POPULARITY
Categories
Wiedzieliśmy, że prędzej czy później sztabowcy PiS podejmą próbę wbicia się do Białego Domu. Oficjalnie Karol Nawrocki poleciał do USA, żeby w Chicago wziąć udział w paradzie z okazji Święta Konstytucji 3. Maja. Ale od początku polityczny cel tej wizyty był inny — spotkanie z Donaldem Trumpem. Nawrocki odwiedził Biały Dom jako uczestnik Narodowego Dnia Modlitwy, ale po modlitwie spotkał się z Trumpem w gabinecie owalnym, czyli głównej kwaterze prezydentów USA. To duży sukces sztabu PiS, że polityka, który nie zajmuje żadnego znaczącego stanowiska, wcisnęli do gabinetu Trumpa i to w dodatku podczas kampanii prezydenckiej — co oznacza poparcie. Rzecz jasna, Trump jest prezydentem wyjątkowo kontrowersyjnym, który w ciągu 100 dni swej drugiej kadencji zdążył — co pokazują badania — wystraszyć Polaków swymi wizjami paktu z Putinem. Dlatego też nie sposób przewidzieć politycznego przełożenia tego spotkania na poparcie dla Nawrockiego wśród polskich wyborców. To kolejny element pokazujący, że sztab PiS ma plan na ostatnie dni kampanii — zaledwie kilka dni wcześniej na wystawnej konwencji w Łodzi Nawrockiego mocno poparł prezydent Andrzej Duda. Wiemy, że sztabowcy PiS zacierają ręce. Ale to zdecydowanie za wcześnie. Twórcy „Stanu Wyjątkowego” Andrzej Stankiewicz i Kamil Dziubka przywołują kłamstwo kandydata PiS podczas debaty prezydenckiej — powiedział, że ma jedno mieszkanie, podczas gdy jest właścicielem dwóch mieszkań. To pokazuje, że największym zagrożeniem dla kampanii Nawrockiego jest wciąż sam Nawrocki. A konkretnie — jego przeszłość, o której sztabowcy PiS mają blade pojęcie.
Tak już będzie do końca kampanii. Jako sondażowy faworyt i reprezentant największej partii rządzącej Rafał Trzaskowski to najbardziej atakowany uczestnik debat prezydenckich - czy się na nich pojawia, czy nie. Tak też było w poniedziałek podczas debaty w „Super Expressie”, w której - to pierwsza taka sytuacja w tej kampanii - udział wzięło wszystkich 13 kandydatów. Trzaskowski przyszedł, bo po dwóch nieobecnościach na debatach Telewizji Republika nie mógł sobie pozwolić na kolejną absencję. Gdyby wyborcy uznali, że boi się debat, to mogłoby mu realnie zaszkodzić w kampanii. Przyszedł i na tym wygrał. Był dobrze przygotowany, luźniejszy i bardziej przekonujący, niż podczas debaty w Końskich. Jego główny konkurent Karol Nawrocki zaprezentował swój zwyczajny poziom - choć w kilku trudnych momentach zabrakło mu refleksu. Do tego sprawny jak zwykle w debatach Szymon Hołownia pokonał swego naturalnego oponenta Sławomira Mentzena - po raz kolejny okazuje się, że lider Konfederacji słabo znosi konfrontację. Twórcy „Stanu Wyjątkowego” rozkładają na czynniki pierwsze plan, z jakim Trzaskowski przyszedł na tę debatę: obsadzić Nawrockiego w roli marionetki Kaczyńskiego i zmusić do tłumaczenia się z rządów PiS, w tym z szaleństw Macierewicza. Andrzej Stankiewicz i Jacek Gądek zauważają także, że tym razem - w odróżnieniu od debaty w Końskich - koalicyjni konkurenci Trzaskowskiego byli wobec niego bardziej dyplomatyczni. Zwłaszcza Hołownia - który w ostatnich dniach był brutalny wobec kandydata KO - wyraźnie spuścił z tonu. A Magdalena Biejat dała się nawet Trzaskowskiemu zaprosić do współpracy.
Zapraszamy do zapisywania się na newsletter "Stanu Wyjątkowego". Co tydzień zwracamy Państwa uwagę na kluczowe wydarzenia oraz polecamy interesujące teksty. Zapisać można się tu: https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/newsletter-stan-wyjatkowy-zapisz-sie-na-nasz-nowy-newsletter/q7dq8jv Wiemy, że wielki boks to wielkie pieniądze. Przykłady mistrzów ringu pokazują, że skuteczne obijanie facjat konkurentom to całkiem dobra recepta na życie w luksusie. Karol Nawrocki co prawda wielkiej kariery w boksie nie zrobił, ale luksus zdążył pokochać. Niestety — wszystko wskazuje na to, że najbardziej kocha luksus na nasz koszt. Twórcy słuchowiska politycznego „Stan Wyjątkowy” słyszą legendy o dworskim stylu bycia Nawrockiego w czasie, gdy z nadania PiS kierował Muzeum II Wojny Światowej oraz w ostatnich latach, odkąd — także z nadania PiS, rzecz jasna — kieruje Instytutem Pamięci Narodowej. Podróże po całym świecie i drogie hotele to wszystko oczywiście dla dobra Polski. Także dla dobra Polski Nawrocki przez ponad pół roku korzystał z apartamentu Deluxe w kompleksie Muzeum II Wojny, choć jego prywatne mieszkanie mieściło się zaledwie 5 km dalej. Twierdzi, że z tej kwatery prowadził — padamy na ring ze śmiechu — „bardzo dynamiczną politykę międzynarodową”. Mamy wrażenie graniczące z pewnością, że prześwietlanie bogatej przeszłości ringowej pana Karola dopiero się zaczyna. Nawrocki został niedawno przyłapany na Nowogrodzkiej. Pan Karol przekonywał, że znalazł się tam przypadkiem i wcale nie oznacza to, że wpadł do siedziby PiS, by z oddaniem ucałować sygnet prezesa. Bronimy pana Karola — może rzeczywiście powód był nieco inny. Jak się dowiadujemy, pisowski sztab „obywatelskiego” kandydata intensywnie pracuje nad kampanią haków wymierzonych w Rafała Trzaskowskiego. Podczas spotkania sztabu prezentację w tej sprawie przygotował obywatelski poseł PiS, ziobrysta Sebastian Kaleta, zdeklarowany psychofan Trzaskowskiego. Prezydent stolicy będzie atakowany za poparcie dla LGBT, dotacje dla lewicowych organizacji w stolicy, za swą krytykę CPK w przeszłości, za konkretne głosowania w Sejmie i Europarlamencie — takie, które da się przedstawić elektoratowi prawicowemu jako antypolskie i proniemieckie. Trzaskowski ucieka do przodu i zmienia polityczny wizerunek — z pozycji liberalno-lewicowych przesuwa się na prawo. Dystansuje się od Zielonego Ładu oraz krytykuje wywołującą protesty rolników umowę UE z krajami Ameryki Południowej na import produktów żywnościowych. Do tego wysyła do wyborców antymigracyjne sygnały — ostatnio zaproponował odebranie 800 plus Ukraińcom, którzy nie pracują w Polsce na stałe. Szkopuł w tym, że zbyt radykalna przemiana może być dla wyborców niewiarygodna. Takie obawy słyszymy z otoczenia premiera Donalda Tuska, który sam niejedną przemianę w swym politycznym życiorysie zaliczył.
