POPULARITY
Categories
I mamy to! Wreszcie udało się nam nagrać odcinek o serii The Walking Dead. Zrobiliśmy to w ramach naszego spin-offu, czyli No Movie Ci, a w odcinku do Krzyśka dołączył Rafał "Szycha" Szychowski z podcastu Stary Gracz. Mamy dla was trochę ponad godzinkę naszego gadania o całej serii Żywych Trupów wliczając w to główny serial składający się z aż 11 odcinków, wszystkie spin-offy serialu jak Dead City i Daryl Dixon, a do tego kilka słów o grach. Wszystko dlatego, że 31 października 2025 minęło 15 lat o światowej premiery pierwszego odcinka The Walking Dead. Co w odcinku? 00:00:00 - O urlopie na rozgrzewkę00:05:36 - Trochę o Black Friday i fizycznych wydaniach filmów00:15:43 - Omawiamy serię The Walking DeadWbijaj na stronę: https://2po2.plFacebook: https://www.facebook.com/dwochpodwochTwitter: https://twitter.com/dwochpodwochTikTok: https://www.tiktok.com/@dwochpodwochPostaw na kawę: https://buycoffee.to/dwochpodwochGrosza daj podcastowi na Patronite: https://patronite.pl/dwochpodwoch
„Gra, która trafia w sam środek” Chcę podzielić się opinią o grze Herbaciany Ogród od Albi Polska. Znam dobrze gry euro i lubię herbatę, więc czuję, że mogę o niej opowiedzieć.
Papież Leon XIV zakończył we wtorek swoją pielgrzymkę do Libanu. Jak relacjonują z Bejrutu wysłannicy Radia Wnet Krzysztof Skowroński i Mikołaj Murkociński, trzydniowa wizyta przebiegła w atmosferze wielkiego poruszenia, a jej głównym przesłaniem było nawoływanie o pokój i apel o odbudowę zaufania między wspólnotami religijnymi. Papież odleciał z Bejrutu przed 13 lokalnego czasu; w Rzymie spodziewany był po 16.Krzysztof Skowroński relacjonuje, że od pierwszych chwil pobytu Leon XIV akcentował konieczność przebaczenia i pojednania. W Pałacu Prezydenckim spotkał się z prezydentem, premierem i przewodniczącym parlamentu. Przypomniał im, że „w Libanie są rzemieślnikami pokoju”, a odpowiedzialność za przyszłość kraju wymaga wzajemnego zrozumienia i współpracy.Symbolicznym punktem pielgrzymki była wizyta w miejscowości Annaya – miejscu związanym ze św. Charbelem. Papież podkreślał tam uniwersalność przesłania pustelnika.„Tych, którzy żyją bez Boga, nauczył modlitwy, tych, co żyją w hałasie – ciszy, tych żyjących dla pozorów – skromności, tych poszukujących bogactw – ubóstwa”– mówił. Apelował, by „nie bać się wędrować pod prąd” i budować życie na wartościach, które nie ulegają kryzysom politycznym ani ekonomicznym.https://wnet.fm/2025/12/02/libanie-badz-proroctwem-dla-calego-bliskiego-wschodu/Następnego dnia Leon XIV odwiedził narodowe sanktuarium w Harissie, gdzie ofiarował Matce Bożej złotą różę. To jedno z najważniejszych miejsc libańskiego chrześcijaństwa. Papież wzywał tam do odważnej miłości. W sanktuarium przypomniał także o roli osób konsekrowanych, które prowadzą większość szkół i szpitali w kraju – w państwie, gdzie nierzadko to właśnie Kościół wypełnia luki w strukturach publicznych.Istotnym elementem wizyty było również spotkanie na Placu Męczenników – miejscu symbolicznym dla libańskiej historii i tożsamości. Papież przypomniał tam, że Liban jest przestrzenią spotkania religii.„Tu minarety i wieże kościelne stoją koło siebie, kłaniając się niebu.”To odwołanie do tradycji współistnienia wyznań, która od czasów wojny domowej bywa trudna, ale pozostaje fundamentem libańskiej państwowości.https://wnet.fm/2025/12/01/maryja-niosla-boga-papiez-niesie-pokoj-biskup-tarabay-o-znaczeniu-wizyty-leona-xiv-w-libanie/Leon XIV szczególnie mocno zwrócił się do młodzieży. Podczas spotkania w patriarchacie maronickim i w homilii nad Zatoką Świętego Jerzego wezwał młodych, by pozostali w swoim kraju i budowali jego przyszłość mimo dramatycznej sytuacji ekonomicznej:„To wy będziecie budowali Liban przyszłości. Musicie żyć w pokoju z innymi religiami obecnymi tutaj i na całym Bliskim Wschodzie”.Wśród świadectw młodych pojawiły się głosy o rozczarowaniu Zachodem. Jak relacjonował Krzysztof Skowroński, jeden z uczestników spotkania, młody Libańczyk, powiedział: „Zachód nas zdradził. Mamy tylko Watykan, który nas broni”.https://wnet.fm/2025/12/01/leon-xiv-w-libanie-gorace-powitanie-i-tlumy-wiernych-w-sanktuarium-sw-charbela/Pielgrzymka miała także wymiar międzyreligijny – w nuncjaturze apostolskiej papież spotkał się z przedstawicielami islamu i społeczności druzów. Murkociński przypominał, że relacje chrześcijańsko-druzyjskie miały w historii trudne momenty, ale dziś są jednym z modeli odbudowy społecznej zgody.Na zakończenie, podczas dzisiejszej mszy, dziennikarze Radia Wnet usłyszeli od jednego z libańskich żołnierzy podsumowanie atmosfery w kraju. Jak mówił, „dziś jest spokój, ale kiedy Leon XIV odleci, to może się zacząć jeszcze raz”. Nawiązywał w ten sposób do groźby wznowienia izraelskich nalotów rakietowych.Wizyta papieża była chwilą nadziei – ale jak podkreślają korespondenci Radia Wnet – odpowiedź na to, czy papieskie przesłanie wpłynie na libańską politykę i bezpieczeństwo, przyniesie dopiero czas.
W rozmowie z Radiem Wnet dr Krzysztof Rak analizował słowa premiera Donalda Tuska, który w Berlinie zadeklarował, że jeśli Niemcy nie przedstawią „jednoznacznej i szybkiej” decyzji ws. zadośćuczynień dla ofiar II wojny, Polska rozważy wypłatę świadczeń ze swoich środków.Rak przypomniał, że mowa o około 50 tysiącach żyjących ofiar, choć jeszcze półtora roku temu liczba ta wynosiła ok. 60 tys. – i z każdym rokiem maleje.Ekspert podkreślił, że Tusk wyraźnie zmienił swoje dotychczasowe stanowisko. Wcześniej dystansował się od tematu reparacji, argumentując, że Niemcy rozmów nie podejmą. Tymczasem teraz premier powtórzył kluczową tezę dotąd używaną przez PiS: że rzekome zrzeczenie się reparacji w 1953 r. nie ma mocy prawnej, bo Polska była wówczas państwem niesuwerennym.Według Raka oznacza to, że Tusk przesuwa się na pozycje rządu PiS w sprawie reparacji i zadośćuczynienia – i ocenia to pozytywnie.Mamy szansę na zadośćuczynienie tylko wtedy, jeśli sprawa przestanie być w Polsce przedmiotem sporu. Konsensus jest kluczowy– wskazuje.Dr Rak podkreślił też, że ewentualna wypłata świadczeń przez Polskę nie osłabi pozycji Warszawy wobec Berlina, przeciwnie – może stać się silnym argumentem moralnym i politycznym.Państwo polskie poczuło się do solidarności, choć nie było sprawcą. Niemcy – sprawcy – nadal nic nie robią– dodaje.Jego zdaniem taki ruch miałby nawet „efekt zawstydzenia” strony niemieckiej oraz wzmocniłby mandat Polski do dalszych roszczeń.Rak przypomniał również, że Polska i tak częściowo wypłaca dodatki dla ofiar II wojny, lecz skala pomocy jest niewystarczająca wobec ich wieku, cierpienia i sytuacji materialnej.To nasi dziadkowie i pradziadkowie. To nasz moralny obowiązek zapewnić im godną starość– zaznacza,Ocenił, że słowa Tuska to moment przełomowy – mniej zauważony w Polsce, ale znaczący dla przyszłych relacji z Niemcami.
Były oficer Służby Kontrwywiadu Wojskowego, płk Mariusz Kozłowski, mówi w Popołudniu Radia Wnet, że polityczny spór o służby między premierem a prezydentem nie jest wyłącznie wewnętrzną walką o wpływy.Moim zdaniem jest to świetnie prowadzona operacja psychologiczna przez wywiad rosyjski – jak budować narrację– podkreśla.Według niego to, co dziś obserwujemy, to celowe podgrzewanie konfliktu, w którym rząd próbuje ograniczyć prerogatywy prezydenta.Mamy do czynienia z podgrzewaniem temperatury sporu ze strony premiera po to, żeby ograniczać bądź wyeliminować prerogatywy prezydenta. Chodzi o to, żeby strażnik bezpieczeństwa przestał nim być a został po prostu aktorem odgrywającym rolę, która jest reżyserowana z tak zwanego małego pałacu– ocenia.Kozłowski mocno akcentuje, że prezydent ma pełne prawo oczekiwać spotkania z szefami służb.Żadna analiza, prognoza, notatka, pismo nie odpowie na pytanie tak, jak to, kiedy usiądziemy razem do stołu i padnie pytanie: a co będzie, jeśli? Tego nie da się zamknąć w korespondencji– zaznacza ekspert. I ostrzega:„Cena, którą zapłaci państwo polskie za tę sytuację, może być liczona w miliardach złotych albo w życiu ludzkim. Na szali stoi zdrowie i życie naszych obywateli. A szefowie służb są zobowiązani do współdziałania z panem prezydentem.”Dywersja pod Dęblinem: „Potężny cios w kontrwywiad polski”Druga część rozmowy dotyczyła sabotażu na linii kolejowej pod Dęblinem. Kozłowski podkreśla, że cała operacja była zaplanowana profesjonalnie, a jej wymowa jest uderzająca.W języku służb jest to potężny cios w kontrwywiad polski, potężny cios w każdego, kto zajmuje się bezpieczeństwem kraju– stwierdza.Przypomina, że dywersanci – obywatele Ukrainy działający na rzecz Rosji – wjechali do Polski na własnych dokumentach, mimo że jeden z nich miał na Ukrainie wyrok za dywersję. Zauważa, że „ich dane można znaleźć w trzy minuty, łącznie ze zdjęciem”.Najbardziej niepokojące jest jednak to, że „oni to wjechali, zrobili i wyjechali. Natomiast na terenie Rzeczpospolitej istnieje jakieś aktywo bądź aktywa, które pomogły to zrealizować”.„Kontrwywiad bez obywateli jest niepotrzebnym rekwizytem”W końcowej części rozmowy płk Kozłowski ocenia skutki zamieszania wokół służb, komisji śledczych i sporów o poświadczenia bezpieczeństwa. Najmocniejsza diagnoza dotyczy utraty zaufania społecznego.Cała ta dyskusja powoduje w zwykłym obywatelu jedną rzecz – rośnie w nim brak zaufania do kontrwywiadu– mówi.Kontrwywiad wojskowy i cywilny bez obywateli stanie się niepotrzebnym rekwizytem. Bez Pegasusa sobie poradzi, bez podsłuchów sobie poradzi, ale bez rozmowy z obywatelami nie poradzi– zaznacza. Podkreśla, że współpraca z obywatelami musi być dobrowolna.
