POPULARITY
Centrum Chrześcijańskie TYLKO JEZUS Kościół Boży w Chrystusie w Krapkowicach
Samotność
Kiedy Viktor Orban przekazywał w imieniu Węgier prezydencję w UE na ręce premiera Donalda Tuska, nie mógł się nachwalić Polski. Przypomniał, że nasz naród wydał Jana Pawła II i Solidarność. Przy okazji wręczył szefowi polskiego rządu beczułkę tokaju. Tusk odwdzięczył się szablą. Chwilę wcześniej słodził Węgrom, mówiąc o „bezbłędnej” prezydencji. Tak było w połowie 2011 r. Tamta atmosfera relacji polsko-węgierskich wyparowała. Tusk i Orban — kiedyś koledzy — już nie grają razem w piłkę. Raczej kopią się po kostkach. Czasem nawet używają ostrzejszych metod. Tak było w piątek, gdy okazało się, że polskie MSZ zablokowało udział węgierskiego ambasadora w inauguracji polskiej prezydencji w UE, która odbyła się w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej. Wprawdzie kilka tygodni temu szef przedstawicielstwa Budapesztu w Warszawie zaproszenia na imprezę otrzymał, a nawet potwierdził swoją obecność, jednak wiele się w tym czasie zmieniło. Węgry udzieliły azylu politycznego byłemu wiceministrowi sprawiedliwości Marcinowi Romanowskiego, który jest podejrzany o 11 przestępstw w śledztwie dotyczącym Funduszu Sprawiedliwości. Przy okazji przedstawiciele węgierskiej administracji twierdzą, że w Polsce opozycja jest prześladowana. A sam Romanowski uwił sobie gniazdko nad Dunajem i gardłuje o „reżimie” Tuska. Do kraju szybko nie wróci. A nad Wisłą pojawiła się jaskółka nadziei dla PiS. Państwowa Komisja Wyborcza przyjęła sprawozdanie Komitetu Wyborczego PiS za ostatnie wybory parlamentarne, opierając się na decyzji Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego. Izba nie jest uznawana przez obóz władzy oraz europejskie trybunały za sąd, jednak tym razem PKW się złamała. Pomogli w tym członkowie komisji rekomendowani przez Koalicję Obywatelską, co wywołało konsternację w tym ugrupowaniu. Wstrzymali się od głosu. Uchwała PKW jest jednak wewnętrznie sprzeczna, bo z jednej strony czytamy w niej o przyjęciu sprawozdania PiS, z drugiej jest tam zapis mówiący o tym, że uchwała jest ważna, o ile IKNiSP jest sądem. Wprawdzie szef Państwowej Komisji Wyborczej wysłał do Ministerstwa Finansów pismo, w którym informuje, że Nowogrodzka powinna otrzymać pieniądze już i zaraz, jednak wewnętrzna sprzeczność uchwały sprawiła, że według rządu… de facto jej nie ma. Jarosław Kaczyński chyba zdaje sobie sprawę z tego, że – jak napisał Donald Tusk – „pieniędzy nie ma i nie będzie”. Dlatego nadal apeluje do sympatyków PiS o darowizny. Kandydatura „obywatelskiego” Karola Nawrockiego za darmo się przecież nie zrobi.
Nie sądzę, żeby Karol Nawrocki wygrał prawybory w PiS - mówił w podcaście „Rzecz w Tym” dr Jan Maria Jackowski, analityk polityki, były parlamentarzysta, w rozmowie z Arturem Bartkiewiczem. Były senator był pytany o opublikowane w poniedziałek przez „Rzeczpospolitą” wyniki sondażu, który w II turze daje Rafałowi Trzaskowskiemu, prezydentowi Warszawy i kandydatowi KO na prezydenta, 49,7 proc. poparcia przy 26,2 proc. poparcia dla prezesa IPN Karola Nawrockiego, obywatelskiego kandydata na prezydenta, którego popiera PiS. Czy takie wyniki paradoksalnie nie są groźniejsze dla Koalicji Obywatelskiej, ponieważ mogą uśpić jej czujność? - Do każdego kontrkandydata z punktu widzenia KO trzeba podchodzić z pokorą i nie popełnić błędu pychy, przekonania, poczucia wyższości. Zgadzam się z opinią,że dla Koalicji Obywatelskiej, jeśli chce wygrać te wybory, bardzo groźne byłoby przekonanie, że mają tak dobrego kandydata, że ten kandydat jest pewnym zwycięzcą wyborów. Tu trzeba podchodzić z pokorą - odparł gość programu „Rzecz w Tym”. - Te sondaże będą się zmieniały, a poza tym nie znamy wszystkich uczestników, którzy będą realnie startowali w tych wyborach – zwrócił też uwagę Jackowski. - Być może pojawi się jakiś kandydat zupełnie niespodziewany, który może odegrać rolę „czarnego konia” wyborów – dodał. Jackowski był następnie pytanie czy – jego zdaniem – Karol Nawrocki, poparty przez PiS kandydat na prezydenta, wygrałby prawybory w PiS, gdyby takie zostały zorganizowane. - Nie sądzę, żeby wygrał prawybory w PiS – przyznał Jackowski. Były senator zauważył przy tym, że Karola Nawrockiego nie można porównywać z Andrzejem Dudą i jego kandydaturą przed wyborami w 2015 roku. - On był członkiem PiS-u w momencie, w którym był zgłaszany. Po drugie – miał jednak pewne doświadczenie polityczne, był eurodeputowanym, był posłem, był ministrem w Kancelarii Prezydenta. I wreszcie, po trzecie, Jarosław Kaczyński go zgłosił jako Jarosław Kaczyński. Nie był przedstawiany wtedy jako kandydat obywatelski – przypomniał były senator. Dlaczego ostatecznie zdecydowano się na formułę kandydata obywatelskiego? Zdaniem Jana Marii Jackowskiego Jarosławowi Kaczyńskiemu chodziło o to, by nie stracić kontroli nad partią i nie umocnić zbyt bardzo żadnego z kandydatów wywodzących się z którejś frakcji PiS-u. - Dla Jarosława Kaczyńskiego ważne jest to, aby zachował jednoosobową kontrolę nad partią - ocenił. O prawyborach w KO dr Jackowski mówił, że były one bardzo udanym rozwiązaniem socjotechnicznym, m.in. dlatego, że przez dwa tygodnie skupiły uwagę opinii publicznej na kandydatach Koalicji Obywatelskiej. Były senator przestrzegał jednak przed uleganiem wrażeniu, że wybór w prawyborach między Rafałem Trzaskowskim a Radosławem Sikorskim był de facto wyborem przyszłego prezydenta Polski. Przypomniał w tym kontekście, że Trzaskowski po kampanii prezydenckiej w 2020 roku i wyborach, w II turze których zdobył ponad 10 mln głosów, miał zagospodarować politycznie ten potencjał, ale to mu się nie udało i dopiero powrót Donalda Tuska przywrócił Koalicję Obywatelską do politycznej ekstraklasy. Jackowski zwrócił też uwagę, że polityczne ciążenie Trzaskowskiego ku wartościom lewicowo-liberalnym, może nie spodobać się w symbolicznych Końskich, czyli w Polsce powiatowej, w której – jak powiedział niegdyś Grzegorz Schetyna – wygrywa się wybory.
Dlaczego Facebook blokuje treści od polskich wydawców? Jakie są największe wyzwanie przed mediami? Co wymaga regulacji? – o tym w podcaście „Rzecz w tym” rozmawiali Bogusław Chrabota, redaktor naczelny Grupy Wydawniczej Gremi z Michałem Szułdrzyńskim, redaktorem naczelnym „Rzeczpospolitej”. W podcaście „Rzecz w tym” Bogusław Chrabota, który jest też wiceprezesem polskiej Izby Wydawców Prasy i Europejskiego Stowarzyszenia Mediów Informacyjnych mówił o tym, jak ważną rolę dla mediów odgrywają regulacje na poziomie Unii Europejskiej. – Zależało nam na tym, by wydawcy, którzy ponoszą koszty pracy dziennikarzy, mieli rekompensatę za swoją pracę i za swój wysiłek w postaci praw pokrewnych. Objęła to nowa dyrektywa o prawach pokrewnych na rynku cyfrowym. Przez ostatnie walczyliśmy o to na forum Parlamentu Europejskiego – mówił Chrabota. Przypomniał jednak, że regulacje muszą nadążać za rzeczywistością. – Generatywna sztuczna inteligencja jest dziś nieuregulowana – zauważył. Jako przykład dał deep-fakes. – Ktoś wpuszcza do sieci kawałek filmu wideo wytworzony przez sztuczną inteligencję, który idealnie symuluje rzeczywistość, ale też zafałszowuje rzeczywistość, a nikt nas nie informuje, że to jest nieprawda – tłumaczył. Europejscy wydawcy domagają się „był obowiązek odpowiedniego znaku wodnego, który informuje przeciętnego widza, że to jest materiał wytworzony przez sztuczną inteligencję, a nie materiał reporterski pokazujący rzeczywistość”.
Detonując pagery, które zabiły 11 osób i raniły ponad cztery tysiące osób, Mosad, izraelski wywiad, chciał pokazać na co go stać i jak głęboko infiltruje swoich przeciwników – uważa Jędrzej Bielecki, dziennikarz działu zagranicznego „Rzeczpospolitej”.To była historia jak z filmu. We wtorek w Libanie doszło do eksplozji tysięcy miniaturowych urządzeń, służących do komunikacji bojownikom Hezbollahu. – Korzystają z pagerów, ponieważ uważają, że zwykła sieć komórkowa jest infiltrowana przez Izrael – tak Jędrzej Bielecki tłumaczył powód, dlaczego Hezbollah używa sposobu komunikacji znanego z lat dziewięćdziesiątych.W urządzeniach produkowanych przez tajwańską firmę, z których część wytworzono na Węgrzech, przy baterii zamontowano małą ilość materiału wybuchowego, którego eskplozja raniła cztery tysiące osób, 11 zaś zginęło.Bielecki zastanawiał się, jaka będzie reakcja Hezbollahu na ten ruch. Czy odpowie zbrojnie? Czy zaangażuje się w tę odpowiedź wspierający Hezbollah Iran? Przypomniał, że po tym, jak na terytorium Iranu Izrael zabił przywódcę Hamasu Ismaila Hanijję w lipcu tego roku, Teheran zapowiedział krwawą zemstę. Taka zemsta do dziś jednak nie nastąpiła, również z powodu nacisków Stanów Zjednoczonych, którym zależało na tym, by nie doszło do eskalacji napięcia na Bliskim Wschodzie.- Premier Izraela Beniamin Netanjahu gra na Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w USA – uważa Bielecki. Trump, który zerwał za swej prezydentury umowę z Iranem i pośredniczył w „porozumieniach Abrahamowych”, czyli pojednaniu miedzy Izraelem a kilkoma państwami arabskimi, był bliskim sojusznikiem Netanjahu. Administracja Biedna i Harris utrzymała bliski sojusz z Izraelem, ale była znacznie bardziej krytyczna wobec Netanjahu.– Od 2019 roku na izraelskim premierze ciążą zarzuty korupcyjne. Jak przestanie być premierem, może trafić do więzienia. Konflikt z Hamasem na południu i Hezbollahem na południu, jest więc Netanjahu na rękę, pozwala mu się utrzymać przy władzy – twierdzi Bielecki.Jego zdaniem stawką konfliktu jest w tej chwili nie tylko pokój na Bliskim Wschodzie, ale też przyszłość Izraela jako jedynego demokratycznego państwa w tamtym regionie.Bielecki uważa, że Joe Biden uznał, że zagrożeniem dla światowego pokoju jest sojusz Rosji i Chin wraz z Iranem i Koreą Północną. – Dlatego buduje sojusze z krajami, które mogę te kraje zatrzymać: m.in. Japonią, Tajwanem, Koreą Południową, dalej na zachód wokół Iranu, i wokół Rosji. Stabilność na bliskim wschodzie jest kluczowym warunkiem tego układu sił – twierdzi.Co by się stało, gdyby Iran został sprowokowany do ataku na Izrael? Zdaniem Bieleckiego USA musiałby się włączyć w jego obronę, co doprowadziłoby do wojny na znacznie większą skalę. Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.
- To były konsultacje na takim poziomie dokładności, możliwości formułowania sądów, uwag do przedstawionych przez rząd propozycji, w jakich nikt dotąd nie uczestniczył - tak o spotkaniu z premierem Donaldem Tuskiem i ministrem sprawiedliwości Adamem Bodnarem mówił dr Jacek Kucharczyk, prezes Instytutu Spraw Publicznych. - Powodem spotkania była krytyka premiera ze strony środowisk mocno zaangażowanych w przywracanie niezależności instytucjom wymiaru sprawiedliwości – relacjonował dr Jacek Kucharczyk. Jak dodał, „to było spotkanie, z którego większość uczestników wyszła w bardzo dobrych nastrojach, chociaż przychodziła na nie w niezbyt dobrych”. - Katalizatorem tego spotkania był list środowisk prawniczych i obywatelskich w sprawie kontrasygnaty premiera dla neosędziego (Krzysztofa) Wesołowskiego – mówił dr Kucharczyk. Przypomniał, że ta sprawa wzburzyła środowiska, "które przez lata walczyły o praworządność w Polsce i o to, żeby nie uznawać nominacji, dokonanych przez tzw. neo-KRS", którą powszechnie uważa się - zgodnie z wyrokami sądów europejskich – za niekonstytucyjną. - Dyskusja toczyła się wokół przedstawionych przez ministra (Adama) Bodnara planów naprawiania wymiaru sprawiedliwości, w szczególności dotyczących przyszłości Krajowej Rady Sądownictwa – mówił gość Joanny Ćwiek-Śwideckiej. To, co ujęło osoby na spotkaniu, to fakt, że trwało ono pięć godzin i każdy mógł się bez ograniczeń wypowiadać. Czasami były to wypowiedzi krytyczne także wobec tych nowych koncepcji. Premier i minister Bodnar byli z nami, słuchali i odpowiadali na pytania. To były konsultacje na takim poziomie dokładności, możliwości formułowania sądów, uwag do przedstawionych przez rząd, w jakich nikt dotąd nie uczestniczył. Nawet jeśli wiele osób wyszło, mając wątpliwości co do dalszych działań, to wyszliśmy z przekonaniem, że dialog jest zainicjowany i będzie się toczył dalej, że minister Bodnar wie co robi a rząd nie odpuszcza kwestii wymiaru sprawiedliwości i staje na pryncypialnym stanowisku, że te wszystkie nadużycia, z którymi mieliśmy do czynienia przez ostatnie osiem lat, muszą być naprawione. Jak zaznaczył szef Instytutu Spraw Publicznych, propozycje, przedstawione przez ministra sprawiedliwości miały „pogodzić dwa sprzeczne postulaty”, z jednej strony przedstawiane przez środowiska, walczące o praworządność, by „rozliczyć neo-KRS i osoby, które uczestniczyły w zamachu na praworządność”, z drugiej strony pragmatyczna zasada, że proces rozliczeń i zmian nie powinien doprowadzić do pogorszenia trudnej sytuacji w wymiarze sprawiedliwości. - Warto przypomnieć, że przewlekłe procedury sądowe i sposób działania sądów były jednym z powodów, dla których część opinii publicznej uznała radykalne działania ministra Zbigniewa Ziobry „za jakoś tam uzasadnione”. - Kiedy PiS przychodził do władzy, zadowolenie z funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości było dosyć niskie i to umożliwiło ten frontalny atak na niezależność sądownictwa – powiedział dr Kucharczyk. - Zmiany, które (Zbigniew) Ziobro wprowadzał nic nie dały, a wręcz przeciwnie. Sądy działają dzisiaj jeszcze gorzej, niż działały w 2015 roku. Chodzi o to, żeby naprawiając wymiar sprawiedliwości, przywracając mu niezależność, jednocześnie wprowadzić takie zmiany, by przeciętny obywatel także odczuł poprawę - ocenił dr Kucharczyk. Jak powiedział, obawą opinii publicznej może być to, że wyroki, które zapadły z udziałem neosędziów, mogą zostać unieważnione. - Minister Bodnar uważa, a wokół tego toczyła się głównie dyskusja, że większość z tych rzeczy da się pogodzić - powiedział prezes ISP. Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.