Zapraszamy do zapisywania się na newsletter "Stanu Wyjątkowego". Co tydzień zwracamy Państwa uwagę na kluczowe wydarzenia oraz polecamy interesujące teksty. Zapisać można się tu: https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/newsletter-stan-wyjatkowy-zapisz-sie-na-nasz-nowy-newsletter/q7dq8jv Rzeczywiście — sztabowcy Rafała Trzaskowskiego przewidywali spadki wysokiego poparcia dla swego kandydata po rozpoczęciu kampanii. Nie zmienia to jednak faktu, że nastąpiło to zaskakująco szybko, tuż po tym, gdy ukształtowała się pełna paleta partyjnych kandydatów na prezydenta. Wcześniej Trzaskowski korzystał na tym, że nie było kandydatki Lewicy, a kandydat PiS był kompletnie nieznany. Dziś, gdy Lewica wystawiła Magdalenę Biejat, widać, że ma to wpływ na notowania Trzaskowskiego — nawet jeśli nie jest to wpływ zasadniczy. Intensywna promocja Nawrockiego, którą PiS prowadzi w ostatnich tygodniach — swoją drogą ciekawe, kto za to płaci, skoro Kaczyński narzeka, że nie dostaje państwowych pieniędzy — także powoduje urealnienie sondaży. Ale najciekawsze dopiero przed nami. Rząd ma nienajlepszą passę — wojsko gubi wagon z tonami min, Ministerstwo Cyfryzacji myśli o blokowaniu treści w Internecie, a koalicjanci spierają się o edukację seksualną w szkołach. Kluczowe będzie to, czy w kolejnych sondażach wyborcy obciążą Trzaskowskiego odpowiedzialnością za wpadki rządu i koalicyjne spory. W każdym razie prezydent stolicy już się musi ze wszystkiego tłumaczyć. A do prezydenckiej stawki dołącza operator gaśnic proszkowych, radykał znany z repertuaru antysemickiego, antyunijnego, antyukraińskiego, antyaborcyjnego, ultrakatolickiego i prorosyjskiego — słowem Grzegorz Braun. Braun rozstaje się w ten sposób z Konfederacją, której kandydatem oficjalnie został Sławomir Mentzen. „Grigorij” ma jeden cel — chce politycznie wykończyć Mentzena. Zdaniem twórców „Stanu Wyjątkowego” Andrzeja Stankiewicza i Kamila Dziubki, w tej sytuacji sztabowcy PiS mogą zacierać ręce. Destabilizacja Konfederacji i osłabienie Mentzena — który miał szanse na trzecie miejsce i stałby się rozgrywającym przed drugą turą wyborów — jest w ich interesie. Słyszymy nawet, że zaprzyjaźnieni z Braunem pisowcy intensywnie namawiali go na start i konfrontację z Mentzenem.
Zapraszamy do zapisywania się na newsletter "Stanu Wyjątkowego". Co tydzień zwracamy Państwa uwagę na kluczowe wydarzenia oraz polecamy interesujące teksty. Zapisać można się tu: https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/newsletter-stan-wyjatkowy-zapisz-sie-na-nasz-nowy-newsletter/q7dq8jv Nie jest łatwo być prorokiem polskiej polityki, a zwłaszcza polityki PiS. W kwestii wyborów prezydenckich nam się udało — a to głównie dlatego, że gigantyczne ego Mateusza Morawieckiego to element przewidywalny. Tak jak zapowiadaliśmy, ex premier właśnie rozpoczął operację obliczoną na zatopienie prezydenckiego kandydata PiS Karola Nawrockiego. Morawiecki i jego ego mają jeden cel — chcą zastąpić Nawrockiego w prezydenckim wyścigu. Moment tego ataku nie jest przypadkowy. Nawrocki dostał na początku kampanii ślepe poparcie elektoratu PiS, ale do polityków PiS właśnie dociera, że brakuje mu talentu i charyzmy, żeby pozyskać nowych wyborców — a do zwycięstwa potrzebuje poparcia większego, niż ma PiS. W dodatku Nawrocki popełnił pierwszy poważny błąd — pogubił się w deklaracjach dotyczących aborcji i finalnie oświadczył, że nie zgodzi się na żadną liberalizację przepisów. Nie zrozumiał jak poważna to deklaracja. Wszak zaostrzenie przepisów aborcyjnych na trwale pogorszyło się do utraty poparcia przez PiS, co przyczyniło się do utraty władzy. A Morawiecki powtarza, że jest zwolennikiem powrotu do kompromisu aborcyjnego, czyli wycofania drastycznych przepisów przyjętych za rządów PiS. Twórcy słuchowiska politycznego „Stan Wyjątkowy” Andrzej Stankiewicz i Dominika Długosz zauważają jednak, że były premier ma własne ułomności. To za jego rządów Unia przyklepała Zielony Ład, czyli podwyższenie norm ekologicznych dla rolnictwa. Ekologia to większe koszty — a to budzi wściekłość na wsi. A więc sypie pan Mateusz kaskę na potajemną kampanię w mediach społecznościowych, by zdjąć z siebie odium kata polskiej wsi. Nie trzeba być prorokiem, by przewidzieć, że z taką ksywką pan Mateusz pana Karola nie wykończy.
Kiedy Viktor Orban przekazywał w imieniu Węgier prezydencję w UE na ręce premiera Donalda Tuska, nie mógł się nachwalić Polski. Przypomniał, że nasz naród wydał Jana Pawła II i Solidarność. Przy okazji wręczył szefowi polskiego rządu beczułkę tokaju. Tusk odwdzięczył się szablą. Chwilę wcześniej słodził Węgrom, mówiąc o „bezbłędnej” prezydencji. Tak było w połowie 2011 r. Tamta atmosfera relacji polsko-węgierskich wyparowała. Tusk i Orban — kiedyś koledzy — już nie grają razem w piłkę. Raczej kopią się po kostkach. Czasem nawet używają ostrzejszych metod. Tak było w piątek, gdy okazało się, że polskie MSZ zablokowało udział węgierskiego ambasadora w inauguracji polskiej prezydencji w UE, która odbyła się w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej. Wprawdzie kilka tygodni temu szef przedstawicielstwa Budapesztu w Warszawie zaproszenia na imprezę otrzymał, a nawet potwierdził swoją obecność, jednak wiele się w tym czasie zmieniło. Węgry udzieliły azylu politycznego byłemu wiceministrowi sprawiedliwości Marcinowi Romanowskiego, który jest podejrzany o 11 przestępstw w śledztwie dotyczącym Funduszu Sprawiedliwości. Przy okazji przedstawiciele węgierskiej administracji twierdzą, że w Polsce opozycja jest prześladowana. A sam Romanowski uwił sobie gniazdko nad Dunajem i gardłuje o „reżimie” Tuska. Do kraju szybko nie wróci. A nad Wisłą pojawiła się jaskółka nadziei dla PiS. Państwowa Komisja Wyborcza przyjęła sprawozdanie Komitetu Wyborczego PiS za ostatnie wybory parlamentarne, opierając się na decyzji Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego. Izba nie jest uznawana przez obóz władzy oraz europejskie trybunały za sąd, jednak tym razem PKW się złamała. Pomogli w tym członkowie komisji rekomendowani przez Koalicję Obywatelską, co wywołało konsternację w tym ugrupowaniu. Wstrzymali się od głosu. Uchwała PKW jest jednak wewnętrznie sprzeczna, bo z jednej strony czytamy w niej o przyjęciu sprawozdania PiS, z drugiej jest tam zapis mówiący o tym, że uchwała jest ważna, o ile IKNiSP jest sądem. Wprawdzie szef Państwowej Komisji Wyborczej wysłał do Ministerstwa Finansów pismo, w którym informuje, że Nowogrodzka powinna otrzymać pieniądze już i zaraz, jednak wewnętrzna sprzeczność uchwały sprawiła, że według rządu… de facto jej nie ma. Jarosław Kaczyński chyba zdaje sobie sprawę z tego, że – jak napisał Donald Tusk – „pieniędzy nie ma i nie będzie”. Dlatego nadal apeluje do sympatyków PiS o darowizny. Kandydatura „obywatelskiego” Karola Nawrockiego za darmo się przecież nie zrobi.
Zapraszamy do zapisywania się na newsletter "Stanu Wyjątkowego". Co tydzień zwracamy Państwa uwagę na kluczowe wydarzenia oraz polecamy interesujące teksty. Zapisać można się tu: https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/newsletter-stan-wyjatkowy-zapisz-sie-na-nasz-nowy-newsletter/q7dq8jv Bardzo liczyliśmy na to, że były wiceminister sprawiedliwości Marcin Romanowski uciekając za granicę przed odsiadką wykaże się jakąś minimalną oryginalnością. Korea Północna, Somalia, Sudan, Jemen, Wenezuela, Afganistan, Meksyk, Kolumbia — to byłoby coś godnego numerariusza Opus Dei. Niestety. Pan Marcin zachował się absolutnie przewidywalnie i dał nogę na Węgry, europejską, światową i międzygalaktyczną oazę prawa, a nawet sprawiedliwości. Wyraźnie nie doczekał się nasz pan minister zapowiadanej przez Jarosława Kaczyńskiego od 2011 r. budowy Budapesztu w Warszawie, więc postanowił rozpocząć budowę Polski na Węgrzech. Z wypowiedzi Romanowskiego nasyłanych znad Dunaju i Balatonu wynika bowiem, że zamierza tam tworzyć nową, wielką emigrację. A może nawet nowe legiony — Legiony Romanowskiego — które wyrwą Rzeczpospolitą z łap złego Tuska. Wyraźnie przesadził z tokajem nasz pan minister. Zresztą z gulaszem może też. Twórcy „Stanu Wyjątkowego” Andrzej Stankiewicz i Kamil Dziubka nie mają wątpliwości, że Romanowski jest tylko pionkiem w grze Viktora Orbana, który przyznał mu azyl polityczny. Korzystając z wojny politycznej między Kaczyńskim a Tuskiem, węgierski przywódca rozpoczyna ingerencję w polskie sprawy. Z jednej strony Orban składa ofertę wszystkim pisowcom, których Tusk właśnie zaczął intensywniej ścigać: po co ryzykować odsiadkę, skoro można uciec na Węgry? Z drugiej — nic nie ma za darmo. Twórcy „Stanu Wyjątkowego” będą bacznie obserwować, jak teraz liderzy PiS będą się odnosić do proputinowskich działań Orbana, w tym blokowania pomocy dla Ukrainy. Nie mamy też wątpliwości, że Romanowski sam azylu sobie nie załatwił. Jest na to za krótki. A zatem musiał dostać wsparcie od najwyższej rangi czynników politycznych na prawicy — czy to w PiS czy w śp. Suwerennej Polsce.
