POPULARITY
Sebastian Ogórek, szef serwisu Wyborcza.biz, rozmawia z Mikołajem Potockim, członkiem komitetu ESG Krajowej Izby Gospodarczej, który zajmuje się doradztwem w zakresie zrównoważonego rozwoju, w tym analizą śladu węglowego i przeciwdziałaniem greenwashingowi. Co to jest rolnictwo regeneratywne i czym różni się od rolnictwa ekologicznego? Dlaczego rolnictwo regeneratywne nie jest jeszcze rozpowszechnione w Polsce? Na czym polega greenwashing i jak się przed nim uchronić? Więcej podcastów na: https://wyborcza.pl/podcast. Piszcie do nas w każdej sprawie na: listy@wyborcza.pl. Chcesz dowiedzieć się więcej na temat rolnictwa regeneratywnego? Redakcja Wyborcza.biz objęła patronatem Międzynarodowe Forum Rolnictwa Regeneratywnego BIO_REACTION, które ma być przestrzenią wymiany wiedzy teoretycznej i praktycznej. Wydarzenie odbędzie się 12 czerwca 2025 w Pierzchnie w Wielkopolsce. Szczegóły na stronie: https://bioreaction.pl/ Organizatorem forum Bio Reaction jest Fundacja Rozwoju Terra Nostra, która od lat promuje rolnictwo regeneratywne w Polsce.
Jak zostaje się dyrektorem regionalnego oddziału telewizji publicznej. Co wynikło (i co jeszcze wyniknie) z analiz niektórych kosztorysów produkcji. Dlaczego trzeba było zdefiniować na nowo rolę regionalnej telewizji (i zabrać się za TikToka). Czy politycy jeszcze dzwonią. Dlaczego warto (i trzeba) jeździć po Wielkopolsce. Jak zmienił się obraz świata w poznańskiej telewizji. Oraz odpowiedź na pytanie, gdzie mieszkały kuny przy ul. Serafitek i dlaczego pewien pan zdecydował się zadzwonić do syna. // Jan Józefowski // p.o. dyrektor oddziału Telewizji Polskiej w Poznaniu -------- Wesprzyj nas, będzie nam miło i pomożesz tworzyć podcast: - abonament, czyli duża wdzięczność: www.patronite.pl/drugawersja - kawka w podziękowaniu za odcinek: www.buycoffee.to/drugawersja -------- My na www: www.drugawersja.pl My na Spotify: https://spoti.fi/3MWjX9v My na fejsie: www.facebook.com/drugawersja My na YT: https://www.youtube.com/@podcast_poznanski My na insta: www.instagram.com/druga.wersja My na tiktoku: https://www.tiktok.com/@drugawersja
Jak wyglądała cenzura w Prusach w XIX wieku? W tym odcinku odkrywamy, jak pruscy urzędnicy kontrolowali prasę, książki i życie publiczne. Dowiedz się, jakie treści były zakazane, jak ograniczano wolność słowa i dlaczego władze obawiały się krytyki. Poznaj mechanizmy cenzury, jej wpływ na społeczeństwo i losy tych, którzy odważyli się mówić prawdę.
"Jesteśmy powołani do ochrony Polski. Wspieraliśmy Ukrainę i będziemy wspierać, ale - podkreślam - nie wyślemy tam wojsk. Mamy inne zadania jako państwo przyfrontowe" - powiedział w Porannej rozmowie RMF FM minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz. Wicepremier zadeklarował także "stosowne działania" wobec braku reakcji Rządowego Centrum Bezpieczeństwa na nocne rozbłyski na niebie w Wielkopolsce. W Porannej rozmowie w RMF FM padła także zdecydowana reakcja wicepremiera ws. granicy z Niemcami. "Jak będzie trzeba, wprowadzimy kontrolę na granicy z Niemcami" - stwierdził polityk, zapytany o ewentualne odsyłanie migrantów z Niemiec do Polski.
O wielkopolskim systemie przygotowywania powstań i o Powstaniu Wielkopolskim, które nie było tym Jedynym. O dwóch rolach Ignacego Jana Paderewskiego oraz o tym, że polityk nie był w stanie przemawiać do ludu z balkonu Hotelu Bazar. O wielkiej przenikliwości powstańców (lub szczęściu?), która doprowadziła do zwycięstwa i o bombardowaniu, którego nie było. O tym jak dowódca powstania został dowódcą trochę przez przypadek i czy naprawdę, tu w Wielkopolsce, Niemiec pluł nam w twarz. Oraz wyjaśnienie: dlaczego początek Powstania Wielkopolskiego przypominał wiejskie wesele. [ilustracja: AI] // Marek Rezler // historyk -------- Wesprzyj nas, będzie nam miło i pomożesz tworzyć podcast: - abonament, czyli duża wdzięczność: www.patronite.pl/drugawersja - kawka w podziękowaniu za odcinek: www.buycoffee.to/drugawersja -------- My na www: www.drugawersja.pl My na Spotify: https://spoti.fi/3MWjX9v My na fejsie: www.facebook.com/drugawersja My na YT: https://www.youtube.com/@podcast_poznanski My na insta: www.instagram.com/druga.wersja My na tiktoku: https://www.tiktok.com/@drugawersja
Wszystko o wielkopolskim szlaku pracy organicznej i o tym, jak różni ludzie różnie pracę organiczną rozumieją. O działaczach społecznych z mniejszych i większych miejscowości, którzy po prostu działają. O Dezyderym Chłapowskim i herstoriach, które trzeba pokazywać światu. O konferencjach, które wychodzą ze swojej tradycyjnej roli. I o mapie, która pomoże zobaczyć Wielkopolskę z trochę innej niż zwykle strony. // Oliwia Olesiejuk // koordynatorka wielkopolskiego Szlaku Pracy Organicznej -------- Wesprzyj nas, będzie nam miło i pomożesz tworzyć podcast: - abonament, czyli duża wdzięczność: www.patronite.pl/drugawersja - kawka w podziękowaniu za odcinek: www.buycoffee.to/drugawersja -------- My na www: www.drugawersja.pl My na Spotify: https://spoti.fi/3MWjX9v My na fejsie: www.facebook.com/drugawersja My na YT: https://www.youtube.com/@podcast_poznanski My na insta: www.instagram.com/druga.wersja My na tiktoku: https://www.tiktok.com/@drugawersja
Czy zdolność do przemocy sama w sobie jest zła? Patrole obywatelskie w Śremie są zjawiskiem pozytywnym czy jednak niebezpiecznym? Czy manifestowanie zdolności do przemocy lub posługiwanie się nią w kryzysowej sytuacji jest czymś moralnie złym i społecznie szkodliwym? A może właśnie sprzyja ono bezpieczeństwu i zachowaniu ładu publicznego? Warto się nad tym zastanowić w obliczu coraz częstszych konfrontacji pacyfistycznych Europejczyków z agresją imigrantów oraz przesuwaniem granic moralnych w poczuciu bezkarności. Przykładami, którymi się posłużę, są reakcje na przemoc imigrantów w Śremie oraz starcie hiszpańskiego muzyka Alberto Pugilato z komikiem rzucającym pedofilskie komentarze na temat jego syna. Nowy Ład to przede wszystkim portal, analizujemy i komentujemy bieżące wydarzenia w duchu dbałości o polski interes narodowy. Pozostałe artykuły możesz czytać na https://nlad.pl
Gorzów choć (aktualnie) Wielkopolski w Wielkopolsce wcale nie leży. Jest jednym z miast wojewódzkich w lubuskim. Do 1945 roku Gorzów leżał w granicach Branderburgii i nazywał się Landsberg an der Warthe. Miejscowość Landsberg istniała również w Śląsku, a wcześniej nazywała się Gorzów. Jak więc Gorzów znalazł się w województwie lubuskim i dodatkowo stał się Wielkopolski? Pytamy dr hab. Przemysława Słowińskiego z Akademii im. Jakub z Paradyża, który jest z jednym z ekspertów powołanych do konsultacji ws. zmiany nazwy miasta. "Nadal trwa budowanie tożsamości tej społeczność" - zwraca uwagę historyk.
Główny bohater reportażu "Antysystemowiec" Adama Bogoryja-Zakrzewskiego to Tomasz Klupczyński, właściciel 70 ha ziemi we wsi Ochodza k. Wągrowca w Wielkopolsce. Jest przeciwnikiem integracji z Unią i wszelkim formom komunizacji gospodarki. Nigdy nie korzystał z unijnych dotacji na inwestycje, np. na zakup maszyn rolniczych. Pobiera jedynie dopłaty do tzw. obszarówki, czyli do hektara. Uważa Unię Europejską za kolejny sposób narzucania woli przez instytucje centralne, z czym nie może się pogodzić.
[AUTOPROMOCJA] Pełną wersję video możesz obejrzeć tu: https://wiadomosci.onet.pl/stan-wyjatkowy-podcast-onetu Pełnej wersji podcastu posłuchasz w aplikacji Onet Audio. Możesz pobrać ją tutaj: https://onetaudio.app.link/StanWyjatkowy Zapraszamy na wyjątkowy wieczór ze „Stanem Wyjątkowym”! Już w czwartek 6 czerwca o godzinie 20.00 program NA ŻYWO z udziałem Widzów. W ostatnich godzinach kampanii Andrzej Stankiewicz, Dominika Długosz, Kamil Dziubka i Beata Lubecka odpowiadać na Wasze pytania. Aby wziąć udział w wydarzeniu, wystarczy zarejestrować się na platformie Eventory. Link do zapisów: https://eventory.cc/event/stan-wyjatkowy-live-4 Podcast "Stan Wyjątkowy" został nominowany w plebiscycie "Best Stream Awards" w dwóch kategoriach: premium/original oraz newsy, komentarze, polityka polska. Zachęcamy do głosowania pod linkiem: https://beststreamawards.net/glosowanie/ Zastanawiamy się, czy to przypadek, że akurat w tym tygodniu niektórzy politycy Suwerennej Polski postanowili dyskretnie usunąć logo swojej partii z profili w mediach społecznościowych. No bo z jednej strony wszyscy ziobryści publicznie stoją murem za towarzyszami umoczonymi w złodziejstwo pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości. Z drugiej być część z nich jednak uznała, że szyld partii kojarzonej z okradaniem ofiar przestępstw z należnej im pomocy staje się ciężarem. Zwłaszcza że trwa kampania wyborcza, a część działaczy SP walczy o mandat w Parlamencie Europejskim. Walki z pewnością nie ułatwia fakt, że w ostatnich dniach na partię spadły ciężkie ciosy ze strony prokuratora generalnego Adama Bodnara. Najpierw ogłosił, że wysłał do Sejmu wniosek o uchylenie immunitetu Michała Wosia, byłego wiceministra sprawiedliwości. To on podpisał się pod kwitami w sprawie sfinansowania z Funduszu Sprawiedliwości zakupu Pegasusa. We wniosku prokuratury znalazł się nowy element – zeznania Tomasza Mraza, byłego departamentu Funduszu Sprawiedliwości w Ministerstwie Sprawiedliwości. Ten były współpracownik Marcina Romanowskiego, innego z zastępców Zbigniewa Ziobry, przez dwa lata nagrywał swojego szefostwo Ministerstwa Sprawiedliwości. Zarejestrował ok. 50 godzin rozmów. Nagrania pogrążają ziobrystów. Na Wosiu się nie skończy — na batalię ze śledczymi muszą się szykować sam Romanowski i Dariusz Matecki, partyjny hejter ziobrystów, pokątnie wspomagany milionami z Funduszu Sprawiedliwości. Nie dziwi nas, że obóz władzy chętnie eksploatuje temat taśm, bo to dla Platformy samograj. Jednak sam Donald Tusk skupia się teraz na czymś innym. Po ataku na polskiego żołnierza pojechał do placówki Straży Granicznej w Dubiczach Cerkiewnych i zapowiedział przekazanie "wszelkich dostępnych środków" na obronę granicy. W planach jest przywrócenie strefy buforowej na pasie o szerokości około 200 metrów od linii granicy z Białorusią. Tusk bardzo mocno poszedł w narrację o konieczności ochrony granic właściwie za wszelką cenę. W tym sensie wszedł w buty PiS sprzed kilku lat, co partia Jarosława Kaczyńskiego próbuje wykorzystywać, punktując – jak przekonuje – hipokryzję obozu władzy. Kwestia bezpieczeństwa będzie mieć kluczowy wpływ na wynik wyborów — głosujący swymi kartkami pokażą, czy Tusk jest dla nich w tej kwestii wiarygodny. Swoją drogą, zanosi się na fascynujący finisz kampanii — mandatów mogą nie zdobyć czołowi politycy PiS, tacy jak Jacek Kurski, ani Ryszard Czarnecki, ani nawet Maciej Wąsik i Mariusz Kamiński. Mandatu pewnego nie ma nawet „jedynka” na wielkopolskiej liście PiS Wojciech Kolarski. Prezydencki minister i przyjaciel Andrzeja Dudy walczy wciąż przede wszystkim o rozpoznawalność, bo nawet dla wyborców prawicy do tej pory był kompletnym „nonejmem”. To właśnie dlatego każdy jego spot wyborczy kończy się słowami „nazywam się Wojciech Kolarski”. Przyjaciel Kolarskiego z dużego pałacu wspiera go jak może. Ostatnio w trakcie jednego z wieców w Wielkopolsce prezydent nawiązał nawet do CPK i snuł wizję przyszłości, w których coraz więcej Polaków ma… własne samoloty. Po dwóch kadencjach na prezydenckim fotelu prezydent naprawdę nieźle odleciał.
„Czekam na oficjalne informacje, że lista zostanie zarejestrowana i będę miał zaszczyt walczyć o głosy w Wielkopolsce” – powiedział w Porannej rozmowie w RMF FM Wojciech Kolarski. Prezydencki minister powiedział, że jego kandydatura do PE to pomysł prezydenta. . „Uważam, że przedstawiciel Polski w PE (…) musi przede wszystkim dbać o sprawy Polski w UE” – przyznał polityk. Wojciech Kolarski był pytany również o nasz udział w programie Nuclear sharing. „To jest pytanie o nasze bezpieczeństwo. Czy to zwiększa nasze bezpieczeństwo, czy nie? Oczywiście, że zwiększa” – stwierdził gość RMF FM.
Już w marcu, kiedy prezydent Andrzej Duda odwiedzał wspólnie z Donaldem Tuskiem Biały Dom, mieliśmy wrażenie, że wręcz wyrywa się, żeby z Waszyngtonu skoczyć do Donalda Trumpa. Wtedy otoczenia Joego Bidena zasugerowało po cichu, że może to nie jest najlepszy pomysł. Było jednak prawie pewne, że do spotkania wkrótce dojdzie. I wcale nie jest tak, że tylko polskiemu prezydentowi zależało na kolacji, która odbyła się w środę w nowojorskim – a jakże – Trump Tower. Były włodarz Białego Domu i kandydat Republikanów w tegorocznych wyborach bardzo potrzebuje obrazków jak te, po spotkaniu z Andrzejem Dudą. Chce pokazać, że nie jest izolowany. Ostatnio spotkał się m.in. z Viktorem Orbanem i szefem brytyjskiego MSZ Davidem Cameronem. Wprawdzie obecny rząd krzywo patrzy na to spotkanie, ale i tak wiele zrobić nie mógł. Przekazał sugestie dotyczące tematyki ukraińskiej, która z pewnością pojawiła się w trakcie kolacji. Oczywiście pojawia się pytanie, jakie korzyści chce osiągnąć polski prezydent. Jeśli Donald Trump wygra wybory w USA, Andrzej Duda będzie gospodarzem w Pałacu Prezydenckim tylko przez siedem miesięcy drugiej kadencji Trumpa. Co potem? Stanowisko w strukturach międzynarodowych dzięki wsparciu gospodarza środowej kolacji? Jedno jest pewne. Po 6 sierpnia 2025 r. Andrzej Duda nikogo już nie ułaskawi. Maciej Wąsik i Mariusz Kamiński – jeśli zostaną skazani – tym razem nie mają co liczyć na szczęście. Chyba, że kolejnym prezydentem zostanie kandydat PiS, ale do tego droga daleka. Tymczasem byli szefowie pisowskich służb usłyszeli zarzuty bezprawnego głosowania w Sejmie. Chodzi o wydarzenia po prawomocnym wyroku sądu, który w grudniu ub. r. skazał obydwu panów na więzienie za przekroczenie uprawnień. Marszałek Sejmu wygasił im mandaty, ale ci nie uznali tego faktu i jak gdyby nigdy nic przyszli do Sejmu i głosowali. Inna sprawa, że wtedy jeszcze Szymon Hołowni nie dezaktywował im kart do głosowania. Tak czy inaczej śledczy uznali, że Kamiński z Wąsikiem złamali prawo. Obaj oczywiście uznają to za zemstę Donalda Tuska. Przyznać możemy jedno – premier całkiem niedawno mówił, że sprawa Kamińskiego i Wąsika się nie kończy, a dopiero zaczyna. I coś w tym chyba rzeczywiście jest. Dwójka tych polityków PiS zapewne znajdzie się na listach wyborczych do Parlamentu Europejskiego. Wprawdzie nie wszyscy – i to nawet w PiS – cieszą się z tego, ale Jarosław Kaczyński raczej da im szansę, by wyjechać do Brukseli. Będą mieli immunitet, ale akurat w PE dość łatwo go zdjąć. Nie będzie to więc bezpieczna przystań. Na pewno bardziej opłacalna. Listy układają też inni. Nowa Lewica kłóci się z partią Razem o jedynkę na Śląsku, PSL z Polską 2050 o lidera listy w Wielkopolsce, a politycy Platformy zastanawiają się, jak bardzo „kierownik” namiesza w okręgach wyborczych. Bo to, że namiesza, jest pewne.
Wykład Tadeusza Bańkowskiego, Pruszkowski Uniwersytet Trzeciego Wieku, Miejski Ośrodek Kultury im. A. Kamińskiego „Kamyka”, 4 kwietnia 2019 r. https://wszechnica.org.pl/wyklad/tajemnicze-i-najdziwniejsze-miejsca-w-polsce/ Wykład dla Pruszkowskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku pt. „Tajemnicze i najdziwniejsze miejsca w Polsce” wygłosił Pan Tadeusz Bańkowski – podróżnik i człowiek pasjonujący się Polską. Poznaliśmy ciekawe miejsca oraz zadziwiające cuda natury m.in. kamienny krąg w Odrach, skrzyżowanie rzek koło Wągrowa w Wielkopolsce, Manufakturę w Łodzi (swego czasu największą polską fabrykę włókienniczą). A czy znacie Państwo rondo, od którego odchodzi aż 12 ulic? Kto spodziewałby się istnienia wulkanów w Polsce albo obecności piramid na nadwiślańskiej ziemi? A to jedynie skrawek tajemnic jakie skrywa nasz piękny kraj. Tadeusz Bańkowski - pilot, przewodnik turystyczny, podróżnik i człowiek pasjonujący się Polską Znajdź nas: https://www.youtube.com/c/WszechnicaFWW/ https://www.facebook.com/WszechnicaFWW1/ https://anchor.fm/wszechnicaorgpl---historia https://anchor.fm/wszechnica-fww-nauka https://wszechnica.org.pl/ #polska #podróże #zabytki #zwiedzanie #krajobraz #wycieczki #turystyka #geografia
Ciąg dalszy opowieści o bizantyjskich wpływach. Ruszamy nad Morze Śródziemne i nie tylko. Usłyszysz o stylu neobizantyjskim i jego spektakularnych przykładach: o Złotej Kaplicy w Poznaniu, oranżerii egipskiej w Końskich, czy liturgicznym grzebieniu z Ostrowa Lednickiego. Pojawia się między innymi postać hrabiego Edwarda Raczyńskiego, zafascynowanego Bizancjum i Osmanami.
