POPULARITY
Były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro i były wiceminister sprawiedliwości Marcin Romanowski przebywają na Węgrzech; polscy prokuratorzy chcą zatrzymania i aresztowania tych polityków, którym zarzucono nieprawidłowości w zarządzaniu Funduszem Sprawiedliwości.Janusz Życzkowski, dziennikarz Telewizji Republika, który przebywa w Budapeszcie, w rozmowie z Krzysztofem Skowrońskim opowiadał o swoim spotkaniu ze Zbigniewem Ziobrą, które odbyło się 11 listopada przy pomniku generała Józefa Bema – postaci symbolicznej dla polsko-węgierskiej przyjaźni.Rozmawiałem ze Zbigniewem Ziobrą właśnie tam, przy pomniku Bema. To miejsce ważne dla Węgrów, ale i dla nas. Pytałem go, jakie ma plany po decyzji Sejmu. Odpowiadał spokojnie, że będzie czekał na rozwój wydarzeń.– relacjonował Życzkowski.Były minister sprawiedliwości miał zadeklarować gotowość do współpracy z prokuraturą, proponując przesłuchanie za pośrednictwem konsulatu.On albo jego pełnomocnik złożył oświadczenie, że jest gotów stawić się w konsulacie i odpowiadać na pytania prokuratora. Wskazał dwa miejsca – Budapeszt i Brukselę– mówił dziennikarz oceniając, że gdyby podał tylko Budapeszt, natychmiast zarzucono by mu, że ucieka do Orbána. A on tym ruchem pokazał, że nie boi się również Brukseli. To dobrze przemyślany gest – politycznie i wizerunkowo– ocenił.Jak relacjonował Życzkowski, stan zdrowia byłego ministra jest poważny, choć sam Ziobro stara się to bagatelizować.Mamy do czynienia z osobą bardzo nadwątlonego zdrowia. On sam nie chce tego przesadnie akcentować, bo wie, że przeciwnicy cynicznie to wykorzystują. Ale widać po nim, że jest zmęczony i osłabiony. Jednocześnie zachowuje polityczną odporność – jest w polityce ponad dwadzieścia lat i wie, że to kolejny etap tej drogi– mówił reporter.Powiedział, że nie zamierza uczestniczyć w politycznym cyrku, który próbują rozkręcać Donald Tusk czy Waldemar Żurek. Nie chce brać udziału w spektaklu, który ma go zniszczyć w oczach opinii publicznej– dodał.Węgierska stolica stała się również tymczasowym miejscem pobytu dla Marcina Romanowskiego, byłego wiceministra sprawiedliwości i najbliższego współpracownika Ziobry.Minister Romanowski jest tutaj od roku, więc musiał sobie ułożyć życie. Ma mieszkanie, działa, jest aktywny. Zbigniew Ziobro jest w Budapeszcie od tygodnia. Spotykaliśmy się w centrum, więc nie wiem, jak wygląda jego codzienność, ale widać, że obaj planują tu pozostać dłużej– relacjonował Życzkowski.Dziennikarz wskazał, że z Budapesztu może rozpocząć się nowa faza działań politycznych i medialnych byłych ministrów.Myślę, że obecność obu ministrów tutaj nie jest przypadkowa. To punkt wyjścia do ofensywy informacyjnej i prawnej. Już widzimy pierwsze kroki – minister Romanowski złożył zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez Waldemara Żurka, dotyczące jego kontaktów z hiszpańskim dziennikarzem– przekazał reporter.To bardzo interesujący wątek. Widzieliśmy wczoraj Żurka, który reagował nerwowo na pytania. Odcinał się, zaprzeczał, ale pojawiały się sprzeczności. W dojrzałych demokracjach, jeśli na ministra sprawiedliwości pada taki cień, często kończy się to dymisją. Tutaj opinia publiczna ma prawo wiedzieć wszystko, a minister powinien odpowiadać, a nie straszyć dziennikarzy pozwami– komentował.
Radny Aleksander Jankowski na antenie Radia Wnet mówił o gdańskich obchodach Narodowego Święta Niepodległości, w których uczestniczył premier Donald Tusk. Zdaniem samorządowca z Prawa i Sprawiedliwości, wizyta szefa rządu na Pomorzu miała wymiar polityczny i symboliczny – była, jak określił, „ucieczką od Warszawy”.Miasto Gdańsk obchodziło wczoraj swoje święto w ramach tzw. Parady Niepodległości. Ja przyznam szczerze, że nigdy nie podobała mi się ta nazwa, bo ewidentnie nawiązuje do Parady Równości. Są Marsze Niepodległości i tak powinno się to nazywać– mówił radny.Jego zdaniem wystąpienie premiera w Gdańsku było zaplanowaną kontrą wobec warszawskich obchodów państwowych.To była zaplanowana i zamierzona rejterada z Warszawy. Patrząc na przemówienie pana prezydenta Karola Nawrockiego, nie dziwię się, że Donald Tusk nie chciał być obecny na oficjalnych uroczystościach. Wolał przyjechać do Gdańska, gdzie wszyscy się do niego uśmiechali, gdzie był wśród swoich, swojego politycznego zaplecza– ocenił.„Porównywanie się do Piłsudskiego to pycha i małostkowość”Najwięcej emocji wśród komentatorów wywołały słowa Donalda Tuska, w których premier odniósł się do krytyki swojej osoby, przywołując przykład marszałka Józefa Piłsudskiego. Aleksander Jankowski nie krył oburzenia.Pan Donald Tusk zawsze zaskakuje. Tym razem bardzo zaskoczył mnie tym, że przyrównuje się do Piłsudskiego, nawiązując, że przecież i na Piłsudskiego mówiono, że był niemieckim agentem. To jest pycha i małostkowość na najwyższym poziomie– ocenił.Radny wskazał również, że w jego ocenie premier mówi jedno, a robi drugie.W sytuacji, w której wszyscy widzimy nagonkę na opozycję, ściganie chociażby ciężko chorego ministra Ziobry, pan Donald Tusk ma czelność mówić o tym, że wszyscy powinniśmy być zjednoczeni, że Polak ma być dla Polaka. Hipokryzja tego człowieka przekracza wszelkie granice czegokolwiek– powiedział w Radiu Wnet.To, co mówi i jak się zachowuje, pokazuje, że to człowiek całkowicie wyzuty z honoru i poczucia patriotyzmu. Pan marszałek Piłsudski, do którego się porównuje, wysiadł na przystanku Niepodległość. Pan premier niestety nawet w Brukseli nie był w stanie wysiąść z pociągu Niemcy– dodał.
Polska może stracić miliardy z unijnego programu SAFE, Bruksela szykuje odwet na Chiny, a część państw UE – w tym Polska – może zostać zwolniona z relokacji migrantów. Indie i USA bliskie porozumienia handlowego.0:00 - Skrót najważniejszych informacji0:52 - Pożyczki z programu SAFE zagrożone3:06 - Bruksela szykuje odwet wobec Pekinu4:35- Najważniejsze informacje z polskiej gospodarki5:11 - Najważniejsze informacje ze światowej gospodarki9:12 - Rozmowa z prof. Rudigerem Veil'em10:38 - Dane z rynków i kalendariumKup subskrypcję „Rzeczpospolitej” pod adresem: czytaj.rp.pl
Dzisiaj odbędzie się kolejny Marsz Niepodległości. Uruchomiony jako bunt przeciwko michnikowszczyźnie, opór wobec dalszego opluwania Polski i Polaków, z roku na rok gromadził coraz więcej ludzi i stał się symbolem oporu wobec gangu Tuska. Tusk próbował zniszczyć MN metodami niemieckimi, czyli policyjnymi. Zaangażował w jego ośmieszenie i pacyfikację służby, ustawiał prowokacje - słynna budka pod ruską ambasadą, czy próbował zgromadzić dowody brutalności mazerujących - choćby przygotowaną na trasie Marszu luźną kostką brukową... Genialna robota organizatorów, wychwytywanie takich pułapek i oczywistych prowokacji, a także świetna kontrola nad przemarszem sprawiły, że Tuskowi nie udało się Marszu wywrócić ani zakazać. Następca Tuska - Kaczyński wybrał metody sowieckie, czyli przejęcie liderów, korumpowanie pieniędzmi i hakami sądowymi. Walka z Marszem stałą się częścią walka PiS o zachowanie „monopolu na patriotyzm” Na szczęście walka ta została przez nich przegrana, bo ludzie coraz częściej widzą, że "Kaczelnik" to taki sam sługa Brukseli, jak Tusk, tyle że przebrany w biało-czerwone barwy. To właśnie za lat rządów PiS pojawiły się komletnie patologiczne zachowania policji - pościągane imienniki, bandyckie zachowania policji na dworcu Warszawa Stadion, postrzelony w twarz fotoreporter Tomasz Gutry, którego sprawa została umorzona przez prokuraturę, a przyklepana przez sąd dopiero po wyborach przez PiS przegranych - w listopadzie 2023. Bez wskazania winnych, bo policjanci i prokuratorzy działali tu ramię w ramię... :( W tym roku Marsz odbędzie się pod szyldem Konfederacji, a Kaczelnik i Nawrocki zapowiedzieli w nim swój udział w roli uczestników. Trzaskoski w kampanii wyborczej obiecywał, że również weźmie udział w MN, a tymczasem przypadkowo akurat teraz zarządzono remont stacji Warszawa Centralna, gdzie 11 listopada najczęściej przyjeżdżali uczestnicy Marszu spoza stolicy... Musi jakiś #przypadeg Trzaskowski wprowadził też w tym roku zakaz używania środków pirotechnicznych, co stanowi idealną podkładkę pod ewentualne prowokacje i docelowe rozwiązanie Marszu. Porozmawiajmy o Marszu, bo to ważna dla Polaków i polskości inicjatywa i - nie bójmy się tego słowa - instytucja naszego życia publicznego. Zapraszam na najnowsze #pogodneszorty ----- Jeśli chcesz wesprzeć kanał: - postaw nam kawę: https://buycoffee.to/pogodneszorty - skorzystaj ze Zrzutki: https://zrzutka.pl/z/pogodneszorty Jeśli chcesz otrzymywać na maila informacje o nowych odcinkach - zapisz swój adres e-mail na stronie: www.pogodneszorty.pl
Miał być wielkim szeryfem, a okazał się miękiszonem. Zbigniew Ziobro nie przyjechał do Polski, by bronić się przed prokuraturą, która chce mu postawić zarzut przekrętów w Funduszu Sprawiedliwości. Jako minister za rządów PiS Ziobro zmienił ten państwowy fundusz — zaprojektowany po to, by pomagać ofiarom przestępstw — w polityczną skarbonkę, z której finansował swą kanapową partyjkę Solidarna/Suwerenna Polska. Ziobro używa masy argumentów, żeby przekonywać, że pompował kasę z Funduszu Sprawiedliwości na do swych ludzi całkowicie legalnie — szkopuł w tym, że woli na ten temat opowiadać w wywiadach dla propisowskich mediów, których udziela z Budapesztu. Na wniosek prokuratury Sejm właśnie zgodził się na postawienie zarzutów Ziobrze, a nawet aresztowanie go. ABW już dostała polecenie zatrzymania Ziobry — co oznacza, że kwestią czasu jest wydanie za nim listu gończego i Europejskiego Nakazu Aresztowania. Znaczy to tylko tyle, że Ziobro ma niewiele czasu, aby przenieść się na stałe z Brukseli — gdzie na co dzień mieszka — do Budapesztu. Tam może liczyć na azyl polityczny, dokładnie tak jak jego dawny zastępca Marcin Romanowski, który zarządzał Funduszem Sprawiedliwości. Na razie Ziobro nie może liczyć na pomoc prezydenta Karola Nawrockiego, który ewidentnie nie pali się do ułaskawiania przed prawomocnym wyrokiem — czego próbował jego poprzednik Andrzej Duda, próbując ułaskawić byłych szefów CBA Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Nawrocki — który w ostatnich tygodniach politycznie zniknął — ewidentnie próbuje wrócić do gry. Właśnie zablokował nominacje oficerskie w specsłużbach — to wydarzenie bez precedensu, które jest elementem wojny Nawrockiego z rządem. Według informacji twórców słuchowiska politycznego „Stan Wyjątkowy" Andrzeja Stankiewicza i Dominiki Długosz, za tą decyzją stoi szef prezydenckiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego Sławomir Cenckiewicz. Pod koniec rządów PiS Cenckiewicz jako szef komisji ds. rosyjskich wpływów próbował zablokować powrót Tuska do władzy. Po zmianie władzy Cenckiewicz usłyszał zarzuty łamania tajemnic państwowych i stracił poświadczenie bezpieczeństwa, czyli dokument uprawniający do dostępu do informacji niejawnych. Teraz — jak słyszymy — blokując awanse w specsłużbach, Nawrocki próbuje wymusić na rządzie oczyszczenie Cenckiewicza. Panie Karolu, panie Sławku — to się nie uda. A jeśli marzycie — a marzycie — o zbudowaniu swej frakcji w specsłużbach, to właśnie doprowadziliście specsłużby do wściekłości.
