Konto usunięte. Zapraszam na YouTube.
"Możesz mi wierzyć albo nie, psie, ale gdybym jutro stąd wyszedł czy zwiał to w pierwszej kolejności właśnie tam bym pojechał. Nigdzie indziej. Tylko tam." Witajcie, Kolejne 46 minut doskonałej rozrywki już na kanale. Trzy tygodnie z nosem i uszami w Stenogramach więc idę trochę pożyć, bo mi obrzydną. Przypominam, że aby odwdzięczyć się osobom wspierającym Stenogramy (bo są takie, które robią to od lat i dzięki nim mogę regularnie promować swój podcast, opłacić hosting na Soundcloudzie, a także napić się dobrej kawy podczas tworzenia), jak również po to, by zachęcić do wsparcia kolejnych Słuchaczy, postanowiłem publikować odcinki dla Patronów przedpremierowo. To znaczy, że kolejne odcinki pojawiać się będą na dobę przed oficjalną premierą, link do nich dostępny będzie dla aktywnych Patronów w dziale Posty na portalu Patronite. Premiera na YT i Spotify odbywać się będzie kolejnego dnia. Dziękuję za wyrozumiałość i pozdrawiam
"Mediacje... Tu odbywały się one tylko w jeden sposób." Cześć, tu Piotrek Szósta część Ferajny poleca się do odsłuchiwania. Kolejna w przygotowaniu. Przypominam, że aby odwdzięczyć się osobom wspierającym Stenogramy (bo są takie, które robią to od lat i dzięki nim mogę regularnie promować swój podcast, opłacić hosting na Soundcloudzie, a także napić się dobrej kawy podczas tworzenia), jak również po to, by zachęcić do wsparcia kolejnych Słuchaczy, postanowiłem publikować odcinki dla Patronów przedpremierowo. To znaczy, że kolejne odcinki pojawiać się będą na dobę przed oficjalną premierą, link do nich dostępny będzie dla aktywnych Patronów w dziale Posty na portalu Patronite. Premiera na YT i Spotify odbywać się będzie kolejnego dnia. Dziękuję za wyrozumiałość i pozdrawiam
"Prośba o ułaskawienie… Uschłaby mi ręka w momencie, gdy chwyciłbym za długopis… " Dobry wieczór Państwu, Piąta część Ferajny poleca się do odsłuchiwania, kolejna w przygotowaniu. Pzdr
"Powiem ci, psie, że masz charakter. Bo spodziewałem się, że jak to powiem to w tym samym momencie zwiejesz stąd z podkulonym ogonem. To teraz jeszcze kocyk mi podłóż. I zaczynajmy." Dobry, Czwarta część Ferajny poleca się do odsłuchiwania, a ja dzisiaj zmykam na urlop. Sporo się ostatnio wydarzyło i muszę odpocząć. Mam nadzieję, że uda mi się w tym czasie coś napisać i wrócę do Was z nowym odcinkiem. Do usłyszenia!
"Więc wzięliśmy sobie ten jego samochód, on w obawie przed złodziejami obwiązywał kierownicę w nim łańcuchem, oplatał nim też pedał sprzęgła, po czym spinał go na kłódkę, po prostu bał się, że mu to auto może zniknąć. I zniknęło, ale szybko się odnalazło, w innej części osiedla. Zostawiliśmy je nienaruszone, tak jak stało, nawet ten łańcuch z tą kłódką poprowadziliśmy tak jak to było wcześniej. Tylko na przedniej szybie napisaliśmy sprejem: I co teraz?" Siema, Utyskującym na długie serie, marudom i malkontentom, mówię: To raczej będzie bardzo długa seria. Pzdr
"Mamo, ratuj mnie." Cześć, Postaram się wrzucać krótsze odcinki, takie jak ten, półgodzinne, dzięki temu może uda mi się publikować częściej. Pzdr
"Ja zwichrowany... Tu nie ma nikogo normalnego, psie."
"Ja miewałem naprawdę trudne momenty, kiedyś, żeby nie oszaleć kupiłem sobie motocykl Enduro i jeździłem na nim po lasach. Lubiłem patrzeć jak unosi się za mną chmura kurzu. Pędząc przez las czy po między polami odnosiłem wrażenie, że to co złego się w moim życiu wydarzyło zostawiam za sobą. Niestety to wracało zaraz po tym jak zsiadałem z tego motocykla. Więc jeździłem jeszcze więcej, niekiedy całymi dniami, wydaje mi się, że objechałem Polskę wzdłuż i wszerz przynajmniej kilka razy. Na polach czy w lasach nie musiałem przynajmniej obawiać się policyjnej kontroli. Dziś stoi on zakonserwowany w jednym z krakowskich garaży, mam nadzieję, że jeszcze kiedyś na niego wsiądę." Siema, To już ostatni odcinek tej serii, od dłuższego czasu mam w głowie inny scenariusz, za który zamierzam się w końcu zabrać. Mam nadzieję, że całość się wam spodobała i dobrze się bawiliście. Pzdr
"Otóż ukraść zza pierwszego parkanu to znaczy wyjąć komuś portfel z wewnętrznej kieszeni marynarki czy kurtki. Tak, z wewnętrznej. Tej, która znajduje się mniej więcej tutaj, na piersi. Ale to nie jest mistrzostwo świata. Jest jeszcze kradzież zza drugiego parkanu. I to już jest dla mnie mistrzostwo. " Siema, No nie zgrywa mi się praca z życiem, a co dopiero z podcastem. Ale działam, będą kolejne odcinki. I kolejne historie. Pzdr
"Potrafiłem w pewnym momencie tak ogałacać ludziom kieszenie i to jedną po drugiej, szedłem od jednego końca ulicy do drugiego, w takim Budapeszcie na przykład zasranym – Boże jak ja nienawidzę dziś tego miasta – więc potrafiłem przejść taką ulicą, w sumie uliczką, pełną turystów, szedłem od jej końca jednego do drugiego po czym miałem plecak pełen różnorakich portfeli. Bo ja tyrałem z plecakiem, nosiłem na plechach rozpięty częściowo plecak, co wyjąłem komuś z kieszeni to zwinnym ruchem ręki chowałem w tym plecaku. I szedłem dalej. Po kolejne portfele. Damskie, męskie, większe, mniejsze. Portfele czy tam telefony, zegarki – zależy na co istniało zapotrzebowanie i kto co trzymał akurat na wierzchu." Głosujemy! https://tiny.pl/dw4r4 Dzięki i do następnego!
