POPULARITY
Categories
"Po zdarzeniu na kolei podnieśliśmy działania służb, będzie większa ochrona obiektów infrastruktury krytycznej. Sprawcy zostawili sporo śladów na miejscu przestępstwa. Dzięki temu w ciągu kilkudziesięciu godzin od dokonania aktu dywersji udało się ustalić ich tożsamość. Ich droga z Rosji, Białorusi do Polski jest przedmiotem naszych szczegółowych badań" – powiedział w Popołudniowej rozmowie w RMF FM wiceszef MSWiA Czesław Mroczek o dywersantach, którzy po przeprowadzeniu zaplanowanej operacji na torach kolejowych w powiecie garwolińskim na Mazowszu opuścili Polskę przez przejście graniczne w Terespolu. Podkreślił, że "sprawcy zostawili po sobie sporo materiału dowodowego".
Związek Strzelecki Strzelec w Rzeszowie uczy młodych budowy dronów i ostrzega, że Polska zbyt wolno wykorzystuje swój technologiczny potencjał – mówi zastępca komendanta głównego Miłosz Elgas.Strzelec w Rzeszowie stawia na nowoczesne technologie i szkoli młodych w budowie oraz obsłudze dronów — zarówno rozpoznawczych, jak i klasy wampir, zdolnych do przenoszenia ładunków. Jak podkreśla Miłosz Elgas, zastępca komendanta głównego Związku Strzeleckiego „Strzelec”, wojna w Ukrainie całkowicie zmieniła rozumienie współczesnego pola walki.Organizacja, która od lat zajmuje się wychowaniem młodzieży i przygotowaniem do służby w wojsku, dostrzegła gwałtowny wzrost znaczenia dronów. Po doświadczeniach z Ukrainy Strzelec wprowadził szkolenia z ich budowy, naprawy i programowania.Konstrukcja wcale nie jest skomplikowana. Rama, silniki, wirniki, układ sterujący i kamera. Młodzi w dwa dni są w stanie zbudować własny dron– mówi Elgas.Taki podstawowy model kosztuje ok. 2 tys. zł. Organizacja uczy też użycia dronów bojowych – wyposażanych w ładunki i działających jako maszyny kamikadze. Elgas zwraca uwagę, że Ukraina produkuje już 3 mln dronów rocznie, podczas gdy polskie możliwości są nadal niewystarczające.Mamy ogromny potencjał, ale wciąż działamy zbyt wolno– ocenia.Podkreśla również znaczenie bezpieczeństwa cywilnego. W Polsce wciąż mało mówi się o aplikacji „Schrony”, która pozwala szybko odnaleźć miejsce doraźnej ochrony.Ignorujemy zagrożenia, dopóki nie pojawią się tuż obok– mówi Elgas.Jego zdaniem państwo powinno szerzej wykorzystywać potencjał społeczny oraz współpracę z NGOs, tak jak robią to kraje nordyckie czy Finlandia.
"Karol 'liberum veto' Nawrocki. Pan prezydent zaczyna niestety iść w tym kierunku. Za dużo wojen, negowania wszystkiego" – tak w Porannej rozmowie w RMF FM Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz oceniła 100 dni prezydentury Karola Nawrockiego. Podkreśliła, że ustępujący marszałek Sejmu Szymon Hołownia "w krytycznym momencie zajął bardzo pryncypialne i stanowcze stanowisko" czym odniosła się do tego, czy lider Polski po wyborach prezydenckich "uratował" kraj od zamachu stanu.
Religijny Żyd Jarosław Papis, manifestujący strojem swoje wyznanie, mówi o motywacji do udziału w Marszu Niepodległości. Podkreśla, że wyniósł z domu kult marszałka Józefa Piłsudskiego.
Na Placu Marszałka Józefa Piłsudskiego w Warszawie odbyła się uroczysta odprawa wart z okazji Narodowego Święta Niepodległości. Wzięli w niej udział przedstawiciele władz państwowych, duchowieństwa, wojska oraz licznie zgromadzeni mieszkańcy stolicy i całej Polski. Centralnym punktem obchodów było przemówienie prezydenta Karola Nawrockiego, który w swoim wystąpieniu mówił o historii, wartościach, współczesnych wyzwaniach i konieczności obrony suwerenności państwa. Prezydent przypomniał, że odrodzenie Polski było dziełem wielu pokoleń, które „rozpoznały swoje jestestwo, tożsamość i wartości narodu”.Dlatego mogli się bić i pracować, bo wiedzieli, czym jest Rzeczpospolita, jakie niesie w sobie wartości, jak ważne dla niej są wartości chrześcijańskie, kultura i dziedzictwo narodowe– powiedział.Wymienił też ojców niepodległości – Józefa Piłsudskiego, Romana Dmowskiego, Wincentego Witosa, Wojciecha Korfantego, Ignacego Daszyńskiego i Ignacego Paderewskiego – podkreślając, że mimo różnic potrafili działać razem dla dobra wspólnego.II Rzeczpospolita była skonfliktowana, ale marzyła o wielkiej Polsce. Była skonfliktowana, tak jak i nasza współczesna scena polityczna. Ale II Rzeczpospolita nigdy nie oddała tego, czego potrzebuje cała narodowa wspólnota – swoich marzeń i ambicji, Centralnego Okręgu Przemysłowego, Portu w Gdyni, polskiej złotówki, która była, jest i będzie symbolem polskiej suwerenności– podkreślał.Prezydent nazwał wychowanie świadomego obywatela – ucznia, który „od początku do końca wiedział, że jest Polakiem” – największym sukcesem tamtej epoki.„Gdzie jest nasze jestestwo?”Co my dziś zrobimy dla polskiej wolności i suwerenności w XXI wieku? Czy wypełnimy te przyrzeczenia wobec polskiej niepodległości? Gdzie jest nasze jestestwo? Gdzie są nasze wartości chrześcijańskie, które budowały fundamenty Rzeczpospolitej?– pytał.Prezydent zaapelował o obronę polskiej tożsamości i sprzeciw wobec „obcych ideologii” w systemie edukacji:Prezydent Polski nigdy nie pozwoli, abyśmy znów stali się pawiem i papugą narodów, bezwolnie powtarzającą to, co przychodzi z Zachodu. Mówię to jako zwolennik Polski w Unii Europejskiej, ale mówiący przede wszystkim: po pierwsze Polska, po pierwsze Polacy– podkreślał prezydent Nawrocki.„Nie stać nas na nasze marzenia?”W kolejnym fragmencie przemówienia prezydent odniósł się do współczesnych projektów rozwojowych, wskazując na Centralny Port Komunikacyjny, rozwój portów i energetyki jądrowej jako dzisiejsze wyzwania wolnej Polski.I my, współcześni Polacy, żyjący w niewspółmiernie lepszych czasach, chcemy powiedzieć tym z 11 listopada 1918 roku, że nie stać nas na nasze marzenia? Na Centralny Port Komunikacyjny? Na polską żeglugę śródlądową? Nie stać nas na rozwój polskich portów, polskiego atomu, na centrum technologii przełomowych?– pytał dalej. Podkreślił, że niepodległość zobowiązuje do odwagi w podejmowaniu decyzji o przyszłości gospodarczej kraju.Polacy oczekują sprawiedliwości. Polacy nie chcą politycznych, partyjnych szopek i teatrów. Chcą móc dostać się do lekarza, chcą taniej płacić za prąd i artykuły spożywcze. Nasza niepodległość, wolność i solidarność to także sprawiedliwość społeczna– wskazał.Prezydent przypomniał, że Polska dzięki ciężkiej pracy obywateli po 1989 roku jest dziś dwudziestą gospodarką świata i rozwija współpracę z sojusznikami, w tym ze Stanami Zjednoczonymi.Prezydent Donald Trump zaprosił prezydenta Polski na szczyt grupy G20. Zaprosił mnie, ale zaprosił wszystkich Polaków, bo to wy ciężko pracowaliście, rozwijaliście swoje przedsiębiorstwa, to wy jesteście autorami tego wielkiego sukcesu gospodarczego. Ten sam nasz wielki sojusznik zadeklarował, z czego z panem premierem się cieszymy razem z ministrem obrony narodowej, że ci żołnierze amerykańscy, którzy są na terytorium Rzeczpospolitej i wspomagają żołnierza polskiego, pozostaną w Polsce i jest to dla Rzeczpospolitej także dobra informacja. Jesteśmy gotowi do tego, aby Polska stała się także energetycznym i gazowym hubem dla całej Europy Środkowej i Wschodniej, razem z naszymi amerykańskimi partnerami– zaznaczył.W końcowej części przemówienia prezydent zwrócił się do żołnierzy i funkcjonariuszy służb mundurowych, wyrażając uznanie dla ich codziennej służby i poświęcenia. Podkreślił, że nawet jeśli – jak mówił – „niektórzy celebryci obrażają polski mundur”, to dla niego, jako prezydenta, żołnierze i funkcjonariusze pozostają „świętością”. Zaznaczył, że naród stoi po ich stronie i dziękuje im za służbę.
