POPULARITY
Categories
Były funkcjonariusz Centralnego Biura Antykorupcyjnego Artur Chodziński poinformował, że złoży zawiadomienie do prokuratury o podejrzeniu popełnieniu przestępstwa przez osoby pracujące w Prokuraturze Krajowej, Ministerstwie Sprawiedliwości oraz “Gazecie Wyborczej”. W oświadczeniu zamieszczonym na platformie X nazwał tę sytuację „skandalem nieznanym nigdy wcześniej w historii polskich służb specjalnych i organów ścigania”.Chodziński ujawnił, że 24 i 25 września był przesłuchiwany w charakterze świadka przez Zespół Śledczy nr 3 Prokuratury Krajowej, zajmujący się sprawą systemu Pegasus. Jak napisał, jego zeznania były objęte klauzulą „ściśle tajne”, a mimo to treść przesłuchań oraz dane funkcjonariuszy trafiły do osób, wobec których prowadzone były działania operacyjne – w tym do mecenasa Giertycha.„Nigdy wcześniej nie zdarzyło się, by informacje o pracy służb i dane osobowe funkcjonariusza operacyjnego trafiły do osoby, wobec której prowadzone były czynności, a następnie do zaprzyjaźnionych z nią mediów”– napisał Chodziński. Zapowiedział, że jako pokrzywdzony będzie domagał się zabezpieczenia wszystkich akt śledztwa oraz nośników danych osób mających z nimi kontakt.W rozmowie z Radiem Wnet Chodziński podkreślił, że ujawnienie jego danych zagraża bezpieczeństwu funkcjonariuszy i ogranicza skuteczność pracy operacyjnej CBA.To sytuacja absolutnie skandaliczna. Funkcjonariusze zdają sobie sprawę, że jeśli moje bezpieczeństwo jest zagrożone, to każdy z nich może być następny– mówił.Były funkcjonariusz dodał, że po tym ujawnieniu „praca operacyjna została dramatycznie ograniczona”, a morale wśród agentów spada. Jego zdaniem, obecne działania Prokuratury Krajowej mają charakter polityczny i nie dotyczą faktycznej analizy systemu Pegasus, lecz „udowodnienia kłamliwej tezy o tym, że Roman Giertych był niewinną ofiarą nielegalnego systemu”.Odnosząc się do medialnych doniesień o podsłuchiwaniu rodziny premiera Donalda Tuska, były funkcjonariusz stwierdził:"To kłamstwo. Kontrolą operacyjną objęty był Roman Giertych, a nie jego bliscy. Premier Tusk świadomie zmanipulował opinię publiczną".Na koniec, pytany o korupcję wśród polityków, przyznał, że politycy w Polsce kradną i dlatego jakaś służba musi im patrzeć na ręce, bez względu na to, jak się nazywa.
Sprzedaż państwowej ziemi w gminie Baranów, ważnej dla budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego, wywołała falę politycznych komentarzy i wzajemnych oskarżeń. Były minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski w Radiu Wnet podkreśla, że decyzja o zbyciu działki była nie tylko błędna, ale i sprzeczna z interesem państwa.Sprawa jest szalenie poważna. Nigdy nie powinno być zgody Ministerstwa Rolnictwa na sprzedaż tej ziemi– powiedział. Jak dodał, działka wchodziła w kompleks planowanego CPK i powinna pozostać w rękach Skarbu Państwa, niezależnie od jej położenia.Ardanowski przypomniał, że przedsiębiorcy dzierżawiący grunty państwowe mogą wystąpić o ich wykup, ale decyzja o sprzedaży nigdy nie jest obligatoryjna.To jest decyzja uznaniowa. Państwo nie ma żadnego interesu, by takie działki sprzedawać prywatnej osobie, zwłaszcza jeśli mają znaczenie strategiczne– podkreślił.Były minister wyjaśnił, że każda sprzedaż gruntów Skarbu Państwa powyżej pięciu hektarów wymaga zgody ministra konstytucyjnego. Dlatego jego zdaniem odpowiedzialność za tę decyzję spoczywa na kierownictwie resortu.Tłumaczenie, że minister Telus o niczym nie wiedział, jest słabe. To jego kompetencja– ocenił Ardanowski. Przyznał też, że zna wiceministra Romanowskiego z czasów swojej kadencji.Ja doprowadziłem do tego, że on odszedł z ministerstwa. Nie mogłem współpracować z ludźmi, do których nie miałem pełnego zaufania– zaznaczył.Wątpliwości prawne i rola prokuraturyW ocenie Ardanowskiego w całej sprawie kluczowa może okazać się treść aktu notarialnego. Jak wskazał, w standardowych umowach sprzedaży ziemi państwowej znajduje się klauzula pozwalająca KOWR na odkupienie działki w ciągu pięciu lat w razie „zmiany okoliczności”.Jeśli tej formuły nie ma, pozostaje tylko droga unieważnienia aktu notarialnego– wyjaśnił.Były minister nie ukrywa, że afera wokół działki to poważne obciążenie wizerunkowe dla jego środowiska politycznego.To flagowa inwestycja Polski, a okazuje się, że doszło tam do jakiegoś szwindlu– stwierdził. Podkreślił, że odpowiedzialność polityczną muszą ponieść osoby, które podjęły błędne decyzje.PiS nie ma wyjścia. Musi to wypalić do końca. Winni muszą jednoznacznie ponieść karę– dodał.
Adam Od 25 lat .est jednym trzech najpopularniejszych komentatorów w naszym kraju. Ma też swój kanał TurdeTur w którym rozwija wiele nieukończonych myśli. Rozmawiamy o kulisach zawodowego kolarstwa. Chcesz mnie wesprzeć? Kup sobie coś na Prawie.PRO: https://Prawie.PRO Mój Instagram: https://www.instagram.com/prawie_pro/ Facebook: https://www.facebook.com/leszekprawiepro/ Czy widziałeś kiedyś zawodnika pokroju Pogacara? Nie, nie widziałem tylko o takim słyszałem o adimersie. Natomiast nie widziałem, nie widziałem. To jest absolutny Fenomen i i cieszę się bardzo, że mogę obserwować czasy, w których on jeździ, że mogę komentować jego wyścigi, bo to jest to jest frajda. 0:58 Chociaż z jednej strony to się wydaje trochę nudne. Czasami niektórzy narzekają na to, że ta dominacja sprawia, że że wyścigi są przewidywalne, ale dla mnie to jest Fenomen. No, który się bardzo przyjemnie ogląda. Jakbyś się skupił i miał opowiedzieć w procentach? Jak bardzo ufasz bogaczowi? 1:15 Pytasz o doping konkretnie? Wiesz co? Ufam, ufam boga czarowi. Ja kiedyś powiedziałem już takie zdanie, że za żadnego sportowca zawodowego nie dam sobie uciąć ręki, bo ja wiem, ja Jestem w tym sporcie, jak sam powiedziałeś dosyć długo, chociaż te tą liczbą mnie troszkę teraz przeraziłeś ja wiem ile tam jest pokus, ile tam jest pieniędzy, ile tam jest różnych sytuacji, które czasami nawet zmuszają ludzi do pewnych wyborów. 1:41 Natomiast ufam bogaczarowi uważam, że od tego, żeby sprawdzać czy on bierze czy nie bierze, są są odpowiednie służby, które jak byłem na takim spotkaniu. Polady kiedyś powiedziano nam, że w tej chwili właściwie jeżeli w basenie wody jest kropla zakazanej substancji, to oni są ją w stanie znaleźć. 1:59 Ee więc myślę sobie, że oczywiście trwa jak zawsze zabawa w policjantów i złodziei w zawodowym sporcie i to w każdym sporcie tutaj nie ma, nie ma wyjątków, ale ufam bogatorowi, bo ja chcę kolarstwo przeżywać. Ale do tej pory masz tak, że są takie momenty, kiedy ty. 2:18 Z drugiej strony, komentując dany wyścig masz. Taki moment zwątpienia. Jest to nie, nie mam czasem taki moment, kiedy ludzie zaczynają pisać na przykład, komentując, że a to, a jak jak będzie jak z amstrągiem i tak dalej i tak dalej wtedy gdzieś mi się tam taka klapka otwiera, ale zaraz ją szybko zamykam, ponieważ jeżeli ja mam robić to co robię szczerze i z serca. 2:44 To musisz. To wierzyć, to ja muszę w to wierzyć, bo ja inaczej bym to przestał robić. Czyli we wbudowane silniki też nie wierzysz? Nie wierzę, nie wierzę w to, że są używane w zawodowym sporcie. Być może takie testy są gdzieś robione, być może gdzieś w amatorskich sporcie to też się zdarza tak samo jak doping się zdarza w amatorskim sporcie. 3:03 Ale w zawodowym peletonie no nie chce mi się wierzyć, nie chce mi się wierzyć, bo bo jednak to jest zbyt wysoki poziom. Jednak no tutaj, gdyby ktoś coś takiego wykrył, no to to to to to byłby straszny skandal, to byłby. A dla kolarza, który tego używa. No to był były zupełny upadek, więc. Myślę, że nie myślę, że w zawodowym sporcie tego mechanicznego dopingu nie ma. 3:22 Kiedy kolarze zatrzymują się na siku? Podczas takich długich etapów? Oj bardzo często kiedy tylko nie ma ludzi blisko i kiedy ucieczka odjedzie i możesz peleton się uspokoi sn fill to fill, to wtedy się zatrzymują i oczywiście gorzej jest wtedy, kiedy wyścig na przykład prowadzi w zasadzie ciągle przez miasta. 3:38 No bo wtedy jest problem, wtedy nawet zdarzają się kary za niszczenie wizerunku kolarstwa, bo kolarz się musi wysikać, robią to czasem też jadąc. Piękne obrazki serwuje nam teraz realizator. Ta jesień wygląda naprawdę imponująco, nie zawsze się zatrzymują. 3:55 No radzą sobie z tym i rzeczywiście w różnych momentach etapu i wyścigu oczywiście no nie na początku, kiedy jest gonitwa, bo bo trzeba stworzyć ucieczkę, nie każdego puścić i tak dalej, no i nie w końcówce, więc, ale gdzieś w tej środkowej części. Jak to jest, że tak rzadko widać to w telewizji? 4:13 Wiesz co, ja mam wrażenie, że coraz częściej jakoś realizatorzy tak sobie troszkę upodobali. Ostatnio właśnie pokazywanie tych kolarzy, którzy albo wyjeżdżają do przodu i się zatrzymują albo gdzieś tam z tyłu zostają czy tego. Lidera drużyny, który na przykład sika jadąc i ktoś i kolega go wiesz? 4:29 Popycha, więc mam wrażenie, że ostatnio widzimy to coraz częściej, ale oczywiście no unikają tego większość realizatorów tego unika, no bo to nie jest moment do pokazywania. Ty chcesz, żeby cię pokazywał, no i gdzieś zrobić siku. Czego jeszcze nie widać, czego nie pokazują realizatorzy. Ja myślę, że nie widać atmosfery w peletonie, nie widać rozmów w peletonie, nie widać żartów w peletonie. 4:49 Nie widać tego wszystkiego nie widać, a tam się ciągle coś dzieje. Tam się jednak przez cały dzień coś dzieje, bo inaczej ci kojarzy by się zanudzili na śmierć przez te 5 czy 6 godzin. Czasami płaskiego etapu, gdzie naprawdę niewiele się dzieje, więc tego tego nie widzimy. Nie jesteśmy tam w środku, nawet te kamery, które czasem gdzieś tam do roweru są montowane. 5:06 No one tego nam nie pokazują, a a myślę, że to, że to jest bardzo, bardzo ciekawe, myślę, że to jest temat na fajny, fajny film, żeby kiedyś ktoś spróbował coś takiego. Nagrać ze środka peletonu. A czego nie słychać, co słyszą zawodnicy w słuchawkach? Po co im jest to radio? 5:23 Wiesz co bardzo fill, różne rzeczy ono teoretycznie ma służyć bezpieczeństwu i temu rzeczywiście służy w bardzo wielu wypadkach, ale też fill. Tak rozmawiałem z chrisem filomem jak jak, jak był na targach fill bajka expo w Polsce i powiedział mi, że no kiedyś te Radia miały większy sens, bo rzeczywiście tam dostawali konkretne uwagi. 5:41 A że właściwie teraz to kolarz od startu do mety słyszy tylko do przodu, do przodu, do przodu macie być z przodu, macie pilnować, macie cały czas być z przodu i i tak w kółko, i to rzeczywiście można zwariować. Ja się nie dziwię, bo oni czasem wyciągają albo udają, że im się te Radia zepsuły bo. No bo to już jest, zresztą to w ogóle to jest zmiana, która jest w całym sporcie, jakby, że ono się ten sport się profesjonalizuje, ale w takim kierunku właśnie korporacyjnym i w takim kierunku coraz wyższych wymagań. 6:06 Niestety, no w tą stronę idzie idzie spod zawodowy kolarstwo także. Co widzisz, czego nie widzi widz? Swoje notatki. Mmm jakieś teksty, które Monika dla mnie na przykład tłumaczy z dla gazety, które mam przed sobą, które mogę przeczytać, ale nie widzę nic więcej nie mam. 6:28 Bywały takie eksperymenty z dawaniem nam do nasłuchu Radia wyścigu, ale to się zdarzyło kilka razy i jakoś też z tego zrezygnowano, więc ja widzę dokładnie tyle samo. Mam drugi monitor, czasami na którym mam obraz z leciutkim opóźnieniem. 6:45 Właśnie z takim też o ten drugi monitor takim. To teraz to już jest bardzo małe opóźnienie, to trzeba naprawdę szybko ten wzrok przenieść, jeśli tutaj się czegoś nie zauważyć, tu się coś wydarzy. Na przykład kraksa, to jak szybko spojrzę tam, to jeszcze mogę zobaczyć, jak do niej doszło. Zobaczmy, no jest, myślę, szansa jeszcze cały czas jest szansa, chociaż też najczęściej powtórki już są teraz pokazywane, ale, ale no to to mam taki drugi monitor, tu jest minimalne, jest opóźnienie tego sygnału. 