"Więc cóż… Jak to się mówi: Karma wraca. Stanęliśmy, pamiętam, w pobliżu jego domu, tuż przy skrzyżowaniu drogi asfaltowej na gruntową, silnik tego Mercedesa wciąż wykrwawiał się tam na tej drodze, facet nie wjechał nim nawet na posesję. - Dobra nasza. – pomyślałem. W sumie ja to chciałem zrobić, ale gdy chwyciłem kanister z benzyną Wesoły powiedział: Daj, ja to zrobię. I prawie, że wyrwał mi go z ręki. A potem poszedł, zrobił to co do niego należało, po chwili kula ognia gwałtownie buchnęła w górę rozświetlając całą okolicę. Baciar siedząc wciąż za kierownicą Volvo i grzebiąc zapałką w zębach lekko się wtedy uśmiechał. Wiem, bo siedziałem za nim i widziałem jego twarz w lusterku." Cześć, tu Piotrek Kolejny odcinek Baciara poleca się do odsłuchiwania. Na bieżąco ze Stenogramami: https://www.facebook.com/stenogramyzbrodni Na Insta też są! Wesprzeć moją ponurą tfu!rczość możesz tutaj: https://patronite.pl/stenogramyzbrodni Lub jeśli wolisz zrobić to jednorazowo, np. BLIKIEM, bez logowania itd. to tutaj: https://suppi.pl/stenogramyzbrodni Dziękuję wszystkim za wszystko i do następnego!
"Główną i jakby nie patrzeć jedyną przyczyną naszych ówczesnych problemów było to, iż Lolek błędnie sądził, że zdąży wykupić swój zastaw zanim zorientujemy się w jego postępku. Nie wiedział, że Wesoły w tamtym okresie nie ufał mu już tak bardzo, iż kazał mi regularnie kontrolować zdobyczne. Poza wzrokiem Lolka oczywiście. Więc kitrałem się każdej nocy w łazience, gdzie liczyłem zarówno fanty jak i gotówkę. Zrobiłem sobie przy tym ich listę na kartce papieru, w której dość szczegółowo opisałem poszczególne precjoza, a także ilość i rodzaje zgromadzonej przez nas waluty. I to mnie potem pogrążyło. Jak mnie psiarskie zawinęły pod lombardem to miałem tę kartkę przy sobie. " Uff, zmontowałem. Teraz tylko słuchać. Pzdr
"Osobiście byłem chyba w zbyt wielkim szoku, by dobrze spamiętać całość późniejszych zdarzeń, ale pamiętam coś jakby głośne kroki, takie tupanie, przy czym szybkie jakby ktoś biegł i też jakby to nie była tylko jedna osoba. Pamiętam sylwetki zbliżających się do mnie trzech mężczyzn, pamiętam słowa: Stój, policja! I pamiętam ból, który mnie przeszył, gdy jeden z tych mężczyzn wjechał mi kolanem w żebra zanim rzucili mnie na asfalt. Kiedy oni mnie zakuwali tam na tej ulicy usłyszałem pisk opon naszego poloneza, kątem oka zauważyłem go, jak się oddalał. Nie miałem żalu do moich kompanów, że mnie zostawili. Postąpili tak jak postąpić musieli, jak postąpiłby każdy. " Dobry, Mam nadzieję, że kolejny odcinek Baciara umili Wam sobotni wieczór. Pzdr
"Może się to paniom wydać dziwne, ale szacunku do kobiet nauczyli mnie moi kompani bandyci. Wesoły może nie do końca jest dobrym przykładem, bo przecież wcale nie tak dawno mówiłem o tym jak potraktował dziewczę, które naprowadziło zabójców na Lolka, no i na nas, na mnie i Wesołego, bo najpewniej my też mieliśmy paść trupem w tym ponurym korytarzu, więc Wesoły może nie jest dobrym przykładem, ale za to gdy Baciar znalazł się w podobnej sytuacji, ujrzał mężczyznę czyniącego kobiecie brutalne zło to nie raz i nie dwa byłem świadkiem jak jeden czy dwaj tacy damscy bokserzy zmuszeni byli zbierać z podłogi własne zęby. " Siema, Dzisiaj o szacunku w wydaniu Baciara. Trzy dni obróbki. Lecę się przewietrzyć. Jak macie wolne 3 kwadranse to kolejna część tej opowieści poleca się do odsłuchiwania. Pzdr
"Nie powiem – próbowaliśmy coś zarobić, dość długo próbowaliśmy, lecz tylko ja i Wesoły zajmowaliśmy się tyrką, Lolek pełnił funkcję tycera, to znaczy pomagierem był naszym, ustawiaczem, przykrywką. Czasami też robił za świecę. Bo i taka funkcja w tym fachu istnieje. Świeca to taki co filuje. I jeśli przełożyć robotę na efekty to przychód generowany przez Lolka był tylko trochę wyższy od zera. W czasie kiedy sam mógłby tyrać z reguły tylko służył nam pomocą, a niekiedy wręcz przeszkadzał. Więc można powiedzieć, że w kwestii zarobku jego jakby w ogóle nie braliśmy pod uwagę. I tu wypadałoby nadmienić, iż jeszcze w drodze na Wybrzeże Wesoły zastrzegł, że Lolkowi tyrki podjąć się nie wolno. Nigdy nie podszedł do egzaminu, co więcej nie radził sobie w tym fachu. Ponoć tchórzył w najmniej odpowiednim momencie. I Wesoły zabronił mu podejmować się tyrki, by nie narobił nam przypału, a co gorsza obciachu. Powiedział, że znajdzie mu inne zajęcie. Więc Lolek był tycerem." Siema, Siódmy odcinek Baciara już jest, kończę ósmy, nagrywam i pojawić się powinien niebawem. Na bieżąco ze Stenogramami: https://www.facebook.com/stenogramyzbrodni Dziękuję wszystkim za ciepłe słowa i pozdrawiam!