Nigeria stoi dziś w obliczu poważnych zagrożeń – mówił w Radiu Wnet biskup John Bogna Bakeni, biskup pomocniczy diecezji Maiduguri. Jak podkreślił, kraj pogrążony jest w kryzysie bezpieczeństwa, a chrześcijanie – zwłaszcza w północnych regionach – doświadczają systemowej dyskryminacji i przemocy.Nigeria jest dziś na rozdrożu i mierzy się z wieloma wyzwaniami – od bandytyzmu i porwań na północnym zachodzie po ataki dżihadystów w regionie środkowym. W tym wszystkim dochodzi do realnych prześladowań chrześcijan, szczególnie w północnych stanach, gdzie dominują muzułmanie– mówił hierarcha.Jak wyjaśnił, chrześcijanie w północnej Nigerii często spotykają się z zakazem budowy kościołów i nauczania religii w szkołach publicznych. Dochodzi też do przypadków morderstw pod pretekstem bluźnierstwa, a młode dziewczęta bywają porywane, przymusowo wydawane za mąż.Doświadczamy wykluczenia politycznego, dyskryminacji w pracy i wielu innych form przemocy– podkreślił biskup.Według niego sytuacja w środkowym pasie Nigerii jest szczególnie dramatyczna.Tam, gdzie przeważają chrześcijanie, całe wioski są zrównywane z ziemią, a setki ludzi giną w jedną noc. To wygląda na celową próbę ich eliminacji i wypędzenia z ziem przodków– mówił.Biskup odniósł się także do decyzji rządu Stanów Zjednoczonych o ponownym wpisaniu Nigerii na listę państw budzących szczególny niepokój w kwestii wolności religijnej.USA nie działają bez powodu. Od dawna obserwują sytuację w Nigerii – prześladowania, zabójstwa chrześcijan i innych mniejszości. Rząd robi bardzo niewiele, by to powstrzymać– zaznaczył.Podkreślił, że pomoc z zagranicy powinna mieć charakter konstruktywny, nie ingerujący w suwerenność Nigerii:„Jeśli inne państwa mogą pomóc naszym służbom w zdobyciu odpowiedniego uzbrojenia i informacji wywiadowczych, by skuteczniej walczyć z terrorystami, będzie to bardzo cenne”.Na zakończenie hierarcha zwrócił się z apelem do Polaków:Prosimy o modlitwę i wsparcie. Tysiące chrześcijan żyją dziś w obozach, dzieci nie mają dostępu do edukacji, a kobiety, które straciły mężów, potrzebują środków do życia. Dzięki pomocy organizacji Kościół w Potrzebie możemy przetrwać ten trudny czas. Pokornie proszę, by Polacy dołączyli do tej pomocy– powiedział biskup Bakeni./fa
W Poranku Radiu Wnet była minister klimatu i środowiska Anna Trzeciakowska ostro skrytykowała decyzje rządu Donalda Tuska dotyczące polityki klimatycznej. Jej zdaniem Polska nie odniosła sukcesu w negocjacjach w Brukseli, mimo że premier i jego współpracownicy próbują przedstawić to inaczej.Chciałabym, żeby się udało, ale nic takiego miejsca nie miało. Pan wiceminister Bolesta zbyt dużym entuzjazmem, na wyrost, chciał przykryć porażkę, którą osiągnął tam niestety rząd koalicyjny. Te opowieści, że ich nikt nigdy w Unii nie ogra, okazały się opowieściami. Przesunięcie ETS-u i to na razie w ramach propozycji na 2028 rok, to żadna tajemnica– powiedziała Trzeciakowska.Podkreśliła, że przesunięcie systemu ETS-2 nie jest żadnym sukcesem.Rok wyborczy, wybicie w postaci przesunięcia o rok, to nadmierny entuzjazm. Tam się złe rzeczy działy– dodała.ETS-2, jak tłumaczyła, to drugi system handlu emisjami, który obejmie już nie tylko wielkie zakłady przemysłowe, ale wszystkich obywateli.ETS-2 to podatek od nas wszystkich, od całej gospodarki emisyjnej. To jest podatek zielony od ogrzewania domów gazem bądź węglem i od jeżdżenia samochodem na paliwa, które większość z nas posiada. To kilkaset złotych więcej przy tankowaniu albo kilka tysięcy przy ogrzewaniu domu węglem bądź gazem. Zapłacą wszyscy, bo transport warzyw, mebli, czegokolwiek do naszych sklepów również będzie tym objęty. To jest po prostu drożyzna– mówiła.90-procentowa redukcja emisji: „To szaleństwo, którego nie osiągniemy”Wśród ustaleń Rady UE znalazł się również nowy cel klimatyczny: redukcja emisji o 90 procent do roku 2040. Trzeciakowska przypomniała, że Polska głosowała przeciw, razem z Węgrami, Słowacją i Czechami, ale było to za mało, by zablokować decyzję.Jesteśmy na ścieżce tego nieszczęsnego Fit for 55 i nie osiągniemy tego w 2030 roku. To matematyka i ekonomia. Musielibyśmy zlikwidować transport, ogrzewanie naszych domów i rolnictwo. Nie przewiduję, żeby to było możliwe– dodała.Była minister wyjaśniła, że w przyjętych rozwiązaniach pojawił się tzw. bezpiecznik – możliwość zaliczania części redukcji emisji poprzez zakup „kredytów węglowych” poza Unią.To jest kupowanie papierów wartościowych poza Unią. Jak ktoś zredukuje emisję w Afryce Południowej albo zalesi kawałek Ghany, to będzie mógł wydać taki dokument. Na tej podstawie 5 procent emisji będzie można sobie zaliczyć z zewnątrz, jako offset. W praktyce to finansowanie pozaunijnych krajów, w tym Chin, które będą nam te certyfikaty dostarczać. To projekty mniej lub bardziej rzeczywiste – oceniła Trzeciakowska.Była minister oceniła, że pomimo zapowiedzi Donalda Tuska o „mocnej pozycji Polski”, Warszawa nie potrafiła zbudować bloku państw, który mógłby zablokować nowy cel klimatyczny.Gdybyśmy potrafili to robić zgrabnie, tak jak myśmy potrafili wynegocjować kwestie dyrektywy metanowej ratowania polskich kopalni, mimo że nas w Unii nie lubiono i nie obiecywaliśmy, że nas nikt nie ogra – to można by to zablokować. Zabrakło kompetencji, wiedzy, kontaktów, umiejętności negocjacyjnych. A może po prostu woli politycznej– powiedziała.
Metale ziem rzadkichJednym z kluczowych tematów były metale ziem rzadkich. Zawadzki-Liang zauważa, że Pekin przedstawia swoją reakcję jako odpowiedź na amerykańskie restrykcje wobec chińskich firm. „Chiny mówią jasno: sektor cywilny będzie zaopatrywany, ale przeznaczenie wojskowe będzie kontrolowane”. Uzgodniono przyspieszenie procedur licencyjnych, jednak regulacje nie zostały zniesione.Wśród ustaleń roboczych znalazły się też kwestie ceł, eksportu soi i kontroli fentanylu. „Zespoły negocjacyjne mają dalej pracować, i to niezwłocznie– podkreśla korespondent.Tematy wrażliwe – takie jak Tajwan – nie zostały podjęte.To było założenie jeszcze przed spotkaniem. Rozmawiano tylko o kwestiach przygotowanych wcześniej przez negocjatorów– mówi.Pytany o wybór nowego burmistrza Nowego Jorku, Zawadzki-Liang zaznacza, że chińskie media zwykle reagują z jednodniowym opóźnieniem: Ta informacja na pewno będzie komentowana, ale jeszcze nie była tematem porannych serwisów.
Politycy mogą nazywać to po prostu jak sobie chcą, ale jest ustawa o centralnym porcie komunikacyjnym, która nie sądzę, żeby została znowelizowana w tym zakresiekomentuje wiceprezes stowarzyszenia Tak dla CPK Patryk Wild. Podkreśla, że wiązanie CPK z aferą KOWR jest bezzasadne i jest jedynie pretekstem do zablokowania inwestycji.projekt nie został zmieniony. Projekt został zepsuty, wstrzymany w zakresie kolejowym, bo w zakresie lotniska nie zmieniono nic, tylko odsunięto jego realizację w czasie.
Poseł Konfederacji Przemysław Wipler w Porannej rozmowie w RMF FM nie krył, że jest gotowy na objęcie teki ministra. Podkreślił jednak, że nie interesuje go bycie ministrem kultury. "Jeśli nie chcemy mieć statusu przystawki, musimy walczyć o to, by zawrzeć rząd z tym, kto da Konfederacji stanowisko premiera" - mówił odważnie Wipler. Dodał, że Konfederacja nie może wejść w koalicję z partią, która nie da jej kontroli nad Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego. "Reszta to kwestie programowe" - podkreślił. W fotelu premiera widziałby albo Sławomira Mentzena, albo Krzysztofa Bosaka. "Obaj są bardzo dobrymi kandydatami" - dodał.
Podczas Forum w Krynicy były prezydent Andrzej Duda w rozmowie z dziennikarką Radia Wnet Jaśminą Nowak mówił o znaczeniu relacji z Ukrainą, polskiej racji stanu i kondycji obecnej sceny politycznej.Mamy swoje sprawy z państwem ukraińskim, także te trudne historyczne, ale trzeba je rozwiązywać w duchu pojednania i prawdy. Tylko tak możemy budować wspólną przyszłość– powiedział Duda.Podkreślił, że mimo złożonych relacji historycznych, priorytetem Polski pozostaje przetrwanie wolnej, suwerennej Ukrainy.Uważam, że to jest bardzo ważny element polskiej racji stanu, by niepodległa Ukraina istniała i sama decydowała o sobie. Jeśli naród ukraiński wybierze drogę do Unii Europejskiej i NATO, Polska powinna go w tym wspierać– ocenił. Były prezydent wskazał, że niezależność Ukrainy jest kluczowa nie tylko dla Kijowa, lecz również dla bezpieczeństwa całego regionu.Rozmowa dotyczyła także sytuacji wewnętrznej w Polsce i potrzeby politycznej konsolidacji. Duda zwrócił uwagę, że realizacja polskich interesów na arenie międzynarodowej wymaga jedności i powagi w działaniu.Aby Polska racja stanu wybrzmiała, musimy mówić jednym głosem. Trzeba bronić interesów narodowych ponad podziałami– podkreślił.Odniósł się również do programu Prawa i Sprawiedliwości, zaprezentowanego podczas konwencji w Katowicach.Prawo i Sprawiedliwość zawsze poważnie podchodziło do swoich zobowiązań. Pokazało w poprzednich kadencjach, że mimo pandemii i wojny na Ukrainie potrafiło skutecznie realizować politykę rozwoju. Jeśli wyborcy dadzą Zjednoczonej Prawicy mandat do rządzenia, Polska powróci na ścieżkę rozwoju, z której dziś jest zawracana– mówił.Były prezydent zakończył rozmowę zapewnieniem, że kluczowym wyzwaniem dla polskiej polityki jest zachowanie stabilności i konsekwencji w działaniu – zarówno wobec partnerów zewnętrznych, jak i wewnętrznych reform.
Prezydent Karol Nawrocki zwrócił się do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie zgodności z konstytucją rozporządzenia ministra sprawiedliwości Waldemara Żurka z 29 września 2025 r. zmieniającego regulamin urzędowania sądów powszechnych. Kancelaria Prezydenta poinformowała również o skierowaniu do Prokuratury Okręgowej w Warszawie zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa przez ministra dotyczącego przekroczenia uprawnień funkcjonariusza publicznego.Minister w Kancelarii Prezydenta Zbigniew Bogucki ocenił, że Żurek „w sposób absolutnie bezprawny próbuje poprzez rozporządzenie zmieniać ustawę”, ograniczając zasadę losowego przydziału spraw.Minister zaznaczył, że „w istocie jest to próba wskazywania politycznym palcem przez władzę wykonawczą, pana ministra Żurka, działającego z umocowania premiera Tuska, tego, by w procesach sędziowie nie byli losowani, jak do tej pory, tylko byli wyznaczani”. Jak wyjaśnił, „w taki sposób, że w składach trzyosobowych tylko jeden sędzia będzie losowany, a dwóch pozostałych może być wskazywanych palcem czy to przez przewodniczącego wydziału, czy przez prezesa sądu”.Do sprawy odniósł się w Poranku Radia Wnet dr hab. Kamil Zaradkiewicz, sędzia Sądu Najwyższego. W jego ocenie reakcja prezydenta była całkowicie uzasadniona.Trzeba reagować stanowczo, gdy są wyraźne sygnały łamania prawa. W moim przekonaniu prawo jest łamane– powiedział. Jak dodał, rozporządzenie Żurka „eliminuje ustawowy standard przydziału spraw” i „narusza zasadę niezależności sędziów”.Zaradkiewicz przyznał, że działania ministra przypominają próbę podporządkowania sądów władzy wykonawczej.Pan minister Żurek chce mieć w sądach zaufanych sędziów i prezesów, których on wyznacza. To może budzić poważne wątpliwości co do standardu ich niezależności– zaznaczył.W ocenie prawnika obecne decyzje rządu prowadzą do „destrukcji państwa”, podważając zaufanie obywateli do całego wymiaru sprawiedliwości.Podejmowane są działania, które sprawiają, że instytucje – od sądów po Trybunał Konstytucyjny – stają się niewiarygodne. To droga donikąd– mówił.Zaradkiewicz wskazał również, że naprawa systemu wymaga zmian karnych: „Trzeba wprowadzić bardzo surowe sankcje dla tych, którzy łamią prawo – zarówno polityków, jak i sędziów czy prokuratorów. Inaczej nie zdyscyplinujemy tych osób”.Podkreślił też konieczność respektowania orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego.TK rozstrzyga, co wolno władzy. Jeśli władza to ignoruje, obywatele stają się bezbronni– mówił.Na zakończenie ocenił, że obecna sytuacja jest efektem politycznej walki o wpływy w sądownictwie.To już nie spór o prawo, ale o władzę nad instytucjami. Mam nadzieję, że da się to jeszcze naprawić– podsumował.
