POPULARITY
To historia niezwykle trudnej miłości do kolarstwa. Skrytych pragnień, marzeń. Co kilkaset kilometrów z rezygnacją przerywana i pisana od nowa. Pełna niepowodzeń, bólu, odrzucenia. Jest identyczna jak Twoja. Dziś Różni nas jedynie etap. Niektórzy są u początku tej trasy. Inni w połowie. Ktoś spotyka mnie będąc ze mną koło w koło lub to ja jestem za Tobą. To nieistotne. Najważniejsze, że jesteś na niej. Jesteśmy. Moja trasa rozpoczęła się w 2016 roku, 99 000 km temu. To pięć beznamiętnych cyfr. Liczby nie mają emocji, choć zawsze kusi, by przez ich pryzmat szafować oceny. Dla mnie były one wówczas kluczowe. Kluczową liczbą było 109. Tyle kilogramów. Z nimi miałem okazję już biegać testując pierwszy swój zegarek sportowy. Wtedy każdy rodzaj aktywności był dla mnie błogosławieństwem. Po 4 latach walki z codziennymi napadami paniki okazało się, że bieganie z nadwagą jest na tyle męczące, że ich nasilenie się zmniejszyło. Częstotliwość także uległa ograniczeniu. Jedynie dokuczał mi ból i frustracja, bowiem utrzymanie 6 minut na kilometr było trudne. Do tego kolana. Plecy. Dwie śruby w stawie skokowym ograniczające ruchomość proszące się o chirurgiczne usunięcie. Nawet to relacjonowałem na swoim zupełnie innym kanale, na ktorym działałem od 2008 roku Pozbycie się srubek pomogło. Pozwoliło biegać pewniej. Jednak nie szybciej. Lubiłem bo, jednak więcej jak 10 km było poza moim zasięgiem. Serce chce, stawy nie. Operowana noga tym bardziej. Z resztą do dziś muszę respektować ograniczenia biegowe wynikające z tej kontuzji. Nie powinienem biegać jednorazowo więcej niż 15 km. To oznacza, że do końca życia nie zrobię maratonu, nie będę mógł biegać po plaży, ani nie wystartuje w runmagedonie. To syndrom zerojedynkowy. Albo mogę wszystko albo to bez sensu. Był piękny lipcowy wieczór po upalnym dniu. W powietrzu. Wjechałem po całym dniu do garażu w którym wśród opon zimowych stał przyprószony kurzem rower. Stał tu kilka lat. Otrzymałem go w prezencie w zamian za pomoc w nakręceniu wideo promocyjnego. Wyciągnąłem z bagażnika kompresor. Napompowałem opony i po prostu wsiadłem. Przejechałem 700 metrów i udało mi się utrzymać na tym dystansie 20 km/h. Poczułem się jakbym miał 12 lat. Tyle, że przez te 18 lat nieco się zmieniło. Stałem się sfrustrowanym, zmęczonym życiem paczkiem czerpiącym radość jedynie z jedzenia oraz każdego poranka gdy nie mam objawów nerwicy somatycznej. Dotarłem do najbliższej stacji na której pochłonąłem litr wody. Następnego dnia zrobiłem to samo. Jednak denerwował mnie fakt ograniczeń moich opon. Co to znaczy 3 atmosfery. Zamówiłem nowe. Dostosowane do wyższego ciśnienia i łyse. One pomogły. Było lżej. Dojechałem na nich z Konstancina do wsi Gassy. To był kolejny z tych ciepłych i pogodnych wieczorów z przenikliwymi promieniami złotej godziny. Minął tydzień i zadzwoniłem do przyjaciela Karola prowadzącego sklep rowerowy w Bydgoszczy. Tak stałem się właścicielem roweru za 4000 zł. Aluminium. Tiagra 2×8. Ale za to opony które mogę napompować do 8 atmosfer. To była moja ówczesna fetysz. Ciśnienie i prędkość. Prędkość, która wzrosła. W jeden dzień. Trasa Piaseczno – Obory ze średnią 30 km/h. Byłem potwornie zmęczony. Moje czarne spodenki biegowe stały się białe. Kryształy soli były na czubku nosa, włosach. Trasa okupiona była dwudniową rekonwalescencja tyłka, ud, pleców, nadgarstków, szyi. Ale w głowie czułem niesamowitą ekscytację, która na wiele godzin zajęła moje myśli i przekierowała je z hipochondrii na rower. Na problemy, które mnie nawiedziły. Największym z nich było siodełko. Kupiłem spodenki kolarskie z wkładką bez szelek, bo uważałem, że szelki to abstrakcja w połączeniu z moją figurą. To nie pomogło. Każdego dnia jeździłem i nasłuchiwałem bólu. Czasem tak silnego, że chciałem wyć. Pojawił się także stan zapalny skóry. To był etap zapisany wersalikami TO BEZ SENSU Wziąłem oddech. Kupiłem siodełko. Poszedłem do jednego z dwóch ówczesnych warszawskich fitterow. To nie pomogło. Jednak każdego jednego dnia jeździłem. Próbowałem sobie udowodnić, że dam radę. Nie poddam się, bo udowodniłbym sobie słabość. Nie jestem dzielny ani uparty, bo jestem bohaterem. Robię to z niskiego poczucia własnej wartości. Musiałbym samemu sobie powiedzieć, że zakup szosy to był zły pomysł. Założyłem nowy kanał na YouTube, o rowerach. To był wrzesień 2016. Zaraz będzie 10 lat. Mijały miesiace, zmieniałem siodełka, byłem w trzech województwach różnych speców od pozycji. Nic to nie dawało. Mimo to jeździłem, choć więcej jak 20 km to było wyzwanie. Polubiłem nawet to cierpienie. Ten stan kompletnego wykończenia za każdym razem gdy chorobliwie próbowałem udowodnić sobie, że ból przejdzie a ja osiągnę 30 km/h średniej. Tak chylił się ku końcowi pierwszy sezon. Zbiegiem okoliczności trafiłem na nową grupę na fb – ZWIFT Polska. Zauważyłem tam dziwne urządzenia do treningu w domu. Wziąłem swoją przepoconą kartę kredytową i poszedłem do Decathlonu. Kupiłem trenażer. Zainstalowałem swifta. Uznałem, że jest beznadziejny i drogi. Przesiadłem się na aplikacje do jeżdżenia po trasach wideo. Po Nicei i Belgii. W belgi trafiłem na jedyny obecny tam podjazd 10%. Skonałem. Trenażer się zablokował i nie byłem w stanie pedałować. Okazało się, że trzeba wymienić oponę. Okazało się, że z garażu w którym leżał mój pierwszy rower jest też zapyziały wiatrak. Przynooslem go. Zorientowałem się, że w profilu aplikacji po uwagę brana jest także waga. Nie była uzupełniona. Zastąpiłem domyślne 75 kg na 103. Znów postanowiłem pojechać na te górę 10%. Znów trenażer się zepsuł. Musiałem rozejrzeć wiele for by się dowiedzieć jak rozwiązać ten problem. Okazało się, że na trenażerze należy zmieniać biegi. Następnego dnia zacząłem używać przerzutek. Mimo to nie udało się dojechać na szczyt ten trasy. Po kolejnym tygodniu dojrzałem na opakowaniu, że mój trenażer sulymuluje maksimum 6 procent. Tak wróciłem na ZWIFT. Na wiosnę znów zadzwoniłem do przyjaciela że sklepu rowerowego w Bydgoszczy. Kupiłem nowy rower. Lżejszy. Karbonowy. By był bardziej karbonowy. To nie pomogło. Ból, walka o każdy kilometr. Znalazłem jednak siodełko z dziurą w środku, które troszkę odciążyło kroczę. Musieliśmy jednak podnieść i odwrócić mostek. Drugi mój sezon na