Krzysztof Żochowski ze Związku Pracodawców Szpitali Powiatowych mówi w Poranku Radia Wnet, że kryzys ochrony zdrowia nie jest nowym zjawiskiem, ale trwałym mechanizmem, wynikającym z błędnych założeń systemu. W jego ocenie to właśnie polityczna fikcja – obietnica pełnego, powszechnego dostępu do usług zdrowotnych przy jednocześnie jednych z najniższych nakładów w Europie – stworzyła dzisiejszą zapaść.Ten kryzys jest zjawiskiem permanentnym, ale to wynika z pewnego kłamstwa. To wynika z kłamstwa założycielskiego systemu opieki zdrowotnej w Polsce, gdzie każdemu zawsze wszystko się należy, praktycznie pełny dostęp do usług zdrowotnych za najniższą w Europie składkę– mówi.Dyrektor podkreśla, że koszty medycyny są w gruncie rzeczy podobne na całym świecie, bo urządzenia i leki produkuje kilka globalnych firm, a koszty ich wytwarzania są stałe.Medycyna kosztuje mniej więcej tyle samo wszędzie. (…) Jeżeli jest jeden producent, to on ma te same koszty. A w Polsce są takie same choroby jak w innych krajach europejskich, tylko część PKB przeznaczona na opiekę zdrowotną szoruje po dnie– dodaje.Przez lata, jak tłumaczy, narastał „dług zdrowotny”, zwłaszcza po pandemii. Szpitale próbowały go odrabiać, ale teraz znów zaczyna się hamowanie.Nadchodzi czas ostrego hamowania w związku z brakiem środków finansowych… kolejki zaczną się wydłużać– podkreśla.Likwidacja szpitali powiatowych? „To nie tam leży problem”W ostatnich tygodniach powróciła informacja o planie likwidacji nawet 30 proc. szpitali, w praktyce głównie powiatowych. Żochowski stanowczo sprzeciwia się takiemu kierunkowi i wskazuje, że pacjenci trafiają do szpitala powiatowego nie dlatego, że chcą, ale dlatego, że system podstawowej opieki zdrowotnej i specjalistycznej ich nie obsługuje.To, że człowiek idzie do szpitala powiatowego, nie wynika z tego, że jemu już tak bardzo jest źle w domu, on by tak koniecznie chciał się na parę dni położyć. To wynika z niewydolności POZ-u i specjalistyki. (…) Gdyby człowiek w sensownym czasie zrobił badania i dostał konsultację, wielu chorych w ogóle by do szpitala nie trafiło– dodaje.Dlatego apeluje o właściwą kolejność reform. Jak stwierdza, "zanim zamordujemy jedną trzecią polskich szpitali (…) zapewnijmy Polakom możliwość sprawnego korzystania z POZ-u i specjalistyki”. Żochowski przypomina, że sieć szpitali była budowana w realiach dawnych dróg, połączeń i możliwości transportowych. Dziś kluczowe jest bezpieczeństwo pacjenta, zwłaszcza w stanach nagłychDla mnie kluczowym parametrem jest złota godzina. Jeżeli chory w odpowiednim terminie tej pomocy nie dostanie, to potem już nie ma o czym gadać. Albo umiera, albo zostaje kaleką– wskazuje.Powiatowe centra zdrowia i dramat fatalnych wycenJako wiceszef Związku Pracodawców Szpitali Powiatowych Żochowski przedstawia propozycję środowiska: powiatowe centra zdrowia oparte na diagnostyce, leczeniu i sprawnym transporcie medycznym. Ale problemem – jak podkreśla – są nie tylko braki finansowe, lecz także niesprawiedliwa struktura wycen świadczeń. Obecnie podstawowe dziedziny – interna, chirurgia ogólna, ginekologia – są dramatycznie niedoszacowane. To działa jak finansowa kara dla szpitali powiatowych.Interna, chirurgia ogólna, podstawowa ginekologia – z tych chorób nie jesteśmy w stanie utrzymać szpitala. One są tak fatalnie wycenione, że gdyby szpital powiatowy zajmował się wyłącznie tym, do czego jest przeznaczony, natychmiast byłby bankrutem– opisuje.Jednocześnie niektóre specjalizacje mają wyceny oderwane od realnych kosztów.Mamy półki z konfiturami, gdzie pieniądze idą szerokim strumieniem… laryngologia, kardiologia, niektóre procedury neurochirurgiczne. Tam powstały kominy wycenowe. To wielka, niegodziwa niesprawiedliwość. Od zawsze o tym krzyczę, ale to wołanie na puszczy– wskazuje.
Zastępca redaktora naczelnego Gościa Niedzielnego Jacek Dziedzina w rozmowie z Jaśminą Nowak komentuje wybór kard. Grzegorza Rysia na metropolitę krakowskiego.
– Raz minister jest chory, jak ma być na komisji śledczej, następnego dnia, jak oskarża w prokuraturze, jest zdrowy i wygłasza bardzo ogniste mowy. Wydaje mi się, że to symulacja i próba zrobienia w konia opinii publicznej – powiedział minister sprawiedliwości Waldemar Żurek, komentując w rozmowie z Jackiem Nizinkiewiczem sytuację byłego szefa resortu sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. – Mamy służby, które mogą ścigać ministra Ziobrę i to będziemy robić – zadeklarował.Kup subskrypcję „Rzeczpospolitej” pod adresem: https://czytaj.rp.pl
1 - Aza mandainga 2 - Mofo mamy @ karaoty 3 - Hanahoana ny hiverenany 4 - Fabrice Tantsambo (vokatry ny AWR) 5 - Ireo tandindona ao amin`ny Baiboly
Fundamentalnie nie zgadzam się z tezą tytułową opublikowanego na portalu „Krytyki Politycznej” felietonu Łukasza Łacheckiego Konserwatyści kochają lewicową dekadencję i jej nam zazdroszczą. Punktowana – niestety nieraz celnie – hipokryzja kolejnych „prawicowych celebrytów” nie zmienia faktu, że Prawda wciąż istnieje, a dobro oraz zło są obiektywne i ponadczasowe.
1 - Aza mandainga 2 - Mofo mamy @ karaoty 3 - Hanahoana ny hiverenany 4 - Fabrice Tantsambo (vokatry ny AWR) 5 - Ireo tandindona ao amin`ny Baiboly
Gościem najnowszego odcinka podcastu „Powiedz to kobiecie” jest psycholog, terapeuta, trener empatycznej komunikacji, autorka licznych książek, dr Agnieszka Kozak. Punktem wyjścia do rozmowy jest jej ostatnia publikacja „W poszukiwaniu siebie. Każdy ma swoją opowieść do odkrycia”Kup subskrypcję „Rzeczpospolitej” pod adresem: https://czytaj.rp.pl
Witamy Was w odcinku dodatkowym!Porozmawiamy dzisiaj o społecznościach i o pewnej niespodziance. Harcerstwo, kampery, pielgrzymki — a w tym wszystkim my i ludzie wokół nas, z którymi czujemy się wyjątkowo swobodnie. Wspólne tematy, styl rozmowy czy podejście do życia zachęcają nas do przebywania w takim towarzystwie, ale często trudno jest nam odnaleźć się w tłumie.Dlatego dzisiaj przychodzimy do Was z niespodzianką!Wiemy, że wielu z Was identyfikuje się z naszym MMS, dlatego właśnie dla Was stworzyliśmy MMS Store. Już teraz możecie wejść na stronę store.mms.edu.pl i zobaczyć, co dla Was przygotowaliśmy. Mamy nadzieję, że pomoże Wam to odnajdywać się i tworzyć wspaniałe grona.Jeśli po wysłuchaniu tego odcinka chcesz lepiej poznać to, co robimy na co dzień, koniecznie zajrzyj tutaj:
Prison ou surveillance médicale pour Mamy Ravatomanga ? Le magistrat décidera de son sort le 1er décembre by TOPFM MAURITIUS
Dziś spotykamy się w audycji, w której Ksenofont podaje sobie rękę z Netfliksem czy innym Apple TV, a Tomek Wilmowski, bohater powieści Alfreda Szklarskiego, kiwa z uznaniem głową, widząc, że współczesny świat to w gruncie rzeczy wielka, nieco niebezpieczna wyprawa. Wyprawa, w której co prawda nie ma tygrysów, ale są algorytmy, a zamiast syberyjskich równin - chmura. Chmura, rzecz jasna, ta cyfrowa, w której umieszczamy różne pliki. Mamy też coworkingi i całą masę podobnych zjawisk... START 00:00:00 Korepetycje filozoficzne - Ksenofont 00:12:15 Dariusz Kraszewski - Anomalia 00:22:33 Słowne interludium 00:48:40 Filmotekarium - serial Jedyna (oryg. Pluribus) 00:49:30 Słowne interludium 01:18:30 Sentymentalnik - Alfred Szklarski i przygody Tomka Wilmowskiego 01:26:27 Słowne interludium 01:58:51 Z archiwum ABW 02:00:18 Słowo na dobranoc 02:58:10
Być może często słyszysz w zespole „Niech ktoś to podzieli” i nie bardzo wiadomo, kto dokładnie powinien się za to zabrać. To jedno z częstych wyzwań w dzieleniu projektów na mniejsze części. Omawiamy też jeszcze kilka innych problemów z tym związanych. Dostaniesz od nas po kilka gotowych rozwiązań do każdego z nich. Odciąży to Twój zespół i sprawi, że dzielenie pracy stanie się naturalnym elementem codziennego działania. Porządny Agile · Wyzwania w dzieleniu projektów na mniejsze części Zapraszamy Cię do obejrzenia nagrania podcastu Dodatkowe materiały Dlaczego warto dzielić pracę na małe części? Transkrypcja podcastu „Wyzwania w dzieleniu projektów na mniejsze części„ Poniżej znajdziesz pełny zapis rozmowy z tego odcinka podcastu Porządny Agile. Kuba: Niedawno zakończyłem serię warsztatów na temat praktyk dzielenia większych inicjatyw produktowych i projektowych na mniejsze części. Grupa mierzyła się m.in. z tematem wyzwań, jakie występują przy okazji procesu dzielenia. Wypracowaliśmy w poszczególnych grupach bardzo wartościową treść, zarówno jeśli chodzi o samą definicję tych wyzwań, jak i możliwe rozwiązania, więc tutaj postanowiliśmy, że wycinek tej treści, a konkretnie te konkretne wyzwania, które grupy wygenerowały, będą stanowiły wsad do tego nagrania. A przy okazji serdecznie pozdrawiam wszystkie pięć grup. Wiecie dobrze, że przepracowaliśmy o wiele więcej wątków, ale w odcinku może zmieścić się tylko część z tego, co omawialiśmy. Jacek: Spis treści na dzisiaj to wyzwania, jakie poruszymy. A są to problem z dobrym zrozumieniem celu projektu, presja biznesu na wdrożenie całości, wyważenie perspektywy technologii i biznesu przy podziale, czasochłonność procesu dzielenia i mentalność – niech ktoś to podzieli. Kuba: Schemat odcinka będzie dosyć prosty. Wejdziemy w definicję tego, co konkretnie oznacza daną wyzwanie. Te hasła nie zawsze są zrozumiane na pierwszy rzut oka. No i potem wygenerujemy po trzy rozwiązania, jakie przychodzą nam do głowy jako takie najczęściej się sprawdzające w praktyce rzeczy, które są w naszym doświadczeniu możliwym rozwiązaniem albo chociaż minimalizacją danego wyzwania. Jacek: Pierwsze wyzwanie to problem z dobrym zrozumieniem celu projektu. Jest to naszym zdaniem popularny bloker, który powoduje, że bardzo trudno jest zasiąść do mądrego podzielenia projektu czy inicjatywy, jeżeli tak naprawdę nie rozumiemy, co chcemy uzyskać. Oczywiście bez zrozumienia celu możemy tak bardzo mechanicznie spróbować podzielić pewien projekt na mniejsze części, ale prawdziwa magia dzieje się wtedy, kiedy bardzo dobrze rozumiemy cel, ponieważ wtedy otwierają nam się furtki do tego, jak pewne rzeczy możemy zrealizować w o wiele mądrzejszy sposób, niż tak patrząc na projekt bez zrozumienia, co tak naprawdę chcielibyśmy tym projektem uzyskać. Kuba: I jest tak, że to zrozumienie jest tutaj fundamentalnym wstępem do dobrego podziału, więc pierwsza porada może być dosyć oczywista. Zapewnij, że cel jest zrozumiały. Tutaj mamy na myśli kilka możliwych realizacji tego zapewnienia. Jedną z rzeczy na pewno jest dobry kick-off, czyli jakiś rodzaj spotkania otwierającego daną inicjatywę, dany projekt, daną zmianę produktową czy dany etap rozwoju danego produktu. Nie przechodź do założenia, że ludzie wiedzą, bo ty wiesz, tylko zapewnij jakiś wstęp, jakieś exposé, jakieś dobre wtajemniczenie ludzi w dotychczas zebrane badania, w taki kontekst biznesowy, dlaczego pewną rzecz realizujemy. I te przygotowania się do tego kick-offu nie pójdą na marne, bo też zapewnienie zrozumienia celu może być poprzez powtarzanie tych informacji. Czyli też zbuduj sobie praktykę wracania do celu przy każdej nadarzającej się okazji. To mogą być jakieś Przeglądy Sprintów, jeśli stosujesz Scruma, to mogą być jakieś demo, spotkania projektowe, jakieś