POPULARITY
Jedni ji obdivovali za odvahu a vizionářství, druzí jí vyčítali, že vytvořila nereálný ideál ženské krásy. Narodila se 4. listopadu 1916 do rodiny přistěhovalců. Začínala od nuly, ale vybudovala firmu, která změnila hračskářský průmysl. Její životní příběh ale nebyl jen růžový. Sahá od vrcholu amerického snu až po pád a nový začátek. Za úsměvem slavné panenky se skrývá neobyčejná žena, která celý život bojovala o uznání i právo na vlastní druhou šanci.
Jedni ji obdivovali za odvahu a vizionářství, druzí jí vyčítali, že vytvořila nereálný ideál ženské krásy. Narodila se 4. listopadu 1916 do rodiny přistěhovalců. Začínala od nuly, ale vybudovala firmu, která změnila hračskářský průmysl. Její životní příběh ale nebyl jen růžový. Sahá od vrcholu amerického snu až po pád a nový začátek. Za úsměvem slavné panenky se skrývá neobyčejná žena, která celý život bojovala o uznání i právo na vlastní druhou šanci.Všechny díly podcastu Příběhy z kalendáře můžete pohodlně poslouchat v mobilní aplikaci mujRozhlas pro Android a iOS nebo na webu mujRozhlas.cz.
Przegląd włoskiej prasy sportowej. Trwa Halloween w Serie A. Luciano Pioli na krawędzi po przegranej z Interem. Luciano Spalletti oficjalnie w Juventusie. Milan Maxa Allegriego nie daje rady Atalancie. Roma i Napoli liderami. Zapraszam. Marcin Nowomiejski
Określenie Praga Magiczna, używane często w odniesieniu do stolicy Czech, ma wiele różnych źródeł. Gdyby szukać jednego, dominującego nad innymi, to byłyby to czasy przełomu XVI i XVII wieku, czasy, określane - od imienia panującego wówczas z tego miasta władcy, epoką rudolfińską.Cesarz Rudolf II Habsburg nie tylko przeniósł z Wiednia do Pragi stolicę swojego imperium. On także uczynił miasto nad Wełtawą ówczesną stolicą sztuk i nauk - więc, bo mówimy o czasach przełomu renesansu i baroku, magii. Cesarski dwór ściągał do siebie jak magnes najwybitniejszych malarzy i rzeźbiarzy epoki, pupilami wychowanego w Hiszpanii władcy stawali się astronomowie, astrolodzy, chemicy i zwykli szarlatani. Jedni szukali kamienia filozoficznego, inni układali skoplikowane horoskopy. Czasem - jak Johanes Kepler, odkrywając obowiązujące do dziś prawa, rządzące ruchem planet.Cesarz zgromadził też największe w ówczesnej Europie zbiory sztuki i różnej maści kuriozów. A by je wszystkie odpowiednio wyeksponować, zasadniczo przebudował i rozbudował zamek na Hradczanach. Materialne dziedzictwo Habsburga - tysiące płócien, grafik, okazów i machin jako całość przetrwało Rudolfa II o raptem kilka lat. Cesarz był bowiem równocześnie władcą wspaniałym i beznadziejnym. 30 lat jego rządów rozchwiało złożoną etniczną i religijną układankę imperium Habsburgów i przyczyniło się w znacznym stopniu do koszmaru Wojny Trzydziestoletniej. Ale chociaż zbiorów cesarza artystów i alchemików w większości nie ma już na zamku na Hradczanach, to duch Pragi Magicznej, dziedzictwo czasów, gdy miasto ostatni raz było stolicą cesarstwa, wciąż można w nim poczuć.***Jeśli podcast Wam się podoba i chcecie pomóc go rozwijać, możecie zostać Patronami lub Patronkami Czechostacji w serwisie Patronite. W tym tygodniu zdecydowali się na to:Grzegorz, Jacek, LenaBardzo Wam dziękuję
Kongres Prawa i Sprawiedliwości w Katowicach miał być – jak wynikało z zapowiedzi – intelektualnym spotkaniem poświęconym refleksji nad kierunkiem polskiej prawicy. Reporter Radia Wnet Łukasz Jankowski, który uczestniczył w wydarzeniu, zauważył jednak, że mimo powagi i ambicji, nie było to wydarzenie przełomowe. Jak powiedział, partia przypominała raczej samą siebie sprzed dziesięciu lat niż ugrupowanie gotowe do nowego startu.Największa partia opozycyjna zrobiła kongres z deklaratywną wolą zwycięstwa i samodzielnych rządów, ale raczej bez wiary, że to możliwe. Wśród uczestników czuć było ton ostrożności, a nawet rezygnacji. Zabrakło też nowych nazwisk i świeżych twarzy– mówił Jankowski w Poranku Radia Wnet.Jego zdaniem kongres był intelektualnie poprawny, lecz przewidywalny. Skład panelistów – głównie tych samych ekspertów – pokazał, że przez dekadę zaplecze ideowe PiS nie przeszło większej odnowy.Jankowski zauważył jednak, że polityczna kadra partii mocno się zmieniła. To już nie ten sam PiS sprzed ośmiu lat.Na kongresie o konstytucji dyskutowali politycy, których dekadę temu w ogóle nie było w PiS-ie. Przemysław Czarnek, Zbigniew Bogucki, Krzysztof Szczucki – to nowi gracze w pierwszym szeregu. Eksperci zostali ci sami, ale kadra polityczna wyraźnie się odmłodziła– podkreślił dziennikarz.Koalicja czy samodzielność? Rozterki wewnątrz partiiWśród uczestników kongresu dominowało przekonanie, że samodzielne rządy PiS to raczej hasło mobilizacyjne niż realna strategia. Jarosław Kaczyński próbował przekonać działaczy, że partia jest w stanie zdobyć większość, jednak w kuluarach mówiono o konieczności współpracy z innymi ugrupowaniami.Nie spotkałem żadnego polityka PiS, który wierzyłby w samodzielną większość. Wszyscy mówili raczej o koalicji, zapewne z Konfederacją. Jedni starają się ten most budować, inni go palą, atakując Konfederację wprost– opowiadał Jankowski.Jak dodał, widać było też narastające napięcia pomiędzy frakcją premiera Morawieckiego a skrzydłem skupionym wokół Przemysława Czarnka i Jacka Sasina. To różnice nie tylko w przekazie, ale i w wizji przyszłej strategii partii.Pomysł podatkowy zamiast nowego 500+Jedyną konkretną propozycją, która zwróciła uwagę Jankowskiego, była koncepcja reformy podatkowej autorstwa Janusza Kowalskiego i Jacka Sasina.Jarosław Kaczyński wyraźnie poparł pomysł wielkiego systemu informatycznego, który miałby automatycznie rozliczać podatki w czasie rzeczywistym. To ambitna, ale ryzykowna idea – może skończyć się kolejnym „Nowym Ładem”– komentował. Poza tym, jak zauważył, nie padła żadna propozycja na miarę programu 500+.Nie usłyszałem nic, co byłoby przełomem. Ani nowego programu społecznego, ani wizji gospodarczej. Klimat nie sprzyja odważnym obietnicom– mówił Jankowski.
W polskiej debacie o Niemczech emocje sięgają zenitu. Jedni widzą w nich najbliższego sojusznika, inni – „chorego człowieka Europy”, który finansuje zbrodniczą machinę wojenną Putina. Michał Płociński rozmawia z Esterą Flieger o tym, co polski spór o Niemcy mówi nam o nas samych.Kup subskrypcję „Rzeczpospolitej” pod adresem: https://czytaj.rp.pl
Většina z nás si vytvořila okolo sebe bezpečný prostor, kde nám je dobře. Máme kolem sebe přátele, kteří zapadají do našeho pohledu na svět, jaký chceme žít. Jaké to je, když se ocitneme mimo svoji bublinu, kterou jsme si vytvořili?Jak si věřící člověk má poradit s tím, co po něm Bůh chce - se základním poselstvím, které Ježíš hlásá?A jak s tím vším souvisí Bilbo a Společenstvo Prstenu?Mt. 16, 13 - 19Když Ježíš přišel do končin Cesareje Filipovy, ptal se svých učedníků: „Za koho lidé pokládají Syna člověka?“Oni řekli: „Jedni za Jana Křtitele, druzí za Eliáše, jiní za Jeremiáše nebo za jednoho z proroků.“Řekne jim: „A za koho mě pokládáte vy?“Šimon Petr odpověděl: „Ty jsi Mesiáš, Syn Boha živého.“Ježíš mu odpověděl: „Blaze tobě, Šimone Jonášův, protože ti to nezjevilo tělo a krev, ale můj Otec v nebesích.A já ti pravím, že ty jsi Petr; a na této skále zbuduji svou církev a brány pekel ji nepřemohou.Dám ti klíče království nebeského, a co odmítneš na zemi, bude odmítnuto v nebi , a co přijmeš na zemi, bude přijato v nebi.“
Nová vláda Andreje Babiše se teprve rýsuje, ale její ekonomické kontury podle hlavního ekonoma XTB Pavla Peterky nevypadají příliš slučitelně. „Programy ANO, SPD a Motoristů jdou proti sobě. Jedni chtějí šetřit, druzí rozdávat. Výsledkem může být rozpočet s deficitem kolem půl bilionu korun ročně,“ říká v rozhovoru pro Hrot24.Podle něj je nereálné očekávat, že se nová koalice vyhne bolestivým rozhodnutím. „Už vláda Petra Fialy vyčerpala většinu snadných úspor. Každá další miliarda bude bolet. A pokud nová vláda myslí vážně vyrovnaný rozpočet do čtyř let, bude to znamenat tvrdé škrty, především v důchodovém systému,“ říká ekonom.Největší výdajová položka státního rozpočtu, tedy důchody, podle Peterky vyžaduje zásadní reformu. „Náhradový poměr je dnes kolem 50 procent, tedy průměrná penze tvoří polovinu průměrné mzdy. To je dlouhodobě neudržitelné. Mladší generace se musí smířit s tím, že stát jim důchod zajistí jen částečně,“ vysvětluje. Dodává, že stát by měl spíš motivovat lidi k vlastnímu spoření než budovat nové pilíře. „Ideální by bylo, kdyby to stát vůbec nemusel řídit. Ale když vidíme, že většina lidí stejně nezačne spořit, dokud není pozdě, pak nějaký systém pobídek dává smysl,“ říká a zmiňuje možnost bonusů, daňových úlev nebo státních příspěvků pro ty, kdo si začnou spořit dřív.
