POPULARITY
CoDrive.pl - Aldona Marciniak, Cezary Gutowski i Jasiek Olejniczak o F1, ELMS i motorsporcie
#Formula1 - Aldona Marciniak o tym dlaczego nikt nie lubi już McLarena i czy Lewis Hamilton naprawdę "wrócił" w Austin. O przyczynach podejrzanego spadku formy Oscara Piastriego i jak hejt na McLarena przysparza nowych fanów... Verstappenowi!Tymek Kucharczyk - przełom na Monza? Dlaczego ten sukces był możliwy dzięki naszej Motorsportowej Społeczności!Historia na naszych oczach - o mistrzowskich perspektywach Maxa Verstappena.Zapowiedź Grand Prix Meksyku 2025. To wszystko w najnowszym odcinku podcastu #CoDrive - specjalnie dla Was, wszystko o Formule 1!Zapraszamy serdecznie!Zwrot 100 zł za zakup OC/AC w Mubi.pl !!!https://bonus.mubi.pl/id-codrive-1025-04Regulamin dostępny u organizatora.
Ula Paprocka to biegaczka twardo stąpająca po ziemi i bardzo skromna, dlatego nie ma jej dużo w społecznościówkach i pewnie dla wielu z Was może to być pierwsza okazja, aby dowiedzieć się jaką jest osobą. Choć sama nie dorabia do tego przesadnej ideologii, to łączy bieganie na wysokim poziomie z bardzo wymagającą fizycznie i mentalnie pracą pielęgniarki.Z Ulą rozmawiałem kilka godzin po zakończeniu finału Golden Trail World Series, na którego mecie zameldowała się jako 25-ta kobieta oraz 7-ma open (poza elitą).***Partnerem podcastu jest nowoczesnysport.pl - znajdziecie tu suplementy, akcesoria i urządzenia fitness dla aktywnych fizycznie. Kod zniżkowy "racepace" daje 10% rabatu wszystkim słuchaczom [reklama]Podcast zrealizowaliśmy dzięki Transa-M zajmującej się sprzedażą, serwisem i wypożyczalnią przyczep towarowych i kamperów [reklama]Partnerem odcinka jest Salomon [reklama]
To historia niezwykle trudnej miłości do kolarstwa. Skrytych pragnień, marzeń. Co kilkaset kilometrów z rezygnacją przerywana i pisana od nowa. Pełna niepowodzeń, bólu, odrzucenia. Jest identyczna jak Twoja. Dziś Różni nas jedynie etap. Niektórzy są u początku tej trasy. Inni w połowie. Ktoś spotyka mnie będąc ze mną koło w koło lub to ja jestem za Tobą. To nieistotne. Najważniejsze, że jesteś na niej. Jesteśmy. Moja trasa rozpoczęła się w 2016 roku, 99 000 km temu. To pięć beznamiętnych cyfr. Liczby nie mają emocji, choć zawsze kusi, by przez ich pryzmat szafować oceny. Dla mnie były one wówczas kluczowe. Kluczową liczbą było 109. Tyle kilogramów. Z nimi miałem okazję już biegać testując pierwszy swój zegarek sportowy. Wtedy każdy rodzaj aktywności był dla mnie błogosławieństwem. Po 4 latach walki z codziennymi napadami paniki okazało się, że bieganie z nadwagą jest na tyle męczące, że ich nasilenie się zmniejszyło. Częstotliwość także uległa ograniczeniu. Jedynie dokuczał mi ból i frustracja, bowiem utrzymanie 6 minut na kilometr było trudne. Do tego kolana. Plecy. Dwie śruby w stawie skokowym ograniczające ruchomość proszące się o chirurgiczne usunięcie. Nawet to relacjonowałem na swoim zupełnie innym kanale, na ktorym działałem od 2008 roku Pozbycie się srubek pomogło. Pozwoliło biegać pewniej. Jednak nie szybciej. Lubiłem bo, jednak więcej jak 10 km było poza moim zasięgiem. Serce chce, stawy nie. Operowana noga tym bardziej. Z resztą do dziś muszę respektować ograniczenia biegowe wynikające z tej kontuzji. Nie powinienem biegać jednorazowo więcej niż 15 km. To oznacza, że do końca życia nie zrobię maratonu, nie będę mógł biegać po plaży, ani nie wystartuje w runmagedonie. To syndrom zerojedynkowy. Albo mogę wszystko albo to bez sensu. Był piękny lipcowy wieczór po upalnym dniu. W powietrzu. Wjechałem po całym dniu do garażu w którym wśród opon zimowych stał przyprószony kurzem rower. Stał tu kilka lat. Otrzymałem go w prezencie w zamian za pomoc w nakręceniu wideo promocyjnego. Wyciągnąłem z bagażnika kompresor. Napompowałem opony i po prostu wsiadłem. Przejechałem 700 metrów i udało mi się utrzymać na tym dystansie 20 km/h. Poczułem się jakbym miał 12 lat. Tyle, że przez te 18 lat nieco się zmieniło. Stałem się sfrustrowanym, zmęczonym życiem paczkiem czerpiącym radość jedynie z jedzenia oraz każdego poranka gdy nie mam objawów nerwicy somatycznej. Dotarłem do najbliższej stacji na której pochłonąłem litr wody. Następnego dnia zrobiłem to samo. Jednak denerwował mnie fakt ograniczeń moich opon. Co to znaczy 3 atmosfery. Zamówiłem nowe. Dostosowane do wyższego ciśnienia i łyse. One pomogły. Było lżej. Dojechałem na nich z Konstancina do wsi Gassy. To był kolejny z tych ciepłych i pogodnych wieczorów z przenikliwymi promieniami złotej godziny. Minął tydzień i zadzwoniłem do przyjaciela Karola prowadzącego sklep rowerowy w Bydgoszczy. Tak stałem się właścicielem roweru za 4000 zł. Aluminium. Tiagra 2×8. Ale za to opony które mogę napompować do 8 atmosfer. To była moja ówczesna fetysz. Ciśnienie i prędkość. Prędkość, która wzrosła. W jeden dzień. Trasa Piaseczno – Obory ze średnią 30 km/h. Byłem potwornie zmęczony. Moje czarne spodenki biegowe stały się białe. Kryształy soli były na czubku nosa, włosach. Trasa okupiona była dwudniową rekonwalescencja tyłka, ud, pleców, nadgarstków, szyi. Ale w głowie czułem niesamowitą ekscytację, która na wiele godzin zajęła moje myśli i przekierowała je z hipochondrii na rower. Na problemy, które mnie nawiedziły. Największym z nich było siodełko. Kupiłem spodenki kolarskie z wkładką bez szelek, bo uważałem, że szelki to abstrakcja w połączeniu z moją figurą. To nie pomogło. Każdego dnia jeździłem i nasłuchiwałem bólu. Czasem tak silnego, że chciałem wyć. Pojawił się także stan zapalny skóry. To był etap zapisany wersalikami TO BEZ SENSU Wziąłem oddech. Kupiłem siodełko. Poszedłem do jednego z dwóch ówczesnych warszawskich fitterow. To nie pomogło. Jednak każdego jednego dnia jeździłem. Próbowałem sobie udowodnić, że dam radę. Nie poddam się, bo udowodniłbym sobie słabość. Nie jestem dzielny ani uparty, bo jestem bohaterem. Robię to z niskiego poczucia własnej wartości. Musiałbym samemu sobie powiedzieć, że zakup szosy to był zły pomysł. Założyłem nowy kanał na YouTube, o rowerach. To był wrzesień 2016. Zaraz będzie 10 lat. Mijały miesiace, zmieniałem siodełka, byłem w trzech województwach różnych speców od pozycji. Nic to nie dawało. Mimo to jeździłem, choć więcej jak 20 km to było wyzwanie. Polubiłem nawet to cierpienie. Ten stan kompletnego wykończenia za każdym razem gdy chorobliwie próbowałem udowodnić sobie, że ból przejdzie a ja osiągnę 30 km/h średniej. Tak chylił się ku końcowi pierwszy sezon. Zbiegiem okoliczności trafiłem na nową grupę na fb – ZWIFT Polska. Zauważyłem tam dziwne urządzenia do treningu w domu. Wziąłem swoją przepoconą kartę kredytową i poszedłem do Decathlonu. Kupiłem trenażer. Zainstalowałem swifta. Uznałem, że jest beznadziejny i drogi. Przesiadłem się na aplikacje do jeżdżenia po trasach wideo. Po Nicei i Belgii. W belgi trafiłem na jedyny obecny tam podjazd 10%. Skonałem. Trenażer się zablokował i nie byłem w stanie pedałować. Okazało się, że trzeba wymienić oponę. Okazało się, że z garażu w którym leżał mój pierwszy rower jest też zapyziały wiatrak. Przynooslem go. Zorientowałem się, że w profilu aplikacji po uwagę brana jest także waga. Nie była uzupełniona. Zastąpiłem domyślne 75 kg na 103. Znów postanowiłem pojechać na te górę 10%. Znów trenażer się zepsuł. Musiałem rozejrzeć wiele for by się dowiedzieć jak rozwiązać ten problem. Okazało się, że na trenażerze należy zmieniać biegi. Następnego dnia zacząłem używać przerzutek. Mimo to nie udało się dojechać na szczyt ten trasy. Po kolejnym tygodniu dojrzałem na opakowaniu, że mój trenażer sulymuluje maksimum 6 procent. Tak wróciłem na ZWIFT. Na wiosnę znów zadzwoniłem do przyjaciela że sklepu rowerowego w Bydgoszczy. Kupiłem nowy rower. Lżejszy. Karbonowy. By był bardziej karbonowy. To nie pomogło. Ból, walka o każdy kilometr. Znalazłem jednak siodełko z dziurą w środku, które troszkę odciążyło kroczę. Musieliśmy jednak podnieść i odwrócić mostek. Drugi mój sezon na rowerze to także pierwsze ustawki. Pierwsze zdjęcia. O tutaj jestem w majtkach, które założyłem pod spodenki. A tutaj kryształy. Ja tutaj, w 2018 roku nic nie rozumiałem. Nie widziałem dysonansu pomiędzy moim rowerem a wagą. Wiem, to nie jest dramatu. Tutaj nie widać otyłości, bo nie mam klasycznego brzucha. Zawsze byłem równomiernie ulany. Jedni mają chude nogi i ręce i większość rezerw zlokalizowanych wokół pasa. Inni jak ja mają tłuszcz wszędzie. To gubi. Wyglądasz z daleka niby normalnie, a w rzeczywistości wieziesz na każdym kilometrze 10 butelek wody 1.5 litrowej. Najbardziej symboliczne jest to zdjęcie z lipca 2017. Aż trafiło do mojej książki. Zrobił mi je Michał. Za co dziękuję. Pozwoliło mi ono spojrzeć z innej perspektywy. Z perspektywy, która oddaje dysonans pomiędzy mną a rowerem, którego nie widać. Od tego spotkania i wspólnej jazdy do Nowego Dworu Mazowieckiego. To był moment kumulacji. Mijało pół roku od momentu założenia tego kanału. Zaczęło się pojawiać coraz więcej głosów na temat mojego wyglądu. Jednak ignorowałem to. Mówiłem sobie, że w mojej poprzedniej branży złych słów jest zdecydowanie więcej. Jednak podczas jednego z gorszych dni ta gruba skóra stała się cieńsza. Opanował mnie wstyd. Pierwszy raz poczułem go tak dobitnie. To była kumulacja złych emocji. Obraziłem się na YouTube i postanowiłem z dnia na dzień. Musiałem zrobić bolesny rachunek sumienia. Czemu piję po każdym rowerze piwo. Czemu codziennie wieczorem jem słodycze? Dlaczego przeliczam kilometry na kostki czekolady i paczki chipsów. 8 lipca 2017 wziąłem się w garść. Oto zdjęcie pierwszego talerza. Jadłem tylko warzywa, kasze, kefir i jabłka. Do tego wyłącznie woda. Każdego dnia szedłem normalnie na rower. Robiłem 30 kilometrów na czas przez 3 dni w tygodniu. W weekend długi tlen. Szaleństwo, oddające mój charakter. Wszystko albo nic. Przez pierwszy tydzień wyłem na myśl o tym, że po pracy i po treningu nie zjem nic słodkiego. Nie kupię piwa. W tym okresie robiłem najszybsze zakupy w swoim życiu. Wiedziałem, że nie mogę przejść przez alejkę że słodyczami. Wchodzę. Na start pakuję jabłka. Na na warzywach rukolę. Obok zamrażarki i z nich biorę wszystko. Wszystkie możliwe mrożone zupy, marchewkę z groszkiem. Buraki, szpinak, fasolkę. Obok kasza gryczana w woreczkach. Vis a vis są pestki. Słonecznik i Pini i dynia. Dochodzę do lodówek, ale tak, żeby nie patrzeć na sery i serki. Porywam 6 litrów kefiru i od razu do kasy. Tak wyglądał mój posiłek każdego dnia. Nie złamałem się ani razu. Głownie dzięki temu, że miałem dobrze dobrane antydepresanty, było wyjątkowo ciepłe lato i udało mi się przełamać najtrudniejsze 21 dni. Po tych tygodniach wpadłem w nowy rytm. Udało mi się zerwać z uzależnieniem od cukru i soli. Dopiero też w tym momencie zobaczyłem, że waga drgnęła. Zjechałem o 4 kilogramy. Po miesiącu z jeszcze większą satysfakcją w restauracji prosiłem tylko o dwie sałatki bez sosów oraz dwie zupy. Nie wiem ile miałem deficytu energetycznego, bo jeszcze nie było aplikacji na telefon, które tak dokładnie by to oceniały. Jednak z perspektywy oceniam, że nie dojadałem około 1000 kcal każdego dnia. To zdjęcie spodni po 2 miesiącach. Dalej jeździłem. Niesamowicie się wkręciłem. Zrobiłem kolejne korekty ustawienia mojego roweru. Tego dnia okazało się, że straciłem już 6 kilo. Moje ciało proporcjonalnie traciło na obwodach. Okazało się, że mogę mieć już nieco niżej kierownicę. We wrześniu już zacząłem powoli wymieniać swoją garderobę, bo okazało się, że choć ja tego nie widzę, to zaczynam wyglądać jak przyodziany w strój po starszym bracie. Nawet odzież motocyklowa poszła na wymianę. 