rowerze to także pierwsze ustawki. Pierwsze zdjęcia. O tutaj jestem w majtkach, które założyłem pod spodenki. A tutaj kryształy. Ja tutaj, w 2018 roku nic nie rozumiałem. Nie widziałem dysonansu pomiędzy moim rowerem a wagą. Wiem, to nie jest dramatu. Tutaj nie widać otyłości, bo nie mam klasycznego brzucha. Zawsze byłem równomiernie ulany. Jedni mają chude nogi i ręce i większość rezerw zlokalizowanych wokół pasa. Inni jak ja mają tłuszcz wszędzie. To gubi. Wyglądasz z daleka niby normalnie, a w rzeczywistości wieziesz na każdym kilometrze 10 butelek wody 1.5 litrowej. Najbardziej symboliczne jest to zdjęcie z lipca 2017. Aż trafiło do mojej książki. Zrobił mi je Michał. Za co dziękuję. Pozwoliło mi ono spojrzeć z innej perspektywy. Z perspektywy, która oddaje dysonans pomiędzy mną a rowerem, którego nie widać. Od tego spotkania i wspólnej jazdy do Nowego Dworu Mazowieckiego. To był moment kumulacji. Mijało pół roku od momentu założenia tego kanału. Zaczęło się pojawiać coraz więcej głosów na temat mojego wyglądu. Jednak ignorowałem to. Mówiłem sobie, że w mojej poprzedniej branży złych słów jest zdecydowanie więcej. Jednak podczas jednego z gorszych dni ta gruba skóra stała się cieńsza. Opanował mnie wstyd. Pierwszy raz poczułem go tak dobitnie. To była kumulacja złych emocji. Obraziłem się na YouTube i postanowiłem z dnia na dzień. Musiałem zrobić bolesny rachunek sumienia. Czemu piję po każdym rowerze piwo. Czemu codziennie wieczorem jem słodycze? Dlaczego przeliczam kilometry na kostki czekolady i paczki chipsów. 8 lipca 2017 wziąłem się w garść. Oto zdjęcie pierwszego talerza. Jadłem tylko warzywa, kasze, kefir i jabłka. Do tego wyłącznie woda. Każdego dnia szedłem normalnie na rower. Robiłem 30 kilometrów na czas przez 3 dni w tygodniu. W weekend długi tlen. Szaleństwo, oddające mój charakter. Wszystko albo nic. Przez pierwszy tydzień wyłem na myśl o tym, że po pracy i po treningu nie zjem nic słodkiego. Nie kupię piwa. W tym okresie robiłem najszybsze zakupy w swoim życiu. Wiedziałem, że nie mogę przejść przez alejkę że słodyczami. Wchodzę. Na start pakuję jabłka. Na na warzywach rukolę. Obok zamrażarki i z nich biorę wszystko. Wszystkie możliwe mrożone zupy, marchewkę z groszkiem. Buraki, szpinak, fasolkę. Obok kasza gryczana w woreczkach. Vis a vis są pestki. Słonecznik i Pini i dynia. Dochodzę do lodówek, ale tak, żeby nie patrzeć na sery i serki. Porywam 6 litrów kefiru i od razu do kasy. Tak wyglądał mój posiłek każdego dnia. Nie złamałem się ani razu. Głownie dzięki temu, że miałem dobrze dobrane antydepresanty, było wyjątkowo ciepłe lato i udało mi się przełamać najtrudniejsze 21 dni. Po tych tygodniach wpadłem w nowy rytm. Udało mi się zerwać z uzależnieniem od cukru i soli. Dopiero też w tym momencie zobaczyłem, że waga drgnęła. Zjechałem o 4 kilogramy. Po miesiącu z jeszcze większą satysfakcją w restauracji prosiłem tylko o dwie sałatki bez sosów oraz dwie zupy. Nie wiem ile miałem deficytu energetycznego, bo jeszcze nie było aplikacji na telefon, które tak dokładnie by to oceniały. Jednak z perspektywy oceniam, że nie dojadałem około 1000 kcal każdego dnia. To zdjęcie spodni po 2 miesiącach. Dalej jeździłem. Niesamowicie się wkręciłem. Zrobiłem kolejne korekty ustawienia mojego roweru. Tego dnia okazało się, że straciłem już 6 kilo. Moje ciało proporcjonalnie traciło na obwodach. Okazało się, że mogę mieć już nieco niżej kierownicę. We wrześniu już zacząłem powoli wymieniać swoją garderobę, bo okazało się, że choć ja tego nie widzę, to zaczynam wyglądać jak przyodziany w strój po starszym bracie. Nawet odzież motocyklowa poszła na wymianę. 11 września 2027 moja twarz zaczęła przypominać tę obecną. Niesamowicie schudłem na policzkach. W międzyczasie były też wyjazdy służbowe. Gdy byłem odcięty od roweru brałem buty i czepek. To Barcelona i kolega, który śmieje się z mojej kolacji. Musiałem tak robić. Zapychać się warzywami i owocami. To jest 30 września. Nowy trenażer, nowe FTP, wciąż na diecie. Wciąż unikając chodzenia po sklepie. 3 grudnia już warzyłem 81,7 kilogramy. Jeszcze 2 do celu. Nowa koszula, pierwszy McDonalds – wraz z warzywami bez kury z podwójnymi warzywami. Pierwsze badanie u byłego trenera z siłowni, który po pół roku mnie nie poznał. Po tym czasie badania krwi. Zniknął nadmiar cholesterolu. Leukocyty spadły, rozjechały się czerwone krwinki, bo całkowicie przez przypadek przez pół roku byłem wege. Zgodnie z zaleceniami lekarza, raz w mięsiącu mięso. Wątróbka. Smażonego nie miałem w ustach od czerwca. Od czerwca trzymam się także wewnętrznej rozpiski treningowej. Gdy zimno, leje i wieje odpalam Zwifta. Pierwszy kieliszek alkoholu wypiłem 2 stycznia. Ta szklanka mnie zmiotła z planszy tak bardzo, że uznałem, że chyba lepiej mi bez tego. Tak tkwiłem w fanklubie kefiru. To jest mój test FTP z 8 stycznia 2018 przy 80 kg. Mogłem wrócić do delikatnego zwiększenia limitu kalorycznego, choć okazało się, że teraz spoczynkowo potrzebuję ich dziennie 2200 zamiast wcześniejszych 3000. To znaczy, że mogę więcej jeść i nie tyć, jednak tylko trochę więcej, a nie tyle co wcześniej. 12 lutego 2018 wyjechałem na tydzień by obiecać sobie, że nawet w delegacji umiem się trzymać. 24 lutego były moje pierwsze wirutialne zawody na Zwift. Nigdy się tak nie spociłem. Na tym smutnym zdjęciu, po nieudanym spotkaniu służbowym mam 79 kilo. 10 marca wyszedłem pierwszy raz na zewnątrz po zimowej przerwie. Nie wierzyłem w to jak jestem szybki pod górkę i na segmentach. Pojechałem główną drogą z Konstancina do Kalwarii i z powrotem bez zatrzymywania się. Zrobiłem personal rekord tej trasy. Nie byłem w stanie długo uwierzyć w to jak ogromną różnicę daje te 25 kilo. Okazało się, że nie boli mnie tyłek, ani ręce. Jedynie co mi dokucza bez powłoki tłuszczowej to zimno. Jakbym nie miał jeszcze jednej warstwy odzieży. Bardzo wzrósł mi też vo2 max liczony przez Garmina. Czy to dokładne czy nie, było widać przełom. Umówiłem się na ostatni już w moim życiu Fitting. Usunęliśmy wszystkie podkładki pod mostkiem by być mniej zakompleksionym. Pierwszy raz ogoliłem nogi 2 kwietnia 2018. To był etap na którym oderwałem się na moment od ziemii. Zacząłem trochę w siebie wierzyć. Zachłysnąłem się samym sobą oraz słowami, które wówczas czytałem pod swoimi filmami. Było nieco niedowierzania, bo wizualnie naprawdę byłem ciężki do rozpoznania. Sporo też w sieci jak i w realu słyszałem pytań czy nie jestem chory. Czy wszystko że mną jest w porządku. Każdy YouTuber ma swoim życiu taki okres gdy odlatuje. Ja w tym momencie byłem odleciany. Uważałem, że wiem już wszystko oraz mam wyłączność na wiedzę. Być może uważałem się za lepszego. Do czasu. Do tych zawodów. Dojechałem sam, w dodatku zdyskwalifikowany. Niesamowicie wpłynęło to wówczas na moją pewność siebie. To był taki plask z liścia w twarz. Potrzebne by zejść znów na ziemię. Nabrania pokory. Do siebie, do ludzi. Wytłumaczenia sobie samemu, że liczby i waga to nie wszystko. To czego doświadczasz jest potrzebne. To kara za brak pokory. To był rok w którym zmieniłem narrację na swoim kanale z lepszego na równego. 