To historia niezwykle trudnej miłości do kolarstwa. Skrytych pragnień, marzeń. Co kilkaset kilometrów z rezygnacją przerywana i pisana od nowa. Pełna niepowodzeń, bólu, odrzucenia. Jest identyczna jak Twoja. Dziś Różni nas jedynie etap. Niektórzy są u początku tej trasy. Inni w połowie. Ktoś spotyka mnie będąc ze mną koło w koło lub to ja jestem za Tobą. To nieistotne. Najważniejsze, że jesteś na niej. Jesteśmy. Moja trasa rozpoczęła się w 2016 roku, 99 000 km temu. To pięć beznamiętnych cyfr. Liczby nie mają emocji, choć zawsze kusi, by przez ich pryzmat szafować oceny. Dla mnie były one wówczas kluczowe. Kluczową liczbą było 109. Tyle kilogramów. Z nimi miałem okazję już biegać testując pierwszy swój zegarek sportowy. Wtedy każdy rodzaj aktywności był dla mnie błogosławieństwem. Po 4 latach walki z codziennymi napadami paniki okazało się, że bieganie z nadwagą jest na tyle męczące, że ich nasilenie się zmniejszyło. Częstotliwość także uległa ograniczeniu. Jedynie dokuczał mi ból i frustracja, bowiem utrzymanie 6 minut na kilometr było trudne. Do tego kolana. Plecy. Dwie śruby w stawie skokowym ograniczające ruchomość proszące się o chirurgiczne usunięcie. Nawet to relacjonowałem na swoim zupełnie innym kanale, na ktorym działałem od 2008 roku Pozbycie się srubek pomogło. Pozwoliło biegać pewniej. Jednak nie szybciej. Lubiłem bo, jednak więcej jak 10 km było poza moim zasięgiem. Serce chce, stawy nie. Operowana noga tym bardziej. Z resztą do dziś muszę respektować ograniczenia biegowe wynikające z tej kontuzji. Nie powinienem biegać jednorazowo więcej niż 15 km. To oznacza, że do końca życia nie zrobię maratonu, nie będę mógł biegać po plaży, ani nie wystartuje w runmagedonie. To syndrom zerojedynkowy. Albo mogę wszystko albo to bez sensu. Był piękny lipcowy wieczór po upalnym dniu. W powietrzu. Wjechałem po całym dniu do garażu w którym wśród opon zimowych stał przyprószony kurzem rower. Stał tu kilka lat. Otrzymałem go w prezencie w zamian za pomoc w nakręceniu wideo promocyjnego. Wyciągnąłem z bagażnika kompresor. Napompowałem opony i po prostu wsiadłem. Przejechałem 700 metrów i udało mi się utrzymać na tym dystansie 20 km/h. Poczułem się jakbym miał 12 lat. Tyle, że przez te 18 lat nieco się zmieniło. Stałem się sfrustrowanym, zmęczonym życiem paczkiem czerpiącym radość jedynie z jedzenia oraz każdego poranka gdy nie mam objawów nerwicy somatycznej. Dotarłem do najbliższej stacji na której pochłonąłem litr wody. Następnego dnia zrobiłem to samo. Jednak denerwował mnie fakt ograniczeń moich opon. Co to znaczy 3 atmosfery. Zamówiłem nowe. Dostosowane do wyższego ciśnienia i łyse. One pomogły. Było lżej. Dojechałem na nich z Konstancina do wsi Gassy. To był kolejny z tych ciepłych i pogodnych wieczorów z przenikliwymi promieniami złotej godziny. Minął tydzień i zadzwoniłem do przyjaciela Karola prowadzącego sklep rowerowy w Bydgoszczy. Tak stałem się właścicielem roweru za 4000 zł. Aluminium. Tiagra 2×8. Ale za to opony które mogę napompować do 8 atmosfer. To była moja ówczesna fetysz. Ciśnienie i prędkość. Prędkość, która wzrosła. W jeden dzień. Trasa Piaseczno – Obory ze średnią 30 km/h. Byłem potwornie zmęczony. Moje czarne spodenki biegowe stały się białe. Kryształy soli były na czubku nosa, włosach. Trasa okupiona była dwudniową rekonwalescencja tyłka, ud, pleców, nadgarstków, szyi. Ale w głowie czułem niesamowitą ekscytację, która na wiele godzin zajęła moje myśli i przekierowała je z hipochondrii na rower. Na problemy, które mnie nawiedziły. Największym z nich było siodełko. Kupiłem spodenki kolarskie z wkładką bez szelek, bo uważałem, że szelki to abstrakcja w połączeniu z moją figurą. To nie pomogło. Każdego dnia jeździłem i nasłuchiwałem bólu. Czasem tak silnego, że chciałem wyć. Pojawił się także stan zapalny skóry. To był etap zapisany wersalikami TO BEZ SENSU Wziąłem oddech. Kupiłem siodełko. Poszedłem do jednego z dwóch ówczesnych warszawskich fitterow. To nie pomogło. Jednak każdego jednego dnia jeździłem. Próbowałem sobie udowodnić, że dam radę. Nie poddam się, bo udowodniłbym sobie słabość. Nie jestem dzielny ani uparty, bo jestem bohaterem. Robię to z niskiego poczucia własnej wartości. Musiałbym samemu sobie powiedzieć, że zakup szosy to był zły pomysł. Założyłem nowy kanał na YouTube, o rowerach. To był wrzesień 2016. Zaraz będzie 10 lat. Mijały miesiace, zmieniałem siodełka, byłem w trzech województwach różnych speców od pozycji. Nic to nie dawało. Mimo to jeździłem, choć więcej jak 20 km to było wyzwanie. Polubiłem nawet to cierpienie. Ten stan kompletnego wykończenia za każdym razem gdy chorobliwie próbowałem udowodnić sobie, że ból przejdzie a ja osiągnę 30 km/h średniej. Tak chylił się ku końcowi pierwszy sezon. Zbiegiem okoliczności trafiłem na nową grupę na fb – ZWIFT Polska. Zauważyłem tam dziwne urządzenia do treningu w domu. Wziąłem swoją przepoconą kartę kredytową i poszedłem do Decathlonu. Kupiłem trenażer. Zainstalowałem swifta. Uznałem, że jest beznadziejny i drogi. Przesiadłem się na aplikacje do jeżdżenia po trasach wideo. Po Nicei i Belgii. W belgi trafiłem na jedyny obecny tam podjazd 10%. Skonałem. Trenażer się zablokował i nie byłem w stanie pedałować. Okazało się, że trzeba wymienić oponę. Okazało się, że z garażu w którym leżał mój pierwszy rower jest też zapyziały wiatrak. Przynooslem go. Zorientowałem się, że w profilu aplikacji po uwagę brana jest także waga. Nie była uzupełniona. Zastąpiłem domyślne 75 kg na 103. Znów postanowiłem pojechać na te górę 10%. Znów trenażer się zepsuł. Musiałem rozejrzeć wiele for by się dowiedzieć jak rozwiązać ten problem. Okazało się, że na trenażerze należy zmieniać biegi. Następnego dnia zacząłem używać przerzutek. Mimo to nie udało się dojechać na szczyt ten trasy. Po kolejnym tygodniu dojrzałem na opakowaniu, że mój trenażer sulymuluje maksimum 6 procent. Tak wróciłem na ZWIFT. Na wiosnę znów zadzwoniłem do przyjaciela że sklepu rowerowego w Bydgoszczy. Kupiłem nowy rower. Lżejszy. Karbonowy. By był bardziej karbonowy. To nie pomogło. Ból, walka o każdy kilometr. Znalazłem jednak siodełko z dziurą w środku, które troszkę odciążyło kroczę. Musieliśmy jednak podnieść i odwrócić mostek. Drugi mój sezon na rowerze to także pierwsze ustawki. Pierwsze zdjęcia. O tutaj jestem w majtkach, które założyłem pod spodenki. A tutaj kryształy. Ja tutaj, w 2018 roku nic nie rozumiałem. Nie widziałem dysonansu pomiędzy moim rowerem a wagą. Wiem, to nie jest dramatu. Tutaj nie widać otyłości, bo nie mam klasycznego brzucha. Zawsze byłem równomiernie ulany. Jedni mają chude nogi i ręce i większość rezerw zlokalizowanych wokół pasa. Inni jak ja mają tłuszcz wszędzie. To gubi. Wyglądasz z daleka niby normalnie, a w rzeczywistości wieziesz na każdym kilometrze 10 butelek wody 1.5 litrowej. Najbardziej symboliczne jest to zdjęcie z lipca 2017. Aż trafiło do mojej książki. Zrobił mi je Michał. Za co dziękuję. Pozwoliło mi ono spojrzeć z innej perspektywy. Z perspektywy, która oddaje dysonans pomiędzy mną a rowerem, którego nie widać. Od tego spotkania i wspólnej jazdy do Nowego Dworu Mazowieckiego. To był moment kumulacji. Mijało pół roku od momentu założenia tego kanału. Zaczęło się pojawiać coraz więcej głosów na temat mojego wyglądu. Jednak ignorowałem to. Mówiłem sobie, że w mojej poprzedniej branży złych słów jest zdecydowanie więcej. Jednak podczas jednego z gorszych dni ta gruba skóra stała się cieńsza. Opanował mnie wstyd. Pierwszy raz poczułem go tak dobitnie. To była kumulacja złych emocji. Obraziłem się na YouTube i postanowiłem z dnia na dzień. Musiałem zrobić bolesny rachunek sumienia. Czemu piję po każdym rowerze piwo. Czemu codziennie wieczorem jem słodycze? Dlaczego przeliczam kilometry na kostki czekolady i paczki chipsów. 