POPULARITY
Categories
Cofnijmy się myślą do czasów zaborów. Mamy koniec XIX wieku, Rzeczpospolita formalnie nie istnieje, podzielona między trzy państwa. Jest jednak miejsce, które w tym trudnym czasie stanowi ostoję polskości, jak magnes przyciąga rodaków z innych zaborów i z zagranicy. W podejmowaniu decyzji bierze tu udział polski samorząd, można studiować na polskim uniwersytecie, iść do polskiego teatru, kupować polskie gazety. Coś bezcennego.***Robimy dobrą robotę? Pomóż nam dostarczać jeszcze więcej mądrych treści. Dołącz do społeczności Patronek i Patronów:
Traktory na granicy. Na polsko-niemiecką granicę przyjechała delegacja z protestu rolników — wspierać „Bąkiewiczowców”. Ciekawe, że ani rolnicy, ani Bąkiewicz nigdy nie kwapili się na wschodnią granicę. I nadal się nie kwapią. Tymczasem Janusz Kowalski ogłasza powstanie parlamentarnego Ruchu Obrony Granic. Czy rząd wreszcie zajmie się tymi bojówkami? W Parlamencie Europejskim prorosyjskie partie podpisały wniosek o wotum nieufności wobec Komisji Europejskiej. I tak zupełnym przypadkiem — obok niemieckiej AfD i prorosyjskiej partii z Rumunii — podpisali się także europosłowie z PiS i Konfederacji. Zero zdziwień. Dzieje się też na świecie: Chiński okręt zaatakował niemiecki samolot, a Trump nagle ogłasza, że trzeba wesprzeć Ukrainę. #IPPTVNaŻywo #polityka #polskagranica #Putin ----------------------------------------------------
W szóstym, ostatnim odcinku cyklu Radio Naukowe Od Podstaw: Emocje dr Alicja Puścianwyjaśnia, jak w kontekście aktualnych badań naukowych prezentują się znane tezy o emocjachw powiązaniu z płcią. Dowiecie się, czy kobiety są bardziej emocjonalne niż mężczyźni, jakiwpływ na emocje mają hormony, jak socjalizacja wpływa na kształtowanie mózgu i czyrzeczywiście mężczyźni jako bardziej opanowani lepiej się sprawdzają na stanowiskachkierowniczych.Od Podstaw to nowy, dodatkowy cykl odcinków Radia Naukowego – serie tematyczne, krótsze odcinki, naukowcy, których znacie i lubicie, porządkują dla was fundamentalne kwestie w swoich dziedzinach. Macie pomysł na nową serię? Piszcie: kontakt@radionaukowe.pl lub komentujcie tutaj!Robimy dobrą robotę? Pomóż nam dostarczać jeszcze więcej mądrych treści. Dołącz do społeczności Patronek i Patronów:
Obecnie w Anglii jest rozważane prawo odnośnie tzw. wspomaganego samobójstwa. Nie chodzi tutaj o eutanazję czyli zabijanie kogoś na jego prośbę, ale o pomoc przy popełnieniu samobójstwa. Moim celem nie jest stawanie po żadnej ze stron ani określenie czy jest to czyn moralnie zły. Chciałbym w tym nagraniu przedstawić opisane w Biblii przypadki samobójstw i myśli samobójczych oraz to jak różne religie przez wieki interpretowały takie czyny.Zacznijmy od Prawa Mojżeszowego, a konkretnie od Dziesięciorga Przykazań. Wyjścia 20:13 mówi: “Nie zabijaj”. W oryginale występuje tam hebrajskie słowo “racach”, które lepiej jest chyba tłumaczyć jako “mordować”. Chodzi o bezprawne zabijanie. Przypominam, że Prawo Mojżeszowe nakazywało wykonywać karę śmierci za niektóre przestępstwa (np. porwanie), tak więc zakaz zabijania nie miałby sensu. Chodzi tutaj o zakaz mordowania czyli bezprawnego zabijania.Czy jednak można to prawo odnieść także do samobójstwa? Wiele religii tak to interpretowało. Jeżeli bezprawne zabójstwo jest grzechem to jest nim także samobójstwo. Taki grzech czasem traktowano na równi z zabójstwem, czasem łagodniej. Józef Flawiusz opisał taką historię, w której żydowscy buntownicy woleli zginąć niż się poddać Rzymianom. Ponieważ jednak uważali samobójstwo za ciężki grzech prosili innych aby ich zabili. Przypomina to opisaną w Biblii śmierć Abimelecha i króla Saula.W Księdze Sędziów 9:54 czytamy: “Wtedy on przywołał śpiesznie swojego giermka i rzekł do niego: Dobądź swojego miecza i dobij mnie, aby nie mówiono o mnie: Kobieta go zabiła; przebił go więc jego giermek i on zmarł”. Jakaś kobieta zrzuciła kamień młyński na głowę tego wojownika. Miał on roztrzaskaną czaszkę. Poprosił więc swojego giermka aby go zabił. Myślę, że można to uznać za przykład eutanazji lub wspomaganego samobójstwa.Bardzo podobnie chciał postąpić król Saul. W 1 Samuela 31:4 czytamy: “I rzekł Saul do swojego giermka: Dobądź miecza i przebij mnie nim, aby gdy nadejdą ci nieobrzezańcy, nie przebili mnie i nie naigrawali się ze mnie. Lecz giermek nie chciał, gdyż bał się bardzo. Wziął więc Saul miecz i nań się rzucił”. Ponownie umierający prosi swojego giermka. Motywuje to strachem przed wrogami, którzy być może znęcaliby się nad nim. W tym jednak wypadku giermek odmawia i Saul sam się zabija.Trzeci przykład z tego okresu to samobójstwo Achitofela. W 2 Samuela 17:23 czytamy: “Gdy Achitofel widział, że jego rada nie została wykonana, osiodłał swojego osła i ruszył do swojego domu w mieście rodzinnym. Potem rozporządził swoim domem i powiesił się”. Warto zwrócić uwagę na to, że te trzy samobójstwa czy prośby o zabicie pochodzą z tego samego okresu czyli przełomu między czasami sędziów, a okresem królów. Późniejsza historia nie mówi już nic o samobójstwach.Wprawdzie niektórzy do samobójców wliczają Zimriego, jednak 1 Królewska 16:18 mówi: “Gdy zaś Zimri zobaczył, że miasto zostało zdobyte, wycofał się do warowni zamku królewskiego i podpaliwszy nad sobą zamek królewski, zginął”. Mam wrażenie, że Zimri zginął przypadkiem w pożarze, który sam spowodował. Jakoś trudno mi sobie wyobrazić, że ktoś świadomie popełnia samobójstwo przez spalenie się, ale mogę się mylić. Chętnie poznam wasze zdanie: czy Zimri popełnił samobójstwo?Interpretacja, że samobójstwo jest ciężkim grzechem oparta jest także na fakcie, że ci samobójcy byli negatywnie opisani w Biblii. Zarówno Abimelech jak i król Saul oraz doradca Achitofel i buntownik Zimri są przedstawieni jako ludzie, na których spadła kara. Do tej listy można dodać jeszcze Judasza o którym w Mateusza 27:5 czytamy: “Wtedy rzucił srebrniki do świątyni, oddalił się, poszedł i powiesił się”. Czy to przypadek, że wszyscy samobójcy są negatywnie opisani, pytają ci, którzy uznają samobójstwo za ciężki grzech.W Biblii są jednak także pozytywne postacie mający myśli samobójcze. W Sędziów 16:30 czytamy: “I rzekł Samson: Niech zginę razem z Filistyńczykami. Potem naparł z całej siły i dom upadł na książęta i na wszystek lud, który był w nim. A było zabitych, których przyprawił o śmierć sam ginąc, więcej niż zabitych, których uśmiercił za swego życia”. Wcześniejsze wersety mówią jednak o tym, że się modlił. Jego śmierć można chyba uznać nie za samobójstwo, ale za poświęcenie siebie w walce z wrogami. Coś na kształt Wołodyjowskiego, który wysadza twierdzę aby nie oddać jej Turkom.Biblia też opisuje postępowanie wobec osób mających myśli samobójcze. Np. Mojżesz był przepracowany. W Liczb 11:15 czytamy: “A jeżeli tak postępujesz ze mną, to zabij mnie raczej zaraz, jeżeli znalazłem łaskę w twoich oczach, abym nie musiał patrzeć na moje nieszczęście”. W odpowiedzi Bóg rozdzielił jego pracę na 70 innych osób i zapewnił go, że nie będzie musiał już sam nosić tego ciężaru.Księga Hioba opisuje ciężką chorobę. W Hioba 3:21 czytamy: “Tym, którzy wyglądają śmierci, a nie przychodzi, którzy poszukują jej gorliwiej niż skarbów ukrytych”, a w Hioba 17:15: “Tak że wolałbym być uduszony i raczej ujrzeć śmierć niż moje boleści”. Nie są to wprawdzie myśli samobójcze, ale chyba wyrażenie woli aby umrzeć. Hiob stwierdza, że wolałby raczej śmierć niż swoje boleści. Także dzisiaj ból jest często podawany jako argument za eutanazją czy wspomaganym samobójstwem.Ostatnie dwa przykłady to prorocy Eliasz i Jonasz. W 1 Królewskiej 19:4 czytamy o Eliaszu: “Sam zaś poszedł na pustynię o jeden dzień drogi, a doszedłszy tam, usiadł pod krzakiem jałowca i życzył sobie śmierci, mówiąc: Dosyć już, Panie, weź życie moje, gdyż nie jestem lepszy niż moi ojcowie”. Z kolei w Jonasza 4:3 czytamy: “Otóż teraz, Panie, zabierz moją duszę, bo lepiej mi umrzeć aniżeli żyć”. W obu tych wypadkach Biblia mówi, że Bóg pocieszył swoich proroków. Wielu interpretatorów wskazuje, że powinniśmy w tym naśladować Boga.Niektórzy powołują się jeszcze na przykład Henocha o którym w Rodzaju 5:24 czytamy: “Henoch chodził z Bogiem, a potem nie było go, gdyż zabrał go Bóg”. Nie mamy tutaj wielu szczegółów, ale z kontekstu zdaje się wynikać, że Henochowi groziła śmierć z ręki wrogów. Jeżeli tak było to zakończono jego życie, aby nie był np. torturowany przez swoich oprawców. Nie wszyscy są jednak zgodni jak należy rozumieć słowa “zabrał go Bóg”.Podsumowując. Ciekawe jest to, że większość samobójstw opisanych w Biblii odnosi się do tego samego okresu opisanego w Księdze Sędziów oraz 1 Księdze Samuela czyli na przełomie rządów sędziów i królów. Warto przypomnieć, że współcześnie też były okresy, kiedy samobójstwa były częste, a potem przestały. Np. w XVIII po opublikowaniu powieści “Cierpienia młodego Wertera” samobójstwa stały się modne. Nazwano to efektem Wertera. Wydaje się, że król Saul mógł wiedzieć o prośbie Abimelecha i zażądał od swojego giermka tego samego.Biblia nie zawiera wyraźnego zakazu samobójstwa. Religie, które potępiają ten czyn opierają się na interpretacji przykazania “nie zabijaj” (lub “nie morduj”). Inny ważny czynnik to fakt, że wszystkie osoby, które popełniły samobójstwo opisane w Biblii jest określone jako złe. Z drugiej strony pozytywne postacie miały myśli samobójcze i nawet prosiły Boga o śmierć, same jednak nie targnęły się na swoje życie.Nie zabijaj.https://biblia-online.pl/Biblia/Warszawska/2-Ksiega-Mojzeszowa/20/13Wtedy on przywołał śpiesznie swojego giermka i rzekł do niego: Dobądź swojego miecza i dobij mnie, aby nie mówiono o mnie: Kobieta go zabiła; przebił go więc jego giermek i on zmarł.https://biblia-online.pl/Biblia/Warszawska/Ksiega-Sedziow/9/54I rzekł Saul do swojego giermka: Dobądź miecza i przebij mnie nim, aby gdy nadejdą ci nieobrzezańcy, nie przebili mnie i nie naigrawali się ze mnie. Lecz giermek nie chciał, gdyż bał się bardzo. Wziął więc Saul miecz i nań się rzucił.https://biblia-online.pl/Biblia/Warszawska/1-Ksiega-Samuela/31/4Gdy Achitofel widział, że jego rada nie została wykonana, osiodłał swojego osła i ruszył do swojego domu w mieście rodzinnym. Potem rozporządził swoim domem i powiesił się. Gdy umarł, pochowano go w grobie jego ojca.https://biblia-online.pl/Biblia/Warszawska/2-Ksiega-Samuela/17/23Gdy zaś Zimri zobaczył, że miasto zostało zdobyte, wycofał się do warowni zamku królewskiego i podpaliwszy nad sobą zamek królewski, zginąłhttps://biblia-online.pl/Biblia/Warszawska/1-Ksiega-Krolewska/16/18Wtedy rzucił srebrniki do świątyni, oddalił się, poszedł i powiesił się.https://biblia-online.pl/Biblia/Warszawska/Ewangelia-Mateusza/27/5I rzekł Samson: Niech zginę razem z Filistyńczykami. Potem naparł z całej siły i dom upadł na książęta i na wszystek lud, który był w nim. A było zabitych, których przyprawił o śmierć sam ginąc, więcej niż zabitych, których uśmiercił za swego życia.https://biblia-online.pl/Biblia/Warszawska/Ksiega-Sedziow/16/30A jeżeli tak postępujesz ze mną, to zabij mnie raczej zaraz, jeżeli znalazłem łaskę w twoich oczach, abym nie musiał patrzeć na moje nieszczęście.https://biblia-online.pl/Biblia/Warszawska/4-Ksiega-Mojzeszowa/11/15Tym, którzy wyglądają śmierci, a nie przychodzi, którzy poszukują jej gorliwiej niż skarbów ukrytychhttps://biblia-online.pl/Biblia/Warszawska/Ksiega-Joba/3/21Tak że wolałbym być uduszony i raczej ujrzeć śmierć niż moje boleści.https://biblia-online.pl/Biblia/Warszawska/Ksiega-Joba/7/15Sam zaś poszedł na pustynię o jeden dzień drogi, a doszedłszy tam, usiadł pod krzakiem jałowca i życzył sobie śmierci, mówiąc: Dosyć już, Panie, weź życie moje, gdyż nie jestem lepszy niż moi ojcowie.https://biblia-online.pl/Biblia/Warszawska/1-Ksiega-Krolewska/19/4
