POPULARITY
Gośćmi dziewiętnastego odcinka programu „Rzecz o geopolityce” Mateusza Grzeszczuka byli Marcin Giełzak z podcastu „Dwie lewe ręce” oraz dr Bartłomieja Krzysztana z Instytutu Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk. Kup subskrypcję „Rzeczpospolitej” pod adresem: https://czytaj.rp.pl
Dwieście osiemdziesiąty trzeci odcinek z szybkiej serii ESPRESSO, w którym przyglądamy się słówkom CUCCHIAIO i CUCCHIAINO.Co powiesz na mailowe lekcje włoskiego do porannej kawki? Zapisz się:www.oltremare.pl/newsletter/
Dwieście osiemdziesiąty drugi odcinek z szybkiej serii ESPRESSO, w którym przyglądamy się słówkom FORCHETTA i COLTELLO.Co powiesz na mailowe lekcje włoskiego do porannej kawki? Zapisz się:www.oltremare.pl/newsletter/
31 marca 2004 roku. Na ulicach irackiego miasta Faludża dwa samochody należące do agencji Blackwater wpadają w zasadzkę irackich rebeliantów. W ostrzale ginie czterech pracowników firmy ochroniarskiej. Zdjęcia ich zwłok docierają do Stanów Zjednoczonych i Waszyngton podejmuje decyzję o wysłaniu do Faludży wojsk, które mają przejąć kontrolę nad miastem. W założeniu ma to być błyskawiczna operacja. Bitwa jednak potrwa kilka miesięcy i stanie się obiektem wielu kontrowersji. Obie strony poniosą spore straty a żołnierze amerykańscy zostaną oskarżani o użycie w walce broni masowego rażenia i popełnienie zbrodni wojennych. Dlaczego jednak walki o Faludżę okazały się tak krwawe? I czy odziały amerykańskie rzeczywiście wykorzystały do walki broń chemiczną? O tym opowiadamy w tym odcinku Misji specjalnej.
Zapraszamy do wysłuchania nowego odcinka polskiego podcastu kryminalnego Oblicze Zbrodni pod tytułem „Morderstwo młodej pielęgniarki”. Dwie kobiety, jeden mężczyzna. Namiętność, zazdrość, zbrodnia. Posłuchaj True Crime, które wstrząsnęło światem.Znajdziesz nasz podcast na:YouTube playlista: https://www.youtube.com/playlist?list=PLDFV8HIP_JmjVxy9zf4pLfCJzB8ZASmAh Spotify: https://open.spotify.com/show/6uWXX7c61o6YyeW11txk2iApple Podcasts: https://podcasts.apple.com/pl/podcast/oblicze-zbrodni/id1612979180KONTAKT: obliczezbrodni@gmail.com______________________________________________Podcast Kryminalny Oblicze Zbrodni #podcastkryminalny #truecrimepolska #podcastykryminalne #morderstwo #michellele #giselleesteban @ObliczeZbrodni
Dwie dekady temu najmłodsze miasto Boliwii doprowadziło do politycznej rewolucji, która zrobiła z niego jedną z najważniejszych metropolii w kraju. Dlaczego więc dziś zrzuciło w przepaść tych samych ludzi, których wtedy wyniosło do władzy? Odcinek "Dlaczego w Boliwii wszyscy sobą gardzą" ➞ https://youtu.be/oAQnZQViglU Odcinek "Dlaczego Boliwia kłóci się o kokę" ➞ https://youtu.be/Msmhx_60_sc
Dwieście osiemdziesiąty pierwszy odcinek z szybkiej serii ESPRESSO, w którym przyglądamy się słówku QUANTO.Co powiesz na mailowe lekcje włoskiego do porannej kawki? Zapisz się:www.oltremare.pl/newsletter/
W 94. epizodzie „Z warsztatu lidera” bierzemy pod lupę motywator Kontakty społeczne w modelu Reiss Motivation Profile (RMP). Józef Kącki (niski wynik) i Grzegorz Niczyporuk (wysoki wynik) pokazują dwa skrajne style funkcjonowania: od ludzi, którzy ładują baterie w tłumie i traktują spotkanie jako cel sam w sobie, po tych, którzy potrzebują sensu i jakości rozmowy, a regenerują się w samotności.Usłyszysz, czym kontakty społeczne są – i czym nie są, jak nie mylić zachowania z motywacją, jak łączyć ten motywator z innymi (władza, niezależność, status, rodzina), oraz jak mądrze projektować środowisko pracy i komunikację (np. „powroty do biura”). Na koniec, jak zawsze, lekka, zapadająca w pamięć puenta.W skrócie:Definicja RMP „Kontakty społeczne”: potrzeba częstych, fizycznych kontaktów z ludźmi vs. preferencja jakości nad ilością.Dwie perspektywy w praktyce:wysoki wynik → energia z bycia wśród ludzi, łatwe nawiązywanie relacji, small talk jako wartość;niski wynik → skupienie na celu i sensie spotkania, odpoczynek w ciszy, „rozmowa dla rozmowy” nie nagradza.Nie myl zachowania z motywacją: świetny mówca może mieć niską potrzebę kontaktów; to, co widzimy, nie zawsze ujawnia, co kogo napędza.„Papierek lakmusowy”: sposób regeneracji (tłum vs. samotność) pomaga rozpoznać własny profil.Połączenia z innymi motywatorami:kontakty ↑ + władza ↑ → naturalni liderzy „ciągnący tłumy”;kontakty ↑ + niezależność ↓ (współzależność) → budowniczowie głębokich więzi;kontakty ↓ + władza/niezależność ↑ → skuteczność, konkret, ale ryzyko „odludka”, jeśli środowisko jest źle zaprojektowane;kontakty ↑ + status ↑ → role ekspozycyjne; kontakty ↓ + status ↑ → ekspozycja „na własnych zasadach”.Praktyka dla liderów/HR:zamiast „sprzedawać integrację”, adresuj inne motywatory (np. ciekawość – spotkania z ekspertem) przy zachęcaniu do biura;projektuj role i komunikację pod profil zespołu; spotkania skracaj/strukturyzuj dla osób z niskimi kontaktami.Sprzedaż: cała branża nie ma ponadprzeciętnie wysokich kontaktów, ale top performerzy często łączą je z motywatorem rodzina/opiekuńczość.Pamiętaj!RMP to mapa energii, nie ocena: mówi, gdzie naturalnie łatwiej Ci być dobrym liderem – i co warto wzmocnić kompetencyjnie.-------------------------------------O motywatorze: Kontakty społeczneNiska wartość motywatora Kontakty społeczne oznacza, że:Liczy się dla Ciebie jakość kontaktów, a nie ich ilość.Czas wolny wolisz spędzać z dala od innych.Kiedy jesteś sam, cieszysz się ciszą, niezakłóconym spokojem i wolnością od oczekiwań społecznych.Nie interesujesz się życiem prywatnym innych osób.Tracisz kontakt z ludźmi po zmianie pracy lub miejsca zamieszkania.Uważasz, że lepiej mieć kilku bliższych przyjaciół zamiast mnóstwa przelotnych znajomości.Unikasz imprez i większych spotkań towarzyskich.Mała potrzeba Kontaktów społecznych - co Cię motywuje?praca w odosobnieniu lub w domumożliwość pełnej koncentracji na wykonywanych zadaniach i brak rozpraszaczyposzanowanie twojej prywatnościbrak konieczności udziału w spotkaniach towarzyskichmożliwość spędzania czasu w pojedynkęWysoka wartość motywatora Kontakty społeczne oznacza, że:Spotkania towarzyskie są dla Ciebie bardzo ważne i lubisz spędzać czas z innymi ludźmi.Jesteś osobą towarzyską i otwartą.Łatwo wpasowujesz się w towarzystwo innych ludzi, nawet jeśli są dla Ciebie nowi.Jesteś elokwentny i potrafisz przekonać innych do swojego punktu widzenia przy pomocy przyjaznej perswazji.Duża potrzeba Kontaktów społecznych - co Cię motywuje?praca w pomieszczeniu z innymi ludźmi (biura typu open space czy hot desk)zadania wymagające kontaktu z wieloma osobamimożliwość poznawania nowych ludzi i wchodzenie z nimi w interakcjeczas na prowadzenie luźnych, niezobowiązujących rozmów