8 lipca 2017 wziąłem się w garść. Oto zdjęcie pierwszego talerza. Jadłem tylko warzywa, kasze, kefir i jabłka. Do tego wyłącznie woda. Każdego dnia szedłem normalnie na rower. Robiłem 30 kilometrów na czas przez 3 dni w tygodniu. W weekend długi tlen. Szaleństwo, oddające mój charakter. Wszystko albo nic. Przez pierwszy tydzień wyłem na myśl o tym, że po pracy i po treningu nie zjem nic słodkiego. Nie kupię piwa. W tym okresie robiłem najszybsze zakupy w swoim życiu. Wiedziałem, że nie mogę przejść przez alejkę że słodyczami. Wchodzę. Na start pakuję jabłka. Na na warzywach rukolę. Obok zamrażarki i z nich biorę wszystko. Wszystkie możliwe mrożone zupy, marchewkę z groszkiem. Buraki, szpinak, fasolkę. Obok kasza gryczana w woreczkach. Vis a vis są pestki. Słonecznik i Pini i dynia. Dochodzę do lodówek, ale tak, żeby nie patrzeć na sery i serki. Porywam 6 litrów kefiru i od razu do kasy. Tak wyglądał mój posiłek każdego dnia. Nie złamałem się ani razu. Głownie dzięki temu, że miałem dobrze dobrane antydepresanty, było wyjątkowo ciepłe lato i udało mi się przełamać najtrudniejsze 21 dni. Po tych tygodniach wpadłem w nowy rytm. Udało mi się zerwać z uzależnieniem od cukru i soli. Dopiero też w tym momencie zobaczyłem, że waga drgnęła. Zjechałem o 4 kilogramy. Po miesiącu z jeszcze większą satysfakcją w restauracji prosiłem tylko o dwie sałatki bez sosów oraz dwie zupy. Nie wiem ile miałem deficytu energetycznego, bo jeszcze nie było aplikacji na telefon, które tak dokładnie by to oceniały. Jednak z perspektywy oceniam, że nie dojadałem około 1000 kcal każdego dnia. To zdjęcie spodni po 2 miesiącach. Dalej jeździłem. Niesamowicie się wkręciłem. Zrobiłem kolejne korekty ustawienia mojego roweru. Tego dnia okazało się, że straciłem już 6 kilo. Moje ciało proporcjonalnie traciło na obwodach. Okazało się, że mogę mieć już nieco niżej kierownicę. We wrześniu już zacząłem powoli wymieniać swoją garderobę, bo okazało się, że choć ja tego nie widzę, to zaczynam wyglądać jak przyodziany w strój po starszym bracie. Nawet odzież motocyklowa poszła na wymianę. 11 września 2027 moja twarz zaczęła przypominać tę obecną. Niesamowicie schudłem na policzkach. W międzyczasie były też wyjazdy służbowe. Gdy byłem odcięty od roweru brałem buty i czepek. To Barcelona i kolega, który śmieje się z mojej kolacji. Musiałem tak robić. Zapychać się warzywami i owocami. To jest 30 września. Nowy trenażer, nowe FTP, wciąż na diecie. Wciąż unikając chodzenia po sklepie. 3 grudnia już warzyłem 81,7 kilogramy. Jeszcze 2 do celu. Nowa koszula, pierwszy McDonalds – wraz z warzywami bez kury z podwójnymi warzywami. Pierwsze badanie u byłego trenera z siłowni, który po pół roku mnie nie poznał. Po tym czasie badania krwi. Zniknął nadmiar cholesterolu. Leukocyty spadły, rozjechały się czerwone krwinki, bo całkowicie przez przypadek przez pół roku byłem wege. Zgodnie z zaleceniami lekarza, raz w mięsiącu mięso. Wątróbka. Smażonego nie miałem w ustach od czerwca. Od czerwca trzymam się także wewnętrznej rozpiski treningowej. Gdy zimno, leje i wieje odpalam Zwifta. Pierwszy kieliszek alkoholu wypiłem 2 stycznia. Ta szklanka mnie zmiotła z planszy tak bardzo, że uznałem, że chyba lepiej mi bez tego. Tak tkwiłem w fanklubie kefiru. To jest mój test FTP z 8 stycznia 2018 przy 80 kg. Mogłem wrócić do delikatnego zwiększenia limitu kalorycznego, choć okazało się, że teraz spoczynkowo potrzebuję ich dziennie 2200 zamiast wcześniejszych 3000. To znaczy, że mogę więcej jeść i nie tyć, jednak tylko trochę więcej, a nie tyle co wcześniej. 12 lutego 2018 wyjechałem na tydzień by obiecać sobie, że nawet w delegacji umiem się trzymać. 24 lutego były moje pierwsze wirutialne zawody na Zwift. Nigdy się tak nie spociłem. Na tym smutnym zdjęciu, po nieudanym spotkaniu służbowym mam 79 kilo. 10 marca wyszedłem pierwszy raz na zewnątrz po zimowej przerwie. Nie wierzyłem w to jak jestem szybki pod górkę i na segmentach. Pojechałem główną drogą z Konstancina do Kalwarii i z powrotem bez zatrzymywania się. Zrobiłem personal rekord tej trasy. Nie byłem w stanie długo uwierzyć w to jak ogromną różnicę daje te 25 kilo. Okazało się, że nie boli mnie tyłek, ani ręce. Jedynie co mi dokucza bez powłoki tłuszczowej to zimno. Jakbym nie miał jeszcze jednej warstwy odzieży. Bardzo wzrósł mi też vo2 max liczony przez Garmina. Czy to dokładne czy nie, było widać przełom. Umówiłem się na ostatni już w moim życiu Fitting. Usunęliśmy wszystkie podkładki pod mostkiem by być mniej zakompleksionym. Pierwszy raz ogoliłem nogi 2 kwietnia 2018. To był etap na którym oderwałem się na moment od ziemii. Zacząłem trochę w siebie wierzyć. Zachłysnąłem się samym sobą oraz słowami, które wówczas czytałem pod swoimi filmami. Było nieco niedowierzania, bo wizualnie naprawdę byłem ciężki do rozpoznania. Sporo też w sieci jak i w realu słyszałem pytań czy nie jestem chory. Czy wszystko że mną jest w porządku. Każdy YouTuber ma swoim życiu taki okres gdy odlatuje. Ja w tym momencie byłem odleciany. Uważałem, że wiem już wszystko oraz mam wyłączność na wiedzę. Być może uważałem się za lepszego. Do czasu. Do tych zawodów. Dojechałem sam, w dodatku zdyskwalifikowany. Niesamowicie wpłynęło to wówczas na moją pewność siebie. To był taki plask z liścia w twarz. Potrzebne by zejść znów na ziemię. Nabrania pokory. Do siebie, do ludzi. Wytłumaczenia sobie samemu, że liczby i waga to nie wszystko. To czego doświadczasz jest potrzebne. To kara za brak pokory. To był rok w którym zmieniłem narrację na swoim kanale z lepszego na równego. 27 maja pierwszy raz ktoś powiedział, że mnie kojarzy. To ten Pan. Ten okres był niesamowity w moim życiu. Zauważyłem, że czuję się nie tyko fizycznie mocniejszy, ale także psychicznie. Zwróciłem uwagę na to, że nawet gdy jest lepiej to nie mam prawa nawet wewnątrz samego siebie, po cichu wywyższać się względem kogokolwiek. Nie chcę zostać kiedyś bufonem, Panem z YouTube, którego jedynym sukcesem jest to, że oddycha i schudł. Nie bądź nauczycielem. Bądź przyjacielem. Bądź sobą, Człowiekiem. Bez maski. Na tym etapie już regularnie zacząłem brać udział w zawodach. Zapisywałem się na nie, by mieć stałe bodźce i małe cele. By wreszcie dojechać z peletonem, albo dobiec. Na bieganiu też poczułem ogromna różnicę. Inne tempo, inne tętno. Inne czasy. 