7:11 Yy, ale to tyle nic nic nie widzę więcej obrazek mam dokładnie ten sam często na dużo mniejszym telewizorze niż ludzie oglądają w domach na na wielkich telewizorach, gdzie no gdzie widzą pewne rzeczy lepiej po prostu. Myślisz, że jeszcze wróci kiedyś nasza Polska drużyna do World Tour? 7:30 Bardzo bym chciał, chociaż. No jak spojrzysz sobie na to, że takie Włochy nie mają turowej drużyny, no to widzimy po prostu ile to kosztuje i widzimy gdzie. Słuchaj lata temu już Przemek Niemiec, z którym też wspólnie pracowaliśmy, powiedział mi jak jak przechodził z lampre do u e, czyli dokładnie do tej samej drużyny, tylko jakby z innymi finansami powiedział mi tam są pieniądze. 7:56 Powiedział mi tam są pieniądze, które w przyszłości pójdą na sport, bo Europa nie ma tych pieniędzy i rzeczywiście, no zobacz, no my mieliśmy grupę arturową, co było? Yy no takim zjawiskiem dziwacznym właściwie patrząc na kondycję polskiego kolarstwa patrząc na jakby to na jakiej pozycji jesteśmy jako jako polskie kolarstwo, no nie mamy żadnych danych do tego, żeby mieć arturową drużynę i to, że znalazł się człowiek, który po prostu którego pasją jest kolarstwo, które sam był kiedyś kolarzem, czyli Dariusz miłek, który powiedział, ja chcę mieć drużynę web turową, no to jakiś był cud, to to to wiesz, to się właśnie właściwie nie powinno wydarzyć. 8:32 Fajnie, że tą drużynę mieliśmy, natomiast myślę, że szybko drugiej nie będzie. Bardzo bym chciał, żebyśmy mieli drużyny drugiej dywizji, bo to nam też otwiera drogę do do do startu w wielu wyścigach i i tego bym bardzo chciał i to wierzę, że uda się do tego doprowadzić. Czyli te drużyny tak naprawdę mieliśmy, nie ze względów takich brutalnie komercyjnych tylko dlatego, ponieważ właściciel Marki CCC był jest pasjonatą. 8:56 Tak tak, dokładnie. Dlatego mieliśmy taką drużynę. Tak to, bo wiesz, no jakby jak mówię, no jeżeli spojrzysz na stan polskiego kolarstwa, wiesz co, niektórzy coś tam czasem opowiadają o jakiejś potędze, no potęgą, to byśmy kiedyś w amatorskim kolarstwie owszem, ale w zawodowym nigdy mieliśmy pojedynczych zawodników. 9:15 Mamy 2 miejsca na podium wielkich Turów, my mamy jeden Wygrany monument, wiesz, no zobacz, ilu mamy kolarzy w werturze, to nie, nie jesteśmy żadną potęgą. Mamy fantastyczne jednostki mamy. Świetnych szkoleniowców, którzy potrafią tą młodzież, gdzie gdzieś tam wychować. 9:32 Jeśli później ci młodzi ludzie dobrze trafią dalej, no to zostają kolarzami często bardzo dobrymi, ale, ale to nie jest tak, że my jesteśmy jakąś potęgą w kolarstwie absolutnie nie. Jak myślisz, kto ma więcej pokory? Prosi czy amatorzy? Prosi. 9:49 Prosi, moim zdaniem prosi rzeczywiście gdzieś tam wymieniamy tych faworytów. Patrzymy na te nazwiska na liście startowej, a potem się nagle okazuje, że pojawia się ktoś, kto potrafi tym faworytom utrzeć nosa. Amatorzy bardzo często brakuje im pokory, natomiast jakby życie i ten trud bycia zawodowym kolarzem uczycie pokory, to jak w każdym momencie ta twoja kariera może się załamać, to jak? 10:15 Często z roku na rok walczysz o kontrakt, to czemu się musisz poddać? Jaki jak wygląda ten cały proces? I jakim ryzykiem on jest obarczony przy każdym starcie przy każdym treningu, a tak naprawdę często się nawet w domach coś wydarza takiego, że ci je na pół roku wycina z wyścigów, więc to wszystko uczy pokory. 10:35 Ta ta samotność, to, że to, że ciągle wyjeżdżasz, że Nie możesz być z bliskimi, Nie możesz być z rodziną, to wszystko uczy pokory. Naprawdę ten zawodowy sport uczy pokory, natomiast amantorom bardzo często tej pokory brakuje. Nie mówię, że wszyscy, bo czyli ja w ogóle nie lubię generalizacji. Bo bo wśród zawodowców też są tacy, którzy tej pokory nie mają. 10:52 Natomiast natomiast myślę, że generalnie wśród zawodowców to pokora jest dużo większa. Kto twoim zdaniem zastąpi Majka? Jedno nazwisko. Jaśkowiak. Jackowi, bo mamy kilku zdolnych młodych kolarzy, ale tak, bo bo, bo myślę sobie o charakterystyce majki, myślę sobie o tym, jakim on jest kolarzem, bo nie wiem, czy widzę w tej chwili tak dobrego górala. 11:18 Wśród tych młodych zawodników, bo wiesz, bo no sam dobrze znasz tych te charakterystyki kolarzy. Jak pytasz, kto zastąpi Michała Kwiatkowskiego? To jest trochę łatwiej odpowiedzieć, bo takich wszechstronnych, uniwersalnych kolarzy widzę trochę więcej niż takich świetnych górali, jakim jest dlatego tak się dłużej zastanowiłem, bo bo jest kilku chłopaków, tylko że. 11:36 Wydaje mi się, że jackowiak ma takie papiery, no pokazał to na mistrzostwach takich lali naprawdę pokazał, że potrafi te podjazdy jeździć, że potrafi świetnie czytać wyścigi, więc myślę to może być taki kolaż. Zgodziłbyś się kompować? Żartuję oczywiście, ale ma 4,5 roku skleci zaczął treningi w Ki po prostu uwielbia jeździć na rowerze, więc może jeszcze 1000 rzeczy w życiu robić? 12:00 Oczywiście teraz się zafascynował konkursem chopinowskim, co z kolei codziennie słuchać pianistów, więc wiesz, to jeszcze może pójść 1000 dróg, ale, ale fajnie. Ja się tym ja się tym bawię, że chcę jeździć mnie się za. Bardzo podoba. Zazdroszczę mu jak bym to odkrył w wieku 4 lat to dziś byłbym też na tej kanapie. Bardzo możliwe. 12:17 Jeżeli by przyszła propozycja, żebyś komentował MMA, zgodziłbyś się nie. Nie. Nie, ja przez moment komentowałem boks bardzo szybko, z tego zrezygnowałem. I z wielu powodów, ale ale. 12:35 Bardzo dobre pieniądze są po. Pierwsze jak powiedziałem, nie lubię przemocy. Po drugie, kiedy kiedyś te sporty walki wydawały mi się dużo bardziej szlachetnymi sportami, bo obok sie mówię konkretnie obok się, bo jak już zaczynają się kopać po głowach to mi się w ogóle nie podoba. A jak jeszcze biją leżącego to mi się już bardzo bardzo nie podoba i uważam, że są walki psów tak naprawdę. 12:55 Że można to porównać równie dobrze w związku z tym i cała ta otoczka wokół tego sportu zupełnie mnie odpycha po prostu i ja nie, absolutnie nie. Jakbyś miał wybrać jeden etap spośród tych, które komentowałeś, to który to będzie? 13:15 Etap, mówisz tak. No bo z wyścigiem byłoby mi prościej, bo wybrałbym Mediolan san remo, jednak kwiatka to było coś niesamowitego. To był nie nieprawdopodobne, to, że ja wtedy przeżyłem tam w studio, to było coś niesamowitego. Ee więc więc. 13:32 As etapów. Kurczę, już mi się teraz mieli co ja komentowałem, a czego nie, bo jest tyle etapów, które tak dobrze pamiętam. Na przykład zwycięstwo przemka Niemca na na na na wójcie czy czy zwycięstwo Rafała na wuecie czy czy sukcesy Tomka marczyńskiego 2 sukcesy etapowe na w lcie to są te etapy, które najbardziej pamiętam, bo rzeczywiście, no nie ukrywam kolarstwo bez Polaków też mnie bawi, też mi się podoba, natomiast jak tam jest Polak, jaki można temu swojemu kibicować, a jak on jeszcze wygrywa, no to jest absolutna euforia to jest. 14:06 Coś co dla mnie jako komentatora jako dla człowieka, który gdzieś założył sobie, że jego zadaniem jest popularyzacja sportu, dlatego też ja. Nie chcę mówić o o dopingu, bo ja uważam, że są służby, które się tym zajmują, a nie Jestem od tego. Ja mam popularyzować sport, to jest gorsze. 14:22 Jest właśnie to, że. Zdaniem zadaniem komentatora. Stereotyp za każdym razem, nawet jeżeli ja patrzę na twój kanał, bo Jestem jego wiernym widzem, zawsze to pytanie zawsze tego typu komentarz. Czasami to może być wręcz męczące, bo ty codziennie słyszysz o dopingu. 14:39 Tak, tak, ja słyszę codziennie o dopingu rzeczywiście i bardzo wiele komentarzy i pytań jest o doping. Bogata jest regularnie porównywany do armstronga i są tacy, którzy już dzisiaj wiedzą, że to się tak samo skończy i że to będzie taka sama historia i tak dalej i tak dalej, ale tak jak ci powiedziałem na początku i ja się tym cieszę. 14:55 Myślę, że w ogóle mamy. Problem ze zrozumieniem fenomenów tak to jest tak jak my sobie lubimy dzielić świat. Nie wiem na lewicę, prawicę i już i jest fajnie, nie ma środka znaczy nie ma. Wiesz nie ma, nie ma tej całej najciekawszej przestrzeni, nie ma tego całego najciekawszego kolorytu, czarne, białe koniec wiesz, bo to jest oczywiście prostsze do poukładania sobie w głowie i to samo jest. 15:15 Myślę, że ze sportowcami, że ja nagle jak się ktoś wybija i to się wybija aż tak jak bogaczar nie no to nie ma prawa to nie może być normalne znaczy to wiesz to to nie jest takie, to nie jest normalne, ale to nie jest normalne tylko że jakby wychodzi poza zakładaną przez nas normę i to jest tak jak ktoś pod ostatnim filmem, który robiłem z damianem, napisał, że trzeba jeść mięso, żeby żyć normalnie, ale co jest tą normą? 15:39 Znaczy kto wyznacza tą normę? Jeżeli wiesz, ja jem mięso i uważam, że to jest normalne i żyje normalnie pracuję, mam rodzinę i tak dalej. Moja młodsza córka nie je mięsa od wielu lat i też żyje, normalnie studiuje, cieszy się życiem to co tu jest normalne to nie jest kwestia normalności i myślę, że tak samo jest z tym z tym sportem, że tak jak mieliśmy teraz skończył się ten konkurs chopinowski, który uwielbiam, którego Jestem kibolem, wręcz nawet szalik sobie ostatnio kupiłem tak mogę ci mogę ci zaprezentować Monika. 16:09 Pokaż muzykę, Jestem kibolem. I to też była śmieszna historia. Słuchaj, to też powiem, bo to była fajna historia. Miałem nauczycielkę od muzyki w szkole podstawowej, która była straszną kosą, która potrafiła uczniowie prowadzić na korytarz, dać mu w twarz. Jak jej się coś, jak jej coś nie odpowiadało, ale z drugiej strony to ta nauczycielka podczas konkursu chopinowskiego w osiemdziesiątym roku dała mi za zadanie dokumentację tego konkursu. 16:36 Ja śledziłem ten konkurs od początku do końca wycinałem, bo ja byłem modelarzy. Mnie zawsze lubiłem takie zabawy, wiesz, wklejanie czegoś, wycinanie, zawsze mnie to bawiło i ja zrobiłem taki album. Słuchaj z tego konkursu chopinowskiego i ja się po prostu zakochałem w konkursie chopinowskim i ja na co dzień słucham więcej rocka, więcej jazzu, najwięcej jazzu, tej muzyki klasycznej mniej, ale jak jest konkurs chopinowski, to absolutnie ta muzyka króluje u nas w domu, od rana do do wieczora jest włączony i to telewizor, żebyśmy mogli oglądać. 17:04 I proszę bardzo tutaj jest. Jest dowód, jest dowód, proszę, w którą stronę tu mamy po polsku? Tak z drugiej strony mamy wersję po angielsku, proszę to jest mój szalik, to jest to jest rodzaj kibolstwa, który ja uwielbiam i i słuchaj, i w, i tak jak właśnie w konkursie chopinowskim, mieliśmy tą młodą chińską pianistkę, która nie ma 17 lat. 17:25 Mhm, ja nie Anglii tak, on jan julita, Marysia bo u studiuje w Polsce w Poznaniu Marysia i i ta dziewczyna gra tak. Że po prostu z butów wylatujesz. No to jest coś nieprawdopodobnego i ona gra wszystko, ona gra nie tylko młodzieńczy utwory Chopina, ale też to całkiem dojrzałe, nie dosyć, że technikę ma niezwykłą. 17:48 No to jeszcze coś takiego potrafi tą grą przekazać, że po prostu siedzisz absolutnie zaczarowany i ta dziewczyna nie ma 17 lat, czyli to też ktoś by mógł powiedzieć, no niemożliwe, no niemożliwe, skoro ci mają po 30 czy 25 i czasami są gorsi technicznie od niej, no to, no to ona bierze doping, a dla mnie można to jest doping. 