Dziś w programie: przy sprzeciwie Polski, Słowacji, Czech i Węgier unijne kraje uzgodniły nowy cel klimatyczny. Chodzi o redukcję emisji dwutlenku węgla o 90 procent do 2040 roku w porównaniu z początkiem lat 90-tych. Decyzję podjęli ministrowie środowiska na spotkaniu w Brukseli. Polska, choć była przeciwko, to podczas negocjacji starała się jak najbardziej złagodzić wymogi; sejmowa Komisja Łączności z Polakami za granicą rozpatrzyła informację Ministra Spraw Zagranicznych na temat stanu i funkcjonowania organizacji polskich na Ukrainie; Centrum Nauki Kopernik w Warszawie ma 15 lat. Jest to jedna z największych tego typu placówek w Europie. Celem Centrum jest rozwój nauki, współpraca z ludźmi oświaty, a także inspirowanie do obserwacji, doświadczania, zadawania pytań i poszukiwania odpowiedzi. Zwiedzający mogą samodzielnie przeprowadzać doświadczenia naukowe na interaktywnych wystawach, brać udział w pokazach i warsztatach; gość PRdZ – Tomek Lipiński, polski muzyk, wokalista, autor tekstów, kompozytor. Zachęcamy do słuchania!
W ocenie redaktora naczelnego tygodnika „Do Rzeczy”, po wyborach prezydenckich prawica zamiast wykorzystać swój dobry moment, pogrążyła się w jałowym konflikcie. Zamiast budować wspólny front, PiS i Konfederacja „okładają się” wzajemnymi oskarżeniami, co wzmacnia przeciwnika.To jest połajanka, bijatyka, awantura. Najbardziej z tego całego zamieszania cieszy się Donald Tusk– stwierdził.Lisicki wskazuje, że główne ostrze opozycji powinno iść w stronę działań rządu, zwłaszcza prób stawiania zarzutów politykom. Taki „sztandar obrony praw podstawowych” mógłby zjednoczyć szerzej rozumianą prawicę.To powinien być ten sztandar. Pod tym sztandarem obrony powinny się ugrupować wszystkie stronnictwa prawicowe– mówił.Problemem – dodał – jest też brak realnej mobilizacji społecznej. Debata toczy się w studiach i internecie, a „głos ulicy” pozostaje uśpiony.W ocenie Lisickiego Tusk odbudował pozycję, opierając się na dwóch filarach: „narracji wojennej” po głośnych incydentach i ostrym kursie wobec opozycji.A. Narracja wojenna, B. Prześladowanie opozycji. To w tej chwili stanowi dwa filary tego rządu i jego trwałości – diagnozował.W drugiej części rozmowy redaktor naczelny „Do Rzeczy” odniósł się do oświadczenia Billa Gatesa. Amerykański miliarder i twórca Microsoftu, przez lata jeden z głównych orędowników idei „ostatniego pokolenia”, niespodziewanie przyznał, że zmiany klimatyczne nie doprowadzą do zagłady ludzkości, a problemem większym od globalnego ocieplenia mogą być głód i nierówności społeczne.Najważniejszym skutkiem tego wystąpienia Billa Gatesa jest chyba to, że ostatnie pokolenie nie będzie ostatnim. On z przerażeniem patrzy na to, że na świecie będą jeszcze inne pokolenia– dodał.Lisicki podkreślił, że takie słowa to cios w samo serce ruchów klimatycznych, które budowały swoją ideologię na apokaliptycznych wizjach przyszłości.Główny guru, człowiek, który pierwszy rzucił hasło końca świata, nagle spuścił z tonu. To największa herezja w jego wystąpieniu: że zmiany klimatyczne nie doprowadzą do katastrofy i końca ziemi, bo inne rzeczy są ważniejsze– ocenił.Jego zdaniem to odwrócenie retoryki Gatesa ma znaczenie nie tylko symboliczne, lecz także finansowe.Odcinając pieniądze, odcina się ideologom klimatycznym tlen. A im mniej tlenu, tym więcej szansy na zdrowy rozsądek– stwierdził Lisicki.Publicysta zauważył też, że choć świat zachodni zaczyna trzeźwieć, Unia Europejska nadal trwa przy radykalnym kursie – czego przykładem są decyzje o 90-procentowej redukcji emisji do 2040 roku.Najstarsi sowieccy towarzysze w Brukseli twardo trzymają się linii i idą prosto na ścianę, ciągnąc za sobą innych, w tym Polskę– dodał.
Iworyjska Rada Konstytucyjna zatwierdziła wyniki wyborów prezydenckich, w których zwyciężył urzędujący prezydent Alassane Ouattara. Thomas Amari, Iworyjczyk mieszkający w Polsce, zauważa, że czwarta kadencja Ouattary nie byłaby możliwa bez wsparcia Francji i Unii Europejskiej. Gość Zoomu na Afrykę podkreśla, że Paryż próbuje utrzymać swoje wpływy w regionie, z którego w ostatnich latach musiał się w dużej mierze wycofać.Dopóki interesy Brukseli i Paryża będą zabezpieczone, nic się nie zmieni. Demokracja jest tam tylko na papierze– mówi Amari.Jego zdaniem, za politycznym porządkiem stoją przede wszystkim koncerny francuskie, które „rządzą światem, a pieniądz rządzi rządem Wybrzeża Kości Słoniowej”. Wzrost gospodarczy, chwalony przez zwolenników prezydenta, uważa za iluzję:Są piękne drogi i mosty, ale ludzie nie mają co jeść. Opozycja siedzi w więzieniach, a wszelkie marsze są zakazane– wskazał. Amari zwraca też uwagę na niepokojącą tendencję starzejących się przywódców:„Ouattara ma 83 lata, Biya w Kamerunie 92. W Afryce kiedyś starszy człowiek przekazywał władzę młodszym. Dziś już nikt tego nie robi.”
Nasza chluba, nasz krajowy „gejzer intelektu” Ula Zielińska jednak mówiła prawdę. Tak jak Morawiecki - inną prawdę tu w Polsce, a inną w Brukseli. A o czym mówiła prawdziwie? O całkowitym dorżnięciu Polski i Polaków dalszym zacieśnianiem wariackich przepisów Zielonego Ładu. Z UE dostaliśmy dziś trzy informacje: dwie dobre i złą. Którą wolicie najpierw? Podsumowanie ich wszystkich jest takie: w imię klimatycznej czystości eurokraci fundują Europie gospodarczą amputację. Przemysł, który jeszcze nie uciekł z Europy, zacznie pakować walizki. Ceny energii? W górę. Koszty życia? W górę. Ubóstwo energetyczne? W górę. Polacy będą żyć jak brytyjscy emeryci, ogrzewając się zimą w bibliotekach i autobusach miejskich... Polska, z jej węglowym kręgosłupem, dostanie rykoszetem najmocniej. Ogrzewanie, energetyka, produkcja - wszystko, co jeszcze działa, zostanie zduszone. Mimo tego, że cały świat odsuwa się od zielonej energii, że nawet Kill Bill Gates dał sygnał, że cała propaganda zielonych to jedna wielka ściema, czym poparł słowa Trumpa, że to największy przekręt w historii - brukselscy niewybierani przez nikogo politycy i lobbyści pchają nas na ścianę. Porozmawiajmy o tym. Zapraszam na nowe #pogodneszorty ----- Jeśli chcesz wesprzeć kanał: - postaw nam kawę: https://buycoffee.to/pogodneszorty - skorzystaj ze Zrzutki: https://zrzutka.pl/z/pogodneszorty Jeśli chcesz otrzymywać na maila informacje o nowych odcinkach - zapisz swój adres e-mail na stronie: www.pogodneszorty.pl
W Poranku Radiu Wnet była minister klimatu i środowiska Anna Trzeciakowska ostro skrytykowała decyzje rządu Donalda Tuska dotyczące polityki klimatycznej. Jej zdaniem Polska nie odniosła sukcesu w negocjacjach w Brukseli, mimo że premier i jego współpracownicy próbują przedstawić to inaczej.Chciałabym, żeby się udało, ale nic takiego miejsca nie miało. Pan wiceminister Bolesta zbyt dużym entuzjazmem, na wyrost, chciał przykryć porażkę, którą osiągnął tam niestety rząd koalicyjny. Te opowieści, że ich nikt nigdy w Unii nie ogra, okazały się opowieściami. Przesunięcie ETS-u i to na razie w ramach propozycji na 2028 rok, to żadna tajemnica– powiedziała Trzeciakowska.Podkreśliła, że przesunięcie systemu ETS-2 nie jest żadnym sukcesem.Rok wyborczy, wybicie w postaci przesunięcia o rok, to nadmierny entuzjazm. Tam się złe rzeczy działy– dodała.ETS-2, jak tłumaczyła, to drugi system handlu emisjami, który obejmie już nie tylko wielkie zakłady przemysłowe, ale wszystkich obywateli.ETS-2 to podatek od nas wszystkich, od całej gospodarki emisyjnej. To jest podatek zielony od ogrzewania domów gazem bądź węglem i od jeżdżenia samochodem na paliwa, które większość z nas posiada. To kilkaset złotych więcej przy tankowaniu albo kilka tysięcy przy ogrzewaniu domu węglem bądź gazem. Zapłacą wszyscy, bo transport warzyw, mebli, czegokolwiek do naszych sklepów również będzie tym objęty. To jest po prostu drożyzna– mówiła.90-procentowa redukcja emisji: „To szaleństwo, którego nie osiągniemy”Wśród ustaleń Rady UE znalazł się również nowy cel klimatyczny: redukcja emisji o 90 procent do roku 2040. Trzeciakowska przypomniała, że Polska głosowała przeciw, razem z Węgrami, Słowacją i Czechami, ale było to za mało, by zablokować decyzję.Jesteśmy na ścieżce tego nieszczęsnego Fit for 55 i nie osiągniemy tego w 2030 roku. To matematyka i ekonomia. Musielibyśmy zlikwidować transport, ogrzewanie naszych domów i rolnictwo. Nie przewiduję, żeby to było możliwe– dodała.Była minister wyjaśniła, że w przyjętych rozwiązaniach pojawił się tzw. bezpiecznik – możliwość zaliczania części redukcji emisji poprzez zakup „kredytów węglowych” poza Unią.To jest kupowanie papierów wartościowych poza Unią. Jak ktoś zredukuje emisję w Afryce Południowej albo zalesi kawałek Ghany, to będzie mógł wydać taki dokument. Na tej podstawie 5 procent emisji będzie można sobie zaliczyć z zewnątrz, jako offset. W praktyce to finansowanie pozaunijnych krajów, w tym Chin, które będą nam te certyfikaty dostarczać. To projekty mniej lub bardziej rzeczywiste – oceniła Trzeciakowska.Była minister oceniła, że pomimo zapowiedzi Donalda Tuska o „mocnej pozycji Polski”, Warszawa nie potrafiła zbudować bloku państw, który mógłby zablokować nowy cel klimatyczny.Gdybyśmy potrafili to robić zgrabnie, tak jak myśmy potrafili wynegocjować kwestie dyrektywy metanowej ratowania polskich kopalni, mimo że nas w Unii nie lubiono i nie obiecywaliśmy, że nas nikt nie ogra – to można by to zablokować. Zabrakło kompetencji, wiedzy, kontaktów, umiejętności negocjacyjnych. A może po prostu woli politycznej– powiedziała.