warsztaty, jakieś podsumowania. Wszystkie te miejsca, gdzie zebrany jest zespół lub jego wyraźna część, to mogą być okazje do tego, żeby wrócić do tej mantry, co jest celem, co jest istotą tego, co jest realizowane w danym momencie. No i tutaj trochę założenie, że wielokrotne powtórzenie, być może powtórzenie na pewne różne sposoby, przekazanie tej informacji sprawi, że ten cel będzie rozumiany, da okazję do tego, żeby się tak mocniej w zespole osadzić. No i tym samym, gdy przyjdzie moment na aktywność związaną z dzieleniem, czy na początku jakiegoś kroku, czy w trakcie już dalszych prac, to ten cel będzie pamiętany, łatwy do przypomnienia, czy po prostu tak już na tyle zrozumiały, że w zasadzie wszyscy to traktują jako oczywistość. Jacek: Druga porada jest pewnego rodzaju pogłębieniem tego, co powiedział Kuba, czyli rekomendujemy użycie sprawdzonych technik, które wspierają pracę na celach, lepsze zrozumienie tego, czym ten cel właściwie jest. I mamy tutaj na myśli szereg różnych technik, podejść. Chcielibyśmy je teraz troszeczkę wymienić, tak żeby rozsypać takie ziarenka możliwości. Na pewno sensowną techniką do rozważania jest impact mapping, podejście golden circle, koncepcja product vision board, OKR-y czy opportunity solution tree. Jeżeli te nazwy niewiele ci mówią na ten moment, żadna strata po prostu wyszuka je w internecie, jeśli jeszcze ich nie znasz. Mamy z Kubą doświadczenie w większości tych narzędzi no i faktycznie możemy potwierdzić, że nie dość, że są fajnym narzędziem, które wspomaga zrozumienie, po co pewne rzeczy robimy, to zwykle są to też narzędzia, które są wizualne. Tak więc praca z nimi to nie jest tylko rozmowa, jest też ta część taka widoczna, która bardzo mocno poprawia i zwiększa zrozumienie tego, co on tak naprawdę jest esencją danej zmiany. Kuba: I tu konkretnie, jeśli by zespół zawierał się do jakiejś sesji dzielenia, to jeśli do tej pory nie zostało to zrobione, to rekomendujemy wykorzystanie jako swego rodzaju rozgrzewki czy wstępu właśnie któregoś z tych narzędzi lub powrotu do tych narzędzi, jeśli one zostały już przepracowane na wcześniejszych etapach. Kuba: I trzecia praktyka, którą rekomendujemy to stosowanie tak często, jak tylko się da sprawdzenia zrozumienia celu. To nie tylko osoba zarządzająca projektem, lider produktu czy manager zespołu, może być osobą, która komunikuje, jaki jest cel, ale możemy też poprosić o to, aby to uczestnicy w jakiejś formie ćwiczeniowej albo po prostu na zasadzie takiej szybkiej śmierci po prostu powiedzieli, przypomnieli, czy swoimi słowami opowiedzieli, jaki jest cel danej inicjatywy. To może być okazja do tego, żeby w ogóle sprawdzić, czy to jest zrozumiałe, to może być też narzędzia aktywizujące czy rozgrzewające uczestników, ale też jest fajna okazja do tego, żeby skorzystać z różnorodności zespołu, różnych perspektyw, różnych osób, z różnych profesji, które na sprawy patrzą trochę inaczej. Również warsztatowo na wspomnianym szkoleniu przeze mnie było to bardzo doceniane. Mieliśmy miks osób o bardzo różnych specjalizacjach na warsztacie i też właśnie ten aspekt wychodził. Pewne osoby patrzą na sprawy bardziej systemowo, inne bardziej biznesowo. No i ta parafraza celu albo próba zrozumienia celu też może być atakowana na różne sposoby i w efekcie to zrozumienie jest lepsze. Więc dąż do tego, żeby sprawdzać zrozumienie na przykład poprzez parafrazę przez osoby zaangażowane w zespół. Kuba: Przejdźmy zatem do drugiego wyzwania. Jest to presja biznesu na wdrożenie całości. Co mamy na myśli? Całości projektu, całości zakresu, całości inicjatywy, czasami może całość jakiejś zdefiniowanej funkcji w produkcie. To zjawisko może powodować, że jest pewna niechęć czy pewne poczucie bezsensu dzielenia. No bo po co dzielić, jeśli i tak musimy na końcu wdrożyć wielką całość tak, jak została ona zdefiniowana, a czasami z tą presją biznesu może się wręcz wiązać czy z presją może managementu, może się nawet wiązać takie poczucie, że podzielenie to proszenie się o kłopoty, bo być może ta strona, która wywiera tę presję, może wręcz zaraz zacząć dostrzegać się, że my chcemy spróbować się wyślizgnąć z jakiegoś kawałku zakresu. Więc szereg pewnych takich negatywnych emocji, które mogą powodować, że tego dzielenia nie chce zespół zrealizować. Jacek: I pierwsza nasza rekomendacja odnośnie do tego wyzwania jest taka, żeby pokazać korzyści, które wynikają z tej dekompozycji na wczesnym etapie. Warto założyć, że nie wszyscy wiedzą, nie wszyscy doświadczyli tego, jakie to są korzyści. A myślimy tutaj przede wszystkim o wczesnym obniżaniu ryzyk, zarówno biznesowym. Czyli mamy okazję wcześniej przekonać się, że to, co wymyśliliśmy, faktycznie trafia w potrzebę rynkową, jest właściwie rozwiązane. Ryzyk technologicznych, czyli czy potrafimy posługiwać się konkretną technologią, której chcemy użyć, czy ryzyk społecznych, czyli czy ta grupa osób, która odpowiada na implementację tego rozwiązania, czy potrafią ze sobą efektywnie współpracować. Więc ryzyka to jest jakby jedna strona tej monety, a z drugiej strony jest taka koncepcja, że chcielibyśmy tę najważniejszą wartość, tę esencję tak naprawdę, konkretne zmiany projektu czy inicjatywy, chcielibyśmy dostarczyć jak najwcześniej. Jeżeli ten temat jest dla Ciebie interesujący, to zdecydowanie polecamy nasz wcześniejszy odcinek, odcinek, który nazwaliśmy „Dlaczego warto dzielić praca na małe części?”, ponieważ zawarliśmy tam całą masę pomysłów, koncepcji i wskazówek, dlaczego warto dzielić. Odsyłamy do odcinka numer 76 dostępnego pod adresem porzadnyagile.pl/76. Kuba: Drugi z możliwych rozwiązań na presję biznesu na wdrożenie całości jest zrozumienie obaw interesariuszy, które blokują ich na tenże podział. Tutaj proponuję uruchomić empatię, proponuję zrozumieć i wczuć się w perspektywę tych Interesariuszy. Coś, co widać z zewnątrz z perspektywy też może konkretnego zespołu wykonawczego jako jakiegoś rodzaju niezrozumiała albo wręcz nieracjonalna presja, może tak naprawdę być czymś unikalnym dla tej osoby, dla tego konkretnego managera czy tej konkretnej grupy ludzi z jakiejś części organizacji. To może być coś, czego ty nie doceniasz, a jednak trzeba zagospodarować. Co mam tu na myśli? Bardzo konkretny przykład z konkretnej firmy, w której uczestniczyłem. Na przykład zespół odpowiedzialny za operację, czyli jakieś takie działania związane z usługami, na przykład po sprzedaży i obsługą klienta. Bardzo bał się, że ich narzędzia zostaną uznane za nieistotne, albo w ogóle nie zostaną zrealizowane w całym projekcie, dlatego oni byli bardzo sceptyczni i bardzo tacy twardzi w negocjacjach, bardzo niechętni do jakiegokolwiek dzielenia tego, co oni zgłosili, jakichś puli, ich wymagań, ich potrzeb narzędziowych. No bo ich życiowe doświadczenie z przeszłości jakichś poprzednich projektów pokazywało, że często kończyło się tym, że pod presją czasu w ogóle żadne narzędzia dla nich nie były wykonywane i muszą obsługiwać klienta Excelami i mailami pisanymi z ręki, bo system nie zagospodarował tego, choć pierwotnie było to planowane. Więc tutaj warto wziąć na to poprawkę, warto wczuć się w tę perspektywę i też zrozumieć ewentualne obawy. Jacek: Innym przykładem obawy może być sytuacja, w której ktoś komuś obiecał bardzo precyzyjny i zwykle bardzo rozbudowany zakres. Często jest tak, że osoby te nie mówią tego wprost albo po prostu może trochę im jest trudno też przyznać, że gdzieś tam komuś coś takiego obiecały no i będą opornie podchodzić do tematu, żeby ten duży kawałek, tą całość podzielić. Z takiej obawy, że to dzielenie będzie jednak być może pretekstem do tego, żeby z tego zakresu wyleciało. Kuba: Taki przykład specyficzny już dla pewnej grupy firm to to, że jest też w niektórych organizacjach taki pęd ku robieniu dużych, spektakularnych rzeczy. I tutaj w tym kontekście idea dzielenia trochę stoi z tym w poprzek. No bo trzeba robić wielkie projekty strategiczne, robić wielkie wow, mieć wielkie premiery, mieć wielkie nagrody za jakieś tam przełomowe niesamowite odkrycia czy innowacje w danej branży. W tym sensie warto tę perspektywę też złapać, że może być tak, że osoba właśnie szykuje się na przyszłą konferencję innowacji w bankowości i tam naprawdę ma wielką ochotę wyskoczyć na scenę i poopowiadać, jak to wielkie, wspaniałe, nowe implementacje, pewnie w tym roku AI w apce, ma w planach. Oczywiście to nie oznacza, że spektakularne rzeczy muszą być niepodzielone, ale warto może mieć tutaj świadomość tej sytuacji i ewentualnie dbać o tę komunikację, bo jedno nie stoi w przyszłości z drugim. W najgorszym razie faktycznie wdrożenie może mieć miejsce jako wielki wow, co nie znaczy, że nie warto podzielić na wcześniejszych etapach i też dostarczać kawałkami, być może kawałkami, które nie będą jeszcze publikowane. Jacek: I to, co Kuba powiedział, to właściwie przesuwa nas do trzeciej porady, czyli przepracowania z biznesem różnic pomiędzy podziałem na części, a obietnicą realizacji całości. W największym skrócie chodzi o to, że to, że podzielimy na mniejsze kawałki pracę, nie musi automatycznie oznaczać, że nie wdrożymy potrzebnej całości. Przy czym jednak tutaj oczywiście dostrzegamy pewną kontrowersję, no bo może być tak, że masz doświadczenie z aktualnej firmy czy z wcześniejszych firm, że jednak ze względu zwykle na jakieś ograniczenia czasowe taki podział powoduje, że do konkretnej daty jednak wdrażana jest jakaś tam część. Bywa, że ona jest satysfakcjonująca i nie są realizowane te rzeczy, których nie zdążyliśmy zrobić w dalszej kolejności, tylko realizowane są jakieś kolejne inne koncepcje. Więc co do zasady nie musi tak być, ale rozumiemy, że doświadczenie i historię wcześniejszych projektów mogą podpowiadać, że z tą poradą trzeba byłoby czy do tej porady podchodzić w ostrożny sposób. Kuba: W szczegółach jest też druga kontrowersja, to koncepcja potrzebnej całości. Może się okazać, że tutaj ktoś się bardzo kurczowo trzyma tego czegoś, co jest wyobrażeniem całości zakresu czy całości rozwiązania, co powstało na bardzo wczesnym etapie. No i czasami niektórzy zbyt kurczowo się trzymają tej wizji raczej zakładając, że od początku mieli rację co do tego, co jest potrzebne, od początku wiedzieli, że dokładnie ten cały zakres jest tym, czego potrzebuje rynek czy potrzebuje klient. Więc tutaj wracamy też do ryzyk biznesowych. Zbyt dużo decyzji podjętych na zbyt wczesnym etapie może być, tak naprawdę złudzeniem co jest potrzebne. Więc rada z podwójną kontrowersją jak to pokazaliśmy, ale mimo wszystko na etapie takim bardzo wczesnym, być może bardziej dyplomatyczne jest powiedzenie, „Podzielimy na kawałki i wdrożymy to, co jest potrzebną całością”, gdzie ja w swojej głowie mówię, potrzebna całość to nie będzie cały zakres, tak jak go czujemy dzisiaj, bo jeszcze czas pokaże, co to dokładnie będzie to coś, co wdrożymy. Jacek: Trzecie wyzwanie to wyważenie perspektywy technologii i biznesu przy podziale. Mamy tutaj na myśli sytuację po dwóch stronach osi. Z jednej strony, kiedy podział dzieje się wyłącznie w izolacji biznesowej i osoby technologiczne do tego podziału nie są zapraszane, co