- Gdyby Państwowa Komisja Wyborcza chciała podjąć decyzję pozytywną dla Prawa i Sprawiedliwości, to by ją podjęła - uważa prof. Szymon Ossowski, politolog z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Jego zdaniem PKW dała sobie dodatkowy miesiąc na dogłębną analizę sytuacji, zdając sobie sprawę z wagi decyzji. Pytany o możliwość wcześniejszych wyborów, gość zauważył, że "lekka groźba" ze strony Donalda Tuska ma "spacyfikować działania lewego i prawego skrzydła" Koalicji.Czy PiS może stracić część finansowania? Prof. Ossowski przywołał medialne przecieki z których wynika, że decyzja dotycząca obniżenia subwencji jest brana pod uwagę. - Szkoda, bo mówi się o tym, że PKW dziś składa się nie tyle z sędziów, jak było kiedyś, ale z osób z szeroko rozumianej polityki — zaznaczył politolog w rozmowie z Beatą Ćwik-Świdecką. Dodał, że członkowie PKW "zdają sobie sprawę z wagi tej decyzji". - Gdyby doszło do obniżenia subwencji, PiS miałby bardzo mocny argument potwierdzający, że po wyborach szykanuje się opozycję. Z punktu widzenia komunikacyjnego również dla rządzących byłoby to problemem. Decyzja PKW nie jest ostateczna, potem będzie Sąd Najwyższy. Nawet w przypadku negatywnej dla PiS decyzji, tam wszystko może się odmienić - stwierdził prof. Ossowski.Dodał, że w takiej sytuacji wciąż będzie mocny argument, że jest traktowany niedemokratycznie przez instytucje, związane z obecnym rządem.Pytany o zmianę członków PKW, dokonaną jeszcze przez Prawo i Sprawiedliwość, prof. Ossowski powiedział, że ta zmiana może obecnie zadziałać negatywnie dla PiS. Przypomniał, że poprzednie decyzje o odebraniu subwencji, podejmowane m.in. wobec PSL czy Nowoczesnej, podejmowane były w związku z błędami księgowymi. - Teraz pewnie członkowie PKW będą patrzyli na potencjalne skutki tej decyzji o charakterze politycznym - uważa politolog. Pytany o to, czy decyzja PKW będzie miała wpływ na kampanię przed wyborami prezydenckimi, prof. Ossowski odpowiedział, że w jego ocenie decyzja nie będzie trwała aż tak długo. - Na decyzję Sądu Najwyższego nie będziemy czekać aż tak długo jak w normalnym postępowaniu karnym czy cywilnym — powiedział gość Beaty Ćwik-Śwideckiej.Jak zauważył prof. Szymon Ossowski, "na szczęście dla PiS" jest już po wyborach parlamentarnych i samorządowych. - Brak pieniędzy z subwencji to brak środków na normalne funkcjonowanie partii. PSL ledwie przetrwało wiele lat temu, musiało sprzedać swoją siedzibę. Nowoczesna w zasadzie przestała być partią samodzielną, musiała "przykleić się" do Platformy - zauważył politolog. - Bez pieniędzy nie ma polityki - dodał. Zauważył, że w Polsce partie są finansowane z budżetu, a możliwości pozyskiwania środków przez partie polityczne są bardzo ograniczone. - PiS na pewno nie upadnie, ale utrata milionów złotych z subwencji musi spowodować problemy z bieżącym funkcjonowaniem partii - powiedział.Czy to mogłoby oznaczać ruchy polityczne, na przykład odejście posłów do innych partii? Na to pytanie prof. Ossowski odpowiedział, że gdyby rzeczywiście tak się stało, powody raczej nie byłyby finansowe, a związane z możliwym konfliktem wewnętrznym. Utrata środków, jego zdaniem, "mogłaby utrudnić finansowanie kampanii", ale "są kredyty, pożyczki".Jak zaznaczył prof. Ossowski, on sam nie wierzy do końca w negatywny dla PiS scenariusz. Zwrócił uwagę, że zapisy kodeksu wyborczego dotyczą komitetów wyborczych. - Rozumiem, że były te wszystkie pikniki wojskowe, 800 plus, ale PKW może nie być łatwo wykazać, że było to jednak finansowanie agitacji wyborczej konkretnej partii politycznej, czyli złamaniem reguł kampanii - zwrócił uwagę prof. Ossowski. Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.
Centrum Chrześcijańskie TYLKO JEZUS Kościół Boży w Chrystusie w Krapkowicach
Podczas nabożeństwa Marian Biernacki podzielił się z nami swoimi przemyśleniami na temat 3 rozdziału Ewangelii Jana.
Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen jawi się jako osoba, która nie posiada dostatecznych umiejętności, kwalifikacji i determinacji, żeby pełnić funkcję szefowej Komisji Europejskiej – ocenił były premier i były europoseł Leszek Miller w rozmowie z Joanną Ćwiek.Jak dodał, europosłowie, którzy właśnie rozpoczynają pracę w Parlamencie Europejskim, muszą założyć, że to będzie niezwykle ciekawa kadencja ale też trudna. Odniósł się też do informacji, że dotychczasowa szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen może mieć problem z reelekcją.– Powiem szczerze, że gdybym był w Europarlamencie w tej chwili, to miałbym bardzo poważny dylemat, czy na nią głosować, chyba bym się wstrzymał – powiedział były premier. – Sprawiała wrażenie jakby nie posiadała dostatecznych umiejętności, kwalifikacji i determinacji żeby pełnić tak ważne stanowisko. Czasami wychodziła wyraźnie poza mandat, prowadząc taką globalną politykę międzynarodową, jakby zapominając że jest po prostu przewodniczącą Komisji Europejskiej a nie komisji jakiejś światowej – tłumaczył.Kompleksy Ursuli von der LeyenByły premier ocenił też, że von der Leyen miała widoczne kompleksy, kiedy trzeba było się ścierać z wielkimi firmami globalnymi próbującymi narzucać swoją wolę czy nie dopuszczać do odpowiednich aktów, które procedował Parlament Europejski. – Za bardzo ulegała też niektórym członkom Komisji Europejskiej a także i Stanom Zjednoczonym, zamiast prowadzić bardzo pryncypialną i twardą politykę na rzecz organu którym kieruje czy Unii Europejskiej – powiedział.Przypomniał też, że 5 lat temu Ursula von der Leyen została wybrana większością siedmiu głosów. – Teraz może być jeszcze gorzej – stwierdził Miller. – Z przecieków wynika, że już pewna propozycja jest dyskutowana. Gdyby pani von der Leyen nie została wybrana, to pierwszą kandydatką do zajęcia jej miejsca jest szefowa Parlamentu Europejskiego Roberta Metsola. To jest bardzo dobra kandydatura – ocenił.Odniósł się też do wydarzeń w Stanach Zjednoczonych. – Jeżeli w Stanach Zjednoczonych nie zdarzy się coś całkowicie nieoczekiwanego, to można powiedzieć że Donald Trump jest bardzo blisko prezydentury. Na dobrą sprawę puka już do drzwi Białego Domu. Ja uważam że Donald Trump ma o wiele większe szanse zostać prezydentem Stanów Zjednoczonych niż Joe Biden.Joe Biden powinien zrezygnować z ubiegania się o reelekcjęUznał też, że obecny prezydent powinien zrezygnować z ubiegania się o reelekcję. – Uważam, że powinien to zrobić, co by oczywiście nie oznaczało z rezygnacji ze stanowiska prezydenta Stanów Zjednoczonych tylko po prostu z rezygnacji ubiegania się powtórnie o ten urząd. Im szybciej to by uczynił tym lepiej, tym lepiej dla Demokratów i dla demokratycznej części Ameryki.Jego zdaniem Donald Trump chciałby jak najszybciej zakończyć wojnę na Ukrainie. – I to zakończyć w taki sposób, który przypomina mi sytuację między Koreą Północną a Koreą Południową to znaczy wytyczyć linię demarkacyjną. Problemem jest oczywiście pytanie, gdzie ta linia miałaby przebiegać. Według mnie Donald Trump zgodziłby się, żeby ta linia przebiegała wzdłuż dzisiejszego frontu. Oznaczałoby to, że Ukraina traci sporo swojego terytorium. Z drugiej strony bez pomocy amerykańskiej to Ukraina nie ma wielkich szans żeby prowadzić tą wojnę – powiedział były premier. Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.
Politycy, szczególnie mężczyźni, swoje wątpliwości moralne próbują przekładać na proces stanowienia prawa – powiedziała posłanka Koalicji Obywatelskiej Dorota Łoboda w rozmowie z Joanną Ćwiek.Posłanka została zapytana, czy w tym tygodniu uda się uchwalić ustawę dekryminalizującą aborcję. – Nie ma co ukrywać, że mamy bardzo konserwatywnego koalicjanta, jakim jest PSL – powiedziała. – Ta część Trzeciej Drogi, która wywodzi się z Polski 2050, aktywnie uczestniczyła w pracach komisji i postulowała wprowadzenie poprawek które by zaspokoiły większość klubu, żeby nie głosowała przeciw tej ustawie. Jednak PSL wydaje się nie do końca rozumieć istotę zmian, które chcemy wprowadzić – dodała.Przypomniała, że są to zmiany w kodeksie karnym i nie dotyczą legalizacji aborcji tylko zaprzestania karania więzieniem m.in. osób, które pomagają kobiecie w zdobyciu tabletek potrzebnych do aborcji. – To są często partnerzy, matki, przyjaciółki – podkreśliła. – Wydaje się, że ten projekt w ogóle nie powinien budzić kontrowersji, jednak politycy, szczególnie mężczyźni, swoje wątpliwości moralne próbują przekładać na proces stanowienia prawa.Dodała, że politycy Koalicji Obywatelskiej próbują przekonać posłów PSL do swoich racji. – Używamy argumentów racjonalnych. Tłumaczymy, że przepisy dotyczące aborcji powstawały kilkadziesiąt lat temu. Wtedy te procedury pozasystemowe rzeczywiście mogły stanowić zagrożenia życia i zdrowia kobiety, były gdzieś w podziemiu, z brudnymi narzędziami chirurgicznymi. Natomiast medycyna poszła naprzód, aborcje stały się bezpiecznymi zabiegami i to według Światowej Organizacji Zdrowia – powiedziała posłanka. Jej zdaniem przepisy zostały nieaktualne, sprzed wielu lat. – Mamy sytuację, gdy matka, która pomaga 16-klatce w zdobyciu tabletek do przerwania ciąży dostaje wyrok karny za to, że tej córce pomogła – powiedziała. – Tymczasem ta 16-latka powinna dostać to świadczenie w szpitalu, gdyby w Polsce prawo było takie jak w innych europejskich krajach. Przypomnijmy, że Polska jest – obok Malty – jedynym europejskim krajem z tak restrykcyjnym prawem aborcyjnym. Nie dorównujemy europejskim standardom, nie zapewniamy kobietom bezpieczeństwa, które rekomenduje Światowa Organizacja Zdrowia, a jeszcze do tego chcemy wsadzać do więzienia osoby, które wchodzą w tę rolę państwa i pomagają osobie, która potrzebuje wsparcia – podkresliła.Zdaniem posłanki pojawiają się argumenty o podłożu religijnym. – Słyszymy o zabijaniu nienarodzonych, choć nie o tym jest ten projekt, słyszymy, że niektórym światopogląd nie pozwala na dostosowanie naszego prawa do europejskich standardów – powiedziała.Odniosła się też do planu wprowadzenia związków partnerskich. – Żenująca jest dyskusja, która trwa przez wiele miesięcy i dotyczy tego, czy osoby w związku partnerskim będą mogły mieć to samo nazwisko i czy będą mogły zawrzeć ten związek w urzędzie stanu cywilnego czy też może będziemy je wypychać i upokarzać zawieraniam tego związku nie wiadomo gdzie – powiedziała. To działa przeciwko całej koalicji. Nie po to zostaliśmy wybrani, nie to gwarantowaliśmy swoim wyborczyniom i wyborcom, że będziemy miesiącami rozmawiali o sprawach, które powinny być już dawno załatwione – stwierdziła. Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.
Uczestniczyłem w wielu konferencjach. Słuchałem uważnie wielu mówców i mówczyń. Pamiętam, że byłem mocno zainspirowany prawie po każdym wyjeździe na konferencję. Jednocześnie jak miałem przypomnieć sobie konkretne rzeczy z tych konferencji, to przyszły mi do głowy tylko dwie prezentacje, które od razu mogłem przywołać. I tylko dla tych dwóch prezentacji umiałem opowiedzieć jakie praktyczne zmiany wprowadziłem po nich w swoim życiu. W odcinku opowiadam o tych dwóch prezentacjach, ale też o tym jak teraz podchodzę do konferencji i co robię, aby to był czas realnie dobrze wykorzystany. A jakie Ty masz podejście do takich wydarzeń? Linki Intencjonalny newsletter Co tydzień wysyłam list, w którym zapraszam do rozmowy i zadania sobie ważnych pytań. Streszczenie Chcę Wam powiedzieć o tym, jak świadomie i intencjonalnie planować wynoszenie wartości z konferencji. Kamil Stanuch w swoim newsletterze wspomniał, że w maju i czerwcu jest takie bogactwo konferencji, że ciężko na nie wszystkie pojechać. Z tym jest wiązana moja myśl. Zacząłem sobie analizować konferencje, na których byłem w moim życiu. Zastanawiałem się, co ja z nich wyciągnąłem. Przypomniałem sobie dwie konferencje, z których wyciągnąłem istotne rzeczy. Co zapamiętałem? Jedna z nich była w Paryżu w 2012 roku. Byłem tam na kilkunastu prezentacjach. Na jednej z nich […] The post #240 Pamiętam tylko dwa talki z konferencji appeared first on Near-Perfect Performance.
Członkini Stowarzyszenie Sędziów Polskich „Iustitia” i zarazem sędzia orzekająca w Sądzie Rejonowym dla Warszawy Mokotowa w Warszawie była gościem magazynu „Rzecz o Prawie”. Tematem rozmowy był „zgniły kompromis”, jak część środowiska sędziowskiego nazwała zmiany dokonane przez Senat w nowelizacji ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa. Chodzi o dopuszczenie tzw. neosędziów do kandydowania do nowej Rady, co ustawa w kształcie uchwalonym przez Sejm wykluczała. Senacka poprawka ma zapewnić przychylność głowy państwa i brak weta wobec ustawy.W pierwszej kolejności należałoby zablokować możliwość działania obecnej neo-KRS. Ustrój Rady nie jest dziś najbardziej palącym problemem wymiaru sprawiedliwości do rozwiązania - mówiła sędzia.Jak zaznaczyła, to nie ustrój KRS jest obecnie najbardziej palącym problemem do załatwienia. Jest nim natomiast kwestia statusu neosędziów i funkcjonowanie rady, które należałoby zablokować. A potem przejść do kompleksowego uzdrawiania wymiaru sprawiedliwości.– Neo-KRR, choć sądy i trybunały potwierdziły, że została ukształtowana w sposób niezgodny z konstytucją, nadal działa i ma pełen dostęp do e-nominacji, czyli systemu elektronicznego, w którym chętni na wolne miejsce sędziowskie mogą zgłaszać swoje kandydatury. Ten dostęp należy jej odciąć, bo nie jest organem uprawnionym do tego, bo go posiadać – stwierdziła przedstawicielka Iustitii. Przypomniała też, że Iustitia już dwa miesiące temu złożyła zawiadomienie o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez członków neo-KRS. Nic się jednak w tej sprawie nie zadziało. Na pytanie Ewy Szadkowskiej o bierność Adama Bodnara w tej kwestii, sędzia odpowiedziała:– To pytanie do pana ministra, dlaczego nie korzysta z możliwości, które posiada, a które nie wymagają przepisów ustawy. Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.