"Bycie bandytą to jak funkcjonowanie w państwie o ustroju autorytarnym. Niby rządzeni mają coś do powiedzenia, ale nie mają. Wszystko jest w rękach jednego, któremu składa się daninę. Na pohybel tyranom – jakby powiedział Baciar. Nie ma pani pojęcia jak on nienawidził ludzi, którzy próbowali go ograniczać, którzy czyhali na jego godność czy wolność… Broniąc się lub mszcząc zdolny był posunąć się do wszystkiego. Niestety miałem okazję być tego świadkiem. On nie powiedziałby pani ani słowa. Potulnie dałby się zamknąć w celi, by swoje odpękać. Ja tak nie potrafię. Mimo wielu podobnych cech charakteru sporo się też od niego różnię. " Siema, cały dzień przed kompem i oto jest. Ale karku to zupełnie nie czuję od wpatrywania się w monitor. Teraz ja czmycham odpocząć, a kto wciąż czuje się na siłach niech się bierze za słuchanie. Z kolejną częścią powinienem zdążyć do końca tygodnia. Aktualnie połapane mam wszystkie tematy. Pzdr
"Kiedy Wesoły podbiegł do mnie, by pomóc mi się podnieść ten, który stał już w podwórzu wywołał swojego kompana. Z kolei tamten odstąpiwszy od zadawania kopniaków leżącemu na posadzce korytarza Lolkowi, bo on przestał go dźgać, a zaczął oprawiać butami, ten facet ominąwszy mnie i Wesołego, chcieliśmy go chwycić, ale nam się wyrwał i też wybiegł na zewnątrz. I obaj zaczęli uciekać, z tym, że my za nimi już nie pobiegliśmy. Staliśmy w drzwiach kamienicy i przyglądaliśmy się temu jak się oddalają. To znaczy ja chciałem za nimi pobiec, ale Wesoły mnie przytrzymał za kaptur. I raczej dobrze zrobił. Dziś jestem mu za to wdzięczny, bo nie wiadomo jak by się to dla mnie skończyło. Wszakże jeden z nich wciąż był uzbrojony, a walka gołymi rękoma z nożownikiem to nie jest dobry pomysł. " Siema, No, długo, wiem... Ale nie dało się szybciej. Piąta część Baciara poleca się do odsłuchiwania. Dzięki za każde miłe słowo, to zawsze stanowi dla mnie motywację. Pzdr
"Bo doliniarze, pani prokurator, bywając w obcym mieście, gdy spostrzegą, że intensywna tyrka wokół nich się odbywa, a sami długi rękaw noszą to lewy lekko podwijają, tuż za nadgarstek, a prawy aż pod łokieć – jeśli nie chcą paść obiektem zainteresowania kolegów po fachu. A jeśli nie mają długich rękawów to do lewej, tylnej kieszeni spodni wkładają coś w taki sposób, by im to wystawało, bilet kolejowy, chusteczkę. To musi im ponad kieszeń wystawać i być widoczne. No i powinno być białe bądź popielate. Zwykły człowiek chowa wszystko głęboko w kieszeniach, stara się rzeczy nie gubić, a doliniarz to wysuwa, by się rzucało w oczy. I to jest taki nasz znak rozpoznawczy. Takich ludzi nie ruszamy. Przy czym oni sami nie mogą wtedy podejmować się tyrki. Nie mogą przyjechać do obcego miasta i prosząc o łaskę jednocześnie golić frajerów. Bo zostaną srodze ukarani. O karach też być może pani opowiem. " Siema, W końcu jestem. Kolejny odcinek Baciara poleca się do odsłuchiwania. W przyszłych seriach odcinki z pewnością będą krótsze, by częściej mogły się pojawiać i bym nie siedział przy obróbce po 8 godzin... Nie czuję karku. Aktualnie biorę się za JULO X , chcę go dokończyć, by wziąć się za tworzenie czegoś nowego. Pzdr
"W przeciwieństwie do Baciara, który jak już wspominałem potrafił raz na jakiś czas roztrwonić wszystko co miał Wesoły pieniądze szanował, zbierał, niektóre banknoty nawet kolekcjonował, darzył je swoim jakimś uczuciem. I monety kolekcjonował. Miał w swoim pokoju ukryte przynajmniej kilka wypełnionych nimi pudełek i albumów. To chyba była największa jego miłość. Tak, te stare monety, najlepiej złote i dobre ciuchy. Uwielbiał dobre ciuchy. Aczkolwiek z tym jego ubiorem to nie jest taka prosta opowieść..." Siema, Lajtowy odcinek przy weekendzie. I to nie koniec tej historii. Pzdr
"– Nawet jeśli jemu coś się stanie i on będzie umierał to masz przejść nad nim i pójść dalej. – powiedział wujek. – A rękę podasz mu kiedy indziej. Albo już nigdy. Taki układ. Takie prawo. Twarde i bezwzględnie przestrzegane. W tym świecie musisz trzymać się pewnych zasad, tu nie ma mięczaków. Jak spalisz to zostaniesz na spalonym. – mówił wujek. A potem zatrzymał się, obrócił się ku mnie, pochylił się, spojrzał mi w oczy i dodał: A jak kiedyś będziemy pracować w duecie i mnie się coś stanie to też masz przejść obok mnie obojętnie i się zmyć. Rozumiesz? - zapytał. A ja tylko pokiwałem głową, bo zaczynałem rozumieć. " Cześć, tu Piotrek Druga część Baciara poleca się do odsłuchiwania. Pzdr
"Gdy przypominam sobie dzieciństwo w pamięci jako pierwsze rysują mi się wyłącznie smutne obrazki. Do tych przyjemnych muszę się dokopywać we własnej głowie. Więc z reguły tylko przykre rzeczy pamiętam. Dużo krzyku, awantur, głupich i niepotrzebnych zadań wymyślanych mi przez ojca, a niewiele szacunku i troski. I dom dość dobrze pamiętam. Stary, ceglany, niewielki domek, ze sporym ogrodem z przodu i rozległym sadem na jego tyłach. W sadzie nic nie rosło. Ojciec w pewnym momencie powycinał tamtejsze drzewa owocowe, żeby się nimi nie opiekować. Sad przez lata potem wyglądał jak zarośnięte chaszczami pobojowisko. No i te wystające z ziemi, podziabane siekierą korzenie wiśni, grusz i śliw. Przez większość dzieciństwa czułem się jak taki nikomu niepotrzebny korzeń. " Siema, Dawno nic nie wrzucałem i tylko jedno upomnienie?