W piątym odcinku naszego cyklu Radio Naukowe Od Podstaw: Emocje bierzemy na warsztat tezy, z którymi można się spotkać w dyskusjach – na żywo czy w internecie: emocje są oznaką słabości,emocjami rządzi gadzi mózg,emocje dzielą się na dobre i złe,nieprzyjemnych emocji należy unikać, ignorować je,„taka już jestem” / „taki już jestem”, nie będę kontrolować emocji, bo to niezdrowe,brak kontroli nad ekspresją swoich emocji jest niedojrzałością, jest dziecinny.Z którymi tezami neurobiolożka zachowania dr Alicja Puścian się zgodzi, a z którymi się rozprawi? Posłuchajcie. Wyposażycie się w wiedzę i argumenty w dyskusjach!Od Podstaw to nowy, dodatkowy cykl odcinków Radia Naukowego – serie tematyczne, krótsze odcinki, naukowcy, których znacie i lubicie, porządkują dla was fundamentalne kwestie w swoich dziedzinach. Robimy dobrą robotę? Pomóż nam dostarczać jeszcze więcej mądrych treści. Dołącz do społeczności Patronek i Patronów:
Skandalistki ewolucyjne: tak mój dzisiejszy gość, prof. Łukasz Michalczyk z Wydziału Biologii UJ, nazywa swoje malutkie podopieczne (bo są to głównie samice). Mają od 0,1 do 1,2 milimetra długości, większość z nich do rozmnażania nie potrzebuje samców, występują na całym świecie, a niektóre poleciały nawet w przestrzeń kosmiczną i wtedy świat okrzyknął je nieśmiertelnymi. Rozmawiamy oczywiście o niesporczakach.Pierwsza sprawa jest taka, że nieśmiertelne nie są. Rzeczywiście posiadają pewną fascynującą umiejętność: w niesprzyjających warunkach potrafią zapadać w kryptobiozę. – To jakby hibernacja, tylko znacznie głębsza – wyjaśnia biolog. Zwierzę zawiesza procesy życiowe i zamienia się w przetrwalnik, u którego nie da się wykryć oznak życia. Najlepiej sobie radzą z anhydrobiozą (wysychanie w sytuacji braku wody) i z kriobiozą (w niskich temperaturach). Kiedy niekorzystne warunki się zmieniają, zwierzę się wybudza i uruchamia kolejną supermoc: naprawia sobie uszkodzone w czasie kryptobiozy DNA.Fascynujące jest to, że niesporczaki potrafią przy tym korzystać… z DNA innych stworzeń. – Może się zdarzyć, że mechanizm, który ma za zadanie naprawić DNA niesporczaka, wbuduje takie obce DNA do genomu – opowiada mój gość. Czyli mechanizm naprawczy może wychwycić fragment genomu czegoś, co przed kryptobiozą zostało przez niesporczaka zjedzone, na przykład mchu, i użyć go do naprawienia własnego.A jeśli naprawi nim komórkę jajową, to nowa cecha genetyczna będzie replikowana w kolejnych niesporczakach! Szaleństwo, co? Bo większość znanych nam gatunków niesporczaków jest partenogenetyczna, czyli samice rozmnażają się same, tworząc coś w rodzaju swoich klonów. Raz na jakiś czas w populacji pojawiają się też samce, chociaż nie zawsze: naukowcy zaobserwowali już linie, w których przez dziesiątki lat nie pojawił się żaden. To prawdziwy skandal ewolucyjny, ale jeszcze nie koniec zachowań płciowych niesporczaków: są wśród nich też gatunki dwupłciowe oraz hermafrodytyczne.W odcinku usłyszycie też, jak zaobserwować niesporczaka w warunkach domowych, co wspólnego z niesporczakami ma piosenkarka Madonna i jak to jest z tym niesporczakowym genomem, który poleci (trzymamy kciuki!) w kosmos ze Sławoszem Uznańskim-Wiśniewskim.
– To było dość oczywiste dla każdego, kto interesuje się polityką, bo ten projekt po prostu już nie jedzie – komentował rozpad Trzeciej Drogi Michał Karnowski w Poranku Radia Wnet.PSL i Polska 2050 kończą projekt Trzeciej Drogi – informują dziś media. Rada Naczelna PSL zdecydowała o samodzielnym starcie w wyborach. Hołownia potwierdził to w mediach społecznościowych. Kosiniak-Kamysz przyznał, że Trzecia Droga była projektem wyborczym, który spełnił swoje zadanie. Część polityków PSL sugeruje jednak, że formalna decyzja zapadnie 28 czerwca.Dziennikarz Michał Karnowski (Telewizja wPolsce24) nie jest zaskoczony końcem tego politycznego projektu.To było dość oczywiste dla każdego, kto interesuje się polityką, bo ten projekt po prostu już nie jedzie. Traci wyborców– powiedział Karnowski.To już nie jest śmieszneZdaniem publicysty, symboliczny był sam wynik wyborczy Szymona Hołowni, mimo „mocnego wsparcia Władysława Kosiniaka-Kamysza”. Jego zdaniem, po prostu „Polacy ten projekt odrzucają”.Hołownia już nie zachwyca, Hołownia już nie śmieszy, Hołownia raczej irytuje i rozczarowuje. PSL też to pokazuje. Ciekawe, że wszyscy uciekają od dorobku tej koalicji– dodał Karnowski.Jego zdaniem, dziś „nie ma nikogo, kto z dumą wyszedłby i powiedział: dorobek tego rządu napawa mnie radością”. Zaznaczył, że nawet sam premier Donald Tusk po ostatnich wyborach mówił: „weźmy się wreszcie do pracy”, co – jak komentuje Karnowski – można odczytać jako przyznanie, że wcześniej rząd nie działał efektywnie.Lewicowa wieś?W jego ocenie Polskie Stronnictwo Ludowe traci dziś kontakt z konserwatywnym elektoratem, który wcześniej stanowił ważną część jego zaplecza.Zawsze był tam pewien balans, ale Kosiniak-Kamysz chyba tak bardzo skręcił w kierunku liberalnym, że dzisiaj staje się to bardzo trudne– ocenił Karnowski.Karnowski skomentował też skutki przegranych wyborów prezydenckich przez obóz rządzący.Nie udało się domknąć systemu. Obiecywali, że wtedy wezmą się do pracy, będą ustawy, które zmienią Polskę. Ale nie. Gdyby to rzeczywiście leżało im na sercu, to by chociaż próbowali– mówił.
Człowiek to wiadomo, odczuwa całą gamę emocji, mniej lub bardziej zniuansowanych. A inne zwierzęta? Czy pies, który zjadł zeszyt z pracą domową (to się musi zdarzać, skoro tyle osób to raportuje!), zerka na człowieka, bo mu wstyd? A może to wyuczony odruch, który zmniejsza ryzyko kary?Naukowcy badają zwierzęta za pomocą nowoczesnych technologii (wyobraźcie sobie psa, który wchodzi do rezonansu magnetycznego i daje sobie obserwować aktywność mózgu), dzięki czemu wiemy, że podstawowe warianty emocji odczuwają prawdopodobnie wszystkie zwierzęta – nawet owady.W czwartym odcinku cyklu Radio Naukowe: Od Podstaw – Emocje skupiamy się na ewolucji emocji. Posłuchacie o tym, jak emocjami potrafią „zarażać się” nawet tak nieskomplikowane, zdawałoby się, zwierzęta jak ryby; o tym, dlaczego bardziej społeczne zwierzęta mają zwykle szerszy zasób emocji i jak w ogóle badać, co czuje wąż albo muszka owocówka.Od Podstaw to nowy, dodatkowy cykl odcinków Radia Naukowego – serie tematyczne, krótsze odcinki, naukowcy, których znacie i lubicie, którzy porządkują dla was fundamentalne kwestie w swoich dziedzinach.Działamy dzięki wsparciu na https://patronite.pl/radionaukowe. Dziękujemy i zapraszamy do dołączenia do społeczności Patronów!
Opowieści o królach, o możnych rodach, o poetach, o wojnach, biskupach, a w dużej mierze… o alkoholu. Sagi islandzkie powstawały od XII do XV wieku, spisywano wtedy historie, które w ustnej tradycji krążyły o wiele dłużej. Wiemy to, bo pojawiają się w nich postaci historyczne z X wieku. – Jest to bardzo szeroki wachlarz opowieści, a ten wspólny mianownik to to, że na pewnym etapie w Islandii one są po prostu spisywane – tłumaczy znany wam już prof. Jakub Morawiec z Uniwersytetu Śląskiego. Z nim i dr Martą Rey-Radlińską z Uniwersytetu Jagiellońskiego rozmawiamy o fenomenie sag islandzkich.Najstarsze sagi to poematy, dopiero później zaczęto je tworzyć prozą. Wygląda na to, że Islandczycy darzyli twórczość skaldów szczególną estymą. – W bitwie [pod Hjörungavágr] brało udział czterech Islandczyków i wszyscy byli poetami – śmieje się dr Rey-Radlińska. Co wyjątkowe na tle innych państw skandynawskich, po przyjęciu chrześcijaństwa (Islandia zrobiła to w 1000 roku) nie tępiono przejawów wcześniejszej kultury. Chrześcijańscy poeci i pisarze, jak Snorri Sturluson, chętnie sięgali po dawne opowieści, dzięki czemu zachowały się do dzisiaj.Bohater sagi ma jedno zadanie: rozpoznać znaki i zrozumieć, jaki przeznaczono mu los. – Dobrze spełnione życie to jest takie, które wiąże się z wypełnieniem tego losu – opowiada prof. Morawiec. Ale nawet bohater może zbłądzić, w czym wybitnie pomaga alkohol. W „Sadze o Jomswikingach”, którą właśnie przetłumaczyli moi goście, ambitny, dzielny jarl Sigwaldi pada ofiarą podstępu duńskiego króla Swena. Na uczcie przesadza z alkoholem i składa obietnicę, że wyruszy na Norwegię, by pokonać jej władcę, jarla Haakona. Alkoholowych przechwałek nie da się odwołać, Jomswikingowie pakują się więc w wojnę z Norwegami i ponoszą srogie konsekwencje.W odcinku posłuchacie też o tym, jak współcześni Islandczycy traktują sagi, dlaczego islandzcy chrześcijanie stali się promotorami rodzimej kultury, czy w sagach można znaleźć polskie ślady i czy oferowanie bogom siedmioletniego syna to dobra strategia na bitwę.W dniach 3-8 sierpnia w Katowicach i Krakowie odbędzie się wspaniała konferencja nordystyczna o nazwie „Sagas and Otherness”. Wystąpienia będą otwarte dla publiczności, więc jeśli komuś po drodze, to wybierzcie się posłuchać światowej klasy specjalistów od sag! A kto woli poczytać w domowym zaciszu, może zajrzeć na stronę Wydawnictwa Uniwersytetu Śląskiego w poszukiwaniu „Sagi o Jomswikingach” w przekładzie moich dzisiejszych gości.Link do informacji o konferencji: https://us.edu.pl/wydzial/wh/en/konferencje-naukowe/sagaconference2025/
Więcej mądrych treści dostarczamy dzięki wsparciu na https://patronite.pl/radionaukowe***– Przede wszystkim spowolnić – mówi dr Alicja Puścian, pytana o metody pozwalające na opanowanie własnych emocji. – Te parę przysłowiowych wdechów nie wzięło się znikąd. Wykonując głębokie wdechy, dajemy informację zwrotną swojemu własnemu organizmowi, że wszystko tutaj jest w porządku, że to nie jest sytuacja, która powinna bardzo nas denerwować. Dobrze jest także kontrolować to, gdzie płynie nasza uwaga. Umiejscowienie uwagi jest jedną z najskuteczniejszych strategii regulacji emocji – wyjaśnia.W trzecim odcinku naszego cyklu Radio Naukowe Od Podstaw: Emocje, zajmujemy się naukowo potwierdzonymi metodami regulowania emocji. Przy okazji podkreślamy od razu, że regulowanie emocji nie oznacza ich duszenia w sobie czy wypierania. Z odcinka dowiecie się, jak zapanować nad stresem przy wystąpieniach publicznych lub przed rozmową o pracę, jak nie powiedzieć za wiele w czasie kłótni i jak nie dać oszustom rozgrywać naszych emocji.Od Podstaw to nowy, dodatkowy cykl odcinków Radia Naukowego. Serie tematyczne, krótsze odcinki, naukowcy, których znacie i lubicie, którzy porządkują dla was fundamentalne kwestie w swoich dziedzinach.