Czy wiesz, że decyzje w polskim Sejmie i Brukseli często zapadają nie w Warszawie, ale w gabinetach lobbystów z Berlina, Pekinu, Moskwy i Waszyngtonu? W tym filmie wraz z posłem Pemysławem Wiplerem z @Konfederacja_Oficjalny odsłaniamy kulisy wpływu zagranicznych lobbystów na politykę i gospodarkę Polski. Od blokowania Nord Stream po po sankcje USA po rosyjskie gazociągi – analizujemy, jak te mocarstwa kształtują naszą przyszłość.Odkryj:Niemcy: Jak Berlin dyktuje warunki energetyczne i unijne fundusze.Rosja: Hybrydowe ataki i lobbing za kulisami, by osłabić Polskę.USA: Sojusz czy dominacja? Rola lobbystów w handlu i NATO.Czy Polska może się obronić? Program ten powstał dzięki Waszemu wsparciu. Abonament Polityko opłacisz tutaj.54 1090 1841 0000 0001 4725 7610 z dopiskiem Darowizna na Polityko.tv PayPal: https://paypal.me/politykopl BuyCoffe: https://buycoffee.to/pitupituKoszulki Pitu Pitu:https://luxtorpedasklep.pl/pl/c/INNE/50
Wszyscy, których spotykam na katowickim proteście mówią, że mają dość dyktatu Brukseli. Są tutaj górnicy z kopalni Bogdanka, rolnicy i przewoźnicy - relacjonuje polityk Konfederacji.
Rekordowy paraliż rządu USA – shutdown trwa już 35 dni i kosztuje miliardy dolarów. W Warszawie RPP może dziś obniżyć stopy, a w Brukseli ministrowie ustalają nowe cele klimatyczne. Rafineria Gdańska stawia na zielony wodór, a ubezpieczyciele rozszerzają ochronę o ryzyka wojenne. O tym wszystkim dziś w PB BRIEF – podcaście Pulsu Biznesu, najlepszym w Polsce w kategorii biznes i gospodarka.Spis tematów odcinka:Rekordowy shutdown w USA – 35 dni bez finansowania rządu i możliwe historyczne konsekwencje dla dolara i rynków.Rada Polityki Pieniężnej – start dwudniowego posiedzenia, rynek spodziewa się obniżki stóp o 25 pb.Raporty kwartalne – wyniki m.in. AMD, Shopify, Pfizera, BP i Arista Networks.Rafineria Gdańska – przyspiesza inwestycje i stawia na zielony wodór, zapowiadając miliard złotych na modernizację.Rozmowa z Agnieszką Morawiecką (Puls Biznesu) – o tym, jak ubezpieczyciele uczą się chronić świat przed skutkami wojny, sabotażu i terroryzmu.
W Poranku Radia Wnet poseł Konfederacji Bartłomiej Pejo ocenił, że “każde prawo unijne, które przychodzi do Polski jest nie implementowany wprost, tylko jest stosowana nadregulacja”.Jak mówił, podobnie jest w kwestii projektu dotyczącego krajowego systemu cyberbezpieczeństwa. Ostrzegł, że rządowy projekt wdrażający unijne regulacje (m.in. NIS2 i tzw. toolbox) może uderzyć w tysiące firm, samorządy i media, wymuszając wymianę sprzętu który nie jest pochodzenia europejskiego.Wszystkie te komputery, które w Chinach są produkowane będą musiały być wymienione w odpowiednim czasie– mówił wyjaśniając, że koszty poniosą polscy przedsiębiorcy, wszystkie punkty działalności gospodarczej. Zdaniem polityka, zapowiadane przepisy pójdą dalej niż sama dyrektywa.Będą urządzenia “dopuszczone” i “niedopuszczone”, a kryteria zatwierdzania sprzętu stworzą rynek selekcji pod auspicjami Brukseli. To miliony, jeśli nie miliardy kosztów– wskazał.Pejo podkreśla, że realne ryzyko leży częściej w „czynniku ludzkim” niż w pochodzeniu urządzeń: „Problemem są procedury i kultura bezpieczeństwa, a nie sam kraj produkcji”.Polityk przestrzega, że obowiązkowa wymiana komputerów i urządzeń „nieeuropejskich” dotknie szczególnie MŚP, redakcje, drukarnie oraz instytucje publiczne.Państwa radio, przedsiębiorcy – wszyscy zapłacą za listy "sprzętu zakazanego"– mówił, dodając, że za procesem „stoi duży lobbing i wielkie pieniądze”.W szerszym kontekście cyfrowym Pejo krytykuje również krajową ustawę wdrażającą DSA.Grozi nam przede wszystkim cenzura. I to trzeba powiedzieć jasno. Architekci tej ustawy mówią, że walczą o dobro, o ochronę. Przede wszystkim podpierają się dziećmi, młodzieżą, ochronę dóbr osobistych i tak dalej. W piękne słowa to wszystko ubierają, a tak naprawdę kryje się za tym cenzura– mówił.Powstaje urząd cenzorski – prezes UKE będzie mógł uznaniowo blokować treści i nawet całe portale pod hasłem walki z "dezinformacją" czy "mową nienawiści"– mówił.Według niego sygnaliści oraz mechanizmy zgłoszeń „zamienią spór polityczny w filtr treści”, a krytyka Zielonego Ładu czy polityki klimatycznej „może być wycinana jako ‘dezinformacja'”.
Po brutalnym ataku seksualnym na 10-letnią dziewczynkę w poddublińskiej dzielnicy City West Irlandia pogrąża się w chaosie. Jak informuje Tomasz Wybranowski, korespondent Radia Wnet w Dublinie, sprawcą miał być 26-letni migrant z Afryki, który od marca 2025 roku znajdował się na liście deportacyjnej.Wybuchły gwałtowne zamieszki po tym, jak 26-letni mieszkaniec Afryki został aresztowany pod zarzutem brutalnego ataku seksualnego na 10-letnią Irlandkę. Byli świadkowie – nie wiadomo, jak by się to skończyło, gdyby ktoś nie natrafił tam w porę– relacjonował Wybranowski.Dziennikarz wskazuje, że gniew Irlandczyków narastał od lat. Coraz więcej mieszkańców ma poczucie, że rząd w Dublinie działa „pod dyktando Brukseli”, a przybysze z krajów bez konfliktów zbrojnych otrzymują natychmiastowe świadczenia i mieszkania socjalne, podczas gdy 17,5 tysiąca Irlandczyków – w tym dzieci – żyje na ulicach.Irlandczycy są spychani coraz bardziej. Ci, którzy przybywają z państw, gdzie nie ma wojny, natychmiast otrzymują mieszkanie, zasiłek, pomoc medyczną. A my? My wciąż czekamy– mówił Wybranowski.W relacji padło też ostrzeżenie przed eskalacją przemocy. Według doniesień, władze obawiają się kolejnych spontanicznych demonstracji, organizowanych poza mediami społecznościowymi – za pośrednictwem Telegrama i WhatsAppa.To dopiero początek dramatycznych wydarzeń. Irlandczycy nie zamierzają milczeć. Tutaj gniew społeczny może przerodzić się w otwarty bunt– ocenił dziennikarz.
Dr Krzysztof Rak (Instytut Zachodni) ocenił w Radiu Wnet, że niemiecka scena polityczna żyje dziś napięciem między retoryką a działaniem. Z jednej strony przywódcy CDU/CSU zapowiadają „pełną mobilizację” przeciw AfD i utrzymanie „zapory ogniowej”. Z drugiej – narasta presja, by przesunąć kurs na prawo i odzyskać wyborców.Rak przypomina, że przestrzeń dla AfD otworzyła Angela Merkel, przesuwając chadeków do liberalno-lewicowego centrum.Jeśli zostawia się niezagospodarowany elektorat po prawej stronie, ktoś go w końcu zagospodaruje– mówi. Dla kontrastu wskazuje Helmuta Kohla, który „pilnował prawej flanki” tak, by na prawo od CDU/CSU nie wyrósł gracz przekraczający 5 proc. progu. Dziś AfD zbiera owoce tej „luki”, utrzymując poparcie rzędu „25–27 proc”.Jednocześnie Rak studzi emocje wokół zapowiadanych zwrotów.Mówimy o symptomach, nie o zwrocie – podkreśla, pytając, czy Friedrich Merz faktycznie panuje nad partią. Wskazuje, że wcześniejsze próby twardszego kursu rozbijały się o opór wewnątrz CDU oraz spuściznę ery Merkel. Polityka – zauważa – „nie polega na generowaniu słów, tylko na czynach. Po czynach ich poznacie”.W tym kontekście kluczowe staje się pole polityki klimatyczno-przemysłowej. Zdaniem Raka niemieckie elity „zrozumiały związek między polityką klimatyczną a deindustrializacją”, ale to wciąż sfera deklaracji. Testem wiarygodności byłyby konkretne decyzje – np. redefinicja harmonogramu ETS-2 (wejście od 2027 r.). Na razie Berlin „buntuje się słowami”, a Bruksela pozostaje – jak mówi – „złotą klatką, gdzie urzędnicy są oderwani od rzeczywistości”.Rak zauważa przy tym paradoks: w brukselskich gabinetach nadreprezentowani są… sami Niemcy, co wcale nie gwarantuje Berlinowi szybkich rezultatów.
Zawieszone spotkanie Trumpa z Putinem, sejmowy zakaz hodowli zwierząt na futra oraz nowa umowa USA–Australia o metalach ziem rzadkich. Europejski sektor motoryzacyjny tymczasem w napięciu czeka na decyzję Brukseli o przyszłości silników spalinowych.0:00 - Skrót najważniejszych informacji0:50 - Spotkanie Trumpa i Putina odwołane2:24 - Zakaz hodowli na futra3:48 - Najważniejsze informacje z polskiej gospodarki5:45 - Najważniejsze informacje ze światowej gospodarki08:54 - Po IPO Smyka czas na Empik?09:57 - Dane z rynków i kalendariumKup subskrypcję „Rzeczpospolitej” pod adresem: czytaj.rp.pl
Donald Tusk wrócił z Brukseli, żeby „ratować Polskę”. Czy czuje, że realizuje ten plan? W jedynym takim wywiadzie – długim, niewygodnym, bez cenzury – premier mówi o politycznym odwecie, rozliczeniach, zdradzie i marzeniach. Czy naprawdę wierzy, że Polska stanie się drugą Japonią? Czy jego rządy to w rzeczywistości misja, kara czy zemsta z opóźnionym zapłonem? Jak zareagował na nocną schadzkę u Bielana? Czy wciąż czuje gniew wobec PiS-u czy raczej bezradność wobec własnych ludzi? Jak odniesie się do porażki Rafała Trzaskowskiego? Co z obietnicami wyborczymi? Dlaczego winni nie zostali jeszcze rozliczeni? 15 października miał być nowym czerwcem 1989 roku. Czy czuje, że zawodzi swoich wyborców? O tym, kogo się boi, kogo podziwia, i dlaczego jego wnuki nie chciały podać ręki Kubie Wojewódzkiemu? To rozmowa o władzy, która czasem boli. O polityku, który – jak sam o sobie mówi – „nie jest ze stali”. O człowieku, który wie, że każde przywództwo ma swój termin ważności.