11 września 2027 moja twarz zaczęła przypominać tę obecną. Niesamowicie schudłem na policzkach. W międzyczasie były też wyjazdy służbowe. Gdy byłem odcięty od roweru brałem buty i czepek. To Barcelona i kolega, który śmieje się z mojej kolacji. Musiałem tak robić. Zapychać się warzywami i owocami. To jest 30 września. Nowy trenażer, nowe FTP, wciąż na diecie. Wciąż unikając chodzenia po sklepie. 3 grudnia już warzyłem 81,7 kilogramy. Jeszcze 2 do celu. Nowa koszula, pierwszy McDonalds – wraz z warzywami bez kury z podwójnymi warzywami. Pierwsze badanie u byłego trenera z siłowni, który po pół roku mnie nie poznał. Po tym czasie badania krwi. Zniknął nadmiar cholesterolu. Leukocyty spadły, rozjechały się czerwone krwinki, bo całkowicie przez przypadek przez pół roku byłem wege. Zgodnie z zaleceniami lekarza, raz w mięsiącu mięso. Wątróbka. Smażonego nie miałem w ustach od czerwca. Od czerwca trzymam się także wewnętrznej rozpiski treningowej. Gdy zimno, leje i wieje odpalam Zwifta. Pierwszy kieliszek alkoholu wypiłem 2 stycznia. Ta szklanka mnie zmiotła z planszy tak bardzo, że uznałem, że chyba lepiej mi bez tego. Tak tkwiłem w fanklubie kefiru. To jest mój test FTP z 8 stycznia 2018 przy 80 kg. Mogłem wrócić do delikatnego zwiększenia limitu kalorycznego, choć okazało się, że teraz spoczynkowo potrzebuję ich dziennie 2200 zamiast wcześniejszych 3000. To znaczy, że mogę więcej jeść i nie tyć, jednak tylko trochę więcej, a nie tyle co wcześniej. 12 lutego 2018 wyjechałem na tydzień by obiecać sobie, że nawet w delegacji umiem się trzymać. 24 lutego były moje pierwsze wirutialne zawody na Zwift. Nigdy się tak nie spociłem. Na tym smutnym zdjęciu, po nieudanym spotkaniu służbowym mam 79 kilo. 10 marca wyszedłem pierwszy raz na zewnątrz po zimowej przerwie. Nie wierzyłem w to jak jestem szybki pod górkę i na segmentach. Pojechałem główną drogą z Konstancina do Kalwarii i z powrotem bez zatrzymywania się. Zrobiłem personal rekord tej trasy. Nie byłem w stanie długo uwierzyć w to jak ogromną różnicę daje te 25 kilo. Okazało się, że nie boli mnie tyłek, ani ręce. Jedynie co mi dokucza bez powłoki tłuszczowej to zimno. Jakbym nie miał jeszcze jednej warstwy odzieży. Bardzo wzrósł mi też vo2 max liczony przez Garmina. Czy to dokładne czy nie, było widać przełom. Umówiłem się na ostatni już w moim życiu Fitting. Usunęliśmy wszystkie podkładki pod mostkiem by być mniej zakompleksionym. Pierwszy raz ogoliłem nogi 2 kwietnia 2018. To był etap na którym oderwałem się na moment od ziemii. Zacząłem trochę w siebie wierzyć. Zachłysnąłem się samym sobą oraz słowami, które wówczas czytałem pod swoimi filmami. Było nieco niedowierzania, bo wizualnie naprawdę byłem ciężki do rozpoznania. Sporo też w sieci jak i w realu słyszałem pytań czy nie jestem chory. Czy wszystko że mną jest w porządku. Każdy YouTuber ma swoim życiu taki okres gdy odlatuje. Ja w tym momencie byłem odleciany. Uważałem, że wiem już wszystko oraz mam wyłączność na wiedzę. Być może uważałem się za lepszego. Do czasu. Do tych zawodów. Dojechałem sam, w dodatku zdyskwalifikowany. Niesamowicie wpłynęło to wówczas na moją pewność siebie. To był taki plask z liścia w twarz. Potrzebne by zejść znów na ziemię. Nabrania pokory. Do siebie, do ludzi. Wytłumaczenia sobie samemu, że liczby i waga to nie wszystko. To czego doświadczasz jest potrzebne. To kara za brak pokory. To był rok w którym zmieniłem narrację na swoim kanale z lepszego na równego. 27 maja pierwszy raz ktoś powiedział, że mnie kojarzy. To ten Pan. Ten okres był niesamowity w moim życiu. Zauważyłem, że czuję się nie tyko fizycznie mocniejszy, ale także psychicznie. Zwróciłem uwagę na to, że nawet gdy jest lepiej to nie mam prawa nawet wewnątrz samego siebie, po cichu wywyższać się względem kogokolwiek. Nie chcę zostać kiedyś bufonem, Panem z YouTube, którego jedynym sukcesem jest to, że oddycha i schudł. Nie bądź nauczycielem. Bądź przyjacielem. Bądź sobą, Człowiekiem. Bez maski. Na tym etapie już regularnie zacząłem brać udział w zawodach. Zapisywałem się na nie, by mieć stałe bodźce i małe cele. By wreszcie dojechać z peletonem, albo dobiec. Na bieganiu też poczułem ogromna różnicę. Inne tempo, inne tętno. Inne czasy. 5 km już nie męczy, a mogę zrobić nawet 10. Zacząłem jeździć w góry. Zaliczyłem pierwsze 100 km po świętokrzyskim. Dostałem pierwsze zaproszenie na event branżowy jako Pan z YouTube. Jednak nikt nie chciał że mną działać w sposób komercyjny. Dobiłem też do momentu w którym mogłem bez przeszkód robić rocznie od 10 do 15 000 kilometrów rocznie, choć nadal dla niektórych to niedużo. Dla mnie wówczas był to absolutny kosmos. Tak jest do dziś, gdy porównuję siebie do wersji Leszka z początku. To jest moja druga w życiu sesja zdjęciowa. A to pierwszy spot, który wyprodukowałem do swojego portfolio, choć nikt go nie zlecał i nikt nie płacił. W listopadzie 2018 znów odezwała się lewa noga. Kontuzja biedowa na skutek przeciążenia, przypominająca mi o moich ograniczeniach. Zakaz biegania na 4 miesiące. Ale ten czas poświęciłem dzięki temu na rozwój formy na trenażerze. Nadal trzymałem nowy model żywieniowy oraz 79 kilo wagi walcząc teraz o lepszą wydolność. Robiłem to jeżdżąc po wirtualnych górach na Zwift. Mieszkając wówczas w Warszawie, jedyną okazją do wspinaczki był trenażer. Pojawił się także pierwszy trener, który rozpisał każdy trening dzień po dniu, sprawiając, że te 7 lat temu byłem w stanie podjechać Alpe Du Zwift w 50 minut. Pobić ten czas udało mi się dopiero w 2023 roku. Tak, bo spektakularnym przyroście formy po redukcji masy i po pierwszych dwóch latach rozwoju przychodzi załamanie. Masz 85% formy, a poprawa o te kolejne 15 procent staje się wykładniczo trudne. Każdy jeden wat czy kilometr na godzinę jest trudniejszy do osiągnięcia. Byłem tym rozczarowany. Ogółem przełom 18 i 19 roku był trudny. Musiałem przyjmować wyższe dawki SSRI, po wcześniejszym zmniejszeniu. Połączyło się to z momentem zwątpienia w dietę. Zaczęły znów pojawiać się słodycze. Najpierw raz w tygodniu, potem trzy. Oczywiście wciąż trenowałem, jednak przeddzień pierwszego w moim życiu duathlonu zorientowałem się, że przekroczyłem moje wcześniej wywalczone 80 kg. Dwa ilo. Smutek i słodycze. Czy to przypadkiem nie koreluje że sobą? Start nowego sezonu był dla mnie momentem walki o powrót do rytmu z którym na moment zerwałem. Podwójna walka, bo z depresją, która siedzi Ci na karku i dociążą, mocno trzymając Cię na poziomie gruntu, próbując wbić w ziemię. Weryfikując Twoje przeświadczenie, że można żyć na linii wiecznie wznoszącej. Rumia płacz Przełomowym dla mnie momentem na YouTube był 5 lipca 2019. Po tym filmie zrozumiałem, że nie liczy się ilość filmów, tylko jakość. Od tego momentu publikuję raz w tygodniu, ale materiały lepsze. Lepiej zmontowane. Takie, którym poświęcam 10 roboczogodzin a nie dwie. Naprawdę, wcześniej poświęcałem temu dwie. Prowadząc jednocześnie trzy kanały. Doszedłem do wniosku, że mogę na raz zając się tylko jednym. Tym. Z tego też powodu przestałem zajmować się motocyklami, przekazując Jednoślad.pl w ręce Kogoś kto zrobi to lepiej ode mnie. To z ogromną korzyścią nie tylko dla moich Widzów, ale także dla siebie. Bo mogłem więcej jeździć. Więcej kręcić. Jednak większa liczba kilometrów nie sprawiła, że stałem się szybszy. Nie. Zatrzymałem się na tym samym poziomie. Na długie miesiące. Nie rozumiałem jeszcze, że jazda na rowerze to jak montaż wideo. Więcej nie równa się lepiej. Mniej równa się lepiej. Jeśli chcę się dalej rozwijać to musze zadbać o jakość jazdy. Dlatego też nie raz mówię na głos, że jeśli Twoim priorytetem jest rozwój kondycji to nie zawsze możesz jeździć dużo a lekko. Jednak na tym etapie potrzebowałem więcej odpoczynku, tym bardziej, że zacząłem startować w triathlonie i pokazywać to w formie wideo. To był najtrudniejszy start w życiu, który cudem ukończyłem gdy na Bałtyku sztorm. Tutaj poczułem jak ciężko jest łączyć tyle dyscyplin i, że każda z nich jest poświęceniem tej drugiej. Jednak te zawody poraz kolejny nauczyły mnie pokory do życia, zdrowia, natury, innych ludzi oraz nabrać dystansu do liczb, swoich możliwości. Dowiedziałem się, że najgorsze są autooczekiwania. Planowanie. Bóg się śmieje słysząc o Twoich planach? Tak to było? Nie sądziłem, że jedne zawody mogą tak odwrócić sposób patrzenia na świat. Jednak gdy jesteś naprawde blisko tragedii, wówczas wdrukowujesz sobie w głowie nowy sposób patrzenia na życie oraz ludzi, którzy są obok. Relacja z tych zawodów to był film, który pierwszy raz pozwolił mi spojrzeć inaczej na to co robię. Pokazać tyle emocji. Udowodnić sobie, że to one są dużo ważniejsze niż to co tak naprawdę widać na pierwszy rzut ka. Mówię o filmach, ale tak naprawdę to są znaczniki etapów w moim życiu. To był także moment peaku mojej przeciętnej formy. Wówczas też brałem udział w największej liczbie imprez. Udało mi się podratować takze wieloletnie zaburzenia snu. Trzymanie się przez ostatnie 2 lata stałego rytmu treningowego pomogło mi unormować zegar biologiczny, który wcześniej był strasznie rozregulowany. To pomogło tym bardziej pomogło ograniczyć epizody nerwicy, depresji, lęku uogólnionego. Też w dużej mierze wpłynęło na formę. Wówczas to było stałe 3.5 w/kg FTP. Dla osób stojących z boku to było mało. Dla innych dużo. Dla mnie zawsze średnio, ale musiałem się Tym zadowolić, bo cały czas z tyłu głowy miałem to co działo sie przed 2016 rokiem. Mimo to się nie zniechęcałem. Trzymałem się tych 6 dni treningowych. Jednej zakładki triathlonowej. 10 biegu, 220 na rowerze. Kilometr w wodzie. Bilans energetyczny na zero. Waga na zero. Vo2max 54. 29 października 2019 zrobiłem kolejną serie badań. Był niższy kortyzol, nieco niedoboru ferrytyny przez dietę roślinną. Jednak nieporównywalnie lepsze samopoczucie fizyczne że strony ukłądu pokarmowego. Nigdy nie czułem się tak lekko. Zapomniałem o wszelkich zaburzeniach mojego brzucha. Stale chodziłem też do pychiatry, który niedowierzał. Pozwolił mi na zredukowanie do zera trazodonu. Zostawiając mi jedynie niewielką dawkę inhibitorów zwrotnego wychwytu serotoniny . Po prostu ta higiena życia, odżywiania, snu, światła słonecznego, ruchu pozwoliła mojemu mózgowi funkcjonować w zupełnie innych warunkach. Serotoniny mogło być mniej. Jednak do czasu. Do momentu, gdy zaczęła się sypać moja firma. Problemy finansowe zżerały mnie od środka. Wróciła nerwica, depresja. Jedynie wieczorny wysyłek fizyczny pozwalał mi po kilkunastu godzinach dziennego napięcia zrywać łańcuch z mojej głowy. To codzienne męczenie się na trenażerze pozwalało odlatywać gdzieś obok. Ja logując się do Watopii, wylogowywałem się z problemów. Mimo to, mój lekarz zalecił mi stosowanie okresowo wyższej dawki leków. Jednak o dziwo nie doszło do wznowy bezsenności. Te leki dodają także nieco motywacji do działania na codzień, maskując epizody depresji, która odbiera siły do działania. W pewnej mierze na pewno dzięki terapii miałem więcej sił nie tylko do tego, aby tkwić w rytmie szosowym, ale też miłość do szosy przekuć na ucieczkę z branży do Prawie.PRO uruchamiając swój sklep i swoją odzież. Chwilkę potem pojawiła się ogólnoświatowa choroba wirusowa na literę C. Był zakaz jazdy na zewnątrz. Mnóstwo osób odpuszczało treningi na rzecz izolacji. Ja nie zrobiłem tego, bo wiedziałem jak ciężkie bedzie to miało konsekwencje dla mojej głowy. Wykorzystywałem każdy słoneczny dzień, narażając się na krytykę. Wówczas obowiązywał zakaz wstępu do lasów czy jazdy na rowerze gdzie indziej niż do pracy. Na wypadek mandatu woziłem dowód osobisty i maseczkę. Ale to była równia pochyła. Poziom stresu był tak silny, że wysysał że mnie wszystkie waty. W przeciągu kilku tygodni miałem wrażenie, że cofam się o miesiące. Poznałem co to znaczy. Jak wariują wszystkie wskazania. Co to znaczy wówczas zacisnąć zęby i mimo to próbować jechać dalej i się nie zatrzymywać. 