POPULARITY
Wywiad z dyrektorem Instytutu Strat Wojennych im. Jana Karskiego, Bartoszem Gondkiem, odsłania kulisy odnalezienia i opracowania wyjątkowej kolekcji fotografii przedstawiających zburzoną Warszawę w roku 1945. To dokumentacja, która czekała na swój moment.Odkrycie zapomnianych kadrówZdjęcia wykonał Andrzej Leonard Nitsch, architekt oraz członek Stowarzyszenia Architektów Warszawskich jeszcze przed wojną. Dokumentował ruiny miasta tuż po jego wyzwoleniu. Jak mówi dyrektor Gondek:„To Morze Ruin, o którym wszyscy wiemy, ale jak się patrzy na zdjęcia w większości nieznane… to robi niesamowite wrażenie.”Fotografie trafiły w ręce Instytutu kilka lat temu. Czekały na uporządkowanie, aż zespół podjął decyzję o ich katalogowaniu i digitalizacji.„Kiedy się pojawiłem, powiedzieliśmy sobie – to jest ten moment, żeby o nie zadbać.”Pierwsza prezentacja i plany na przyszłośćŁącznie odnaleziono około 3000 fotografii, z czego niemal 2900 zostało udostępnionych publicznie po raz pierwszy w Domu Spotkań z Historią przy ul. Karowej 20. Na zdjęciach zobaczymy zburzone pierzeje ulic, barykady, miejsca kaźni, samotne groby, a nawet Palmiry.„Te zdjęcia stanowią pewne memento, czym jest wojna… Myśmy już dzisiaj zapomnieli, czym jest wojna.”Instytut planuje, by pełna wystawa – także plenerowa – została otwarta 17 stycznia, w rocznicę zajęcia stolicy przez Armię Czerwoną. Dyrektor ma nadzieję, że ekspozycja trafi również za granicę.„Najpierw pokażmy te zdjęcia w Warszawie… a potem może wyeksportujmy je gdzieś dalej.”„Ta pamięć jest, trzeba się nią dzielić, trzeba o niej opowiadać i w ten sposób można dokonywać fantastycznych odkryć.”
Gościem podcastu „Kultury Liberalnej” jest Kuba Benedyczak – specjalista ds. Rosji w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych (PISM), dziennikarz i autor książki "Oddział chorych na Rosję" (wyd. Znak Literanova).W ostatnich dniach doszło do serii wydarzeń i nagłych zwrotów akcji na linii Trump–Zełenski–Putin. Najpierw pojawiły się zapowiedzi prezydenta USA o przekazaniu Ukrainie pocisków dalekiego zasięgu Tomahawk. Następnie, po 2,5-godzinnej rozmowie telefonicznej z Władimirem Putinem, Donald Trump wycofał się z tej deklaracji i ogłosił plan spotkania z rosyjskim dyktatorem w Budapeszcie. Kolejnym etapem było spotkanie w Białym Domu między Trumpem a Wołodymyrem Zełenskim, które jednak nie przyniosło oczekiwanych przez stronę ukraińską rezultatów.W tej sytuacji rodzi się szereg pytań: czy Donald Trump wie, co robi? Czy Kreml ma prezydenta USA „rozpracowanego”? I wreszcie – czy w najbliższej przyszłości istnieje realna szansa na zakończenie wojny w Ukrainie?Na podcast zaprasza Jakub Bodziony.
W Międzynarodowym Centrum Kongresowym w Katowicach rozpoczęła się konwencja programowa Prawa i Sprawiedliwości, podczas której – jak zapowiedział Jarosław Kaczyński – ma powstać „kolejny poważny program dla Polski”. Prezes PiS w swoim wystąpieniu podkreślił, że kraj stoi wobec „kryzysu państwa” obejmującego gospodarkę, służbę zdrowia i finanse publiczne, a najbliższe miesiące będą testem zdolności do ich naprawy.Mamy w tym momencie kryzys generalny naszego państwa. Kryzys gospodarczy, kryzys służby zdrowia, a także kryzys finansów publicznych, który może przerodzić się w coś znacznie poważniejszego– powiedział Kaczyński.„Generalna reforma służby zdrowia”Jednym z głównych punktów wystąpienia prezesa PiS była zapowiedź gruntownej reformy ochrony zdrowia. Kaczyński zaznaczył, że dyskusja o tej dziedzinie jest w Polsce trudna, bo system jest uwikłany w wiele sprzecznych interesów – od personelu medycznego, przez samorządy, po producentów leków.Potrzebna jest generalna reforma służby zdrowia. To jest dziś ponad sześć procent PKB i ogromna ilość interesów. Ale jeśli nie zaczniemy mówić o tym otwarcie, nic się nie zmieni– stwierdził. Kaczyński dodał, że prawdziwa naprawa systemu wymaga „stanięcia w prawdzie”, czyli odejścia od pozorowanego konsensusu.Nie można udawać, że wszyscy kierują się najlepszymi intencjami. Tak nie jest w żadnej dziedzinie, również w ochronie zdrowia– powiedział. Według prezesa PiS temat zdrowia ma być jednym z kluczowych elementów nowego programu partii, obok bezpieczeństwa i gospodarki.Kryzys finansów publicznych i plan dla gospodarkiDrugim filarem wystąpienia był apel o odbudowę finansów publicznych i pobudzenie inwestycji. Kaczyński przekonywał, że Polska stoi w obliczu „ciężkiego kryzysu fiskalnego”, który może prowadzić do szerszych problemów gospodarczych.Mamy bardzo ciężki kryzys finansów publicznych. To może być droga ku dużemu kryzysowi. Najpierw gospodarka, najpierw naprawa finansów – to musi być rozwiązane na samym wstępie– mówił.Kaczyński zwrócił uwagę, że mimo wzrostu gospodarczego w ostatnich latach poziom inwestycji w Polsce pozostaje niski, a innowacyjność – słaba.Udział inwestycji w PKB jest wciąż niski. Trzeba nauczyć się ryzykować, korzystać z kredytu i rozwijać nowe technologie. To kredyt stworzył dzisiejszy świat– podkreślił.Celem PiS ma być utrzymanie wzrostu gospodarczego na poziomie 4–5 procent rocznie, co – jak zaznaczył prezes – „szybko zbliżyłoby Polskę do najbogatszych państw Unii Europejskiej”.Kaczyński odniósł się do polityki Unii Europejskiej i ostrzegł przed – jak to określił – „niemiecko-brukselskim planem budowy jednego państwa hegemonicznego”. Według lidera PiS nowe traktaty mają ograniczyć suwerenność krajów członkowskich, w tym Polski.Powstaje w gruncie rzeczy jedno państwo, ale państwo hegemonialne. Ma to być wielkie zwycięstwo Niemiec i powstanie czegoś w rodzaju nowego imperium– mówił Kaczyński. Zaznaczył, że Polska nie może zgodzić się na model, w którym decyzje o jej losie zapadają poza Warszawą.Kto wierzy, że naród bez własnego ośrodka decyzji politycznych będzie w stanie załatwiać dobrze swoje interesy, ten jest w wielkim błędzie. To droga do utraty państwa– ostrzegł. Kaczyński przeciwstawił temu wizję współpracy wolnych państw demokratycznych, w której Polska miałaby zachować pełną suwerenność.
To historia niezwykle trudnej miłości do kolarstwa. Skrytych pragnień, marzeń. Co kilkaset kilometrów z rezygnacją przerywana i pisana od nowa. Pełna niepowodzeń, bólu, odrzucenia. Jest identyczna jak Twoja. Dziś Różni nas jedynie etap. Niektórzy są u początku tej trasy. Inni w połowie. Ktoś spotyka mnie będąc ze mną koło w koło lub to ja jestem za Tobą. To nieistotne. Najważniejsze, że jesteś na niej. Jesteśmy. Moja trasa rozpoczęła się w 2016 roku, 99 000 km temu. To pięć beznamiętnych cyfr. Liczby nie mają emocji, choć zawsze kusi, by przez ich pryzmat szafować oceny. Dla mnie były one wówczas kluczowe. Kluczową liczbą było 109. Tyle kilogramów. Z nimi miałem okazję już biegać testując pierwszy swój zegarek sportowy. Wtedy każdy rodzaj aktywności był dla mnie błogosławieństwem. Po 4 latach walki z codziennymi napadami paniki okazało się, że bieganie z nadwagą jest na tyle męczące, że ich nasilenie się zmniejszyło. Częstotliwość także uległa ograniczeniu. Jedynie dokuczał mi ból i frustracja, bowiem utrzymanie 6 minut na kilometr było trudne. Do tego kolana. Plecy. Dwie śruby w stawie skokowym ograniczające ruchomość proszące się o chirurgiczne usunięcie. Nawet to relacjonowałem na swoim zupełnie innym kanale, na ktorym działałem od 2008 roku Pozbycie się srubek pomogło. Pozwoliło biegać pewniej. Jednak nie szybciej. Lubiłem bo, jednak więcej jak 10 km było poza moim zasięgiem. Serce chce, stawy nie. Operowana noga tym bardziej. Z resztą do dziś muszę respektować ograniczenia biegowe wynikające z tej kontuzji. Nie powinienem biegać jednorazowo więcej niż 15 km. To oznacza, że do końca życia nie zrobię maratonu, nie będę mógł biegać po plaży, ani nie wystartuje w runmagedonie. To syndrom zerojedynkowy. Albo mogę wszystko albo to bez sensu. Był piękny lipcowy wieczór po upalnym dniu. W powietrzu. Wjechałem po całym dniu do garażu w którym wśród opon zimowych stał przyprószony kurzem rower. Stał tu kilka lat. Otrzymałem go w prezencie w zamian za pomoc w nakręceniu wideo promocyjnego. Wyciągnąłem z bagażnika kompresor. Napompowałem opony i po prostu wsiadłem. Przejechałem 700 metrów i udało mi się utrzymać na tym dystansie 20 km/h. Poczułem się jakbym miał 12 lat. Tyle, że przez te 18 lat nieco się zmieniło. Stałem się sfrustrowanym, zmęczonym życiem paczkiem czerpiącym radość jedynie z jedzenia oraz każdego poranka gdy nie mam objawów nerwicy somatycznej. Dotarłem do najbliższej stacji na której pochłonąłem litr wody. Następnego dnia zrobiłem to samo. Jednak denerwował mnie fakt ograniczeń moich opon. Co to znaczy 3 atmosfery. Zamówiłem nowe. Dostosowane do wyższego ciśnienia i łyse. One pomogły. Było lżej. Dojechałem na nich z Konstancina do wsi Gassy. To był kolejny z tych ciepłych i pogodnych wieczorów z przenikliwymi promieniami złotej godziny. Minął tydzień i zadzwoniłem do przyjaciela Karola prowadzącego sklep rowerowy w Bydgoszczy. Tak stałem się właścicielem roweru za 4000 zł. Aluminium. Tiagra 2×8. Ale za to opony które mogę napompować do 8 atmosfer. To była moja ówczesna fetysz. Ciśnienie i prędkość. Prędkość, która wzrosła. W jeden dzień. Trasa Piaseczno – Obory ze średnią 30 km/h. Byłem potwornie zmęczony. Moje czarne spodenki biegowe stały się białe. Kryształy soli były na czubku nosa, włosach. Trasa okupiona była dwudniową rekonwalescencja tyłka, ud, pleców, nadgarstków, szyi. Ale w głowie czułem niesamowitą ekscytację, która na wiele godzin zajęła moje myśli i przekierowała je z hipochondrii na rower. Na problemy, które mnie nawiedziły. Największym z nich było siodełko. Kupiłem spodenki kolarskie z wkładką bez szelek, bo uważałem, że szelki to abstrakcja w połączeniu z moją figurą. To nie pomogło. Każdego dnia jeździłem i nasłuchiwałem bólu. Czasem tak silnego, że chciałem wyć. Pojawił się także stan zapalny skóry. To był etap zapisany wersalikami TO BEZ SENSU Wziąłem oddech. Kupiłem siodełko. Poszedłem do jednego z dwóch ówczesnych warszawskich fitterow. To nie pomogło. Jednak każdego jednego dnia jeździłem. Próbowałem sobie udowodnić, że dam radę. Nie poddam się, bo udowodniłbym sobie słabość. Nie jestem dzielny ani uparty, bo jestem bohaterem. Robię to z niskiego poczucia własnej wartości. Musiałbym samemu sobie powiedzieć, że zakup szosy to był zły pomysł. Założyłem nowy kanał na YouTube, o rowerach. To był wrzesień 2016. Zaraz będzie 10 lat. Mijały miesiace, zmieniałem siodełka, byłem w trzech województwach różnych speców od pozycji. Nic to nie dawało. Mimo to jeździłem, choć więcej jak 20 km to było wyzwanie. Polubiłem nawet to cierpienie. Ten stan kompletnego wykończenia za każdym razem gdy chorobliwie próbowałem udowodnić sobie, że ból przejdzie a ja osiągnę 30 km/h średniej. Tak chylił się ku końcowi pierwszy sezon. Zbiegiem okoliczności trafiłem na nową grupę na fb – ZWIFT Polska. Zauważyłem tam dziwne urządzenia do treningu w domu. Wziąłem swoją przepoconą kartę kredytową i poszedłem do Decathlonu. Kupiłem trenażer. Zainstalowałem swifta. Uznałem, że jest beznadziejny i drogi. Przesiadłem się na aplikacje do jeżdżenia po trasach wideo. Po Nicei i Belgii. W belgi trafiłem na jedyny obecny tam podjazd 10%. Skonałem. Trenażer się zablokował i nie byłem w stanie pedałować. Okazało się, że trzeba wymienić oponę. Okazało się, że z garażu w którym leżał mój pierwszy rower jest też zapyziały wiatrak. Przynooslem go. Zorientowałem się, że w profilu aplikacji po uwagę brana jest także waga. Nie była uzupełniona. Zastąpiłem domyślne 75 kg na 103. Znów postanowiłem pojechać na te górę 10%. Znów trenażer się zepsuł. Musiałem rozejrzeć wiele for by się dowiedzieć jak rozwiązać ten problem. Okazało się, że na trenażerze należy zmieniać biegi. Następnego dnia zacząłem używać przerzutek. Mimo to nie udało się dojechać na szczyt ten trasy. Po kolejnym tygodniu dojrzałem na opakowaniu, że mój trenażer sulymuluje maksimum 6 procent. Tak wróciłem na ZWIFT. Na wiosnę znów zadzwoniłem do przyjaciela że sklepu rowerowego w Bydgoszczy. Kupiłem nowy rower. Lżejszy. Karbonowy. By był bardziej karbonowy. To nie pomogło. Ból, walka o każdy kilometr. Znalazłem jednak siodełko z dziurą w środku, które troszkę odciążyło kroczę. Musieliśmy jednak podnieść i odwrócić mostek. Drugi mój sezon na rowerze to także pierwsze ustawki. Pierwsze zdjęcia. O tutaj jestem w majtkach, które założyłem pod spodenki. A tutaj kryształy. Ja tutaj, w 2018 roku nic nie rozumiałem. Nie widziałem dysonansu pomiędzy moim rowerem a wagą. Wiem, to nie jest dramatu. Tutaj nie widać otyłości, bo nie mam klasycznego brzucha. Zawsze byłem równomiernie ulany. Jedni mają chude nogi i ręce i większość rezerw zlokalizowanych wokół pasa. Inni jak ja mają tłuszcz wszędzie. To gubi. Wyglądasz z daleka niby normalnie, a w rzeczywistości wieziesz na każdym kilometrze 10 butelek wody 1.5 litrowej. Najbardziej symboliczne jest to zdjęcie z lipca 2017. Aż trafiło do mojej książki. Zrobił mi je Michał. Za co dziękuję. Pozwoliło mi ono spojrzeć z innej perspektywy. Z perspektywy, która oddaje dysonans pomiędzy mną a rowerem, którego nie widać. Od tego spotkania i wspólnej jazdy do Nowego Dworu Mazowieckiego. To był moment kumulacji. Mijało pół roku od momentu założenia tego kanału. Zaczęło się pojawiać coraz więcej głosów na temat mojego wyglądu. Jednak ignorowałem to. Mówiłem sobie, że w mojej poprzedniej branży złych słów jest zdecydowanie więcej. Jednak podczas jednego z gorszych dni ta gruba skóra stała się cieńsza. Opanował mnie wstyd. Pierwszy raz poczułem go tak dobitnie. To była kumulacja złych emocji. Obraziłem się na YouTube i postanowiłem z dnia na dzień. Musiałem zrobić bolesny rachunek sumienia. Czemu piję po każdym rowerze piwo. Czemu codziennie wieczorem jem słodycze? Dlaczego przeliczam kilometry na kostki czekolady i paczki chipsów. 