Komisja Europejska ogłosiła mapę drogową gotowości obronnej 2030. Co jest kluczowe w projekcie? O tym rozmawialiśmy z Tomasz Bielecki, korespondent Polityki Insight w Brukseli.
(0:00) Wstęp(0:52) Hamas uwolnił przetrzymywanych izraelskich zakładników. W Egipcie podpisano plan pokojowy dla Strefy Gazy(2:46) Unia Europejska zaakceptowała nową umowę handlową z Ukrainą. Przewiduje ona zniesienie ceł na produkty rolne(4:06) Stany Zjednoczone prowadzą negocjacje z Chinami, chcąc uniknąć wojny handlowej(5:46) Prezydent Madagaskaru uciekł z kraju francuskim samolotem wojskowym(7:17) Śledczy z Unii Europejskiej dokonali przeszukań w Grecji. Prowadzą śledztwo związane z nadużyciami przy funduszach dla rolników(8:56) Trzech naukowców otrzymało nagrodę Nobla w dziedzinie ekonomiiInformacje przygotował Maurycy Mietelski. Nadzór redakcyjny – Igor Janke. Czyta Michał Ziomek.
Komisja Europejska może zwolnić Polskę z przyjmowania migrantów, ale tylko na rok. Jacek Saryusz-Wolski ostrzega, że to „pozorny gest” i narzędzie politycznej presji Brukseli. Unia Europejska rozważa roczne wyłączenie Polski z obowiązku przyjmowania migrantów w ramach paktu migracyjnego. Jak twierdzi dr Jacek Saryusz-Wolski, doradca prezydenta Karola Nawrockiego, to skutek twardego stanowiska głowy państwa wobec Komisji Europejskiej.Są sygnały z Brukseli, że Polska w pierwszym roku działania paktu, który ruszy w połowie 2026 roku, może zostać „ułaskawiona”– mówi Saryusz-Wolski. I dodaje, że „chodzi o uznanie nas za kraj pod silną presją migracyjną”.Dodał, że Ta zmiana podejścia wynika – w jego ocenie – z listu prezydenta Karola Nawrockiego, który jasno stwierdził, że Polska nie przyjmie migrantów, niezależnie od decyzji unijnych instytucji.Komisja Europejska, by uniknąć otwartego zderzenia z Warszawą i nie wystawiać w trudnej sytuacji rządu Donalda Tuska, prawdopodobnie pójdzie w kierunku rocznego „ułaskawienia”. Na razie decyzja została jednak odłożona– wyjaśnia.Chwilowe rozwiązaniePolityk podkreśla jednak, że nawet jeśli Komisja Europejska formalnie zwolni Warszawę z obowiązku relokacji, nie rozwiązuje to problemu.Ten miecz Damoklesa będzie nad Polską wisiał tak długo, jak długo obowiązuje obecna legislacja– dodaje.Były europoseł zwraca uwagę, że rząd Donalda Tuska zgodził się na pakt 21 grudnia 2023 roku podczas szczytu Rady Europejskiej, gdzie mógł go jeszcze zawetować.To wtedy należało postawić veto. Późniejsze głosowanie większością kwalifikowaną było już tylko gestem pozorów– stwierdza.Saryusz-Wolski przyznaje, że w pakcie migracyjnym są elementy korzystne – jak wzmocnienie ochrony granic i deportacji – ale mechanizm przymusowej relokacji jest dla Polski „absolutnie nie do przyjęcia”.Komisja może dowolnie ustalać kwoty relokacji i wysokość opłat za odmowę. To narzędzie presji i potencjalnej zmiany struktury etniczno-kulturowej Europy– ostrzega doradca prezydenta.Jest jeszcze szansa, żeby to powstrzymać?Jak przypomina, w razie próby narzucenia Polsce obowiązkowych kwot migracyjnych, rząd mógłby sięgnąć po art. 72 Traktatu o funkcjonowaniu UE.To ostatnia deska ratunku – pozwala wyłączyć się z unijnego prawa w imię ochrony bezpieczeństwa i porządku publicznego– wyjaśnia.Saryusz-Wolski zaznacza też, że Bruksela obawia się precedensu.Jeśli Polska pokaże determinację, inne państwa mogą ją naśladować – Słowacja, Czechy, Węgry. Komisja chce uniknąć takiego efektu domina– ocenia.Pakt migracyjny zachęca do migracjiZdaniem polityka, pakt migracyjny w obecnej formie „napędza migrację zamiast ją hamować”.To zaproszenie: skoro Europa rozdziela migrantów jak rzadkie dobro, to znaczy, że ich potrzebuje. Twarda polityka graniczna jest jedynym skutecznym hamulcem– podsumowuje.
Bronisław Wildstein ostrzega, że unijny pakt migracyjny i zielona transformacja zamienią Polskę w kraj zależny od decyzji Brukseli. – To ekonomiczna i polityczna pułapka – mówi publicysta. Zdaniem Bronisława Wildsteina rząd wprowadza opinię publiczną w błąd, sugerując, że Polska nie jest objęta unijnym paktem migracyjnym.Tusk znowu gada bez pokrycia. Zrobienie czegokolwiek to już inna sprawa. Ten pakt obowiązuje. Podpisał go Donald Tusk. Opowieści, że nie będzie obowiązywał, to po prostu kłamstwo– stwierdza.Unia działa arbitralnieWildstein tłumaczy, że pakt migracyjny składa się z dziesięciu aktów prawnych, które nakładają na państwa obowiązek przyjmowania minimum 30 tysięcy migrantów rocznie.Jeśli ich nie przyjmiemy, będziemy musieli zapłacić bajońskie sumy. Owszem, Unia może ten obowiązek zawiesić, ale to decyzja czysto polityczna. Ursula von der Leyen może dziś powiedzieć „dla Polski zawieszam”, jutro „odwieszam”, a pojutrze „zwiększam”. To pokazuje całkowitą arbitralność Komisji Europejskiej– podkreśla.Publicysta przypomina, że Polska już poniosła ogromny ciężar migracyjny, przyjmując miliony uchodźców z Ukrainy i uszczelniając granicę z Białorusią.Wtedy obecni rządzący atakowali to wściekle, opowiadając o „dręczeniu kobiet i dzieci”. Teraz nagle chwalą się, że granica jest szczelna. To typowa propaganda– dodaje.Nowy budżet będzie narzędziem naciskuZdaniem Wildsteina nowy budżet Unii, planowany na rekordowe dwa biliony euro, stanie się kolejnym środkiem nacisku na kraje członkowskie.Budżet będzie uzależniony od tzw. praworządności. A jak Unia traktuje praworządność, już widzieliśmy. Za czasów PiS wstrzymano nam środki z KPO bez żadnych podstaw. Teraz to zostanie zalegalizowane. To bicz na państwa, które nie będą posłuszne– mówi.Zielone szaleństwo uderzy w PolskęMówi się o miliardach z Unii, ale nikt nie liczy, czym one są opłacone. Jeśli wdrożymy to zielone szaleństwo, system ETS i opłaty za emisję CO₂, to pieniądze z Brukseli będą niczym wobec kosztów tej transformacji. Ona trwale upośledzi naszą gospodarkę– ocenia.„Czas zapytać, czy Unia się Polsce opłaca”Musimy wreszcie publicznie zapytać: czy przynależność do Unii w takim kształcie w ogóle się Polsce opłaca? Moim zdaniem – nie. Wyjście z Unii nie jest żadną tragedią. Wielka Brytania wyszła i dziś jest traktowana jak równy partner, poważniej niż Polska– mówi publicysta.Unia nie broni nas przed MoskwąNa zakończenie Wildstein odnosi się do ujawnionych przez „Der Spiegel” informacji o planach szkolenia rosyjskiej armii przez Niemcy.To pokazuje, jak naprawdę wygląda europejska solidarność. Niemcy jeszcze po aneksji Krymu chcieli szkolić rosyjską armię, a jednocześnie budowali kolejną nitkę Nord Streamu. Tak wygląda „obrona Europy” przed Moskwą– podsumowuje.
Incydent podczas wizyty Tuska na stadionie w WilnieW sobotni wieczór podczas meczu rozgrywanego na stadionie w Wilnie, który obserwował z trybun premier Tusk, doszło do incydentu. Szef polskiego rządu został wygwizdany, część kibiców skandowała wrogie wobec polityka hasła, takie jak “nie jesteś, nie byłeś, nie będziesz kibice reprezentacji Polski”. Z relacji świadków wynika, że służby porządkowe nie przeprowadziły szczegółowej kontroli – na stadion można było wnieść m.in. race i przedmioty uznawane za potencjalnie niebezpieczne.Prof. Arkadiusz Jabłoński, socjolog i filozof społeczny z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, komentując zajście, zwrócił uwagę, że środowisko kibicowskie nie jest monolitem i często mocno reaguje na próby jego politycznego wykorzystania.To środowisko raczej trudno wykorzystać. Kibice są bardzo wrażliwi na wszelkie próby grania nimi przeciwko komuś. W przeszłości potrafili sprzeciwiać się również rządom prawicowym– zauważył.Zdaniem profesora, negatywny obraz kibiców jest od lat wykorzystywany jako narzędzie w politycznej narracji. Jak wskazał gość Radia Wnet, uczyniono z grup kibicowskich synonim walczącej prawicy, a to – w jego ocenie – uproszczenie, które ma zdyskredytować środowiska patriotyczne i konserwatywne.Marsz PiS i nastroje społeczneOdnosząc się do sobotniego marszu Prawa i Sprawiedliwości przeciwko paktowi migracyjnemu i umowie z państwami Mercosur, prof. Jabłoński uznał, że niska frekwencja nie jest zaskoczeniem.Konserwatyści wolą spędzać niedzielę w gronie rodzinnym, a nie na wiecu. To środowisko, które manifestuje swoje poglądy w życiu codziennym, nie na ulicy– powiedział.W kontekście listu prezydenta Karola Nawrockiego do Ursuli von der Leyen w sprawie paktu migracyjnego profesor ocenił, że możliwości manewru są ograniczone.Dokument został podpisany i od czerwca 2026 roku zacznie obowiązywać. Ewentualne złagodzenie presji Brukseli będzie miało charakter czysto koniunkturalny– stwierdził Jabłoński.Socjolog zwrócił także uwagę na dramatyczną sytuację rolników:Cierpliwość rolników jest testowana od dawna. Produkcja rolna staje się coraz mniej opłacalna, a wieś przekształca się w miejsce dla bogatych mieszczan. To zagraża bezpieczeństwu żywnościowemu kraju– podkreślił.„Polska 2050” bez przyszłościNa zakończenie rozmowy profesor odniósł się do sytuacji w partii Polska 2050.Ona ulegnie anihilacji. Część posłów przejdzie do Platformy, część do PSL. Nazwa może pozostać, ale projekt Hołowni już się wyczerpał– ocenił.
(0:00) Wstęp (0:52) Belgijskie służby aresztowały terrorystów planujących zamach na premiera Barta De Wewera(2:21) Rosja przyznała się do zestrzelenia samolotu azerskich linii lotniczych(3:49) Chiny ograniczają eksport metali ziem rzadkich do państw zachodnich(5:12) Parlament Europejski odrzucił wnioski o wotum nieufności wobec przewodniczącej Komisji Europejskiej(6:35) Komisja Europejska sprawdza, czy w Brukseli działała węgierska siatka szpiegowska(7:42) Niemiecka koalicja rządowa przyjęła pakiet stymulacyjny dla gospodarki(9:01) Węgierski pisarz Laslo Krasnohorkai otrzymał literacką nagrodę NoblaInformacje przygotował Maurycy Mietelski. Nadzór redakcyjny – Igor Janke. Czyta Michał Ziomek.
Sama nazwa projektu Roberta Biedronia, czyli Wiosna, była cyniczna. Dzisiaj widać, że to był krótkofalowy koncept - mówi b. posłanka Lewicy.
Dziennikarz Telewizji Republika Adrian Borecki, który był ze Zbigniewem Ziobro w samolocie z Brukseli i obserwował zatrzymanie posła ocenia te zdarzenia jako urągające standardom demokratycznym.