2020 rok był przełomowy także dla osób, które mierzyły się z podobnymi problemami jak ja. Wielu wspaniałych ludzi doświadczyło w tym czasie mnóstwo złych emocji. Wówczas samemu sobie przysiągłem, że rezygnując z pracy w mojej poprzedniej firmie i otwierając nową będę starać się na YouTube być jednym z nas. Być dla Widzów a nie odwrotnie. Pokazywać tę moją drogę, te zbiegi okoliczności i sposoby. Zakreślać na mapie wszystkie ślepe uliczki w które wjechałem. Odkryłem jak mnóstwo dobrych ludzi mnie otacza i jak podobni jesteśmy do siebie. To dało mi jeszcze więcej energii do działania. Do cieszenia się każdym dniem na rowerze i na montażu. Stało sie też coś takiego dziwnego… przestałem sie zamykać. Przestałem się wstydzić swojej przeszłosci, choroby, nadwagi. Tego, że kiedyś uważałem się na lepszego od innych. Za pana z radia. 5 lat temu też pierwszy raz doświadczyłem spotkań na żywo. Pierwszy raz ktoś w twarz opowiedział mi swoją anaogiczną historię i powiedział, że śledzi nie od początku. Kamil, nigdy tego nie zapomnę. Tak samo jak pierwszych wspólnych ustawek bez stresu i napinki. Niejako manifestując, że każdy z nas jest ważny bez względu na wagę i wygląd a nawet liczbę subskrybentów. Wtedy też przestałem o to prosić. Okazało sie nagle, że nie jest ważna forma, tylko to jaki jesteś. Że można być akceptowanym takim jakim byłeś wczoraj, dziś i jutro będziesz. Że kolarstwo to jedynie pretekst do zmian. Bo to może być każda inna, dowolna sportowa odskocznia. W 2022 roku nastąpił jedyny w moim życiu etap podczas którego w pracy siedziałem 4 godziny dziennie. Wychodziłem o 13 lub 14, szedłem na warszawski Pl. Vogla i tam pisałem książkę. To, że ona zaczęła się pisać, było wynikiem przypadku. Po pandemii było ogromne zainteresowanie tematyką sportową. Społeczeństwo nadal było pokaleczone, mnóstwo osób postanowiło zmienić priorytety w swoim życiu. Dwie godziny dziennie spędzałem na pisaniu w cieniu, potem zawsze wsiadałem na rower i jechałem do Góry Kalwarii. Kondycyjnie od siebie wówczas niczego nie oczekiwałem. Na tym etapie jesteś w stanie bez napinki, dla siebie sporadycznie brać udział w zawodach. Pojechać pętle w okół tatr na skutek zimowych treningów na trenażerze. To był mój cel i udało się spełnić wszystkie te marzenia. Postawić grubą kreskę i zamknąć ten etap książką pisaną dla Wydawnictwa Znak z Krakowa. Zaakceptowałem samego siebie jakim jestem, ale zajęło to 5 lat. Z czego pierwszy był najważniejszy. A pozostałe 4 to jedynie retrospekcyjna kontrola samego siebie poprzez niezmienną konsekwencję pomimo zawirowań. Z okazji 60 000 km kupiłem nowy rower i wróciłem na 3 dni tam, gdzie pierwszy raz zobaczyłem na żywo góry. Do Kielc. Każdego jednego poranka konsumując wszystkie wyrzeczenia podczas pierwszych tysięcy, które było bolesną inwestycją. Wraz z wydaniem przez Wydawnictwo mojej książki strzeliło 70 000 km jednak bez spektakulatnych sukcesów. Musiałem sobie przetłumaczyć, że constans, stałość to też sukces. Bo wiele momentów zmęczenia kusiło, by na jakiś czas odpuścić. Przestać kręcić kolejne kilometry. Po co znów walczyć na zawodach czy górach. Zwiftowych i realnych, skoro nie widać poprawy. To był ten moj osobisty sufit, którego przez wiele lat nie mogłem przekroczyć. Niby nie chciałem, ale może nie umiałem? Niekiedy było mi z tego powodu trochę smutno, widząc lepszych, szybszych, lepiej zbudowanych. Kolejny rok męczę te alpy i dalej nie mogę złamać 50 minut? Mt. Ventoux na Zwift w 81 minut? Co to jest? Włączają mi się do dziś takie fazy. Głeboko skryte kompleksy wychodzą na wierz. I są tym silniejsze, im masz więcej stresu i zmęczenia w głosie. Zbiegło się to w tym okresie wraz że spadniem mojej aktywności w Social Mediach. Stale, co tydzień publikowałem wciąż poradniki na YT, jednak z weną było ciężko. By temu przeciwdziałać, w okresie zimowym zacząłem latać do Hiszpanii. Naładować się słońcem. Odkryłem kompletnie nowe tereny. Dowiedziałem się, że także w styczniu 2023 można się spalić. Zarówno na skórze, jak i kondycyjnie. Przez to udało mi się odrobinę wyrwać że stagnacji formy. Jednak to było mimowolne. Ponieważ priorytetem wciaż było i jest zdrowie psychiczne. Ale zauważ – poraz kolejny okazuje się, że to jest bardzo sztywna korelacja. Dokładnie tak samo jest z wagą. Momentami ważyłem 77 kg, by potem wejść na 80. Wystarczy tylko kilka gorszych tygodni, by znów przekonać się, że stan umysłu odpowiada także za stan lodówki. Z kolei słońce, większy poziom aktywności paradoksalnie redukuje apetyt. Jesteś w stanie znowu odmawiać sobie słodyczy. Aktualnie też jestem po roku bez absolutnie ani jednego piwa. Zszedłem z 16 procent tłuszczu na 13. Okazało się, że zaczynam poprawiać wszystkie wcześniejsze personal recordy. Przehyba, Obidza, Rates. A to niby tylko 3% tłuszczu. I znów ten wyrzut serotoniny, bo wyszedłem z błotka i kolejnego rocznego epizodu depresji przebijając 99 000 km. Oczywiście dziś także bywają gorsze momenty, bo perfekcjonizmem jest oczekiwanie wyłącznie dobrych momentów. Wyłącznie wzrostu formy. To nie będzie tak, że zawsze będę lepszy na przestrzeni sezonu, roku, czy dziewięciu. Każdy kilometr jest po coś. Jeden z nich będzie szybszy. Drugi zaliczysz podczas drogi powrotnej że ślepej uliczki. Kolejny by zrozumieć czym jest pokora i jak wyglada zachłyśniecie się swoją zajebistością. Pośrodku tej kariery otrzymujesz z otwartej ręki w twarz czy wbić się w ziemię i zrozumieć, że najważniejsze jest to czego nie widać. By z bliska przekonać się, że te cyfry bez narracji nic nie znaczą. Nie mówią ile każda z nich kosztowała Ciebie wysiłku, łez czy przekleństw. Ile razy uznawałeś(aś), że to kompletnie bez sensu, zawłaszcza gdzy wszyscy wokół Cię krytykują za to co widać. A nie za to co jest skryte w cieniu. Kiedy wiesz, że się z Ciebie śmieją, lub gdy spotykasz kogoś, kto traktuje Cię jak gorszego. Gdy ryczysz w sklepie jak małe dziecko przechodząc obok półki ze słodyczami. Albo gdy poza sportem w Twoim życiu dzieje się wiele złego, co tak niesamowicie podcina skrzydła. Gdy uznajesz, że nie tylko ten rower nie ma sensu, ale całe Twoje istnienie. Albo kiedy poziom stresu jest tak silny, że degraduje Twoją formę do cna. Kiedy zaciskasz zęby z całych sił by móc na nowo ruszyć pod tę cholerną górka słysząc w tle tylko niemy śmiech. To jest ta niewidoczna walka każdego z nas na kazdym kilometrze. Każdy z nich rzuca światłocienie. Ja dziękuję moim Widzom za te niespełna 100 000 km razem. Być normalnym
W audycji zaglądamy do nowych badań dotyczących preferencji płatniczych Polaków. Okazuje się, że młodzi Polacy nie tylko lubią płatności kartą, lecz także usługi typu "scan & go". O płatnościach cyfrowych porozmawiamy z Magdaleną Szymczak z Fiserv.
W tym odcinku rozmawiamy z Zosią Pilitowską, współzałożycielką krakowskiej grupy biegowej Glue Running. Zosia jest sercem kobiecej części tej społeczności, która — co ciekawe — liczy dziś więcej kobiet niż mężczyzn!Opowiada o tym, jak wygląda dołączenie do grupy, zwłaszcza jeśli ktoś jest nieśmiały i nie wie, czego się spodziewać.Zosia pokazuje, że Glue Running to coś więcej niż bieganie — to wsparcie, motywacja i przyjaźnie, które potrafią całkowicie odmienić codzienność.Zosia dzieli się też swoją niezwykle inspirującą historią. W wieku 30 lat postanowiła całkowicie zmienić swoje życie — zerwała z nałogami, zaczęła dbać o zdrowie i odkryła w sobie pasję do sportu. Co ciekawe, jeszcze kilka lat wcześniej… nienawidziła biegać! Dopiero dzięki kilku trafnym sugestiom od bliskich odkryła, że bieganie może być źródłem radości, spokoju i siły.Partnerem tego odcinka jest New Balance.
W tym odcinku odpowiadam na pytanie, które często słyszę od znajomych: „Krzysiek, ale za co właściwie kochasz tę kawę?”.Linki:- Strona domowa- Instagram | X/Twitter- Przycisk „Sprawdzam!” – pobieram e-book!- Mój drugi podcast „Bo czemu nie?”- #001 – Kto? Co? I dlaczego kawa?Partnerzy:- Palarnia kawy HAYB (w odcinku kod -10% na kawy i herbaty!)Prowadzący: Krzysztof KołaczMam prośbę: Oceń ten podcast w Apple Podcasts oraz na Spotify. Zostaw tyle gwiazdek, ile uznasz. Twoja opinia ma znaczenie!Zainteresowany współpracą? Pogadajmy! kawa@boczemunie.plSłuchaj, gdzie chcesz: Apple Podcasts | Spotify i przez RSS.Rozdziały:(00:00:12) INTRO(00:00:45) Wstępniak(00:02:04) Kawa to ludzie(00:09:25) Na dzień dobry
JOHN BASS SCOOPS / BASS SCOOPS RADIO SHOW #39 FT LUBI J ON TOXIC SICKNESS / SEPTEMBER 2025 by TOXIC SICKNESS OFFICIAL
Nowe tytuły z serii "Biuro detektywistyczne numer 2". Książki dla dzieci 5-9 latZnacie książki dla dzieci z serii „Biuro detektywistyczne nr 2”? Polecam je często, gdy ktoś pyta o „rozczytanie opornego czytelnika”. Wydawnictwo Media Rodzina zaskoczyło nas podwójną dawką emocji, wypuszczając jednocześnie dwa tytuły: „Operacja Złodziej Złodzieja„ i „Operacja uciekinierka”. Aktywne Czytanie patronuje tym książkom i bardzo często dostaję pytania o formaty książek z tej serii. Duże wydania mają tytuły umieszczone na dole okładki, podczas gdy małe zawsze na górze. OPERACJA ZŁODZIEJ ZŁODZIEJA Ta książka w dużym formacie, czyli prawdziwa gratka dla dzieci, które dopiero zaczynają samodzielną przygodę z czytaniem. Mniej tekstu, więcej ilustracji, a co najważniejsze, na każdej stronie czekają interaktywne zadania. Tym razem ktoś ukradł z muzeum obraz zatytułowany „Złodziej”, stąd tytuł. Genialnie pomyślane, prawda? OPERACJA UCIEKINIERKA Mniejszy format oznacza więcej tekstu i też jest tu podział na rozdziały. To pozycja dla dzieci, które już pewniej czytają samodzielnie i mogą delektować się fabułą. Oczywiście można też czytać całą rodziną, bo te przygody są jak film akcji! Co się dzieje? Z więzienia uciekła niebezpieczna złodziejka, która ukradła słynne klejnoty. Nasze dzieciaki natychmiast wskakują w wir śledztwa! Poznajemy (od kuchni, a w zasadzie od pralni) funkcjonowanie więzienia, śledzimy tropy. I gdy wydaje się, że złodziejka już prawie wpadła w ręce detektywów, ona im znowu umyka. Ale czy to koniec? Oczywiście, że nie! Jedno słowo, jedno skojarzenie i wszystko się zmienia. Jest filmowy sznyt, wielki finał, aresztowanie… to wszystko sprawia, że serce bije mocniej podczas czytania. Lubię to, ze seria jest napisana jak zamknięte odcinki serialu, każdą książkę można czytać niezależnie, bo bohaterowie są zawsze przedstawieni na początku. A na końcu czekają dodatkowe zadania z Ottonem. Wskoczcie zobaczyć recenzje filmową na blogu Aktywne Czytanie.
W cyklu rozmów z Polakami w Australii, którzy skończyli 100 lat lub zbliżają się do tego wieku, przedstawiamy panią Alinę Kizeweter, urodzoną 28 maja 1925 roku. Tak mówi o sobie: „Urodziłam się w Polsce, a od 1949 roku mieszkam w Australii. Moja córka Anna mieszka w Sydney, jesteśmy w stałym kontakcie i często mnie odwiedza. Druga córka, Judy, również mieszka w Sydney. Mam tytuł magistra psychologii i pracowałam jako badacz. W młodości trenowałam gimnastykę i odnosiłam sukcesy, jednak karierę przerwała wojna. Lubię czytać, pracować w ogrodzie i modlić się.”