Płatni Zdrajcy Pachołki Rosji. Donald Tusk przywołał to historyczne zdanie zwracając się do PiSu. Premier zapowiedział komisję, która zbada rosyjskie i białoruskie wpływy w rządach zjednoczonej Prawicy. Jeszcze niedawno to PiS taką komisję tworzył. O co w tym chodzi, jak się w tym połapać? Wczoraj Donald Tusk w gorącym przemówieniu obnażył rosyjskie wpływy w PiSie i przedstawił prorosyjskie działania PiSu. Przypomniał też spotkania Kaczyńskiego z agentem KGB. Kaczyński zaprzecza spotkaniom z Wasinem, twierdzi, że przygotowywał tylko wizytę Wałęsy i że o wszystkim informował szefa UOPu Milczanowskiego. Milczanowski twierdzi, że nic takiego nie miało miejsca. Czy Jarosław Kaczyński kłamie? Dziś też dalsze echa szpiega sędziego Szmydta, który publicznie przyznaje się, że współpracował z politykami PiSu. 00:00:00 Tusk: PiS to Płatni Zdrajcy Pachołki Rosji 00:51:05 Tusk o Zielonym Ładzie 00:57:07 Rekonstrukcja rządu. Nowi ministrowie. 01:07:41 Ogłoszenia #IPPTVNaŻywo #polityka #Polska #prawoisprawiedliwość ----------------------------------------------------
Jak wygląda życie jemeńskich dzieci i jak im pomóc? O tym mówi przedstawicielka Szkół dla Pokoju.
Gościem w programie #Rzecz o Prawie był prof. Grzegorz Kołodko, ekonomista, były wicepremier oraz wykładowca Akademii Leona Koźmińskiego.- Mam mieszane uczucia, z przewagą negatywnych — ocenił Kołodko. Przypomniał, że jeden z wybitnych konstytucjonalistów określił to, co się dzieje, jako przewracanie praworządności, a nie jej przywracanie. Zaznaczył, że cel nie uświęca środków, a jeśli mówimy o praworządności, sami musimy postępować zgodnie z nią. W kontekście działań koalicji, w tym premiera, profesor Kołodko krytycznie odniósł się do sposobu przejęcia mediów publicznych i zmian w Prokuraturze Krajowej. Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.
Projekt ustawy o kryptoaktywach nie jest idealny. Konsultacje trwają, wsłuchujemy się w zgłaszane uwagi – podkreśliła w „Rzecz o prawie” Urszula Miziołowska, naczelnik wydziału Systemu Płatniczego w Departamencie Rozwoju Rynku Finansowego Ministerstwa Finansów i zarazem współautorka projektu ustawy o kryptoaktywach.Stanowczo odrzuciła jako nieuprawnione tezy, iż proponowane przepisy zbytnio ingerują w prawo własności niosąc ryzyko wywłaszczeń oraz są niekonstytucyjne. Takie zarzuty padały w ostatnich dniach z ust ekspertów oceniających projekt. Urszula Miziołowska podkreśliła, iż spodziewała się krytyki czy kontrowersji, bo chodzi o dynamiczny rynek, który dotąd nie podlegał w praktyce żadnym regulacjom. Przypomniała też, że polska ustawa w praktyce powiela dużą część rozwiązań przewidzianych w unijnym rozporządzeniu MiCA dotyczącym kryptoaktywów, które w całości zacznie być stosowane pod koniec tego roku. Ponadto wiele proponowanych w ustawie mechanizmów, m.in. w kwestii blokowania rachunków, jest kopią tych opisanych w innych ustawach, choćby o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy.- Nie twierdzę jednak, że nasz projekt jest idealny. Po to są szerokie konsultacje, byśmy mogli wsłuchać się uwagi i każdą z nich przedyskutować. To nie jest zamknięty produkt – zaznaczyła rozmówczyni Ewy Szadkowskiej. Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.
Wykład prof. dr. hab. Zygmunta Baumana inaugurujący konferencję „Tolerancja-europejskie perspektywy etyczno-społeczne”, Centrum Nauki Kopernik, 23 kwietnia 2012 [1h00min] https://wszechnica.org.pl/wyklad/od-tolerancji-do-solidarnosci-w-poszukiwaniu-pomostu/ Spotkanie odbyło się z inicjatywy prof. dr hab. Danuty Hubner, przewodniczącej Komisji Rozwoju Regionalnego Parlamentu Europejskiego we współpracy z Instytutem Spraw Publicznych i Polską Radą Ekumeniczną w Centrum Nauki Kopernik Profesor Zygmunt Bauman w wykładzie inaugurującym konferencję zwrócił uwagę na zjawisko diasporyzacji, polegające na zamieszkiwaniu terytoriów współczesnych państw przez różnego rodzaje mniejszości etniczne, językowe, religijne. „Archipelagi tych diaspor rozciągają się pomiędzy państwami, przekraczając je”. Jak zaznaczył, prowadzi to w konsekwencji do nasilania się zjawiska podwójnej lojalności. Polega ono na tym, że na przykład Turek mieszkający w Niemczech uważa się jednocześnie za lojalnego obywatela Republiki Federalnej Niemiec, ale tez pozostaje wierny swojej rodzimej kulturze. Profesor Bauman zaznaczył, że migracja jest procesem, który będzie trwał. Jak dodał, modernizacja i postęp gospodarczy mają to do siebie, że „produkują ludzi zbędnych”, którzy w poszukiwaniu szans na lepsze życie emigrują poza granice swych państw. Ponadto, interesy gospodarcze nie pozwolą na zamknięcie granic. Zdaniem Profesora Europa nie jest jeszcze przygotowana na zjawisko imigracji. „Obecnie niesłychanie pilne stało się zadanie nadrobienia zaniedbań z przeszłości i wypracowanie sztuki życia razem, obok siebie„. Przypomniał, że jeszcze na początku XIX w. traktowano obecność obcych jako kłopot przejściowy, a normalnie przyjętym sposobem reagowania na imigrantów była asymilacja. „Oczekiwano, że problem nie tyle będzie rozwiązany, co zniknie. Nie wypracowywano więc sposobów radzenia sobie z migracją i obcymi”. Gdy okazało się, że problem nie znika, pojawiło się pojęcie tolerancji. „Tolerancja zaczęła się od tego, że była aktem jednostronnym: ja pozwalam tobie na inność. Oznacza ona więcej praw dla przybysza, ale także utwierdza tubylca w przekonaniu o swojej większej wartości. Tu nie chodzi o twoje prawo do, ale o moją dobrą wolę„. Profesor podkreślił, że w relacjach z imigrantami „tolerancja to nie cel, ale stacja przystankowa, a raczej rozdroże”. Jak przekonywał, to solidarność, a nie tolerancja powinna być celem. „Żyjąc razem mamy do dyspozycji więcej opcji, więcej możliwości, szersze horyzonty i wychodzimy z tego procesu wzbogaceni. Różnorodność to naturalna wylęgarnia twórczości”. Jednocześnie zauważył, że przejście od tolerancji do solidarności może okazać się zadaniem trudnym, ponieważ przemiany społeczne, polegające na przejściu od społeczeństwa producentów do społeczeństwa konsumentów, nie rokują dobrze dla solidarności. „Dziś przeżywamy okres indywidualizacji, prywatyzacji problemów. Dziś miejsca pracy są naturalną fabryką podejrzliwości. Solidarność nabrała w świecie charakteru wybuchowego, karnawałowego. Mamy wybuch entuzjazmu, po czym od karnawału solidarności przechodzi się znowu do codziennej rutyny, która sprzyja raczej pogłębianiu podziałów” . Znajdź nas: https://www.youtube.com/c/WszechnicaFWW/ https://www.facebook.com/WszechnicaFWW1/ https://anchor.fm/wszechnicaorgpl---historia https://anchor.fm/wszechnica-fww-nauka https://wszechnica.org.pl/ #tolerancja #solidarność #bauman
Debata, Szkoła Główna Handlowa, 5 marca 2020 [2h03min] https://wszechnica.org.pl/wyklad/wyzwania-stojace-przed-polska-wsia-i-rolnictwem-w-nowej-perspektywie-wpr/ Nowa Wspólna Polityka Rolna (WPR) – jakie szanse i wyzwania niesie dla Polski? Podczas debaty zorganizowanej przez Szkołę Główną Handlową dyskutowali na ten temat prof. dr hab. Walenty Poczta (Uniwersytet Przyrodniczy w Poznaniu), dr Mirosław Drygas (IRWiR PAN), prof. dr hab. Monika Stanny (IRWiR PAN), prof. dr hab. Jerzy Wilkin (IRWiR PAN), Grzegorz Brodziak (Goodvalley, KZPPTCh Polpig) i dr inż. Jerzy Plewa (urzędnik państwowy, były wiceminister rolnictwa). Komisja Europejska w czerwcu 2018 roku zaprezentowała założenia, według których ma być kształtowana Wspólna Polityka Rolna po 2020 roku. Propozycja budżetu na lata 2021-2027 przewiduje 365 mld euro na wsparcie rolników i obszarów wiejskich, a także realizację celów Unii Europejskiej w zakresie ochrony środowiska i przeciwdziałania katastrofie klimatycznej. Nowa WPR przyznaje państwom większą autonomię w zakresie wydatkowania środków. Wstępem do dyskusji o tym, jakie zmiany niesie polskiej wsi nowa Wspólna Polityka Rolna był referat prof. Walentego Poczty. Prelegent przedstawił dane zawarte w publikacji „Struktura polskiego rolnictwa na tle Unii Europejskiej”, której jest w współautorem. Wynika z nich, że 1,2 mln rodzimych gospodarstw (blisko 90 proc. wszystkich, które zajmują ok. 50 proc. gruntów ogółem) nie przynosi dochodów, które zaspokajałyby potrzeby rolników. Co prawda produkcja standardowa przeciętnego gospodarstwa wzrosła o 11,2 tys. euro w latach 2005-2016, ale jest to słabym wynikiem na tle UE (wzrost o blisko 26 tys. euro). W trakcie debaty uczestnicy odpowiadali m.in. na pytanie, czy dzięki nowym instrumentom WPR Polska będzie w stanie podnosić konkurencyjność swojego rolnictwa. Prof. Jerzy Wilkin zwracał uwagę, że nawet mniejsze środki w nadchodzącej perspektywie budżetowej mogą być dobrze wykorzystane. Kluczowe jest ich odpowiednie zaadresowanie, co ze względu na oczekiwania rolników, może być trudne ze względów politycznych. Dr Jerzy Plewa mówił, że od kwestii strukturalnych istotniejsze są sprawy środowiskowe. Przypomniał, że beneficjenci Wspólnej Polityki Rolnej będą zobowiązani przestawić strategię realizacji 9 celów unijnych, w tym z zakresie ochrony środowiska i zmian klimatu. Inne problemy zaakcentowała prof. Monika Stanny. Zauważyła, że polska wieś wymaga dezagraryzacji struktur gospodarczych. Podkreśliła, że bez tego tereny wiejskie czeka depopulacja. Postulowała inwestycje w infrastrukturę, w tym zwiększenie dostępu do internetu. W kwestii rolnictwa, aby lepiej racjonalizować wsparcie, niezbędne jest jej zdaniem wprowadzenie rachunkowości rolniczej. Paneliści: Prof. dr hab. Walenty Poczta - Uniwersytet Przyrodniczy w Poznaniu, współautor opracowania "Struktura polskiego rolnictwa na tle Unii Europejskiej" Dr Mirosław Drygas - Instytut Rozwoju Wsi i Rolnictwa PAN Prof. dr hab. Monika Stanny - Instytut Rozwoju Wsi i Rolnictwa PAN Prof. dr hab. Jerzy Wilkin - Instytut Rozwoju Wsi i Rolnictwa PAN Grzegorz Brodziak - dyrektor zarządzający Goodvalley, wiceprezes zarządu KZPPTCh Polpig Dr inż. Jerzy Plewa - urzędnik państwowy, były wiceminister rolnictwa Moderator dyskusji: dr Stanisław Kluza - Szkoła Główna Handlowa Znajdź nas: https://www.youtube.com/c/WszechnicaFWW/ https://www.facebook.com/WszechnicaFWW1/ https://anchor.fm/wszechnicaorgpl---historia https://anchor.fm/wszechnica-fww-nauka https://wszechnica.org.pl/ #rolnictwo #irwir #wpr #politykarolna #polityka #wieś
Tęsknisz za miejscem którego już nie ma? salę kongresową przywoła Piotr Metz *** Są takie miejsca, których już nie ma, zniknęły z map tego świata, ale zdążyliśmy je zobaczyć, pobyć, nacieszyć się i teraz trochę tęsknimy. Wakacje dzieciństwa- każdy ma z tego okresu pewnie przykład miejsca, którego już nie ma; a nawet jeśli jest, to cóż - to nie to. Przypomniałam sobie jednak o punkcie zwrotnym w życiu całego kraju, o sali. którą zdążyłam zobaczyć parę razy, bo szczęśliwie - młoda to nie jestem i w dodatku ze wsi, a onegdaj moja Mama, postanowiła jednak pokazać dziecku świat. I w Sali kongresowej, a ta sama ma ogromne znaczenie - obejrzałam jako latorośl w środku podstawówki, barwne oraz magiczne widowisko koncertowe zespołu Mazowsze. oficjalna Państwowy Zespół Ludowy Pieśni i Tańca "Mazowsze” i tak było - oficjalnie: Sala w pałacu kultury zrobiła na mnie też kolosalne wrażenie, krzesełka, wielkość, wiadomo na wsi nie mieliśmy takich sal, oprócz gimnastycznej w szkole chyba. Była elegancka, i miastowa. No baaa. stolica! Potem jazz jamboree, a od 1965 edycje Jazz Jamboree odbywały się taśnie, widziałam kilka edycji w latach 90 tych. Sala żyła nie tylko muzyką, polska perła wszystkich oficjalnych sal. Rozmawiałam ostatnio z Piotrem Metzem. Dla niewtajemniczonych: to jest niesamowity człowiek; dziennikarz muzyczny - Jeden z założycieli dyrektor muzyczny radia RMF FM RMF FM. W latach 1982–1990 i ponownie od 2005 współpracownik, a w latach 2016–2020 – dyrektor muzyczny Trójki , naczelny miesięcznika Machina a w latach 2006–2009 dyrektor artystyczny Festiwalu w Sopocie Zatem - przenosimy się do Warszawy, a miejscem którego nie ma będzie sala kongresowa. Tak, ta sala. PS. Pałac został przekazany społeczeństwu 21 lipca 1955 roku, a już dzień później w Sali Kongresowej miała miejsce akademia 10 państw satelickich oraz samego ZSRR. Na widowni zasiadło wtedy blisko trzy tysiące osób Jest przykładem idealnej architektury socrealistycznej inspirowanej klasycyzmem. A miejsca - morfują, zmieniają się , zachowując czasem dla pozoru kształty no i dobrze Za jakim miejscem którego nie ma - tęsknisz? przypomnij sobie; wróć tam pamięcią A potem wyraź zgodę na tę zmianę, bo już się stała - nie ma tego, czego nie ma. fizycznie, szczególnie w budownictwie Swoją drogą, zamiast trwonić energię na tęsknoty, można rozpęd wykorzystać i pomyśleć nad stworzeniem miejsca, które będzie miało ‘to coś', które dla nas będzie kolejną krainą szczęścia. Zatem wspominając koncerty oglądane na sali kongresowej, spokojnie wyruszam na poszukiwanie takiego koncertowego miejsca, które będzie inne, ale i tak zrobi wrażenie. Można w komentarzach podpowiedzieć gdzie może być taka sala, gdzie się wybrać? *** Postaw kawę dla Dziennik Zmian by Miłka Malzahn - buycoffee.to zdjęcie polona.pl [Portret Zofii Kossak, Zygmunta Szatkowskiego, Władysława Jana Grabskiego i Jana Dobraczyńskiego na tle Pałacu Kultury w Warszawie]. oraz Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe *** muz. purple-music.com dźwiękowe efekty - freesoud.org --- Send in a voice message: https://podcasters.spotify.com/pod/show/milkamalzahn/message
- Niewypłacanie KPO Polsce było grą o charakterze czysto politycznym - powiedział w Polskim Radiu 24 poseł PiS Radosław Fogiel. Przypomniał też, że zaliczka z KPO, "którą za chwilę będzie się chwalił rząd Donalda Tuska", to efekt negocjacji premiera Mateusza Morawieckiego.