O nowym maratonie w Wielkopolsce oraz zaproszenia na biegi niepodległości
W naszej historii jest jeszcze wiele do odkrycia, a my, tu w Wielkopolsce, żyjemy uparcie powtarzanymi mitami - to wniosek z dzisiejszej rozmowy. A po drodze pytania: czym mieszkańcy Wielkopolski różnili się (i różnią do dziś) od mieszkańców innych zaborów? Dlaczego Powstaniem Wielkopolskim dowodzili oficerowie z Kongresówki? Czy mamy rację, zarzucając Piłsudskiemu, że po zakończeniu I Wojny Światowej odpuścił zabór pruski? Oto 11 listopada 1918 i kilkanaście kolejnych tygodni w Poznaniu i okolicach, czyli "na zachodzie bez zmian". // Marek Rezler // historyk -------- Wesprzyj nas, będzie nam miło: www.patronite.pl/drugawersja My na www: www.drugawersja.pl My na Spotify: https://spoti.fi/3MWjX9v My na fejsie: www.facebook.com/drugawersja My na YT: https://www.youtube.com/@podcast_poznanski My na insta: www.instagram.com/druga.wersja My na tiktoku: https://www.tiktok.com/@drugawersja
Jeszcze w XVIII wieku los kobiety podejrzewanej o czary był przesądzony: brutalne przesłuchanie, tortury i ostatecznie śmierć będąca wybawieniem od cierpienia. Dziś mamy dla Was opowieść o śledztwie w sprawie ostatnich w Wielkopolsce kobiet zgładzonych w wyniku posądzenia o czarną magię. Przy okazji powiemy też trochę o przyjemności czerpanej z grzebania w archiwach i kłamstwach na temat pochodzenia "w prostej linii od Jagiellona"... // Joanna Lubierska // genealog -------- My na www: www.drugawersja.pl My na Spotify: https://spoti.fi/3MWjX9v My na fejsie: www.facebook.com/drugawersja My na YT: https://www.youtube.com/@podcast_poznanski My na insta: www.instagram.com/druga.wersja My na tiktoku: https://www.tiktok.com/@drugawersja
Tomasz Kowalski pisarz i felietonista napisał już kilka powieści, w tym ostano wywiad - rzekę z Mirosławem Neinertem. Ale w jego dorobku twórczym oprócz takich powieści jak: "Rozmowy na trzech grabarzy i jedną śmierć”, „Mędrzec Kaźni”, czy "Hiszpański dublon" jest również powieść zatytułowana " Nie pozwolisz żyć czarownicy".Tomasz Kowalski bardzo dokładnie zgłębił temat spalenia na stosie kilkunastu kobiet w Wielkopolsce i opierając się na faktach napisał o tym książkę. Ale w wykładzie opowie on również jak kobiety podejrzane o czary traktowano, jak wyglądały ich procesy i w jaki sposób można było być posadzoną o czary.Rozmawia o czarostwie i pisarstwie z Tomaszem Kowalskim Marek Mierzwiak
Jaki związek ma turbina wiatrowa z aktywizmem społecznym? Jak brać sprawy w swoje ręce i co zrobić, żeby się odnaleźć na emigracji- między innymi o tym rozmawiamy w kolejnym Śniadaniu w Dallas z Anna Krenz - artystką, aktywistką i architektką z Berlina. Anną Krenz pochodzi z Poznania, mieszka od lat w Berlinie, a pracuje w Danii. To kobieta petarda, której każda aktywność zasługuje na osobny podcast! Kobieta o wielu talentach, osobowość renesansowa!
Poznański Fort VII, w którym działa Muzeum Martyrologii Wielkopolan, to pierwszy obóz koncentracyjny w okupowanej Polsce i największy w Wielkopolsce ośrodek eksterminacji polskich elit. Został wybudowany jeszcze w XIX wieku (1876-1880) i wszedł w skład zewnętrznego obwodu Twierdzy Poznań, czyniąc z tego miasta największą twierdzę niemiecką u wschodnich granic II Rzeszy. To tutaj w czasie II wojny światowej Niemcy uruchomili pierwszą komorę gazową w ogóle, to tutaj istniało nieoficjalne centrum szkoleniowe dla SS-manów. Niestety wiedza o tym strasznym miejscu jest wciąż niewielka. W ostatnich latach w Forcie VII prowadzono wielomilionowy remont. Wartość inwestycji wyniosła blisko 24 miliony złotych, z czego 11 milionów to dofinansowanie ze środków unijnych. Od kwietnia miłośnicy historii II wojny światowej, podróżujący szlakiem starych zamków czy fortyfikacji mogą zobaczyć niedostępne do tej pory cele na lewym majdanie Fortu, zwiedzić prawy majdan czy przejść ścieżką zwiedzania w suchej fosie. Przez następne lata będą prowadzone dalsze prace.
Z prof. Grzegorzem Gorzelakiem, dyrektorem Centrum Europejskich Studiów Regionalnych i Lokalnych UW (EUROREG) rozmawia Justyna Duriasz-Bułhak z Fundacji Wspomagania Wsi. 11 lipca 2014 [37min] https://wszechnica.org.pl/wyklad/od-czego-zalezy-tempo-rozwoju-lokalnego-i-sukces-lokalny-wywiad-z-prof-g-gorzelakiem-dyrektorem-centrum-europejskich-studiow-regionalnych-i-lokalnych-uw-euroreg/ Czy Polska jest krajem zróżnicowanym pod względem tempa rozwoju? Jakie piętno w rozwoju kraju odcisnęły zabory? Jaki powinien być lokalny lider, elita, przedsiębiorcy a wreszcie mieszkańcy, którzy chcieliby ten sukces lokalny osiągnąć? Jakie są koszty sukcesu lokalnego? Jak mówi prof. Grzegorz Gorzelak, Polska znajduje się w grupie krajów o średnim wewnętrznym zróżnicowaniu rozwoju w porównaniu z innymi krajami świata. Sukces i dzisiejszy dobrobyt jednych regionów Polski względem drugich zależne są od czterech składowych: „Mamy w Polsce do czynienia ze zbieżnością czterech wymiarów zróżnicowań przestrzennych: historycznie nagromadzonego bogactwa (zamożności), po drugie procesów transformacji, które znacznie lepiej przebiegały w wielkich miastach, w Wielkopolsce, Ziemiach Odzyskanych (…), po trzecie zachowań politycznych właśnie odzwierciedlanych tymi wyborami, po czwarte (…) umiejętnością organizacji działań zbiorowych (…) jeśli te cztery wymiary się nałożą to możemy sformułować hipotezę, że one się nawzajem wzmacniają, czyli że na ziemiach które były zamożniejsze w wyniki długich procesów historycznych proces transformacji przebiega sprawnie i lepiej, postawy są bardziej promodernizacyjne i prorozwojowe, a mniej zachowawcze i prokonsumpcyjne, samorządy funkcjonują nieco lepiej.” Późne średniowiecze i renesans przyniosły Polsce innowacyjność, min. lokowanie miast na prawach zachodnich (a tym samym nadawanie praw miejskich, przywileje służące rozwojowi), innowacje technologiczne, czy nowości w rolnictwie. Co ciekawe rzeka Wisła filtrowała te „nowości” nadchodzące z zachodu i tylko pięć miast na wschód od Wisły ulokowano na tych prawach. „To są procesy milenijne” – powiedział o rozwoju prof. Grzegorz Gorzelak, przywołując Jane Jacobs (światowej sławy urbanistkę), która twierdziła, że cały postęp ludzkości dokonał się w miastach. Druga składowa pierwszego wymiaru zróżnicowania przestrzennego, która do dziś jest widoczna to zabory, które dotknęły Polskę w latach 1795 – 1918. Różnice widoczne są wręcz wzdłuż zaborowych granic: to nie tylko inne zagospodarowanie terenu, wielkość majątków, struktura gospodarcza, ale także preferencje polityczne (będące odzwierciedleniem postaw, wartości). Przeszłość zaborowa ma także wpływ na przemiany w Polsce po 1989 roku oraz dzisiejsze postawy Polaków, czyli trzeci i czwarty wymiar przestrzennego zróżnicowania rozwoju w naszym kraju. *** Grzegorz Gorzelak jest profesorem nauk ekonomicznych, specjalizującym się w problematyce rozwoju regionalnego i lokalnego. Kieruje Centrum Europejskich Studiów Regionalnych i Lokalnych (EUROREG) Uniwersytetu Warszawskiego. Jest twórcą i redaktorem naczelnym kwartalnika „Studia Regionalne i Lokalne” oraz przewodniczącym zarządu stowarzyszenia Regional Studies Association – Sekcja Polska. Na jego dorobek składa się autorstwo i redakcja ponad 60 książek oraz ponad 260 artykułów i rozdziałów w książkach, w znacznej części opublikowanych za granicą. Znajdź nas: https://www.youtube.com/c/WszechnicaFWW/ https://www.facebook.com/WszechnicaFWW1/ https://anchor.fm/wszechnicaorgpl---historia https://anchor.fm/wszechnica-fww-nauka https://wszechnica.org.pl/ #euroreg #rozwójlokalny #rozmowywszechnicy
W najnowszym odcinku Śniadania w Dallas posłuchajcie o miłości do Stanów Zjednoczonych. Ludmiła Mituła zaprasza na spotkanie z Mają Nowacką, największsą miłośniczką USA w Polsce. Maja pochodzi z Wrześni w Wielkopolsce, ale sercem od dziecka jest w Stanach Zjednoczonych. Z wykształcenia jest germanistką. Przez ponad 7 lat była Export Managerem w branży Automotive w polskiej firmie działającej na rynku niemieckojęzycznym. Szereg zdarzeń spowodował, że na koniec roku 2022 zrezygnowała z pracy w korporacji na rzecz spełniania własnych marzeń tj. „życia na własnych zasadach”... Stąd jest pomysł na założenie bloga USA Lovers! usa.lovers.pl Oprócz prowadzenia bloga, Maja zaprasza do siebie na wirtualne „Amerykańskie Domówki” Polaków mieszkających w USA. I od gości nie może się opędzić. Każdy chce być zaproszony. W ten sposób zaczęła żyć swoim amerykańskim snem w Polsce. Gratulujemy pomysłu!
Cześć tutaj Leszek. Jestem były grubasem i byłym płaskoszosowcem. Od momentu zakupu pierwszej szosy do dziś wiele się wydarzyło. Miałem okazję m.in. przez totalny przypadek odkryć piękno górskiego kolarstwa szosowego. Niemal każdego z nas prędzej czy później czeka dotarcie do ściany. Dlatego im wcześniej się dowiesz jak totalnie inne jest kolarstwo szosowe uprawiane na Mazowszu, w Wielkopolsce, Kujawach od tego na południu Polski czy Europy tym dla Ciebie lepiej. https://www.youtube.com/watch?v=slFG8VS8u5g PIerwszy problem to brak skali porównawczej. Jeśli jak ja - początkowo jeździsz tylko tak, żeby się zbytnio nie zmęczyć to może być kiepsko po zderzeniu nawet z najmniejszym podjazdem. Dla mnie podjazd pod Górę Kalwarię o długości 300 metrów i 20 metrach przewyższenia powodował drżenie nóg i niekontrolowane odruchy fizjologiczne. Przy tym uważałem, że to jest absolutne maksimum jakie da się pokonać rowerem. Jednak to w slangu kolarskim jedynie hopka lub zmarszczka. Bardziej wytrenowany kolarz tylko na chwilę stanie w korbie i koniec hopki. Zupełnie, kompletnie czym innym jest pokonywanie długich, wielokilometrowych pojazdów. To może być 10 lub 20 kilometrów jazdy non stop pod górę o średnim nachyleniu 8 albo 10%. Jak coś takiego w ogóle ogarnąć będąc początkującym? Przede wszystkim spokojnie. Swoim równym tempem bez szarpania i popisów. Emocje zostaw sobie na koniec. W miarę możliwości zapoznaj się wcześniej z profilem podjazdu. Jak się zaczyna. Czy najbardziej stromo jest na początku a może na końcu? Przy tym przestań patrzeć na innych kolarzy. Nie próbuj broń może nikogo doganiać albo na siłę trzymać czyjeś tempo. Nawet podczas jazdy w grupie zasada jest taka, że każdy leci według swoich możliwości. Jeśli zaraz na samym początku wystrzelisz ponad siły po kilkunastu minutach wykorkujesz. Możesz przyjechać z 5 minutami straty, albo wcale zaliczając po drodze zgon. Pamiętacie jak opowiadałem o prawidłowej kadencji? W górach podczas długiej wspinaczki nie będzie to miało zastosowania. Oczywiście, optymalne będzie utrzymywać te 90 obrotów korbą na minutę bez względu na stromiznę. Jednak w rzeczywistości często zdarza się, że jest to po prostu niemożliwe. To co moim zdaniem jest bardzo ważne w górach to umiejętność jazdy stojąc w korbie. To kompletnie inny rodzaj pracy. Zadaj sobie pytanie kiedy ostatnio pedałowałeś/aś na stojąco na bardzo twardym przełożeniu przez przykładowo 3 minuty bez przerwy . Dlaczego? Ponieważ mogą się zdarzyć takie podjazdy, gdzie nie dasz rady inaczej podjechać. Tymczasem mając wytrenowane nawet bardzo powolne pedałowanie na stojąco jesteś w stanie pojechać i 15% bez konieczności prowadzenia roweru idąc obok niego, nawet przy masie 100 kg i napędem 34-30. Tutaj świetnie sprawdzą się ćwiczenia na trenażerze realizowane zimą choćby przy użyciu ZWIFTA z ustawioną opcją Training Difficulty na 100% rzeczywistego oporu na trasach Epic KOM, Ven Top lub Alpe Du ZWIFT. Możesz sobie w głowie rozpisać plan zawierający jeden podjazd tygodniowo. Nie ma chyba lepszego sposobu na adaptację mięśni nóg, obręczy barkowej i pleców do ciężkiej i długiej pracy na przemian na siedząco i na stojąco. To boli, ale w realu mało co Cię zaskoczy. Kolejna kwestia to konfiguracja napędu w naszym rowerze. Przednie i tylne zębatki mogą mieć różne rozmiary. Być może Twoja kaseta ma tylko 28 ząbków i warto na początek wymienić ją na większą. Sam nie jestem zwolennikiem takiego sposobu rozwiązywania swoich ograniczeń, jednak lepiej ulżyć sobie większą ilością zębów, niż umarnąc na Przehybie, Magurce czy Przełęczy Karkonoskiej. Dodatkowym utrudnieniem w górach będzie problem z adaptacją cieplną. Musisz być przygotowany do jazdy z prędkością 9km/h, z niemal maksymalnym tętnem przez 45 minut. Albo 90. Nie ma wiatru, leje się z Ciebie. Trzeba dużo pić bez schodzenia z roweru przy tym cały czas siłowo depcząc pedały. Znów wracam do zimowego trenażera. To też da się z pewnym stopniu wytrenować. Skoro zahaczyliśmy o tętno to dobrze jest znać swój próg tlenowy. W mega skrócie - jest to wartość powyżej której nie powinieneś przekraczać mając przed sobą długi podjazd. Stad po pierwsze warto jeździć na codzień z pulsometrem, po drugie warto je analizować pod kątem wybijania nam korków. Ja wiem, że chcąc na przykład atakować Col Du Galibier na dystansie 18 km i średnich 10 procentach nie powinienem zmuszać serca do pracy powyżej 165 uderzeń serca. Dla każdego jest to inna wartość. Tak samo jak każdy ma inne tętno spoczynkowe i maksymalne. Bo ja śpiąc notuje 45 uderzeń i jednocześnie totalne maksimum to tylko 191. Tak mam. Naszą wydolność sercowo - naczyniową oczywiście możemy rozbudowywać mocnymi treningami oraz utratą zbędnej masy. No i na prawie koniec oczywiste - każdy kilogram pod górkę ciąży. O ile na płaskim nasza nadwaga nie ma aż takiego znaczenia to w górach owszem. Wykładniczo niemal wraz z każdym procentem wzniosu i kilogramem wagi będzie ciężej. To moja zachęta do tego, żeby kontrolować co i ile jemy. Zaoszczędzoną kasę warto z kolei przeznaczyć na fajne lekkie koła do naszego roweru albo bardzo przewiewne ciuchy. Ostatni punkt to zjazd. Czasem wolę podjeżdżać niż zjeżdżać. Dlaczego? Bo tutaj często się bardzo marznie. Pamiętaj, że spoconym przy niskiej temperaturze na szczycie będzie naprawdę chłodno już na kilka chwil po dotarciu do końca segmentu. Polecam zawsze mieć przy sobie jakąś kurteczkę, rękawki, bluzę albo nogawki. Do tego oczywiście mnóstwo koncentracji oraz nieco teorii na temat sztuki pokonywania podjazdów o czym mówiłem już w poprzednim wideo do którego odsyłam, Odsyłam również do mojego Instagrama na którym pokazuję jak trenuję. Zapraszam też do mojego sklepu z ciuchami i akcesoriami made in Poland za sprawą którego jestem tutaj.
