POPULARITY
Jestem bardzo rozczarowany postawą naszego narodu. Jak wszyscy wiemy, Zbigniew Ziobro, uciekając przed prześladowaniami ze strony Donalda Tuska, musiał schronić się w najdalej na zachód wysuniętej dzielnicy Moskwy, Budapeszcie. Biedak został zmuszony do rozłąki z ojczyzną i udał się na obczyznę. A Polacy co? Czy się przejmują? Nie. Oni siedzą, piją kawę, oglądają filmy, zamiast pochylić się nad losem byłego ministra sprawiedliwości. Bo czyż nie powinna burzyć się w nas krew, gdy widzimy, że ten sprawiedliwy mąż musiał udać się na wygnanie? Czy nikt nawet nie uroni jednej łzy? Polacy, co się z wami dzieje? Na koń nie wsiadacie? Za szable nie chwytacie?
Antoni Macierewicz, wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości, rozpoczął rozmowę od mocnych słów o stanie państwa. Jak stwierdził, Polska znalazła się w sytuacji granicznej – politycznie, gospodarczo i moralnie.Polska niestety jest w sytuacji dramatycznej, dlatego że jest prowadzony przez Donalda Tuska proces likwidacji nie tylko naszej gospodarki, nie tylko problemów wojskowych, nie tylko problemów społecznych, ale także istnienia państwa polskiego oraz ataku na polską tożsamość społeczną, tożsamość ludzką– powiedział w Poranku Radia Wnet.W dalszej części rozmowy tłumaczył, że – jego zdaniem – „atak na polską tożsamość” przybiera formę ideologicznej presji w szkołach i prób demoralizacji młodzieży, a zarazem masowej migracji, która ma rozbić wspólnotę narodową.To, co próbuje się zrobić z dziećmi w szkołach, ta koncepcja demoralizacji dzieci, ma po prostu zniszczyć naszą ludzką tożsamość. A równocześnie doprowadzić do rozbicia społeczności polskiej przez migrację olbrzymią, która ma sprawić, żebyśmy nie mieli potencjału narodowego– podkreślał.Według Macierewicza, rząd Donalda Tuska realizuje politykę „w oparciu o układ niemiecki”, a w tle pozostaje – jak mówił – „ukryte uzależnienie od Rosji”.Jeżeli służba kontrwywiadu wojskowego jest kierowana przez człowieka, który po roku 2010 współpracował z rosyjskimi służbami, realizował zadania, które były dla Rosji przewidywane i przez Rosję domagane, to jest sytuacja dramatyczna. To znaczy, że nasz aparat bezpieczeństwa jest przeniknięty wpływami obcego państwa– ostrzegał.O wojsku, które „traci siłę”Były minister obrony skupił się również na kondycji armii. Jego zdaniem, mimo propagandowych zapewnień o modernizacji, faktycznie dochodzi do osłabienia struktur i ograniczania liczebności wojsk.Wojska Obrony Terytorialnej, które w 2021 roku miały mieć już 53 tysiące żołnierzy, dzięki panu Błaszczakowi zostały zwiększone do 40 tysięcy, a teraz mają być zmniejszone do 37 tysięcy– przypominał, wskazując na dane z posiedzenia Komisji Obrony Narodowej.Polityk krytycznie ocenił także sposób finansowania zakupów zbrojeniowych.Duża część tych pieniędzy, o których mówi rząd, to pożyczka z Unii Europejskiej, która ma być wykorzystana wyłącznie na zakup potencjału wojskowego od Niemiec. Krótko mówiąc: pieniądze, które pożyczamy, mają finansować potencjał niemiecki– tłumaczył.Wiceprezes PiS ostro wypowiedział się również o wicepremierze, ministrze obrony Władysławie Kosiniaku-Kamyszu.To naprawdę człowiek bardzo zdolny językowo, potrafi w sposób łagodny i interesujący przekazywać pseudoinformacje. Ale robi coś dokładnie odwrotnego, niż mówi. On nie odgrywa żadnej roli, jeśli chodzi o wojsko. O wszystkim decyduje Donald Tusk– ocenił były minister.
Czy Polska zmierza w stronę silnego, suwerennego państwa, czy grozi nam utrata niezależności? Radosław Pyffel komentuje najnowsze wydarzenia związane z Marszem Niepodległości oraz sytuacją polityczną w Polsce. W rozmowie pojawiają się pytania o przyszłość Wielkiej Polski, znaczenie patriotyzmu i kondycję polskiej sceny politycznej. W filmie poruszane są także wątki dotyczące Donalda Tuska, aktualnych decyzji rządu i nastrojów społecznych przed wyborami 2025. To analiza, która pozwala lepiej zrozumieć kierunek, w jakim zmierza Polska, jakie są zagrożenia dla niepodległości oraz jakie szanse stoją przed krajem. Materiał pokazuje różne punkty widzenia, prezentuje komentarz do wydarzeń z 11 listopada oraz omawia znaczenie Marszu Niepodległości w kontekście historii i współczesności.Rozdziały odcinka:0:00 Główne tematy komentarza: Marsz Niepodległości w Warszawie, przyszłość Polski, Nawrocki vs Tusk, Polska polityka wewnętrzna, Donald Trump, USA5:24 Podziękowania i prośby6:49 Dzień Niepodległości Polski i scenariusze geopolityczne na przyszłość39:01 Certyfikat człowieczeństwa 4.043:05 Obchody Dnia Niepodległości w Polsc53:05 Donald Trump, BBC, shutdown, polityka światowa1:04:20 OutroTWOJE wsparcie jest bardzo ważne: https://patronite.pl/RadoslawPyffelWESPRZYJ mnie na YouTube: https://www.youtube.com/channel/UC6rhJNPCTaFu41na8s0jetQ/joinDla spragnionych wiedzy o świecie pozaeuropejskim i polityce globalnej polecam unikalne seminarium: https://azjatyckiwiek.plZapraszam na swoją stronę: https://radoslawpyffel.pl/Obserwuj Radosława Pyffla na:FB: https://www.facebook.com/RadekPyffel10X: https://x.com/RadekPyffel?ref_src=twsrc%5Egoogle%7Ctwcamp%5Eserp%7Ctwgr%5EauthorKsiążka Radosława Pyffla „Biznes w Chinach” do kupienia na:https://bizneswchinach.pl
Decyzja prezydenta Karola Nawrockiego o zablokowaniu nominacji 46 sędziów stała się kolejnym frontem starcia z rządem Donalda Tuska. Piotr Gursztyn – publicysta, historyk i autor książki „Dlaczego Rosjanie są inni?”, mówi w Radiu Wnet, że nie jest to żaden „nowy etap”, lecz trwająca od pierwszych dni kadencji otwarta wojna polityczna.Publicysta zauważa, że prezydent Nawrocki od początku mierzy się z próbami ograniczenia jego wpływu, m.in. poprzez blokowanie dostępu do informacji niejawnych dla Kancelarii Prezydenta. Ten konflikt – jak podkreśla – „toczy się od dawna, tylko opinia publiczna nie widziała całej skali”.Gursztyn stawia tezę, że działania rządu wobec prezydenta powtarzają schemat znany z czasów Lecha Kaczyńskiego. Jak mówi:„Rząd próbuje zwalczać prezydenta. Trochę na tej zasadzie, którą Donald Tusk miał przećwiczoną jeszcze w czasach Lecha Kaczyńskiego”.Jednocześnie zaznacza, że obecny prezydent jest typem polityka, którego nie da się łatwo zdyskredytować:„Te próby odzierania z godności odbijają się od Karola Nawrockiego. Donald Tusk jest politykiem z przeszłości, a Nawrocki raczej z przyszłości”.„Prezydent korzysta ze swoich uprawnień. Nie da sobie wejść na głowę”Gursztyn podkreśla, że odmowa nominacji sędziowskich była logicznym i legalnym krokiem.Karol Nawrocki – jego zdaniem – wysłał jasny sygnał, że nie zamierza ustępować wobec nacisków rządu.Pan prezydent sam powiedział: skorzystałem ze swojego prawa. To sygnał, że nie da sobie wejść na głowę. On ma silną osobowość i działa konsekwentnie– ocenił.Publicysta podkreśla jednak, że Nawrocki nie jest politykiem kierującym się logiką „wiecznego konfliktu”. Przypomina, że współpraca z MON w sprawie nominacji generalskich przebiegała poprawnie, bo – jak zaznacza –„Kosiniak-Kamysz działał w granicach prawa i nie podrzucał kłód pod nogi prezydentowi”.Nowa odsłona konfliktu o sądyMinisterstwo Sprawiedliwości oczekuje uzasadnienia odmowy nominacji i sugeruje, że decyzja prezydenta otwiera nowy rozdział sporu z rządem. Gursztyn zwraca uwagę, że wbrew narracji Waldemara Żurka nie było realnej szansy, aby Karol Nawrocki podpisał listę, której nie podpisał wcześniej Andrzej Duda.Publicysta dodaje, że to dopiero początek większej konfrontacji, bo rząd Tuska potrzebuje konfliktu.Zakładam, że będzie eskalacja. Dla premiera Tuska to wygodne – nie ma sukcesów gospodarczych ani społecznych, więc konflikt z prezydentem staje się igrzyskiem– mówił.
Czy Zbigniew Ziobro to tchórz, uciekający przed sprawiedliwością, czy męczennik reżimu Donalda Tuska? Kim (Newsweek) i Niesienkiewicz (Rz) o kulisach afery Ziobry, jego wyborach i wpływie na PiS. Czy Kaczyński traci kontrolę nad prawicą? Eksperci o wzroście poparcia dla Brauna i potencjalnym sojuszu dla zmiany Konstytucji. A także: co z OFENSYWĄ KODOWSKĄ i przyszłością Szymona Hołowni? Posłuchaj całej dyskusji! Oglądaj Express Biedrzyckiej na żywo w serwisie YouTube. Więcej informacji o programie na stronie Super Expressu.