Patryk Wild, wiceprezes stowarzyszenia “TAK dla CPK”, przekonywał, że tzw. afera z działką to nie problem samego CPK, lecz KOWR i Ministerstwa Rolnictwa. Jak mówił, spółka „zachowała się prawidłowo” – wskazała teren, który jako własność Skarbu Państwa mógł zostać skomercjalizowany pod funkcje towarzyszące lotnisku (logistyka, magazyny), zmniejszając wydatki państwa na projekt.Skandal polegał na tym, że ta działka mimo stanowiska spółki CPK została sprzedana prywatnemu właścicielowi, pomniejszając potencjalne dochody Skarbu Państwa o kilkaset milionów złotych– mówił.Wild oceniał, że kluczowość terenu nie wynikała z jedynej możliwej lokalizacji, lecz z faktu, że był we władaniu państwa.Chodziło o maksymalizację korzyści dla budżetu. Jeżeli to państwo finansuje CPK, to państwo powinno skonsumować wzrost wartości – wskazał.Jego zdaniem magazyny można ulokować w wielu miejscach wokół portu, ale wyjątkowość tej działki polegała na własności publicznej.Pytany o deklaracje obecnego właściciela, Wild wskazał najprostsze wyjście: “jeśli jest wola odsprzedaży – państwo powinno po prostu odkupić działkę”. Zastrzegł, że wywłaszczenie zadziała tylko przy celach publicznych (np. linia kolejowa), natomiast funkcje komercyjne nie podlegają takim trybom. Podkreślił, że „piłka jest po stronie rządu”, dodając, że dotąd „przez ponad półtora roku nic się nie zadziało”.Wild zwrócił też uwagę na ryzyko czasowe. Z umów (jak mówi – według informacji medialnych) prawo odkupu miałoby obowiązywać 5 lat, z czego dwa już minęły.CPK ma powstać za około sześć lat. Wtedy wartość skoczy naprawdę wysoko – i wtedy może być już po terminie odkupu– ocenił. Jego zdaniem, jeśli obecny właściciel faktycznie deklaruje odsprzedaż, państwo powinno zadziałać natychmiast.Na koniec Wild skrytykował brak priorytetu dla sprawy po stronie instytucji:Postępowanie prokuratury ruszyło dopiero w dniu prasowej publikacji. Wcześniej nie widać było realnych działań.” Dodał, że skoro plany funkcji logistycznych nadal są prowadzone w tym miejscu, lepiej odzyskać grunt niż przepinać całą dokumentację – „odkupić i domknąć temat”.
Sprzedaż państwowej ziemi w gminie Baranów, ważnej dla budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego, wywołała falę politycznych komentarzy i wzajemnych oskarżeń. Były minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski w Radiu Wnet podkreśla, że decyzja o zbyciu działki była nie tylko błędna, ale i sprzeczna z interesem państwa.Sprawa jest szalenie poważna. Nigdy nie powinno być zgody Ministerstwa Rolnictwa na sprzedaż tej ziemi– powiedział. Jak dodał, działka wchodziła w kompleks planowanego CPK i powinna pozostać w rękach Skarbu Państwa, niezależnie od jej położenia.Ardanowski przypomniał, że przedsiębiorcy dzierżawiący grunty państwowe mogą wystąpić o ich wykup, ale decyzja o sprzedaży nigdy nie jest obligatoryjna.To jest decyzja uznaniowa. Państwo nie ma żadnego interesu, by takie działki sprzedawać prywatnej osobie, zwłaszcza jeśli mają znaczenie strategiczne– podkreślił.Były minister wyjaśnił, że każda sprzedaż gruntów Skarbu Państwa powyżej pięciu hektarów wymaga zgody ministra konstytucyjnego. Dlatego jego zdaniem odpowiedzialność za tę decyzję spoczywa na kierownictwie resortu.Tłumaczenie, że minister Telus o niczym nie wiedział, jest słabe. To jego kompetencja– ocenił Ardanowski. Przyznał też, że zna wiceministra Romanowskiego z czasów swojej kadencji.Ja doprowadziłem do tego, że on odszedł z ministerstwa. Nie mogłem współpracować z ludźmi, do których nie miałem pełnego zaufania– zaznaczył.Wątpliwości prawne i rola prokuraturyW ocenie Ardanowskiego w całej sprawie kluczowa może okazać się treść aktu notarialnego. Jak wskazał, w standardowych umowach sprzedaży ziemi państwowej znajduje się klauzula pozwalająca KOWR na odkupienie działki w ciągu pięciu lat w razie „zmiany okoliczności”.Jeśli tej formuły nie ma, pozostaje tylko droga unieważnienia aktu notarialnego– wyjaśnił.Były minister nie ukrywa, że afera wokół działki to poważne obciążenie wizerunkowe dla jego środowiska politycznego.To flagowa inwestycja Polski, a okazuje się, że doszło tam do jakiegoś szwindlu– stwierdził. Podkreślił, że odpowiedzialność polityczną muszą ponieść osoby, które podjęły błędne decyzje.PiS nie ma wyjścia. Musi to wypalić do końca. Winni muszą jednoznacznie ponieść karę– dodał.
Aleksandra Leo z Polski 2050 odniosła się do kwestii sprzedaży działekpod CPK, krytykując decyzje poprzedniego rządu PiS, wskazując na stratydla budżetu państwa oraz chaos wokół narracji dotyczącej projektu.Podkreśliła, że odpowiedzialność za obecną sytuację spoczywa napolitykach PiS, nie na zagranicy. Leo odniosła się też do sprawy posłaBerkowicza oraz sytuacji ministra Telusa, sugerując, że PiS nie będziego politycznie bronić. W rozmowie pojawił się również wątek obietnicyprezydenta Nawrockiego dotyczącej obniżenia cen prądu oraz kwestiaprzyszłości Szymona Hołowni w partii.
"Projekt Centralnego Portu Komunikacyjnego jest bardzo ważny. Polska powinna wykupić całą ziemię wokół CPK i zbudować tam piękne miasto" - ocenił w Popołudniowej rozmowie w RMF FM prof. Marcin Piątkowski, polski ekonomista pracujący w New Delhi. Podkreślił, że aby Polska stała się jednym z liderów gospodarczych Europy, należy inwestować w edukację, infrastrukturę i naukę.
"PKP Cargo jest na dobrej linii do tego, by ustabilizować swoją sytuację. Mam nadzieję, że nie będzie zwolnień w przyszłym roku. Proszę się nie obawiać. Jestem raczej spokojny, jeśli chodzi o tę firmę" - powiedział w Porannej rozmowie w RMF FM minister infrastruktury i poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego Dariusz Klimczak, komentując kwestię aktualnej sytuacji w PKP Cargo. Podkreślił, że "PKP Cargo została porzucona przez poprzedników z 4 mld długiem".
Nagroda Sacharowa dla Andrzeja PoczobutaRozmowa w Poranku Radia Wnet rozpoczęła się od sprawy Andrzeja Poczobuta, któremy przyznano Nagrodę im. Sacharowa. Poczobut – dziennikarz i działacz polski na Białorusi – od ponad czterech lat pozostaje w więzieniu. Jak mówił mecenas Krzysztof Wąsowski, Poczobut to „wielki bohater, dzielny człowiek”. Zaznaczył, że “skutki takich izolacji, szczególnie w psychice człowieka, są nieprawdopodobnie ciężkie”.Prowadzący przywołał fragment mowy sędziego Dariusza Łubowskiego – który nie wyraził zgody na wydanie Niemcom Wołodymyra Żurawlowa podejrzewanego w tamtym kraju o wysadzenie Nord Stream i zwolnił go z tymczasowego aresztowania – o koncepcji „wojny sprawiedliwej”, w której sędzia sięgał do Arystotelesa, Cycerona, św. Augustyna i św. Tomasza, kończąc wnioskiem, że warunki „bellum iustum” spełnia walcząca z agresją Ukraina.Stary, dobry styl. Dzisiaj niespotykany na salach sądowych. Aksjologiczne podejście jest niezwykle konieczne: ma walor edukacyjny i głęboki walor interpretacyjny. Wreszcie wiadomo, dlaczego sędzia podjął taką decyzję– wskazał.Sprawa ks. Michała OlszewskiegoMecenas Wąsowski mówił też o sprawie ks. Michała Olszewskiego, którego jest obrońcą. Zapowiedział wniosek o wyłączenie sędzi z uwagi na konflikt prawny z jednym z kluczowych świadków – Zbigniewem Ziobro. Mówił też o stanie duchownego.Nie jest w stanie publicznie odprawić mszy. Ciężar takiego hejtu, który on nosi w sobie jest po prostu ogromny i rzeczywiście jest podjęta ta terapia psychologiczna, psychiatryczna– dodał.RARS – areszty, świadkowie i „przecieki”Mówił też o śledztwie dotyczącym Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych, wskazał, że wszyscy wcześniej aresztowani są już na wolności.Jesteśmy na etapie lansowania się niektórych dziennikarzy z wybrakowanymi przeciekami. Prokuratura jest ‘w lesie' – nie ma aktu oskarżenia. Oni tak naprawdę tak jakby nie wiedzieli, co dalej z tym robić i w jakim kierunku pójść– mówi mecenas.Wąsowski sam usłyszał zarzut „pomocnictwa w praniu pieniędzy” w związku z przyjęciem depozytu od klienta. W jego ocenie to “pomysł, by wyłączyć adwokata: postawić mu zarzut za czynności obrończe”. Podkreśla, że odmówił wydania dokumentów, powołując się na tajemnicę adwokacką, a sąd – jak relacjonuje – przyznał mu rację. Sędzia uznała, że to tajemnica. Teraz ma rozstrzygnąć zażalenie na środki zapobiegawcze. Żadnej kaucji nie zapłacę”.
W Odysei Wyborczej Radia Wnet Paweł Lisiecki, radny sejmiku mazowieckiego i były poseł Prawa i Sprawiedliwości, odniósł się do coraz bardziej gorącego sporu w Europie. Jego zdaniem decyzja holenderskiego parlamentu, który zapowiedział złożenie skargi przeciwko Słowacji za wpisanie do konstytucji zapisu o dwóch płciach, jest kolejnym przejawem politycznej i kulturowej presji ze strony zachodniej części Unii.Uważam, że Holandia wykonuje to, co jej narzucono – przez Niemcy lub Komisję Europejską– ocenił Lisiecki. Jego zdaniem działania Amsterdamu to element szerszej strategii wymierzonej w państwa, które „nie chcą przyjmować ideologicznych nowinek”.Słowacja kontra BrukselaWpisanie do konstytucji zapisu o tym, że istnieją tylko dwie płcie, wywołało protesty części organizacji europejskich, w tym Amnesty International, które uznały decyzję słowackiego parlamentu za naruszenie zasad Unii.Zastanawiam się, czy to biologia jest niezgodna z traktatami europejskimi, czy może traktaty są niezgodne z biologią– ironizował Lisiecki, dodając, że to może być początek kolejnej batalii przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej.Według niego spór nie jest tylko prawny, ale dotyczy przyszłości cywilizacji europejskiej.To wojna o cywilizację. Czy będzie to cywilizacja europejska, oparta na wartościach i tradycji, czy posteuropejska, która sama siebie unicestwia?– mówił polityk.Podkreślił też, że Unia Europejska nie powinna w ogóle zajmować się sprawami światopoglądowymi.Konstytucje narodowe stoją ponad prawem europejskim. Tymczasem Bruksela i Strasburg próbują to odwrócić, udając, że to tylko interpretacja prawa– zauważył.Wojna kulturowa i „poczucie wyższości Zachodu”W ocenie Lisieckiego spór Holandii ze Słowacją jest także symbolem napięcia między „starą” a „nową” Europą.Część zachodnich elit ma poczucie wyższości wobec krajów, które dołączyły później. Pouczają nas, co jest dobre, a co złe, jakby sami byli strażnikami cywilizacji– komentował.Dodał, że państwa zachodnie, które wprowadziły aborcję, eutanazję czy małżeństwa jednopłciowe, same podważają fundamenty, na których wyrosły.To droga donikąd, która kończy się osłabieniem społeczeństw i pustką demograficzną– ostrzegł.Polska debata o związkach partnerskichZ tematu unijnego rozmowa przeszła do spraw krajowych. W Sejmie procedowany jest projekt ustawy o związkach partnerskich, określanej przez rząd jako regulacja dotycząca „statusu osoby najbliższej”. Lisiecki widzi w tym projekcie próbę stopniowego zrównania związków jednopłciowych z małżeństwem.To otwieranie drzwi. Na Zachodzie zaczynało się tak samo – od drobnych zapisów o dziedziczeniu czy wspólnym rozliczaniu, a skończyło na adopcji dzieci przez pary jednopłciowe– mówił.Jego zdaniem większość zapisów, które rząd chce wprowadzić, już dziś można realizować w ramach obowiązującego prawa.Każdy może upoważnić kogo chce do wglądu w dokumenty medyczne czy majątkowe. Do tego nie potrzeba nowej ustawy – dodał.W jego ocenie to raczej symboliczny projekt, który ma otworzyć dyskusję i przesunąć granicę społecznej akceptacji.To nie rozwiązuje żadnego problemu, tylko tworzy nowy. Na szczęście mamy prezydenta, który jasno mówi, że nie podpisze ustaw zbliżających się do definicji małżeństwa – podkreślił.