Z informacji WP wynika, że Daniel Obajtek przepisał majątek na syna, sam zainteresowany zapowiada na X "podjęcie kroków prawnych". – Nie mam pojęcia, dlaczego Obajtek miałby poczuć się zagrożony, bo przepisywanie majątku jest symptomem tego, że obawia się, iż coś z tym jego wartym około kilkadziesiąt milionów złotych majątkiem może się stać. Dlaczego? Przecież jest wspaniałym menadżerem – powiedziała dziennikarka Karolina Opolska, gościni Anny Dryjańskiej w "Rozmowie dnia". – Oczywiście pozwalam sobie trochę żartować. Oczywiste jest, że Daniel Obajtek boi się, że gdy do władzy dojdzie nowy rząd, to ktoś może chcieć się przyjrzeć jego majątkowi, a właściwie temu, jak został on zdobyty – dodała. Przypomniała jednak, że wmyśl przepisów o tzw. konfiskacie rozszerzonej, również majątek syna może być zagrożony, jeśli wykazane zostaną nieprawidłowości.
Debata towarzysząca XX Festiwalowi Nauki w Warszawie [27 września 2016 r.] https://wszechnica.org.pl/wyklad/meandry-redystrybucji-czym-sie-kierowac-tworzac-system-ulg-i-swiadczen/ Czy nierówności społeczne należy wyrównywać czy powinno się je raczej uznać za niezbędny czynnik motywujący ludzi do pracy? Etycznym i praktycznym aspektom redystrybucji dochodu została poświęcona debata, która odbyła się podczas XX Festiwalu Nauki w Warszawie. Red. Tajchman rozpoczął debatę od przywołania autorów prognoz takich jak Jeremy Rifkin czy Martin Ford, którzy przewidują, że miejsca pracy zajmowane obecnie przez ludzi zostaną wkrótce przejęte przez maszyny. Przypomniał też postulat Guya Standinga, który jako receptę na postępującą prekaryzację rynku pracy wskazuje wprowadzenie dochodu gwarantowanego, czyli stałego świadczenia wypłacanego wszystkim, niezależnie od zatrudnienia i wysokości dochodu, które pokryje elementarne potrzeby jego beneficjentów. Wśród polskich ekonomistów wskazujących ten kierunek polityki społecznej red. Tajchman wymienił prof. Marka Belkę. Według dr Ratajczak-Tuchołki „koniec pracy” nie jest perspektywą krótkoterminową, co nie wyklucza zasadności stawiania hipotez. Za sprawę kluczową wskazała natomiast odpowiedź na pytanie, czy należy wyrównywać nierówności, a jeśli tak – to przy zastosowaniu jakich instrumentów. Odpowiedź na to pytanie zdaniem panelistki dotyka poczucia fundamentalnej sprawiedliwości. Sprowadza się do zdefiniowania, komu zabrać i komu przekazać, w jakim wymiarze i na jakich warunkach. Wymaga także zastanowienia, co chcemy dzielić, np. dochód czy szanse. Dr. hab. Brzeziński stwierdził, że nie istnieją prognozy ekonomiczne, które pozwoliłyby z pewnością przewidzieć, czy perspektywa „świata bez pracy” jest możliwa do spełnienia w bliskim odcinku czasu. Jednak zdaniem prelegenta, jeśli istnieje ryzyko spełnienia mówiących o tym prognoz, zasadna jet rozmowa o wprowadzeniu dochodu podstawowego. Odwołał się do dyskusji na ten temat toczącej się Unii Europejskiej. Zastrzegł jednocześnie, że z uwagi na olbrzymie koszta realizacja tej koncepcji nie jest ona możliwa do spełnienia w najbliższej przyszłości. Kolejną część dyskusji poświęcono sposobom dzielenia dochodu. Prowadzący debatę red. Tajchman poddał pod dyskusję, czy niedługo za sprawiedliwy model podziału nie zostanie uznana socjalistyczna zasada „każdemu według potrzeb”. Dr Ratajczak-Tuchołka stwierdziła, że jeśli powstanie koszyk potrzeb, dziś rozumiany jako minimum egzystencji lub minimum socjalne, to mielibyśmy do czynienia ze „sprawiedliwością według równości sytuacji”. Prelegentka zauważyła, że oznaczałoby to zmianę wykładni zawartej w polskiej konstytucji. Nazwana w ustawie zasadniczej „społeczna gospodarka rynkowa” realizuje się bowiem w zasadzie „sprawiedliwości według wkładu” – czyli „ile włożysz, tyle dostaniesz”. Jako przykład dr Ratajczak-Tuchołka wskazała system emerytalny, gdzie wysokość świadczenia jest uzależniona od wysokości wpłaconych składek. Prelegentka zwróciła uwagę, że według prognoz przewidujących wysokość przyszłych emerytur będziemy mieli do czynienia w rzeczywistości z „płaskim świadczeniem”. W dyskusji wzięli udział: - dr Joanna Ratajczak-Tuchołka z Katedry Pracy i Polityki Społecznej Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu - dr hab. Michał Brzeziński z Wydziału Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego. Debatę poprowadził red. Marek Tajchman, zastępca red. nacz. "Dziennika Gazety Prawnej" oraz prezenter TVN CNBC Biznes. Znajdź nas: https://www.youtube.com/c/WszechnicaFWW/ https://www.facebook.com/WszechnicaFWW1/ https://anchor.fm/wszechnicaorgpl---historia https://anchor.fm/wszechnica-fww-nauka https://wszechnica.org.pl/ #festiwalnauki #ekonomia #redystrybucja #dochód #ulgi #świadczenia #gospodarka
Wykład Rafała Wosia w ramach cyklu "Czwartki Razem", Państwomiasto, 18 lutego 2016 [1h37min] https://wszechnica.org.pl/wyklad/trzy-nurty-polskiej-szkoly-ekonomii-kalecki-laski-luksemburg/ Polskich problemów ekonomicznych nie rozwiążą ani koncepcje stworzone w bogatych krajach rozwiniętych, ani opracowane na potrzeby państw rozwijających się. Polska jest w połowie drogi między tymi krajami. Rozwiązań ekonomicznych powinniśmy szukać w rodzimej szkole ekonomicznej, przekonuje Rafał Woś. Dziennikarz i publicysta ekonomiczny przedstawia sylwetki polskich ekonomistów, których łączyło przekonanie o konieczności aktywnej roli państwa w gospodarce. Rafał Kalecki (1899-1970) stworzył teorię efektywnego popytu, bliską odkryciom tworzącego w tym samym czasie brytyjskiego ekonomisty Johna Maynarda Keynesa (1883-1946). Kalecki wychował sobie w Polsce uczniów. Należał do nich Kazimierz Łaski (1921-2015) i Tadeusz Kowalik (1926-2012). Obaj należyli do krytyków polskiej tranformacji ustrojowej po 1989 roku. Rafał Woś przypomina też postać Róży Luksemburg (1871-1919). Dziennikarz zachęca, by spojrzeć na nią jako ekonomistkę, a nie krytyczkę polskich dążeń niepodległościowych. Przypomniał, że zrobiła doktorat z ekonomii w czasach, kiedy kariera naukowa kobiet nie była w powszechna. W pracy "Akumalacja kapitału" wydanej w 1913 roku dowodziła, że kapitalizm nie tworzy rynku zbytu dla towarów. Dlatego musi tworzyć rynki zbytu poprzez podboje. Po zasadniczej części wykładu dziennikarz odpowiada na pytania słuchaczy zgromadzonych na sali. Znajdź nas: https://www.youtube.com/c/WszechnicaFWW/ https://www.facebook.com/WszechnicaFWW1/ https://anchor.fm/wszechnicaorgpl---historia https://anchor.fm/wszechnica-fww-nauka https://wszechnica.org.pl/ #ekonomia #gospodarka
Czysta Konferencja 2022----W tej serii podcastów postaramy się przedstawić klimat i prelegentów goszczących na Czystej Konferencji w 2022 roku. Zaprezentują oni fragmenty swoich wykładów… W tym odcinku Fryderyk Karzełek przedsiębiorca, mentor, autor książek, trener w takich obszarach jak rozwój osobisty, sprzedaż naturalna, komunikacja, przywództwo. Założyciel Klubu 555, którego celem jest inspirowanie Polaków do świadomego życia. Wierzy, że w życiu najważniejszy jest balans, który tworzy Heksagon Szczęścia. To równowaga zachowana w sześciu obszarach: zdrowie, relacje, finanse, praca zawodowa, czas dla siebie, rozwój osobisty. Serdecznie zapraszamy do wysłuchania
Gospodarz Studia za Nysą mówi o konsekwencjach wypowiedzi Emmanuela Macrona o sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi. Wszystkie bez wyjątku gazety w Niemczech, także i stacje telewizyjne i radiowe, wystawiają ekranowi nienajlepsze opinie: to jest uważane za zamach na jedność Unii Europejskiej w gruncie rzeczy i to nie doprowadzi do niczego dobrego - mówi Jan Bogatko.
Dwa lata temu były bohaterkami specyficznej hossy na nowojorskiej giełdzie. Spółki memowe (tak, nazwa wzięła się od internetowych memów), bo o nich dziś jest mowa, dawały zarobić setki procent w moment. Nielicznym, bo reszta straty liczy do dziś. Ta hossa nie miała nic wspólnego z kondycją tych firm, ani z sytuacją globalną (jak hossa covidowa czy gamingowa). U jej podstaw leżały... sieci społecznościowe, na których indywidualni inwestorzy robili szum wokół wybranych małych spółek i w ten sposób zachęcali do kupowania akcji i tak wpływali na ich notowania. Stąd właśnie nazwa: spółki memowe. Partnerem odcinka jest OANDA TMS Brokers.
Całość TYLKO w aplikacji Onet Audio. Subskrybuj pakiet Onet Premium i słuchaj bez limitu. Niedługo wytrwał w swych politycznych ślubach samotności Szymon Hołownia. Wystarczyło parę tygodni smażenia, przypiekania i grillowania ze strony jego własnych posłów, a także polityków opozycji oraz związanych z opozycją intelektualistów i publicystów, by lider Polski 2050 chwycił za telefon i na nowo zaczął wydzwaniać do szefów innych antypisowskich partii. Zaczął od tego, którego wcześniej w pierwszej kolejności wystrychnął na dudka — szefa PSL Władysława Kosiniaka-Kamysza. Panowie byli już przecież po słowie, już tuż-tuż mieli skonsumować swój polityczny związek i obwieścić wspólną wyborczą listę. Ale Hołownia — facet doświadczony dwukrotnym pobytem w klasztorze — w ostatniej chwili uciekł sprzed ołtarza. Fiasko rozmów między PSL a Polską 2050 zapowiadało zmianę w polityce Hołowni, który uznał, że nie opłaca mu się nie tylko współpraca z ludowcami, ale w ogóle jakakolwiek koalicja przedwyborcza. Postawił na samotność — dlatego odmiennie od pozostałych formacji opozycyjnych zagłosował przeciw rządowej ustawie o Sądzie Najwyższym, która ma pomóc w uruchomieniu pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy. Za decyzją Hołowni nie stała merytoryczna ocena ustawy — odesłanie jej przez prezydenta do Trybunału Konstytucyjnego pokazuje, że nie tylko Hołownia uważa ją za podejrzaną. Zagłosował nie przeciw PiS, tylko przeciw pozostałej opozycji. Przypomniał sobie, że wszedł do polityki po to, by łowić elektorat Platformy, Lewicy i PSL — a więc, że musi się od nich odróżnić. Problem polega na tym, że wywołał wojnę we własnych szeregach. W efekcie z Polski 2050 odchodzi Hanna Gill-Piątek, pierwsza posłanka partii, złowiona przez Hołownię 2,5 roku temu z Lewicy. Do odejść przymierzają się kolejni prominentni przedstawiciele formacji Hołowni, którzy chcieliby współtworzyć wielką listę opozycji. Dlatego właśnie Hołownia się wycofał i zadzwonił do Kosiniaka. Dziś ich wspólny start jest znów bardzo prawdopodobny. Swoją drogą PiS odetchnęło. Wedle naszych rozmówców z rządu, taka była główna obawa prezesa Kaczyńskiego: że konserwatywny do szpiku Hołownia, nowy, młody i przystojny — wprost wymarzony kandydat na zięcia dla sporej części wyborców PiS — będzie hurtowo odbierał głosy Kaczyńskiemu. Pod wpływem własnych posłów Hołownia — przeciwnik aborcji i przyjaciel wielu księży — podryfował bardzo na lewo. Dziś na gwiazdę prawicy wyrasta Przemysław Czarnek, minister edukacji. Czarnek został ministrem, bo Kaczyński był niezadowolony z poprzedniego edukatora Dariusza Piontkowskiego. Chodziło o to, że Piontkowski — mniej czy bardziej udolnie — po prostu zarządzał edukacją. A Kaczyński nie chciał zarządzania. Jak każdy twardy ideolog chciał do ministerstwa edukacji posłać inkwizytora, by kształtować umysły młodych. Czarnek jako jeden z największych ideologicznych radykałów pasował do tego zadania. Zmienił programy nauczania, przetasował punktowanie naukowców za publikacje fachowe i próbuje pogonić lewicowe organizacje pozarządowe ze szkół. W tym sensie logiczne jest to, że obmyślił i realizuje program „Willa Plus” — przeznaczył grube miliony na dofinansowanie organizacji związanych z PiS, wyposażając je w majątek na lata. Choć prezes jest dumny z ministra — co było widać podczas sejmowej awantury o „Willę Plus” — to jednak obaj się trochę cofnęli. Doposażone willami, apartamentami i działkami organizacje nie będą mogły ich sprzedać za 5-10 lat, tylko za 15. Jak na Czarnka, to ogromna skala ustępstw, choć obiektywnie — niewielka. Konserwatywną gwiazdą PiS był niegdyś Radek Sikorski. Twórcy „Stanu Wyjątkowego” Andrzej Stankiewicz (ONET.PL) oraz Dominika Długosz („Newsweek”) mogliby nawet zaryzykować tezę, że odkąd osierocił PiS, to mu nie idzie. Ośmiorniczki na taśmach kelnerów — przez które Platforma przegrała wybory — to on zamawiał. Alkowpisy w Internecie, które potem wykorzystuje ruska propaganda — też on. Dość marnej jakości sugestie, że Kaczyński chciał z Putinem rozebrać Ukrainę — też Radek. A teraz dwa miliony zł, czyli ponad 1,5 mln dirhamów od Arabów — czynnemu politykowi o dużym apetycie na przyszłe stanowiska nie uchodzi wciągać kasę od innych państw i to pod wieloma względami szemranych. Swoją drogą, panie Radku, gdy Pan był na konferencji w Emiratach w listopadzie, to minął się pan z Ławrowem? Też tam wpadł.