18:05 Będąc pianistą, ale po prostu niektórym się to nie mieści w głowie. Może być Fenomen, ona jest fenomenem bogatsza jest fenomenem. Ale tak samo właśnie wydaje mi się, że często nie patrzymy. Na to, ile dany zawodnik włożył w wysiłku wyrzeczeń, od ilu lat oceniamy, to, co jest tu i teraz nie, nie, nie patrząc na to, co się działo w międzyczasie nie albo jak wygląda jego codzienność od iluś tam lat, ale oprócz tego może mieć też niezwykły talent, tak samo jak ty masz talent do gadania i jesteś w stanie mówić przez 270 minut bez przerwy, ale oprócz talentu i improwizacji. 18:42 I jest coś takiego jak przygotowanie a. Zdecydowanie. Tymi przygotowałeś coś takiego? Tak wygląda twoje przygotowanie się do jednego wyścigu. Teraz pewnie pokażę wam realizator kilka rzeczy, o których wcześniej. Opowiadałem to jest ten park sons back, bardzo blisko centrum miasta. 19:01 Oj to wiesz, co to jest tylko mała część tego przygotowania, bo to jest książka wyścigu, to jest coś, co ja muszę. Muszę znać przed każdym etapem, ja muszę się tego etapu nauczyć. Ja muszę wiedzieć skąd, dokąd ile jest kilometr. Oczywiście mogę zajrzeć w książkę w międzyczasie, a jeżeli jest. Może ku to ktoś mi to przetłumaczy? 19:16 Ależ. Oczywiście Monika Monika, która mówi po włosku i to jest niesamowita historia, bo ja dlatego nie mówię po włosku, że Monika mnie o to poprosiła, znaczy. Rozumiem sporo jakbym się uparł, no to tam się w podstawowych rzeczach dogadam, ale nie uczę się tego języka, bo my mamy od lat od czasu jak zaczynamy pracować w eurosporcie, czyli od roku 2001 taki zwyczaj, że maj w tym domu to jest giro i codziennie każdy dzień zaczynamy od wspólnego śniadania na dla gazetą kiedyś papierową, więc musieliśmy jeszcze jeździć na drugi koniec Warszawy, bo ona tam przychodziła rano, dopiero potem była do empiku dystrybuowana, a to już było za późno. 19:50 My jeździliśmy na drugi koniec Warszawy, kupowaliśmy tą na gazetę, siadaliśmy nad nią i i. Zobaczymy, Monika mi czyta. Po kolei czytam tytułu, ja mówię to mnie interesuje, to mnie nie interesuje, to to cię proszę, żebyś mi przetłumaczyła tego nie. Ona mi to tłumaczy i to jest jakby ten to moje przygotowanie do etapu plus jeszcze potem jak nanika coś zauważy w ciągu dnia dosyłam i na przykład mailem czy tam jakieś kolejne kolejne teksty, więc to jest taki kolejny etap przygotowań. 20:16 Rozmowy z kolarzami. To jest kolejny etap przygotowań, rozmowy z innymi ludźmi też w ogóle o tym o tym wyścigu, o czy czy ten cały proces właśnie prezentacja trasy, później opinie o tej trasie, więc to wszystko są elementy przygotowania do wyścigu, a generalnie do komentowania, to ja myślę, że człowiek całe życie. 20:34 Przygotowuje, bo. Tyle rzeczy, ile ci się może przydać. Podczas komentarza trzeba być po prostu uważnym, otwartym i łapać w siebie obrazki, łapać w siebie obrazki, łapać w siebie rozmowy, łapać w siebie muzykę, wszystko, wszystko, wszystko wszystko, bo naprawdę każdy film, każda książka, każda obiad w restauracji, każde danie, to wszystko ci się może przydać w komentarzu. 20:58 Do tego wszystkiego możesz gdzieś kiedyś nawiązać. Oczywiście także do swojej historii, do swoich jakiś tam. Wizyt w tych miejscach i tak dalej i tak dalej. Ja uwielbiam sztukę, to jest taka moja druga noga, więc ja o tym się też zdałem też często mówić jak Jestem gdzieś to zawsze staram się to połączyć. Spójrzcie, były mistrzostwa świata w Madrycie, to ja wiedziałem, że pierwsze to muszę pójść w błędnikę zobaczyć, bo bo bo to jest to co najbardziej w Madrycie, chcę zobaczyć i tak dalej i tak dalej, więc to wszystko się staram potem wkładać w komentarz tym wszystkim staram się ten komentarz ubarwiać, bo nie można, nie da się mediolansonem remu 7 godzin bez podjazdów. 21:31 Naprawdę, no ile możesz opowiadać o tym, co ci kolarzy, ilu tych kolarzy jest w ucieczce i leni mają lat? Co oni do tej pory wygrali i ten map psa ten coś tam lubi ten, ale no te tematy ci się kończą, to nie jest tematów na 7 godzin. Wczoraj byliśmy w najmniej zaludnionej prowincji Holandii, a dziś jesteśmy w gildii, czyli w największej z 12 holenderskich prowincji. 21:54 Tutaj między innymi apel dorn dobrze znane wszystkim kolarskim kibicom. Ale to tak samo jak kolarz ma trening kolarski, tak samo ty masz swój trening komentatorski, ty musisz się przygotować, często tego nie doceniamy, bo tego nie widzimy. Tego nie słychać w telewizji. Ile ty musiałeś tak naprawdę zaangażowania w to włożyć i że całe twoje życie niemalże jest. 22:15 Dane temu kolarstwu jest. Jest bardzo dużej mierze podporządkowane kolarstwo. Oczywiście staram się staram się znaleźć jakiś Złoty środek, żeby to też, bo myślę, że gdybym go nie miał, gdybym nie miał chociażby tej drugiej, bym nie miał rodziny. Na przykład, która mi daje bardzo dużo to to by może się już wypalił, bo to jednak tak mówisz. 22:32 To jest 25 lat. To jest 25 lat, z drugiej strony, jakby też nie wypaleniu się sprzyja, to, że tam jest zawsze coś nowego. Nigdy 2 dni nie są takie same w kolarstwie każdy etap, każdy wyścig, nawet rozgrywany na tej samej trasie rok po roku. On jest inny. 22:49 Ma inną dramaturgię, ma innych bohaterów, ma inną pogodę. To jest co roku. Co innego, więc to to też tak to jest coś fajnego, co bardzo lubię w tej pracy, że ona ciągle daje coś nowego i ciągle rozwija i mam nadzieję, że że, że to słychać, że ten rozwój słychać, a 2, że wiesz, no jeszcze jest coś takiego jak to myślę, że każdego człowieka w każdym zawodzie masz lepsze gorsze dni, tak. 23:14 Nie wiem coś, budzisz się tego dnia, czujesz się źle, nie masz. Ochoty wstać, bo właściwie się starasz, do czego i i potem się gdzieś powoli musisz zbudować do tego, żeby do tego studia wejść. To jest też jeszcze jedna rzecz, którą bardzo lubię w eurosporcie, że tam jest kupa wariatów. 23:32 To jest dom wariatów. Słuchaj tam, każdy ma świra na punkcie swojej dyscypliny i wchodzisz i ten mówi o motorach ten mówi o skokach narciarskich. Ten mówi o siatkówce, ten i każdy ci chce. Wiesz, każdy się chce czymś podzielić. Ciebie pytają o kolarstwo, ty siedziałeś i to jest po prostu taki tygiel, gdzie też wchodzisz i od razu się ładujesz. 23:50 I tej energii ci życzę, żeby ona nigdy się nie skończyła i żeby się przez cały czas miał to co najważniejsze, czyli miłość do kolarstwa, mimo, że nigdy nie byłeś zawodowym kolarzem i też się zdziwiłem, bo sylwetka postura wskazuje na coś zupełnie innego i przede wszystkim to takie szczere zamiłowanie, miłość po prostu do kolarstwa. 24:11 Nie byłem, nie byłem nigdy zawodowym kolarzem. Moi 2 bracia się ścigali, byli juniorami, jeden zresztą pięciokrotnym mistrzem Śląska i ja ten rower przed mistrzostwami Śląska czyściłem na strychu w żorach i to były te momenty czarodziejskie, dzięki którym to kolarstwo mnie zostało do dzisiaj i to też była pasja. 24:27 Tam pamiętam, jak wszedłem na ten strych, już tam to wszystko się musiało błyszczeć, wtedy w Polsce, żeby zdobyć jakieś osprzęt, czy to kampanialo, czy czy czy czy mafaka, czy innym kierownicę. Ci neli to były cuda przywożone z zagranicy. I to się musiało błyszczeć. To musiało być po każdym wyścigu. 24:43 Ten rower musiał być rozebrany. Wszystko musiało być wyczyszczone. Wszystko musiało być wysmarowane i to było moje zadanie i ja byłem z tego dumny. Ja to uwielbiałem robić. A każdy ma to swoje frycowe. Może to było właśnie to frycowe. Może być może być i wtedy rzeczywiście jeździłem na wyścigi. Wtedy w tym kolarstwie się, chociaż ja nie, nie lubię słowa miłość używać w tym kontekście, bo kocham to ja swoich bliskich, to jakby miłość to jest tu. 25:04 Powiedziałem. Ja kolarstwo. Uwielbiam. Nie dlatego, że nie lubię. Kocham kolarstwo, ja uwielbiam kolację, to jest moja pasja, to jest rzeczywiście wielka część mojego życia i mam nadzieję, że to słychać i mam nadzieję, że. Znajdę, będę potrafił wyczuć ten moment. 25:22 Kiedy ta pasja się wypali? Jeśli tak, jeśli to nastąpi? I. Albo mi to ktoś powie. Monika mi to pierwsza powie tak jak tak jak tak tak jak na początku, kiedy komentowałem, kiedy miałem swoje pierwsze godziny w studio Monika siedziała przed telewizorem i wypisywałami każdy błąd językowy na kartce po to, żebym ja się nauczył. 25:41 Wie, że to jest mobbing, nie? I ja potem ja potem sobie takimi wołami pisałem na kartce te słowa na przykład, które powtarzam, żeby się oduczyć je powtarzać. To była nasza umowa. Po prostu to była praca nad warsztatem wspólna. I wiele tej pracy jest wspólne, jest wiele pracy wspólnej nad kanałem Tour de tur jest wiele pracy wspólnej nad nad moimi komentarzami. 26:02 I to też jest coś, co mi daje siłę, bo my oboje uwielbiamy razem coś robić i to jest też coś co co nas na nawzajem napędza. To co mnie zauroczyło bardzo jak się poznaliśmy to, że pomimo tego, że jesteście tyle lat razem siedzieliście razem w autobusie i trzymaliście się za rękę. 26:21 Rzucało bardzo po prostu. A mam wspaniały człowiek, którego warto było poznać i żałuję, że tak późno. Bo wiele między nami wspólnych mianowników. 26:37 No ja myślę, że wiesz teraz jak się poznaliśmy to będziemy intensyfikować te te wspólne czy to przygody, czy to projekty, cokolwiek to nie będzie, bo to nie zawsze się musi przekładać na na na produkcję wideo to może być po prostu fajnie spędzony czas i i myślę, że tak ja też ja też od początku poczułem, że jesteśmy sobie bliscy, że nadajemy na podobnych falach i myślę, że. 26:59 Wyszły z tego już fajne rzeczy, a a myślę, że jeszcze kolejne kolejne fajne mogą wyjść i i ty też masz pasję do tego co robisz. Ja się czuję tego nigdy by się nie dało zrealizować. Bez właśnie tej szczerej pasji nie da się moim zdaniem zrobić czegoś dobrze, nie lubiąc tego. 27:15 I dla mnie jest jeszcze jeden warunek dla mnie rzecz bardzo ważna, u też każdego człowieka, którego spotykam, którego poznaję, to jest dystans do siebie, dystans do siebie i do rzeczywistości. Wiesz, to jest tak samo jak ja. Mam dystans do kolarstwa, bo ja wiem, że to jest tylko sport. To jest moja pasja, ale to jest tylko sport. 27:32 Wiesz, jak człowiek ma kłopoty ze zdrowiem, jak mam kłopoty z rodziną, jak ma z innymi rzeczami kłopoty, to to schodzi na drugi Plan. Nie ma siły, to jest tylko sport, to są tylko nasze emocje. To są tylko igrzyska. Igrzyska oczywiście wspaniałe. Uwielbiamy to dające przepiękne emocje, ale to są tylko igrzyska. 27:48 I podobnie jest z rowerem, że to jest niekiedy tylko narzędzie. Ale tylko i aż w zależności od sytuacji w naszym życiu. Dokładnie dokładnie, ale hierarchia ważności dobrze poukładana też jest ważna. Dziękuję ci za każde słowo. 28:06 I ja ci bardzo dziękuję za tą rozmowę. I no i do następnych. A propos nadawania na falach. To jeszcze fajnie by było wpaść na twoje fale na kanał Tour de tour, gdzie mówisz to co jest często niedopowiedziane, albo rozwijasz wiele różnych myśli, których nie mogłeś rozwinąć na wizji. 28:25 I gdzie mam także rozmowę z tobą? W drugą stronę, gdzie to Leszek odpowiada na na moje pytania i myślę, że to też jest bardzo ciekawa rozmowa. Ale tak tak jak powiedziałeś, to dzisiaj kończymy.
Ruszamy z nowym sezonem podcastu "W cieniu sportu". A skoro nowy początek, to musieliśmy wystartować z kopyta. Pierwszym gościem Łukasza Kadziewicza jest Wilfredo León. Świeżo upieczony brązowy medalista mistrzostw Świata. Gwiazda polskiej, europejskiej i światowej siatkówki. Co w tym odcinku? * do którego polskiego klubu mógł trafić i dlaczego ten transfer nie został sfinalizowany? * dlaczego wybrał Lublin? * co nie zagrało na Filipinach? * trzecie miejsce na MŚ - sukces, porażka, niedosyt? * co musi się wydarzyć, żeby opuścił Polskę? * co dał mu Nikola Grbić? * dlaczego tak dobrze wspomina Massimo Bottiego? * presja - większa w klubie czy w reprezentacji? To pierwsza część rozmowy z Wilfredo Leónem. Druga część w następny wtorek o 19:00.