"Wyglądało to więc tak jakby sprawca siłą wiódł zakneblowanego i skrępowanego drutem Zdzisława R. do budynku Mrówkowca, potem, jak wynikało z kolejnych nagrań, bo tam były kamery na każdej klatce, potem zszedł z nim do piwnicy, tam z pomocą panelu sterowania sam przyszły denat skierował windę na samą górę, na jedenaste piętro, po czym odblokował wszystkie drzwi. Na filmie widać jak sprawca zadaje ciosy stojącemu przy panelu Zdzisławowi R., widocznie starając się go zmusić do określonych czynności, w tym do odblokowania drzwi znajdujących się na piętrach. Potem sprawca przemocą zagnał ofiarę na siódme piętro, tam otworzywszy drzwi windy przytrzymał je nogą, a swoją ofiarę siłą wepchnął do szybu. To właśnie dzięki tym nagraniom sprawa została bardzo szybko zakwalifikowana jako zabójstwo. " Siema, Długo czekaliście to i podcast długi. Sama jego obróbka zajęła mi dwa dni. Głowę mam kwadratową... Pzdr
"Ona była osobą bardzo zdegenerowaną. Aż za bardzo, ale sama parła ku temu, by tak ją odbierano. To taka poza była, taki jej sposób na siebie samą. Pamiętam też dobrze historię jej choroby, a raczej powinienem powiedzieć historię jej życia, jej tragedii, jak ona sama to ujęła, ona tę historię opowiedziała mi kiedyś podczas indywidualnych zajęć terapeutycznych. Wyznała mi wiele więcej szczegółów niż było w jej oficjalnych aktach. I faktycznie jej życiorys można momentami uznać za bardzo tragiczny…" Siema, Dziesięć godzin pracy przy BiBi dzisiaj. Teraz potrzebuję tygodnia dla siebie, siedmiu dni bez krwi, bez zbrodni, bez odbioru. P.S. Zgrywam się oczywiście, bo ja bez Stenogramów to ani dnia wytrzymać nie umiem... Niestety. A może stety.. Pzdr
"Jakie tam Bałuty, Wysoki Sądzie. Do Bałut to od nas jest z pięć kilometrów. Przynajmniej. I to w linii prostej. Nasze osiedle nazywa się Chojny, to jest dawna dzielnica Górna. A to trzeba na Bałuty jechać, żeby sodomy i gomory zaznać? Mało to u nas w kraju osiedli, gdzie nocą strach wyjść na ulicę? Ile jest w Polsce domów, w których co noc rozgrywają się podobne sceny? " Siema! Czekał ktoś w ogóle?! Pzdr
"Stwierdziłem, że tak, że pistolet wciąż jest u mnie. Miałem go Klifowi oddać, ale jakoś do tego nie doszło. I Dzwonko powiedział: To oddasz go mnie. Jest mi potrzebny. Właśnie teraz. Wtedy spojrzałem na Zbyszka, bo pistolet, o którym szła rzecz był u niego, on już praktycznie zdążył stać się fantem. Przekazałem mu go, miał trafić do analizy, miał zostać przestrzelony, a użyte do tego celu pociski miały zostać zarejestrowane, by można było zidentyfikować tę broń jako możliwe narzędzie innych ludzkich tragedii. " Siema, Mogę wrócić do życia. Będą kolejne podcasty, będą powoli pojawiały się treści dla Patronów, będzie dobrze. Tak będzie, bo ja tak mówię. Pzdr
"Trzymałem się od tych dziewczyn z daleka. Tym bardziej, że Ećka mi to zaleciła. Szturchnęła mnie kiedyś boleśnie na imprezie, powiedziała: Łapy precz od moich dziewczyn, glino, nie wysługuj się nimi, nawet na nie nie patrz, bo jak twój plan nie wypali to one również zbiorą za ciebie cięgi. " Cześć, tu Piotrek Niekończącej się historii policyjnego przykrywkowca Juliana ciąg dalszy. Byłoby szybciej, nawet już w piątek, ale przez dwa dni nade mną trwała impreza przez co musiałem odłożyć nagrywanie aż do wczoraj. No i potem nocka zawalona z nieukrywaną radością na obróbkę. A teraz spać. P.S. Pamiętam zaskoczoną minę mężczyzny, który wyszedł nad ranem wyprowadzić psa i dostrzegł mnie jak obfotografowuję dziurę w ziemi, z czego potem powstała ta okładka. Ja już wtedy wiedziałem, że prędzej czy później posłuży mi ta fotografia do podcastu lecz ów mężczyzna pewnie pomyślał sobie, że coś jest ze mną nie tak skoro o piątej rano bujam się po ulicy i pstrykam fotki rozrzuconej kostce brukowej. Takie życie podcastera. Pzdr
"I nagle bum, drzwi wypadły z hukiem, zostały wyrwane z pomocą policyjnego tarana, do środka wpadła kilkunastoosobowa grupa policjantów, część w mundurach, część po cywilnemu. Byłem niezwykle zaskoczony tym zajściem, kiedy ci gliniarze kładli mnie skutego na glebę usilnie starałem sobie przypomnieć czy może Zbychu coś mi gadał o jakiejś planowanej realizacji, leżąc tam na posadzce wierciłem się ciągle, starałem się go dojrzeć, nasłuchiwałem w nadziei, że usłyszę jego głos. Ale nic z tego. Zbyszka tam nie było. " Szkurde! Miałem kończyć tę znajomość z Julem, a tu o! Się rozpisałem i wyjdzie z tego przynajmniej jeszcze jeden odcinek. No to co tam, Smutasy, komu zrobiłem czwarteczek? Pzdr
"W czasie gdy Dzwonko dochodził do siebie, rehabilitował się, moja robota polegała na tym, że wraz z Klifem i Leonem zbierałem od ludzi należności. Lecz nie tylko od przedsiębiorców większych czy mniejszych, ale też od ludzi z miasta, czyli od cinkciarzy, którzy zmuszeni byli odpalać dolę Dzwonko, podobnie zresztą naliczani byli doliniarze, farmazoni, wajchowicze. Każdy okoliczny rzezimieszek, dosłownie każdy kto figurował w kartotekach, a przebywał na woli i czerpał korzyści z procederu winien był tej grupie dolę i basta. Kto nie płacił ten zmuszony był ponieść karę i oddać dług z odsetkami. Wiele osób przychodziło do Dzwonko, by mu płacić, ale byli też tacy, którzy tego płacenia uporczywie unikali. Tych trzeba było wyjaśniać, czyli zastraszyć i zgnębić. Brałem udział w kilkunastu podobnych akcjach. Co ciekawe żadna z ofiar nigdy nie poszła z tym na policję, wszystkie po większych lub mniejszych perturbacjach decydowały się płacić. Nikt komu zdemolowaliśmy lokal czy podpaliliśmy samochód nie odmówił po raz kolejny. " Dobry wieczór, Byłoby szybciej, ale od tygodnia jestem na antybiotykach, poznacie pewnie po głosie. No cóż, myślę, że kolejny odcinek będzie ostatnim tej serii, a potem lecimy dalej w te światy mroczne. Polecajcie, udostępniajcie! Pzdr