Kiedy wchodzimy dziś na dowolną platformę społecznościową, szczególnie zaś na Instagram czy TikToka, istnieje o wiele większa szansa, że zobaczymy tam w pierwszej kolejności twarz premiera Donalda Tuska albo posła Sławomira Mentzena, niż naszych znajomych, albo nawet ulubionych twórców treści.Polityka przeniosła się na platformy cyfrowe, a obserwując to można mieć wrażenie, że posłowie, senatorowie, a nawet ministrowie i szef rządu spędzają więcej czasu na tworzeniu kontentu na TikToka czy na redagowaniu wpisów na X, niż na rzeczywistej pracy.Dlaczego polityka dziś bardziej dzieje się na kontrolowanych przez amerykańskie i chińskie Big Techy platformach, niż w parlamencie, nie mówiąc już o okręgach wyborczych?Jak media, które kiedyś nazywaliśmy mediami społecznościowymi, zmieniły rzeczywistość polityczną i czy oznacza to koniec demokracji, jaką znaliśmy?Jak w ogóle doszliśmy do tego, jak teraz wygląda komunikacja polityczna i co było wcześniej?Zapraszam do wysłuchania 47. odcinka podkastu TECHSPRESSO.CAFE, który w całości dostępny jest wyłącznie dla osób z wykupioną płatną subskrypcją w serwisie Substack.Montaż: Mateusz Ciupka (Szafa Melomana)
Radny Aleksander Jankowski na antenie Radia Wnet mówił o gdańskich obchodach Narodowego Święta Niepodległości, w których uczestniczył premier Donald Tusk. Zdaniem samorządowca z Prawa i Sprawiedliwości, wizyta szefa rządu na Pomorzu miała wymiar polityczny i symboliczny – była, jak określił, „ucieczką od Warszawy”.Miasto Gdańsk obchodziło wczoraj swoje święto w ramach tzw. Parady Niepodległości. Ja przyznam szczerze, że nigdy nie podobała mi się ta nazwa, bo ewidentnie nawiązuje do Parady Równości. Są Marsze Niepodległości i tak powinno się to nazywać– mówił radny.Jego zdaniem wystąpienie premiera w Gdańsku było zaplanowaną kontrą wobec warszawskich obchodów państwowych.To była zaplanowana i zamierzona rejterada z Warszawy. Patrząc na przemówienie pana prezydenta Karola Nawrockiego, nie dziwię się, że Donald Tusk nie chciał być obecny na oficjalnych uroczystościach. Wolał przyjechać do Gdańska, gdzie wszyscy się do niego uśmiechali, gdzie był wśród swoich, swojego politycznego zaplecza– ocenił.„Porównywanie się do Piłsudskiego to pycha i małostkowość”Najwięcej emocji wśród komentatorów wywołały słowa Donalda Tuska, w których premier odniósł się do krytyki swojej osoby, przywołując przykład marszałka Józefa Piłsudskiego. Aleksander Jankowski nie krył oburzenia.Pan Donald Tusk zawsze zaskakuje. Tym razem bardzo zaskoczył mnie tym, że przyrównuje się do Piłsudskiego, nawiązując, że przecież i na Piłsudskiego mówiono, że był niemieckim agentem. To jest pycha i małostkowość na najwyższym poziomie– ocenił.Radny wskazał również, że w jego ocenie premier mówi jedno, a robi drugie.W sytuacji, w której wszyscy widzimy nagonkę na opozycję, ściganie chociażby ciężko chorego ministra Ziobry, pan Donald Tusk ma czelność mówić o tym, że wszyscy powinniśmy być zjednoczeni, że Polak ma być dla Polaka. Hipokryzja tego człowieka przekracza wszelkie granice czegokolwiek– powiedział w Radiu Wnet.To, co mówi i jak się zachowuje, pokazuje, że to człowiek całkowicie wyzuty z honoru i poczucia patriotyzmu. Pan marszałek Piłsudski, do którego się porównuje, wysiadł na przystanku Niepodległość. Pan premier niestety nawet w Brukseli nie był w stanie wysiąść z pociągu Niemcy– dodał.
Poseł Marcin Romanowski, którego Prokuratura Krajowa ściga pod zarzutami nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości, opisuje państwo Donalda Tuska jako stajnię Augiasza i obszar bezprawia.
– Prezydent Nawrocki rozumie, że historia musi łączyć się ze współczesnością. Premier Tusk tego nie pojmuje – ocenia prof. Andrzej Nowak w rozmowie z Radiem Wnet. Historyk odniósł się w Poranku Radia Wnet do przemówienia prezydenta Karola Nawrockiego na Placu Piłsudskiego, które – jak podkreślił – łączyło refleksję historyczną z diagnozą współczesności. Komentował też nieobecność Donalda Tuska na oficjalnych uroczystościach w Warszawie.
W tym wydaniu: dwa lata temu podpisana została umowa koalicyjna między partiami, które tworzą obecną koalicję rządową; na Uniwersytecie Warszawskim powstaną studia krymsko- tatarskie; w ramach tegorocznego London Jazz Festival w londyńskim Barbican Centre odbędzie się koncert Polish Jazz FreeStage, podczas którego wystąpią polskie zespoły; gościem programu jest polski prawnik z Genewy Piotr Augustyniak. Zapraszamy do słuchania!
Czy Zbigniew Ziobro to tchórz, uciekający przed sprawiedliwością, czy męczennik reżimu Donalda Tuska? Kim (Newsweek) i Niesienkiewicz (Rz) o kulisach afery Ziobry, jego wyborach i wpływie na PiS. Czy Kaczyński traci kontrolę nad prawicą? Eksperci o wzroście poparcia dla Brauna i potencjalnym sojuszu dla zmiany Konstytucji. A także: co z OFENSYWĄ KODOWSKĄ i przyszłością Szymona Hołowni? Posłuchaj całej dyskusji! Oglądaj Express Biedrzyckiej na żywo w serwisie YouTube. Więcej informacji o programie na stronie Super Expressu.
Poseł Paweł Kukiz jest przerażony skalą rozwoju agresywnego zachowania u Donalda Tuska. Stawia pytanie o zdrowie psychiczne premiera i dziwi się, że Polacy kupują jego szalone narracje.
Zbigniew Ziobro zostanie aresztowany?Według gościa Poranka Radia Wnet, obecna władza postanowiła pokazać, że potrafi być konsekwentna w rozliczaniu poprzedników, nawet jeśli ma to charakter bardziej symboliczny niż praktyczny. Aresztowanie Zbigniewa Ziobry miałoby – jego zdaniem – potwierdzić, że rząd Donalda Tuska spełnia obietnice wyborcze, zwłaszcza wobec najbardziej zaangażowanej części swojego elektoratu.Zbigniew Ziobro najbardziej się kwalifikuje do tego, żeby rząd, a w szczególności premier, mogli się wykazać, że realizują obietnice wyborcze. Platforma Obywatelska i Donald Tusk wierzą, że większa część społeczeństwa tego od nich oczekuje. Do tej pory takiego konkretnego rozliczenia w postaci aresztowania nie było, więc teraz jest taka możliwość.– mówił profesor dodając, że Ziobro nie jest lubiany przez większość Polaków, a jego zatrzymanie ma dać władzy alibi wobec zarzutów o brak skuteczności. Domański podkreśla, że tego rodzaju działanie nie jest niczym nowym w polityce.Zdaniem socjologa, rząd Tuska wybrał kierunek działań symbolicznych, bo nie może pochwalić się innymi sukcesami. Deficyt budżetowy, napięcia w ochronie zdrowia i drożyzna są problemami, których nie da się przykryć spektakularnym aresztowaniem.To może być żadna droga do poprawy poparcia, natomiast chodzi o pokazanie: „zrobiliśmy to, czego od nas chcieliście”. Wciąż nie ma programu, nie ma strategii działania, więc próbuje się to zastąpić akcją wobec Ziobry– tłumaczył Domański.Socjolog zwrócił też uwagę, że aresztowanie byłego ministra sprawiedliwości przedstawiane jest w sposób, który trudno uznać za przekonujący.Przeciętnemu Polakowi trudno uwierzyć, że Zbigniew Ziobro organizował grupę przestępczą. W świadomości społecznej to kojarzy się z filmem akcji, z ludźmi ścigającymi się samochodami po podziemiach. A tutaj chodzi o byłego ministra. Takie uzasadnienie budzi wątpliwości i raczej nie spotka się z szerokim zrozumieniem społecznym– wskazał.Kolejnym celem rządu Kaczyński?Domański podkreślił, że choć nazwisko Ziobry dominuje w przekazie medialnym, celem działań może być w przyszłości Jarosław Kaczyński. Jak zauważył, ta narracja zaczyna się już przebijać do opinii publicznej.Przekonanie, że Jarosław Kaczyński też powinien być pociągnięty do odpowiedzialności, jest coraz silniejsze. Tego typu narracja prowadzi do myślenia, że Prawo i Sprawiedliwość w ogóle powinno zostać zdelegalizowane– stwierdził.W ocenie profesora, premier Donald Tusk nie tyle odpowiada na nastroje społeczne, co próbuje je narzucać.Donald Tusk robi wszystko, żeby Polacy myśleli tak jak on myśli o PiS-ie. Jego wystąpienia nie przynoszą wzrostu notowań. Platforma utrzymuje poziom 32–33 procent, a dwa lata temu wynik wyborów był przecież na korzyść PiS-u. Ta sytuacja się nie zmieniła. Widać też, że Tusk kieruje swój przekaz do tych, którzy i tak nie chcą powrotu PiS-u, a nie do nowych wyborców– tłumaczył.Na zakończenie profesor zwrócił uwagę, że słabsze wyniki Prawa i Sprawiedliwości w sondażach mogą być efektem pojawienia się nowej partii po prawej stronie sceny politycznej.Pojawiła się nowa formacja Grzegorza Brauna, która uzyskuje 5-6 procent poparcia. Skądś musiały się wziąć te głosy. Obawiam się, że odpłynęły właśnie z PiS-u. Gdyby te kilka procent wróciło, PiS znów prowadziłby w sondażach– wskazał./fa
W Poranku Radiu Wnet była minister klimatu i środowiska Anna Trzeciakowska ostro skrytykowała decyzje rządu Donalda Tuska dotyczące polityki klimatycznej. Jej zdaniem Polska nie odniosła sukcesu w negocjacjach w Brukseli, mimo że premier i jego współpracownicy próbują przedstawić to inaczej.Chciałabym, żeby się udało, ale nic takiego miejsca nie miało. Pan wiceminister Bolesta zbyt dużym entuzjazmem, na wyrost, chciał przykryć porażkę, którą osiągnął tam niestety rząd koalicyjny. Te opowieści, że ich nikt nigdy w Unii nie ogra, okazały się opowieściami. Przesunięcie ETS-u i to na razie w ramach propozycji na 2028 rok, to żadna tajemnica– powiedziała Trzeciakowska.Podkreśliła, że przesunięcie systemu ETS-2 nie jest żadnym sukcesem.Rok wyborczy, wybicie w postaci przesunięcia o rok, to nadmierny entuzjazm. Tam się złe rzeczy działy– dodała.ETS-2, jak tłumaczyła, to drugi system handlu emisjami, który obejmie już nie tylko wielkie zakłady przemysłowe, ale wszystkich obywateli.ETS-2 to podatek od nas wszystkich, od całej gospodarki emisyjnej. To jest podatek zielony od ogrzewania domów gazem bądź węglem i od jeżdżenia samochodem na paliwa, które większość z nas posiada. To kilkaset złotych więcej przy tankowaniu albo kilka tysięcy przy ogrzewaniu domu węglem bądź gazem. Zapłacą wszyscy, bo transport warzyw, mebli, czegokolwiek do naszych sklepów również będzie tym objęty. To jest po prostu drożyzna– mówiła.90-procentowa redukcja emisji: „To szaleństwo, którego nie osiągniemy”Wśród ustaleń Rady UE znalazł się również nowy cel klimatyczny: redukcja emisji o 90 procent do roku 2040. Trzeciakowska przypomniała, że Polska głosowała przeciw, razem z Węgrami, Słowacją i Czechami, ale było to za mało, by zablokować decyzję.Jesteśmy na ścieżce tego nieszczęsnego Fit for 55 i nie osiągniemy tego w 2030 roku. To matematyka i ekonomia. Musielibyśmy zlikwidować transport, ogrzewanie naszych domów i rolnictwo. Nie przewiduję, żeby to było możliwe– dodała.Była minister wyjaśniła, że w przyjętych rozwiązaniach pojawił się tzw. bezpiecznik – możliwość zaliczania części redukcji emisji poprzez zakup „kredytów węglowych” poza Unią.To jest kupowanie papierów wartościowych poza Unią. Jak ktoś zredukuje emisję w Afryce Południowej albo zalesi kawałek Ghany, to będzie mógł wydać taki dokument. Na tej podstawie 5 procent emisji będzie można sobie zaliczyć z zewnątrz, jako offset. W praktyce to finansowanie pozaunijnych krajów, w tym Chin, które będą nam te certyfikaty dostarczać. To projekty mniej lub bardziej rzeczywiste – oceniła Trzeciakowska.Była minister oceniła, że pomimo zapowiedzi Donalda Tuska o „mocnej pozycji Polski”, Warszawa nie potrafiła zbudować bloku państw, który mógłby zablokować nowy cel klimatyczny.Gdybyśmy potrafili to robić zgrabnie, tak jak myśmy potrafili wynegocjować kwestie dyrektywy metanowej ratowania polskich kopalni, mimo że nas w Unii nie lubiono i nie obiecywaliśmy, że nas nikt nie ogra – to można by to zablokować. Zabrakło kompetencji, wiedzy, kontaktów, umiejętności negocjacyjnych. A może po prostu woli politycznej– powiedziała.