27 maja pierwszy raz ktoś powiedział, że mnie kojarzy. To ten Pan. Ten okres był niesamowity w moim życiu. Zauważyłem, że czuję się nie tyko fizycznie mocniejszy, ale także psychicznie. Zwróciłem uwagę na to, że nawet gdy jest lepiej to nie mam prawa nawet wewnątrz samego siebie, po cichu wywyższać się względem kogokolwiek. Nie chcę zostać kiedyś bufonem, Panem z YouTube, którego jedynym sukcesem jest to, że oddycha i schudł. Nie bądź nauczycielem. Bądź przyjacielem. Bądź sobą, Człowiekiem. Bez maski. Na tym etapie już regularnie zacząłem brać udział w zawodach. Zapisywałem się na nie, by mieć stałe bodźce i małe cele. By wreszcie dojechać z peletonem, albo dobiec. Na bieganiu też poczułem ogromna różnicę. Inne tempo, inne tętno. Inne czasy. 5 km już nie męczy, a mogę zrobić nawet 10. Zacząłem jeździć w góry. Zaliczyłem pierwsze 100 km po świętokrzyskim. Dostałem pierwsze zaproszenie na event branżowy jako Pan z YouTube. Jednak nikt nie chciał że mną działać w sposób komercyjny. Dobiłem też do momentu w którym mogłem bez przeszkód robić rocznie od 10 do 15 000 kilometrów rocznie, choć nadal dla niektórych to niedużo. Dla mnie wówczas był to absolutny kosmos. Tak jest do dziś, gdy porównuję siebie do wersji Leszka z początku. To jest moja druga w życiu sesja zdjęciowa. A to pierwszy spot, który wyprodukowałem do swojego portfolio, choć nikt go nie zlecał i nikt nie płacił. W listopadzie 2018 znów odezwała się lewa noga. Kontuzja biedowa na skutek przeciążenia, przypominająca mi o moich ograniczeniach. Zakaz biegania na 4 miesiące. Ale ten czas poświęciłem dzięki temu na rozwój formy na trenażerze. Nadal trzymałem nowy model żywieniowy oraz 79 kilo wagi walcząc teraz o lepszą wydolność. Robiłem to jeżdżąc po wirtualnych górach na Zwift. Mieszkając wówczas w Warszawie, jedyną okazją do wspinaczki był trenażer. Pojawił się także pierwszy trener, który rozpisał każdy trening dzień po dniu, sprawiając, że te 7 lat temu byłem w stanie podjechać Alpe Du Zwift w 50 minut. Pobić ten czas udało mi się dopiero w 2023 roku. Tak, bo spektakularnym przyroście formy po redukcji masy i po pierwszych dwóch latach rozwoju przychodzi załamanie. Masz 85% formy, a poprawa o te kolejne 15 procent staje się wykładniczo trudne. Każdy jeden wat czy kilometr na godzinę jest trudniejszy do osiągnięcia. Byłem tym rozczarowany. Ogółem przełom 18 i 19 roku był trudny. Musiałem przyjmować wyższe dawki SSRI, po wcześniejszym zmniejszeniu. Połączyło się to z momentem zwątpienia w dietę. Zaczęły znów pojawiać się słodycze. Najpierw raz w tygodniu, potem trzy. Oczywiście wciąż trenowałem, jednak przeddzień pierwszego w moim życiu duathlonu zorientowałem się, że przekroczyłem moje wcześniej wywalczone 80 kg. Dwa ilo. Smutek i słodycze. Czy to przypadkiem nie koreluje że sobą? Start nowego sezonu był dla mnie momentem walki o powrót do rytmu z którym na moment zerwałem. Podwójna walka, bo z depresją, która siedzi Ci na karku i dociążą, mocno trzymając Cię na poziomie gruntu, próbując wbić w ziemię. Weryfikując Twoje przeświadczenie, że można żyć na linii wiecznie wznoszącej. Rumia płacz Przełomowym dla mnie momentem na YouTube był 5 lipca 2019. Po tym filmie zrozumiałem, że nie liczy się ilość filmów, tylko jakość. Od tego momentu publikuję raz w tygodniu, ale materiały lepsze. Lepiej zmontowane. Takie, którym poświęcam 10 roboczogodzin a nie dwie. Naprawdę, wcześniej poświęcałem temu dwie. Prowadząc jednocześnie trzy kanały. Doszedłem do wniosku, że mogę na raz zając się tylko jednym. Tym. Z tego też powodu przestałem zajmować się motocyklami, przekazując Jednoślad.pl w ręce Kogoś kto zrobi to lepiej ode mnie. To z ogromną korzyścią nie tylko dla moich Widzów, ale także dla siebie. Bo mogłem więcej jeździć. Więcej kręcić. Jednak większa liczba kilometrów nie sprawiła, że stałem się szybszy. Nie. Zatrzymałem się na tym samym poziomie. Na długie miesiące. Nie rozumiałem jeszcze, że jazda na rowerze to jak montaż wideo. Więcej nie równa się lepiej. Mniej równa się lepiej. Jeśli chcę się dalej rozwijać to musze zadbać o jakość jazdy. Dlatego też nie raz mówię na głos, że jeśli Twoim priorytetem jest rozwój kondycji to nie zawsze możesz jeździć dużo a lekko. Jednak na tym etapie potrzebowałem więcej odpoczynku, tym bardziej, że zacząłem startować w triathlonie i pokazywać to w formie wideo. To był najtrudniejszy start w życiu, który cudem ukończyłem gdy na Bałtyku sztorm. Tutaj poczułem jak ciężko jest łączyć tyle dyscyplin i, że każda z nich jest poświęceniem tej drugiej. Jednak te zawody poraz kolejny nauczyły mnie pokory do życia, zdrowia, natury, innych ludzi oraz nabrać dystansu do liczb, swoich możliwości. Dowiedziałem się, że najgorsze są autooczekiwania. Planowanie. Bóg się śmieje słysząc o Twoich planach? Tak to było? Nie sądziłem, że jedne zawody mogą tak odwrócić sposób patrzenia na świat. Jednak gdy jesteś naprawde blisko tragedii, wówczas wdrukowujesz sobie w głowie nowy sposób patrzenia na życie oraz ludzi, którzy są obok. Relacja z tych zawodów to był film, który pierwszy raz pozwolił mi spojrzeć inaczej na to co robię. Pokazać tyle emocji. Udowodnić sobie, że to one są dużo ważniejsze niż to co tak naprawdę widać na pierwszy rzut ka. Mówię o filmach, ale tak naprawdę to są znaczniki etapów w moim życiu. To był także moment peaku mojej przeciętnej formy. Wówczas też brałem udział w największej liczbie imprez. Udało mi się podratować takze wieloletnie zaburzenia snu. Trzymanie się przez ostatnie 2 lata stałego rytmu treningowego pomogło mi unormować zegar biologiczny, który wcześniej był strasznie rozregulowany. To pomogło tym bardziej pomogło ograniczyć epizody nerwicy, depresji, lęku uogólnionego. Też w dużej mierze wpłynęło na formę. Wówczas to było stałe 3.5 w/kg FTP. Dla osób stojących z boku to było mało. Dla innych dużo. Dla mnie zawsze średnio, ale musiałem się Tym zadowolić, bo cały czas z tyłu głowy miałem to co działo sie przed 2016 rokiem. Mimo to się nie zniechęcałem. Trzymałem się tych 6 dni treningowych. Jednej zakładki triathlonowej. 