POPULARITY
Za stojącym na moim biurku ekranem wisi z kolei ilustracja Joanny Concejo z książki Pan Wyrazisty stworzonej z Olgą Tokarczuk, przywodząca na myśl analogową fotografię z nadmorskiego wybrzeża (która przypomina mi o wspaniałej graficznej opowieści Concejo M jak morze – o chłopcu poszukującym siebie za horyzontem wody). Ilekroć na nią spoglądam, gra mi w głowie piosenka Natalii Przybysz z jej ostatniego albumu Tam, której tytuł stanowi najlepsze podsumowanie mojego stosunku do Bałtyku: Morze jest najlepsze. O tym, polecając teksty kultury, piszę w felietonie À propos Bałtyku. Zuzanna Kowalczyk Wersja audio felietonu powstaje we współpracy z Audioteką. Czyta Katarzyna Kukuła. --- Słuchaj więcej materiałów audio w stałej, niższej cenie. Wykup miesięczny dostęp online do „Pisma”. Możesz zrezygnować, kiedy chcesz. https://magazynpismo.pl/prenumerata/miesieczny-dostep-online-audio/
Siedemnastoletnia dziewczyna była torturowana przez pięć tygodni, a jej oprawcą był czterdziestodziewięcioletni mężczyzna, z którym weszła w związek kilka lat wcześniej. Poznali się, kiedy miała zaledwie czternaście lat. Mężczyzna manipulował ją, wykorzystując to, że z łatwością ufała ludziom, zwłaszcza dorosłym, w efekcie czego, dziewczyna nie wyobrażała sobie bez niego życia. Myślała, że jest jedyną osobą, na której może polegać i nie potrafiła od niego odejść, bojąc się życia bez niego. Na przestrzeni ich wieloletniej relacji mężczyzna znęcał się nad nią zarówno psychicznie, jak i fizycznie. Kontrolował każdy aspekt jej życia. Odciął ją od znajomych, przyjaciół, a przede wszystkim rodziców, którzy z bólem serca patrzyli na to przez co przechodzi ich córka. Czuli się bezsilni i byli bezradni. Pomimo wielogodzinnych rozmów z dziewczyną, nie widziała nic złego w swojej relacji z o wiele starszym, a ponadto bardzo niebezpiecznym mężczyzną. Ilekroć jej rodzice zgłaszali znęcanie mające miejsce w domu jej chłopaka na policję, funkcjonariusze mówili im, że nie są w stanie nic zrobić, ponieważ ich córka ma ukończone szesnaście lat, jest odpowiedzialna sama za siebie i nie przyznaje, że jest ofiarą przemocy…
Mk 6, 17-29 Herod kazał pochwycić Jana i związanego trzymał w więzieniu z powodu Herodiady, żony brata swego, Filipa, którą wziął za żonę. Jan bowiem napominał Heroda: «Nie wolno ci mieć żony twego brata». A Herodiada zawzięła się na niego i chciała go zgładzić, lecz nie mogła. Herod bowiem czuł lęk przed Janem, widząc, że jest mężem prawym i świętym, i brał go w obronę. Ilekroć go posłyszał, odczuwał duży niepokój, a jednak chętnie go słuchał. Otóż chwila sposobna nadeszła, kiedy Herod w dzień swoich urodzin wyprawił ucztę swym dostojnikom, dowódcom wojskowym i osobistościom w Galilei. Gdy córka tej Herodiady weszła i tańczyła, spodobała się Herodowi i współbiesiadnikom. Król rzekł do dziewczyny: «Proś mnie, o co chcesz, a dam ci». Nawet jej przysiągł: «Dam ci, o co tylko poprosisz, nawet połowę mojego królestwa». Ona wyszła i zapytała swą matkę: «O co mam prosić?» Ta odpowiedziała: «O głowę Jana Chrzciciela». Natychmiast weszła z pośpiechem do króla i prosiła: «Chcę, żebyś mi zaraz dał na misie głowę Jana Chrzciciela». A król bardzo się zasmucił, ale przez wzgląd na przysięgę i na biesiadników nie chciał jej odmówić. Zaraz też król posłał kata i polecił przynieść głowę Jana. Ten poszedł, ściął go w więzieniu i przyniósł głowę jego na misie; dał ją dziewczynie, a dziewczyna dała swej matce. Uczniowie Jana, dowiedziawszy się o tym, przyszli, zabrali jego ciało i złożyli je w grobie. Jesteśmy również na YouTubie: https://www.youtube.com/@rozwazania
Ta medytacja może być dla Ciebie pomocna, jeżeli doświadczasz lęku przed lataniem. Możesz odsłuchać jej kilka dni przed lotem, może nawet kilka razy, żeby przygotować się i nastawić na to, co będzie. Możesz też skorzystać z niej w momencie, kiedy już wsiądziesz do samolotu i będziesz na jego pokładzie.Na początek usiądź wygodnie, oprzyj się w fotelu, zamknij oczy i zacznij praktykę. Zwróć uwagę na pozycję ciała. W jaki sposób siedzisz teraz? Poczuj swoje stopy na podłodze. Jeżeli chcesz, możesz je wcisnąć w podłogę, tak, żeby mocniej zakotwiczyć się tu i teraz. Czy czujesz jak stabilne jest podłoże? Jak fotel wspiera Twoje ciało? Uświadom sobie te fakty. One mogą pomóc swojemu umysłowi doświadczyć tego, że naprawdę jest bezpiecznie.Ilekroć poczujesz falę lęku w trakcie tej praktyki, zawsze możesz wrócić do swoich stóp i wcisnąć się mocniej w podłogę, żeby poczuć zakotwiczenie i przypomnieć sobie, że jesteś tu i teraz, a pod twoimi stopami jest stabilna podłoga. Teraz zwróć uwagę na odczucia w całym Twoim ciele.Być może Twój oddech jest przyspieszony. Może twoje ciało się trzęcie? Może Twoje nogi i dłonie się trzęsą? Może czujesz napięcie w ramionach? Zauważ te odczucia i nie walcz z nimi. Uświadom sobie, że one są, ale nie stanowią zagrożenia. Czy jesteś w stanie spojrzeć na nie jak na reakcję swojego organizmu przed tym, co nieznane i niepewne, a jednocześnie rozumieć, że te odczucia nie oznaczają zagrożenia? To, co teraz czujesz, to jest lęk. Niepewność. Strach. A może masz jakieś swoje słowo na to odczucie, którego doświadczasz? Nazwij te odczucia i uświadom sobie, że wszystkie odczucia, których doświadczamy w swoim życiu, przychodzą. Nasilają się. Osiągają maksymalny punkt przełamania, a potem opadają. I tak samo będzie z tym odczuciem. Jeśli tylko pozwolisz jemu przejść, nasilić się