oczywiście powoduje, że tracimy bardzo istotny aspekt wykonalności, jak również dostępnych opcji, które płyną nie z głów biznesowych, a od osób technologicznych. Z drugiej strony próba podziału wyłącznie technologicznego, co może się udać z perspektywy podziału tego na mniejsze kawałki, ale dobrze nie rozumiejąc aspektów biznesowych albo nie mając możliwości dopytania – przykładowo, jaki to będzie miało impakt biznesowy – również spowoduje, że taki podział będzie jakiś, ale na pewno nie będzie to podział optymalny. Kuba: Rozwiązanie pierwsze jest dosyć oczywiste. Zaproś przemyślany skład, będący reprezentacją potrzebnych stron. I to idzie trochę dalej niż tylko te dwie skrajne kawałki osi, które wymienił Jacek, bo to może być też perspektywa na przykład prawna, to może być perspektywa user experience, więc tutaj uczestników tego typu warsztatów czy aktywności związanych z podziałem powinno być prawdopodobnie sporo w zależności od kontekstu i specyfiki twojego produktu. Natomiast w tej Radzie „Zaproś” jest też koncept tego, że w ogóle rozmawiamy po co, kto, z czym ma przyjść i jaką perspektywę reprezentować. Mnie serce boli, jak często słyszę ze strony biznesowej, że zaprosili na przykład przedstawicieli IT, jakiś architektów, jakiś senior developerów, po czym się okazało, że te osoby były bardzo ciche na spotkaniu, nie za bardzo zabierały głos, nie za bardzo dokładały od siebie – nawet zapytane. Moim zdaniem tu może być taki błąd pierwotny w tym, że ktoś zaprosił te osoby, przyszły, bo warto, bo trzeba, bo tak wypada, bo taki jest zwyczaj, natomiast tak naprawdę te osoby mogłyby nie wiedzieć, po co na danym spotkaniu są. Więc tutaj pojawia się bardzo ważna rola osoby zapraszającej, ktokolwiek to jest w danym kontekście, która również wyjaśnia wszystkim obecnym czy wszystkim planowanym do wzięcia udziału w tych czynnościach, żeby jednak bardzo jasno wyrazić, na co liczę, na czego oczekuję od Ciebie, jako uczestnika tego typu warsztatów. Żeby też nikt się nie bał, nie krygował, nie hamował, zwłaszcza, że prawdopodobnie w ramach takiego dzielenia się będzie trochę tarć. Ktoś zaproponuje podział biznesowy, który nie do końca jest dobry technologicznie, któryś podział biznesowo-technologicznie fajnie się zapowiadający będzie trochę bezsensowny z perspektywy prawnika, czy z perspektywy osoby odpowiedzialnej za bezpieczeństwo. Więc tutaj się rzeczy będą tarcia, więc każdy musi rozumieć też, po co jest na tym warsztacie, czy na tym spotkaniu, czy uczestniczy w tych aktywnościach. Jacek: Druga wskazówka ustal facylitatora i oczekuj od tej osoby, że zadba o każdą perspektywę. Mówiąc prostszym językiem, zadba, żeby była osoba, która zadba o to, żeby przebieg tego warsztatu był maksymalnie efektywny, żeby równomiernie wybrzmiały dostępne na spotkaniu perspektywy, nawiązując do tego, co powiedział Kuba, jak również, żeby zbalansować też głębokość tych rozmów. Czyli przykładowo, żeby nie zabrnąć w jakieś super niskopoziomowe detale na przykład technologiczne, bo to może powodować, że wszystkie te inne osoby, które nie są tak techniczne, może się o nich rodzić poczucie, że to spotkanie tak nie do końca jest dobrze poprowadzone. Kto może prowadzić takie spotkanie? To może być ogarnięty analityk, to może być lead developer, to może być architekt. Tak naprawdę nie ma to znaczenia, jak nazywa się ta konkretna rola. Ważne jest natomiast, żeby ta osoba była po pierwsze dobrze przygotowana do poprowadzenia takich warsztatów, czasem serii warsztatów, bo to może być więcej niż jednorazowa akcja, i żeby starała się ta osoba trzymać perspektywę wszystkich stron będących na tym spotkaniu równomiernie, a nie była tylko reprezentantem tej jednej. Bo tak jak wspomniałem przed chwilą może to spowodować, że nie do końca będzie to dobra reklama na przyszłość dla tego typu inicjatyw w organizacji. Kuba: I trzecia porada, jak sobie poradzić z wyważeniem perspektywy technologii i biznesu, to zastosować techniki wizualne, które są zrozumiałe zarówno dla biznesu, jak i IT. Mamy tu konkretnie przede wszystkim na myśli Story mapping, który lubimy, robimy, często rekomendujemy i sami też regularnie wręcz stosujemy do swojej własnej pracy biznesowej czy pracy związanej z podcastem. Podobnie jak z poprzednimi wymienionymi technikami, nie będziemy tutaj w odcinku ich opisywać. Zakładam, że Story Mapping jest już na tyle powszechną techniką, że akurat on powinien być wśród odbiorców znany naszego podcastu, ale jeśli nadal go nie znasz, to mocno rekomendujemy sprawdź to, może dołącz do jakiegoś warsztatu, gdzie jest to realizowane, bo technika jest supermocna, jeśli chodzi o wizualizację, jeśli chodzi o pokazanie zakresu, pokazanie opcji, ale też między innymi w kontekście tego, o czym tu mówimy, takie pokazanie sobie, czym jest w ogóle to przedsięwzięcie, które realizujemy, jaką ono się dzieli na mniejsze kawałeczki i te kawałeczki najczęściej są realizowane z perspektywy użytkownika, więc zrozumiałe są zarówno dla biznesu, jak i dla strony tych osób, które będą później to implementować. Obiecująco wygląda też zastosowanie Event stormingu. Ja sam osobiście nie prowadzę tych sesji, ale kilkukrotnie uczestniczyłem jako obserwator czy jako uczestnik. Mam tu mniejsze doświadczenia, ale jeśli ktoś umie to poprowadzić, to uważam, że może dać bardzo podobny rezultat co Story mapping, choć rządzi się trochę innymi prawami. Jacek: Zanim pójdziemy dalej, krótka informacja, mamy dostępny z Kuba webinar dotyczący kwestii tego, jak dzielić pracę na mniejsze kawałki. Ten webinar nauczy Cię formułować celne argumenty za tym, że w ogóle warto dzielić, nauczy Cię też używać w praktyce wyselekcjonowanych przez nas konkretnych metod dzielenia. W webinarze pokazujemy wszystko na bazie łatwych, do zrozumienia przykładów, jak dzielić oraz podpowiadamy sporo wskazówek z naszej praktyki, jak lepiej dzielić elementy, angażując w to wydarzenie całe zespół. Więcej informacji oraz możliwości zakupu webinaru znajdziesz na stronie porzadnyagile.pl/deco. Kuba: Czwartym wyzwaniem jest czasochłonność procesu dzielenia. Często, gdy przekonuję jakiś zespół do tego, że warto dzielić, słyszę jako jeden z argumentów przeciwko dzieleniu, jest to, że to jest praca do wykonania, ktoś to musi zrobić, ktoś to musi wpisać, tu będzie dużo elementów, które później trzeba zarządzić, skoordynować. I przyjmuję do wiadomości, że to jest pewna praca, to jest pewien wysiłek, ale dla wielu zespołów czy w wielu organizacjach jest to po prostu pewnego rodzaju wyzwanie, jak się za to zabrać. Co tutaj rekomendujemy? Jacek: Przede wszystkim warto zadbać o zmianę myślenia, że dzielenie to nie jest koszt i tak nie nazywać tego procesu, tylko raczej myśleć o tym, że to jest inwestycja w proces dostarczania, która pomoże zespołowi uchwycić po pierwsze dobre zrozumienie zakresu, da też o wiele lepszą kontrolę nad postępem prac, przez to, że będziemy pracować na trochę mniejszych klockach i też zmniejszy złożoność danego kroku większej inicjatywy, które mamy do wykonania. Za tym wszystkim płynie cały szereg technicznych aspektów, a mianowicie sam przepływ pracy wewnątrz zespołu powinien tak naprawdę przy pracowaniu na mniejszych kawałkach przyspieszyć, przez to, że szybciej coś zostanie zaimplementowane, szybciej będziemy w stanie to przetestować, szybciej będziemy w stanie zrobić code review, czy ostatecznie szybciej pewne rzeczy zmergować, czy wypuścić na środowisko produkcyjne. Jest więc cała masa bardzo pozytywnych rzeczy, które dostaniemy, tylko jeśli zainwestujemy czas w to, żeby tę pracę, która na nas czeka, po prostu, żeby ją podzielić na mniejsze fragmenty. Kuba: Druga rada to wykorzystaj reużywalność narzędzi i instrukcji. Faktycznie może być tak, że ten koszt czy inwestycja, jak to Jacek przed chwilą bardzo wyraźnie wskazał czy skorygował, może po prostu zajmować pewien konkretny czas i częścią tego czasu może być przygotowywanie się lub niepotrzebne wgryzanie się w techniki czy w narzędzia związane z dekompozycją czy właśnie dzieleniem elementów. Tutaj mocno rekomenduję, zwłaszcza osobom, które pełnią jakieś funkcje liderskie w zespole, czy odpowiadają za proces pracy, by jak najmocniej wykorzystywać okazję do szykowania czy reużywania checklist, na przykład metody dzielenia. To jest bardzo prosta checklista, jakimi metodami możemy podzielić dany projekt czy dany element, który podlega właśnie warsztatowaniu. To mogą być przygotowane szablony, wymieniliśmy konkretne już techniki, te techniki można mieć już przygotowane, jakieś boardy na jakimś miro czy jakieś przygotowane gotowe kawałki do przepisania na flipchart czy do przepisania na jakieś kartki. Ale chodzi też o znane zespołowi schematy. Nie trzeba się silić za każdym razem, żeby zrozumieć o co chodzi tej osobie, która prowadzi daną sesję warsztatową, tylko zespół się dopracowuje z czasem gotowych ścieżek, tych, które już można nawet prawie nie dawać żadnych instrukcji, tylko po prostu wejść na takim trochę automacie. Oczywiście nie sugeruję, te instrukcje zawsze jednak jakieś powinny być, ale one mogą być super związłe, niewymagające żadnych dodatkowych omówień i też wchodzące zespołowi, tak nazwij, gładko. Czyli zespół płynnie wchodzi w temat, nie ma żadnych dyskusji, ale o co ci chodzi, gdy każesz nam tu coś rozpisać albo co masz na myśli, gdy mówisz o dzieleniu po jakiś tam elementach, bo to wszystko zespół już zna, czuje. Więc też w jakimś sensie jest okazja do oszczędności czasowej, jeśli tylko do tego podchodzi się w taki bardzo świadomy sposób i dzięki temu, zwłaszcza kolejne dzielenia, gdy już bazujesz na checklistach albo schematach, są już mniej czasochłonne. Jacek: To co powiedział Kuba jest wprowadzeniem do trzeciej porady, czyli nabierzmy wprawy w dzieleniu. Kiedy zbudujemy doświadczenie, kiedy będziemy mieć te wszystkie checklisty, te wszystkie rzeczy, które nam ułatwiają, wtedy dzielenie staje się czymś naturalnym, płynnym, oczywistym i jest po prostu przeprowadzane w sposób generalnie dosyć sprawny. Przestaje być tematem, na którym trzeba się zastanawiać, nic nas nie blokuje, nie ma tej obawy jak to zrobimy, tylko po prostu staje się tu naturalną częścią pracy zespołów, coś co jest absolutnie oczywiste i należy poświęcić na to trochę czasu. To nie jest tak, że to się po prostu wydarzy, ale pierwsze podzielenie, drugie, trzecie. Zwykle pojawiają się bardzo wartościowe efekty dzielenia, powodują, że w tej pamięci mięśniowej zespołu zostaje taka myśl, że to po prostu warto robić, więc z perspektywy czasu nie ma już myślenia, czy to zrobimy, tylko tak naprawdę, kiedy to zrobimy, bo po prostu wiemy, że to po prostu trzeba robić, że to ma sens. I też skojarzenie jest takie, że zrobiliśmy to tyle razy, że zrobimy to z równą łatwością, kiedy przyjdzie kolejna okazja czy konieczność, żeby wykazać się tymi umiejętnościami. Kuba: I pokuszę się o taką szpileczkę, że wyzwanie z czasochłonnością dzielenia, szczególnie przecenia czy niepotrzebnie uwypukla ta grupa, która tego dzielenia nie robi. Czyli tutaj jest pewnego rodzaju obietnica osoby, które realizują dzielenie rutynowo, po prostu uważają to