Zapraszamy do zapisywania się na newsletter "Stanu Wyjątkowego". Co tydzień zwracamy Państwa uwagę na kluczowe wydarzenia oraz polecamy interesujące teksty. Zapisać można się tu: https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/newsletter-stan-wyjatkowy-zapisz-sie-na-nasz-nowy-newsletter/q7dq8jv Zwiał na Węgry, czy ukrywają go kumple z Opus Dei? Były wiceminister sprawiedliwości Marcin Romanowski w rządach PiS odpowiadał za Fundusz Sprawiedliwości, czyli kasę ofiar, niemiłosiernie łupioną przez przez polityków Suwerennej Polski i ich popleczników w Kościele, organizacjach pozarządowych i prawicowych mediach. Już latem Romanowski miał za to trafić do aresztu, ale wtedy się wywinął, bo zaraz po wyborach — czując pismo nosem — zgłosił się na zastępcę członka Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy, by zdobyć europejski immunitet. Romanowski — prawa ręka Zbigniewa Ziobry — sądził, że w ten sposób wygrał batalię z prokuraturą. Skoro przez ostatnie miesiące wszyscy jego znajomi zatrzymani za przekręty w Funduszu Sprawiedliwości powychodzili z aresztu, to czemu on miałby zostać zapuszkowany? A jednak. Najpierw prokuratura doprowadziła do uchylenia mu immunitetu Rady Europy, a teraz sąd postanowił go aresztować na 3 miesiące. Romanowski wpadł w panikę. Najpierw symulował ciężką chorobę, która miała się przejawiać krwotokami zagrażającymi jego żywotowi. A potem — wiedząc, że szybko wyjdzie na jaw, że zwyczajnie i planowo zoperował sobie nos — wyszedł ze szpitala na własne życzenie, wylogował wszystkie telefony i zniknął. Stał się dzięki temu pierwszym byłym członkiem rządu ściganym listem gończym. Polowanie na Romanowskiego wpisuje się w przyspieszenie rozliczeń PiS, które narzuca koalicji Donald Tusk. Premierowi chodzi o to, by w okolicach rocznicy stworzenia rządu — która przypadła w piątek — twardzi wyborcy koalicji dostali jasny komunikat, że nawet jeśli rządowi nie udało się zrealizować wielu obietnic, to kluczowej dla nich kwestii, czyli właśnie rozliczenia PiS, Tusk nie odpuści. Najpierw premier osobiście zagrzewał koalicję do uchylenia immunitetu Jarosławowi Kaczyńskiemu za jego ekscesy podczas smoleńskich miesięcznic. Potem ostentacyjnie poparł działania CBA wobec Tadeusza Rydzyka — bo Tusk nie mówi o nim „ksiądz”, „ojciec”, ani „dyrektor”. To także Tusk osobiście zaatakował Jacka Kurskiego, zarzucając mu naciski na prokuraturę, która w czasach PiS dwa razy umorzyła śledztwo po doniesieniach, że jego syn gwałcił 9-letnią dziewczynkę. Premier nakazał wznowienie tego śledztwa oraz przeprowadzenie dochodzenia w sprawie działań prokuratury w tej sprawie za rządów PiS. To także Tusk ostro atakuje kandydata PiS na prezydenta Karola Nawrockiego, wypominając mu kontakty w środowiskach przestępczych — a jednocześnie prokuratura zatrzymała Olgierda L., gangstera i neonazistę, którego zna Nawrocki. Premier bierze na siebie tę brudną robotę, by utorować drogę do zwycięstwa dla Rafała Trzaskowskiego, który — jako kandydat na prezydenta — musi być bardziej umiarkowany. Dlatego też twórcy „Stanu Wyjątkowego” Andrzej Stankiewicz i Dominika Długosz czują, że najciekawsze dopiero przed nami.
Zapraszamy na specjalne wydanie najpopularniejszego podcastu politycznego w Polsce. „Stan Wyjątkowy” na żywo i w pełnym składzie, w dodatku — co najważniejsze — z udziałem publiczności w studiu. Andrzej Stankiewicz, Dominika Długosz, Kamil Dziubka i Beata Lubecka. Zapraszają Widzów i Słuchaczy do oglądania, słuchania i zadawania pytań. To ważny politycznie czas — w sobotę na konwencji w Gliwicach Rafał Trzaskowski został oficjalnie ogłoszony jako kandydat Koalicji Obywatelskiej na prezydenta. Mówiąc, że to będzie kampania i gospodarce, bezpieczeństwie i równości, zapowiedział liberalizację przepisów aborcyjnych — to niezrealizowana obietnica Koalicji Obywatelskiej z zeszłorocznej kampanii parlamentarnej. Jego wystąpienie na bieżąco komentował Jarosław Kaczyński, któremu politycy PiS założyli konto na X-Twitterze na czas kampanii. W tym czasie kandydat PiS Karol Nawrocki musi się mierzyć z pytaniami dotyczącymi znajomości w trójmiejskim półświatku. To pokłosie ujawnionego w poprzednim wydaniu „Stanu Wyjątkowego” krążącego we władzach PiS raportu, w którym na kilkudziesięciu stronach opisywane są szemrane kontakty Nawrockiego. W sobotę swą konwencję miał także lider Polski 2050 Szymon Hołownia. Znamy już kandydata Konfederacji — to Sławomir Mentzen, o którym ciepło wypowiada się Andrzej Duda. Prezydent spotkał się z Nawrockim, ale widać, że z otwartym poparciem dla kandydata PiS się nie spieszy. Prawda jest jednak taka, że Trzaskowski i Nawrocki to faworyci. Prawdopodobnie wśród nich będzie nowy prezydent, który obejmie urząd latem 2025 r., po 8 latach kadencji Dudy. W tych szczególnych okolicznościach Andrzej Stankiewicz, Dominika Długosz, Kamil Dziubka i Beata Lubecka zapraszają na wydanie specjalne „Stanu Wyjątkowego”. Twórcy „Stanu Wyjątkowego” wchodzą za kulisy polityki i odpowiadają na pytania zgromadzonej w studiu publiczności, a także Widzów i Słuchaczy śledzących audycję przez Internet. Jakie są kulisy selekcji kandydatów KO i PiS? Jak będzie wyglądać kampania? I — co najważniejsze — jak potoczą się wydarzenia polityczne w razie zwycięstwa poszczególnych kandydatów? Zapraszamy na „Stan Wyjątkowy”!