8 lipca 2017 wziąłem się w garść. Oto zdjęcie pierwszego talerza. Jadłem tylko warzywa, kasze, kefir i jabłka. Do tego wyłącznie woda. Każdego dnia szedłem normalnie na rower. Robiłem 30 kilometrów na czas przez 3 dni w tygodniu. W weekend długi tlen. Szaleństwo, oddające mój charakter. Wszystko albo nic. Przez pierwszy tydzień wyłem na myśl o tym, że po pracy i po treningu nie zjem nic słodkiego. Nie kupię piwa. W tym okresie robiłem najszybsze zakupy w swoim życiu. Wiedziałem, że nie mogę przejść przez alejkę że słodyczami. Wchodzę. Na start pakuję jabłka. Na na warzywach rukolę. Obok zamrażarki i z nich biorę wszystko. Wszystkie możliwe mrożone zupy, marchewkę z groszkiem. Buraki, szpinak, fasolkę. Obok kasza gryczana w woreczkach. Vis a vis są pestki. Słonecznik i Pini i dynia. Dochodzę do lodówek, ale tak, żeby nie patrzeć na sery i serki. Porywam 6 litrów kefiru i od razu do kasy. Tak wyglądał mój posiłek każdego dnia. Nie złamałem się ani razu. Głownie dzięki temu, że miałem dobrze dobrane antydepresanty, było wyjątkowo ciepłe lato i udało mi się przełamać najtrudniejsze 21 dni. Po tych tygodniach wpadłem w nowy rytm. Udało mi się zerwać z uzależnieniem od cukru i soli. Dopiero też w tym momencie zobaczyłem, że waga drgnęła. Zjechałem o 4 kilogramy. Po miesiącu z jeszcze większą satysfakcją w restauracji prosiłem tylko o dwie sałatki bez sosów oraz dwie zupy. Nie wiem ile miałem deficytu energetycznego, bo jeszcze nie było aplikacji na telefon, które tak dokładnie by to oceniały. Jednak z perspektywy oceniam, że nie dojadałem około 1000 kcal każdego dnia. To zdjęcie spodni po 2 miesiącach. Dalej jeździłem. Niesamowicie się wkręciłem. Zrobiłem kolejne korekty ustawienia mojego roweru. Tego dnia okazało się, że straciłem już 6 kilo. Moje ciało proporcjonalnie traciło na obwodach. Okazało się, że mogę mieć już nieco niżej kierownicę. We wrześniu już zacząłem powoli wymieniać swoją garderobę, bo okazało się, że choć ja tego nie widzę, to zaczynam wyglądać jak przyodziany w strój po starszym bracie. Nawet odzież motocyklowa poszła na wymianę. 11 września 2027 moja twarz zaczęła przypominać tę obecną. Niesamowicie schudłem na policzkach. W międzyczasie były też wyjazdy służbowe. Gdy byłem odcięty od roweru brałem buty i czepek. To Barcelona i kolega, który śmieje się z mojej kolacji. Musiałem tak robić. Zapychać się warzywami i owocami. To jest 30 września. Nowy trenażer, nowe FTP, wciąż na diecie. Wciąż unikając chodzenia po sklepie. 3 grudnia już warzyłem 81,7 kilogramy. Jeszcze 2 do celu. Nowa koszula, pierwszy McDonalds – wraz z warzywami bez kury z podwójnymi warzywami. Pierwsze badanie u byłego trenera z siłowni, który po pół roku mnie nie poznał. Po tym czasie badania krwi. Zniknął nadmiar cholesterolu. Leukocyty spadły, rozjechały się czerwone krwinki, bo całkowicie przez przypadek przez pół roku byłem wege. Zgodnie z zaleceniami lekarza, raz w mięsiącu mięso. Wątróbka. Smażonego nie miałem w ustach od czerwca. Od czerwca trzymam się także wewnętrznej rozpiski treningowej. Gdy zimno, leje i wieje odpalam Zwifta. Pierwszy kieliszek alkoholu wypiłem 2 stycznia. Ta szklanka mnie zmiotła z planszy tak bardzo, że uznałem, że chyba lepiej mi bez tego. Tak tkwiłem w fanklubie kefiru. To jest mój test FTP z 8 stycznia 2018 przy 80 kg. Mogłem wrócić do delikatnego zwiększenia limitu kalorycznego, choć okazało się, że teraz spoczynkowo potrzebuję ich dziennie 2200 zamiast wcześniejszych 3000. To znaczy, że mogę więcej jeść i nie tyć, jednak tylko trochę więcej, a nie tyle co wcześniej. 12 lutego 2018 wyjechałem na tydzień by obiecać sobie, że nawet w delegacji umiem się trzymać. 24 lutego były moje pierwsze wirutialne zawody na Zwift. Nigdy się tak nie spociłem. Na tym smutnym zdjęciu, po nieudanym spotkaniu służbowym mam 79 kilo. 10 marca wyszedłem pierwszy raz na zewnątrz po zimowej przerwie. Nie wierzyłem w to jak jestem szybki pod górkę i na segmentach. Pojechałem główną drogą z Konstancina do Kalwarii i z powrotem bez zatrzymywania się. Zrobiłem personal rekord tej trasy. Nie byłem w stanie długo uwierzyć w to jak ogromną różnicę daje te 25 kilo. Okazało się, że nie boli mnie tyłek, ani ręce. Jedynie co mi dokucza bez powłoki tłuszczowej to zimno. Jakbym nie miał jeszcze jednej warstwy odzieży. Bardzo wzrósł mi też vo2 max liczony przez Garmina. Czy to dokładne czy nie, było widać przełom. Umówiłem się na ostatni już w moim życiu Fitting. Usunęliśmy wszystkie podkładki pod mostkiem by być mniej zakompleksionym. Pierwszy raz ogoliłem nogi 2 kwietnia 2018. To był etap na którym oderwałem się na moment od ziemii. Zacząłem trochę w siebie wierzyć. Zachłysnąłem się samym sobą oraz słowami, które wówczas czytałem pod swoimi filmami. Było nieco niedowierzania, bo wizualnie naprawdę byłem ciężki do rozpoznania. Sporo też w sieci jak i w realu słyszałem pytań czy nie jestem chory. Czy wszystko że mną jest w porządku. Każdy YouTuber ma swoim życiu taki okres gdy odlatuje. Ja w tym momencie byłem odleciany. Uważałem, że wiem już wszystko oraz mam wyłączność na wiedzę. Być może uważałem się za lepszego. Do czasu. Do tych zawodów. Dojechałem sam, w dodatku zdyskwalifikowany. Niesamowicie wpłynęło to wówczas na moją pewność siebie. To był taki plask z liścia w twarz. Potrzebne by zejść znów na ziemię. Nabrania pokory. Do siebie, do ludzi. Wytłumaczenia sobie samemu, że liczby i waga to nie wszystko. To czego doświadczasz jest potrzebne. To kara za brak pokory. To był rok w którym zmieniłem narrację na swoim kanale z lepszego na równego. 27 maja pierwszy raz ktoś powiedział, że mnie kojarzy. To ten Pan. Ten okres był niesamowity w moim życiu. Zauważyłem, że czuję się nie tyko fizycznie mocniejszy, ale także psychicznie. Zwróciłem uwagę na to, że nawet gdy jest lepiej to nie mam prawa nawet wewnątrz samego siebie, po cichu wywyższać się względem kogokolwiek. Nie chcę zostać kiedyś bufonem, Panem z YouTube, którego jedynym sukcesem jest to, że oddycha i schudł. Nie bądź nauczycielem. Bądź przyjacielem. Bądź sobą, Człowiekiem. Bez maski. Na tym etapie już regularnie zacząłem brać udział w zawodach. Zapisywałem się na nie, by mieć stałe bodźce i małe cele. By wreszcie dojechać z peletonem, albo dobiec. Na bieganiu też poczułem ogromna różnicę. Inne tempo, inne tętno. Inne czasy. 5 km już nie męczy, a mogę zrobić nawet 10. Zacząłem jeździć w góry. Zaliczyłem pierwsze 100 km po świętokrzyskim. Dostałem pierwsze zaproszenie na event branżowy jako Pan z YouTube. Jednak nikt nie chciał że mną działać w sposób komercyjny. Dobiłem też do momentu w którym mogłem bez przeszkód robić rocznie od 10 do 15 000 kilometrów rocznie, choć nadal dla niektórych to niedużo. Dla mnie wówczas był to absolutny kosmos. Tak jest do dziś, gdy porównuję siebie do wersji Leszka z początku. To jest moja druga w życiu sesja zdjęciowa. A to pierwszy spot, który wyprodukowałem do swojego portfolio, choć nikt go nie zlecał i nikt nie płacił. W listopadzie 2018 znów odezwała się lewa noga. Kontuzja biedowa na skutek przeciążenia, przypominająca mi o moich ograniczeniach. Zakaz biegania na 4 miesiące. Ale ten czas poświęciłem dzięki temu na rozwój formy na trenażerze. Nadal trzymałem nowy model żywieniowy oraz 79 kilo wagi walcząc teraz o lepszą wydolność. Robiłem to jeżdżąc po wirtualnych górach na Zwift. Mieszkając wówczas w Warszawie, jedyną okazją do wspinaczki był trenażer. Pojawił się także pierwszy trener, który rozpisał każdy trening dzień po dniu, sprawiając, że te 7 lat temu byłem w stanie podjechać Alpe Du Zwift w 50 minut. Pobić ten czas udało mi się dopiero w 2023 roku. Tak, bo spektakularnym przyroście formy po redukcji masy i po pierwszych dwóch latach rozwoju przychodzi załamanie. Masz 85% formy, a poprawa o te kolejne 15 procent staje się wykładniczo trudne. Każdy jeden wat czy kilometr na godzinę jest trudniejszy do osiągnięcia. Byłem tym rozczarowany. Ogółem przełom 18 i 19 roku był trudny. Musiałem przyjmować wyższe dawki SSRI, po wcześniejszym zmniejszeniu. Połączyło się to z momentem zwątpienia w dietę. Zaczęły znów pojawiać się słodycze. Najpierw raz w tygodniu, potem trzy. Oczywiście wciąż trenowałem, jednak przeddzień pierwszego w moim życiu duathlonu zorientowałem się, że przekroczyłem moje wcześniej wywalczone 80 kg. Dwa ilo. Smutek i słodycze. Czy to przypadkiem nie koreluje że sobą? Start nowego sezonu był dla mnie momentem walki o powrót do rytmu z którym na moment zerwałem. Podwójna walka, bo z depresją, która siedzi Ci na karku i dociążą, mocno trzymając Cię na poziomie gruntu, próbując wbić w ziemię. Weryfikując Twoje przeświadczenie, że można żyć na linii wiecznie wznoszącej. Rumia płacz Przełomowym dla mnie momentem na YouTube był 5 lipca 2019. Po tym filmie zrozumiałem, że nie liczy się ilość filmów, tylko jakość. Od tego momentu publikuję raz w tygodniu, ale materiały lepsze. Lepiej zmontowane. Takie, którym poświęcam 10 roboczogodzin a nie dwie. Naprawdę, wcześniej poświęcałem temu dwie. Prowadząc jednocześnie trzy kanały. Doszedłem do wniosku, że mogę na raz zając się tylko jednym. Tym. Z tego też powodu przestałem zajmować się motocyklami, przekazując Jednoślad.pl w ręce Kogoś kto zrobi to lepiej ode mnie. To z ogromną korzyścią nie tylko dla moich Widzów, ale także dla siebie. Bo mogłem więcej jeździć. Więcej kręcić. Jednak większa liczba kilometrów nie sprawiła, że stałem się szybszy. Nie. Zatrzymałem się na tym samym poziomie. Na długie miesiące. Nie rozumiałem jeszcze, że jazda na rowerze to jak montaż wideo. Więcej nie równa się lepiej. Mniej równa się lepiej. Jeśli chcę się dalej rozwijać to musze zadbać o jakość jazdy. Dlatego też nie raz mówię na głos, że jeśli Twoim priorytetem jest rozwój kondycji to nie zawsze możesz jeździć dużo a lekko. Jednak na tym etapie potrzebowałem więcej odpoczynku, tym bardziej, że zacząłem startować w triathlonie i pokazywać to w formie wideo. To był najtrudniejszy start w życiu, który cudem ukończyłem gdy na Bałtyku sztorm. Tutaj poczułem jak ciężko jest łączyć tyle dyscyplin i, że każda z nich jest poświęceniem tej drugiej. Jednak te zawody poraz kolejny nauczyły mnie pokory do życia, zdrowia, natury, innych ludzi oraz nabrać dystansu do liczb, swoich możliwości. Dowiedziałem się, że najgorsze są autooczekiwania. Planowanie. Bóg się śmieje słysząc o Twoich planach? Tak to było? Nie sądziłem, że jedne zawody mogą tak odwrócić sposób patrzenia na świat. Jednak gdy jesteś naprawde blisko tragedii, wówczas wdrukowujesz sobie w głowie nowy sposób patrzenia na życie oraz ludzi, którzy są obok. Relacja z tych zawodów to był film, który pierwszy raz pozwolił mi spojrzeć inaczej na to co robię. Pokazać tyle emocji. Udowodnić sobie, że to one są dużo ważniejsze niż to co tak naprawdę widać na pierwszy rzut ka. Mówię o filmach, ale tak naprawdę to są znaczniki etapów w moim życiu. To był także moment peaku mojej przeciętnej formy. Wówczas też brałem udział w największej liczbie imprez. Udało mi się podratować takze wieloletnie zaburzenia snu. Trzymanie się przez ostatnie 2 lata stałego rytmu treningowego pomogło mi unormować zegar biologiczny, który wcześniej był strasznie rozregulowany. To pomogło tym bardziej pomogło ograniczyć epizody nerwicy, depresji, lęku uogólnionego. Też w dużej mierze wpłynęło na formę. Wówczas to było stałe 3.5 w/kg FTP. Dla osób stojących z boku to było mało. Dla innych dużo. Dla mnie zawsze średnio, ale musiałem się Tym zadowolić, bo cały czas z tyłu głowy miałem to co działo sie przed 2016 rokiem. Mimo to się nie zniechęcałem. Trzymałem się tych 6 dni treningowych. Jednej zakładki triathlonowej. 10 biegu, 220 na rowerze. Kilometr w wodzie. Bilans energetyczny na zero. Waga na zero. Vo2max 54. 29 października 2019 zrobiłem kolejną serie badań. Był niższy kortyzol, nieco niedoboru ferrytyny przez dietę roślinną. Jednak nieporównywalnie lepsze samopoczucie fizyczne że strony ukłądu pokarmowego. Nigdy nie czułem się tak lekko. Zapomniałem o wszelkich zaburzeniach mojego brzucha. Stale chodziłem też do pychiatry, który niedowierzał. Pozwolił mi na zredukowanie do zera trazodonu. Zostawiając mi jedynie niewielką dawkę inhibitorów zwrotnego wychwytu serotoniny . Po prostu ta higiena życia, odżywiania, snu, światła słonecznego, ruchu pozwoliła mojemu mózgowi funkcjonować w zupełnie innych warunkach. Serotoniny mogło być mniej. Jednak do czasu. Do momentu, gdy zaczęła się sypać moja firma. Problemy finansowe zżerały mnie od środka. Wróciła nerwica, depresja. Jedynie wieczorny wysyłek fizyczny pozwalał mi po kilkunastu godzinach dziennego napięcia zrywać łańcuch z mojej głowy. To codzienne męczenie się na trenażerze pozwalało odlatywać gdzieś obok. Ja logując się do Watopii, wylogowywałem się z problemów. Mimo to, mój lekarz zalecił mi stosowanie okresowo wyższej dawki leków. Jednak o dziwo nie doszło do wznowy bezsenności. Te leki dodają także nieco motywacji do działania na codzień, maskując epizody depresji, która odbiera siły do działania. W pewnej mierze na pewno dzięki terapii miałem więcej sił nie tylko do tego, aby tkwić w rytmie szosowym, ale też miłość do szosy przekuć na ucieczkę z branży do Prawie.PRO uruchamiając swój sklep i swoją odzież. Chwilkę potem pojawiła się ogólnoświatowa choroba wirusowa na literę C. Był zakaz jazdy na zewnątrz. Mnóstwo osób odpuszczało treningi na rzecz izolacji. Ja nie zrobiłem tego, bo wiedziałem jak ciężkie bedzie to miało konsekwencje dla mojej głowy. Wykorzystywałem każdy słoneczny dzień, narażając się na krytykę. Wówczas obowiązywał zakaz wstępu do lasów czy jazdy na rowerze gdzie indziej niż do pracy. Na wypadek mandatu woziłem dowód osobisty i maseczkę. Ale to była równia pochyła. Poziom stresu był tak silny, że wysysał że mnie wszystkie waty. W przeciągu kilku tygodni miałem wrażenie, że cofam się o miesiące. Poznałem co to znaczy. Jak wariują wszystkie wskazania. Co to znaczy wówczas zacisnąć zęby i mimo to próbować jechać dalej i się nie zatrzymywać. 2020 rok był przełomowy także dla osób, które mierzyły się z podobnymi problemami jak ja. Wielu wspaniałych ludzi doświadczyło w tym czasie mnóstwo złych emocji. Wówczas samemu sobie przysiągłem, że rezygnując z pracy w mojej poprzedniej firmie i otwierając nową będę starać się na YouTube być jednym z nas. Być dla Widzów a nie odwrotnie. Pokazywać tę moją drogę, te zbiegi okoliczności i sposoby. Zakreślać na mapie wszystkie ślepe uliczki w które wjechałem. Odkryłem jak mnóstwo dobrych ludzi mnie otacza i jak podobni jesteśmy do siebie. To dało mi jeszcze więcej energii do działania. Do cieszenia się każdym dniem na rowerze i na montażu. Stało sie też coś takiego dziwnego… przestałem sie zamykać. Przestałem się wstydzić swojej przeszłosci, choroby, nadwagi. Tego, że kiedyś uważałem się na lepszego od innych. Za pana z radia. 