Profesor Andrzej Kajetan Wróblewski jest znany chyba każdemu, kto interesuje się fizyką i jej historią. Kto jeszcze nie zna książek jego autorstwa – gorąco polecam nadrobienie. Prof. Wróblewski to autor licznych kompendiów wiedzy o naukowcach, historii budowania gmachu nauki (które pełne było pomyłek, błędów i brnięcia w ślepe uliczki). Niezwykle żywy, cięty umysł, w którym mieści się niewiarygodna wprost liczba anegdotek i informacji.
Dziś o emocjach w praktyce. – Mamy dowody, które pokazują nam, że prawidłowe funkcjonowanie emocjonalne niezbędne jest do tego, żeby efektywnie podejmować decyzje w życiu codziennym – opowiada dr Alicja Puścian.Z odcinka dowiecie się, czym jest walencja emocji i jak się wiąże z poziomem pobudzenia, dlaczego nie wolno ignorować nieprzyjemnych emocji, czy z punktu widzenia nauki da się oddzielić emocje od podejmowania decyzji i dlaczego czasem wybuchamy z powodu czegoś, co zwykle nas nie porusza.Od Podstaw to nowy, dodatkowy cykl odcinków Radia Naukowego. Serie tematyczne, krótsze odcinki, naukowcy, których znacie i lubicie, porządkujący dla was fundamentalne kwestie w swoich dziedzinach.
Najstarsze zachowane teksty biblijne odkryto dopiero w XX wieku. To teksty z Qumran, datowane od II w. p.n.e. do I w. n.e. Żaden z nich nie jest jednak oryginałem, to też odpisy. – W przypadku Biblii nie mamy autografu, czyli tak zwanego pierwopisu, tego, co sam napisał autor – mówi prof. Marcinem Majewski, biblista z Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II, wykładowca Uniwersytetu Jagiellońskiego i autor popularnego kanału na YouTubie. Rozmawiamy w Krakowie o skomplikowanej materii badania przekładów Biblii.W skład Starego Testamentu wchodzą tylko teksty napisane oryginalnie po hebrajsku, we fragmentach używa się też aramejskiego. Nowy Testament napisano po grecku, choć dobór niektórych słów wskazuje, że językiem ojczystym Jezusa był aramejski. – O ile judaizm i islam przyjmuje tylko tekst oryginalny, czyli hebrajski i arabski, jako tekst natchniony, to w chrześcijaństwie nawet nie mamy żadnego słowa Jezusa, poza powiedzmy „abba”, które Jezus powiedział w swoim własnym języku, bo cała Ewangelia jest napisana po grecku – opowiada mój gość. Aż do XX wieku większość tłumaczeń Biblii była dokonywana nie z języków oryginalnych, tylko z Wulgaty, czyli łacińskiego przekładu z końca IV wieku.Na tłumaczy na każdym polu czekały pułapki. Język hebrajski jest spółgłoskowy, zapisane słowa można różnie interpretować w zależności od tego, jakie samogłoski się doda. W ten sposób nawet św. Hieronim, autor Wulgaty, „dorobił” Mojżeszowi rogi, interpretując słowo krn jako keren (róg) zamiast dużo rzadszego karan (jaśnieć). Do tego słowa zapisywano bez interpunkcji, a czasem nawet bez odstępów.Mamy też problem z przekładaniem zjawisk kulturowych. W języku biblijnym ośrodkiem ludzkich emocji są… nerki. Serce pełni u człowieka zupełnie inną funkcję. – Serce oznacza raczej rozum, wolność albo podejmowanie decyzji, a nie jest związane z uczuciami – tłumaczy biblista. Kiedy tłumacz nie bierze pod uwagę kontekstu kulturowego, czytelnik jest zaskakiwany słowami: „ucieszą się me nerki” albo „zadrżały mu nerki”.Poszczególni tłumacze interpretowali niejasności zgodnie z wybraną przez siebie doktryną, ale jedno mieli wspólne: często łagodzili i formalizowali język, żeby pasował do uroczystej liturgii. A oryginalna Biblia wcale nie była taka formalna. – Biblia jest tekstem bardzo ludzkim, bardzo dosadnym i skierowanym do człowieka, to nie jest tekst pisany pod liturgię – wskazuje profesor. – Pamiętajmy, że Biblia jest literaturą, i to dobrą literaturą.W odcinku usłyszycie masę ciekawostek tłumaczeniowych (dlaczego Adam mógłby być Ziemowitem?), dowiecie się, czy porządny biblista potrafi się doliczyć, ile zna języków obcych, czym się różnią trzy najstarsze Ewangelie od najmłodszej Jana, gdzie w Biblii widać kształtowanie się judaizmu jako religii monoteistycznej i czy Mojżesz przeszedł naprawdę przez morze, czy raczej przez zarośnięte trzcinami jeziorko.
Czym są emocje? Według stworzonej w latach 70. klasyfikacji Ekmana odczuwamy sześć głównych emocji: radość, smutek, strach, złość, zaskoczenie i wstręt. Kiedy temat emocji został nieco bardziej zgłębiony naukowo, szybko okazało się, że klasyfikacja jest za wąska i… nieco zbyt sztywna. Emocji jest bowiem więcej, przenikają się i mają wspólne elementy. A wszystko to rodzi się w naszych głowach. – Emocje to całe konstelacje aktywności w naszym mózgu – opowiada dr Alicja Puścian, neurobiolożka behawioralna. W pierwszym odcinku cyklu o emocjach poznacie ich biologię: w których miejscach naszego mózgu powstają, jakie objawy somatyczne mogą wywoływać, jaki wpływ na pojawianie się emocji mają nasze hormony i jaka jest różnica między emocjami a uczuciami (i czy da się tu postawić wyraźną granicę).„Od podstaw” to nowy, dodatkowy cykl odcinków Radia Naukowego. Serie tematyczne, krótsze odcinki, naukowcy, których znacie i lubicie, porządkujący dla was fundamentalne kwestie w swoich dziedzinach.Dajcie znać, jak wam się podoba!
Działo się! 250. odcinek Radia Naukowego był świętem. Rozmowa odbyła się na żywo, z udziałem publiczności. Gościliśmy na wspaniałym Copernicus Festival, za co ogromnie dziękujemy! Temat główny festiwalu to TAJEMNICA. Trudno o bardziej tajemnicze obiekty we Wszechświecie niż czarne dziury, do których wnętrz zabrania nam zajrzeć fizyka.Gośćmi spotkania byli: prof. Agnieszka Janiuk, astrofizyczka związana z Centrum Fizyki Teoretycznej PAN w Warszawie, oraz dr Maciej Wielgus z Instituto de Astrofísica de Andalucía – CSIC w Granadzie, w Hiszpanii.Gwiazdą została Stefania – maskotka w kształcie niesporczaka, którą dostaliśmy w prezencie od prof. Łukasza Michalczyka przy okazji nagrania w Krakowie odcinka o tych niezwykłych zwierzętach. Na przykładzie Stefanii (imię padło z publiczności) analizowaliśmy, co dzieje się z ciałem wpadającym do czarnej dziury.Dyskutowaliśmy też o tym, czy są obserwacje, które pozwalają nam na pewno stwierdzić, czy czarne dziury istnieją, o hipotetycznych pierwotnych czarnych dziurach (byłyby to obiekty maleńkie), czym są dyski rozgrzanej materii wirujące wokół czarnych dziur, jaka praca stała za pokazaniem światu pierwszych obrazów czarnych dziur – i wiele, wiele innych. Polecamy w wersji audio lub wideo.https://www.youtube.com/watch?v=8ykpcw4DF6E&ab_channel=RadioNaukoweWięcej o Copernicus Festival: https://copernicusfestival.com/
Inspiracją do nagrania odcinka jest serial reporterski Anny Kiedrzynek pt. "Próg bólu", produkcji TOK FMSpotify - https://open.spotify.com/show/3rje2tJUupXjc7epjAchHCApple Podcasts - https://podcasts.apple.com/us/podcast/próg-bólu/id1806094116Całość na TOK FM - https://audycje.tokfm.pl/premium/promo/progbolurn***Ból to jedna z dolegliwości najtrudniejszych do leczenia. Bo może mieć różne przyczyny: fizjologiczne, urazowe, neuropatyczne, psychogenne… Bo jest kwestią bardzo indywidualną, każdy odczuwa go po swojemu, więc trudno obiektywnie ocenić. Bo są różne środki przeciwbólowe, które sprawdzają się lepiej przy określonych źródłach bólu, o czym pacjent niekoniecznie wie. – Ból jest sygnałem dla organizmu, takim samym jak zapach, jak smak – mówi gość odcinka, dr hab. Dariusz Kosson z Zakładu Nauczania Anestezjologii i Intensywnej Terapii na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym i Polskiego Towarzystwa Badania Bólu.Szalenie skomplikowane są kwestie powiązania bólu z psychiką, bo te same neuroprzekaźniki odpowiadają w naszych organizmach za różne kwestie: ból, emocje, procesy zapalne. – Ta zupa neuroprzekaźników się miesza – opowiada mój gość. Dlatego skuteczność placebo w leczeniu bólu jest dość wysoka, sięga aż 20-30%. Kluczową kwestią jest ustalenie dokładnego źródła bólu (lekarzom służy do tego dość obszerny wywiad) oraz ustalenie, czy jego przyczynę da się usunąć, na przykład wyciąć guz uciskający na nerw.Leki przeciwbólowe trzeba brać z rozwagą, nie przekraczać zalecanych dawek (bo lek trafia do całego organizmu, nie wyłącznie w bolące miejsce jak jest to wizualizowane w reklamach, i przedawkowanie może mieć skutki uboczne), i odpowiednio dobierać środek leczniczy do bólu. Na przykład paracetamol pomoże na ból głowy, na gorączkę, na ból pochodzący z ośrodkowego układu nerwowego (głowa i kręgosłup). Można go też stosować przez dłuższy czas. Nie pomoże jednak na ból brzucha, stan zapalny, bóle miesiączkowe, bóle związane z urazem, gdzie boli z powodu uszkodzenia obwodowego układu nerwowego – tu lepiej zastosować ibuprofen, który ma działanie przeciwzapalne. Nie można go jednak stosować powyżej dwóch tygodni.W odcinku poruszamy też temat leczenia bólu w Polsce (system ma, oględnie mówiąc, pewne wady), rozmawiamy o lęku przed fentanylem i ogólnie opioidami (stosowane zgodnie z zaleceniami i u osób rzeczywiście cierpiących z powodu bólu nie powinny wywołać uzależnienia) oraz tym, jak przekłada się on na decyzje polityczne i cierpienie pacjentów. 00:00 Wprowadzenie01:32 O serialu "Próg Bólu"03:39 Ból i jego rodzaje13:41 Ból psychogenny17:29 Wizyta w poradni leczenia bólu30:35 Jak działają leki przeciwbólowe34:20 Na co paracetamol, a na co ibuprofen?40:05 Opioidy, wprowadzanie, dawkowanie44:44 Opioidoforbia wśród pacjentów i lekarzy48:00 Zmiany w przepisach, receptomaty i utrudniony dostęp do opiodów dla chorych54:57 Ocena poziomu leczenia bólu w Polsce01:11:37 Jak się dostać do poradni leczenia bólu#współpraca
„Proroctwa w polityce są tak zawodne, że ograniczać się należy do zarejestrowania możliwości, które wydarzyć się mogą” – pisał Stanisław Cat-Mackiewicz. Toteż i ja pozwolę sobie na zarejestrowanie możliwości, które otworzyły się wraz z przegłosowanym 18 marca 2025 roku w niemieckim parlamencie i zatwierdzonym trzy dni później przez Bundesrat zniesieniem ograniczeń zadłużenia w przypadku wydatków na obronność. Pozostałe artykuły możesz czytać na