13 listopada Szymon Hołownia ustąpi ze stanowiska marszałka Sejmu. Zgodnie z zapisami umowy koalicyjnej jego miejsce zajmie współprzewodniczący Nowej Lewicy, Włodzimierz Czarzasty, który obejmie funkcję marszałka w ramach planowanej rotacji we władzach parlamentu.O politycznej drodze Hołowni mówił w Popołudniu Wnet dziennikarz Robert Bagiński. Ocenił, że ustępujący marszałek „przegrał nie z przeciwnikami, lecz z własną iluzją”.Forma w polityce jest ważna, ale jeśli za nią nie idzie treść, siła i konsekwencja, to zostaje pusta scenografia. Hołownia wszedł do polityki z przytupem, ale bez planu na drugie zdanie. Dziś to polityk niespełniony, który sam nie wie, kim chce być– stwierdził.Publicysta odniósł się także do wcześniejszych decyzji Szymona Hołowni, przypominając jego zachowanie podczas głośnych głosowań i procedur dotyczących posłów Prawa i Sprawiedliwości. Jak wskazał, Hołownia “od początku pełnienia swojej funkcji brał pełny udział we wszystkich haniebnych wydarzeniach, które zapoczątkowały proces instalowania w Polsce bezprawia”.Nawiązywał do spraw Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika oraz Zbigniewa Ziobry. Bagiński podkreślił, że zachowanie marszałka Sejmu pokazuje, iż „Koalicja Obywatelska rzeczywiście ma na niego wpływ”, a on sam liczy na przychylność ze strony Donalda Tuska.Spotkanie prokuratorów i zapowiedź nowych aresztowańProwadzący rozmowę Łukasz Jankowski przypomniał informację, którą przekazał wcześniej tego dnia – o spotkaniu prokuratorów, policjantów i urzędników w prokuraturze w Warszawie. Jak relacjonował, podczas tego spotkania szef Wydziału Śledczego Prokuratury Krajowej instruował, jak działać, kiedy będą zatrzymywane osoby objęte immunitetem.Wygląda na to, że ta władza szykuje się do masowych aresztowań polityków opozycji– mówił Jankowski.Robert Bagiński przyznał, że ten scenariusz wydaje się prawdopodobny.Mamy wymiar sprawiedliwości, który zamiast ścigać przestępców zajmuje się przede wszystkim kreowaniem wydarzeń i tworzeniem ludzi–przestępców, nawet jeżeli nie ma ku temu jakichkolwiek powodów. I jest to bez wątpienia akcja wymierzona w Prawo i Sprawiedliwość, prawicę, szeroko pojętą opozycję– stwierdził.Publicysta dodał, że to wzmożenie prokuratury i policji może być zapowiedzią przyspieszonych wyborów.W Warszawie mówi się, że to jeden z możliwych scenariuszy rozważanych przez Donalda Tuska– powiedział.„Tusk potrzebuje nowych wrogów”W dalszej części rozmowy Robert Bagiński wyjaśnił, że obóz rządzący, jego zdaniem, musi dziś wytwarzać kolejne konflikty, by utrzymać mobilizację społeczną.Tusk wie, że musi dać swojemu twardemu elektoratowi już nie tylko opowieści o tym, że PiS jest zły, ale musi dać w końcu jakieś fakty. Romanowski, Matecki – oni już nie wystarczą. Być może za chwilę Tusk sięgnie po premiera Morawieckiego, po prezesa Jarosława Kaczyńskiego– zastanawiał się.
Zarząd portów w Szczecinie i Świnoujściu ogłosił nowy, spektakularny plan rozwoju: zamiast budowy terminala kontenerowego ma powstać „przylądek Pomerania” – 186 hektarów sztucznie usypanego lądu, trzy kilometry nowych nabrzeży i głębokowodny basen. Rząd przekonuje, że to historyczny projekt, który „przeniesie Polskę na nowy poziom gospodarki morskiej”. Marek Gróbarczyk widzi w tym jednak coś zupełnie innego – celową destrukcję gotowych projektów.To stary sposób na zablokowanie inwestycji. To przeszacowywanie projektu tak, żeby nigdy nie można było go zrealizować. Można obiecać nawet stok narciarski z piasku, ale tu już były pozwolenia na budowę– mówił były minister w rozmowie z Radiem Wnet. Polityk PiS przypomina, że terminal kontenerowy w Świnoujściu był inwestycją na ukończeniu.To był kompletny projekt. Uzyskaliśmy wszystkie pozwolenia środowiskowe i transgraniczne, polski sąd odrzucił skargi niemieckich ekologów. Na koniec października miała być podpisana ostateczna umowa z konsorcjum, które miało budować pirs na własny koszt– podkreśla Gróbarczyk. Zamiast tego – jak mówi – rząd Donalda Tuska „rozpoczął proces anihilacji”.Wszystko, co wiąże się z Koalicją Obywatelską, dąży do anihilacji tego typu inwestycji. Oni nie są w stanie nic zrobić na Pomorzu Zachodnim. Ta ziemia – powiem to wprost – nie należy do nich. To uzgodnione ze stroną niemiecką– powiedział.Zdaniem byłego ministra nowy „przylądek Pomerania” jest pomysłem politycznym, który ma odwrócić uwagę opinii publicznej od faktycznego wycofania się z budowy terminala.Ogłosili, że będą budować coś większego, ale to fikcja. Ta koncepcja nigdy nie powstanie, bo zostanie zablokowana przez Niemców, ekologów i lokalne społeczności. To tylko po to, żeby móc powiedzieć: „pracujemy nad nową wizją”– wskazał.Gróbarczyk wylicza, że projekt, który został porzucony, miał przynosić państwu około 10 miliardów złotych rocznie, a jego infrastruktura pozwoliłaby konkurować z największymi portami Bałtyku.To był kluczowy terminal dla zachodniego wybrzeża, który miał obsługiwać największe kontenerowce oceaniczne i zasilać Europę Środkową przez Odrę – aż do Morza Śródziemnego– dodaje.Były minister ostrzega, że nowa koncepcja będzie wymagała ponownego przejścia całego cyklu przygotowań – od koncepcji, przez uzgodnienia, po pozwolenie na budowę. Jak wyjaśnia, to minimum cztery lata, czyli do końca tej kadencji nic nie powstanie. Według Gróbarczyka decyzje resortu infrastruktury oznaczają nie tylko rezygnację z jednej inwestycji, ale systemowe wygaszanie polskiej gospodarki morskiej. Na koniec Gróbarczyk zapowiada, że jego ugrupowanie wróci do koncepcji po zmianie władzy.Tak jak zbudowaliśmy tunel pod Świną, tor żeglugowy i przekop Mierzei, tak zbudujemy terminal kontenerowy w Świnoujściu. Pomorze Zachodnie nie może być strefą zamrożonego rozwoju– wskazuje.
W najnowszych sondażach Ogólnopolskiej Grupy Badawczej (OGB) Koalicja Obywatelska osiąga 38–39 procent poparcia. Dla wielu obserwatorów to zaskoczenie, bo rząd jest mocno krytykowany, a premier cieszy się rekordowo niskim zaufaniem. Łukasz Pawłowski, szef OGB, ocenia, że to nie cud, tylko mechanika polityczna.To nie miłość, to konieczność. Wyborcy liberalni nie mają z czego wybierać. Nie ufają mniejszym partiom, więc głosują na silniejszego – tłumaczy Pawłowski w Poranku Radia Wnet.Według Pawłowskiego poparcie dla szeroko rozumianego obozu liberalnego od lat oscyluje wokół 48–49 procent. To tyle, ile Rafał Trzaskowski zdobył w drugiej turze wyborów prezydenckich.Im więcej ma Koalicja Obywatelska, tym mniej mają jej partnerzy. Suma pozostaje ta sama. To przesunięcie wewnątrz obozu, nie nowy przypływ poparcia– wyjaśnia.I dodaje, że po stronie Donalda Tuska działają dwa czynniki: brak konkurencji i efekt psychologiczny „głosu na pewniaka”. W opinii Pawłowskiego wyborcy pamiętają nieudane projekty po stronie centrum – od Nowoczesnej po Polskę 2050 – i wolą „nie ryzykować”.Donald Tusk różni się od liderów pozostałych partii. Jako jedyny daje swoim wyborcom poczucie siły i optymizmu: “Wygramy, zwyciężymy, powstrzymamy Kaczyńskiego”– mówi Pawłowski.Zdaniem prezesa OGB ta emocja działa skuteczniej niż racjonalne argumenty. Po stronie liberalnej to właśnie Tusk, jego determinacja i komunikat „nie poddajemy się” są dzisiaj spoiwem mobilizującym wyborców.„Rozliczenia” jako strategiaPawłowski uważa też, że narracja o rozliczaniu poprzedniej władzy nie jest przypadkiem.Tusk gra rolę szeryfa. Pokazuje, że to on rozliczy lata 2015–2023. Dla jego elektoratu to działa emocjonalnie i konsolidująco– mówi.Jego zdaniem nawet PiS nieświadomie pomaga premierowi, przypominając w swoich wystąpieniach twarze z poprzednich rządów.W oczach liberalnych wyborców to tylko wzmacnia przekaz Tuska: “Zobaczcie, oni znowu wracają”– komentuje Pawłowski.Wcześniejsze wybory? „Scenariusz leży na stole”Szef OGB nie wyklucza, że Donald Tusk rozważa wcześniejsze wybory parlamentarne.Wszystko jest w jego rękach. Dziś nie ma żadnej nowej partii liberalnej, która mogłaby mu odebrać głosy. Wcześniejsze wybory przycięłyby ewentualną konkurencję– ocenia.Według Pawłowskiego tryb kampanijny, w jakim Tusk funkcjonuje od miesięcy, trudno będzie utrzymać przez kolejne dwa lata, więc decyzja o skróceniu kadencji może zapaść wcześniej.Prawica ma przewagę, ale nie siłę rządzeniaW badaniach OGB łączny wynik prawicy sięga 51 procent, ale – jak mówi Pawłowski – ta przewaga nie przekłada się na polityczną skuteczność.Prawica jest rozbita i nie ma spójnej komunikacji. Samo niezadowolenie z rządu nie wystarczy. Trzeba być obecnym tam, gdzie są wyborcy – w głównych mediach i sieci– dodaje.