5 lat temu też pierwszy raz doświadczyłem spotkań na żywo. Pierwszy raz ktoś w twarz opowiedział mi swoją anaogiczną historię i powiedział, że śledzi nie od początku. Kamil, nigdy tego nie zapomnę. Tak samo jak pierwszych wspólnych ustawek bez stresu i napinki. Niejako manifestując, że każdy z nas jest ważny bez względu na wagę i wygląd a nawet liczbę subskrybentów. Wtedy też przestałem o to prosić. Okazało sie nagle, że nie jest ważna forma, tylko to jaki jesteś. Że można być akceptowanym takim jakim byłeś wczoraj, dziś i jutro będziesz. Że kolarstwo to jedynie pretekst do zmian. Bo to może być każda inna, dowolna sportowa odskocznia. W 2022 roku nastąpił jedyny w moim życiu etap podczas którego w pracy siedziałem 4 godziny dziennie. Wychodziłem o 13 lub 14, szedłem na warszawski Pl. Vogla i tam pisałem książkę. To, że ona zaczęła się pisać, było wynikiem przypadku. Po pandemii było ogromne zainteresowanie tematyką sportową. Społeczeństwo nadal było pokaleczone, mnóstwo osób postanowiło zmienić priorytety w swoim życiu. Dwie godziny dziennie spędzałem na pisaniu w cieniu, potem zawsze wsiadałem na rower i jechałem do Góry Kalwarii. Kondycyjnie od siebie wówczas niczego nie oczekiwałem. Na tym etapie jesteś w stanie bez napinki, dla siebie sporadycznie brać udział w zawodach. Pojechać pętle w okół tatr na skutek zimowych treningów na trenażerze. To był mój cel i udało się spełnić wszystkie te marzenia. Postawić grubą kreskę i zamknąć ten etap książką pisaną dla Wydawnictwa Znak z Krakowa. Zaakceptowałem samego siebie jakim jestem, ale zajęło to 5 lat. Z czego pierwszy był najważniejszy. A pozostałe 4 to jedynie retrospekcyjna kontrola samego siebie poprzez niezmienną konsekwencję pomimo zawirowań. Z okazji 60 000 km kupiłem nowy rower i wróciłem na 3 dni tam, gdzie pierwszy raz zobaczyłem na żywo góry. Do Kielc. Każdego jednego poranka konsumując wszystkie wyrzeczenia podczas pierwszych tysięcy, które było bolesną inwestycją. Wraz z wydaniem przez Wydawnictwo mojej książki strzeliło 70 000 km jednak bez spektakulatnych sukcesów. Musiałem sobie przetłumaczyć, że constans, stałość to też sukces. Bo wiele momentów zmęczenia kusiło, by na jakiś czas odpuścić. Przestać kręcić kolejne kilometry. Po co znów walczyć na zawodach czy górach. Zwiftowych i realnych, skoro nie widać poprawy. To był ten moj osobisty sufit, którego przez wiele lat nie mogłem przekroczyć. Niby nie chciałem, ale może nie umiałem? Niekiedy było mi z tego powodu trochę smutno, widząc lepszych, szybszych, lepiej zbudowanych. Kolejny rok męczę te alpy i dalej nie mogę złamać 50 minut? Mt. Ventoux na Zwift w 81 minut? Co to jest? Włączają mi się do dziś takie fazy. Głeboko skryte kompleksy wychodzą na wierz. I są tym silniejsze, im masz więcej stresu i zmęczenia w głosie. Zbiegło się to w tym okresie wraz że spadniem mojej aktywności w Social Mediach. Stale, co tydzień publikowałem wciąż poradniki na YT, jednak z weną było ciężko. By temu przeciwdziałać, w okresie zimowym zacząłem latać do Hiszpanii. Naładować się słońcem. Odkryłem kompletnie nowe tereny. Dowiedziałem się, że także w styczniu 2023 można się spalić. Zarówno na skórze, jak i kondycyjnie. Przez to udało mi się odrobinę wyrwać że stagnacji formy. Jednak to było mimowolne. Ponieważ priorytetem wciaż było i jest zdrowie psychiczne. Ale zauważ – poraz kolejny okazuje się, że to jest bardzo sztywna korelacja. Dokładnie tak samo jest z wagą. Momentami ważyłem 77 kg, by potem wejść na 80. Wystarczy tylko kilka gorszych tygodni, by znów przekonać się, że stan umysłu odpowiada także za stan lodówki. Z kolei słońce, większy poziom aktywności paradoksalnie redukuje apetyt. Jesteś w stanie znowu odmawiać sobie słodyczy. Aktualnie też jestem po roku bez absolutnie ani jednego piwa. Zszedłem z 16 procent tłuszczu na 13. Okazało się, że zaczynam poprawiać wszystkie wcześniejsze personal recordy. Przehyba, Obidza, Rates. A to niby tylko 3% tłuszczu. I znów ten wyrzut serotoniny, bo wyszedłem z błotka i kolejnego rocznego epizodu depresji przebijając 99 000 km. Oczywiście dziś także bywają gorsze momenty, bo perfekcjonizmem jest oczekiwanie wyłącznie dobrych momentów. Wyłącznie wzrostu formy. To nie będzie tak, że zawsze będę lepszy na przestrzeni sezonu, roku, czy dziewięciu. Każdy kilometr jest po coś. Jeden z nich będzie szybszy. Drugi zaliczysz podczas drogi powrotnej że ślepej uliczki. Kolejny by zrozumieć czym jest pokora i jak wyglada zachłyśniecie się swoją zajebistością. Pośrodku tej kariery otrzymujesz z otwartej ręki w twarz czy wbić się w ziemię i zrozumieć, że najważniejsze jest to czego nie widać. By z bliska przekonać się, że te cyfry bez narracji nic nie znaczą. Nie mówią ile każda z nich kosztowała Ciebie wysiłku, łez czy przekleństw. Ile razy uznawałeś(aś), że to kompletnie bez sensu, zawłaszcza gdzy wszyscy wokół Cię krytykują za to co widać. A nie za to co jest skryte w cieniu. Kiedy wiesz, że się z Ciebie śmieją, lub gdy spotykasz kogoś, kto traktuje Cię jak gorszego. Gdy ryczysz w sklepie jak małe dziecko przechodząc obok półki ze słodyczami. Albo gdy poza sportem w Twoim życiu dzieje się wiele złego, co tak niesamowicie podcina skrzydła. Gdy uznajesz, że nie tylko ten rower nie ma sensu, ale całe Twoje istnienie. Albo kiedy poziom stresu jest tak silny, że degraduje Twoją formę do cna. Kiedy zaciskasz zęby z całych sił by móc na nowo ruszyć pod tę cholerną górka słysząc w tle tylko niemy śmiech. To jest ta niewidoczna walka każdego z nas na kazdym kilometrze. Każdy z nich rzuca światłocienie. Ja dziękuję moim Widzom za te niespełna 100 000 km razem. Być normalnym
Za nami najbardziej absurdalny tydzień w najnowszej historii politycznej Francji. Najpierw w niedzielę premier Lecornu powołał rząd, potem podał się do dymisji po 14 godzinach, w piątek wieczorem Macron znów powołał Lecornu na premiera, choć ten deklarował, że jego misja jest zakończonaPrezydent nie chce oddać ani piędzi władzy - demonstracyjnie znów powołał swojego bliskiego współpracownika, odmawiając kompromisu i socjalistom i gaullistomNowy rząd zapewne znów szybko upadnie. Zaostrza się krytyka Macrona - także bliscy mu politycy wzywają do jego dymisji, pojawiają się frazy o "środkowym palcu wobec Francuzów" czy "oderwanym od rzeczywistości prezydencie pijanym władzą"W końcu dojdzie do przyspieszonych wyborów, a kryzys sprzyja Le Pen? Albo nieustanny chaos, albo rządy narodowców?Centroprawica rozdarta między dopuszczającymi współpracę z Le Pen a jej przeciwnikami?Cofnięcie podwyższenia wieku emerytalnego będzie ceną przetrwania rządu mimo kryzysu stanu budżetu?O tym w nowym komentarzu bieżącym mówił Kacper Kita35% od ceny okładkowej na książki wydawnictwa Prześwity z kodem: nowyładKsiążki do nabycia na stronie: https://mtbiznes.pl/
Rozmowa Piotra Szczepańskiego i Jerzego Marka Nowakowskiego w ramach cyklu #rozmowywszechnicy [8 października 2025 r.]Niemcy, a właściwie Królestwo Prus, zaczęły odgrywać istotną rolę w polityce europejskiej w XVIII wieku, umacniając swoją pozycję m.in. dzięki udziałowi w rozbiorach Polski. Były jednym z głównych architektów ładu europejskiego ustanowionego po Kongresie Wiedeńskim w 1815 roku.W procesie zjednoczenia Niemiec Prusy dwukrotnie udowodniły swoją militarną potęgę. Najpierw pokonały Austrię (w wojnie prusko-austriackiej w 1866 r.), zyskując dominację w Związku Północnoniemieckim. Następnie, po zwycięstwie w wojnie duńskiej, przyłączyły Szlezwik i Holsztyn.Wzrost potęgi Prus i ich polityczna ekspansja skłoniły II Cesarstwo Francji do wypowiedzenia wojny w 1870 roku (wojna francusko-pruska), którą Francja sromotnie przegrała. Konsekwencją tego zwycięstwa było proklamowanie II Rzeszy Niemieckiej w 1871 roku. Część kontrybucji wojennej wypłaconej Prusom przez Francję została przeznaczona na rozwój infrastruktury w Niemczech, w tym na budowę charakterystycznych ceglanych budynków szkolnych, które do dziś można spotkać m.in. na Mazurach i Dolnym Śląsku.II Rzesza przegrała I wojnę światową na froncie zachodnim, co doprowadziło do jej upadku. Jednak na Wschodzie armia niemiecka odniosła znaczące sukcesy, a linia frontu sięgała daleko w głąb terytoriów Rosji. W Polsce cmentarze wojenne z tego okresu są świadectwem zaciętych walk i można je odnaleźć na rozległym obszarze od Mazur na północy, przez Mazowsze, aż po Karpaty na południu.Po krótkotrwałym okresie Republiki Weimarskiej, do władzy doszła III Rzesza, napędzana totalitarną i rasistowską ideologią, która doprowadziła do wybuchu II wojny światowej, zrujnowania Europy i Holokaustu, pochłaniającego miliony ofiar.Po klęsce w 1945 roku alianci podjęli decyzję o likwidacji Prus jako podmiotu państwowego. Niemcy, podzielone żelazną kurtyną na RFN i NRD, przetrwały zimną wojnę. Zjednoczenie w 1990 roku pozwoliło im stać się główną potęgą gospodarczą Europy.Po Brexicie i po agresji Rosji na Ukrainę Niemcy umacniają swoją pozycję jako kluczowa siła polityczna w Europie. Co więcej, w kontekście agresji Rosji na Ukrainę oraz sygnalizowanej rezygnacji USA z dotychczasowego prymatu w porządku światowym (zwłaszcza w Europie), Niemcy podjęły decyzje o znaczącym zwiększeniu wydatków na obronność, co może w przyszłości uczynić z nich również czołową potęgę militarną kontynentu.W tej nowej, dynamicznej sytuacji geopolitycznej, relacje Polski z Niemcami nabierają kluczowego znaczenia. Jeśli chcesz wspierać Wszechnicę w dalszym tworzeniu treści, organizowaniu kolejnych #rozmówWszechnicy, możesz:1. Zostać Patronem Wszechnicy FWW w serwisie https://patronite.pl/wszechnicafwwPrzez portal Patronite możesz wesprzeć tworzenie cyklu #rozmowyWszechnicy nie tylko dobrym słowem, ale i finansowo. Będąc Patronką/Patronem wpłacasz regularne, comiesięczne kwoty na konto Wszechnicy, a my dzięki Twojemu wsparciu możemy dalej rozwijać naszą działalność. W ramach podziękowania mamy dla Was drobne nagrody.2. Możesz wspierać nas, robiąc zakupy za pomocą serwisu Fanimani.pl - https://tiny.pl/wkwpkJeżeli robisz zakupy w internecie, możesz nas bezpłatnie wspierać. Z każdego Twojego zakupu średnio 2,5% jego wartości trafi do Wszechnicy, jeśli zaczniesz korzystać z serwisu FaniMani.pl Ty nic nie dopłacasz!3. Możesz przekazać nam darowiznę na cele statutowe tradycyjnym przelewemDarowizny dla Fundacji Wspomagania Wsi można przekazywać na konto nr:33 1600 1462 1808 7033 4000 0001Fundacja Wspomagania WsiZnajdź nas: https://www.youtube.com/c/WszechnicaFWW/https://www.facebook.com/WszechnicaFWW1/https://anchor.fm/wszechnicaorgpl---historiahttps://anchor.fm/wszechnica-fww-naukahttps://wszechnica.org.pl/#polska #niemcy #polityka #rozmowywszechnicy #historia
We Wrocławiu turystyczne menu jest bogate i smakowite. W pierwszej chwili chciałoby się spróbować tu wszystkiego, ale stolicę Dolnego Śląska warto smakować powoli. Wpadać tu częściej i na dłużej. Czasem z listą, a czasem bez konkretnego planu. Jeśli jednak oczekujecie weekendu gęstego od najrozmaitszych doświadczeń, koniecznie zajrzyjcie pod poniższe adresy. Najpierw te z menu głównego.Autorka: Barbara Siemianowska-AniolArtykuł przeczytasz pod linkiem: https://www.vogue.pl/a/wroclaw-co-robic-gdzie-zjesc-i-co-zwiedzac-podczas-city-breaku-najlepsze-adresy
Stanowski znowu promuje ruską propagandę! Najpierw podawał ruską grafikę wygenerowaną przez AI, potem — w dzień rosyjskiego ataku dronów — wyciął 8 sekund z przemówienia rzeczniczki MSWiA. Teraz poszedł krok dalej: zaprosił do programu ruskiego propagandystę, który otwarcie stwierdził, że zgadza się z Putinem. Zero zdziwień. Kogo zaprosi następnego? Szmyta? A dziś także: - o księżach aresztowanych przez CBA za pranie brudnych pieniędzy, - o sabotażu na Śląsku, który mógł skończyć się kolejową katastrofą, - oraz o dołączeniu Polski do rurociągów NATO. #IPPTVNaŻywo #polityka #KanałZero #Putin #Rosja ----------------------------------------------------
Coca-Cola, Nestlé i wielkie sieci – to oni mają zarobić na systemie kaucyjnym – uważa Zbigniew Przybysz. – To atak na polski niezależny handel i kieszeń konsumenta – mówi w rozmowie w Radiu Wnet.Od 1 października 2025 roku w Polsce rusza system kaucyjny dla plastikowych butelek, puszek i częściowo szkła. Do ceny napojów doliczana będzie kaucja (np. 50 gr za butelkę PET), którą odzyskamy tylko wtedy, gdy zwrócimy opakowanie w sklepie lub specjalnym automacie. Deklarowanym celem jest zwiększenie recyklingu i ograniczenie śmieci, ale rozwiązanie budzi obawy – szczególnie wśród małych sklepów i konsumentów. Krytycy wskazują na dodatkowe koszty, chaos organizacyjny i niejasne zasady własności odpadów. „To atak na polskie sklepy”Po co wprowadziliśmy? Żeby ktoś zarobił. Pytanie brzmi: kto zarobił? Wystarczy spojrzeć na właścicieli operatorów Polskiego Systemu Kaucyjnego – Coca-Cola, Nestlé– mówi w rozmowie z Radiem Wnet Zbigniew Przybysz, prezes firmy KRAM.Przedsiębiorca zwraca uwagę, że cena napoju rośnie o wartość kaucji.Do tej pory kupowaliśmy napój, płaciliśmy i mieliśmy butelkę, z którą robiliśmy, co chcieliśmy. Teraz płacimy za napój plus 50 groszy. Napój nie jest tańszy o wartość opakowania, jest droższy o kaucję– dodaje.Przybysz krytykuje też wymogi techniczne.Butelki mają być niezniszczone. Czyli wozimy powietrze samochodem, w reklamówkach. Oddajemy tę butelkę i zostajemy w tej sieci. To atak na polskie, małe, niezależne sklepy spożywcze. Kolejny atak na kieszeń konsumenta– zaznacza.Kto zyska na odpadach?W opinii rozmówcy wartość surowców z butelek PET jest znacząca.Środkowa warstwa butelki musi być z recyklatu. Mamy też wykładziny, przewody elektryczne – to około 30 procent ceny materiału pierwotnego. Kto na tym zarobi? Najpierw market, potem operator– wyjaśnia.Zdaniem Przybysza cały system przypomina „parapodatek”, bo „market nie obniża ceny napoju o wartość opakowania, więc konsument dopłaca”.Operatorzy też zyskują, a wśród udziałowców są Coca-Cola i Nestlé– podkreśla.Nie wymóg unijny, a lobbing?Czy system kaucyjny jest narzucony przez Unię Europejską?Myślę, że to pomysł lobbystów związanych z marketami. Tylko kilka krajów UE ma taki system – Niemcy, Holandia, Dania. Zdecydowana większość nie. To nie jest wymóg unijny, to zburzenie dobrze funkcjonującego systemu recyklingu w Polsce– mówi prezes KRAM.Według niego ramy prawne wprowadził rząd Mateusza Morawieckiego w 2023 roku, a obecny rząd Platformy Obywatelskiej uszczegółowił przepisy i przygotował system do wdrożenia.Automaty – dodatkowy biznesNa nowych regulacjach ma zarobić jeszcze jeden podmiot – firmy instalujące automaty do zbiórki butelek.Małe sklepy do 200 m² będą musiały albo kupić automat same, albo ktoś im go wstawi za opłatą. To znów atak na polski niezależny handel– podkreśla Przybysz.