Jak w 2015 roku ktoś mi opowiadał, że dojechał do pracy 13 km na rowerze to byłem pełen podziwu. Gdy 2016 ktoś na szosie pokazał mi swój trening 30 kilometrowy to mówiłem, że jest ultrakomarzem. Kiedy na zainstalowałem Stravę zobaczyłem, że są ludzie, którzy potrafią zrobić nawet 100. Pomyślałem - wariaci. Gdy w 2016 roku zrobiłem pierwsze 13 kilometrów na szosie byłem dla siebie pełen podziwu. Gdy po miesiącu pojechałem 30 to uważałem się za ultrakolarza i umierałem przez kolejne dwa tygodnie. Tu pojawił się sufit nie do przebicia, ani głową ani tyłkiem. Z perspektywy trzepaka, leszcza, pączka, kluska chciałbym na przykładzie moich błędów powiedzieć jak przygotować się do robienia dłuższych dystansów na rowerze. https://youtu.be/l6GxfkZ6F2M Przy tym zaznaczam, że nie jestem i nie będę nigdy ultrasem. Nigdy nie siedziałem na rowerze dłużej niż 10 godzin netto, jednak wiem, że większość z nas nie ma ambicji do bicia dystansu przez 28 godzin. Całe to wideo można streścić w jednym zdaniu. Aby robić długie dystanse, powinno się robić długie dystanse. Dziękuję. Tak, bo tylko osobista praktyka jest w stanie pokazać nam najsłabsze ogniwa. Początkowo będzie to po prostu brak adaptacji tlenowej naszego organizmu. Wydolności i wytrzymałości. Spokojna jazda przelotową prędkością 31 km/h dla wytrenowanego zawodnika faktycznie jest chillowa. Jednak dla mnie na początku to była walka o życie. Skoro przekraczam tętnem strefy tlenowe jadąc tak naprawdę w beztlenie to nie mam szans jechać takim tempem przez więcej jak godzina maks. Po prostu ścina człowieka, nogi odmawiają posłuszeństwa, chce się rzygać, pojawiają się Mroczki. Samo w sobie to może jest dobrą jednostką treningową, ale dla poprawy naszego tempa, a nie wytrzymałości przy długotrwałym wysiłku. To problem nie tylko początkujących, bo większość z nas zaczyna długie dystanse za mocno nie zostawiając sobie rezerw na potem. Stąd wniosek, że trzeba zachować pewien gradient, rezerwę, margines. Oczywiście ciężko o to kiedy jedziemy w mocniejszej grupie i dochodzą do tego jeszcze problemy związane z brakiem techniki jazdy na kole. Wtedy nie dość, że jedziemy ponad siły to jeszcze nie potrafimy oszczędzać sił chowając się za innymi. Ja miałem dokładnie tak samo, dlatego w pewnym momencie dłuższe jazdy zacząłem ogarniać sam. Trochę ze wstydu a trochę po to, aby wyczuć swoje własne tempo. Tak wskoczyła dziewicza pięćdziesiątka na raz bez chwili zatrzymania przy wadze ponad 100 kg. Dumny byłem tak ogromnie, że z tej okazji postanowiłem sobie kupić kask aero. Przy tej okazji powiedziałem nieco o swojej przeszłej masie. Czy ona ma na długim dystansie aż tak duże znaczenie. I tak i nie. Zauważcie, że większość długodystansowców wcale nie jest niesamowicie wycieniowana. To oznacza, że dla nich priorytetem być może jest siła, wytrzymałość tlenowa a nie masa. Z drugiej strony im jesteś lżejszy, tym mniejszy wysiłek energetyczny wkładasz w rower na podjazdach oraz na wietrze. Z trzeciej przesadna nadwaga obniża komfort jazdy. Szybciej męczą się nadgarstki, plecy oraz tyłek. Bez względu na to jakie masz spodenki, rękawiczki, siodełko oraz fitting. To jest kolejny argument, aby schudnąć i trzymać optymalną wagę, nie magazynować przesadnie dużo węglowodanów i tłuszczu o czym będzie jeszcze za chwilkę. Mi zrzucenie wagi bardzo pomogło w poprawieniu swojej wytrzymałości. Redukując do 79 kg poczułem bardzo dużą różnicę i przejechanie 100 km nie było już tak dużym wyzwaniem jak na początku, kiedy to 3 godziny siedzenia na rowerze longiem oznaczało prawdziwą walkę o życie i odpływ całej krwi z mózgu do nóg. Leżałem w wannie przez 2 godziny i starałem sobie przypomnieć gdzie ja dzisiaj byłem. Tak naprawdę każde 5 kg redukcji nadwagi da bardzo wymierne efekty na trasie. Spada nasze zapotrzebowanie energetyczne podczas jazdy przez co unikamy tak zwanych bomb, czyli stanu w którym poziom cukru spada tak bardzo, że chce się zejść z roweru i płakać. Uczymy się przez to też bardziej racjonalnie jeść zarówno przed, w trakcie oraz po treningu. Ja mam tak, że mogę ruszyć na czczo. Nawet o 18 bez jedzenia dam radę pójść na dwugodzinny rower i dojechać. Przez całe życie nie jadałem śniadań, potem siedziałem w stresującej pracy w której mnie mdliło, następnie siadałem od razu na rower i robiłem wartko te 50 lub 60 km. Moje podejście do jedzenia zmieniło się wtedy, gdy zacząłem robić te powiedzmy 90 na raz. Jak dziś pamiętam mój największy życiowy zjazd. Wracałem na rowerze z Warki do Konstancina. Pod masakryczny wiatr. Wokół pola. Ja bez choćby żelu energetycznego czy banana. Już ponad 2 godziny jazdy. Zatrzymałem się na przystanku i rozważałem gdzie i do kogo zadzwonić. Przekroczyłem tę magiczną barierę. Dla mnie to właśnie mniej więcej 2,5 h. Po tym czasie musze naprawdę zacząć jeść. Zapomniałem o tym kiedyś nawet na własnej ustawce wyruszającej z Gliwic do Raciborza. Klasyk. Setka do zrobienia, za mocno zacząłem i nic nie jadłem. Cudem znalazłem w zasobniku przeterminowany żel. Bez niego sam odpadłbym ze swojej ustawki i nawet nikt by nie zauważył. Nie, pomimo roku po terminie o dziwo mi nie zaszkodził. Zabieranie wody, jedzenia, awaryjny żel w kieszeni, ogarnięcie sobie wcześniej na mapie stacji i sklepów to podstawa na trasie. Jednak pamiętaj, że można przegiąć w dwie strony. Nie jeść na trasie nic i wykorkować. Albo jak ja stawać zawsze w cukierni po lody albo paczki i warunkować sobie niezdrowe żarcie sportem. Pół biedy kiedy nie masz nadwagi. Ja tak robiłem mając do zrzucenia 40 kg zajadając wysiłek słodyczami. A no bo spalę te 2000 kcal to mogę sobie pozwolić na bezwartościowe żarcie cukru z tłuszczem. Nie mówię, że nie powinno się pić piwa zero albo jeść lodów na trasie. Chodzi o umiar. Batonik a nie cała czekolada. Piwko zero ale jedno. Izotonik zamiast soku pomarańczowego. Rozważ też przetestowanie kofeiny. Jak na Ciebie będzie działać podczas wysiłku. Czy nie pojawi się na przykład biegunka albo poczucie niepokoju. Z psychologicznego punktu widzenia na dłuższą jazdę warto zabrać nie tylko dętkę i pompkę, ale też awaryjny żel, kopiko, batonik owocowy bez dodatku syropu glukozowo-fruktozowego. Robienie dłuższych tras to też test absolutnie całego naszego sprzętu i odzieży. Nagle może się okazać, że powyżej pewnego limitu czasu albo kilometrów spodenki okazują się nas ocierać, bo są na przykład za duże, albo za małe. Siodełko nagle okaże się za mało ergonomicznie, albo niepotrzebnie pochylone w którąś stronę. Na jaw wychodzi też na przykład brak rękawiczek z amortyzacją bo zaczyna nam prócz pupunci drętwieć też cała ręka. A może w ogóle mamy dramatyczną pozycję na rowerze, bo nie było czasu przejść się do lepszego sklepu rowerowego aby spojrzeli na nas. Potem dochodzi do tego na przykład źle dobrany but. Jest za duży i zaczynamy człapać wraz z każdym obrotem. Mamy nie obcięte pazury i okazuje się, że pojawiła się krew na skarpetkach. A może niedoleczone hemoroidy, które w najmniej oczekiwanym momencie mogą pęknąć. To niby detale, ale każdy z nich z osobna może sprawić, że zostaniemy w szczerym polu. Jak ja, kiedy nie sprawdziłem, że jadę przez 50 km z mocniejszym niż się wydawało wiatrem a trzeba jeszcze jakoś wrócić nie mając przy sobie ani jedzenia, ani gotówki ani karty. Żrąc nielegalnie niedojrzałe jabłka w losowym sadzie. Ubranie to też jedna z podstaw. Jeśli mieszkasz w Wielkopolsce albo na Mazowszu to jeszcze luz. Gorzej jak zabierasz się na górską wyprawę mając na sobie krótki rękawek. Na płaskim będzie Ci super. Pod górkę też. Jednak jeśli na szczycie z 17 stopnii zrobi się 10 a Ty jesteś cały przemoczony to współczuję Ci na zjeździe. Zawsze zabieraj ze sobą zapasową bluzę albo choćby taką cienką kurteczkę, która chroni przed wiatrem i wodą. Na jesieni i wiosną zawsze mam w kieszonce też nogawki, które w 1 minutę przerobią moje krótkie spodenki na długie. Dlaczego? Bo już kiedyś pojechałem do Bielska Białej na tournee w słoneczny dzień. Jest rano, 19 kresek, dobre prognozy. Po południu zrobiło się 12 i zaczęło masakrycznie lać. Przemarzło mi wszystko do tego stopnia, że nie byłem w stanie trzymać kierownicy. Uratował mnie wiejski sklep z odzieżą używaną. Wracałem na rowerze mając na sobie palto zimowe ze szmateksu. To czego jako mieszkaniec Mazowsza jeszcze nie robiłem to sprawdzanie przewyższeń na trasie. Można zrobić 100 km wraz z dwustoma metrami przewyższeń, a można też pojechać 100 km po górach gdzie będzie 2500 w górę. Jedna i druga trasa to coś kompletnie innego. Wraz z doświadczeniem zyskasz zdolność do określenia trudności tripu patrząc na samą relację wzniosu do dystansu. Dzięki temu będziesz wiedzieć, że na pewno nie wrócisz po 3 godzinach do domu, tylko po sześciu. To jeszcze o czym trzeba pamiętać moim zdaniem przy długim wysiłku fizycznym to łeb. Nie mówię o kasku. O psychice. Będąc zmęczonym fizycznie łatwo jest o napad rezygnacji, smutku, zwątpienia. To są takie bardzo dziwne etapy. Na początku możemy czuć niedosyt motywacji. Po godzinie pojawia się ekscytacja i większa skłonność do tego, aby jeszcze docisnąć. Po 5, 6, 10 godzinach podstępnie może zacząć zjadać nas kortyzol. Jedziesz i samoczynnie włącza się narzekactwo, wkur wkurzenie, rezygnacja, apatia, albo w skrajnej sytuacji chce się po prostu płakać. Bez powodu. To znak, że to albo nie ten dzień, albo nie byliśmy odpowiednio zregenerowani, wyspani. Tak, bo sen też ma ogromne znaczenie. Spróbuj zrobić daleki dystans po 4 godzinach snu... Wszystko co Wam dzisiaj powiedziałem to mój punktu widzenia na dalekie dystanse, choć nie nie zawsze jestem ich orędownikiem. Mnie bardziej kręci ściganie się, a dalekie trasy w tak zwanym tlenie, który zazwyczaj nawet nie jest tlenem tylko monotonnym tempem rozgrzewkowym źle wpływa na rozwój moich wyników na krótkich czasówkach. Miejcie na to też uwagę. Jednak wracając do tematu - daj sobie czas na adaptację do długich tras na rowerze. Nie popełniaj moich błędów i nie rzucaj się z rowerem na głęboką wodę. Nie oglądaj się na innych. Stopniowo zwiększaj pokonywane dystanse. Daj sobie szanse na błędy. Rozważ zrzucenie kilku kg. Poznawaj narzędzia do planowania tras jak choćby Strava Routes, patrz nie tylko na kilometry i na przeklętą średnią, ale także na wznios. Zawsze zabieraj kasę, dętkę, coś w razie niepogody i nadmiar wody. Ucz się liczyć samemu na siebie. Otaczaj się ludźmi, którzy Cię nie zostawią na trasie, którym ufasz. Unikaj bufonów i wszystkich, którzy próbują Ci udowodnić, że mają małego wacka. I najważniejsze. Liczby są dla Ciebie. Rower jest dla Ciebie.
Dyrektor CMWP SDP przybliża sylwetkę działającego w Wielkopolsce uczestnika konspiracji czasu II wojny światowej i podziemia antykomunistycznego.
"Urodził się w roku 1902 w Wielkopolsce, w Mogilnie, był synem nauczyciela, a znany był przede wszystkim jako publicysta związany z rozmaitymi organami prasy śląskiej, głównie jako publicysta »Prosto z mostu«" - tak o swoim dziadku Alfredzie Jesionowskim mówiła na antenie Dwójki prof. Olga Płaszczewska.
Branżowisko numer 171 to m.in. podróż do województwa wielkopolskiego, ponieważ postanowiliśmy sprawdzić, które firmy zasługują na miano liderów rynku okien i drzwi w tamtejszym regionie. Wszystko za sprawą naszego cyklu, w ramach którego przedstawiamy liderów z poszczególnych części Polski. Okazuje się, że w Wielkopolsce znajdziemy najwięcej firm z listy TOP 350 polskich producentów. Znajduje się ich tam bowiem aż 60. To absolutny rekord (drugie w tym zestawieniu województwo małopolskie to 42 producentów stolarki). Drugi temat odcinka to podróż na południe Polski, gdzie Eko-Okna kontynuują swoją falę inwestycji. Tym razem w Wodzisławiu Śląskim, gdzie powstaje nowy zakład produkcyjny, w którym zatrudnienie znajdzie ok. 3 tys. pracowników. Ponadto firma zainwestowała w swoim istniejącym już zakładzie w automatyzację produkcji ślusarki aluminiowej. Zatem dzieje się u największego producenta stolarki w Polsce. Nie zabrakło też innych ciekawych informacji, które w skrócie przedstawiliśmy w audycji, a pełną ich treść znajdziecie w serwisie ForumBranzowe.com. Zachęcamy do lektury. W Krótkim Przeglądzie Ekonomicznym omówione zostały z kolei wyniki finansowe takich firm jak: Sun Winner, Jeld-Wen, NSG, AGC oraz Fakro. Nie zabrakło też Stoll Street, czyli naszego cyklu giełdowego, w którym przyglądamy się notowaniom spółek branżowych. Na koniec oczywiście suchar.
Pleszew – kilkunastotysięczne miasto powiatowe w Wielkopolsce. W sąsiedztwie brak wielkich metropolii. Zwarta zabudowa miasta, szkoły i park wodny, strefa ekonomiczna. Czy to wystarczy, żeby tytułować się pierwszym w Polsce miastem 15-minutowym? W najnowszym Międzymiastowo rozmawiamy o tym jak w praktyce wygląda realizacja idei miasta 15-minutowego w realiach Polski powiatowej. Jakub Kucharczuk rozmawia z profesorem Polskiej Akademii Nauk, Arkadiuszem Ptakiem, który od 2018 r. jest również burmistrzem Pleszewa. Produkcja tego odcinka została sfinansowana ze środków otrzymanych w ramach Rządowego Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich na lata 2018-2030, których operatorem jest Narodowy Instytut Wolności - Centrum Rozwoju Społeczeństwo Obywatelskie. Pozyskany grant pozwoli umożliwia nam rozwijać nie tylko nasz podcast, ale i inne działania w tematyce miejskiej na portalu klubjagielloński.pl.