Jeśli interesuje Cię, jak budować rozwiązania, które nie tylko przynoszą zysk, ale realnie zmieniają świat, jak mierzyć to, co z natury wydaje się niepoliczalne, oraz jak radzić sobie z oporem wobec zmiany paradygmatu – koniecznie posłuchaj naszej rozmowy z Patrycją Radek. Dowiedz się, dlaczego technologia jest tylko narzędziem, a impact musi być wizją. Rozmowa inspiruje do krytycznego myślenia i podjęcia działań na rzecz lepszej przyszłości.Rozmowa dotyczy tego, jak tworzyć innowacje o pozytywnym wpływie społecznym (impactful innovations) w dobie sztucznej inteligencji (AI)? Dyskutanci poruszają tematykę autentyczności, etyki i odpowiedzialności w projektowaniu rozwiązań, mierzenia społecznego wpływu technologii, a także wyzwań związanych z oporem wobec zmian i koniecznością zmiany paradygmatu myślenia w biznesie i innowacjach, aby zapewnić zrównoważony wzrost. Podkreślana jest rola przywództwa świadomego złożoności oraz znaczenie edukacji i wczesnego włączania celów impaktowych w strategie startupów.Jednym z centralnych tematów jest mierzenie wpływu społecznego technologii (impactu), zwłaszcza tych wciąż rozwijających się. Dr Radek przyznaje, że jest to zadanie skomplikowane i dużo trudniejsze niż mierzenie śladu węglowego (wpływu środowiskowego). Podkreśla jednak, że należy zacząć od świadomej chęci mierzenia. Krytykuje dotychczasowe podejście, w którym działania CSR czy filantropia są traktowane jako "działalność dodatkowa". W innowacjach impactowych celem samym w sobie powinna być próba rozwiązywania istotnych problemów na świecie. W wizji Patrycji Radek przyszłość to świat, w którym wszystkie rozwiązania będą musiały być impactowe. Nie tylko nie mogą szkodzić, ale powinny mieć cel regeneratywny (odnawianie ekosystemów).W rozmowie biorą udział:dr Patrycja Radek - brokerka innowacji w Centrum Transferu Wiedzy oraz kierowniczka akceleracji w programie Startup Booster for Social Impact Uniwersytetu SWPS. Mentorka, edukatorka, ekspertka w obszarze rozwiązywania złożonych problemów organizacyjnych i systemowych;Przemysław Zieliński - redaktor MamStartup.
Ponad 400 drzew miało zniknąć z Helu, w celu rozpoczęcia budowy ośrodka SPA. Po prostestach mieszkańców i sympatyków Półwyspu, Samorządowe Kolegium Odwoławcze wstrzymało pozwolenie na budowę.Małgorzata Kleszcz rozmawia z dr Mirosławem Kuklickim, doktorem nauk etnologicznych, muzealnikiem i regionalnistą, a także prezesem Stowarzyszenia Przyjaciół Helu. Na początku rozmowy, gość opisuje reakcje mieszkańców w związku z decyzją samorządu:Na razie mamy nadzieję, bo wydawało się, że sytuacja jest beznadziejna. W tej chwili jakiś promyk nadziei się pojawił, czekamy na kolejne decyzje.Ekspert wskazuje, że planowana inwestycja hotelowa i apartamentowa obejmuje „wycięcie dwóch i pół hektara lasu, w takim miejscu, które powinno być rezerwatem”. Podkreśla również znaczenie obszaru historycznego:Tam trwały przecież w roku 1939 główne walki o obronę ostatniej enklawy niepodległej Rzeczypospolitej.Mieszkańcy Helu wyrazili sprzeciw wobec planów władz, gdy w czerwcu pojawiły się oznaczenia drzew do wycinki. Protesty, apel o podpisanie 25 tys. osób oraz wsparcie środowisk naukowych doprowadziły do wstrzymania wycinki przez samorządowe kolegium odwoławcze:Szczęśliwie samorządowe kolegium odwoławcze nakazało wstrzymanie wycinki i sprawdza pod względem zasadności i merytoryki decyzję burmistrza– dodaje dr Mirosław Kuklicki. Prezes stowarzyszenia podkreśla także sytuację mieszkańców:Mieszkańcy trochę są w trudnej i dziwnej sytuacji. Trochę się boją samorządu i to jest przerażające. Każdy ma z nich zazwyczaj jakiś mały biznes, letni. Każdy ma kogoś w instytucjach samorządowych.Na zakończenie rozmowy dr Mirosław Kuklicki wyraża nadzieję, że społeczność lokalna i działania administracyjne doprowadzą do ochrony Helu:Teraz jest ta nadzieja, więc może jak wzmożymy nasze działania, wzmożymy ilość osób postulujących o zmianę tej decyzji, to do administracji już wyższego rzędu dotrze potrzeba działania i również wstrzymania tej niepotrzebnej zupełnie inwestycji./ab
Witam Państwa, nazywam się Jarosław Drożdż, pracuję w Centralnym Szpitalu Klinicznym Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, skąd nagrywam podcast Kardio Know-How. W tym odcinku kontynuuję omawianie doniesień z tegorocznego kongresu ESC.Najnowsze wytyczne ESC 2025 dotyczące wad zastawkowych serca zastąpiły wersję sprzed 4 lat i wprowadzają 28 nowych oraz 50 zmodyfikowanych zaleceń. Podkreśla, że dokument jest kluczowy dla specjalistycznych ośrodków, gdzie decyzje terapeutyczne podejmuje zespół Heart Team. W stenozie aortalnej (AS) TAVI zaleca się od 70. r.ż. (wcześniej 75), a SAVR u pacjentów
Jeśli ktoś wchodzi do naszego domu przez okno, to już nie wizyta, lecz najście – mówi prof. Aleksander Stępkowski o wizycie ministra Waldemara Żurka w Sądzie Najwyższym.Waldemar Żurek, minister sprawiedliwości, pojawił się bez zapowiedzi w Sądzie Najwyższym na spotkaniu z ławnikami. Prof. Aleksander Stępkowski, sędzia SN, w Poranku Radia Wnet nazwał to „najściem” i „naruszeniem zasady podziału władz”. Podkreślił, że minister – jako przedstawiciel władzy wykonawczej – nie powinien naradzać się z sędziami. W jego ocenie doszło do sytuacji w najwyższym stopniu niestosownej i wymagającej reakcji ze strony sądu.Jak tłumaczy Stępkowski, spotkanie ministra z ławnikami odbyło się bez wiedzy Pierwszej Prezes SN.Doszło do sytuacji, w której przedstawiciel władzy wykonawczej naradzał się z sędziami. To naruszenie zasady podziału władz– ocenił.Według Stępkowskiego minister został zaproszony przez ławników wybranych jeszcze przez Senat poprzedniej kadencji.To było niezapowiedziane, nieuzgodnione spotkanie. Co więcej, dotyczyło spraw, w których sam minister może występować jako strona– zaznaczył.Dodał, że po spotkaniu minister zorganizował w SN konferencję prasową.To tak, jakby ktoś wszedł do cudzego domu przez okno. Niby wolno wejść, ale nie w ten sposób– powiedział obrazowo.„Legitymizacja manipulacji składami sędziowskimi”Sędzia odniósł się także do zmian w przepisach dotyczących składów orzekających.To prawna legitymizacja manipulacji składami sędziowskimi– ostrzegł.Jak podkreślił, wielu prezesów sądów zostało powołanych z naruszeniem prawa.Teraz ci prezesi, zaufani ministrowi, mogą arbitralnie zmieniać składy sędziowskie. To godzi w zaufanie obywateli do wymiaru sprawiedliwości– ocenił.„To już nie polska konstytucja decyduje”Prof. Stępkowski zwrócił też uwagę na konflikt między Izbą Pracy a Izbą Kontroli Nadzwyczajnej.Obie powstały na podstawie tego samego przepisu, a mimo to jedna uznała, że druga nie jest sądem. To absurd– mówi.W jego ocenie problem wynika z nadinterpretacji prawa unijnego.Trybunał Sprawiedliwości UE, choć nie ma takich kompetencji, pozwala, by jedne polskie organy ignorowały inne. To już nie konstytucja reguluje nasze sądy, tylko orzeczenia TSUE– podkreślił.Na zakończenie dodał, że „rozumiemy, do czego to prowadzi, gdy okaże się, że rząd i parlament nic nie mogą postanowić, bo sądy – powołując się na traktaty – im na to nie pozwalają”.
„Chciałbym zmienić prawo, bo się okazuje (…) że część takich wyroków może zapadać w trybie nakazowym, bez rozprawy. Jak zapada bez rozprawy, to ktoś nie sprawdza rejestru (Krajowego Rejestru Karnego) i wydaje wyrok” – stwierdził w Porannej rozmowie w RMF FM minister sprawiedliwości Waldemar Żurek, pytany o kierowców, którzy wsiadają do samochodu mimo wydanych zakazów prowadzenia pojazdów. Podkreślił, że prokuratorzy będą występować do sądu o wyrok ograniczenia wolności w razie zakazu.
[AUTOPROMOCJA] Pełnej wersji podcastu posłuchasz w aplikacji Onet Audio. Jakub Wiech, redaktor naczelny serwisu Energetyka24, miał wziąć udział w prestiżowym amerykańskim programie stypendialnym Departamentu Stanu USA. Jego udział został jednak niespodziewanie odwołany tuż przed rozpoczęciem programu, co wywołało falę pytań o kulisy tej decyzji. Zaskakujące cofnięcie zaproszenia Wiech przebywał już w Stanach Zjednoczonych, gdy otrzymał informację o cofnięciu zaproszenia. Jak sam przyznał, decyzja była zaskoczeniem zarówno dla niego, jak i dla amerykańskich organizatorów. Oficjalnie nie podano powodów, mimo jego wielokrotnych prób ich ustalenia. Polityczny donos? Nieoficjalnie Wiech ustalił, że decyzja mogła być efektem donosu ze strony jednej z frakcji polskiej prawicy. W szczególności wskazywano na wpis Pawła Rybickiego, związanego z mediami prorządowymi, który publicznie skrytykował Wiecha za jego poglądy na temat Donalda Trumpa. Rybicki miał oferować Amerykanom „screeny” z wypowiedzi Wiecha, co mogło wpłynąć na decyzję Departamentu Stanu. Zielony konserwatysta w ogniu krytyki Jakub Wiech określa siebie jako konserwatystę, ale jego poglądy na energetykę - w tym krytyka polskiego górnictwa i poparcie dla transformacji energetycznej - sprawiają, że bywa postrzegany jako „zielony prawicowiec”. To, jak sam twierdzi, uczyniło go celem w wewnętrznych wojnach frakcyjnych na polskiej prawicy. Pozwy i granice debaty Wiech odniósł się również do zarzutów, jakoby pozywał ludzi za poglądy. Wyjaśnił, że sprawy sądowe, które prowadził, dotyczyły gróźb, zniesławień i nękania - nie różnicy zdań. Podkreślił, że jego działania mają charakter dziennikarski i są reakcją na dezinformację, zwłaszcza w kwestiach klimatycznych.