i dasz czas, ono za moment opadnie.Możesz wyobrazić sobie, że emocje są jak fale na oceanie. Jak wiesz fale rosną, zwiększają się. Potem pojawia się taki punkt przełamania i fala opada. Morze na chwilę się wypłaszcza. Wyobraź sobie to falowanie Twoich emocji tak jakby były falami oceanu. Fale Wznoszą się i opadają. Przypływają i odpływają. Te fale przychodzą najczęściej, kiedy kierujemy naszą uwagę do przewidywań, do tego, co będzie, kiedy nasze przewidywania mówią nam, że wydarzy się coś złego. Być może właśnie w tej chwili doświadczasz takiego uczucia braku kontroli nad sytuacją, niepewności tego, co będzie. Uświadom sobie, że cały czas masz kontrolę nad tym, co się dzieje. Cały czas, w każdej chwili możesz świadomie kierować uwagę w inne miejsca. Możesz kierować uwagę do myśli i miejsc, które nie będą wywoływać Twojego lęku.Masz kontrolę nad swoim umysłem i masz kontrolę nad swoim ciałem. Postaraj się nieznacznie wydłużać wydech. Oddychaj powoli, łagodnie. Pilnuj tego wydechu. Niech wydech będzie delikatnie wydłużony, nieco dłuższy niż wdech. Teraz spróbuj świadomie przenieść swoją uwagę z przewidywań, które wywołują lęk w inne miejsca.Zauważ dźwięki, które Cię otaczają. Wokół Ciebie znajdują się osoby, które planują swoją podróż. Usłysz ich głos. Postaraj się usłyszeć ich głos, jakby były szumem, który cię otacza. Wsłuchaj się w ich melodię. Spróbuj uruchomić emocję zaciekawienia. Czy jesteś w stanie podejść do tych osób i do głosów, które słyszysz z ciekawością? Jak myślisz, dokąd oni lecą? Jakie ważne sprawy sprawiły, że zdecydowali się wsiąść do samolotu? Co ci ludzie tutaj robią? Skąd się wzięli? Czy słyszysz, że w ich głosach jest ekscytacja? Czy jesteś w stanie poczuć ich spokój? A może niektórzy z nich są lekko poirytowani tym, co się dzieje? A może ktoś z nich, tak samo jak ty, doświadcza teraz odrobiny niepokoju? Uświadom sobie to, że nie jesteś tutaj sama. Nie jesteś tutaj sam. Należysz do wspólnoty osób, które lecą w ważnym celu. Czy jesteś w stanie tego doświadczyć? Skierować swoją łagodną, pełną ciekawości uwagę na współpasażerów. Uświadomić sobie, że nie jesteś tutaj sam nie jesteś sama. Jakkolwiek każdy ma swój cel i każdy doświadcza swoich emocji, to co teraz przez najbliższych kilka chwil, godzin albo minut będziecie razem w samolocie połączeni jednym ważnym celem - dotarcia na miejsca.Czy nie jest to zaskakujące i wspaniałe, że masz taką możliwość unoszenia się w powietrzu, żeby znaleźć się tam, gdzie potrzebujesz? Uświadom sobie, ile rzeczy musiało się wydarzyć i osób w przeszłości musiało miało swój wkład w to, abyś Ty dzisiaj mogła, abyś Ty dzisiaj mógł siedzieć na pokładzie samolotu i wybierać się w swoją podróż. Teraz ponownie skieruj uwaga do swojego ciała.Poczuj, jak twoje ciało opiera się o fotel. Czy możesz pozwolić, aby twoje ciało zatopił się w nim? Jeśli jesteś w stanie, puść mięśnie, rozluźnij je delikatnie i pozwól, aby Twoje ciało rozluźniło się. Twój oddech zwalnia, jest łagodny, spokojny. Twoje stopy są oparte stabilnie o podłoże. Za każdym razem, kiedy poczujesz lęk, który jak wiesz, przypływa jak fala na oceanie. Próbuj kontaktować się z tym odczuciem stabilności, które masz, które jest z Tobą na wyciągnięcie ręki. Dawaj sygnał swojemu umysłowi przypominaj mu, że jesteś bezpieczna, że jesteś bezpieczny. Wszyscy, którzy znajdują się razem z Tobą na pokładzie, chcą dolecieć w to samo miejsce. Łączy Was wspólny cel. A załoga samolotu kontroluje sytuację i dokłada wszelkich starań, żebyście bezpiecznie znaleźli się na miejscu. Uświadom sobie to.Jakie to będzie cudowne uczucie wysiąść z samolotu i zorientować się, że przeniosłaś się, przeniosłeś się w zupełnie inne miejsca. I możesz zacząć zajmować się swoimi sprawami, realizować swoje własne ważne cele. Jaką będziesz czuć wdzięczność do samej siebie, do samego siebie w tym momencie, że podjęłaś to wyzwanie, że podjąłeś to wyzwanie, aby wejść na pokład samolotu. I przejść przez cały lot. Budując w sobie poczucie spokoju, przywołując w sobie poczucie zaciekawienia, akceptując fale lęku, które przychodzą i odchodzą. Zabierz tę wdzięczność ze sobą w sercu i ciesz się swoim lotem Jak tylko będziesz potrzebować wsparcia.Zawsze możesz wrócić do tego nagrania i posłuchać go ponownie, aby przypomnieć sobie, że to Ty masz kontrolę nad sytuacją.Jeszcze kilka świadomych oddechów. A jak usłyszysz dzwonek. Zakończ tę praktykę. Otwórz oczy.Dziękuję Ci za ten wspólny czas.Jak chcesz, możesz wyjrzeć przez okno i nacieszyć się widokami chmur. A może pod spodem jest jakieś piękne miasto?Udanego lotu! ---------------------------------------------------------------------------SPOTKAJMY SIĘ:
Ilekroć w nagraniu jest mowa o "podręczniku" należy przez to rozumieć publikację "Postępowanie sądowoadministracyjne. Zarys wykładu", red. H. Knysiak-Sudyka, Warszawa 2020 W graniu jest mowa o notatce nr 22 podczas gdy w bieżącym roku akademickim jest to notatka nr 13 Przez sformułowanie "jak się skończy COVID" należy rozumieć powrót do rozpoznawania wszystkich spraw na rozprawie bezwarunkowo z zastrzeżeniem przepisów dot. postępowania uproszczonego oraz sprzeciwu od decyzji Komentarz dot. zamkniętych urzędów należy wiązać z czasem obowiązywania stanu epidemii w Polsce Komentarz dotyczący treści wykładowych dot. roku akademickiego 2021/2022