Ta działka może PiS sporo kosztować. Tuż po przegranych wyborach — gdy stało się jasne, że władzę przejmie rząd Donalda Tuska — w kierowanym przez ministra Roberta Telusa (PiS) resorcie rolnictwa ruszyły ekspresowe prace nad opchnięciem atrakcyjnej państwowej działki milionerowi Piotrowi Wielgomasowi. Rodzina Wielgomasów to twórcy przetwórczej firmy Dawtona i znajomi Telusa. Minister bywał na ich podwarszawskim ranczu wielokrotnie, także w kampanii wyborczej, gdy ruszyły przygotowania do sprzedaży działki. Cóż za niespodzianka — mimo administracyjnych przeszkód, sprzedaż tuż przed nastaniem Tuska się udała, a kluczowe dokumenty łącznie z aktem notarialnym zostały skompletowane w 24 godziny. Tak się składa, że od lat było wiadomo, że 160 ha działka w miejscowości Zabłotnia (Mazowsze) jest kluczowa dla sztandarowego projektu PiS — Centralnego Portu Komunikacyjnego. Miały przez nią biec tory szybkiej kolei do Warszawy — trudno o bardziej symboliczną inwestycję związaną z CPK. Działkę sprzedał podległy Telusowi Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa, który ukrywał transakcję przed spółką budującą CPK. Ta sprawa to cios w samo serce etosu PiS, w którym CPK ma być imperialnym symbolem Polski, realizującym dalekosiężne wizje Jarosława Kaczyńskiego. A tu imperialny symbol się rypnął, bo paru pisowców dopięło mały deal — za jakieś 20 baniek. Szkopuł w tym, że jeśli budowa CPK ruszy, to deal zyska na wartości — ta ziemia może być wówczas warta nawet 20 razy tyle. Dlatego też początkowo Kaczyński zarządził rzeź. Hurtowo zawiesił wszystkich pisowców, którzy przyłożyli swe łapki do sprzedaży działki Wielogomasowi — na czele z Telusem. Liczył, że to ograniczy wizerunkowe i polityczne straty. Ale szybko zmienił front, bo uznał, że politycznie korzystniejsze będzie przekonywanie swego elektoratu, że nic się nie stało — wielokrotnie się to sprawdzało przy okazji innych afer PiS. Dlatego teraz pisowcy idą w zaparte. Atakują rząd Tuska, twierdząc, że może wykupić tę działkę za pierwotną cenę — co wcale nie jest takie proste. Jednocześnie przekonują, że obecna władza późno zajęła się aferą dlatego, że Wielgomasowie wyłożyli 130 tys. zł na kampanię wyborczą Rafała Trzaskowskiego. Ale zasadnicze pytanie wciąż jest proste: czemu Telus i jego ludzie w ostatniej chwili i w tajemnicy przed CPK sprzedali Wielgmasowi działkę, przez którą miały biec szybkie tory? Sprawa działki jest od lipca w prokuraturze, choć faktem jest, że do tej pory nic się w tym śledztwie nie działo. Twórcy słuchowiska politycznego „Stan Wyjątkowy" Andrzej Stankiewicz i Kamil Dziubka czują, że teraz zacznie się dziać. Dla władzy ta sprawa to idealny oręż do walki z propagandą PiS — od tej chwili każde wezwanie Jarosława Kaczyńskiego czy Karola Nawrockiego do budowy CPK Donald Tusk będzie mógł zbywać hasłem o pisowskim złodziejstwie. Zresztą władza ruszyła pełną parą z prokuratorskimi rozliczeniami — minister sprawiedliwości Waldemar Żurek chce aresztować Zbigniewa Ziobrę za przekręty w Funduszu Sprawiedliwości. Stosuje przy tym prawny wytrych, który umożliwia postawienie poważnych zarzutów także innym politykom z wierchuszki PiS.
ETS-2Europoseł Prawa i Sprawiedliwości Jacek Ozdoba w Radiu Wnet skrytykował politykę klimatyczną Unii Europejskiej i zaznaczył, że Polska powinna „twardo powiedzieć stop” projektom, które uderzają w obywateli i gospodarkę.Głównym tematem rozmowy był system ETS-2 (ang. Emission Trading System 2) – czyli planowane rozszerzenie unijnego handlu emisjami CO₂, które obejmie nie tylko przemysł, ale też transport i budownictwo. W praktyce oznacza to dodatkowe opłaty za paliwo, gaz i ogrzewanie domów.To nie jest żadna rewizja, tylko PR Donalda Tuska. ETS-2 trzeba wyrzucić do kosza. To kolejne opodatkowanie codziennego życia Polaków – paliwa, ogrzewania, wszystkiego. Politycy Platformy głosowali za tym w Parlamencie Europejskim, a teraz udają, że chcą to zmienić– mówił Ozdoba.Jak przypomniał, nawet niewielki wzrost ceny za tonę emisji CO₂ może przełożyć się na wyższe rachunki w całej gospodarce.To zabawa finansistów. Handlują emisjami, a zwykli ludzie płacą więcej. Jeśli cena CO₂ wzrośnie do 100 euro, węgiel, gaz i paliwa podrożeją o połowę– wyjaśnił.Polityk podkreślił, że Polska ma prawo zawiesić wdrożenie ETS-2, powołując się na sytuację geopolityczną i bezpieczeństwo energetyczne.Państwo objęte skutkami wojny może odstąpić od celów klimatycznych. My powinniśmy to zrobić. Nie możemy być chłopcem do bicia, który wypełnia wszystkie zobowiązania, gdy inni je łamią– zaznaczył.Umowa MercosurOzdoba odniósł się również do unijnej umowy Mercosur, regulującej handel między UE a krajami Ameryki Południowej.To katastrofa dla Europy. Produkcja rolnicza i przemysł zostaną przeniesione do Ameryki Południowej, gdzie nie ma takich norm środowiskowych jak w UE. Niemieckie koncerny na tym zarobią, a polscy rolnicy i przedsiębiorcy będą bankrutować– ocenił.Według niego umowa faworyzuje największe gospodarki, a zwłaszcza niemiecki przemysł samochodowy i spożywczy.Europa stanie się rynkiem zbytu dla taniej żywności i towarów z Ameryki Południowej. Rolnictwo to bezpieczeństwo żywnościowe – nie możemy go oddać– dodał.DSA - cenzura w sieci?Europoseł ostrzegł również przed krajowym wdrożeniem rozporządzenia Digital Services Act (DSA), które ma regulować treści publikowane w internecie.W polskiej wersji DSA rząd Donalda Tuska chce dać urzędnikom prawo do zdejmowania treści z sieci. To będzie powrót do urzędu cenzury. Niewygodny materiał może zniknąć, a wrócić po kilku miesiącach – wtedy, gdy już nikogo nie będzie obchodził– mówił.Jak dodał, PiS określa ten projekt mianem Acta 3, nawiązując do wcześniejszych unijnych prób ograniczania wolności w sieci.To bardzo niebezpieczne rozwiązanie dla wolności słowa. Tusk chce przykryć ten temat, ale Polacy muszą wiedzieć, że chodzi o realną kontrolę internetu– stwierdził Ozdoba.
Karnowski uważa, że Polska znajduje się w „bardzo ważnym politycznym momencie”, który wielu komentatorów wciąż bagatelizuje. Jak mówił, obecne napięcia i afery są skutkiem przemyślanej strategii Donalda Tuska, wdrożonej po wyborach prezydenckich w czerwcu 2025 roku.Po stronie Tuska wykuto strategię, którą można streścić w trzech punktach. Po pierwsze – kradnie hasła prawicy. Po drugie – próbuje unicestwić jej liderów, łącząc ich z aferami. Po trzecie – obniża oczekiwania wyborców, mówiąc otwarcie, że zrealizuje tylko część obietnic– tłumaczył Karnowski.Według niego Tusk wykorzystuje swoją pozycję, by zbudować wizerunek „obrońcy granic i zdrowego rozsądku”, co jeszcze niedawno było domeną konserwatystów. Równocześnie, jego zdaniem, „cała machina medialna liberalnej strony” ma tworzyć obraz prawicy jako środowiska skorumpowanego.Karnowski ostrzegł także, że układ sił na scenie politycznej nie jest wcale stabilny.Nie można zakładać, że PiS ma swoje 30 procent, Platforma 15, a reszta się ułoży. Konfederacja – jestem w stanie sobie to wyobrazić – może w pewnym momencie pójść z Tuskiem. Są kontakty i rozmowy– powiedział.Odnosząc się do niedawnego kongresu Prawa i Sprawiedliwości w Katowicach, Karnowski stwierdził, że choć medialnie został oceniony chłodno, w rzeczywistości był to „odważny krok w stronę otwarcia na nowe środowiska”.Nie należy szydzić z kongresu, bo może właśnie tam padły pomysły, które zadecydują o przyszłości PiS– dodał.Publicysta skrytykował również działania wymiaru sprawiedliwości wobec Zbigniewa Ziobry.To, co się dzieje, to nie jest sprawiedliwość, to Białoruś. Premier się cieszy, prokurator rozstrzyga na Twitterze. Tak się wydaje wyroki w autorytarnych krajach– ocenił.W dalszej części rozmowy odniósł się do nastrojów społecznych i przesunięcia kulturowego.Cała scena przesuwa się na prawo. Dwa lata temu spieraliśmy się, czy bronić granicy. Dziś wszyscy chcą jej bronić. To wielkie zwycięstwo zdrowego rozsądku– podkreślił Karnowski.