Centrum Chrześcijańskie TYLKO JEZUS Kościół Boży w Chrystusie w Krapkowicach
Nauczanie Piotra to wezwanie do pogłębienia życia duchowego i unikania rutyny w wierze. Głównym tematem nauczania jest pietyzm – rozumiany jako postawa czynienia aktów wiary z szacunkiem, starannością i miłością, w przeciwieństwie do powierzchownego i mechanicznego praktykowania religii.Piotr zachęca, by należeć do grona „pasjonatów”, a nie jedynie formalnych uczestników nabożeństw. Podkreśla wagę osobistej relacji z Jezusem, systematycznego studiowania Pisma Świętego, modlitwy oraz autentycznych uczynków, które są prawdziwym świadectwem wiary.W kazaniu pojawia się także odniesienie do ruchu pietyzmu z XVII wieku, wskazanego jako inspiracja dla współczesnych praktyk kościelnych, takich jak spotkania w małych grupach. W zakończeniu Piotr przestrzega przed zagrożeniami duchowego rozczarowania, izolacji i wypalenia, zachęcając do odnowy wiary i gorliwości w codziennym życiu chrześcijańskim.
Gość programu Cała naprzód jest autorem najnowszego polskiego tłumaczenia średniowiecznego dzieła. Do nowego wydawnictwa dołączona jest też płyta z muzycznym wykonaniem tekstu. Prof. Jacek Kowalski przyznaje, że jego zainteresowanie starofrancuskim eposem zaczęło się od otrzymania w prezencie egzemplarza, który przełożył Tadeusz Boy-Żeleński. Podkreśla, że owo tłumaczenie ceni i jest ono bliskie jego sercu, jednak coś go zawsze intrygowało:Jako mały chłopiec zawsze się zastanawiałem: ale jak to się śpiewało? Z czasem, nawet dość szybko, dowiedziałem się, jak to było. Rzeczywiście to była epika śpiewana, której nie mamy w Polsce jako narodowej, naszej literatury z dawnych wieków. Przynajmniej nie zachowało się nic takiego, co by mogło być śpiewane, czyli właściwie melorecytowane. Natomiast pierwszy krok wielki literatury starofrancuskiej, czyli francuskiej, to właśnie pieśń i to pieśń opowiadająca o bohaterskich czynach. Takich pieśni jest około setki zachowanych. Co prawda nie znamy ich melodii w gruncie rzeczy.Zainteresowanie przerodziło się w działanie i prof. Jacek Kowalski wkrótce zajął się lteraturą starofrancuską od strony naukowej - napisał na ten temat doktorat. Przy okazji tłumaczył fragmenty Pieśni o Rolandzie z myślą o tym, żeby dało się ten tekst zaśpiewać. Kiedy zdecydował się podjąć przekładu całego dzieła, odkrył jego głebię i logikę:Z tej gliny, z tego brudu nagle ukazał się kryształ, który wcześniej wydawał się chropawy, może trochę, albo jakiś taki niepoukładany do końca, a kiedy się objawił, no to nagle zaczyna błyszczeć. Tak we mnie to zabłysło i starałem się przekazać ten błysk w przekładzie.W sobotę 11 października w Arkadach Kubickiego Zamku Królewskiego w Warszawie odbędzie się spotkanie z prof. Jackiem Kowalskim, w trakcie którego odbędzie się muzyczne wykonanie kilku pieśni oraz rozmowy wokół książki. Wydarzenie odbędzie się w ramach XXX Targów Wydawców Katolickich. /ab
Jeszcze w tym roku zostaną przeznaczone dodatkowe środki na Narodowy Fundusz Zdrowia - powiedział w Popołudniowej rozmowie w RMF FM minister finansów i gospodarki Andrzej Domański. Podkreślił, że to efekt konstruktywnego dialogu z ministrem zdrowia i szefostwem NFZ. "Pracujemy z panią minister oraz bankiem BGK nad specjalnym programem, który pomoże w oddłużaniu szpitali" - dodał.
W Radiu Wnet eurodeputowana Prawa i Sprawiedliwości komentowała debatę, która miała miejsce w Parlamencie Europejskim na temat wniosku o odwołanie przewodniczącej Komisji Europejskiej, Ursuli von der Leyen. W jej ocenie trudno jednak mówić o prawdziwej debacie.Minutowe wystąpienia, wyłączanie mikrofonu i ograniczanie liczby głosów. A to oni chcą nas uczyć demokracji– wskazuje.Według niej zarzuty wobec von der Leyen płyną zarówno ze strony prawicy, jak i lewicy.Lewica mówi o ludobójstwie w Strefie Gazy i braku działań Unii. My widzimy inne błędy polityki, ale wszystko składa się w jedno: poważne zastrzeżenia wobec kierunków UE– zaznacza.Gosiewska przyznaje, że sama ma rozterki wobec sytuacji w Strefie Gazy.Hamas cynicznie wykorzystuje ludność cywilną, ale działania Izraela są niewspółmierne i uderzają w szpitale, uchodźców i pomoc medyczną. Z tym zgadzać się nie można– mówi.Odnosząc się do polityki handlowej, europosłanka krytykuje brak wykorzystania polskiej prezydencji.To stracona szansa. Donald Tusk mówił, że jego nie da się ograć, ale trudno ograć się, gdy w ogóle nie podjęto gry– stwierdza.Podkreśla też dramatyczną sytuację w Gruzji. Zaznacza, że opozycja jest rozdrobniona, a represje dotykają nie tylko protestujących, ale i ich rodziny. Dodaje, że wszystkie wybory od 2012 roku są fałszowane: poprzez naciski, kupowanie głosów, dowożenie ludzi do lokali.
Prof. Andrzej Nowak podkreśla, że trzeba rozmawiać także z AfD, a nie udawać, że ta partia nie istnieje. Krytykuje też Angelę Merkel za jej politykę wobec Rosji i migrantów: „to katastrofa”. Prof. Andrzej Nowak w Poranku Radia Wnet odniósł się do krytyki związanej z jego planowanym udziałem w konferencji w Bundestagu, organizowanej przez frakcję AfD. Podkreślił, że jedzie tam jako historyk, a nie jako doradca prezydenta Karola Nawrockiego.Generalnie jestem przeciwko bojkotowaniu rozmowy z tymi, którzy zapraszają mnie do dyskusji, dopóki nie przekonam się, że ich intencje są jednoznacznie złe. A przekonać się mogę właśnie poprzez rozmowę– wyjaśnił profesor.Działalność AfDHistoryk zwrócił uwagę, że choć AfD uchodzi za partię rewizjonistyczną i prorosyjską, podejmowała także działania korzystne dla Polaków. Wymienił m.in. starania o dofinansowanie szkół z językiem polskim w Niemczech oraz inicjatywę umieszczenia w Dachau tablicy w języku polskim, upamiętniającej ofiary obozu.Czy wobec partii, która od miesięcy zajmuje pierwsze lub drugie miejsce w sondażach i ma realną szansę współrządzić Niemcami, powinniśmy udawać, że jej nie ma? Że nie ma co z nią rozmawiać?– pytał Nowak.Dodał, że bojkot partii popieranych przez znaczną część społeczeństwa jest z gruntu niedemokratyczny.Podobny ostracyzm próbowano narzucić wobec rządu Prawa i Sprawiedliwości w Polsce, twierdząc, że z milionami Polaków nie należy rozmawiać. To droga donikąd– ocenił profesor.Angela Merkel i jej odpowiedzialnośćProf. Nowak skomentował także wywiad Angeli Merkel, w którym była kanclerz obarcza Polskę współodpowiedzialnością za wojnę z Rosją.To szokujące i absurdalne. Nie ma bardziej zasłużonego architekta zgody z Putinem niż Angela Merkel i jej pomocnik Donald Tusk– stwierdził.Zdaniem profesora, polityka Merkel przyniosła Europie skutki katastrofalne. Wskazał na Willkommenspolitik i masowe wpuszczenie migrantów z Afryki i Azji, których następnie próbowano rozdzielić pomiędzy państwa UE.To działania, które spotkały się z krytyką i w Niemczech, i w całej Europie. Część społeczeństw zachodnich coraz wyraźniej odrzuca ten kierunek– dodał.Torowanie drogi PutinowiHistoryk podkreślił, że również w relacjach z Rosją Merkel ponosi współodpowiedzialność za obecną sytuację.To jej polityka torowała Putinowi drogę do agresji w Europie Wschodniej. Próba odwrócenia tego faktu jest po prostu absurdem– zaznaczył.Nowak wskazał jednocześnie, że Polska odzyskała nadzieję na prowadzenie niezależnej polityki i wyjście z roli „posłusznego wykonawcy niemieckiej strategii”.Musimy szukać miejsc, w których możemy realnie poprawić naszą sytuację, a nie zaczynać każdy dzień od oburzenia i lęku– podsumował.
Ekspert magazynu gepolitycznego Układ Sił Leszek Bukowski analizuje zmiany na rynku wojskowym po wybuchu wojny na Ukrainie. Podkreśla rosnące znaczenie tego kraju w producji dronów.
Donald Tusk i Waldemar Żurek próbują zniszczyć wszystkie jeszcze niezależne i niezawisłe organy państwa, chcą doprowadzić do zaprzestania ich działalności – mówi Bogdan Święczkowski, prezes TK.We wtorek minister sprawiedliwości i prokurator generalny Waldemar Żurek skierował do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o uchylenie immunitetu sędziowskiego Bogdanowi Święczkowskiemu, co ma otworzyć drogę do przedstawienia zarzutów prezesowi TK. Według Bogdana Święczkowskiego, który m.in. tę sprawę komentował w Poranku Radia Wnet „ta władza nie cofnie się przed niczym” i „przyjdzie też czas na prezydenta”. Śledczy uważają, że Święczkowski przekroczył uprawnienia w okresie, gdy pełnił funkcję prokuratora krajowego; miał wydać polecenie wykonania kopii materiałów uzyskanych w ramach kontroli operacyjnej, w tym danych objętych tajemnicą adwokacką.Afera PolnordChodzi o dane zgromadzone przez służby w śledztwie dotyczącym Afery Polnord, w której pojawiło się nazwisko adwokata Romana Giertycha. Sprawa wiąże się z szerszym postępowaniem dotyczącym systemu Pegasus.Święczkowski w Radiu Wnet zaznaczał, że sprawa dotyczy czynności operacyjno-rozpoznawczych, które są czymś zupełnie innym niż te przewidziane w ramach postępowania karnego.Inaczej są uregulowane, inne są uprawnienia szefów służb, a później prokuratora czy sądu w zakresie dostępu do materiałów– stwierdził.Służby specjalnePrzywołał art. 57 Prawa o prokuraturze, który umożliwia śledczym realne kontrolowanie wszystkich służb specjalnych i policji w zakresie kontroli operacyjnej.Żeby przeprowadzić taką kontrolę, trzeba mieć dostęp do całości materiałów. Jeśli dostęp jest wybiórczy, kontroli nie da się rzetelnie przeprowadzić– wskazał.Zauważył przy tym, że Sejmowa Komisja ds. Służb Specjalnych „niby ma kontrolować” specsłużby, ale nie ma do tego realnych narzędzi, bowiem szefowie tych służb dostarczają komisji tylko wyrywkowych informacji.Jeżeli ujawniona zostanie tajemnica obrończa lub adwokacka, to materiały są w całości niszczone albo – jeśli zawierają dowód popełnienia przestępstwa – prokurator występuje do sądu o zgodę na ich wykorzystanie. To ogromna różnica między kodeksem postępowania karnego a czynnościami operacyjno-rozpoznawczymi, które w ogóle nie są zdefiniowane w ustawach o służbach czy policji– precyzował.Co może władza?Prezes TK zaznaczył, że przed laty optował za tym, żeby stworzyć ustawę o czynnościach operacyjno-rozpoznawczych, aby każdy obywatel mógł się dowiedzieć, co mogą służby specjalne, a czego nie powinny robić.Za czasów pierwszego rządu Tuska rozpoczęto prace nad taką ustawą, te prace miał koordynować Grzegorz Schetyna. Ale kiedy się zorientowano, że obywatele dowiedzą się zbyt wiele na temat tego, co służby mogą robić, zrezygnowano z tej ustawy– poinformował.Wolność słowaMówił też, że we wtorek TK zajmował się wyrokiem dotyczącym wolności słowa i swobód obywatelskich.Uznałem przepisy rozszerzające penalizację mowy nienawiści o tożsamość płciową, płeć, wiek czy niepełnosprawność za niezgodne z konstytucją. To były sprawy naprawdę fundamentalne. Dlatego te działania wobec mnie traktuję jako element wojny politycznej. Rządzący próbują podporządkować sobie wszystkie niezależne instytucje – sędziów SN, KRS, a w końcu zapewne także prezydenta RP– ocenił.Podkreślił, że Trybunał funkcjonuje, ale część władzy politycznej próbuje mu uniemożliwić orzekanie, „bo jego decyzje stoją w sprzeczności z interesami rządu. Ta władza chce być bezkarna, kneblować społeczeństwo i rządzić bez ograniczeń. My stoimy na straży konstytucji i wolności obywatelskich – i z tej drogi nie zejdziemy”.