Piąty panel dyskusyjny konferencji „Restart. Jaka Europa się kończy a jaka zaczyna?” z udziałem Posła do Parlamentu Europejskiego A. Grzyba, Wicepremiera Rządu RP J. Piechocińskiego, wiceprzewodniczącego Parlamentu Europejskiego J. Protasiewicza, Posła na Sejm RP K. Szczerskiego i redaktora T. Terlikowskiego, 19 kwietnia 2013 r., Biblioteka Uniwersytetu Warszawskiego [2h04min] Ostatni panel konferencji poświęcony został realnej ocenie polskich interesów w Unii Europejskiej. Podczas dyskusji redaktor Tomasz Terlikowski rozpoczął od przypomnienia, że to co dla nas niewyobrażalne, niestety może się wydarzyć i nie ma żadnych dowodów, że Unia Europejska jest projektem wiecznym czy tysiącletnim. Przypomniał także, to co mówiono w poprzednich panelach: nie ma narodu europejskiego, więc nie jesteśmy w stanie poświęcić własnych interesów, by w Europie było lepiej. Realną siłą są narody i państwa narodowe. Poseł do Parlamentu Europejskiego Andrzej Grzyb przypomniał, że myśląc o innych rozwiązaniach nie możemy zapominać o tym, co daje nam UE. Pytał retorycznie: „Czy wyobrażamy sobie że jesteśmy bez polityki spójności, czy europejskiej polityki rolnej? Czy polscy przedsiębiorcy byli by zadowoleni z wyjścia z jednolitego rynku?” Przypomniał także, że Polska jest adwokatem tych którzy pozostali za granicami UE, m.in. Ukrainy czy Białorusi. Wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego Jacek Protasiewicz podkreślał siłę instytucji europejskich. Mówił, że UE wykształciły mechanizmy, z których nie sposób się wyłamać: Nawet jeśli Niemcy („od bawarskiego bauera do politycznego decydenta”) są wściekli, że muszą płacić na Cypr, Grecję czy Portugalię, to płacą. Euro było w większym stopniu decyzją polityczną. Teraz Ci, którzy stali za tą decyzją płacą za nią realną cenę. „Płaczą ale płacą!” Poseł na Sejm RP Krzysztof Szczerski nawoływał do realnej dyskusji i nie powoływania się na wygodne hasła, typu: alternatywą dla UE jest wojna w Europie. Podkreślał, że UE odsunęła się od obywateli. Trzeba rozmawiać z narodami Europy. Dialog z obywatelami musi powrócić. Wicepremier Rządu RP Janusz Piechociński zgodził się z polityczną diagnozą, że od 2008 roku w politykach i wyborach narodowych akcenty anty-unijne pojawiają się już nawet nie na skrzydłach ale w głównych nurtach. Wynika to między innymi z faktu, że pomimo integracji, różne państwa narodowe przyjęły różną drogę w kryzysie. Zdaniem Wicepremiera Piechocińskiego wołanie o reindustrializacje Europy jest dziś fundamentalną kwestią. Kraje przemysłowe mają w młodym pokoleniu 8-12% bezrobocia, a te bez przemysłu ponad 50%. Znajdź nas: https://www.youtube.com/c/WszechnicaFWW/ https://www.facebook.com/WszechnicaFWW1/ https://anchor.fm/wszechnicaorgpl---historia https://anchor.fm/wszechnica-fww-nauka https://wszechnica.org.pl/
Jak rozumieć najnowszą wypowiedź Andrzeja Dudy w sprawie pieniędzy z KPO? W co gra polski prezydent? Do kogo apeluje Mateusz Morawiecki, prosząc o "kompromis" w sprawie KPO? Ogromne zamieszanie w obozie rządzącym komentuje politolog, dr hab. Tomasz Słomka. Posłuchaj, co mówi gość najnowszego odcinka podcastu Express Biedrzyckiej!
Mecze, Aztekowie i iluzjoland. już pierwsze mecze piłki - mniej więcej – nożnej nie były czystą rozrywką. To większy temat był i nie chodziło tylko o ustawione rozgrywki i wielkie pieniądze (czy inny zamiennik walutowy). Dla Majów gra w piłkę była sprawą śmierci i życia. W tej kolejności. W okresie klasycznym, kiedy liczne miasta-państwa bezustannie toczyły ze sobą wojny, zawierały i łamały sojusze, mecze służyły podkreśleniu zwycięstwa nad wrogiem. Jeńcy byli zmuszani do gry ze zwycięzcami, a następnie byli składani w ofierze. Dla Azteków gra w piłkę oprócz aspektu czysto rozrywkowego, jeśli można tak nazwać związany z nią hazard, miała wymiar symboliczny. Po pierwsze, boiska stanowiły bramę do zaświatów. Z tego przejścia korzystali czasem władcy ludów zamieszkujących Mezoamerykę, jeśli polityka nie szła do końca po ich myśli. Czy raczej – by być bardziej precyzyjnym – gdy stawali w obliczu ostatecznej klęski. Ale dość tej historii, choć właśnie to jest źródło bijącego wciąż serca futboli, ba---- to tradycja, nie lekceważyłam tradycji, to hasło otwiera przecież tu wiele ludzkich serc. I czerpie ludzkie emocje. Przypomniałam sobie o tym w zatłoczonym pubie w centrum Glasgow, gdy Anglia przegrała z Francją na jakimś boisku hen w środku pustyni. Tłum, głowa przy głowie, sącząc alcohol, wzdychał w jednym rytmie, zaciskał pięści i wymieniał wieloznacznie pokrzykiwania, pohukiwania, oraz dobre rady skierowane do ekranu. Ludzie na znak podany z tafli tv reagowali konkretnymi emocjami, ich ciała przeżywały stres smutku, stres szczęścia, napięcie w każdym razie – skok kortyzolowy. I w każdym razie – na pewno na znak. Jednocześnie. Sterowany niewidzialną ręką. I nagle pomyślałam sobie, że ten nasz ludzki świat, w którym rzeczy wciąż ostatnio drożeją, ten drożejący świat - tanio sprzedaje emocje. Emocje są swego rodzaju kartą przetargową, ktoś ich bardzo potrzebuje - tak myślę, parząc na jak wiele sposobów jesteśmy stymulowani. Ktoś potrzebuje ludzi wprowadzanych w emocjonalny stan. Nie chcę teraz udawać, że wiem kto oraz czemu- ale wiem jak skalibrowane są media. I jak w to wpisują się mecze. Dobry news jest tak skonstruowany, ze zanim człowiek dowie się o co chodzi - już pierwsze zdanie wbija się jak kotwica w mózg. I tam przez jakiś czas zostaje. Dobry czy niedobry mecz zabiera patrzących w podróż po cudzych stanach emocjonalnych żeby - wykorzystując neurony lustrzane – wywołać coś podobnego u odbiorców. Bardzo precyzyjnie. *** A jednak – w mediach chodzi o nasze emocje. Klikbajty są ich wyrazem, pośpieszne, impulsywne komentarze. A jednak w meczu – chodzi o nasze emocje, o przychody nie nasze, o stan przegrania, który stanie się naszym,, choć przecież…. Czy o stan wygrania, który i tak zabiera w ilozjoland. Czy wiesz za co płacisz swoim emocjami, co robisz w stanie emocjonalnego rozchwiania? Co i jak myślisz. Dlaczego falujesz z tłumem w rytmie podanym przez kogoś, kogo kompletnie nie znasz? Co tak naprawdę, ale to naprawdę co – z tego masz? No taaak. A tymczasem można sprawić,że zapiję te gorzkie pytania równie gorzką kawą. Link do kawy https://buycoffee.to/dziennik.zmian *** www.purple-planet.com oraz https://uppbeat.io/browse/music/calm Bibliografia: 1. Renata Faron-Bartels: Ludzie i bogowie Ameryki Środkowej, Ossolineum, Wrocław 2009 2. Curt Wilhelm Ceram: Pierwszy Amerykanin. Warszawa: Państwowy Instytut Wydawniczy, 1977 3. Timothy Laughton: Majowie. Życie, legendy i sztuka, National Geografic, Wydawnictwo G+RBA, Warszawa 2002 4. Wojciech Lpioński, Historia Sportu, Warszawa 2012
Podcasty Radia Wnet / Warszawa 87,8 FM | Kraków 95,2 FM | Wrocław 96,8 FM / Białystok 103,9 FM
Jakub Wiech o wysadzeniu gazociągów Nord Stream. Odnośnie zagrożenia europejskiej infrastruktury krytycznej ekspert stwierdził, że nie ma możliwości szczelnej ochrony tak rozciągniętej infrastruktury jak gazociąg. Przypomniał również o rosyjskim sabotażu na czeskie składy amunicji z 2014 roku. --- Send in a voice message: https://anchor.fm/radiownet/message
Baasch – początki twórczości – Mało grzebię w przeszłości, staram się patrzeć w przód ale przy okazji wydania winyla, na którym jest moja epka sprzed 10 lat, sprawdziłem twarde dyski w poszukiwaniu jakiś nagrań, które powstały wtedy, a nie zostały wydane. Jeden z takich utworów jest też dołączony do tego winyla. Z dużą przyjemnością tego słuchałem. Miałem wrażenie jakbym sam zajrzał sobie do głowy, samemu sobie sprzed 10 lat. Przypomniałem sobie jak myślałem o produkcji, jakie miałem sposoby, patenty, co było dla mnie ważne jako producenta muzycznego. To było fajne doświadczenie, bo z taką świeżością i dużą sympatią spojrzałem na siebie sprzed 10 lat – mówi Baasch. Our GDPR privacy policy was updated on August 8, 2022. Visit acast.com/privacy for more information.
Św. Benedykt urodził się w Nursji (płn. Włochy) około 480 r. Imię Benedykt (łac. „Benedictus”) znaczy błogosławiony. O życiu i charakterze św. Benedykta dowiadujemy się najwięcej z lektury pism papieża św. Grzegorza Wielkiego oraz z samej "Reguły". W dniu swojej śmierci święty przyjął Komunię i umarł w klasztornej kaplicy, na stojąco śpiewając psalm, podtrzymywany przez braci. Stało się to 21 marca 547 r. Przez swoją naukę św. Benedykt kształtował oblicze chrześcijańskiej Europy. Przypomniał o tym papież Paweł VI, ogłaszając Patriarchę mnichów patronem Europy podczas poświęcenia odbudowanego klasztoru na Monte Cassino w 1964 r. Słuchasz audiobooka "Reguła świętego Benedykta / II księga "Dialogów" św. Grzegorza Wielkiego" / Czyta: Stefan Sumiński OSB. Fot. Marcin Marecik / Na zdjęciu: przedstawienie św. Benedykta w jednej z kaplic bocznych z kościoła świętych Piotra i Pawła w Tyńcu. Poznaj znaczenie i symbolikę.
Św. Grzegorz Wielki, papież, ur. ok. 540 r. W 574 r. porzucił życie świeckie i został mnichem. Założył kilka klasztorów. W 590 r., po śmierci papieża Pelagiusza II, został wybrany na jego następcę. W 596 r. wysłał misjonarzy do Anglii. Zmarł w 604 r. Był jednym z najbardziej znanych i poczytnych Ojców Kościoła na zachodzie. Św. Benedykt urodził się w Nursji (płn. Włochy) około 480 r. Imię Benedykt (łac. „Benedictus”) znaczy błogosławiony. O życiu i charakterze św. Benedykta dowiadujemy się najwięcej z lektury pism papieża św. Grzegorza Wielkiego oraz z samej "Reguły". W dniu swojej śmierci święty przyjął Komunię i umarł w klasztornej kaplicy, na stojąco śpiewając psalm, podtrzymywany przez braci. Stało się to 21 marca 547 r. Przez swoją naukę św. Benedykt kształtował oblicze chrześcijańskiej Europy. Przypomniał o tym papież Paweł VI, ogłaszając Patriarchę mnichów patronem Europy podczas poświęcenia odbudowanego klasztoru na Monte Cassino w 1964 r. Słuchasz audiobooka "Reguła świętego Benedykta / II księga "Dialogów" św. Grzegorza Wielkiego" / Czyta: Stefan Sumiński OSB. Na zdjęciu: fragment obrazu z Opactwa Benedyktynów w Tyńcu “Rozmowa św. Benedykta ze św. Scholastyką” / Andrea Sabattini, XVI w.
W najnowszym odcinku podcastu "Hallo Haller" gościnią była Joanna Przetakiewicz, czyli projektantka mody, przedsiębiorczyni, radczyni prawna. W rozmowie pojawił się oczywiście wątek "Ery Nowych Kobiet". Rozmówczyni Doroty Haller była w podcaście "Hallo Haller" pytana o m.in. o to, czy faktycznie lubi ludzi, czy jest to może marketingowy trik. – Gdyby to był marketingowy trik to umordowałby mnie i umęczył – odpowiedziała. Jak tłumaczyła, udawanie na dłuższą metę nie jest dobre. Projektantka w rozmowie odniosła się również do tego, po co jej była "Era Nowych Kobiet". Jak mówiła, zrobiła ten projekt dlatego, gdyż jest obecnie kobietą spełnioną. Tłumaczyła, że gdyby obecnie miała "na głowie" tyle rzeczy ile wcześniej, to raczej by się na to nie zdecydowała. Teraz jednak potrzebowała tego. – Nie wystarczyłoby mi już takie życie pomiędzy biznesem, lunchem, pójściem na siłownię i do spa – wskazała. Wyjaśniała też skąd ten pomysł. – Kiedyś czytałam badania WHO mówiące, że Polki są na ostatnim 42. miejscu w Europie, jeśli chodzi o wiarę w siebie. To mną wstrząsnęło - przypomniała. Jak dodała, uważa, że Polki są dużo "wyższej jakości". Projektantka mówiła też o tym, że "kocha luksus z wzajemnością" i wcale się tego nie wstydzi. – Niestety PRL wpłynął na Polki w negatywny sposób, zarażając nas myśleniem, że mówienie o tym to głupota, próżność – wyjaśniła swój punkt widzenia. Jak dodała, dla każdego luksus jest oczywiście czymś innym, bo to bardzo szerokie pojecie. Przypomniała także, że z tego względu mamy tzw. "polską skromność", która sprawia, że kobiety na przykład obawiają się aplikować na wyższe stanowiska, gdyż uważają, że sobie nie poradzą. Jak zauważyła, jest przeciwniczką tak pojmowanej skromności, gdyż ona szkodzi kobietom. Joanna Przetakiewicz jest polską projektantką mody, przedsiębiorczynią, założycielką marki „La Mania”, radczynią prawną oraz inicjatorką akcji "Era Nowych Kobiet".