za nieodłączną część pracy, robią to dosyć płynnie i nie robią z tego niepotrzebnego szumu. Jacek: Ostatnie wyzwanie, które chcemy pokryć w dzisiejszym odcinku, to mentalność, niech ktoś podzieli. Czyli jest to sytuacja, w której nie do końca wiadomo, kto powinien się zabrać za dzielenie. Może i czujemy, że dobrze by było podzielić, ale to na pewno nie powinniśmy robić my. To powinni zrobić oni, albo to powinien zrobić ktoś. Jeżeli więcej osób w organizacji pomyśli w ten sam sposób, odrzucając trochę tę rękawicę pod tytułem wezmę i zrobię, to może się okazać, że czas sobie będzie płynął, co jest nieuniknione i po prostu zaczniemy pracę z tym, co mamy, czyli będziemy pracować z projektem w takim stanie, jaki jest, bez podziału. Jakie mamy pomysły na to, żeby sobie z tą mentalnością poradzić? Kuba: Pierwsza praktyka, chociaż nieatakująca problemu wprost, to podział na poziomie całego portfela. Mówię, że nie atakuję to wprost, bo to nie rozwali tej mentalności, że ktoś inny powinien podzielić, a w pewnym sensie nawet wręcz właśnie rekomenduję, żeby faktycznie ktoś inny podzielił, ale mam tu na myśli to, że jednym z problemów tego takiego przytłoczenia albo potrzeby, żeby ktoś podzielił, jest właśnie ta perspektywa, że często do zespołów wykonawczych, czy takich zespołów produktowych, projektowych trafia coś, co jest bardzo dużych rozmiarów i to tak z góry zdeterminowane, czy z góry zdefiniowane w taki sposób, że ten podział nie jest prosty. Więc tutaj mocno rekomenduję, by to na poziomie portfela, czy produktu, czy Road mapy, czy całego portfela projektów, jeśli tak to funkcjonuje w twojej organizacji, zastanowić się, czy by tego podziału jednak w jakimś sensie, albo nie wymusić, albo chociaż propagować jako dobrą praktykę. Bo wtedy, jeśli do zespołu trafi coś, co jest mniejszą cząstką, jakimś mniejszym etapem projektu, mniejszym wycinkiem celu, albo realizacją tylko jednego z najważniejszego celu spośród kilku, które dana inicjatywa pierwotnie miała realizować, to ten podział w tym zespole już konkretnym będzie trochę prostszy. Więc ta mentalność niech ktoś podzieli, moim zdaniem może m.in. częściowo bazować na tym, że zespół jest konfrontowany z trochę za dużymi elementami i rozwiązaniem na to jest podział na wczesnym etapie, jeszcze tak trochę ponad zespołem, czy na tym etapie takim strategicznym, albo chociaż taktycznym. Jacek: Druga porada to zasada, którą chcemy zaproponować, że warto się na nią umówić w zespole, która brzmi, jak widzisz linię podziału, to zgłaszasz propozycję podziału. Czyli koncepcja, w której jeżeli przechodzi Ci do głowy, jak można coś byłoby podzielić, to po prostu mówisz to. Z czego wynika ta propozycja? Wielokrotnie spotykam się z sytuacją, że obserwuję np. podczas procesu superwizji, jak pracuje konkretny zespół. Ktoś zadaje pytanie, pada pytanie, nikt się nie odzywa. Można odnieść wrażenie, że w zespole nie ma odpowiedzi. Kiedy zagłębić się i porozmawiać na spokojnie z pojedynczymi osobami, albo kiedy zastosujemy inną strukturę, która w lepszy sposób aktywizuje osoby dostępne w zespole, okazuje się, że zespół ma całą masę różnych pomysłów, bo tylko z jakichś powodów się tymi pomysłami nie dzieli. Zasada, którą tutaj proponujemy, ma na celu zbudowanie śmiałości w ludziach. Na zasadzie uprościmy sobie życie, jeśli ktoś zobaczy fajny, sensowny sposób podziału, to się w danym momencie odezwie. Brzmi to banalnie, ale wiem z doświadczenia, że czasem pojedynczy sygnał, impuls, komentarz potrafi uruchomić bardzo fajną zmianę w zespole. Zdecydowanie do umówienia się na takie proaktywne działanie rekomendujemy. Kuba: Trzecia, ostatnia porada w tym wyzwaniu to kształtowanie przez management konieczności dzielenia. To dzielenie musi być oczekiwane, czyli członkowie zespołu. Jeśli wprowadzili tę zasadę Jacka, to powinni być za nią doceniani. Jeśli jej nie wprowadzają albo zasłaniają się, że idzie, jak idzie, albo postępów nie ma, albo ryzyka projektowe się ziściły, bo nie podzieliliśmy, to powinien być wstęp do bardzo poważnej rozmowy o tym, że to jest problem, bo jako management organizacji, czy jako Product manager, czy Project manager, czy jakiś manager strukturalny, hierarchiczny, wszyscy wymagają tego, żeby to dzielenie miało miejsce. Warto postawić dzielenie jako oczekiwanie, dawać feedback, jeśli to dzielenie następuje, dawać feedback, jeśli nie następuje. Też wspierać pomysły na podział, zwłaszcza takie bardziej odważne, wiążące się też z zahaczeniem o aspekty wyższego poziomu biznesowe, czy związane ze zrozumieniem celu. Wszystko to warto propagować. I przez odwrotność też powiem, nie doprowadzać do sytuacji, w której zespół ma poczucie, że ma zablokowaną możliwość dzielenia. Mam na myśli takie jakieś wytyczne czy jakieś stawianie pewnych spraw, że na przykład wszystko musi być wdrożone jako całość, co było przedmiotem innego wyzwania, czy jakieś inne rodzaje blokerów albo komunikatów, które powodują, że zespół nie wierzy w efekty pracy przyrostowej i nie widzi w związku z tym sensu dzielenia. Jacek: Na koniec kilka myśli, którymi chcemy się podzielić zamiast takiego klasycznego podsumowania. Dzielenie pracy na mniejsze kawałki to zawsze dobry pomysł. Jeszcze nie spotkałem zespołu, który byłby zawiedziony efektami dobrze przeprowadzonego dzielenia. Kuba: Dzielenie jest superpraktyką. Analogicznie do tego jak o żywności mówi się superfood. Daje masę korzyści na wielu poziomach i jest jednym z fundamentów efektywności zespołów. Jacek: Warto kreować kulturę pracy wspierającą dzielenie pracy na mniejsze części i aktywnie mierzyć się z ewentualnymi wyzwaniami, z takimi aktywnościami. Kuba: Jeśli mierzysz się w swojej organizacji z wyzwaniami związanymi z dzieleniem, tymi, które wymieniamy albo innymi, skorzystaj z naszej oferty wsparcia konsultacyjnego. W Twoim konkretnym kontekście pomożemy przemyśleć dany temat albo wskazać konkretne rozwiązania z naszego wieloletniego doświadczenia. Sprawdź całość oferty na 202procent.pl/konsultacje. Jacek: Ja również polecam się odezwać do nas. Natomiast notatki do tego odcinka, artykuł, transkrypcja oraz zapis wideo znajdziesz na stronie porzadnyagile.pl/139. Kuba: I to by było wszystko na dzisiaj. Dzięki, Jacek. Jacek: Dzięki, Kuba. I do usłyszenia wkrótce. ________ To była pełna transkrypcja odcinka podcastu Porządny Agile. Dziękujemy za lekturę!The post Wyzwania w dzieleniu projektów na mniejsze części first appeared on Porządny Agile.
Sejm pracuje nad budżetem na 2026 rok. Deficyt ma być na poziomie 271,7 mld zł. - To jest efekt ostatnich kilku, kilkunastu lat, czyli rząd PiS bardzo istotnie wpłynął na to, że dzisiaj ten budżet wygląda tak, jak wygląda - powiedział Rafał Kasprzyk z Polski 2050 w Polskim Radiu 24.
Plan 28 punktów miał decydować o przyszłości Ukrainy – i Polski. Według Pawła Bobołowicza to rosyjska wrzutka, która kompromituje dyplomację USA.Ukraińska przestrzeń informacyjna pierwszy raz od dawna żyje nie frontem, a kulisami „planu pokojowego” dla Ukrainy – mówi z Kijowa Paweł Bobołowicz, korespondent Radia Wnet.Przywykliśmy, że poranki zaczynają się od wieści z frontu. Dziś portale wyglądają inaczej – numerem jeden jest wyciek rozmów o planie pokojowym– relacjonuje.Chodzi o tzw. plan 28 punktów, przedstawiany jako propozycja ekipy Donalda Trumpa. Dokument – jak wskazuje Bobołowicz – miał zostać napisany w Moskwie i przez ludzi związanych z Kremlem „sprzedany” Amerykanom.
W głowach mamy przekonania i klisze. Bo co myślicie o wsi? Sielskość i harmonia z przyrodą, ale do tego zacofanie i ubóstwo? A miasto? Ogromne możliwości zawodowe, ale odseparowanie od natury? Prawda, jak zwykle, jest znacznie bardziej złożona, o czym rozmawiam z Katarzyną Bindą z Fundacji Nowej Wspólnoty.Facylitatorzy i facylitatorki FNW przez ponad dwa lata rozmawiali i rozmawiały z ludźmi w całej Polsce o tym, jak klimat wpływa na ich życie – na terenach wiejskich, w średnich i dużych miastach. Wysłuchano w sumie około 400 głosów. Ci wszyscy ludzie rozmawiali też ze sobą nawzajem, spędzając w swoim towarzystwie realnie trochę czasu. Co to daje? Jakie wnioski przynosi?Kasia Binda to koordynatorka projektów Fundacji Nowej Wspólnoty związanych z klimatem i środowiskiem. Zajmuje się oddolną zmianą społeczną, tworzeniem przestrzeni do rozmowy i innowacji społecznych. Facylitatorka i trenerka Fundacji.Z odcinka dowiesz się m.in.:Czym są dialogi społeczne i po co są?jak zaskakujący przebieg mogą mieć te rozmowy;jak wyglądały dialogi o farmach wiatrowych czy Ostatnim Pokoleniu;co mówią badania o polaryzacji Polaków;co z solidarnością klimatyczną oraz czy miasto i wieś mogą się dogadać?Podobają Ci się tematy, które poruszam w podcaście? Więcej znajdziesz tu:Instagram: http://bit.ly/3Vene60YouTube: http://bit.ly/3iddUR7TikTok: http://bit.ly/3gDdaobRealizacja: Karolina Deling-Jóźwik - redakcjaIrena Suska - montażP & C Paulina Górska | Varsovia Lab.
Kolejka dwunasta nie razi w oczy hitami, jak poprzednia, ale nudy na pewno nie będzie. W AFC na hit wyrasta starcie Kansas City Chiefs z Indianapolis Colts, w którym ci pierwsi nie mogą pozwolić sobie na porażkę, bo ta da im ujemny bilans. Mamy też sentymentalne powroty. Baker Mayfield jedzie do Los Angeles na mecz z Rams, gdzie trzy lata temu reanimował swoją karierę, a Aaron Rodgers znów w roli rywala zagra w Chicago, choć jego występ z Bears nie jest jeszcze pewny z uwagi na kontuzję. Mamy też kilka kluczowych starć w konferencji NFC. Carolina Panthers walczą o dziką kartę i zagrają z San Francisco 49ers w spotkaniu ekip, których bilanse są bardzo dobre i bardzo zbliżone. Ponadto emocjonować się będziemy meczami dywizyjnymi. W NFC East Dallas Cowboys podejmują Philadelphia Eagles w rewanżu za mecz otwarcia całego sezonu, a w NFC North Green Bay Packers mają szansę, by odebrać Minnesota Vikings resztki marzeń. A do tego wszystkiego ochotę na powrót na boisko ma Joe Burrow... Odcinek rozpoczynamy jednak od podsumowania meczu w ramach TNF, który rozpoczynał Week 12. W nim Houston Texans po mistrzowskiej postawie w obronie pokonali Buffalo Bills.TEMATY(0:00) – Wstęp i agenda(1:20) – Podsumowanie Texans vs Bills(15:10) – Rams vs Buccaneers(25:20) – Chiefs vs Colts(35:50) – Cowboys vs Eagles(49:10) – 49ers vs Panthers(55:05) – Bears vs Steelers(1:02:44) – Packers vs Vikings(1:09:01) – Lions vs Giants(1:15:53) – Bengals vs Patriots(1:23:46) – Cardinals vs Jaguars(1:26:49) – Saints vs Falcons(1:34:52) – Ravens vs Jets(1:37:31) – Titans vs Seahawks(1:39:40) – Raiders vs Browns(1:45:45) – Kto do Survivora?(1:47:25) – Ogłoszenia i zakończenieZOSTAŃ PATRONEM: patronite.pl/nflpg
Gościem Sebastiana Ogórka jest Maciej Kraus, wykładowca akademicki na SGH i Uniwersytecie Stanforda, ekspert od zarządzania cenami. Dlaczego pod koniec roku ludzie wpadają w zakupowy szał? Czy rzeczywiście oszczędzamy robiąc zakupy podczas Black Friday czy Cyber Monday? Czy "wybieracze wisienek" stanowią jakikolwiek problem dla sprzedawców? I czy cena produktu może zależeć od poziomu naładowania baterii w komórce? Więcej podcastów na: https://wyborcza.pl/podcast. Piszcie do nas w każdej sprawie na: listy@wyborcza.pl.