To historia dwóch kobiet – Ilony i Alicji – których losy połączył jeden mężczyzna: Adam Łaskawiec. Alicja Cesarz, nauczycielka geografii z Chorzowa, pełna planów i marzeń o podróży do Australii, znika tuż przed swoim wymarzonym urlopem. Wszystko wskazuje na to, że ostatnią osobą, którą widziała, był jej były mąż. Ale to dopiero początek. W śledztwie wychodzi na jaw, że 16 lat wcześniej, w innej miejscowości (w Kluczach), w równie tajemniczych okolicznościach zginęła jego dawna dziewczyna – Ilona Miszczyńska, w czwartym miesiącu ciąży.Dwie kobiety, jeden sprawca, i zbrodnie, które przez lata pozostawały bezkarne. To historia o zaufaniu, zdradzie i chłodnej kalkulacji człowieka, który usuwał z życia wszystko, co stało mu na drodze.www.zmorderstwem.plWsparcie
Nowy kawałek ŻUKU "DAJCIE ŻYĆ [Elegia o 15 października]" - w rocznicę naszego kilkugodzinnego stania w kolejkach. Jest politycznie, żartobliwie i nostalgicznie. Wszelkie skojarzenia przypadkowe! Rap & tekst: Szymon Żuk produkcja: PREMISE realizacja: Idź Pod Prąd TV reżyseria: Eunika Żuk mix/mastering: Mateusz Kosnowicz PR: Katarzyna Gębala-Odrzywolska Czy oczekuję zbyt wiele, podnosząc głowę coraz śmielej, że te pierwsze miesiące dadzą mi choć nadzieję, że wyrzucę z ulgą bilet za złotych cztery dwieście i wrócę się z lotniska sto piątką na Śródmieście. I zamieszkam sobie z żoną – drugie piętro róg Perłowej, a zmartwieniem będzie tylko, czy dziś pogoda na rower. Rozkoszny zapach kawy nam umili poranek, a newsy uspokoją w nas ośmioletni lament. [Co do posłów, nie ma żadnej wątpliwości cienia, że kolejne kadencje odbywać będą w więzieniach.] Potem doznam ekstazy, wychodząc na zakupy, w niehandlową niedzielę, nie odbywając pokuty. Minę kościół pod wezwaniem jednej słusznej partii, żaden święty mnie nie ścignie, że nie klękam pod portretem. Nie usłyszę „ksiądz Salceson don Subito Santi”, idąc dalej wolnym krokiem, nie stresując się prezesem. Bez kredytu się dorobię, nikt nie powie, że podstępem. Stać mnie będzie na lekarza bez batalii o numerek. Ciepłe dni spędzę tam, skąd pocztówki przepiękne. I otworzę w końcu knajpę z ramenem i z burgerem. REF: Dokładnie rok minęło jak jeden dzień, ze 100 konkretów mamy może z 5. Dokładnie rok minęło, zostały trzy, więc spieszmy się panowie, dajcie żyć. Dokładnie rok minęło jak jeden dzień, ze 100 konkretów mamy może z 5. Dokładnie rok minęło, zostały trzy, więc spieszmy się panowie, dajcie żyć. Jak Ricardo Cabrio Punto kaucją opuszcza areszt, jak Marcin R. bez trudu wraca po dniu na zachodnie sale, jak Zero liczy zera, leżąc w słonecznej Italii, to jak ja mam ufać, że ten kraj się w końcu nie zawali? Zakładam ciepły golfik, na to czarną kapotkę. Pewnie trochę postoję, bo idziemy zmieniać Polskę. Dwie godzinki w kolejce, tak ponoć w wszystkich gminach. Wyszedłem z domu piętnastego i tak stoję tam do dzisiaj. [Witamy w kraju kwitnącej cebuli, gdzie mieszkańców do łez doprowadza kwas politycznej abulii, gdzie zabobon wypościł ludzi z moralności i zapewnił odpust „a kto, a kto nie ma pokus?”] Czas przyspiesza tyk, tyk, tyk, Totalizator, Orlen, Poczta. W myśl zasady – TKM – ruszacie tam, gdzie leży forsa. Z każdą chwilą sekund mniej, fanfary coraz ciszej grane. Wyjdźcie z twarzą z tych układów, póki macie twarze. Bo ja wierzę, że najlepsze jest jeszcze przed nami, że w pierwszej zwrotce nie mówiłem o krainie Narnii. Że sam C.S. Lewis nie wymyśliłby historii lepszej, niż ta, którą wkrótce stworzymy my sami. REF: Dokładnie rok minęło jak jeden dzień, ze 100 konkretów mamy może z 5. Dokładnie rok minęło, zostały trzy, więc spieszmy się panowie, dajcie żyć. Dokładnie rok minęło jak jeden dzień, ze 100 konkretów mamy może z 5. Dokładnie rok minęło, zostały trzy, więc spieszmy się panowie, dajcie żyć. [– Tu nie ma młodych twarzy. Nie ma pomysłów dla młodych. – Ta. – Na moim osiedlu jest więcej psów i kotów niż dzieci. – Ta, ta…]
Dwieście osiemdziesiąty odcinek z szybkiej serii ESPRESSO, w którym poznasz słówko UN VOCALE.
To historia niezwykle trudnej miłości do kolarstwa. Skrytych pragnień, marzeń. Co kilkaset kilometrów z rezygnacją przerywana i pisana od nowa. Pełna niepowodzeń, bólu, odrzucenia. Jest identyczna jak Twoja. Dziś Różni nas jedynie etap. Niektórzy są u początku tej trasy. Inni w połowie. Ktoś spotyka mnie będąc ze mną koło w koło lub to ja jestem za Tobą. To nieistotne. Najważniejsze, że jesteś na niej. Jesteśmy. Moja trasa rozpoczęła się w 2016 roku, 99 000 km temu. To pięć beznamiętnych cyfr. Liczby nie mają emocji, choć zawsze kusi, by przez ich pryzmat szafować oceny. Dla mnie były one wówczas kluczowe. Kluczową liczbą było 109. Tyle kilogramów. Z nimi miałem okazję już biegać testując pierwszy swój zegarek sportowy. Wtedy każdy rodzaj aktywności był dla mnie błogosławieństwem. Po 4 latach walki z codziennymi napadami paniki okazało się, że bieganie z nadwagą jest na tyle męczące, że ich nasilenie się zmniejszyło. Częstotliwość także uległa ograniczeniu. Jedynie dokuczał mi ból i frustracja, bowiem utrzymanie 6 minut na kilometr było trudne. Do tego kolana. Plecy. Dwie śruby w stawie skokowym ograniczające ruchomość proszące się o chirurgiczne usunięcie. Nawet to relacjonowałem na swoim zupełnie innym kanale, na ktorym działałem od 2008 roku Pozbycie się srubek pomogło. Pozwoliło biegać pewniej. Jednak nie szybciej. Lubiłem bo, jednak więcej jak 10 km było poza moim zasięgiem. Serce chce, stawy nie. Operowana noga tym bardziej. Z resztą do dziś muszę respektować ograniczenia biegowe wynikające z tej kontuzji. Nie powinienem biegać jednorazowo więcej niż 15 km. To oznacza, że do końca życia nie zrobię maratonu, nie będę mógł biegać po plaży, ani nie wystartuje w runmagedonie. To syndrom zerojedynkowy. Albo mogę wszystko albo to bez sensu. Był piękny lipcowy wieczór po upalnym dniu. W powietrzu. Wjechałem po całym dniu do garażu w którym wśród opon zimowych stał przyprószony kurzem rower. Stał tu kilka lat. Otrzymałem go w prezencie w zamian za pomoc w nakręceniu wideo promocyjnego. Wyciągnąłem z bagażnika kompresor. Napompowałem opony i po prostu wsiadłem. Przejechałem 700 metrów i udało mi się utrzymać na tym dystansie 20 km/h. Poczułem się jakbym miał 12 lat. Tyle, że przez te 18 lat nieco się zmieniło. Stałem się sfrustrowanym, zmęczonym życiem paczkiem czerpiącym radość jedynie z jedzenia oraz każdego poranka gdy nie mam objawów nerwicy somatycznej. Dotarłem do najbliższej stacji na której pochłonąłem litr wody. Następnego dnia zrobiłem to samo. Jednak denerwował mnie fakt ograniczeń moich opon. Co to znaczy 3 atmosfery. Zamówiłem nowe. Dostosowane do wyższego ciśnienia i łyse. One pomogły. Było lżej. Dojechałem na nich z Konstancina do wsi Gassy. To był kolejny z tych ciepłych i pogodnych wieczorów z przenikliwymi promieniami złotej godziny. Minął tydzień i zadzwoniłem do przyjaciela Karola prowadzącego sklep rowerowy w Bydgoszczy. Tak stałem się właścicielem roweru za 4000 zł. Aluminium. Tiagra 2×8. Ale za to opony które mogę napompować do 8 atmosfer. To była moja ówczesna