- W Rosji mają miejsce kolejne protesty. W niedzielę zatrzymano prawie tysiąc osób. Policja działa niezwykle brutalnie - mówił w podcaście "Raport międzynarodowy. Ukraina" Witold Jurasz, który w dalszej części programu rozmawia z gen. Jarosławem Stróżykiem. - Dlaczego nie protestuje więcej ludzi w Rosji? Są dwie przyczyny. Pierwsza to masowa emigracja z tego kraju. Ocenia się, że już na pewno ćwierć miliona ludzi wyjechało z kilku największych rosyjskich miast. Wyjeżdżają głównie ludzie młodzi, wysoko wykształceni, ale też osoby w średni wieku - powiedział Jurasz. - Ale wydaje mi się, że jest jeszcze jeden element. Przypomniała mi się rozmowa z młodym rosyjskim dyplomatą, który mi kiedyś powiedział, że obaj jego dziadkowie zostali rozstrzelani w czasach sowieckich, po czym dodał, że jego babcie są zatwardziałymi niemal stalinistkami. Wydawało mi się to zupełnie absurdalne, ale później znajomy psycholog wytłumaczył mi, że to jest dość normalne. Ludzie, którzy przechodzili przez represje, mieli rozstrzelanych członków rodziny, stawali się zatwardziałymi antykomunistami, albo to sobie starali jakoś zracjonalizować i w efekcie stawali się sowietami, mimo że to właśnie oni zabrali im to, co było dla nich najdroższe. Bunt następował tak naprawdę w drugim albo trzecim pokoleniu, bo dzieci więźniów politycznych bardzo często żyły z tak głęboką traumą, że nie były w stanie się zbuntować. Tak naprawdę atmosfera strachu, którą pamiętały z dzieciństwa, kształtowała całe ich życie - tłumaczył były dyplomata. - Problem w Rosji polega na tym, że skala terroru była taka, że ci ludzie wolność rozumieli w taki sposób, że mają iPhone'a, mogą wsiąść w samolot i polecieć do Turcji, kupić gazetę, w której jest napisane różnie na temat Putina, ale niekoniecznie oznaczało to wolność rozumianą w ten sposób, że oni wyjdą na ulicę cokolwiek robić przeciwko prezydentowi Rosji. Problem polega na tym, że dzisiaj z postępującą stalinizacją Rosji, zakres wolności, który wielu ludziom kiedyś w jakiś sposób wystarczał, zostaje Rosjanom odebrany - mówił dziennikarz Onetu.
Gościem najnowszego odcinka podcastu Jacka Pałasińskiego "Allegro ma non troppo" był ukraiński dziennikarz Igor Isajew. Rozmowa dotyczyła głównie wojny w Ukrainie po agresji Rosji na ten kraj. Ukrainiec poruszył takie wątki, jak m.in. utrata pozycji przez Rosję oraz tragedia ludności cywilnej, którą żołnierze Putina biorą za zakładników. Ukraiński dziennikarz mieszkający w Polsce, Igor Isajew, był gościem podcastu Jacka Pałasińskiego "Allegro ma non troppo". Odcinek dotyczył głównie tego, co dzieje się po inwazji Rosji na Ukrainę. Dziennikarz mówił m.in o tym, że jego kraj, gdzie ma oczywiście rodzinę, został zaatakowany przez potęgę militarną. Przyznał, że spodziewał się, że Rosja będzie chciała przeprowadzić taki atak, ale nie sądził, że będzie to inwazja na cały kraj. - Żaden kraj Unii Europejskiej nie walczy o UE tak jak Ukraina - podkreślał. Przypomnijmy, że Parlament Europejski przyjął we wtorek wniosek Ukrainy o otrzymanie statusu kraju kandydującego na członka Unii Europejskiej. Podczas sesji plenarnej zdalnie wystąpił prezydent Wołodymyr Zełenski. – Cieszę się, że wszystkim krajom UE udało się zjednoczyć. Nie wiedziałem, że trzeba będzie zapłacić za to tak wysoką cenę – zauważył. Jego zdaniem Władimir Putin zniszczył system bezpieczeństwa, który był budowany od carów. Przypomniał w tym miejscu, że Putin przez lata tworzył wizerunek Rosji jako potęgi, a wojna w Ukrainie to momentalnie zniszczyła. - Rosja mogła stworzyć imperium, ale nie potrafiła stworzyć narodu - ocenił dziennikarz. Jak stwierdził, polityka prowadzona przez Rosję od lat skutkuje tym, że z kraju wyjeżdżała i wyjeżdża opozycja. Przypomniał, że takie osoby mieszkają także w Polsce.
Przyjęcie przez PiS “lex TVN” zaogniło stosunki z Waszyngtonem. A jak na tę sytuację patrzy Bruksela? Co ugrywa PiS na zimnej wojnie z Unią Europejską w kwestii wolności mediów? Co Unia może powiedzieć o wartości wolności słowa? Czemu służy antyeuropejska retoryka PiS? “Przypomniał nam się sierpień 1980 roku i postulat o przestrzeganiu wolności słowa i wolności prasy” - mówi Marek Prawda, socjolog i dyplomata, ambasador Rzeczypospolitej Polskiej w Szwecji i Niemczech, stały przedstawiciel RP przy Unii Europejskiej, urzędnik Komisji Europejskiej. Na podcast zaprasza Bartosz T. Wieliński. Więcej podcastów na https://wyborcza.pl/podcast. Piszcie do nas w każdej sprawie na listy@wyborcza.pl
W 89 odcinku podcastu Business Marketer przedstawiam 12 sposobów na budowanie skutecznej bazy e-mailingowej w B2B. Inspiracja pochodzi z internetowej burzy mózgów, którą na LinkedIn prowadził Leszek Kozłowski, a zaprosiła mnie do niej Katarzyna Fulkowska.Post i pomysły z komentarzy znajdziecie tu: https://www.linkedin.com/feed/update/urn:li:activity:6846069989464653824/Przypomniało mi się, że to nie pierwsze tego typu pytanie i może warto do tematu podejść bardziej kompleksowo i z myślą o firmach B2B.Tak właśnie powstał ten odcinek. Zawarłem w nim pomysły i taktyki, które sprawdziły się w budowaniu mojej bazy i są w całości lub w części wdrażane u moich klientów.Opowiadam między innymi o wykorzystaniu:WebinarówWyzwańGościnnych wpisach na blogachStopkach e-mailLead magnetach i wielu innych taktykach.Zapraszam na kanał YouTube - Business Toolbox, w którym prezentuję ciekawe narzędzia usprawniające pracę w marketingu i sprzedaży B2B: https://www.youtube.com/channel/UCIOvSxuW9fbdao-qUwpCnrgJeżeli szukasz praktycznego szkolenia na temat tworzenia strategii treści w marketingu B2B dla siebie lub swojego zespołu, napisz do mnie na adres lukasz.kosuniak@businessmarketer.plJeżeli interesujesz się social sellingiem, sprawdź moją nową książkę "To jest social selling" na stronie https://www.tojestsocialselling.pl/.„To jest social selling” to pierwszy kompletny przewodnik po sposobach i narzędziach wykorzystywanych do wdrażania działań socialsellingowych w firmach nastawionych na klienta biznesowego.Jeżeli chcesz otrzymywać na inofrmacje o nowych podcastach, webinarach, e-bookach i szkoleniach, zasubskrybuj tygodnik BusinessMarketer a dodatkowo otrzymasz rozbudowany pakiet 15 materiałów o marketingu B2B.Książkę "ABC Marketingu B2B" w formie tekstowej - elektronicznej i papierowej znajdziesz na stronie http://abcmarketingub2b.plNapisz do mnie: lukasz.kosuniak@businessmarketer.plSprzęt, którego używam:Rode VideoMic GO mikrofon do kameryRode Wireless GO II 2-kanałowy zestaw mikrofonów bezprzewodowychAparat Canon EOS M6 Mark IIKamera internetowa Logitech webcam BRIO 4KAplikacje, których używam:GetResponse - system marketing automation dla małych firmMindMeister - mapy myśli
To duża kwota, jak na Ukrainę, która dotąd wyjątkowo oszczędzała na renowacjach. W efekcie 80 proc. ukraińskich zabytków wymaga konserwacji, a 1/3 jest w stanie ruiny. Niektóre z nich znalazły się na liście opublikowanej pod koniec maja. Są tam, między innymi, zamek i kościół w Podhorcach, zamki w Zbarażu, Żółkwi i Olesku. To tylko obiekty z zachodniej części kraju, a na liście są także inne z centralnej, czy wschodniej Ukrainy. Razem 22 zabytki. Docelowo ma być odnowionych 7 razy więcej. Wojciech Konończuk z Ośrodka Studiów Wschodnich powiedział w podcaście Piotra Pogorzelskiego Po prostu Wschód, że Wołodymyr Zełenski rozpoczynając "Wielką restaurację" liczy na ożywienie regionów, gdzie położone są zabytki. Ich lepszy stan oznacza większą liczbę turystów, czyli większe dochody mieszkańców. Prezydent rozważa kandydowanie za 2 lata na drugą kadencję - takie poparcie na pewno się przyda. Program budzi jednak pewne obawy, związane z zapowiedzianą szybkością wykonania prac (niektóre zabytki mają być odnowione do Dnia Niepodległości, czyli 24 sierpnia), a także z brakiem odpowiednio wykształconych kadr. Tutaj może przydać się pomoc Polski, która dotąd angażowała się w renowacje w zachodniej części kraju. Rozmowa została udostępniona bezpłatnie w ramach współpracy pomiędzy autorem podcastu i portalem Nowa Europa Wschodnia []. Projekt "Po prostu Wschód" można wesprzeć na Patronite.
Pan wejrzał na ich niedolę i wysłuchał ich wołania. Przypomniał sobie o swym przymierzu z nimi. Ps 106,44-45 Ujął się za Izraelem, sługą swoim, pomny na miłosierdzie, jak powiedział do ojców naszych, do Abrahama i potomstwa jego na wieki. Łk 1,54-55
Podcasty Radia Wnet / Warszawa 87,8 FM | Kraków 95,2 FM | Wrocław 96,8 FM / Białystok 103,9 FM
Łukasz Jankowski z relacją z Sejmu. Trwa debata nad przyjęciem Krajowego Planu Odbudowy. Zbigniew Ziobro wypowiadał się przeciwko przekazywaniu dodatkowych kompetencji Brukseli. Przypomniał, że Solidarna Polska różniła się pod względem podejścia do powiązania funduszy z praworządnością. Dodał, że "żaden kraj nie jest tak uzależniony od energetyki węglowej jak Polska". Wskazał na ryzyko spłacania przez Polskę długów innych krajów w efekcie Funduszu Odbudowy. --- Send in a voice message: https://anchor.fm/radiownet/message
Podcasty Radia Wnet / Warszawa 87,8 FM | Kraków 95,2 FM | Wrocław 96,8 FM / Białystok 103,9 FM
Piotr Witt o swojej najnowszej książce pt. „Pandemia Wielka mistyfikacja. Dziennik czasu zarazy”. Opis ze strony wydawnictwa ANTYK (LINK): „26 czerwca, piątek W Paryżu od wtorku kanikuła 35°C. Tym, co przeżyli koronawirusa, grozi teraz śmierć od upału. Francuzi długo będą pamiętać aferę COVID-19. W samej Île de France umarło więcej ludzi niż w całych Chinach. Przypomniał o tym prof. Didier Raoult przesłuchiwany w środę przez Komisję Parlamentarną i wczoraj rano przepytywany przez Jean-Jacquesa Bourdin w telewizji. Zdaniem uczonego z Marsylii, co najmniej połowę ofiar można było uratować od śmierci, gdyby zastosowano odpowiednią strategię. Zamknięcie w domach pozbawiło opieki lekarskiej chorych we wczesnym stadium. Czasowy zakaz praktyki dentystów i zamknięcie gabinetów dodatkowo pogorszyło sytuację. Wiele zakażeń zaczyna się od chorego zęba. Chorzy umierali w zamknięciu, w najlepszym razie zabierano ich do szpitala już w stanie beznadziejnym. Brakowało testów. Nie można było przetestować wszystkich, ale można było przetestować wielu. --- Send in a voice message: https://anchor.fm/radiownet/message
Mam takie przekonanie... Ograniczające.W minionym tygodniu miałem okazję zmierzyć się z nim ponownie. Nie było łatwo. Jednocześnie było warto. Efekt mnie zaskoczył.Przypomniał mi również historię o starym człowieku i dzbanie. W zasadzie dwóch dzbanach. Jednym zwykłym a drugim gadającym.Zapraszam do posłuchania.maciek | maciek@opowiedz.to
Poprzednia sesja zatrzymała Świętych Bostonu w lesie, a teraz czeka ich taktyczny odwrót nie tylko stamtąd, ale i ucieczka z Salem. Jedyne co drużyna mogła zrobić i na co pozwalały im warunki to długi bieg między drzewami, by przeżyć. Gdy udało im się wrócić i uspokoić w hotelu, z mocnym tupnięciem dała o sobie znać przeszłość, zostawiając bardzo wyraźnie i materialne znaki. Przypomniały się też dręczące od dawna wyrzuty sumienia oraz natłok informacji, od których można dostać zawrotów głowy. Wesprzyj nas na Patronite!! Zajrzyj na Fanpage! Odwiedź nas na Twitch Obserwuj na Instagramie Dołącz do nas na Discordzie Zerknij na YouTube
„Moja przyszłość zależy od władz Prawa i Sprawiedliwości. Ja się nigdzie nie wybieram, dopóki jestem w Sejmie, będę lojalnie współpracował z PiS” – powiedział w Porannej rozmowie w RMF FM były minister środowiska i poseł PiS zawieszony w prawach członka Henryk Kowalczyk. Podkreślił, że nie uważa, żeby cały projekt „Piątka dla zwierząt” – przeciwko któremu głosował – był zły. „W moim przekonaniu jedynym zapisem, który dla mnie był zapisem trudnym do przyjęcia był zapis o ograniczeniu uboju rytualnego” – mówił. Przypomniał także, że prezydent nie musi wetować całej ustawy z powodu jednego zapisu, ale może skierować ją do Trybunału Konstytucyjnego, gdyż w przeszłości przepis o uboju rytualnym był już kwestionowany przez TK. Rozmówca Roberta Mazurka dodał także, że nie ma nic przeciwko zakazowi hodowli zwierząt na futra. „Jeśli (w ustawie) zostanie zakaz hodowli zwierząt futerkowych, to ja taką ustawę popieram” – mówił Kowalczyk.
Bujałem się w hamaku, pierwszy raz od kilkudziesięciu lat. Przypomniało mi to, że mogę korzystać z takich prostych przyjemności częściej – to kwestia nastawienia. Artykuł #043 Bujam się pochodzi z serwisu Myśli z drogi.