5 km już nie męczy, a mogę zrobić nawet 10. Zacząłem jeździć w góry. Zaliczyłem pierwsze 100 km po świętokrzyskim. Dostałem pierwsze zaproszenie na event branżowy jako Pan z YouTube. Jednak nikt nie chciał że mną działać w sposób komercyjny. Dobiłem też do momentu w którym mogłem bez przeszkód robić rocznie od 10 do 15 000 kilometrów rocznie, choć nadal dla niektórych to niedużo. Dla mnie wówczas był to absolutny kosmos. Tak jest do dziś, gdy porównuję siebie do wersji Leszka z początku. To jest moja druga w życiu sesja zdjęciowa. A to pierwszy spot, który wyprodukowałem do swojego portfolio, choć nikt go nie zlecał i nikt nie płacił. W listopadzie 2018 znów odezwała się lewa noga. Kontuzja biedowa na skutek przeciążenia, przypominająca mi o moich ograniczeniach. Zakaz biegania na 4 miesiące. Ale ten czas poświęciłem dzięki temu na rozwój formy na trenażerze. Nadal trzymałem nowy model żywieniowy oraz 79 kilo wagi walcząc teraz o lepszą wydolność. Robiłem to jeżdżąc po wirtualnych górach na Zwift. Mieszkając wówczas w Warszawie, jedyną okazją do wspinaczki był trenażer. Pojawił się także pierwszy trener, który rozpisał każdy trening dzień po dniu, sprawiając, że te 7 lat temu byłem w stanie podjechać Alpe Du Zwift w 50 minut. Pobić ten czas udało mi się dopiero w 2023 roku. Tak, bo spektakularnym przyroście formy po redukcji masy i po pierwszych dwóch latach rozwoju przychodzi załamanie. Masz 85% formy, a poprawa o te kolejne 15 procent staje się wykładniczo trudne. Każdy jeden wat czy kilometr na godzinę jest trudniejszy do osiągnięcia. Byłem tym rozczarowany. Ogółem przełom 18 i 19 roku był trudny. Musiałem przyjmować wyższe dawki SSRI, po wcześniejszym zmniejszeniu. Połączyło się to z momentem zwątpienia w dietę. Zaczęły znów pojawiać się słodycze. Najpierw raz w tygodniu, potem trzy. Oczywiście wciąż trenowałem, jednak przeddzień pierwszego w moim życiu duathlonu zorientowałem się, że przekroczyłem moje wcześniej wywalczone 80 kg. Dwa ilo. Smutek i słodycze. Czy to przypadkiem nie koreluje że sobą? Start nowego sezonu był dla mnie momentem walki o powrót do rytmu z którym na moment zerwałem. Podwójna walka, bo z depresją, która siedzi Ci na karku i dociążą, mocno trzymając Cię na poziomie gruntu, próbując wbić w ziemię. Weryfikując Twoje przeświadczenie, że można żyć na linii wiecznie wznoszącej. Rumia płacz Przełomowym dla mnie momentem na YouTube był 5 lipca 2019. Po tym filmie zrozumiałem, że nie liczy się ilość filmów, tylko jakość. Od tego momentu publikuję raz w tygodniu, ale materiały lepsze. Lepiej zmontowane. Takie, którym poświęcam 10 roboczogodzin a nie dwie. Naprawdę, wcześniej poświęcałem temu dwie. Prowadząc jednocześnie trzy kanały. Doszedłem do wniosku, że mogę na raz zając się tylko jednym. Tym. Z tego też powodu przestałem zajmować się motocyklami, przekazując Jednoślad.pl w ręce Kogoś kto zrobi to lepiej ode mnie. To z ogromną korzyścią nie tylko dla moich Widzów, ale także dla siebie. Bo mogłem więcej jeździć. Więcej kręcić. Jednak większa liczba kilometrów nie sprawiła, że stałem się szybszy. Nie. Zatrzymałem się na tym samym poziomie. Na długie miesiące. Nie rozumiałem jeszcze, że jazda na rowerze to jak montaż wideo. Więcej nie równa się lepiej. Mniej równa się lepiej. Jeśli chcę się dalej rozwijać to musze zadbać o jakość jazdy. Dlatego też nie raz mówię na głos, że jeśli Twoim priorytetem jest rozwój kondycji to nie zawsze możesz jeździć dużo a lekko. Jednak na tym etapie potrzebowałem więcej odpoczynku, tym bardziej, że zacząłem startować w triathlonie i pokazywać to w formie wideo. To był najtrudniejszy start w życiu, który cudem ukończyłem gdy na Bałtyku sztorm. Tutaj poczułem jak ciężko jest łączyć tyle dyscyplin i, że każda z nich jest poświęceniem tej drugiej. Jednak te zawody poraz kolejny nauczyły mnie pokory do życia, zdrowia, natury, innych ludzi oraz nabrać dystansu do liczb, swoich możliwości. Dowiedziałem się, że najgorsze są autooczekiwania. Planowanie. Bóg się śmieje słysząc o Twoich planach? Tak to było? Nie sądziłem, że jedne zawody mogą tak odwrócić sposób patrzenia na świat. Jednak gdy jesteś naprawde blisko tragedii, wówczas wdrukowujesz sobie w głowie nowy sposób patrzenia na życie oraz ludzi, którzy są obok. Relacja z tych zawodów to był film, który pierwszy raz pozwolił mi spojrzeć inaczej na to co robię. Pokazać tyle emocji. Udowodnić sobie, że to one są dużo ważniejsze niż to co tak naprawdę widać na pierwszy rzut ka. Mówię o filmach, ale tak naprawdę to są znaczniki etapów w moim życiu. To był także moment peaku mojej przeciętnej formy. Wówczas też brałem udział w największej liczbie imprez. Udało mi się podratować takze wieloletnie zaburzenia snu. Trzymanie się przez ostatnie 2 lata stałego rytmu treningowego pomogło mi unormować zegar biologiczny, który wcześniej był strasznie rozregulowany. To pomogło tym bardziej pomogło ograniczyć epizody nerwicy, depresji, lęku uogólnionego. Też w dużej mierze wpłynęło na formę. Wówczas to było stałe 3.5 w/kg FTP. Dla osób stojących z boku to było mało. Dla innych dużo. Dla mnie zawsze średnio, ale musiałem się Tym zadowolić, bo cały czas z tyłu głowy miałem to co działo sie przed 2016 rokiem. Mimo to się nie zniechęcałem. Trzymałem się tych 6 dni treningowych. Jednej zakładki triathlonowej. 10 biegu, 220 na rowerze. Kilometr w wodzie. Bilans energetyczny na zero. Waga na zero. Vo2max 54. 29 października 2019 zrobiłem kolejną serie badań. Był niższy kortyzol, nieco niedoboru ferrytyny przez dietę roślinną. Jednak nieporównywalnie lepsze samopoczucie fizyczne że strony ukłądu pokarmowego. Nigdy nie czułem się tak lekko. Zapomniałem o wszelkich zaburzeniach mojego brzucha. Stale chodziłem też do pychiatry, który niedowierzał. Pozwolił mi na zredukowanie do zera trazodonu. Zostawiając mi jedynie niewielką dawkę inhibitorów zwrotnego wychwytu serotoniny . Po prostu ta higiena życia, odżywiania, snu, światła słonecznego, ruchu pozwoliła mojemu mózgowi funkcjonować w zupełnie innych warunkach. Serotoniny mogło być mniej. Jednak do czasu. Do momentu, gdy zaczęła się sypać moja firma. Problemy finansowe zżerały mnie od środka. Wróciła nerwica, depresja. Jedynie wieczorny wysyłek fizyczny pozwalał mi po kilkunastu godzinach dziennego napięcia zrywać łańcuch z mojej głowy. To codzienne męczenie się na trenażerze pozwalało odlatywać gdzieś obok. Ja logując się do Watopii, wylogowywałem się z problemów. Mimo to, mój lekarz zalecił mi stosowanie okresowo wyższej dawki leków. Jednak o dziwo nie doszło do wznowy bezsenności. Te leki dodają także nieco motywacji do działania na codzień, maskując epizody depresji, która odbiera siły do działania. W pewnej mierze na pewno dzięki terapii miałem więcej sił nie tylko do tego, aby tkwić w rytmie szosowym, ale też miłość do szosy przekuć na ucieczkę z branży do Prawie.PRO uruchamiając swój sklep i swoją odzież. Chwilkę potem pojawiła się ogólnoświatowa choroba wirusowa na literę C. Był zakaz jazdy na zewnątrz. Mnóstwo osób odpuszczało treningi na rzecz izolacji. Ja nie zrobiłem tego, bo wiedziałem jak ciężkie bedzie to miało konsekwencje dla mojej głowy. Wykorzystywałem każdy słoneczny dzień, narażając się na krytykę. Wówczas obowiązywał zakaz wstępu do lasów czy jazdy na rowerze gdzie indziej niż do pracy. Na wypadek mandatu woziłem dowód osobisty i maseczkę. Ale to była równia pochyła. Poziom stresu był tak silny, że wysysał że mnie wszystkie waty. W przeciągu kilku tygodni miałem wrażenie, że cofam się o miesiące. Poznałem co to znaczy. Jak wariują wszystkie wskazania. Co to znaczy wówczas zacisnąć zęby i mimo to próbować jechać dalej i się nie zatrzymywać. 