Bhagavatam Katha Pieśń 10. rozdział 11.Katha wygłoszone 8.11.2024 w świątyni Radha Gopinath w RadhakundzieTłumaczenie z rosyjskiego tłumaczenia dzięki uprzejmości Iśwari didiDostępne także jako podkast na Spotify i Apple podcast i na YT➡️ zajrzyj: http://krysznakirtan.in➡️ zapisz się na newsletter: http://krysznakirtan.in/newsletter➡️ https://www.instagram.com/krysznakirtan/słuchaj na:➡️ Apple Podcast: https://podcasts.apple.com/us/podcast/bhakti-kwadrans/id1567807005?uo=4➡️ Spotify: https://open.spotify.com/show/33ZqT2xyKbHjeGeMyjGQgd#bhaktijoga #raganugabhakti #podcast #krishna #medytacja #Vaishnavapad #kryszna #damodara
W tym odcinku zapraszam Cię do posłuchania o tym, jak połączyć się z duszą i jak łączyć się z nią regularnie. Rozmowę prowadzę z Darią z Mapy Przeznaczenia. Daria mówi o sobie, że jest chanellerką, która pomaga połączyć się z duszą i towarzyszy w procesie odkrywania swojego potencjału. Daria jest także współautorką kart „Rozmowy z Duszą”. Lubię korzystać z sesji w Kronikach Akaszy pod jej okiem przy jej prowadzeniu i cieszę się, że Daria wspiera nasze klientki w różnych przestrzeniach, w których mogą połączyć się ze swoją duszą i uzyskać cenne wskazówki. Często są one kluczowe w podejmowaniu trudnych czy niejednoznacznych decyzji. Serdecznie zapraszam do posłuchania tej inspirującej rozmowy. Jak zwykle możesz posłuchać nas w formie podcastu lub pooglądać na YouTube. Notatki do podcastu znajdziesz na stronie:https://agni-ajurweda.pl/316 Owocem słuchania mojej intuicji jest transformacyjny program Wisdom of Flow. Dojrzewał on we mnie latami, a stał się 8-miesięcznym procesem doświadczanie siebie na subtelnym, energetycznym poziomie. Ten kurs odmienia życie i otwiera drogę do nowych możliwości. Jeśli jesteś nim zainteresowana, zajrzyj tutaj: https://kurs.agni-ajurweda.pl/r-wisdom-of-flow Zapisy potrwają do poniedziałku 15 września.Jeśli jesteś osobą, która prowadzi holistyczny biznes, albo przymierzasz się do stworzenia takiego biznesu, to zapraszam Cię do programu Ajurweda Biznes Coaching. Tutaj znajdziesz wszystkie szczegóły: https://kurs.agni-ajurweda.pl/abc_lo Dzielę się w nim tym, co Ajurweda może zaproponować Tobie i Twojemu biznesowi.Z Darią możesz skontaktować się tutaj: http://www.mapofdestiny.eu
Zostań naszym PATRONEM (4 możliwości)
— To Donald Tusk chciał wojny na linii MSZ-Kancelaria Prezydenta — ocenił w Expressie Biedrzyckiej Paweł Jabłoński - były wiceminister spraw zagranicznych z PiS. — Polska dyplomacja wymaga naprawy — mówił, dodając, że „Radosław Sikorski zachowuje się jak nastolatek”. O tym, czy faktycznie Donald Tusk nie jest mile widziany w Białym Domu, o sporze wokół prowadzenia polityki zagranicznej i o kwestii reparacji od Niemiec - najnowszym odcinku, zapraszamy! Posłuchaj całej dyskusji! Oglądaj Express Biedrzyckiej na żywo w serwisie YouTube. Więcej informacji o programie na stronie Super Expressu.
Rozmówcą Konrada Mędrzeckiego jest Jan Włodzimierz Brewczyński – dziennikarz EWTN Polska, który dla portalu ewtn.pl przygotował artykuły na temat beatyfikacji i kanonizacji.Gość programu „Żebyś wiedział” mówi o wyjątkowych wydarzeniach w Kościele, które będą miały miejsce w najbliższy weekend. 6 września w Tallinie odbędzie się beatyfikacja abp Eduarda Profittlicha. Dzień później w Rzymie kanonizowani będą Carlo Acutis i Pier Giorgio Frassati. Niemiecki duszpasterz PolakówAbp. Eduard Profittlich jest jedną z dziesiątek tysięcy ofiar systemu komunistycznego i pierwszą osobą, której beatyfikacja odbędzie się w Estonii. Był ósmym z dziesięciorga potomstwa pary niemieckich rolników. 27 sierpnia 1922 otrzymał święcenia kapłańskie. Zgodził się wstąpić do misji katolickiej w Rosji, dlatego został wysłany na studia przygotowawcze do Krakowa, gdzie obronił doktorat z filozofii, a następnie z teologii. Z racji na dobrą znajomość języka polskiego, w grudniu 1930 został wysłany na probostwo do Tallina, ponieważ większość katolików mieszkających w Estonii stanowiła ludność polskiego pochodzenia. Na mocy paktu Ribbentrop-Mołotow Estonia znalazła się w radzieckiej strefie wpływów. Miał możliwość niewracania z Rzymu do Estonii, a także później powrotu do Niemiec. Pięć dni po ataku III Rzeszy na ZSRR został aresztowany. Informacje o śmierci i dowody świętości znamy z odtajnionych w latach dziewięćdziesiątych dokumentów NKWD i KGB.Młodzi święciPier Giorgio Frassati urodził się 1901 roku, a Carlo Acutis w 1991. Pier zmarł w wieku 24 lat, a Carlo w wieku 15 lat. Obaj ukochali kult eucharystyczny. Przystępowali do Komunii Świętej codziennie, co za czasów Piera było rzeczą nadzwyczajną i wymagało zgody duszpasterskiej oraz jego mamy. Obaj poświęcali czas na adorację i modlitwę różańcową. Pier miał problemy z nauką pisania po Włosku, a później z łaciną, a Carlo kochał łacinę. Milenials z podręczników dla studentów nauczył się także języków programowania. Obaj ewangelizowali zgodnie ze swoimi czasami. Pier działał we wspólnotach, współorganizował wycieczki górskie, a także angażował się politycznie w celu poprawy ludzkiego życia. Carlo stworzył wystawy poświęcone Cudom Eucharystycznym, świętym, a także zaczął wystawę o objawieniach Maryjnych. Lubił grać na konsoli tak bardzo, że z lęku przed uzależnieniem stwierdził, iż musi to ograniczyć do jednej godziny w tygodniu. Obaj pochodzili z zamożnych rodzin i byli wrażliwi na biednych, chorych i słabszych. Pier pomagając ubogim zaraził się wirusem Polio. Bagatelizował objawy choroby, aby nie martwić rodziny, która przeżywała śmierć jego babci. Carlo zmarł na białaczkę. Personel szpitala zapamiętał go jako osobę,która nie straciła poczucia humoru, a pytany o ból odpowiadał: „są osoby, które cierpią bardziej”.
Nawrocki w USA - sukces, czy przesadzone zachwyty? Michalski (WP): Brak współpracy z MSZ to dziecinada. Długosz (Newsweek) o tym, co udało się zyskać, wpadkach i kulisach wizyty. Wojna MSZ z Pałacem Prezydenckim po słowach Bielana, że Tusk jest persona non grata w Waszyngtonie. Co z Kamińskim i Hołownią? I czy Sikorski zastąpi Tuska? O tym Biedrzycka rozmawiała z publicystami. Posłuchaj całej dyskusji! Oglądaj Express Biedrzyckiej na żywo w serwisie YouTube. Więcej informacji o programie na stronie Super Expressu.
Korespondent Radia Wnet w rozmowie z Mikołajem Murkocińskim porusza kwestie spotkania prezydenta USA z Karolem Nawrockim oraz podejście Niemiec do Donalda Trumpa.
Kim jest Jakub Żulczyk? Dlaczego pisze książki i skąd czerpie inspiracje? Jak łączy opowieści o ciemnych stronach świata z refleksją nad współczesną Polską?W najnowszej rozmowie w Układzie Otwartym pisarz mówi o swojej twórczości, o polityce i o polskich traumach, które wciąż wpływają na nasze życie społeczne(00:00) Wstęp(1:33) Kim jest Jakub Żulczyk?(3:00) Po co Żulczyk pisze książki?(8:11) Ciemne strony świata w książkach - pomysły, inspiracje(16:36) Jaki był cel pisania?(32:46) O czym są książki Ślepnąc od świateł i Dawno temu w Warszawie?(34:28) W polityce jest tylko ciemność? O czym jest Kandydat?(47:30) Balansowanie na granicy dobrego smaku(59:19) Czy do polityki przychodzą ludzie, którzy chcą dobrze? Czy są ludzie z założenia źli?(1:06:00) Politycy, którzy zrobili coś dobrego(1:09:17) Czym dla Jakuba Żulczyka jest Polska? Czym jest patriotyzm? PolaryzacjaMecenasi programu:Inwestuj w fundusze ETF z OANDA TMS Brokers: https://go.tms.pl/UkladOtwartyETF AMSO-oszczędzaj na poleasingowym sprzęcie IT: https://amso.pl/Uklad-otwarty-cinfo-pol-218.htmlNovoferm: https://www.novoferm.pl/ Zgłoś się do Szkoły Przywództwa Instytutu Wolności:https://szkolaprzywodztwa.plhttps://patronite.pl/igorjanke ➡️ Zachęcam do dołączenia do grona patronów Układu Otwartego. Jako patron, otrzymasz dostęp do grupy dyskusyjnej na Discordzie i specjalnych materiałów dla Patronów, a także newslettera z najciekawszymi artykułami z całego tygodnia. Układ Otwarty tworzy społeczność, w której możesz dzielić się swoimi myślami i pomysłami z osobami o podobnych zainteresowaniach. Państwa wsparcie pomoże kanałowi się rozwijać i tworzyć jeszcze lepsze treści. Układ Otwarty nagrywamy w https://bliskostudio.pl    
Publicysta ocenia, że spotkanie Trump–Putin na Alasce to symboliczny ruch i próba sił. Jego zdaniem Ukraina nie odzyska większości okupowanych terenów, a świat utknął w politycznym impasie.Planowane na najbliższy piątek spotkanie Donalda Trumpa i Władimira Putina budzi emocje nie tylko w Waszyngtonie i Moskwie, ale też w Europie. Jak ocenia publicysta Piotr Gursztyn, rozmowy w symbolicznej scenerii Alaski mogą okazać się przełomowe, choć ich przebieg pozostaje wielką niewiadomą.Trump – polityk zagadkaJeśli patrzymy na Donalda Trumpa, to zawsze jest to wielka zagadka. Lubi zaskakiwać, co w polityce nie jest głupim podejściem– mówi gość "Poranka Wnet".Mam nadzieję, że Trump nie da się ograć Putinowi. Ukraina nie ma dziś siły, by odzyskać większość okupowanych terytoriów, a oczekiwanie, że to się stanie, jest naiwnością. Świat tkwi w klinczu- dodaje publicysta.Symbolika Alaski i układ siłRozmówca Katarzyny Adamiak zwraca uwagę na nietypowy wybór miejsca spotkania.Alaska to symboliczne terytorium, które rosyjska propaganda próbuje rozgrywać. Ale fakty są takie: Putin musi jechać na terytorium Trumpa, a nie na neutralny grunt. To inny układ sił– ocenia.Kaukaz Południowy i szansa na pokójW kontekście ostatnich wydarzeń Piotr Gursztyn przypomina, że Rosja została wyparta z Kaukazu Południowego, a Trump może zaprezentować się jako ten, który wprowadza tam pokój.W tym momencie najpotężniejszy człowiek globu staje się jeszcze potężniejszy. To dla nas dobra wiadomość– dodaje.Europa z boku rozmówObawy Europy przed piątkowym szczytem Piotr Gursztyn uznaje za rytualne.Trump będzie informował sojuszników, ale niekoniecznie dopuści ich do stołu. Format normandzki pokazał, że gdy „kucharek sześć”, efekty są mizerne. Wydatki na obronność w Europie są wciąż nierówne, a niektóre państwa sprytnie wliczają w nie np. budowę dróg– komentuje publicysta.KPO a przyszłość rząduNa koniec rozmowy Piotr Gursztyn odniósł się do Krajowego Planu Odbudowy i wpływu na stabilność rządu. Nie wiem, czy położy to rząd do grobu, ale zaszkodzi na pewno. Pytanie tylko, jak bardzo– stwierdza rozmówca Katarzyny Adamiak.
Jakie konteksty wiążą się z edukacyjną rolą kultury? Jakie są trendy szkoleniowe w kulturze? Czym zmiana w kulturze jest oczywista? Ilość, czy jakość? Dobrostan w kulturze? To tylko kilka z zagadnień poruszonych w trakcie rozmowy o “Kulturze, zmianie i dobrostanie”, którą ambasadorka Karolina Suska przeprowadziła z Irminą Recką Wyżga - menedżerką, tutorką, animatorką kultury, kierowniczką Działu Szkoleń i Profesjonalizacji w Narodowym Centrum Kultury. Rozmówczyni podzieliła się zarówno wiedzą merytoryczną, praktycznymi doświadczeniami, jak również dobrymi praktykami z zakresu działań edukacyjnych w kulturze. W podcaście pojawia się kilka konkretnych propozycji rozwoju dla kadr kultury, jak również są tam informacje odnośnie wydarzeń i trendów szkoleniowych w tej branży. Irmina Recka-Wyżga - zajmuje się projektowaniem, koordynacją i ewaluacją programów szkoleniowych oraz konferencji skierowanych do kadry zarządzającej, pracowników i animatorów kultury. Zaangażowana w projekty dotyczące procesu zmiany, profesjonalizacji kadr w instytucjach kultury oraz w rozwój edukacji kulturalnej i artystycznej. Współorganizatorka polskich i międzynarodowych spotkań i konferencji: Kongres Kultury Polskiej, konferencja ekspertów w ramach polskiej Prezydencji w UE „Kompetencje w kulturze”, Dni Kreatywności, Ogólnopolska Giełda Projektów. Pomysłodawczyni i współautorka Forum Pracuj w kulturze oraz serii wydawniczej Pracuj w kulturze. Koordynatorka działań szkoleniowych i profesjonalizacyjnych w projektach finansowanych z środków pochodzących z Unii Europejskiej: Konwersja cyfrowa domów kultury, Projektowanie uniwersalne kultury. Karolina Suska – socjolożka, edukatorka, tutorka. Trenerka WenDo. Absolwentka UJ, Szkoły Liderów PAFW i Akademii Liderów Kultury. Członkini Rady Kobiet działającej przy Ministerstwie Rolnictwa. Aktywistka zafascynowana pracą na rzecz lokalnych społeczności, ze szczególnym uwzględnieniem działań na rzecz kobiet. Prowadzi działania aktywizujące społeczności skupione wokół domów i centrów kultury, a także realizuje warsztaty na rzecz rozwoju lokalnej współpracy. Lubi łamać konwenanse w kulturze i nie boi się wprowadzania zmian. Pasjonatka odkrywania potencjału drzemiącego w ludziach. Twórczyni strony na FB: "Kobiety na wsi by Karolina Suska". Ambasadorka EPALE.