Dzisiejszy odcinek nagrywaliśmy w oczekiwaniu na koniec świata, który jednak nie nastąpił! Dzięki temu możecie posłuchać, jak wracamy do tematu polityki w USA, a konkretnie: do sprawy zawieszenia programu Jimmy'ego Kimmela w kontekście wolności słowa i wpływu amerykańskiego rządu na niezależne media.Polecamy również nasze poprzednie materiały na podobne tematy: o zabójstwie Charliego Kirka, roli komików w amerykańskich mediach i o kryzysie w MAGA związanym z relacją Donalda Trumpa i Jeffreya Epsteina.Patronem podcastu w tym tygodniu jest festiwal Ars Independent, odbywający się 7-12 października w Katowicach!
W najnowszym, 669. odcinku GNM Plus, zabieramy was w podróż pełną growych newsów i świeżych wrażeń! Najpierw krótka relacja z naszego wyjazdu do Albanii, a następnie opowiadamy, w co ostatnio graliśmy – od EA FC 26, przez mroczny klimat Dying Light: The Beast i Silent Hill F, aż po szaleństwa deskorolkowe w skate.Dyskutujemy też o gorących plotkach – czy Mafia 5 naprawdę dostała zielone światło? Co oznacza, że CD Projekt RED pracuje nad trybem multiplayer do Cyberpunka 2? I jak może wyglądać zapowiedziana „farma w świecie Pokemonów”?Na koniec dorzucamy coś specjalnego – najnowsze zapowiedzi od samego Hideo Kojimy.Kanał nadawczy Gramy na Maxa - https://bit.ly/nadawczygnmCzasówka:00:00 - START [KLASK]03:40 - Wrażenia z Albanii 05:55 - W co ostatnio graliśmy czyli EA FC 26, Dying Light: The Beast, Silent Hill F i skate20:20 - Mafia 5 dostała zielone światło?25:05 - CD Projekt RED pracuje nad multi do Cyberpunka 2?32:50 - Farma w świecie Pokemonów38:10 - SEKCJA KOMENTARZY53:00 - Kojima zapowiadaPYTANIE ODCINKA: Jak sobie wyobrażacie tryb multi do Cyberpunka 2?
NIE KAŻDE STANIE TO NIERUCHOMOŚĆ Koń może się zatrzymać i stać w miejscu, ale to jeszcze nie znaczy, że osiągnął nieruchomość. W niej mówimy o czymś więcej – o spokojnym, równym staniu, w którym koń nie tylko się zatrzymał, ale też jest rozluźniony, skupiony i gotowy do kolejnego ruchu. Ta gotowość jest jednym z kluczy.Do osiągnięcia nieruchomości prowadzi długa droga. Najpierw uczymy konia spokojnego stania w codziennych sytuacjach – przy czyszczeniu, siodłaniu, podczas krótkich pauz w pracy. Potem rozwijamy zatrzymanie jako jasne i czytelne przejście. Kolejny krok to praca nad równowagą – tak, by koń mógł ze stój ruszyć w przód, cofnąć się czy skręcić bez napięcia.Nieruchomość to efekt pracy nad zatrzymaniem, równowagą i zaufaniem – a nie tylko sam brak ruchu. Jest jak wisienka na torcie relacji, sprawności fizycznej i gotowości do współpracy. Jeśli chcesz nauczyć się krok po kroku, jak przejść od zwykłego stania do prawdziwej nieruchomości – dołącz do Klubu Alfa Horse Online. Znajdziesz tam pełne instrukcje, ćwiczenia z ziemi i z siodła oraz wsparcie trenerów, którzy pomogą Ci wprowadzać je w życie ze swoim koniem. https://www.alfahorse.pl/klubah
W najnowszym odcinku skupiamy się na dwóch gorących premierach prosto z Polski. Najpierw zanurzamy się w mroczny, brutalistyczny survival horror sci-fi Cronos: The New Dawn od Bloober Team – grę, która łączy retrofuturystyczną wizję z taktycznym horrorem i rozgrywką pełną napięcia. Następnie przenosimy się do cybernetycznego piekła w Metal Eden od Reikon Games – dynamicznej strzelance FPS osadzonej w opresyjnym mieście orbitalnym, gdzie jako android HYPER UNIT walczymy o resztki człowieczeństwa.Poza recenzjami komentujemy też najnowsze newsy: jak to jest być kowalem, dobrze? Sprawdzamy nowy dodatek do Kingdom Come: Deliverance II, oglądamy klimatyczny zwiastun Ghost of Yōtei i notujemy zapowiedź serialu Life is Strange od Amazonu. Zapraszamy do odsłuchu!
Żadna reklama nie pomoże, jeśli produkt… jest po prostu słaby.Firmy czasem inwestują fortunę w kampanie, zamiast zainwestować w dopracowanie produktu. Efekt? Negatywne opinie, przepalone budżety i reputacja do odbudowy.Najpierw napraw produkt. Marketing nie jest magiczną różdżką.
Najpierw dał światu Dobry Towar. Potem sprawił, że wszyscy zaczęli cieszyć się z faktu, że mają Pro8l3m. W najbliższy piątek na ekrany kin trafi erotyczny dreszczowiec "Trzy miłości", w którym zadebiutował jako kompozytor muzyki filmowej. Bohaterem nowego odcinka podcastu "Mój Ulubiony Film" jest Piotr "Steez" Szulc. Na rozmowę zaprasza Łukasz Muszyński.
Witam was w 130 odcinku podkastu Historia wg Dzieci. Dziś będziemy mówić o historii miasta o nazwie Pułtusk. A pomagać mi będzie Kuba z Pękowa koło Pułtuska.Jest to jedno z najstarszych miast, ale jak bardzo stary jest Pułtusk? Początki państwa polskiego liczy się zwykle od Mieszka I czyli od X wieku. Ale pierwsze osady w Pułtusku zbudowano już około VII wieku. Być może wiecie, że prapradziadkiem Mieszka według legendy był Piast. Już w tamtych legendarnych czasach ludzie mieszkali w miejscu gdzie dzisiaj jest Pułtusk. Warszawa jest wprawdzie dużo większa, ale Pułtusk jest dużo starszy. Jest to dzisiaj miasteczko w województwie mazowieckim.Pułtusk leży nad rzeką Narew. Rzeka ta wije się przez miasto, tworząc kanały, przez co Pułtusk nazywany jest czasem Wenecją Mazowsza. Wenecja to takie znane miasto we Włoszech, gdzie zamiast ulic pływa się kanałami. Pułtusk też ma dużo kanałów.Być może zastanawiacie się co znaczy nazwa Pułtusk. Istnieje legenda, która mówi, że dawno temu miasto nazywało się Tusk. Później z powodu pożaru połowa miasta spłonęła i została tylko połowa Tuska. Miasto zaczęto nazywać więc Pułtusk. Tak mówi lokalna legenda. Nie wiadomo czy jest prawdziwa, ale miasto rzeczywiście wiele razy płonęło.Kiedy wieś lub osada staje się coraz większa staje się miastem. Jak to się dzieje? Taka osada dostaje prawa miejskie i od tego roku już jest miastem. Np. moje miasto Bydgoszcz dostało prawa miejskie w 1346 roku. Oznacza to, że przed 1346 rokiem Bydgoszcz była wsią, a od tego 1346 roku stała się miastem. Ale kiedy prawa miejskie dostał Pułtusk?Pułtusk dostał prawa miejskie dwa razy. Czyli dwa razy stał się miastem. Najpierw w 1257, a potem w 1339. Ale jak można zostać miastem dwa razy? Pułtusk po 1257 roku był miastem, ale przyszli wrogowie i spalili całe miasto. Wtedy nic nie zostało i właśnie z tego powodu trzeba było Pułtusk zbudować od nowa i ponownie dać mu prawa miejskie w 1339. Ale kto tak napadał na Pułtusk?Pewnie już wiecie, że Polska i Litwa się połączyły i stworzyły razem Rzeczpospolitą Obojga Narodów. Ale zanim do tego doszło oba kraje walczyły ze sobą. Litwini często najeżdżali i napadali na miasta. W 1339 Litwini zdobyli i spalili Pułtusk. Tego samego roku książę Mazowiecki postanowił odbudować miasto i ponownie dał nadał mu prawa miejskie. Ale to nie był koniec litewskich najazdów. W 1368 na Pułtusk najechał Kiejstut wujek Jagiełły. Kiejstut był ojcem Witolda. Jak pewnie wiecie później Jagiełło został królem Polski, a Witold jego kuzyn został wielkim księciem Litwy.Co robili mieszkańcy Pułtuska aby się bronić? Po pierwsze zbudowali swoje miasto na górze, ale dlaczego? Łatwiej się bronić przed atakiem, gdy się jest na górze. Wrogowie nie mogą też łatwo podejść do miasta, bo z góry wszystko lepiej widać. Co jeszcze robiono aby obronić miasto? Miasto otoczono drewnianymi palami, które były zaostrzone u góry. Ale drewno można podpalić. Jak się przed tym chroniono? Nazywano to wałem drewniano-ziemnym. Było to bardzo skuteczne przy obronie.Ta najstarsza część miasta, która była otoczona wałem znajdowała się na takim pagórku, takiej niewielkiej górze. Co teraz znajduje się na tej górze? Tam był najstarszy gród. Później zbudowano tam zamek, w którym była siedziba biskupa rządzącego w Pułtusku. Teraz jest tam hotel.Ale kto rządził w Pułtusku w średniowieczu czyli wtedy kiedy napadali na to miasto Litwini?Zwykle ziemią rządzili wtedy królowie i książęta. Ale władcami były także osoby duchowne takie jak mnisi czy biskupi. W Pułtusku rządził biskup płocki, którego nazywano księciem pułtuskim. Ale czym się różnił bisku od księcia? Książę lub król zwykle ma synów. Gdy taki książę umrze jego syn zostaje księciem. Jednak na terenach gdzie rządzili biskupowie było inaczej. Biskup, który mieszkał na zamku w Pułtusku nie miał synów. Gdy więc on umierał wybierano kolejnego biskupa. Taki biskup w dawnych czasach miał swoich żołnierzy i swoje zamki i w tym był podobny do książąt, ale różnił się od nich tym, że nie miał dzieci.W Pułtusku nie rządził książę, ale biskup. Ale to nie wszystko. Czy wiecie w jakim kraju był Pułtusk w przeszłości? Do jakiego kraju należał? Pułtusk należał do Polski, a później do Mazowsza. Czy pamiętacie co to było rozbicie dzielnicowe?Bolesław III Krzywousty rozdzielił Polskę pomiędzy swoich synów. Mazowsze dostał drugi syn Krzywoustego - Bolesław Kędzierzawy. Gdy jednak on i jego syn zmarli Mazowsze otrzymał najmłodszy syn Krzywoustego czyli Kazimierz Sprawiedliwy. Od tamtego momentu na Mazowszu rządzili książęta mazowieccy, potomkowie Kazimierza Sprawiedliwego. Później Władysław Łokietek zaczął łączyć rozbite części Polski, ale nie udało mu się przyłączyć Mazowsza. Tak więc przez wiele wieków Mazowsze było osobnym państwem, które nie należało do Polski. Właśnie wtedy na Mazowsze napadali Litwini.W Pułtusku rządzili biskup. W tym mieście powstało też kolegium jezuickie. Jezuici to byli tacy mnisi, ale najmądrzejsi. Do tego zakonu brano tylko ludzi, którzy byli bardzo inteligentni i którzy np. potrafili nauczyć się wielu języków. Nauczycielami w kolegium jezuickim w Pułtusku byli sławni jezuici. Czy słyszeliście o którymś z nich?Jakub Wujek był nauczycielem w tym kolegium, ale jest najbardziej znany z tego, że przetłumaczył Biblię na język polski. Czy wiecie jak ludzie nazywają tą Biblię? To brzmi trochę jakby to była Biblia jakiegoś wujka, czyli brata mamy lub taty. Ten jezuita tak się nazywał - Wujek i dlatego jego przekład Biblii na język polski nazywa się Biblią Wujka lub Biblią Jakuba Wujka. Aby ją przetłumaczyć musiał znać starożytne języki takie jak łacina, greka i hebrajski. Przekład Wujka powstał 400 lat temu i język polski zmienił się. Np. w Księdze Rodzaju w Biblii Wujka czytamy: “I zbudował Pan Bóg z żebra, które wyjął z Adama, białągłowę, i przywiódł ją do Adama”. W czasach Jakuba Wujka “białogłowa” to była kobieta. Dalej w tej samej księdze czytamy: “tę będą zwać Mężyną, bo z męża wzięta jest”. Dziś nie mówi się mężyna, ale mężatka. Spróbujcie kiedyś przeczytać kawałek z Biblii Wujka i zobaczcie czy rozumiecie język polski sprzed 400 lat.Pułtusk jest ważny także dla astronomów. Niedaleko Pułtuska spadło wiele odłamków takiej skały z kosmosu. Jak się nazywa taką skałę, która spada z kosmosu? Dlaczego astronomowie się tym interesują? Zwykle astronomowie muszą lecieć w kosmos aby zbadać takie latające skały. Jest to niebezpieczne, drogi i trwa bardzo długo. O wiele łatwiej jest zbadać te kawałki, które spadły na ziemię.Co zapamiętaliście z historii Pułtuska?Skąd według legendy wzięła się nazwa tego miasta?Jak budowano wały chroniące Pułtusk w najdawniejszych czasach?Dlaczego budowano takie wały drewniano-ziemne?Dlaczego Pułtusk zbudowano nad rzeką Narwią?Kto najczęściej napadał na Pułtusk?Do jakiego państwa należało miasto Pułtusk?Co zrobił z Mazowszem, a więc także z Pułtuskiem król Zygmunt Stary?Czym się różnił książę od biskupa w dawnych czasach?Co zrobił jeden z nauczycieli w kolegium Jezuickim w Pułtusku?Pułtusk to jedno z najstarszych miast Mazowsza, którego początki sięgają XI wieku, kiedy pełnił funkcję grodu obronnego i ośrodka administracyjnego. W średniowieczu stał się ważnym centrum handlu i rzemiosła, a od XV wieku był własnością biskupów płockich, którzy zbudowali tu swoją rezydencję. W XVI wieku miasto przeżywało rozkwit jako ośrodek nauki – działało tu kolegium jezuickie, jedno z pierwszych w Polsce. W 1806 roku pod Pułtuskiem doszło do dużej bitwy między wojskami napoleońskimi a rosyjskimi. Dziś miasto znane jest m.in. z najdłuższego rynku w Europie oraz historycznej architektury i licznych zabytków.