To historia niezwykle trudnej miłości do kolarstwa. Skrytych pragnień, marzeń. Co kilkaset kilometrów z rezygnacją przerywana i pisana od nowa. Pełna niepowodzeń, bólu, odrzucenia. Jest identyczna jak Twoja. Dziś Różni nas jedynie etap. Niektórzy są u początku tej trasy. Inni w połowie. Ktoś spotyka mnie będąc ze mną koło w koło lub to ja jestem za Tobą. To nieistotne. Najważniejsze, że jesteś na niej. Jesteśmy. Moja trasa rozpoczęła się w 2016 roku, 99 000 km temu. To pięć beznamiętnych cyfr. Liczby nie mają emocji, choć zawsze kusi, by przez ich pryzmat szafować oceny. Dla mnie były one wówczas kluczowe. Kluczową liczbą było 109. Tyle kilogramów. Z nimi miałem okazję już biegać testując pierwszy swój zegarek sportowy. Wtedy każdy rodzaj aktywności był dla mnie błogosławieństwem. Po 4 latach walki z codziennymi napadami paniki okazało się, że bieganie z nadwagą jest na tyle męczące, że ich nasilenie się zmniejszyło. Częstotliwość także uległa ograniczeniu. Jedynie dokuczał mi ból i frustracja, bowiem utrzymanie 6 minut na kilometr było trudne. Do tego kolana. Plecy. Dwie śruby w stawie skokowym ograniczające ruchomość proszące się o chirurgiczne usunięcie. Nawet to relacjonowałem na swoim zupełnie innym kanale, na ktorym działałem od 2008 roku Pozbycie się srubek pomogło. Pozwoliło biegać pewniej. Jednak nie szybciej. Lubiłem bo, jednak więcej jak 10 km było poza moim zasięgiem. Serce chce, stawy nie. Operowana noga tym bardziej. Z resztą do dziś muszę respektować ograniczenia biegowe wynikające z tej kontuzji. Nie powinienem biegać jednorazowo więcej niż 15 km. To oznacza, że do końca życia nie zrobię maratonu, nie będę mógł biegać po plaży, ani nie wystartuje w runmagedonie. To syndrom zerojedynkowy. Albo mogę wszystko albo to bez sensu. Był piękny lipcowy wieczór po upalnym dniu. W powietrzu. Wjechałem po całym dniu do garażu w którym wśród opon zimowych stał przyprószony kurzem rower. Stał tu kilka lat. Otrzymałem go w prezencie w zamian za pomoc w nakręceniu wideo promocyjnego. Wyciągnąłem z bagażnika kompresor. Napompowałem opony i po prostu wsiadłem. Przejechałem 700 metrów i udało mi się utrzymać na tym dystansie 20 km/h. Poczułem się jakbym miał 12 lat. Tyle, że przez te 18 lat nieco się zmieniło. Stałem się sfrustrowanym, zmęczonym życiem paczkiem czerpiącym radość jedynie z jedzenia oraz każdego poranka gdy nie mam objawów nerwicy somatycznej. Dotarłem do najbliższej stacji na której pochłonąłem litr wody. Następnego dnia zrobiłem to samo. Jednak denerwował mnie fakt ograniczeń moich opon. Co to znaczy 3 atmosfery. Zamówiłem nowe. Dostosowane do wyższego ciśnienia i łyse. One pomogły. Było lżej. Dojechałem na nich z Konstancina do wsi Gassy. To był kolejny z tych ciepłych i pogodnych wieczorów z przenikliwymi promieniami złotej godziny. Minął tydzień i zadzwoniłem do przyjaciela Karola prowadzącego sklep rowerowy w Bydgoszczy. Tak stałem się właścicielem roweru za 4000 zł. Aluminium. Tiagra 2×8. Ale za to opony które mogę napompować do 8 atmosfer. To była moja ówczesna fetysz. Ciśnienie i prędkość. Prędkość, która wzrosła. W jeden dzień. Trasa Piaseczno – Obory ze średnią 30 km/h. Byłem potwornie zmęczony. Moje czarne spodenki biegowe stały się białe. Kryształy soli były na czubku nosa, włosach. Trasa okupiona była dwudniową rekonwalescencja tyłka, ud, pleców, nadgarstków, szyi. Ale w głowie czułem niesamowitą ekscytację, która na wiele godzin zajęła moje myśli i przekierowała je z hipochondrii na rower. Na problemy, które mnie nawiedziły. Największym z nich było siodełko. Kupiłem spodenki kolarskie z wkładką bez szelek, bo uważałem, że szelki to abstrakcja w połączeniu z moją figurą. To nie pomogło. Każdego dnia jeździłem i nasłuchiwałem bólu. Czasem tak silnego, że chciałem wyć. Pojawił się także stan zapalny skóry. To był etap zapisany wersalikami TO BEZ SENSU Wziąłem oddech. Kupiłem siodełko. Poszedłem do jednego z dwóch ówczesnych warszawskich fitterow. To nie pomogło. Jednak każdego jednego dnia jeździłem. Próbowałem sobie udowodnić, że dam radę. Nie poddam się, bo udowodniłbym sobie słabość. Nie jestem dzielny ani uparty, bo jestem bohaterem. Robię to z niskiego poczucia własnej wartości. Musiałbym samemu sobie powiedzieć, że zakup szosy to był zły pomysł. Założyłem nowy kanał na YouTube, o rowerach. To był wrzesień 2016. Zaraz będzie 10 lat. Mijały miesiace, zmieniałem siodełka, byłem w trzech województwach różnych speców od pozycji. Nic to nie dawało. Mimo to jeździłem, choć więcej jak 20 km to było wyzwanie. Polubiłem nawet to cierpienie. Ten stan kompletnego wykończenia za każdym razem gdy chorobliwie próbowałem udowodnić sobie, że ból przejdzie a ja osiągnę 30 km/h średniej. Tak chylił się ku końcowi pierwszy sezon. Zbiegiem okoliczności trafiłem na nową grupę na fb – ZWIFT Polska. Zauważyłem tam dziwne urządzenia do treningu w domu. Wziąłem swoją przepoconą kartę kredytową i poszedłem do Decathlonu. Kupiłem trenażer. Zainstalowałem swifta. Uznałem, że jest beznadziejny i drogi. Przesiadłem się na aplikacje do jeżdżenia po trasach wideo. Po Nicei i Belgii. W belgi trafiłem na jedyny obecny tam podjazd 10%. Skonałem. Trenażer się zablokował i nie byłem w stanie pedałować. Okazało się, że trzeba wymienić oponę. Okazało się, że z garażu w którym leżał mój pierwszy rower jest też zapyziały wiatrak. Przynooslem go. Zorientowałem się, że w profilu aplikacji po uwagę brana jest także waga. Nie była uzupełniona. Zastąpiłem domyślne 75 kg na 103. Znów postanowiłem pojechać na te górę 10%. Znów trenażer się zepsuł. Musiałem rozejrzeć wiele for by się dowiedzieć jak rozwiązać ten problem. Okazało się, że na trenażerze należy zmieniać biegi. Następnego dnia zacząłem używać przerzutek. Mimo to nie udało się dojechać na szczyt ten trasy. Po kolejnym tygodniu dojrzałem na opakowaniu, że mój trenażer sulymuluje maksimum 6 procent. Tak wróciłem na ZWIFT. Na wiosnę znów zadzwoniłem do przyjaciela że sklepu rowerowego w Bydgoszczy. Kupiłem nowy rower. Lżejszy. Karbonowy. By był bardziej karbonowy. To nie pomogło. Ból, walka o każdy kilometr. Znalazłem jednak siodełko z dziurą w środku, które troszkę odciążyło kroczę. Musieliśmy jednak podnieść i odwrócić mostek. Drugi mój sezon na rowerze to także pierwsze ustawki. Pierwsze zdjęcia. O tutaj jestem w majtkach, które założyłem pod spodenki. A tutaj kryształy. Ja tutaj, w 2018 roku nic nie rozumiałem. Nie widziałem dysonansu pomiędzy moim rowerem a wagą. Wiem, to nie jest dramatu. Tutaj nie widać otyłości, bo nie mam klasycznego brzucha. Zawsze byłem równomiernie ulany. Jedni mają chude nogi i ręce i większość rezerw zlokalizowanych wokół pasa. Inni jak ja mają tłuszcz wszędzie. To gubi. Wyglądasz z daleka niby normalnie, a w rzeczywistości wieziesz na każdym kilometrze 10 butelek wody 1.5 litrowej. Najbardziej symboliczne jest to zdjęcie z lipca 2017. Aż trafiło do mojej książki. Zrobił mi je Michał. Za co dziękuję. Pozwoliło mi ono spojrzeć z innej perspektywy. Z perspektywy, która oddaje dysonans pomiędzy mną a rowerem, którego nie widać. Od tego spotkania i wspólnej jazdy do Nowego Dworu Mazowieckiego. To był moment kumulacji. Mijało pół roku od momentu założenia tego kanału. Zaczęło się pojawiać coraz więcej głosów na temat mojego wyglądu. Jednak ignorowałem to. Mówiłem sobie, że w mojej poprzedniej branży złych słów jest zdecydowanie więcej. Jednak podczas jednego z gorszych dni ta gruba skóra stała się cieńsza. Opanował mnie wstyd. Pierwszy raz poczułem go tak dobitnie. To była kumulacja złych emocji. Obraziłem się na YouTube i postanowiłem z dnia na dzień. Musiałem zrobić bolesny rachunek sumienia. Czemu piję po każdym rowerze piwo. Czemu codziennie wieczorem jem słodycze? Dlaczego przeliczam kilometry na kostki czekolady i paczki chipsów. 8 lipca 2017 wziąłem się w garść. Oto zdjęcie pierwszego talerza. Jadłem tylko warzywa, kasze, kefir i jabłka. Do tego wyłącznie woda. Każdego dnia szedłem normalnie na rower. Robiłem 30 kilometrów na czas przez 3 dni w tygodniu. W weekend długi tlen. Szaleństwo, oddające mój charakter. Wszystko albo nic. Przez pierwszy tydzień wyłem na myśl o tym, że po pracy i po treningu nie zjem nic słodkiego. Nie kupię piwa. W tym okresie robiłem najszybsze zakupy w swoim życiu. Wiedziałem, że nie mogę przejść przez alejkę że słodyczami. Wchodzę. Na start pakuję jabłka. Na na warzywach rukolę. Obok zamrażarki i z nich biorę wszystko. Wszystkie możliwe mrożone zupy, marchewkę z groszkiem. Buraki, szpinak, fasolkę. Obok kasza gryczana w woreczkach. Vis a vis są pestki. Słonecznik i Pini i dynia. Dochodzę do lodówek, ale tak, żeby nie patrzeć na sery i serki. Porywam 6 litrów kefiru i od razu do kasy. Tak wyglądał mój posiłek każdego dnia. Nie złamałem się ani razu. Głownie dzięki temu, że miałem dobrze dobrane antydepresanty, było wyjątkowo ciepłe lato i udało mi się przełamać najtrudniejsze 21 dni. Po tych tygodniach wpadłem w nowy rytm. Udało mi się zerwać z uzależnieniem od cukru i soli. Dopiero też w tym momencie zobaczyłem, że waga drgnęła. Zjechałem o 4 kilogramy. Po miesiącu z jeszcze większą satysfakcją w restauracji prosiłem tylko o dwie sałatki bez sosów oraz dwie zupy. Nie wiem ile miałem deficytu energetycznego, bo jeszcze nie było aplikacji na telefon, które tak dokładnie by to oceniały. Jednak z perspektywy oceniam, że nie dojadałem około 1000 kcal każdego dnia. To zdjęcie spodni po 2 miesiącach. Dalej jeździłem. Niesamowicie się wkręciłem. Zrobiłem kolejne korekty ustawienia mojego roweru. Tego dnia okazało się, że straciłem już 6 kilo. Moje ciało proporcjonalnie traciło na obwodach. Okazało się, że mogę mieć już nieco niżej kierownicę. We wrześniu już zacząłem powoli wymieniać swoją garderobę, bo okazało się, że choć ja tego nie widzę, to zaczynam wyglądać jak przyodziany w strój po starszym bracie. Nawet odzież motocyklowa poszła na wymianę. 11 września 2027 moja twarz zaczęła przypominać tę obecną. Niesamowicie schudłem na policzkach. W międzyczasie były też wyjazdy służbowe. Gdy byłem odcięty od roweru brałem buty i czepek. To Barcelona i kolega, który śmieje się z mojej kolacji. Musiałem tak robić. Zapychać się warzywami i owocami. To jest 30 września. Nowy trenażer, nowe FTP, wciąż na diecie. Wciąż unikając chodzenia po sklepie. 3 grudnia już warzyłem 81,7 kilogramy. Jeszcze 2 do celu. Nowa koszula, pierwszy McDonalds – wraz z warzywami bez kury z podwójnymi warzywami. Pierwsze badanie u byłego trenera z siłowni, który po pół roku mnie nie poznał. Po tym czasie badania krwi. Zniknął nadmiar cholesterolu. Leukocyty spadły, rozjechały się czerwone krwinki, bo całkowicie przez przypadek przez pół roku byłem wege. Zgodnie z zaleceniami lekarza, raz w mięsiącu mięso. Wątróbka. Smażonego nie miałem w ustach od czerwca. Od czerwca trzymam się także wewnętrznej rozpiski treningowej. Gdy zimno, leje i wieje odpalam Zwifta. Pierwszy kieliszek alkoholu wypiłem 2 stycznia. Ta szklanka mnie zmiotła z planszy tak bardzo, że uznałem, że chyba lepiej mi bez tego. Tak tkwiłem w fanklubie kefiru. To jest mój test FTP z 8 stycznia 2018 przy 80 kg. Mogłem wrócić do delikatnego zwiększenia limitu kalorycznego, choć okazało się, że teraz spoczynkowo potrzebuję ich dziennie 2200 zamiast wcześniejszych 3000. To znaczy, że mogę więcej jeść i nie tyć, jednak tylko trochę więcej, a nie tyle co wcześniej. 12 lutego 2018 wyjechałem na tydzień by obiecać sobie, że nawet w delegacji umiem się trzymać. 24 lutego były moje pierwsze wirutialne zawody na Zwift. Nigdy się tak nie spociłem. Na tym smutnym zdjęciu, po nieudanym spotkaniu służbowym mam 79 kilo. 10 marca wyszedłem pierwszy raz na zewnątrz po zimowej przerwie. Nie wierzyłem w to jak jestem szybki pod górkę i na segmentach. Pojechałem główną drogą z Konstancina do Kalwarii i z powrotem bez zatrzymywania się. Zrobiłem personal rekord tej trasy. Nie byłem w stanie długo uwierzyć w to jak ogromną różnicę daje te 25 kilo. Okazało się, że nie boli mnie tyłek, ani ręce. Jedynie co mi dokucza bez powłoki tłuszczowej to zimno. Jakbym nie miał jeszcze jednej warstwy odzieży. Bardzo wzrósł mi też vo2 max liczony przez Garmina. Czy to dokładne czy nie, było widać przełom. Umówiłem się na ostatni już w moim życiu Fitting. Usunęliśmy wszystkie podkładki pod mostkiem by być mniej zakompleksionym. Pierwszy raz ogoliłem nogi 2 kwietnia 2018. To był etap na którym oderwałem się na moment od ziemii. Zacząłem trochę w siebie wierzyć. Zachłysnąłem się samym sobą oraz słowami, które wówczas czytałem pod swoimi filmami. Było nieco niedowierzania, bo wizualnie naprawdę byłem ciężki do rozpoznania. Sporo też w sieci jak i w realu słyszałem pytań czy nie jestem chory. Czy wszystko że mną jest w porządku. Każdy YouTuber ma swoim życiu taki okres gdy odlatuje. Ja w tym momencie byłem odleciany. Uważałem, że wiem już wszystko oraz mam wyłączność na wiedzę. Być może uważałem się za lepszego. Do czasu. Do tych zawodów. Dojechałem sam, w dodatku zdyskwalifikowany. Niesamowicie wpłynęło to wówczas na moją pewność siebie. To był taki plask z liścia w twarz. Potrzebne by zejść znów na ziemię. Nabrania pokory. Do siebie, do ludzi. Wytłumaczenia sobie samemu, że liczby i waga to nie wszystko. To czego doświadczasz jest potrzebne. To kara za brak pokory. To był rok w którym zmieniłem narrację na swoim kanale z lepszego na równego. 