Are you a different animal and the same beast?Przekonajmy się!Cześć! Mam na imię Andrzej. Lubię nazywać emocje. Tworzę piosenki, historie, scenariusze, książki. Z jedną premierą fabularną audio debiutowałem na TOP3 Podcasty Spotify Polska. Oprócz tego jestem psychologiem biznesu szukającym sposobów na lepsze dbanie o siebie i innych w późnym kapitalizmie. Stworzyłem koncepcję osoby wysokosprawczej. Cztery razy zaproszono mnie na TEDx.---Wszystkie linki znajdziesz tutaj: https://andrzejtucholski.pl/
MIEJSCE AKCJI - USAPostaw mi kawę: https://buycoffee.to/zbrodniezapomnianeWspieranie kanału:https://patronite.pl/ZbrodnieZapomnianehttps://www.youtube.com/channel/UCZsXqcUbVi03jDKVS-a2Dlg/joinŹródła:Corpus Christi Times, 1938.03.18Paragould Daily Press, 1938.03.18The Birmingham News, 1938.03.18The Birmingham News, 1938.03.19Tha Clarksale Press Register, 1938.03.18The Commercial Appeal, 1939.05.20Daily News, 1937.05.14Daily News, 1937.05.15Daily News, 1937.05.16Daily News, 1937.05.17Daily News, 1937.05.18Daily News, 1937.05.19Daily News, 1937.05.21Daily News, 1937.05.23Daily News, 1937.06.11Daily News, 1937.06.13Daily News, 1937.06.15Daily News, 1937.06.22Daily News, 1937.06.23Daily News, 1937.06.25Daily News, 1937.06.26Daily News, 1937.09.10Fort Worth Star Telegram, 1937.05.14Fort Worth Star Telegram, 1937.05.15Fort Worth Star Telegram, 1937.05.17Fort Worth Star Telegram, 1937.05.18Fort Worth Star Telegram, 1937.05.19Fort Worth Star Telegram, 1937.05.20Fort Worth Star Telegram, 1937.06.24Fort Worth Star Telegram, 1937.06.25Fort Worth Star Telegram, 1937.06.26Fort Worth Star Telegram, 1937.06.27Fort Worth Star Telegram, 1937.06.28Fort Worth Star Telegram, 1938.02.10Fort Worth Star Telegram, 1939.05.20Źródła internetowe: w komentarzuSpołeczność:Grupa na fb: https://www.facebook.com/groups/1120954551591543Instagram: https://www.instagram.com/zbrodniezapomniane/kontakt:✉️ e-mail: zbrodniezapomniane@gmail.com
Immersi in un'atmosfera cupa, Sadturs & KIID si muovono in un edificio composto da ambienti sempre diversi, accompagnati dagli artisti che hanno collaborato al progetto. Si tratta di Tony Boy, Astro, Shiva, Artie 5ive, ANNA, Ghali, Glocky, Simba La Rue. E ancora Melons, Faneto, Rrari dal Tacco, thasup, Lubi, Aira, Waze RRX, Flaco G, Over Lapa, Lito e Enny P. All'interno del disco è inclusa anche la collaborazione internazionale con Anyma. Learn more about your ad choices. Visit megaphone.fm/adchoices
Czy fantazjowanie jest super, czy nie?Przekonajmy się!Cześć! Mam na imię Andrzej. Lubię nazywać emocje. Tworzę piosenki, historie, scenariusze, książki. Z jedną premierą fabularną audio debiutowałem na TOP3 Podcasty Spotify Polska. Oprócz tego jestem psychologiem biznesu szukającym sposobów na lepsze dbanie o siebie i innych w późnym kapitalizmie. Stworzyłem koncepcję osoby wysokosprawczej. Cztery razy zaproszono mnie na TEDx.---Wszystkie linki znajdziesz tutaj: https://andrzejtucholski.pl/
Zapisy na warsztat: https://kiedys.andrzejtucholski.pl/Co czeka w notesach, o których nie pamiętasz?Przekonajmy się!Cześć! Mam na imię Andrzej. Lubię nazywać emocje. Tworzę piosenki, historie, scenariusze, książki. Z jedną premierą fabularną audio debiutowałem na TOP3 Podcasty Spotify Polska. Oprócz tego jestem psychologiem biznesu szukającym sposobów na lepsze dbanie o siebie i innych w późnym kapitalizmie. Stworzyłem koncepcję osoby wysokosprawczej. Cztery razy zaproszono mnie na TEDx.---Wszystkie linki znajdziesz tutaj: https://andrzejtucholski.pl/
Znacie? No to posłuchajcie! Wakacyjna powtórka wybranych odcinków. Dziś "Dobrostan, czyli kapibary nie lubią pudełek".Niemal wszystkie zwierzątka kochają kapibary, bo kapibarę ciężko jest darzyć niechęcią. Podobnie jest z dobrostanem - ciężko jest się przyczepić do czegoś tak genialnego. Więc się nie czepiam, tylko opowiadam z czego pochodzi dobrostan, dlaczego zróżnicowanie i elastyczność są lepsze niż najlepsze pudełka i co jest prawdziwym wrogiem kapibar - znaczy dobrostanu. Oprócz oczywiście pum, ocelotów, anakond i innych. Na bohaterkę drugiego planu wyrasta kora przedczołowa i jej zupełnie fenomenalne funkcje, a wszystko to w towarzystwie muzyki klasycznej. A ponadto:
Czy zawsze ucieka się przed obowiązkami w głupoty?Przekonajmy się!Cześć! Mam na imię Andrzej. Lubię nazywać emocje. Tworzę piosenki, historie, scenariusze, książki. Z jedną premierą fabularną audio debiutowałem na TOP3 Podcasty Spotify Polska. Oprócz tego jestem psychologiem biznesu szukającym sposobów na lepsze dbanie o siebie i innych w późnym kapitalizmie. Stworzyłem koncepcję osoby wysokosprawczej. Cztery razy zaproszono mnie na TEDx.---Wszystkie linki znajdziesz tutaj: https://andrzejtucholski.pl/
Łukaszenka po rozmowach z Amerykanami uwolnił 14 więźniów politycznych (wśród nich jest najsłynniejszy białoruski opozycjonista Siarhiej Cichanouski i czterech Polaków). Więźniowie zostali przewiezieni z Mińska do ambasady amerykańskiej w Wilnie. Dlaczego Łukaszenka na to pozwolił? Co chce zyskać? Dlaczego w białoruskich więzieniach są Polacy i skąd nienawiść Łukaszenki właśnie do Polski? O tym mówi Kamil Kłysiński, ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich.
Czy w życiu trzeba być "poważnym"?Przekonajmy się!Cześć! Mam na imię Andrzej. Lubię nazywać emocje. Tworzę piosenki, historie, scenariusze, książki. Z jedną premierą fabularną audio debiutowałem na TOP3 Podcasty Spotify Polska. Oprócz tego jestem psychologiem biznesu szukającym sposobów na lepsze dbanie o siebie i innych w późnym kapitalizmie. Stworzyłem koncepcję osoby wysokosprawczej. Cztery razy zaproszono mnie na TEDx.---Wszystkie linki znajdziesz tutaj: https://andrzejtucholski.pl/
Od kiedy wolno pokazywać nad czym się pracuje?Przekonajmy się!Cześć! Mam na imię Andrzej. Lubię nazywać emocje. Tworzę piosenki, historie, scenariusze, książki. Z jedną premierą fabularną audio debiutowałem na TOP3 Podcasty Spotify Polska. Oprócz tego jestem psychologiem biznesu szukającym sposobów na lepsze dbanie o siebie i innych w późnym kapitalizmie. Stworzyłem koncepcję osoby wysokosprawczej. Cztery razy zaproszono mnie na TEDx.---Wszystkie linki znajdziesz tutaj: https://andrzejtucholski.pl/
Czy sport naprawdę lubi łobuzów? Tomasz Fornal to jeden z najbardziej charyzmatycznych polskich siatkarzy młodego pokolenia, nie ma co do tego wątpliwości. W rozmowie z Wojewódzkim i Kędzierskim opowiada o adrenalinie, presji, sławie, ale też o rodzinie, porażkach i… kontaktach intymnych przed meczem (a raczej ich braku). Który z jego cytatów zawisł na ścianie sław? Co by robił, gdyby nie grał w siatkówkę? Czy potrafi cieszyć się z brązu? Tomasz Fornal szczerze mówi o tym, czy zazdrość między braćmi jest nieunikniona i wspomina ojca, który w czasach jego dzieciństwa był bardziej surowym krytykiem niż fanem. Zdradza też, co sądzi o tym, że niektóre dziewczyny „chcą żyć na koszt partnera” i czy zabrałby Bartka Kurka na randkę z Kendall Jenner. Co fascynuje go w grach i e-sporcie, jakie rytuały mają siatkarze, czy chciałby wyjść kiedyś na ring i… czy obieca nam złoto na wrzesień? Posłuchajcie inspirującej rozmowy z kimś, kto potrafi o sobie powiedzieć: „Kocham swoje życie. Wiodę życie, o jakim wielu może tylko pomarzyć.” Na rozmowę zapraszają Kuba Wojewódzki i Piotr Kędzierski. Podcast ma partnerów komercyjnych #płatnawspołpraca #podcast #wojewódzkikędzierski
Czy jeszcze mi wolno ryzykować?Przekonajmy się!Cześć! Mam na imię Andrzej. Lubię nazywać emocje. Tworzę piosenki, historie, scenariusze, książki. Z jedną premierą fabularną audio debiutowałem na TOP3 Podcasty Spotify Polska. Oprócz tego jestem psychologiem biznesu szukającym sposobów na lepsze dbanie o siebie i innych w późnym kapitalizmie. Stworzyłem koncepcję osoby wysokosprawczej. Cztery razy zaproszono mnie na TEDx.---Wszystkie linki znajdziesz tutaj: https://andrzejtucholski.pl/
Czy czuję, że to wszystko za późno?Przekonajmy się!Cześć! Mam na imię Andrzej. Lubię nazywać emocje. Tworzę piosenki, historie, scenariusze, książki. Z jedną premierą fabularną audio debiutowałem na TOP3 Podcasty Spotify Polska. Oprócz tego jestem psychologiem biznesu szukającym sposobów na lepsze dbanie o siebie i innych w późnym kapitalizmie. Stworzyłem koncepcję osoby wysokosprawczej. Cztery razy zaproszono mnie na TEDx.---Wszystkie linki znajdziesz tutaj: https://andrzejtucholski.pl/
Czy warto czekać?Przekonajmy się!Cześć! Mam na imię Andrzej. Lubię nazywać emocje. Tworzę piosenki, historie, scenariusze, książki. Z jedną premierą fabularną audio debiutowałem na TOP3 Podcasty Spotify Polska. Oprócz tego jestem psychologiem biznesu szukającym sposobów na lepsze dbanie o siebie i innych w późnym kapitalizmie. Stworzyłem koncepcję osoby wysokosprawczej. Cztery razy zaproszono mnie na TEDx.---Wszystkie linki znajdziesz tutaj: https://andrzejtucholski.pl/
Całość bezpłatnie TYLKO w aplikacji Onet Audio. Artur Siódmiak to legenda polskiej piłki ręcznej. Człowiek, który przerzucił całe boisko i za sprawą którego ogromną popularność zyskało określenie "jedna Wenta". Dziś trochę wyliniały lew, ale ryknąć wciąż potrafi. I tym razem ten lew usiadł na fotelu obok Łukasza Kadziewicza w podcaście "W cieniu sportu".
Czym jest kultura produktowa i jak wygląda produktowe podejście do pracy w Allegro?Czym jest produkt, co odróżnia go od projektu a gdzie może się z nim łączyć? Jak praca nad produktami w Allegro zmieniała się na przestrzeni lat? Jak w praktyce dostosowujemy produkty, które tworzymy do potrzeb różnych użytkowników w Polsce i za granicą?W jaki sposób kultura produktowa wspiera zarządzanie zależnościami i złożonością produktów w Allegro? Dlaczego zarządzanie produktem przypomina czasem linię produkcyjną? O codzienności Product Managera w Allegro z perspektywy doświadczonych PM-ów opowiadają Ola i Janek. Posłuchajcie rozmowy, która daje pełen obraz tej roli i pokazuje dlaczego #dobrzetubyć. Aleksandra Wasielewska - Senior Manager, Product & Engineering | Head of appŁącząc produkt, technologię i biznes, tworzy produkty kochane przez miliony. Wychodzi poza utarte schematy. Dba o product excellence i mentoruje innych. Wspiera osoby zmieniające ścieżkę kariery. Zwolenniczka learning by doing i propagatorka patrzenia przez pryzmat klienta jutra. Katalizuje zmiany i transformuje. Kocha innowacje i quick wins. Fanka Mastermindów i przechodzenia od mówienia do działania. Aktywnie kształtuje kulturę produktową w Polsce i zaraża innych swoją energią oraz entuzjazmem do działania.Jan Pastwa - Senior Product Manager Dzieli się wiedzą o zarządzaniu produktem (i nie tylko) na konferencjach i w Akademii Leona Koźmińskiego. Znajduje rozwiązania, które jednocześnie realizują długoterminową wizję i przynoszą szybkie efekty. Lubi rozumieć złożone organizacje i jeździć transportem publicznym, zwłaszcza pociągami.