Debata towarzysząca XX Festiwalowi Nauki w Warszawie [25 września 2016] Początki państwa polskiego z uwagi na niedostatek źródeł historycznych są okryte tajemnicą. Są też przedmiotem dyskusji pomiędzy badaczami. Debata poświęcona interpretacji znanych przekazów pisanych oraz odkryć archeologicznych dotyczących tego okresu odbyła się podczas XX Festiwalu Nauki w Warszawie. W dyskusji udział wzięli mediewiści z Instytutu Historycznego UW – prof. dr hab. Paweł Żmudzki oraz historyk prof. dr hab. Jacek Banaszkiewicz z Instytutu Historii UMCS, który wystąpił w zastępstwie nieobecnego archeologa prof. dr. hab. Przemysława Urbańczyka z Instytutu Archeologii UKSW. Źródła, badania, interpretacje Debatę rozpoczął prof. Żmudzki, który zreferował przekazy źródłowe opisujące genezę państwa polskiego oraz historię badań historycznych i archeologicznych poświęconych temu zagadnieniu. Zaczął od przytoczenia historii opisanych przez Gala Anonima, Wincentego Kadłubka, Dzierzwę i w „Kronice Wielkopolskiej”. Wymienione przekazy jako pierwszy poddał krytycznej refleksji Jan Kochanowski w swoim eseju „O Lechu i Czechu historyja naganiona”. Sformułował on tezę do dziś będącą fundamentem badań historycznych, że za wiarygodne można uznać jedynie te przekazy, które znajdują potwierdzenie w niezależnych źródłach. Kochanowski uznał w związku tym przekazy wymienionych wyżej kronikarzy za zmyślone. W jego ślady poszli XVIII-wieczni historycy, jak Adam Naruszewicz i Gotfryd Lengnich, którzy za pierwszego władcę Polski uznali Mieszka – pierwszego, o którym istnieją przekazy z niezależnych źródeł. XX-wieczni badacze zaczęli – jak mówił prof. Żmudzki – „żałować przodków Mieszka” wymienianych w różnych kronikach. Wybitni mediewiści jak Henryk Łowmiański czy Gerard Labuda postawili hipotezy, że przynajmniej opisani przez Gala Siemowit, Lestek i Siemomysł istnieli naprawdę. Twierdzili, że pamięć dynastyczna w trzy pokolenia po Mieszku mogła je poprawnie zachować. Uzasadniali, że potęga państwa Mieszka nie mogła powstać znienacka. Wszystkie te hipotezy obaliła rewolucja w badaniach archeologicznych pod koniec ubiegłego wieku. Datowanie radiowęglowe pozwoliło ustalić, że najwcześniejsze pozostałości grodów w Wielkopolsce pochodzą dopiero z końca IX w. Nasilony proces budowy można zaś datować najwcześniej na lata 20. i 30. X w. Drugim etapem rewolucji była praca prof. Banaszkiewicza poświęcona trzem pierwszy rozdziałom kroniki Gala [„Podanie o Piaście i Popielu. Studium porównawcze nad wczesnośredniowiecznymi tradycjami dynastycznymi”, 1986]. Wykazał on, że opisani w niej przodkowie Mieszka są elementem konstrukcyjnym mitu dynastycznego, w związku z czym nie można ich traktować jako postaci istniejących w rzeczywistości. Prof. Banaszkiewicz żartował, „że nie chciał odbierać Polakom Siemowita, Lestka i Mieszka”. Wyjaśnił jednak, że nawet gdyby wymienione przez Gala postacie istniały, to opisująca je legenda nie liczy się z realiami i powstała w określonym celu. Świadczą o tym źródłosłowy imion jej bohaterów. Siemowit odwołuje się do ziemi, Lestek od sprytu, Siemowit do rodu. Stanowią odzwierciedlenie cech, jakie chcieli sobie nadać jej twórcy. Dr Pac., który zamknął pierwszą część dyskusji, zwrócił uwagę, że nie wspomniano dotychczas o „chrzcie Polski” jako konstytutywnym punkcie polskiej państwowości. Jak podkreślił, tradycja ta obecna jest w polskiej historiografii od czasu Jana Długosza. Przypomniał spór w tysięczną rocznicę chrztu, kiedy Kościół katolicki i władze komunistyczne hucznie celebrowały jubileusz – jako początek chrystianizacji lub początek państwa polskiego. Tegoroczne obchody były pozbawione ówczesnej temperatury. Co charakterystyczne – jak zauważył mediewista – wyrażeniu „chrzest Polski” powszechnie zaczął towarzyszyć przedrostek „tak zwany”. Historyk podkreślił słuszność takiego sformułowania, bowiem „chrzcić można ludzi, nie państwa”.
Debata towarzysząca XX Festiwalowi Nauki w Warszawie [26 września 2016] Rok 1956 był najbardziej przełomowym rokiem w historii PRL. Ważniejszym niż rok 1980 i powstanie Solidarności. Głęboko zmienił naturę państwa – od stalinowskiej quasi rewolucji, przebudowy instytucji państwowych i życia społecznego do państwa nazwanego realnym socjalizmem – mówił historyk prof. dr hab. Dariusz Stola, który poprowadził debatę podczas XX Festiwalu Nauki poświęconą wydarzeniom Października 1956. W dyskusji oprócz prof. Stoli wzięli udział autor monografii „Polski rok 1956” prof. dr. hab. Paweł Machcewicz, historyczka społeczna dr Natalia Jarska oraz autor wielu monografii dotyczących okresu PRL prof. dr hab. Andrzej Friszke. Nie jedno wydarzenie, ale proces Pierwszą część dyskusji poświęcono próbie odpowiedzi na postawione przez prof. Stolę pytanie, które wydarzenia najbardziej wpłynęły na upadek stalinizmu w Polsce. Prof. Machcewicz mówił, że podobnie jak w przypadku innych przełomów, nie można mówić o jednym konkretnym wydarzeniu, ale o całym procesie. Wśród najważniejszych jego elementów wymienił śmierć Józefa Stalina w marcu 1953 roku, bez której system trwałby kolejne lata. Kolejnym ważnym punktem był referat Nikity Chruszczowa na XX Zjeździe KPZR, podczas którego opisane zostały niektóre zbrodnie okresu stalinowskiego. Treść referatu była kolportowana w ZSRR, a później także w Polsce. Inny ważnym wydarzeniem były audycje Józefa Światły w Radiu Wolna Europa, które zaczęły być nadawane na jesieni 1954 roku. Zbiegły na Zachód wysoki funkcjonariusz Urzędu Bezpieczeństwa opisał w nich kulisy funkcjonowania bezpieki i partii komunistycznej w Polsce. Kolejnym wymienionym przez prof. Machcewicza gwoździem do trumny stalinizmu były protesty robotnicze, do jakich doszło w Poznaniu w czerwcu 1956 roku. Uświadomiły one rządzącym skalę niezadowolenia społecznego i wymusiły przeprowadzenie zmian. Władze rozpoczęły wówczas rozmowy z Władysławem Gomułką, co stanowiło wstęp do jego powrót do władzy w październiku. Miesiąc ten został uznany przez historyka za kluczowy. Odbyły się wówczas tysiące demonstracji, masówek i pochodów, których uczestnicy domagali się destalinizacji. Wiele z tych żądań zostało spełnionych i przetrwało aż do upadku komunizmu. Przełamanie bariery strachu Dr Jarska dodała, że kluczowym elementem było przełamanie bariery strachu w różnych sferach życia społecznego. Przypomniała, że w wyniku audycji Światły doszło zmian w bezpiece i symbolicznej likwidacji Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego pod koniec 1954 roku. W wyniku amnestii z kwietnia 1956 roku wyszło na wolność tysiące więźniów politycznych. Od 1955 roku w prasie rozpoczęła się krytyka niektórych „polityk stalinizmu”, np. „produktywizacji kobiet”, warunków pracy czy niewydolności gospodarczej systemu. Stanowiło to przygotowanie do dyskusji, która odbyła w październiku 1956 roku. Zdaniem Jarskiej miesiąc ten to „ani początek, ani koniec” stalnizmu w Polsce. Należy raczej mówić o procesie, trwającym od 1954 do 1957 roku.
Prof. Władysława Bartoszewskiego wspominają prof. Michał Komar, dr. Władysław T. Bartoszewski i prof. Michał Dobrowolski, Pałac Kultury i Nauki [21 września 2015] W biografii prof. Władysława Bartoszewskiego ciężko odróżnić sferę publiczną od prywatnej – mówili zgodnie prelegenci wspominający go podczas sesji, która odbyła się w ramach XIX Festiwalu Nauki w Warszawie. O dziedzictwie pozostawionym przez prof. Bartoszewskiego dyskutowali jego biograf prof. Michał Komar, syn dr Władysław T. Bartoszewski oraz dwukrotny rzecznik prasowy z czasów pełnienia funkcji szefa MSZ prof. Paweł Dobrowolski. Michał Komar rozpoczął od przypomnienia niezwykłej biografii Władysława Bartoszewskiego. Autor wywiadów rzek z profesorem mówił o pięknej wojennej karcie w jego życiorysie, na której zapisało się uwięzienie w niemieckim obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu, działalność w komórkach kontrwywiadu więziennego i zajmującej się ludnością żydowską w Departamencie Spraw Wewnętrznych Delegatury Rządu na Kraj, służba w Biurze Informacji i Propagandy Komendy Głównej AK oraz działalność w Żegocie. Przywołał też jego pionierskie zasługi dla dialogu polsko-żydowskiego i polsko-niemieckiego. Michał Komar podkreślił, że prowadzenie tego ostatniego w l. 60 było aktem niezwykłej odwagi cywilnej. Nastroje społeczne były bowiem wtedy jeszcze Niemcom zdecydowanie nieprzychylne. Biograf profesora stwierdził, że Władysław Bartoszewski wykazał się w tym aspekcie darem przewidywania i budowania przyszłości, co należy określić właśnie mianem dziedzictwa pozostawionego przez profesora, z którego można czerpać do dziś. Władysław T. Bartoszewski, syn profesora Bartoszewskiego, jako główny czynnik, który uformował jego ojca, wskazał gimnazjum i liceum jezuickie. Bartoszewski junior przypomniał obecnych we wspomnieniach ojca: dyrektora jezuickiej szkoły, który zginął w niemieckim obozie koncentracyjnym „Majdanek”, nauczycielu języka niemieckiego, endeka, który nauczył go miłości do niemieckiej kultury, a w czasie okupacji ratował Żydów oraz profesora matematyki, z którym razem pchał walec w Oświęcimiu. Syn profesora Bartoszewskiego wspomniał też dom rodzinny jego ojca. Choć dziadek miał konserwatywne poglądy, to dom był też otwarty na obywateli polskich pochodzenia żydowskiego. Wymienił też Zofię Kossak-Szczucką, współzałożycielkę Żegoty, która z racji starszego wieku także wywarła na Władysława Bartoszewskiego silny wpływ. Jako dziedzictwo pozostawione przez ojca Bartoszewski senior wymienił przekonanie, że choć ludzie są zdolni do najgorszych czynów, to działając z innymi w dobrej sprawie, można przeciwstawić się złu. Syn profesora Bartoszewskiego podkreślił także, że ojciec szerokie kontakty prywatne wykorzystywał do załatwiania spraw Polski.Przypomniał w tym kontekście jego przyjaźnie z politykami niemieckimi i austriackimi, jak np. z kanclerzem Niemiec Helmutem Kohlem. Paweł Dobrowolski, dwukrotny rzecznik prasowy Władysława Bartoszewskiego, stwierdził, że próba mówienia o profesorze Bartoszewskim to jak zmuszenie kogoś, by w cztery minuty streścił wielką encyklopedię powszechną. Skupił się zatem metodach komunikacji, które stosował jego szef w sferze publicznej. Jako pierwszą z nich wymienił umiejętność budowania dialogu i środowiska. Za przykład podał jego przyjaźń z niegdyś marksizującym Leszkiem Kołakowskim, z którym diametralnie różnił się w poglądach. Paweł Dobrowolski wspominał też, że jego szef podczas werbalnej komunikacji bardzo często posługiwał się opowiadaniami, które zaczynał często snuć w najmniej oczekiwanych momentach. Po trzecie, opisał profesora Bartoszewskiego jako „człowieka mówiącego, który posługiwał się żywym słowem”. Te cechy były zdaniem prelegenta charakterystyczne dla przedstawiciela inteligencji, uformowanej w XIX i XX w.
Przypomniała sobie babka dziewiczy wieczór.English Phonemes: “p[sz]ih-poh-MNYAH-wah SOH-byeh BAHB-kah jyeh-VEECZ-ih VYEH-[cz]oor”Literal Translation: She remembered herself grandmother virgin evening.Elegant Translation: The grandmother remembered the virgin evening.English Equivalent: You’ve outgrown something.A “virgin evening” is the literal translation for a bachelorette party. Or a “hen do” for our British and Australian listeners.This phrase is meant to joke about how a grandmother who has years of life experience and should know better, is suddenly regressing to a younger and more foolish time in her life. You use this phrase when someone says something silly or immature in conversation. Enjoy!Przypomniała = he/she/it remembered [verb, 3rd p. s., past]Sobie = (to) him/her/itself [reflective helper word, obj. form]Babka = old woman, grandmother [n. fem. s. subj. form, diminutive] Dziewiczy = young woman, virgin [s. masc. adj. obj. form]Wieczór = evening [s. masc. noun, obj. form] Support the show on Patreon! www.patreon.com/howyousayfmEmail us! mailbag@howyousay.fmTweet us! @HowYouSayFMSubscribe to our YouTube Channel!Rate the show!Visit the website! www.howyousay.fmPermalink
Zaparzcie sobie kawki albo herbatki i posłuchajcie!... Oto przed Wami kolejny odcinek PODCASTU! Tym razem, z okazji rocznicy premiery Nowej Nadziei, 25 maja 1977 roku wzięło mnie na drobne wspominki. Przypomniałem sobie, kiedy i jak obejrzałem pierwszy raz Gwiezdne wojny... Ciekawe wspominki, nie powiem. Zapraszam do posłuchania!Zapraszam Was na Instagrama Biblioteki Ossus:https://www.instagram.com/swossus/Looknijcie na YouTube:https://www.youtube.com/ossusPolajkujcie profil na fejsie:https://www.facebook.com/Ossus/I zapraszam do dyskusji na Discordzie i Grupie na FB:https://discord.gg/5ub3TZChttps://www.facebook.com/groups/rycerzeossusa/
Wykłady prof. Leonory Bużańskiej, dr Bartosza Hamankiewicza i prof. Krzysztofa Meissnera, Kawiarnia Naukowa Festiwalu Nauki [29 października 2019] Laureaci Nagrody Nobla 2019 z medycyny, fizyki i chemii są autorami odkryć, które znajdują praktyczne zastosowanie w leczeniu chorób, badaniu kosmosu oraz produkcji baterii litowo-jonowych. Sylwetki tegorocznych laureatów oraz ich dokonania przybliżyli w Kawiarni Naukowej Festiwalu Nauki prof. Leonora Bużańska (Instytut Medycyny Doświadczalnej i Klinicznej PAN) , prof. Krzysztof Meissner (Wydział Fizyki UW) oraz dr Bartosz Hamankiewicz (Wydział Chemii UW). Prof. Bużańska opowiedziała o Nagrodzie Nobla z medycyny i fizjologii. Greg L. Semenza, Peter J. Ratcliffe oraz William G. Kaelin Jr. zostali uhonorowania za badania wyjaśniające, w jaki sposób komórki adaptują się do niedoboru tlenu. Nobliści zidentyfikowali mechanizmy molekularne, które regulują aktywność genów w sytuacji, gdy spada stężenie pierwiastka tlenu w otoczeniu. Prelegentka nie tylko opisała odkrycia uczonych i ich znaczenie dla medycyny, ale też przybliżyła pokrewne tematycznie badania prowadzone przez Polaków. Nagroda Nobla z fizyki Prof. Meissner przedstawił dokonania, których autorami są laureaci Nagrody Nobla 2019 z fizyki. James Peebles został uhonorowany za przygotowanie teoretycznych podstaw pod odkrycie promieniowania tła. Zasługą kanadyjskiego uczonego jest też przekształcenie kosmologii, które była wcześniej uważana za naukę opisową, w pełnoprawną gałąź fizyki. Peebles prowadził również badania nad pochodzeniem pierwiastków. Kanadyjczyk podzielił się nagrodą z Michelem Mayorem oraz Didirem Quelozem. Uczeni opracowali metodę, która pozwoliła im zaobserwować pierwszy w kosmosie obok naszego układ słoneczny. Prof. Meissner, opisując historię badań prowadzonych przez noblistów, przedstawił również inne metody umożliwiające poszukiwanie pozasłonecznych układów planetarnych. Powiedział również o wkładzie polskich uczonych w te badania – profesorów Andrzeja Udalskiego i Aleksandra Wolszczana. Nagroda Nobla z chemii Dr Hamankiewicz mówił o Nagrodzie Nobla z chemii. John. B. Goodenough, M. Stanley Whitthingam oraz Akira Yoshino zostali docenieni za wkład w rozwój badań, którym zawdzięczamy baterie litowo-jonowe. Bez ich istnienia nie mógłby działać żaden współczesny smartfon czy laptop. Prelegent oprócz przedstawienia dokonań tegorocznych noblistów, opisał również sposób działania akumulatorów. Przypomniał także badania, które poprzedziły odkrycia Goodenugha, Whittinghama i Yoshino.