27 maja pierwszy raz ktoś powiedział, że mnie kojarzy. To ten Pan. Ten okres był niesamowity w moim życiu. Zauważyłem, że czuję się nie tyko fizycznie mocniejszy, ale także psychicznie. Zwróciłem uwagę na to, że nawet gdy jest lepiej to nie mam prawa nawet wewnątrz samego siebie, po cichu wywyższać się względem kogokolwiek. Nie chcę zostać kiedyś bufonem, Panem z YouTube, którego jedynym sukcesem jest to, że oddycha i schudł. Nie bądź nauczycielem. Bądź przyjacielem. Bądź sobą, Człowiekiem. Bez maski. Na tym etapie już regularnie zacząłem brać udział w zawodach. Zapisywałem się na nie, by mieć stałe bodźce i małe cele. By wreszcie dojechać z peletonem, albo dobiec. Na bieganiu też poczułem ogromna różnicę. Inne tempo, inne tętno. Inne czasy. 5 km już nie męczy, a mogę zrobić nawet 10. Zacząłem jeździć w góry. Zaliczyłem pierwsze 100 km po świętokrzyskim. Dostałem pierwsze zaproszenie na event branżowy jako Pan z YouTube. Jednak nikt nie chciał że mną działać w sposób komercyjny. Dobiłem też do momentu w którym mogłem bez przeszkód robić rocznie od 10 do 15 000 kilometrów rocznie, choć nadal dla niektórych to niedużo. Dla mnie wówczas był to absolutny kosmos. Tak jest do dziś, gdy porównuję siebie do wersji Leszka z początku. To jest moja druga w życiu sesja zdjęciowa. A to pierwszy spot, który wyprodukowałem do swojego portfolio, choć nikt go nie zlecał i nikt nie płacił. W listopadzie 2018 znów odezwała się lewa noga. Kontuzja biedowa na skutek przeciążenia, przypominająca mi o moich ograniczeniach. Zakaz biegania na 4 miesiące. Ale ten czas poświęciłem dzięki temu na rozwój formy na trenażerze. Nadal trzymałem nowy model żywieniowy oraz 79 kilo wagi walcząc teraz o lepszą wydolność. Robiłem to jeżdżąc po wirtualnych górach na Zwift. Mieszkając wówczas w Warszawie, jedyną okazją do wspinaczki był trenażer. Pojawił się także pierwszy trener, który rozpisał każdy trening dzień po dniu, sprawiając, że te 7 lat temu byłem w stanie podjechać Alpe Du Zwift w 50 minut. Pobić ten czas udało mi się dopiero w 2023 roku. Tak, bo spektakularnym przyroście formy po redukcji masy i po pierwszych dwóch latach rozwoju przychodzi załamanie. Masz 85% formy, a poprawa o te kolejne 15 procent staje się wykładniczo trudne. Każdy jeden wat czy kilometr na godzinę jest trudniejszy do osiągnięcia. Byłem tym rozczarowany. Ogółem przełom 18 i 19 roku był trudny. Musiałem przyjmować wyższe dawki SSRI, po wcześniejszym zmniejszeniu. Połączyło się to z momentem zwątpienia w dietę. Zaczęły znów pojawiać się słodycze. Najpierw raz w tygodniu, potem trzy. Oczywiście wciąż trenowałem, jednak przeddzień pierwszego w moim życiu duathlonu zorientowałem się, że przekroczyłem moje wcześniej wywalczone 80 kg. Dwa ilo. Smutek i słodycze. Czy to przypadkiem nie koreluje że sobą? Start nowego sezonu był dla mnie momentem walki o powrót do rytmu z którym na moment zerwałem. Podwójna walka, bo z depresją, która siedzi Ci na karku i dociążą, mocno trzymając Cię na poziomie gruntu, próbując wbić w ziemię. Weryfikując Twoje przeświadczenie, że można żyć na linii wiecznie wznoszącej. Rumia płacz Przełomowym dla mnie momentem na YouTube był 5 lipca 2019. Po tym filmie zrozumiałem, że nie liczy się ilość filmów, tylko jakość. Od tego momentu publikuję raz w tygodniu, ale materiały lepsze. Lepiej zmontowane. Takie, którym poświęcam 10 roboczogodzin a nie dwie. Naprawdę, wcześniej poświęcałem temu dwie. Prowadząc jednocześnie trzy kanały. Doszedłem do wniosku, że mogę na raz zając się tylko jednym. Tym. Z tego też powodu przestałem zajmować się motocyklami, przekazując Jednoślad.pl w ręce Kogoś kto zrobi to lepiej ode mnie. To z ogromną korzyścią nie tylko dla moich Widzów, ale także dla siebie. Bo mogłem więcej jeździć. Więcej kręcić. Jednak większa liczba kilometrów nie sprawiła, że stałem się szybszy. Nie. Zatrzymałem się na tym samym poziomie. Na długie miesiące. Nie rozumiałem jeszcze, że jazda na rowerze to jak montaż wideo. Więcej nie równa się lepiej. Mniej równa się lepiej. Jeśli chcę się dalej rozwijać to musze zadbać o jakość jazdy. Dlatego też nie raz mówię na głos, że jeśli Twoim priorytetem jest rozwój kondycji to nie zawsze możesz jeździć dużo a lekko. Jednak na tym etapie potrzebowałem więcej odpoczynku, tym bardziej, że zacząłem startować w triathlonie i pokazywać to w formie wideo. To był najtrudniejszy start w życiu, który cudem ukończyłem gdy na Bałtyku sztorm. Tutaj poczułem jak ciężko jest łączyć tyle dyscyplin i, że każda z nich jest poświęceniem tej drugiej. Jednak te zawody poraz kolejny nauczyły mnie pokory do życia, zdrowia, natury, innych ludzi oraz nabrać dystansu do liczb, swoich możliwości. Dowiedziałem się, że najgorsze są autooczekiwania. Planowanie. Bóg się śmieje słysząc o Twoich planach? Tak to było? Nie sądziłem, że jedne zawody mogą tak odwrócić sposób patrzenia na świat. Jednak gdy jesteś naprawde blisko tragedii, wówczas wdrukowujesz sobie w głowie nowy sposób patrzenia na życie oraz ludzi, którzy są obok. Relacja z tych zawodów to był film, który pierwszy raz pozwolił mi spojrzeć inaczej na to co robię. Pokazać tyle emocji. Udowodnić sobie, że to one są dużo ważniejsze niż to co tak naprawdę widać na pierwszy rzut ka. Mówię o filmach, ale tak naprawdę to są znaczniki etapów w moim życiu. To był także moment peaku mojej przeciętnej formy. Wówczas też brałem udział w największej liczbie imprez. Udało mi się podratować takze wieloletnie zaburzenia snu. Trzymanie się przez ostatnie 2 lata stałego rytmu treningowego pomogło mi unormować zegar biologiczny, który wcześniej był strasznie rozregulowany. To pomogło tym bardziej pomogło ograniczyć epizody nerwicy, depresji, lęku uogólnionego. Też w dużej mierze wpłynęło na formę. Wówczas to było stałe 3.5 w/kg FTP. Dla osób stojących z boku to było mało. Dla innych dużo. Dla mnie zawsze średnio, ale musiałem się Tym zadowolić, bo cały czas z tyłu głowy miałem to co działo sie przed 2016 rokiem. Mimo to się nie zniechęcałem. Trzymałem się tych 6 dni treningowych. Jednej zakładki triathlonowej. 10 biegu, 220 na rowerze. Kilometr w wodzie. Bilans energetyczny na zero. Waga na zero. Vo2max 54. 29 października 2019 zrobiłem kolejną serie badań. Był niższy kortyzol, nieco niedoboru ferrytyny przez dietę roślinną. Jednak nieporównywalnie lepsze samopoczucie fizyczne że strony ukłądu pokarmowego. Nigdy nie czułem się tak lekko. Zapomniałem o wszelkich zaburzeniach mojego brzucha. Stale chodziłem też do pychiatry, który niedowierzał. Pozwolił mi na zredukowanie do zera trazodonu. Zostawiając mi jedynie niewielką dawkę inhibitorów zwrotnego wychwytu serotoniny . Po prostu ta higiena życia, odżywiania, snu, światła słonecznego, ruchu pozwoliła mojemu mózgowi funkcjonować w zupełnie innych warunkach. Serotoniny mogło być mniej. Jednak do czasu. Do momentu, gdy zaczęła się sypać moja firma. Problemy finansowe zżerały mnie od środka. Wróciła nerwica, depresja. Jedynie wieczorny wysyłek fizyczny pozwalał mi po kilkunastu godzinach dziennego napięcia zrywać łańcuch z mojej głowy. To codzienne męczenie się na trenażerze pozwalało odlatywać gdzieś obok. Ja logując się do Watopii, wylogowywałem się z problemów. Mimo to, mój lekarz zalecił mi stosowanie okresowo wyższej dawki leków. Jednak o dziwo nie doszło do wznowy bezsenności. Te leki dodają także nieco motywacji do działania na codzień, maskując epizody depresji, która odbiera siły do działania. W pewnej mierze na pewno dzięki terapii miałem więcej sił nie tylko do tego, aby tkwić w rytmie szosowym, ale też miłość do szosy przekuć na ucieczkę z branży do Prawie.PRO uruchamiając swój sklep i swoją odzież. Chwilkę potem pojawiła się ogólnoświatowa choroba wirusowa na literę C. Był zakaz jazdy na zewnątrz. Mnóstwo osób odpuszczało treningi na rzecz izolacji. Ja nie zrobiłem tego, bo wiedziałem jak ciężkie bedzie to miało konsekwencje dla mojej głowy. Wykorzystywałem każdy słoneczny dzień, narażając się na krytykę. Wówczas obowiązywał zakaz wstępu do lasów czy jazdy na rowerze gdzie indziej niż do pracy. Na wypadek mandatu woziłem dowód osobisty i maseczkę. Ale to była równia pochyła. Poziom stresu był tak silny, że wysysał że mnie wszystkie waty. W przeciągu kilku tygodni miałem wrażenie, że cofam się o miesiące. Poznałem co to znaczy. Jak wariują wszystkie wskazania. Co to znaczy wówczas zacisnąć zęby i mimo to próbować jechać dalej i się nie zatrzymywać. 2020 rok był przełomowy także dla osób, które mierzyły się z podobnymi problemami jak ja. Wielu wspaniałych ludzi doświadczyło w tym czasie mnóstwo złych emocji. Wówczas samemu sobie przysiągłem, że rezygnując z pracy w mojej poprzedniej firmie i otwierając nową będę starać się na YouTube być jednym z nas. Być dla Widzów a nie odwrotnie. Pokazywać tę moją drogę, te zbiegi okoliczności i sposoby. Zakreślać na mapie wszystkie ślepe uliczki w które wjechałem. Odkryłem jak mnóstwo dobrych ludzi mnie otacza i jak podobni jesteśmy do siebie. To dało mi jeszcze więcej energii do działania. Do cieszenia się każdym dniem na rowerze i na montażu. Stało sie też coś takiego dziwnego… przestałem sie zamykać. Przestałem się wstydzić swojej przeszłosci, choroby, nadwagi. Tego, że kiedyś uważałem się na lepszego od innych. Za pana z radia. 5 lat temu też pierwszy raz doświadczyłem spotkań na żywo. Pierwszy raz ktoś w twarz opowiedział mi swoją anaogiczną historię i powiedział, że śledzi nie od początku. Kamil, nigdy tego nie zapomnę. Tak samo jak pierwszych wspólnych ustawek bez stresu i napinki. Niejako manifestując, że każdy z nas jest ważny bez względu na wagę i wygląd a nawet liczbę subskrybentów. Wtedy też przestałem o to prosić. Okazało sie nagle, że nie jest ważna forma, tylko to jaki jesteś. Że można być akceptowanym takim jakim byłeś wczoraj, dziś i jutro będziesz. Że kolarstwo to jedynie pretekst do zmian. Bo to może być każda inna, dowolna sportowa odskocznia. W 2022 roku nastąpił jedyny w moim życiu etap podczas którego w pracy siedziałem 4 godziny dziennie. Wychodziłem o 13 lub 14, szedłem na warszawski Pl. Vogla i tam pisałem książkę. To, że ona zaczęła się pisać, było wynikiem przypadku. Po pandemii było ogromne zainteresowanie tematyką sportową. Społeczeństwo nadal było pokaleczone, mnóstwo osób postanowiło zmienić priorytety w swoim życiu. Dwie godziny dziennie spędzałem na pisaniu w cieniu, potem zawsze wsiadałem na rower i jechałem do Góry Kalwarii. Kondycyjnie od siebie wówczas niczego nie oczekiwałem. Na tym etapie jesteś w stanie bez napinki, dla siebie sporadycznie brać udział w zawodach. Pojechać pętle w okół tatr na skutek zimowych treningów na trenażerze. To był mój cel i udało się spełnić wszystkie te marzenia. Postawić grubą kreskę i zamknąć ten etap książką pisaną dla Wydawnictwa Znak z Krakowa. Zaakceptowałem samego siebie jakim jestem, ale zajęło to 5 lat. Z czego pierwszy był najważniejszy. A pozostałe 4 to jedynie retrospekcyjna kontrola samego siebie poprzez niezmienną konsekwencję pomimo zawirowań. Z okazji 60 000 km kupiłem nowy rower i wróciłem na 3 dni tam, gdzie pierwszy raz zobaczyłem na żywo góry. Do Kielc. Każdego jednego poranka konsumując wszystkie wyrzeczenia podczas pierwszych tysięcy, które było bolesną inwestycją. Wraz z wydaniem przez Wydawnictwo mojej książki strzeliło 70 000 km jednak bez spektakulatnych sukcesów. Musiałem sobie przetłumaczyć, że constans, stałość to też sukces. Bo wiele momentów zmęczenia kusiło, by na jakiś czas odpuścić. Przestać kręcić kolejne kilometry. Po co znów walczyć na zawodach czy górach. Zwiftowych i realnych, skoro nie widać poprawy. To był ten moj osobisty sufit, którego przez wiele lat nie mogłem przekroczyć. Niby nie chciałem, ale może nie umiałem? Niekiedy było mi z tego powodu trochę smutno, widząc lepszych, szybszych, lepiej zbudowanych. Kolejny rok męczę te alpy i dalej nie mogę złamać 50 minut? Mt. Ventoux na Zwift w 81 minut? Co to jest? Włączają mi się do dziś takie fazy. Głeboko skryte kompleksy wychodzą na wierz. I są tym silniejsze, im masz więcej stresu i zmęczenia w głosie. Zbiegło się to w tym okresie wraz że spadniem mojej aktywności w Social Mediach. Stale, co