fetysz. Ciśnienie i prędkość. Prędkość, która wzrosła. W jeden dzień. Trasa Piaseczno – Obory ze średnią 30 km/h. Byłem potwornie zmęczony. Moje czarne spodenki biegowe stały się białe. Kryształy soli były na czubku nosa, włosach. Trasa okupiona była dwudniową rekonwalescencja tyłka, ud, pleców, nadgarstków, szyi. Ale w głowie czułem niesamowitą ekscytację, która na wiele godzin zajęła moje myśli i przekierowała je z hipochondrii na rower. Na problemy, które mnie nawiedziły. Największym z nich było siodełko. Kupiłem spodenki kolarskie z wkładką bez szelek, bo uważałem, że szelki to abstrakcja w połączeniu z moją figurą. To nie pomogło. Każdego dnia jeździłem i nasłuchiwałem bólu. Czasem tak silnego, że chciałem wyć. Pojawił się także stan zapalny skóry. To był etap zapisany wersalikami TO BEZ SENSU Wziąłem oddech. Kupiłem siodełko. Poszedłem do jednego z dwóch ówczesnych warszawskich fitterow. To nie pomogło. Jednak każdego jednego dnia jeździłem. Próbowałem sobie udowodnić, że dam radę. Nie poddam się, bo udowodniłbym sobie słabość. Nie jestem dzielny ani uparty, bo jestem bohaterem. Robię to z niskiego poczucia własnej wartości. Musiałbym samemu sobie powiedzieć, że zakup szosy to był zły pomysł. Założyłem nowy kanał na YouTube, o rowerach. To był wrzesień 2016. Zaraz będzie 10 lat. Mijały miesiace, zmieniałem siodełka, byłem w trzech województwach różnych speców od pozycji. Nic to nie dawało. Mimo to jeździłem, choć więcej jak 20 km to było wyzwanie. Polubiłem nawet to cierpienie. Ten stan kompletnego wykończenia za każdym razem gdy chorobliwie próbowałem udowodnić sobie, że ból przejdzie a ja osiągnę 30 km/h średniej. Tak chylił się ku końcowi pierwszy sezon. Zbiegiem okoliczności trafiłem na nową grupę na fb – ZWIFT Polska. Zauważyłem tam dziwne urządzenia do treningu w domu. Wziąłem swoją przepoconą kartę kredytową i poszedłem do Decathlonu. Kupiłem trenażer. Zainstalowałem swifta. Uznałem, że jest beznadziejny i drogi. Przesiadłem się na aplikacje do jeżdżenia po trasach wideo. Po Nicei i Belgii. W belgi trafiłem na jedyny obecny tam podjazd 10%. Skonałem. Trenażer się zablokował i nie byłem w stanie pedałować. Okazało się, że trzeba wymienić oponę. Okazało się, że z garażu w którym leżał mój pierwszy rower jest też zapyziały wiatrak. Przynooslem go. Zorientowałem się, że w profilu aplikacji po uwagę brana jest także waga. Nie była uzupełniona. Zastąpiłem domyślne 75 kg na 103. Znów postanowiłem pojechać na te górę 10%. Znów trenażer się zepsuł. Musiałem rozejrzeć wiele for by się dowiedzieć jak rozwiązać ten problem. Okazało się, że na trenażerze należy zmieniać biegi. Następnego dnia zacząłem używać przerzutek. Mimo to nie udało się dojechać na szczyt ten trasy. Po kolejnym tygodniu dojrzałem na opakowaniu, że mój trenażer sulymuluje maksimum 6 procent. Tak wróciłem na ZWIFT. Na wiosnę znów zadzwoniłem do przyjaciela że sklepu rowerowego w Bydgoszczy. Kupiłem nowy rower. Lżejszy. Karbonowy. By był bardziej karbonowy. To nie pomogło. Ból, walka o każdy kilometr. Znalazłem jednak siodełko z dziurą w środku, które troszkę odciążyło kroczę. Musieliśmy jednak podnieść i odwrócić mostek. Drugi mój sezon na rowerze to także pierwsze ustawki. Pierwsze zdjęcia. O tutaj jestem w majtkach, które założyłem pod spodenki. A tutaj kryształy. Ja tutaj, w 2018 roku nic nie rozumiałem. Nie widziałem dysonansu pomiędzy moim rowerem a wagą. Wiem, to nie jest dramatu. Tutaj nie widać otyłości, bo nie mam klasycznego brzucha. Zawsze byłem równomiernie ulany. Jedni mają chude nogi i ręce i większość rezerw zlokalizowanych wokół pasa. Inni jak ja mają tłuszcz wszędzie. To gubi. Wyglądasz z daleka niby normalnie, a w rzeczywistości wieziesz na każdym kilometrze 10 butelek wody 1.5 litrowej. Najbardziej symboliczne jest to zdjęcie z lipca 2017. Aż trafiło do mojej książki. Zrobił mi je Michał. Za co dziękuję. Pozwoliło mi ono spojrzeć z innej perspektywy. Z perspektywy, która oddaje dysonans pomiędzy mną a rowerem, którego nie widać. Od tego spotkania i wspólnej jazdy do Nowego Dworu Mazowieckiego. To był moment kumulacji. Mijało pół roku od momentu założenia tego kanału. Zaczęło się pojawiać coraz więcej głosów na temat mojego wyglądu. Jednak ignorowałem to. Mówiłem sobie, że w mojej poprzedniej branży złych słów jest zdecydowanie więcej. Jednak podczas jednego z gorszych dni ta gruba skóra stała się cieńsza. Opanował mnie wstyd. Pierwszy raz poczułem go tak dobitnie. To była kumulacja złych emocji. Obraziłem się na YouTube i postanowiłem z dnia na dzień. Musiałem zrobić bolesny rachunek sumienia. Czemu piję po każdym rowerze piwo. Czemu codziennie wieczorem jem słodycze? Dlaczego przeliczam kilometry na kostki czekolady i paczki chipsów. 8 lipca 2017 wziąłem się w garść. Oto zdjęcie pierwszego talerza. Jadłem tylko warzywa, kasze, kefir i jabłka. Do tego wyłącznie woda. Każdego dnia szedłem normalnie na rower. Robiłem 30 kilometrów na czas przez 3 dni w tygodniu. W weekend długi tlen. Szaleństwo, oddające mój charakter. Wszystko albo nic. Przez pierwszy tydzień wyłem na myśl o tym, że po pracy i po treningu nie zjem nic słodkiego. Nie kupię piwa. W tym okresie robiłem najszybsze zakupy w swoim życiu. Wiedziałem, że nie mogę przejść przez alejkę że słodyczami. Wchodzę. Na start pakuję jabłka. Na na warzywach rukolę. Obok zamrażarki i z nich biorę wszystko. Wszystkie możliwe mrożone zupy, marchewkę z groszkiem. Buraki, szpinak, fasolkę. Obok kasza gryczana w woreczkach. Vis a vis są pestki. Słonecznik i Pini i dynia. Dochodzę do lodówek, ale tak, żeby nie patrzeć na sery i serki. Porywam 6 litrów kefiru i od razu do kasy. Tak wyglądał mój posiłek każdego dnia. Nie złamałem się ani razu. Głownie dzięki temu, że miałem dobrze dobrane antydepresanty, było wyjątkowo ciepłe lato i udało mi się przełamać najtrudniejsze 21 dni. Po tych tygodniach wpadłem w nowy rytm. Udało mi się zerwać z uzależnieniem od cukru i soli. Dopiero też w tym momencie zobaczyłem, że waga drgnęła. Zjechałem o 4 kilogramy. Po miesiącu z jeszcze większą satysfakcją w restauracji prosiłem tylko o dwie sałatki bez sosów oraz dwie zupy. Nie wiem ile miałem deficytu energetycznego, bo jeszcze nie było aplikacji na telefon, które tak dokładnie by to oceniały. Jednak z perspektywy oceniam, że nie dojadałem około 1000 kcal każdego dnia. To zdjęcie spodni po 2 miesiącach. Dalej jeździłem. Niesamowicie się wkręciłem. Zrobiłem kolejne korekty ustawienia mojego roweru. Tego dnia okazało się, że straciłem już 6 kilo. Moje ciało proporcjonalnie traciło na obwodach. Okazało się, że mogę mieć już nieco niżej kierownicę. We wrześniu już zacząłem powoli wymieniać swoją garderobę, bo okazało się, że choć ja tego nie widzę, to zaczynam wyglądać jak przyodziany w strój po starszym bracie. Nawet odzież motocyklowa poszła na wymianę. 