Dziś będziemy mówić o Joannie Żubr i Księstwie Warszawskim. Najpierw jednak chciałbym zapytać czy wiecie jak długo trwały zabory? Jak długo nie było Polski na mapie Europy?To prawda Polska była pod zaborami przez 123 lata. Jednak był wtedy, był podczas zaborów okres, kiedy przynajmniej część Polski była wolna i niepodległa. Jak się nazywał kraj, który powstał w 1807 roku?W 1807 powstało Księstwo Warszawskie i istniało aż do 1815, czyli prawie 8 lat. Właśnie w tym okresie stała się sławna Joanna Żubr. Była ona kobietą żołnierzem. Czy jakieś inne kobiety też służyły w wojsku?Historia mówi o wielu kobietach, które walczyły. Np. w Biblii mowa jest o Jael. Z kolei królowa Brytów bodika walczyła z Rzymianami, a Joanna d'Ark walczyła z Anglikami. Na wojnach walczyli jedank głównie mężczyźni. W dawnych czasach nie było pielęgniarek, a żołnierze musieli sami sobie przygotowywać jedzenie i prać swoje rzeczy. Niektórzy zabierali więc na wojnę swoje żony. Gdy byli ranni żony się nimi opiekowały. W armii francuskiej były także kobiety. Nazywano je markietankami. Nie były one żołnierzami, ale pomagały. W armii brytyjskiej w tamtych czasach pozwalano aby 6 żołnierzy w każdej kompanii miało ze sobą żony i dzieci. Tak więc w każdym takim oddziale mogło być 6 kobiet wraz z dziećmi. Dzisiaj będziemy mówić o Joannie Żubr. Niektórzy także ją nazywają markietanką. Czy ona była taką pomocnicą czy była żołnierzem?Zanim jednak do tego przejdziemy powiedzmy trochę o Księstwie Warszawskim. W odcinku 14 mówiliśmy o historii Legionów Polskich we Włoszech oraz powstania Mazurka Dąbrowskiego, pieśni, która jest teraz hymnem Polski. Mówiliśmy wtedy o dwóch postaciach.Czy pamiętacie kim był Wybicki? Najważniejsze co napisał Józef Wybicki to oczywiście Mazurek Dąbrowskiego, który później został hymnem, ale nas dzisiaj interesuje szczególnie ta odezwa. O tym jednak za chwilę.A pamiętacie kim był Jan Henryk Dąbrowski? Dąbrowski był generałem, który dowodził Legionami Polskimi we Włoszech. To właśnie o nim Wybicki napisał w hymnie: “Marsz, marsz, Dąbrowski, Z ziemi włoskiej do Polski”. Czy te słowa hymnu się spełniły? Czy Dąbrowski przyszedł do Polski aby ją wyzwolić?W 1806 roku Dąbrowski i Wybicki spotkali się z Napoleonem w Berlinie. Współpracowali oni z Napoleonem już we Włoszech. Teraz Napoleon pokonał Prusaków i chciał stworzyć państwo polskie. Generał Dąbrowski i poeta Wybicki spotkali się z Napoleonem i napisali odezwę do Polaków w Wielkopolsce, aby ci się zbuntowali. W ten sposób wybuchło powstanie wielkopolskie, które trwało od listopada tego 1806 roku, aż do lutego 1807 roku. Powstało wtedy państwo, które się nazywało: Księstwo Warszawskie.August Mocny był kiedyś królem Polski, teraz jego prawnuk Fryderyk August I został księciem warszawskim czyli władcą Księstwa Warszawskiego. Jaki był herb tego państwa?Herb Polski to biały orzeł na czerwonym tle. Z kolei herb Wettynów przypomina trochę zebrę. Wettynowie z Saksonii mieli herb składający się z 10 czarnych i żółtych pasów. Tak więc herb Księstwa Warszawskiego to było połączenie tych dwóch herbów. Połowa to była taka czarno-żółta zebra, a druga połowa to orzeł na czerwonym tle.Napoleon pokonał Prusaków i dlatego Księstwo Warszawskie powstało z ziem zaboru pruskiego. Jak pewnie pamiętacie zabory to podział Polski na trzy części. Część zabrała Rosja, część Austria, a część Prusy. Teraz nie powstała ponownie cała Polska, ale tylko ta część, którą zabrali Prusacy.Gdzie mieszkała Joanna Żubr ze swoim mężem?Maciej Żubr i jego żona Joanna mieszkali w zaborze rosyjskim. Chcieli się przeprowadzić do Księstwa Warszawskiego, ale władze rosyjskie nie pozwalały na to. Tak więc Maciej i Joanna pojechali najpierw do zaboru austryjackiego i stamtąd chcieli pojechać do Księstwa Warszawskiego. Nie mieli jednak paszportu, co więc zrobili?W Austrii było sanktuarium maryjne. Joanna udawała, że jest szalona, a Maciej twierdził, że wiezie ją do tego miejsca, aby tam została uzdrowiona. W ten sposób udało im się przedostać do zaboru austriackiego. Tam jednak zostali okradzeni. Później Macieja zamknięto w więzieniu, aby wyjść Joanna zapisała go do armii austryjackiej. Później wykupiła go z tej armii. Przez to nie mieli już pieniędzy na dalszą podróż. Na szczęście trafili do Puław do Czartoryskich. Dostali od nich pieniądze na drogę. Niestety wtedy Maciej zachorował. Joanna go pielęgnowała i tak pierwszy raz uratowała mu życie. Ale dlaczego Joanna wyruszyła razem z mężem?Niestety Maciej dostał tylko stopień kaprala i tylko tyle pieniędzy, że mógł utrzymać wyłącznie siebie. Postanowili wtedy, że Joanna utnie sobie włosy i będzie wszystkim mówić, że jest młodszym bratem Macieja. Nie było wtedy jeszcze żadnej wojny.Wszyscy żołnierze dostali taki sam rozmiar munduru. Dla niektórych te mundury były za duże. Dla innych za małe. Joanna poprawiła mundur swojego męża. Gdy inni oficerowie zobaczyli, że jego mundur jest zrobiony na wymiar też chcieli mieć takie. Maciej mówił, że to jego młodszy brat jest krawcem. W ten sposób Joanna zarabiała nawet więcej pieniędzy niż jej mąż. Jej mąż dostawał żołd, czy wiecie co to znaczy?Ale dlaczego nikt nie poznał, że Joanna jest kobietą?W tamtych czasach żadna kobieta nie nosiła spodni. Tak więc wszyscy myśleli, że Joanna jest chłopcem, a nie dziewczyną.Joanna potrzebowała materiały na te mundury. Często więc chodziła do sklepu, a była wciąż przebrana za żołnierza. Właścicielka tego sklepu w Warszawie myślała, że to młody żołnierz i chciała wziąć z nią ślub.Później jednak się wydało, że jest dziewczyną. Poprosiła wtedy dowódcę, żeby pozwoliłJoannie pozwolono zostać w wojsku, ale nikt jej nie płacił żołdu. Musiała też sama zapłacić za mundur i karabin. Na szczęście ona zarabiała wtedy szyciem mundurów.Początkowo armia Księstwa Warszawskiego nie musiała walczyć. Joanna zarabiała wtedy szyciem. Jednak w 1809 roku Napoleon zabrał dużo wojska na wojnę w Hiszpanii. Wykorzystali to Austriacy, którzy zaatakowali Warszawę. Polskimi wojskami dowodził książę Józef Poniatowski. Zatrzymał on Austriaków w bitwie pod Raszynem. Raszyn jest niedaleko Warszawy. Jak pamiętacie Księstwem Warszawskim rządził Fryderyk August I, który był także królem Saksonii. Po bitwie pod Raszynem wojska saskie odeszły aby bronić Saksonii. Książę Poniatowski stracił w ten sposób dużo wojska postanowił więc oddać Warszawę, a sam ruszył na Zamość i później Kraków. Wielu ludzi krytykowało księcia Poniatowskiego za to, że oddał Warszawę. On jednak wiedział, że gdy zaatakuje Austrię wojska tego kraju same opuszczą później Warszawę i tak się stało. Poniatowski ruszył na Zamość i Kraków. Austryjacy wkrótce sami wyszli z Warszawy. Zamość był wtedy częścią Austrii. Była to twierdza. Co tam robiła Joanna Żubr?Jej oddział miał udawać atak z boku, aby główne siły polskie uderzyły na Zamość z innej strony. Jednak oddział, w którym byli Żubrowie zdobył mury tego miasta, a Joanna była pierwszą, która się tam wdarła. Gdy się o tym dowiedział książę Poniatowski postanowił dać jej order Virtuti Militari. Jest to medal, który daje się żołnierzom za odwagę. Później gdy armia Poniatowskiego zdobyła Kraków zaczęto rozdawać te ordery. Przydzielono do każdego oddziału taką samą ilość orderów i najdzielniejsi żołnierze mieli je dostać.Niestety inni żołnierze byli zazdrośni, że kobieta ma dostać jeden z tych medali i poszli do dowódcy. Ten powiedział, że kobieta nie może dostać medalu za odwagę i zaproponował, że da Joannie pieniądze zamiast medalu. Ona tego nie chciała i razem z mężem przeszli do innego oddziału. Swój medal dostała dopiero wiele lat po wojnie.Joanna nie ustępowała żadnemu mężczyźnie.Gdy jeden z innych żołnierzy twierdził, że nie umie strzelać i nie trafi go w dłoń, ona strzeliła i zrobiła mu dziurę w ręce. Gdy ta sprawa trafiła do dowódcy ten powiedział, że tamten żołnierz sam o to prosił i Joanna nie została ukarana.Ukarał ją jednak mąż przy innej okazji. Joanna była furierem. To taki stopień w wojsku. Furier zajmował się zaopatrzeniem oddziału. Pewnego razu Joanna wyjechała naprzód aby znaleźć miejsce, gdzie jej oddział mógłby przenocować i coś zjeść. Pewna polska rodzina zaprosiła ją do siebie. Zrobili na jej cześć przyjęcie i Joanna zapomiała o swoim oddziale. Maciej nie mógł jej znaleźć i w nocy kazał strzelać swoim żołnierzom i walić w bębny. Gdy Joanna to usłyszała przyjechała zaraz do męża aby pokazać mu gdzie wojsko może odpocząć i zjeść.Maciej się zdenerwował i zbił ją szablą, ale płazem to znaczy, że nie tą ostrą częścią. Najpierw na nią tylko krzyczał, ale żołnierze powiedzieli, że gdyby to nie była jego żona ale ktoś inny to by dostał większą karę i wtedy właśnie Maciej zbił Joannę szablą. Czy dobrze zrobił? Jak w tamtych czasach było z biciem?W tamtych czasach kary cielesne były czymś normalnym. Takie kary dostawali także żołnierze od swoich oficerów.Księstwo Warszawskie początkowo było małe. Początkowo była to Wielkoposka z Poznaniem i Mazowsze z Warszawą. Później jednak zaatakowali Austryjacy, a Poniatowski zabrał im Małopolskę z Krakowem. W 1812 roku Napoleon ruszył na Rosję. Księstwo Warszawskie jeszcze się powiększyło o Litwę. Joanna i Maciej także ruszyli z wojskiem Księstwa Warszawskiego. Pewnego razu Maciej wpadł w pułapkę, ale Joanna ruszyła mu na pomoc i go uratowała.Niestety choć początkowo Napoleon wygrywał, później musiał się wycofać z Moskwy. Była zima i wielu Francuzów i Polaków zmarło podczas tego odwrotu. Joanna wtedy ciężko zachorowała. 28 listopada 1812 doszło do bitwy pod Berezyną. Wszyscy ranni, w tym Joanna Żubr leżeli w zimnie w krzakach i patrzyli kto wygra bitwę. Polakom udało się utrzymać most na tej rzece na Berezynie i wszyscy zdążyli się przeprawić także ranni, wśród nich także Joanna.W Księstwie Joanna i Maciej się rozdzielili. Ona została chora na miejscu, a Maciej pojechał dalej walczyć z Napoleonem. Niestety dla Francuzów i Polaków Napoleon przegrał.
JBL Triathlon Sieraków oraz Kurdeszowa Zadyszka - to tylko dwie z imprez odbywających się w ten weekend w Wielkopolsce. W programie również zaproszenie na Poland Business Run.
Choć sam przyznaje, że często pracuje 24 godziny na dobę i nie zawsze ma czas na lunch, to tak naprawdę nie wyobraża sobie innej pracy. Jest samorządowcem z krwi i kości. Marek Woźniak, Marszałek Województwa Wielkopolskiego, będzie dzisiaj gościem w audycji „Jak dobrze, że jesteś”. Opowie o tym, że eksplozja pomocy dla Ukrainy i jej mieszkańców, w Wielkopolsce i Polsce, nie jest dla niego żadnym zaskoczeniem, zdradzi na jakim etapie jest budowa Wielkopolskiego Centrum Zdrowia Dziecka i kiedy trafią tam pierwsi mali pacjenci. Nie zabraknie także tematu związanego z nową siedzibą Muzeum Powstania Wielkopolskiego oraz … życzeń z okazji dnia kobiet. Zaprasza Klaudyna Bogurska-Matys. Urząd Marszałkowski Województwa Wielkopolskiego
Odcinek, w którym profesor Michał Buchowski wprowadza do zagadnienia antropologii postsocjalizmu. Narracja została zarejestrowana wiosną 2021 roku. Prof. Michał Buchowski jest dyrektorem Instytutu Antropologii i Etnologii UAM w Poznaniu. W centrum jego zainteresowań znajdują się: teoria i historia antropologii, hierarchie wiedzy, world anthropologies; antropologia neoliberalnego postsocjalizmu, klasowa teoria transformacji i procesy wykluczenia społecznego; migracja - w tym imigracja do Polski, procesy imigracyjne w perspektywie europejskiej; wielokulturowość, nacjonalizm, ksenofobia i islamofobia. Jest autorem takich książek jak: Klasa i kultura w okresie transformacji. Antropologiczne studium przypadku społeczności lokalnej w Wielkopolsce (1996), The rational other (1997), Reluctant capitalists. Class and culture in a local community in Western Poland (1997), Rethinking Transformation: an anthropological perspective on post-socialism (2001), Zrozumieć Innego. Antropologia racjonalności (2004), Czyściec. Antropologia neoliberalnego postsocjalizmu (2017).
We wtorek na skrzynkę mailową otrzymałem najnowszy raport z Instytutu Genetyki Człowieka Polskiej Akademii Nauk w Poznaniu. Przeprowadzono już trzecie badanie udziału wariantu omikron w zakażeniach SARS-CoV-2 w materiale pobranym w Wielkopolsce. Wynik? Na 96 próbek pozytywnych 93 przypadki zidentyfikowano jako wariant Omikron. Nie mogłem na to nie zareagować. Natychmiast zadzwoniłem do Instytutu i umówiłem się na rozmowę z szefem tej poznańskiej placówki badawczej - prof. dr hab. Michałem Wittem.
Jego życie zakończył wystrzał z broni palnej, który trafił prosto w serce. Mowa o 22-letnim Zenonie Zającu - jednym z dziewięciu Górników, którzy zginęli w 1981 roku podczas brutalnej pacyfikacji kopani Wujek. Zenek urodził się w 1959 roku w Rostarzewie w Wielkopolsce - stamtąd przyjechał na Śląsk. Zapraszamy Państwa na reportaż Agnieszki Loch zatytułowany "Uważajcie na Zenka" w realizacji Jacka Kurkowskiego. Reportaż powstał dzięki pomocy twórczyni Izby Pamięci Zenona Zająca w Rostarzewie - Niny Lenart.
Dziś w jednej z naszych najlepszych Palm rozmawiamy o królestwie i bezkrólewiu w NBA, o Gali Złotej Piłki i typujemy, które drużyny zrobią playoffy wg Zasady Schumanna. Sprawdzamy najlepszy morski kurort w Polsce, dlaczego LeBron wyrzucił fanów Indiany z siedzeń i czy w Wielkopolsce są jeszcze nastroje antyczeskie po wydarzeniach z 1038 roku.Chesz czytać dalej?Poniżej […]
Zapraszam na spotkanie z: ❗️Markiem Rutką❗ Dzika Kuna - bardzo charakterystyczny osobnik występujący w Wielkopolsce. Kilka razy do roku migruje na południe, aby przemierzać długie dystanse w terenie górskim. Główne pożywienie to kabanosy, ser, daktyle i rodzynki. Wykazuje się brakiem tolerancji dla nudy i bezruchu. Charakteryzuje się szerokim uśmiechem, gadulstwem i tężyzną fizyczną.Wieczorami, gdy zasypia, myśli o tym w jak dobrym miejscu jego życie się znajduje, przypomina sobie, że nie zawsze tak było, docenia to co ma i uśmiecha się jeszcze szerzej. Posłuchajcie
Zaproszenia na biegi organizowane w całej Wielkopolsce 11 listopada. Mówimy też o kolejnej biegowej inicjatywie w Poznaniu.
Ministerstwo Zdrowia - w swoim czwartkowym raporcie - przekazało informację o nowych zakażeniach koronawirusem. Było ich dokładnie 15 515. Zmarło 250 osób z Covid-19. Trzy pielęgniarki z Kalisza w Wielkopolsce zostały przyłapane na gorącym uczynku, gdy fałszowały certyfikaty covidowe. W Podsumowaniu dnia ustalenia naszego reportera. Co rząd robi z szalejącą inflacją? Ta - według wstępnych danych GUS - wynosi już prawie 7 proc. Posłuchajcie odpowiedzi Radosława Fogla z PiS. Unijny licznik bije i każdego dnia przybywa milion euro kary za działanie Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Rządzący upierają się, że Polska nie zapłaci ani grosza.
Podcasty Radia Wnet / Warszawa 87,8 FM | Kraków 95,2 FM | Wrocław 96,8 FM / Białystok 103,9 FM
Emilia Bromber mówi o pogarszającej się sytuacji gospodarczej w Wielkopolsce - ceny gazu rosną w zatrważającym tempie. --- Send in a voice message: https://anchor.fm/radiownet/message
W czwartek po 15:00 rozpoczął się szczyt Unii Europejskiej. Dyskutowano między innymi o rosnących cenach energii w Europie, pandemii Covid-19, ale też o praworządności w Polsce. 4 osoby nie żyją, a co najmniej 13 zostało rannych przez silne wichury, które przeszły nad krajem. Strażacy interweniowali kilka tysięcy razy, głównie na Dolnym Śląsku, w Wielkopolsce i w Lubuskiem. Za nami kolejny dzień z ogromną liczbą nowych zakażeń koronawirusem. Było ich - tak jak w środę - ponad 5,5 tys.
Pan Jerzy Jeżewicz osiedlił się na Lubelszczyźnie po wojnie. Największy dramat swojego życia przeżywał jednak w czasie wojny. Rodziców działających w ruchu oporu w Wielkopolsce aresztowano, a on, wtedy dziecko niespełna trzyletnie, wraz z bratem, trafił do obozu koncentracyjnego dla dzieci w Łodzi. Tam cierpiał głód, doświadczał znęcania psychicznego tzw. "wychowawczyń". Przez obóz przeszło blisko 14 tysięcy dzieci, część wywieziono, część zniemczono, ale sporo zginęło. Pan Jerzy cudem został ocalony. O swoich przeżyciach opowiadał dużej grupie młodzieży w czasie ostatnich "Dni Majdanka". Było to dla niego pierwsze takie spotkanie.
W poniedziałek do południa w Małopolsce, na Lubelszczyźnie i Podkarpaciu będą deszcze i burze, ale mniej intensywne niż w niedzielę. Upał również odpuści, najcieplej będzie na Dolnym Śląsku i w Wielkopolsce - do 25 stopni. Pogoda powinna się ustabilizować i utrzymać do piątku - powiedziała synoptyk IMGW Anna Woźniak.- Burze i silniejsze opady deszczu będą się w poniedziałek utrzymywały do około południa. Takie warunki będą panować przede wszystkim na Lubelszczyźnie, Podkarpaciu i w Karpatach oraz w południowej części województwa małopolskiego. Opady deszczu na tym obszarze będą mniej intensywne niż w niedzielę, może to być od 20 do 40 mm, a porywy wiatru wyniosą do 70 km na godzinę - przekazała synoptyk IMGW Anna Woźniak.Na pozostałym obszarze kraju ma być dużo przejaśnień.- Na północy, w rejonie Zatoki Gdańskiej i w Sudetach mogą wystąpić po południu przelotne opady deszczu, możliwe, że w tamtych okolicach również zagrzmi, ale nie będą to silne wyładowania. W całym kraju upał już dziś odpuści - zaznaczyła synoptyk.W poniedziałek temperatura maksymalna wyniesie 25 stopni, taką temperaturę pokażą termometry na Dolnym Śląsku, w województwie wielkopolskim i w centrum kraju. Tam będzie również najbardziej słonecznie. Temperatura w całym kraju wyrówna się i wyniesie około 21-24 stopni, chłodniej będzie tylko na wybrzeżu - tam około 19 stopni.Anna Woźniak z IMGW powiedziała, że stabilna masa powietrza, która napłynęła nad Polskę powinna zapewnić do końca tygodnia przyjemną, wyżową pogodę. W kolejnych dniach opady deszczu i burze wystąpią tylko miejscowo.