[AUTOPROMOCJA] Pełnej wersji podcastu posłuchasz w aplikacji Onet Audio 1 września to nie tylko rocznica wybuchu II wojny światowej, ale też dzień, który w polskiej polityce wywołuje lawinę komentarzy, gestów i symbolicznych wystąpień. W najnowszym odcinku podcastu Naczelni, Bartosz Węglarczyk i Tomasz Sekielski rozmawiają o tym, co wydarzyło się na Westerplatte, o prezydenckich wetach, napięciach z Niemcami i Ukrainą, oraz o tym, jak wygląda dziś debata publiczna w Polsce. Bartosz Węglarczyk zauważa, że 1 września to dzień, którego politycy nie lubią – trzeba wstać w środku nocy i pojawić się w miejscach pamięci. W tym roku na Westerplatte pojawili się przedstawiciele różnych opcji politycznych, w tym Władysław Kosiniak-Kamysz i Szymon Hołownia. „To dobrze, że politycy z różnych stron znaleźli czas, by tam być” – komentuje Bartosz Węglarczyk. Podczas uroczystości głos zabrali między innymi premier Donald Tusk i prezydent Karol Nawrocki. Dzisiaj z Westerplatte musi wybrzmieć jeszcze jeden sygnał, jeszcze jedna prawda. Stają przed nami wielkie wyzwania w obliczu odradzającego się neoimperializmu postsowieckiej Federacji Rosyjskiej. Stają przed nami zadania budowania Unii Europejskiej, NATO. Te zadania realizujemy razem z naszym partnerem handlowym i sąsiadem Niemcami. Ze sprawcami II wojny światowej — mówił Karol Nawrocki. Aby móc budować oparte o prawdę dobre partnerstwo z naszym zachodnim sąsiadem, musimy w końcu załatwić kwestię reparacji od państwa niemieckiego, których jako prezydent Polski dla dobra wspólnego się jednoznacznie domagam — podkreślił prezydent Nawrocki. Myślę, że części wyborców podoba się to wzywanie do reparacji. Muszę powiedzieć, że pan prezydent tak ostro idzie, bo już jest z Ukrainą na wojnie. Teraz z Niemcami idzie na wojnę. Ciekawe co zrobi, jak czeski prezydent powie, że chciałby reparacje za zajęcie Zaolzia. To co wtedy zrobi pan prezydent? - komentował słowa prezydenta Bartosz Węglarczyk. Od objęcia urzędu 6 sierpnia, prezydent Karol Nawrocki zawetował już siedem ustaw, co stanowi rekord w najnowszej historii Polski. Dla porównania: Bronisław Komorowski przez całą kadencję zawetował cztery ustawy, Lech Kaczyński – osiemnaście, a Andrzej Duda – dziewiętnaście przez dwie kadencje. Tomasz Sekielski zauważa, że Karol Nawrocki „ruszył jak kula armatnia” i może ustanowić historyczny rekord. Bartosz Węglarczyk dodaje, że prezydent realizuje program wyborczy, nawet jeśli jest ekonomicznie nierealny – „jego wyborcy głosowali przeciwko rządowi Tuska, więc każde weto jest dla nich potwierdzeniem słuszności wyboru”. Przy okazji zbliżającej się wizyty prezydenta Karola Nawrockiego w USA, Naczelni przypominają, że to będzie bardzo ważne spotkanie, chociaż prawdopodobnie w dużym stopniu nie dowiemy się, co się wydarzyło na nim, bo poza częścią otwartą będzie również część zamknięta. Najpierw dziennikarze wejdą do Gabinetu Owalnego. Tam na pewno prezydent Trump pochwali prezydenta Nawrockiego. Prezydent Nawrocki powie, że sojusz z USA jest ważniejszy niż wszystko inne. A potem te rozmowy będą się toczyły już przy zamkniętych drzwiach. Ale oczywiście już mieliśmy awanturę pomiędzy rządem i prezydentem. I to jest znowu ten przypadek. Pan prezydent Nawrocki nigdy w życiu nie brał udziału w takich spotkaniach na tym szczeblu, nie rozmawiał z nikim nigdy wcześniej. Ale wszystko już wie, bo z faktu, że został prezydentem, już wie, jak sobie poradzić na tych spotkaniach. W związku z tym nie potrzebuje porady na przykład zawodowych dyplomatów, bo sam sobie poradzi. Tak zamieszanie wokół ujawnienia rekomendacji rządu dla prezydenta przy okazji wizyty w Białym Domu komentowali Naczelni. Na koniec podcastu prowadzący sięgają po klasykę literatury – od „Kariery Nikodema Dyzmy” po wspomnienia prezydentów. A wszystko to przez zaproszenie pary prezydenckiej do wzięcia udziału w akcji Narodowego Czytania. Naczelni nie czytają, co prawda dzieł Jana Kochanowskiego, ale są to takie klasyki, jak "Spowiedź Nikosia zza grobu" Tadeusza Batyra. Zapraszamy na kolejny odcinek Naczelnych oraz zachęcamy do oglądania podcastu w każdy poniedziałek o godz. 19.00 na stronie Onetu, a także słuchania w aplikacji Onet Audio. Zapraszamy również do pisania do Naczelnych na adres naczelni@onet.pl.
Witamy w 366 odcinku Shufflecast! Wszystko wskazuje na to, że piekło zamarznie, a Nintendo zapewni pełne wsparcie dla języka Polskiego. Najpierw w systemie, a następnie w swoich grach. Poza tym Apple planuje zmienić cykl wydawniczy swoich iPhone począwszy od serii 18. To i wiele więcej w kolejnym, przydługim wstępniaku. Natomiast temat odcinka może być tylko jeden - nowości Google w tym Pixel 10. Zapraszamy! 00:53 - Wstępniak: Nintendo po Polsku, iPhone 18 i daty premiery, Akcja serwisowa Pixeli 6a i 7a, Google Maps na Garmina, zwiastuny: Fallout S2, 1670 S2, Niebieskooki Samuraj S2 22:48 - nowości Google - Google Pixel 10, Google Pixel 10 Pro Fold, Pixel 10 Pro, Pixel Buds 2a, Pixel Watch 4 Zachęcamy do obserwowania podcastu na Twitterze oraz Facebooku. A także naszych prywatnych profili: Sławek & Damian.
Setki rozmów z inwestorami pokazują, że wokół rynku mieszkań na wynajem nieustannie pojawia się pięć kluczowych wątpliwości - mówi Maciej Gołębiewski, twórca serwisu dobregonajmu.pl.Inwestowanie w mieszkania na wynajem to dla wielu sposób na zabezpieczenie kapitału i systematyczne budowanie majątku. Wielu potencjalnych inwestorów wstrzymuje się jednak z decyzją — nie z braku kapitału czy możliwości, ale z powodu obaw. Co powstrzymuje ich przed działaniem? Rozmawiam dziś o tym z Maciejem Gołębiewskim, ekspertem od inwestowania w nieruchomości i twórcą serwisu dobregonajmu.pl. Zapraszam, Anna Gołasa.
#dziecko #zbawienie #refleksja #nacomamwpływ #informacja #przykład #rodzicielstwo #rodzice #misja #wpływ Zacznij wspierać ten kanał, a dostaniesz te bonusy: https://www.youtube.com/channel/UCUZ9x49ZuhZt1QVJafMy5rA/join
Samaria była góra należącą do Szemera. Słowo Samaria znaczy właśnie - należąca do Szemera. Nic więcej nie wiemy o tym człowieku. Od niego górę kupił król Omri. W 1 Królów 16:24 czytamy: “Potem nabył za dwa talenty srebra od Szemera górę Szomron i obwarował tę górę, i nazwał gród, który zbudował, Samaria według imienia właściciela tej góry Szemera”.Jaką funkcję pełniło to miasto? W Izajasza 7:9 czytamy: “stolicą Efraima jest Samaria, a głową Samarii jest syn Remaliasza”. Efraim był najważniejszym plemieniem północnego królestwa Izrael. Tak więc Samaria była stolicą tego państwa. Historia tego miejsca zaczęła się już wcześniej. Prawdopodobnie właśnie tam mieszkał jeden z sędziów.W Sędziów 10:1 czytamy: “Po Abimelechu wystąpił, aby ratować Izraela, Tola, syn Pui, wnuk Doda, z plemienia Issachara; mieszkał on w Szamir na pogórzu efraimskim”. Ten sędzia został tam też pochowany. Wydaje się, że w tym właśnie miejscu zbudowano później Samarię, stolicę 10-plemiennego królestwa Izraela.Współcześnie niedaleko arabskiej wioski Sabastia (Sebastia) znajdują się ruiny Szomron. To prawdopodobnie jest pozostałość po Samarii. Była to góra o płaskim szczycie, a więc idealna do zbudowania miasta. Jej wysokość to jakieś 90 m.Omri zbudował miasto Samaria. Jego syn Achab ożenił się z Fenicjanką Jezebel. W 1 Królewskiej 16:32 czytamy: “I wzniósł ołtarz Baalowi w świątyni Baala, którą zbudował w Samarii”. Oprócz tego zbudował jeszcze pałac z kości słoniowej jak czytamy w 1 Królewskiej 22:39.Za rządów Achaba Samaria była oblegana dwa razy. Najpierw przez Asyryjczyków, a potem przez Syryjczyków, ale nie została zdobyta. Później za rządów jego syna Syryjczycy powrócili. W 2 Królewskiej 6:25 czytamy: “I nastał w Samarii wielki głód, gdy ją oblężono”. Samarii jednak także wtedy nie zdobyto. W 2 Królewskiej 17:6 czytamy: “W dziewiątym roku panowania Ozeasza król asyryjski zdobył Samarię, uprowadził Izraela do Asyrii”. Ponownie przybyli Asyryjczycy, zniszczyli to miasto, a jego mieszkańców uprowadzili. Później to samo miało spotkać Jerozolimę. W Izajasza 10:11 czytamy: “Jak uczyniłem Samarii i jej bałwanom, tak uczynię Jeruzalemowi i jego bałwanom”.Na te tereny Asyryjczycy sprowadzili ludzi z innych części swojego imperium. Ich krainę nazywano Samarią, a ich samych Samarytanami. Gdy Żydzi wrócili z niewoli babilońskiej zamieszkali w Judzie i w Galilei. Te dwa terytoria były przedzielone Samarią czyli krainą Samarytan.Miasto zostało odbudowanie, ale potem zniszczył je Aleksander Wielki. Potem zniszczyli je Hasmoneusze, a konkretnie Jan Hyrkan. Ponownie odbudował je Herod Wielki i nazwał Sebaste. Jest to żeńska forma tytułu August po grecku. Herod zbudował tam stadion, świątynię dla cezara i drugą dla Persefony. Sprowadzono tam nie-Żydów.Właśnie w tym mieście Herod Wielki kazał zamordować dwóch swoich synów, których miał ze swojej drugiej żony Mariamne. Ją kazał zabić wcześniej. Tych synów sądził przed cezarem Augustem, który miał podobno powiedzieć, że lepiej jest być świnią Heroda niż jego synem. Herod kazał ich przywieźć do Sebaste i tutaj jego dwaj synowie zostali uduszeni.Nazwa, którą nadał Herod Wielki pozostała do naszych czasów. Ruiny Samarii znajdują się blisko palestyńskiej wioski Sebaste. Warto je zwiedzić, ale trzeba pamiętać, że miasto to było wielokrotnie burzone i odbudowywane. Poza tym Jezus je omijał. W Jana 4:5 czytamy: “Przybył więc do miasta samarytańskiego, zwanego Sychar”. Jezus gdy przechodził przez Samarię omijał Sebaste. Dlaczego?W Sebaste czyli w odbudowanej przez Heroda Samarii mieszkali nie-Żydzi. W Mateusza 15:24 znajdujemy słowa Jezusa: “A On, odpowiadając, rzekł: Jestem posłany tylko do owiec zaginionych z domu Izraela”. Jezus koncentrował się na Żydach. Omijał więc miasta zamieszkałe przez Greków i Rzymian. To samo tyczy się Tyberiady nad Jeziorem Galilejskim. Nie ma żadnych dowodów na to, aby Jezus odwiedzał takie miasta.Podsumowując. Samaria była góra należącą do Szemera. Na tej górze mieszkał chyba sędzia Tola. Później kupił ją Omri, szósty król północnego 10-plemiennego królestwa Izraela. Omri pokonał wrogów. Miał więc czas i środki na budowę nowej stolicy. Jego syn Achab sprowadził do Samarii kult Baala i Asztarte. Księga 1 Królów oraz prorok Amos wspominają też o domu z kości słoniowej, który zbudował Achab. Archeologia to potwierdziła.Na te tereny przybyli Samarytanie i cały region zaczęto nazywać Samarią. Samo miasto zniszczył Aleksander Wielki, a potem hasmonejski król Jan Hirkan. Odbudował je Pompejusz Wielki, a potem Herod Wielki, który zmienił jego nazwę na Sebaste. Już chyba Pompejusz osiedlił tam nie-Żydów. Z tego powodu miasto to omijał Jezus. Nazwa nadana przez Heroda dotrwała do naszych czasów. Gdybyście chcieli zwiedzić to miejsce jedźcie do arabskiej wioski Sebastia.Potem nabył za dwa talenty srebra od Szemera górę Szomron i obwarował tę górę, i nazwał gród, który zbudował, Samaria według imienia właściciela tej góry Szemera.https://biblia-online.pl/Biblia/Warszawska/1-Ksiega-Krolewska/16/24A stolicą Efraima jest Samaria, a głową Samarii jest syn Remaliasza. Jeżeli nie uwierzycie, nie ostaniecie się.https://biblia-online.pl/Biblia/Warszawska/Ksiega-Izajasza/7/9Po Abimelechu wystąpił, aby ratować Izraela, Tola, syn Pui, wnuk Doda, z plemienia Issachara; mieszkał on w Szamir na pogórzu efraimskim.https://biblia-online.pl/Biblia/Warszawska/Ksiega-Sedziow/10/1I wzniósł ołtarz Baalowi w świątyni Baala, którą zbudował w Samarii.https://biblia-online.pl/Biblia/Warszawska/1-Ksiega-Krolewska/16/32I nastał w Samarii wielki głód, gdy ją oblężono, tak że doszła cena łba oślego do osiemdziesięciu srebrników, a ćwierć wiadra gnoju gołębiego do pięciu srebrników.https://biblia-online.pl/Biblia/Warszawska/2-Ksiega-Krolewska/6/25W dziewiątym roku panowania Ozeasza król asyryjski zdobył Samarię, uprowadził Izraela do Asyrii i osadził ich tam w Chalach i nad Chaborem, rzeką Gozanu i w miastach medyjskich.https://biblia-online.pl/Biblia/Warszawska/2-Ksiega-Krolewska/17/6Jak uczyniłem Samarii i jej bałwanom, tak uczynię Jeruzalemowi i jego bałwanomhttps://biblia-online.pl/Biblia/Warszawska/Ksiega-Izajasza/10/11Przybył więc do miasta samarytańskiego, zwanego Sychar, blisko pola, które Jakub dał swemu synowi Józefowi.https://biblia-online.pl/Biblia/Warszawska/Ewangelia-Jana/4/5A On, odpowiadając, rzekł: Jestem posłany tylko do owiec zaginionych z domu Izraela.https://biblia-online.pl/Biblia/Warszawska/Ewangelia-Mateusza/15/24
Najpierw była wspólna pasja, potem miłość. Dorota i Wojtek Nowakowscy stanowią tandem doskonały w domu i na planie filmowym.Ona – jako operatorka obrazu – bierze udział w prestiżowych projektach telewizyjnych realizowanych na całym świecie. On – dowodzi rodzinną firmą producencką i…strzeże swojej żony. Oboje kochają życie: jego kolory i smaki.Fot. Katarzyna Ramlo