10 biegu, 220 na rowerze. Kilometr w wodzie. Bilans energetyczny na zero. Waga na zero. Vo2max 54. 29 października 2019 zrobiłem kolejną serie badań. Był niższy kortyzol, nieco niedoboru ferrytyny przez dietę roślinną. Jednak nieporównywalnie lepsze samopoczucie fizyczne że strony ukłądu pokarmowego. Nigdy nie czułem się tak lekko. Zapomniałem o wszelkich zaburzeniach mojego brzucha. Stale chodziłem też do pychiatry, który niedowierzał. Pozwolił mi na zredukowanie do zera trazodonu. Zostawiając mi jedynie niewielką dawkę inhibitorów zwrotnego wychwytu serotoniny . Po prostu ta higiena życia, odżywiania, snu, światła słonecznego, ruchu pozwoliła mojemu mózgowi funkcjonować w zupełnie innych warunkach. Serotoniny mogło być mniej. Jednak do czasu. Do momentu, gdy zaczęła się sypać moja firma. Problemy finansowe zżerały mnie od środka. Wróciła nerwica, depresja. Jedynie wieczorny wysyłek fizyczny pozwalał mi po kilkunastu godzinach dziennego napięcia zrywać łańcuch z mojej głowy. To codzienne męczenie się na trenażerze pozwalało odlatywać gdzieś obok. Ja logując się do Watopii, wylogowywałem się z problemów. Mimo to, mój lekarz zalecił mi stosowanie okresowo wyższej dawki leków. Jednak o dziwo nie doszło do wznowy bezsenności. Te leki dodają także nieco motywacji do działania na codzień, maskując epizody depresji, która odbiera siły do działania. W pewnej mierze na pewno dzięki terapii miałem więcej sił nie tylko do tego, aby tkwić w rytmie szosowym, ale też miłość do szosy przekuć na ucieczkę z branży do Prawie.PRO uruchamiając swój sklep i swoją odzież. Chwilkę potem pojawiła się ogólnoświatowa choroba wirusowa na literę C. Był zakaz jazdy na zewnątrz. Mnóstwo osób odpuszczało treningi na rzecz izolacji. Ja nie zrobiłem tego, bo wiedziałem jak ciężkie bedzie to miało konsekwencje dla mojej głowy. Wykorzystywałem każdy słoneczny dzień, narażając się na krytykę. Wówczas obowiązywał zakaz wstępu do lasów czy jazdy na rowerze gdzie indziej niż do pracy. Na wypadek mandatu woziłem dowód osobisty i maseczkę. Ale to była równia pochyła. Poziom stresu był tak silny, że wysysał że mnie wszystkie waty. W przeciągu kilku tygodni miałem wrażenie, że cofam się o miesiące. Poznałem co to znaczy. Jak wariują wszystkie wskazania. Co to znaczy wówczas zacisnąć zęby i mimo to próbować jechać dalej i się nie zatrzymywać. 2020 rok był przełomowy także dla osób, które mierzyły się z podobnymi problemami jak ja. Wielu wspaniałych ludzi doświadczyło w tym czasie mnóstwo złych emocji. Wówczas samemu sobie przysiągłem, że rezygnując z pracy w mojej poprzedniej firmie i otwierając nową będę starać się na YouTube być jednym z nas. Być dla Widzów a nie odwrotnie. Pokazywać tę moją drogę, te zbiegi okoliczności i sposoby. Zakreślać na mapie wszystkie ślepe uliczki w które wjechałem. Odkryłem jak mnóstwo dobrych ludzi mnie otacza i jak podobni jesteśmy do siebie. To dało mi jeszcze więcej energii do działania. Do cieszenia się każdym dniem na rowerze i na montażu. Stało sie też coś takiego dziwnego… przestałem sie zamykać. Przestałem się wstydzić swojej przeszłosci, choroby, nadwagi. Tego, że kiedyś uważałem się na lepszego od innych. Za pana z radia. 5 lat temu też pierwszy raz doświadczyłem spotkań na żywo. Pierwszy raz ktoś w twarz opowiedział mi swoją anaogiczną historię i powiedział, że śledzi nie od początku. Kamil, nigdy tego nie zapomnę. Tak samo jak pierwszych wspólnych ustawek bez stresu i napinki. Niejako manifestując, że każdy z nas jest ważny bez względu na wagę i wygląd a nawet liczbę subskrybentów. Wtedy też przestałem o to prosić. Okazało sie nagle, że nie jest ważna forma, tylko to jaki jesteś. Że można być akceptowanym takim jakim byłeś wczoraj, dziś i jutro będziesz. Że kolarstwo to jedynie pretekst do zmian. Bo to może być każda inna, dowolna sportowa odskocznia. W 2022 roku nastąpił jedyny w moim życiu etap podczas którego w pracy siedziałem 4 godziny dziennie. Wychodziłem o 13 lub 14, szedłem na warszawski Pl. Vogla i tam pisałem książkę. To, że ona zaczęła się pisać, było wynikiem przypadku. Po pandemii było ogromne zainteresowanie tematyką sportową. Społeczeństwo nadal było pokaleczone, mnóstwo osób postanowiło zmienić priorytety w swoim życiu. Dwie godziny dziennie spędzałem na pisaniu w cieniu, potem zawsze wsiadałem na rower i jechałem do Góry Kalwarii. Kondycyjnie od siebie wówczas niczego nie oczekiwałem. Na tym etapie jesteś w stanie bez napinki, dla siebie sporadycznie brać udział w zawodach. Pojechać pętle w okół tatr na skutek zimowych treningów na trenażerze. To był mój cel i udało się spełnić wszystkie te marzenia. Postawić grubą kreskę i zamknąć ten etap książką pisaną dla Wydawnictwa Znak z Krakowa. Zaakceptowałem samego siebie jakim jestem, ale zajęło to 5 lat. Z czego pierwszy był najważniejszy. A pozostałe 4 to jedynie retrospekcyjna kontrola samego siebie poprzez niezmienną konsekwencję pomimo zawirowań. Z okazji 60 000 km kupiłem nowy rower i wróciłem na 3 dni tam, gdzie pierwszy raz zobaczyłem na żywo góry. Do Kielc. Każdego jednego poranka konsumując wszystkie wyrzeczenia podczas pierwszych tysięcy, które było bolesną inwestycją. Wraz z wydaniem przez Wydawnictwo mojej książki strzeliło 70 000 km jednak bez spektakulatnych sukcesów. Musiałem sobie przetłumaczyć, że constans, stałość to też sukces. Bo wiele momentów zmęczenia kusiło, by na jakiś czas odpuścić. Przestać kręcić kolejne kilometry. Po co znów walczyć na zawodach czy górach. Zwiftowych i realnych, skoro nie widać poprawy. To był ten moj osobisty sufit, którego