2020 rok był przełomowy także dla osób, które mierzyły się z podobnymi problemami jak ja. Wielu wspaniałych ludzi doświadczyło w tym czasie mnóstwo złych emocji. Wówczas samemu sobie przysiągłem, że rezygnując z pracy w mojej poprzedniej firmie i otwierając nową będę starać się na YouTube być jednym z nas. Być dla Widzów a nie odwrotnie. Pokazywać tę moją drogę, te zbiegi okoliczności i sposoby. Zakreślać na mapie wszystkie ślepe uliczki w które wjechałem. Odkryłem jak mnóstwo dobrych ludzi mnie otacza i jak podobni jesteśmy do siebie. To dało mi jeszcze więcej energii do działania. Do cieszenia się każdym dniem na rowerze i na montażu. Stało sie też coś takiego dziwnego… przestałem sie zamykać. Przestałem się wstydzić swojej przeszłosci, choroby, nadwagi. Tego, że kiedyś uważałem się na lepszego od innych. Za pana z radia. 5 lat temu też pierwszy raz doświadczyłem spotkań na żywo. Pierwszy raz ktoś w twarz opowiedział mi swoją anaogiczną historię i powiedział, że śledzi nie od początku. Kamil, nigdy tego nie zapomnę. Tak samo jak pierwszych wspólnych ustawek bez stresu i napinki. Niejako manifestując, że każdy z nas jest ważny bez względu na wagę i wygląd a nawet liczbę subskrybentów. Wtedy też przestałem o to prosić. Okazało sie nagle, że nie jest ważna forma, tylko to jaki jesteś. Że można być akceptowanym takim jakim byłeś wczoraj, dziś i jutro będziesz. Że kolarstwo to jedynie pretekst do zmian. Bo to może być każda inna, dowolna sportowa odskocznia. W 2022 roku nastąpił jedyny w moim życiu etap podczas którego w pracy siedziałem 4 godziny dziennie. Wychodziłem o 13 lub 14, szedłem na warszawski Pl. Vogla i tam pisałem książkę. To, że ona zaczęła się pisać, było wynikiem przypadku. Po pandemii było ogromne zainteresowanie tematyką sportową. Społeczeństwo nadal było pokaleczone, mnóstwo osób postanowiło zmienić priorytety w swoim życiu. Dwie godziny dziennie spędzałem na pisaniu w cieniu, potem zawsze wsiadałem na rower i jechałem do Góry Kalwarii. Kondycyjnie od siebie wówczas niczego nie oczekiwałem. Na tym etapie jesteś w stanie bez napinki, dla siebie sporadycznie brać udział w zawodach. Pojechać pętle w okół tatr na skutek zimowych treningów na trenażerze. To był mój cel i udało się spełnić wszystkie te marzenia. Postawić grubą kreskę i zamknąć ten etap książką pisaną dla Wydawnictwa Znak z Krakowa. Zaakceptowałem samego siebie jakim jestem, ale zajęło to 5 lat. Z czego pierwszy był najważniejszy. A pozostałe 4 to jedynie retrospekcyjna kontrola samego siebie poprzez niezmienną konsekwencję pomimo zawirowań. Z okazji 60 000 km kupiłem nowy rower i wróciłem na 3 dni tam, gdzie pierwszy raz zobaczyłem na żywo góry. Do Kielc. Każdego jednego poranka konsumując wszystkie wyrzeczenia podczas pierwszych tysięcy, które było bolesną inwestycją. Wraz z wydaniem przez Wydawnictwo mojej książki strzeliło 70 000 km jednak bez spektakulatnych sukcesów. Musiałem sobie przetłumaczyć, że constans, stałość to też sukces. Bo wiele momentów zmęczenia kusiło, by na jakiś czas odpuścić. Przestać kręcić kolejne kilometry. Po co znów walczyć na zawodach czy górach. Zwiftowych i realnych, skoro nie widać poprawy. To był ten moj osobisty sufit, którego przez wiele lat nie mogłem przekroczyć. Niby nie chciałem, ale może nie umiałem? Niekiedy było mi z tego powodu trochę smutno, widząc lepszych, szybszych, lepiej zbudowanych. Kolejny rok męczę te alpy i dalej nie mogę złamać 50 minut? Mt. Ventoux na Zwift w 81 minut? Co to jest? Włączają mi się do dziś takie fazy. Głeboko skryte kompleksy wychodzą na wierz. I są tym silniejsze, im masz więcej stresu i zmęczenia w głosie. Zbiegło się to w tym okresie wraz że spadniem mojej aktywności w Social Mediach. Stale, co tydzień publikowałem wciąż poradniki na YT, jednak z weną było ciężko. By temu przeciwdziałać, w okresie zimowym zacząłem latać do Hiszpanii. Naładować się słońcem. Odkryłem kompletnie nowe tereny. Dowiedziałem się, że także w styczniu 2023 można się spalić. Zarówno na skórze, jak i kondycyjnie. Przez to udało mi się odrobinę wyrwać że stagnacji formy. Jednak to było mimowolne. Ponieważ priorytetem wciaż było i jest zdrowie psychiczne. Ale zauważ – poraz kolejny okazuje się, że to jest bardzo sztywna korelacja. Dokładnie tak samo jest z wagą. Momentami ważyłem 77 kg, by potem wejść na 80. Wystarczy tylko kilka gorszych tygodni, by znów przekonać się, że stan umysłu odpowiada także za stan lodówki. Z kolei słońce, większy poziom aktywności paradoksalnie redukuje apetyt. Jesteś w stanie znowu odmawiać sobie słodyczy. Aktualnie też jestem po roku bez absolutnie ani jednego piwa. Zszedłem z 16 procent tłuszczu na 13. Okazało się, że zaczynam poprawiać wszystkie wcześniejsze personal recordy. Przehyba, Obidza, Rates. A to niby tylko 3% tłuszczu. I znów ten wyrzut serotoniny, bo wyszedłem z błotka i kolejnego rocznego epizodu depresji przebijając 99 000 km. Oczywiście dziś także bywają gorsze momenty, bo perfekcjonizmem jest oczekiwanie wyłącznie dobrych momentów. Wyłącznie wzrostu formy. To nie będzie tak, że zawsze będę lepszy na przestrzeni sezonu, roku, czy dziewięciu. Każdy kilometr jest po coś. Jeden z nich będzie szybszy. Drugi zaliczysz podczas drogi powrotnej że ślepej uliczki. Kolejny by zrozumieć czym jest pokora i jak wyglada zachłyśniecie się swoją zajebistością. Pośrodku tej kariery otrzymujesz z otwartej ręki w twarz czy wbić się w ziemię i zrozumieć, że najważniejsze jest to czego nie widać. By z bliska przekonać się, że te cyfry bez narracji nic nie znaczą. Nie mówią ile każda z nich kosztowała Ciebie wysiłku, łez czy przekleństw. Ile razy uznawałeś(aś), że to kompletnie bez sensu, zawłaszcza gdzy wszyscy wokół Cię krytykują za to co widać. A nie za to co jest skryte w cieniu. Kiedy wiesz, że się z Ciebie śmieją, lub gdy spotykasz kogoś, kto traktuje Cię jak gorszego. Gdy ryczysz w sklepie jak małe dziecko przechodząc obok półki ze słodyczami. Albo gdy poza sportem w Twoim życiu dzieje się wiele złego, co tak niesamowicie podcina skrzydła. Gdy uznajesz, że nie tylko ten rower nie ma sensu, ale całe Twoje istnienie. Albo kiedy poziom stresu jest tak silny, że degraduje Twoją formę do cna. Kiedy zaciskasz zęby z całych sił by móc na nowo ruszyć pod tę cholerną górka słysząc w tle tylko niemy śmiech. To jest ta niewidoczna walka każdego z nas na kazdym kilometrze. Każdy z nich rzuca światłocienie. Ja dziękuję moim Widzom za te niespełna 100 000 km razem. Być normalnym