11 września 2027 moja twarz zaczęła przypominać tę obecną. Niesamowicie schudłem na policzkach. W międzyczasie były też wyjazdy służbowe. Gdy byłem odcięty od roweru brałem buty i czepek. To Barcelona i kolega, który śmieje się z mojej kolacji. Musiałem tak robić. Zapychać się warzywami i owocami. To jest 30 września. Nowy trenażer, nowe FTP, wciąż na diecie. Wciąż unikając chodzenia po sklepie. 3 grudnia już warzyłem 81,7 kilogramy. Jeszcze 2 do celu. Nowa koszula, pierwszy McDonalds – wraz z warzywami bez kury z podwójnymi warzywami. Pierwsze badanie u byłego trenera z siłowni, który po pół roku mnie nie poznał. Po tym czasie badania krwi. Zniknął nadmiar cholesterolu. Leukocyty spadły, rozjechały się czerwone krwinki, bo całkowicie przez przypadek przez pół roku byłem wege. Zgodnie z zaleceniami lekarza, raz w mięsiącu mięso. Wątróbka. Smażonego nie miałem w ustach od czerwca. Od czerwca trzymam się także wewnętrznej rozpiski treningowej. Gdy zimno, leje i wieje odpalam Zwifta. Pierwszy kieliszek alkoholu wypiłem 2 stycznia. Ta szklanka mnie zmiotła z planszy tak bardzo, że uznałem, że chyba lepiej mi bez tego. Tak tkwiłem w fanklubie kefiru. To jest mój test FTP z 8 stycznia 2018 przy 80 kg. Mogłem wrócić do delikatnego zwiększenia limitu kalorycznego, choć okazało się, że teraz spoczynkowo potrzebuję ich dziennie 2200 zamiast wcześniejszych 3000. To znaczy, że mogę więcej jeść i nie tyć, jednak tylko trochę więcej, a nie tyle co wcześniej. 12 lutego 2018 wyjechałem na tydzień by obiecać sobie, że nawet w delegacji umiem się trzymać. 24 lutego były moje pierwsze wirutialne zawody na Zwift. Nigdy się tak nie spociłem. Na tym smutnym zdjęciu, po nieudanym spotkaniu służbowym mam 79 kilo. 10 marca wyszedłem pierwszy raz na zewnątrz po zimowej przerwie. Nie wierzyłem w to jak jestem szybki pod górkę i na segmentach. Pojechałem główną drogą z Konstancina do Kalwarii i z powrotem bez zatrzymywania się. Zrobiłem personal rekord tej trasy. Nie byłem w stanie długo uwierzyć w to jak ogromną różnicę daje te 25 kilo. Okazało się, że nie boli mnie tyłek, ani ręce. Jedynie co mi dokucza bez powłoki tłuszczowej to zimno. Jakbym nie miał jeszcze jednej warstwy odzieży. Bardzo wzrósł mi też vo2 max liczony przez Garmina. Czy to dokładne czy nie, było widać przełom. Umówiłem się na ostatni już w moim życiu Fitting. Usunęliśmy wszystkie podkładki pod mostkiem by być mniej zakompleksionym. Pierwszy raz ogoliłem nogi 2 kwietnia 2018. To był etap na którym oderwałem się na moment od ziemii. Zacząłem trochę w siebie wierzyć. Zachłysnąłem się samym sobą oraz słowami, które wówczas czytałem pod swoimi filmami. Było nieco niedowierzania, bo wizualnie naprawdę byłem ciężki do rozpoznania. Sporo też w sieci jak i w realu słyszałem pytań czy nie jestem chory. Czy wszystko że mną jest w porządku. Każdy YouTuber ma swoim życiu taki okres gdy odlatuje. Ja w tym momencie byłem odleciany. Uważałem, że wiem już wszystko oraz mam wyłączność na wiedzę. Być może uważałem się za lepszego. Do czasu. Do tych zawodów. Dojechałem sam, w dodatku zdyskwalifikowany. Niesamowicie wpłynęło to wówczas na moją pewność siebie. To był taki plask z liścia w twarz. Potrzebne by zejść znów na ziemię. Nabrania pokory. Do siebie, do ludzi. Wytłumaczenia sobie samemu, że liczby i waga to nie wszystko. To czego doświadczasz jest potrzebne. To kara za brak pokory. To był rok w którym zmieniłem narrację na swoim kanale z lepszego na równego. 27 maja pierwszy raz ktoś powiedział, że mnie kojarzy. To ten Pan. Ten okres był niesamowity w moim życiu. Zauważyłem, że czuję się nie tyko fizycznie mocniejszy, ale także psychicznie. Zwróciłem uwagę na to, że nawet gdy jest lepiej to nie mam prawa nawet wewnątrz samego siebie, po cichu wywyższać się względem kogokolwiek. Nie chcę zostać kiedyś bufonem, Panem z YouTube, którego jedynym sukcesem jest to, że oddycha i schudł. Nie bądź nauczycielem. Bądź przyjacielem. Bądź sobą, Człowiekiem. Bez maski. Na tym etapie już regularnie zacząłem brać udział w zawodach. Zapisywałem się na nie, by mieć stałe bodźce i małe cele. By wreszcie dojechać z peletonem, albo dobiec. Na bieganiu też poczułem ogromna różnicę. Inne tempo, inne tętno. Inne czasy. 5 km już nie męczy, a mogę zrobić nawet 10. Zacząłem jeździć w góry. Zaliczyłem pierwsze 100 km po świętokrzyskim. Dostałem pierwsze zaproszenie na event branżowy jako Pan z YouTube. Jednak nikt nie chciał że mną działać w sposób komercyjny. Dobiłem też do momentu w którym mogłem bez przeszkód robić rocznie od 10 do 15 000 kilometrów rocznie, choć nadal dla niektórych to niedużo. Dla mnie wówczas był to absolutny kosmos. Tak jest do dziś, gdy porównuję siebie do wersji Leszka z początku. To jest moja druga w życiu sesja zdjęciowa. A to pierwszy spot, który wyprodukowałem do swojego portfolio, choć nikt go nie zlecał i nikt nie płacił. W listopadzie 2018 znów odezwała się lewa noga. Kontuzja biedowa na skutek przeciążenia, przypominająca mi o moich ograniczeniach. Zakaz biegania na 4 miesiące. Ale ten czas poświęciłem dzięki temu na rozwój formy na trenażerze. Nadal trzymałem nowy model żywieniowy oraz 79 kilo wagi walcząc teraz o lepszą wydolność. Robiłem to jeżdżąc po wirtualnych górach na Zwift. Mieszkając wówczas w Warszawie, jedyną okazją do wspinaczki był trenażer. Pojawił się także pierwszy trener, który rozpisał każdy trening dzień po dniu, sprawiając, że te 7 lat temu byłem w stanie podjechać Alpe Du Zwift w 50 minut. Pobić ten czas udało mi się dopiero w 2023 roku. Tak, bo spektakularnym przyroście formy po redukcji masy i po pierwszych dwóch latach rozwoju przychodzi załamanie. Masz 85% formy, a poprawa o te kolejne 15 procent staje się wykładniczo trudne. Każdy jeden wat czy kilometr na godzinę jest trudniejszy do osiągnięcia. Byłem tym rozczarowany. Ogółem przełom 18 i 19 roku był trudny. Musiałem przyjmować wyższe dawki SSRI, po wcześniejszym zmniejszeniu. Połączyło się to z momentem zwątpienia w dietę. Zaczęły znów pojawiać się słodycze. Najpierw raz w tygodniu, potem trzy. Oczywiście wciąż trenowałem, jednak przeddzień pierwszego w moim życiu duathlonu zorientowałem się, że przekroczyłem moje wcześniej wywalczone 80 kg. Dwa ilo. Smutek i słodycze. Czy to przypadkiem nie koreluje że sobą? Start nowego sezonu był dla mnie momentem walki o powrót do rytmu z którym na moment zerwałem. Podwójna walka, bo z depresją, która siedzi Ci na karku i dociążą, mocno trzymając Cię na poziomie gruntu, próbując wbić w ziemię. Weryfikując Twoje przeświadczenie, że można żyć na linii wiecznie wznoszącej. Rumia płacz Przełomowym dla mnie momentem na YouTube był 5 lipca 2019. Po tym filmie zrozumiałem, że nie liczy się ilość filmów, tylko jakość. Od tego momentu publikuję raz w tygodniu, ale materiały lepsze. Lepiej zmontowane. Takie, którym poświęcam 10 roboczogodzin a nie