tydzień publikowałem wciąż poradniki na YT, jednak z weną było ciężko. By temu przeciwdziałać, w okresie zimowym zacząłem latać do Hiszpanii. Naładować się słońcem. Odkryłem kompletnie nowe tereny. Dowiedziałem się, że także w styczniu 2023 można się spalić. Zarówno na skórze, jak i kondycyjnie. Przez to udało mi się odrobinę wyrwać że stagnacji formy. Jednak to było mimowolne. Ponieważ priorytetem wciaż było i jest zdrowie psychiczne. Ale zauważ – poraz kolejny okazuje się, że to jest bardzo sztywna korelacja. Dokładnie tak samo jest z wagą. Momentami ważyłem 77 kg, by potem wejść na 80. Wystarczy tylko kilka gorszych tygodni, by znów przekonać się, że stan umysłu odpowiada także za stan lodówki. Z kolei słońce, większy poziom aktywności paradoksalnie redukuje apetyt. Jesteś w stanie znowu odmawiać sobie słodyczy. Aktualnie też jestem po roku bez absolutnie ani jednego piwa. Zszedłem z 16 procent tłuszczu na 13. Okazało się, że zaczynam poprawiać wszystkie wcześniejsze personal recordy. Przehyba, Obidza, Rates. A to niby tylko 3% tłuszczu. I znów ten wyrzut serotoniny, bo wyszedłem z błotka i kolejnego rocznego epizodu depresji przebijając 99 000 km. Oczywiście dziś także bywają gorsze momenty, bo perfekcjonizmem jest oczekiwanie wyłącznie dobrych momentów. Wyłącznie wzrostu formy. To nie będzie tak, że zawsze będę lepszy na przestrzeni sezonu, roku, czy dziewięciu. Każdy kilometr jest po coś. Jeden z nich będzie szybszy. Drugi zaliczysz podczas drogi powrotnej że ślepej uliczki. Kolejny by zrozumieć czym jest pokora i jak wyglada zachłyśniecie się swoją zajebistością. Pośrodku tej kariery otrzymujesz z otwartej ręki w twarz czy wbić się w ziemię i zrozumieć, że najważniejsze jest to czego nie widać. By z bliska przekonać się, że te cyfry bez narracji nic nie znaczą. Nie mówią ile każda z nich kosztowała Ciebie wysiłku, łez czy przekleństw. Ile razy uznawałeś(aś), że to kompletnie bez sensu, zawłaszcza gdzy wszyscy wokół Cię krytykują za to co widać. A nie za to co jest skryte w cieniu. Kiedy wiesz, że się z Ciebie śmieją, lub gdy spotykasz kogoś, kto traktuje Cię jak gorszego. Gdy ryczysz w sklepie jak małe dziecko przechodząc obok półki ze słodyczami. Albo gdy poza sportem w Twoim życiu dzieje się wiele złego, co tak niesamowicie podcina skrzydła. Gdy uznajesz, że nie tylko ten rower nie ma sensu, ale całe Twoje istnienie. Albo kiedy poziom stresu jest tak silny, że degraduje Twoją formę do cna. Kiedy zaciskasz zęby z całych sił by móc na nowo ruszyć pod tę cholerną górka słysząc w tle tylko niemy śmiech. To jest ta niewidoczna walka każdego z nas na kazdym kilometrze. Każdy z nich rzuca światłocienie. Ja dziękuję moim Widzom za te niespełna 100 000 km razem. Być normalnym
Trzyodcinkowy serial dokumentalny „Victoria Beckham” na Netflixie pokazuje kulisy przygotowania do paryskiego pokazu Victorii Beckham i opowiada o jej prywatnym życiu. Posh Spice, WAG czy zdolna projektantka? Supergwiazda wreszcie pokazuje swoją prawdziwą twarz. Autorka: Anna Konieczyńska Artykuł przeczytasz pod linkiem: https://www.vogue.pl/a/victoria-beckham-serial-dokumentalny-netflix-recenzja
Kiedy 14 lat temu Emilia Bartosiewicz-Brożyna zakładała LBC, nie wiedziała jeszcze, że stworzy jedną z najbardziej rozpoznawalnych społeczności kobiet przedsiębiorczych w Polsce. Dziś — jako CEO i prezeska, także Fundacji LBC — łączy Polki prowadzące własne firmy w kraju i za granicą, inspirując je do odwagi, współpracy i działania w zgodzie z intuicją. W rozmowie #bezlukru opowiada, jak zrezygnowała z korporacyjnej kariery, by budować coś własnego i dlaczego „nie tylko ciężką pracą” można dojść do sukcesu. Czego jeszcze dowiesz się z tego odcinka?✅ Jak świadomie budować społeczności i jakie korzyści z tego wynikają?✅ W jaki sposób rozpoznać moment, w którym warto się zatrzymać i dlaczego „nicnierobienie” bywa dobrą inwestycją w siebie i firmę?✅ Czym dla naszej rozmówczyni jest prawdziwa autentyczność w mediach społecznościowych i jak budować w nich markę osobistą?✅ Dlaczego nie każda rada „życzliwych” jest warta wysłuchania i jak odróżnić opinię od doświadczenia?✅ Czemu „bycie cool przez cały czas” to droga donikąd, a lekkość i spokój mogą stać się Twoją największą przewagą w biznesie?Ta rozmowa to nie tylko historia kobiety-liderki, ale uniwersalny manifest o odwadze, intuicji i szukaniu sensu w tym, co robimy. Zapraszamy na premierę ▶️
Panzerkampfwagen VIII Maus to największy i najcięższy czołg w historii. Nigdy jednak nie miał nigdy okazji sprawdzić się w warunkach bojowych. W trakcie II wojny światowej powstały jedynie dwa prototypy tego modelu, a projekt nigdy nie wyszedł poza fazę testów. Jego opracowanie zlecił sam Adolf Hitler, a głównym konstruktorem był Ferdinand Porsche. Dlaczego superciężki czołg Maus nie trafił do masowej produkcji? Na to pytanie odpowiadamy w najnowszym odcinku Misji specjalnej.
Na początku różnice są jak magnes. Przyciągają, fascynują, budzą zachwyt. A po latach? Te same różnice potrafią drażnić i męczyć.W tym odcinku moimi gośćmi są Izabela i Piotr Antosiewicz – małżeństwo z ponad 30-letnim stażem, autorzy książki „Synergia talentów. Zbuduj lepszy związek”. Rozmawiamy o tym, co naprawdę trzyma związek przy życiu, kiedy pierwsze zauroczenie dawno minie.– Dlaczego oczekiwania zabijają miłość?– Jak akceptować różnice i zamieniać je w siłę?– Dlaczego nie możemy wisieć tylko na partnerze, jak na jedynej stacji dokującej?– Jak rozmawiać o potrzebach, zamiast rzucać oskarżeniami?– Po co nam rytuały i drobne gesty w codzienności?To nie jest rozmowa o idealnych parach z filmów. To rozmowa o realnym małżeństwie – z blaskami i cieniami, z kryzysami i śmiechem, z codziennością i z miłością, która trwa, bo każdego dnia podejmuje się decyzję: „chcę być z Tobą”.❤️
/Współpraca reklamowa/O polskim boomie na hiszpańskie nieruchomości opowiada Agnieszka Kapuza, właścicielka agencji nieruchomości na Costa Blanca. Partnerem odcinka jest Home Pandora
W tym specjalnym odcinku dzielę się z Wami refleksją, która powstała, gdy podjąłem decyzję, by... nie nagrać zaplanowanego materiału. Tematem jest presja regularności w content marketingu i odwieczna walka między jakością a ilością.W tym odcinku:
Poseł Marek Ast oraz prof. Artur Kotowski nie zostali wybrani przez Sejm na sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Ich kandydaturę zgłosiło Prawo i Sprawiedliwość. - Nigdy byśmy nie zgłosili ani mojej kandydatury, ani profesora Kotowskiego, gdyby większość sejmowa zgłosiła swoich kandydatów - powiedział na antenie Polskiego Radia 24 poseł PiS Marek Ast.
Za naszych rządów pieniądze były, dziś słyszymy: nie ma i nie będzie. Polska potrzebuje silnego rządu, a nie koalicji 13 grudnia – mówił w Poranku Radia Wnet Przemysław Czarnek.Wiceprezes PiS, Przemysław Czarnek, w Poranku Radia Wnet mówił o możliwych scenariuszach zmiany rządu jeszcze tej jesieni.Nie chodzi o wygodę przejęcia władzy, ale o ratowanie Polski. Obecny rząd dewastuje państwo na naszych oczach– podkreślił. Zdaniem Czarnka koalicja PiS, PSL i Konfederacji mogłaby powstać już w obecnym Sejmie.Takie rozmowy istnieją. Ich powodzenie oceniam na 20 procent– powiedział.Polityk wskazywał, że Polska ma ogromną szansę rozwojową dzięki współpracy gospodarczej i militarnej ze Stanami Zjednoczonymi. Krytykował natomiast plany budowy kolei dużych prędkości oparte na prędkości 350 km/h, twierdząc, że to projekt korzystny dla niemieckich firm, a nie dla polskiej gospodarki.Polskie przedsiębiorstwa mogą realizować szybkie koleje, ale nie w takiej skali. Tusk woli interesy Niemców niż Polaków– mówił Czarnek.Odnosząc się do finansów państwa, były minister edukacji zarzucił rządowi brak wsparcia dla polskich firm i samorządów.Za naszych rządów pieniądze były, bo budżet był uszczelniony. Dziś słyszymy to samo, co w 2015 roku: pieniędzy nie ma– stwierdził.Na zakończenie zapowiedział, że Prawo i Sprawiedliwość będzie sprzeciwiać się polityce klimatycznej Brukseli.Nigdy nie popieraliśmy Zielonego Ładu i nie zamierzamy tego robić. Będziemy budować sojusze przeciw tym absurdom, a naszym głównym partnerem będzie Donald Trump– podkreślił.
Poseł Marek Ast oraz prof. Artur Kotowski nie zostali wybrani przez Sejm na sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Ich kandydaturę zgłosiło Prawo i Sprawiedliwość. - Nigdy byśmy nie zgłosili ani mojej kandydatury, ani profesora Kotowskiego, gdyby większość sejmowa zgłosiła swoich kandydatów - powiedział na antenie Polskiego Radia 24 poseł PiS Marek Ast.
[AUTOPROMOCJA] Pełnej wersji podcastu posłuchasz w aplikacji Onet Audio. Biorąc za wzór Billa Clintona, który palił, ale się nie zaciągał, Witold Jurasz i Zbigniew Parafianowicz zmianę stanowiska Donalda Trumpa wobec Federacji Rosyjskiej odnotowują, ale nie dają się porwać fali entuzjazmu. Zwrotów akcji podczas tej prezydentury było tak wiele, że obydwaj prowadzący wolą jeszcze zaczekać, nim ucieszą się, że amerykański prezydent w końcu przejrzał na oczy i naprawdę doszedł do jedynego skądinąd rozsądnego wniosku – dla Władimira Putina pokój nie jest żadnym priorytetem. Obydwaj prowadzący zastanawiają się też, czy Radosław Sikorski miał rację, zapowiadając zestrzeliwanie rosyjskich samolotów. W tym miejscu trzeba zaznaczyć, że zarówno Zbigniew Parafianowicz, jak i Witold Jurasz uważają, że rosyjskie samoloty jak najbardziej zestrzeliwać należy. Pytanie tylko, czy powinniśmy sięgać po takie rozwiązanie nawet w sytuacji, gdy Amerykanie nas nie poprą. Rzecz w tym, że chwilę wcześniej Marco Rubio szef amerykańskiej dyplomacji wypowiadał się w tonie sprzecznym ze słowami prezydenta. Nie ma więc spójności w tej kwestii w gronie republikańskiej administracji. Czy Radosław Sikorski, wyrażając tak bezpośrednio stanowisko Polski, wiedział, że Donald Trump opowie się za strzelaniem do rosyjskiego lotnictwa, czy też po prostu nam się poszczęściło? O tym usłyszą Państwo w dostępnym na naszej stronie głównej i kanale YouTube fragmencie. Pełna wersja podcastu Raport Międzynarodowy dostępna jest w subskrypcji Onet Premium, a w niej o Donaldzie Trumpie, który najwyraźniej źle znosi krytykę, czego dowodem jest jego krucjata przeciwko Jimmy'emu Kimmelowi. Witold Jurasz stwierdza, że Stany Zjednoczone przesuwają się w bardzo niepokojącym kierunku. Skomentowane zostaje również zamknięcie granicy z Białorusią. W tym punkcie znów obydwaj prowadzący opowiadają się za, ale zastanawiają się, czy nie można było tego zrobić mądrzej - tak, by nie szkodzić polskim przedsiębiorcom. Polscy przewoźnicy, którzy nie zdążyli wrócić do kraju przed zawieszeniem ruchu granicznego, de facto znaleźli się w potrzasku, bo droga wiodąca przez granicę litewsko-białoruską też jest zamknięta. Witold Jurasz, powołując się na swoje doświadczenie urzędnika państwowego, stwierdza, że nie ma w tym nic zaskakującego. Sytuacja, w której jedno ministerstwo nie ma zielonego pojęcia, co robi drugie ministerstwo, jest stałym elementem krajobrazu administracyjnego w naszym państwie. Obydwaj prowadzący odnotowują też umorzenie sprawy oskarżonego o korupcję Sławomira Nowaka. Witold Jurasz stwierdza, że skoro decyzję podjął sędzia, a nie neosędzia, to jakiekolwiek wątpliwości w tej sprawie są skandaliczne, a współprowadzącego Zbigniewa Parafianowicza nazywa zaplutym karłem pisowskiej reakcji. W podcaście mowa jest też o tekście opublikowanym w rosyjskim odpowiedniku Trybuny Ludu, w którym to niegdyś bliski rosyjskim władzom politolog Siergiej Karaganow stawia tezę, że Rosja powinna zakończyć wojnę, mimo nieosiągnięcia wszystkich postawionych celów. Obydwaj prowadzący zgadzają się, że Karaganow jest cieniem samego siebie, ale jednego mu odmówić nie można - inteligencji. Jeśli tak otwarcie posuwa się do proponowania rychłego podpisania traktatu pokojowego, to musi mieć poważne powody, by sądzić, że opcja ta jest rozważana na Kremlu. Na końcu podcastu Witold Jurasz i Zbigniew Parafianowicz opowiadają o tym, co usłyszeli podczas konferencji w Katowicach, w której brali udział dzień przed nagraniem. Na wspomnianym wydarzeniu mieli okazję rozmawiać z suwalskim przedsiębiorcą, który opowiadał o powolnej stagnacji napływu inwestycji do swojego regionu. Potencjalni inwestorzy boją się bowiem, że w przypadku rosyjskiej eskalacji byliby pierwszymi ofiarami wojny. Obydwaj prowadzący uspokajają zarówno słuchaczy, jak i ewentualnych przedsiębiorców. Biznes zachęcają do działania w północno-wschodniej Polsce, a turystów - do korzystania z tamtejszej wspaniałej infrastruktury, czy to w przesmyku suwalskim, czy też w rejonach sąsiadujących z białoruską granicą. Oto wszak Moskwie chodzi, by turystyka w tych rejonach zamarła, a biznes się wycofał. Skoro wiemy, że o co grają Rosjanie, zróbmy im na przekór.