[AUTOPROMOCJA] Pełną wersję video możesz obejrzeć tu: https://wiadomosci.onet.pl/stan-wyjatkowy-podcast-onetu Pełnej wersji podcastu posłuchasz w aplikacji Onet Audio. Możesz pobrać ją tutaj: https://onetaudio.app.link/StanWyjatkowy Zapraszamy na wyjątkowy wieczór ze „Stanem Wyjątkowym”! Już w czwartek 6 czerwca o godzinie 20.00 program NA ŻYWO z udziałem Widzów. W ostatnich godzinach kampanii Andrzej Stankiewicz, Dominika Długosz, Kamil Dziubka i Beata Lubecka odpowiadać na Wasze pytania. Aby wziąć udział w wydarzeniu, wystarczy zarejestrować się na platformie Eventory. Link do zapisów: https://eventory.cc/event/stan-wyjatkowy-live-4 Podcast "Stan Wyjątkowy" został nominowany w plebiscycie "Best Stream Awards" w dwóch kategoriach: premium/original oraz newsy, komentarze, polityka polska. Zachęcamy do głosowania pod linkiem: https://beststreamawards.net/glosowanie/ Zastanawiamy się, czy to przypadek, że akurat w tym tygodniu niektórzy politycy Suwerennej Polski postanowili dyskretnie usunąć logo swojej partii z profili w mediach społecznościowych. No bo z jednej strony wszyscy ziobryści publicznie stoją murem za towarzyszami umoczonymi w złodziejstwo pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości. Z drugiej być część z nich jednak uznała, że szyld partii kojarzonej z okradaniem ofiar przestępstw z należnej im pomocy staje się ciężarem. Zwłaszcza że trwa kampania wyborcza, a część działaczy SP walczy o mandat w Parlamencie Europejskim. Walki z pewnością nie ułatwia fakt, że w ostatnich dniach na partię spadły ciężkie ciosy ze strony prokuratora generalnego Adama Bodnara. Najpierw ogłosił, że wysłał do Sejmu wniosek o uchylenie immunitetu Michała Wosia, byłego wiceministra sprawiedliwości. To on podpisał się pod kwitami w sprawie sfinansowania z Funduszu Sprawiedliwości zakupu Pegasusa. We wniosku prokuratury znalazł się nowy element – zeznania Tomasza Mraza, byłego departamentu Funduszu Sprawiedliwości w Ministerstwie Sprawiedliwości. Ten były współpracownik Marcina Romanowskiego, innego z zastępców Zbigniewa Ziobry, przez dwa lata nagrywał swojego szefostwo Ministerstwa Sprawiedliwości. Zarejestrował ok. 50 godzin rozmów. Nagrania pogrążają ziobrystów. Na Wosiu się nie skończy — na batalię ze śledczymi muszą się szykować sam Romanowski i Dariusz Matecki, partyjny hejter ziobrystów, pokątnie wspomagany milionami z Funduszu Sprawiedliwości. Nie dziwi nas, że obóz władzy chętnie eksploatuje temat taśm, bo to dla Platformy samograj. Jednak sam Donald Tusk skupia się teraz na czymś innym. Po ataku na polskiego żołnierza pojechał do placówki Straży Granicznej w Dubiczach Cerkiewnych i zapowiedział przekazanie "wszelkich dostępnych środków" na obronę granicy. W planach jest przywrócenie strefy buforowej na pasie o szerokości około 200 metrów od linii granicy z Białorusią. Tusk bardzo mocno poszedł w narrację o konieczności ochrony granic właściwie za wszelką cenę. W tym sensie wszedł w buty PiS sprzed kilku lat, co partia Jarosława Kaczyńskiego próbuje wykorzystywać, punktując – jak przekonuje – hipokryzję obozu władzy. Kwestia bezpieczeństwa będzie mieć kluczowy wpływ na wynik wyborów — głosujący swymi kartkami pokażą, czy Tusk jest dla nich w tej kwestii wiarygodny. Swoją drogą, zanosi się na fascynujący finisz kampanii — mandatów mogą nie zdobyć czołowi politycy PiS, tacy jak Jacek Kurski, ani Ryszard Czarnecki, ani nawet Maciej Wąsik i Mariusz Kamiński. Mandatu pewnego nie ma nawet „jedynka” na wielkopolskiej liście PiS Wojciech Kolarski. Prezydencki minister i przyjaciel Andrzeja Dudy walczy wciąż przede wszystkim o rozpoznawalność, bo nawet dla wyborców prawicy do tej pory był kompletnym „nonejmem”. To właśnie dlatego każdy jego spot wyborczy kończy się słowami „nazywam się Wojciech Kolarski”. Przyjaciel Kolarskiego z dużego pałacu wspiera go jak może. Ostatnio w trakcie jednego z wieców w Wielkopolsce prezydent nawiązał nawet do CPK i snuł wizję przyszłości, w których coraz więcej Polaków ma… własne samoloty. Po dwóch kadencjach na prezydenckim fotelu prezydent naprawdę nieźle odleciał.
Już w marcu, kiedy prezydent Andrzej Duda odwiedzał wspólnie z Donaldem Tuskiem Biały Dom, mieliśmy wrażenie, że wręcz wyrywa się, żeby z Waszyngtonu skoczyć do Donalda Trumpa. Wtedy otoczenia Joego Bidena zasugerowało po cichu, że może to nie jest najlepszy pomysł. Było jednak prawie pewne, że do spotkania wkrótce dojdzie. I wcale nie jest tak, że tylko polskiemu prezydentowi zależało na kolacji, która odbyła się w środę w nowojorskim – a jakże – Trump Tower. Były włodarz Białego Domu i kandydat Republikanów w tegorocznych wyborach bardzo potrzebuje obrazków jak te, po spotkaniu z Andrzejem Dudą. Chce pokazać, że nie jest izolowany. Ostatnio spotkał się m.in. z Viktorem Orbanem i szefem brytyjskiego MSZ Davidem Cameronem. Wprawdzie obecny rząd krzywo patrzy na to spotkanie, ale i tak wiele zrobić nie mógł. Przekazał sugestie dotyczące tematyki ukraińskiej, która z pewnością pojawiła się w trakcie kolacji. Oczywiście pojawia się pytanie, jakie korzyści chce osiągnąć polski prezydent. Jeśli Donald Trump wygra wybory w USA, Andrzej Duda będzie gospodarzem w Pałacu Prezydenckim tylko przez siedem miesięcy drugiej kadencji Trumpa. Co potem? Stanowisko w strukturach międzynarodowych dzięki wsparciu gospodarza środowej kolacji? Jedno jest pewne. Po 6 sierpnia 2025 r. Andrzej Duda nikogo już nie ułaskawi. Maciej Wąsik i Mariusz Kamiński – jeśli zostaną skazani – tym razem nie mają co liczyć na szczęście. Chyba, że kolejnym prezydentem zostanie kandydat PiS, ale do tego droga daleka. Tymczasem byli szefowie pisowskich służb usłyszeli zarzuty bezprawnego głosowania w Sejmie. Chodzi o wydarzenia po prawomocnym wyroku sądu, który w grudniu ub. r. skazał obydwu panów na więzienie za przekroczenie uprawnień. Marszałek Sejmu wygasił im mandaty, ale ci nie uznali tego faktu i jak gdyby nigdy nic przyszli do Sejmu i głosowali. Inna sprawa, że wtedy jeszcze Szymon Hołowni nie dezaktywował im kart do głosowania. Tak czy inaczej śledczy uznali, że Kamiński z Wąsikiem złamali prawo. Obaj oczywiście uznają to za zemstę Donalda Tuska. Przyznać możemy jedno – premier całkiem niedawno mówił, że sprawa Kamińskiego i Wąsika się nie kończy, a dopiero zaczyna. I coś w tym chyba rzeczywiście jest. Dwójka tych polityków PiS zapewne znajdzie się na listach wyborczych do Parlamentu Europejskiego. Wprawdzie nie wszyscy – i to nawet w PiS – cieszą się z tego, ale Jarosław Kaczyński raczej da im szansę, by wyjechać do Brukseli. Będą mieli immunitet, ale akurat w PE dość łatwo go zdjąć. Nie będzie to więc bezpieczna przystań. Na pewno bardziej opłacalna. Listy układają też inni. Nowa Lewica kłóci się z partią Razem o jedynkę na Śląsku, PSL z Polską 2050 o lidera listy w Wielkopolsce, a politycy Platformy zastanawiają się, jak bardzo „kierownik” namiesza w okręgach wyborczych. Bo to, że namiesza, jest pewne.