Za naszych rządów pieniądze były, dziś słyszymy: nie ma i nie będzie. Polska potrzebuje silnego rządu, a nie koalicji 13 grudnia – mówił w Poranku Radia Wnet Przemysław Czarnek.Wiceprezes PiS, Przemysław Czarnek, w Poranku Radia Wnet mówił o możliwych scenariuszach zmiany rządu jeszcze tej jesieni.Nie chodzi o wygodę przejęcia władzy, ale o ratowanie Polski. Obecny rząd dewastuje państwo na naszych oczach– podkreślił. Zdaniem Czarnka koalicja PiS, PSL i Konfederacji mogłaby powstać już w obecnym Sejmie.Takie rozmowy istnieją. Ich powodzenie oceniam na 20 procent– powiedział.Polityk wskazywał, że Polska ma ogromną szansę rozwojową dzięki współpracy gospodarczej i militarnej ze Stanami Zjednoczonymi. Krytykował natomiast plany budowy kolei dużych prędkości oparte na prędkości 350 km/h, twierdząc, że to projekt korzystny dla niemieckich firm, a nie dla polskiej gospodarki.Polskie przedsiębiorstwa mogą realizować szybkie koleje, ale nie w takiej skali. Tusk woli interesy Niemców niż Polaków– mówił Czarnek.Odnosząc się do finansów państwa, były minister edukacji zarzucił rządowi brak wsparcia dla polskich firm i samorządów.Za naszych rządów pieniądze były, bo budżet był uszczelniony. Dziś słyszymy to samo, co w 2015 roku: pieniędzy nie ma– stwierdził.Na zakończenie zapowiedział, że Prawo i Sprawiedliwość będzie sprzeciwiać się polityce klimatycznej Brukseli.Nigdy nie popieraliśmy Zielonego Ładu i nie zamierzamy tego robić. Będziemy budować sojusze przeciw tym absurdom, a naszym głównym partnerem będzie Donald Trump– podkreślił.
Dziś w programie zapowiemy Warszawskie Forum Bezpieczeństwa. Tegoroczne wydarzenie będzie poświęcone jedności w niestabilnych czasach; następnie podsumujemy efekty Narodowego Programu Rozwoju Czytelnictwa 2.0; zaprosimy też Państwa na międzynarodowy festiwalu komiksu w Brukseli, a na koniec gość programu opowie o prezentacjach filmowych, które odbyły się podczas Międzynarodowego Festiwalu Poezji „Maj nad Wilią”. Zapraszamy!
W dzisiejszej audycji zdajemy relację z konferencji „Czytanie ma tylko dobre strony”, na której podsumowano Narodowy Program Rozwoju Czytelnictwa 2.0. Zapraszamy także do Brukseli na festiwal komiksu, na którym, jak co roku, nie zabraknie polskich akcentów. Rozmawiamy o działaniach na rzecz zapewnienia dzieciom, także uchodźczym, dostępu do wysokiej jakości edukacji. Naszym gościem jest dziś Andrzej Korkus - prezes międzynarodowej agencji zatrudnienia EWL Group, z którym rozmawiamy o roli pracowników z Ukrainy dla polskiej gospodarki.
Donald Trump ostro krytykuje Zielony Ład, ale Berlin odczytuje jego słowa jako… pochwałę? Aleksandra Fedorska wskazuje, że to efekt interesów niemieckich koncernów w Ameryce Południowej. Podczas wystąpienia na forum ONZ Donald Trump skrytykował zieloną politykę, którą forsują m.in. Niemcy. W Berlinie jego słowa, według Aleksandry Fedorskiej, redaktor naczelnej portalu „Debata”, odebrano jednak jako pochwałę nowego rządu. Zwróciła uwagę na szerszy kontekst – interesy niemieckich koncernów w Ameryce Południowej.Od maja Niemcy mają nowy rząd, złożony z chadeków i socjaldemokratów. Kilka zdań Trumpa z Nowego Jorku odczytano w Niemczech jako sygnał, że Berlin dokonał kolejnej wolty w polityce energetycznej. Komentatorzy zwrócili uwagę na obecność Annaleny Baerbock, byłej minister spraw zagranicznych z partii Zielonych, która siedziała za plecami Trumpa.Baerbock w Niemczech jest traktowana trochę jak celebrytka, pojawia się na granicy między polityką a show-biznesem– zauważyła Fedorska w Poranku Radia Wnet.To, czego nie widaćDziennikarka wskazała jednak, że sednem sprawy jest zaplecze gospodarcze Berlina.Historia sięga XIX wieku, gdy Niemcy, szczególnie z południa, emigrowali do Ameryki Południowej. Tworzyli tam osady, szkoły, wnosili swoje tradycje i technologie rolnicze. To dziedzictwo trwa do dziś– tłumaczyła.Niemieckie osadnictwo zyskało nową dynamikę w latach 20. i 30. XX wieku, gdy rolnictwo przeżywało rewolucję technologiczną. A w ostatnich latach, jak podkreśla Fedorska, historia zatoczyła koło.Niemieccy inwestorzy znów zainteresowali się tym rynkiem, bo przynosi ogromne zyski. Chodzi o nawozy sztuczne, nieruchomości i grunty rolne– dodała.Giganci vs ludPowstał system, w którym niemieckie tradycje łączą się dziś z kapitałem wielkich koncernów.Tam mamy już fundament, który działa w ramach umowy Mercosur na korzyść niemieckich firm i państwa niemieckiego. I wtedy staje się jasne, dlaczego niemiecki rolnik nie protestuje, w przeciwieństwie do francuskiego czy polskiego– podkreśliła.Fedorska zaznaczyła, że Mercosur to nie tylko niemiecki projekt – na rynku działają także koncerny amerykańskie i francuskie.Teraz każdy z tych gigantów próbuje przekonać swoich polityków do własnych interesów. Zobaczymy, kto zwycięży: wielkie koncerny czy my, zwykli ludzie– oceniła.Bat na niepokornychPublicystka zapowiedziała także, że wkrótce w Brukseli rozpocznie się nowa debata o karaniu krajów mniej „pokornych”.Jeśli TSUE odkryje jakąś nową wartość europejską, będzie można stawiać zarzuty państwom nieposłusznym. Już jest plan, jak zdyscyplinować Węgry. Obawiam się, że i my poczujemy ten bat– ostrzegła Fedorska.
Żadne państwo na świecie nie obroni każdej wioski przed każdym dronem. Jedyną odpowiedzią jest odstraszanie przez ukaranie – mówi w Radiu Wnet Jacek Bartosiak, ekspert Strategy&Future.Jacek Bartosiak, ekspert ds. geopolityki i szef think-tanku Strategy&Future, uważa, że zamieszanie wokół rakiety, która spadła na dom w miejscowości Wyryki, to „burza w szklance wody”. W rozmowie w Poranku Radia Wnet przekonuje, że prawdziwym problemem jest brak nowoczesnych zdolności obronnych i mentalne zapóźnienie polskich elit.Jak się strzela rakietami i latają drony, to szczątki spadają. Nie ma co robić z tego wielkiego zagadnienia. Opozycja nie powinna rządowi tego wypominać, a rząd nie powinien się głupio tłumaczyć. Powinien powiedzieć: tak się zdarza. Spokojnie rozliczyć się z właścicielem gospodarstwa i zamknąć temat– stwierdził Bartosiak.Elity w „złotej epoce”Ekspert wskazuje, że klasa polityczna w Polsce działa w logice „zarządzania emocjami”, a nie realnego bezpieczeństwa.Politycy w Polsce – jak w większości demokracji – zarządzają emocjami społeczeństwa, żeby wygrać wybory. A skutki są takie, że zamiast mówić prawdę, budują narracje. Wojsko wiedziało od razu, co się stało, ale politycy zwlekali– ocenił.Według niego, brak wspólnego oświadczenia w sprawie rakiety jest bez znaczenia.Nikt na świecie się tym nie przejmuje. To jest irrelewantne dla bezpieczeństwa Polski. Problemem nie jest jedna rakieta, ale to, że nie mamy skutecznych systemów antydronowych i segmentu B. To obciąża i obecny rząd, i poprzedni– dodał.„Nie da się zbudować kopuły”Bartosiak podkreśla, że Polska musi zrezygnować z iluzji szczelnej obrony.Żadne państwo na świecie nie jest w stanie zbudować systemu, który chroni każdą wioskę przed każdym dronem. W wojnie dronowo-rakietowej przewagę zawsze ma atakujący – systemy ofensywne są tańsze, cele rozproszone, przestrzeń ogromna. Dlatego jedyną odpowiedzią jest strategia odstraszania przez ukaranie– mówi.Jego zdaniem Polska powinna rozwijać pociski manewrujące, balistyczne i drony dalekiego zasięgu w masowej skali.A nie kupować aptekarskie ilości, jak na Zachodzie. Musimy mieć zdolność odpowiedzi – nawet pod fałszywą flagą, współpracując z Ukraińcami. Rosjanie nie będą wiedzieli, czy to nasze drony, czy ukraińskie. To jest realne odstraszanie– tłumaczy.Sami musimy móc uderzyćBartosiak ostro krytykuje polskie elity polityczne.To elity, które potrafią tylko jeździć do Waszyngtonu czy Brukseli i prosić, by ktoś za nas pogroził Rosji. A my sami musimy budować siłę bojową. Od lat mówiłem, że to nadchodzi, i Polska się spóźniła przez mentalność elit– stwierdził.Jednocześnie wskazuje na przykład Ukrainy.Najbiedniejsze państwo Europy, a własnym wysiłkiem zbudowało przemysł nowych technologii zdolny do rażenia dalekiego zasięgu. Niezależny, skuteczny, zrobiony za własne pieniądze. To jest droga także dla nas: mniej zależności od Amerykanów, więcej współpracy regionalnej, z Ukraińcami i Szwedami. Musimy budować tanie, masowe zdolności ofensywne, które dają niezależność– apeluje.Gra wojenna zamiast książekNa koniec Bartosiak zaprosił do udziału w nowym projekcie swojego think-tanku.Współpracujemy ze studiem Play of Battle, które stworzyło grę Systemic War. Demo ukaże się 13 października na Steamie. To symulacja geostrategiczna, gdzie można zagrać Polską w 2022 roku po hipotetycznym upadku Ukrainy. Uważam, że gry docierają do milionów ludzi bardziej niż książki– podsumował.
Zmiana Tuska na Sikorskiego nie oznaczałaby realnej zmian – mówi w Poranku Radia Wnet Bronisław Wildstein, przypominając „hołd berliński” i wcześniejsze kompromitacje byłego szefa MSZ.Bronisław Wildstein, pisarz i publicysta, w rozmowie w Poranku Radia Wnet ocenił doniesienia o możliwej zmianie na stanowisku premiera. Jego zdaniem Radosław Sikorski nie byłby realną alternatywą dla Donalda Tuska. Jeżeli patrzymy na zachowanie Radosława Sikorskiego w stosunku do wizyty prezydenta w USA, bardzo znaczącej, która otwiera nową fazę relacji z naszym głównym sojusznikiem, trudno uważać, że zmiana Tuska na Sikorskiego będzie zmianą realną– powiedział Wildstein.Polityczna kompromitacjaPublicysta przypomniał m.in. słynny „hołd berliński”, gdy Sikorski jako szef MSZ stwierdził w Berlinie, że obawia się nie nadmiernej aktywności Niemiec, lecz ich bezczynności.To brzmiało jak prośba, by Berlin wziął w swoje ręce los Europy, a więc i Polski– ocenił Wildstein.Jak podkreślił, nikt nie upoważnił ministra do tego typu deklaracji, a mimo to media III RP „piały z zachwytu”.Wildstein wskazał także inne zachowania Sikorskiego, które uważa za kompromitujące.Podczas wizyty prezydenta w USA, która określa nasze stosunki z głównym koalicjantem, Sikorski „zabłysnął” tym, że ogłosił w mediach społecznościowych, iż MSZ wysłało prezydentowi notatkę, co ma mówić, a czego nie. Potraktowali go jak swojego wysłannika niższego rzędu niż minister– ocenił.Pozorna zmianaChoć zauważył, że „Sikorski nie jest durniem” i może próbować łagodzić ostrą polaryzację, to jego zdaniem zmiana byłaby pozorna.Donald Tusk podporządkował sobie partię, usunął wszystkich konkurentów i otoczył się miernotami. Jeśli odejdzie, uwolni dynamikę wewnętrzną, która może zmienić politykę PO– dodał.Wildstein szerzej skrytykował rolę Tuska w Europie. Zwrócił uwagę, że były premier jest coraz gorzej traktowany na arenie międzynarodowej.Dopóki umiał trzymać Polaków za twarz, był użyteczny. Dziś jego rola staje się obciążeniem, a w Europie traktowany jest coraz mniej nobilitująco– ocenił.W jego opinii Polska stoi przed wyborem między dwoma różnymi perspektywami politycznymi: podporządkowaniem się Brukseli lub budowaniem pozycji w oparciu o sojusz ze Stanami Zjednoczonymi i współpracę w regionie.