Autor rozważania: kl. Mateusz Michalik Czyta: kl. Mateusz Michalik Mk 6, 14-29 Król Herod posłyszał o Jezusie, gdyż Jego imię nabrało rozgłosu, i mówił: «Jan Chrzciciel powstał z martwych i dlatego moce cudotwórcze działają w nim». Inni zaś mówili: «To jest Eliasz»; jeszcze inni utrzymywali, że to prorok, jak jeden z dawnych proroków. Herod, słysząc to, mawiał: «To Jan, którego ściąć kazałem, zmartwychwstał». Ten bowiem Herod kazał pochwycić Jana i związanego trzymał w więzieniu z powodu Herodiady, żony brata swego, Filipa, którą wziął za żonę. Jan bowiem napominał Heroda: «Nie wolno ci mieć żony twego brata». A Herodiada zawzięła się na niego i chciała go zgładzić, lecz nie mogła. Herod bowiem czuł lęk przed Janem, widząc, że jest mężem prawym i świętym, i brał go w obronę. Ilekroć go posłyszał, odczuwał duży niepokój, a jednak chętnie go słuchał. Otóż chwila sposobna nadeszła, kiedy Herod w dzień swoich urodzin wyprawił ucztę swym dostojnikom, dowódcom wojskowym i osobistościom w Galilei. Gdy córka tej Herodiady weszła i tańczyła, spodobała się Herodowi i współbiesiadnikom. Król rzekł do dziewczyny: «Proś mnie, o co chcesz, a dam ci». Nawet jej przysiągł: «Dam ci, o co tylko poprosisz, nawet połowę mojego królestwa». Ona wyszła i zapytała swą matkę: «O co mam prosić?» Ta odpowiedziała: «O głowę Jana Chrzciciela». Natychmiast podeszła z pośpiechem do króla i poprosiła: «Chcę, żebyś mi zaraz dał na misie głowę Jana Chrzciciela». A król bardzo się zasmucił, ale przez wzgląd na przysięgę i na biesiadników nie chciał jej odmówić. Zaraz też król posłał kata i polecił przynieść głowę Jana. Ten poszedł, ściął go w więzieniu i przyniósł głowę jego na misie; dał ją dziewczynie, a dziewczyna dała swej matce. Uczniowie Jana, dowiedziawszy się o tym, przyszli, zabrali jego ciało i złożyli je w grobie. Jesteśmy również na Youtubie: https://www.youtube.com/@rozwazania
Ilekroć zaistnieje we wszechświecie jakaś ewentualność, z naszego świata pączkują nowe, równoległe światy, w których ziszczają się wszystkie możliwe warianty danego zajścia. Koncepcję wieloświatów przybliżam w podcaście À propos. Zapraszam! Zuzanna Kowalczyk ---- Dla słuchaczy podcastu À propos przygotowaliśmy kod zniżkowy na dostęp online do Pisma. Wejdź na magazynpismo.pl/prenumerata i wpisz na dole strony kod: APROPOS, skorzystaj z oferty – czytaj i słuchaj przez pierwsze 5 miesięcy za połowę ceny (5,49 zł). Subskrypcja odnawia się co miesiąc, możesz zrezygnować w dowolnym momencie.
Autor rozważania: Michał Grzesiak Czyta: Damian Talowski Mk 6, 17-29 Herod kazał pochwycić Jana i związanego trzymał w więzieniu, z powodu Herodiady, żony brata swego Filipa, którą wziął za żonę. Jan bowiem wypominał Herodowi: «Nie wolno ci mieć żony twego brata». A Herodiada zawzięła się na niego i rada byłaby go zgładzić, lecz nie mogła. Herod bowiem czuł lęk przed Janem, znając go jako męża prawego i świętego, i brał go w obronę. Ilekroć go posłyszał, odczuwał duży niepokój, a przecież chętnie go słuchał. Otóż chwila sposobna nadeszła, kiedy Herod w dzień swoich urodzin wyprawił ucztę swym dostojnikom, dowódcom wojskowym i osobom znakomitym w Galilei. Gdy córka Herodiady weszła i tańczyła, spodobała się Herodowi i współbiesiadnikom. Król rzekł do dziewczęcia: «Proś mię, o co chcesz, a dam ci». Nawet jej przysiągł: «Dam ci, o co tylko poprosisz, nawet połowę mojego królestwa». Ona wyszła i zapytała swą matkę: «O co mam prosić?» Ta odpowiedziała: «O głowę Jana Chrzciciela». Natychmiast weszła z pośpiechem do króla i prosiła: «Chcę, żebyś mi zaraz dał na misie głowę Jana Chrzciciela». A król bardzo się zasmucił, ale przez wzgląd na przysięgę i na biesiadników nie chciał jej odmówić. Zaraz też król posłał kata i polecił przynieść głowę jego. Ten poszedł, ściął go w więzieniu i przyniósł głowę jego na misie; dał ją dziewczęciu, a dziewczę dało swej matce. Uczniowie Jana, dowiedziawszy się o tym, przyszli, zabrali jego ciało i złożyli je w grobie.
"Opat powinien jadać stale razem z gośćmi i pielgrzymami. Ilekroć jednak jest mniej gości, ma prawo zaprosić tych z braci, których zechce, lecz ze względu na zachowanie karności należy zawsze pozostawić z braćmi jednego lub dwóch ze starszych mnichów." / Reguła św. Benedykta, Rozdział 56, 1-3 / Święty Benedykt z Nursji (480-547) został ogłoszony przez św. Pawła VI Patronem Europy. Nauczanie św. Benedykta znajdujemy w jego "Regule". Czy jest to tekst na nasze czasy, czy to dzieło, które Europejczyk może wziąć do ręki i czegoś się nauczyć? Przekonajmy się. Może uda nam żyć się dziś razem według Ewangelii i "Reguły" św. Benedykta... Szymon Hiżycki OSB (ur. w 1980 r.) studiował teologię oraz filologię klasyczną; odbył specjalistyczne studia z zakresu starożytnego monastycyzmu w kolegium św. Anzelma w Rzymie. Jest miłośnikiem literatury klasycznej i Ojców Kościoła. W klasztorze pełnił funkcję opiekuna ministrantów, duszpasterza akademickiego, bibliotekarza i rektora studiów. Do momentu wyboru na urząd opacki był także mistrzem nowicjatu tynieckiego. Wykłada w Kolegium Teologiczno-Filozoficznym oo. Dominikanów. Autor książki na temat ośmiu duchów zła "Pomiędzy grzechem a myślą" oraz o praktyce modlitwy nieustannej "Modlitwa Jezusowa. Bardzo krótkie wprowadzenie" / Fot. Stanisław Matusik
- Ilekroć przechodzę w Krakowie obok Dwórca Głównego i widzę tę ogromną liczbę młodych kobiet i babć z maleńkimi dziećmi, to mam pewność, że słowa to za mało. Ważniejsze są gesty - mówił w audycji "Wybieram Dwójkę" prof. Krzysztof Koehler, zastępca dyrektora Instytutu Książki.