Spotkanie na temat przyszłości polskiej demografii z Mateuszem Łakomym we Wrocławiu: https://www.facebook.com/share/1LdT1HXMJD/Zapraszamy Państwa do ponurego świata po kataklizmie Gwiazdy Piołun. W mrocznej Pożoni ludzkość szuka pocieszenia w uzależnieniu od tajemniczej substancji, a kapłani oddają się sprawowaniu władzy. Każdy czeka tu na godną śmierć, zapalając w kapliczkach łucyjkach mrocznice, a w kościołach woskowe świece.Jedni czernią handlują, inni próbują badać, a jeszcze inni po prostu walczą z tragicznymi skutkami po opanowaniu przez nią świata. Dokąd zabierze nas karawana? Czy przeżyjemy na pustkowiach Rzeczpospolitej Narodów? Gogulska i Nowak zrecenzują dla Państwa debiut Mariana Baczala „Źródło Czerni”.35% od ceny okładkowej na książki wydawnictwa Prześwity z kodem: nowyładKsiążki do nabycia na stronie: https://mtbiznes.pl/
Co dzieje się z narodem, gdy traci państwo - ale nie pamięć? Ten odcinek to opowieść o życiu Polaków pod zaborami i o tym, jak przez całe pokolenia podtrzymywali w sobie wiarę, że „Polska nie zginęła”! Partnerem tego odcinka jest Bank Millennium, oferujący Konto Mój Biznes z kartą debetową Visa dla jednoosobowych działalności gospodarczych i wspierający przedsiębiorców w prowadzeniu biznesów od samego ich początku. Szczegóły TUTAJ ✨
"Ljudi su jedni drugima ogledalo." Jasminka Domaš
Jedni ho chcú, iní nie. A vzbudzuje rozpaky. Opozícia sa v pohľade na generálny štrajk pomerne zásadne rozchádza. Minulý utorok sa na pódium postavili lídri opozičných strán a popri protestných slovách demonštrovali jednotu. No priamo z pódia zazneli výzvy na generálny štrajk. A tu sa objavili rozpory.Kým SaS už vyrába odznaky, Kresťanskí demokrati prišli s ostrou kritikou o infantilnosti návrhu. Situáciu zachraňuje opozičný líder, ktorý na piatok zvoláva poradu. V podcaste Dobré ráno sa Jana Krescanko Dibáková rozpráva s reportérom domáceho spravodajstva Michalom Katuškom o reálnosti generálneho štrajku a o situácii v opozícii.Zdroje zvukov: Youtube/Progresívne Slovensko, Facebook/Sloboda a Solidarita, Youtube/SME, TA3, Youtube/STVROdporúčanieDnes vám odporúčam kúpiť si lístok na naživo nakrúcané Rozhovory ZKH. Zuzana Kovačič Hanzelová pozvala moderátora a pilota Viktora Vinczeho, ktorý spolu s manželkou Adelou Vinczeovou otvorene hovorí o svojej ceste k adopcii a rodičovstvu. Máte priestor pýtať sa naživo v pondelok 29. septembra o 18.30 v bratislavskom Kácečku. Lístky si môžete kúpiť tu.–Všetky podcasty denníka SME nájdete na sme.sk/podcasty–Odoberajte aj audio verziu denného newslettra SME.sk s najdôležitejšími správami na sme.sk/brifing
W tym odcinku porozmawiamy o hicie Netflixa, który podzielił widownię. Jedni go kochają, inni nienawidzą - mowa oczywiście o serialu “1670”. Po której stronie barykady stoimy? Czy Adamczycha jest piękna bez Andrzeja?
Po wystawie oprowadza jej współautor dr Janusz Marszalec z Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. I tłumaczy, jak to z Polakami w Wehrmachcie było.
Bohaterowie trafiają do starego, elfickiego zamku - do Oka Róży. Jedni jako jeńcy, inni z nadzieją znalezienia towarzyszy oraz pewnego rubinu
Każdy z nas ma coś, co dziś chętnie powiedziałby sobie sprzed lat. Jedni daliby radę, inni pocieszenie, ktoś inny zwykłe „odpuść, naprawdę nie warto”. A Ty? Co byś powiedział/a swojej młodszej wersji?
Enolog Ondřej Tichý je zástupcem vinařství Volařík, které získalo ocenění Vinař roku 2025. „Ještě nám to ze včerejška nedošlo... Pomalu si zvykáme,“ komentuje úspěch s úsměvem Ondřej Tichý. Co konkrétně má enolog na starosti? „Mám zodpovědnost od příjmu hroznu až po finální produkt v lahvi, i třeba s tím krátkým popiskem na zadní etiketě. Takže veškeré rozhodování, co se s hrozny, s vínem bude dělat, jde za mnou,“ přibližuje.Všechny díly podcastu Host Lucie Výborné můžete pohodlně poslouchat v mobilní aplikaci mujRozhlas pro Android a iOS nebo na webu mujRozhlas.cz.
Pierwsze pieniądze w kieszeni smakują inaczej. Nieważne, czy zarobiliśmy je pracując na budowie, rozdając ulotki czy opiekując się dziećmi z sąsiedztwa. Ten moment pierwszej wypłaty pamięta się do dziś. Jedni wydali wszystko od razu, inni trzymali jak skarb. I choć suma dawno przestała mieć znaczenie, to właśnie te historie wciąż wywołują uśmiech, i przywołują wspomnienia, gdy do nich wracamy.
Jedni zamykają się w klasztorach, by przez tydzień milczeć i myśleć, inni wybierają zorganizowane wypady w odludzie, żeby czytać książki. Dwa najgorętsze trendy urlopowe sezonu potwierdzają, że niczego nie potrzebujemy dziś tak bardzo, jak odpoczynku od hałasu. Autorka: Angelika Kucińska Artykuł przeczytasz pod linkiem: https://www.vogue.pl/a/cisza-to-luksus-jak-zrobic-detoks-od-halasu-w-wakacje
Jedni je kochają – inni nienawidzą. Zmian w życiu nie da się uniknąć, ale zamiast fundować sobie życiowe rewolucje, możemy wprowadzać je powoli i metodycznie. Warto zastanowić się dlaczego zmiany są nam potrzebne: czy chodzi o ekscytację czy realną potrzebę poprawy jakości i komfortu. Najważniejsze, by wprowadzać je z myślą o sobie (a nie o innych), nie budować wokół nich wielkich oczekiwań, a za każdy, nawet najmniejszy sukces, doceniać się i dzielić się nim z bliskimi. O tym dlaczego samoopieka i troska o siebie jest tak ważna, o mikronawykach i systematycznym wprowadzaniu zmian, opowiedziała w Drogowskazach Dorota Minta, certyfikowana psychoterapeutka, psycholog, wykładowczyni akademicka. Do wysłuchania rozmowy zaprasza Aleksandra Galant.
Jedni ho nenávidí, druzí na něj nedají dopustit. Jisté je, že Palác kultury a vědy v centru polského hlavního města se stal ikonickým orientačním bodem Varšavy. Perla socialistického realismu minulý týden oslavila 70 let od otevření. Jejím základům muselo ustoupit 170 obytných domů, a to v době, kdy se Varšava pořád ještě vypořádávala s válečnými ztrátami. Stavba stála 700 milionů tehdejších zlotých. Přestože šlo o dar Sovětského svazu, část museli Poláci zaplatit ze svého.
Jedni ho nenávidí, druzí na něj nedají dopustit. Jisté je, že Palác kultury a vědy v centru polského hlavního města se stal ikonickým orientačním bodem Varšavy. Perla socialistického realismu minulý týden oslavila 70 let od otevření. Jejím základům muselo ustoupit 170 obytných domů, a to v době, kdy se Varšava pořád ještě vypořádávala s válečnými ztrátami. Stavba stála 700 milionů tehdejších zlotých. Přestože šlo o dar Sovětského svazu, část museli Poláci zaplatit ze svého.Všechny díly podcastu Zápisník zahraničních zpravodajů můžete pohodlně poslouchat v mobilní aplikaci mujRozhlas pro Android a iOS nebo na webu mujRozhlas.cz.