"To był dla mnie bardzo długi dzień, za chwilę pani o nim opowiem, a także o kolejnym dniu, w którym to wydarzyło się coś czego nikt z nas się nie spodziewał, ale jeszcze tego samego wieczora po powrocie do swojego mieszkania napisałem do mojego covermana zaszyfrowanego smsa, w którym dałem mu znać, że udało mi się przeniknąć do grupy. Brzmiał on: Książka przeczytana. Musiałem pisać szyfrem na wypadek gdyby mój telefon wpadł w łapy bandytom. A Zbyszek wbrew całemu wcześniej ustalonemu protokołowi, widocznie ucieszył się na tego smsa, Zbyszek odpisał: A więc mamy ich w garści. Pamiętaj, że wynik tej wojny zależy tylko od ciebie. " Siema przy sobocie, Kolejny odcinek Jula poleca się do
Ten fragment pochodzi z 3 części serii JANTAR. Zamierzam go użyć jako zwiastun kanału na Spotify, lecz inaczej się nie da go wrzucić niż tylko przez pełen RSS na wszystkie portale. Pzdr
"Być może sama pani kiedyś taką widziała - zagubioną, zdawać by się mogło nikomu niepotrzebną karetkę pogotowia wraz ze znudzoną jej załogą. Czujnym obserwatorom rzucają się czasami w oczy te karetki, ale tylko wtajemniczeni wiedzą po co one stoją tam tyle czasu. Ich załogi nie mają oczywiście kontaktu ani z przykrywkowcami, ani też z figurantami, nie są wtajemniczane w żaden z aspektów akcji. Wiedzą tylko tyle i aż tyle, że biorą udział w zadaniu specjalnym, że są do dyspozycji policji, a ich zadaniem jest ratowanie życia. A jeśli już dojdzie do sytuacji, kiedy zespół karetki będzie musiał udzielić działającemu pod przykryciem policjantowi pomocy nie wolno im zadawać żadnych pytań mogących prowadzić do ustalenia jego tożsamości, wieku, miejsca zamieszkania lub pobytu, co więcej nawet o grupę krwi zapytać nie powinni. Żadnych nagrań dźwiękowych, żadnych zdjęć z miejsca akcji, a już absolutnie żadnego zamieszczania ich na portalach społecznościowych, mówię - żadnych notatek, żadnego dzwonienia do męża, ciotki, babci, brata, żadnych pogaduszek i przede wszystkim żadnych pytań, ewentualnie tylko „Gdzie cię boli?”." Dobry wieczór! No, chwilę dłuższą mnie nie było, ale czasami tak mam, że się na czymś zatnę i kilka dni nie mogę napisać nic, a potem w dziesięć minut zapełniam dwie strony. Coś nie leżał mi ten tekst, mnóstwo było poprawiania. I wyszedł sztosik jak dla mnie. A dla Was? Dajcie znać w komentarzach.
"Proszę sobie mnie wyobrazić jako młodego jeszcze policjanta, który z wykrywaczem metalu w ręku, wypożyczonym, a właściwie to wykradzionym z wrocławskiej komendy, snuje się tam wokół miejsca, gdzie próbowano spalić zwłoki mojego brata i szuka jego sygnetu albo należącego do Stefana złotego łańcuszka. Albo też czegokolwiek innego co mogłoby mnie naprowadzić na trop zabójców. Jakiejś łuski chociaż. Jakiegoś niedopałka. No, tak było… Nie raz i nie dwa snułem się tam, rozgrzebywałem ten dół gołymi rękoma w poszukiwaniu śladów mogących mnie naprowadzić na trop zabójcy brata. Będąc jeszcze bardzo młodym człowiekiem za punkt honoru obrałem sobie odnalezienie sprawców tej zbrodni. No i Joanny, choćbym miał odnaleźć już tylko jej szczątki. " Dobry! Taki czwartek! I to nie koniec tej historii. Pzdr
"Żal mi się zrobiło tej kobiety. Na tyle było mi jej szkoda, że jak już skończyliśmy to postanowiłem zachować się jak człowiek i chociaż ją odprowadzić. Wyszedłem z nią przed komendę, pod ścianą stał przypięty do rynny jej rower, ona przyjechała do komendy na rowerze. Tylko, że przy tym rowerze warował już jej żonkoś, który przyleciał za nią wtedy do komendy, a dyżurny widząc, że ma do czynienia z osobnikiem będącym mocno pod wpływem alkoholu wyprosił go na zewnątrz. I on tam stał na mrozie i gibał się nad tym rowerem mamrocząc coś pod nosem. Mówię, była sroga zima, chodniki były oblodzone, wszędzie leżało sporo brudnego śniegu. Wrocław wydał mi się wtedy ponury jak nigdy wcześniej. " Siema, Jeśli nie mieliście planu na ułamek niedzieli, to już macie
"To Olek nauczył mnie czytać, pisać i wędkować. Spędził mnóstwo godzin przesiadując ze mną nad wodą, niezliczoną ilość czasu poświęcił też na to, by czytać mi różne książki. Gdy byłem jeszcze kajtkiem siadaliśmy w jego pokoju, na dywanie, oparci plecami o łóżko i on mi czytał, uczył mnie przy tym liter i wyrazów, tłumaczył mi znaczenie różnych pojęć, po prostu objaśniał mi świat. Do dziś pamiętam jak czytał mi o przygodach Muminków, to właśnie dzięki tym książkom i mojemu bratu nauczyłem się odróżniać dobro od zła. " Siema, Druga część Jula poleca się do odsłuchiwania. Przyznam, że jeszcze do niedawna nie miałem pomysłu na tę serię, bo zalegający u mnie na dysku stary Julo był o czymś zupełnie innym, natomiast obejrzałem jakiś czas temu serial Latkowski Sylwester pod tytułem "Przykrywkowcy", który silnie mnie zainspirował. Ta seria to będzie taki mój mały hołd. Bohaterom. Pzdr