dwie. Naprawdę, wcześniej poświęcałem temu dwie. Prowadząc jednocześnie trzy kanały. Doszedłem do wniosku, że mogę na raz zając się tylko jednym. Tym. Z tego też powodu przestałem zajmować się motocyklami, przekazując Jednoślad.pl w ręce Kogoś kto zrobi to lepiej ode mnie. To z ogromną korzyścią nie tylko dla moich Widzów, ale także dla siebie. Bo mogłem więcej jeździć. Więcej kręcić. Jednak większa liczba kilometrów nie sprawiła, że stałem się szybszy. Nie. Zatrzymałem się na tym samym poziomie. Na długie miesiące. Nie rozumiałem jeszcze, że jazda na rowerze to jak montaż wideo. Więcej nie równa się lepiej. Mniej równa się lepiej. Jeśli chcę się dalej rozwijać to musze zadbać o jakość jazdy. Dlatego też nie raz mówię na głos, że jeśli Twoim priorytetem jest rozwój kondycji to nie zawsze możesz jeździć dużo a lekko. Jednak na tym etapie potrzebowałem więcej odpoczynku, tym bardziej, że zacząłem startować w triathlonie i pokazywać to w formie wideo. To był najtrudniejszy start w życiu, który cudem ukończyłem gdy na Bałtyku sztorm. Tutaj poczułem jak ciężko jest łączyć tyle dyscyplin i, że każda z nich jest poświęceniem tej drugiej. Jednak te zawody poraz kolejny nauczyły mnie pokory do życia, zdrowia, natury, innych ludzi oraz nabrać dystansu do liczb, swoich możliwości. Dowiedziałem się, że najgorsze są autooczekiwania. Planowanie. Bóg się śmieje słysząc o Twoich planach? Tak to było? Nie sądziłem, że jedne zawody mogą tak odwrócić sposób patrzenia na świat. Jednak gdy jesteś naprawde blisko tragedii, wówczas wdrukowujesz sobie w głowie nowy sposób patrzenia na życie oraz ludzi, którzy są obok. Relacja z tych zawodów to był film, który pierwszy raz pozwolił mi spojrzeć inaczej na to co robię. Pokazać tyle emocji. Udowodnić sobie, że to one są dużo ważniejsze niż to co tak naprawdę widać na pierwszy rzut ka. Mówię o filmach, ale tak naprawdę to są znaczniki etapów w moim życiu. To był także moment peaku mojej przeciętnej formy. Wówczas też brałem udział w największej liczbie imprez. Udało mi się podratować takze wieloletnie zaburzenia snu. Trzymanie się przez ostatnie 2 lata stałego rytmu treningowego pomogło mi unormować zegar biologiczny, który wcześniej był strasznie rozregulowany. To pomogło tym bardziej pomogło ograniczyć epizody nerwicy, depresji, lęku uogólnionego. Też w dużej mierze wpłynęło na formę. Wówczas to było stałe 3.5 w/kg FTP. Dla osób stojących z boku to było mało. Dla innych dużo. Dla mnie zawsze średnio, ale musiałem się Tym zadowolić, bo cały czas z tyłu głowy miałem to co działo sie przed 2016 rokiem. Mimo to się nie zniechęcałem. Trzymałem się tych 6 dni treningowych. Jednej zakładki triathlonowej. 10 biegu, 220 na rowerze. Kilometr w wodzie. Bilans energetyczny na zero. Waga na zero. Vo2max 54. 29 października 2019 zrobiłem kolejną serie badań. Był niższy kortyzol, nieco niedoboru ferrytyny przez dietę roślinną. Jednak nieporównywalnie lepsze samopoczucie fizyczne że strony ukłądu pokarmowego. Nigdy nie czułem się tak lekko. Zapomniałem o wszelkich zaburzeniach mojego brzucha. Stale chodziłem też do pychiatry, który niedowierzał. Pozwolił mi na zredukowanie do zera trazodonu. Zostawiając mi jedynie niewielką dawkę inhibitorów zwrotnego wychwytu serotoniny . Po prostu ta higiena życia, odżywiania, snu, światła słonecznego, ruchu pozwoliła mojemu mózgowi funkcjonować w zupełnie innych warunkach. Serotoniny mogło być mniej. Jednak do czasu. Do momentu, gdy zaczęła się sypać moja firma. Problemy finansowe zżerały mnie od środka. Wróciła nerwica, depresja. Jedynie wieczorny wysyłek fizyczny pozwalał mi po kilkunastu godzinach dziennego napięcia zrywać łańcuch z mojej głowy. To codzienne męczenie się na trenażerze pozwalało odlatywać gdzieś obok. Ja logując się do Watopii, wylogowywałem się z problemów. Mimo to, mój lekarz zalecił mi stosowanie okresowo wyższej dawki leków. Jednak o dziwo nie doszło do wznowy bezsenności. Te leki dodają także nieco motywacji do działania na codzień, maskując epizody depresji, która odbiera siły do działania. W pewnej mierze na pewno dzięki terapii miałem więcej sił nie tylko do tego, aby tkwić w rytmie szosowym, ale też miłość do szosy przekuć na ucieczkę z branży do Prawie.PRO uruchamiając swój sklep i swoją odzież. Chwilkę potem pojawiła się ogólnoświatowa choroba wirusowa na literę C. Był zakaz jazdy na zewnątrz. Mnóstwo osób odpuszczało treningi na rzecz izolacji. Ja nie zrobiłem tego, bo wiedziałem jak ciężkie bedzie to miało konsekwencje dla mojej głowy. Wykorzystywałem każdy słoneczny dzień, narażając się na krytykę. Wówczas obowiązywał zakaz wstępu do lasów czy jazdy na rowerze gdzie indziej niż do pracy. Na wypadek mandatu woziłem dowód osobisty i maseczkę. Ale to była równia pochyła. Poziom stresu był tak silny, że wysysał że mnie wszystkie waty. W przeciągu kilku tygodni miałem wrażenie, że cofam się o miesiące. Poznałem co to znaczy. Jak wariują wszystkie wskazania. Co to znaczy wówczas zacisnąć zęby i mimo to próbować jechać dalej i się nie zatrzymywać. 2020 rok był przełomowy także dla osób, które mierzyły się z podobnymi problemami jak ja. Wielu wspaniałych ludzi doświadczyło w tym czasie mnóstwo złych emocji. Wówczas samemu sobie przysiągłem, że rezygnując z pracy w mojej poprzedniej firmie i otwierając nową będę starać się na YouTube być jednym z nas. Być dla Widzów a nie odwrotnie. Pokazywać tę moją drogę, te zbiegi okoliczności i sposoby. Zakreślać na mapie wszystkie ślepe uliczki w które wjechałem. Odkryłem jak mnóstwo dobrych ludzi mnie otacza i jak podobni jesteśmy do siebie. To dało mi jeszcze więcej energii do działania. Do cieszenia się każdym dniem na rowerze i na montażu. Stało sie też coś takiego dziwnego… przestałem sie zamykać. Przestałem się wstydzić swojej przeszłosci, choroby, nadwagi. Tego, że kiedyś uważałem się na lepszego od innych. Za pana z radia. 