przez wiele lat nie mogłem przekroczyć. Niby nie chciałem, ale może nie umiałem? Niekiedy było mi z tego powodu trochę smutno, widząc lepszych, szybszych, lepiej zbudowanych. Kolejny rok męczę te alpy i dalej nie mogę złamać 50 minut? Mt. Ventoux na Zwift w 81 minut? Co to jest? Włączają mi się do dziś takie fazy. Głeboko skryte kompleksy wychodzą na wierz. I są tym silniejsze, im masz więcej stresu i zmęczenia w głosie. Zbiegło się to w tym okresie wraz że spadniem mojej aktywności w Social Mediach. Stale, co tydzień publikowałem wciąż poradniki na YT, jednak z weną było ciężko. By temu przeciwdziałać, w okresie zimowym zacząłem latać do Hiszpanii. Naładować się słońcem. Odkryłem kompletnie nowe tereny. Dowiedziałem się, że także w styczniu 2023 można się spalić. Zarówno na skórze, jak i kondycyjnie. Przez to udało mi się odrobinę wyrwać że stagnacji formy. Jednak to było mimowolne. Ponieważ priorytetem wciaż było i jest zdrowie psychiczne. Ale zauważ – poraz kolejny okazuje się, że to jest bardzo sztywna korelacja. Dokładnie tak samo jest z wagą. Momentami ważyłem 77 kg, by potem wejść na 80. Wystarczy tylko kilka gorszych tygodni, by znów przekonać się, że stan umysłu odpowiada także za stan lodówki. Z kolei słońce, większy poziom aktywności paradoksalnie redukuje apetyt. Jesteś w stanie znowu odmawiać sobie słodyczy. Aktualnie też jestem po roku bez absolutnie ani jednego piwa. Zszedłem z 16 procent tłuszczu na 13. Okazało się, że zaczynam poprawiać wszystkie wcześniejsze personal recordy. Przehyba, Obidza, Rates. A to niby tylko 3% tłuszczu. I znów ten wyrzut serotoniny, bo wyszedłem z błotka i kolejnego rocznego epizodu depresji przebijając 99 000 km. Oczywiście dziś także bywają gorsze momenty, bo perfekcjonizmem jest oczekiwanie wyłącznie dobrych momentów. Wyłącznie wzrostu formy. To nie będzie tak, że zawsze będę lepszy na przestrzeni sezonu, roku, czy dziewięciu. Każdy kilometr jest po coś. Jeden z nich będzie szybszy. Drugi zaliczysz podczas drogi powrotnej że ślepej uliczki. Kolejny by zrozumieć czym jest pokora i jak wyglada zachłyśniecie się swoją zajebistością. Pośrodku tej kariery otrzymujesz z otwartej ręki w twarz czy wbić się w ziemię i zrozumieć, że najważniejsze jest to czego nie widać. By z bliska przekonać się, że te cyfry bez narracji nic nie znaczą. Nie mówią ile każda z nich kosztowała Ciebie wysiłku, łez czy przekleństw. Ile razy uznawałeś(aś), że to kompletnie bez sensu, zawłaszcza gdzy wszyscy wokół Cię krytykują za to co widać. A nie za to co jest skryte w cieniu. Kiedy wiesz, że się z Ciebie śmieją, lub gdy spotykasz kogoś, kto traktuje Cię jak gorszego. Gdy ryczysz w sklepie jak małe dziecko przechodząc obok półki ze słodyczami. Albo gdy poza sportem w Twoim życiu dzieje się wiele złego, co tak niesamowicie podcina skrzydła. Gdy uznajesz, że nie tylko ten rower nie ma sensu, ale całe Twoje istnienie. Albo kiedy poziom stresu jest tak silny, że degraduje Twoją formę do cna. Kiedy zaciskasz zęby z całych sił by móc na nowo ruszyć pod tę cholerną górka słysząc w tle tylko niemy śmiech. To jest ta niewidoczna walka każdego z nas na kazdym kilometrze. Każdy z nich rzuca światłocienie. Ja dziękuję moim Widzom za te niespełna 100 000 km razem. Być normalnym
Jesień sypie kasztanami, a giganci technologii nowościami! W najnowszym odcinku naszego podcastu prześwietlamy najważniejsze wydarzenia z branży: od premier sprzętu po polityczne trzęsienia ziemi, które wpłyną na nas wszystkich.W odcinku m.in.:
Putin pokazał Trumpowi gest Kozakiewicza? Pietrzyk-Zieniewicz o wystąpieniu Sikorskiego w ONZ i reakcji Kremla. Posłuchaj całej dyskusji! Oglądaj Express Biedrzyckiej na żywo w serwisie YouTube. Więcej informacji o programie na stronie Super Expressu.
Krzysztof Blau zarządza Stowarzyszeniem Zagranicznym w Saksonii-Anhalt, pomagając obcokrajowcom w integracji w Magdeburgu. Jako społecznik zaangażowany jest w dziesiątkach gremiów na różnych szczeblach w Niemczech. Rozmawiał z nim Tomasz Kycia, pytając, czy integracja obcokrajowców w Niemczech się udała. Kontakt: cosmopopolsku@rbb-online.de Homepage: cosmopopolsku.de Facebook: www.facebook.com/cosmopopolsku Von Thomas Kycia.
Na 150. odcinek Macoholików Apple przygotowało dla nas specjalny prezent. Pokazało nowe produkty! Podczas najnowszej konferencji zobaczyliśmy cały zestaw zabawek, które – zdaniem Apple – Grzegorz i Michał natychmiast wrzucą do koszyka. Ale nic z tego! Co to, to nie! Tylko niektóre z nich zostaną kupione! Nie dowiecie się jednak od razu, które – najpierw posłuchacie o tym, co nowego wydarzyło się w naszym życiu. Będzie m.in. o tym, co naprawdę oznacza „wódka z Grzegorzem”, jak wygląda Grzegorz Sobótka, gdy wciągnie brzuch, a także o OneWheelu i nowym stylu jazdy Grzegorza. Tematem głównym odcinka są oczywiście świeżo zaprezentowane przez Apple zabawki: AirPods Pro 3. generacji, Apple Watch 11, Apple Watch SE 3. generacji oraz Apple Watch Ultra 3. Dowiecie się wszystkiego, co warto wiedzieć przed ich zakupem. A skoro już o zakupach mowa: nie mogę się doczekać, abym mógł Wam przekazać jakie zabawki kupił sobie Grzegorz Sobótka. Więc napiszę to już teraz: Grzegorz kupił sobie Apple Watch Ultra 3 oraz AirPods Pro 3. Jest też kącik kulturalny, a w nim „Obcy”, „Fundacja” i „Paper”. Zapraszamy!
Niemieckie twierdzenia o tym, że temat reparacji jest zamknięty to tylko teza, do której bez problemu można sformułować antytezę - mówi redaktor naczelna Radia Debata.
- Pod względem bezpieczeństwa nad całą sytuacją panujemy i jesteśmy członkowskim państwem takiego paktu, który pokazał bardzo silną integrację wokół nawet tego typu prowokacji. Cały czas pamiętajmy, że to się dzieje w ramach tak zwanej wojny hybrydowej. Czyli mamy nie tylko dezinformację i nie tylko różnego rodzaju prowokacje, ale też tego typu zdarzenia, jak przekroczenie czy wtargnięcie w terytorium Rzeczypospolitej - powiedział w audycji "24 Pytania" Polskiego Radia 24 Mariusz Witczak z Koalicji Obywatelskiej, odnosząc się do wtargnięcia rosyjskich dronów w polską przestrzeń powietrzną.
Wicemarszałek Sejmu na antenie Radia Wnet naświetla sytuację wokół dronów, które przekroczyły Polską granicę. Zaznacza, że polskie państwo nie jest przygotowane na takie wydarzenia.