Przekonajmy się!Cześć! Mam na imię Andrzej. Lubię nazywać emocje. Tworzę piosenki, historie, scenariusze, książki. Z jedną premierą fabularną audio debiutowałem na TOP3 Podcasty Spotify Polska. Oprócz tego jestem psychologiem biznesu szukającym sposobów na lepsze dbanie o siebie i innych w późnym kapitalizmie. Stworzyłem koncepcję osoby wysokosprawczej. Cztery razy zaproszono mnie na TEDx.---Wszystkie linki znajdziesz tutaj: https://andrzejtucholski.pl/
18-letnia Saman Abbas jest tylko jedną z wielu ofiar okrutnej tradycji mówiącej o konieczności "przywrócenia honoru" splamionego przez zachowanie kobiety. Powodów hańby jest wiele np. odmowa zaaranżowanego małżeństwa, chęć rozwodu, domniemany lub prawdziwy romans, samodzielny wybór partnera, a nawet przebywanie w towarzystwie mężczyzny bez nadzoru lub ubiór niezgodny z lokalnymi normami. Zapraszam do wysłuchania niezwykle smutnej historii dziewczyny, która po prostu chciała żyć. Sprawa jest rozwiązana.www.zmorderstwem.plWsparcie
„Kto w tym wyjdzie na ulicę?!” Lubię to zaczepne pytanie, bo często rozpoczyna rozmowę o nieoczywistych rolach ubrań i mody. Nie wszystkie kolekcje są do noszenia i schlebiania masowym gustom. Moda może poruszać i oburzać, komentować rzeczywistość, wyrażać idee, manifestować wartości i nieść ważny społeczny przekaz. Prowokacyjnie, zachwycająco i bezkompromisowo. Nie wierzycie? Razem z Centralnym Muzeum Włókiennictwa w Łodzi -partnerem tego odcinka- zapraszamy na wystawę „Arkadius. Wielkie namiętności. Konfrontacje".Jej kuratorem jest Marcin Różyc, którego zapytałam m.in. o to - kiedy moda jest sztuką i po co nam ubrania w muzeach?- kim był dla polskiej kultury i światowej mody Arkadius?- jak wyglądała praca nad wystawą i jak ją mądrze oglądać?i oczywiście o jego własną szafę i super stylówki :) Posłuchajcie!PS. Lubisz ten podcast? Oto opcje wsparcia :)Kawka: https://buycoffee.to/odpowiedzialnamodaPatronite: https://patronite.pl/odpowiedzialnamoda#odpowiedzialnamoda #katarzynazajaczkowska #marcinrozyc #arkadius #centralnemuzeuwlokiennictwawlodzi #podcast
- Biblioteka Narodowa zbadała, ile czytają Polacy- Literacki pojedynek: człowiek kontra ChatGPT- Wiemy, kto zagra Izabelę Łęcką w ekranizacji "Lalki"Masz pytanie do naszej redakcji? Możesz je zadać tutaj: https://tally.so/r/npJBAVZawsze rano. Same fakty.5 najważniejszych wiadomości.5 minut.Wydarzenia ze świata, sportu, popkultury, technologii, środowiska i gospodarki.Ramówka:Poniedziałek: Ekonomicznie in BriefWtorek: Sport in BriefŚroda: PopCulture in BriefCzwartek: Technologicznie in Brief / Planet in BriefPiątek: World in BriefW aplikacji Voice House Club m.in.:✔️ Wszystkie formaty w jednym miejscu.✔️ Możesz przeczytać lub posłuchać.✔️ Transkrypcje odcinków z dodatkowymi materiałami wideo.► Wypróbuj 30 dni za darmo: https://bit.ly/Sluchaj_w_VHC
Czy czasem masz wrażenie, że coś w Tobie odstrasza innych? Że mimo starań, ludzie trzymają się na dystans albo wręcz Cię unikają? W tym odcinku bez ściemy patrzymy w lustro. Nie po to, żeby się dobić – ale żeby zrozumieć. Pogadamy o tym:co możesz nieświadomie komunikować,dlaczego niektórzy reagują na Ciebie negatywnie,i… czy to naprawdę z Tobą jest coś "nie tak"?Luźno, ale konkretnie. Psychologicznie, ale przystępnie. Bez oceniania, z dużą dawką samoświadomości. Bo czasem, żeby zmienić świat wokół – trzeba najpierw zajrzeć do środka.Wskakuj i posłuchaj. To może być niewygodne… ale potrzebne.Monika Kotlarek - psycholożka z kilkunastoletnim doświadczeniem. Od 2012 roku prowadzi blog psycholog-pisze.pl. Autorka książek m.in. o depresji, borderline i wyczerpaniu psychicznym.Prowadzi gabinet psychologiczny online, w którym pomaga pacjentom z trudnościami natury psychicznej.IG: @psycholog_piszeFB: www.facebook.com/PsychologPiszeBlogBlog: www.psycholog-pisze.plGabinet online: www.psycholog-pomaga.plYT: https://www.youtube.com/channel/UCTB45vSfI6FEOSQDloFnjfwPodcast na Spotify: https://open.spotify.com/show/1vrEl037dzm9wfDQkyuGaEPodcast Apple: https://podcasts.apple.com/pl/podcast/psychologia-na-co-dzie%C5%84/id1053870449Książki: https://sensus.pl/autorzy/monika-kotlarek
Pomóż stworzyć dom dla opuszczonych dzieci i przekaż 1,5% podatku na SOS Wioski Dziecięce. Więcej: https://wioskisos.org/1-5procent/Lubi ktoś grać w komputer? To dziś opowiemy o takim jednym magazynie dla KOMPUTEROWCÓW.*➤ ODWIEDŹ NASZ SKLEP: https://pozdrawiam.net/kategoria-produktu/podcastex/➤ WESPRZYJ PODCASTEX: https://patronite.pl/podcastex➤ POSTAW NAM KAWĘ: http://buycoffee.to/podcastex________________Zapytania biznesowe: kontakt@podcastex.pl
Este mediodía vuelve a activarse aviso por tormentas en la provincia. Podrían dejar 15 litros en una hora. Mientras se sigue valorando los daños de las borrascas pasadas, unas 400 hectáreas de cultivos, parte de invernaderos se han inundado en Chipiona. La OPP51, urge también el dragado del puerto de Conil, ante el próximo inicio de la campaña de la almadraba. Y ayer fallecía Gonzalo Córdoba, el fundador del Faro de Cádiz y referente en el sector gastronómico.Y en el tiempo que los martes dedicamos a salud publica, hoy hablamos con el jefe de pediatría del hospital puerta del mar, doctor Simón Lubián, de la reunión científica de la sociedad de pediatría de Andalucía occidental y Extremadura que se celebra este jueves y viernes.Escuchar audio
Czy w Białym Domu pozostała jeszcze frakcja proukraińska? Głosy republikanów pozostają bezwzględnie wspierające zachowanie Donalda Trumpa, choć JD Vance spotkał się z protestami podczas swojego wyjazdu na narty tuż po burzliwej rozmowie z Wołodymyrem Zełenskim. Po piątkowych rozmowach przyszłość stosunków USA i Ukrainy pozostaje niepewna, ale jedno pozostaje niezmienne - obie strony potrzebują szybkich sukcesów.
Poznajcie historię kawiarni Tociekawa w Krakowie. Zaczynali na 13 m². Dziś mają trzy piętra, najsłynniejsze serniki w mieście i apetyt na wiele więcej.Linki:- Strona domowa- Instagram | X/Twitter- Kawiarnia Tociekawa w Krakowie- Restauracja NOLIO- #372 – Z miłości do drewna i technologii – podcast „Bo czemu nie?”- #010 – Lubię karmić ludzi: Jakub TepperPartnerzy tego odcinka podcastu:- Palarnia kawy HAYB (w odcinku kod -10% na kawy i herbaty!)- SennheiserProwadzący: Krzysztof KołaczMam prośbę: Oceń ten podcast w Apple Podcasts oraz na Spotify. Zostaw tyle gwiazdek, ile uznasz. Twoja opinia ma znaczenie!Zainteresowany współpracą? Pogadajmy! kawa@boczemunie.plSłuchaj, gdzie chcesz: Apple Podcasts | Spotify i przez RSS.Rozdziały:(00:00:11) INTRO(00:00:42) Wstępniak(00:01:34) Tociekawa, czyli z 13 m² do trzech pięter!(00:47:19) Co dalej? To ciekawe!
Our pal Lubi joins us. 'This Week In Disasters'. Erik travel tips. Our pal Gaby joins us. Over emphasis on accents. Let's watch Super Bowl ads before airing during the game. Gaby's birthday videos at 'Showbiz Pizza Place'. VIDEO EPISODE on YOUTUBE www.youtube.com/@itseriknagel AUDIO EPISODE: IHeartRadio | Apple | Spotify Social Media: @itseriknagel
„Skąd się biorą dzieci?” – odpowiedź na to klasyczne pytanie młodych Homo sapiens dla części ich rodziców nie jest łatwe. A dodatkowo skomplikuje się, gdy spróbują wziąć pod uwagę rozmnażanie dużo dalszych krewnych z królestwa zwierząt, takich jak ślimaki, tasiemce, błazenki czy niejakie Bonellia viridis… – Cokolwiek sobie wyobrazimy, to na pewno jakieś zwierzęta tak robią – śmieje się gość odcinka, dr Piotr Bernatowicz z Zakładu Fizjologii Zwierząt, Wydziału Biologii UW. Rozmawiamy o płci w świecie zwierząt, o tym co ją determinuje. A płeć jest w świecie biologii nierozerwalnie związana z rozmnażaniem.***Zostań Patronem: https://patronite.pl/radionaukoweWesprzyj jednorazowo: https://suppi.pl/radionaukowePoznaj nasze wydawnictwo: https://radionaukowe.pl/wydawnictwoKup książki: https://wydawnictwoRN.plSkorzystaj z kodu na audiobooki: sluchamRN***Przypomnijmy, że część świata zwierząt rozmnaża się bezpłciowo, co ma jednak poważną wadę. – Jeśli organizmy rozmnażają się bezpłciowo, to produkują swoje klony – wskazuje biolog. To ryzyko, bo różnorodność daje ewolucyjną przewagę: jeśli zmienią się warunki środowiskowe, zróżnicowane potomstwo ma większe szanse na przeżycie. Niektóre zwierzęta, np. mszyce, wypracowały więc okolicznościowe rozmnażanie płciowe. W dobrych warunkach (jest ciepło, jedzenia pod dostatkiem) samica mszycy rozmnaża się, tworząc całą kolonię swoich klonów-samic. Kiedy robi się chłodniej i rośnie ryzyko, że kolonia wyginie, zaczynają się rodzic również samce i dochodzi do rozrodu płciowego: z materiału genetycznego samców i samic powstają jaja przetrwalne, z większą szansą na przeżycie.U wielu gatunków zwierząt płeć nie jest determinowana genetycznie, ale zależy od czynników środowiskowych. Na przykład płeć żółwi zależy od tego, w jakim miejscu samica założy gniazdo (zakopie jaja). By wykluły się z nich samce, musi zadziałać enzym syntetyzujący hormony męskie. Jest on bardzo wrażliwy na temperaturę i działa tylko w określonym zakresie ciepła. Jeśli będzie cieplej (np. bardzo słoneczne miejsce) lub zimniej (np. gniazdo głębiej w piasku), to wyklują się z niego same samice.Niektóre gatunki potrafią zmienić płeć w ciągu życia. Ryby błazenki (popularny filmowy Nemo) żyją w grupach złożonych z dominującej samicy i kilku samców, głównego i pobocznych. Jeśli samica zginie, dominujący samiec wkracza w okres przemiany hormonalnej i staje się samicą: zaczyna produkować komórki jajowe zamiast plemników. Tego w Disneyu nie było!– Im bardziej zaawansowane ewolucyjnie zwierzęta, tym bardziej proces rozmnażania jest usztywniony – opowiada mój gość. Ale nietypowe układy zdarzają się nawet u ssaków. Rozmawiamy np. o hienach, u których dominujące samice wytwarzają zewnętrzne organy płciowe podobne do męskich pozostając przy tym płodne.W odcinku usłyszycie o zadziwiającej gamie zachowań i mechanizmów: o skorupiakach, których płeć zależy od długości dnia, o zwierzętach zdolnych do samozapłodnienia, embrionach żywiących się swoim rodzeństwem czy orzęskach, wymieniających się z partnerami seksualnymi… genomem. Gorąco polecam ten odcinek, może się zakręcić w głowie!Dr Bernatowicza możecie pamiętać z odcinka nr 212 o ewolucji strunowców.W rozmowie wspominam też o odcinku o mrówkach, polecam: nr 223 z Igorem Siedleckim.
Proszę ja ciebie, odcinek z mamą Asi - Anią. Opowiada o żywym człowieku. I o wyobraźni mężczyzn, że ta nie istnieje. A w młodości mamy Ani nie było toreb. Teraz torby istnieją. Lubińskie słoje. Poza tym - Wesołych Świąt!