W Skandynawii epoka Wikingów skończyła się w X wieku wraz z powstaniem państw. Kolejnych 200 lat przetrwała… na Pomorzu. – Południowe wybrzeże Bałtyku jest pogańskie i niepaństwowe jeszcze do XII wieku. W XI-XII wieku wikińskim stylem życia bardziej żyją Słowianie. Duńczycy boją się ich najazdów – mówi mój gość, dr Wojciech Filipowiak z Instytutu Archeologii i Etnologii PAN. Spotykamy się w klimatycznej siedzibie Pracowni Archeologicznej w Wolinie. Na poddaszu, w otoczeniu kotów i przy starym drewnianym stole, na rozmawiamy o wczesnośredniowiecznym, słowiańskim Pomorzu i wpływach Skandynawów.***Wspieraj kanał: https://patronite.pl/radionaukoweZobacz nasze Wydawnictwo: https://wydawnictworn.pl/***Wolin to wyzwanie dla archeologów. Najstarsze znalezione na wyspie chaty mogą pochodzić nawet z VIII wieku. Jedna z nich ma kształt łodzi, charakterystyczny dla budownictwa skandynawskiego, wikińskiego. Ale w środku znaleziono naczynia i przedmioty używane przez Słowian. – W Wolinie nic nie jest proste – śmieje się dr Filipowiak. Znaleziska są eklektyczne, podobne do skandynawskich, ale niespotykane w samej Skandynawii. Badacze znaleźli też monety arabskie, a więc miasto musiało zarabiać na handlu z odległymi nawet krainami. – Wolin był wówczas największym miastem na Bałtyku. Nie dużym, nie jednym z większych, największym – podkreśla archeolog. – W szczycie rozwoju Wolin ma około 6,5 tysiąca mieszkańców. Na ówczesne czasy to jest Nowy Jork.Jedną z najbardziej zagadkowych kwestii tego regionu pozostaje Jomsborg. To półlegendarna wikińska twierdza gdzieś u ujścia Odry. – Informacje o tej twierdzy pojawiają się w XIII-wiecznych sagach spisanych w Islandii – opowiada dr Filipowiak. W tekstach sporo jest informacji o tym, jak miała działać twierdza (według surowych, niemal zakonnych zasad), a także o bajecznych przygodach, jakie przeżywali jej mieszkańcy, idealni wikińscy wojownicy. Kwestia Jomsborga do dziś jest dyskusyjna: czy wyidealizowana twierdza jest wyłącznie wytworem literackim, czy miała jednak gdzieś konkretny pierwowzór.Dr Filipowiak argumentuje, że Jomsborg mógł znajdować się na wyspie Wolin na Wzgórzu Wisielców. – Nie Jomsborg tak jak jest opisany dokładnie w sagach, bo to jest bajka na pewno; w sagach piszą o kamiennych bramach, łańcuchach, katapultach i tym podobne. Natomiast mógł to być krótko funkcjonujący garnizon, kontrolujący miasto – wyjaśnia. Dlaczego akurat na Wzgórzu Wisielców? W znanych nam ośrodkach wikińskich nad Bałtykiem, jak duńskie Hedeby czy szwedzka Birka, obok miasta z reguły znajdowała się osadzona na wzgórzu twierdza. – Żeby kontrolować miasto, trzeba kontrolować szlak wodny. I na Wolinie nie ma do tego lepszego miejsca niż Wzgórze Wisielców – tłumaczy swoją koncepcję. Do tej pory większość badaczy oceniała, że Wolin jako osada i Jomsborg to po prostu to samo miejsce.W odcinku usłyszycie też fascynującą historię rodzinną wielu pokoleń archeologów oraz legendę o zatopionym mieście Wineta, dowiecie się, dlaczego Wolin to unikatowa lokalizacja dla badań archeologicznych i dlaczego aż do 1945 roku mieszkańcy Kamienia Pomorskiego mogli za darmo przejeżdżać mostem w Wolinie.Ostatnio szczególnie zakochana w pracy archeologów, paleontologów i w ogóle ludzi nauki w terenie – polecam gorąco!Dr Filipowiak wspólnie z dr Karoliną Kokorą działają na rzecz wpisania Wolina na listę pomników historii oraz światowego dziedzictwa UNESCO.Uwaga! Można wziąć udział w wykopaliskach na Wolinie. Rozpoczną się 7 lipca na terenie dawnego portu przy Srebrnym Wzgórzu. Organizatorzy zapraszają studentów, doktorantów oraz archeologów – zarówno z doświadczeniem, jak i tych, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z archeologią. Zgłoszenia proszę słać na adres: w.filipowiak@iaepan.edu.plWykopaliska będą otwarte dla zwiedzających. (PS. My się wybieramy)
Polska tradycja historiograficzna, i to średniowieczna już, nic nie wie o koronacji 1025 roku, my to wiemy tylko ze źródeł niemieckich – mówi (nie ma co ukrywać, dość zaskakująco) prof. Grzegorz Pac z Wydziału Historii Uniwersytetu Warszawskiego. Rozmawiamy oczywiście o koronacji Bolesława Chrobrego.To nie znaczy, że tej koronacji nie było. Po prostu dla średniowiecznych polskich kronikarzy dużo ważniejszym wydarzeniem było symboliczne nałożenie korony przez Ottona III podczas zjazdu gnieźnieńskiego. Starania o rzeczywistą koronację utrudniła Bolesławowi śmierć młodego cesarza. Przez kolejnych 25 lat cesarstwem władali ludzie Bolesławowi nieprzychylni. Koronował się dopiero po śmierci Henryka II, kiedy tron cesarski był chwilowo pusty. Nie znamy jednak dokładnej daty dziennej, Wielkanoc 1025 to tylko jedna z możliwych dat.Pewną zagadką jest imię Chrobrego. – Wiemy, że to jest imię Przemyślidów – wskazuje historyk. Boleslav to imię dziadka oraz wuja, krewnych od strony matki – Dąbrówki. Imię po ojcu, Mieszko, odziedziczył dopiero jego młodszy, przyrodni brat. To wskazuje, że Mieszko I jako dziedziców swojego księstwa widział raczej synów drugiej żony Ody, a Bolesław być może miał władać raczej w Czechach (i rzeczywiście władał, ale krótko). Kiedy zmarł Mieszko I, Bolesław wziął sprawy w swoje ręce. W ogóle się przy tym nie patyczkował. – Wszystko wskazuje na to, że przejął pełnię władzy głównie siłą oręża, siłą brutalnej ingerencji – mówi mój gość. Szybko wygnał z kraju macochę i młodszych braci i już w 992 roku był samodzielnym polskim władcą.Z historii kojarzymy go przede wszystkim z dwóch rzeczy: licznych wojen, głównie z niemieckimi panami, oraz zjazdu gnieźnieńskiego i późniejszej koronacji. Wojen toczył rzeczywiście sporo, ale trudno je tak naprawdę postrzegać jako wojny polsko-niemieckie. – Cały bój się miał niby toczyć o naszą suwerenność, a tak naprawdę on się toczy o nasze miejsce w Rzeszy – opowiada prof. Pac. Bo władca Polski był jednym z wielu panów, którzy na własnym terenie sprawowali dość samodzielną władzę, ale i tak mieli nad sobą kogoś, z czyim zdaniem musieli się liczyć: cesarza niemieckiego. Zjazd gnieźnieński i obdarowanie cesarza Ottona III relikwiami św. Wojciecha też miały na celu podbudowanie swojej pozycji w ramach cesarstwa.W odcinku usłyszycie też o żonach Bolesława, o tym, jak surowe prawa może wprowadzić władca, który bardzo chce podkreślać swoje chrześcijaństwo, oraz o tym, dlaczego korona króla Polski okazała się ciężarem.
[AUTOPROMOCJA] Pełnej wersji podcastu posłuchasz w aplikacji Onet Audio Rozkręciła się karuzela z debatami prezydenckimi. Organizują je największe telewizje w Polsce, ale nie na każdej debacie pojawia się komplet kandydatów na urząd prezydenta. O powodach nieobecności poszczególni kandydaci mówią otwarcie. Mimo to wielu wyborców w tym politycznym gąszczu może czuć się zagubionych. W “Naczelnych” usłyszycie autorskie recenzje występów w debatach. Tomasz Sekielski i Jacek Gądek przeanalizują dla Was liczne cytaty i ocenią triki stosowane przez uczestników tych telewizyjnych show. Będzie oczywiście wątek o wędrującej z rąk do rąk tęczowej fladze, która stałą się na chwilę gorącym kartoflem. Ale także o obiecanej elektrowni atomowej w co drugiej gminie... W “Naczelnych” będzie też o rekordzie jaki padł w trakcie ostatniego marszu organizowanego przez Prawo i Sprawiedliwość w Warszawie. Na czele rekordowego poloneza, szedł Patryk Jaki i słowo “szedł” jest tu zdaje się najwłaściwsze, bo Tomasz Sekielski nie chciał tego wykonania za taniec uznać. Ciekawe, jak tego “chodzonego” oceniliby członkowie jury “Tańca z gwiazdami”, ale w “Naczelnych” nikt nie podniósł tabliczki z dziesiątką. Jak zauważył Jacek Gądek Patryk Jaki pod rękę wziął i kobietę, i mężczyznę, co prowadzący z przekąsem, uznali za ukłon w stronę środowisk LGBT. Na deser Tomasz Sekielski odczyta najbardziej soczyste fragmenty z książki “Duduś” Jacka Gądka. Dowiecie się, co na stacji benzynowej w Ukrainie robiła kolumna z prezydentem A. Dudą i dlaczego Jarosław Kaczyński nie chciał podać ręki ojcu prezydenta. W “Naczelnych” znajdzie się wręcz opis nękania Andrzeja Dudy przez prezesa PiS. To nękanie, jak podkreśla Gądek, trwa do dziś...
Ciekawe czy dzisiaj, 11 kwietnia, w Końskich dojdzie do debaty Trzaskowski – Nawrocki. Generalnie oba sztaby dogadały się co do pryncypiów, że ewentualnie debata może się odbyć, ale polegli na szczegółach. Obaj kandydaci zgadzają się na debatę, ale na swoich, niemożliwych do wypełnienia przez drugiego warunkach.
Genetyka rozwija się w imponującym tempie. Obecnie możliwości to izolowanie DNA z materiału kostnego, a nawet z… kamienia nazębnego; a także analiza genów pod kątem cech fenotypowych: umiemy wyczytać na przykład, że dana osoba prawdopodobnie miała jasną skórę z piegami i zielone oczy, a także czy miała tendencje do łysienia. Dane z badań DNA wykorzystuje się w kryminalistyce, medycynie i wielu innych dziedzinach, ale jest też haczyk: zaawansowane badania wymagają dużych, stabilnych laboratoriów. – Czasy romantycznej genetyki, gdzie mieliśmy dwa pomieszczenia, izolację, PCR, już się po prostu skończyły i nie ma odwrotu – mówi mój dzisiejszy gość, prof. Andrzej Ossowski, kierownik Katedry Medycyny Sądowej Zakładu Genetyki Sądowej na Pomorskim Uniwersytecie Medycznym w Szczecinie. – To jest pędząca lokomotywa.Zespół prof. Ossowskiego opracował przełomową technikę pozyskiwania DNA z materiału kostnego, choć w kościach zachowuje się on wręcz fatalnie. – To jest materiał, który jest zupełnie zniszczony. W próbkach kości mówimy o pikogramach DNA, a w materiale z krwi mamy setki albo nawet tysiące razy więcej materiału – opowiada profesor. Nowe technologie pozwalają odtworzyć cały genom z zachowanego fragmentu szkieletu. Na tej podstawie prof. Ossowski z zespołem założył Polską Bazę Genetyczną Ofiar Totalitaryzmów. Członkowie zespołu izolują DNA ze szczątków osób znalezionych w bezimiennych, często masowych grobach ofiar II wojny światowej lub powojennego terroru komunistycznego. Pozyskane DNA jest porównywane z bazą pobraną od ochotników z rodzin zaginionych ofiar. – Bez krewnych nie uda nam się nikogo zidentyfikować – wskazuje profesor. W tym roku jego zespół zaczyna badania z grobu w ukraińskich Późnikach. W odcinku usłyszycie też, czym będą Regionalne Centra Medycyny Cyfrowej, co potrafi genetyk, który ma dostęp do czyjejś czaszki, dlaczego powinniśmy zainteresować się tworzeniem bezpiecznych biobanków i jakie są wady systemu grantowego na uczelniach. Tak energicznie działającej jednostki naukowej już dawno nie widziałam!Odcinek powstał w Szczecinie, w ramach XIV. podróży Radia Naukowego. Podróże są możliwe dzięki wspierającej nas społeczności Patronek i Patronów. Tutaj możecie do nich dołączyć: https://patronite.pl/radionaukowe
Arcybiskup Marek Jędraszewski zamiast odejść na emeryturę, umacnia swoją władzę i wpływy. Podejmuje kontrowersyjne decyzje personalne i finansowe. Co dzieje się za kulisami krakowskiego Kościoła? Jak jego decyzje komentują księża i otoczenie w kurii? I czy abp Jędraszewski może wpłynąć na wybór swojego następcy?Rozmawiamy o tym z Edwardem Augustynem, szefem działu Wiara, autorem materiału okładkowego z najnowszego wydania „Tygodnika Powszechnego”: „Nietykalny. Arcybiskup Jędraszewski zamiast odejść, umacnia władzę i wpływy”.***GDZIE TERAZ ZNAJDĘ INNE CYKLE „TYGODNIKA”?Rozwijamy nasz podkast, dotychczasowe cykle przenosimy do osobnych kanałów. Wyszukaj i zasubskrybuj te podkasty:Podkast Tygodnika Powszechnego – Spotify | Apple Podcasts | RSSTygodnik Powszechny: Nauka –Spotify | Apple Podcasts | RSS (znajdziesz tam dotychczasowe cykle „Miłego antropocenu!” i „Jeszcze inna przyszłość”)Tygodnik Powszechny: Kultura –Spotify | Apple Podcasts | RSS (cykle „Ciekawe, co czyta”, „Pod kopułą” i „Własny pokój”)Jagielski Story – Spotify | Apple Podcasts | RSSSzkoła uczuć – Spotify | Apple Podcasts | RSS***W Podkaście Tygodnika Powszechnego rozmawiamy o najważniejszych tematach „Tygodnika” z autorami, dziennikarzami i komentatorami. Zaprasza Ewelina Burda, zastępczyni redaktora naczelnego.Muzyka: Michał WoźniakMontaż: Oliwia Świątek
Podkast Tygodnika Powszechnego się rozwija. Teraz dotychczasowe cykle tematyczne dostały własne podkasty. W aplikacji, w której ich słuchasz, koniecznie wyszukaj i zasubskrybuj:Jagielski StorySzkoła uczućTygodnik Powszechny Kultura – gdzie znajdziesz cykle “Ciekawe, co czyta”, “Własny pokój” i “Pod kopułą”Tygodnik Powszechny Nauka – gdzie czekają cykle “Miłego antropocenu” i “Jeszcze inna przyszłość”.A w naszym dotychczasowym, flagowym podkaście nadal będziemy komentować najważniejsze tematy i rozmawiać z Waszymi ulubionymi autorkami i autorami.