Autor rozważań: Jan Majcherek Czyta: Jan Majcherek Mk 6, 14-29 Król Herod posłyszał o Jezusie, gdyż Jego imię nabrało rozgłosu, i mówił: «Jan Chrzciciel powstał z martwych i dlatego moce cudotwórcze działają w nim». Inni zaś mówili: «To jest Eliasz»; jeszcze inni utrzymywali, że to prorok, jak jeden z dawnych proroków. Herod, słysząc to, mawiał: «To Jan, którego ściąć kazałem, zmartwychwstał». Ten bowiem Herod kazał pochwycić Jana i związanego trzymał w więzieniu z powodu Herodiady, żony brata swego, Filipa, którą wziął za żonę. Jan bowiem napominał Heroda: «Nie wolno ci mieć żony twego brata». A Herodiada zawzięła się na niego i chciała go zgładzić, lecz nie mogła. Herod bowiem czuł lęk przed Janem, widząc, że jest mężem prawym i świętym, i brał go w obronę. Ilekroć go posłyszał, odczuwał duży niepokój, a jednak chętnie go słuchał. Otóż chwila sposobna nadeszła, kiedy Herod w dzień swoich urodzin wyprawił ucztę swym dostojnikom, dowódcom wojskowym i osobistościom w Galilei. Gdy córka tej Herodiady weszła i tańczyła, spodobała się Herodowi i współbiesiadnikom. Król rzekł do dziewczyny: «Proś mnie, o co chcesz, a dam ci». Nawet jej przysiągł: «Dam ci, o co tylko poprosisz, nawet połowę mojego królestwa». Ona wyszła i zapytała swą matkę: «O co mam prosić?» Ta odpowiedziała: «O głowę Jana Chrzciciela». Natychmiast podeszła z pośpiechem do króla i poprosiła: «Chcę, żebyś mi zaraz dał na misie głowę Jana Chrzciciela». A król bardzo się zasmucił, ale przez wzgląd na przysięgę i na biesiadników nie chciał jej odmówić. Zaraz też król posłał kata i polecił przynieść głowę Jana. Ten poszedł, ściął go w więzieniu i przyniósł głowę jego na misie; dał ją dziewczynie, a dziewczyna dała swej matce. Uczniowie Jana, dowiedziawszy się o tym, przyszli, zabrali jego ciało i złożyli je w grobie.
"Ilekroć trzeba w klasztorze podjąć jakąś ważną decyzję, niechaj opat zwoła całą wspólnotę i przedstawi jej, o co chodzi. Wysłuchawszy opinii braci, niech ją sam rozważy, a następnie zrobi to, co uzna za bardziej wskazane. Powiedzieliśmy zaś, że wszystkich należy wzywać na radę, gdyż Pan często właśnie komuś młodszemu objawia to, co jest lepsze. Bracia zaś powinni wyrażać swe zdanie z wielką pokorą i uległością. A niech się nie ośmielają bronić zuchwale tego, co im samym wyda się słuszne. Decyzja musi zależeć głównie od sądu opata, tak że gdy on coś uzna za bardziej wskazane, wszyscy się do tego zastosują. Jednakże podobnie jak godzi się, by uczniowie słuchali mistrza, tak trzeba by i on zarządzał wszystkim w sposób mądry i sprawiedliwy." / Reguła św. Benedykta, Rozdział 3, 1-6 / Święty Benedykt z Nursji (480-547) został ogłoszony przez św. Pawła VI Patronem Europy. Nauczanie św. Benedykta znajdujemy w jego "Regule". Czy jest to tekst na nasze czasy, czy to dzieło, które Europejczyk może wziąć do ręki i czegoś się nauczyć? Przekonajmy się. Może uda nam żyć się dziś razem według Ewangelii i "Reguły" św. Benedykta... Szymon Hiżycki OSB (ur. w 1980 r.) studiował teologię oraz filologię klasyczną; odbył specjalistyczne studia z zakresu starożytnego monastycyzmu w kolegium św. Anzelma w Rzymie. Jest miłośnikiem literatury klasycznej i Ojców Kościoła. W klasztorze pełnił funkcję opiekuna ministrantów, duszpasterza akademickiego, bibliotekarza i rektora studiów. Do momentu wyboru na urząd opacki był także mistrzem nowicjatu tynieckiego. Wykłada w Kolegium Teologiczno-Filozoficznym oo. Dominikanów. Autor książki na temat ośmiu duchów zła "Pomiędzy grzechem a myślą" oraz o praktyce modlitwy nieustannej "Modlitwa Jezusowa. Bardzo krótkie wprowadzenie" / Fot. Stanisław Matusik
Czy Efraim nie jest Mi najdroższym synem albo rozkosznym dzieckiem? Ilekroć bowiem go karcę, wciąż pamiętam o nim. Dlatego niepokoję się o niego. Na pewno zlituję się nad nim – wyrocznia Pana. Jr 31,20 (BE) Gdy syn jeszcze był daleko, ujrzał go jego ojciec, użalił się i pobiegłszy rzucił mu się na szyję, i pocałował go. Łk 15,20
Ilekroć wychodzę do ludzi pilnuję, żeby moja brzydota siedziała w domu, porządnie przykuta do kaloryfera. Jestem strażniczką własnej brzydoty i jednocześnie więźniem ograniczeń jakie sama na siebie nakładam, w starchu przed zdmaskowaniem mojej brzydoty. Nie tylko ja tak robię, Ty pewnie też. Sprawdź, czy też jesteś starażniczką brzydoty. No to, ten tego zaczynamy!
Bucket List to taka moja sekretna tajna broń do walki z szarą codziennością. Ilekroć mam dość albo chcę się nakręcić pozytywnie – sięgam właśnie po nią. To znaczy zazwyczaj sięgałam, bo ostatnio ta moja lista troszkę zjechała na dalszy plan. Stąd też moje wielkie pragnienie nagrania dzisiejszego odcinka! Chcę Cię nim zainspirować do zrobienia własnej... Artykuł Bucket List pochodzi z serwisu Temat Na Dziś.