"Zbrodnia to krew i łzy, brud i bałagan, rozpacz, trauma i walka z czasem, surowa, ponura rzeczywistość, nienawiść, miłość lub szaleństwo. Większość przestępców kieruje się wyłącznie chęcią zysku, a ci, którzy posuwają się przy tym do odebrania drugiemu człowiekowi życia, to najczęściej zwykłe szumowiny i afekciarze; pijani nożownicy, dusiciele, wieczne wzwody i tulipaniarze. Babrając się w tym przez tyle lat, ile ja się już babram, naprawdę można popaść w obłęd… Może mi pani wierzyć lub nie, ale każdy śledczy po kilku latach żmudnej pracy w kryminale myśli o przejściu do cywila. Ludzie pytają mnie czemu ja do tej pory nie odszedłem ze służby. Odpowiedź jest prosta – spowszedniało mi to wszystko. Już dawno. I niestety wciąż lubię tę robotę, traktuję ją jak pasję." Siema, Mogę wrzucić kolejny odcinek tak szybko, bo miałem ten test na dysku od mniej więcej 4 lat, czyli od czasu, gdy mnie poniosło i nawkręcałem sobie, że napiszę kryminał. Nie ukończyłem go nigdy, teraz przekonwertuję go w coś zupełnie innego. Gościnnie, aczkolwiek krótko, wystąpiła Go. Pzdr
"Kiedy Darek zniknął, a jak wspominałem zniknął na zawsze, jego ludzie zaczęli się niepokoić. Z tym, że to było stado baranów, oni bez pasterza nie potrafiliby trafić do własnego domu. I zaczęli się już żreć między sobą, zaczęli się między sobą strzelać, walczyć o wpływy, jeden z drugiego próbował ściągnąć należność, tam na Kraszewicach pod czyimś autem wybuchł granat, ktoś skończył w bramie kamienicy w rynku z nożem w plecach. A właściwie nie ktoś tylko nawet kilku. Na mieście zawrzało." Siema, Mordeczki Sorewicz za obsuwę, pogmatwało mi się. Oficjalnie zamykam drugi, otwieram trzeci sezon. Teksty pewnie będą lepsze i gorsze, po prostu. Jak to w życiu. Pzdr
"Czekaliśmy wtedy z Figurą przy wyjściu pilnując naszych walizek. A Sowa stał przy przenośniku taśmowym i wciąż czekał na swoją. I kiedy tylko ją podjął podeszło do niego dwóch mężczyzn w mundurach straży granicznej w towarzystwie, jak nam się wtedy wydawało, dwóch pracowników służby ochrony lotniska. Ci ostatni ubrani byli po cywilnemu. Zaczęła się dyskusja, trwało to dłuższą chwilę, Sowa w pewnym momencie spanikował, chwycił swoją walizkę, próbował ich ominąć i po prostu opuścić lotnisko, a kiedy oni zdecydowanym krokiem ruszyli za nim puścił walizkę i gwałtownie rzucił się do ucieczki, wtedy oni dobiegli do niego, pochwycili go za ręce, on się zaczął wyrywać, zaczęli się szamotać, przewrócili go na posadzkę, docisnęli kolanami. Źle to wyglądało. Natychmiast też wyjąłem telefon i zadzwoniłem do Lutego. Kazał nam opuścić halę przylotów i udać się na parking. Tam podjechał po nas, minę podobnie jak my miał nietęgą, wsiedliśmy do auta i odjechaliśmy. Co więcej mogliśmy zrobić? " Cześć, Obsuwa była, fakt, ale one wciąż będą się zdarzać. Grafik mi się w pracy zmieni od Nowego Roku, obawiam się, że będę podcasterem jeszcze rzadziej... Lipa, ale takie jest życie. Póki co cieszmy się tym co jest. A jest to już 11 część Procederu. (Więcej tego błędu nie popełnię!) Poleca się do odsłuchiwania. Myślę, że zamknę tę serię jeszcze w tym roku. Pzdr
"I powiem pani, że było pięknie. Nawet dzisiaj jest pięknie, bo wiem co przeżyłem, mogę wracać do tego pamięcią. Nie jak mój ociec, który czterdzieści lat przejebał w fabryce, a w końcu zmarł na raka, nie jak moja matka, której do momentu, gdy ja nie zacząłem znosić do domu prawdziwych pieniędzy, ręce trzęsły się jak oszalałe. Być może nie byłoby jej dzisiaj, gdyby nie to, że wywiozłem ją do Austrii, do kliniki, gdzie zajęli się nią najlepsi specjaliści, gdyby nie to, że wydałem na jej leczenie z pół miliona dolarów. A teraz jest szansa, że ona nawet mnie przeżyje. I życzę jej tego z całego serca. W sumie stanowi całą moją rodzinę. " Dobry wieczór Mówiłem, że będzie i jest. Pzdr
"Byliśmy kiedyś całą ekipą w Ustroniu, w takim pięknym, położonym w sosnowym lesie ośrodku wypoczynkowym. Ośrodek położony był nad jeziorem, tam była też sala weselna, Luty z Olgą brali wtedy w Ustroniu ślub, w kościele w rynku, później pojechaliśmy do lasu, na tę salę. Dziwnie to zabrzmiało, do lasu, na salę. Ale tak było. Sala weselna położona była w lesie, w naprawdę pięknym ośrodku. Rodzice Olgi pochodzili z okolic Ustronia, to oni namówili młodych, by tam urządzili swoje wesele. Załatwili im tę salę po znajomości czy jakoś tak, ja nie wiem, z pewnością nie chodziło o to, żeby było taniej, bo Lutego stać wtedy było wynająć każdą salę w tym kraju. A nawet każdą kupić." Dobry wieczór! A tak znienacka wrzucam. Poddałem temat kilkugodzinnej obróbce kosztem wizyty na siłowni... Ale ja chyba bardzo lubię to robić. Ech... Dziewiąta (szok - już dziewięć...) część Procederu poleca się do odsłuchiwania. Muszę przysiąść teraz, spojrzeć w plan, zaktualizować notatki i lecimy dalej w te światy mroczne. Pzdr
"Kiedy go później zobaczyłem na lotnisku, w tych jego oksach zerówkach, bo wielu przemytników stosuję metodę na zerówki, żeby zmienić wygląd, i gdy zobaczyłem go jak idzie przez salę odpraw ciągnąc za sobą niewielką walizkę to odniosłem wrażenie, że widzę zwykłego człowieka, turystę, bo z pewnością nie kogoś, kto ma na sobie towaru za okrągłą bańkę. I jak się temu facetowi przyglądałem, bo on leciał w tym kierunku co my, wsiadał z nami do samolotu lecącego do Berlina, potem patrzyłem jak ciągle się poprawiał, ponieważ zajmował w samolocie miejsce niedaleko ode mnie, wtedy dotarło do mnie czym jest ten szlak przemytników, o którym wspominał nam Luty. I że znaleźliśmy się w jego centrum, stanowimy jego część." Dobry wieczór, Miałem sporo pracy w tym tygodniu, mało czasu, stąd obsuwa lekka. Mimo, że z konkursem mi nie wyszło, kto śledzi Stenogramy na FB ten jest w temacie, coś czuję, że będzie tylko lepiej. Miłego odsłuchiwania. Pzdr