Narzekamy na polskich polityków, tymczasem na tle tych europejskich jak Macron, czy Merz wypadają całkiem poważnie. Pokazała to dobitnie wizyta Nawrockiego w USA i zjazd Koalicji Chętnych we Francji.Raport z Kuby: https://youtu.be/UzVq8fVtf14Program ten powstał dzięki Waszemu wsparciu. Abonament Polityko opłacisz tutaj.54 1090 1841 0000 0001 4725 7610 z dopiskiem Darowizna na Polityko.tv PayPal: https://paypal.me/politykopl BuyCoffe: https://buycoffee.to/pitupituKoszulki Pitu Pitu:https://luxtorpedasklep.pl/pl/c/INNE/50Więcej informacji:Twitter: https://twitter.com/rafalhubertInstagram: https://www.instagram.com/rafalhubert/Spotify: https://open.spotify.com/show/0yJVvu87Nzw77qeJlvcMsE
Nie milkną echa po wizycie Karola Nawrockiego w Białym Domu. - Ta wizyta wizerunkowo wypadła bardzo dobrze. Pokazała bardzo dobre relacje osobiste obu prezydentów, co jest niezwykle ważne w polityce międzynarodowej - ocenił europoseł PiS Arkadiusz Mularczyk w Polskim Radiu.
– Karol Nawrocki w kampanii pozostał sobą – mówi reżyser Mariusz Pilis. Jego film „Po pierwsze Polska” opowiada o kulisach kampanii i pokazuje nowego prezydenta jako autentycznego lidera z narodu.Reżyser Mariusz Pilis w rozmowie w Poranku Radia Wnet opowiada o kulisach powstawania filmu dokumentalnego „Po pierwsze Polska”, pokazującego drogę Karola Nawrockiego do prezydentury. To obraz kampanii widzianej oczami zarówno polityków, jak i zwykłych uczestników sztabu. Film, emitowany obecnie w telewizji wPolsce24, ma w przyszłości trafić także do internetu. Jak mówi autor, produkcja cieszy się dużą oglądalnością i pokazuje, że widzowie wciąż szukają dokumentów w przestrzeni publicystycznej.Pilis podkreśla, że w filmie obok czołowych polityków, takich jak Jarosław Kaczyński, Adam Bielan czy Paweł Szefernaker, pojawiają się też osoby stojące w cieniu – kierowca czy fotograf, którzy towarzyszyli Nawrockiemu na co dzień.To historia ludzi, którzy często po raz pierwszy brali udział w kampanii i doświadczyli czegoś wyjątkowego– mówi reżyser.Polityczny lider i autentyczny człowiekNajważniejszym wnioskiem, jaki wyłania się z dokumentu, jest autentyczność samego Karola Nawrockiego.On w kampanii pozostał sobą – nie udawał, nie kreował sztucznego wizerunku, nie grał pod publiczkę. Pokazał się takim, jakim naprawdę jest– zaznacza Pilis.To lider, który jest stąd, spośród nas. Nie elita oderwana od codzienności, ale człowiek, w którym każdy może odnaleźć cząstkę siebie. I to jest najbardziej istotne– podsumowuje autor filmu.
Gościem audycji był publicysta Filip Memches. Rozmawialiśmy o kontrowersjach wokół koncertu białoruskiego rapera Maksa Korża na Stadionie Narodowym i o burdach, które towarzyszyły wydarzeniu. Nasz gość podkreślał: Myślimy, że jeżeli Ukraina i Rosja toczą ze sobą wojnę, to już nic ich nie łączy, a to naturalne więzi z czasów sowieckich lub jeszcze wcześniejszych one są. Wspólnota języka rosyjskiego okazuje się żywa. Maks Korż nie jest politycznie zaangażowany, próbuje zbić kapitał popularności wszędzie, gdzie się da i dlatego śpiewa po rosyjsku. Okazuje się, że język rosyjski jest wciąż tym kanałem komunikacji, jeżeli chodzi o wspólnotę, o popkulturęMemches dodawał również: To nie jest tak, że w Warszawie zostały obudzone demony banderyzmu (...) ten koncert pokazał żywotność czegoś, co się nazywa ruski mir – to jest pewna idea, ale też pewnego rodzaju namacalny konkret. Idea jedności tych trzech narodów wschodniosłowiańskich. Narodów, które kiedyś stanowiły pewną wspólnotę
- Pan minister Żurek pokazał, że jest człowiekiem zdeterminowanym. Stanowczym, ale także spokojnym. Wie jakie są bolączki wymiaru sprawiedliwości - powiedział w Polskim Radiu 24 Rafał Komarewicz, poseł Polski 2050. Jego zdaniem bardzo ważna jest m.in. zapowiedź przyspieszenia pracy sądów.
– Zamiast rozwiązań – wojna z PiS-em i polityczna vendetta – mówi Mateusz Merta z Partii Razem, krytykując Donalda Tuska. Wskazuje też zaniedbania rządu w zdrowiu, edukacji i polityce mieszkaniowej.Mateusz Merta, rzecznik prasowy Partii Razem, w rozmowie z Krzysztofem Skowrońskim ostro skrytykował wystąpienie premiera Donalda Tuska i zmiany w rządzie ogłoszone podczas środowej rekonstrukcji. W rozmowie z Radiem Wnet zarzucił premierowi ucieczkę od realnych problemów i skupienie się na politycznym teatrze. Donald Tusk miał na stole dwie opcje. Mógł przyznać, że rząd zawiódł i przedstawić plan naprawczy – zwłaszcza w sprawach, które naprawdę niepokoją Polaków: drożyzna, kryzys ochrony zdrowia, braki w NFZ. Mógł wyjść do ludzi z uczciwym komunikatem– mówił Merta.Karmienie trolli zamiast realnych działańZamiast tego, według rzecznika Razem, premier wybrał poklask liberalnych komentatorów i środowisk internetowych.Zadowolił Silnych Razem, Giertycha, Lisa. Pokazał, że nic się nie zmienia – dalej będzie twardy kurs, ciągłe zwarcie z PiS-em i spektakl medialny. Sędzia Żurek i Marcin Kierwiński jako symboliczne nominacje mówią wiele o priorytetach tego rządu– dodał.Merta zarzuca też Tuskowi brak programu i ignorowanie kluczowych tematów społecznych.Nie padło ani jedno zdanie o mieszkalnictwie. O ochronie zdrowia – jedno lakoniczne zdanie. A przecież to są dziś kwestie palące. Rekonstrukcja, jaką oglądaliśmy, to zmiana pozorna. Zamiast nowego otwarcia mamy pogłębienie popisowej wojny– zaznaczył.Niszcząca polaryzacja politycznaRzecznik Partii Razem skrytykował również narrację, w której polityczny konflikt przedstawiany jest jako walka dobra ze złem. W jego ocenie to niebezpieczne uproszczenie.To fałszywy podział. I tu muszę pochwalić marszałka Hołownię, który nazwał takie słowa premiera nieodpowiedzialnymi. Polityka to nie może być vendetta ani narzędzie prywatnej zemsty. To jest działanie antypaństwowe– podkreślił.Merta wskazuje, że ludzie mają dziś poczucie, iż państwo ich zostawiło.Dobro publiczne rozumiemy tak: każdy powinien mieć dostęp do godnego życia. Ludzie płacą podatki i oczekują, że państwo ich nie zostawi, gdy zachorują albo stracą pracę. Chcemy państwa, które daje poczucie bezpieczeństwa, również ekonomicznego– mówi rzecznik Razem.Polakom żyje się coraz gorzejW jego ocenie wyborcy nie wierzą już, że zmiany personalne mogą rozwiązać realne problemy.Widzimy zapaść ochrony zdrowia – zamykane są oddziały w szpitalach powiatowych. Edukacja? Ogromne nierówności – 112 zamkniętych szkół tylko w tym roku. Jeśli nie stać cię na prywatne usługi, to zostajesz sam– wskazywał.Dla Merty to właśnie to zwijanie się państwa – a nie „rozliczanie PiS” – powoduje społeczne rozczarowanie.Polacy nie są głupi. Nie mają poczucia, że źle się dzieje, bo Bodnar za wolno rozlicza Pisowców. Widzą, że państwo oszczędza na wszystkim – ale jak trzeba pomóc polskiemu miliarderowi, który ma firmę zarejestrowaną w Luksemburgu, a parówki Berlinki produkuje na Ukrainie, to nagle pieniądze się znajdują– mówił.Owoce gospodarczego rozwoju dla wybranychMerta odniósł się również do słów premiera o tym, że Polska jest 20. gospodarką świata.To była nasza diagnoza w kampanii Adriana Zandberga – Polska to duża, zamożna gospodarka. Ale politycy zaprzepaszczają te szanse. Mamy przestarzałą energetykę, niedofinansowaną naukę. Nasi naukowcy odchodzą, bo nie mają warunków do pracy. Nie może być tak, że my – obywatele – składamy się na tę wielką gospodarkę, a korzystają z niej tylko najbogatsi. Korzyści trafiają do multimilionerów i miliarderów, a państwo im jeszcze pomaga. To musi się zmienić– podsumował rzecznik Partii Razem.