W tym odcinku opowiadam o obrazie, od którego powinniśmy zacząć spacer po Galerii Sztuki Polskiej XIX wieku w Sukiennicach, bo to właśnie on był impulsem do stworzenia w tym miejscu muzeum. Chodzi rzecz jasna o “Pochodnie Nerona” Henryka Siemiradzkiego.Niełatwo w to dziś uwierzyć, ale w 1876 roku obraz ten był prawdziwą sensacją, i to nie tylko w Polsce. Dlaczego dziś nie jesteśmy w stanie dostrzec jej źródła? Co umyka nam, gdy patrzymy na ten obraz? Przyjrzyjmy mu się bliżej i przekonajmy się!-------- Autopromocja --------Odcinek powstał dzięki wsparciu moich Patronek i Patronek. Jeśli chcesz, możesz do nich dołączyć: https://patronite.pl/przedobrazemDzięki temu nie dość, że wspierasz mój projekt, to zyskujesz także dostęp do warsztatów mailowych “Jak patrzeć na sztukę”. Wystarczy 15 zł miesięcznie, aby do nich dołączyć i co miesiąc dostawać na maila obraz do analizy. Najpierw przesyłam Ci samą reprodukcję wraz z krótką notatką jak na muzealnej tabliczce, a za tydzień przychodzę z moją analizą. Tym sposobem dowiadujesz się, jak patrzę na obrazy jako historyczka sztuki.-------Transkrypcję i reprodukcje omawianych obrazów znajdziesz na stronie podcastu: https://przedobrazem.pl/henryk-siemiradzki-pochodnie-neronaMuzyka wykorzystana w odcinku pochodzi ze strony Epidemic Sounds oraz Free Music Archive-------IG: https://www.instagram.com/przed_obrazemhttps://www.facebook.com/podcast.przedobrazemMontaż: Eugeniusz Karlov
W tym odcinku rozmawiamy z Grażyną i Karoliną, specjalistkami od procesów biznesowych, o tym, dlaczego firmy nie mają kontroli nad tym, co się u nich dzieje, i czemu to właśnie brak podstawowej świadomości procesowej jest źródłem chaosu, błędów i marnowania pieniędzy.Wyjaśniamy, czym jest BPMN 2.0 – międzynarodowy standard do modelowania procesów biznesowych. Pokazujemy, jak dzięki niemu można w końcu zobaczyć, zrozumieć i usprawnić to, co do tej pory było czarną skrzynką.Z tego odcinka dowiesz się:dlaczego większość firm nie wyznacza właścicieli procesów i czym to grozi,co to jest BPMN 2.0 i dlaczego warto go stosować nawet w małych organizacjach,jaki bullshit krąży wokół BPMN.Grażyna Rożek: Liderka, PMka, Scrum Masterka – od 7 lat zbiera doświadczenie ze świata projektów z różnych branż zaczynając od logistyki oraz produkcji przez świat analityki biznesowej aż po IT dla farmacji. Aktywnie promuje i szkoli współpracowników z podejścia procesowego i umiejętności mapowania.Karolina Mencel: PMka, Scrum Masterka, pasjonatka zarządzania projektami. Na co dzień koordynuje projekty w dziale analiz. Obecnie współpracuje z Zespołem danych podstawowych, a także prowadzi wewnętrzne międzyzespołowe projekty. Aktywnie szkoli z mapowania procesów.Instagram: https://www.instagram.com/konkretpmka/ Artykuł: https://zerobs.pl/zarzadzanie-projektami/bpmn-2-0-w-praktyce/ LinkedIn Grażyny: https://www.linkedin.com/in/gra%C5%BCyna-ro%C5%BCek-3511b810a/ LinkedIn Karoliny: https://www.linkedin.com/in/karolina-mencel/
Wielka Brytania w szoku po wycieku danych osobowych, który naraził na niebezpieczeństwo kilkanaście tysięcy Afgańczyków pomagających brytyjskiej armii przed powrotem do władzy talibów. Najpierw dokument zawierający tajne informacje trafił do sieci. Później, w obawie o życie ludzi, sąd nakazał mediom milczenie, a rząd po cichu uruchomił akcję relokacji Afgańczyków. Dopiero w ostatni wtorek uchylono medialny zakaz i o sprawie dowiedzieli się Brytyjczycy. Jak doszło do wycieku danych? Co on mówi o brytyjskich służbach? I jakie skutki może mieć w bieżącej polityce na Wyspach?W Czengdu, Pekinie i Szanghaju serdecznie podejmowano premiera Australii, a Donald Trump zgodził się na eksport do Chin zaawansowanych półprzewodników firmy Nvidia. Czy zimna wojna Zachodu z Chinami weszła w fazę odprężenia?Izrael przeprowadził naloty na syryjskie bazy i budynki rządowe, m.in. w Damaszku. Czy po zwycięstwie w wojnie z Iranem Syria to jego kolejny cel? I czy kruchy pokój w tym kraju da się jeszcze uratować?40 lat po dobroczynnych koncertach Live Aid w Londynie i Filadelfii muzycy coraz częściej wygłaszają polityczne deklaracje. Czy dobroczynność, politykę i sztukę można uprawiać z tej samej sceny?Są dwie Hiszpanie. Ta słoneczna, uśmiechnięta i zwrócona do turystów – oraz ta, której gościom się nie pokazuje. Jak wygląda życie w Polígono Sur, najuboższym osiedlu kraju?W „Raporcie” także rzecz o ojcach (chrzestnych, założycielach, dyrektorach…) oraz matkach (Narodów i nie tylko).Rozkład jazdy: (02:38) Jakub Krupa: Co „afgańska afera” mówi o brytyjskim państwie?(21:46) Bogdan Góralczyk: Chiny–Zachód: pauza w zimnej wojnie?(51:24) Grzegorz Dobiecki: Świat z boku - Wszystkie matki, wszyscy ojcowie(57:56) Podziękowania(1:04:26) Agnieszka Zielińska: Hiszpania mniej znana(1:15:51) Mariusz Borkowski: Syria na celowniku Izraela(1:40:29) Filip Łobodziński: Bob Geldof i inni(2:05:41) Do usłyszenia---------------------------------------------Raport o stanie świata to audycja, która istnieje dzięki naszym Patronom, dołącz się do zbiórki ➡️ https://patronite.pl/DariuszRosiakSubskrybuj newsletter Raportu o stanie świata ➡️ https://dariuszrosiak.substack.comKoszulki i kubki Raportu ➡️ https://patronite-sklep.pl/kolekcja/raport-o-stanie-swiata/ [Autopromocja]
Ależ ten prezydent jest zdeterminowany. W końcówce swej finałowej kadencji Andrzej Duda za wszelką cenę chce pokazać, jaki jest niezłomny, twardy i prawicowy. Najpierw ze srogą miną rozprawiał o wieszaniu niepokornych sędziów, a teraz ułaskawił tego, który jest pionierem przemocowych pasji w polityce — Roberta Bąkiewicza, związanego z PiS organizatora Marszu Niepodległości, samozwańczego obrońcę kościołów i granic. No cóż, przychodzi nam tylko przypomnieć, że Duda wstydził się ułaskawić Bąkiewicza przez dobre półtora roku. Zdecydował się to zrobić dopiero wtedy, gdy prokurator generalny Adam Bodnar odwiesił — zawieszony na czas postępowania ułaskawieniowego — wyrok skazujący Bąkiewicza na prace społeczne i karę finansową za poturbowanie antypisowskiej aktywistki znanej jako „Babcia Kasia”. Nietrudno zrozumieć motywacje pana prezydenta — po swym zaprzysiężeniu na początku sierpnia Bąkiewicza ułaskawiłby Karol Nawrocki, który mentalnie i światopoglądowo nadaje z tym politycznym wykidajłą na tych samych falach. Byłoby wstyd, że Duda nie ułaskawił, a Nawrocki tak — a przecież odchodzący prezydent marzy o tym, żeby po wyprowadzce z pałacu odnaleźć się w polityce gdzieś między PiS a radykałami takimi jak Bąkiewicz. Im bliżej końca prezydentury Dudy, tym ostrzejsza walka o kształt Kancelarii Prezydenta za kadencji Nawrockiego. Twórcy słuchowiska politycznego „Stan Wyjątkowy” Andrzej Stankiewicz i Jacek Gądek ujawniają kulisy odstrzelenia Przemysława Czarnka, który był murowanym kandydatem na nowego szefa kancelarii. Przyglądają się także aktywności Radosława Sikorskiego, który po porażce prezydenckiej Rafała Trzaskowskiego i kryzysie władzy Donalda Tuska wyrasta na ostatnią nadzieję obozu liberalnego. Sikorski systematycznie buduje swoją pozycję także wśród koalicjantów Platformy. Właśnie złożył pierwszą w historii skargę do Watykanu na biskupów, którzy wtrącają się do polityki. Zalecił im przy tym, by „zrzucili sukienki” i zapisali się do PiS — trudno o bardziej widowiskowy ukłon w stronę Lewicy.
W dzisiejszym odcinku Ania Lewandowska i Paweł Bodzon. Rozmawiamy o definiowaniu sukcesu po swojemu, o puszczaniu poprzedniego życia na rzecz wyzwań prowadzenia własnej działalności opartej o ceramikę. Ten odcinek publikujemy na 59 dni przed startem konferencji online dla twórców i fanów rękodzieła : HANDMADE BIZ SUMMIT 8-12 września 2025.Jeżeli chcesz brać udział na żywo w takich dyskusjach, tutaj zarezerwujesz swój bilet: https://oplotki.pl/handmade-biz-summit/ A gdzie znajdziecie Anię i Pawła z ABC CERAMIKI?O tu tu:Fb: https://www.facebook.com/ABCceramikioraz: https://www.facebook.com/InternetowySklepProdesco Insta: https://www.instagram.com/abcceramiki/YouTube: https://www.youtube.com/@ABCCeramikiCytując Anię:"Anna Lewandowska – z marketingu do pracowni ceramicznej, czyli moja historia. O kobiecie, która zamieniła korpo-strategię na twórczośćPrzez ponad 25 lat pracowałam jako menadżerka wysokiego szczebla w polskich i międzynarodowych korporacjach i organizacjach pozarządowych, odpowiadając za komunikację marketingową, często łącząc ją ze sprzedażą. Zarządzałam zespołami, tworzyłam strategie i realizowałam ambitne KPI-e, dla takich marek jak Totalizator Sportowy, Orange, Cyfrowy Polsat, Vienna Insurance Group czy Wolters Kluwer.Ale to doświadczenia z UNICEF Polska – jako dyrektor komunikacji marketingowej, a potem pełnomocniczka zarządu ds. rozwoju i innowacji – najmocniej wpłynęły na moje podejście do pracy. Projekty, które wdrażałam, angażowały nowoczesne technologie i marketing w służbie pomagania dzieciom na całym świecie. Zobaczyłam wtedy, że praca może mieć głębszy sens niż tylko wynik finansowy. To samo poczułam, pracując później w Fundacji „Akogo?” Ewy Błaszczyk, gdzie mierzyłam się z niezwykle poruszającą tematyką pomocy rodzinom osób w śpiączce. Te doświadczenia dały mi wiele. Ale też coraz wyraźniej czułam, że robię dużo dla innych… a niewystarczająco dla siebie.W 2012 roku wydarzyło się coś przełomowego. W naszym nowo budowanym domu stanął klasyczny kaflowy piec. Ceramika – piękna, surowa, naturalna – wciągnęła mnie bez reszty. Krok po kroku, kawałek po kawałku, zaczęłam lepić. Najpierw dla siebie, potem z czasem dla przyjaciół, dzieci, znajomych. Wraz z moim mężem Pawłem – z wykształcenia kowalem artystycznym i jubilerem, z pragmatycznej potrzeby menadżerem w wielkich korporacjach, podobnie jak i ja, a z zamiłowania ceramikiem i twórcą – zaczęliśmy prowadzić warsztaty. A potem… wróciłam jeszcze na chwilę do świata organizacji. Jednak pandemia, domowa opieka nad bardzo chorą mamą i coraz silniejsza potrzeba zmiany sprawiły, że powiedziałam sobie: To teraz. Bo jak nie teraz to kiedy? I tak powstała marka ABC Ceramiki. Razem z Pawłem uczymy innych pracy z gliną, prowadzimy kursy online i stacjonarne, organizujemy plenerowe wypały raku, uczymy podstaw i różnorodnych technik zdobień, takich jak sgraffito, cuerda seca i aplikacji mediów na prace ceramiczne. Wspieramy osoby, które – tak jak my sami – chcą się rozwijać, odnaleźć sens, radość i twórczy balans, osoby które chcą uwierzyć we własne możliwości.Wiele naszych klientek to kobiety 40+, czasem po trudnych życiowych doświadczeniach i zakrętach, czasem wypalone zawodowo, tęskniącymi za chwilą dla siebie. Dlatego nasze kursy to nie tylko instrukcje, przekazywana wiedzia i angażowanie do działania ale też wsparcie, wspólnota, przestrzeń na eksperymenty i popełnianie błędów - przestrzeń na doświadczanie. Wierzę, że glina może dać siłę. Uczy cierpliwości, czasem poza oczywistym pięknem, pokazuje twórcy piękno niedoskonałości. Proces twórczy pozwala odnaleźć siebie i budować wiarę we własne możliwości.Dziś wykorzystuję całe swoje korporacyjne i NGO-sowe doświadczenie, aby tworzyć własny biznes, który ma sens i aby rozwijać działania, które pomagają innym, pomagając nam. Nie chcę się zatrzymywać. Widzę, jak wiele kobiet potrzebuje przestrzeni na rozwój – i chcę im ją dać. Też byłam tam, gdzie one. Robię to z pasją, radością i przekonaniem, że jestem wreszcie we właściwym miejscu i we właściwym czasie. Działam tu i teraz. Tworzę, bo mogę. Wkładam mnóstwo energii w to co robię i angażuję wiele czasu w działania. Ponieważ kocham to, co robie, to trochę tak jakbym nie pracowała, bo to po prostu realizowanie pasji. To dzielenie się swoją wiedzą, pomnażanie dobra i wspieranie innych kobiet. Jestem we właściwym miejscu i czasie. Kocham swoją pracę."Chcesz wesprzeć ten podcast?Tutaj znajdziesz link do dobrowolnej zrzutki, która pomaga finansować ten projekt:https://suppi.pl/oplotkiChcesz zasponsorować dany odcinek lub sezon?Pisz: agnieszka@oplotki.pl
W dzisiejszym wydaniu audycji m.in.: królewska opera, mrożące krew w żyłach spacery i okołobiblijny Witkacy!Najpierw rozmawiamy z artystką Stefanią Michałowską, która zaprasza nas na swoją wystawę obrazów ceramicznych Gdzie się w mroku zgłębia zieloność. Opowiada m.in. o tym, jak tworzy się sztukę w tej technice oraz jak zainspirowała ją twórczość Bolesława Leśmiana. Ekspozycja jest dostępna dla zwiedzających w Galerii 81 stopni w Warszawie do 31 lipca. Łączymy się też z Anną Żakiewicz, kuratorką wystawy Kuszenie Witkacego w Muzeum Archidiecezji Warszawskiej. Odpowiada na pytanie, dlaczego Instytucja zdecydowała się na zorganizowanie ekspozycji poświęconej tej burzliwej postaci oraz mówi, czym kierowała się przy wyborze dzieł. Finisaż wystawy 21 września. Następnie Hubert Smoczyk z grupy Warszawski zaułek zaprasza słuchaczy na tematyczne spacery z przewodnikiem ulicami stolicy. W programie m.in. „Lalka”, kryminalne opowieści i trasy śladami historii!Na koniec spacerujemy do Krakowa i rozmawiamy z Mateuszem Prendotą, dyrektorem Filharmonii Krakowskiej. Nasz gość zachęca do obejrzenia dwóch ostatnich pokazów opery Kopciuszek Gioachina Rossiniego, wystawianych w ramach Royal Opera Festival. Najbliższe spektakle: 10 i 12 lipca o godz. 18:00.
Klauzula bestsellerowa nie jest przeznaczona wyłącznie dla pisarzy. Może skorzystać z niej każdy twórca, jeżeli wynagrodzenie za przeniesienie praw autorskich albo udzielenie licencji jest niewspółmiernie niskie w stosunku do korzyści nabywcy autorskich praw majątkowych lub licencjobiorcy. Od 20.09.2024 jest łatwiej niż kiedyś, bo rażąca dysproporcja jako przesłanka klauzuli bestsellerowej została złagodzona. To zasługa dyrektywy europejskiej, która została implementowana poprzez nowelizację polskiej ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Z tego poradnika wideo dowiesz się, w jaki sposób możesz doprowadzić do podwyższenia wynagrodzenia z umowy zawartej w przeszłości, korzystając z dobrodziejstw klauzuli bestsellerowej.