"Tam proszę pani tak naprawdę cały czas trwała walka gangów, bo wiadomo, mimo, że Kolumbijczycy dzielili się zyskami z bossami, policją i politykami z Salvadoru to jednak wielu zwykłym salwadorskim gangusom było nie w smak, że ktoś działa na ich terenie." Siema, tu Piotrek Pewnie niektórzy z Was mają już piątunio, ja niestety nie mam. Cały weekend w pracy będę, ale od czasu do czasu pewnie tu zerknę co tam jak tam, czy się podobało... Zostawcie komentarz, łapkę w górę czy też w dół, bo tak czy siak pomaga mi to w rozwoju kanału. A propos... Przeczytałem niedawno ciekawy komentarz pod jednym z odcinków serii mojego podkastu na Empik Go. Ktoś dał ocenę 3 bo odcinek nie zawierał zakończenia. No cóż, środkowe odcinki serii zwykle zakończenia nie zawierają. Polecam słuchać po kolei, wszystkie odcinki. Kolejna część już za jakiś czas. Mówię - dużo pracy. Dzisiejszy piątunio nie jest mi pisany. Acha, byłbym zapomniał... YT nadał mi ksywę. Wklepując tam w komentarzach @Stenogramy zbrodni wzmiankujecie o moim kanale. Ja chyba dostaję powiadomienia. W sumie to nie wiem. Jeszcze nikt tak nie robił. Pzdr
"Więc Sowa poleciał na Ukrainę, do Iwanofrankowska, bo wbijali tam w paszport sążne pieczęcie, ale z niego była taka niedołęga, że on nawet nie dotarł tam do hotelu, w którym miał przenocować. Mówił, że szukał, ale go nie znalazł, w co żaden z nas jakoś mu nie uwierzył. I przegarował noc na lotnisku, na szczęście kolejnego dnia nie pomylił samolotów i udało mu się szczęśliwie wrócić. Przyznał nam się do tego dopiero sporo później. Mówię, on nigdy wcześniej nie podróżował, nie latał samolotami, jeszcze wtedy nie mówił słowa w żadnym obcym języku, aczkolwiek wyszczekany to on był. Osobiście obstawiałem, że w trakcie tej swojej eskapady nawet nic nie zje, no bo kto miałby mu kupić za granicą coś do jedzenia. W sumie do tego też później nam się przyznał. Że nic nie jadł. A jak chciało mu się pić to pił wodę z kranu w toalecie." Siema, A, niespodziewajka taka weekendowa. Zostawcie chociaż komentarz. To mi pomaga w rozwoju kanału. Pzdr
"W drodze z Niemiec Luty opowiedział nam gdzie był i wrócił też na moment wspomnieniami do swojego pobytu w więzieniu. Jak wynikało z jego słów zakładami karnymi w Turcji rządzi polityka i gangi. Zresztą nie tylko tam. Musisz trzymać z kimkolwiek - tak powiedział Luty, który też w pewnym momencie przekonał się, że sam długo tam nie pociągnie. Miał do wyboru przystać do jednego z gangów albo zdechnąć, do złych, albo do jeszcze gorszych. Jak sam stwierdził przystał do złych. Ale ci potem też zrobili się jeszcze gorsi" Siema, Wiadomo - chyba już nikomu nie trzeba polecać... Dzięki za każde dobre słowo. Słyszymy się za jakiś czas. Pzdr
"Proszę pani, ja nie znam każdego szczegółu tej historii, bo mnie jeszcze wtedy w ferajnie nie było, natomiast znam jej dalszy ciąg z późniejszych opowieści chłopaków, w szczególności Sowy, który przy wódce lubił do tego wracać pamięcią. Gdy później znalazłem się w ekipie wielokrotnie musiałem tej historii wysłuchiwać i wcale się nie dziwię, że Dziadek nie bardzo chciał pani wyznać jej dalszego ciągu. Nie wiem, może się wstydzi… Ale ja powiem. A co mi tam. Raczej nikt nie będzie miał mi tego za złe. " Siema, Tak, wiem, dawno nic nie wrzucałem, ale były ku temu powody. Postaram się przycisnąć. Pzdr
"Już nie jestem kobietą gangstera jak to okrzyknęły mnie w pewnym momencie media tylko zwyczajną obywatelką świata. I dlatego poprosiłam, byśmy spotkali się tutaj, w moim dawnym domu. Tu raczej nikt nas nie podsłucha, nikt nie zdoła nas obserwować. Nikt z moich dawnych znajomych nie wie, że tu jestem. Więc mogę w spokoju udzielić pani odpowiedzi na nurtujące panią pytania. Do tej pani książki." Siema, No, wiem, długo mnie nie było. Mnóstwo pracy przed urlopem, trochę zmian w sprzęcie, stąd po raz kolejny dźwięk jest nieco inny. I tak już raczej zostanie. Kolejny odcinek PROCEDERU poleca się do odsłuchiwania. A ja... Udaję się na urlop. W końcu. Nie będę miał dostępu do laptopa, ale spróbuję napisać coś na telefonie, jak za dawnych czasów. Słyszymy się we wrześniu. Pzdr
"Kiedy majstrowałem kluczem w zamku kątem oka widziałem jak mój wnuk ciągnąc za sobą walizkę przeskakiwał po wbudowanych w posadzkę, oświetlających frontową ścianę naszej willi prostokątnych lampach. Skacząc z jednej na drugą balansował ciałem starając się zachować równowagę jakby bronił się przed upadkiem w przepaść. Przepuszczając go potem w drzwiach poprosiłem, by poszedł przywitać się z babcią. A on, zaraz jak tylko znaleźliśmy się w holu, ułożywszy dłonie w pistolet ukrył się za jedną z dwóch stojących tam kolumn i zaczął strzelać, zdaje się, w kierunku wyimaginowanych przeciwników. Wówczas trochę się na niego zdenerwowałem, wszedłem sam do salonu, zapaliłem w nim światło i na widok tego co tam zastałem serce stanęło mi w gardle." Cześć, tu Piotrek Wiem, że kolejka wskazuje na Proceder, ale w pierwszej kolejności wrzucam na kanał remake ZROBIĘ CI OCZY. Dla lepszej jakości. Teraz mogę w spokoju zasiąść do pisania 3 części Procederu. Pzdr
