma podwójną wartość – historyczną i ambicjonalną. Bo były dziennikarz po zerwaniu z dziennikarstwem zajął się kolekcjonowaniem i przywracaniem do życia starych fonografów, patefonów, gramofonów, radioodbiorników oraz innych urządzeń fonograficznych. Nie ma technicznego przygotowania, nigdy nie zajmował się sprzętem grającym, chyba że przy słuchaniu muzyki, najchętniej jazzowej, ajednak poprzez mozolne badanie tajemnic ukrytych w mechanizmach, odtwarzanie idei konstruktorów, wielokrotne próby, błądzenie i odnajdywanie dróg, zniewiarygodną intuicją i determinacją naprawia zepsuty mechanizm. To niezwykłe doświadczenie, gdy słucha się utworu nagranego na przykład 120 lat temu narolce i z tej rolki odtworzonego. W pomysłowości i pracowitości przypomina genialnego Thomasa Edisona, który mawiał, że gdybyśmy robili to, na co nas stać,zadziwilibyśmy samych siebie.
Izabella Konar przeszła wszystkie szczeble muzycznego wykształcenia. Studiowała w Instytucie Artystycznym na kierunku Wychowanie Muzyczne Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie i w Akademii Muzycznej im. Ignacego Jana Paderewskiego w Poznaniu na Wydziale Dyrygentury Chóralnej, Edukacji Muzycznej i Rytmiki. Występowała jako wokalistka w wielu lubelskich zespołach rockowych, w tym w bluesowo-rockowym zespole "Alchemia". Na co dzień uczy dzieci grać na gitarze. Ale w jej życiu czegoś brakowało i nie było jej w nim wygodnie. Pewnego dnia odkryła, że komponowanie i pisanie tekstów sprawia jej ogromną satysfakcję. Postawiła na występy solowe przy akompaniamencie gitary, sięgając po repertuar z zakresu poezji śpiewanej. Zaczęła śpiewać w języku słowackim. Sięgnęła też po teksty starohebrajskie i psalmy. Wydaje płyty. Jest przykładem na to, że zawalczyć o własne szczęście można w każdym momencie.Realizacja reportażu: Piotr Król.Fot.MM