W tym odcinku opowiadam o 3 „zdrowych” poradach, których – mimo że jestem dyplomowanym dietetykiem – nigdy Ci nie udzielę. Dlaczego? Bo choć brzmią poprawnie, w praktyce mogą bardziej zaszkodzić Twojemu zdrowiu i relacji z jedzeniem, niż pomóc. Dowiesz się m.in.:
Czy Kościół naprawdę nigdy się nie myli? To pytanie stawia w tym odcinku Paweł Jamróz OP – dominikanin, który studiuje filozofię na Uniwersytecie w Saint Louis w USA. W tym odcinku przyglądamy się zagadnieniu nieomylności Kościoła, depozytu wiary i temu, czy nauczanie może się zmieniać. Od średniowiecznych sporów, przez przysięgę antymodernistyczną, po Sobór Watykański II – historia pokazuje, że sprawa nie jest tak oczywista, jak mogłoby się wydawać.Jeśli interesuje Cię, jak naprawdę wygląda kwestia niezmienności nauczania Kościoła, obejrzyj ten film do końca!➡️ dowiedz się więcej o serii ➡️ https://info.dominikanie.pl/2025/06/videtur-quod/
Partnerem programu jest Bank Pekao S.A.Skorzystaj z promocji do 7% na Koncie Oszczędnościowym: https://www.doradca.tv/pekaokonto Finanse osobiste są bardzo ważne. Rynki kapitałowe ciekawe i dają nam możliwości pomnażania pieniędzy, ale pod jednym i drugim jest zakopany fundament – ekonomia - procesy, które decydują o tym jak działa świat. Poszukamy dzisiaj miejsca ekonomii na naszych półkach z wiedzą. Gościem podcastu dr Wojciech Świder, Uniwersytet Ekonomiczny w Poznaniu, świetny ekspert i... najpopularniejszy polski ekonomista na Instagramie!O co pytałem w programie Wojtka?- dlaczego zatytułował swoją książkę o ekonomii "Zakazana Nauka"?- czy Polacy znają się chociaż trochę na ekonomii?- czy Ferdynand Kiepski był naprawdę bezrobotny? :)- co go najbardziej dziwi w ekonomicznej ignorancji?- jaki jest najgorszy "czarny charakter" w ekonomii?- jak działa dyskusja o ekonomii w polskiej polityce?- dlaczego zbyt duża wiara w wolny rynek bywa niebezpieczna?- czemu Polacy nie będą mieć szybko podatków jak w Skandynawii?- czy dług długowi nierówny? - dlaczego duże zadłużenie nie musi świadczyć o problemach kraju?- czy istnieje rynek efektywny?- jak inwestuje prywatnie?- jakie książki poleca inwestorom?Wojtka jego książkę znajdziecie tutaj: + https://maklerska.pl/ksiegarnia/ekonomia-zakazana-nauka/ + https://wojciechswider.pl/ + https://www.instagram.com/dr_swider_ekonomia/
Można Pięknie Żyć *---Witaj! "Można Pięknie Żyć*" to seria podcastów, w której odkrywamy, jak zmiany w stylu życia mogą poprawić nasze zdrowie metaboliczne. Skupiamy się na Terapeutycznym Ograniczaniu Węglowodanów i jego pozytywnym wpływie na metabolizm oraz ogólne samopoczucie. Pamiętaj, że zdrowie zaczyna się od wiedzy, a my jesteśmy tu, aby dostarczać Ci inspirację i praktyczne wskazówki na drodze do pięknego życia. Zaczynamy! W tym odcinku dowiesz się, jak często pomijane przyczyny niedoboru B12 prowadzą do problemów neurologicznych, chronicznego zmęczenia, depresji i chorób serca – nawet u osób, które jedzą mięso i produkty odzwierzęce. Odkryjesz, jak zapalenie żołądka, popularne leki i warianty genetyczne skutecznie blokują wchłanianie witaminy B12 oraz dlaczego metformina, inhibitory pompy protonowej czy syntetyczny kwas foliowy mogą być winowajcami Twojego złego samopoczucia.W odcinku:· Poznasz sześć najważniejszych mechanizmów prowadzących do niedoboru B12 (i żadna nie wynika z weganizmu!).· Dowiesz się, jak prawidłowo rozpoznawać i eliminować czynniki ryzyka oraz na jakie suplementy zwrócić uwagę.· Praktyczne porady żywieniowe, unikalne ciekawostki o witaminie B12 i… przepis na zdrowy, bogaty w B12 posiłek.· Rozprawiamy się z systemowymi błędami diagnozowania i leczenia niedoborów – buduj odporność z wiedzą, która naprawdę działa.Ten odcinek to Twój przewodnik po zdrowiu neurologicznym, energii życiowej i mądrej suplementacji – posłuchaj i sprawdź, czy Twoje poziomy B12 są tam, gdzie być powinny!====Dołącz do NIEZALEŻNIE MYŚLĄCEJ i pięknie żyjącej społeczności
Czy w biznesie warto przekonywać ludzi do siebie i swojej oferty?Moim zdaniem – nie. Jeśli ktoś nie czuje tematu, nawet przekonany na siłę klient będzie później szukał powodów, by udowodnić sobie, że współpraca była błędem.W tym odcinku opowiadam:dlaczego nie ma sensu „na siłę” zdobywać klientów,co mówi na ten temat Gary Vee,jak wygląda moje podejście do wyboru partnerów biznesowych.
Gospodarz "Studia za Nysą" Jan Bogatko komentuje niemieckie reakcje na wypowiedzi prezydenta Karola Nawrockiego o reparacjach, które miały miejsce podczas wizyty w Berlinie.
Archeolog prowadzący wykopaliska w Egipcie ma do „ogarnięcia” ogrom wiedzy, bo historia starożytnego Egiptu obejmuje, bagatela, ponad 3000 lat. Pierwsze piramidy dla Egipcjan z czasów Kleopatry były starożytnym zabytkiem sprzed ponad 2000 lat! – To jest historia onieśmielająca, ale i bardzo zachęcająca – zauważa gość odcinka, prof. Karol Myśliwiec, wybitny polski archeolog i egiptolog. Bo do badania jest mnóstwo. Choćby piramidy właśnie: ich stożkowaty kształt miał zbliżać pochowanych w nich ludzi do Ra, boga słońca. Nie mamy jasności, jak je budowano; architekci są w miarę zgodni, że musiano do tego stosować systemy ramp, zapewne bardzo skomplikowane. Wiadomo natomiast, że projektanci piramid musieli w swojej pracy uwzględnić ważną rzecz: zmyłki i pułapki na rabusiów grobów. Bo okradanie piramid to bynajmniej nie nowożytny proceder. Już w starożytności był zorganizowaną działalnością i zamieszani byli w niego urzędnicy czy nawet strażnicy grobowców.Praca archeologa jest pełna niespodzianek. – Nie ma schematu jednego, merytorycznego czy technicznego, który można by przyłożyć do każdych wykopalisk – podkreśla prof. Myśliwiec. – Kiedy widać, jaki materiał wychodzi i jaki trzeba będzie opracowywać, archeolog musi wybierać metodę albo wymyślać nowe metody, bo w każdym innym przypadku po prostu można szkodzić zabytkom. Na tym polega między innymi urok archeologii. Nigdy człowiek nie wie, co będzie następnego dnia.Państwo polskie nie prowadzi aktualnie w Egipcie własnych wykopalisk na taką skalę jak Niemcy czy Francuzi, ale polskich archeologów jest w Egipcie sporo. Profesor opowiada, że w niemal każdej zagranicznej misji wykopaliskowej znajdzie się ktoś z Polski. – Pod względem metodologicznym polska szkoła należy do najlepszych i taką ma właśnie reputację na całym świecie – mówi egiptolog. A czy każdy specjalista marzy o odkryciu nieznanego grobu faraona i dokonaniu przewrotu w dziedzinie? – Jestem najszczęśliwszy w świecie, jeżeli odkrywam kogoś czy coś, o czym nie miałem zielonego pojęcia, że istnieje. I to jest naprawdę wspaniałe – tak podsumowuje to prof. Myśliwiec.W odcinku posłuchacie też o tym, dlaczego jeszcze kilkadziesiąt lat temu Egipcjanie niechętnie patrzyli na starożytne fascynacje Europejczyków, czym objawiał się „nekrosnobizm” starożytnych Egipcjan, kim jest rajs, na czym polegał geniusz architekta Imhotepa i jak to jest z tym nowym Muzeum Egipskim w Kairze. Ogromnie polecam, profesor to skarbnica wiedzy i słucha się go przeprzyjemnie! W odcinku wspominamy również o planowanej polskiej misji archeologiczna w grobowcu faraona Szepseskafa, na którą trwa zbiórka: https://patronite.pl/app/fundraise/cQUlaApVeb6Rozmowa jest piątą, ostatnią w tym roku odsłoną cyklu wywiadów z doświadczonymi i zasłużonymi uczonymi, jaki powstaje we współpracy Radia Naukowego i Polskiej Akademii Nauk w ramach projektu „Nauka mojej młodości”. Poprzednie znajdziesz pod numerami 242, 247, 252. 259Polecamy książkę prof. Myśliwca https://wydawnictwo.umk.pl/produkt/w-cieniu-dzesera-badania-polskich-archeologow-w-sakkarze
Ks. Krzysztof Gryz Ksiądz, przewodniczący Komitetu Organizacyjnego Międzynarodowego Katolickiego Festiwalu Filmów i Multimediów Niepokalana 2025, omawia nadchodzący festiwal i jego znaczenie.Nasz festiwal już od 39 lat promuje wspaniałych twórców, filmowców, radiowców, a w tym roku również fotografów i autorów aplikacji multimedialnych, którzy chcą głosić Ewangelię przez media – przekazywać dobre wartości, nie tylko religijne, ale patriotyczne, społeczne, czy edukacyjne.~ mówi duchowny. Tegoroczna edycja odbędzie się w dniach 19-21 września. W piątek i sobotę projekcje wyświetlane będą w sali audiowizualnej św. Józefa w parafii Matki Bożej Częstochowskiej w Józefowie. W ramach wydarzenia odbędzie się też konkurs, zaprezentowane wcześniej dzieła docenione zostaną w niedzielę podczas Uroczystej Gali Wręczenia Nagród, która odbędzie się w Ołtarzewie. Ks. Krzysztof Gryz podkreśla też, że tegoroczna edycja wydarzenia ma dla niego szczególne znaczenie:W tym roku szczególnie cieszymy się i jesteśmy wdzięczni Bogu za osobiste błogosławieństwo papieża Leona XIV, które udało nam się otrzymać za pośrednictwem nuncjatury. Papież skierował przesłanie do uczestników, a jego treść zostanie odczytana podczas uroczystej gali wręczenia nagród 21 września w seminarium Księży Pallotynów w Ołtarzewie.W odpowiedzi na pytanie redaktor Jaśminy Nowak, duchowny zaznacza, że współczesne formy multimedialne są znakomitym narzędziem do głoszenia Słowa Bożego:To absolutnie niezbędne narzędzia, bo to właśnie nimi dysponujemy. Nasz patron, św. Maksymilian Maria Kolbe, już na przełomie XIX i XX wieku był pionierem – tworzył Radio Niepokalanów, planował także rozwój telewizji. Był wizjonerem, który stał się dla nas wielkim autorytetem i przykładem, jak twórczo wykorzystywać media.I dodaje:Papież Paweł VI podkreślał z kolei, że Kościół ponosiłby winę wobec Boga, gdyby zaniedbywał używanie tych środków w dziele ewangelizacji. Nigdy wcześniej nie mieliśmy tak szerokich możliwości głoszenia – przez fale radiowe, telewizyjne anteny, głośniki w domach, a dziś także dzięki multimedialnym narzędziom.W tegorocznej edycji ukazane zostanie 130 prac, w tym 80 dzieł filmowych. Prezentowane treści będą odnosić się m.in. do wartości patriotycznych i religijnych.Gość Radia Wnet podkreśla, że data, w której odbywa się festiwal jest nieprzypadkowa — trzecia niedziela września została ustanowiona przez Kardynała Stefana Wyszyńskiego jako Niedziela Środków Społecznego Przekazu:Podczas moich badań naukowych zauważyłem, że choć to ważne święto istnieje, dotychczas brakowało wydarzenia, które w pełni i świadomie by je upamiętniało. Dlatego postanowiliśmy je mocniej promować – nie tylko w tym roku, ale także w przyszłości. Chcemy, aby było to święto wszystkich mediów, nie wyłącznie katolickich.Na koniec rozmowy, ks. Krzysztof Gryz zachęca do zapoznania się ze szczegółowym programem festiwalu, dostępnym na stronie ksfniepokalana.pl:Tam jest też taka zakładka „Wesprzyj nas”, jakby ktoś chciał wspomóc naszą ideę./ab
To żaden świeży romans, a historia miłosna z długim ogonem. Tyle że nieznana. I wcześniej nieopowiadana.
Nasz host, Tomek, po nagraniu tego odcinka, jeszcze przez dwa dni gonił swoje myśli. Trudno się mu jednak dziwić. Studio audycji “Biznes bez Lukru” odwiedziła prawdziwa kobieta legenda, wulkan dobrej energii i przedsiębiorczości, która - jakby było jej mało doświadczeń zawodowych - w wieku 57 lat otworzyła swój najnowszy startup.Historie #bezlukru ma dla nas Nina Kowalewska-Motlik, założycielka i CEO firmy New Communications oraz twórczyni Sense Dubai. Od lat buduje biznesy z pasją i intuicją, a przy tym wciąż podkreśla, że nic nie dzieje się bez powodu. W szczerej i pełnej interesujących wydarzeń rozmowie, opowiada o swojej drodze od współpracy z globalnymi mediami, przez spektakularny sukces Harlequina w Polsce, aż po stworzenie własnej marki perfum, które stały się jej kolejnym „dzieckiem”. Rozmawiamy o pracy z ludźmi, wartościach, wyborach, odwadze, ale też o przypadkach, które potrafią zmienić całe życie – jeśli tylko mamy w sobie otwartość, by je dostrzec. Nasza rozmówczyni mówi m.in.: "Zawsze myślałam, że żeby w życiu coś osiągnąć, to trzeba naprawdę zasuwać. I to był mój największy błąd." Niech ten cytat, będzie najlepszą zachętą do spotkania z naszą bohaterką 17 września. Tymczasem zapraszamy Was do obejrzenia zapowiedzi środowej premiery ▶️
Genewski salon motoryzacyjny zaraził się wirusem COVID-19 podczas pandemii. Nigdy z tej infekcji się nie wyleczył. Dziś jest cieniem samego siebie, a jeśli się odbywa to w …Zjednoczonych Emiratach Arabskich.