"Proszę pani, a co oni mogli wówczas mieć? Michał zmarł tragicznie jako obiecujący, ale początkujący wciąż bokser, jeszcze zanim zaczął czerpać ze swojej pięściarskiej działalności jakiekolwiek profity. On w momencie śmierci miał 22 lata, od siedemnastego roku życia pracował dorywczo na różnych budowach, ciągle na czarno, zawsze komuś brakowało dobrej woli, by go zatrudnić legalnie, by dać mu coś więcej niż kilka złotych na godzinę. A dla boksera, tym bardziej takiego, który pnie się w tym sporcie coraz wyżej i chce piąć się jeszcze wyżej, by ostatecznie sięgnąć nieba, to jest ciągłe dopłacanie z własnej kieszeni, bezustanne szukanie sponsorów, wieczne rozterki, bo wiadomo jak to jest – w tym padole zawsze coś jest kosztem czegoś. Michał wówczas nie miał nic oprócz sporego talentu i pierwszego tytułu. I nie zdążył mieć nic więcej. Znalazł się w niebie, natomiast z pewnością nie w taki sposób w jaki to sobie wymarzył." Cześć, Druga część Procederu poleca się do odsłuchiwania. Wybaczcie za dziwne ping przy wybuchowym P, ale z moim mikrofonem jest coraz gorzej, nie udało mi się tego zamaskować nawet filtrami. Muszę coś wymyślić. Taka sobota. Pzdr
"Pierwszy list, który od pani dostałem trafił tam gdzie wszystkie, do pudła. Mam takie kartonowe pudełko po butach, stoi tam, na półce za panią, trzymam w nim listy, które do mnie przychodzą. Widzi pani, jest ich tyle, aż się z niego wysypują. Znaczy tam znajduje się tylko część tych listów, bo sporo ich też wyrzuciłem. Z reguły te, gdzie już na kopertach były powypisywane obelgi pod moim adresem. Bo takie też się trafiają, staram się ich nawet nie brać do ręki. Klawisze wrzucają mi je jak każde, przez lufcik, to im je potem oddaję z pustą miską." Cześć, Pierwsza część najnowszego podcastu poleca się. Ile będzie odcinków - póki co nie wiem. Tak jak pisałem na FB, mikrofon szwankuje, zrobiłem co mogłem, żeby dźwięk był godny odsłuchiwania. I zobaczę co dalej. Komu się spodoba to wiadomo - łapki, subskrypcje, polecanki itd. Pzdr
"I gdy zjawili się po dwóch dniach i zerwali mi z głowy te brudne, śmierdzące benzyną i samochodowym smarem szmaty, kiedy po dłuższej chwili odzyskałem zdolność widzenia ujrzałem przed sobą dwóch mężczyzn, w tym jednym z nich był mężczyzna, który uprowadził mnie spod hotelu o wówczas nieznanych mi personaliach, a drugim z mężczyzn był znany mi z akt sprawy Szczerbatego Bart, czyli Bartłomiej M. No i była z nimi kobieta, drobna w sumie blondynka, ładna. Podobna trochę do Darii Zawiałow, aczkolwiek może nie aż tak szczupła jak ona. Przynajmniej tak mi się w pierwszej chwili wydało, gdy światło jeszcze mnie mocno oślepiało, że to Daria Zawiałow stoi przede mną." Siema! Z XYZ właśnie się żegnam. Sam jestem ciekaw co teraz, aczkolwiek coś tam mi się w głowie już rysuje. Do usłyszenia!
"I stąd w trakcie naszych ćwiczeń i treningów, ale też rozmów prywatnych, lubiłem zadawać im dziegciu, zmuszać ich do intensywnego myślenia w kategoriach być, albo nie, teraz albo nigdy, życie lub śmierć twoje czy też kogoś innego. Stale im napominałem, że zarówno w ich rozumowaniu jak i postępowaniu nie ma spocznij i nie może być czegoś takiego jak ograniczenia. Dla nas nie ma ograniczeń, nie może być granic. Liczy się przede wszystkim ustalony plan, według którego musimy podążać bez względu na wszystko, z pomocą wszelkich sił i środków. Z reguły nie ma w nim czasu na sentymenty ani miejsca na słabostki. Ja nie przyjmuję wymówek, z moich ust też nikt ich nie chce słyszeć. Do celu po trupach, jak to się mówi. Dosłownie." Cześć, Staram się jak mogę, wczoraj po pracy siłownia o 22.00, potem od 00.00 do 02.00 dopiski i poprawki, od 02.00 do 04.00 nagrywanie, dzisiaj od 09.10 korekta, aktualnie to się załadowało na kanał, a ja golę się i drugą ręką naciągam ciuchy na siebie, bo spóźnię się do pracy zaraz... Więc prośba - zadaj sobie trud, Słuchaczu i zostaw chociaż komentarz jeśli Ci się podobało. Możesz też odwiedzić mój profil na Patronite. Druga część pojawi się na dniach, mam nagraną, muszę ją przeedytować. Dziękuję za wspieranie mnie w tym co robię. Pzdr
"To naprawdę zadziało się właśnie w ten sposób. Byliśmy Wydziałem Y, potem na drzwiach naszej kancelarii ktoś podopisywał X i Z i tak staliśmy się XYZ-etem. Wydziałem XYZ. Nie wiem kto to zrobił, bo tam gdzie mamy swoją kancelarię, nikt tam nie wchodzi, to jest poddasze, aczkolwiek normalnie przypomina to strych, na którym kiedyś wieszało się gacie do suszenia. No rewelacji nie ma. Zresztą to jest ostatnia kondygnacja, mamy tam dostęp tylko my i kilka osób z innych tajnych wydziałów. To jest piętro, na które nikt postronny nie zagląda. A przynajmniej nie powinien. Po prostu z czasem zaczęły przychodzić do nas pisma oczywiście błędnie zaadresowane do Wydziału XYZ. A my nigdy nie zadaliśmy sobie trudu, by to spróbować sprostować. Po co? Po pierwsze nie mieliśmy na to czasu, a po drugie XYZ w niczym nam nie przeszkadzało. I tak zostało. " Cześć, XYZ poleca się do odsłuchiwania. Przypominam po raz któryśtam: Stenogramy zbrodni to nie jest podkast true crime. To od A do Z moja radosna twórczość. Dziękuję za każde dobre słowo. Pzdr