PODÍVEJTE SE NA CELÝ ROZHOVOR NA HEROHERO.CO/STUDION „V povolebním vyjednávání bych byl ráznější. Nenechal bych si dát limit, co budeme prosazovat.“ Šéf Starostů a ministr vnitra Vít Rakušan ve Studiu N říká, že by v případě úspěchu příští vládu rád složil na původním půdorysu s koalicí Spolu a Piráty. Odmítá ale ústupky v otázce manželství pro všechny nebo eutanázie. Potvrdil také, že jednociferný výsledek Starostů ve sněmovních volbách by spojil s rezignací na předsednickou funkci. „Co bude nad deset procent, je pro mě bratelný výsledek. Kdybychom měli nad patnáct, považoval bych to za úspěch. Dvacet procent je meta, která je hodně vysoko,“ říká Rakušan. „Chceme větší poslanecký klub, než má ODS. Myslím, že na to jako Starostové mířit můžeme.“ V rozhovoru došla řeč také na aktuální politickou kampaň. „Nenávistná kampaň je mnohem amorálnější než to, že konkrétní rodině zcela prokazatelně pomůžete. Využití by to bylo, kdyby ta rodina nevěděla, co a proč jsme tam přijeli dělat,“ reaguje na otázku, zda považuje za morální fotit se s lidmi v nouzi, kteří v rámci předvolební kampaně dostali od Starostů peníze. „Je to kampaň a účelem kampaně je vzbudit pozornost. My to od začátku přiznáváme. Udělal bych to znovu,“ obhajuje Rakušan přístup svého hnutí. Ve Studiu N čelil místopředseda vlády také otázkám, proč čtyři roky ve vládě s luxusní většinou nevyužili k větším reformám. „Museli jsme přijímat kompromisy, které jsme ještě ke všemu blbě prezentovali,“ hodnotí Rakušan působení pětikoalice. „Například ve školství jsme čekali víc, jedničku bychom si nedali. Zasloužili bychom si dvě minus až tři.“ V tom, s jakými stranami a koalicemi by v příští vládě za žádnou cenu nespolupracovali, má jasno: „Nešli bychom do vlády s hnutím ANO, SPD, přebarvenými komunisty Stačilo! a neumím si to představit ani s Motoristy,“ vyjmenovává šéf Starostů. Proč stále coby ministr vnitra neumí občanům podrobně vysvětlit, co se stalo v bitcoinové kauze? Proč byl Dozimetr to nejhorší, co v politice zažil? A co udělala vláda špatně, že se jí nepodařilo zastavit konspirační teorie po rozsáhlém blackoutu? Celé díly Studia N najdete na platformě Herohero, na webu Deníku N jsou přístupné předplatitelům a předplatitelkám Klubu N. Bezplatné části zveřejňujeme v podcastových aplikacích Spotify, Apple Podcasts, Podbean či YouTube. Sledovat nás můžete také na Instagramu.
03:16 - Co to się staneło?16:47 - Europa43:56 - Radio Mołdawia48:24 - Tymczasem w Stanach1:02:53- Listy1:07:00 - Afryka1:14:01 - Ameryka Dolna1:27:48 - Ameryka Górna1:37:21 - Wschód bliski i daleki1:55:33 - Ulało mi się2:17:58 - WierszKup se książkę: zarubieza.pl/ksiazkaZapraszam na moje soszjale, gdzie wrzucam dodatkowe materiały:https://www.instagram.com/zarubieza/https://www.facebook.com/Za-Rubie%C5%BC%C4%85-109949267414211/I jeszcze twitter: https://twitter.com/mioszszymaski2Youtube na streamy: https://www.youtube.com/channel/UCFfeJz4jDbVg_dYmCc_xXeAJeśli chcesz wesprzeć moją twórczość, to zapraszam tutaj:https://patronite.pl/miloszszymanskibuycoffee.to/miloszszymanski
Sklep Mao Powiedziane https://maopowiedziane.pl/ Dołącz do grona Patronów tego podcastu na http://www.patronite.pl/maopowiedziane Posłuchaj dalszej części odcinka na kanale Mao Powiedziane Plus na Spotify: https://open.spotify.com/show/0ySk7ZCQPHXRGLeC7IaZkj?si=ciUq8dgETyi4Hw4Zmkl5Ug Jak połączyć konto na Patronite ze Spotify https://patronite.pl/post/71266/polacz-konto-na-patronite-ze-spotify W Chinach lato rozkręca się na dobre, a wraz z nim pojawiają się regionalne zjawiska pogodowe, które potrafią być nie tylko uciążliwe, ale czasem wręcz niebezpieczne. Z tymi wyzwaniami muszą mierzyć się zarówno politycy, jak i obywatele. Jedni odpowiadają na nie wielkimi inwestycjami infrastrukturalnymi, drudzy szukają ukojenia w tradycyjnej medycynie... albo w bubble tea. W tym odcinku rozmawiamy o różnorodnych aspektach chińskiego lata — od codziennych strategii przetrwania, przez wyzwania klimatyczne, aż po letnie zwyczaje i mody. Zapraszamy do słuchania! Dołącz do naszego Discorda (dla Patronów) https://patronite.pl/post/59230/jak-dolaczyc-do-naszego-discordaPostaw nam kawę na http://buycoffee.to/maopowiedzianeInstagram: http://instagram.com/maopowiedzianeInstagram Nadii: http://instagram.com/nadia.urbanInstagram Weroniki: http://instagram.com/wtruszczynskaNapisz do nas: kontakt@maopowiedziane.pl
Kolem amerického prezidenta se sešikovaly dvě skupiny podporovatelů. Jedni jsou nacionalističtí republikáni, co se sami pojmenovávají MAGA, tedy Make America Great Again, a kteří prosazují domácí a tradiční hodnoty. Druzí jsou technologičtí podnikatelé ze Silicon Valley. Nepotkávají se téměř v ničem, ale americkému prezidentovi se líbí oba tyto světy. Ovšem v tažení proti univerzitám se obě skupiny potkaly.
Kolem amerického prezidenta se sešikovaly dvě skupiny podporovatelů. Jedni jsou nacionalističtí republikáni, co se sami pojmenovávají MAGA, tedy Make America Great Again, a kteří prosazují domácí a tradiční hodnoty. Druzí jsou technologičtí podnikatelé ze Silicon Valley. Nepotkávají se téměř v ničem, ale americkému prezidentovi se líbí oba tyto světy. Ovšem v tažení proti univerzitám se obě skupiny potkaly.Všechny díly podcastu Názory a argumenty můžete pohodlně poslouchat v mobilní aplikaci mujRozhlas pro Android a iOS nebo na webu mujRozhlas.cz.
Koalicja rządząca jest od niedzieli targana wybuchami - na przemian gniewu i histerii. Jedni chcą Tuska odwołać natychmiast, inni bronić go do ostatniej kropli krwi. Wszystko drży, chwieje się i trzeszczy. Z jednej strony na spotkaniu premiera z klubem Koalicji Obywatelskiej nie było zapowiedzi rozliczenia wyborczej porażki. Z drugiej - pojawiają się głosy, że nie ma co liczyć na rozliczenia, bo rękę do wyniku przyłożył osobiście kierownik. Koalicjanci chcą poważnych zmian w strategii rządu i odchudzenia administracji, a premier chce wotum zaufania. Na razie plan jest taki, żeby przeczekać morze frustracji i napór PiS. Tusk nie ma łatwego zadania. Zwłaszcza, że tylko w tym tygodniu okazało się, że w przynajmniej trzech różnych miejscach w państwowych instytucjach zatrudniono albo hejterów albo znajomych i dzieci polityków koalicji. Trudno o nową jakość, kiedy stara puka od spodu. W tym samym czasie na prawicy trwają euforyczne uniesienia. Znowu politycy PiS czują się królami świata. Wygrali wybory, prezes jest geniuszem, partia się umacnia. Jakoś niewielu z nich zauważyło, że Nawrocki wygrał wyłącznie dzięki głosom wyborców Konfederacji, którzy nie zamierzają zagłosować na PiS za dwa lata. Prezes się puszy znowu w glorii niezwyciężonego hegemona na prawej flance sceny politycznej jakby nie zauważył, że Mentzen to zupełnie inny typ polityka niż jego dotychczasowi partnerzy. On się z prezesem nie będzie cackał ani go bał. Mentzen z Bosakiem będą szli do przodu po większość na prawicy a nie po uznanie prezesa. Prezes jest taki zadowolony, że udzielił ponad godzinnego wywiadu. Wiemy przynajmniej, że snus Nawrockiego go zaskoczył i że to był największy problem w tej końcówce kampanii, bo wyborcy PiS w ogóle nie zrozumieli co to jest i kojarzyło im się z narkotykami. Teraz przynajmniej wiadomo po co była ta histeria PiS w sprawie badań antynarkotykowych. Karol Nawrocki też udzielił dwóch wywiadów. Sprawiedliwie wPolsce powiedział kto będzie jego rzecznikiem, a w Republice kto będzie szefem gabinetu. Rzecznik będzie z IPN, zaś szef gabinetu z partii. W obu wywiadach zgodnie pan Karol pogroził panu Donaldowi. I akurat to go łączy z częścią polityków koalicji.
Karol Nawrocki rozpoczął wieczór wyborczy cytatem ze Starego Testamentu. Jedni są zachwyceni, inni mówią wprost — to manipulacja! Kto ma rację? #IPPTV #KtórędyDoNieba #Nawrocki #wybory2025 ----------------------------------------------------
Marsze, marsze i po marszach... Podobno jednych było pięć milionów, a drugich dziesięć milionów! Kto ma rację? Pewnie wszyscy jak zwykle. A poza tym, to się działo. Jedni pili piwo, drudzy wzięli snusa. I tak to się kręci. Dobrze, że kampania dobiega końca.