Obliczony na przejęcie kontroli nad PiS sojusz Andrzeja Dudy z Mateuszem Morawieckim zaczyna przynosić konkretne rezultaty. Właśnie z inspiracji Morawieckiego prezes Jarosław Kaczyński dokonał politycznej egzekucji wśród europosłów PiS. A to otwiera byłemu premierowi drogę do przejęcia kontroli nad partyjnymi posadami w Parlamencie Europejskim — w czasach opozycyjnej posuchy to najbardziej atrakcyjne fuchy, które Morawiecki rozda tak, żeby wzmocnić się wewnątrz partii. Ale sojusz ex-premiera z prezydentem to nie jest wyłącznie taktyczna rozgrywka. To sojusz strategiczny, obliczony na nowe rozdanie na prawicy, gdy Kaczyński osłabnie już tak bardzo, by władzę oddać po dobroci lub pod presją. To wcale nie musi być odległa perspektywa — otoczenie Dudy wspiera kandydaturę Morawieckiego na prezydenta, zakładając, że nawet jeśli wiosną przyszłego roku przegra wybory, to na pewno wejdzie do drugiej tury, zdobywając kilka milionów głosów. A to wzmocni Morawieckiego, czyniąc go najpopularniejszym politykiem prawicy. Wzmocniony milionami głosów Morawiecki i odchodzący z Pałacu prezydenckiego popularny w elektoracie prawicy Duda — ten scenariusz to realne wyzwanie dla Kaczyńskiego. Na razie prezydent nie sonduje rządu w sprawie poparcia w staraniach o posadę za granicą. A to znaczy, że bardzo poważnie rozważa pozostanie w Polsce i zaangażowanie się w rozgrywki wewnątrz PiS. W ostatnim roku prezydentury Duda chce być też bardziej aktywny — co wymusza na nim zmiana władzy. Twórcy słuchowiska politycznego „Stan Wyjątkowy” Andrzej Stankiewicz i Renata Grochal trochę nawet prezydentowi współczują, bo Donald Tusk wymierza mu ciosy bardzo precyzyjnie — tak jak podczas pierwszego posiedzenia Rady Gabinetowej, czyli spotkania prezydenta z rządem. Tusk zaatakował Dudę, mówiąc o patologiach rządów PiS, w tym nielegalnym stosowaniu Pegasusa oraz przekrętach przy inwestycji Orlenu w małe elektrownie atomowe. Tak nam się wydaje — a właściwie to mamy na to dowody — że bardzo niedługo pan Daniel Obajtek stanie się Danielem O. I nie pomoże nawet immunitet europosła, który może mu zagwarantować Kaczyński, oferując miejsce na liście PiS do Parlamentu Europejskiego.
Całość TYLKO w aplikacji Onet Audio. Subskrybuj pakiet Onet Premium i słuchaj bez limitu. Niektórzy widzą w tym szturm w stylu legionów rzymskich. Inni idą jeszcze dalej, doszukując się w ataku posłów PiS na Sejm taktyki Spartan. Twórcy słuchowiska politycznego „Stan Wyjątkowy” Andrzej Stankiewicz i Kamil Dziubka dostrzegają inne, znacznie bardziej uderzające analogie. W próbie siłowego wprowadzenia do gmachu Sejmu pozbawionych mandatów poselskich Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika widzimy mieszankę nieudolnej partyzantki miejskiej z pijanym szlacheckim zajazdem — a to wszystko ze sporą domieszką kabaretu. Dla jasności — nie tylko my tak sądzimy. Spora część polityków PiS uważa, że prezes Jarosław Kaczyński kompletnie odleciał i takimi akcjami jak przepychanki ze Strażą Marszałkowską — pełnymi emocji, przemocy i epitetów — tylko szkodzi partii. Trudno się nie zgodzić. Bo nawet jeśli po nieudanej próbie wniesienia Kamińskiego i Wąsika do Sejmu Kaczyński sam miał politycznego kaca, to przecież obserwujemy wszystkie jego działania i ta żałosna operacja nie była żadnym wypadkiem przy pracy. Wszak w ostatnich dniach Kaczyński oświadczył, że obecna władza jest gotowa do politycznych zabójstw, porównał Donalda Tuska do Hitlera i oświadczył, że są podstawy, by naukowo badać związek między homoseksualizmem a pedofilią. Cóż, prezesowska codzienność. Postarajmy się jednak zrozumieć prezesa przynajmniej w kwestii rzymsko-spartańsko-partyzanckiego kabaretu z wprowadzaniem Kamińskiego i Wąsika do Sejmu. Wszak politycy PiS wielokrotnie zapowiadali taką operację, więc nie było wyjścia, trzeba było to odegrać — spełniając marzenia najtwardszego elektoratu. Ale więcej takich prób nie będzie, bo PiS nie zyskuje politycznie na rozróbach. W dodatku w PiS narasta niechęć do Kamińskiego i Wąsika — w partii zapanowała psychoza, bo krążą plotki o tym, kogo we własnym ogródku obaj dżentelmeni jako szefowie specsłużb inwigilowali. Łydki drżą choćby Markowi Suskiemu, Krzysztofowi Sobolewskiemu, Janowi Krzysztofowi Ardanowskiemu, Adamowi Bielanowi, Markowi Kuchcińskiemu, Tomaszowi Latosowi, Arkadiuszowi Czartoryskiemu czy Ryszardowi Czarneckiemu. Wszak wszystkie zebrane przez Kamińskiego i Wąsika kwity ma dziś nowa władza. W swej małostkowości bacznie obserwowaliśmy, który z nich pojawi się w legionie atakującym Sejm z Kamińskim i Wąsikiem na sztandarach. Nie dostrzegliśmy żadnego, choć zapewne po prostu wzrok nas zawodzi. Nie było również Mateusza Morawieckiego, mimo że tygodniami zapowiadał obronę Kamińskiego i Wąsika własną piersią. A nie było go, bo powoli próbuje wrócić do gry o przejęcie władzy w PiS. I — w porównaniu z szalejącym Kaczyńskim — chce uchodzić za „normalsa”.
Reprezentacja Polski jedynie remisując z Czechami 1:1, spisała ten rok na straty i po raz kolejny w tych eliminacjach odebrała sobie szanse na bezpośredni awans na mistrzostwa Europy w Niemczech w 2024 r. Gra podopiecznych Michała Probierza nie wyglądała, jak zespołu, przed którym kolejny raz w tych eliminacjach otworzyła się okazja na odkupienie części win z poprzednich spotkań. Najważniejsze w piątkowy wieczór było jednak to, aby zainkasować trzy punkty i w poniedziałkowy wieczór śledzić poczynania rywali. Kolejny raz zakończyło się to klapą i w marcu będziemy zmuszeni do grania baraży. Radosław Majdan razem z Łukaszem Olkowiczem, Dariuszem Szpakowskim oraz Piotrem Żelaznym zastanowią się w programie, czy mamy szanse na awans do Euro 2024 w barażach. Na kogo możemy trafić? Czy patrząc na zdobyte 11 punktów w tych eliminacjach wciąż mamy o czym marzyć?
Zrobili tak, jak chciał prezydent — liderzy Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi i Lewicy jeszcze przed pierwszym posiedzeniem nowego Sejmu podpisali umowę koalicyjną. Podczas niedawnych konsultacji powyborczych Andrzej Duda sugerował, że brak umowy może oznaczać, że rząd Donalda Tuska wcale nie musi mieć większości. Teraz prezydent dostał dowód na to, że większość jest. Rzecz jasna, cała rozgrywka Dudy na kwestionowanie koalicji była tylko wybiegiem. Prezydent chciał mieć pretekst, by powierzyć misję tworzenia rządu przedstawicielowi PiS, obecnemu premierowi Mateuszowi Morawieckiemu. Przeczuwając, że Tusk jeszcze przed pierwszym posiedzeniem Sejmu dopnie umowę i pomacha nią Morawieckiemu przed nosem, prezydent nie czekał i już kilka dni temu zapowiedział, że i tak to Morawiecki dostanie misję tworzenia rządu. Misję z góry skazaną na porażkę — PiS musiałoby przekonać do koalicji PSL albo kupić co najmniej 30 posłów. A to jest nierealne. W rzeczywistości rząd PiS upada i za kilka tygodni odda władzę — dlatego autorzy słuchowiska politycznego „Stan Wyjątkowy” Andrzej Stankiewicz i Renata Grochal obserwują wzbierającą falę odejść ludzi PiS z instytucji państwowych i służb. Nawet butny zazwyczaj wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki spakował swój hippisowski dobytek w reklamówkę i listonoszkę, zwalniając sejmowy gabinet dla wybrańców nowej koalicji. Skala porażki zaczyna docierać do Jarosława Kaczyńskiego. Prezes PiS po wyborach zniknął na kilkanaście dni, ale teraz powoli dochodzi do siebie — i próbuje pokazać, że panuje nad sytuacją i ma pomysł, jaką drogą poprowadzić PiS do zwycięstwa w przyszłorocznych wyborach samorządowych oraz europejskich. Na razie jednak to robienie dobrej miny do złej gry — jedynym politycznym pomysłem Kaczyńskiego jest atak na Unię Europejską i przekonywanie, że Berlin — rękami Brukseli — chce zabrać Polsce suwerenność i doprowadzić do, tu cytat, „anihilacji polskiego państwa”. Jednym słowem, pomysłem Kaczyńskiego na wyjście z impasu po nieudanej kampanii wyborczej, jest danie wyborcom jeszcze więcej tego, co było esencją jego kampanii wyborczej — ataku na Unię. Swoją drogą, z doświadczenia wiemy, że gdy prezes mówi o anihilacji czegokolwiek, to jest to dowód na to, że nie ma innego pomysłu na mobilizację elektoratu. „Stan Wyjątkowy” został nominowany w konkursie „Podcast roku”. Spośród nominowanych zostanie także przyznana nagroda publiczności. Zachęcamy do głosowania na "Stan Wyjątkowy": Nagroda publiczności 2023. Podcast Roku – konkurs im. redaktora Janusza Majki.