Pierwszym tworzywem sztucznym był celuloid. Wynaleźli go bracia Hyatt, a kierował nimi lęk, że na świecie zabraknie… kości słoniowej, a więc klawiszy do fortepianów, kul bilardowych i innych przedmiotów codziennego użytku. Kiedy powstały inne sztuczne polimery, ludzkość zachłysnęła się plastikiem. Lekki, wytrzymały materiał, któremu można nadać dowolny kształt – to był przełom w wielu dziedzinach. – Plastik dla materiałoznawcy jest tak naprawdę cudownym materiałem – opowiada dr hab. inż. Sandra Paszkiewicz, prof. Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technicznego.***Linki do serialu "Próg bólu" na Spotify - https://open.spotify.com/show/3rje2tJUupXjc7epjAchHCna Apple Podcasts - https://podcasts.apple.com/us/podcast/próg-bólu/id1806094116na TOK FM - https://audycje.tokfm.pl/premium/promo/progbolurn***Rozmawiamy dziś o „klasycznym” plastiku z ropy i możliwościach jego zastąpienia. No właśnie, bo pewnych spraw w tym zachwycie nie przewidziano: że plastik naprawdę będzie BARDZO wytrzymały, czyli będzie się niezwykle długo rozkładał. Trudno było też wyobrazić sobie, jak bardzo masowe stanie się to rozwiązanie. – To, co nam najbardziej przeszkadza, to ilość opakowań, która jest wyrzucana i każdego dnia trafia na wysypisko śmieci – tłumaczy prof. Paszkiewicz. Czyli największym problemem jest plastik jednorazowy i to, że wiązania między cząsteczkami węgla są w plastiku tak silne, że nie rozłożą ich żadne bakterie. Część potrafimy zrecyklować (ale robi się przez to droższy, a więc mniej popularny wśród konsumentów), część podlega tzw. recyklingowi energetycznemu (czyli jest spalana, by odzyskać energię – w profesjonalnych spalarniach z filtrami itd., nie w domowych piecach!). Stąd próby stworzenia alternatywy. Najbardziej popularną jest PLA, czyli polilaktyd, biodegradowalny polimer tworzony np. z kukurydzy. Naukowcy eksperymentują z różnymi półproduktami: liśćmi palmowymi, awokado, trzciną cukrową, a nawet syropem klonowym. Kluczowe, by półprodukt był pełen cukru. – Wszędzie, gdzie jest cukier, można by przerobić [na biopolimer], tylko trzeba by zobaczyć, na ile ta produkcja jest wydajna – opowiada materiałoznawczyni. Bo na razie potrzebnych jest 10 ton ziarna kukurydzy, żeby wyprodukować tonę polilaktydu. Do tego trzeba doliczyć koszty wody, środków ochrony roślin, transportu itd. – Ropa naftowa może być na razie niestety bardziej ekologiczna od kukurydzy – wskazuje prof. Paszkiewicz. Ale nie można składać broni: – Chcemy uzyskać taki materiał, który byłby i barierowy, i się rozkładał. I nad tym pracuje m. in. prof. Paszkiewicz razem ze swoim zespołem.Naukowczyni wskazuje też, że trzeba lepiej dobierać opakowania do produktów. – Jeżeli dany materiał dość szybko się rozkłada, to dajmy go do produktów spożywczych, które mają krótki termin przydatności. A nie polistyren, który rozkłada się przez 600 lat, wykorzystujemy do zapakowania serka wiejskiego, którego termin ważności mija po kilku tygodniach.Odcinek powstał w Szczecinie, w ramach XIV. podróży Radia Naukowego. Podróże są możliwe dzięki wspierającej nas społeczności Patronek i Patronów. Tutaj możecie do nich dołączyć: https://patronite.pl/radionaukowe#współpraca
O co chodzi w sporze pisarzy z wydawcami? Kto naprawdę zarabia na książkach? I co z tego wynika dla czytelników?***GDZIE TERAZ ZNAJDĘ INNE CYKLE „TYGODNIKA”?Rozwijamy nasz podkast, dotychczasowe cykle przenosimy do osobnych kanałów. Wyszukaj i zasubskrybuj te podkasty:Podkast Tygodnika Powszechnego – Spotify | Apple Podcasts | RSSTygodnik Powszechny: Nauka –Spotify | Apple Podcasts | RSS (znajdziesz tam dotychczasowe cykle "Miłego antropocenu!" i "Jeszcze inna przyszłość")Tygodnik Powszechny: Kultura –Spotify | Apple Podcasts | RSS (cykle "Ciekawe, co czyta", "Pod kopułą" i "Własny pokój")Jagielski Story – Spotify | Apple Podcasts | RSSSzkoła uczuć – Spotify | Apple Podcasts | RSS***O polskim rynku książki i szansach na jego rewolucję, racjach pisarzy i pisarek w sporze z wydawcami oraz o oczekiwaniach czytelników rozmawiamy z Moniką Ochędowską z działu Kultura i Markiem Rabijem z działu Kraj.W Podkaście Tygodnika Powszechnego rozmawiamy o najważniejszych tematach „Tygodnika” z autorami, dziennikarzami i komentatorami. Zaprasza Ewelina Burda, zastępczyni redaktora naczelnego.Muzyka: Michał WoźniakMontaż: Oliwia Świątek
Gościem ósmego odcinka cyklu Podkastu Tygodnika Powszechnego – „Ciekawe, co czyta” – jest Dawid Tyszkowski, piosenkarz, autor tekstów i kompozytor. Co inspiruje go podczas pisania tekstów piosenek?W cyklu podkastowym „Ciekawe, co czyta” Monika Ochędowska, dziennikarka i redaktorka „Tygodnika Powszechnego”, rozmawia m.in. z Margaret, Karolem Paciorkiem, Kasią Lins, Dawidem Tyszkowskim, Vogule Poland i Agatą Karczewską. W każdą sobotę nowa rozmowa i nowe tytuły, które polecamy wspólnie Czytelniczkom i Czytelnikom.Lista książek i autorek polecanych przez Dawida dostępna w serwisie www.tygodnikpowszechny.plWspółwydawcą cyklu „Ciekawe, co czyta” jest Fundacja Tygodnika Powszechnego. Możesz wesprzeć jego powstawanie, przekazując nam 1,5% podatku. KRS: 0000 125 605
– Jak to jest mieć przylądek i zatokę swojego nazwiska? – pytam prof. Stanisława Rakusę-Suszczewskiego. Rozmowę nagrywamy w jego mieszkaniu na Starym Mokotowie w Warszawie, przy drewnianym lakierowanym stole. Na ścianach liczne obrazy i mapy, parkiet lekko skrzypi.Istotnie, na Wyspie Króla Jerzego jest przylądek Rakusy, a tuż obok Zatoka Suszczewskiego. – To popełnił prof. Krzysztof Birkenmajer, który robił pierwszą mapę dla tamtego regionu i ponazywał szereg punktów nazwiskami uczestników wyprawy – odpowiada biolog i polarnik, który przez pół wieku jeździł w tereny polarne, głównie do Antarktyki.To prof. Stanisław Rakusa-Suszczewski był inicjatorem, a w 1977 roku również założycielem Polskiej Stacji Antarktycznej im. Henryka Arctowskiego. Paradoksalnie do założenia stacji przyczyniła się sytuacja geopolityczna. W latach 70. państwa zachodnie nałożyły m.in. na Polskę restrykcje połowowe, spora flota rybacka stała bezczynnie. Prof. Rakusa-Suszczewski wpadł na pomysł, by połączyć przyjemne (w tym przypadku: badania naukowe) z pożytecznym. Polscy rybacy wyruszyli na południe, by łowić morskie ryby, a na pokład wzięli naukowców badających biomasę kryla.Projekt okazał się takim sukcesem, że przychylono się też do pomysłu wybudowania polskiej stacji. Do jej budowy zaangażowano wojsko (specjalistów oraz trzy tysiące ton sprzętu). Miejsce na wyspie wybrał właśnie mój gość.Z półproduktów zestawiono stację w kształcie litery T, z pokoikami dla załogi, laboratorium, a nawet pokojem chirurgicznym. Zimujący z naukowcami i technikami lekarze pomagali nie tylko załodze, ale też kontuzjowanym w pracy rybakom – czasem do stacji było bliżej niż do lekarza na stałym lądzie. Zdarzyła się nawet operacja ratująca życie, kiedy jednemu z rybaków rozlał się wyrostek. – Operował nasz chirurg, a ichtiolog i mikrobiolog jako pomocnicy – opowiada.Stacja im. Henryka Arctowskiego nadała swój pierwszy komunikat 26.02.1977 roku. Od tego czasu regularnie zimują w niej badacze. Teraz dzięki technologiom takie zimowisko łatwiej znieść, ale początki były trudne. – Ludzie byli odłączeni od świata na 7-8 miesięcy – opowiada profesor. Znosili brak kontaktu z bliskimi, ciężkie warunki atmosferyczne (huraganowe wichry o prędkości 200 km/h), ciągłą ciemność. – Ludzie, którzy spędzają tam czas, zostają przyjaciółmi albo wrogami na całe życie – opowiada. Wie, o czym mówi: niedawno z przyjaciółmi z USA świętował na Zoomie 50. rocznicę wspólnego zimowania w stacji amerykańskiej.W odcinku posłuchacie o znaczeniu badań polarnych, o tym, jak dzięki skrupulatnym obserwacjom zdiagnozowano zmiany klimatu, a także o tym, które nacje lepiej znoszą izolację na stacji, w który dzień w roku świętują załogi wszystkich stacji polarnych i do czego są zdolni naukowcy niepokojeni we własnej jadalni przez turystów.Polecam rozmowę z całego serca. Pan profesor to człowiek ulepiony z zupełnie innej gliny i słuchanie go jest jak wspaniała wycieczka w historię polskiego polarnictwa.Naukowe CV:- Magisterium na Wydziale Biologii i Nauk o Ziemi Uniwersytetu Warszawskiego na podstawie badań realizowanych na Spitsbergenie, 1961 r.- Doktorat na Wydziale Oceanografii i Rybactwa Morskiego WSR w Olsztynie, rozprawa dotyczyła planktonu i zależności pokarmowych na Morzu Północnym, 1968 r.- Współorganizował 29 wypraw na Stację i 5 wypraw morskich do Antarktyki, kierował pięcioma wyprawami morskimi PAN/MIR na statku „Profesor Siedlecki”.- Od 1968 roku pracował naukowo i organizacyjnie w Antarktyce, na stacjach radzieckich oraz amerykańskiej McMurdo (tam dwukrotnie zimował), badania przyniosły mu w 1975 roku habilitację w Instytucie Biologii Doświadczalnej PAN im. M. Nenckiego.- Na przełomie 1976/77 r. zorganizował i pokierował wyprawą, która założyła polską stację im. Henryka Arctowskiego na Wyspie Króla Jerzego w Zachodniej Antarktyce; prace naukowe ruszyły w 1980 r.- W latach 80. doradzał Brazylii podczas budowy statku badawczego i stacji antarktycznej oraz przy budowie hiszpańskiej stacji Juan Carlos I.- Wspólnie z profesorami Romualdem Klekowskim, Leszkiem Kuźnickim i Adamem Urbankiem powołał Komitet Badań Antarktycznych PAN, przekształcony później w Komitet Badań Polarnych PAN.- Współorganizował 29 wypraw na Stację im. Arctowskiego i 5 wypraw morskich do Antarktyki.- Nagrodzony m. in. Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.Na podstawie materiałów prof. Rakusy-SuszczewskiegoKolaż na miniaturze: nasz gość na stacji Wostok, w tle stacja Arctowskiego w 1984 roku, Armando C. L. Genta, wikimedia.