W poprzednim odcinku mówiliśmy o pierwszej szczepionce. Doktor Jenner odkrył, że jak się ludzi zaszczepi ospą krowią czyli krowianką to nie chorują potem na ospę prawdziwą. Ale jak uodpornić ludzi na inne choroby? Tych odkryć dokonało dwóch naukowców, którzy się bardzo nie lubili. Louis Pasteur był Francuzem, a Robert Koch był Niemcem. W latach 1870–1871 doszło do wojny francusko-pruskiej. Niemcy zdobyli wtedy Paryż. Od tej wojny Francuzi nienawidzili Niemców i tak właśnie Pasteur nienawidził Kocha. Koch też nienawidził Pasteura. Mimo wszystko jednak współpracowali i wiele odkryli.Francuz Pasteur urodził się w 1822 roku. Niemiec Koch urodził się w 1843 roku czyli 21 lat później. Sławę najpierw zdobył Pasteur. Był on chemikiem, który stworzył nowy dział chemii: tz. stereochemię. Był tak sławny, że gdy francuscy producenci wina mieli problem zgłosili się właśnie do Pasteura.Do dzisiaj używa się metody, którą odkrył francuz Louis Pasteur. Ta metoda nazywa się pasteryzacją. Powstała ona właśnie dla producentów wina. Mieli oni wielki problem dobre wino psuło się. Zwrócili się z tym problemem do Pasteura, który zauważył, że to bakterie psują wino. Wpadł jednak na pomysł i wymyślił metodę, którą się nazywa od jego imienia pasteryzacją.Pasteur zauważył, że te bakterie w winie giną gdy podgrzeje się wino do temperatury 50 stopni Celsjusza. Dzięki temu odkryciu francuscy producenci wina i piwa zaoszczędzili wiele pieniędzy, bo od tego momentu ani wino, ani piwo nigdy im się już nie psuło. Gdy o tym usłyszeli producenci jedwabiu postanowili przyjść do Pasteura ze swoim problemem.Jedwabniki to ćmy, czyli takie nocne motyle. Ich dzieci znajdują się w kokonach, z których się robi jedwab. Niestety na tych kokonach pojawiła się choroba. Pasteur długo nad tym pracował. Niestety kokonów nie można podgrzać tak jak wina. Gdyby podgrzać kokony, to zginęłyby ćmy, które rosłych w środku. Pasteur zauważył jednak, że to ludzie przenosili tą chorobę z tych chorych kokonów na te zdrowe. Co więc zalecił? Nakazał robotnikom myć ręce, gdy przechodzili z jednego miejsca do drugiego. Dzięki temu została powstrzymana choroba. Pasteur nie wyleczył tych chorych, ale sprawił, że choroba nie przenosiła się na inne kokony.Niestety właśnie wtedy wybuchła wojna. Niemcy zdobyli Francję i zbombardowali wiele miast. Między innymi zniszczyli pociskami Instytut Roślin Leczniczych. W tym czasie, kiedy Pasteur był już znany z odkrycia stereochemii, uratowania producentów piwa i wina, a potem także uratowania producentów jedwabiu… w tym czasie Koch dopiero zaczynał być sławny. Zaczął on badać bakterie wąglika.Koch przypuszczał, że to właśnie bakterie są odpowiedzialne za choroby. Ale jak to mógł sprawdzić? Wziął te bakterie wąglika i wstrzyknął je myszce. Myszka zachorowała, a Koch był już pewny, że za tą chorobę odpowiedzialna jest bakteria wąglika. Jest to choroba, na którą chorowało wiele zwierząt. Koch odkrył te bakterie i chciał też wynaleźć lekarstwo lub szczepionkę na nie.Jednak szczepionkę na wąglika odkrył Pasteur. Koch miał do niego pretensje, że zajmował się jego badaniami. Pasteur nienawidził Niemców od wojny francusko-pruskiej. Teraz Koch zaczął nienawidzić Francuzów, a szczególnie swojego rywala Pasteura. Obaj starali się odkryć więcej niż ten drugi. Nie chodziło wyłącznie o osobistą sławę. Oni uważali, że jak wygrywa Pasteur, to francuska nauka jest lepsza, a jak Koch to niemiecka nauka jest lepsza. Na szczęście dzisiaj naukowcy z różnych krajów współpracują ze sobą i wspólnie odkrywają lekarstwa.W każdym bądź razie Pasteur zaczął badać bakterie wąglika odkryte przez Kocha i to właśnie Francuz Pasteur odkrył szczepionkę. Jak to zrobił? Pasteur zauważył, że gdy osłabi się bakterie wąglika można nimi zaszczepić zwierzęta, które później są odporne na zdrowe bakterie. W poprzednim odcinku mówiliśmy o doktorze Jennerze, który szczepił ospą krowią ludzi, którzy później nie chorowali na ospę prawdziwą. Teraz jednak Pasteur zauważył, że można wziąć prawdziwe zdrowe bakterie i poddać je działaniu powietrza przez kilka dni i bakterie robią się słabe i można nimi szczepić zwierzęta. W 1881 roku przeprowadzono eksperyment. Stada owiec i krów podzielono na połowy. Połowę owiec i połowę krów zaszczepiono osłabionymi przez Pasteura bakteriami. Po jakimś czasie wszystkim zwierzętom wstrzyknięto zdrową bakterię. Wszystkie zwierzęta, które były wcześniej zaszczepione przeżyły, a te nie zaszczepione wszystkie umarły.Pasteur ponownie stał się sławny. Wszyscy hodowcy zwierząt z całej Francji chcieli od niego szczepionkę na wąglika. Okazało się jednak, że taką szczepionkę jest bardzo trudno zrobić. Bakterie trzeba było tak osłabić, aby szczepionka nie była groźna, ale gdy osłabiło się je za bardzo to szczepionka nie działała.Pasteur był więc sławny, bo uratował przemysł produkcji piwa i wina. Potem uratował przemysł produkcji jedwabiu. Później pomógł hodowcom zwierząt walczyć z wąglikiem. Wtedy jednak odkrył coś za co stał się jeszcze sławniejszy. Pasteur zaczął pracować nad szczepionką na wściekliznę. Gdy te badania nie były jeszcze skończone przyjechała do niego pewna mama z synkiem pogryzionym przez wściekłego psa. Pasteur obawiał się użyć niesprawdzonej szczepionki. Jednak matka i lekarze prosili go o to. Wścieklizna jest chorobą, która zabija wszystkich zarażonych. Szczepionka Pasteura pomogła jednak chłopcu. Gdy o tym usłyszeli Rosjanie pogryzieni przez wściekłe zwierze przyjechali do Francji pociągiem. Zaprowadzono ich do Pasteura, który zaczął leczyć tych 19 Rosjan. Niestety jechali bardzo długo i dla 3 z nich było już za późno. Jednak 16 zostało wyleczonych. Car Rosji w podziękowaniu dał pieniądze na stworzenie Instytutu Pasteura.A co w tym czasie robił Niemiec Robert Koch? Wielu uważa, że Pasteur odkrył więcej niż Koch. Mimo, że się bardzo nie lubili to ich odkrycia pomagały całej nauce. Jak już mówiłem, to właśnie Koch odkrył bakterie wąglika, a potem Pasteur odkrył jak osłabić te bakterie aby zrobić z nich szczepionkę dla zwierząt. Jednak Pasteur odkrył chyba więcej rzeczy, które były przydatne zwykłym ludziom. Z kolei Koch odkrył informacje potrzebne dla bakteriologów. Zauważył na przykład, że bakterie w niesprzyjających okolicznościach szybko umierają. Aby się zabezpieczyć przechodzą wtedy w taką formę przetrwalnikową. To coś takiego jakby bakteria chowała się do jajka i czekała tam aż będą dobre warunki i wtedy wychodzi z tego swojego jajka i może zarażać. Ta informacja jest ważna, bo bakterie jest dość łatwo zabić. Np. Pasteur odkrył, że wystarczy podgrzać trochę wodę aby bakterie w niej umarły. Jednak bakterie w tej formie przetrwalnikowej, w tych jakby jajkach jest o wiele trudniejsza do zabicia. Odkrył on metodę sterylizacji parą wodną. Tą metodę stosuje się do dzisiaj. Koch odkrył także lepszą metodę karmienia bakterii. Naukowcy aby badać bakterie muszą je hodować i karmią je wtedy. Koch odkrył, że można to robić żelatyną czyli taką galaretką. Zanim Koch stał się sławny był lekarzem w Wolsztynie, który jest w Wielkopolsce. Oczywiście wtedy nie było Polski, a Koch był jednym z Niemców, którzy mieszkali w Wolsztynie. Dzisiaj w tym mieście jest jego muzeum.Zobaczcie może dzisiaj czy u was w domu nie ma np. pasteryzowanego mleka albo pasteryzowanego piwa czy jakiegoś innego produktu. Ta nazwa “pasteryzacja” pochodzi od nazwiska Ludwika Pasteura.Więcej informacji znajdziecie na grupie na facebooku https://www.facebook.com/groups/historia.dla.dzieciNagrywam też audycję: Historia dla Dorosłychhttps://www.spreaker.com/show/historia-dla-doroslychoraz audycję: Historie Biblijnehttps://www.spreaker.com/show/historie-biblijne
Tym razem rozmawiam o butach ślubnych z Agatą WItt-Leśniewską z WITT Obuwie Ślubne, gdzie szyje się buty na miarę! I to w Wielkopolsce, a dokładnie w Gnieźnie. :)Czy pantofelki panny młodej mogą być piękne i wygodne? Jest na to kilka sposobów!
Cofnięcie zezwoleń 21 aptekom w Wielkopolsce, niepokojące wnioski płynące z raportu GUS, zbliżające się szkolenia ze szczepień przeciw COVID-19 i pojawienie się w sprzedaży testu na COVID-19 to tematy, które w ostatnich dniach najbardziej rozbudzały emocje w środowisku farmaceutycznym. Oto ich podsumowanie… https://mgr.farm/opinie/115-farmaceutyczne-podsumowanie-tygodnia/
Patryk Sobczyk i Patrycja Maleszka - absolwenci Warsztatów Inwestowania w Nieruchomości oraz Liderzy Regionalni WIWN w Wielkopolsce. Prowadzą firmę Manufaktura Mieszkań: Strona Internetowa: https://manufakturamieszkan.com/ Facebook: https://www.facebook.com/manufakturamieszkancom
Policjanci już właściwie mieli sprawcę. Rozmawiali z nim, wypytywali, ale zdołał się wykręcić, oczyścić z podejrzeń i nic z tego nie wyszło. Wiele lat trzeba było czekać na rozwiązanie zagadki. Dzięki policjantom z Archiwum X właśnie się to udało. 20-letnia Zyta Michalska z Mikuszewa w Wielkopolsce zaginęła 3 kwietnia 1994 r., w wielkanocną niedzielę. Jej ciało dzień później tuż obok lasu, niecały kilometr od domu, znalazła jej mama. Wiadomo, że młoda kobieta nie została zgwałcona. Dla policjantów zagadką był motyw sprawcy. Na pewno nie chodziło o rabunek - 20-latka nie miała przy sobie żadnych pieniędzy, wyszła tylko na chwilę w okolice domu. Co również zastanawiające, gdy znaleziono ciało Zyty, sweter miała ubrany na lewą stronę. To raczej niemożliwe, aby sama się tak ubrała wychodząc z domu. Zwracała uwagę na swój wygląd, była wręcz pedantyczna. Czyżby sprawca ją rozebrał, a potem, pozostawiając zwłoki, pospiesznie ubrał z powrotem? Początkowo o zamordowanie 20-latki podejrzewany był jej chłopak Maciej, student Politechniki Poznańskiej. Policjanci wychwycili jakieś nieścisłości w jego zeznaniach i grozili, że go zamkną. Przez dłuższy czas w kręgu podejrzeń był też niepełnosprawny intelektualnie mieszkaniec sąsiedniej wsi. Był niemową, zachowywał się dziwnie, zdarzało mu się zaczepiać w lesie dziewczyny. Rodzice niepełnosprawnego mężczyzny zapewniali jednak, że feralnego dnia był cały czas z nimi, więc on mógł zabić. Sprawcy nie wykryto, śledztwo umorzono. Ale to nie znaczy, że w komendzie o zabójstwie Zyty z Mikuszewa zapomniano. Kilka lat temu policjanci z Archiwum X w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Poznaniu powrócili do tej sprawy. Wytypowali krąg około 40 mężczyzn, którzy mogliby odpowiadać za śmierć 20-latki. Na szczęście sprawca na miejscu zbrodni pozostawił swój materiał genetyczny - na tyle niewielki, że wtedy, w latach 90., był nie do zbadania. Dziś było to już możliwe. 15 grudnia 2020 roku zatrzymano 52-letniego Waldemara B., mieszkańca wsi Pałczyn. W chwili zbrodni mężczyzna miał 26 lat. W międzyczasie - już po zabójstwie - zdążył zdążył się ożenić, urodziły mu się dwie córki, dziś są nastolatkami. Dla tej rodziny to też ogromna tragedia. Jak udało się rozwikłać sprawę zabójstwa Zyty? Jaki był motyw sprawcy? Czy Waldemar B. znał swoją ofiarę? I jak wygląda na co dzień praca policjantów z Archiwum X? O tym mówimy w najnowszym odcinku podcastu "Morderstwo (nie)doskonałe". Gościem tego odcinka jest mł. insp. Andrzej Borowiak z Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu.
Był rok 1973 – we wsi Marianowo, położonej w Wielkopolsce – mieszkał wtedy czterdziestokilkuletni Józef Pluta. Posiadał żonę i dzieci – sąsiedzi uważali go za człowieka spokojnego. W niczym nie odbiegał od reszty mieszkańców. Był dobrze zbudowany i przystojny – kobiety zwracały na niego uwagę, choć on sam nie odwzajemniał ich zainteresowania. Józef Pluta, zatrudnił się w owczarni. To właśnie tam, poznał swoją pierwszą ofiarę – Anielę B. Kobieta znalazła się tak naprawdę w nieodpowiednim miejscu, o nieodpowiednim czasie – przyłapując Józefa na bliskich kontaktach z owcami. Strach przed wstydem i potępieniem, był na tyle silny, że postanowił natychmiast pozbyć się niewygodnego świadka. 27 lutego 1973 roku, Józef Pluta dokonał swojej pierwszej zbrodni. Źródła: https://poscigi.pl/jozef-pluta-seryjn... | http://www.bunkrowo.pl/portal/informa... | https://gloswielkopolski.pl/te-zbrodn... | https://dziennikzachodni.pl/dom-zly-w... |
Zamek w Gołuchowie, obok Kórnika i Łańcuta, to jedna z ważniejszych polskich siedzib możnowładczych, które najpierw pełniły funkcję zamku, potem pałacu, aby w końcu stać się pięknym muzeum.
W tym odcinku przekonamy się jak to jest być przepiękną, dobrze urodzoną dziedziczką fortuny w XVI wieku i jak to się skończyło dla Halszki Ostrogskiej. Odwiedzimy jedną z najważniejszych rezydencji magnackich w Wielkopolsce, w której obecnie mieści się Muzeum Zamek Górków w Szamotułach. Więcej na: https://www.facebook.com/Gablotkipodcast
Dzisiaj będziemy mówić o wojnie secesyjnej czyli o wojnie domowej w Stanach Zjednoczonych. Historia USA jest dość krótka. Ten kraj powstał mniej więcej wtedy gdy Polska znalazła się pod zaborami. Tacy polscy żołnierze jak Kościuszko czy Pułaski walczyli w wojnie o niepodległość USA. To się działo w 18 wieku. Stany zjednoczone ogłosiły niepodległość w 1776 roku. Pierwszy rozbiór Polski to 1772. Minęło prawie sto lat i w 1861 wybuchła wojna secesyjna. W wojnie o niepodległość USA brali udział Kościuszko i Pułaski, a w tej wojnie, która wybuchła prawie 100 lat później brał udział inny sławny Polak - Włodzimierz Krzyżanowski.Krzyżanowski urodził się w 1824 roku podczas zaborów. Urodził się w Wielkopolsce czyli w zaborze pruskim. Czy rodzina Krzyżanowskiego poddała się i zgodziła na to, że już nie ma Polski?Polacy wciąż walczyli o niepodległość. Najpierw w 1815 razem z Napoleonem walczył ojciec Włodzimierza. Później gdy wybuchło powstanie listopadowe w 1830 walczył jego brat. Sam Włodzimierz walczył podczas powstania wielkopolskiego w 1846 roku. Prawie co 15 lat. Niestety każda z tych walk zakończyła się niepowodzeniem. Upadło też powstanie wielkopolskie w 1846, w którym brał udział Krzyżanowski. Zaborcy chcieli ukarać Polaków, którzy wzięli udział w tym powstaniu. Co zrobił Krzyżanowski?Tak jak wcześniej Pułaski i inni walczyli w Polsce, ale po przegranej musieli uchodzić za granicę. Tak stało się również po tym powstaniu wielkopolskim z 1846 roku. Krzyżanowski i wielu innych Polaków wyjechało wtedy do USA.Być może nigdy wcześniej nie słyszeliście o Krzyżanowskim, ale pewnie słyszeliście o jego sławnym kuzynie. Kiedyś będziemy musieli także nagrać odcinek o Chopinie, najsłynniejszym polskim pianiście. Dzisiaj jednak skupimy się na jego kuzynie Włodzimierzu Krzyżanowskim. Co najpierw musiał zrobić Krzyżanowski po przybyciu do USA?Później został inżynierem i budował kolej. Poznał wtedy generała Burnett oraz jego córkę Caroline, z którą się później ożenił. Przenieśli się razem do Waszyngtonu, gdzie Krzyżanowski założył własną firmę. Krzyżanowski zainteresował się polityką. W USA były wtedy dwie wielkie partie, które istnieją do dzisiaj. Wstąpił też do partii republikańskiej. W 1860 roku wspierał Abrahama Lincolna, który chciał zostać prezydentem.W 1860 roku w USA odbywała się walka wyborcza. Te dwie partie walczyły o to, aby ich człowiek dostał najwięcej głosów i został prezydentem. Niestety taka walka o głosy przerodziła się później w prawdziwą walkę. Dlaczego? Wybory w USA w 1860 roku wygrała partia republikańska i prezydentem w 1861 roku został Abraham Lincoln. Wszyscy wiedzieli, że ten prezydent nie lubi niewolnictwa. Głosowali na niego głównie ludzie z północy z partii republikańskiej, a przeciwko niemu głosowali ludzie z południa z partii demokratycznej. Gdy południe i demokraci przegrali postanowili odłączyć się od północy. Dlatego o tej wojnie często się mówi jako o wojnie północy z południem.Dlaczego doszło do wojny? Wygrał Lincoln, który nie lubił niewolnictwa, a więc stany, które przegrały postanowiły się odłączyć i założyły konfederację. Dlatego południe nazywa się także konfederacją. A północ chciała pozostać w unii