Były funkcjonariusz Centralnego Biura Antykorupcyjnego Artur Chodziński poinformował, że złoży zawiadomienie do prokuratury o podejrzeniu popełnieniu przestępstwa przez osoby pracujące w Prokuraturze Krajowej, Ministerstwie Sprawiedliwości oraz “Gazecie Wyborczej”. W oświadczeniu zamieszczonym na platformie X nazwał tę sytuację „skandalem nieznanym nigdy wcześniej w historii polskich służb specjalnych i organów ścigania”.Chodziński ujawnił, że 24 i 25 września był przesłuchiwany w charakterze świadka przez Zespół Śledczy nr 3 Prokuratury Krajowej, zajmujący się sprawą systemu Pegasus. Jak napisał, jego zeznania były objęte klauzulą „ściśle tajne”, a mimo to treść przesłuchań oraz dane funkcjonariuszy trafiły do osób, wobec których prowadzone były działania operacyjne – w tym do mecenasa Giertycha.„Nigdy wcześniej nie zdarzyło się, by informacje o pracy służb i dane osobowe funkcjonariusza operacyjnego trafiły do osoby, wobec której prowadzone były czynności, a następnie do zaprzyjaźnionych z nią mediów”– napisał Chodziński. Zapowiedział, że jako pokrzywdzony będzie domagał się zabezpieczenia wszystkich akt śledztwa oraz nośników danych osób mających z nimi kontakt.W rozmowie z Radiem Wnet Chodziński podkreślił, że ujawnienie jego danych zagraża bezpieczeństwu funkcjonariuszy i ogranicza skuteczność pracy operacyjnej CBA.To sytuacja absolutnie skandaliczna. Funkcjonariusze zdają sobie sprawę, że jeśli moje bezpieczeństwo jest zagrożone, to każdy z nich może być następny– mówił.Były funkcjonariusz dodał, że po tym ujawnieniu „praca operacyjna została dramatycznie ograniczona”, a morale wśród agentów spada. Jego zdaniem, obecne działania Prokuratury Krajowej mają charakter polityczny i nie dotyczą faktycznej analizy systemu Pegasus, lecz „udowodnienia kłamliwej tezy o tym, że Roman Giertych był niewinną ofiarą nielegalnego systemu”.Odnosząc się do medialnych doniesień o podsłuchiwaniu rodziny premiera Donalda Tuska, były funkcjonariusz stwierdził:"To kłamstwo. Kontrolą operacyjną objęty był Roman Giertych, a nie jego bliscy. Premier Tusk świadomie zmanipulował opinię publiczną".Na koniec, pytany o korupcję wśród polityków, przyznał, że politycy w Polsce kradną i dlatego jakaś służba musi im patrzeć na ręce, bez względu na to, jak się nazywa.
"Ta zła, skompromitowana i skorumpowana władza całkowicie rozmija się z oczekiwaniami Polaków" - tak poseł Prawa i Sprawiedliwości Andrzej Śliwka skomentował w Porannej rozmowie w RMF FM apel premiera Donalda Tuska ws. zniesienia dwukadencyjności w samorządach. "Wielu wójtów, burmistrzów stworzyło układy finansowe i bez ich decyzji nie można znaleźć pracy" - dodał gość Tomasza Terlikowskiego.
Prokuratura wystąpiła do Sejmu o uchylenie immunitetu Zbigniewowi Ziobrze oraz o zgodę na jego zatrzymanie i tymczasowe aresztowanie. - Minister Żurek i cały rząd Donalda Tuska są w stanie posunąć się do wszystkiego, także do działania z przekroczeniem przepisów prawa - mówiła w Polskim Radiu 24 Anna Gembicka (PiS).
Rozmowa z Bronisławem Wildsteinem rozpoczęła się od przytoczenia fragmentu wystąpienia Donalda Tuska. Premier, przemawiając na konwencji Koalicji Obywatelskiej, odniósł się wprost do tez wygłoszonych przez publicystę podczas kongresu „Myśląc Polska”. Oskarżył środowisko PiS o szukanie usprawiedliwień dla agresji Rosji na Ukrainę i o wrogość wobec Zachodu.Jesteście potrzebni, żeby zło znowu nie zatriumfowało. (...) Oni naprawdę szukają usprawiedliwienia dla agresji rosyjskiej, bo dla nich głównym wrogiem jest Europa, Niemcy, Francja, Unia Europejska– mówił Donald Tusk, dodając ironicznie, że to właśnie Wildstein miał sformułować tezy o odpowiedzialności Zachodu za wybuch wojny.Bronisław Wildstein przyjął te słowa z chłodnym dystansem. Jak zaznaczył, nie czuje satysfakcji z tego, że premier cytuje jego wypowiedzi – widzi w tym raczej dowód manipulacji i politycznego nadużycia.Ja nie mogę powiedzieć, że byłbym zadowolony, bo tak się przyzwyczaiłem już do kłamstw i manipulacji ze strony naszego premiera. To smutne powiedzieć, że polski premier posługuje się bez przerwy kłamstwem i manipulacją, ale powinniśmy spojrzeć prawdzie w oczy – tak jest– powiedział publicysta.Wildstein przypomniał, że jego wystąpienie na kongresie „Myśląc Polska” dotyczyło nie polityki bieżącej, lecz zagadnienia tożsamości narodowej. W panelu, który otwierał całe wydarzenie, uczestniczyli – jak podkreślił – profesorowie Andrzej Nowak, Wawrzyniec Rymkiewicz i Zbigniew Stawrowski.W Katowicach Wildstein mówił o głębszym kryzysie cywilizacji Zachodu. W rozmowie z Radiem Wnet wyjaśnił, że jego zdaniem Europa odrzuca własne fundamenty, ulegając ideologii, którą nazywa „ideologią emancypacji”.W tej chwili trzeba sięgnąć głębi, kiedy opisuje się zjawiska polityczne i pokazać fundamentalne niebezpieczeństwo. Cywilizacja zachodnia zaczyna nie tylko sama siebie kwestionować, ale wygląda, jakby chciała popełnić samobójstwo. Wyrasta to z ideologii emancypacji – ideologii, która chce wyzwolić człowieka od wszelkich tożsamości, także cywilizacyjnych, a więc uderza w samą cywilizację– wskazał.
Kamil Dziubka jest dziennikarzem Onetu, współprowadzącym podcast Stan Wyjątkowy, oraz autorem książki "Kulisy PiS" i najnowszej "Kierownik. Kulisy władzy Donalda Tuska". Rozmawiamy więc nie tylko o tym kto wygra wybory, jaki będzie wynik kolejnego starcia PiS vs PO, bądź Kaczyński vs Tusk. Zaglądamy za kulisy władzy, gdzie Kamil ma wstęp i barwnie opisuje dzięki informatorom jak naprawdę wygląda polska polityka.Książkę "Kierownik" znajdziesz tu: https://lubimyczytac.pl/autor/253089/kamil-dziubka
W tym odcinku podcastu „Polityczne Michałki” Michał Szułdrzyński i Michał Kolanko analizują dwudniową konwencję programową PiS w Katowicach oraz ofensywę medialną Donalda Tuska w dwulecie rządu 15 października.Kup subskrypcję „Rzeczpospolitej” pod adresem: https://czytaj.rp.pl
Były kandydat na prezydenta Artur Bartoszewicz ocenił w Popołudniu Wnet, że ostatnie wypowiedzi Donalda Tuska o umowie handlowej Mercosur świadczą o niezrozumieniu podstawowych założeń europejskiej wspólnoty. Jak przypomina ekonomista, głównym celem powojennej integracji było zapewnienie bezpieczeństwa żywnościowego w Europie. Tymczasem premier – stwierdzając, że „konsumentów jest więcej niż rolników” – ma, jego zdaniem, spłycać problem i ignorować strategiczny wymiar gospodarki rolnej.Bartoszewicz ostrzega, że otwarcie rynku na import z Ameryki Południowej może doprowadzić do powtórzenia błędów z przeszłości.Przez lata uzależnialiśmy się od rosyjskich surowców i skończyło się to wojną. Teraz robimy to samo z żywnością– mówi. Według niego Donald Tusk nie łączy faktów i nie rozumie, jaką rolę w bezpieczeństwie państwa odgrywa rolnictwo i własna produkcja.Ekonomista widzi w obecnej polityce rządu szerszy trend – dążenie do budowy „superpaństwa europejskiego”, w którym Polska traci samodzielność gospodarczą. W jego ocenie kraj staje się zapleczem dla bogatszych państw Zachodu: miejscem lokalizacji farm wiatrowych, magazynów energii i centrów danych, które obciążają środowisko i nie tworzą wartości dodanej w kraju.To nie rozwój, lecz rola skansenu– ocenia Bartoszewicz.Digitalizacja i inwigilacjaW drugiej części rozmowy ekonomista zwraca uwagę na zagrożenia płynące z cyfrowych reform finansów publicznych. Jego zdaniem system KSeF – centralny rejestr faktur – nie jest narzędziem walki z mafiami VAT-owskimi, lecz elementem rosnącej inwigilacji obywateli i przedsiębiorców.To pełna penetracja informacyjna. Dane o każdej transakcji trafiają do systemów, nad którymi Polska nie ma kontroli– mówi Bartoszewicz, przypominając, że administracja państwowa opiera się na rozwiązaniach dostarczanych przez zagraniczne koncerny, m.in. Microsoft i Google.Zwraca też uwagę na uruchomienie we Frankfurcie instytucji AMLA, mającej nadzorować przepływy finansowe w całej Unii. W jego opinii to kolejny krok w stronę modelu przypominającego chiński system kontroli społecznej, w którym „obywatel nieposłuszny może zostać odcięty od usług i komunikacji”.„Świat cyfrowego zniewolenia”W podsumowaniu rozmowy dr Bartoszewicz wskazuje, że cyfrowe narzędzia, które miały usprawniać państwo i chronić środowisko, w praktyce prowadzą do nowych form uzależnienia – technologicznego, gospodarczego i politycznego.Budujemy świat cyfrowego zniewolenia, w którym Polska ma być buforem i skansenem Europy– podkreśla ekonomista. Jego zdaniem jedyną odpowiedzią na ten proces może być powrót do realnej debaty o interesie narodowym i bezpieczeństwie gospodarczym państwa.