Doraž fandit do Riegráčů! Lístky na ticketlive.cz
Bonusové epizody natočené během MS přímo v Riegráčích najdeš na našem herohero.co/pukpakpivo
Doraž za námi fandit do Riegráčů! Lístky na ticketlive.cz
Doraž za nami do Riegráčů během MS! Lístky na ticketlive.cz
Doraž za namí do Riegráčů během MS! Lístky na ticketlive.cz
Behind the scenes a záznamy live epizod během MS najdeš na našem herohero.co/pukpakpivo
To, że mamy spory problem z odpoczywaniem nie ulega dyskusji. Jedni czują, że ciągle nie mają czasu, innym głos wewnętrzny potrafi popsuć każdą spokojną chwilę - podpowiadając co ich omija albo dlaczego zaprzestanie działań nie wchodzi w rachubę. W tym odcinku zbieram najważniejsze powody, które działają na nas uniemożliwiając nam najbardziej oczywistą i podstawową rzecz, jaką jest regeneracja. Odcinek pozbawiony rewelacji oraz przykro konfrontujący ze światem.Partnerem odcinka są Banki Spółdzielcze SGB.
Video najdeš na našem Youtube.
Tématem Omeletek jsou zkoušky. Má dcera je v určitých vědních oborech po mně. Proto jsem byla šokovaná, když dostala z chemie jedničku. Při pokusu trochu chemické sloučeniny spadlo na zem. Profesor jim zadal úkol, jak se toho zbavit. Všichni psali o neutralizaci. Dcera dostala jedničku, protože napsala: Šla bych pro smetáček a lopatku. O divadelních zkouškách si budeme povídat s Vaškem Šandou. Připravíme syrniky. A uslyšíte povídku Věry Zikanové O pravdě v tarotových kartách.
Muskova agentura dál škrtí americké federální úřady. Jedni mu tleskají, druzí se bojí, aby nezadusil rovnou celou demokracii. Kolik už Americe Muskovi lidé ušetřili? A nezatrhne jim to Nejvyšší soud? Téma pro Jana Kalibu, bývalého zpravodaje Českého rozhlasu ve Spojených státech. Ptá se Matěj Skalický.Všechny díly podcastu Vinohradská 12 můžete pohodlně poslouchat v mobilní aplikaci mujRozhlas pro Android a iOS nebo na webu mujRozhlas.cz.
Muskova agentura dál škrtí americké federální úřady. Jedni mu tleskají, druzí se bojí, aby nezadusil rovnou celou demokracii. Kolik už Americe Muskovi lidé ušetřili? A nezatrhne jim to Nejvyšší soud? Téma pro Jana Kalibu, bývalého zpravodaje Českého rozhlasu ve Spojených státech. Ptá se Matěj Skalický.
Jedni i drudzy wkładają mnóstwo pracy w dotarciu do danych. W przypadku konserwatorów zabytków są to na przykład informacje o dawnym wyglądzie odnawianych budynków czy ich fragmentów. O niewidocznej pracy konserwatorskiej i zagadkach, które przynosi historia warszawskich kamienic rozmawiamy z Magdaleną Łań z Biura Stołecznego Konserwatora Zabytków.
Po revoluci běží čas vždycky rychleji. Je tomu tak i v Sýrii, vždyť to nejsou ani dva měsíce od pádu Asadova režimu, a situace v zemi se v řadě ohledů stabilizuje. Teď už má Syrská arabská republika i prezidenta. Co to znamená?
Zářijové volby, z nichž vzejde nová česká vláda, rozhodne téma, které bylo ve všech dosavadních hlasováních okrajové: zahraniční politika.Doposud vždy pravidelně rozhodovala klasická „peněženková“ témata. Daně, důchody, inflace, ceny, poplatky u lékaře – a k tomu jednou přimíchaný boj s korupcí, jindy třeba zase se zlým Bruselem.Teď v kampani častěji slyšíme jména jako Trump, Putin, Fico nebo Orbán. Jedni se k nim hlásí, druzí před nimi varují. „Dnes vidíme, že hlavně opoziční politici se předhánějí v tom, kdo si častěji nasadí červenou kšiltovku. Asi aby ukázali, že jsou stejně silní jako jejich americký vzor Donald Trump. Ti vládní zas varují před slovensko-maďarskou cestou a bratříčkováním se s Moskvou,“ říká v podcastu Lucie Stuchlíková.Samozřejmě to neznamená, že socioekonomická témata úplně zmizí – budou podstatná hlavně pro skalní voliče opozičního ANO. Lídři Babišova hnutí si přesto význam zahraniční politiky v letošních volbách dobře uvědomují, což je vidět na tom, jak opatrně bruslí ve svých vyjádřeních k dramatickému dění na Slovensku nebo ohledně podpory Ukrajiny.„Důraz na zahraničí témata je logický – lidé jednoduše cítí, že skončil bezpečný a předvídatelný svět, jak jsme ho znali předchozích 30 let. Najednou vidí rozkolísaný svět plný válek, skutečných i obchodních, uprchlických krizí, bitev o energie, úpadek Evropy. Prostě nejistou budoucnost,“ dodává Václav Dolejší.Máte červenou kšiltovku? S jakou kandidátkou vyráží ODS na zteč proti Babišovi? A kolik lidí je tentokrát v podcastovém studiu Vlevo dole? Poslechněte si v aktuální epizodě!----Vlevo dole řeší politické kauzy, boje o vliv i šeptandu z kuloárů Sněmovny. Vychází každou středu v poledne.Podcast pro vás připravují Lucie Stuchlíková (@StuchlikovLucie) a Václav Dolejší (@VacDol), reportéři Seznam Zpráv.Další podcasty, ale taky články, komentáře a videa najdete na zpravodajském serveru Seznam Zprávy. Poslouchejte nás na webu Seznam Zpráv, na Podcasty.cz nebo ve své oblíbené podcastové aplikaci.Své názory, návrhy, otázky, stížnosti nebo pochvaly nám můžete posílat na adresu audio@sz.cz.Sledujte @SeznamZpravy na sociálních sítích: Twitter // Facebook // Instagram.Seznam Zprávy jsou zdrojem původních informací, nezávislé investigace, originální publicistiky.
Své odpovědi na soutěžní otázku o lístky na 5. narozeniny Vlevo dole posílejte na e-mail: audio@sz.czPolitičtí lídři rozjíždějí 10 měsíců před volbami agitaci - a všichni nápadně často mluví v procentech. Budeme si muset připomenout starou dobrou trojčlenku, abychom se v těch číslech neztratili.Výjimkou je Alena Schillerová, kterou baví točit videa na sociální sítě a která se teď rozhodla posunout hranice politického marketingu. V kostýmu hranolek na TikToku kritizuje vládu za zmatek v podmínkách pro brigádníky a dohodáře.To vše v aktuální epizodě Vlevo dole probírají podcasteři Václav Dolejší a Lucie Stuchlíková. Video místopředsedkyně ANO a bývalé ministryně financí vzbudilo velké reakce. Jedni se smějí, že 60-letá politička ztratila veškerou důstojnost. Druzí oceňují její trefu do černého, že dokázala originálně upozornit na problém a oslovit mladé voliče.„Já oceňuju, že tentokrát Schillerová střílí nejen do vlády, ale vlastně si utahuje tak trochu i sama ze sebe. Už to nejsou ty načančané fotografie nebo videa, kde se tvářila jako dvacetiletá holka,“ míní Lucie Stuchlíková.„Učitě to zafungovalo, jen se člověk těžko smiřuje s érou, kdy v politice uspěje jen to, kdo víc šaškuje na sociálních sítích a natočí co nejvíc bizarní video,“ dodává Dolejší.Autoři také probírají Babišův plán, který chce pro ANO získat přes 40 procent hlasů ve volbách, aby měl ve Sněmovně většinu křesel a dokázal sestavit jednobarevnou vlády bez koaličních partnerů.A samozřejmě probírají také oznámení vlády, která se tak usilovně snaží přinášet chybějící „dobré zprávy“, až se v agitačním zápalu pochlubila, že už má z 93 procent splněno.„Touhle sebechválou dělají ze svých příznivců tak trochu hlupáky. Přece je lepší úplně normálně přiznat, že se něco nepovedlo,“ domnívá se Dolejší. „Kdyby to skutečně bylo těch 93 procent, tak tady dnes máme generální stávku. Všichni sice postrádají velké reformy, ale nechtějí, aby se jich dotýkaly, takže by protestovali.“Proč je 93 v české politice magické číslo? Proč se Alena Schillerová přetransformovala z dámy s pávem v bojovnici hranolku? Jak jsme vypočítali vládní čtyřčlenku se splněnými sliby? Odebíráte už newsletter Vlevo dole? Přihlásit se můžete tady.----Vlevo dole řeší politické kauzy, boje o vliv i šeptandu z kuloárů Sněmovny. Vychází každou středu v poledne.Podcast pro vás připravují Lucie Stuchlíková (@StuchlikovLucie) a Václav Dolejší (@VacDol), reportéři Seznam Zpráv.Další podcasty, ale taky články, komentáře a videa najdete na zpravodajském serveru Seznam Zprávy. Poslouchejte nás na webu Seznam Zpráv, na Podcasty.cz nebo ve své oblíbené podcastové aplikaci. Své názory, návrhy, otázky, stížnosti nebo pochvaly nám můžete posílat na adresu audio@sz.cz. Sledujte @SeznamZpravy na sociálních sítích: Twitter // Facebook // Instagram.Seznam Zprávy jsou zdrojem původních informací, nezávislé investigace, originální publicistiky.