Historia "Kena i Barbie" na zawsze zmieniła Kanadę. Zniszczyła poczucie bezpieczeństwa i niewinności. Pokazała, że największe zło może ukrywać się za najpiękniejszym uśmiechem i mieszkać w uroczym, błękitnym domu tuż za rogiem. To opowieść o tym, jak łatwo jest dać się zwieść pozorom i jak cienka jest granica między miłością a obłędem.
Pod koniec tygodnia – prawdopodobnie w piątek – Donald Tusk spotka się z liderami partii koalicyjnych i przedstawi im swój pomysł na rekonstrukcję rządu. Gdzieś w połowie lipca ten nowy rząd zostanie zaprezentowany - powiedziała w rozmowie z Joanną Ćwiek-Świdecką posłanka Koalicji Obywatelskiej Dorota Łoboda.Gościem programu Joanny Ćwiek-Śwideckiej #RZECZoPOLITYCE była Dorota Łoboda, posłanka Koalicji ObywatelskiejKup subskrypcję „Rzeczpospolitej” pod adresem: https://czytaj.rp.plWięcej na stronie: https://www.rp.plX: https://x.com/rzeczpospolitaFacebooku: / dziennikrzeczpospolita Linkedin: / rzeczpospolita
Dziennikarz Radia Wnet Mikołaj Murkociński opisuje ostatnie wydarzenie w konflikcie Izrael-USA-Iran i mówi o analizie, która okazała się w telewizji Al-Arabijja.
Wicemarszałek Senatu i wiceprzewodniczący Polski 2050, Maciej Żywno, w rozmowie w TOK FM komentuje koniec projektu Trzeciej Drogi. Polska 2050 pójdzie samodzielnie do wyborów w 2027 roku, choć współpraca z PSL w ramach koalicji rządowej i w niektórych sprawach będzie kontynuowana. Żywno podkreśla, że decyzja o samodzielnym starcie to szansa na pokazanie własnej tożsamości i programu.
[AUTOPROMOCJA] Pełnej wersji podcastu posłuchasz w aplikacji Onet Audio Ministerstwo Spraw Zagranicznych w końcu przedstawiło plan ewakuacji Polaków z Izraela. Ewakuacja będzie miała formę konwoju autobusowego do granicy z Jordanią. Wiceminister spraw zagranicznych Władysław Bartoszewski pytany w programie "Graffiti" na antenie Polsat News, czy polski rząd ma czyste sumienie w sprawie ewakuacji obywateli z Izraela, stwierdził, że Polacy, którzy pojechali w ostatnim czasie na Bliski Wschód, zrobili to "na własną odpowiedzialność". — My spodziewaliśmy się problemów na terenie Bliskiego Wschodu i mówiliśmy: "nie jedźcie na tereny tych państw" — zaznaczył polityk. Tomasz Sekielski, komentując słowa wiceministra Bartoszewskiego, stwierdził, że ta wypowiedź pokazuje, jak duży problem komunikacyjny ma ten rząd. Jak zaznaczył, chce słyszeć od rządu "że państwo, Polska, bez względu na to, gdzie Polak potrzebuje pomocy i dlaczego się tam znalazł, będzie robiła wszystko, aby tego człowieka z opresji wyciągnąć i mu pomóc. Od tego mamy rząd, za który płacimy swoimi podatkami. To nie pan minister będzie płacił za ewentualną ewakuację, nie wykłada tego z prywatnych pieniędzy." Tematem, który zdominował ostatnio debatę publiczną, stał się temat liczenia głosów w wyborach prezydenckich. Znamy zwycięzcę wyborów, jest nim Karol Nawrocki, ale dalej nie wiemy, ile głosów zdobył w tych wyborach. Patrząc na całe zamieszanie wokół tego tematu, Bartosz Węglarczyk przypomniał, że politycy z różnych stron stworzyli takie prawo wyborcze w Polsce, że PKW generalnie nic nie może. Ten problem zaczyna się nie teraz, nie po wyborach, tylko zaczyna się przed wyborami. PKW realnie nie jest w stanie sprawdzić, czy listy poparcia dla osób, które chcą być kandydatami na prezydenta, są prawdziwe, a osób, które chcą się ubiegać o urząd prezydenta z wyborów na wybory jest coraz więcej. Czas w końcu zmienić prawo wyborcze w Polsce. Tomasz Sekielski opisując wydarzenia zeszłego tygodnia, ironizował, że po wotum zaufania, które zmieniło losy milionów ludzi w Polsce, należy zająć się tym, co dalej z Szymonem Hołownią, ponieważ od tego zależy los Polski. Szymon Hołownia jest tak robotny i dla dobra Polski zrobi wszystko, że dalej chciałby być marszałkiem Sejmu, ale już do rządu nie chciałby wejść, nie interesuje go wicepremierostwo ani żaden resort, tylko marszałkowanie. Czy jego zdanie podzielają koalicjanci? Naczelni uważają, że niekoniecznie. Ale dostrzegają podobieństwo między Szymonem Hołownią a Adrianem Zandbergiem, jeśli chodzi o ich chęć służenia Polsce. Zapraszamy na kolejny odcinek Naczelnych oraz zachęcamy do oglądania podcastu w każdy poniedziałek o godz. 19.00 na stronie Onetu, a także słuchania w aplikacji Onet Audio. Zapraszamy również do pisania do Naczelnych na adres naczelni@onet.pl.
‼️ WYDAJ Z NAMI NOWY NUMER POLITYKI NARODOWEJ: https://zrzutka.pl/77de7w
- Jeżeli teraz, i to natychmiast, rzeczywiście bardzo szybko, nie pokażemy jakościowej zmiany w funkcjonowaniu koalicji, to wybory w 2027 roku będą wygrane przez obóz PiS-u z Konfederacją czy Konfederacji z PiS-em - tłumaczył w Polskim Radiu 24 Michał Kobosko (Polska 2050).
Ekspert Strategy&Future Marek Budzisz tłumaczy, jak skuteczny atak dronowy Ukrainy w ramach operacji "Pajęczyna" zmienił logikę wojny, wytrącają Rosji jej główny atut - olbrzymie terytorium.
Do soboty Konfederacja rzeczywiście mogła się pokazywać jako ugrupowanie, o którego poparcie trzeba zabiegać. Teraz sytuacja mocno się skomplikowała - mówi redaktor portalu tematypolityczne.pl.
Wybory wygra Rafał Trzaskowski - mówiła posłanka KO Dorota Łoboda w rozmowie z Joanną Ćwiek-Świdecką w programie „Rzecz o polityce”.