– Polska jest dzisiaj szóstym państwem Unii Europejskiej pod kątem wielkości gospodarki, jednak w kontekście lobbyingu ciągle daleko nam do Niemiec Francji czy Hiszpanii. Mamy mniejsze know-how, słabsze sieci znajomości i gorszych ekspertów. Ciągle mamy dużo pracy do wykonania – mówi gość Sebastiana Stodolaka, Marcin Nowacki – wiceprezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, członek Europejskiego Komitetu Ekonomiczno-Społecznego, gdzie zajmuje się tematami energii, transportu i obronności.Z rozmowy dowiesz się:
W poranku Radia Wnet reporter Mikołaj Murkociński połączył się ze słuchaczami ze Starego Miasta w Aleppo. Miasto żyje, ale ruiny wciąż wyznaczają jego krajobraz.Życie powróciło już na ulice tego miasta. Bardzo aktywne miasto, ale z drugiej strony te ruiny i zniszczenia powstałe w wyniku wojny– opisuje.Murkociński opowiada o wizycie u najbiedniejszych rodzin chrześcijańskich, zorganizowanej przy wsparciu Caritas Polska.To są rodziny, które nie uciekły z miasta, nie uciekły z Syrii, które po prostu nie miały możliwości, aby opuścić kraj. Mieszkają w bardzo trudnych warunkach, często liczne, bez źródeł utrzymania– relacjonuje. Zaznacza jednak, że są też pozytywne historie: dzięki polskiej pomocy rozwinęły się m.in. cukiernia i szwalnia, które dziś dobrze sobie radzą.https://wnet.fm/2025/11/18/w-sercu-zniszczonego-aleppo-murkocinski-rekonstrukcja-nawet-sie-nie-zaczela/Reporter przypomina, że przed 2011 rokiem w Aleppo mieszkało ok. 400 tys. chrześcijan, obecnie zostało ich tylko około 25 tys.Aleppo dobrze obrazuje całą sytuację w Syrii. Rozmowa będzie dotyczyła tego, czy chrześcijanie będą tu jeszcze za 10 lat obecni– zapowiada audycję Droga do Damaszku.Opisując centrum miasta, porównuje zniszczenia do obrazów z Drezna po II wojnie światowej.Chodzi się po stertach ruin i ta odbudowa w ogóle nie postępuje. Jeżeli coś jest odbudowywane, to z inicjatywy prywatnej. Nie ma żadnego planu generalnego– podkreśla. Wskazuje na ciężkie sankcje ekonomiczne, które dotąd blokowały odbudowę, ale zauważa, że ich zniesienie może otworzyć drogę do szerszych prac.To absolutnie pole do popisu dla Polski, dla polskich ekspertów. Mamy ogromne doświadczenie w odbudowywaniu miast– dodaje.
Donald Tusk oświadczył, że mieliśmy do czynienia z bezprecedensowym aktem dywersji wymierzonym w bezpieczeństwo państwa. - Mamy poważną sprawę, czyli powinniśmy informować, ale z drugiej strony my musimy informować po pierwsze rzetelnie, a po drugie tak, aby nie wzbudzać niepotrzebnej paniki, nie wzbudzać niepotrzebnych emocji - mówił w Polskim Radiu 24 prof. Bartłomiej Biskup.
Małgorzata Gosiewska, europosłanka PiS, przebywa w Burundi, gdzie odwiedza polskie misjonarki – karmelitanki Dzieciątka Jezus. Siostry prowadzą szpitale, przychodnie i szkoły – od przedszkola po zawodówki – w kraju, który zmaga się z dramatyczną biedą.To miejsce beznadziei, w którym siostry dają ludziom szansę na lepszy los– podkreśla Gosiewska.O sytuacji w swojej placówce mówiła też siostra z Krakowa, misjonarka od 27 lat pracująca w Afryce.Mamy 120 łóżek, ale bywa, że przyjmujemy dwa razy więcej chorych. Na położnictwie kobiety śpią na materacach, bo musimy przyjąć każdą– opowiada. Wiele ciężarnych dociera z odległych wiosek pieszo lub na noszach. Od dwóch lat w Burundi brakuje paliwa – karetki często nie mają jak wyjechać.Życie zwykłych ludzi to przede wszystkim praca na małych poletkach i walka o wyżywienie rodziny. Na wioskach funkcjonują tylko kościół, szkoła i szpital.Prąd znika nawet w stolicy. W szkołach na wioskach nie ma go w ogóle– mówi siostra. Dzieci idą do szkoły nawet półtorej godziny w jedną stronę. Często jedyny posiłek dostają właśnie tam.Bieda jest przytłaczająca. Ludzie stoją na ulicach, bo pracy nie ma. A jednocześnie wszyscy są uśmiechnięci i życzliwi– opisuje Gosiewska.Nie brakuje niebezpieczeństw – napadów, kradzieży, blokad drogowych – ale siostry cieszą się ogromnym szacunkiem mieszkańców.Gosiewska zachęca do wsparcia zbiórki prowadzonej przez parafię na warszawskim Bemowie:Każda złotówka pomoże dzieciom godnie przeżyć święta. Siostry marzą też o budowie porodówki – mają projekt, brakuje im środków– mówi. Link do zbiórki dostępny jest na jej profilu w mediach społecznościowych.
Marcin Izdebski z Centrum Strategii Rozwojowych, współautor projektu „Tani prąd –33%”, w rozmowie z Radiem Wnet szczegółowo opisuje mechanizmy, które od lat windują ceny energii w Polsce i osłabiają konkurencyjność polskiego przemysłu. Jego zdaniem rachunki, które płacą gospodarstwa domowe i przedsiębiorcy, są nie tylko nadmiernie wysokie – ale również strukturalnie niesprawiedliwe.Izdebski zaczyna od uporządkowania tego, co składa się na rachunek za prąd.Koszt produkcji energii to dziś tylko połowa rachunku. Druga połowa to dystrybucja i opłaty, których kilka lat temu nie było. W cenach mamy koszty unijnej polityki ETS, które miały wspierać transformację, ale dokładamy do nich kolejne daniny. Płacimy za to samo dwa razy, a po raz trzeci – przez VAT– wskazuje.W drugiej części rozmowy Izdebski wyjaśnia paradoks, który w debacie publicznej rzadko przebija się do mainstreamu. Wysokie ceny energii w Polsce nie oznaczają, że mieszkańcy krajów zachodnich mają taniej – przeciwnie, tam gospodarstwa domowe płacą często dużo więcej. Ale kluczowy jest inny aspekt.W Europie przyjęto mechanizm, że kosztami transformacji obciąża się gospodarstwa domowe. To standard w krajach zachodnich. U nas też. Ale jest zasadnicza różnica: na Zachodzie to obciążenie nie dotyczy firm na taką skalę jak w Polsce– mówi.W Niemczech ceny prądu dla gospodarstw są dwa, a nawet dwa i pół razy wyższe. Ale firmy płacą mniej, bo państwo chroni ich konkurencyjność. U nas przemysł dźwiga tę samą politykę, co obywatele. Efekt? Polskie przedsiębiorstwa tracą konkurencyjność, choć mają niższe koszty pracy– dodaje. To – jak zaznacza ekspert – nie jest teoria, ale codzienność polskiego biznesu.Izdebski przywołuje rozmowę, którą przeprowadził kilka dni temu z jednym z największych polskich przedsiębiorców energochłonnych.Powiedział wprost: czekam na umowę Mercosur. Mamy fabryki w Brazylii i tam energia kosztuje mnie siedem razy mniej'. Siedem razy! A mówimy o firmie, która zużywa energię w ogromnych ilościach– relacjonuje. To, jak dodaje, dramatyczny przykład, jak polityka energetyczna może decydować o konkurencyjności całej gospodarki.ETS-2 może być druzgocący dla rodzinIzdebski ostrzega także przed skutkami ETS-2.Nasze wyliczenia pokazują, że średnio 3–4 tysiące złotych rocznie zapłaci każde gospodarstwo domowe. To są koszty, które mogą wywołać kryzys społeczny. ETS-2 obejmie każdego: ogrzewanie, transport, zużycie energii– zwraca uwagę.Ekspert wymienia kluczowe fundamenty reformy „Tani prąd –33%”:Wykorzystanie przychodów z ETS bezpośrednio na obniżkę cen energii.Likwidacja dodatkowych opłat przeniesionych na rachunki.Obniżenie VAT na energię elektryczną do 5%.Uproszczenie struktury kosztów i likwidacja wielokrotnego naliczania opłat.Obniżenie cen energii jest możliwe. Ale wymaga odwagi. Europa gra o sumie zerowej: jeśli my zapłacimy mniej, ktoś inny będzie mniej konkurencyjny. Pytanie, czy Polska będzie w tej grze stroną, czy ofiarą– mówi na koniec.
O czym będzie ta rozmowa, ta opowieść?O zewnętrznej i wewnętrznej prawdzie.O „ciepłym i puchatym”.Innymi słowy: o naszych zasobach.(Mamy je, ale fiksujemy się często na zewnętrznej „prawdzie”;jakbyśmy podeszli zbyt blisko do obrazu tak, że widzimy tylko jakiś punkt, a reszta jest rozmazana).Joanna Lauth opowie o tym w kontekście terapii pozytywnej itranskulturowej, która w Polsce jest prawie nieznana. A szkoda. Zwłaszcza, że to, co proponuje, odnosi się nie tylko do terapii. Bo jej narzędzia mogą nam służyć pomocą.Zapraszam Państwa! ************Dzięki Tobie ten podcast może grać dalej. Wesprzyj go na: patronite.pl/k3
Na Stadionie Narodowym w Warszawie reprezentacja Polski zagra przeciwko Holendrom. Polacy ostatni raz wygrali 1979 roku. Bilans w bezpośrednich starciach jest dla nas brutalny. Na dziewiętnaście spotkań zdołaliśmy wygrać zaledwie trzy razy. O nadchodzącym spotkaniu rozmawialiśmy z Wojciechem Górskim, dziennikarzem Weszło, komentatorem piłkarskim.
Związek Strzelecki Strzelec w Rzeszowie uczy młodych budowy dronów i ostrzega, że Polska zbyt wolno wykorzystuje swój technologiczny potencjał – mówi zastępca komendanta głównego Miłosz Elgas.Strzelec w Rzeszowie stawia na nowoczesne technologie i szkoli młodych w budowie oraz obsłudze dronów — zarówno rozpoznawczych, jak i klasy wampir, zdolnych do przenoszenia ładunków. Jak podkreśla Miłosz Elgas, zastępca komendanta głównego Związku Strzeleckiego „Strzelec”, wojna w Ukrainie całkowicie zmieniła rozumienie współczesnego pola walki.Organizacja, która od lat zajmuje się wychowaniem młodzieży i przygotowaniem do służby w wojsku, dostrzegła gwałtowny wzrost znaczenia dronów. Po doświadczeniach z Ukrainy Strzelec wprowadził szkolenia z ich budowy, naprawy i programowania.Konstrukcja wcale nie jest skomplikowana. Rama, silniki, wirniki, układ sterujący i kamera. Młodzi w dwa dni są w stanie zbudować własny dron– mówi Elgas.Taki podstawowy model kosztuje ok. 2 tys. zł. Organizacja uczy też użycia dronów bojowych – wyposażanych w ładunki i działających jako maszyny kamikadze. Elgas zwraca uwagę, że Ukraina produkuje już 3 mln dronów rocznie, podczas gdy polskie możliwości są nadal niewystarczające.Mamy ogromny potencjał, ale wciąż działamy zbyt wolno– ocenia.Podkreśla również znaczenie bezpieczeństwa cywilnego. W Polsce wciąż mało mówi się o aplikacji „Schrony”, która pozwala szybko odnaleźć miejsce doraźnej ochrony.Ignorujemy zagrożenia, dopóki nie pojawią się tuż obok– mówi Elgas.Jego zdaniem państwo powinno szerzej wykorzystywać potencjał społeczny oraz współpracę z NGOs, tak jak robią to kraje nordyckie czy Finlandia.