Faza gorących ogłoszeń nowych dyrektorów kreatywnych już za nami. Teraz pora, abyśmy poznali efekty ich prac. Najpierw debiutancką męską kolekcję dla Diora zaprezentował Jonathan Anderson, z kolei w przeddzień tygodnia haute couture swoją wizją dla Celine podzielił się Michael Rider. Dla Amerykanina objęcie stanowiska po Hedim Slimanie jest swoistym powrotem do domu – we francuskiej marce spędził wcześniej 10 lat, podczas których pracował u boku Phoebe Philo. Motywy charakterystyczne dla projektów byłej mentorki Ridera widać było w jego debiucie wyraźnie, nie przyćmiły jednak autorskiego pomysłu, jaki ma na brand. Autorka: Michalina Murawska Artykuł przeczytasz pod linkiem: https://www.vogue.pl/a/plaskie-buty-do-eleganckiej-sukienki-nosimy-jak-na-pokazie-kolekcji-celine-na-wiosne-2026
Po fantastycznych wzrostach od lat 90-tych, ostatnie dwa lata są dla polskiej gospodarki bardzo ciężkie. Najpierw pandemia i zamknięcie całych gałęzi gospodarki, potem Morawiecki i jego największy niewypał - Polski Ład, który potwornie utrudnił życie małym i średnim polskim firmom, a ponadnarodowym koncernom oczyścił pole z konkurencji. Jakby tego było mało, w tle cały czas wprowadzane są szalone i bardzo szkodliwe dla polskich firm i ich pracowników przpisy związane z unijnym Zielonym Ładem, ciągle pojawiają się nowe koszty systemu ETS czy innych wariackich "zielonych" polityk europejskich. Jak wygląda dziś polska gospodarka na tle Niemiec, Francji czy całej strefy Euro? Porozmawiajmy o tym, bo to ważne. Zapraszam. ----- Jeśli chcesz wesprzeć kanał: - postaw nam kawę: https://buycoffee.to/pogodneszorty - skorzystaj ze Zrzutki: https://zrzutka.pl/z/pogodneszorty Jeśli chcesz otrzymywać na maila informacje o nowych odcinkach - zapisz swój adres e-mail na stronie: www.pogodneszorty.pl
❗️LEKCJE PSYCHODIETETYCZNEGO ODCHUDZANIA za 0 złotych [zapisz się tutaj]✨kurs GŁODNA GŁOWA✨❗️IV EDYCJA w sprzedaży już od 1 września. Pomogę Ci uwolnić się od życia z ciągłymi myślami o jedzeniu, przytyciu i wiecznym odchudzaniu. Czas na spokój w ciele i głowie. . W sprawie kursu Głodna głowa: glodnaglowa@monikamichalak.pl - bezpłatna konsultacja mailowa czy kurs jest dla Ciebie, napisz
"To jest decyzja premiera. Zobaczymy, kto będzie ministrem edukacji 1 września" - powiedziała w Porannej rozmowie w RMF FM minister edukacji z Koalicji Obywatelskiej Barbara Nowacka. Pytana przez Tomasza Terlikowskiego o to, kiedy nastąpi rekonstrukcja rządu powiedziała, że do końca lipca. "Najpierw trzeba ułożyć relacje z koalicjantami. Wiemy w KO, że jesteśmy drudzy do rozmów, bo najpierw premier musi ułożyć swoje relacje i koalicję na nowo z przedstawicielami Lewicy, PSL i Polski 2050. Ministrem się bywa. Nikt z nas nie ma wielkiego przywiązania do stanowiska" - dodała.
Po powodzi, która w 2024 roku zniszczyła Lądek-Zdrój, wielu mieszkańców nadal nie ma dokąd wrócić. – Wszystko mi popłynęło – mówi Mirosław Sadkowski, właściciel sklepu zoologicznego.We wrześniu 2024 roku południowo-zachodnią Polskę nawiedziła katastrofalna powódź. Najbardziej ucierpiały miejscowości w Kotlinie Kłodzkiej – m.in. Lądek-Zdrój, Kłodzko i Stronie Śląskie. Intensywne opady spowodowały gwałtowny wzrost poziomu rzek i liczne podtopienia. Efekt był tragiczny – 26 zginęło (w tym 9 w Polsce), tysiące mieszkańców ewakuowano, a dziesiątki tysięcy gospodarstw zostały pozbawione prądu i wody. Zniszczone zostały domy, drogi, mosty i lokalna infrastruktura. Skala strat porównywana jest do największych katastrof żywiołowych ostatnich lat, a odbudowa wciąż trwa.W Lądku-Zdroju czas po kataklizmie liczy się inaczej. Wspomnienie fali, która w 2024 roku zalała ulice miasta, do dziś wywołuje emocje u mieszkańców. Wielu z nich wciąż nie odzyskało domów, a niektórzy mieszkają w hotelach lub kątem u rodziny. Z jednym z nich rozmawiało Radio Wnet. Niektórzy tylko wrócili do pracy i normalnego życia – wśród nich jest Mirosław Sadkowski – właściciel sklepu zoologicznego.Mi się akurat udało – po dziewięciu miesiącach się odbudowałem i stanąłem na nogi. Niektórzy nie mieli tyle szczęścia. Ludzie nadal nie mają gdzie mieszkać, mieszkają po hotelach – opowiada– mówił w rozmowie z Radiem Wnet i dodaje, że powódź zmiotła wszystko, co miał w sklepie. Wszystko mi popłynęło– mówi krótko.Państwo nie pomagaPomocy z państwa, jak twierdzi, nie było wiele.Dostałem 16 tysięcy złotych z ZUS-u. Resztę zrobiłem sam. Pomogli mi wolontariusze, Caritas i Wojsko. Caritas skuł tynki i położył instalację elektryczną. Wojsko odkażało sklep, pomagali wynosić muł– wylicza z wdzięcznością.Sadkowski podkreśla, że to właśnie ludzie dobrej woli pozwolili mu się podnieść.Jestem im naprawdę wdzięczny, po stokroć. Chyba dzięki nim potrafiłem zacząć myśleć pozytywnie– zaznaczył.Wielu dalej cierpiZ jego relacji wynika, że nie wszyscy mieli tyle szczęścia.Mam kolegę, który do dziś mieszka w hotelu. Stracił dom rodzinny. Teraz czeka na domek, który – z tego, co wiem – postawił pan Brzuska. Czternaście domków, dla 28 rodzin. Ale to nie państwo, tylko prywatna inicjatywa– mówi.Na pytanie o ocenę działań rządu, powiedział, że „jak uznajemy, że wojsko i ludzie dobrej woli to państwo – to okej, bo oni pomagali”.Brzydko to wyglądało. Popisówki, pokazówki. Przecież mieliśmy takich parę – pana Kierwińskiego i innych– podsumowuje „rządową pomoc”.Czy jest spokój w związku z przyszłością? Sadkowski nie ma złudzeń.Spokoju nigdy nie będzie. Człowiek ma to cały czas w głowie. Tama została pseudo-odbudowana. Zbiorniki, które mają nas chronić, może powstaną za 10, 20 lat. Nie wierzę w to. Ludzie mają dosyć – ciągły kurz, nie można otworzyć okna ani prania wywiesić. Najpierw trzeba naprawić drogi, udrożnić wszystko. To naprawdę pilne– mówił i dodał, że nikt nie ma „pojęcia, jak wyglądają przetargi, kiedy to wszystko ruszy, bo nikt mieszkańców o niczym nie informuje.
Daniel był aktorem w lokalnym teatrze. Nikt nie przypuszczał, że kilka godzin przed występem, dokonał czegoś strasznego...Instagram @konradshymanskyhttps://www.instagram.com/konradshymansky/Autor podcastuKonrad SzymańskiOpracowanieMagdalena JabłońskaŹródła: https://ntpd.eu/epkKEkontakt/współpraca: codypresents@gmail.com
[AUTOPROMOCJA] Cały odcinek obejrzysz lub posłuchasz tutaj:
O dorastaniu u boku brata z zespołem Downa opowiada Dominika Nowak.---„7 metrów pod ziemią” to internetowe wywiady o tematyce społecznej. Rozmawiam z ciekawymi ludźmi - konkretnie i bez zbędnych dygresji. Mój cel? Wydobyć z rozmówców prawdę, na którą nie zdobyliby się w telewizyjnym studiu. Rafał Gębura.Oprawa muzyczna: Dawid „Shimz” SchiemannOprawa graficzna: Andrzej Wąsik#podcast
Hejka! W tym odcinku będzie spokojniej – opowiem Wam, co w zeszłym roku naprawdę sprawiło, że miałam uśmiech od ucha do ucha: koncerty, nowe rodzinne tradycje, sporty wodne, które mnie totalnie wkręciły, oraz techno, techno i jeszcze raz techno.Opowiem też, jak ogarniam prawko w Anglii (czyli moja własna saga bez happy endu) i jak to jest być „starym dziadem” na koncercie – gdzie trybuny to luksus, o którym nie śniłam.Na deser dorzucam sprawdzone sposoby, jak zebrać ziomków, ugotować coś, co rozpieści kubki smakowe, urządzić kotu urodziny i odważyć się na własny biznes – nawet po kilku klapach. Bo czasem warto postawić na siebie i powiedzieć „idę na swoje”, nawet jeśli wewnętrzny krytyk ciągle Cię sabotuje.Napisz do mnie ! Mój instagram https://www.instagram.com/howtozyc/Email: howtozyc@gmail.comLinki do profili, o których wspominałam w odcinkuMoje dziecko Funky Vits ! https://www.instagram.com/funkyvits/Zlecenie na obraz kierujcie do Anety https://www.instagram.com/ruda_franca/Najlepsza tatuatorka, jaką znam!https://www.instagram.com/marlenapuszek/
Odcinek piąty serii „Stambuł” zabiera w fascynującą podróż do świata tureckiego rytuału wróżenia z fusów. W Polsce „wróżenie z fusów” kojarzy się z niepewnością i domysłami, ale tutaj, w Stambule, to praktyka, którą nikt nie kwestionuje. Co ciekawe, choć islam zabrania wróżb, to właśnie w kawiarni można spotkać ludzi pochylonych nad filiżanką, interpretujących kształty pozostawione przez fusy.Postanowiłam spróbować sama. Kawa dla Miłki: https://buycoffee.to/dziennik.zmianpiękne wsparcie https://patronite.pl/milkamalzahnZanim jednak zaczęłam dostrzegać znaki w kawowych resztkach, zgłębiłam historię samego napoju. Według legend etiopski pasterz Kaldi odkrył pobudzające działanie kawy, a od tego momentu jej historia splata się z kulturą Jemenu, Arabii i w końcu Turcji. Tu, w XVI wieku, powstała pierwsza kawiarnia, budząc początkowy sprzeciw, lecz szybko zdobywając serca mieszkańców.A czym właściwie jest tasseomancja? To sztuka interpretacji wzorów pozostawionych na dnie filiżanki. Podobno wynalazły ją kobiety w haremach – wróżenie było dla nich pretekstem do rozmów, wymiany informacji, a może i subtelnej polityki pałacowej. Dziś jest to powszechna praktyka. Filiżanka, jak mawiają w Turcji to „lustro duszy”.Na lekcji wróżenia, którą wzięłam u Dawida, nauczyłam się podstaw. Najpierw parzenie kawy – koniecznie po turecku. Następnie rytuał przewracania filiżanki na spodeczek i czekania, aż fusy ułożą się w możliwe do odczytania kształty. Każda część filiżanki ma swoje znaczenie – lewa strona to przeszłość, prawa przyszłość, a środek to teraźniejszość. W moich fusach pojawiło się…. wszystko i nic. Oraz kapelusz klauna ;) Dawid był świetnym nauczycielem, lecz nie miał daru przewidywania przyszłości. A jasnowidza – takiego prawdziwego, który widzi więcej niż kawowe wzory – spotkałam później. Moje doświadczenie pokazało wróżenie z fusów to gra wyobraźni, intuicji, fizyki kwantowej :), ale też sposobność do rozmowy z samym sobą. W końcu kawa to nie tylko napój – to rytuał, moment zatrzymania się w pędzie dnia.Teraz można nawet wróżyć za pomocą aplikacji – wystarczy przesłać zdjęcie fusów i w kilka minut otrzymuje się przepowiednię. 25 milionów osób skorzystało już z aplikacji Kaave Falı. Nie przeszkadza im nawet fakt, że cyfrowa wróżka Melek Abla to… sztuczna inteligencja.Czy fusy naprawdę pokazują przyszłość? Jedno wiem na pewno – rytuał kawowy w Stambule ma w sobiemagię. A o spotkaniu z prawdziwym jasnowidzem opowiem w następnym odcinku.Jeśli chcecie wesprzeć moją kawową twórczość, znajdziecie link w opisie. Dziękuję!Miłka Malzahn ☕✨
Ten odcinek składa się z 2 odcinków. Najpierw będzie o Prima Aprilis, a potem zapraszam na segment emerycki, w którym opowiem o chorobach, podlewaniu roślin doniczkowych i kefirze w słoiku.
"Mogłoby dojść do nieszczęścia" - tak wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski tłumaczył w Porannej rozmowie w RMF FM swoje prośby do Romana Giertycha, by ten zszedł z mównicy podczas ubiegłotygodniowej awantury w Sejmie z udziałem posła KO i Jarosława Kaczyńskiego. Gość Tomasza Terlikowskiego wytknął politykom opozycji, że najpierw wzięli udział we mszy św. w sejmowej kaplicy, a potem krzyczeli "morderco" do Romana Giertycha.
Czy wy też zghiblizowaliście swoje zdjęcia w aplikacji ChatGPT? To niewątpliwie największy trend ostatnich dni. Tyle, że idący wbrew wartościom wyznawanym przez japońskie Studio Ghibli, założone przez legendarnego reżysera i rysownika Hayao Miyazakiego. Moda na ghiblizację tak bardzo się spodobała, że odbija się to czkawką samemu OpenAI. Sam Altman alarmował, że "palą im się procesory graficzne", więc tymczasowo trzeba będzie wprowadzić ograniczenia. OpenAI i tak jest największym wygranym tego trendu - dzięki ładnym filtrom dostępnym za darmo firma zdobyła tysiące zdjęć, w tym prywatnych - z wakacji, fotografii dzieci, miejsc pracy, wydarzeń publicznych. Ale tam, gdzie amerykański big tech zyskuje, amerykańska administracja traci. Najpierw przez USA przetoczyła się SignalGate, gdy okazało się, że wysocy rangą urzędnicy planują atak militarny na buntowników Huti w Jemenie w... komercyjnie dostępnym komunikatorze. Co więcej, do tajnego czatu, na którym omawiano szczegóły ataku, rodzaje broni i harmonogram, dodano dziennikarza, redaktora naczelnego magazynu "The Atlantic". To on ujawnił niefrasobliwe podejście administracji Trumpa do tajemnic państwowych. I fakt, że niektórzy z nich atak komentowali przez emoji. Do tego spadające notowania Elona Muska przebiły już poziom podłogi. Jego zaangażowanie w politykę jest oceniane negatywnie przez zdecydowaną większość mieszkańców USA. Przez Stany przetoczyła się zresztą kolejna fala protestów przeciwko miliarderowi i jego DOGE. Całą tę niechęć widać w wynikach biznesowych. Akcje Tesli są o połowę tańsze niż w grudniu, a jej salony są atakowane. Sam Musk wchodzi właśnie w spór z drugim najbogatszym Europejczykiem o ziemię kluczową do dalszego rozwoju biznesu. To właśnie tematy, które omawiamy w tym odcinku Techstorii Light. NA SKRÓTY: 02:00 Problemy Muska oraz jego Tesli 13:55 SignalGate 26:37 Ghiblizacja Chata GPT ŹRÓDŁA: O badaniu opinii na temat Muska: https://www.newsweek.com/elon-musk-approval-rating-polls-2049947 O protestach wobec Tesli: https://edition.cnn.com/2025/03/29/business/tesla-takedown-elon-musk-doge/index.html Elon Musk o przejęciu X przez xAI: https://x.com/elonmusk/status/1905731750275510312 Komunikat o zablokowaniu Signala w Rosji: https://www.rbc.ru/technology_and_media/09/08/2024/66b63e2b9a79473edea67c18 "Ghiblioteka. Nieoficjalny przewodnik po świecie filmów studia Ghibli", Michael Leader, Wydawnictwo WAB
W spolaryzowanym świecie co raz mniej jest pojęć, które nie budzą kontrowersji. Śmiało można zatem powiedzieć, że dyskryminacja jest zła. Różnice zaczynają się pojawiać, gdy zaczniemy zastanawiać się, czym jest dyskryminacja i jak z nią walczyć. Prof. Radosław Potorski z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu wyjaśnia, w jaki sposób z tym wyzwaniem radzi sobie Unia Europejska. W praktyce Wspólnota daje każdemu obywatelowi do ręki narzędzia walki o swoje prawa. Najpierw trzeba jednak poznać reguły i nauczyć się posługiwać dostępnymi narzędziami.Projekt współfinansowany przez Komisję Europejską w ramach Projektu „Building Bridges - Civic Capital in Local Communities”, realizowanego ze środków programu CERV finansowanego ze środków Komisji Europejskiej w ramach programu „Obywatele, Równość, Prawa i Wartości” na lata 2021 – 2027.