Były wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł w rozmowie z Radiem Wnet bronił reform sądownictwa przeprowadzanych przez Zjednoczoną Prawicę. Polityk ostro krytykował obecnego ministra Waldemara Żurka, zarzucając mu łamanie prawa i chaos w sądach. Warchoł odniósł się także do słów premiera Donalda Tuska o rzekomych podsłuchach jego rodziny, uznając je za polityczną manipulację.„Reforma była konieczna. Prezydenckie weta wszystko zablokowały”W Popołudniu Wnet Warchoł przypomniał, że zmiany w Krajowej Radzie Sądownictwa miały być odpowiedzią na wcześniejsze patologie w środowisku sędziowskim.Sam prezes Rzepliński mówił, że KRS to organizacja prywatna sędziów, strzegąca źle pojętych interesów sądownictwa. Sędzia Stępień wspominał o nepotyzmie. Zmiana była konieczna– zaznaczył poseł.Jego zdaniem reforma upadła w momencie, gdy prezydent Andrzej Duda zawetował ustawy sądowe, bo “weto prezydenckie zablokowało możliwość reformy” i “to był początek końca”.Warchoł podkreślał, że celem zmian była „równowaga między władzą sądowniczą a wolą narodu”. Jak mówił „sędziowie nie są państwem w państwie, nie powinni sami siebie rozliczać, oceniać i awansować”.„Żurek łamie prawo i się tym szczyci”Pytany o obecnego ministra sprawiedliwości, Warchoł stwierdził, że “skala bezprawia w wydaniu ministra Żurka jest bez porównania większa niż za Bodnara”.Tamten przynajmniej próbował szukać podstaw prawnych. Żurek publicznie przyznaje, że łamie prawo i nawołuje innych do tego samego – komentowałWedług posła PiS, w resorcie panuje chaos, a „ręczne sterowanie sądami” ma demoralizujący efekt.Przerzuca odpowiedzialność na prezesów sądów. To oni mają wyznaczać sędziów po uważaniu. Nic dziwnego, że się buntują – nie chcą stanąć przed prokuratorem. Żurek ucieknie, a oni zostaną – dodaje.Marcin Warchoł zapowiedział, że jeśli prawica wróci do władzy, zamierza kontynuować reformy ustrojowe i dokonać rozliczeń osób łamiących prawo.Trzeba rozliczyć tych, którzy dziś bezczelnie niszczą porządek prawny. I pomóc Polakom w ich codziennych sprawach – stworzyć sieć biur nieodpłatnej pomocy prawnej, uprościć postępowania. Sędzia nie musi zajmować się wszystkim, nawet drobnymi wykroczeniami – wskazuje.Na koniec rozmowy Warchoł odniósł się do słów Donalda Tuska, który oświadczył, że jego rodzina – w tym córka Katarzyna Tusk‑Cudna – była inwigilowana przy użyciu systemu szpiegowskiego Pegasus. “Okazuje się, że PiS podsłuchiwał przy pomocy Pegasusa moją żonę i córkę. Wnuczki i wnuków też, podpalaczu z Żoliborza?” – napisał szef rządu na X.Jednak, jak podała Prokuratura Krajowa, z dotychczas zgromadzonego materiału dowodowego nie wynika, aby bezpośrednio wobec Katarzyny Tusk-Cudnej stosowano oprogramowanie Pegasus.Jednocześnie potwierdzono, że została przesłuchana w charakterze świadka w toku śledztwa i uzyskała status osoby pokrzywdzonej w wątku dotyczącym naruszenia tajemnicy adwokackiej/obrończej.Polityk PiS powołał się na stanowisko prokuratury, która zaprzeczyła tym informacjom, oraz wypowiedź Tomasza Siemoniaka.To jedna z osób, którymi interesowała się prokuratura, zadzwoniła do pani Katarzyny Tusk. Prawo jasno mówi, że przedmiotem kontroli może być każdy, z kim kontaktuje się podejrzany – zaznaczył.Według Warchoła cała sprawa to polityczna zasłona dymna.To próba przykrycia kompromitacji premiera, który ostatnio kpił z rolników i nie wiedział, skąd biorą się koszty produkcji. Ta wypowiedź wpisuje się w ten sam nurt fantazjowania i kłamstwa.”
W co gra Donald Trump i czy Putin go rozegrał? Kto chce zaszkodzić Szymonowi Hołowni i czy winni podsłuchiwania rodziny Donalda Tuska poniosą za to odpowiedzialność? O tym Kamila Biedrzycka rozmawiała z Grzegorzem Schetyną, senatorem KO i byłym szefem MSWiA i MSZ.
W Popołudniu Wnet Piotr Semka komentował działania Donalda Tuska. W ocenie publicysty obecna strategia szefa rządu opiera się na eskalacji sporu i rozbijaniu możliwej współpracy po prawej stronie sceny politycznej.To pacjent, który żyje tylko nawalaniem, złośliwościami, tweetami. Poważni politycy tak się nie zachowują, ale on nic innego nie umie– mówi Semka, komentując ostatnie wystąpienia, w których Tusk nazywał Jarosława Kaczyńskiego „podpalaczem Polski”.Zdaniem rozmówcy Radia Wnet, w tym chaosie jest jednak metoda.Mądry polityk działa na tym polu, na którym może. Jeżeli Tusk może puszczać oko do konfederatów, a jednocześnie razem z Konfederacją nawalać w Kaczyńskiego – to dobra jego– wskazał.Semka uważa, że dla premiera kluczowe jest, by „wbić klin między PiS a Konfederację”, bo dopóki te środowiska są skłócone, „dla Tuska pojawia się szansa przetrwania”.Nawrocki za Kaczyńskiego?Publicysta przestrzega przed uproszczoną narracją, w której Kaczyński miałby zostać zastąpiony przez prezydenta. Zwraca uwagę, że w polskiej tradycji „urzędujący prezydent nie jest patronem partii”, a opowieść o natychmiastowej zmianie lidera po prawej stronie to bardziej efektowna figura retoryczna niż realny proces.Semka diagnozuje również kondycję obozu PiS. Z jednej strony, jak ocenia, pozycja Kaczyńskiego jest wciąż mocna: „PiS ma solidne trzydzieści – dwadzieścia dziewięć, czasem dwadzieścia osiem i pół – ale stabilne”. Z drugiej – styl zarządzania partią staje się „coraz bardziej anachroniczny”, a brak koordynacji z Konfederacją może szkodzić. „Kaczyński nie będzie tak słaby, jak chcieliby jego wrogowie, ale wszechmocny też nie będzie”.Pytany o pozycję Szymona Hołowni, Semka ocenia, że marszałek traci polityczną sprawczość, a tworzenie formacji długodystansowej okazuje się trudniejsze, niż się wydawało.Nawalanie Kaczyńskiego jest łatwe, ale zbudowanie trwałej formacji – nie– mówi.
Według gościa Poranka Radia Wnet rządząca koalicja Donalda Tuska zastąpiła politykę realną ideologiczną – liberalno-lewicową agendą.To ma zastąpić realną politykę i to ma być ta polityka. Związki partnerskie mają być podstawowym wymogiem nowoczesnego państwa – oczywiście w cudzysłowie– komentował.Wildstein ostrzegł, że projekt związków partnerskich to nie marginalny gest, lecz kolejny etap rozmontowywania instytucji rodziny.Jeśli młodzi ludzie mogą wiązać się umownie i dostawać te same przywileje, co małżeństwa, to po co mają się wiązać na stałe? Po co brać odpowiedzialność za dzieci?– pytał.Dziennikarz wskazał, że w oficjalnych dokumentach unijnych coraz częściej znika pojęcie rodziny, a zastępują je kategorie „państwa” i „dzieci”.„Prawica skolonizowana przez lewicę”Wildstein szerzej odniósł się do zjawiska, które – jak mówi – obejmuje całą zachodnią klasę polityczną.Partie konserwatywne w Europie – torysi, CDU, republikanie we Francji – zostały skolonizowane przez liberalną lewicę. Przestały mieć tożsamość. W Polsce dzieje się to samo– mówił.Jego zdaniem politycy klasycznego centrum-prawicy ulegają modzie i naciskom środowisk ideologicznych, co powoduje zatarcie różnic między partiami.Nie ma wyboru – bo co z tego, że mamy formalną lewicę i formalną prawicę, skoro one się od siebie niczym nie różnią poza twarzami liderów– wskazał gość Katarzyny Adamiak.Edukacja i „dobrostan bez wychowania”Drugim obszarem krytyki stała się polityka edukacyjna minister Barbary Nowackiej. Jego zdaniem system, który koncentruje się na emocjach i dobrostanie, przestaje wychowywać i przygotowywać do życia.Szkoły nie będą uczyły zasad, tylko dobrostanu. Tworzenie takich sztucznych rajów powoduje, że młodzi ludzie będą zupełnie nieprzygotowani na starcie z rzeczywistością– ocenił.
Jaką ocenę należy wystawić rządowi Donalda Tuska? Co z przedwyborczymi obietnicami Koalicji Obywatelskiej m.in. w sprawie kwoty wolnej od podatku czy związków partnerskich? Czy koalicja poprze starania Szymona Hołowni o funkcję ambasadora RP w USA? Czy politycy Polski 2050 będą mogli startować z list KO? M.in. na te pytania Jacka Nizinkiewicza odpowiadał europoseł KO Michał Szczerba.Kup subskrypcję „Rzeczpospolitej” pod adresem: https://czytaj.rp.pl
W Poranku Radia Wnet Józef Orzeł ocenił, że Donald Tusk kontynuuje probrukselską i proniemiecką linię sprzed lat, bowiem “jego polityka nie zmieniła się ani o jotę”. Wskazał, że szef rządu korzysta z bliskich relacji z przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen. W ocenie Orła skutkiem tego kursu będzie osłabienie pozycji Polski w unijnym budżecie i dalsze podporządkowanie decyzjom Niemiec.Jednym z przykładów tej zależności – zdaniem naszego rozmówcy – jest sposób, w jaki premier reaguje na kwestie gospodarcze. Orzeł przypomniał wystąpienie Donalda Tuska w Piotrkowie Trybunalskim, gdzie premier przekonywał, że Polska nie odczuje skutków umowy handlowej z państwami Ameryki Południowej.To właśnie takie hasła pokazują oderwanie rządu od realiów. Umowa Mercosur oznacza dopływ taniej żywności z krajów, które nie muszą przestrzegać unijnych norm. Rolnicy w Europie nie będą w stanie z tym konkurować– dodał.Finanse państwa i codzienność obywateliWedług Józefa Orła rząd Tuska powtarza błędy poprzedników, ale z mniejszymi dochodami i większym ryzykiem zadłużenia.Budżet ma takie same wydatki jak za rządów PiS, lecz administracja słabiej pilnuje podatków– ocenił.Jego zdaniem dopiero pogarszająca się sytuacja finansowa zwykłych Polaków może przynieść polityczne konsekwencje.Dopóki ludzie nie zobaczą dna w portfelach, będą wierzyć w propagandę sukcesu. Ale kiedy zacznie brakować do pierwszego – wszystko się zmieni– wskazał.Chiny i geopolityczna gra o metaleW drugiej części rozmowy Orzeł odniósł się do rozpoczętego w Pekinie czwartego plenum Komunistycznej Partii Chin. Jego zdaniem decyzje Xi Jinpinga mogą w najbliższych latach przełożyć się na światową gospodarkę – również na Polskę.Pekin rozpoczął wojnę ekonomiczną z Zachodem, ograniczając eksport metali ziem rzadkich, których kontroluje ponad 90 procent– wyjaśnił. Według Orła to forma nowoczesnego szantażu technologicznego, który szczególnie uderzy w Europę.W tym kontekście Polska ma – jak zauważył – pewne atuty, ale również ograniczenia. Położenie logistyczne, w tym terminal w Małaszewiczach, mogłoby uczynić nas ważnym punktem na Nowym Jedwabnym Szlaku, jednak rząd – jego zdaniem – nie potrafi wykorzystać tego potencjału.Kiedy Polska zamknęła granicę z Białorusią, chiński minister przyleciał natychmiast, a Tusk po kilku dniach granicę otworzył. To pokazuje, że Pekin potrafi błyskawicznie postawić nas do pionu– zauważył Orzeł.