Bayern Monachium znów wygrał Der Klassiker — i to jak! Mistrzowie Niemiec pokonali Borussię Dortmund na jej terenie aż 4:0. Klasą dla siebie znów był Harry Kane, który wpakował trzy gole. Klub z Bawarii kontynuuje niesamowitą serię i goni lidera Bundesligi Bayer Leverkusen. BVB dawno nie wygrało w starciu niemieckich tytanów. Na ostatnich dziesięć konfrontacji tylko raz triumfowała, ale dość dawno, bo w sezonie 2018/2019. Poza tym wygrywał Bayern i raz był remis. O sytuacji w lidze niemieckiej i ostatnim Der Klassiker porozmawiamy z ekspertem od Bundesligi Radosławem Gilewiczem. Następnie przejdziemy na nasze polskie podwórko. Legia Warszawa po 4 porażkach z rzędu w PKO BP Ekstraklasie pokonała na wyjeździe Radomiak Radom 1:0. Czy gra Legii to dobry prognostyk przed czwartkowym rewanżem ze Zrinjskim Mostar? Przyjrzymy się także dole tabeli i zastanowimy się, dlaczego od wielu lat tak słabo idzie beniaminkom? Zarówno Puszcza Niepołomice jak i Ruch Chorzów i ŁKS Łódź zamykają tabelę PKO BP Ekstraklasy. Czy wszystkie z niej spadną? Na koniec programu połączymy się z Dominikiem Guziakiem, który opowie nam, jak sobie radzą reprezentanci Polski w Serie A. Czy jest się o co martwić? Na Misję Futbol zapraszają Radosław Majdan, Łukasz Olkowicz, Bartosz Gleń i Dariusz Szpakowski.
Gol w 92. minucie rozstrzygnął El Clasico! Na ten mecz czekał cały piłkarski świat i było warto! A bohaterem został debiutujący w wielkiej rywalizacji Jude Bellingham, który strzelił dwa gole i uciszył stadion olimpijski w Barcelonie! W lepszej sytuacji byli Królewscy, także ze względu na kontuzje piłkarzy. W ich składzie zabrakło bowiem przede wszystkim Thibauta Courtouis i Edera Miitao. W zespole Blaugrany zagrać nie mogli za to Frenkie de Jong, Pedri i Sergi Roberto, a wracający po kontuzji Robert Lewandowski znalazł się tylko wśród rezerwowych. O meczu oraz atmosferze, jaka była na trybunach porozmawiamy na łączeniu z Michałem Żewłakowem. Działo się również w naszej Ekstraklasie, gdzie Legia Warszawa przegrała swój czwarty mecz z rzędu na krajowym podwórku. Czy powtórzy historię Lecha Poznań z poprzedniego sezonu, który poświęcił wyniki ligowe na rzecz pucharów? W Lidze Konferencji Europy Legia lideruje w swojej grupie. Po zwycięstwie Wojskowych ze Zrinjskim Mostar oraz remisie Rakowa Częstochowa ze Sportingiem awansowaliśmy w rankingu klubowym UEFA. W programie opowiemy, co to dla nas oznacza? Na sam koniec programu połączymy się z Jarosławem Kolińskim, który jak ryba w wodzie czuje się, opowiadając o lidze angielskiej. Opowie nam o ostatnich derbach Manchesteru, które bez większych problemów wygrała ekipa Pepa Guardioli. O lidze hiszpańskiej, angielskiej, polskim podwórku oraz pucharach Radosław Majdan będzie dyskutował w programie z Piotrem Labogą, Łukaszem Olkowiczem oraz Dariuszem Szpakowskim.
Legia Warszawa przegrała cztery mecze z rzędu. Ostatni mecz ze Śląskiem Wrocław, to blamaż w wykonaniu Wojskowych. Czy posada Runjaicia może być niedługo zagrożona? W jak dużym kryzysie jest stołeczna ekipa? Na jej słabej dyspozycji korzysta Śląsk, który wskakuje na pozycje lidera PKO BP Ekstraklasy! Z kolei Polski drugi pucharowicz Raków Częstochowa przegrał swój mecz z Górnikiem Zabrze 1:2. O jego szansach w czwartkowym meczu ze Sportingiem Lizbona porozmawiamy z Andrzejem Juskowiakiem. Nie samą Ekstraklasą człowiek żyje. W ostatni weekend w Anglii odbyły się derby Londynu i Liverpoolu. Arsenal tylko zremisował z Chelsea 2:2 i Manchester City wygodnie zasiadł w fotelu lidera. Ekipa Pepa Guardioli musi jednak oglądać się za siebie, ponieważ po piętach depcze mu również Liverpoolu, który ma tylko punkt mniej. O polskim i angielskim piłkarskim podwórku Radosław Majdan porozmawia z Dariuszem Szpakowskim, Jarosławem Kolińskim oraz Jakubem Treciem.
Gościem programu jest Michał Kołodziejczak.
Niestety, ale po fatalnym meczu remisujemy z Mołdawią 1:1. Te eliminacje to jedna wielka kompromitacja. O awans na Euro zagramy z Czechami w Warszawie. Czy jesteśmy w stanie zagrać lepszy futbol i zagrozić naszym południowym sąsiadom? Czy Piotr Zieliński sprawdził się jako kapitan? Czy Michał Probierz wprowadził dobrych zawodników do kadry? Jakie jest nasze miejsce w europejskim futbolu? O meczu z Wyspami Owczymi oraz Mołdawią Radosław Majdan porozmawia z Tomaszem Ćwiąkałą, Łukaszem Wiśniowskim i Łukaszem Olkowiczem.
Gościem programu jest Tomasz Grodzki.
Gościem programu jest Joanna Scheuring-Wielgus.
Gośćmi programu są Marcin Duma i Renata Mieńkowska-Norkiene.
Gościem programu jest Michał Majewski.
Gośćmi Łukasza Kadziewicza w "Onet Rano." są: Radosław Majdan, Jessica Ziółek, Michał Majewski, Grzegorz Święch i Zuza Karcz. W części #WIEM rozmowa Beaty Tadli z Martą Wojtas.
Gościem programu jest Radosław Majdan.
Gościem programu jest Jessica Ziółek.
Gośćmi programu są Grzegorz Święch i Zuza Karcz.
Gośćmi Onet Rano są Andrzej Smolik i Kev Fox.
Gośćmi programu są Dorota Peretiatkowicz i Ula Chincz.
Gośćmi Magdaleny Rigamonti w "Onet Rano." są: Michał Szczerba, Piotr Mieczkowski, Maciej Miecznikowski, Joanna Bylinka-Stoch, Andrzej Smolik i Kev Fox. W części #WIEM rozmowa Łukasza Kadziewicza z Dorotą Peretiatkowicz i Ulą Chincz.
Gościem programu jest Michał Szczerba.
Gościem programu jest Piotr Mieczkowski.
Gośćmi programu są Maciej Miecznikowski i Joanna Bylinka-Stoch.
Michał Probierz odkrył karty! Znamy już nazwiska wszystkich piłkarzy powołanych do reprezentacji Polski. Z powodu kontuzji na liście zabrakło Roberta Lewandowskiego, a były opiekun kadry U-21 sięgnął też po kilka nowych twarzy. Są również sensacyjne decyzje, bo powołania nie otrzymał m.in. Jan Bednarek! W studio zastanowimy się, na kogo postawi w meczu z Wyspami Owczymi oraz Mołdawią selekcjoner. Połączymy się także z Radosławem Kałużnym, który oceni powołania Michała Probierza. Następnie przejdziemy do wielkiego skandalu, jaki po meczu Legii z AZ Alkmaar dopuściła się holenderska policja. Niestety, ale to nie koniec złych informacji. Zarówno Legia, jak i Raków w bardzo słabym stylu przegrali swoje mecze w europejskich pucharach. Po ostatnich meczach w lidze i pucharach widać, że oba zespoły wpadły w dołek formy. Czy ten trend się utrzyma? Czy Legia i Raków są po prostu już zmęczone i potrzebują oddechu? Nie samymi pucharami i reprezentacją człowiek żyje, dlatego przyjrzymy się także derbom Polski, gdzie Legia Warszawa zmierzyła się na Łazienkowskiej z Rakowem Częstochowa, a w Londynie Arsenal powalczył z Manchesterem City. O lidze angielskiej porozmawiamy na łączeniu z ekspertem Jonaszem Zasowskim. Porozmawiamy o tych wszystkich tematach w Misji Futbol, a gośćmi Radosława Majdana będzie Rafał Dębiński, Łukasz Olkowicz i Dariusz Szpakowski.