Prezydent Trump i Pentagon zapowiadają nową strategię wojskową USA. – To rewolucyjna zmiana, która dotknie również Polskę – komentuje Radiu Wnet Jan Parys, ekspert ds. bezpieczeństwa.Sekretarz wojny USA Pete Hegseth ogłosił wczoraj w Quantico radykalny zwrot w polityce obronnej. Podkreślił, że wojsko ma znów skupić się na zwyciężaniu konfliktów, a nie na „społecznych eksperymentach”. Zapowiedział likwidację programów „woke” i politycznej poprawności w armii oraz powrót do „mentalności wojownika”. Hegseth zaproponował także zaostrzenie norm fizycznych – jednakowych dla wszystkich żołnierzy, niezależnie od płci. Dodał, że ci, którzy nie akceptują nowego kursu, powinni ustąpić ze stanowisk. Wszystko to ma zbudować bardziej bojową armię, gotową do realnych zwycięstw, a nie ideologicznych sporów.Stany Zjednoczone dokonały zasadniczej zmiany w podejściu do wojny rosyjsko-ukraińskiej– ocenia w Poranku Radia Wnet dr Jan Parys, były minister obrony narodowej i ekspert ds. międzynarodowych. Jak podkreśla, po raz pierwszy tak wyraźnie padły słowa, że Ukraina może razić cele na całym terytorium Rosji.Prezydent USA, przemawiając w ONZ, powiedział bardzo twarde słowa o Rosji i zapowiedział, że Ukraina będzie dostawać pociski dalekiego zasięgu oraz ma wolną rękę w ich użyciu przeciwko celom w głębi Rosji. Tego wcześniej nie było. To jest rewolucja– mówi Jan Parys.Zmiana ws. MoskwyByły minister zwraca uwagę, że zmiana nie ogranicza się tylko do polityki wobec Moskwy. W Waszyngtonie zapowiedziano również powrót do „mentalności wojownika” w armii USA.Amerykańska armia ma być po to, żeby zwyciężać i bronić Stanów Zjednoczonych. To oznacza odejście od roli awangardy zmian obyczajowych i powrót do tradycyjnych wartości wojskowych– podkreśla Parys.Według niego konsekwencje decyzji podejmowanych w Waszyngtonie odczuje także Europa, w tym Polska.Żaden kraj europejski nie obroni się sam. Polegamy na NATO, a jego największym graczem są Stany Zjednoczone. Musimy dopasować swoje działania do amerykańskiej strategii, ale mamy jeszcze czas, by zabiegać o własny punkt widzenia w Pentagonie– ocenia ekspert.Trump i NawrockiParys podkreśla też znaczenie relacji politycznych.Prezydent Karol Nawrocki zbudował dobre relacje z Donaldem Trumpem. Jest między nimi chemia polityczna. To bardzo ważne, bo poparcie USA dla Polski wiąże się z przewidywaną rolą lidera w regionie Europy Środkowej i państw bałtyckich. Musimy tę rolę umieć podjąć– wskazuje były minister.Ekspert zwraca uwagę, że Polska już teraz dysponuje najsilniejszą armią w regionie, ale równocześnie musi rozwijać umiejętności dyplomatyczne i budować współpracę z sąsiadami.Naszym zadaniem nie jest grać samotnie, ale organizować politykę bezpieczeństwa całego regionu– dodaje.Krajowy przemysł obronnyW ocenie Jana Parysa ważnym elementem bezpieczeństwa pozostaje także rozwój przemysłu obronnego.Nie da się produkować wszystkiego u siebie, ale nie możemy opierać się wyłącznie na zakupach za granicą. Musimy inwestować we własny sektor zbrojeniowy, tak jak robią to Turcja czy Izrael. To także sposób na rozwój nauki i badań– zaznacza.
W Ukrainie panuje opinia, że Węgry chcą znów zabrać część Zakarpacia – mówi korespondent Radia Wnet w Kijowie Dmytro Antoniuk. Podkreśla też, że wielu ukraińskich żołnierzy jest na skraju wyczerpania. Dmytro Antoniuk, korespondent Radia Wnet w Kijowie, komentuje ostatnie wydarzenia w Ukrainie.Węgierski wiceminister sugeruje, że Ukraina powinna oddać ziemie. U nas panuje opinia, że Budapeszt chce przejąć część Zakarpacia– mówi.Przemęczone wojskoZwraca uwagę na problem dyscypliny w armii. –Dziesiątki tysięcy żołnierzy samowolnie opuściło jednostki. Większość walczy już ponad trzy lata i po prostu nie wytrzymuje napięcia– dodaje.Relacje polsko-ukraińskieWedług Antoniuka na relacje polsko-ukraińskie negatywnie wpłynęły błędy polityków po obu stronach oraz długotrwałe skutki wojny.W 2022 roku nikt nie wyobrażał sobie, że ta wojna potrwa tak długo. Ludzie są zmęczeni i gospodarczo tracą na niej– ocenia.
Według opinii ekspertów, za niedawnymi masowymi demonstracjami w Australii i Wielkiej Brytanii stoi szereg czynników napędzających te protesty i eksperci dodają, że nie są one „szczególnie wyjątkowe”. Podkreślają także, że organizacje medialne powinny zachować ostrożność w relacjonowaniu tego tematu. Podczas weekendu miały miejsce protesty zarówno w Australii, jak i w Wielkiej Brytanii.
Kluczowe jest określenie, który ośrodek władzy wykonawczej jest najważniejszy - uściśla poseł PiS. Podkreśla, że w jego ugrupowaniu są też głosy za wzmocnieniem urzędu premiera. Silne, negatywne kompetencje prezydenta są problemem, bo tak naprawdę prezydent chcąc zaistnieć, zafunkcjonować, pokazać swoją agendę, prawie nie ma narzędzi, żeby pozytywnie wpływać na stan prawny, na funkcjonowanie państwa, tylko musi wetować albo wysłać do Trybunału, czyli wkłada kij w szprychy rządu i to zawsze oczywiście jest później komentowane jako utrudnienie pracy rządowi, a po prostu prezydent inaczej nie może, chcąc skorygować kurs funkcjonowania państwazauważa były szef Rządowego Centrum Legislacji prof. Krzysztof Szczucki. Punktuje słabość obecnej konstrukcji ustroju państwa polskiego:Więc w państwie demokratycznym oczywiście nie może być tak, że ta władza w żaden sposób nie jest równoważona, kontrolowana, weryfikowana, ale jednocześnie taka chęć osłabienia wszystkich organów państwa w imię takiego przekonania, że nikt nie może być zbyt silny, no jednak prowadzi do inercji, prowadzi do tego, że w momentach zasadniczych państwo nie działa, nie są podejmowane decyzje.Gość "Odysei Wyborczej" wierzy, że jest możliwe znalezienie w Sejmie większości 2/3 koniecznej do uchwalenia nowej ustawy zasadniczej:nNe ma wyjści, jeżeli chce się uchwalić nową konstytucję, to trzeba znaleźć kompromis i się tak umówić. Ja myślę, że też mogą być jeszcze inne siły. To trudno powiedzieć dzisiaj jakie. Ja rozmawiałem ostatnio z programów telewizyjnych z przedstawicielem Polski 2050 i także stwierdził na antenie, że widać, że ta konstytucja nie domaga. Więc to ludzie uczciwie podchodzący do tematu [...]
Po incydencie z dronem w powiecie radzyńskim starosta Szczepan Niebrzegowski apeluje o spokój. Jego zdaniem celem Rosjan jest wywołanie paniki wśród mieszkańców przygranicznych powiatów. W okolicach Wochynia w powiecie radzyńskim spadły fragmenty drona.Moja rola jako starosty to przekazać sprawę służbom. Obiekt spadł na polu, ok. 200–300 metrów od zabudowań– mówi w Poranku Radia Wnet starosta radzyński Szczepan Niebrzegowski.Podkreśla, że incydent nie był przypadkiem.Jeden czy dwa obiekty można uznać za przypadek, ale nie dziewiętnaście czy dwadzieścia. To próba wywołania strachu wśród mieszkańców kolejnych powiatów przy granicy– ocenia.Niebrzegowski zaapelował do mieszkańców o zachowanie spokoju.Panika daje satysfakcję tym, którzy tego dokonują. Jesteśmy w NATO, mamy parasol ochronny USA. Naszym obowiązkiem jest wzmacniać obronę i działać tak, by nikomu nie opłacało się nas zaatakować– podkreśla.
Zapraszamy do udziału w „Ćwiczeniach z przyszłości” - nowym cyklu esejów i podcastów przygotowanym przez Politykę Insight we współpracy z Fundacją PKO Banku Polskiego z okazji jej 15. urodzin. Dziewięć esejów, dziewięć podcastów i dziewięć wizji Polski możliwej. Od edukacji po transformację energetyczną, od bezpieczeństwa po kulturę. Przez najbliższe dziewięć tygodni, w każdy poniedziałek, będziemy dzielić się z Wami nowym esejem oraz towarzyszącym mu podcastem. Więcej informacji na stronie projektu - https://www.politykainsight.pl/cwiczeniazprzyszlosci Marek Świerczyński szef działu bezpieczeństwa i spraw międzynarodowych Polityki Insight oraz gen. Stanisław Koziej, b. szef BBN i b. wiceminister obrony zastanawiają się, jak powinien wyglądać powszechny system obrony, który pozwoli przygotować kraj na współczesne zagrożenia. Jaką rolę powinni w nim odgrywać obywatele, lokalne instytucje i władze centralne. Podkreślają rolę myślenia strategicznego i znaczenie międzynarodowych sojuszy, w których Polska uczestniczy. Rozmowę prowadzi Joanna Bekker, wicedyrektor zarządzająca Polityki Insight.