Antoni jest jednym z tych ludzi, z którymi nie rozmawia się o niczym. Ilekroć mamy przyjemność porozmawiać, zawsze nasze rozmowy coś wnoszą. W #5 odcinku podcastu Ekonomia wdzięczności w praktyce rozmawialiśmy o samoświadomości i dążeniu do bycia lepszym. Spis treści: Przedstawienie 0:58 Jak odnaleźć swój cel? 3:26 Porównywanie się do innych 18:30 Dlaczego Antoni bał się przemówień? 20:47 Historia o szczęściu 25:31 Co zrobić, jeśli nikt nie chce zapraszać Cię na prelekcje? 29:25 Historia Górskiego 31:43 Musisz dojrzeć do decyzji 35:10 Budowa przewagi wymaga zapłacenia konkretnej ceny 38:40 3 poziomy wiedzy 46:47 Skuteczne zdobywanie wiedzy 49:08 Jeśli nie wiesz, co chcesz robić - spróbuj wielu rzeczy 49:51 W czym możesz pomóc i gdzie Cię znaleźć? 53:32 Tutaj możesz posłuchać/obejrzeć Antoniego w akcji: Kanał YouTube - YouTube.com/antonilacki Podcast Antoni Łącki - Otwórz swoją GŁOWĘ - https://open.spotify.com/show/52nTVaezzJbI0yMMRQ4wFR?si=R0EViCv5QGGXvNI7rw5frg Webinar "Jak radzić sobie ze stresem?: http://bit.ly/webinar-al-stres Klub TM, którego Antoni jest współtwórcą: https://www.facebook.com/leadersacademypl/ Wspomniana Biografia Górskiego (Najlepszy): https://www.filmweb.pl/film/Najlepszy-2017-772700
Wj 33:7-11 (7) Mojżesz zaś zwykł był zabierać namiot, rozbijał go sobie poza obozem, z dala od obozu. I nazwał go Namiotem Zgromadzenia. Toteż każdy, kto miał sprawę do Pana, przychodził do Namiotu Zgromadzenia, który był poza obozem. (8) A ilekroć Mojżesz szedł do Namiotu, cały lud powstawał i ustawiał się, każdy przy wejściu do swojego namiotu, i patrzyli za Mojżeszem, dopóki nic wszedł do Namiotu. (9) Ilekroć zaś Mojżesz wszedł do Namiotu, słup obłoku opuszczał się i stawał u wejścia do Namiotu, a Pan rozmawiał z Mojżeszem. (10) I widział cały lud słup obłoku stojący u wejścia do Namiotu, i wtedy powstawał cały lud, i kłaniali się, każdy u wejścia do swego namiotu. (11) I rozmawiał Pan z Mojżeszem twarzą w twarz, tak jak człowiek rozmawia ze swoim przyjacielem, po czym wracał Mojżesz do obozu, podczas gdy młody sługa jego, Jozue, syn Nuna, nie oddalał się z Namiotu. - Biblia Warszawska [brytyjka] (1975) Nagranie z dnia 24 mar 2019
Dziś kolejny odcinek o ogromnej mądrości, którą niesie ze sobą filozofia stoicka. Jest to odcinek bardzo osobisty, bo opowiadam w nim prawdziwe historie z mojego życia. Dzielę się porażkami, trudnymi chwilami i jak sobie z nimi poradziłem.Chciałbym, żeby stała się dla Was prawdziwą tarczą na wszelkiego rodzaju przeciwności, które czyhają na nas na nas na każdym kroku, czy to w życiu prywatnym, zawodowym, czy biznesie. Będę nawiązywałem nie tylko do starożytnych tekstów Epikteta, Marka Aureliusza, czy Seneki, ale przytoczę lekcję ze świetnej książki Ryana Holidaya "Obstacle is The Way"."Enchiridion " 5 - Epiktet"Nie same rzeczy bynajmniej, ale mniemania o rzeczach budzą w ludziach niepokój. Itak na przykład śmierć nie jest żadnym postrachem — w przeciwnym razie to i Sokratesmiałby o niej takie wyobrażenie — ale mniemanie o śmierci jako czymś strasznym, onoto dopiero postrachem się staje. Ilekroć tedy borykamy się z trudnościami albo wpadamyw niepokój lub smutek, nikogo nigdy nie obwiniajmy o to, lecz siebie samych, to znaczy— nasze własne mniemania. Właściwością bowiem człowieka zgoła nie obznajmionego zfilozofią jest obwiniać innych o rzeczy, które on sam źle czyni; po części obznajmionego— obwiniać siebie samego; w pełni obznajmionego — nie obwiniać ni siebie, ni innych"Z odcinka dowiesz sie min:Czego się dowiedziałem z książki Ryana Holidaya pt. "Obstacle is the Way"?Dlaczego u mnie lepiej dzieje odwrotność słynnego prawa przyciągania?Jak firmy z Fortune 500 wykorzystują stoicyzm to usprawniania strategii?Jak porażkę zamieniłem w sukces?Czy strach ma wielkie oczy?W czym warto szukać wolności?Jak stoicy praktykowali wdzięczność?Jak stoicyzm pomógł mi oswoić się z dentystą ?Czy rzeczywiście inni ludzie o nas myślą?Co zrobić, gdy stracimy pracę?Jak nie określać się przez posiadanie?Jak nie mieć potrzeby bycia określanym?Zapraszam Cię do słuchania Podcastu LEPIEJ TERAZ na iTunes i android-owych appkach do podcastów. np. PlayerFMJeśli Ci się podobało, wstaw proszę pozytywną recenzję na iTunes
Zniekształcenia poznawcze, to błędy w myśleniu, które mogą nas wiele kosztować - pogorszenie nastroju, a w skrajnych przypadkach nawet zaburzenia psychiczne. W odcinku przedstawiam 15 najczęstszych zniekształceń poznawczych, które sprawiają, że nasze postrzeganie świata jest dalekie od rzeczywistego. Ilekroć czujesz pogorszenie nastroju wskutek nadmiernego myślenia, zamartwiania się czymś, wiedz że Twoje myśli mają decydujący wpływ na to jak odbierasz to, z czym się konfrontujesz. Mając świadomość tego, jakim zniekształceniom najczęściej ulegają nasze myśli, możesz poddać ocenie to, jak bardzo Twój odbiór sytuacji jest daleki od realnego i skorygować swoje myślenie.Listę wszystkich 15 zniekształceń poznawczych znajdziesz pod adresem:http://prostyfacet.pl/odc09