W dzisiejszym odcinku sięgamy do toalet (metaforycznie). Najpierw rozmawiamy o tym, czy skanowanie moczu jest przyszłością technologicznych produktów zdrowotnych, a potem dyskutujemy o popularności machinimy „Skibidi Toilet” i wyjaśniamy, czym właściwie jest. Uprzedzamy, że to jeden z tych dziwnych odcinków.
Hebr. 10,1-25 (1) Prawo, jako zawierające w sobie cień przyszłych przywilejów, a nie sam obraz rzeczy, przez te same ofiary, składane stale rok w rok, w ogóle nie może doprowadzić do doskonałości tych, którzy z nimi przychodzą. (2) Czyż nie zaprzestano by ich przynoszenia, gdyby raz oczyszczone sumienie tych, którzy je składają, pozostawało już wolne od jakiegokolwiek grzechu? (3) A tymczasem ofiary te, co roku ponawiane, właśnie przypominają o grzechach. (4) Bo jest niemożliwe, aby krew cielców i kozłów zmazywała grzechy. (5) Dlatego, w związku z przyjściem na świat, Chrystus mówi: Nie chciałeś ofiary ani daru, lecz przygotowałeś mi ciało; (6) nie znalazłeś przyjemności w całopaleniach ani ofiarach za grzech. (7) Oznajmiłem zatem: Przychodzę! — W zwoju księgi napisano o Mnie — pragnę czynić Twą wolę, mój Boże. (8) Najpierw zatem mówi: Nie chciałeś ofiary ani daru, oraz: Nie znalazłeś przyjemności w całopaleniach i ofiarach za grzech — a te przecież składa się zgodnie z Prawem — (9) a następnie stwierdza: Oto przychodzę, aby spełnić Twoją wolę. Unieważnia więc pierwsze, aby ustanowić drugie. (10) Mocą tej samej woli jesteśmy uświęceni dzięki złożonej raz na zawsze ofierze, którą było ciało Jezusa Chrystusa. (11) Ponadto każdy kapłan przystępuje codziennie do służby i wielokrotnie składa te same ofiary, które w ogóle nie mogą zmazać grzechów. (12) Jezus natomiast, po złożeniu jednej ofiary za grzechy, na zawsze zasiadł po prawicy Boga (13) i czeka odtąd, aż Jego wrogowie staną się podnóżkiem dla Jego stóp. (14) Jedną bowiem ofiarą uczynił na zawsze doskonałymi tych, których uświęca. (15) Poświadcza nam to również Duch Święty, dlatego że po słowach: (16) Takie przymierze zawrę z nimi po upływie tych dni — mówi Pan: Moje prawa włożę w ich serca i wypiszę je na ich umysłach, (17) dodaje: a ich grzechów i nieprawości już więcej nie wspomnę. (18) Tam, gdzie jest przebaczenie, nie ma już potrzeby składania ofiary za grzech. (19) Bracia, ponieważ dzięki krwi Jezusa mamy odwagę wkroczyć do miejsca najświętszego (20) nowo utworzoną i żywą drogą, którą nam utorował poprzez zasłonę, czyli przez swoje ciało, (21) a także wielkiego Kapłana nad domem Bożym, (22) przychodźmy ze szczerym sercem, z całkowitą pewnością wiary, z sercem oczyszczonym z wyrzutów sumienia i ciałem obmytym wodą czystą. (23) Niewzruszenie trzymajmy się nadziei, którą wyznajemy, gdyż Ten, który złożył obietnicę, jest wierny. (24) Myślmy o sobie nawzajem, jak pobudzać się do miłości i dobrych uczynków. (25) Nie opuszczajmy przy tym wspólnych spotkań, co jest u niektórych w zwyczaju, lecz dodawajmy sobie otuchy, i to tym bardziej, im wyraźniej widać, że zbliża się ten Dzień. Nauczanie z dnia 16 lutego 2025
Wymiana oznacza, że dwie osoby wymieniają się czymś. Np. jedna osoba ma jabłko a druga ma gruszkę. Wymiana oznacza, że się zamienią tymi owocami. Wymiana kolumbijska to wymiana pomiędzy kontynentami. Europa, Azja i Afryka są położone blisko siebie i od dawna ludzie wymieniali się różnymi rzeczami. Np. przewozili zwierzęta z jednego kontynentu na drugi. Jednak przez parę tysięcy lat obie Ameryki leżały daleko. Dziś będziemy mówić o wymianie między tymi kontynentami. Europa, Azja i Afryka są nazywane Starym Światem, a Ameryka Północna i Południowa są nazywane Nowym Światem. Czym się wymienił nowy i stary świat? O tym właśnie będziemy dzisiaj mówić. Najpierw jednak zastanówmy się dlaczego europejscy żeglarze popłynęli do Ameryki.Krzysztof Kolumb chciał popłynąć do Indii. Dlaczego więc popłynął do Ameryki? Handel z Indiami był bardzo ważny. Kiedyś prowadzono go drogą lądową. Ale ponieważ na drodze do Indii pojawiły się państwa islamskie zaczęto szukać drogi morskiej. O Islamie mówiliśmy w odcinku 123. Muzułmanie czyli wyznawcy Islamu podbili wiele państw. Z tego powodu nie można było wtedy pojechać do Indii. Portugalczycy znaleźli drogą dookoła Afryki. Była bardzo długa. Z tego powodu Hiszpanie postanowili popłynąć na zachód. Indie są na wschodzie. Kolumb wiedział jednak, że ziemia jest okrągła i jak popłynie na zachód to też dopłynie do Indii.Przed odkryciem Ameryki znano trzy kontynenty: Europę, Azję i Afrykę. Gdy odkrywcy popłynęli na zachód odkryli dwa kolejne kontynenty: Amerykę Północną i Amerykę Południową. Te pierwsze trzy kontynenty nazywano starym światem. Czy pamiętacie jak nazywano dwie Ameryki? Nazywano je nowym światem. Co Europejczycy zawieźli do nowego świata?Do Ameryki zawieziono dużo dobrych rzeczy. Np. kawę, którą obecnie uprawia się w Kolumbii, albo trzcinę cukrową, którą uprawia się w Meksyku. Kolumbia leży w Ameryce Południowej, a Meksyk w Północnej. Przywieziono jednak także wiele złych rzeczy, np. choroby. W obu Amerykach ludzie przez tysiące lat żyli osobno i mieli inne choroby. Ospę do nowego świata przywieźli Europejczycy. Zmarło na nią bardzo dużo Indian.Co jeszcze zawieziono do Ameryki? Kawa to roślina, która pochodzi z Afryki, ale została zawieziona do Ameryki i wiele osób uważa, że najlepsze kawa jest z Kolumbii. Inni uważają, że kawa z Afryki np. z Etiopii czy Kenii jest najlepsza. Tak więc choć kawa pochodzi z Afryki dziś jest uprawiana także w Ameryce, np. w Kolumbii. Przy okazji możecie zapamiętać, że nazwa państwa Kolumbia pochodzi od nazwiska odkrywcy Ameryki czyli Krzysztofa Kolumba.Kawa była ważna także dla ludzi religijnych. Kiedyś ludzie modlili się bardzo długo i aby nie zasnąć pili kawę.Jeszcze ciekawsza jest historia trzciny cukrowej. Nowa Gwinea to wyspa na północ od Australii. Właśnie stamtąd pochodzi trzcina cukrowa. Przywieziono ją do Azji, później do Europy, a gdy odkryto Amerykę także tam. Trzcinę cukrową w Ameryce uprawiali czarni niewolnicy. Z tej trzciny robiono cukier, który ma taki jasno brązowy kolor. Ludzie, którzy chcieli zaprotestować przeciwko niewolnictwu nie jedli tego cukru.A co przywieziono z nowego świata do starego? W Europie kiedyś nie było tytoniu i nikt nie palił papierosów. Tytoń przywieziono z Ameryki i ludzie zaczęli palić także w starym świecie, między innymi w Europie.Jaką jeszcze roślinę przywieziono z Ameryki? Kukurydza pochodzi z Ameryki, konkretnie z Meksyku. Gdyby nie Kolumb nie moglibyście jeść popcornu.A co słodkiego przywieziono z Ameryki? Kakaowiec to roślina rosnąca w między innymi w Ekwadorze czyli pośrodku między Ameryką Północną i Południową. Nasiona tej rośliny się mieli i tak powstaje kakao, które można pić. Ten proszek jest też potrzebny do wyrobu czekolady. Gdyby więc nie odkryto Ameryki nie byłoby czekolady w Europie.Czy pamiętacie czym była wymiana kolumbijska? Towary ze starego świata czyli Europy, Azji i Afryki zawożono do nowego świata czyli do Ameryki Północnej i Południowej, ale także w drugą stronę.Z tą wymianą kolumbijską jest związany handel trójkątny. Statki pływały wtedy po kształcie przypominającym trójkąt. Kupcy wywozili do Afryki tkaniny i wyroby żelazne. Za to kupowali czarnych niewolników, których zawozili do Ameryki. Tam ich sprzedawali do pracy na plantacjach. Z Ameryki przywozili cukier, bawełnę i tytoń.Dlaczego jednak przywożono czarnych niewolników z Afryki? Na początku Europejczycy chcieli zmusić Indian do uprawy np. trzciny cukrowej. Ale Indianie szybko umierali na przywiezione choroby. Dlatego przywieziono Afrykanów. Oni od dawna mieli kontakt z Europą i Azją. Dzięki temu byli odporni na choroby ze starego świata.Co zapamiętaliście?Co przewieziono podczas wymiany kolumbijskiej?Czy pamiętacie skąd pochodzi trzcina cukrowa?Skąd pochodzi kawa?Skąd pochodzi kukurydza?Skąd pochodzi kakao?Dlaczego Kolumb popłynął do Ameryki?Dzisiaj możecie spotkać ziemniaki i kukurydzę rosnące na polach w Polsce, a przecież obie te rośliny przybyły z Ameryki. Z kolei tam możecie zobaczyć krowy w Argentynie czy konie w Stanach Zjednoczonych, a przecież tych zwierząt tam kiedyś nie było. Wymiana kolumbijska sprawiła, że rośliny, zwierzęta, ludzie i choroby przemieściły się ze starego świata do nowego i także w drugą stronę. Świat, w którym żyjemy wymieszał ludzi.Na koniec mam do was pytanie czy król Władysław Jagiełło mógł jeść ziemniaki? Pewnie pamiętacie, że Jagiełło pokonał Krzyżaków pod Grunwaldem w 1410 roku. Jagiełło zmarł 24 lata później w 1434, a Kolumb popłynął do Ameryki dopiero w 1492 czyli 58 lat po śmierci Jagiełły. Tak więc Jagiełło na pewno nigdy nie jadł ziemniaków, bo przywieziono je dopiero po odkryciu Ameryki. Nie mógł też jeść kukurydzy czy pić kakao. Na pewno też nigdy nie widział indyka. Świat przed wymianą kolumbijską był zupełnie inny.
Zapraszamy do zapisywania się na newsletter "Stanu Wyjątkowego". Co tydzień zwracamy Państwa uwagę na kluczowe wydarzenia oraz polecamy interesujące teksty. Zapisać można się tu: https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/newsletter-stan-wyjatkowy-zapisz-sie-na-nasz-nowy-newsletter/q7dq8jv Zwiał na Węgry, czy ukrywają go kumple z Opus Dei? Były wiceminister sprawiedliwości Marcin Romanowski w rządach PiS odpowiadał za Fundusz Sprawiedliwości, czyli kasę ofiar, niemiłosiernie łupioną przez przez polityków Suwerennej Polski i ich popleczników w Kościele, organizacjach pozarządowych i prawicowych mediach. Już latem Romanowski miał za to trafić do aresztu, ale wtedy się wywinął, bo zaraz po wyborach — czując pismo nosem — zgłosił się na zastępcę członka Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy, by zdobyć europejski immunitet. Romanowski — prawa ręka Zbigniewa Ziobry — sądził, że w ten sposób wygrał batalię z prokuraturą. Skoro przez ostatnie miesiące wszyscy jego znajomi zatrzymani za przekręty w Funduszu Sprawiedliwości powychodzili z aresztu, to czemu on miałby zostać zapuszkowany? A jednak. Najpierw prokuratura doprowadziła do uchylenia mu immunitetu Rady Europy, a teraz sąd postanowił go aresztować na 3 miesiące. Romanowski wpadł w panikę. Najpierw symulował ciężką chorobę, która miała się przejawiać krwotokami zagrażającymi jego żywotowi. A potem — wiedząc, że szybko wyjdzie na jaw, że zwyczajnie i planowo zoperował sobie nos — wyszedł ze szpitala na własne życzenie, wylogował wszystkie telefony i zniknął. Stał się dzięki temu pierwszym byłym członkiem rządu ściganym listem gończym. Polowanie na Romanowskiego wpisuje się w przyspieszenie rozliczeń PiS, które narzuca koalicji Donald Tusk. Premierowi chodzi o to, by w okolicach rocznicy stworzenia rządu — która przypadła w piątek — twardzi wyborcy koalicji dostali jasny komunikat, że nawet jeśli rządowi nie udało się zrealizować wielu obietnic, to kluczowej dla nich kwestii, czyli właśnie rozliczenia PiS, Tusk nie odpuści. Najpierw premier osobiście zagrzewał koalicję do uchylenia immunitetu Jarosławowi Kaczyńskiemu za jego ekscesy podczas smoleńskich miesięcznic. Potem ostentacyjnie poparł działania CBA wobec Tadeusza Rydzyka — bo Tusk nie mówi o nim „ksiądz”, „ojciec”, ani „dyrektor”. To także Tusk osobiście zaatakował Jacka Kurskiego, zarzucając mu naciski na prokuraturę, która w czasach PiS dwa razy umorzyła śledztwo po doniesieniach, że jego syn gwałcił 9-letnią dziewczynkę. Premier nakazał wznowienie tego śledztwa oraz przeprowadzenie dochodzenia w sprawie działań prokuratury w tej sprawie za rządów PiS. To także Tusk ostro atakuje kandydata PiS na prezydenta Karola Nawrockiego, wypominając mu kontakty w środowiskach przestępczych — a jednocześnie prokuratura zatrzymała Olgierda L., gangstera i neonazistę, którego zna Nawrocki. Premier bierze na siebie tę brudną robotę, by utorować drogę do zwycięstwa dla Rafała Trzaskowskiego, który — jako kandydat na prezydenta — musi być bardziej umiarkowany. Dlatego też twórcy „Stanu Wyjątkowego” Andrzej Stankiewicz i Dominika Długosz czują, że najciekawsze dopiero przed nami.
Real Talks with Poles to krótkie, spontaniczne rozmowy z Polakami na różne tematy. Ich celem jest dać Ci szansę posłuchać różnych głosów, idiolektów czyli indywidualnych stylów mówienia i przyzwyczaić Cię do naturalnej, niezaplanowanej mowy. Najpierw usłyszysz całą rozmowę, a potem ja zwrócę Ci uwagę na ciekawe słowa i konstrukcje gramatyczne. Jeśli chcesz, możesz pobrać transkrypcje i ćwiczenia z mojej strony https://www.polskidaily.eu.Link do całej listy poprzednich odcinków Real Talks with Poles: https://www.polskidaily.eu/course-cat/talk/Wypełniacze: https://www.polskidaily.eu/polish-conversation-connectors/Have you discovered the Polski Daily Club yet? If not go to https://www.polskidaily.eu/signup and join the club!
Real Talks with Poles to krótkie, spontaniczne rozmowy z Polakami na różne tematy. Ich celem jest dać Ci szansę posłuchać różnych głosów, idiolektów czyli indywidualnych stylów mówienia i przyzwyczaić Cię do naturalnej, niezaplanowanej mowy. Najpierw usłyszysz całą rozmowę, a potem ja zwrócę Ci uwagę na ciekawe słowa i konstrukcje gramatyczne. Jeśli chcesz, możesz pobrać transkrypcje i ćwiczenia z mojej strony https://www.polskidaily.eu.Link do całej listy poprzednich odcinków Real Talks with Poles: https://www.polskidaily.eu/course-cat/talk/Wypełniacze: https://www.polskidaily.eu/polish-conversation-connectors/Have you discovered the Polski Daily Club yet? If not go to https://www.polskidaily.eu/signup and join the club!