W najnowszym podcaście Raport międzynarodowy Witold Jurasz i Zbigniew Parafianowicz omawiają weto prezydenta Karola Nawrockiego do ustawy dotyczącej pomocy dla obywateli Ukrainy. Prowadzący punkt po punkcie analizują wszystkie aspekty projektu - program 800+, ubezpieczenie zdrowotne, finansowanie dostępu do internetu dla armii ukraińskiej, zakaz ideologii banderowskiej oraz rozwiązania dotyczące prawa pobytu. W niektórych punktach pomiędzy prowadzącymi zgodności nie ma, obydwaj zgadzają się jednak co do jednego - sposób, w który prezydent zawetował ustawę, wysłał zły sygnał do świata. W ocenie obydwu prowadzących prezydent mógł ustawę podpisać i natychmiast zaproponować jej nowelizację lub zawetować ją, ale tego samego dnia zaproponować uchwalenie kilku innych projektów, z których kluczowy mógłby przewidywać dalsze finansowanie dostępu do infrastruktury Starlinka wykorzystywanej przez Siły Zbrojne Ukrainy w walce z rosyjską agresją. O tym wszystkim usłyszą Państwo w dostępnym na naszej stronie głównej i kanale YouTube fragmencie. Pełna wersja podcastu Raport Międzynarodowy dostępna jest w subskrypcji Onet Premium, a w niej Witold Jurasz i Zbigniew Parafianowicz zastanawiają się, czy zdecydowana ofensywa prezydenta Nawrockiego nie wytrąca Polskiej stronie jakichkolwiek argumentów w dyskusji na temat wspierania Ukrainy przez inne państwa. Skoro sami deklarujemy zakręcenie kurka z pomocą, jak możemy innych przekonywać do dalszego zaangażowania w tę sprawę. Obydwaj prowadzący mają jednak również zastrzeżenia do strony liberalnej. Podkreślają, że deportacja obywatelki Białorusi i Ukrainy za przeskoczenie barierki na słynnym koncercie Maxa Korzha w Warszawie jest absurdem. Jurasz dodaje, że Platforma Obywatelska i PiS ścigają się na prawicowy, czy też raczej należałoby powiedzieć "prawacki" radykalizm. Zbigniew Parafianowicz w tym punkcie polemizuje, twierdząc, że odpowiedzialność za pogorszenie się stosunku znacznej części Polaków do Ukrainy ponoszą też środowiska wyznające idee Giedroycia, które były absolutnie bezkrytyczne wobec Ukrainy, które wielu rozsądnych ludzi wpychały w ramiona środowisk antyukraińskich. Witold Jurasz zauważa, że przechodzenie ze skrajności w skrajność jest niestety oznaką niedojrzałości, a skoro dokładnie tak postępuje Polska, to najwyraźniej jest państwem, przynajmniej w sferze polityki zagranicznej, niestety niedojrzałym. Obydwaj prowadzący podcast nie mają też żadnych wątpliwości - Polska korzysta na tym, że Ukraina nie przegrywa wojny i wciąż pełni rolę bufora oddzielającego nas od Rosji. Jednak ponadto nie udało nam się w tej układance wypracować ani przełomu historycznego, ani dodatkowych zysków. W świetle ostatnich wydarzeń perspektywy Polaków na wzięcie udziału w odbudowie Ukrainy wyglądają dość blado. Jeśli teraz dojdzie jeszcze do wzmożenia i tak już rozbuchanej histerii przeciwko ukraińskim migrantom w Polsce, również i tę szansę uda nam się zaprzepaścić. W dalszej części prowadzący odnotowują kolejną izraelską zbrodnię wojenną, w wyniku której zginęli dziennikarze. Spierają się przy tym, czy należy mówić o zbrodniach wojennych Żydów czy Izraelczyków. Zbigniew Parafianowicz zauważa, że jednostki walczące w Strefie Gazy składają się w zasadzie wyłącznie z osób narodowości żydowskiej. Witold Jurasz zauważa z kolei, spotykając się ze zrozumieniem współprowadzącego, że takie ujęcie może spowodować niestety reakcje antysemickie. Ludzie niezbyt rozgarnięci mogą uznać, że za izraelskie zbrodnie, jeżeli mówić o nich jako o zbrodniach żydowskich, mogą odpowiadać Bogu ducha winni na przykład polscy Żydzi. Pozostaje w tej dyskusji jeszcze jedno ważne pytanie - czy Polska powinna, wzorem innych państw, zacząć nakładać sankcje na izraelskich polityków i aktywistów. Zbigniew Parafianowicz i Witold Jurasz komentują też doniesienia Polityki Insight o tym, iż nasi politycy byli zaproszeni na szczyt w Waszyngtonie, ale zrezygnowali ze wzięcia w nim udziału. Zarówno Witold Jurasz, jak i Zbigniew Parafianowicz podkreślają szacunek, jakim darzą autorów podcastu Polityka Insight, jednak zdecydowanie obstają przy podanych przez siebie informacjach, że żadnego zaproszenia dla naszego kraju nie było. W dalszej części obydwaj prowadzący zastanawiają się nad tym, czy tempo strat terytorialnych Ukrainy, która w tym roku oddała Rosjanom 0,3% swojego terytorium, jest faktycznym powodem do obaw, ale też i ustępstw Kijowa. W tym kontekście Witold Jurasz odnotowuje ocenę brytyjskiego wywiadu wojskowego według którego, gdyby Rosjanie utrzymali tempo zdobyczy terytorialnych z bieżącego roku, zajęcie wszystkich czterech obwodów, do których Moskwa rości sobie pretensje, zajęłoby ponad cztery lata. [AUTOPROMOCJA] Pełnej wersji podcastu posłuchasz w aplikacji Onet Audio. Wspomniane zostaje również tajemnicze zniknięcie białoruskiego opozycjonisty Anatola Kotowa. Witold Jurasz i Zbigniew Parafianowicz odnotowuje, że to drugi w ostatnim okresie przypadek, gdy osoba związana z białoruską opozycją ginie bez śladu. Analizując wszystkie możliwe scenariusze, prowadzący wyrażają nadzieję, że Kotow odnajdzie się żywy i zdrowy. W podcaście mowa jest też o przejściu na emeryturę Grzegorza Dobieckiego. Obydwaj prowadzący stwierdzają, że był on przez lata wzorem wiedzy, rzetelności oraz taktu. Wyrażają nadzieję, że jego emerytura nie będzie oznaczać, iż całkowicie zaprzestanie on komentowania spraw międzynarodowych.
Mar. 1,12-20 (12) Natychmiast też Duch wzbudził w Nim potrzebę wyjścia na pustynię. (13) Spędził tam czterdzieści dni, a szatan poddawał Go próbie. W tym czasie przebywał wśród zwierząt, a wsparciem służyli Mu aniołowie. (14) Po uwięzieniu Jana Jezus przyszedł do Galilei i zaczął głosić dobrą nowinę, którą przyniósł od Boga. (15) Podkreślał, że już koniec czekania, nadeszło Królestwo Boże, czas opamiętać się i zaufać tej dobrej nowinie. (16) Gdy przechodził brzegiem Jeziora Galilejskiego, zobaczył Szymona i jego brata Andrzeja, jak raz z jednej, raz z drugiej strony rzucali w wodę sieć. Byli oni rybakami. (17) Jezus zwrócił się do nich: Chodźcie za Mną, a sprawię, że staniecie się rybakami ludzi. (18) Bracia od razu pozostawili sieci i ruszyli za Nim. (19) Po przejściu paru kroków Jezus zobaczył Jakuba, syna Zebedeusza, oraz jego brata Jana. Oni też siedzieli w łodzi. Naprawiali sieci. (20) Jezus nie zwlekając wezwał ich, a oni zostawili w łodzi swego ojca Zebedeusza oraz wynajętych robotników — i poszli za Nim. Nauczanie z dnia 24 sierpnia 2025
Pełnej wersji podcastu posłuchasz w aplikacji Onet Audio. Gościem najnowszego odcinka podcastu Raport Międzynarodowy był wicepremier, minister obrony narodowej oraz prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego Władysław Kosiniak-Kamysz. Zapytany przez prowadzącego Witolda Jurasza o przyczyny nieobecności prezydenta Karola Nawrockiego i premiera Donalda Tuska w Waszyngtonie podczas spotkania europejskich przywódców oraz prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego z prezydentem Stanów Zjednoczonych Donaldem Trumpem stwierdził, że sytuacja ta, jak się wyraził, faktycznie źle wygląda. Zaznaczył przy tym, że to otoczenie prezydenta Nawrockiego chwaliło się szczególnie bliskimi kontaktami z Donaldem Trumpem. Na pytanie, czy Polski nie ma w Waszyngtonie z powodu zasadniczego ograniczenia naszego wsparcia dla Kijowa w ostatnim czasie, minister odpowiedział, że nie zgadza się z takim ujęciem problemu i zaznaczył, że bez lotniska w Rzeszowie zdecydowana większość pomocy dla Ukrainy nigdy by tam nie trafiła. W dalszej części rozmowy wicepremier powtórzył jednoznaczne stanowisko, że Polska nie wyśle ani jednego żołnierza do Ukrainy. Witold Jurasz zwrócił tu uwagę, iż powstanie misji stabilizacyjnej państw zachodnich w Ukrainie jest w naszym najlepszym interesie i Polska w związku z tym powinna zrobić wszystko, by takie przedsięwzięcie zostało zrealizowane. Powodzenie takiej inicjatywy wiązałoby się naturalnie z koniecznością wysłania również i naszych wojsk. Szef resortu obrony narodowej powtórzył tu znane już stanowisko, że Polska wspomaga Ukrainę w inny sposób. O tym wszystkim usłyszą Państwo w dostępnym na naszej stronie głównej i kanale YT fragmencie. Pełna wersja podcastu Raport Międzynarodowy dostępna jest w subskrypcji Onet Premium, a w niej Witold Jurasz pytał wicepremiera również o to, czy twarda i jednoznaczna deklaracja Ukrainy, iż nie zgodzi się na przekazanie żadnych terytoriów Rosji, realną linią Kijowa, czy jedynie oficjalnym stanowiskiem, które będzie podlegać negocjacjom. Władysław Kosiniak-Kamysz odparł, że widzi daleko idącą wolę porozumienia po stronie ukraińskiej. Odpowiedź tę można było odczytać jako sugestię, iż Ukraina jest gotowa do dalej idących ustępstw niż formalnie deklaruje. Witold Jurasz pyta także, czy Polsce grozi wojna w klasycznym tego słowa znaczeniu, czy raczej też bardziej prawdopodobne będą kierowane przeciw nam ataki hybrydowe lub cybernetyczne. Władysław Kosiniak-Kamysz w pierwszej kolejności wymienił zagrożenia hybrydowe, ale zarazem nie wykluczył również niestety dalej idących zagrożeń. Podkreślił, że program zbrojeń będzie kontynuowany. Szef MON-u zaznaczył tu, że nie zamierza krytykować swoich poprzedników, jego zadaniem jest poprawianie błędów, które się zdarzały i kontynuowanie tych projektów, które były dobrze przemyślane. W tym kontekście wicepremier zadeklarował poparcie między innymi dla zakupu koreańskich samolotów FA-50. Przy okazji rozmowy o zagrożeniach hybrydowych Witold Jurasz zadał pytanie, czy Polska powinna się jedynie bronić, czy też na przykład w odpowiedzi na rosyjskie podpalenie obiektów na naszym terytorium powinniśmy przystąpić do adekwatnych działań odwetowych? Wicepremier odpowiedział, stwierdzając, iż Polska powinna mieć zarówno tarczę, jak i miecz - innymi słowy nie odciął się od sugestii prowadzącego. Przedmiotem rozmowy była również kwestia udziału Polski w programie NATO Nuclear Sharing i perspektywę ewentualnego objęcia nas francuskim parasolem nuklearnym. Witold Jurasz pytał też wicepremiera o ewentualny autonomiczny polski program zbrojeń nuklearnych. Co ciekawe, wicepremier i minister obrony w odpowiedzi na to ostatnie pytanie stwierdził, że nie traciłby wiary i zaufania do polskich naukowców i możliwości rozwojowych.