Zniekształcenia poznawcze, to błędy w myśleniu, które mogą nas wiele kosztować - pogorszenie nastroju, a w skrajnych przypadkach nawet zaburzenia psychiczne. W odcinku przedstawiam 15 najczęstszych zniekształceń poznawczych, które sprawiają, że nasze postrzeganie świata jest dalekie od rzeczywistego. Ilekroć czujesz pogorszenie nastroju wskutek nadmiernego myślenia, zamartwiania się czymś, wiedz że Twoje myśli mają decydujący wpływ na to jak odbierasz to, z czym się konfrontujesz. Mając świadomość tego, jakim zniekształceniom najczęściej ulegają nasze myśli, możesz poddać ocenie to, jak bardzo Twój odbiór sytuacji jest daleki od realnego i skorygować swoje myślenie.Listę wszystkich 15 zniekształceń poznawczych znajdziesz pod adresem:http://prostyfacet.pl/odc09
Ilekroć spotykamy licealistów uczących się w edukacji domowej zaskakuje nas ich samoświadomość, odpowiedzialność i poczucie, że wiedzą gdzie są, co robią i do czego dążą… Zapraszam do wysłuchania wywiadu z Tobiaszem Chyrą, licealistą, który od pięciu lat uczy się w edukacji domowej. Tobiasz opowiada o bardzo pragmatycznych motywach przejścia na nauczanie domowe. Z matematyczną precyzją, […]
Spotkanie on-line w formie webinaru z 26 maja 2017 r., którego tematem przewodnim jest zagadnienie modlitwy. Spotkanie prowadzi Wojciech Orzechowski, a jego gośćmi są osoby szukające codziennej, bliskiej relacji z Panem Bogiem. Każdy z prelegentów opowiada swoją historię życia modlitewnego, Bożego prowadzenia, mądrości, a także Bożej łaski jakiej doświadczają w swoim życiu. Podczas programu czat na żywo z widzami i odpowiedzi na antenie. Zapraszamy na Facebook: http://fb.com/BlizejBogaByc Zapraszamy na stronę internetową: http://BlizejBogaByc.pl Zobacz wersję bez języka migowego (oryginalna): https://youtu.be/3FI6CvWzTA0 Zobacz wersję z językiem migowym: https://youtu.be/Tz69ZXdzaLw © 2017 Bliżej Boga Być. Wszystkie prawa zastrzeżone. © 2017 Tajemnice Pisma Świętego. Wszystkie prawa zastrzeżone. © 2017 nadzieja.tv. Creative Commons Attribution (BY-NC-ND 3.0 PL, https://creativecommons.org/licenses/by-nc-nd/3.0/pl).
Ilekroć gram w kolodudi za każdym razem mnie to śmieszy (i nie tylko mnie, pozdro Prez) - safari, aqupark, stacja kolejki górskiej. Po kiego grzyba robi się teraz takie mapy? W każdym razie - doceniacie moją pracę? Wesprzyjcie mnie na Patronite.pl :)
List II Cremona, 4 styczeń 1531 r. Do Wielce Szanownego Pana Bartolomeo Ferrariego i Pana Giacomo Antoniego Morigii, moich Czcigodnych Braci w Chrystusie. W Mediolanie. Wstęp Bartolomeo Maria Ferrari (1499-1544) i Giacomo Maria Antonio Morigia (1497-1546) byli mediolańskimi szlachcicami, którzy po różnych doświadczeniach życiowych dołączyli do Antoniego Marii Zaccarii pomagając mu w zorganizowaniu nowej rodziny zakonnej różnie nazywanej: Synowie św. Pawła, Księża św. Pawła lub po prostu Barnabici. W wieku dwóch lat Bartolomeo stracił obydwoje rodziców, a wkrótce potem starszego brata. Pełna miłości troska drugiego brata Basilio, jego prawdziwego opiekuna, umożliwiła Bartolomeo przejście przez bolesną serię strat najbliższych. Z pewnością, zadanie Basiliego było ułatwione słodką i miłą osobowością Bartolomeo, który z natury lubił poświęcać się nauce, chętnie poddając się wymaganiom życia chrześcijańskiego. Basilio dokładał wszelkich starań, aby jego młodszy brat otrzymał dobre wykształcenie. W wieku 18 lat Bartolomeo rozpoczął studia na uniwersytecie w Pawii na wydziale prawa. Jednakże, świadom tego, że jego chrześcijańskie życie mogłoby być wystawione na niebezpieczeństwo przez świecki charakter środowiska uniwersyteckiego, zdecydował się przerwać studia i powrócić do Mediolanu z tytułem notariusza. Wiemy, że praktykował w tym zawodzie od 1521 do 1531 r. Pod przewodnictwem augustianina Giovanniego Bellottiego, założyciela Oratorio dell’Eterna Sapienza (Oratorium Wiecznej Mądrości), Bartolomeo wiódł ściśle ascetyczne życie i rozpoczął posługę w kościele jako kleryk; nauczał dzieci katechizmu, przyczyniając się do przywrócenia nauk, które od dawna wyszły z użytku w wielu parafiach. Podczas zarazy w 1524 r. i głodu, który dotknął mieszkańców Mediolanu, Bartolomeo poświecił się całym sercem posłudze poszkodowanym, nie skąpiąc przy tym własnych i to znacznych źródeł finansowych. Giacomo Maria Antonio Morigia (1497-1546) był również w wieku dziecięcym osierocony przez ojca, Simone. Na nieszczęście jego matka, Orsina Barzi, była tylko częściowo zainteresowana rozwojem religijnym, moralnym i intelektualnym swojego syna. Po niezbyt długiej edukacji, Giacomo M. Antonio Morigia został szybko wprowadzony przez swoją matkę, kochającą życie i zabawy, do elit Mediolanu. Dosyć szybko głównymi zajęciami Giacomo stały się: jazda konna, polowania, muzyka i teatr. Wysoki i przystojny zyskał reputację najlepiej ubranego mężczyzny w Mediolanie i przydomek „Morigia elegant”. Jego reputacja doszła do dworu Francesco Sforzy. Jednakże – co stawało się stopniowo widoczne - młodemu człowiekowi tak do końca nie odpowiadał styl życia jego matki. W życiu Giacomo coraz bardziej przejawiały się oznaki zdecydowania, powagi i niezależności, przypuszczalnie odziedziczone po ojcu. I tak, z własnej woli, z powodzeniem zaczął studiować matematykę oraz architekturę. Co więcej, bez wątpienia, ku zmartwieniu matki, zrezygnował z wielkich korzyści płynących ze związków z Opactwem San Vittore al Corpo, które było mu oferowane przez jego wpływowych przyjaciół. On natomiast wstąpił w szeregi Oratorion della Santa