5 lat temu też pierwszy raz doświadczyłem spotkań na żywo. Pierwszy raz ktoś w twarz opowiedział mi swoją anaogiczną historię i powiedział, że śledzi nie od początku. Kamil, nigdy tego nie zapomnę. Tak samo jak pierwszych wspólnych ustawek bez stresu i napinki. Niejako manifestując, że każdy z nas jest ważny bez względu na wagę i wygląd a nawet liczbę subskrybentów. Wtedy też przestałem o to prosić. Okazało sie nagle, że nie jest ważna forma, tylko to jaki jesteś. Że można być akceptowanym takim jakim byłeś wczoraj, dziś i jutro będziesz. Że kolarstwo to jedynie pretekst do zmian. Bo to może być każda inna, dowolna sportowa odskocznia. W 2022 roku nastąpił jedyny w moim życiu etap podczas którego w pracy siedziałem 4 godziny dziennie. Wychodziłem o 13 lub 14, szedłem na warszawski Pl. Vogla i tam pisałem książkę. To, że ona zaczęła się pisać, było wynikiem przypadku. Po pandemii było ogromne zainteresowanie tematyką sportową. Społeczeństwo nadal było pokaleczone, mnóstwo osób postanowiło zmienić priorytety w swoim życiu. Dwie godziny dziennie spędzałem na pisaniu w cieniu, potem zawsze wsiadałem na rower i jechałem do Góry Kalwarii. Kondycyjnie od siebie wówczas niczego nie oczekiwałem. Na tym etapie jesteś w stanie bez napinki, dla siebie sporadycznie brać udział w zawodach. Pojechać pętle w okół tatr na skutek zimowych treningów na trenażerze. To był mój cel i udało się spełnić wszystkie te marzenia. Postawić grubą kreskę i zamknąć ten etap książką pisaną dla Wydawnictwa Znak z Krakowa. Zaakceptowałem samego siebie jakim jestem, ale zajęło to 5 lat. Z czego pierwszy był najważniejszy. A pozostałe 4 to jedynie retrospekcyjna kontrola samego siebie poprzez niezmienną konsekwencję pomimo zawirowań. Z okazji 60 000 km kupiłem nowy rower i wróciłem na 3 dni tam, gdzie pierwszy raz zobaczyłem na żywo góry. Do Kielc. Każdego jednego poranka konsumując wszystkie wyrzeczenia podczas pierwszych tysięcy, które było bolesną inwestycją. Wraz z wydaniem przez Wydawnictwo mojej książki strzeliło 70 000 km jednak bez spektakulatnych sukcesów. Musiałem sobie przetłumaczyć, że constans, stałość to też sukces. Bo wiele momentów zmęczenia kusiło, by na jakiś czas odpuścić. Przestać kręcić kolejne kilometry. Po co znów walczyć na zawodach czy górach. Zwiftowych i realnych, skoro nie widać poprawy. To był ten moj osobisty sufit, którego przez wiele lat nie mogłem przekroczyć. Niby nie chciałem, ale może nie umiałem? Niekiedy było mi z tego powodu trochę smutno, widząc lepszych, szybszych, lepiej zbudowanych. Kolejny rok męczę te alpy i dalej nie mogę złamać 50 minut? Mt. Ventoux na Zwift w 81 minut? Co to jest? Włączają mi się do dziś takie fazy. Głeboko skryte kompleksy wychodzą na wierz. I są tym silniejsze, im masz więcej stresu i zmęczenia w głosie. Zbiegło się to w tym okresie wraz że spadniem mojej aktywności w Social Mediach. Stale, co tydzień publikowałem wciąż poradniki na YT, jednak z weną było ciężko. By temu przeciwdziałać, w okresie zimowym zacząłem latać do Hiszpanii. Naładować się słońcem. Odkryłem kompletnie nowe tereny. Dowiedziałem się, że także w styczniu 2023 można się spalić. Zarówno na skórze, jak i kondycyjnie. Przez to udało mi się odrobinę wyrwać że stagnacji formy. Jednak to było mimowolne. Ponieważ priorytetem wciaż było i jest zdrowie psychiczne. Ale zauważ – poraz kolejny okazuje się, że to jest bardzo sztywna korelacja. Dokładnie tak samo jest z wagą. Momentami ważyłem 77 kg, by potem wejść na 80. Wystarczy tylko kilka gorszych tygodni, by znów przekonać się, że stan umysłu odpowiada także za stan lodówki. Z kolei słońce, większy poziom aktywności paradoksalnie redukuje apetyt. Jesteś w stanie znowu odmawiać sobie słodyczy. Aktualnie też jestem po roku bez absolutnie ani jednego piwa. Zszedłem z 16 procent tłuszczu na 13. Okazało się, że zaczynam poprawiać wszystkie wcześniejsze personal recordy. Przehyba, Obidza, Rates. A to niby tylko 3% tłuszczu. I znów ten wyrzut serotoniny, bo wyszedłem z błotka i kolejnego rocznego epizodu depresji przebijając 99 000 km. Oczywiście dziś także bywają gorsze momenty, bo perfekcjonizmem jest oczekiwanie wyłącznie dobrych momentów. Wyłącznie wzrostu formy. To nie będzie tak, że zawsze będę lepszy na przestrzeni sezonu, roku, czy dziewięciu. Każdy kilometr jest po coś. Jeden z nich będzie szybszy. Drugi zaliczysz podczas drogi powrotnej że ślepej uliczki. Kolejny by zrozumieć czym jest pokora i jak wyglada zachłyśniecie się swoją zajebistością. Pośrodku tej kariery otrzymujesz z otwartej ręki w twarz czy wbić się w ziemię i zrozumieć, że najważniejsze jest to czego nie widać. By z bliska przekonać się, że te cyfry bez narracji nic nie znaczą. Nie mówią ile każda z nich kosztowała Ciebie wysiłku, łez czy przekleństw. Ile razy uznawałeś(aś), że to kompletnie bez sensu, zawłaszcza gdzy wszyscy wokół Cię krytykują za to co widać. A nie za to co jest skryte w cieniu. Kiedy wiesz, że się z Ciebie śmieją, lub gdy spotykasz kogoś, kto traktuje Cię jak gorszego. Gdy ryczysz w sklepie jak małe dziecko przechodząc obok półki ze słodyczami. Albo gdy poza sportem w Twoim życiu dzieje się wiele złego, co tak niesamowicie podcina skrzydła. Gdy uznajesz, że nie tylko ten rower nie ma sensu, ale całe Twoje istnienie. Albo kiedy poziom stresu jest tak silny, że degraduje Twoją formę do cna. Kiedy zaciskasz zęby z całych sił by móc na nowo ruszyć pod tę cholerną górka słysząc w tle tylko niemy śmiech. To jest ta niewidoczna walka każdego z nas na kazdym kilometrze. Każdy z nich rzuca światłocienie. Ja dziękuję moim Widzom za te niespełna 100 000 km razem. Być normalnym
Wydaje ci się, że wiesz, czym jest złość? A agresja? Że złość to zło, a agresja to przemoc? No właśnie – też tak kiedyś myśleliśmy. W tym odcinku rozbieramy na części pierwsze te dwa zjawiska, które w naszej kulturze zostały tak zniekształcone, że dziś niemal nie potrafimy ich czuć, nazywać ani używać. A szkoda, bo złość i agresja w swojej dojrzałej formie mogą być i zdrowe, i potrzebne.Jako dzieci uczymy się tłumić złość i agresję w obawie przed karami. I jako dorośli tłumimy je długo... tak długo, aż wybuchają w sposób niekontrolowany i niszczący. Tymczasem złość pomaga nam zrozumieć własne granice i potrzeby, a agresja wspiera naszą sprawczość. Pod kilkoma warunkami ;)A jak to wszystko wpływa na nasze związki, kłótnie i satysfakcję z życia? Zapraszamy do słuchania! 0:00 Szacunek, agresja i złość2:25 Czym tak naprawdę jest szacunek7:25 Dwie twarze agresji12:52 Wzorce używania agresji20:40 Dwie twarze złości26:37 Kontakt z własną złością31:03 Dajmy sobie przestrzeń na złość33:28 Sposoby na kontrolę złości43:47 Złość i agresja w kryzysie męskości47:33 Świadomość zmienia wszystko#złość #związki #psychologiaYouTube: https://www.youtube.com/@stacjadywagacjaInne platformy: https://stacjadywagacja.plFB: https://www.facebook.com/stacjadywagacjaInsta: https://www.instagram.com/stacja.dywagacjaProwadzący: Michał Sławiński i Michał PlichtaGrafika: Agnieszka Kosiec-Plichta (https://agakosiec.com)
Dwie wrogie potęgi, od lat pogrążone w konflikcie, zasiadają do stołu negocjacyjnego. Oficjalne rozmowy są pełne chłodnych gestów i wyważonych słów, ale to w kuluarach toczy się prawdziwa gra. Tam, gdzie dyplomaci zdejmują maski, pojawiają się pytania, na które nie ma prostych odpowiedzi. Czy możliwe jest zakończenie wojny, która zdążyła już wrosnąć w codzienność jak niechciany rytuał? A może rozwiązanie kryje się gdzieś poza logiką i strategią i w rozwiązaniu tego konfliktu pomoże pewien sen...Reżyseria: Przemysław Wyszyński. Reżyseria dźwięku: Andrzej Brzoska. Kierownictwo produkcji: Beata Jankowska. Obsada:Olgierd Łukaszewicz, Przemysław Bluszcz
Dwieście siedemdziesiąty dziewiąty odcinek z szybkiej serii ESPRESSO, w którym poznasz słówko IL CAPITOLO.