Last time we spoke about Operation Capital. In late November, General Gill's 32nd Division secured Limon and aimed for Ormoc, while General Arnold's 7th Division prepared to flank Japanese forces. Intense fighting marked the attack on Kilay Ridge, resulting in a costly victory for the Americans. Meanwhile, Japanese operations faltered as supplies dwindled. By December, Allied plans for Luzon's invasion were set, but delays in securing air support complicated the Mindoro operation. Across the seas, naval battles raged, revealing the fierce struggle for control in the Pacific. In December, the Chinese launched renewed attacks on fortified Japanese positions in Bhamo, but faced fierce resistance. While the 113th Regiment struggled, the 114th found early success aided by coordinated artillery and air support. As casualties mounted, General Honda ordered reinforcements for Hara's garrison, leading to a desperate counterattack. Despite heavy losses, Japanese forces managed to retreat to safety. Amid ongoing skirmishes, the Allies realized their strategies would need revision to face the shifting tide of battle effectively. This episode is the Fall of Ormoc Welcome to the Pacific War Podcast Week by Week, I am your dutiful host Craig Watson. But, before we start I want to also remind you this podcast is only made possible through the efforts of Kings and Generals over at Youtube. Perhaps you want to learn more about world war two? Kings and Generals have an assortment of episodes on world war two and much more so go give them a look over on Youtube. So please subscribe to Kings and Generals over at Youtube and to continue helping us produce this content please check out www.patreon.com/kingsandgenerals. If you are still hungry for some more history related content, over on my channel, the Pacific War Channel you can find a few videos all the way from the Opium Wars of the 1800's until the end of the Pacific War in 1945. Last we left off, the Japanese were preparing to initiate their Wa offensive, General Arnold's troops had successfully taken control of Shoestring Ridge and were poised to launch a fresh attack aimed at Ormoc. By December 4, the tanks of the 776th Amphibian Tank Battalion were positioned near Balogo, ready to strike the enemy positions ahead of the main assault. The next morning, these tanks targeted the weakened Japanese defenses at Balogo and Tabgas before subsequently withdrawing.There were numerous finger ridges inland which were cut by deep ravines and gorges that came to within a few hundred yards of the coast line. The entrenched Japanese, using reverse slope tactics, were able to deliver deadly fire on the advancing infantry. In many cases the reverse slopes were so steep that effective artillery fire could not be placed upon them. The 2d Battalion, 184th Infantry, moved forward slowly toward a small hill which faced the Palanas River, and at 0858 it encountered enemy small arms fire from the western slope of the hill. Using grenades, the battalion pushed forward, but at 0938 the Japanese opened up with three light machine guns. The supporting weapons of the 2d Battalion fired on the enemy positions to the front. At 1037, as the battalion reached the military crest of the hill, the Japanese launched a small counterattack on the left flank of Company E. This attack was repulsed, but the companies continued to receive small arms and machine gun fire. At 1325 the 1st Battalion renewed its advance and proceeded without incident, finding the situation "very quiet" to its front. At 1435 the battalion dug in for the night approximately 300 yards south of Balogo. The 3d Battalion moved through the gap between the 1st and 2d Battalions and across the front of the 2d Battalion on the right toward Hill 380, which consisted of a series of ridges. As the 3d Battalion advanced toward the hill, it came under machine gun fire on each flank. With artillery support, the troops reached the top of the second ridge of Hill 380 and dug in, nine of the men having been wounded. At 1635 the battalions of the 184th Infantry received orders to set up night defense positions in depth and to hold the "positions at all costs." Colonel O'Sullivan decided that the 3d Battalion was to bear the brunt of the advance of the 184th Infantry on 6 December and push on to Hill 380. On the right of the 184th the 17th Infantry had had a busy day in working toward its objective, Hill 918. At 0800 on 5 December the 1st and 2d Battalions of the 17th Infantry, with the 1st Battalion on the left, had moved through the 32d Infantry. At 0906 the advance elements of the 1st Battalion secured a ridge south of the main ridge leading from Hill 918, and at 1000 the entire battalion closed on this ridge. In the face of sporadic rifle and machine gun fire, the leading platoons pushed forward to secure a ridge that led west from Hill 918. As the advance platoons neared the crest of this ridge, they received intense rifle, machine gun, and mortar fire to the front and on both flanks from the 2d Battalion, 12th Independent Infantry Regiment. At the same time the rest of the battalion, in attempting to reach a forward ridge and support the leading platoons, also encountered cross fire that came down the intervening draw. As enemy gunfire pinned down the troops, the 1st Battalion lost contact with Company G, 2d Battalion, and a gap developed between the 1st and 2d Battalions. At the end of 5 December the 17th Infantry had secured the ridge west of Hill 918 and the 184th Infantry had secured a line extending from the beach 300 yards south of Balogo east to the high ground southeast of the Palanas River. Company K, 32d Infantry, had filled a gap that had existed between the 17th and 184th Infantry Regiments, while the 3d Battalion, 184th Infantry, had crossed the Palanas River and, advancing up the southwest slope of Hill 380, reached the top of the first ridge. The next day the 2d Battalion had driven forward with Company E on the right and Company G on the left. Company E went east along the Bucan River for approximately 1,000 yards and then turned northeast to ascend Hill 918. At first, however, the company had to secure a small ridge southwest of Hill 918 on which was a small but dense banana grove. Company E encountered and destroyed a small enemy force on this ridge, after which the company reorganized and at approximately 1300 began to ascend Hill 918 itself. When Company E reached the military crest of the hill, the Japanese began heavy firing with grenade launchers and at least three machine guns. The enemy fire swept the crest of the hill and prevented any movement over the lip of the ridge. Meanwhile, Company G went to the left of Company E and secured a small ridge about 1,200 yards from the line of departure and west of Hill 918. The advance platoon of Company G then received fire from automatic weapons that were emplaced in a draw to the left front of the platoon. The rest of the company attempted to move around to the right of the ridge but also encountered automatic weapons fire coming from another draw. Since high cogon grass covered the area, observation was limited to a matter of inches. At about 1300, elements of the 13th Independent Infantry Regiment counterattacked through a gap between Company G and Company A of the 1st Battalion. A machine gun platoon, which was thrown in to plug the gap, succeeded in stopping the attempted Japanese advance. Company G, however, continued to be pinned down by the enemy fire directed at its front. Company F, the reserve company, was then committed to take a position between G and E Companies. Its mission was to come abreast of Company E, take Hill 918, and then turn west and wipe out the resistance in front of Company G. At 1415 Company F moved up Hill 918 and reached Company E without opposition. Three spurs led down from Hill 918. The one occupied by Company E ran southwest, that occupied by Company F ran west, and the third ran northwest. As the two commanders started to launch a coordinated assault from their respective spurs, their companies received a concentration of about fifty rounds of mortar fire but pushed through this fire and secured the crests of both spurs. They immediately came under automatic weapons and rifle fire from the northwest ridge. Since the left flank of Company F was in the tall cogon grass, it was practically impossible for the company to observe the enemy. On the other hand, Company E was on bare and open ground which exposed it to machine gun and mortar fire from Hill 918. Both companies also came under long-range machine gun fire from the vicinity of Kang Dagit, northeast of Hill 918. It was impractical to attempt an envelopment to the right, since the flank of Company E rested on a deep ravine which ran to the bed of the Bagan River. An envelopment to the left would have necessitated going down the hill, circling behind Company G, and attacking east from the positions of the 1st Battalion. Because of these unfavorable conditions, Companies E and F with their wounded withdrew to make a line with Company G. Meanwhile, the Japanese continued their preparations for Operation Wa, which was already set to fail from the outset. General Makino's 16th Division could only advance a composite battalion of 500 men, which incurred 200 casualties en route. Additionally, General Yamagata's 26th Division was still mobilizing to reach the assembly area, with only one forward battalion prepared for action. Consequently, feeling inadequately prepared, General Suzuki requested a delay in the attack, and General Yamashita effectively rescheduled it to the night of December 6. From his new headquarters in Lubi, Suzuki communicated this update to the 16th and 26th Divisions, but due to radio issues, Makino was never informed. Meanwhile, General Bruce's 77th Division was organizing a risky amphibious invasion of Ormoc. As per General Hodge's strategy, Rear-Admiral Arthur Struble's Task Group 78.3, consisting of around a dozen destroyers, was assigned the task of transporting and landing the 77th Division, along with its supplies and equipment, at the barrio of Desposito located southeast of Ormoc. Upon landing, Bruce's forces were to advance northward, capture Ormoc, and then proceed up the Ormoc corridor to connect with units from General Sibert's 10th Corps. To facilitate this operation, the 5th Air Force would provide continuous air support—both day and night—for the assault convoy en route to the target, during the landings, and for the return trip. In addition, General Gill's 32nd Division was set to initiate an offensive southward along Highway 2 towards Ormoc while the 7th Division pressed northward to seize the elevated terrain south of the Panilahan River. Consequently, on December 5, the 127th Regiment commenced its advance past Colonel Hettinger's 3rd Battalion, facing staunch resistance from General Kataoka's 1st Division, which was well-entrenched on the high ground 1,000 yards south of the Leyte River bridge. The well-camouflaged enemy defenses consisted of numerous foxholes and ten-foot-deep spider holes, many of which were connected by interlacing communication trenches. The terrain that the troops traversed was adapted to defensive fighting, and the 1st Division took full advantage of this fact. There were deep ravines and steep hills where the enemy had dug in on both the forward and reverse slopes. The entire area was covered by heavy rain forest with dense underbrush. The nearly constant rainfall made observation difficult and the maps for the area were very inaccurate. The 77th Division continued to assemble its troops on Tarragona Beach, on the east coast of Leyte, and during the night of December 5 the loading of supplies and equipment on the landing ships began. The loading was slowed by frequent air alerts. The division had previously been told that the convoy would be unable to stay in the landing area more than two hours and consequently there was no attempt to bulk load supplies, since they would take too long to unload. All supplies and equipment to support the initial assault had to be mobile-loaded, that is, loaded on the vehicles taken with the division so that the supplies could be brought ashore in the vehicles upon debarkation. There were only 289 vehicles in the initial convoy, including tanks, M8s, and M10s that could not carry supplies. The LVTs were filled with supplies rather than troops in order that they could be discharged from the landing ships into the water and go ashore fully loaded. Furthermore, since the supplies were mobile they could be moved either by water or inland by motor. The 77th Division gave the highest priority to ammunition, water, and rations. Makino also initiated his segment of the Wa offensive, with around 150 Japanese troops stealthily advancing towards the Buri airstrip. At that time, Major-General Joseph Swing's 11th Airborne Division was tasked with securing the Burauen area, although most of the division was engaged in combat for the mountain passes leading to Albuera. Additionally, Major-General Henry Jones' 38th Division had been deployed at Leyte to prepare for future operations but could also reinforce Swing, along with portions of General Bradley's 96th Division, if needed. At 06:00 on December 6, the 287th Field Artillery Observation Battalion, located northwest of Burauen, spotted Makino's troops crossing the main road south of their position and moving east toward the Buri field. While the artillery team communicated this information to the 24th Corps, the Japanese forces advanced into the swamp near the airfield prior to initiating their assault. At 06:30 the 16th Division launched its surprise attack. Led by a Filipino, the Japanese broke into the American bivouac area while the men were still asleep. Some were bayoneted while in their blankets, or before they could seize their weapons. Others held the Japanese off until they could retreat, shoeless and in their shorts and undershirts, either up the bluff to the headquarters of the 5th Bomber Command, or to the road, where an infantry company had come up in support. The service troops were "firing at everything that moves and… probably inflicting casualties among our troops." Swift promptly responded by deploying the 1st Battalion of the 187th Glider Regiment to counterattack toward Buri, while Hodge assigned the 1st Battalion of the 382nd Regiment to Swift's command. The battalion was to proceed immediately to the aid of the two companies of the 11th Airborne Division in the Buri airfield area. General Hodge emphasized that the area was "critical" and "must be kept closed." It would be "dangerous" to let the enemy "get into the service troops along the road and around airfields." One reinforced company of the 1st Battalion was already in the area and the rest of the battalion made ready to follow. This reinforcement allowed one bolstered company to quickly support the service troops, effectively holding back the enemy while the glider units took position near the airfield. When the Americans launched a coordinated counteroffensive, they succeeded in driving the Japanese from the Buri airfield by nightfall, though some resistance remained at the edges of the airstrip. Meanwhile, Arnold maintained his offensive, with the 184th Regiment advancing through Hill 380 to secure Balogo, while the 17th Regiment captured the abandoned enemy positions on Hill 918 and moved up Hill 380 to join the 184th. By midday, the loading of the 77th Division was complete, and the convoy gathered off Dulag to await the arrival of Struble's escorting destroyers. At 13:30, Struble's main convoy set sail, having been preceded by four slower LSTs under the protection of two destroyers. While American transports and destroyers navigated silently toward Ormoc Bay, General Tominaga activated the airborne segment of Operation Wa. He planned to deploy an initial wave of 40 Mitsubishi Ki-57 transports, carrying 409 paratroopers, primarily targeting the Buri, San Pablo, and Bayug airstrips to capture them. In a related secondary attack, two pairs of transports would drop smaller groups of paratroopers over the Dulag and Tacloban airstrips to destroy as many American aircraft and facilities as possible. The transports would have Ki-43 fighters as escorts, and 21 medium bombers were dispatched to bomb and strafe the Buri, San Pablo, and Bayug airstrips shortly before the paratroopers' descent. Two additional waves were scheduled, the first five hours after the initial assault, comprising 270 troops in 21 aircraft, followed by a third wave of 80 soldiers six hours later. These follow-up operations were intended to assist in eliminating any remaining resistance, after which a defense would be established at the captured airfield. The primary goal of this operation was to incapacitate the enemy airstrips to ensure the safe arrival of the last TA convoys with critical reinforcements to Leyte. The attack was synchronized with Admiral Okawachi's eighth convoy, which included three destroyers, two subchasers, and five transport ships carrying Major-General Kurisu Takeo's 68th Brigade, having departed from Manila on December 5 and expected to reach Albuera two days later. After taking off at 15:30, Tominaga's first echelon headed towards the Burauen area. Just before dark, thirty-nine Japanese transports with supporting bombers and fighters roared over the Burauen airfields. Several incendiary bombs fell on the San Pablo strip, setting a gasoline dump afire and burning a liaison plane. Despite American fighters destroying 18 planes, they managed to deploy over 300 paratroopers by 19:00 following preparatory bombing and the deployment of a smoke screen. However, the intense anti-aircraft fire caused some confusion, leading pilots to drop soldiers at incorrect locations. Still, approximately 60 paratroopers descended on Buri, while more than 250 landed at San Pablo. Meanwhile the secondary attacks on the Dulag and Tacloban strips completely miscarried. Two transports flew over the former installation; one dropped about five paratroopers and then crashed, while the other crashed about 4,500 yards northeast of the field. Over Tacloban two medium bombers converted to transports lowered their flaps and wheels preparatory to landing, but one was shot down, and the other crashed. Nonetheless, upon landing, the paratroopers quickly advanced along both the north and south sides of the San Pablo strip. They talked in loud tones and allegedly called out in English, "Hello--where are your machine guns?" Most of the enemy forces assembled on the north side of the airstrip. They burned three or four more liaison planes, a jeep, several tents, and another gasoline dump, throwing ammunition on the latter. Fortunately for the Americans, inclement weather combined with significant Japanese transport losses prevented the subsequent waves of reinforcements from being dispatched. On the night of 6-7 December, the Air Corps service personnel had abruptly quitted the Buri airfield, leaving behind carbines, rifles, grenades, small arms ammunition, and machine guns. 2d Lt. Rudolph Mamula of the 767th Tank Battalion had been ordered to take charge of the situation, co-ordinate the action of forces on the airstrip, and recover abandoned armament and ammunition. Apparently he was unsuccessful, because later in the