Corona (Oratorium Świętej Korony), którego głównym celem było bezpłatne rozdzielanie leków biednym. W wieku 25 lat niespokojny Giacomo wciąż poszukiwał celu swojego życia. W roku 1522 spotkał benedyktyna, o. Giovanniego Buono z klasztoru św. Piotra w Gessate. Świętość tego starszego zakonnika zaimponowała Giacomo do tego stopnia, że nie tylko nie ugiął się pod naciskami niezadowolonej matki i protestami swoich przyjaciół, ale zaczął kroczyć drogą większej doskonałości chrześcijańskiej. Idąc za radą o. Buono, Giacomo został członkiem Oratorio dell’Eterna Sapienza (Oratorium Wiecznej Mądrości). Antoni Maria Zaccaria spotkał Bartolomeo M. Ferrari i Giacomo M. Morigia w wyżej wspomnianym Oratorium w drugiej połowie 1531 r. To im Antoni Maria przedstawił swoje podglądy na temat pilnej potrzeby odnowy chrześcijańskiej. W 1532 r. Ferrariego, Morigię i Zaccaria w obecności Arcybiskupa Mediolanu lub jego Wikariusza wnieśli petycję do Stolicy Apostolskiej o zezwolenie na złożenie profesji rad ewangelicznych, tj.: ślubu posłuszeństwa, czystości i ubóstwa, jako zaczątku życia wspólnotowego „w celu oddania się w sposób bardziej energiczny i nieograniczony celom Bożym, aby zgłębiać sprawy należące do Boga”. Ponieważ towarzysze Zaccarii wydawali się wahać w swoim zaangażowaniu, Antoni Maria skierował do nich ten list, który jest prawdziwym wypowiedzeniem wojny niezdecydowaniu, a jednocześnie ostrym sygnałem do działania od początku do końca. Rękopis Listu II (pośmiertnie retuszowany tu i ówdzie) jest przechowywany w Archiwum Generalnym oo. Barnabitów w Rzymie. Moi najmilsi, niemalże jak Bracia, Niechaj Bóg, który jest niezmienny i zawsze gotowy do czynienia wszelkiego dobra, zachowa Was i uczyni niezłomnymi i stanowczymi we wszystkich działaniach i pragnieniach, co jest życzeniem mojej duszy. Bez wątpienia, moi najmilsi, musimy stwierdzić, iż Bóg stworzył ducha ludzkiego jako niestałego i zmiennego, aby człowiek nie trwał w czynieniu zła i raz będąc w posiadaniu dobra, nie zatrzymał się, lecz dążył do coraz to większego dobra i, aby z jednej cnoty przechodził do innej i mógł w ten sposób osiągnąć szczyt doskonałości. Z tego wynika, że człowiek jest też niestały w złym, bez wytchnienia nie umiałby w nim wytrwać. W ten sposób, zamiast nadal czynić źle, zwraca się ku dobru i nie zadowalając się tym, co stworzone, powraca do Boga. Można by wskazać inną przyczynę ludzkiej niestałości, ale nam to wystarczy. Och, jacy jesteśmy żałośni! Zamierzając czynić dobro, dopuszczamy się wielkiej niestałości i wahania, czego nie powinniśmy czynić, by unikać zła. Ilekroć uświadamiam sobie od wielu lat panujący w mej duszy chaos - popadam w zadumę. Najdrożsi, gdybym przemyślał poważnie to zło, które bierze początek z niezdecydowania, to dawno - jestem pewien - wypleniłbym go z mej duszy. Przede wszystkim niezdecydowanie przeszkadza człowiekowi czynić postępy, to tak, jakby znajdował się on pomiędzy biegunami magnesu i nie był przyciągany ani przez jeden, ani przez w drugi. Innymi słowy, jeśli człowiek ogląda się za przeszłością - lekceważy teraźniejszość; jeśli przywiązuje się do teraźniejszości - traci z pola widzenia przyszłość. Czy wiecie, do kogo jest podobny? Przypomina tego, który równocześnie chce kochać [ i pożądać] dwie sprzeczne rzeczy i nie otrzymuje żadnej, i (jak mówi przysłowie) tego, który poluje jednocześnie na dwa zające, obserwując jak jeden ucieka, a drugi się wymyka. Jak długo człowiek pozostaje niezdecydowany i wątpiący, tak długo nie jest w stanie uczynić niczego dobrego. Życie dostarcza na to dosyć dowodów. Nie muszę nic dodawać. Co więcej, człowiek niestały zmienia się jak księżyc. Denerwuje się i jest ciągle niespokojny, nie potrafi być szczęśliwy, nawet gdy wszystko idzie ku lepszemu. Martwi się i wpada w gniew z byle powodu, łatwo szuka pocieszenia. Tak naprawdę, chwast niezdecydowania rodzi się tam, gdzie brak Boskiego światła, ponieważ Duch Święty przenika do głębi[1], nie powierzchownie; człowiek, przeciwnie, nie widzi sedna sprawy - nie wie, na co się zdecydować. To niezdecydowanie jest równocześnie przyczyną i efektem letniości. Jeśli poprosimy o radę [duchową] w jakiejś sprawie człowieka letniego, to udzieli on wielu rad, ale nie zdecyduje, które z nich są dobre. On nigdy nie powie Ci, co robić a czego unikać. W rezultacie, jeśli na początku byłeś niezdecydowany, to teraz będziesz tkwić w całkowitej niepewności. Niezdecydowana osoba traci zapał i staje się letnią. Cały rok nie wystarczyłby, aby wyliczyć wszystkie złe rezultaty i przyczyny niezdecydowania. Prawdą jest to, iż nie dosyć, że niezdecydowanie, które do tej pory omawialiśmy, jest złem, to jeszcze człowiek trwający w niepewności pozostaje bierny. Odkryto dwie drogi lub metody prowadzące do Boga, aby pozbyć się tej wady. Pierwsza pomaga nam, gdy niespodziewanie zmuszeni jesteśmy wybrać, czynić coś czy nie. Polega ona na wznoszeniu myśli do Boga z błaganiem, aby On udzielił daru rady. Pozwólcie mi to wyjaśnić. Jeśli spotka Cię coś nieprzewidzianego i niespodziewanego, to [sytuacja ta] wymaga, by dokonać wyboru, wówczas wznośmy nasze umysły do Boga prosząc Go, aby nas natchnął, co mamy czynić. Idąc za natchnieniem Ducha świętego - nie zbłądzimy. Druga droga, polega