Gośćmi Tomasza Sekielskiego są: Grzegorz Schetyna, Philipp Fritz, Klaudiusz Slezak, Michael Schudrich oraz Irena Wiszniewska. W części "Onet Rano. Wiem" gościem Odety Moro będzie Joanna Rokicka.
Gościem programu jest Klaudiusz Slezak.
Gośćmi programu są Michael Schudrich i Irena Wiszniewska.
Gościem programu jest Joanna Rokicka.
Gośćmi Beaty Tadli w "Onet Rano." są: Kinga Gajewska, Wojciech Sobierajski, Katarzyna Miller i Anna Szymańczyk. W części #WIEM rozmowa Odety Moro z Małgorzatą Nowicką.
Gościem programu jest Kinga Gajewska.
Gościem programu jest Katarzyna Miller.
Gościem programu jest Anna Szymańczyk.
Gościem programu jest Małgorzata Nowicka.
To jest "Stan Wyjątkowy na wybory". Słuchowisko polityczne Andrzeja Stankiewicza, Dominiki Długosz, Kamila Dziubki i Renaty Grochal teraz dwa razy w tygodniu. Do standardowego programu w sobotę o 20.00 dokładamy dodatkowe wydanie kampanijne — zawsze we wtorek o 19.00 na stronie głównej Onetu oraz w serwisie YouTube. Po emisji program będzie dostępny w ramach pakietu Onet Premium. W tym wydaniu Andrzej Stankiewicz (ONET) i Dominika Długosz omawiają polityczne konsekwencje starcia gigantów — chodzi o marsz zorganizowany w stolicy przez Platformą Obywatelską oraz konwencję wyborczą PiS w Katowicach. Bohaterem obu wydarzeń był Donald Tusk. To dla niego do Warszawy przyjechało kilkaset tysięcy ludzi, to przeciwko niemu Kaczyński skrzyknął do katowickiego Spodka kilkanaście tysięcy swoich najwierniejszych działaczy. Autorzy „Stanu Wyjątkowego” opowiadają — bazując na swych rozmowach wśród polityków — że ani marsz ani konwencja nie przyniosą znaczących zmian w notowaniach PiS i Platformy. Ale to nie znaczy, że oba wydarzenia nie miały znaczenia. Wręcz przeciwnie. Tyle, że kluczowe pytanie jest inne — co się stanie z Trzecią Drogą, w której są zarówno wyborcy sprzyjający opozycji, jak i osoby o bardziej prawicowych przekonaniach.? Powiedzmy to wprost: jeśli zderzenie Platformy z PiS może mieć konsekwencje, to właśnie dla Trzeciej, która w razie utraty poparcia może nie przekroczyć progu wyborczego. W takiej sytuacji zyska zwycięzca. A dziś większe szanse na zwycięstwo ma PiS, za którym stoi propagandowy aparat TVP i partyjny szejk Daniel Obajtek, który obniża ceny paliw, nie wahając się — jak wieść gminna niesie — użyć do tego rezerw strategicznych. Wszystko dla partii!
Właściwie to moglibyśmy już zacząć pracę nad rankingiem kampanijnych przemocowców. Na pewno w czołówce znalazłby się wiceminister środowiska Jacek Ozdoba. Młodzian ów łączy gaszenie płonących wysypisk śmieci przywiezionych z Niemiec za czasów PiS z intensywną pracą udami oraz rękami podczas nalotów na konferencje prasowe swych konkurentów z Platformy, wytykających mu śmieciowe zaniedbania. Wysoko zapewne jest jego towarzysz partyjny Janusz Kowalski, który — jak twierdzą nieżyczliwi mu politycy PO — podczas nalotów nie tylko się przepycha, ale jeszcze pluje. Ostatnio Kowalski — który udaje, że jest wiceministrem rolnictwa — prawie się pobił z Michałem Kołodziejczakiem, liderem chłopskiej AgroUnii. To są epickie sceny: na ministerialnym korytarzu wysoki, przylizany Kowalski stoi twarzą w twarz z niskim, skromnie odzianym Kołodziejczakiem. Obaj wrzeszczą na siebie, a na ich twarzach widać wściekłość. Brakuje tylko iskry, żeby dali sobie po razie. Kołodziejczak nie poprzestał na starciu z Kowalskim i na spotkaniu w Ministerstwie Rolnictwa zwyzywał innych wiceministrów tak brutalnie, że jeden z nich — Rafał Romanowski — rwał się do spotkania z nim „w cztery oczy”. Starcie osobiście powstrzymał minister Rober Telus. Tak wygląda kampania wyborcza AD 2023. A twórców słuchowiska politycznego „Stan Wyjątkowy” zastanawia jedno: kto pierwszy nie wytrzyma. Oczywiście zakładamy, że takie przepychanki i awantury to w pełni zaplanowane akcje kampanijne. Tyle że gdy oglądamy zdjęcia z ataków biodrem i łokciem, z przepychanek i wyzwisk, to dochodzimy do wniosku, że panów przemocowców często ponosi temperament i rękoczyny wiszą w powietrzu. W tym wydaniu „Stanu Wyjątkowego” Andrzej Stankiewicz (ONET.PL) oraz Dominika Długosz („Newsweek”) analizują także atak Jarosława Kaczyńskiego, który wykrzyczał na pikniku rodzinnym — finansowanym z publicznych pieniędzy — że Donald Tusk to „ryży wróg narodu”. Szukamy źródeł furii prezesa i wychodzi nam, że raczej nie znikną — więc furii będzie do wyborów tylko więcej. Tusk sugeruje, że ten atak to nie jest przypadek. Twierdzi, że Kaczyński przygotowuje się do przesunięcia wyborów, aby pozaprawnie zatrzymać pochód opozycji do władzy. To jest prawdziwy powód, dla którego Tusk zwołuje milionowy marsz na 1 października — chce postraszyć Kaczyńskiego, by nie sięgał po żadne triki. Autorzy „Stanu Wyjątkowego” pochylają się też z troską nad występami pana premiera, który natrętnie próbuje włączyć się do pojedynku Kaczyńskiego z Tuskiem. Filmiki pana premiera są stylowe — ostatnio modne są ciemne, militarne koszule i wojskowe polo w kolorze khaki. Ale poczucie bezpieczeństwa w nas to nie buduje, jako że premier opowiada straszliwe androny.