Były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro i były wiceminister sprawiedliwości Marcin Romanowski przebywają na Węgrzech; polscy prokuratorzy chcą zatrzymania i aresztowania tych polityków, którym zarzucono nieprawidłowości w zarządzaniu Funduszem Sprawiedliwości.Janusz Życzkowski, dziennikarz Telewizji Republika, który przebywa w Budapeszcie, w rozmowie z Krzysztofem Skowrońskim opowiadał o swoim spotkaniu ze Zbigniewem Ziobrą, które odbyło się 11 listopada przy pomniku generała Józefa Bema – postaci symbolicznej dla polsko-węgierskiej przyjaźni.Rozmawiałem ze Zbigniewem Ziobrą właśnie tam, przy pomniku Bema. To miejsce ważne dla Węgrów, ale i dla nas. Pytałem go, jakie ma plany po decyzji Sejmu. Odpowiadał spokojnie, że będzie czekał na rozwój wydarzeń.– relacjonował Życzkowski.Były minister sprawiedliwości miał zadeklarować gotowość do współpracy z prokuraturą, proponując przesłuchanie za pośrednictwem konsulatu.On albo jego pełnomocnik złożył oświadczenie, że jest gotów stawić się w konsulacie i odpowiadać na pytania prokuratora. Wskazał dwa miejsca – Budapeszt i Brukselę– mówił dziennikarz oceniając, że gdyby podał tylko Budapeszt, natychmiast zarzucono by mu, że ucieka do Orbána. A on tym ruchem pokazał, że nie boi się również Brukseli. To dobrze przemyślany gest – politycznie i wizerunkowo– ocenił.Jak relacjonował Życzkowski, stan zdrowia byłego ministra jest poważny, choć sam Ziobro stara się to bagatelizować.Mamy do czynienia z osobą bardzo nadwątlonego zdrowia. On sam nie chce tego przesadnie akcentować, bo wie, że przeciwnicy cynicznie to wykorzystują. Ale widać po nim, że jest zmęczony i osłabiony. Jednocześnie zachowuje polityczną odporność – jest w polityce ponad dwadzieścia lat i wie, że to kolejny etap tej drogi– mówił reporter.Powiedział, że nie zamierza uczestniczyć w politycznym cyrku, który próbują rozkręcać Donald Tusk czy Waldemar Żurek. Nie chce brać udziału w spektaklu, który ma go zniszczyć w oczach opinii publicznej– dodał.Węgierska stolica stała się również tymczasowym miejscem pobytu dla Marcina Romanowskiego, byłego wiceministra sprawiedliwości i najbliższego współpracownika Ziobry.Minister Romanowski jest tutaj od roku, więc musiał sobie ułożyć życie. Ma mieszkanie, działa, jest aktywny. Zbigniew Ziobro jest w Budapeszcie od tygodnia. Spotykaliśmy się w centrum, więc nie wiem, jak wygląda jego codzienność, ale widać, że obaj planują tu pozostać dłużej– relacjonował Życzkowski.Dziennikarz wskazał, że z Budapesztu może rozpocząć się nowa faza działań politycznych i medialnych byłych ministrów.Myślę, że obecność obu ministrów tutaj nie jest przypadkowa. To punkt wyjścia do ofensywy informacyjnej i prawnej. Już widzimy pierwsze kroki – minister Romanowski złożył zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez Waldemara Żurka, dotyczące jego kontaktów z hiszpańskim dziennikarzem– przekazał reporter.To bardzo interesujący wątek. Widzieliśmy wczoraj Żurka, który reagował nerwowo na pytania. Odcinał się, zaprzeczał, ale pojawiały się sprzeczności. W dojrzałych demokracjach, jeśli na ministra sprawiedliwości pada taki cień, często kończy się to dymisją. Tutaj opinia publiczna ma prawo wiedzieć wszystko, a minister powinien odpowiadać, a nie straszyć dziennikarzy pozwami– komentował.
Nowy odcinek CTO Morning Brew właśnie wylądował! Wojtek, Tomek i Sebastian zapraszają na gorący przegląd najciekawszych tematów z pogranicza technologii, biznesu i... geopolityki. Tym razem dyskusja sięga od chińskiej cenzury po polski rynek VC i najnowsze narzędzia AI.Oto, co między innymi czeka na Was w tym odcinku:
2,5 miliona osób w Polsce żyje w skrajnym ubóstwie. O tym, jak nieść pomoc mówi Ewa Gołębiewska, prezes Stowarzyszenia „Ponad Miedzą”.Stowarzyszenie „Ponad Miedzą”, to organizacja działająca na rzecz osób w ubóstwie i kryzysie bezdomności. Od trzech lat, w każdą niedziele wydają darmowe posiłki w Gminnym Centrum Integracji Mieszkańców na Targowisku Brwinów, a od niedawna można ich też spotkać w Milanówku, na ul. Brzozowej 7. Oprócz tego, Stowarzyszenie organizuje zbiórki odzieży. Jak mówi Ewa Gołębiewska, niesienie pomocy, nie sprowadza się tylko do zapewniania dóbr materialnych:Bardzo ważne jest dla tych osób żyjących w ubóstwie, często też są osoby po prostu samotne, które do nas przychodzą, żeby ich na dzień dobry nie wypytywać, nie konfrontować, pozwolić im oswoić się z miejscem i przekonać, że mogą zaufać, że tu ich nikt nie oceni. To jest przede wszystkim powód, dlaczego do nas przychodzą, to jest jedno jedyne miejsce w okolicy, gdzie dostaną ciepłe słowo, rozmowę, jeśli sobie tego życzą, a dopiero gdzieś w dalszej kolejności tą miseczkę zupy i może coś na wynos, żeby mieć dodatkowy posiłek.Zastanawiając się nad sposobami rozwiązania problemu ubóstwa i bezdomności, Ewa Gołębiewska przywołuje przykład projektu wprowadzonego w Finlandii Najpierw mieszkanie. Program ten zakłada natychmiastowe przyznanie miejsca zamieszkania osobom bezdomnym, bez konieczności spełnienia jakichkolwiek kryteriów.Wiadomo, że bardzo częstym problemem wśród osób żyjących na ulicy jest choroba alkoholowa. Natomiast co ma tych ludzi motywować, żeby rzucić nałóg? Usłyszałam ostatnio stwierdzenie, że są schroniska, ale ci ludzie są na ulicy nie chcą się poddać rygorowi rzucenia alkoholu. Ja mówię, to jest tak na pstryk? Mówię sobie: "Dobra, idę do schroniska, to dzisiaj przestaję pić, bo mi się to naprawdę na pstryk uda." To tak nie działa. Czasami mam wrażenie, że instytucje, które serwują nam ustawy nie mają zielonego pojęcia, co w głowach tych ludzi siedzi.~ komentuje prezes organizacji i zaznacza, że w Polsce jest 2,5 miliona osób żyjących w skrajnym ubóstwie. Przywołuje też raport GUS-u, wedle którego z pomocy społecznej korzysta tylko połowa uprawnionych.Stowarzysznie „Ponad Miedzą” organizuje też otwarte Wigilie, najbliższa odbędzie się 21 grudnia o godz. 15:00.Mamy już potężną rzeszę wolontariuszy, niestety i podopiecznych, ale tak jak robiliśmy pierwszą Wigilię w 22 roku, to przy stole mieliśmy 40 osób. W kolejnym roku było ich prawie 100, a w ubiegłym roku minionym dostawialiśmy na biegu stoły, bo gościliśmy 130 osób./ab
Marsz Niepodległości w Warszawie – jak relacjonował na antenie Radia Wnet aktor i reżyser Redbad Klynstra – zgromadził w tym roku wyjątkowo liczne tłumy. Artysta, obecny na miejscu już od południa, podkreślał, że takiej frekwencji dawno nie widział.Jestem tutaj już od czterech godzin. Widzę, że jest wyjątkowo dużo ludzi. To marsz symboliczny i wiekopomny– mówił, dodając, że wśród uczestników panuje radość i poczucie wspólnoty.Klynstra zauważył, że tegoroczne wydarzenie ma nie tylko charakter patriotyczny, ale i polityczny.Dużo ludzi przyszło dla takiego symbolicznego potwierdzenia swojego mandatu dla prezydenta Nawrockiego. To jest pokazanie, że chcemy, by prezydent naprawdę przejął prawdziwe liderstwo– stwierdził.Jego zdaniem to marsz „ponadpartyjny i narodowy”, który łączy różne grupy społeczne i środowiska.Wokół prezydenta gromadzą się ludzie, których łączy to, że są Polakami, że obchodzi ich Polska – nie tylko jako naród, ale też jako państwo– mówił Klynstra.Artysta podkreślił też, że widać wyraźnie „pełny przekrój społeczeństwa” – od rodzin z dziećmi po ludzi młodych, którzy coraz śmielej identyfikują się z polskością.To jest według mnie wiekopomny marsz, który rozpoczyna nowy etap tego, co prezydent Nawrocki nazwał zuchwałością. My już nie mamy kompleksów. Musimy zacząć się chwalić tym, że być Polakiem to jest sexy– mówił z entuzjazmem.Wśród uczestników, jak relacjonował, widać było „radosne, szczęśliwe rodziny, które kontrują wszechobecną narrację, że jesteśmy jakimś ekstremalnym błędem”. Klynstra zwrócił uwagę, że atmosfera marszu jest pełna optymizmu i pozytywnej energii:„Widać tu po prostu radosne, szczęśliwe, wielopokoleniowe rodziny (...). To jest wspólnota, naród się zgromadził”.Na zakończenie rozmowy w Radiu Wnet artysta zauważył, że coraz więcej młodych ludzi przychodzi na marsz nie z potrzeby odwagi, ale z poczucia oczywistości – jako naturalnego gestu przywiązania do kraju.To już przychodzą w pełnej oczywistości (...). Widać po nich, że patriotyzm staje się czymś codziennym, normalnym i radosnym– podkreślił.
– Trzeba działać, działać i jeszcze raz działać – powiedział Radiu Wnet Jarosław Kaczyński podczas Marszu Niepodległości. W Warszawie Święto Niepodległości świętowały setki tysięcy mieszkańców. W niedzielę ulicami Warszawy przeszedł Marsz Niepodległości, organizowany tradycyjnie 11 listopada. W wydarzeniu wzięły udział tysiące uczestników niosących biało-czerwone flagi i hasła odnoszące się do suwerenności państwa oraz obrony polskiej tożsamości. Marsz w tym roku odbywał się w atmosferze silnych emocji społecznych i politycznych, ale przebiegał spokojnie.W wydarzeniu uczestniczył także prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński. W rozmowie z Radiem Wnet podkreślał, że marsz jest wyrazem „siły narodu” i jego zdaniem daje nadzieję na zmianę w polskim życiu publicznym.Jest wrażenie siły i nadziei, bo Polska jako państwo i Polska jako naród potrzebują tej siły. Ona dziś jest spychana, atakowana, wyśmiewana, ale ona jest– mówił.Kaczyński dodał, że „związku z tym jest także nadzieja, że to nieszczęście, które nas spotyka ze strony obecnie rządzących, ale także to nieszczęście, które nam grozi z zewnątrz, zostanie odparte”.To będzie bardzo trudne, ale mamy się na czym oprzeć– zaznaczył.Czas na działanieZdaniem prezesa PiS, czas wymaga aktywności politycznej i konsekwentnego działania.Trzeba wierzyć w zwycięstwo. Ono może nadejść, ale to wymaga wysiłku. To nie może być tak, że czekamy, aż Bóg się nad nami zlituje, choć mam nadzieję, że się zlituje. Tylko po prostu działamy, działamy i jeszcze raz działamy. Mamy potężny plan działania, a ten marsz umacnia nas w przekonaniu, że jest do kogo mówić– podkreślił.