Rezultaty wizyty prezydenta Nawrockiego w Waszyngtonie mają duże znaczenie geopolityczne; wzmacnia się pozycja Polski w Europie, ponieważ będą na nas patrzeć nie jako na kraj samotny, izolowany, ale jako na kraj, który ma dobre bardzo stosunki z USA. Bo chcę podkreślić, iż liczą się nie tylko ustalenia i decyzje, ale to, że wszyscy widzieliśmy jak ciepło był przyjęty Karol Nawrocki w Białym Domu - jest wyraźna chemia między prezydentami Polski i USAmówi dr Jan Parys w rozmowie z Magdaleną Uchaniuk.Polska zaproszona na szczyt G20To jest na pewno wyróżnienie i dla Karola Nawrockiego i dla Polski. Im częściej będziemy uczestnikami tych spotkań, tym bardziej będziemy umacniać naszą pozycję jako kraju, który się rozwija, który dużo znaczy w gospodarce międzynarodowej, ma jakąś pozycję już tutaj wypracowaną. I chodzi tylko o to, żeby prezydent, zanim wyjedzie, odbył burzę mózgów z polskimi ekspertami, ekonomistami w tym wypadku, ekonomistami od rynków międzynarodowych, od koniunktury międzynarodowej, żeby mógł tam zabrać głos jako ktoś, kto ma przygotowane pomysły, jak gospodarka światowa ma funkcjonować. Jak ją udrożnić, jak ją przyspieszyć, co można zrobić, żeby kraje na świecie się lepiej rozwijałykomentuje b. minister obrony narodowej. Gość "Odysei Wyborczej" w rozmowie poddał również w wątpliwość twierdzenia o "prorosyjskości" Donalda Trumpa.W ciągu ostatnich kilku miesięcy Donald Trump zupełnie zmienił politykę, którą wcześniej prowadził wobec Rosji prezydent Biden. Przecież w ciągu ostatnich miesięcy za zgodą USA zostały zniszczone 30% floty bombowców strategicznych rosyjskich. Została zniszczona infrastruktura krytyczna rosyjska pod Petersburgiem i pod Moskwą. Zostały zniszczone fabryki zbrojeniowe w kilku miejscach u Rosji. Jest sparaliżowany przemysł petrochemiczny rosyjski, więc mówienie o tym, że Trump jest miękki wobec Rosji, to jest jakieś zamykanie oczu na fakty
Dziennikarz Robert Bagiński (Inna Polityka) ocenia, że rząd Donalda Tuska w imię doraźnych interesów wewnątrz kraju, z błogosławieństwem Berlina i Brukseli, szkodzi na arenie międzynarodowej.
Prezydent i premier spierają się o priorytety gospodarcze, polskie fabryki AGD mierzą się z kryzysem, a producenci aut ostrzegają Brukselę. Tymczasem złoto i spółki wydobywcze dają inwestorom zarobić.0:00 - Skrót najważniejszych informacji0:46 -Rada Gabinetowa i wymiana zdań pomiędzy Prezydentem i Premierem2:57 - Kryzys w branży AGD3:48 - Najważniejsze informacje z polskiej gospodarki4:45 - Najważniejsze informacje ze światowej gospodarki9:13 - Złoto daje zarobić10:38 - Dane z rynków i kalendariumKup subskrypcję „Rzeczpospolitej” pod adresem: czytaj.rp.pl
To nie jest zwykły sojusznik, to zależność – mówi w Radiu Wnet Jan Parys o Rosji uzależnionej od Chin. Dodaje, że Polska musi dbać, by Amerykanie nie wycofali wojsk z naszego kraju.Dr Jan Parys, ekspert ds. międzynarodowych powiedział w Poranku Radia Wnet, że „jesteśmy w fazie dużych zmian w życiu międzynarodowym – dawny porządek się zawalił, a nowy jeszcze nie powstał. Trwają przygotowania do stworzenia nowego układu sił”. Zdaniem byłego ministra obrony, świat stoi dziś wobec niebezpiecznego sojuszu.Chiny i Rosja to państwa niedemokratyczne, posiadające roszczenia terytorialne wobec innych. Sojusz tych krajów nie zapowiada stabilizacji, ale raczej groźbę wojny– ocenia Parys.Rosja w cieniu ChinParys podkreśla, że choć Pekin jest dla Moskwy potężnym partnerem, to oznacza to coraz większą zależność Rosji.Jeżeli Rosja polega na pomocy finansowej, militarnej i politycznej Chin, to traci samodzielność i suwerenność. To nie jest zwykły sojusz – to zależność– mówi.Słabość EuropyW ocenie eksperta, obecne relacje Europy z USA obnażają słabość Starego Kontynentu.Zdjęcia ze spotkań unijnych liderów z prezydentem USA są odbiciem realnych potencjałów: ogromnej siły gospodarczej i militarnej Ameryki oraz znacznie mniejszego potencjału Europy– stwierdza i dodaje, że źródła tego stanu rzeczy leżą w decyzjach politycznych Brukseli.Europa odeszła od myślenia ekonomicznego na rzecz ideologii. Wpuszczono migrantów, forsowano zieloną transformację energetyczną. To osłabiło europejski przemysł i zdolność budowy własnego potencjału. Stany Zjednoczone i Chiny stosują kryteria ekonomiczne i idą naprzód, a Europa prawie stoi w miejscu– ocenia Parys.Polska i wojska USAEkspert podkreśla, że przez najbliższe kilkanaście lat Europa nie będzie w stanie samodzielnie odeprzeć ataku rosyjskiego.Musi polegać na USA. Z własnej winy jesteśmy niesamodzielni politycznie i militarnie, co ogranicza nasze możliwości prowadzenia własnej polityki– mówi.Dlatego jego zdaniem kluczowe jest, by Polska zabiegała o utrzymanie obecności wojsk USA.Głównym tematem rozmów prezydenta Karola Nawrockiego z Donaldem Trumpem powinien być amerykański przegląd strategiczny i planowane redukcje sił. Polska musi dążyć, by redukcji u nas nie było, bo Rosja nie jest mniej groźna, ale bardziej niż kilka lat temu– podkreśla.
Sprawczość Donalda Tuska jest coraz mniejsza i to widać – twierdzi prof. Andrzej Nowak. Według niego energia prezydenta Karola Nawrockiego będzie spychała rząd do defensywy.Prof. Andrzej Nowak, historyk i doradca prezydenta, w rozmowie w Poranku Radia Wnet ocenił pierwsze działania Karola Nawrockiego na stanowisku głowy państwa. Jego zdaniem nowy prezydent traktuje urząd w sposób aktywny i zadaniowy, w kontrze do rządu Donalda Tuska.Karola Nawrockiego cechuje konkretna zadaniowość. Traktuje prezydenturę nie jako „izbę refleksji”, miejsce snucia alternatywnych planów na tysiąc lat, ale jako urząd, w którym codziennie pracuje się nad rozwiązaniami wymagającymi korekty wobec niekiedy szkodliwych działań rządu. Taka wizja będzie trudna dla gabinetu Donalda Tuska, ale nie z winy prezydenta Nawrockiego, tylko samego rządu– stwierdził prof. Nowak i dodał, że także w sondażach i badaniach widać ten narastający, negatywny dla premiera trend.Rdzewiejąca kosa TuskaProfesor posłużył się też metaforą „kosa na kamień”, odnosząc ją do relacji między premierem a prezydentem.Myślę, że kosa, czyli premier Tusk, jest już nieco zardzewiała. Nie chcę być złośliwy, ale porównując Donalda Tuska w 2025 roku z Karolem Nawrockim, widać różnicę 25 lat. To duży dystans. Można być doradcą w starszym wieku, natomiast aktywna polityka wymaga szczególnych predyspozycji. Oczywiście są wyjątki, jak Donald Trump, ale różnicy 25 lat nie da się oszukać, gdy trzeba pracować dla Polski — a taka jest rola premiera i prezydenta– ocenił.Premier i prezydentZdaniem Nowaka aktywne pełnienie funkcji premiera i prezydenta wymaga pracy wyjątkowo dużego nakładu pracy i to nie jest zadanie dla każdego.To praca niemal 24 godziny na dobę, na pewno kilkanaście godzin dziennie, siedem dni w tygodniu. Tymczasem, z tego co słychać i co można sprawdzić, premier Tusk przyjeżdża do Warszawy we wtorek, a wyjeżdża w piątek. Nie wiem, czy nie jest w stanie, czy nie chce pracować więcej, ale zupełnie nie taka jest rola premiera– mówił.Zagranica patrzy na TuskaProf. Nowak wskazał również, że Tusk traci dawną sprawczość w relacjach międzynarodowych.To pokazuje, że owa „kosa” nie tnie już z taką siłą, jak w 2005 roku, kiedy Donald Tusk rozpoczynał kampanię przeciwko Lechowi Kaczyńskiemu. Widać też rozczarowanie i słabsze wsparcie ze strony ośrodków politycznych w Berlinie, Brukseli czy w pewnym stopniu w Paryżu. Coraz mniejsza jest jego sprawczość. Nie znaczy to, że całkiem go lekceważę — zapewne jeszcze niejedno może zrobić, niekoniecznie dobre dla Polski — ale jego moc jest słabsza– podsumował.