W najnowszym odcinku słuchowiska politycznego „Stan Wyjątkowy” Renata Grochal i Kamil Dziubka zastanawiają się, czy PiS polegnie od własnej broni. Wygląda na to, że Donald Tusk odrobił lekcję i wie, że z populistami można wygrać tylko populizmem. Spot lidera KO, który wytknął PiS, że straszy uchodźcami i migrantami, mimo że sprowadził do Polski najwięcej obcokrajowców od lat, wywołał popłoch w partii rządzącej. - To będzie taki prawdziwy milion Kaczyńskiego – mówił Tusk, ujawniając rządowe rozporządzenie, według którego jeśli PiS wygra wybory, może sprowadzić do Polski ponad milion obcokrajowców. Kontratak lidera KO wywołał popłoch w szeregach PiS. Do tego stopnia, że Jarosław Kaczyński, który słynie z tego, że nie lubi udzielać wywiadów, dał specjalny wywiad Polskiej Agencji Prasowej. W rozmowie odciął się od polityki własnego rządu. Prezes ogłosił, że rozporządzenie w sprawie migrantów „to była inicjatywa urzędnicza, która była zdecydowanym błędem, ale została rozpoznana i zatrzymana”. Czy prezes zdobędzie się na to, by wysłać kwiaty Tuskowi, albo może lepiej dobre wino, bo Tusk jest znany z zamiłowania do dobrych trunków. Według autorów „Stanu Wyjątkowego” to mało prawdopodobny scenariusz. Kontratak Tuska i wejście z PiS w licytację na migrantów zniesmaczył za to komentariat. Część polityków i publicystów zaczęła kręcić nosem na to, że Tusk przejmuje metody PiS. - Tusk chce wygrać wybory, a nie wygrywać opinie publicystów – ocenił Kamil Dziubka w programie „Stan Wyjątkowy”, pytany przez Renatę Grochal, czy da się wygrać z populistami, nie sięgając po ich broń. Ale nie tylko migrantami żyła w minionym tygodniu Polska. Nasz kraj odwiedziła premier Włoch Giorgia Meloni, sojuszniczka PiS, która pobłogosławiła partię Kaczyńskiego przed wyborami. Meloni oświadczyła, że byłoby najlepiej, gdyby PiS i Morawiecki nadal rządzili Polską po jesiennej elekcji. Premier był wyraźnie rozanielony, choć gdy szef Europejskiej Partii Ludowej Manfred Weber wyraził nadzieję, że po wyborach władzę w Polsce przejmą PO i PSL, partie należące do jego grupy politycznej w europarlamencie, Morawiecki pomstował, że to jest „grupa Webera” i porównał ją z rosyjskimi najemnikami z „grupy Wagnera”. Czy teraz można uznać, że PiS gra w grupie Meloni? I z kim Morawiecki by ją porównał, skoro wiadomo, że Włosi uchodzą za jedno z bardziej prorosyjskich państw w Europie? Media informowały też o problemach posłanki PiS Iwony Arent. Otóż syn pani poseł jest podejrzany o brutalne pobicie byłej dziewczyny. Kobieta miała być – według prokuratury – bita pięściami po twarzy, uderzana otwartą ręką w twarz, kopana, czym narażono ją na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia. Posłanka PiS próbowała początkowo bronić syna mówiąc, że nie brał udziału w pobiciu, jedynie „poniosły go nerwy, szarpnął dziewczynę za włosy i ją opluł”. Po kilku godzinach – najwyraźniej po konsultacjach ze sztabem – uznała jednak, że musi zawiesić działalność polityczną. - Ta sprawa będzie wracać, choć nie sądzę, żeby to spowodowało, że Iwona Arent wypadnie z list PiS – mówi Kamil Dziubka. Ale dzieje się też kącik trybunalskim. Autorzy „Stanu Wyjątkowego” zauważają, że Trybunał pani Przyłębskiej jeszcze się nie odkłócił, do czego wzywał prezydent, ale doszło tam do pewnych przetasowań. Otóż sędzia – dubler Mariusz Muszyński zamieścił wpis na blogu, w którym poinformował, że przestał być wiceprezesem TK, bo skończyła się jego 6-letnia kadencja. W związku z tym przeprowadził się z gabinetu wiceprezesa „do pokoiku sędziego prawie w końcu skrzydła tzw. sędziowskiego”. „Moją obecną sąsiadką jest sędzia Krystyna Pawłowicz. A że głośno mówi, a pokoje małe, ściany cienkie (kartongips), to już po jednym dniu widzę, jak ciekawe to będzie sąsiedztwo” – napisał na blogu Muszyński. - Profesor Pawłowicz nigdy nie gryzła się w język, więc ja sobie wyobrażam, co się musi dziać za tą ścianą – mówi Kamil Dziubka. - To sąsiedztwo będzie burzliwe – przewidywała Renata Grochal. Muszyński zwierzył się, że jako szeregowy sędzia poczuł się naprawdę wolny i czuje, jak puszczają mu „hamulce złośliwości”. Czy to oznacza, że zdradzi nam jakieś ciekawe kulisy trybunału? Na razie pisze o ciasteczkach w saloniku prezes Przyłębskiej, i „kawałkach pięknego tortu bezowego”, które wylądowały na talerzu. Niestety nie chce ujawnić, kto pałaszował te słodkości.
Całość TYLKO w aplikacji Onet Audio. Subskrybuj pakiet Onet Premium i słuchaj bez limitu. No i starli się. Nie w samo południe i bez wyciągniętych coltów — ale prawie bezpośrednio. To „prawie” to jakieś 200 km, które dzieli Wrocław — w którym źle mówił o Kaczyńskim Donald Tusk — oraz Bogatynię, w której ubliżał Tuskowi Kaczyński. Mocno sobie nawrzucali. Były mafie, złodziejstwo, korupcja, zdrada Polski, a nawet handel prochami — a to wciąż dopiero początek prawdziwej kampanii wyborczej. Ewidentnie PiS jest w defensywie. Nie dość, że pospiesznie Kaczyński wymienił szefa sztabu wyborczego, to jeszcze zmienił miejsce konwencji PiS, byle tylko pognać za Tuskiem, przez ostatni tydzień objeżdżającym Dolny Śląsk. Twórcy „Stanu Wyjątkowego” — Andrzej Stankiewicz (ONET.PL) oraz Dominika Długosz („Newsweek”) — zauważają, że ten pościg jest korzystny dla obu głównych ugrupowań, bo zagospodarowuje emocje 2/3 elektoratu, którym dzielą się PiS i Platforma. Sondaże pokazują, że w tej sytuacji pozostałe ugrupowania opozycyjne są w poważnych opałach — poza Konfederacją, której notowania sięgają kilkunastu punktów. Gdyby dziś przeanalizować większość sondaży, to widać kilka prawd. Otóż PiS oscyluje na poziomie 32-34 proc. i nie jest w stanie urosnąć. Platforma wciąż jest druga, ale rośnie i już regularnie przekracza 30 proc poparcia. Tyle, że potencjalni koalicjanci Tuska — czyli Trzecia Droga Hołowni i Kosiniaka-Kamysza oraz Lewica Czarzastego — są w opałach. Zwłaszcza Hołownia i Kosiniak mogą mieć problem z przekroczeniem progu wyborczego. A Tusk z samą Lewicą nie miałby — na tę chwilę — większości w Sejmie. Jednocześnie nawet w razie wygranej, Kaczyński nie mógłby rządzić samodzielnie — tak jak przez dwie ostatnie kadencje. Za to gdyby zdecydował się na trudną koalicję z Konfederacją, to miałby komfortową arytmetycznie większość w Sejmie. Umówmy się — takie wyniki wyborów nie byłyby dobre ani dla Kaczyńskiego ani dla Tuska. Dlatego twórcy „Stanu Wyjątkowego” przewidują, że czeka nas jeszcze niejeden western.
Całość TYLKO w aplikacji Onet Audio. Subskrybuj pakiet Onet Premium i słuchaj bez limitu. A taki był fajny, pisowsko-podkarpacki. Nie powiemy: będzie nam brakować europosła Tomasza Poręby, który w piątkowy wieczór w ramach rozrywki i relaksu podał się do dymisji z zacnej posady szefa sztabu wyborczego PiS. Będzie nam brakować Poręby, bo to człowiek sukcesu — nigdy normalnie nie pracował, a milionerem został dzięki partii-matce. A właściwie dzięki ojcu-prezesowi, który wysłał go na sowity żołd do Europarlamentu w nagrodę za inspirujące partyjne donosy. W dodatku — i tego może nam żal nawet bardziej — jegomość ów gwarantował nam sporą porcję politycznej rozrywki podczas obserwowania kampanii PiS. Jakby nie patrzeć Poręba osiągnął wiele. Oto, mimo że Kaczyński obiecał podwyżkę 500 Plus, niższy wiek emerytalny, darmowe leki dla juniorów i seniorów młodszych — rosną wcale nie notowania PiS, tylko Platformy. Zapytaliśmy po tej dymisji jednego z naszych informatorów — głęboko skrytych w pisowskich szeregach — o nastrój prezesa. Bardzo przeklinał, bo tylko w ten sposób był w stanie opisać stan Kaczyńskiego, który generalnie nie przeklina. Prezes jest tak zdesperowany, że nakazał czołowym europosłom PiS powrót do kraju i start do Sejmu, byle tylko uciułać trochę więcej głosów w wyborach. Schedę po Porębie przejmie zapewne wezwany właśnie w tym trybie europoseł Joachim Brudziński, który generalnie głównie przeklina. To jego wulgarne emploi ma być receptą na chaos w sztabie PiS, gdzie okładają się wrogie partyjne frakcje. Innym dowodem na to, że Kaczyński znalazł się w desperacji, jest rzucony właśnie pomysł referendum w sprawie sprowadzania do Polski imigrantów. Prezes liczy, że uda mu się wywołać takie emocje wokół imigracji, jak w kampanii w 2015 r., gdy straszył przenoszonymi przez cudzoziemców pierwotniakami i pasożytami. Tyle że — powtórzymy — jak dotąd pomysły sprzed 8 lat nie działają. W dodatku prezes nie ma najlepszej passy. Ledwo co przepchnął przez Sejm powołanie komisji do spraw rosyjskich wpływów — obliczonej na skazanie Donalda Tuska zakazem zajmowania stanowisk państwowych — a już się musiał wycofać. Komisja została pozbawiona zębów i przekształcona w organ niemal rozrywkowy. To dobra informacja dla miłośników politycznej groteski — takich jak twórcy „Stanu Wyjątkowego” Andrzej Stankiewicz (ONET) oraz Renata Grochal („Newsweek”).