day the Japanese made "the best use" of the same arms and ammunition. By the middle of the morning, on 7 December, the enemy had completely occupied the Buri airstrip. In response, Swift quickly ordered the 674th Glider Field Artillery Battalion to abandon their artillery and support the 127th Airborne Engineer Battalion, which was near San Pablo preparing to reclaim the airstrip. General Krueger also reacted swiftly, allocating two battalions from the 148th Regiment to Hodge's command, who dispatched them toward San Pablo. However, before their arrival, Swift's forces had already initiated their counteroffensive at dawn on December 7, successfully driving the paratroopers back to the northwest until they ran out of ammunition. Fortunately, the Japanese chose to retreat towards Buri rather than continue the battle at San Pablo. At 14:00, upon the arrival of the 148th battalions, Swift promptly ordered them to launch an attack towards Buri. The 1st and 2d Battalions of the 149th Infantry, 38th Division, were alerted at 0200 on 7 December for movement to the San Pablo airstrip. The advance elements of the 1st Battalion were greeted at the San Pablo airstrip by General Swing, who is reported to have said: "Glad to see you. I am General Swing of the 11th Airborne Division. We've been having a hell of a time here. Last night approximately seventy-five Jap paratroopers dropped on us of which we have accounted for about fifty. Fifteen hundred yards from here on an azimuth of 273° is another airstrip just like this one. Between here and there are about twenty-five Jap troopers. It is now 1400. I want that strip secure by nightfall." The commanding officer of the 1st Battalion decided to attack with Companies A and C abreast, Company A on the right, with approximately a 200-yard frontage for each company. A section of heavy machine guns was attached to each unit, and a platoon of 81-mm. mortars from Company D was to support the attack from positions on the San Pablo airstrip. The 1st Battalion set out at 14:30, moving the first 400 yards without any issues, but eventually encountered a rain-swollen swamp that impeded their progress, resulting in the companies losing contact with one another. By nightfall, only Companies A and C had reached the airstrip but were unable to initiate their attack due to the late hour. Simultaneously, the 1st Battalion of the 187th Glider Regiment and the 1st Battalion of the 382nd Regiment advanced towards Buri and successfully joined the 1st Battalion of the 149th Regiment at the western end of the airstrip by the end of the day. In the meantime, Arnold continued his limited offensive on December 7, with the 184th Regiment facing little resistance as it ascended the high ground overlooking the Tabgas River. At dawn the 17th Infantry sent out patrols. The one from the 1st Battalion located an enemy heavy machine gun, two light machine guns, and a mortar, emplaced 150 yards from the battalion's lines. When the patrol returned, mortar fire was placed on the position and it was wiped out. The 1st Battalion moved out at approximately 0900. Though long-range fire fell on the troops and small arms fire hit the left flank of Company C, the men continued to push forward. The battalion found several ridges leading up Hill 380--a knifelike ridge in front of Company C and a double ridge in the form of a horseshoe, with its closed end toward the hill, in front of Company B. Company B moved across the double ridge while Company C forced its passage through machine gun and rifle fire across the closed part of the horseshoe. At 1600 the two companies re-established contact on the northernmost ridge leading to Hill 380. At 1630 the Japanese with machine guns launched a counterattack against the right flank of the 3d Battalion, 184th Infantry, and the left flank of the 1st Battalion, 17th Infantry. The 3d Battalion, 184th, was pinned down but did not yield any ground. The troops on the front lines of the 1st Battalion, 17th Infantry, at first were forced back slightly but in a few minutes regained the lost ground. They dug in for the night on the crest of the ridge. After its dawn patrols had reported on 7 December, the 2d Battalion, 17th Infantry, jumped off to the attack. Company E secured the first of the three spurs leading from Hill 380, and continued forward to the middle spur in the face of light fire that came from in front of the company in the area the 17th Infantry wished to secure. Presently the fire grew to considerable intensity and the company's section of light machine guns and two platoons of heavy machine guns moved onto the middle spur, where they neutralized the enemy position. While this action was going on, Companies G and F moved to the first spur. Company G received orders from the battalion commander to make a wide envelopment of Hill 380 and then assault the hill from the east. At 0930 the company dropped below the military crest of the southern slope of Hill 380 unobserved and made its way very slowly over the steep terrain and through the thick cogon grass. At 1200 the 49th Field Artillery Battalion laid a five-minute preparatory fire in front of the battalion. The American troops then routed the surprised Japanese defenders and killed the majority of them as the others fled into the mountains northeast of the hill. Apparently realizing that Hill 380 was the key to defense of the Tabgas River valley and Hill 606, troops of the 26th Division poured long-range machine gun fire from Hill 606 into Company G and at the same time halted the company with small arms fire from the immediate left along the ridge. At 1355, after a heavy mortar barrage, about fifty men from the 26th Division counterattacked the positions of Company G, but the company held firm and mowed down the attackers with fire from its rifles and automatic weapons. The position on the hill was maintained. Although Company G occupied the top of Hill 380, it was not in a position to aid the advance of Company E. The Japanese troops were dug in on the reverse slopes and could only be rooted out by close-in fighting. The commanding officer of the 2d Battalion committed Company F down the main spur from the east, supported by Companies E and G and the machine guns from Company H. As soon as Company F started down the ridge, the enemy concentrated fire upon it both from the north and the west. In a matter of minutes Company F was reduced to a point where the number of its riflemen hardly equaled one platoon. The company commander secured an additional platoon from Company G and renewed the assault behind a concentration of 100 rounds of 60-mm. mortar fire and 80 rounds of 81-mm. mortar fire. The attack succeeded, and the enemy force was overrun and annihilated. Company E thereupon moved to the main ridge and helped mop up the area. At 0700 the 3d Battalion, 17th Infantry, moved out, reaching the source of the Palanas River at 1400. An enemy force of about fifty men was observed in a natural bowl to its immediate front. The battalion placed long-range rifle and machine gun fire on the group as two platoons from Company K attacked from the flank. They destroyed the entire Japanese force without any casualties to the American troops. The 3d Battalion then crossed the Palanas River and went into night perimeter at Kang Cainto. At 1907 eight rounds of artillery fire fell into the area, killing seven men and wounding eighteen others. At the end of the day the 184th Infantry was on the banks of the Tabgas River and the 17th Infantry had secured Hill 380, which commanded the Tabgas River valley. Arnold's offensive had become so precarious that Yamagata was forced to halt his division's advance towards Burauen and instead redirect them to defend Albuera, only sending his advance battalion to participate in the Wa offensive. The situation was about to worsen for Yamagata as Struble's convoy finally arrived off Deposito just before dawn. At 06:34, an enemy shore battery opened fire, and at 06:40, the destroyers responded by targeting their assigned locations. As the Japanese communicated this information to higher command, Okawachi received orders to land the 68th Brigade at San Isidro. Additionally, the 1st Combined Base Air Force and the 4th Air Army were directed to unleash all their resources against the landing forces. With Suzuki absent, Major-General Tomochika Yoshiharu took charge of the defense of Ormoc, promptly instructing the Mitsui Shipping Unit to secure defensive positions on Red Roof Hill. Meanwhile, the Imahori Detachment was ordered to advance south through Ormoc to confront the enemy. Elements of the 77th Regiment, which had just arrived by barge at Ipil, were also tasked with reinforcing the defense of Ormoc. Furthermore, Suzuki commanded the 16th and 26th Divisions to halt the Wa offensive and retreat immediately towards Ormoc. In Manila, Okawachi and Yamashita were preparing to send two provisional companies from the 58th Independent Mixed Brigade to garrison the Camotes Islands to counter the arrival of enemy reinforcements and suppress guerrilla activity in the region. Meanwhile, after Okawachi's latest convoy was detected, 57 P-47s were dispatched to strike the Japanese vessels while the 68th Brigade was being disembarked. In one of the fiercest aerial battles of the Leyte Campaign, the fighters strafed the vessels and dropped 94 1000-pound and six 500-pound bombs on enemy shipping, successfully destroying all five transports and damaging two destroyers. However, the 68th Brigade landed, albeit lacking most of its equipment, supplies, and heavy weaponry. Back at Ormoc Bay, General Bruce's first wave, composed of the leading battalions from the 305th and 307th Regiments, successfully landed on the White Beaches without encountering opposition at 07:07, and the troops quickly moved inland. The subsequent four waves of troops, including two battalions from the 306th Regiment, came ashore without incident. At 08:20, around 138 Japanese aircraft launched an assault on Struble's convoy. Despite the 5th Air Force executing a commendable interception of the attackers, some determined enemy planes managed to breach the anti-aircraft defenses and strike the American ships. On the morning of December 7, three years to the day after she fired the opening shot of the Pearl Harbor attack, the destroyer Ward came under attack by several Japanese kamikazes while patrolling off the invasion area. One bomber hit her hull amidships, bringing her to a dead stop. When the resulting fires could not be controlled, Ward's crew was ordered to abandon ship, and she was sunk by gunfire from O'Brien, whose commanding officer, William W. Outerbridge, had been in command of Ward during her action in Hawaii three years before. Nevertheless, their attempt to thwart this crucial invasion once again ended in failure. By 11:00, approximately 10,000 troops and most of the supplies had been landed, but under relentless air attack, Struble ultimately decided to withdraw and return to San Pedro Bay. Meanwhile, Bruce's forces were expanding their initial beachhead inland, with the 305th Regiment capturing crossings over the Bagonbon River and the 307th Regiment securing a bridge over the Baod River. Due to a lack of organized resistance, Bruce chose to continue advancing north along the highway to extend the division's foothold to Ipil. Consequently, the 307th began its northward advance around 10:45, gradually facing stiffer opposition as it approached its goal. By 14:55, they reached the outskirts of Ipil and commenced an assault on the defenses of two companies from the 77th Regiment, successfully killing 66 Japanese soldiers as they cleared the barrio and established a night perimeter on the northern edge by 17:40. With Bruce's forces having secured a two-mile beachhead, Yamagata's 26th Division found itself caught between two robust American divisions, leaving the route to Ormoc largely open for the 77th Division. On December 8, as the first two companies of the 12th Independent Regiment arrived to bolster the Mitsui Shipping Unit, the 307th Regiment resumed its advance northward, swiftly reaching the Panalian River where they began meeting stronger resistance. Successfully repelling enemy counterattacks, the 307th continued to push forward and achieved a total gain of 2,000 yards by day's end. At the same time, since half of the 2nd Raiding Brigade could not be airdropped during the now-halted Wa offensive, the Japanese decided to land them at the Valencia airstrip over the coming days to reinforce the defenders in Ormoc. Furthermore, Okawachi and Yamashita designated the Takahashi Detachment, organized around the 5th Regiment, as an emergency reinforcement to depart for Leyte immediately alongside the Ito Naval Landing Unit of SNLF Marines. Additionally, the 39th Regiment of the 10th Division was assigned to prepare for a counter-landing in the Carigara Bay region. Meanwhile, as the 26th Division began to withdraw along the coast to retreat through the ridges towards Ormoc, the 184th and 17th Regiments captured the Hill 606 positions and moved forward to the Sibugay River. During the night of 7-8 December, the Japanese brought forward two machine guns and emplaced them directly in front of Company A of the 1st Battalion, 382d Infantry. At dawn the machine guns opened up. Their low, grazing fire pinned down the company, but Pfc. Warren G. Perkins, in the face of enemy bullets, located the guns and called mortar fire upon the site. The mortar concentration, falling within fifty yards of Perkins, silenced the machine guns and startled the Japanese. Pvt. Ova A. Kelley took advantage of the confusion and charged with his M1 rifle and a carbine. Kelley killed eight of the enemy before he himself was slain. The rest of Company A followed Kelley and secured the edge of the airstrip where it set up a perimeter. During 8 December the Americans consolidated their positions. The following day, the 1st Battalion of the 149th Regiment launched an assault to the north, successfully crossing the airstrip and eliminating approximately 50 paratroopers before being halted by enemy fire. By nightfall, the 1st Battalion of the 382nd Regiment repelled another determined counterattack, killing an additional 50 Japanese soldiers and leaving around 100 paratroopers trapped on the airstrip. Concurrently, the 17th and 184th Regiments advanced through Albuera without opposition, continuing their movement through challenging terrain towards Gungab. In the early hours of December 9, Struble's initial resupply convoy reached Deposito, delivering the remainder of the 306th Regiment. As a result, its 1st Battalion was assigned to the 307th Regiment and promptly engaged in the northward attack. Progressing gradually through the formidable enemy ridge defenses, the 307th ultimately captured Camp Downes, while the 305th Regiment secured the northeastern area. During this advance, the rest of the 77th Regiment also arrived by barge at Palompon, where they were immediately deployed to bolster the defenders in Ormoc. Ormoc, the largest and most important commercial center in western Leyte, possessed a concrete and pile pier at which a vessel with a sixteen-foot draft, and two smaller vessels, could anchor at the same time. On the route to Ormoc and in the town itself, the Japanese dug strong defensive positions. The favored sites were in bamboo thickets, on reverse slopes, along creek beds, and under buildings. Individual spider holes about six feet deep were covered with logs and earth and "beautifully camouflaged." Against such positions, artillery and mortar fire did little more than daze the defenders. Each position had to be searched out and destroyed. The next day, for the final assault on Ormoc, Bruce planned to deploy the 307th Regiment to attack along the highway, while the 306th Regiment would move northeast to encircle the opposing enemy forces. After a significant artillery barrage, Bruce first dispatched Company A of the 776th Amphibian Tank Battalion, supported by the rocket fire from LCMs and LCVs, to launch an assault on the city's strong enemy defenses. Following this, the 306th and 307th Regiments advanced, with the latter encountering minimal resistance until approaching the outskirts of Ormoc. Despite facing fierce opposition, the Mitsui Unit was effectively driven back, allowing the 307th to enter the city while the 306th advanced northeast with little resistance. The two regiments then pressured the enemy like squeezing a tube of toothpaste, ultimately forcing the determined defenders to retreat to the hills north of Ormoc, where the Imahori Detachment was gathering. However, some defenders remained behind, valiantly fighting to delay the American advance. Positioned in spider holes beneath the buildings, they resisted until overwhelmed. At the same time that the 77th Division was entering Ormoc, the 32nd Division was pushing southward toward Ormoc Valley, the 11th Airborne Division was working westward over the mountains toward the town, and the 7th Division was pushing northward along the eastern coast of Ormoc Bay in an attempt to make a juncture with the 77th Division. General Bruce advised General Hodge: "Have rolled two sevens in Ormoc. Come seven come eleven." As his troops were reducing Ormoc, General Bruce also made a report on the status of the attack and referred to a promise that had been made by the commanding general of the 5th Air Force: "Where is the case of Scotch that was promised by General Whitehead for the capture of Ormoc. I don't drink but I have an assistant division commander and regimental commanders who do…" In its advance to the north, the 77th Division reportedly killed around 1,506 Japanese soldiers and captured 7 prisoners, at a cost of 123 men killed, 329 wounded, and 13 missing. The capture of Ormoc had significant consequences: it split the Japanese forces and isolated the remaining elements of the 26th Division; it diverted and eliminated previously uncommitted enemy reserves, easing the pressure on other fronts; it expedited the connection between the 10th Corps and the 24th Corps; and it prevented the Japanese from using Ormoc as a port, through which many reinforcements and supplies had been funneled into the campaign. Consequently, the Japanese had faced a clear defeat on Leyte Island; nevertheless, they were determined to continue fighting to the death, senselessly sending more troops into battle, which unnecessarily extended the campaign by several additional months. I would like to take this time to remind you all that this podcast is only made possible through the efforts of Kings and Generals over at Youtube. Please go subscribe to Kings and Generals over at Youtube and to continue helping us produce this content please check out www.patreon.com/kingsandgenerals. If you are still hungry after that, give my personal channel a look over at The Pacific War Channel at Youtube, it would mean a lot to me. Japanese forces prepared Operation Wa while U.S. troops engaged in intense battles for strategic positions like Hill 918 and Balogo amid challenging terrain and strong defenses. Despite initial setbacks, American forces regrouped, successfully counterattacking Japanese positions and securing strategic areas, while Japanese reinforcements struggled amid heavy losses and unfavorable weather conditions.