na poszukiwaniu kierownika duchowego – oczywiście wtedy, kiedy dysponujemy czasem i możliwościami - by prosić go o radę i postępować według jego zaleceń. Jeżeli my, najdrożsi, nie podejmiemy dobrych działań przeciwko złemu chwastowi, to on zrodzi w nas zgubne efekty, to znaczy niedbałość, która jest całkowitym zaprzeczeniem Bożej drogi. Dlatego też, kiedy człowiek musi uczynić coś ważnego, to powinien to dogłębnie przemyśleć i po tak poważnej refleksji i po wyborze odpowiedniej rady nie zwlekać z wykonaniem swego planu, gdyż najważniejszym wymaganiem na Bożej drodze jest bystrość i gorliwość. To dlatego prorok Micheasz mawiał: „Powiedziano ci, człowiecze, co jest dobre. I czego żąda Pan od ciebie, jeśli nie pełnienia sprawiedliwości, umiłowania życzliwości i pokornego obcowania z Bogiem twoim”[2]. Paweł powie: „Sollicitudine non pigri etc.” [„starajcie się nie opuszczać się w gorliwości”][3], a Piotr: ‘satagite ut per bona opera etc.” [„czyńcie wszelkie dobro”][4]. Sagite [„Weźcie się do dzieła”]. Pismo Święte pełne jest wezwań do zalecanej i zachwalanej gorliwości. Moi najmilsi, muszę powiedzieć Wam prawdę. Niezdecydowanie w mojej duszy lub jakaś inna wada spowodowała we mnie to tak wielkie, godne potępienia niedbalstwo, że nigdy od razu niczego nie rozpoczynam, a jeśli już rozpocznę, to nigdy nie kończę. Rozważcie uważnie [przypadek] tych braci, dzieci jednego ojca, który zmarł (usłyszawszy radę Chrystusową, by pozostawić zmarłym grzebanie ich zmarłych)[5]. Przypomnijcie sobie też Chrystusową radę, aby „pozostawić umarłym grzebanie umarłych i pójść za Nim”[6]. [Dzieci] usłyszawszy tę radę natychmiast poszły za Jezusem. Piotr, Jakub i Jan - wezwani, natychmiast poszli za Chrystusem[7]. Jeśli dobrze się zastanowicie, to zrozumiecie, że Ci, którzy prawdziwie pokochali Chrystusa, zawsze byli żarliwi, gotowi, a nigdy opieszali, zawstydzając nas w ten sposób. Śmiało, Moi Bracia, powstańcie teraz i chodźcie ze mną, gdyż chcę abyśmy razem wyrywali szkodliwe chwasty, które, być może przypadkiem, znajdują się w Waszych duszach. A jeśli nie ma ich w Was - przybądźcie, aby mi pomóc, ponieważ są w moim sercu i - na miłość Boską - pracujcie ze mną, abym mógł je wykorzenić i naśladować naszego Zbawcę, który przez posłuszeństwo aż do samej śmierci, powstawał przeciw niezdecydowaniu[8] i nie odrzucił hańby krzyża, aby znieść wszelki nieporządek[9]. Jeśli chwilowo nie możecie pomóc mi inaczej, wspomagajcie mnie przynajmniej Waszymi modlitwami. Ale kochani, do kogo odważam się pisać? Doprawdy do tych, którzy, podobnie jak ja, nie zaspokajają się tylko słowami, ale i działają. Jeśli jest tak w istocie - przynajmniej jeśli chodzi o mnie – mogę Was zapewnić, że tylko moja miłość do Was zmusza mnie, że piszę tych parę słów . Muszę Wam jeszcze coś powiedzieć. Jestem bardzo zaniepokojony, że obydwaj bardzo zaniedbaliście prace związane z finalizowaniem publikacji książki[10]. Co więcej, od wielu dni czekam bez skutku na odpowiedź lub informacje, o które prosiłem, a zwłaszcza te, dotyczące Pana Bartolomeo [Ferrariego] w sprawie biednego Giovanni Hyeronima[11]. Nie napisaliście też ani jednego słowa o tym, co robicie. Ja zaś, jestem gotów wybaczyć Wam, ale zbadajcie Wasze sumienie, czy zasługujecie na usprawiedliwienie czy na naganę. Odwagi, moi Bracia! Jeśli było w Was jakiekolwiek niezdecydowanie, wyzwólcie się z niego, jak też i z zaniedbania i biegnijmy jak szaleńcy nie tylko do Boga, ale i do bliźniego, który jest pośrednikiem otrzymującym to, czego my nie możemy dać Bogu, albowiem On nie potrzebuje naszych dóbr. Pozdrówcie wielebnego Pana Don Giovanniego[12]. Fra Bono[13] prosi go i Was obu o modlitwę za Niego. Módlcie się również za mnie. Cremona, 4 styczeń 1531 r. Wasz oddany brat w Jezusie Chrystusie, Antoni M. Zaccaria, kapłan ________________ NOTES: [1] Por. 1 Kor 2,10. [2] Por. Mich 6, 8. [3] Rz 12, 11. [4] 2 P 1, 10. wlg. „przez dobre uczynki”. [5] Por. Łk 9,60. [6] Łk 9,60. [7] Por. Mt 4, 18. [8] Por. Flp 2, 8. [9] Por. Hbr 12, 2. [10] Do zidentyfikowania tytułu wspomnianej książki mogą posłużyć trzy następujące okoliczności. 1) 31 maja 1530 roku Antoni Maria prawdopodobnie zrezygnował ze współpracy redakcyjnej z Fra Battistą da Crema nad książką pt. „O poznaniu, czyli o przezwyciężaniu samego siebie” „Della cognizione e vittoria di se stesso”; 2) Była ona opublikowana blisko rok później w Mediolanie, 31 marca 1531 roku; 3) W liście opublikowanym blisko trzy miesiące przed jej wydaniem, Antoni Maria narzekał na swoich adresatów (Ferrariego i Morigię, mieszkających w Mediolanie), że bardzo zaniedbali prace redakcyjne związane z publikacją książki. Tak więc, najprawdopodobniej wspominaną w liście publikacją jest książka „O poznaniu, czyli o przezwyciężaniu samego siebie”. [11] Nieznany. [12] Ksiądz z Cremony. [13] Zob. nota. 16 z Listu I
Jeśli miałbym wyjechać na konieć świata i zabrać ze sobą tylko pięć odcinków NTDO, to na pewno ten zmieścił by się w mojej magicznej walizce podróżnika dźwiękowego. Ilekroć słucham tego odcinka, tylekroć za każdym razem znajduje w nim coś innego. Dziś o historii NTDO, które zaczéπo sié 20 lat temu, bédzie też o historii radia w Poznaniu. Godzina, ale dla mnie to i tak za krótko... Zapraszamy do studia