dlatego ich nazywa się unionistami. Nie martwcie się jeżeli nie pamiętacie tego wszystkiego. Najważniejsze aby pamiętać, że północ chciała uwolnić niewolników, a południe nie. Co zrobił Krzyżanowski?Jak już mówiliśmy przed chwilą Krzyżanowski wspierał Lincolna i jego partię republikańską w walce wyborczej. Teraz postanowił też wesprzeć Lincolna w prawdziwej walce, którą zaczęli południowcy. Krzyżanowski nie służył wcześniej w amerykańskiej armii, tak więc dostał najniższy stopień czyli został szeregowcem w wojsku amerykańskim. Wtedy wydarzyło się jednak coś, co przyniosło mu później awans.Krzyżanowski namówił wielu Polaków. Być może swoich kolegów, z którymi walczył razem jeszcze w Polsce podczas powstania wielkopolskiego. Namówił ich aby wstępowali jak on do armii unii czyli północy. Stworzył oddział, który bardzo się przydał. Konfederaci zaatakowali stolicę USA czyli Waszyngton. Właśnie Krzyżanowski i jego oddział obronili Waszyngton.Ale jak się nazywał oddział Krzyżanowskiego? Oddział Krzyżanowskiego oficjalnie nazywał się: 58 Ochotniczy Pułk Piechoty Nowego Jorku, ale wszyscy mówili na niego Legion Polski. Ale czy byli w nim sami Polacy?W tym legionie byli Niemcy, Duńczycy, Rosjanie, Włosi i Francuzi, ale najwięcej żołnierzy było Polakami. Dlatego właśnie ten 58 Ochotniczy Pułk Piechoty Nowego Jorku nazywano Legionem Polskim. Oprócz tego tym pułkiem dowodził Polak - kapitan Krzyżanowski. Został awansowany z szeregowca od razu na kapitana, bo zorganizował ten oddział i obronił stolicę. Krzyżanowski brał udział w wielu bitwach w czasie wojny secesyjnej. Można by wymienić choćby bitwy pod Bull Run czy Fredericksburgiem. Ale jak długo trwała ta wojna i jaka bitwa była najważniejsza?Wojna secesyjna trwała przez 5 lat. Wybuchła w 1861 roku, a skończyła się w 1865 roku. Najważniejsza bitwa czyli bitwa pod Gettysburgiem rozegrała się w połowie wojny czyli w 1863 roku. Wojna secesyjna była wojną domową? Co to znaczy?Podczas wojny domowej nie walczy się z wrogiem z zewnątrz, ale z wrogiem we własnym kraju. Amerykanie walczyli tam z innymi Amerykanami. Często bywało tak, że jeden brat walczył po stronie północy, a drugi brat po stronie południa. W odcinku 54 mówiliśmy o Tadeuszu Kościuszce. Zbudował on w USA twierdzę West Point. Później ta twierdza została zmieniona w szkołę wojskową. Wszyscy dowódcy z wojny secesyjnej uczyli się kiedyś w tamtej szkole i bardzo dobrze się znali. Generałowie, którzy spotykali się na polu bitwy pamiętali się ze szkolnej ławki. Spróbujcie sobie wyobrazić, że kolega z którym teraz chodzicie do klasy (albo nawet siedzicie w jednej ławce) kiedyś mógłby być waszym wrogiem. Taka jest właśnie wojna domowa i tak było także podczas bitwy pod Gettysburgiem.W USA było dużo imigrantów, nie tylko z Polski, ale także np. z Irlandii. Tak więc podczas bitwy pod Gettysburgiem zdarzało się, że irlandzki oddział po stronie północy walczył z irlandzkim oddziałem po stronie południa. Czy Polacy też byli po obu stronach?W czasie bitwy pod Gettysburgiem Krzyżanowski bronił wzgórza, które po angielsku nazywa się Cemetery Hill. Było to najważniejsze miejsce na polu bitwy, a to z trzech powodów. Po pierwsze było to nagie wzgórze z którego widać było całą okolicę i można było na nim ustawić armaty, aby strzelać we wszystkich kierunkach. Po drugie ze wzgórza prowadziła droga do stolicy do Waszyngtonu. Oraz po trzecie inna droga ze wzgórza prowadziła do magazynów unii. Dzięki temu, że wzgórze zajęła unia czyli żołnierze z północy to mogli wszystko widzieć, strzelać z armat we wszystkich kierunkach. Bronili też dróg: jednej do stolicy, a drugiej do magazynów. Gdyby konfederaci czyli południe zdobyło tę górę to oni ostrzeliwaliby żołnierzy unii. Oni mogliby też pójść zająć stolicę czyli Waszyngton. Konfederaci na wzgórzu przeszkadzaliby też w transporcie jedzenia i amunicji z magazynów północy. Tego wzgórza broniło 17 tysięcy żołnierzy unii, między innymi Krzyżanowski i jego Polski Legion, ale atakowało ich 27 tysięcy żołnierzy południa. Pierwszego dnia konfederaci zdobyli nawet fragment wzgórza. Krzyżanowski został ranny, ale pomimo tego na drugi dzień odbił wzgórze i bronił go przez cały czas bitwy czyli przez 3 dni.To tylko jedna bitwa, w której brał udział Krzyżanowski i Polski Legion podczas 5 lat wojny secesyjnej. Niestety nie wszyscy docenili to co robił Krzyżanowski.Prezydent Lincoln docenił wysiłki Polaka i mianował go generałem, ale kongres tego nie przyjął. Krzyżanowski jednak poczekał i po wojnie awansował do stopnia generała brygady.Wojna secesyjna skończyła się zwycięstwem północy i prezydenta Lincolna po pięciu latach w 1865 roku. Lincoln nie czekał jednak do końca wojny z ogłoszeniem wolności dla niewolników na południu. Ogłosił to zaraz po wygranej bitwie pod Gettysburgiem czyli w połowie wojny, w 1863 roku.A co Krzyżanowski
Debata towarzysząca XX Festiwalowi Nauki w Warszawie [25 września 2016] Początki państwa polskiego z uwagi na niedostatek źródeł historycznych są okryte tajemnicą. Są też przedmiotem dyskusji pomiędzy badaczami. Debata poświęcona interpretacji znanych przekazów pisanych oraz odkryć archeologicznych dotyczących tego okresu odbyła się podczas XX Festiwalu Nauki w Warszawie. W dyskusji udział wzięli mediewiści z Instytutu Historycznego UW – prof. dr hab. Paweł Żmudzki oraz historyk prof. dr hab. Jacek Banaszkiewicz z Instytutu Historii UMCS, który wystąpił w zastępstwie nieobecnego archeologa prof. dr. hab. Przemysława Urbańczyka z Instytutu Archeologii UKSW. Źródła, badania, interpretacje Debatę rozpoczął prof. Żmudzki, który zreferował przekazy źródłowe opisujące genezę państwa polskiego oraz historię badań historycznych i archeologicznych poświęconych temu zagadnieniu. Zaczął od przytoczenia historii opisanych przez Gala Anonima, Wincentego Kadłubka, Dzierzwę i w „Kronice Wielkopolskiej”. Wymienione przekazy jako pierwszy poddał krytycznej refleksji Jan Kochanowski w swoim eseju „O Lechu i Czechu historyja naganiona”. Sformułował on tezę do dziś będącą fundamentem badań historycznych, że za wiarygodne można uznać jedynie te przekazy, które znajdują potwierdzenie w niezależnych źródłach. Kochanowski uznał w związku tym przekazy wymienionych wyżej kronikarzy za zmyślone. W jego ślady poszli XVIII-wieczni historycy, jak Adam Naruszewicz i Gotfryd Lengnich, którzy za pierwszego władcę Polski uznali Mieszka – pierwszego, o którym istnieją przekazy z niezależnych źródeł. XX-wieczni badacze zaczęli – jak mówił prof. Żmudzki – „żałować przodków Mieszka” wymienianych w różnych kronikach. Wybitni mediewiści jak Henryk Łowmiański czy Gerard Labuda postawili hipotezy, że przynajmniej opisani przez Gala Siemowit, Lestek i Siemomysł istnieli naprawdę. Twierdzili, że pamięć dynastyczna w trzy pokolenia po Mieszku mogła je poprawnie zachować. Uzasadniali, że potęga państwa Mieszka nie mogła powstać znienacka. Wszystkie te hipotezy obaliła rewolucja w badaniach archeologicznych pod koniec ubiegłego wieku. Datowanie radiowęglowe pozwoliło ustalić, że najwcześniejsze pozostałości grodów w Wielkopolsce pochodzą dopiero z końca IX w. Nasilony proces budowy można zaś datować najwcześniej na lata 20. i 30. X w. Drugim etapem rewolucji była praca prof. Banaszkiewicza poświęcona trzem pierwszy rozdziałom kroniki Gala [„Podanie o Piaście i Popielu. Studium porównawcze nad wczesnośredniowiecznymi tradycjami dynastycznymi”, 1986]. Wykazał on, że opisani w niej przodkowie Mieszka są elementem konstrukcyjnym mitu dynastycznego, w związku z czym nie można ich traktować jako postaci istniejących w rzeczywistości. Prof. Banaszkiewicz żartował, „że nie chciał odbierać Polakom Siemowita, Lestka i Mieszka”. Wyjaśnił jednak, że nawet gdyby wymienione przez Gala postacie istniały, to opisująca je legenda nie liczy się z realiami i powstała w określonym celu. Świadczą o tym źródłosłowy imion jej bohaterów. Siemowit odwołuje się do ziemi, Lestek od sprytu, Siemowit do rodu. Stanowią odzwierciedlenie cech, jakie chcieli sobie nadać jej twórcy. Dr Pac., który zamknął pierwszą część dyskusji, zwrócił uwagę, że nie wspomniano dotychczas o „chrzcie Polski” jako konstytutywnym punkcie polskiej państwowości. Jak podkreślił, tradycja ta obecna jest w polskiej historiografii od czasu Jana Długosza. Przypomniał spór w tysięczną rocznicę chrztu, kiedy Kościół katolicki i władze komunistyczne hucznie celebrowały jubileusz – jako początek chrystianizacji lub początek państwa polskiego. Tegoroczne obchody były pozbawione ówczesnej temperatury. Co charakterystyczne – jak zauważył mediewista – wyrażeniu „chrzest Polski” powszechnie zaczął towarzyszyć przedrostek „tak zwany”. Historyk podkreślił słuszność takiego sformułowania, bowiem „chrzcić można ludzi, nie państwa”.
Wykład prof. Przemysława Urbańczyka, Kawiarnia Naukowa 1a [14 kwietnia 2016] Chrześcijaństwo pojawiło się na ziemiach polskich jeszcze przed chrztem Mieszka, a wydarzenie to mogło wcale nie mieć takiego charakteru, jak się powszechnie uważa – przekonywał w Kawiarni Naukowej 1a archeolog prof. Przemysław Urbańczyk. Gość spotkania przypomniał, że badania archeologiczne potwierdziły istnienie zbudowanej w X w. świątyni chrześcijańskiej na terenie obecnego kościoła Najświętszej Marii Panny w Poznaniu. Budowla musiała powstać przed 966 rokiem, uznawanym za datę chrztu Mieszka, i była ściśle związana z siedzibą tamtejszego władcy. Jak podkreślił Urbańczyk, nie jest znany przypadek, żeby władcy budowali kościoły, planując chrzest. Panujący wówczas w Poznaniu musiał być więc chrześcijaninem. Archeolog postawił tezę, że Piastowie byli potomkami chrześcijańskich władców wielkomorawskich, którzy znaleźli schronienie w Wielkopolsce po upadku ich państwa w 906 roku. Świadczyć mają o tym powstające tam od tego czasu nowe grody. Przemawia za tym również nadanie przez Mieszka jednemu z synów imienia Świętopełk, które było imieniem dynastycznym władców wielkomorawskich. Chrztu Mieszka nie było? Według Urbańczyka wydarzenie uważane za chrzest Mieszka mogło być de facto odnowieniem łączności z Kościołem. Panujący w Wielkopolsce potomkowie władców wielkomorawskich mogli bowiem kultywować wiarę chrystusową wywiezioną z ojczystych stron, ale w oderwaniu od istniejącej hierarchii kościelnej. Archeolog zauważył też, że kult chrześcijański miał wówczas bardzo ograniczony charakter. Nie znaleziono bowiem na ziemiach polskich żadnych pochówków z tego czasu powiązanych z tą religią. Możliwe więc, że przez długi okres czasu wiara w Chrystusa była jedynie domeną władców.
#podcastkryminalny #sprawakryminalna #opowieścikryminalne Na początku grudnia 1929 roku, małą wsią w Wielkopolsce, wstrząsa niewyobrażalna tragedia rodzinna. Źródła: Dziennik Bydgoski, 5 grudnia 1929, nr 281 Dziennik Bydgoski, 13 grudnia 1929, nr 288 Express Wieczorny Ilustrowany, 4 grudnia 1929, nr334 Echo, 3 grudnia 1929, nr 317Echo, 31 maja 1930, nr 147 Gazeta Bydgoska, 5 grudnia 1929, nr 281 Głos Robotnika, 10 grudnia 1929, nr 147 Goniec Wielkopolski, 4 grudnia 1929, nr 280 Goniec Wielkopolski, 5 grudnia 1929, nr 281 Goniec Wielkopolski, 6 grudnia 1929, nr 281 Gazeta Polska, 4 grudnia 1929, nr 280 Głos Poranny, 1 czerwca 1930, nr 148 Nowy Kurjer, 29 maja 1930, nr 124 Nowy Kurjer, 31 maja 1930, nr 125 Nowy Kurjer, 1 czerwca 1930, nr 126 Nasza Chodzież, 31 maja 1930, nr 125 Orędownik Ostrowski, 22 lipca 1930, nr 58 Źródła internetowe: https://media.zwielkopolski24.pl/gazeta/2/2014/43.pdf https://umbradetektywi.pl/wymordowal-cala-rodzine/?fbclid=IwAR2fwAZNR-4s03V7encDbuvg6uadFb91EkWBsIKUINsTX64hQwGM1kG298U https://posty.pl/artykul/162/historia-mordercy-z-pieruszyc-pochowanego-na-cmentarnej-sciezce?fbclid=IwAR17KRA0vw93NqVzqGn5JdQBY0eIE3PrDCVrfsD_uinpc4NjU40CbwTxF5Y https://infostrow.pl/historia/wymordowal-cala-7-osobowa-rodzine-siekiera-po-egzekucji-zostal-pochowany-na-sciezce-by-jego-dusza-nigdy-nie-zaznala-spokoju-foto/cid,85897,a Foto: Dziennik Bydgoski, 13 grudnia 1929, nr 288 kontakt: ✉️ e-mail: zbrodniezapomniane@gmail.com
Wiadomości Dnia w Radio RAMPA – 20 lutego 2020Słuchaj wiadomości dnia od poniedziałku do piątku rano poprzez urządzenie Alexa – dodaj Radio RAMPA i powiedz: Alexa, play my news. SPONSOREM WIADOMOŚCI DNIA JEST firma Allstate – kupując razem ubezpieczenie na dom i samochód, możesz zaoszczędzić nawet do 25%! Zadzwoń w języku polskim: 718 389 5533. www.MullenAgency.comPOLONIA – “W drodze do świętości” to temat przewodni tegorocznych rekolekcji dla młodzieży szkół polonijnych w USA, które odbyły się w Amerykańskiej Częstochowie, w dniach 15-16 lutego br. W rekolekcjach uczestniczyło około 200 uczniów, nauczycieli i opiekunów – szczegóły na naszej stronie. NOWY JORK – krótko przed 7 rano, zapalił się autobus łączący NJ i Pensylwanię z Port Authority w Nowym Jorku. Do pożaru doszło na wysokości Springfield Ave. Przy drodze I-78 w Union, NJ. Nikomu nic się nie stało, ale ruch zablokowany był przez kilka godzin. USA – Sześciu kandydató na urząd prezydenta z partii demokratycznej spotkało się podczas debaty w Las Vegas, mniej niż tydzień przed prawyborami w Nevadzie. Po raz pierwszy w debacie udział wziął Michael Bloomberg, który odebrał najwięcej ataków od swoich konkurentów. ŚWIAT – Mężczyzna zabił 9 osób niedaleko Frankfurtu, a jego ciało, razem z ciałem jego matki, znaleziono w jego domu. Władze potwierdziły znalezienie manifestu, z którego wynika, że to on był sprawcą. Mężczyzna miał konserwatywne-prawicowe poglądy.POLSKA - Prezydent ruszył w trasę objazdową po Polsce, w ramach kampanii wyborczej. Andrzej Duda jako pierwsze miasto odwiedza dziś Łowicz w województwie łódzkim i miejscowość Turek w Wielkopolsce. (IAR)
Czy w Wielkopolsce można przygotować się do biegów górskich? Rozmawiamy o Grand Prix Dziewiczej Góry.
W dzisiejszym odcinku zapraszam do wysłuchania mojej rozmowy z gościem - pszczelarzem Danielem, który ma swoją pasiekę w Wielkopolsce. Pszczołami zajmuje się od kilku lat i obecnie swoją wiedzą dzieli się również w szkole pszczelarskiej, gdzie prowadzi pasiekę razem ze studentami. Rozmowa jest niezbyt długa, ale opowiadamy o miodach, jak rozpoznać prawdziwy miód, jak wygląda cykl rozwojowy pszczoły i z jakich elementów składa się ul. Liczę na to, że Daniel podzieli się jeszcze swoją wiedzą w przyszłych odcinkach i będziemy rozmawiać o gospodarce pasiecznej na barciach. Zapraszam na stronę http://kozanalawendzie.pl Facebook http://facebook.com/kozanalawendzie Instagram http://instagram.com/kozanalawendzie #Grunwald #gospodarstwo #podcast #wieś #gospodarstwoekologiczne #kozy Audionautix: Banjo Short – na licencji Creative Commons Attribution (https://creativecommons.org/licenses/...) Wykonawca: http://audionautix.com/
Mocno subiektywny monolog o tym jak kształtuje się mobilność najmłodszych. Jak zmienia się nasze spojrzenie na infrastrukturę kiedy w naszym życiu pojawia się dziecko? Czy dzieci lubią jeździć rowerami, a jeżeli tak – to dlaczego wozimy je do szkoły samochodami? Co sprawia że droga do szkoły jest niebezpieczna i co jest tego powodem? Na zakończenie kilka słów o tym, dlaczego 16-latka z Witkowa w Wielkopolsce lepiej rozumie zasady funkcjonowania transportu publicznego niż dorośli samorządowcy. W odcinku wspomniałem poniższe artykuły:Zakaz odwożenia dzieci do szkoły samochodem. Dobry sposób na walkę ze smogiem?Rodzice boją się o dzieci: dlatego podwożą je do szkoły5 powodów, dlaczego warto chodzić do szkoły pieszoWydział komunikacji: Do szkołySzesnastolatka z Witkowa walczy o autobus, którym mogłaby dojeżdżać do szkołyWrześnia: WIEŚCI Z OSTATNIEJ CHWILI w sprawie połączenia autobusowego Witkowo-Września-Witkowo. Będą kursy!A główną inspiracją był 14. odcinek podcastu „Ojcowska strona mocy”. W audycji wykorzystano fragment utworu „Rower”, wyk., muz. i sł. Lech Janerka, wyd. Sony BMG Music Entertainment Poland.