Gościnią kolejnego odcinka cyklu Podkastu Tygodnika Powszechnego – „Ciekawe, co czyta” – jest piosenkarka i autorka tekstów Mela Koteluk. Czy czytanie pomaga, czy przeszkadza w tworzeniu muzyki?W cyklu podkastowym „Ciekawe, co czyta” Monika Ochędowska, dziennikarka i redaktorka „Tygodnika Powszechnego”, rozmawia m.in. z Margaret, Karolem Paciorkiem, Kasią Lins, Dawidem Tyszkowskim, Vogule Poland i Agatą Karczewską. W każdą sobotę nowa rozmowa i nowe tytuły, które polecamy wspólnie Czytelniczkom i Czytelnikom.Lista książek i autorek polecanych przez Melę dostępna w serwisie www.tygodnikpowszechny.plWspółwydawcą cyklu „Ciekawe, co czyta” jest Fundacja Tygodnika Powszechnego. Możesz wesprzeć jego powstawanie, przekazując nam 1,5% podatku. KRS: 0000 125 605
Ludzie współcześni przez tysiące lat żyli równolegle z innymi hominidami, np. znanymi chyba wszystkim neandertalczykami (ale nie tylko). Nie żyliśmy w jednych grupach, ale na pewno się spotykaliśmy, a przez jakiś czas również się z nimi krzyżowaliśmy. Potem przestaliśmy (to zresztą bardzo ciekawe dlaczego, o czym niżej), ale raczej nie oznaczało to wrogości, nie mamy żadnych znalezisk świadczących o obopólnej agresji. Dzięki dostępności badań genetycznych nasza wiedza o innych hominidach gwałtownie się poszerzyła w ciągu ostatnich 20 lat. O aktualnym stanie wiedzy i niesamowitych perspektywach rozmawiam z prof. Małgorzatą Kot z Wydziału Archeologii UW, która za parę miesięcy ponownie wyrusza do Azji Centralnej, w wysokie góry zachodniego Tienszanu i Pamiro-Ałtaju, by tam szukać śladów relacji ludzi współczesnych z innymi hominidami, tym razem w projekcie finansowanym z grantu ERC Consolidator Grant.Od dawna wiemy, że człowiek współczesny wyewoluował w Afryce i stamtąd wywędrował na inne kontynenty. Genetyka mówi nam więcej: wyjść było kilka. Pierwsze trzy populacje, które dotarły do Europy, po prostu wymarły. My jesteśmy potomkami tej czwartej. Nasi przodkowie poradzili sobie w lodowatej Europie, choć byli przystosowani do warunków afrykańskich. – Brak morfologicznego dostosowania nadrobiliśmy kulturowo – opowiada badaczka. Czyli nauczyliśmy się, jak się ubrać, jak polować i jak mieszkać, by przeżyć. Dość szybko straciliśmy ciemny pigment, częściowo w wyniku ewolucji, a w dużej mierze dzięki krzyżowaniu się z neandertalczykami.Tajemnicza sprawa jest taka, że wcale nie trwało to długo. – Wiemy, że my z neandertalczykiem krzyżowaliśmy się tak naprawdę bardzo krótko, to było jakieś 4-5 tysięcy lat – mówi prof. Kot. A przecież spotykaliśmy się o wiele, wiele dłużej. Hominidy wędrowały w grupach rodzinnych po 8-10 osób. W grupach liczyło się pochodzenie „po mieczu”, mężczyźni byli ze sobą genetycznie spokrewnieni, a córki odchodziły do innych grup. Nie wiemy, jak to dokładnie przebiegało, ale pojedynczej kobiecie na pewno trudno byłoby przeżyć samotnie, więc do wymian musiało dochodzić przy okazji spotkań grup. – Myślę, że każde spotkanie z grupą ludzką było wtedy wartościowe, czy to byli neandertalczycy, czy denisowianie – tłumaczy badaczka. To była szansa na wzbogacenie puli genetycznej. Co ciekawe, nie znaleziono ani jednych szczątków neandertalczyka z genami ludzi współczesnych. Przypuszcza się, że kobiety ludzi współczesnych nie były w stanie urodzić dziecka neandertalczyka – to były dzieci większe, z dużo większą głową. Są też dowody na krzyżowanie się neandertalczyków z denisowianami, a stan wiedzy zmienia się z każdym nowym znaleziskiem.W odcinku usłyszycie też, jak się przygotować do badań w górach Uzbekistanu, dlaczego prof. Kot wierzy, że znajdzie tam ślady denisowian (byli genetycznie dostosowani do życia w wysokich górach!) i dlaczego to inne populacje wyginęły, choć my też byliśmy na granicy wymarcia. Jestem totalnie zafascynowana tym tematem (i panią profesor!) Polecam gorąco!
Gościem kolejnego odcinka cyklu Podkastu Tygodnika Powszechnego – „Ciekawe, co czyta” – jest kucharz, twórca internetowy, autor książki kulinarnej „Włoska uczta”, Matteo Brunetti.W cyklu podkastowym „Ciekawe, co czyta” Monika Ochędowska, dziennikarka i redaktorka „Tygodnika Powszechnego”, rozmawia m.in. z Margaret, Karolem Paciorkiem, Kasią Lins, Dawidem Tyszkowskim, Vogule Poland i Agatą Karczewską. W każdą sobotę nowa rozmowa i nowe tytuły, które polecamy wspólnie Czytelniczkom i Czytelnikom.Lista książek i autorek polecanych przez Mattea dostępna w serwisie www.tygodnikpowszechny.plWspółwydawcą cyklu „Ciekawe, co czyta” jest Fundacja Tygodnika Powszechnego. Możesz wesprzeć jego powstawanie, przekazując nam 1,5% podatku. KRS: 0000 125 605
– To było nie tylko mycie pokładu, jak to się najczęściej pokazuje, ale ciężka praca z żaglami. Przy zmiennych wiatrach trzeba było bez przerwy je nastawiać, poluźniać, napinać… – opowiada o prof. Radosław Gaziński z Instytutu Historycznego Uniwersytetu Szczecińskiego. W Szczecinie, niegdyś kluczowym porcie Królestwa Prus, rozmawiamy o życiu bałtyckich marynarzy w nowożytności.Marynarze wypływający Szczecina i innych pomorskich portów raczej nie pływali daleko. Najczęstsze były trasy po Bałtyku (kilka dni np. do Kopenhagi lub Sztokholmu), po Morzu Północnym (np. do Amsterdamu), najdalej zahaczano o Atlantyk na trasie do Bordeaux. Praca marynarza była sezonowa, z przerwą zimową mniej więcej od połowy listopada do początku lutego.Żeglarstwo uważano za cech, zresztą jeden z bardziej otwartych. – Jak na cechy i ograniczenia cechowe w miastach nowożytnych to była dosyć otwarta droga – opowiada historyk. Marynarzem mógł zostać nawet prosty rybak. Ważna była siła fizyczna i brak lęku wysokości. Jeśli marynarz miał dodatkowo jakieś uzdolnienia, tym lepiej. Dobrze gotujący mógł zostać na statku kucharzem i uniknąć ciężkich prac na pokładzie (ale odpowiadał za ewentualny pożar). Była też ścieżka awansu: pomocnik sternika, sternik, szyper, czyli odpowiednik kapitana. Szyper musiał już umieć czytać i pisać (po niemiecku, w głównym języku morskich miast hanzeatyckich), zdawał też egzamin przed lożą szyprów.Skoro rejsy krótkie, to nie groził marynarzom szkorbut czy wysadzenie na bezludnej wyspie. Ale Bałtyk też miał swoje niespodzianki. To płytkie morze, przez co łatwo było się rozbić o ląd nawet przy wchodzeniu do portu, a podczas sztormów szalały krótkie, niebezpieczne fale. – Wybrzeża Bałtyku, nawet południowego, są usiane wrakami statków. Tych zatonięć było sporo – mówi historyk.Szyper był odpowiedzialny za przewożony ładunek: jeśli był źle zabezpieczony i zniszczył się, zamókł lub utonął, odpowiadał przed wynajmującym go kupcem. Trzeba było też uważać na floty kaperskie, półpiratów wynajmowanych przez… władców państw bałtyckich. Zwłaszcza w czasie konfliktu wojennego kaprowie lubili nękać floty innych państw, a zyskami dzielili się ze zleceniodawcą.Co ciekawe, w Rzeczpospolitej Bałtyk raczej nie rozpalał wyobraźni. Spośród władających Polską królów o potędze morskiej śnił tylko Zygmunt August (ale jego plany zakończyła przedwczesna śmierć) i królowie elekcyjni z dynastii Wazów – wiadomo, Szwedzi. Oni spotkali się z oporem szlachty, która w silnej flocie widziała niebezpieczne wzmocnienie władzy królewskiej. – Szlachta zupełnie nie rozumiała morza – opowiada prof. Gaziński.W odcinku posłuchacie też o złotej erze żeglarstwa pomorskiego, o tym, kto mógł zostać nazwany Jonaszem, o tym, że statek to kobieta (i bywa zazdrosna), ale też o pasztecikach (okazuje się, że radzieckich) i paprykarzu jako szczecińskich słupach tożsamościowych.Odcinek powstał podczas XIV. podróży Radia Naukowego do Szczecina.
Gościnią piątego odcinka cyklu Podkastu Tygodnika Powszechnego – „Ciekawe, co czyta” – jest Masza Wągrocka, aktorka teatralna, filmowa i telewizyjna, wokalistka, odtwórczyni głównej roli serialu „Matki pingwinów”W cyklu podkastowym „Ciekawe, co czyta” Monika Ochędowska, dziennikarka i redaktorka „Tygodnika Powszechnego”, rozmawia m.in. z Margaret, Karolem Paciorkiem, Kasią Lins, Dawidem Tyszkowskim, Vogule Poland i Agatą Karczewską. W każdą sobotę nowa rozmowa i nowe tytuły, które polecamy wspólnie Czytelniczkom i Czytelnikom.Lista książek i autorek polecanych przez Maszę Wągrocką dostępna w serwisie www.tygodnikpowszechny.plWspółwydawcą cyklu "Ciekawe, co czyta" jest Fundacja Tygodnika Powszechnego. Możesz wesprzeć jego powstawanie, przekazując nam 1,5% podatku. KRS: 0000 125 605
Niewielkie, ale silne państwo, z dobrze rozwiniętą gospodarką, bo ma porty i leży u ujścia wielkiej rzeki. Według naukowców w żyłach każdej panującej rodziny królewskiej w Europie jest nieco krwi dynastii z tego kraju. Brzmi jak Holandia, a tymczasem mowa o Pomorzu. O wyjątkowym miejscu, gdzie splatały się wpływy polskie, połabskie, niemieckie, szwedzkie i duńskie, oraz o władających Pomorzem Gryfitach rozmawiam z dr. Pawłem Migdalskim z Instytutu Historycznego Uniwersytetu Szczecińskiego.W szkole uczono nas, że Mieszko I podbił Wolin i Pomorze, a kluczowa dla tego procesu była bitwa pod Cedynią. O Cidini pisze niemiecki kronikarz Thietmar, jednak przedstawia tę opowieść jak biblijny moralitet, bez konkretów. Pisze, że zły graf Hodo napadł na dobrego Mieszka, chrzciciela Słowian, i został za to ukarany pod Cidini. Aktualnie historycy wskazują jednak, że polska Cedynia to mało prawdopodobna lokalizacja. Wątpią też, czy opisane przez Thietmara zdarzenie to bitwa. – Może bunt, może wycięcie jeńców, raczej nie bitwa – opowiada dr Migdalski. Nie ma więc silnych poszlak na panowanie Mieszka na Pomorzu. – Za Bolesława Chrobrego mamy biskupstwo w Kołobrzegu i to jest konkret – dodaje mój gość. Chrobry był z pewnością władcą formatu europejskiego, zachowały się ślady jego korespondencji z wielkimi tych czasów. Nie ma jednak ani źródeł pisanych, ani dowodów archeologicznych na to, by panował na zachód od Parsęty, która uchodzi do Bałtyku w Kołobrzegu.W XII wieku Pomorze podzielone było na wiele miniaturowych państewek. Pod naciskiem militarnym ze strony Polski Bolesława Krzywoustego państewka jednoczą się w księstwo pomorskie. Jego pierwszym udokumentowanym władcą był Warcisław I, który na początku XII wieku zaczął 500-letnie panowanie Gryfitów na tronie pomorskim. Podpisał z Krzywoustym układ trybutarny, wiążący dwa niezależne państwa więzią o charakterze podporządkowania. Powiązanie z polskim królestwem przyniosło na Pomorzu ważną zmianę: w 1124 roku przybyła do Szczecina misja chrystianizacyjna pod kierownictwem św. Ottona, biskupa Bambergu. Chrześcijanin Warcisław staje się pomazańcem, władcą nadanym przez boga. Władza Gryfitów trwa pomimo zawirowań historycznych. Po zerwaniu relacji z Polską księstwo pomorskie wchodzi w skład Cesarstwa Niemieckiego, przez jakiś czas zwierzchnikami lennymi Gryfitów są królowie Danii. Rządy Gryfitów kończy prawdopodobnie… brak higieny i dbałości o zdrowie. Od 1600 roku umiera około 20 ostatnich Gryfitów, a w 1637 roku ostatni książę z rodu, Bogusław IV. Pomorze zostaje podzielone między Szwecję a Brandenburgię, a winą za upadek dynastii obarcza się szlachciankę Sydonię von Borck – jeden z Gryfitów złamał jej serce, na co miała zapowiedzieć, że jego dynastia wkrótce wyginie. Dla Sydonii skończyło się to koszmarnie. Jak? Posłuchajcie odcinka. W nim również o tym, jak współcześnie Pomorze Zachodnie pracuje ze swoim dziedzictwem, dlaczego znajdziecie tam mnóstwo kościołów z połowy XIII wieku oraz jaki kluczowy traktat wojny trzydziestoletniej został podpisany na Pomorzu.Odcinek powstał podczas XIV. podróży Radia Naukowego do Szczecina. Chwała Wam, Patroni! Podróże są możliwe dzięki Wam!