W najnowszym odcinku Marzena Tabor-Olszewska rozmawia z Arturem Bartkiewiczem, szefem wydawców rp.pl, o bezpieczeństwie Polski w obliczu rosyjskiej agresji, kondycji polskiej sceny politycznej i o tym, dlaczego rząd Donalda Tuska nie bryluje w sondażach mimo kontynuacji zbrojeniowych inwestycji.Kup subskrypcję „Rzeczpospolitej” pod adresem: https://czytaj.rp.pl
[AUTOPROMOCJA] Pełnej wersji podcastu posłuchasz w aplikacji Onet Audio W najnowszym odcinku podcastu „Naczelni" Tomasz Sekielski i Bartosz Węglarczyk z charakterystyczną ironią i bezkompromisowością komentują najważniejsze wydarzenia polityczne ostatnich dni. Od kontrowersyjnego wejścia Andrzeja Dudy do biznesu, przez rozliczenie obietnic Donalda Tuska, po gorącą debatę o związkach partnerskich i zakazie hodowli zwierząt na futra. Nie zabrakło też mocnych sł�w o bezpieczeństwie państwa i niepokojących doniesieniach o wycieku tajnych dokumentów wojskowych. Na początek dziennikarze komentują decyzję byłego prezydenta Andrzeja Dudy o dołączeniu do rady nadzorczej firmy Zen.com, która wcześniej wsp�łpracowała z kanałem Zero – tym samym, w którym Duda otrzymał program. Dziennikarze zastanawiają się, czy podr�ż do Azji z udziałem prezesa Zen.com była próbą załatwienia pracy i czy doszło do wykorzystania publicznych środków w celach prywatnych. Kolejnym tematem jest rocznica wyborów z 15 października i rozliczenie rządu Donalda Tuska z obietnic wyborczych. Premier tłumaczy, że „100 konkretów" było planem na „100% władzy", a obecnie realizuje tylko część z nich. Sekielski i Węglarczyk krytykują tę narrację, wskazując na brak transparentności i nierealne terminy. Dużo miejsca poświęcono także projektowi ustawy o „statusie osoby najbliższej", który miał być krokiem w stronę legalizacji związków partnerskich. Dziennikarze oceniają go jako kompromisowy i niewystarczający, obawiając się, że stanie się kolejnym „kompromisem aborcyjnym" – rozwiązaniem tymczasowym na dekady. W dalszej części programu omawiają nowelizację ustawy o ochronie zwierząt, która zakazuje hodowli na futra. Polska, jako drugi producent futer na świecie, ma wygasić ten przemysł do 2033 roku. Sekielski i Węglarczyk chwalą decyzję, ale wskazują na opór części polityków, którzy łączą temat z aborcją i wolnością gospodarczą. Na koniec poruszają temat wycieku tajnych dokumentów wojskowych, które trafiły na wysypisko śmieci. Dziennikarze Onetu ujawnili, że wśród nich były mapy składów amunicji i dane osobowe. Sekielski pokazuje, jak łatwo można latać dronem nad strategicznymi obiektami, co stawia pod znakiem zapytania skuteczność zabezpieczeń państwa.
Dziś w audycji: jednym z najważniejszych osiągnięć związanych z działaniem służb było ich skoordynowanie. Taką opinię wyraził minister spraw wewnętrznych i administracji oraz wiceminister obrony narodowej. Obaj politycy spotkali się na przejściu granicznym z Białorusią w Połowcach na Podlasiu. Bezpieczeństwo jest priorytetem rządu Donalda Tuska, mówili, prezentując wydatki związane z poszczególnymi inwestycjami. „Najlepsze miasto świata. Opera o Warszawie” to muzyczny hołd dla historii stolicy, która po wojennej katastrofie została odbudowana wspólnym wysiłkiem mieszkańców. Rozmawiamy z pomysłodawcą i kuratorem projektu Jarosławem Trybusiem oraz reżyserką Barbarą Wiśniewską. Ciekawe dzieje rodziny Piłsudskich i ich związki z Wileńszczyzną – rozmowa z dr Mariuszem Kolmasiakiem, historykiem, badaczem dziejów rodziny Piłsudskich. Naszym gościem jest Marcin Borkowski, twórca pierwszej polskiej gry komputerowej, który opowiada o swojej najnowszej premierze, ukazującej się po niemal 40. latach. Zapraszamy do słuchania!
Donald Tusk wrócił z Brukseli, żeby „ratować Polskę”. Czy czuje, że realizuje ten plan? W jedynym takim wywiadzie – długim, niewygodnym, bez cenzury – premier mówi o politycznym odwecie, rozliczeniach, zdradzie i marzeniach. Czy naprawdę wierzy, że Polska stanie się drugą Japonią? Czy jego rządy to w rzeczywistości misja, kara czy zemsta z opóźnionym zapłonem? Jak zareagował na nocną schadzkę u Bielana? Czy wciąż czuje gniew wobec PiS-u czy raczej bezradność wobec własnych ludzi? Jak odniesie się do porażki Rafała Trzaskowskiego? Co z obietnicami wyborczymi? Dlaczego winni nie zostali jeszcze rozliczeni? 15 października miał być nowym czerwcem 1989 roku. Czy czuje, że zawodzi swoich wyborców? O tym, kogo się boi, kogo podziwia, i dlaczego jego wnuki nie chciały podać ręki Kubie Wojewódzkiemu? To rozmowa o władzy, która czasem boli. O polityku, który – jak sam o sobie mówi – „nie jest ze stali”. O człowieku, który wie, że każde przywództwo ma swój termin ważności.
Koalicja na początku wyglądał jak milion dolarów, pół litra i dwa ogórki. Teraz tylko jak dwa ogórki z czego jeden nadgryziony. Opozycja narzeka na rząd i Tuska, ale przecież powinna być zadowolona. Tusk robi wszystko, żeby PiS wygrało. Właśnie rządy koalicji 15-go października osiągnęła półmetek i nastąpił okres podsumowań. I tak: według badań , 45 proc. Polaków uważa, że nie żyje im się lepiej, do tego aż 31 proc. jest zdania, że jest wręcz gorzej. W innym badaniu 60 procent młodych chce zmiany premiera. Połowa uważa, że rząd nie jest on w stanie poprawić sytuacji gospodarczą Polski. 74 proc. Polaków uważa, że rząd Donalda Tuska nie zrealizuje własnych obietnic wyborczych. Ludzie to po prostu nic nie rozumieją. Ile razy można ludziom powtarzać, że obietnice wyborcze nie są do realizowania...
Mijają dwa lata od październikowych wyborów parlamentarnych, w wyniku których do władzy doszła koalicja KO, Trzeciej Drogi i Lewicy. Za nami specjalne wydanie "Stanu Wyjątkowego", w którym Andrzej Stankiewicz, Kamil Dziubka, Dominika Długosz i Jacek Gądek podsumowali półmetek rządów i wspólnie odpowiadali na pytania subskrybentów Onet Premium. Tematów do przeanalizowania było wiele, bo przez te dwa lata rząd Donalda Tuska przechodził przez wiele kryzysów. Od niespełnionych "100 konkretów na pierwsze 100 dni rządów", przez waśnie z koalicjantami, aż po przegrane wybory prezydenckie. Oprócz wewnętrznych problemów, koalicja rządząca musi też stawić czoła tym zewnętrznym: niepewnej sytuacji geopolitycznej, otwartej wojny hybrydowej z Rosją i nieprzewidywalnemu Donaldowi Trumpowi w Białym Domu. Twórcy "Stanu Wyjątkowego" rozmawiali też o sukcesach rządu — m.in. wprowadzeniu babciowego, finansowania in vitro z budżetu państwa, czy podwyżek dla nauczycieli. Co jeszcze się rządowi udało, a co skończyło się fiaskiem? Czy koalicja przetrwa do końca kadencji? Jak będzie układać się kohabitacja z Karolem Nawrockim? Jak na sytuację w rządzie wpłynie zmiana marszałka Sejmu? Czy czekają nas kolejne rekonstrukcje?
„Będę czytał dokładnie raport, który otrzymam od SOP-u odnośnie ochrony najważniejszych osób w państwie i wtedy podejmę decyzję. Pierwsze konsekwencje wyciągnął już komendant SOP-u, mówię tu o konsekwencjach wewnątrz organizacji, natomiast ja jeszcze będę się zastanawiał nad tym, czy dalej te konsekwencje nie powinny być wyciągane” – mówił szef MSWiA Marcin Kierwiński w Porannej rozmowie w RMF FM. Ewentualne odwołania to echa kradzieży samochodu należącego do rodziny premiera Donalda Tuska.
W dzisiejszym odcinku Wojciech Szacki i Joanna Sawicka opowiadają o sytuacji w Polsce 2050, którą w ostatnich dniach porzucił jej lider Szymon Hołownia. Zastanawiają się, czy partia to przetrwa i kto ewentualnie przejmie stery, jak zmienią się relacje w koalicji rządzącej i czy jest to kłopot dla Donalda Tuska. Wreszcie, czy na zgliszczach Polski 2050 może powstać nowy twór polityczny. Rozmowę prowadzi Andrzej Bobiński. Zapraszamy!
„Najwyższy czas odejść w niesławie!” — tak marszałek Hołownia zwrócił się do Donalda Tuska. O co poszło? Co odpowiedział Tusk? Czy to koniec rządzącej koalicji? Będzie także o himalajach hipokryzji — czyli o polityku Konfederacji, który zarobił 6 milionów złotych na sprowadzaniu do Polski imigrantów. Porozmawiamy też o planie pokojowym Donalda Trumpa dla Izraela! #IPPTVNaŻywo #polityka #Tusk #imigranci ----------------------------------------------------
Część posłów Polski 2050 zagłosowała za skierowaniem prezydenckiego projektu o budowie CPK do dalszych prac w komisji. Wywołało to krytykę ze strony Donalda Tuska. - Każda z partii politycznych - od KO, poprzez PSL, Polskę 2050 i Lewicę - ma możliwość wywalenia tej koalicji w powietrze, odchodząc z niej - stwierdził w Polskim Radiu 24 Piotr Kusznieruk z "Trybuny".