Moja babcia miała krowę, bo wypiła barszcz.Witam was w 59 odcinku podcastu historia Polski dla dzieci i oraz według dzieci. W dzisiejszym odcinku będziemy, mówić o rozbiciu dzielnicowym i pierwszym królu Polski podczas, tego rozbicia dzielnicowego. Jak pewnie pamiętacie, w Polsce rządziło siedmiu historycznych władców, a potem Polska podzieliła się na dużo części. Ten podział to właśnie rozbicie dzielnicowe. Czy pamiętacie tych, siedmiu historycznych władców? Czy wiecie jak, zapamiętać ich imiona? Jak zapamiętać imiona, tych siedmiu władców przed rozbiciem dzielnicowym?Moja babcia miała kebaba, bo wzięła barana i to jest Mieszko I, Bolesław I, Mieszko II, Kazimierz I, Bolesław II, Władysław I i Bolesław III.To zdanie: „Moja babcia miała kebaba, bo wzięła barana.” Ma siedem słów. Pierwsza litera każdego, słowa to pierwsza litera imienia jednego z tych, siedmiu władców, czyli Mieszka I, Bolesława Chrobrego, Mieszka II Lamberta, Kazimierza I Odnowiciela, Bolesława II Śmiałego, Władysława I Hermana oraz Bolesława III Krzywoustego. Ten ostatni władca, czyli Bolesław III Krzywousty to właśnie on podzielił Polskę, między swoich synów. I tak właśnie doszło do rozbicia dzielnicowego.I dzisiaj będziemy mówić, o tym właśnie kiedy Polska była podzielona na dużo takich małych kawałków. Pierwszym królem, który chciał połączyć te części na nowo, czyli na nowo stworzyć Polskę był Przemysław II. Był on księciem poznańskim, czyli rządził w Wielkopolsce, ale jak udało mu się połączyć inne części Polski?Przemysław II on był królem Wielkopolski, ale później oby dwaj jego wujkowie umarli i oni byli królowie małej Polski, a drugi był Pomorza i on dostał Pomorze i Małopolskie. I tą Polskę dostał orzeł jako ich symbol.Przemysł II dostał w spadku, najpierw Małopolskę z Krakowem, a później także Pomorze. Małopolskę z Krakowem dostał Przemysław II od Henryka IV Prawego. Wtedy, też Przemysław II zaczął używać symbolu koronowanego orła, którego używał właśnie Henryk Prawy. Wcześniej Przemysław II tak jak jego ojciec i dziadek używał symbolu lwa. Tak, wiec jakie części Polski miał Przemysław II?Może, drugi dostał Wielkopolskę i Małopolskę. I jeszcze dostał Pomorze.Przemysł II po swoim ojcu odziedziczył Wielkopolskę, a potem po innych krewnych Małopolskę i Pomorze. Ze stolicy Małopolski Przemysł II przywiózł insygnia koronacyjne, które pozostały po poprzednim królu, czyli Bolesławie II Śmiałym.A nie, 26 czerwca 1295 Przemysł II został koronowany w Gnieźnie na króla Polski i dzisiaj jest jego rocznica i Przemysław zdecydował, że symbolem Polski będzie biały orzeł, więc no dzisiaj jest jego rocznica.A 26 czerwca 1295 roku Przemysł II został koronowany, jako król Polski. Jako pierwszy król Polski, używał też symbolu orła białego. Jego koronacja była pierwszą koronacją króla Polski od 219 lat, czyli od poprzedniej koronacji Bolesława II Śmiałego.Niestety ten król nie żył długo po koronacji. Zmarł już 8 lutego 1296 roku, czyli był królem 7 i pół miesiąca. Ale jak doszło do tego, że umarł tak szybko? Król miał w momencie śmierci niecałe 39 lat. Ostanie dni karnawału, czyli zapusty postanowił Przemysł II spędzić w nieobwarowanym Rogoźnie. Co to znaczy, że miasto jest obwarowane? Obwarować to otoczyć miasto murami. Dzięki czemu ludzie w tym mieście są bezpieczni. Niestety Rogoźno było nieobwarowanym miastem, czyli nie miało murów obronnych. Przemysł II spędził tam zapusty, a następnego dnia zdarzyło się coś strasznego.No i ona na karnawale on zginął, że jak był post czterdziestodniowy to on został porwany z Rogoźna i po drodze został zabity.Ktoś porwał króla, historycy nie wiedzą dokładnie kto, ale najprawdopodobniej byli to Brandenburczycy. Brandenburgia to część Niemiec blisko granicy z Polską. Dziś stolicą tego regionu jest Berlin. Polacy często walczyli z Niemcami z Brandenburgii, prawdopodobnie więc to właśnie Brandenburczycy zorganizowali to porwanie, a pomagali im chyba także jacyś zdrajcy z otoczenia króla. Kiedy doszło do tego porwania? 8 lutego 1296 roku była Środa Popielcowa, czyli pierwszy dzień czterdziestodniowego postu. W tę środę nad ranem porywacze wdarli się do Rogoźna i chcieli porwać króla Przemysła II. On bronił się bardzo dzielnie i dopiero kiedy był ranny porywacze go pojmali i porwali ze sobą. Ale gdy uciekali zobaczyli, że ktoś ich ściga zobaczyli pogoń. Wtedy postanowili zabić Przemysła II. Zabito go w miejscu, które do dzisiaj nazywa się Porąbice. W miejscu śmierci króla rośnie dzisiaj dąb, któremu nadano imię Przemysł II. Co zapamiętaliście?Przemek II on stworzył sobie takiego białego orła i teraz widać go w polskich flagach i w różnych innych rzeczach. Ten orzeł reprezentuje Polskę. Przemysł II żył w okresie rozbicia dzielnicowego. Starał się zjednoczyć Polskę i udało mu się zjednoczyć trzy takie części. On jako pierwszy, też jako pierwszy król Polski zaczął używać znak orła białego w koronie. A czy pamiętacie imiona pierwszych siedmiu władców Polski, pierwszych siedmiu historycznych władców Polski? Można ułożyć sobie takie zdanie, które pomoże nam zapamiętać te imiona. I pierwsze litery każdego słowa tego zdania, to będą pierwsze litery imion pierwszych siedmiu władców.Okej, więc: Moja babcia mnie kopnęła, bo wzięłam bułkę albo barana no i też: Moja babcia miała kebaba, bo wzięła barana. Wy możecie ułożyć sobie własne zdanie, które pomoże wam zapamiętać pierwsze litery imion tych siedmiu pierwszych władców Polski. Moja babcia, mnie kopnęła, bo wzięłam bułkę i to jest Mieszko, Bolesław, Mieszko, Kazimierz, Bolesław, Władysław i Bolesław.Na dzisiaj to wszystko, dziękuje wam bardzo za wysłuchanie. Zapraszam niedługo do następnego odcinka. Do usłyszenia.On miał kraj małopolskie, wielkopolskie i pomorze. I miał ten znak na ten Wiesiek miał potem, tego orła, chciałam powiedzieć kura i dlatego maja teraz orła w Polsce.Transkrypcji audycji dokonała: Patrycja Frymark
Moja babcia miała krowę, bo wypiła barszcz.Witam was w 59 odcinku podcastu historia Polski dla dzieci i oraz według dzieci. W dzisiejszym odcinku będziemy, mówić o rozbiciu dzielnicowym i pierwszym królu Polski podczas, tego rozbicia dzielnicowego. Jak pewnie pamiętacie, w Polsce rządziło siedmiu historycznych władców, a potem Polska podzieliła się na dużo części. Ten podział to właśnie rozbicie dzielnicowe. Czy pamiętacie tych, siedmiu historycznych władców? Czy wiecie jak, zapamiętać ich imiona? Jak zapamiętać imiona, tych siedmiu władców przed rozbiciem dzielnicowym?Moja babcia miała kebaba, bo wzięła barana i to jest Mieszko I, Bolesław I, Mieszko II, Kazimierz I, Bolesław II, Władysław I i Bolesław III.To zdanie: „Moja babcia miała kebaba, bo wzięła barana.” Ma siedem słów. Pierwsza litera każdego, słowa to pierwsza litera imienia jednego z tych, siedmiu władców, czyli Mieszka I, Bolesława Chrobrego, Mieszka II Lamberta, Kazimierza I Odnowiciela, Bolesława II Śmiałego, Władysława I Hermana oraz Bolesława III Krzywoustego. Ten ostatni władca, czyli Bolesław III Krzywousty to właśnie on podzielił Polskę, między swoich synów. I tak właśnie doszło do rozbicia dzielnicowego.I dzisiaj będziemy mówić, o tym właśnie kiedy Polska była podzielona na dużo takich małych kawałków. Pierwszym królem, który chciał połączyć te części na nowo, czyli na nowo stworzyć Polskę był Przemysław II. Był on księciem poznańskim, czyli rządził w Wielkopolsce, ale jak udało mu się połączyć inne części Polski?Przemysław II on był królem Wielkopolski, ale później oby dwaj jego wujkowie umarli i oni byli królowie małej Polski, a drugi był Pomorza i on dostał Pomorze i Małopolskie. I tą Polskę dostał orzeł jako ich symbol.Przemysł II dostał w spadku, najpierw Małopolskę z Krakowem, a później także Pomorze. Małopolskę z Krakowem dostał Przemysław II od Henryka IV Prawego. Wtedy, też Przemysław II zaczął używać symbolu koronowanego orła, którego używał właśnie Henryk Prawy. Wcześniej Przemysław II tak jak jego ojciec i dziadek używał symbolu lwa. Tak, wiec jakie części Polski miał Przemysław II?Może, drugi dostał Wielkopolskę i Małopolskę. I jeszcze dostał Pomorze.Przemysł II po swoim ojcu odziedziczył Wielkopolskę, a potem po innych krewnych Małopolskę i Pomorze. Ze stolicy Małopolski Przemysł II przywiózł insygnia koronacyjne, które pozostały po poprzednim królu, czyli Bolesławie II Śmiałym.A nie, 26 czerwca 1295 Przemysł II został koronowany w Gnieźnie na króla Polski i dzisiaj jest jego rocznica i Przemysław zdecydował, że symbolem Polski będzie biały orzeł, więc no dzisiaj jest jego rocznica.A 26 czerwca 1295 roku Przemysł II został koronowany, jako król Polski. Jako pierwszy król Polski, używał też symbolu orła białego. Jego koronacja była pierwszą koronacją króla Polski od 219 lat, czyli od poprzedniej koronacji Bolesława II Śmiałego.Niestety ten król nie żył długo po koronacji. Zmarł już 8 lutego 1296 roku, czyli był królem 7 i pół miesiąca. Ale jak doszło do tego, że umarł tak szybko? Król miał w momencie śmierci niecałe 39 lat. Ostanie dni karnawału, czyli zapusty postanowił Przemysł II spędzić w nieobwarowanym Rogoźnie. Co to znaczy, że miasto jest obwarowane? Obwarować to otoczyć miasto murami. Dzięki czemu ludzie w tym mieście są bezpieczni. Niestety Rogoźno było nieobwarowanym miastem, czyli nie miało murów obronnych. Przemysł II spędził tam zapusty, a następnego dnia zdarzyło się coś strasznego.No i ona na karnawale on zginął, że jak był post czterdziestodniowy to on został porwany z Rogoźna i po drodze został zabity.Ktoś porwał króla, historycy nie wiedzą dokładnie kto, ale najprawdopodobniej byli to Brandenburczycy. Brandenburgia to część Niemiec blisko granicy z Polską. Dziś stolicą tego regionu jest Berlin. Polacy często walczyli z Niemcami z Brandenburgii, prawdopodobnie więc to właśnie Brandenburczycy zorganizowali to porwanie, a pomagali im chyba także jacyś zdrajcy z otoczenia króla. Kiedy doszło do tego porwania? 8 lutego 1296 roku była Środa Popielcowa, czyli pierwszy dzień czterdziestodniowego postu. W tę środę nad ranem porywacze wdarli się do Rogoźna i chcieli porwać króla Przemysła II. On bronił się bardzo dzielnie i dopiero kiedy był ranny porywacze go pojmali i porwali ze sobą. Ale gdy uciekali zobaczyli, że ktoś ich ściga zobaczyli pogoń. Wtedy postanowili zabić Przemysła II. Zabito go w miejscu, które do dzisiaj nazywa się Porąbice. W miejscu śmierci króla rośnie dzisiaj dąb, któremu nadano imię Przemysł II. Co zapamiętaliście?Przemek II on stworzył sobie takiego białego orła i teraz widać go w polskich flagach i w różnych innych rzeczach. Ten orzeł reprezentuje Polskę. Przemysł II żył w okresie rozbicia dzielnicowego. Starał się zjednoczyć Polskę i udało mu się zjednoczyć trzy takie części. On jako pierwszy, też jako pierwszy król Polski zaczął używać znak orła białego w koronie. A czy pamiętacie imiona pierwszych siedmiu władców Polski, pierwszych siedmiu historycznych władców Polski? Można ułożyć sobie takie zdanie, które pomoże nam zapamiętać te imiona. I pierwsze litery każdego słowa tego zdania, to będą pierwsze litery imion pierwszych siedmiu władców.Okej, więc: Moja babcia mnie kopnęła, bo wzięłam bułkę albo barana no i też: Moja babcia miała kebaba, bo wzięła barana. Wy możecie ułożyć sobie własne zdanie, które pomoże wam zapamiętać pierwsze litery imion tych siedmiu pierwszych władców Polski. Moja babcia, mnie kopnęła, bo wzięłam bułkę i to jest Mieszko, Bolesław, Mieszko, Kazimierz, Bolesław, Władysław i Bolesław.Na dzisiaj to wszystko, dziękuje wam bardzo za wysłuchanie. Zapraszam niedługo do następnego odcinka. Do usłyszenia.On miał kraj małopolskie, wielkopolskie i pomorze. I miał ten znak na ten Wiesiek miał potem, tego orła, chciałam powiedzieć kura i dlatego maja teraz orła w Polsce.Transkrypcji audycji dokonała: Patrycja Frymark
Odcinek specjalny. Jak zorganizowaliśmy Pyrcaster 2019? Pierwsze w Poznaniu i Wielkopolsce spotkanie dla słuchaczy i podcasterów. Posłuchaj! Artykuł Pyrcaster 2019 pochodzi z serwisu jestemzielona.pl.
Witam w 46 odcinku podkastu. Dziś będziemy kontynuować historię powstania wielkopolskiego. W odcinku 44 mówiliśmy o tym powstaniu, że wybuchło 27 grudnia 1918 roku czyli tuż po Bożym Narodzeniu. Jego wybuch spowodował przyjazd Paderewskiego do Poznania. Ale o tym możecie posłuchać w tamtym 44 odcinku. To powstanie czyli powstanie wielkopolskie zaczęło się 27 grudnia 1918, a skończyło 16 lutego 1919. W tym czasie Polacy zdobywali kolejne miasta w Wielkopolsce. Dziś powiemy sobie o tym jak zdobyli lotnisko.Ławica to wieś, która była koło Poznania. Ale przez 100 lat Poznań się rozrósł i dziś Ławica to dzielnica Poznania. Tak więc kiedyś to lotnisko było koło Poznania, a teraz jest w granicach miasta.100 lat temu czyli w styczniu 1919 roku Polacy już zdobyli Poznań, ale lotnisko Ławica pozostawało w rękach Niemców. Polacy się obawiali, że Niemcy w ramach zemsty zbombardują miasto Poznań. Tak więc 5 stycznia 1919 roku udali się na lotnisko i zaproponowali Niemcom, aby się poddali. Ci jednak nie chcieli i dlatego 6 stycznia Polacy zaatakowali lotnisko i je zdobyli. Jak długo trwał atak?Polacy zaatakowali 6 stycznia o 6:30 rano. Atak trwał tylko 20 minut. Zginął jeden Polak i dwóch Niemców. Reszta Niemców się poddała. Polacy wzięli do niewoli 110 żołnierzy niemieckich.Co Polacy znaleźli na lotnisku?Było tam 26 sprawnych samolotów. Później w oddalonych hangarach Polacy znaleźli jeszcze inne samoloty. Niektóre gotowe do startu, inne w częściach. Zdobyto razem około 70 samolotów, z tego 50 było gotowych do startu.Niemcy postanowili się zemścić i 7 stycznia przyleciały samoloty z Niemiec i zaczęły bombardować lotnisko Ławica.Podobnie było 8 stycznia. Niemcy ponownie przylecieli i bombardowali lotnisko. Latali też nad Poznaniem. Ludzie zaczęli się bać. Wtedy zapadła decyzja o ataku na Niemcy. Ponieważ Niemcy już dwa razy zbombardowali lotnisko. Zrobili to 7 i 8 stycznia 1919 roku. Polacy postanowili polecieć i zbombardować niemieckie lotnisko z którego latały te samoloty.9 stycznia 1919 roku Polacy polecieli nad Frankfurt nad Odrą i zbombardowali tamto lotnisko. Tak wystraszyli tym Niemców, że ci już więcej nie latali bombardować Polski.Czy wy kiedyś byliście na lotnisku w Poznaniu? Do dziś stoją tam stare koszary z czerwonej cegły oraz wieża, która ma już ponad 100 lat. To są właśnie budynki, które zdobywali Polacy 6 stycznia 1919 roku. W ilustracji do tego podkastu będą właśnie te koszary i ta wieża. A jeżeli mieszkacie w Poznaniu czy okolicach możecie sami pojechać i zobaczyć te stare budynki lotniska oraz pomnik poświecony zdobywcom lotniska Ławica.Czy to zdobycie lotniska Ławica było ważne? Tak, bardzo ważne. Dzięki zdobytemu wtedy sprzętowi Polacy mogli wysyłać samoloty na rozpoznanie. Te samoloty informowały o ruchach wrogich wojsk. Bardzo przydały się podczas powstania wielkopolskiego. Lotnicy informowali o ruchach niemieckich wojsk. Ale Poznaniacy podzielili się tym sprzętem. Na zdobytym w Poznaniu sprzęcie walczono później o Lwów oraz odpierano wojska bolszewickie w 1920. To ostanie wydarzenie jest nazywane bitwą warszawską albo “Cudem nad Wisłą”. Będziemy o nim mówić w jednym z następnych odcinków. Na razie powiem tylko tyle, że Polacy zrobili plan pokonania atakującej armii bolszewickiej. Zrobili ten plan dzieki rozpoznaniu, które przeprowadziły samoloty zdobyte właśnie na lotnisku Ławica. Co by się więc stało, gdyby Polacy nie zdobyli tych samolotów w 1919 roku? Być może przegraliby wojnę w 1920 roku. Tak więc widzicie, że zdobycie tego lotniska miało ogromne znaczenie. Bez niego i bez tych samolotów być może nie byłoby Polski wcale.Powtórzmy więc. Co zapamiętaliście?27 grudnia 1918 roku w Poznaniu wybuchło powstanie wielkopolskie. Powstańcy zdobyli Poznań, ale lotnisko zdobyli dopiero 6 stycznia. Jak długo trwał atak? Tylko 20 minut. Co Polakom udało się tam zdobyć? Mnóstwo samolotów, takich gotowych do startu oraz takich, które należało dopiero złożyć z części. Jak ważne było zdobycie tego lotniska? Dzięki temu Polacy mogli obserwować ruchy wrogich wojsk, np. wojsk bolszewickich w 1920 roku.Dziękuję wam za wysłuchanie. Na początku odcinka mogliście usłyszeć Wojtka z Czarnego Krza. Mieszka on w krainie, którą kiedyś zamieszkiwali Prusowie. Być może kiedyś nagramy razem dla was odcinek o tym plemieniu.Ja jak zwykle zapraszam was do wspierania podkastu na Patronite. Można to robić poprzez PayPala. Nie mieszkam w Polsce i taka metoda jest dla mnie najłatwiejsza, ale jakby ktoś chciał wesprzeć nas w inny sposób to proszę o kontakt na piotr@historiawgdzieci.pl. Ten adres mailowy oraz link na profil na Patronite będą oczywiście w notatkach. Mamy już 5 patronów, którym bardzo chciałem podziękować.https://patronite.pl/historia-dla-dzieci