V posledných mesiacoch sa aj na nás a aj na odborníkov obracajú ženy o niečo častejšie, pretože sa nevedia zorientovať v zmenách v prevencii rakoviny prsníka. Pýtajú sa, ako je to teraz s ultrazvukom, s mamografiou alebo čo majú robiť, ak si niečo nahmatajú - potvrdila to aj výkonná riaditeľka Ligy proti rakovine. Preto sme sa spolu s ňou ako aj s hlavnou odborníčkou MZ SR pre rádiológiu rozprávali o všetkom dôležitom, čo o tejto téme musí každá z nás vedieť. Budeme sa rozprávať o téme, ktorá sa týka každej ženy. Možno ste zachytili, že mesiac október je každý rok symbolicky venovaný boju proti rakovine prsníka. A hoci je Pinktober, alebo Ružový október, už za nami, my ženy by sme mali na zdravie svojich prsníkov myslieť po celý rok.Rakovina prsníka na Slovenku. Mamografia je celosvetovo zvolená za základné a nenahraditeľné vyšetrenie na skoré odhalenie ochoreniaNa Slovensku totiž neustále pribúdajú prípady rakoviny prsníka. Hoci pravidelné preventívne prehliadky u gynekológa a včasná diagnostika dokážu zachrániť život, veľká časť žien ich podceňuje, alebo na ne zabúda, prípadne ich odkladá. Skríningovú mamografiu podstúpi menej než 35 % žien, ktoré na ňu majú nárok, čo je výrazne pod priemerom Európskej únie.Dnes si preto v relácii Pre mamy s Babsy, priblížime, ako sa správne starať o zdravie prsníkov, aké zmeny v prevencii rakoviny prsníka nastali na Slovensku a ako sa v nich zorientovať. Hostkami Babsy Jagušák je lekárka, profesorka Viera Lehotská – hlavná odborníčka MZ SR pre rádiológiu, ktorá sa venuje diagnostike a včasnému záchytu onkologických ochorení a patrí medzi popredné slovenské odborníčky v oblasti skríningu rakoviny. A spolu s ňou diskutuje na túto tému aj Eva Kováčová – výkonná riaditeľka neziskovej organizácie Liga proti rakovine, ktorá už viac ako tridsaťpäť rokov pomáha onkologickým pacientom a ich rodinám, šíri povedomie o dôležitosti prevencie a včasnej diagnostiky.Dozviete sa:- viac o benefitoch aj prípadných rizikách mamografie, ktorá je celosvetovo zvolená za základné a nenahraditeľné vyšetrenie skorého zachytenia ochorenia rakoviny prsníka;- informácie o presných zmenách, ktoré na Slovensku v rámci prevencie nastali a prečo sa tak stalo;- aké vyšetrenia do prevencie naopak boli pridané a na čo máte u lekárov nárok, a v ktorom veku;- aj to, ako by malo prebiehať samovyšerenie a aké príznaky hľadať či si všímať, a tiež konkrétne príklady a príbehy z praxe;- kde hľadať pomoc a prečo a tiež si povieme viac aj o preventívnej hysterektómii;- a že nie každá hrčka znamená ihneď rakovinu. V našom podcaste dnes nájdete naozaj kompletne všetko dôležité, čo o zdraví prsníkov a prevencii rakoviny prsníka treba vedieť
Ten rok dostarcza wiele naprawdę dobrych gier, więc mamy o czym rozmawiać. Mamy też z kim rozmawiać, bo z wizytą wpadł do nas Cascad. SKLEP ROZGRYWKI GRY: ARC Raiders (1:02:21) Ninja Gaiden 4 (1:26:36) The Outer Worlds 2 (1:46:33) Silent Hill f (2:00:56) Painkiller (2:19:27) Dispatch (2:31:20) HARDWARE: PDP Riffmaster (2:48:05) KULTURKA: Tron / Legacy / Ares (3:00:10) ODCINEK KOMENTUJECIE TUTAJ! Jesteśmy na Spotify! Tu znajdziecie naszego Discorda. Profil facebookowy: Bądź na bieżąco! Grupa facebookowa: Komentuj, hejtuj, śmiej się z nami Chcecie napisać do nas maila? To piszcie tu: kontakt@rozgrywka.online! iTunes: Masz „ejpla”? Znajdziesz nas tutaj Muzyka w tle na podstawie Creative Commons License pochodzi z https://www.bensound.com/ albo z omawianych produkcji. Materiał reklamowy otrzymaliśmy od 4media group, better. gaming agency, GOG.COM, ICO Partners, Marchsreiter Communications, Xbox Polska. Otrzymane pozycje oznaczamy jako materiał reklamowy zgodnie z rekomendacjami UOKiK, ale nie ma to żadnego wpływu na nasze opinie.
Czy były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro wróci do Polski? "W kraju, w którym politycy stają się sędziami, a sędziowie politykami, nie można być niczego pewnym" - mówił w Porannej rozmowie w RMF FM Piotr Gliński - poseł Prawa i Sprawiedliwości. "Donald Tusk decyduje o tym, kto ma iść do więzienia, jak mają działać prokuratorzy" - grzmiał były minister kultury. "Mamy sytuację naprawdę dramatyczną, jeżeli chodzi o funkcjonowanie polskiego państwa - rodzaj quasi-dyktatury" - ocenił.
Paweł Śliz o immunitecie Zbigniewa Ziobry, dyscyplinie w głosowaniu, "porażających" argumentach prokuratury, dwukadencyjości, sytuacji szpitali, marszałku Czarzastym i szefie Polski 2050
Heroes 3 jako pełniak! Zamów nowy numer magazynu Retro przed premierą, a otrzymasz Heroes of Might and Magic 3: Complete: https://l.cdaction.pl/RETRO900:00 Dzień dobry!08:25 W co ostatnio graliśmy?31:51
Mobily sú už bežnou súčasťou našich životov viac než 20 rokov. Majú nesporné benefity, no prinášajú aj rôzne riziká. Hlavne, čo sa týka duševného zdravia našich detí. Pozrite si najnovší diel relácie Pre mamy s Babsy, ktorý sa venuje nielen tejto téme, ale aj tomu, prečo si treba nastaviť pravidlá a tiež, prečo recyklovať staré zariadenia.Dnešné deti sa učia pracovať s mobilmi už od naozaj útleho veku. A kým sú mobilné zariadenia nesporne výbornými pomocníkmi so skvelými benefitmi, čoraz viac si uvedomujeme, že majú aj odvrátenú stránku. Súvisí s ňou téma duševného zdravia, kyberšikany alebo závislostí. Ako si s deťmi nastaviť hranice používania smartfónov? A prečo môže byť nebezpečné, ak sa dieťa dostane k mobilu priveľmi skoro?Všetky tieto témy zaznejú v dnešnej relácii Pre mamy s Babsy, kde o nich rozpráva Andrea Ungvölgyi CSR Leader, Orange Slovensko, a.s.Zároveň hovorí, že pri rozhodnutí dať dieťaťu prvý mobil zohráva dôležitú úlohu nielen jeho vek, ale aj vyzretosť. Ďalšie užitočné informácie a rady odborníkov, ako chrániť deti na internete nájdete na špecializovanej webstránke www.beznastrah.online.V neposlednom rade je tu aj téma recyklácie starých, nepotrebných mobilov. Veľmi často totiž končia v zásuvkách našich domácností. "Dôležité je, aby si ľudia uvedomili, že ak tieto zariadenia doma skladujú a nepoužívajú, môžu byť rizikom, a ak sa dostanú do bežného odpadu, uvoľňujú sa z nich toxické látky, ktoré môžu kontaminovať pôdu,“ hovorí Andrea Ungvölgyi a pozýva zapojiť sa do správneho zberu starých mobilov a ich následnej ekologickej recyklácii.V relácii sa dozviete: Ako si Andrea Ungvölgyi spomína na svoj prvý mobil? Ako vychováva svojho syna, aby neprepadával ošiaľu videohier? Ako sa zmenil trh s mobilnými telefónmi? Kde dnes končia staré, nepotrebné mobily? Prečo v spoločnosti Orange Slovensko zbierajú staré mobily a posúvajú na recykláciu? Prečo nie je bezpečné tieto zariadenia držať doma v zásuvke? Prečo nevyhadzovať do smetných košov ale radšej priniesť do predajne? Čo je to repasovaný mobilný telefón? Aká je najlepšia motivácia na zber mobilov pre deti? Povieme viac o tzv. recyklohrách na školách? Ako Andrea hodnotí štatistiky a to, že deti trávia na smartfónoch a mobilných zariadeniach aj štyri hodiny denne? Aké sú najväčšie riziká v online priestore? Viac o online predátoroch aj o nebezpečných závislostiach Viac o filme Neboj sa, ktorý sa týka kyberšikany a samotnej tejto témy S čím sa boria deti, ktoré jej čelia? Čo si ako rodičia máme všímať v súvislosti s touto témou? Čo robiť, keď už dieťa má niečo do činenia s kybešikanou? Konkrétne tipy pre rodičov. Kedy je správny čas na kúpu prvého mobilného telefónu? Ako je to s obrazovkami a malými deťmi, ktoré ešte nemali tri roky? Akú úlohu v tomto celom hrá dopamín? Prečo je lepšie ako prvý mobil zvoliť zariadenie bez prístupu na internet? O situáciách, v ktorých by mal byť mobil tabu? Aké pravidlá používania by mali byť? Podľa čoho poznáme, že naše dieťa je závislé na mobile? Ako si Andrea sama nastavila pravidlá u seba doma? Ako sa pozerá na budúcnosť, hlavne čo sa týka umelej inteligencie?
Z Sonią Kiszą, znaną z instagrama jako Histeria sztuki i z książki pod tym samym tytułem, rozmawiamy o tym, czy w kwestii wyglądu nasze wybory są rzeczywiście wolne? O obsesji piękna i kształtowaniu naszych gustów, niemożliwych wymaganiach narzucanych kobiecym ciałom, o tym jak kapitalizm zawłaszcza feminizm, o tym, że miliarderzy nie są naszymi przyjaciółmi.
Mamy coraz więcej dowodów, że niezwykła popularność, a nawet kult za życia papieża Polaka nie był zjawiskiem spontanicznym. To w dużej mierze mistyfikacja polityków i służb specjalnych. Teraz podobna operacja przeprowadzana jest z Trumpem jako boskim pomazańcem. Czy następny będzie już kult Antychrysta? #NauczaniePastora #Antychryst #JanPaweł2 #papież ----------------------------------------------------
Quand on n'a pas reçu les recettes de sa famille, est-ce qu'il est trop tard pour les apprendre ?Et si on ne sait pas cuisiner les plats de chez soi… est-ce qu'on est encore “de là” ?Dans cet épisode, je discute avec Diana Chao, fondatrice de Chez Mama Ly (chaine youtube, consulting culinaire) et autrice du livre La cuisine de Mama Ly, un recueil de recettes vietnamiennes, cambodgiennes et chinoises du sud, transmises à partir de souvenirs - et reconstruites avec patience.Elle raconte comment elle a appris à cuisiner les plats de sa mère, sans mesures, sans fiche, sans transmission directe.Et ce que ça lui a permis : retrouver un lien, transmettre à son tour, se sentir légitime dans sa cuisine, et dans son histoire.Avec Diana, on parle de :- pourquoi la cuisine n'a pas toujours été transmise dans les familles asiatiques- comment on peut apprendre plus tard, même à partir de rien- la peur d'oublier… et le pouvoir de réécrire- les recettes “au pif” devenues recettes accessibles-la joie de pouvoir dire : “c'est moi qui l'ai fait”Si vous voulez cuisiner les plats de votre culture, mais que vous n'avez jamais osé vous lancer, cet épisode est une invitation à commencer.
W przeddzień spotkania z Wołodymyrem Zełenskim w Waszyngtonie Donald Trump rozmawiał z prezydentem Rosji i zapowiedział, że oboje pojawią się w najbliższym czasie na Węgrzech. - Mamy zmianę w podejściu prezydenta Trumpa do tej wojny, bo poczuł się on mocno zirytowany tym, w jaki sposób działa Władimir Putin - stwierdziła w Polskim Radiu 24 dr Agnieszka Zaremba.
Rok po wyborach rządząca koalicja pod przewodnictwem ministra Żurka nie spełniła wielu oczekiwań społeczeństwa. Piotr Trudnowski stanowczo krytykuje brak realizacji obietnic wyborczych, narastający chaos w instytucjach państwowych oraz spadek zaufania do rządu. Z kolei Wojciech Szeląg dostrzega poprawę stylu zarządzania oraz pewną stabilizację, ale przyznaje, że kontrowersyjne reformy wymiaru sprawiedliwości wzbudzają liczne emocje i podziały. Szczególną krytykę budzą zmiany w sądownictwie, takie jak tzw. „sąd-lotek” oraz wprowadzenie neo-sędziów, które zdaniem Trudnowskiego łamią prawo i zagrażają konstytucji. Szeląg natomiast broni tych działań, zarzucając opozycji symetryzm i polityczne manipulacje mające na celu obstrukcję rządu.
Jan 4,46-53 (46) Znowu zatem Jezus przyszedł do Kany Galilejskiej, gdzie wcześniej przemienił wodę w wino. W Kafarnaum natomiast mieszkał pewien urzędnik królewski, którego syn chorował. (47) Gdy usłyszał, że Jezus przybył z Judei do Galilei, udał się do Niego i prosił, aby wstąpił i uzdrowił jego syna, który był bliski śmierci. (48) Jezus powiedział do niego: Jeśli nie zobaczycie znaków i cudów, na pewno nie uwierzycie. (49) Urzędnik na to: Panie, wstąp, zanim umrze moje dziecko. (50) Idź — powiedział Jezus — twój syn żyje. Człowiek ten uwierzył Słowu, które skierował do niego Jezus — i poszedł. (51) A gdy jeszcze był w drodze, jego słudzy wyszli mu naprzeciw mówiąc, że jego dziecko żyje. (52) Zapytał ich więc o godzinę, w której mu się polepszyło. Gorączka spadła mu wczoraj około godziny trzynastej — odpowiedzieli. (53) Wówczas ojciec skojarzył, że o tej właśnie godzinie Jezus go zapewnił: Twój syn żyje. I uwierzył on sam oraz cały jego dom. (54) Był to już drugi znak, którego Jezus dokonał po przyjściu z Judei do Galilei. Nauczanie z dnia 12 października 2025
✨ Już są! Nowe ksiażki Wydawnictwa RN!