"Mam takie nastawienie: Mariusz Jop nie musi być trenerem. Nigdy nie miałem ciśnienia, żeby być pierwszym trenerem" - podkreśla w rozmowie z RMF FM trener Wisły Kraków, Mariusz Jop. Kibice "Białej Gwiazdy" pewnie się jednak cieszą, że to właśnie były piłkarz Wisły i były reprezentant Polski wciąż piastuje tę funkcję. Po siedmiu kolejkach ich klub jest liderem 1. Ligi z 6 zwycięstwami w 7 meczach i imponującym bilansem bramek: 28-7.
Krzysztof Nowak z redakcji kulturalnej "Gazety Wyborczej" rozmawia z Przemysławem Myszorem i Wojciechem Powagą-Grabowskim z zespołu Myslovitz. Ich płyta "Korova Milky Bar" zwyciężyła w plebiscycie "Wyborczej" na polską płytę 25-lecia. Członkowie zespołu opowiadają o czasach, w których powstawała "Korova", o tym w jaki sposób tworzą teksty, oraz co sprawia, że ta płyta jest wciąż aktualna.
Wciąż czujesz, że jesteś niedość chora, by poprosić o pomoc. Ta myśl blokuje Cię przed działaniem. No bo jak zacząć leczenie, skoro nie uznajesz, że chorujesz? A więc pogadajmy - czy (i kiedy) będziesz "wystarczająco chora"? Oraz co zrobić, jeśli nigdy nie będziesz?Hej! Nazywam się Weronika Cieślak. Jestem Psychodietetyczką i przyszłą Psycholożką. Pracuję z osobami z zaburzeniami odżywiania. Edukuję w Internecie o zdrowej relacji z jedzeniem i sobą, podając "wiedzę na talerzu"
Ofiary II wojny światowej to pomordowani, ale także pracownicy przymusowi albo porwane dzieci. Ożywianie pamięci o represjach jest możliwe dzięki pasjonatom historii, archiwistom i bazie straty.pl "Repozytorium cierpienia i bólu" — tak o bazie straty.pl mówi wicedyrektor Archiwum IPN dr Mariusz Żuławnik. Nigdy w pełni nie poznamy skali niemieckiego okrucieństwa i represji, jakim poddano obywateli Polski podczas II wojny światowej. Pracownicy Instytutu Pamięci Narodowej wytrwale pracują, aby przechować dla potomności to, co jeszcze jest do uratowania. „Nie ma rodziny, która nie ucierpiała podczas wojny” — mówi dyrektor Archiwum IPN Marzena Kruk, która apeluje o przekazywanie instytucji dokumentów i relacji przekazywanych z pokolenia na pokolenie.Reportaż Arkadiusza Jarzęckiego „Ożywianie pamięci” opowiada o rodzinach, które dzięki IPN poznały losy swoich bliskich, a także o pasjonatach historii, którzy toczą nierówną walkę z czasem. Tak jak robi to Włodzimierz Gibasiewicz. Emerytowany lekarz weterynarii od lat opisuje drugowojenne historie „lekarzy zwierząt”. Okazuje się, że wielu z nich wykazywało się niezwykłą odwagą, ratując siebie albo pomagając ratować innych. Jeden z nich powtórzył wyczyn Witolda Pileckiego uciekając z obozu.
Jak zbudować pasywny dochód - inwestowanie w nieruchomości i flipy mieszkań w praktyce! Zobacz w praktyce jak zacząć flipować, kim jest inwestor nieruchomości. Adam opowie jak zarobić na flipach oraz jak wyglądają jego flipy 2025 roku. Zarabianie na mieszkaniach to nie magia, tylko schemat, dlatego można robić flipy bez kapitału.
Odbierz bezpłatny poradnik zdobywania pracy zdalnej na https://antonilacki.comPraca przez internet pozwala na pracę z dowolnego miejsca na świecie. W tym materiale pokażę Ci jak zdobyć Twoją pierwszą pracę zdalną, nawet jeśli nigdy nie pracowałeś przez internet i nie masz doświadczenia.Spis treści:00:00 - Wprowadzenie01:13 - Zbuduj mikro-portfolio02:59 - Nigdy nie aplikuj masowo06:30 - Zbuduj mocny profil online07:49 - Zdobywaj doświadczenie, zanim zaczniesz pracę09:42 - Odpracuj pańszczyznę11:45 - Rozwijaj umiejętności cenione przez pracodawców13:00 - Podsumowanie
Dziś w audycji: śledczy wciąż ustalają szczegóły dotyczące drona wojskowego, który w nocy z wtorku na środę spadł i eksplodował na polu kukurydzy we wsi Osiny w powiecie łukowskim. Wicepremier, minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz powiedział, że była to rosyjska prowokacja. 24 sierpnia Ukraina obchodzi Dzień Niepodległości, upamiętniający uzyskanie przez nią niepodległości po rozpadzie ZSRR w 1991 roku, a dzień wcześniej 23 sierpnia obchodzony jest Dzień Flagi Państwowej. Z tej okazji Filmoteka Narodowa – Instytut Audiowizualny zaprasza na specjalne pokazy współczesnego kina ukraińskiego "Filmowa Ukraina”. 5 lat temu zmarł Piotr Szczepanik, piosenkarz, gitarzysta, aktor, wykonawca przebojów: "Kochać", "Goniąc kormorany", "Żółte kalendarze", "Nigdy więcej". Podczas stanu wojennego artysta organizował niezależną, podziemną scenę muzyczną. Naszym gościem jest Jakub Belina-Brzozowski z Polskiej Misji Medycznej, z którym rozmawiamy o działaniach na terenie Strefy Gazy oraz Palestyny oraz o pomocy uchodźcom z Ukrainy. Zachęcamy do słuchania!
Helen Mirren zawsze podchodziła do miłości rozsądnie. Nigdy nie marzyła o ślubie ani o dzieciach. Żoną reżysera Taylora Hackforda została dopiero po ponad 10 latach związku. Była już wówczas po pięćdziesiątce. Autorka: Natalia Hołownia Artykuł przeczytasz pod linkiem: https://www.vogue.pl/a/helen-mirren-taylor-hackford-historia-zwiazku
Czy wiesz, że przyszły premier Wielkiej Brytanii był kiedyś nazywany „społecznym odpadem”?
„Grzegorz Braun nigdy nie powinien był powiedzieć tych słów” – tak o wypowiedzi europosła kwestionującej istnienie komór gazowych w Auschwitz mówił w Porannej rozmowie w RMF FM Grzegorz Płaczek. Poseł Konfederacji dodał: „Jeżeli mówimy o miejscu zbrodni, gdzie miliony ludzi były mordowane w sposób haniebny, gazowane, to myślę, że jakakolwiek wypowiedź, która godziłaby w cześć i pamięć kogokolwiek (…), nigdy nie powinna pojawić się w przestrzeni publicznej” – wskazał.
Przez ponad 10 lat nie wiedział kim jest. Znaleziony nago i nieprzytomny za restauracją Burger King, nie miał dokumentów, wspomnień ani żadnej wskazówki, skąd pochodzi. Media nazwały go „człowiekiem bez przeszłości”. On sam z czasem przybrał tożsamość Benjamana Kyle'a. Dopiero po latach, dzięki testom DNA i pomocy internautów, odkryto jego prawdziwe imię. I kim w tej całej sprawie okazał się być William Powell? www.zmorderstwem.plWsparcie
Nigdy nie krytykujcie wyglądu partnera i zawsze wspierajcie się nawzajem. Piętnaście par z ponaddwudziestoletnim stażem dzieli się swoimi przepisami na udany związek. Autorka: Lisa Butterworth Artykuł przeczytasz pod linkiem: https://www.vogue.pl/a/dlugoletnie-pary-dziela-sie-sekretem-udanego-zwiazku-digitalsyndication
Australia wprowadzi zakaz korzystania z mediów społecznościowych dla dzieci poniżej 16 roku życia
27 turystów, którzy zaginęli na Teneryfie po 2008 roku, do dzisiaj nie odnaleziono.....
Mikuszewo. Wielkanoc, 1994. 20-letnia Zyta wychodzi na spacer. Nigdy już do domu nie wróci. Co się wydarzyło, i czy udało się rozwiązać tajemnicę tej śmierci? Zapraszam do wysłuchania podcastu. Krzysztof Cerkaski.------------------kontakt: krymisfera@gmail.comkawa: https://buycoffee.to/krymisfera------------------Podcast znajdziesz również na YouTube (zdjęcia, film)
Kapitan rządu ma bardzo poważne problemy w swoim politycznym życiorysie, to jest najtrudniejszy moment dla niego - powiedział w Porannej rozmowie w RMF FM poseł PiS Michał Wójcik. Skomentował w ten sposób sytuację rządu Donalda Tuska, który zwrócił się o wotum zaufania.
4 czerwca 1989 r. odbyły się pierwsze częściowo wolne wybory w Polsce. Dziś o tego dnia mija 36 lat. Jak ten dzień wspomina Jakub Wygnański, Prezes Zarządu Fundacji Stocznia? A jak ocenia ostatnie wybory prezydenckie?
Karol Nawrocki nie jest i nigdy nie będzie moim Prezydentem ❌Pozostanie jedynie żywym dowodem na to, że patriotyzm w znaczeniu poczucia wspólnoty z całym narodem, który na szczęście u mnie nigdy nie występował, jest bardzo bolesnym doświadczeniem. Bowiem zgodnie z poczuciem bycia częścią takiej wspólnoty połowa Polek i Polaków, która zagłosowała wczoraj przeciw Nawrockiemu musiałaby teraz traktować tak podejrzanego, brunatnego, typa jako „swojego Prezydenta”…Kiedy połowa Polek i Polaków głosuje na kogoś takiego wypierając wszystkie fakty, które powinny zdecydować o wykluczeniu go z życia publicznego a nie wyniesieniu na najwyższy urząd w Państwie to znak, że druga połowa, z ich punktu widzenia powinna porzucić myślenie o wspaniałej, stale idealizowanej Polsce jako całości. Nie będzie żadnego pojednania etc bo niby co miałoby połączyć ludzi, których idolem jest Nawrocki z resztą Polski❓Pozostaje więc dbać o swoje małe ojczyzny, lokalny patriotyzm, swój krąg znajomych i w coraz większej ilości spraw, poglądów, systemu wartości, ideologii etc cieszyć się poczuciem bycia w mniejszości…Tak właśnie funkcjonuję od wielu lat i to pozwala przeżywać o wiele mniej rozczarowań…W moim Opolu Nawrocki przegrał, w Maladze nawet w pierwszej turze z dużą przewagą Trzaskowskiego. W paru innych moich miejscach na świecie brunatny bokser również poniósł zdecydowaną porażkę.Póki więc brunatna koalicja nie przejmie władzy w Polsce, nie wyprowadzi nas z UE wpychając w objęcia Putina warto korzystać z bycia Obywatelem Unii Europejskiej i sprawdzać gdzie są miejsca i społeczności odpowiadające nam na tyle by mieć alternatywę… A w Polsce nie miałem swojego Prezydenta conajmniej przez 10 lat, nie będę go mieć przez kolejne 5 i nadal będę żyć tak by na mnie i na moją rodzinę, poza rozczarowaniem połową społeczeństwa, z którym mi nie po drodze, miało to jak najmniejszy wpływ…Moi bliscy, znajomi, małe społeczności, w których funkcjonuję, na szczęście wciąż są takie i tacy jak wczoraj. Pozostanie nam jeszcze bardziej zamknąć się w swoich bańkach bo poza nimi jest jak jest…I jeszcze jedno. W czasie gdy w Polsce o prezydenturę walczył Nawrocki, w USA kolejne, skandaliczne, głupoty wypowiadał Trump, na odwyk uciekał Musk i wielu miejscach na świecie działy się podobne pozornie tylko istotne wydarzenia - naukowcy przeprowadzali testy, z których wynika, że modele sztucznej inteligencji potrafią już teraz skutecznie się bronić przed ich wyłączeniem❌
#Jezus #ksiądz #kk #NowyTestament #Biblia #przebaczenie #przyszłość #przeszłość #teraźniejszość #spowiedź #KościółKatolicki #uczynki #zbawienie #piekło #niebo #ZaDarmo Zacznij wspierać ten kanał, a dostaniesz te bonusy: https://www.youtube.com/channel/UCUZ9x49ZuhZt1QVJafMy5rA/join
Eliza jest szczęśliwą mężatką. Pewnego dnia umawia się z mężem na oglądanie działki pod budowę domu. Nigdy nie dociera na miejsce.Reportaż kanału Ślady: https://youtu.be/RnyKu2J3w9ADzisiejszy odcinek powstał we współpracy z NordVPN. Skorzystaj z mojego linku, dzięki któremu przy zakupie dwuletniego planu otrzymasz cztery miesiące za darmo. Dzięki gwarancji 30 dniowego terminu zwrotu, niczym nie ryzykujesz! Link: https://nordvpn.com/herring
Całość bezpłatnie TYLKO w aplikacji Onet Audio. W 2016 roku, w wieku 23 lat doznał koszmarnej kontuzji. Grają w Wolverhampton Wanderers, po brutalnym ataku piłkarza drużyny przeciwnej, zerwał więzadła w kolanie. Kontuzja wykluczyła go z gry na ponad rok. Lekarz, który go operował, dawał mu 50 procent szans na powrót. Udało się, ale jego kariera wyhamowała. W wieku 31 lat zakończył karierę piłkarską. Nie załamał się przez to, co się wydarzyło. Dziś emanuje spokojem, zrozumieniem sytuacji i rozsądkiem. Spełnia się jako ekspert i komentator piłkarski w Canal +. Michał Żyro gościem Łukasza Kadziewicza w podcaście "W cieniu sportu".
Poznaj SPRAWDZONE metody, które pomogły Michałowi i tysiącom jego klientów skutecznie schudnąć bez efektu jo-jo. Zdobądź praktyczne wskazówki dotyczące bilansowania posiłków, znaczenia białka w diecie i nowoczesnych rozwiązań technologicznych wspierających odchudzanie.odchudzanie | tłuszcz trzewny | bilans energetyczny | dieta | sen | konsekwencja | wsparcie | metabolizm | aktywność fizyczna | zdrowe nawyki | ultra przetworzona żywność | białko