Witam w 46 odcinku podkastu. Dziś będziemy kontynuować historię powstania wielkopolskiego. W odcinku 44 mówiliśmy o tym powstaniu, że wybuchło 27 grudnia 1918 roku czyli tuż po Bożym Narodzeniu. Jego wybuch spowodował przyjazd Paderewskiego do Poznania. Ale o tym możecie posłuchać w tamtym 44 odcinku. To powstanie czyli powstanie wielkopolskie zaczęło się 27 grudnia 1918, a skończyło 16 lutego 1919. W tym czasie Polacy zdobywali kolejne miasta w Wielkopolsce. Dziś powiemy sobie o tym jak zdobyli lotnisko.Ławica to wieś, która była koło Poznania. Ale przez 100 lat Poznań się rozrósł i dziś Ławica to dzielnica Poznania. Tak więc kiedyś to lotnisko było koło Poznania, a teraz jest w granicach miasta.100 lat temu czyli w styczniu 1919 roku Polacy już zdobyli Poznań, ale lotnisko Ławica pozostawało w rękach Niemców. Polacy się obawiali, że Niemcy w ramach zemsty zbombardują miasto Poznań. Tak więc 5 stycznia 1919 roku udali się na lotnisko i zaproponowali Niemcom, aby się poddali. Ci jednak nie chcieli i dlatego 6 stycznia Polacy zaatakowali lotnisko i je zdobyli. Jak długo trwał atak?Polacy zaatakowali 6 stycznia o 6:30 rano. Atak trwał tylko 20 minut. Zginął jeden Polak i dwóch Niemców. Reszta Niemców się poddała. Polacy wzięli do niewoli 110 żołnierzy niemieckich.Co Polacy znaleźli na lotnisku?Było tam 26 sprawnych samolotów. Później w oddalonych hangarach Polacy znaleźli jeszcze inne samoloty. Niektóre gotowe do startu, inne w częściach. Zdobyto razem około 70 samolotów, z tego 50 było gotowych do startu.Niemcy postanowili się zemścić i 7 stycznia przyleciały samoloty z Niemiec i zaczęły bombardować lotnisko Ławica.Podobnie było 8 stycznia. Niemcy ponownie przylecieli i bombardowali lotnisko. Latali też nad Poznaniem. Ludzie zaczęli się bać. Wtedy zapadła decyzja o ataku na Niemcy. Ponieważ Niemcy już dwa razy zbombardowali lotnisko. Zrobili to 7 i 8 stycznia 1919 roku. Polacy postanowili polecieć i zbombardować niemieckie lotnisko z którego latały te samoloty.9 stycznia 1919 roku Polacy polecieli nad Frankfurt nad Odrą i zbombardowali tamto lotnisko. Tak wystraszyli tym Niemców, że ci już więcej nie latali bombardować Polski.Czy wy kiedyś byliście na lotnisku w Poznaniu? Do dziś stoją tam stare koszary z czerwonej cegły oraz wieża, która ma już ponad 100 lat. To są właśnie budynki, które zdobywali Polacy 6 stycznia 1919 roku. W ilustracji do tego podkastu będą właśnie te koszary i ta wieża. A jeżeli mieszkacie w Poznaniu czy okolicach możecie sami pojechać i zobaczyć te stare budynki lotniska oraz pomnik poświecony zdobywcom lotniska Ławica.Czy to zdobycie lotniska Ławica było ważne? Tak, bardzo ważne. Dzięki zdobytemu wtedy sprzętowi Polacy mogli wysyłać samoloty na rozpoznanie. Te samoloty informowały o ruchach wrogich wojsk. Bardzo przydały się podczas powstania wielkopolskiego. Lotnicy informowali o ruchach niemieckich wojsk. Ale Poznaniacy podzielili się tym sprzętem. Na zdobytym w Poznaniu sprzęcie walczono później o Lwów oraz odpierano wojska bolszewickie w 1920. To ostanie wydarzenie jest nazywane bitwą warszawską albo “Cudem nad Wisłą”. Będziemy o nim mówić w jednym z następnych odcinków. Na razie powiem tylko tyle, że Polacy zrobili plan pokonania atakującej armii bolszewickiej. Zrobili ten plan dzieki rozpoznaniu, które przeprowadziły samoloty zdobyte właśnie na lotnisku Ławica. Co by się więc stało, gdyby Polacy nie zdobyli tych samolotów w 1919 roku? Być może przegraliby wojnę w 1920 roku. Tak więc widzicie, że zdobycie tego lotniska miało ogromne znaczenie. Bez niego i bez tych samolotów być może nie byłoby Polski wcale.Powtórzmy więc. Co zapamiętaliście?27 grudnia 1918 roku w Poznaniu wybuchło powstanie wielkopolskie. Powstańcy zdobyli Poznań, ale lotnisko zdobyli dopiero 6 stycznia. Jak długo trwał atak? Tylko 20 minut. Co Polakom udało się tam zdobyć? Mnóstwo samolotów, takich gotowych do startu oraz takich, które należało dopiero złożyć z części. Jak ważne było zdobycie tego lotniska? Dzięki temu Polacy mogli obserwować ruchy wrogich wojsk, np. wojsk bolszewickich w 1920 roku.Dziękuję wam za wysłuchanie. Na początku odcinka mogliście usłyszeć Wojtka z Czarnego Krza. Mieszka on w krainie, którą kiedyś zamieszkiwali Prusowie. Być może kiedyś nagramy razem dla was odcinek o tym plemieniu.Ja jak zwykle zapraszam was do wspierania podkastu na Patronite. Można to robić poprzez PayPala. Nie mieszkam w Polsce i taka metoda jest dla mnie najłatwiejsza, ale jakby ktoś chciał wesprzeć nas w inny sposób to proszę o kontakt na piotr@historiawgdzieci.pl. Ten adres mailowy oraz link na profil na Patronite będą oczywiście w notatkach. Mamy już 5 patronów, którym bardzo chciałem podziękować.https://patronite.pl/historia-dla-dzieci
Witam was w 44 audycji podkastu “Historia Polski dla Dzieci oraz według Dzieci”.11 listopada przypada święto niepodległości Polski. Wtedy Polska odzyskała niepodległość. Czy jednak cała Polska? Nie. 11 listopada Polska była dość mała. W zasadzie Polska miała wtedy tylko Mazowsze z Warszawą oraz Małopolskę z Krakowem. Polska nie miała jeszcze wtedy Wielkopolski z Poznaniem. Nie miała też Śląska ani Pomorza. Dziś powiemy sobie o tym jak Polska odzyskała Poznań i Wielkopolskę.Ale może najpierw powtórzmy sobie co to jest Małopolska, Wielkopolska i Mazowsze. Polska jest podzielona na takie części. Najstarsza część Polski tam gdzie jest Gniezno i Poznań jest nazywana Wielkopolską. Druga część Polski to Małopolska, w środku której leży Kraków. A Mazowsze to trzecia część Polski. Po środku Mazowsza leży Warszawa. Gdy Polska odzyskała niepodległość 11 listopada 1918 roku niepodległość odzyskała tylko Małopolska i Mazowsze. Wielkopolska była cały czas pod panowaniem Niemców, którzy wtedy nazywali się Prusakami.Dziś kiedy nagrywam jest 26 grudnia. Od 11 listopada minęło półtora miesiąca, a Wielkopolska cały czas była pod panowaniem Prus. Jak pewnie wiecie 24 grudnia większość Polaków obchodzi Wigilię. Później 25 i 26 grudnia są święta. Nikt nie planował walczyć w te dni, ale wydarzyło się coś co przyspieszyło wybuch powstania wielkopolskiego.26 grudnia 1918 roku przez Poznań przejeżdżał Ignacy Paderewski. Był to sławny pianista. Na jego koncerty przychodziło tyle osób co teraz na koncerty Justina Bibera, Seleny Gomez, Eda Sheerana, czy Ariany Grande.Ten sławny pianista zrobił bardzo dużo dla sprawy niepodległości Polski. Np. rozmawiał często z prezydentem Stanów Zjednoczonych Woodrowem Wilsonem. W grudniu 1918 roku gdy dowiedział się o odzyskaniu niepodległości przez Polskę wrócił statkiem z Ameryki. Pojechał najpierw do Gdańska, potem do Poznania. Płynąc statkiem Paderewski zachorował na grypę hiszpankę. Była to choroba, która wtedy w 1918 roku zabiła więcej ludzi niż zginęło podczas I wojny światowej. Była to bardzo groźna choroba. Mimo tego Paderewski pojechał pociągiem do Poznania. W grudniu 1918 roku Poznań i Wielkopolska należała jeszcze do Prus czyli do Niemiec. Jak Niemcy przyjęli Paderewskiego?Oni chcieli go wygonić z miasta. Chcieli dać mu nakaz wyjazdu. Polacy, Poznaniacy otoczyli jednak Paderewskiego i policjanci nie mogli dać mu tego nakazu. Co więc zrobili potem? Paderewski przyjechał do Poznania 26 grudnia 1918 roku. Prusacy więc kazali pogasić wszystkie latarnie uliczne, aby utrudnić przejazd Paderewskiego do hotelu Bazar. Polacy jednak pozapalali światła w swoich domach i pootwierali okna i drzwi, aby światło padało na ulice i aby wielki kompozytor mógł przejechać. W hotelu Bazar zrobiono uroczystą kolację na cześć wielkiego Polaka, a potem Paderewski przemawiał z balkonu tego hotelu do ludzi. Polacy machali do niego polskimi flagami. Ale skąd je wzięli? Wtedy w Wielkopolsce panowały Prusy, a flaga Prus to trzy kolory: czarny, biały i czerwony. Tak więc Polacy zabrali pruskie flagi ucieli czarny pas u góry i został im biały i czerwony pas czyli polska flaga. W ten sposób z flagi pruskiej robiono polskie flagi.Następnego dnia Paderewski leżał chory w łóżku w hotelu Bazar. Był chory na grypę hiszpankę. Niemcy jednak byli tak źli, że przyjechał do Poznania, że zaczęli strzelać w okna jego pokoju. Wtedy przyszli Polacy aby go obronić i tak wybuchło powstanie wielkopolskie. Jak już mówiłem nikt nie planował tego powstania na święta. Wybuchło ono przypadkiem, a wywołał je właśnie przyjazd wielkiego kompozytora i sławnego pianisty Ignacego Paderewskiego. W ten właśnie sposób wybuchło powstanie wielkopolskie 27 grudnia 1918 roku. Czyli dokładnie rok temu. Ja nagrywam tą audycję 27 grudnia 2018 roku. Powstanie trwało prawie dwa miesiące. Zaczęło się 27 grudnia 1918, a skończyło 16 lutego 1919 roku.W ten sposób do Polski, do której należała już Małopolska i Mazowsze dołączyła także Wielkopolska. Później powiemy sobie o tym jak do Polski dołączył Śląsk.A co się stało z Paderewskim? Na szczęście wyzdrowiał. Grypa hiszpanka go nie zabiła. Nie zabili go też Prusacy strzelający w okna jego pokoju. Paderewski pojechał później do Warszawy i 16 stycznia 1919 został premierem pierwszego polskiego rządu. Ale o tym powiemy sobie w innej audycji.Dziś mówiliśmy o powstaniu wielkopolskim, które wybuchło z powodu przyjazdu Paderewskiego do Poznania. Przyjechał on 26 grudnia 1918 roku, a powstanie wybuchło następnego dnia czyli 27 grudnia.Dziękuję wam za wysłuchanie. Zapraszam do wspierania audycji na patronite. Nawet niewielka suma jak trzy złote miesięcznie pomoże nam w opłaceniu serwera do podkastu oraz serwera na stronę. Zapraszam też do naszej grupy na facebooku. Przy okazji bardzo chciałbym podziękować członkom tej grupy, którzy pomogli mi w treści tego podkastu. Szczególnie pani Emilii z Poznania, mamie Wojtka, która podsunęła mi dużo ciekawostek związanych z Poznaniem. Dziękuję też innym za pomoc w znalezieniu dobrego porównania, które pomogłoby dzieciom zrozumieć jak sławny był Paderewski. Jeszcze raz dziękuję i do usłyszenia w następnej audycji.Zapraszam do wspierania podkastu na Patronite:https://patronite.pl/historia-dla-dzieci
Witam was w 44 audycji podkastu “Historia Polski dla Dzieci oraz według Dzieci”.11 listopada przypada święto niepodległości Polski. Wtedy Polska odzyskała niepodległość. Czy jednak cała Polska? Nie. 11 listopada Polska była dość mała. W zasadzie Polska miała wtedy tylko Mazowsze z Warszawą oraz Małopolskę z Krakowem. Polska nie miała jeszcze wtedy Wielkopolski z Poznaniem. Nie miała też Śląska ani Pomorza. Dziś powiemy sobie o tym jak Polska odzyskała Poznań i Wielkopolskę.Ale może najpierw powtórzmy sobie co to jest Małopolska, Wielkopolska i Mazowsze. Polska jest podzielona na takie części. Najstarsza część Polski tam gdzie jest Gniezno i Poznań jest nazywana Wielkopolską. Druga część Polski to Małopolska, w środku której leży Kraków. A Mazowsze to trzecia część Polski. Po środku Mazowsza leży Warszawa. Gdy Polska odzyskała niepodległość 11 listopada 1918 roku niepodległość odzyskała tylko Małopolska i Mazowsze. Wielkopolska była cały czas pod panowaniem Niemców, którzy wtedy nazywali się Prusakami.Dziś kiedy nagrywam jest 26 grudnia. Od 11 listopada minęło półtora miesiąca, a Wielkopolska cały czas była pod panowaniem Prus. Jak pewnie wiecie 24 grudnia większość Polaków obchodzi Wigilię. Później 25 i 26 grudnia są święta. Nikt nie planował walczyć w te dni, ale wydarzyło się coś co przyspieszyło wybuch powstania wielkopolskiego.26 grudnia 1918 roku przez Poznań przejeżdżał Ignacy Paderewski. Był to sławny pianista. Na jego koncerty przychodziło tyle osób co teraz na koncerty Justina Bibera, Seleny Gomez, Eda Sheerana, czy Ariany Grande.Ten sławny pianista zrobił bardzo dużo dla sprawy niepodległości Polski. Np. rozmawiał często z prezydentem Stanów Zjednoczonych Woodrowem Wilsonem. W grudniu 1918 roku gdy dowiedział się o odzyskaniu niepodległości przez Polskę wrócił statkiem z Ameryki. Pojechał najpierw do Gdańska, potem do Poznania. Płynąc statkiem Paderewski zachorował na grypę hiszpankę. Była to choroba, która wtedy w 1918 roku zabiła więcej ludzi niż zginęło podczas I wojny światowej. Była to bardzo groźna choroba. Mimo tego Paderewski pojechał pociągiem do Poznania. W grudniu 1918 roku Poznań i Wielkopolska należała jeszcze do Prus czyli do Niemiec. Jak Niemcy przyjęli Paderewskiego?Oni chcieli go wygonić z miasta. Chcieli dać mu nakaz wyjazdu. Polacy, Poznaniacy otoczyli jednak Paderewskiego i policjanci nie mogli dać mu tego nakazu. Co więc zrobili potem? Paderewski przyjechał do Poznania 26 grudnia 1918 roku. Prusacy więc kazali pogasić wszystkie latarnie uliczne, aby utrudnić przejazd Paderewskiego do hotelu Bazar. Polacy jednak pozapalali światła w swoich domach i pootwierali okna i drzwi, aby światło padało na ulice i aby wielki kompozytor mógł przejechać. W hotelu Bazar zrobiono uroczystą kolację na cześć wielkiego Polaka, a potem Paderewski przemawiał z balkonu tego hotelu do ludzi. Polacy machali do niego polskimi flagami. Ale skąd je wzięli? Wtedy w Wielkopolsce panowały Prusy, a flaga Prus to trzy kolory: czarny, biały i czerwony. Tak więc Polacy zabrali pruskie flagi ucieli czarny pas u góry i został im biały i czerwony pas czyli polska flaga. W ten sposób z flagi pruskiej robiono polskie flagi.Następnego dnia Paderewski leżał chory w łóżku w hotelu Bazar. Był chory na grypę hiszpankę. Niemcy jednak byli tak źli, że przyjechał do Poznania, że zaczęli strzelać w okna jego pokoju. Wtedy przyszli Polacy aby go obronić i tak wybuchło powstanie wielkopolskie. Jak już mówiłem nikt nie planował tego powstania na święta. Wybuchło ono przypadkiem, a wywołał je właśnie przyjazd wielkiego kompozytora i sławnego pianisty Ignacego Paderewskiego. W ten właśnie sposób wybuchło powstanie wielkopolskie 27 grudnia 1918 roku. Czyli dokładnie rok temu. Ja nagrywam tą audycję 27 grudnia 2018 roku. Powstanie trwało prawie dwa miesiące. Zaczęło się 27 grudnia 1918, a skończyło 16 lutego 1919 roku.W ten sposób do Polski, do której należała już Małopolska i Mazowsze dołączyła także Wielkopolska. Później powiemy sobie o tym jak do Polski dołączył Śląsk.A co się stało z Paderewskim? Na szczęście wyzdrowiał. Grypa hiszpanka go nie zabiła. Nie zabili go też Prusacy strzelający w okna jego pokoju. Paderewski pojechał później do Warszawy i 16 stycznia 1919 został premierem pierwszego polskiego rządu. Ale o tym powiemy sobie w innej audycji.Dziś mówiliśmy o powstaniu wielkopolskim, które wybuchło z powodu przyjazdu Paderewskiego do Poznania. Przyjechał on 26 grudnia 1918 roku, a powstanie wybuchło następnego dnia czyli 27 grudnia.Dziękuję wam za wysłuchanie. Zapraszam do wspierania audycji na patronite. Nawet niewielka suma jak trzy złote miesięcznie pomoże nam w opłaceniu serwera do podkastu oraz serwera na stronę. Zapraszam też do naszej grupy na facebooku. Przy okazji bardzo chciałbym podziękować członkom tej grupy, którzy pomogli mi w treści tego podkastu. Szczególnie pani Emilii z Poznania, mamie Wojtka, która podsunęła mi dużo ciekawostek związanych z Poznaniem. Dziękuję też innym za pomoc w znalezieniu dobrego porównania, które pomogłoby dzieciom zrozumieć jak sławny był Paderewski. Jeszcze raz dziękuję i do usłyszenia w następnej audycji.Zapraszam do wspierania podkastu na Patronite:https://patronite.pl/historia-dla-dzieci
Bogusia spełniła kolejne marzenie. Spotkała Ryszarda Ćwirleja, autora kryminałów neomilicyjnych. Pisarz świętuje w tym roku dziesięciolecie swojego debiutu. Jego powieści przyciągają nie tylko miłośników kryminalnych zagadek, ale także pasjonatów PRLu. Proza Ćwirleja, której akcja skupia się głównie w Wielkopolsce, pomimo dość hermetycznego stylu zyskała uznanie czytelników i otrzymała w tym roku Nagrodę Wielkiego Kalibru. Bogusia gościła autora nie tylko na spotkaniu autorskim. Udało się jej namówić go także na krótką rozmowę dla słuchaczy Konglomeratu :) Czy Ćwirlej ogląda horrory? Którego bohatera lubi najbardziej? Co łączy Poznaniaka z Marcinem Wrońskim? Co nowego znajdziemy w kolejnej powieści? Posłuchajcie!
Gościem tej audycji jest Łukasz, który opowiada o swoim życiu i o codzienności niesformalizowanego kościoła w małej miejscowości w województwie wielkopolskim.