Patryk Chilewicz i Madam, twórcy marki Vogule Poland – co czytają i kiedy znajdują na to czas? O to w najnowszym odcinku Podkastu Tygodnika Powszechnego pyta Monika Ochędowska.Gośćmi kolejnego odcinka cyklu Podkastu Tygodnika Powszechnego – „Ciekawe, co czyta” – jest duet twórców internetowych i specjalistów od polskiego show-biznesu, działających pod nazwą Vogule Poland: Patryk Chilewicz i Madam.W cyklu podkastowym „Ciekawe, co czyta” Monika Ochędowska, dziennikarka i redaktorka „Tygodnika Powszechnego”, rozmawia m.in. z Margaret, Karolem Paciorkiem, Kasią Lins, Dawidem Tyszkowskim, Vogule Poland i Agatą Karczewską. W każdą sobotę nowa rozmowa i nowe tytuły, które polecamy wspólnie Czytelniczkom i Czytelnikom.Lista książek i autorek polecanych przez Vogule Poland dostępna w serwisie www.tygodnikpowszechny.plPodkast „Ciekawe, co czyta” powstał w ramach projektu Fundacji Tygodnika Powszechnego „Słowo w poszukiwaniu autentyczności” sfinansowanego przez Unię Europejską NextGenerationEU.
Napisano na ten temat mnóstwo książek, nakręcono wiele filmów. Wiemy, że już starożytni Grecy spoglądali w gwiazdy i zastanawiali się, czy gdzieś są inne światy takie jak nasz. W XVII wieku Galileusz opisał góry na Księżycu takim językiem, jakim opisuje się fizyczność Ziemi, a Johannes Kepler wyobrażał, jak mogą wyglądać mieszkańcy Księżyca biorąc pod uwagę jego ekstremalne warunki (wg. Keplera, księżycowe istoty musiały być ogromne). Długo wierzono też w istnienie sztucznie przekopanych kanałów ma Marsie, rysowano ich mapy.Marzymy o życiu na innych planetach i zastanawiamy się, czy istnieje życie na którejś poza naszą. – Ja myślę, że życie jest powszechne – mówi prof. Ewa Szuszkiewicz z Instytutu Fizyki Uniwersytetu Szczecińskiego, współzałożycielka i koordynatorka Ogólnopolskiego Centrum Zaawansowanych Badań w Zakresie Astrobiologii i Dziedzin Pokrewnych CASA* oraz przewodnicząca Sekcji Astrobiologii i Medycyny Kosmicznej w Komitecie Badań Kosmicznych i Satelitarnych PAN.Pierwszym obiektem zainteresowania naukowców był naturalnie najbliższy nam Księżyc. Znamy go już na tyle dobrze, że jesteśmy pewni: życia tam nie ma. Więcej znaków zapytania jest przy Marsie. Na jego powierzchni nie znaleziono śladów życia, ale wiadomo, że dawniej był podobny do Ziemi, miał oceany i atmosferę. Ostatnie misje wykryły na Marsie fluktuacje metanu, który może pochodzić od istot żywych, ale może też powstawać w wyniku procesów geologicznych. Do odkrycia jest jeszcze dużo, więc wciąż wysyłamy nowe misje. – Po pierwsze możemy znaleźć ślady dawnego życia, a po drugie może w dalszym ciągu istnieć życie, ale pod powierzchnią – opowiada prof. Szuszkiewicz. Wielkim przełomem może być planowana na 2028 rok misja MSR (Mars sample-return), która ma sprowadzić na Ziemię próbki powierzchni Marsa.Uwagę astrobiologów przykuwają też lodowe księżyce gazowych olbrzymów. Jesteśmy niemal pewni, że pod lodem na Europie, Ganimedesie i Kallisto – księżycach Jowisza – ukrywają się oceany. Może więc tam? Mikroorganizmy bezpiecznie ukryte pod warstwą lodu? Śledźcie misję JUICE Europejskiej Agencji Kosmicznej!Z kolei bezzałogowa sonda Cassini-Huygens (NASA, ESA, ASI) zbadała atmosferę Tytana, lodowego księżyca Saturna. Okazało się, że jego atmosfera jest podobna do Ziemi, składa się głównie z azotu. Na Tytanie występują też morza, jeziora i rzeki, choć nie płynie w nich woda, a ciekłe węglowodory, głównie metan. Brzmi ekstremalnie? – Znamy bardzo dużo mikroorganizmów tutaj na Ziemi, które żyją w ekstremalnych warunkach – wskazuje prof. Szuszkiewicz.Co z życiem poza Układem Słonecznym? Jeśli jest, to prawdopodobieństwo, że się z nim zetkniemy, jest niewielkie. Łatwo się minąć w tym ogromie. Nie znaczy to, że się poddajemy. Szykowana przez ESA misja Ariel ma stworzyć katalog atmosfer planet pozasłonecznych. Potrzebujemy więcej danych: jakie atmosfery są we Wszechświecie najczęstsze, jakie występują bliżej swoich słońc, a jakie dalej, jakie przy gwiazdach w wieku naszego Słońca, a jakie przy innych. Uzbrojeni w te statystyki, będziemy lepiej wiedzieli, gdzie szukać.W odcinku usłyszycie też, dlaczego astrobiologów interesuje Wenus, choć padają na niej deszcze z kwasu siarkowego, po co polscy naukowcy wyślą na orbitę drożdże i dlaczego raczej nie warto wiązać nadziei z życiem opartym na krzemie. To fascynujący odcinek, słucha się go jak baśni, a to wszystko badania i nauka, kochani!Odcinek powstał podczas XIV. podróży Radia Naukowego, tym razem zawitaliśmy do Szczecina.Artykuł m. in. dr Janusza Pętkowskiego wspominany pod koniec odcinka: https://arxiv.org/abs/2401.07296
Rozmawiam z Teresą Ulanowską na temat zmian, dlaczego ich się boimy i jak je oswoić. Płynnie przechodzi nam temat na porażki i to, że jako rodzice chcemy być perfekcyjni, a to może prowadzić do wypalenia rodzicielskiego. Rozmowę kończymy pomysłami na praktyczne ćwiczenia, by oswajać zmianę. Warto posłuchać tej wdzięcznej rozmowy! Co znajdziesz w tym odcinku? • Dyskusja na temat tego, dlaczego ludzie boją się zmian i jak cechy osobowości oraz wychowanie wpływają na nasze podejście do zmian. • Rozmowa na temat tego, jak doświadczenia z dzieciństwa i wpływ rodziców kształtują nasze reakcje na zmiany i porażki. • Dyskusja na temat wypalenia rodzicielskiego i jego wysokiej częstości występowania w Polsce, szczególnie wśród perfekcjonistycznych rodziców. • Analiza tego, jak media społecznościowe i presje kulturowe przyczyniają się do stresu i wypalenia rodzicielskiego. • Prezentacja praktycznych ćwiczeń na radzenie sobie ze zmianami i porażkami, w tym napisanie listu do siebie z przyszłości. • Dyskusja na temat znaczenia przekształcania porażek w doświadczenia i możliwości nauki. Ciekawe myśli z rozmowy: Osobowość wpływa na to, jak radzimy sobie z porażkami. Bujna roślinność rośnie na glebie wulkanicznej. Zmiana jest nieodłącznym elementem rozwoju. Każda emocja jest drogowskazem do potrzeby. Z każdej porażki można wyciągnąć cenne lekcje. Dzieci uczą się poprzez naśladowanie dorosłych. Wypalenie rodzicielskie jest poważnym problemem. Musimy dbać o siebie, aby móc dbać o innych. Szukaj szczęścia tam, gdzie jesteś. Pisanie listów do siebie z przyszłości może być wspierające. Boję się i robię, to oznaka odwagi. Plan rozmowy: 00:00 - Wprowadzenie do tematu zmian 00:52 - Zapowiedź 01:50 - Dlaczego boimy się zmian? 06:00 - Pozytywne patrzenie na zmianę 10:03 – Lęk związany ze zmianami i powiązany z przeszłością 13:11 – Rozszerzanie języka emocji 17:43 – Wypalenie rodzicielskie 25:21 – Czy obecnie trudno jest wychowywać dzieci? 28:26 – Jak się przygotować na zmiany? 30:40 – Reakcja rodziców na temat informacji o dziecku nouroatypowym 34:13 – Ucieczka nie jest rozwiązaniem. 36:37 – Nie tkwijmy przy swoim, próbujmy nowych metod 44:05 – Jak ogarnąć stres w zmianie? 46:15 – Dwa ćwiczenia dla ciebie na koniec 53:35 – Zakończenie naszej rozmowy Badania na temat wypalenia rodzicielskiego – doktora Konrada Piotrowskiego – https://tiny.pl/qpwmycrp
Poznajcie historię kawiarni Tociekawa w Krakowie. Zaczynali na 13 m². Dziś mają trzy piętra, najsłynniejsze serniki w mieście i apetyt na wiele więcej.Linki:- Strona domowa- Instagram | X/Twitter- Kawiarnia Tociekawa w Krakowie- Restauracja NOLIO- #372 – Z miłości do drewna i technologii – podcast „Bo czemu nie?”- #010 – Lubię karmić ludzi: Jakub TepperPartnerzy tego odcinka podcastu:- Palarnia kawy HAYB (w odcinku kod -10% na kawy i herbaty!)- SennheiserProwadzący: Krzysztof KołaczMam prośbę: Oceń ten podcast w Apple Podcasts oraz na Spotify. Zostaw tyle gwiazdek, ile uznasz. Twoja opinia ma znaczenie!Zainteresowany współpracą? Pogadajmy! kawa@boczemunie.plSłuchaj, gdzie chcesz: Apple Podcasts | Spotify i przez RSS.Rozdziały:(00:00:11) INTRO(00:00:42) Wstępniak(00:01:34) Tociekawa, czyli z 13 m² do trzech pięter!(00:47:19) Co dalej? To ciekawe!
Gościnią kolejnego odcinka cyklu Podkastu Tygodnika Powszechnego – „Ciekawe, co czyta” – jest pianistka, piosenkarka, autorka tekstów i muzyki, Kasia Lins. Co znalazło się wśród polecanych przez nią autorów i tytułów? W cyklu podkastowym „Ciekawe, co czyta” Monika Ochędowska, dziennikarka i redaktorka „Tygodnika Powszechnego”, rozmawia m.in. z Margaret, Karolem Paciorkiem, Kasią Lins, Dawidem Tyszkowskim, Vogule Poland i Agatą Karczewską. W każdą sobotę nowa rozmowa i nowe tytuły, które polecamy wspólnie Czytelniczkom i Czytelnikom.Lista książek i autorek polecanych przez Kasię Lins dostępna w serwisie www.tygodnikpowszechny.plPodkast „Ciekawe, co czyta” powstał w ramach projektu Fundacji Tygodnika Powszechnego „Słowo w poszukiwaniu autentyczności” sfinansowanego przez Unię Europejską NextGenrationEU.