(0:00) Wstęp(1:07) Europa z powodu wysokich kosztów dziennie traci blisko pół tysiąca miejsc pracy(2:35) Ukraińska armia ma powstrzymywać rosyjskie postępy w rejonie Pokrowska(4:09) Stany Zjednoczone na kolejnych dziewięćdziesiąt dni zawieszają wprowadzenie ceł na import z Chin(5:25) Unia Europejska ostrzega przed katastrofą, którą byłoby zajęcie Strefy Gazy przez izraelskie wojsko(6:50) Główny prokurator Brukseli krytykuje polityków za brak działań wobec przestępczości i strzelanin(8:16) Chiny od ubiegłego roku dynamicznie rozwijają „Powietrzny Jedwabny Szlak”Informacje przygotował Maurycy Mietelski. Nadzór redakcyjny – Igor Janke. Czyta Michał Ziomek.Mecenasi programu: AMSO-oszczędzaj na poleasingowym sprzęcie IT: https://amso.pl/Uklad-otwarty-cinfo-pol-218.html
Europoseł PIS w rozmowie z Katarzyną Adamiak ostro krytykuje obecną koalicję rządzącą, wskazując na brak zaufania, rozpad spójności programowej i marnotrawienie środków publicznych. Gość Poranka Wnet negatywnie ocenia stan koalicji rządzącej. Przywołuje przy tym rekonstrukcję rządu sprzed dwóch tygodni, która, jak twierdzi „już została zapomniana”. Jak komentuje:Brakuje tam zaufania, koalicjanci wzajemnie się inwigilują, śledzą, wyrzucają sobie spotkania z liderem opozycji, a przede wszystkim brakuje programu.Według rozmówcy Katarzyny Adamiak, jedynym spoiwem obecnej władzy była „niechęć do PiS-u”, a gdy ta emocja słabnie – pojawiają się konflikty.KPO: „Jachty będą symbolem tego programu”Adam Bielan krytykuje też wydatkowanie środków z Krajowego Planu Odbudowy. Przekonuje, że fundusze były wcześniej wynegocjowane przez rząd Mateusza Morawieckiego, a blokowane przez europosłów Platformy Obywatelskiej i PSL. Teraz – jak twierdzi – pieniądze są rozdawane:W wielu przypadkach wydają je dla rodzin polityków Platformy. (...) W tej aferze KPO jest wszystko: szukanie patrona zewnętrznego, a później rozdawanie pieniędzy swoim.Polityk mówi, że najbardziej symbolicznym przykładem są zakupy luksusowych jednostek:Internauci doliczyli się już bodaj ponad 300 jachtów. Te jachty będą symbolem tego KPO.Podkreśla, że istnieje ryzyko braku refundacji części środków przez Komisję Europejską. Oznaczałoby to, że finansowanie tych inwestycji spadnie na polskich podatników.Odbudowa Ukrainy: „Polski podatnik płaci, inni zarobią”Odnosząc się do programu „Team Poland” i budżetu 1,5 mld zł na promocję polskich firm w odbudowie Ukrainy, Adam Bielan stwierdza, że Polska jest marginalizowana w tym procesie:Dochodzi do takich absurdów, że polski podatnik musi w tej chwili wydawać środki na odbudowę kraju, który będzie finansowany przez społeczność międzynarodową.Europoseł PIS stwierdza, że obecny premier nie jest w stanie skontaktować się z prezydentem USA Donaldem Trumpem oraz zapewnić Polsce udziału w planach pokojowych i gospodarczych po wojnie:Mamy po raz pierwszy od 1989 roku w Polsce premiera, który nie ma żadnej relacji z amerykańskim prezydentemRelacje z USA i wizyta w Białym DomuEuroposeł PIS informuje też, że prezydent Karol Nawrocki został zaproszony do Białego Domu na 3 września, niespełna miesiąc po zaprzysiężeniu. Podkreśla, że tak szybka wizyta jest bezprecendensowa:Nie chodzi tylko o czas, ale o bardzo ważne decyzje, które zapadają dzisiaj trochę nad naszymi głowami, bo polski premier w nich nie uczestniczy. Ważne jest, żeby prezydent Nawrocki został w te decyzje wprowadzony.Według europosła Amerykanom zależy na utrzymaniu silnych relacji prezydenckich z Polską i zabezpieczeniu stabilności politycznej.Na zakończenie wywiadu Adam Bielan odnosi się do plotek o ambicjach Donalda Tuska objęcia stanowiska w Europejskim Banku Odbudowy:Nie sądzę, żeby Tuska czekało jakieś wysokie stanowisko w Brukseli. Akcje Tuska po porażce Rafała Trzaskowskiego bardzo mocno spadły./ab
(0:00) Wstęp(1:11) Premier Izraela spiera się z szefem sztabu armii o plan pełnej okupacji Strefy Gazy(2:46) Donald Trump grozi Unii Europejskiej dodatkowymi cłami, jeśli nie zwiększy ona inwestycji w Ameryce(4:12) Były prezydent Brazylii trafił do aresztu domowego w związku z oskarżeniami o planowanie zamachu stanu(5:36) Rumunia wprowadziła stan wyjątkowy z powodu importu zanieczyszczonej ropy z Azerbejdżanu(6:35) Chińskie władze ostrzegają producentów aut elektrycznym przed skutkami nadmiernego obniżania cen(7:54) Amerykańska NASA zamierza przyspieszyć budowę reaktora jądrowego na KsiężycuInformacje przygotował Maurycy Mietelski. Nadzór redakcyjny – Igor Janke. Czyta Michał Ziomek.Mecenasi programu: AMSO-oszczędzaj na poleasingowym sprzęcie IT: https://amso.pl/Uklad-otwarty-cinfo-pol-218.html
W czerwcu 1914 grupa spiskowców obrała za cel arcyksięcia Franciszka Ferdynanda. Pierwsza próba zamachu nie powiodła się. Za drugim razem arystokrata miał już mniej szczęścia - zginął od kuli wystrzelonej przez Gawriła Principa. Miesiąc później rozpoczęła się I wojna światowa. Dzisiaj Princip, bośniacki Serb, dla wielu swoich rodaków jest bohaterem narodowym. Dlaczego tak jest? Jak widzą siebie współcześni Serbowie? I czy bliżej im do Moskwy niż do Brukseli?(00:00:00) Powitanie(00:00:45) Rozmowa(00:48:57) Podziękowania✅ Wspieraj Brzmienie Świata na Patronite:https://patronite.pl/brzmienie-swiataFB: www.facebook.com/brzmienieswiataIG: www.instagram.com/brzmienieswiata
"Demokracja umiera w ciemności" - takie motto przyjęła amerykańska gazeta "The Washington Post". Ta sama, która dziś należy do Jeffa Bezosa. Ale to hasło może być już nieaktualne, bo demokracja poddawana jest torturom każdego dnia na naszych oczach. Dzieje się to w świetle algorytmów i przy ogromnym wsparciu aktorów zewnętrznych, którzy wykorzystują polaryzację społeczną i wszystkie problemy państwa na ich niekorzyść. Rosja ma szczególne doświadczenie w wykorzystywaniu procesów demokratycznych przeciwko demokracjom. Kupowanie głosów, dezinformacja wyborcza, zwożenie głosujących autobusami, a teraz do tego arsenału być może dochodzi "porywanie" algorytmów. Jak można "porwać" algorytm, wpędzić państwo w kryzys i ukraść wybory? Pokazujemy w specjalnej, reportażowej, wyjazdowej i analitycznej miniserii na przykładzie państw z Europy Środkowo-Wschodniej. W odcinku pierwszym skupimy się na państwach, które były ostatnio laboratoriami operacji cyfrowego wpływu. A w odcinku kolejnym zastanowimy się, jakie wnioski powinna wyciągnąć Polska przed swoimi wyborami oraz nad tym, czy dalej żyjemy w demokracji, czy już w demokraturze. GOŚCIE ODCINKA: - Ionela Ciolan, researcherka ds. bezpieczeństwa w think-tanku Wilfried Martens Centre for European Studies w Brukseli, - Razvan Martin aktywista praw człowieka z ActiveWatach, - Taisia Haritonova z National Democratic Institute w Mołdawii, - Septimus Parvu z Expert Forum, który od kilkunastu lat jest obserwatorem wyborów, - Tatiana Cojocari, specjalistka ds. polityki zagranicznej Rosji oraz dezinformacji w organizacji WatchDog w Mołdawii, - Juilia Rosu i RAZVAN LUTAC z rumuńskiego magazynu śledczego Snoop, - Elena Calistru z Funky Citizens, rumuńskiej organizacji pozarządowej, która zajmuje się walką z dezinformacją, - Alex Blaga, ekspert analizy serwisów społecznościowych z firmy TrollWar. NA SKRÓTY: 08:20 Na początek: Rumunia 15:33 Co naprawdę stało się w Rumunii? 28:23 Mołdawia i wielki eksperyment 51:02 Marionetki i agenci wpływu 1:00:00 Silne platformy i słabe państwo ŹRÓDŁA: - O operacji wpływu z sędzią-uciekinierem: https://wyborcza.biz/biznes/7,177150,31866951,zbiegly-na-bialorus-sedzia-podawal-sie-za-dziennikarza-onetu.html - Analiza rumuńskiego ANAF: https://www.romaniajournal.ro/politics/anaf-uncovers-pnls-tiktok-campaign-promoting-calin-georgescu/ - Co usunął TikTok: https://newsroom.tiktok.com/en-eu/continuing-to-protect-the-integrity-of-tiktok-during-romanian-elections - O atakach hybrydowych na Mołdawię: https://apnews.com/article/moldova-election-eu-referendum-russia-639974a2d3acd8d647e787ede0fcbe24 - Raport Zespołu ds. Dezinformacji Komisji ds. badania wpływów rosyjskich i białoruskich: https://www.gov.pl/web/sprawiedliwosc/raport-zespolu-ds-dezinformacji-komisji-ds-badania-wplywow-rosyjskich-i-bialoruskich - Kamil Całus, "Mołdawia. Państwo niekonieczne", Wydawnictwo Czarne, 2020.