W dzisiejszym odcinku Joanna Sawicka i Michał Piedziuk opowiadają o wewnętrznej sytuacji w satelickich partiach koalicyjnych. A jest to istotne, ponieważ przekłada się na stabilność rządu Donalda Tuska i ewentualne przedterminowe wybory. Rozmowę prowadzi Andrzej Bobiński. Zapraszamy!
Niby wiedzieliśmy, że to nastąpi, ale jednak nie przypuszczaliśmy, że stanie się to tak szybko. Może łudziliśmy się, że obydwa „pałace” wytrzymają nieco dłużej bez wzajemnego naparzania się. Czar jednak prysł. A było tak pięknie. Po ataku rosyjskich dronów na Polskę obóz Karola Nawrockiego i otoczenie Donalda Tuska zawarły nieformalny pakt o nieagresji. Obydwa ośrodki władzy wykonawczej umówiły się na koordynację polityki informacyjnej w tym zakresie. Wystarczył jednak jeden artykuł w „Rzeczpospolitej”, by wszystko wróciło na dawne tory. Według gazety na dom w Wyrykach na Lubelszczyźnie wcale nie spadł rosyjski dron, tylko rakieta z polskiego F-16. I oczywiście, takie rzeczy się zdarzają, tyle że wcale nie poszło o to, iż do takiego wypadku doszło. Pałac Prezydencki postanowił uderzyć w rząd, przekonując, że Karol Nawrocki nie został szczegółowo poinformowany o tej sprawie. MON i Kancelaria Premiera utrzymują z kolei, że prezydenckie Biuro Bezpieczeństwa Narodowego jest w tym samym rozdzielniku informacji, jakie wysyła codziennie Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych, zatem BBN miał mieć dokładnie tę samą wiedzę, co rządzący. Pałac Prezydencki przekonuje, że tak nie było. Ludzie prezydenta twierdzą, że owszem, jakieś informacje przyszły, ale były ogólnikowe. Sprawa rakiety była tylko pretekstem do przerwania zawieszenia politycznej broni. Zresztą napięć pomiędzy obydwoma obozami w ostatnich dniach było więcej. Wprawdzie doszło do spotkania prezydenckiego ministra Marcina Przydacza i wiceszefa MSZ Marcina Bosackiego w sprawie nominacji ambasadorskich, ale ton wypowiedzi po spotkaniu wskazuje na to, że napięcie raczej rośnie niż słabnie. W najbliższych dniach może być jeszcze goręcej, bo na biurku prezydenta Karola Nawrockiego wylądowała właśnie ustawa o pomocy Ukraińcom. Jej poprzednią wersję Nawrocki zawetował, bo nie było tam wzmianki o ograniczeniu 800 plus wyłącznie do grupy pracujących Ukraińców. Rząd uzupełnił więc ustawę, ale pominął inny warunek prezydenta — wprowadzenia zakazu promowania banderyzmu w Polsce. To rzecz jasna zagranie pod publiczkę — za swych rządów dając Ukraińcom świadczenia, obóz PiS nigdy nie rozważał wprowadzenia „zakazu banderyzmu”. Tyle że dziś pisowcy twardą walczą z Konfederacją, stąd takie żądanie. Pytanie, czy Nawrocki nie wykorzysta tego jako pretekstu do kolejnego weta. Gdyby tak się stało, system pomocy Ukraińcom zostałby wysadzony w powietrze, bo obecne przepisy wygasają wraz z końcem września.
Michał Olszewski rozmawia z Bartoszem T. Wielińskim, wicenaczelnym "Gazety Wyborczej", o coraz bardziej skomplikowanych relacjach polsko-niemieckich i o sytuacji w Strefie Gazy. Jakie znaczenie miało spotkanie Karola Nawrockiego z prezydentem Frankiem-Walterem Steinmeierem i kanclerzem Friedrichem Merzem? Czy sprawa reparacji jest sprawą zamkniętą? Czym różnią się reparacje wojenne od zadośćuczynienia? I czy Niemcy są gotowe do faktycznego zrekompensowania strat Polsce? A także, czy rząd Donalda Tuska świadomie chłodzi relacje między Warszawą a Berlinem? Jaki stosunek do Izraela oraz do tego, co dzieje się w Strefie Gazy, mają politycy polscy i niemieccy? Więcej podcastów na: https://wyborcza.pl/podcast. Piszcie do nas w każdej sprawie na: listy@wyborcza.pl.
Zkušební ruský dronový útok na Polsko měl vyzkoušet – vedle reakce polské protiletecké obrany – také odolnost polské politiky. Těsně před útokem rozdělené tak, jak jen rozdělená být mohla. Prezident Karol Nawrocki šikoval síly k závěrečné vnitropolitické bitvě s vládou Donalda Tuska.
Prezydent Karol Nawrocki wezwał premiera Donalda Tuska z całym rządem na dywanik do Pałacu Prezydenckiego. Ale szef rządu był jak ze swoich najlepszych momentów - wbijał szpile głowie państwa. Retorycznie Tusk górował nad Nawrockim, ale nie jest tak, że Nawrocki poległ. To, co „warszawka” przegapiła, to fakt, że prezydent wyciągnął z premiera deklarację, że nie zdoła zablokować umowy Unii Europejskiej z państwami Ameryki Południowej na handel - to nie jest seksi temat, ale dla branży rolnej i wsi bardzo ważny. Głowa państwa jest już myślami w USA, gdzie am się spotkać z Donaldem Trumpem, gdzie „będzie realizował interes państwa polskiego tak, jak on go rozumie”. Jego Pałac jest na wojnie z MSZ-etem. Prezes PiS Jarosław Kaczyński z kolei wściekł się na Konfederację, a jeszcze bardziej na własną partię, w której już wielu się rozleniwiło i nie chce się bić o samodzielną większość. Ujawniamy wewnętrzny sondaż PiS - wedle kalkulacji Nowogrodzkiej 3 punkty proc. dzielą PiS od powrotu do władzy i to samodzielnej. To dlatego Jarosław Kaczyński przypuścił szarżę na „Konfę”.
Arkadiusz Gruszczyński rozmawia z Piotrem Grzelakiem, wiceprezydentem Gdańska o 45. rocznicy podpisania porozumień sierpniowych, która przypada na 31 sierpnia. Dlaczego to święto nie ma charakteru państwowego? Czy młodzi wiedzą czym była Solidarność i na czym polega postawa solidarnościowa? Czy strajk sierpniowy miał charakter bardziej lewicowy czy prawicowy? I czy możliwe jest wspólne świętowanie zbliżającej się rocznicy przez polityków różnych opcji? Więcej podcastów na: https://wyborcza.pl/podcast. Piszcie do nas w każdej sprawie na: listy@wyborcza.pl.
Pełnej wersji podcastu posłuchasz w aplikacji Onet Audio. Gościem najnowszego odcinka podcastu Raport Międzynarodowy był wicepremier, minister obrony narodowej oraz prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego Władysław Kosiniak-Kamysz. Zapytany przez prowadzącego Witolda Jurasza o przyczyny nieobecności prezydenta Karola Nawrockiego i premiera Donalda Tuska w Waszyngtonie podczas spotkania europejskich przywódców oraz prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego z prezydentem Stanów Zjednoczonych Donaldem Trumpem stwierdził, że sytuacja ta, jak się wyraził, faktycznie źle wygląda. Zaznaczył przy tym, że to otoczenie prezydenta Nawrockiego chwaliło się szczególnie bliskimi kontaktami z Donaldem Trumpem. Na pytanie, czy Polski nie ma w Waszyngtonie z powodu zasadniczego ograniczenia naszego wsparcia dla Kijowa w ostatnim czasie, minister odpowiedział, że nie zgadza się z takim ujęciem problemu i zaznaczył, że bez lotniska w Rzeszowie zdecydowana większość pomocy dla Ukrainy nigdy by tam nie trafiła. W dalszej części rozmowy wicepremier powtórzył jednoznaczne stanowisko, że Polska nie wyśle ani jednego żołnierza do Ukrainy. Witold Jurasz zwrócił tu uwagę, iż powstanie misji stabilizacyjnej państw zachodnich w Ukrainie jest w naszym najlepszym interesie i Polska w związku z tym powinna zrobić wszystko, by takie przedsięwzięcie zostało zrealizowane. Powodzenie takiej inicjatywy wiązałoby się naturalnie z koniecznością wysłania również i naszych wojsk. Szef resortu obrony narodowej powtórzył tu znane już stanowisko, że Polska wspomaga Ukrainę w inny sposób. O tym wszystkim usłyszą Państwo w dostępnym na naszej stronie głównej i kanale YT fragmencie. Pełna wersja podcastu Raport Międzynarodowy dostępna jest w subskrypcji Onet Premium, a w niej Witold Jurasz pytał wicepremiera również o to, czy twarda i jednoznaczna deklaracja Ukrainy, iż nie zgodzi się na przekazanie żadnych terytoriów Rosji, realną linią Kijowa, czy jedynie oficjalnym stanowiskiem, które będzie podlegać negocjacjom. Władysław Kosiniak-Kamysz odparł, że widzi daleko idącą wolę porozumienia po stronie ukraińskiej. Odpowiedź tę można było odczytać jako sugestię, iż Ukraina jest gotowa do dalej idących ustępstw niż formalnie deklaruje. Witold Jurasz pyta także, czy Polsce grozi wojna w klasycznym tego słowa znaczeniu, czy raczej też bardziej prawdopodobne będą kierowane przeciw nam ataki hybrydowe lub cybernetyczne. Władysław Kosiniak-Kamysz w pierwszej kolejności wymienił zagrożenia hybrydowe, ale zarazem nie wykluczył również niestety dalej idących zagrożeń. Podkreślił, że program zbrojeń będzie kontynuowany. Szef MON-u zaznaczył tu, że nie zamierza krytykować swoich poprzedników, jego zadaniem jest poprawianie błędów, które się zdarzały i kontynuowanie tych projektów, które były dobrze przemyślane. W tym kontekście wicepremier zadeklarował poparcie między innymi dla zakupu koreańskich samolotów FA-50. Przy okazji rozmowy o zagrożeniach hybrydowych Witold Jurasz zadał pytanie, czy Polska powinna się jedynie bronić, czy też na przykład w odpowiedzi na rosyjskie podpalenie obiektów na naszym terytorium powinniśmy przystąpić do adekwatnych działań odwetowych? Wicepremier odpowiedział, stwierdzając, iż Polska powinna mieć zarówno tarczę, jak i miecz - innymi słowy nie odciął się od sugestii prowadzącego. Przedmiotem rozmowy była również kwestia udziału Polski w programie NATO Nuclear Sharing i perspektywę ewentualnego objęcia nas francuskim parasolem nuklearnym. Witold Jurasz pytał też wicepremiera o ewentualny autonomiczny polski program zbrojeń nuklearnych. Co ciekawe, wicepremier i minister obrony w odpowiedzi na to ostatnie pytanie stwierdził, że nie traciłby wiary i zaufania do polskich naukowców i możliwości rozwojowych.