Dwie osoby zginęły, a trzy kolejne zostały poważnie ranne po tym, jak napastnik wjechał samochodem w pieszych i zaatakował nożem ochroniarza w pobliżu synagogi w Manchesterze, w północnej Anglii. Policja Greater Manchester poinformowała, że funkcjonariusze zastrzelili podejrzanego. Według śledczych, do ataku doszło w momencie, gdy społeczności żydowskie na całym świecie obchodzą Jom Kippur – najświętsze święto w żydowskim kalendarzu.
Dwieście siedemdziesiąty ósmy odcinek z szybkiej serii ESPRESSO, w którym poznasz słówko LA PUNTATA.Co powiesz na mailowe lekcje włoskiego do porannej kawki? Zapisz się:www.oltremare.pl/newsletter/
Dwie ważne agencje ratingowe zmiieniły Polsce perspektywę na negatywną, a stanowiska rządu brak - punktuje poseł PiS.
Dwieście siedemdziesiąty siódmy odcinek z szybkiej serii ESPRESSO, w którym poznasz włoski odpowiednik słówka NEWSLETTER.Co powiesz na mailowe lekcje włoskiego do porannej kawki? Zapisz się:www.oltremare.pl/newsletter/
NIE OMIŃ KOLEJNYCH ODCINKÓW I SUBSKRYBUJ KANAŁ
Sześć kobiet, sześć monodramów, jeden festiwal. Jowita Budnik, Anna Januszewska, Irena Jun, Agnieszka Przepiórska, Julia Wyszyńska i Ewa Ziętek wystąpią podczas tegorocznej edycji Festiwalu Monoteatr, który od 2016 roku promuje sztukę teatru jednego aktora. Wydarzenie odbędzie się na scenach Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego i Teatru w Oknie między 24 a 28 września. Z Dorotą Sentkowską i Marzenną Wiśniewską rozmawia Jakub Kukla
Dwie źle doświetlone, różowe besties rozmawiają o magii kina, modowaniu starych gier i planszówkach. SKLEP ROZGRYWKI GRY: Aztecs: The Last Sun - Early Access (0:56:24) Dying Light: The Beast (1:05:50) Warhammer 40,000: Space Marine - Master Crafted Edition (1:18:39) KULTURKA: Babilon - Gra Planszowa (1:30:05) Mass Effect - Gra Planszowa (1:38:55) ODCINEK KOMENTUJECIE TUTAJ! Jesteśmy na Spotify! Tu znajdziecie naszego Discorda. Profil facebookowy: Bądź na bieżąco! Grupa facebookowa: Komentuj, hejtuj, śmiej się z nami Chcecie napisać do nas maila? To piszcie tu: kontakt@rozgrywka.online! iTunes: Masz „ejpla”? Znajdziesz nas tutaj Muzyka w tle na podstawie Creative Commons License pochodzi z https://www.bensound.com/ albo z omawianych produkcji. Materiał reklamowy otrzymaliśmy od GOG.COM, Techland, Toplitz Productions. Otrzymane pozycje oznaczamy jako materiał reklamowy zgodnie z rekomendacjami UOKiK, ale nie ma to żadnego wpływu na nasze opinie.
Dwieście siedemdziesiąty szósty odcinek z szybkiej serii ESPRESSO, w którym poznasz wyrażenie IN FONDO.☀️ Ty też możesz UCZYĆ SIĘ WŁOSKIEGO
Kawa dla Matta: https://buycoffee.to/rapmattersPatronite: https://patronite.pl/brakkulturypodcasthorrypaz na Instagramie: https://www.instagram.com/horrypaz/Napiwek dla horrego: https://tipply.pl/@horrypazSPIS TREŚCI: https://docs.google.com/spreadsheets/d/1kjXqjA13Py7pTb_SUhFt_YhIeBLm02K4GhjI9sdxcOs/edit?gid=0#gid=0Dobre artykuły znajdziecie na: https://brakkultury.pl/Autor grafiki: https://www.instagram.com/man1eq/Oprawa graficzna: https://www.instagram.com/szarnowski/Intro: Michał Tomasik (Audiosynteza.pl)Grupa na FB: https://www.facebook.com/groups/RapMATTersPodcast/Fanpage: https://www.facebook.com/rapmatterspodcast/Instagram: https://www.instagram.com/rapmatterspodcast/Twitter: https://twitter.com/MateuszOsiak_Discord BK: https://discord.gg/AsSk3Z68vt
Historyczne wyniki i historyczny podcast!Dwie godziny podsumowania Mistrzostw Świata IRONMAN w Nicei z Robertem Wilkowieckim i Kacprem Stępniakiem to główny punkt programu – ale nie jedyny. Wracamy też na chwilę do Malborka i omawiamy kilka gorących nowinek sprzętowych.Ten odcinek to również nasz debiut w formie wideo (na Spotify i YouTube)! Chcemy w ten sposób stworzyć jeszcze bardziej wciągające relacje ze słuchaczami i dać sobie przestrzeń do pokazywania niuansów tematów, które poruszamy.
Jarek Szpakowski, twórca legendarnego lokalu Pyzy, flaki gorące na Brzeskiej opowiada o nowym lokalu w podziemiach Dworca Centralnego - Qlue_Ski Jarek Szpakowski, twórca legendarnego lokalu Pyzy, flaki gorące na Brzeskiej opowiada o nowym lokalu w podziemiach Dworca Centralnego - Qlue_Ski This podcast is powered by Pinecast.
Mira Danielewska z Australii Zachodniej rozmawia z gwiazdami polskiej sceny – Leszkiem Lichotą, Przemysławem Sadowskim, Iloną Wrońską i Agnieszką Castellanos. Aktorzy opowiadają o spektaklu „Kolacja na dwie pary” i swoich wrażeniach z Perth. Aktorzy wyruszają w trasę po Australii –juz nie dludo Adelaide, Melbourne i Sydney!
Dwieście siedemdziesiąty piąty odcinek z szybkiej serii ESPRESSO, w którym poznasz wyrażenie A ROVESCIO.☀️ Ty też możesz UCZYĆ SIĘ WŁOSKIEGO
Dwie osoby zostały ranne na terenie wojskowego poligonu w warszawskim Rembertowie. O komentarz do sprawy poprosił Wiesława Szczepańskiego Roch Kowalski. Polityk wydawał się jednak zaskoczony pytaniem. - Mówimy o niewybuchu, czy mówimy o czym? - zapytał.
Już niebawem, w Perth, Adelaide, Melbourne, Brisbane i Sydney będziemy gościć znanych i lubianych aktorów: Leszka Lichotę, Przemysława Sadowskiego, Ilonę Wrońską i Agnieszkę Castellanos. W ich wykonaniu zobaczymy sztukę komediową pt "Kolacja na Dwie Pary”. Posłuchajmy rozmowy z Przemysławem Sadowskim, który od najmłodszych lat marzył o pobycie w Australii...
Dwieście siedemdziesiąty czwarty odcinek z szybkiej serii ESPRESSO, w którym poznasz słowo IL RIPASSO.☀️ Ty też możesz UCZYĆ SIĘ WŁOSKIEGO
Opowiadania Serhija Żadana zabierają nas poza linię frontu, w miejsca, gdzie wciąż toczy się życie. Życie w pośpiechu, bo zaraz trzeba wracać tam, gdzie się umiera. Mężczyzna i kobieta spotykają się w hotelu, żeby na chwilę zdjąć mundury i zapomnieć wszystko. Dwie kobiety stoją nad grobem mężczyzny, który nie należy już do żadnej z nich. Dziewczyna i chłopak rozmawiają w parku o tym, co mogło być, lecz już się nie zdarzy.