Skandal korupcyjny wokół działań lobbystów firmy Huawei w Brukseli. Komisja Europejska zrywa kontakty z przedstawicielami firmy, policja aresztuje podejrzanych i zapowiada rozwinięcie dochodzenia. Komisja nakłada również kary na amerykańskie giganty technologiczne Apple i Meta za łamanie Ustawy o Rynku Cyfrowym. Czy to część wojny handlowej z USA? Czy rację mają Amerykanie, twierdząc, że Unia dyskryminuje ich firmy kosztem chińskich? I czy suwerenność technologiczna dla Europy to wyłącznie wybór między wpływami Ameryki i Chin?W Kanadzie wybory powszechne zdominowane przez zapowiedzi prezydenta Trumpa wchłonięcia kraju przez USA. Czy Trump mimowolnie wybierze Kanadyjczykom nowego premiera?Rząd Słowacji zapowiada wybicie 350 niedźwiedzi brunatnych – jednej czwartej wszystkich żyjących na wolności w tym kraju. Czy zabijanie zwierząt jest dobrą reakcją na przypadki ataków niedźwiedzi na ludzi?Sąd Najwyższy Zjednoczonego Królestwa orzeka, że kobieta to osoba, która urodziła się kobietą. Tautologia czy konieczne wyjaśnienie w sytuacji, gdy płeć coraz częściej staje się przedmiotem wyboru?Zespół astrofizyków twierdzi, że na planecie oddalonej od Ziemi o 124 lata świetlne może istnieć życie. Jakie jest prawdopodobieństwo, że mają rację?A także: co włożyć do walizki przetrwania?Rozkład jazdy: (02:17) Sylwia Czubkowska: Skandal wokół Huawei, KE nakłada kary na Apple i Meta(29:50) Marcin Gabryś: Kanadyjczycy wybierają(50:16) Grzegorz Dobiecki: Świat z boku - Walizka(57:05) Podziękowania(1:03:05) Marcin Żyła: Zabijanie niedźwiedzi na Słowacji(1:19:04) Katarzyna Szumlewicz: Brytyjski SN: tylko osoba urodzona kobietą jest kobietą(1:42:39) Tomasz Rożek: Poszukiwania życia poza ziemią trwają(2:04:43) Do usłyszenia---------------------------------------------Raport o stanie świata to audycja, która istnieje dzięki naszym Patronom, dołącz się do zbiórki ➡️ https://patronite.pl/DariuszRosiakSubskrybuj newsletter Raportu o stanie świata ➡️ https://dariuszrosiak.substack.comKoszulki i kubki Raportu ➡️ https://patronite-sklep.pl/kolekcja/raport-o-stanie-swiata/ [Autopromocja]
[WSPÓŁPRACA REKLAMOWA] Gościnią Witolda Jurasza i Zbigniewa Parafianowicza w najnowszym odcinku podcastu “Raport Międzynarodowy” jest dyrektor Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce, Katarzyna Smyk. Tematem rozmowy jest opublikowana przez Komisję Europejską biała księga ds. obronności. Dziennikarze rozmowę zaczynają jednak nie od pytań o samą białą księgę, lecz o to, czy atmosfera na korytarzach władzy w Brukseli w stosunku do Rosji rzeczywiście się zmienia, czy jedynie ulega modyfikacji w wyniku wojny w Ukrainie. Jeśli chodzi o samą białą księgę, prowadzący pytają, dlaczego Komisja Europejska postanowiła uruchomić jedynie (a może aż) 150 miliardów euro i dlaczego zbrojenia nie mogą być finansowane poprzez emisję euroobligacji, czy też ze wspólnego długo, co byłoby rozwiązaniem najbardziej korzystnym z punktu widzenia Polski. Katarzyna Smyk, która – podkreślmy – jest urzędniczką, a nie polityczką, przez co jej swoboda wypowiedzi jest, rzecz jasna, bardziej ograniczona, odpowiada, że Komisja Europejska stara się proponować takie rozwiązania, które zostaną zaakceptowane przez wszystkie państwa członkowskie. Choć tego już gościni podcastu wprost nie mówi, to powoduje, że wszelkie pretensje należy kierować bardziej do państw członkowskich niż do Komisji Europejskiej, która po prostu musi uwzględniać realia. Gościni “Raportu Międzynarodowego” podkreśla także, że 150 miliardów euro to nie jedyne pieniądze, które zostały uwolnione przez Komisję Europejską – należy również pamiętać o 650 miliardach euro, tj. kwocie, którą państwa członkowskie Unii Europejskiej mogą dodatkowo wydać, ponieważ w odniesieniu do tych środków nie obowiązuje procedura nadmiernego deficytu. Katarzyna Smyk bardzo wyraźnie zaznacza, że ten zapis zostaje wprowadzony w wyniku starań polskiej dyplomacji, gdyż nasz kraj – jako ten, który wydaje najwięcej na zbrojenia – był zainteresowany właśnie takim rozwiązaniem. Na pytanie, czy mechanizmy wprowadzane przez Komisję Europejską nie uderzają w amerykański przemysł zbrojeniowy, gościni podcastu odpowiada jednoznacznie negatywnie, zaznaczając jednocześnie, że oczywiście celem Brukseli jest stymulowanie wzrostu produkcji zbrojeniowej w Europie. Jeśli chodzi o polityczne zapisy białej księgi, Witold Jurasz pyta, czy zdefiniowanie Chin jako państwa stanowiącego wyzwanie podobne do Rosji nie jest w rzeczywistości niekorzystne, gdyż stawianie Chin i Rosji w jednym szeregu tak naprawdę działa na korzyść Moskwy. Tematem rozmowy jest również unijna biurokracja i problem polegający na tym, że wszelkie inwestycje zbrojeniowe musiały dotychczas przechodzić przez procedury uzyskiwania zgód, na przykład środowiskowych. W odpowiedzi na to pytanie Katarzyna Smyk bardzo wyraźnie podkreśla, że Komisja Europejska dostrzega ten problem i w białej księdze proponuje uproszczenie procedur, tak aby produkcja zbrojeniowa, w tym przede wszystkim produkcja amunicji, mogła ruszyć w najbliższym czasie. Zbigniew Parafianowicz i Witold Jurasz pytają również, dlaczego w białej księdze nie znajdują się zapisy dotyczące utrzymania sankcji na Rosję ani takie, które wykluczają ponowne uruchomienie gazociągów Nord Stream oraz Nord Stream 2. Dziennikarze zwracają także uwagę na jeden z zapisów białej księgi, w którym mowa jest o dostarczeniu Ukrainie w 2025 roku dwóch milionów sztuk amunicji artyleryjskiej. Przy czym mowa zarówno o dostawach z istniejących już zapasów, jak i o zakupach nowo wyprodukowanych pocisków. Autorzy podcastu pytają Katarzynę Smyk, czy takie sformułowanie nie oznacza przyznania, że Europa nie jest w stanie wyprodukować wspomnianej wyżej liczby pocisków artyleryjskich, a zatem – aby dostarczyć dwa miliony sztuk – musi sięgać do już uszczuplonych zapasów. Partnerem komercyjnym odcinka jest Komisja Europejska.
Były premier o koalicji z Konfederacją i PSL, o obronności, działaniach Brukseli, współpracy z Turcją, o wyborach prezydenckich, polityce obecnego rządu i amerykańskiej broni atomowej
(0:00) Wstęp(1:24) Stany Zjednoczone sprzeciwiają się określaniu Rosji mianem agresora w oświadczeniu grupy G7(2:54) Amerykański specjalny wysłannik spotkał się z prezydentem Ukrainy. Na prośbę Amerykanów po rozmowach odwołano konferencję prasową(4:21) Europejscy socjaliści chcą nakłonić chadecję do zerwania współpracy z prawicą(5:56) Grenada wezwała Komisję Europejską do przygotowania odszkodowań za niewolnictwo(7:19) Światowa Organizacja Zdrowia przeżywa kłopoty po wycofaniu się z niej Stanów Zjednoczonych(8:46) Unia Europejska nie zamierza wracać do pomysłu ograniczenia stosowania pestycydówMecenasi programu:Casa Playa:https://casaplaya.pl/zakup-nieruchomosci-w-hiszpanii-pdf-pc-instruktaz/AMSO - oszczędzaj na poleasingowym sprzęcie IT: www.amso.pl
(0:00) Wstęp(1:16) Stany Zjednoczone chcą udziału Europy na „pewnym etapie” rozmów o pokoju na Ukrainie(4:10) Francja znacząco zwiększyła import rosyjskiego gazu LNG(5:52) Główny prokurator Brukseli apeluje do władz Belgii o „przebudzenie się” w obliczu wojny gangów(7:10) Niemiecka postkomunistyczna lewica zyskuje w sondażach dzięki obecności w internecie(8:50) Wspierani przez Rwandę rebelianci są oskarżani o zabijanie dzieci w Demokratycznej Republice KongaMecenasi programu:Casa Playa:https://casaplaya.pl/zakup-nieruchomosci-w-hiszpanii-pdf-pc-instruktaz/AMSO - oszczędzaj na poleasingowym sprzęcie IT: www.amso.pl
Pełnej wersji podcastu posłuchasz w aplikacji Onet Audio. [AUTOPROMOCJA] Tematem najnowszego odcinka podcastu “Raport międzynarodowy” są przede wszystkim wydarzenia wokół Ukrainy, a zwłaszcza rozmowa prezydentów Stanów Zjednoczonych, Donalda Trumpa, i Federacji Rosyjskiej, Władimira Putina. Prowadzący podcast, Witold Jurasz i Zbigniew Parafianowicz, omawiają również wypowiedzi sekretarza obrony Stanów Zjednoczonych, Pete'a Hegsetha, podczas spotkania z sojusznikami NATO w Brukseli. W podcaście dochodzi do sporu między prowadzącymi na temat interpretacji najnowszych wydarzeń. Linia podziału jest w pewnym sensie tradycyjna – Zbigniew Parafianowicz pozostaje raczej pesymistą i nie wierzy, że ewentualne zakończenie wojny będzie trwałe. Z kolei Witold Jurasz argumentuje, że pomiędzy polityką nowej administracji USA a podejściem prezydenta Joe Bidena nie ma większych różnic. Jego zdaniem bezpieczeństwo Ukrainy i trwałość pokoju nie zależą od przebiegu granic, lecz od tego, czy na Ukrainie powstanie misja wojskowa dysponująca realną siłą. Zbigniew Parafianowicz podkreśla, że Trump i Hegseth, stwierdzając, iż Ukraina nie odzyska wszystkich terytoriów ani nie wejdzie do NATO, już na starcie poczynili ustępstwa wobec reżimu w Moskwie. Witold Jurasz zwraca jednak uwagę, że reakcje w Polsce graniczą z histerią, co jest przesadą. Jego zdaniem w debacie publicznej pomijana jest kluczowa kwestia – realne zagrożenie dla Polski pochodzi nie z Ukrainy, lecz z Białorusi. Rosjanie, gdyby mieli zaatakować Polskę, uderzyliby właśnie od strony Białorusi, a nie Ukrainy – chociażby dlatego, że Ukrainę musieliby jeszcze pokonać, podczas gdy na Białorusi rosyjskie wojska już stacjonują, zaledwie 250 km od Warszawy. Prowadzący podcast zastanawiają się, czy Polska powinna wysłać wojska na Ukrainę. Witold Jurasz stwierdza jednoznacznie, że tak, ponieważ kraj, w którego interesie leży utworzenie misji wojskowej w Ukrainie, nie może jednocześnie deklarować, że nie weźmie w niej udziału. Dodaje jednak, że kluczowe jest, aby polskie wojska stacjonowały na zapleczu sił brytyjskich, francuskich i innych państw zachodnich. Taki układ miałby zniechęcić Rosję do rozpętania kolejnej wojny, dając jej jasny sygnał, że w przypadku agresji będzie musiała zmierzyć się nie tylko z Ukrainą, ale również z zachodnimi mocarstwami, a Polska nie będzie pierwszym celem ataku. W dalszej części podcastu Jurasz i Parafianowicz wracają do kwestii pomnika polskich ofiar niemieckiego nazizmu, który od lat nie może powstać w Berlinie. Odnotowują tekst Estery Flieger w “Rzeczpospolitej”, która zwraca uwagę, że jeżeli pomnikowi miałby towarzyszyć tzw. Dom Polsko-Niemiecki – instytucja niemiecka promująca niemiecką wizję historii – to idea pomnika zostałaby całkowicie rozwodniona. Prowadzący podcast komentują również doniesienia Szymona Jadczaka z “Wirtualnej Polski” oraz Macieja Miłosza z “Rzeczpospolitej” dotyczące szefa Instytutu Pileckiego, Krzysztofa Ruchniewicza. Wynika z nich, że w zarządzanych przez niego instytucjach dochodziło do poważnych nieprawidłowości finansowych. W dalszej części podcastu omawiane są także informacje “Washington Post” o planowanym przez Izrael uderzeniu na irańskie instalacje jądrowe. Zbigniew Parafianowicz zauważa, że doniesienia o tym, iż Donald Trump próbuje powstrzymać rozwój irańskiego programu jądrowego drogą dyplomatyczną, mogą wskazywać, że jego radykalne wypowiedzi o wysiedleniu Palestyńczyków ze Strefy Gazy są jedynie PR-ową zagrywką, mającą na celu zapewnienie premierowi Netanjahu propagandowego sukcesu, który niekoniecznie będzie poparty realnymi działaniami. Witold Jurasz zauważa, że podobnie można traktować pozorne koncesje Trumpa wobec Putina – przyjazne deklaracje mogą nie przekładać się na realne ustępstwa. Jego zdaniem w relacjach między Rosją a Stanami Zjednoczonymi, biorąc pod uwagę nałożone na Moskwę amerykańskie sankcje, to właśnie Rosja znajduje się “na musiku”. Na koniec podcastu prowadzący rozważają, czy Polska powinna dążyć nie tylko do rozmieszczenia amerykańskiej broni jądrowej na swoim terytorium, ale także do budowy własnego potencjału nuklearnego. Witold Jurasz podkreśla, że stworzenie tajnego programu atomowego jest całkowicie nierealne, jednak Polska mogłaby dążyć do uzyskania statusu “państwa progowego”, czyli kraju dysponującego technologią umożliwiającą szybkie wejście w posiadanie broni jądrowej. Jego zdaniem, jeśli Polska chciałaby w przyszłości aspirować do takiego statusu, powinna wybierać reaktory jądrowe niekoniecznie amerykańskiej produkcji.
(0:00) Wstęp (0:46) Liderzy niemieckich sondaży postulują powrót do energetyki jądrowej (2:25) Bruksela zmaga się z wojną gangów narkotykowych (3:53) Izraelski minister nakazał armii rozpoczęcie przygotowań do wysiedlenia Palestyńczyków ze Strefy Gazy (5:23) Premier Gruzji uważa, że może ona zostać członkiem Unii Europejskiej do 2030 roku (6:48) Ukraina otrzymała od Francji myśliwce Mirage 2000 (8:09) Iran zaprezentował swój pierwszy lotniskowiec dla dronów Informacje przygotował Maurycy Mietelski. Nadzór redakcyjny – Igor Janke. Czyta Michał Ziomek