Andrij Lubka, pisarz z Użhorodu i dyrektor Instytutu Strategii Środkowoeuropejskiej w rozmowie z Urszulą Pieczek opowiada, jak wojna wpływa na codzienne życie mieszkańców Zakarpacia – regionu oddalonego od frontu, ale głęboko naznaczonego konfliktem. Choć „wojny nie czuć, bo jest daleko”, niemal każda rodzina ma na cmentarzu bliskiego, a dzień zaczyna od sprawdzenia sytuacji na froncie. Lubka mówi o zmianie swojego podejścia do Donbasu i zwraca uwagę, że rzekomy konflikt ukraińsko-węgierski to konstrukcja medialna, która nie znajduje potwierdzenia w relacjach międzyludzkich. Podkreśla też różnicę między polityką państw sąsiednich – Słowacji i Węgier – a postawami ich społeczeństw wobec Ukrainy. Zakarpacie, choć niewielkie i peryferyjne, staje się punktem przecięcia regionalnych napięć i geopolitycznych interesów. Więcej o ukraińskim Zakarpaciu: https://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,32153188,farmy-wiatrowe-na-ukrainie-ile-kosztuje-walka-z-wiatrakami.html Podcast powstał w ramach projektu The Eastern Frontier Initiative (TEFI) współfinansowanego przez Unię Europejską. Wyrażone poglądy i opinie są poglądami i opiniami autorów i niekoniecznie odzwierciedlają oficjalne stanowisko UE, która nie może ponosić za nie odpowiedzialności.
"Całość unijnej dyrektywy o jawności płac powinna wejść w życie w przyszłym roku. Prezydent podpisał projekt poselski, który częściowo wprowadza zasadę jawności płac. Pracę intensywnie toczą się w ministerstwie rodziny, pracy i polityki społecznej" - powiedziała w Porannej rozmowie w RMF FM szefowa resortu rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. Podkreśliła, że jesienią 2025 roku "będziemy znać konkretne elementy ustawy".
Wiceprezes PiS Przemysław Czarnek w Porannej rozmowie w RMF FM pochlebnie wypowiedział się na temat działań prawicowych aktywistów na granicy z Niemcami. "W obliczu wielkiego kryzysu, który się tam zrodził, Ruch Obrony Granic przyczynił się do tego, że państwo w ogóle zaczęło działać" - stwierdził. Podkreślił, że "wolontariusze na granicy kontrolują sytuację".
I prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska w Porannej rozmowie w RMF FM zapewniała, że Sąd Najwyższy zdąży z rozpatrywaniem protestów wyborczych do 2 lipca. "Jeśli nie będzie nadzwyczajnych wydarzeń, to zdążymy. Ludzie mogą mieć różne pomysły" - oceniła. Podkreśliła, że są w mediach doniesienia o tym, że "ktoś, kto jest uprawniony do wejścia w strefę bezpieczeństwa, będzie wpuszczał ludzi".
Minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz skomentowała w Porannej rozmowie RMF FM kwestię teki wicepremiera dla Polski 2050 w rządzie Donalda Tuska. "Rozmowy oczywiście trwają. Żadnej pracy i wyzwań się nie boję" - powiedziała. Podkreśliła jednocześnie, że "gdyby w ramach rozmów koalicyjnych stanęło na szali wicepremier dla Polski 2050 lub marszałek Sejmu, to marszałek jest sto razy ważniejszy".
Pełnej wersji podcastu posłuchasz w aplikacji Onet Audio. Wywiad z ambasadorem Ukrainy Wasylem Bodnarem w podcaście „Raport Międzynarodowy” W specjalnym odcinku „Raportu Międzynarodowego” ambasador Ukrainy w Polsce, Wasyl Bodnar, odniósł się do kluczowych kwestii w relacjach polsko-ukraińskich oraz aktualnej sytuacji geopolitycznej. Dyplomata przyznał, że stosunki między oboma krajami mają charakter sinusoidalny – w momentach zagrożenia są znakomite, ale napięcia pojawiają się, gdy wracają spory historyczne lub interesy gospodarcze. Bodnar zaznaczył, że tylko otwarty dialog i unikanie prowadzenia sporów za pośrednictwem mediów są drogą do konstruktywnej współpracy. Podkreślił również znaczenie wspólnego rynku, wskazując, że Polska trzykrotnie więcej eksportuje na Ukrainę, niż z niej importuje. Ambasador mówił także o przeszkodach na drodze integracji Ukrainy z Unią Europejską i NATO, w tym o blokadach ze strony Węgier oraz ograniczonej formie uczestnictwa Ukrainy w nadchodzącym szczycie NATO. Skrytykował wypowiedzi Donalda Trumpa sugerujące możliwość powrotu Rosji do formatu G8, wskazując, że tego typu sygnały są niebezpieczne. W kontekście ewentualnego wstrzymania amerykańskiej pomocy wojskowej, Bodnar ocenił, że Ukraina pracuje nad technologiczną niezależnością, ale bez wsparcia USA i UE jej zdolności obronne byłyby poważnie ograniczone. Nie zabrakło też trudnych tematów historycznych – m.in. ludobójstwa na Wołyniu. Ambasador zaznaczył, że zbrodnie są niepodważalne, ale Ukrainie zależy na dwustronnym i pełnym upamiętnieniu ofiar po obu stronach. Osobiście wyraził skruchę: „Jako Ukrainiec mogę powiedzieć: przepraszam”. Ambasador podkreślił, że najważniejsze jest, by zamiast wzajemnych oskarżeń budować wspólną, europejską przyszłość.
Pełnej wersji podcastu posłuchasz w aplikacji Onet Audio. W najnowszym odcinku „Raportu Międzynarodowego” dziennikarze Zbigniew Parafianowicz i Witold Jurasz mierzą się z najgorętszym tematem polityki międzynarodowej – napięciem na linii Izrael–Iran, możliwym zaangażowaniem USA w konflikt oraz pytaniami o granice samoobrony w prawie międzynarodowym. Czy Izrael miał prawo zaatakować Iran? W centrum rozmowy znajduje się izraelski atak na cele w Iranie – oficjalnie jako działanie prewencyjne przeciw programowi nuklearnemu Teheranu. Prowadzący analizują, czy takie działania mają legitymizację prawną i moralną. Choć Izrael odwołuje się do prawa do samoobrony, pojawia się pytanie, gdzie kończy się prewencja, a zaczyna agresja. Zdaniem Jurasza, „agresorem jest ten, kto atakuje pierwszy, niezależnie od intencji”, podczas gdy Parafianowicz podkreśla moralny wymiar zagrożenia i historyczne uzasadnienia izraelskiego strachu. Iran – reżim opresyjny, ale czy irracjonalny? Obaj dziennikarze nie mają złudzeń co do charakteru irańskiego reżimu – określają go jako brutalny, oparty na terrorze i głęboko represyjny, szczególnie wobec kobiet i osób LGBT. Jednocześnie podkreślają, że władze Iranu nie są irracjonalne – mają zdolność kalkulacji i dbania o przetrwanie. W tym kontekście pojawia się pytanie: czy Iran, gdyby wszedł w posiadanie broni atomowej, rzeczywiście by jej użył? USA – czy wejdą do wojny? Izraelowi zależy na wsparciu Amerykanów – bez tego nie jest w stanie skutecznie zniszczyć całego irańskiego programu nuklearnego. Według Jurasza, szansa na zaangażowanie USA wynosi ok. 75%. Analizując wypowiedzi Donalda Trumpa i sygnały z administracji, prowadzący uznają, że Stany mogą dać się wciągnąć do konfliktu – mimo rosnącego w społeczeństwie amerykańskim zmęczenia wojnami. Granice przemocy i dylematy moralne Ważnym wątkiem rozmowy są etyczne granice działań wojennych i polityki bezpieczeństwa. Czy likwidacja zagrożenia usprawiedliwia zabijanie? Czy decyzje o zabiciu można podejmować z automatu? Parafianowicz podkreśla, że prawdziwą odpowiedzialnością jest świadomość tych dylematów, nie zaś ich uproszczona gloryfikacja. Lewica i prawica: hipokryzja i podwójne standardy Rozmowa krytykuje europejską lewicę za sympatie wobec Iranu – kraju, który „zgotował piekło kobietom” i stosuje brutalne represje. Jednocześnie padają zarzuty wobec prawicy za instrumentalne wykorzystywanie wątków „obrony cywilizacji”, kiedy to wygodne. Iran nie równa się Ukraina Dziennikarze stanowczo sprzeciwiają się zrównywaniu sytuacji Iranu z Ukrainą. Podkreślają, że Iran otwarcie groził Izraelowi zagładą i pracuje nad bronią atomową – w przeciwieństwie do Ukrainy, która stała się ofiarą agresji bez jakiejkolwiek prowokacji. USA – wzór demokracji czy państwo brutalności? Na marginesie rozmowy pojawia się krytyka Stanów Zjednoczonych za przemoc służb porządkowych i rasizm strukturalny. Jurasz porównuje działania ochrony w USA do brutalnych interwencji w autorytarnych państwach, a Parafianowicz zauważa, że mit Ameryki jako „ziemi wolności” wyraźnie się kruszy.
"Na pewno pójdę na wybory i zagłosuję w II turze. Teraz przyglądam się temu, co zrobią kandydaci" – mówiła Paulina Matysiak w Popołudniowej rozmowie w RMF FM. Podkreśliła: "Dopuszczam głosowanie na Karola Nawrockiego".
Droga zawodowa Piotra Tarsy pokazuje, jak przekształcić naturalny talent w dochodowy biznes. Ten zawodowy lektor i twórca internetowy w krótkim czasie zbudował rozpoznawalną markę osobistą w konkurencyjnej branży lektorskiej.Początki Piotra związane były z amatorskim nagrywaniem filmów, które towarzyszyło mu mimo formalnej edukacji w innym kierunku. Przełomem było pierwsze płatne zlecenie lektorskie, otwierające perspektywę przekształcenia hobby w profesję.Prawdziwy sukces przyniósł TikTok, gdzie spontanicznie nagrany filmik prezentujący lektorski głos Piotra stał się viralem. Jego konto zaczęło przyciągać nie tylko widzów, ale także potencjalnych klientów.Piotr nie polegał wyłącznie na social mediach. Prowadził intensywną kampanię cold mailingową, wysyłając setki spersonalizowanych wiadomości do studiów nagraniowych. Ta strategia, połączona z budowaniem rozpoznawalności online, zaowocowała współpracą z prestiżowymi klientami, w tym z Amazonem.W rozmowie Piotr otwarcie mówi o wyzwaniach branży lektorskiej wobec rozwoju sztucznej inteligencji. Podkreśla wartość budowania rozpoznawalnego głosu i marki osobistej jako sposobu na zachowanie konkurencyjności.Kluczem do sukcesu Piotra jest filozofia "czerwonych samochodów" - metafora dostrzegania i wykorzystywania nadarzających się okazji. Jego historia dowodzi, że osiągnięcie sukcesu wymaga nie tylko talentu, ale także przedsiębiorczości, determinacji i ciężkiej pracy.Przypadek Piotra Tarsy inspiruje wszystkich, którzy chcą przekuć pasję w biznes, pokazując, że świadome projektowanie kariery może prowadzić do satysfakcji zawodowej nawet w niestandardowej branży.___________PARTNERZY AUDYCJI - WSPÓŁPRACA KOMERCYJNA