Jak zauważa dr Jędrzej Czerep związany z Polskim Instytutem Spraw Międzynarodowych, w Sudanie doszło do zamrożenia linii frontu między armią sudańską a tzw. siłami szybkiego wsparcia.
Pobierz audycję w pliku mp3 Rok 2025 jest wyjątkowy pod względem ekranizacji prozy Stephena Kinga oraz jego syna Joego Hilla i właśnie jesteśmy na jego półmetku. Dwie kinowe ekranizacje Kinga i jeden serial telewizyjny za nami. Dziś przyszedł czas na pierwszą filmową premierę Hilla. "Abraham's Boys: A Dracula Story" to ekranizacja opowiadania "Synowie Abrahama" ze zbioru "Upiory XX wieku". W 704. odcinku podcastu Radio SK, w wirtualnym studiu usiedli: Hubert "Mando" Spandowski, Michał "Jerry" Rakowicz oraz Szymon "Szymas" Cieśliński. Jak oceniamy filmowy sequel "Draculi" w interpretacji Joego Hilla? Tego dowiecie się z dzisiejszej audycji. Zapraszamy do odsłuchu!Jeżeli podoba ci się to co robię to możesz mnie wesprzeć nahttps://patronite.pl/radiosk
Mają po 20 lat, są współzałożycielami startupu i tworzą go… tylko we dwoje. Mirella Kłosińska i Kacper Urbanowski mimo młodego wieku zdążyli już zbudować kilka wersji swojego produktu, rozmawiać z setkami użytkowników i przenieść rozwój firmy do Stanów Zjednoczonych. Dziś rozwijają Wayde – startup, który pozwala markom i agencjom w kilka sekund wyszukiwać ultra-dopasowanych influencerów.Mirella Kłosińska i Kacper Urbanowski jeszcze kilka lat temu chodzili do liceum. Dziś mieszkają w Miami i budują produkt, który już teraz cieszy się sporym zainteresowaniem. – Wszystko, co robimy, opiera się na zrozumieniu potrzeby. Wcześniejsze produkty nie miały takiego odzewu. Tu od razu zobaczyliśmy reakcję rynku – mówi Kacper.
Projekcja polskiego filmu 'Kulej - dwie strony medalu' w reżyserii Xawerego Żuławskiego odbędzie się w niedzielę 27 lipca o godz.16.30 w kinie Ritz Cinema, Randwick. Po projekcji spotkanie z reżyserem..
Dwieście siedemdziesiąty trzeci odcinek z szybkiej serii ESPRESSO, w którym dowiesz się, że Włosi też używają słowa NEWSLETTER.Co powiesz na mailowe lekcje włoskiego do porannej kawki? Zapisz się:www.oltremare.pl/newsletter/
00:00 Dzień dobry!05:46 W co ostatnio graliśmy?31:39
Dwieście siedemdziesiąty drugi odcinek z szybkiej serii ESPRESSO, w którym poznasz wyrażenie IL BAGAGLIO A MANO.Ucz się z gotowym PLANEM NAUKI! Sprawdź mój kurs WŁOSKI START: https://wloskistart.pl Czekasz na wyżysz poziom? Zapisz się na listę oczekujących na drugą część kursu: https://oltremare.pl/wloski-start-2/
Dwie dziewczyny ruszają w drogę. Od wschodu do zachodu słońca. Jadą autem, tramwajem, przemierzają miasto piechotą. Szukają pewnego człowieka. To poszukiwanie - jak to w każdej opowieści drogi - jest tylko pretekstem. Dziewczyny poznają siebie same i świat dokoła. Wędrując po mieście, wędrują być może po różnych czasoprzestrzeniach. W końcu już nie wiadomo, czy żyją naprawdę czy może przeoczyły własną śmierć. Magdalena Drab czule żartuje sobie z naszych przekonań na temat znaczenia życia, śmierci i roli, jaką odgrywamy we wszechświecie. Adaptacja, reżyseria i opracowanie muzyczne: Julia Mark. Reżyseria dźwięku: Andrzej Brzoska. Kierownictwo produkcji: Beata Jankowska. Obsada: Katarzyna Dąbrowska, Masza Wągrocka
Dwieście siedemdziesiąty pierwszy odcinek z szybkiej serii ESPRESSO, w którym poznasz wyrażenie LA CARTA D'IMBARCO.Ucz się z gotowym PLANEM NAUKI! Sprawdź mój kurs WŁOSKI START: https://wloskistart.pl Czekasz na wyżysz poziom? Zapisz się na listę oczekujących na drugą część kursu: https://oltremare.pl/wloski-start-2/
Dwieście siedemdziesiąty odcinek z szybkiej serii ESPRESSO, w którym poznasz formy DOVREI, DOVRESTI.Co powiesz na mailowe lekcje włoskiego do porannej kawki? Zapisz się:www.oltremare.pl/newsletter/
Dwieście sześćdziesiąty dziewiąty odcinek z szybkiej serii ESPRESSO, w którym poznasz słówko UN'ECCEZIONE.Co powiesz na mailowe lekcje włoskiego do porannej kawki? Zapisz się:www.oltremare.pl/newsletter/
Dwieście sześćdziesiąty ósmy odcinek z szybkiej serii ESPRESSO, w którym poznasz wyrażenie FACCIAMO CHE.Co powiesz na mailowe lekcje włoskiego do porannej kawki? Zapisz się:www.oltremare.pl/newsletter/
Trzy dekady przyjaźni. Jedna noc, która zmieniła wszystko. Dwie rodziny podzielone zbrodnią. Nie ma dowodów, ale jest winny. Skazany słusznie, z rozpędu, czy może wrobiony? Szósty sezon Śledztwa Pisma to historia o zbrodni i karze. O pragnieniu znalezienia winnego od zaraz. O błędach wymiaru sprawiedliwości. I łamaniu zasady domniemania niewinności. Tej, która powinna działać zawsze, kiedy w charakterze oskarżonych trafimy przed oblicze sąd. Premiera już 29 maja. Śledztwo Pisma to część platformy Pismo do słuchania, na której znajdziesz audioseriale, podcasty oraz treści z miesięcznika czytane przez lektorów i lektorki. Subskrybuj i co tydzień słuchaj kolejnej historii. Partnerem strategicznym szóstego sezonu Śledztwa Pisma jest Audioteka. Pierwszy odcinek serii udostępnimy bezpłatnie. Kolejne będą dostępne tylko dla subskrybentów Pisma do słuchania, prenumeratorów miesięcznika „Pismo. Magazyn Opinii” oraz subskrybentów Audioteka Klub.
Dwieście sześdziesiąty siódmy odcinek z szybkiej serii ESPRESSO, w którym poznasz słówko CUORICINO, czyli "serduszko".
Polacy są bardzo rozpolitykowani, dzieląc się z grubsza na dwa obozy: tych i tamtych. Oto dowód. W Olsztynie kilka dni temu doszło na przystanku komunikacji miejskiej do incydentu urynowego. Pijany obywatel, w biały dzień wyciągnął swój eksponat i zuchwałym, choć spokojnym strumieniem zrosił okolice przystanku siuśkami. Za darmo. Oddał mocz na cele charytatywne jakby to była nie przymierzając kawalerka. Incydent ten przejdzie do historii jak Urynał Olsztyński. Pod artykułem pojawiły się komentarze. Internauta o pseudonimie „Taka prawda” napisał: Typowy wyborca tuSSka, eses w środku. Użytkownik Koleżanka Ratusz napisał: Typowy wyborca pisu lub konfederacji. Czaskowsky ujął to tak: typowy wyborca PO. Ktoś inny, cytuję: To doktor TADEUSZ BATYR przedstawia swój program wyborczy...
Dwieście szcześdziesiąty szósty odcinek z szybkiej serii ESPRESSO, w którym poznasz włoski czasownik BISBIGLIARE.
Dwieście sześćdziesiąty piąty odcinek z szybkiej serii ESPRESSO, w którym poznasz czasownik STARNUTIRE. Co powiesz na mailowe lekcje włoskiego do porannej kawki? Zapisz się:www.oltremare.pl/newsletter/