O czym Abby Johnson przypomniała Polakom? Mariusz Dzierżawski i Bawer Aondo-Akaa skazani przez sądy! Cenzurowanie proliferów we Wrocławiu. Te i inne aktualności omówione zostały w minionym tygodniu na łamach serwisu stronazycia.pl. Do odwiedzenia serwisu Strona Życia zaprasza Fundacja Pro-Prawo do Życia.
Dyskusja z udziałem prof. dr. hab. Pawła Strzeleckiego, prof. dr hab. Edyty Gruszczyk-Kolczyńskiej, dr. hab. Bartosza Klina, prof. dr. hab. Jacka Miękisza oraz dr inż. Anny Tofiluk, XIX Festiwal Nauki w Warszawie, Aula Starej Biblioteki Uniwersyteckiej [19 września 2015] Debatę rozpoczął Paweł Strzelecki. Matematyk zreferował dyskusję, która od dłuższego czasu prowadzona jest na temat sensu nauczania matematyki. Przypomniał w tym kontekście artykuł Jarosław Mikołajewskiego „Moja szkolna utopia” w „Gazecie Wyborczej”. Sugerował on m.in. aby nauczanie algebry w szkole zastąpić lekturą książki Janusza Korczaka „Bankructwo małego Dżeka”, która zawiera wykład z przedsiębiorczości, „czyli z praktyki życia codziennego, w tym z matematyki stosowanej”. „Książka byłaby dobrą trampoliną do wykładu o świecie współczesnym”, pisał autor wspomnianego artykułu. Strzelecki w kontrze do tej opinii przywołał stwierdzenie angielskiego matematyka, wybitnego popularyzatora nauki prof. Iana Stewarda. Proponował on naklejać na przedmiotach codziennego użytku etykietę „to jest matematyka”, by uświadomić, że ich skonstruowanie nie byłoby możliwe bez zastosowania wiedzy matematycznej. Kontynuując tę myśl, Strzelecki podsumował swoje wystąpienie stwierdzeniem, że „matematyka jest niezauważalnym szkieletem kultury naszej cywilizacji”. Kolejny głos zabrał Jacek Miękisz. Reprezentant matematyki stosowanej przekonywał, że wszyscy jesteśmy otoczeni przez liczby. Na ich podstawie codziennie podejmujemy decyzje, które powinny być poparte racjonalnym rozumowaniem. Do tego właśnie potrzebna jest matematyka. Odpowiadając na tezę postawioną w artykule Jarosława Mikołajewskiego, przywołał polemiczny tekst prof. Łukasza A. Turskiego. Jego autor stwierdził, że „trójmian kwadratowy nie gryzie się z Michałem Aniołem”. Miękisz polemizował też ze zwolennikami tezy, że stworzenie „teorii wszystkiego” będzie oznaczało koniec matematyki. Po jej sformułowaniu matematyka miałaby stać się zbędna, bo maszyny wyposażone w kompletne algorytmy będą w stanie wszystkie problemy rozwiązać same. Prelegent wyraził pogląd, że nawet gdyby opracowanie takiej teorii było możliwe, to i tak matematyka pozostanie uniwersalnym językiem komunikacji między uczonymi reprezentującymi różne dziedziny wiedzy, np. fizykami i biologami. Anna Tofiluk mówiła o swoich osobistych doświadczeniach z nauką matematyki. Architektka stwierdziła, że w codziennej pracy i życiu zupełnie wystarcza jej wiedza matematyczna na poziomie wymaganym na maturze (sama zdała na 6!). Stwierdziła jednocześnie, że dostrzega problem z nauczaniem matematyki w szkole. Jej wydział organizuje specjalne „douczki” dla studentów, bo nie dają sobie rady z matematyką na pierwszym roku, choć całkiem dobrze zdali wcześniej maturę. Bartosz Klin przekonywał, że matematyki nie można uczyć intuicyjnie. Choć byłoby to znacznie prostsze, bo ludziom znacznie łatwiej rozwiązywać problemy matematyczne, gdy myślą o znanych sobie rzeczach niż symbolach matematycznych. Informatyk wyjaśnił jednak, że musimy nauczyć się operować symbolami. Jest to bowiem jedyny język, w którym możemy się skomunikować z komputerami. Zasadniczą część dyskusji zamknęło wystąpienie Edyty Gruszczyk-Kolczyńskiej. Pedagożka dużą część życia poświęciła na badanie kompetencji matematycznych uczniów. Prelegentka mówiła, że więcej niż połowa dzieci może odnosić sukcesy w edukacji matematycznej. Znaczniej mniej – 1/5 w grupie pięciolatków i 1/6 w grupie sześciolatków – wykazuje szczególne uzdolnienia matematyczne. Gruszczyk-Kolczyńska wyraziła pogląd, że tym szczególnie uzdolnionym dzieciom szkoła szkodzi. Dzieje się tak w wyniku procesu socjalizacji, której poddawane są w szkole. Program nauczania jest bowiem skrojony na potrzeby średniego ucznia. Dzieci wybitnie uzdolnione się w szkole rozleniwiają, bo nie znajdują dla siebie umysłowych wyzwań.
Chyba się starzeję i nie rozumiem już pewnych mechanizmów. A Facebook wkurza mnie coraz bardziej. Przypomniało mi się również jak próbowano tępić moją pomysłowość i ciekaw jestem czy nadal tak się dzieje. No i jeszcze kilka słów o wrotkach
Przypomniałem sobie Gatsby'ego wpatrującego się zafascynowanym wzrokiem w zielone światło na przystani przy domu Daisy. Odbył do niego długą drogę i wierzył w nie - podobnie, jak i w ogóle w przyszłość, która ucieka przez nami rok po roku, a my ją wciąż wytrwale gonimy. To nic, że na razie nam się wymyka - jutro popędzimy szybciej, szerzej otworzymy ramiona, a wtedy... Tak oto nieprzerwanie dążymy naprzód - pod prąd, który nieubłaganie spycha nas z powrotem i każe dryfować w przeszłość.
Jak nie teraz to kiedy? I z takim nastawieniem zaplanowaliśmy najnowszy, już 95 odcinek podcastu. Wreszcie przyglądamy się komiksom, które na naszych kupkach wstydu spędziły zdecydowanie zbyt długo czasu. Plus wreszcie zadebiutuje u nas wydawnictwo Kurc. Ale to nie wszystko co przygotowaliśmy tym razem, szczegóły w poniższej rozpisce. 00:00:40 - Rozwiązanie "solówkowego" konkursu. 00:01:40 - Jest już program MFKiG. 00:03:45 - 24 godzinny maraton rysowania komiksów w Krakowie już w październiku. 00:05:00 - Antony Johnston gościem Szlamfestu w 2020 roku. 00:06:48 - Goście salonu komiksu w Krakowie, także październik. 00:08:55 - Zapowiedzi na wrzesień: kolejne tytuły od Timof Comics, Taurus Media, wydawnictwa Ongrys i ziny, DUŻO zinów!!! 00:16:58 - Zapowiedzi Egmontu na grudzień. 00:19:25 - Totalnie nie nostalgia w marcu w Teatrze Współczesnym w Szczecinie. 00:21:00 - Obsada "The Suicide Squad" ujawniona. 00:25:05 - Serialowy kącik: finał drugiego sezonu Ducktales. 00:31:05 - Tak przy okazji - tysięczny numer "Kaczora Donalda" przejdzie przez kioski bez echa. 00:32:28 - Taka tam beka z Faceboowych wojenek, można spokojnie przewinąć. 00:35:55 - Johaness Schachman: Życie i Czasy (wyd. Wydawnictwo 23) 00:46:17 - Kajko i Kokosz: Królewska Konna (wyd. Egmont) 00:54:28 - Prosto z Biblioteki Śląskiej: Aama #1-2 (wyd. Kurc) 01:02:10 - Weź się w garść (wyd. Wydawnictwo Komiksowe) 01:10:40 - Hrabstwo Harrow #6 (wyd. Mucha Comics) 01:18:35 - Przypomniało nam się jeszcze o wrześniowych zapowiedziach Muchy :) Do ściągnięcia: https://archive.org/details/kcwo95 iTunes: https://goo.gl/O3KxW1 Intro i muzyka w tle: Shklash
W tym odcinku opowiem, jaki stosunek ma joga, joga kundalini, do osób biednych, żebrzących, do osób potrzebujących pomocy. Do zastanowienia się nad tym tematem zainspirowała mnie jedna z joginek, praktykujących razem ze mną jogę kundalini. Dziękuję Ci Iwona za to pytanie. Przypomniałaś mi, że sama często o tym myślę, kiedy widzę osoby potrzebujące pomocy. Mieszkam w Kopenhadze, w dzielnicy w której często widuje się takie osoby. Poprzez to obserwuję również reakcje innych przechodniów. Przy tej okazji chcę Wam przypomnieć o podcaście na temat Ery Wodnika, bo w nim już ten temat rozpoczęłam. A dzisiejszy odcinek zacznijmy od krótkiego przypomnienia, czym jest 5 Sutr Ery Wodnika.
Opowiadanie SF - Ptaki krążyły ponad budynkami, krzycząc głośno w wilgotnym powietrzu. Zataczały pętle wokół gigantycznej anteny na dachu, służącej podobno sieci komórkowej, ale ludzie różnie o niej mówili. Ostatnio jednak rzadko podnosili głowy, więc przestali gadać i się martwić. Pory roku zachodziły jedna na drugą, żadna się nie kończyła, wciąż trwała martwa jesień. Czarne drzewa, już bez liści, stały nieruchomo w sztywnym, gęstym poranku. Chłopiec obudził się tego dnia wcześnie, być może z powodu krzyczących ptaków, i spojrzał przez okno na bure, płaskie niebo. Przypomniał sobie, że był to dzień jego urodzin, musi więc wydarzyć się coś znaczącego. Skończył szesnaście lat, od dzisiaj jest dorosły, podejmie wiążące decyzje, odgadnie coś ważnego. Ptaki jednak krzyczały krążąc i nie mógł się skupić. Wyciągnął ramię i przesunął nim w powietrzu, uruchomiła się telewizja na szklanej ścianie. Przesuwał palcami w powietrzu, popychając obrazy, należące do kolejnych programów. Było ich zbyt wiele, by przeglądać je ręcznie, telewizor sam się więc nastawił na oglądane najczęściej, ale i tak nie dałby rady nawet przelecieć wzrokiem przez wszystkie. Nagle zaciekawiła go pewna wiadomość.
Jerry Weintraub obudził się o 3-ciej w nocy po bardzo dziwnym acz przyjemnym śnie. Śniło mu się, że nad wejściem do Madison Square Garden widniał wielki napis: "JERRY WEINTRAUB PRZEDSTAWIA ELVISA". W tamtych latach, czyli połowie lat 60-tych, było tylko dwóch graczy kategorii super-ciężkiej: Elvis Presley i Frank Sinatra. Problem polegał jednak na tym, że o ile wszyscy wiedzieli kim jest Presley, nikt nie wiedział kim jest Weintraub. Z Presley'em włącznie. Co gorsza - o tym kim jest Weintraub nie wiedział również płk. Tom Parker - wszechmocny i trzymający Elvisa za jaja menadżer odpowiadający za całość jego kariery. Rano Weintraub zdobył telefon do pułkownika i dzwonił do niego - uwaga - przed 364 dni pod rząd, dzień w dzień o 8: 30 rano. Odpowiedź zawsze brzmiała "NIE" - nie tylko dlatego, że Parker o Weintraubie wcześniej nie słyszał, ale również dlatego, że Elvis w tym czasie w ogóle nie koncentrował. Dnia 365-go Parker się złamał: "Jeśli autentycznie chcesz zabrać mojego chłopaka w trasę, bądź za dwa dni w Vegas, z milionem dolarów w gotówce". Nieustępliwy Jerry Weintraub w jednym ze swoich domów Problem polegał na tym, że Jerry nie miał miliona. A dokładnej rzecz ujmując, miał 65 tysięcy długu. Spędził dobę na poszukiwaniu pieniędzy. Nieskutecznie. Mimo tego wsiadł do samolotu i już na miejscu, w Vegas, na parę godzin przed spotkaniem, ktoś wskazał mu prawnika, który miał bogatego klienta, który z kolej miał pierdolca na punkcie Elvisa. W zamian za ustną obietnicę 50% zysków, Jerry dostał milion dolarów i stał się promotorem Elvisa. Parę dni później był samodzielnym milionerem, parę lat później organizował również koncerty dla Franka Sinatry, Boba Dylana, Beach Boys czy Led Zeppelin. Zarabiał tyle pieniędzy, że kupił sobie dom w Hollywood a potem o nim zapomniał. Przypomniał mu o nim księgowy, zdziwiony po co Jerry mieszka po hotelach, skoro ma własną rezydencję. Dziś kojarzyć możesz go jako producenta takich filmów jak oryginalny Karate Kid oraz cała seria Ocean's Eleven, Twelve i Thirteen. Jerry w pracy... foto: news-entertainment.net Bob Macauley pracował z Matką Teresą dość regularnie a tego dnia lecieli razem do jednego z domów opieki w RPA. Wraz z nimi około 100 innych pasażerów. W pewnym momencie obsługa zaczęła wydawać posiłki. Kiedy stewardessa podeszła do Matki Teresy, ta zapytała ją ile taki posiłek kosztuje. "Około 5-ciu dolarów" - odpowiedziała. "A jeśli go nie zjem, czy dacie mi te 5$ na jedzenie dla głodujących?" Zapanowała pewna konsternacja i po kontakcie z zarządem firmy linie lotnicze wyraziły zgodę. Matka Teresa oddała z uśmiechem swój posiłek, a za nią podążyli siedzący obok Bob i - uwaga - cała reszta pasażerów samolotu. Samolot wylądował po czym niezwykle dumny ze swojego poświęcenia Bob usłyszał komendę: - Idź po nie - Po co? - Idź po te posiłki. - Przecież już nam zapłacili za to, że ich nie zjedliśmy. - I tak nie mogą ich więcej wykorzystać. Idź, żeby się nie zmarnowały. I znowu linie lotnicze wyraziły zgodę na to by posiłki wydano. Bob czuł się zbawcą świata. Przez chwilę... - Idź po vana Bob. - Jakiego znowu vana? - Przecież musimy przetransportować to jedzenie dla potrzebujących. Idź dowiedzieć się, czy linie lotnicze użyczą nam furgonetki. Matka Teresa na szczytach władzy foto: https://guardian.ng Co łączy historyjkę Matki Teresy i Jerry'ego Weintrauba? To że byli AGRESYWNI. Nie w znaczeniu kryminalnym - nie popełniali przestępstw i nie stanowili zagrożenia dla innych ludzi. Byli AGRESYWNI w sensie swojej mentalnej postawy. Wiedzieli czego chcą i nie obawiali się tego żądać. Nie reagowali na rzeczywistość tylko ją kształtowali. Jerry po prostu, w sposób czysto mechaniczny, codziennie rano podnosił słuchawkę i wykręcał numer. To było jego zadanie. Nie miało znaczenia to, że Elvis nie koncertuje. Nie miało znaczenia, że Parker ma kolejkę innych promotorów, których już zna i którym już ufa. Nie miało znaczenia, że nie ma ani środków ani doświadczenia.