Gościem kolejnego odcinka nowego cyklu Podkastu Tygodnika Powszechnego – „Ciekawe, co czyta” – jest polski twórca internetowy, dziennikarz, twórca kanału youtubowego „Imponderabilia”, Karol Paciorek. Listę polecanych przez niego książek znajdziecie w serwisie internetowym „Tygodnika Powszechnego”.W cyklu podkastowym „Ciekawe, co czyta” Monika Ochędowska, dziennikarka i redaktorka „Tygodnika Powszechnego”, rozmawia m.in. z Margaret, Karolem Paciorkiem, Kasią Lins, Dawidem Tyszkowskim, Vogule Poland i Agatą Karczewską.W każdą sobotę nowa rozmowa i nowe tytuły, które polecamy wspólnie Czytelniczkom i Czytelnikom.Podkast „Ciekawe, co czyta” powstał w ramach projektu Fundacji Tygodnika Powszechnego „Słowo w poszukiwaniu autentyczności” sfinansowanego przez Unię Europejską NextGenrationEU.
⚔️ https://bit.ly/RadioNaukoweCIV – po tym linkiem możecie zdobyć pudełkową wersję gry Sid Meier's Civilization VII ⚔️Wysoki, sprawny fizycznie (chociaż z brzuszkiem), świetny wódz i wojownik. Stabilny, zrównoważony, o pogodnym charakterze – tak przynamniej go opisywano. Zjednoczył sporą część Europy, zrewolucjonizował edukację i prawo, a przede wszystkim przywrócił zachodnie Cesarstwo Rzymskie, koronując się na cesarza Rzymian ponad 300 lat po upadku Miasta (czym zresztą zirytował Bizancjum).Przez kolejne wieki stanowił w Europie wzór władcy idealnego. Mowa oczywiście o Karolu I Wielkim, znanym też z francuska jako Charlemagne. O jego życiu, osiągnięciach i dziedzictwie opowiada prof. Aneta Pieniądz z Wydziału Historii UW, a impulsem do naszej rozmowy stała się premiera gry komputerowej Civilization VII, w której można grać m.in. postacią Karola Wielkiego.Karol objął władzę w królestwie Franków w 768 roku, początkowo wraz z bratem Karlomanem, a od 771 roku samodzielnie. Wywodził się z rodziny, która od pokoleń sprawowała funkcję majordomusa (zarządcy) przy królach z dynastii Merowingów. Jego ojciec Pepin Krótki był pierwszym na tronie Franków władcą z dynastii Karolingów – dzięki rozległym wpływom zyskał wsparcie papieża i został namaszczony na nowego króla. Ówczesne państwa w Europie były z reguły rozdrobnione (po śmierci władcy terytoria pod jego zwierzchnictwem dzielono pomiędzy królewskich synów), o płynnych granicach. – To się opiera przede wszystkim na relacjach osobistych – wskazuje prof. Pieniądz. Władca był powiązany z elitami swojego państwa skomplikowaną siecią pokrewieństwa, powinowactwa i wzajemnych zobowiązań.Niezmiernie ważny był aspekt militarny. – Atrybutem wolności jest bycie wojownikiem, czyli mówiąc krótko: każdy wolny Frank jest wojownikiem – opowiada prof. Pieniądz. Król musiał więc być dobrym wodzem, takim, który swoim wojownikom dawał dużo okazji do wzbogacenia się na łupach po wygranej wojnie.Karol Wielki miał sporo militarnego szczęścia. Podporządkował sobie Longobardów i Bawarię, zmasakrował zbuntowanych Sasów, walczył z muzułmanami z Półwyspu Iberyjskiego, a nawet z koczowniczymi Awarami, których uważano wtedy w Europie za diaboliczne stwory rodem z piekła.W 800 roku Karol koronuje się na cesarza Rzymian. Cesarz wprowadził szeroko zakrojone działania, jednoczące jego poddanych na antycznym - łacińskim fundamencie. Skodyfikowano prawo, utworzono nowy, bardziej czytelny rodzaj pisma (minuskułę karolińską), uporządkowano liturgię kościelną i oczyszczono łacinę. Wszystko to z konkretnym, bardzo nabożnym celem. – Uczymy się języka, ale nie po to, żeby zabawiać się lekturą Cycerona, tylko głównie chodzi o to, żeby oczyszczać język święty – wyjaśnia motywacje ówczesnych prof. Pieniądz. W przyklasztornych szkołach uczyli się również świeccy. Epoka karolińska to czas alfabetyzacji elit, choć sam cesarz nie umiał podobno pisać (ale czytać owszem).W odcinku usłyszycie też, czy Karol Wielki miał wady (poza tym, że nie cierpiał lekarzy!), co się stało z dziedzictwem Karola po jego śmierci, czy aby na pewno polski „król” od Karola pochodzi i do czego przydatne są historykom gry komputerowe.#ad #reklama
Nasi idole i ulubieńcy. Aktorki i aktorzy, muzycy, sportowcy, piosenkarki i piosenkarze. Jakie książki czytają przed snem, co ostatnio ściągnęli na swój czytnik, jaki tytuł ich zachwycił?Gościnią pierwszego odcinka nowego cyklu Podkastu Tygodnika Powszechnego „Ciekawe, co czyta” jest piosenkarka, kompozytorka i autorka tekstów, Margaret. Listę polecanych przez nią książek znajdziecie w serwisie internetowym „Tygodnika Powszechnego”W cyklu podkastowym „Ciekawe, co czyta” Monika Ochędowska, dziennikarka i redaktorka „Tygodnika Powszechnego”, rozmawia m.in. z Margaret, Karolem Paciorkiem, Kasią Lins, Dawidem Tyszkowskim, Vogule Poland i Agatą Karczewską. W każdą sobotę nowa rozmowa i nowe tytuły, które polecamy wspólnie Czytelniczkom i Czytelnikom.Podkast „Ciekawe, co czyta” powstał w ramach projektu Fundacji Tygodnika Powszechnego „Słowo w poszukiwaniu autentyczności” sfinansowanego przez Unię Europejską NextGenrationEU.
Wyobraźcie sobie taki scenariusz: wchodzicie do sklepu, wybieracie piękne jabłka albo pomarańcze, wyciągacie z kieszeni nieduży czujnik, przykładacie go do owoców i już wiecie, czy producent nielegalnie nie spryskał ich substancją szkodliwą dla waszego zdrowia. Albo w klubie spokojnie zostawiacie drinka na stoliku, kiedy idziecie tańczyć, bo po powrocie możecie sprawdzić podręcznym czujnikiem, czy nikt wam nie dorzucił czegoś do szklanki. Nad tego typu urządzeniami pracują naukowcy na Wydziale Chemii Uniwersytetu Łódzkiego. W tym odcinku rozmawiam z prof. Łukaszem Półtorakiem, który zdobył grant z Narodowego Centrum Nauki na pracę nad czujnikami elektrochemicznymi.***Zostań Patronem: https://patronite.pl/radionaukoweWesprzyj jednorazowo: https://suppi.pl/radionaukowePoznaj nasze wydawnictwo: https://radionaukowe.pl/wydawnictwoKup książki: https://wydawnictwoRN.plSkorzystaj z kodu na audiobooki: sluchamRN***– Ja o elektrochemii lubię myśleć jako o takim tłumaczu – wyjaśnia na początek. Elementy elektrochemiczne przekładają dane elektryczne na chemiczne i odwrotnie. Na tego typu reakcjach opiera się wiele przedmiotów, z których korzystamy na co dzień: katalizatory, baterie np. w naszych smartfonach czy czujniki do oznaczania poziomu glukozy we krwi. W ramach grantu prof. Półtorak pracuje nad urządzeniem do wykrywania nielegalnych substancji psychoaktywnych.Aktualnie do tego celu wykorzystywane są dwie technologie. Pierwsza to czujniki kolorymetryczne, które zmieniają kolor pod wpływem badanej substancji. Są tanie, ale też obarczone sporym marginesem błędu. Kolor potrafi się zmienić, poza tym część osób ma kłopot z precyzyjnym rozróżnianiem odcieni. Drugi wariant to wysłanie próbki do laboratorium toksykologicznego. Są one wyposażone w świetną aparaturę (chromatografy, spektroskopy masowe), ale korzystanie z nich jest bardzo kosztowne. Aparatura jest droga i musi obsługiwać ją świetnie wyszkolony specjalista.Prototyp prof. Półtoraka jest bardzo prosty i może z niego korzystać laik. Składa się z czujnika podobnego do tych stosowanych w glukometrach, aplikacji na smartfona oraz potencjostatu. Działa na zasadzie układu faz niemieszalnych ciecz-ciecz. – Różne molekuły czują się dobrze w różnych ośrodkach – wyjaśnia chemik. Przez badaną próbkę przepuszcza się impuls elektryczny, który zmusza poszczególne związki chemiczne do przejścia do fazy, która nie jest dla nich naturalna. Im większy stawiają opór, tym więcej energii trzeba w to włożyć. Potencjostat przykłada różnicę potencjału (czyli puszcza impuls) oraz sczytuje wynik, a aplikacja podaje interpretację. Metoda jest bardzo czuła i bezbłędna. Badanej nią próbki nie trzeba byłoby wozić do laboratorium, a więc np. policjant mógłby od razu podczas interwencji sprawdzić, czy ma do czynienia z nielegalną substancją i konieczne są dalsze kroki.W odcinku usłyszycie też, dlaczego wdrożenie jakiegoś rozwiązania jest trudniejsze niż jego wymyślenie, dlaczego naukowcy powinni być mobilni i jak zazębiają się nauki ścisłe. Odcinek powstał w czasie XIII podróży Radia Naukowego do Łodzi.
Kazimierz Kujda, najbliższy współpracownik Jarosława Kaczyńskiego, został uznany przez sąd za kłamcę lustracyjnego. Sąd ujawnił dowody, że Kujda był komunistycznym agentem SB! To prezes spółki Srebrna – finansowego zaplecza PiSu! Dlaczego Kaczyński otoczył się komunistycznymi agentami? Srebrna to współwłaściciel TV Republiki. Mec. Giertych pisze: Sakiewicz masz szefa z SB! Dziś też o czarnych chmurach nad Mateuszem Morawieckim – aresztowano dyrektorkę jego biura!Ciekawe informacje spłynęły wczoraj z Anglii. Sąd zdecydował o wypuszczeniu Michała Kuczmierowskiego – szefa RARS. Dostał dozór policyjny, zabrano mu paszport i dowód. Kolejną rozprawę ma w lipcu. Czy ma to związek z wpisem Elona Muska, który tydzień temu na Twitterze obiecał pomóc w tej sprawie? Rozmawiamy o Zbigniewie Ziobrze, który jutro ma zostać przymusowo doprowadzony na komisję śledczą. Czy też ucieknie na Węgry? 00:00:00 Wstęp 00:02:58 Kaczyński: Kujda nie był agentem! 00:31:25 Michał Kuczmierowski zwolniony z aresztu 00:38:20 Aresztowania w biurze Mateusza Morawieckiego 01:02:10 Otwarcie przedstawicielstwa Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej 01:08:42 Ogłoszenia #IPPTVNaŻywo #polityka #Kaczyński ----------------------------------------------------
Magdalena Biejat - Dziewczyna z Sąsiedztwa? Paulina Matysiak: "Ciekawe z czyjego?"
W "Królowej Rabarbaru" znajdziesz surrealistyczny świat, w którym przenikają się różne płaszczyzny rzeczywistości. To połączenie realizmu z elementami fantastycznymi. Powieść jest pełna absurdalnego humoru, poetyckiego języka i refleksji nad kondycją współczesnego człowieka; jest pełna niecodziennych postaci, jest spotkaniem z... no cóż, każdego z czymś innym. Naprawdę! :) https://www.milkamalzahn.pl/krolowa-rabarbaru/ ALBUM MAPA 2004 - https://open.spotify.com/album/5WNaW2G4zASuT9Jfxr5AAw?si=QNpnbNR7Rtul_dOQya5D6g ebooki najtaniej tu https://www.naffy.io/milka-o-malzahn papier na amazon.pl https://www.amazon.pl/dp/B0DP3DTRWC ................... Ciekawe przeżycia - kolorują nasz świat :) Dlatego
Negocjacje – z tym trzeba się urodzić, czy jest to umiejętność, której można się nauczyć? Bardzo mnie interesowała odpowiedź na to pytanie. Nie ukrywam, że nie urodziłem się jako negocjator i mam nadzieję, że to jednak jest umiejętność. Z Moniką Podgórską rozmawiamy o tym, co robić, aby lepiej negocjować, o małych pierwszych krokach. W tle tej rozmowy pojawiają się talenty. Zapraszam do naszej rozmowy i dyskutowania z nami o negocjacjach. Umiesz negocjować? Jak zdobyłeś/zdobyłaś tę kompetencję? Jako ciekawostkę dorzucę, że tydzień po nagraniu tego odcinka podcastu, dzięki radom Moniki, wynegocjowałem podanie mi wegetariańskiej wersji lunchu, kiedy pierwsza (i druga) odpowiedź Pani kelnerki była “nie ma takiej możliwości”.
W tym wyjątkowym podkaście, nagrywanym w dzień, opowiadam o szkoleniu w akademii policyjnej iciekawym powrocie do domu.Jak zwykle zapraszam do kontaktu mailowego na stebelvlog@gmail.com