Chiny odpowiadają Trumpowi cłami i blokadą na metale ziem rzadkich i wstrzymywaniem inwestycji. Trump zapowiada zemstę. Podniesie cła jeszcze bardziej. Co zrobią Chiny? Chiny już demonstrują siłę nie tylko ekonomiczną, ale i militarną. Pokazały, że potrafią bronić się przed rakietami balistycznymi i szykują się do inwazji na Tajwan, która może nastąpić jeszcze w tym roku. Czy Trump może dać Stanom Zjednoczonym wygraną? Czy raczej pogrąży Amerykę i odda świat komunistom? #IPPTVNaŻywo #polityka #cłaTrumpa ----------------------------------------------------
- Z pewnością przyniesie to więcej szkód niż pożytku. W Stanach będzie bardzo duża inflacja, bo ceny pójdą w górę, to jest oczywiste. Pójdą za tym retorsje, bo gospodarki Unii Europejskiej i pozostałych państw już zapowiadają kontratak, żeby tę sytuację ustabilizować. Na pewno wszyscy to odczujemy, ale na końcu tego łańcucha będą konsumenci - mówił w Polskim Radiu 24 Tomasz Szymański, wiceszef MSWiA.
Przed nami wybory prezydenckie, pierwsza tura już 18 maja. Rozmawiam z jedną z dwóch zarejestrowanych dotąd przez PKW kandydatek - Magdaleną Biejat. Interesuje mnie m.in., jak funkcjonuje kobieta w polityce i czemu lewa strona politycznej sceny ma się dziś nie najlepiej.Magda to polityczka, działaczka społeczna, socjolożka i tłumaczka literatury hiszpańskojęzycznej. Była posłanka, a obecnie wicemarszałkini Senatu i kandydatka Lewicy na stanowisko prezydentki RP.Czemu, jej zdaniem, Lewica ma dziś tak słabe wyniki? Co by było pierwszą rzeczą, którą by zrobiła, gdyby została prezydentką? Co powinno się zadziać, by zmniejszyć polaryzację w Polsce? Ale także: czy nie czuje, że przegapia coś w życiu swoich dzieci i dlaczego do kampanii włączyła męża, którego dotąd nie wciągała w politykę? Między innymi o to zapytałam Magdę Biejat.Z podcastu dowiesz się także:co, według niej, powinno być priorytetem, gdy mówimy o polityce klimatycznej;jakiego wsparcia od rodziny potrzebuje kandydatka na prezydentkę;co moja gościni uważa za swój największy sukces i porażkę;czy Magdalena Biejat jest BRAT.Podobają Ci się tematy, które poruszam w podcaście? Więcej znajdziesz tu:Instagram: http://bit.ly/3Vene60YouTube: http://bit.ly/3iddUR7TikTok: http://bit.ly/3gDdaobRealizacja: Karolina Deling-Jóźwik - redakcjaIrena Suska - montażP & C Paulina Górska | Varsovia Lab.
Kochani dzisiaj kolejna dawka absurdalnych newsów i to nawet nie jest Prima Aprilis...
Organizatorzy wyścigu podpisali pięcioletnią umowę na udostępnianie sygnału telewizyjnego z Eurosportem. Jaką trasą przejedzie Tour w 2025 oku.? Rozmowa Grzegorza Milko z dyrektorem TdP.
W nocy doszło do masowego ataku ukraińskich dronów na Moskwę. Według Gabrieli Masztafiak, która gościła w Radiu Wnet, może to być manifestacja siły przed kolejnymi rozmowami pokojowymi.
Centrum im. Lemkina działające przy Instytucie Pileckiego przygotowało drugi raport o rosyjskich zbrodniach dokonanych na Ukrainie.
Iohannis ewidentnie pomógł swojemu zapleczu politycznemu, by nie musiało dźwigać ciężaru oskarżeń o łamanie konstytucji - podkreśla ekspert Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
Warto postawić pytanie, czy na gruzach starego systemu Donald Trump będzie potrafił zbudować nowy - mówi dziennikarz i reporter.
Podopieczni Marcina Lijewskiego rywalizację o miejsca 25-32 rozpoczną od meczów z Algierią, Kuwejtem i Gwineą.
- Wydaje się, że niedługo przyjdzie czas rozliczeń w PiS, prezes Kaczyński nie jest wieczny, mam wrażenie, że trochę słabnie, nie wszystko już kontroluje, będzie walka o schedę po nim. Być może jest to przygrywka do pokazywania, że liczą się nie tylko ci najwięksi gracze w poszczególnych frakcjach, ale "jestem i ja" - mówiła w Polskim Radiu 24 Agnieszka Niesłuchowska (tygodnik "Wprost").
Z przygotowanego przez Katarzynę Kotulę projektu cieszą się środowiska wspierające osoby LGBT+. I choć w zamierzeniu ma być on na tyle kompromisowy, żeby zaakceptowało go również PSL, to ludowcy już zapowiedzieli prezentację własnej propozycji. - Organizacje i aktywiści są zadowoleni z przygotowanego przez ministrę rozwiązania, ale jest to trochę na zasadzie "lepszy rydz niż nic" - powiedziała w Polskim Radiu 24 Anna Piekutowska z TOK FM.
Jak pokazać wsparcie emocjonalne dzieciom w różnym wieku?Wsparcie emocjonalne to trochę jak żonglowanie – ciągle musimy mieć w powietrzu różne piłki, bo każde dziecko potrzebuje czegoś innego, a i potrzeby zmieniają się wraz z wiekiem. I choć może się wydawać, że czasem wystarczy po prostu przytulić albo powiedzieć „będzie dobrze,” to w praktyce jest to o wiele bardziej skomplikowane.Maluchy potrzebują jasnych sygnałów miłości i bezpieczeństwa – jak taki miękki kocyk, który zawsze mają pod ręką. Z kolei starsze dzieci, a szczególnie nastolatki, to już wyższa szkoła jazdy – musimy być wsparciem, ale nie przytłaczać, jak ta latarnia, która świeci na horyzoncie, ale nie oślepia.Dostosowanie wsparcia do wieku to prawdziwa sztuka, bo przecież każde dziecko rozwija się w swoim tempie, a my – jako rodzice – musimy umieć żonglować tymi emocjonalnymi piłeczkami, żeby nasze pociechy czuły się zrozumiane, akceptowane i wspierane na każdym kroku.Z radością daję znać, że sponsorem tego odcinka podcastu jest firma Persempra. Koniecznie zerknijcie, jak ułatwiają życie tworząc tkaniny na meble, które są łatwo zmywalne i przede wszystkim prześliczne. :)https://nietylkodlamam.pl/jak-pokazac-wsparcie-emocjonalne-dzieciom-w-roznym-wieku/
#powódź #powodz2024 #polska #państwo #społeczeństwo #Biblia #shorts #IPPTV
Trochę o Applowskiej konferencji i o książce, którą warto przeczytać!Linki z odcinka:Watch Series 10: https://www.theverge.com/24240412/apple-watch-series-10-vs-ultra-2-se-comparison-specs-priceThe Anxious Generation: https://www.amazon.com/Anxious-Generation-Rewiring-Childhood-Epidemic/dp/0593655036Nasze sociale:Nasza instancja Fediverse: https://wspanialy.euArlena: https://x.com/wittaminaPaweł: https://wspanialy.eu/@pawelWojtek: https://social.lol/@wojtekZostań mecenasem naszego podcastu. Już od 15 zł lub 3$ odblokuj dostęp do półodcinków After Dark dostępnych tylko dla Patronów. Kliknij tu (https://www.patreon.com/ywp) i wspieraj redakcję Yes Was.Potrzebujesz maila albo VPN? Polecamy: Fastmail – https://bit.ly/FastmailYWP, Surfshark – https://surfshark.deals/yeswas.Porozmawiaj z nami i naszą cudowną społecznością na forum Yes Was Podcast: https://forum.yeswas.pl.Możesz być z nami w kontakcie także na grupie na Telegramie: https://yeswas.club (00:05) Wstępnie(01:46) Królik czyta newsy(03:41) Apple guzik pokazało(28:58) Jonathan Haidt - The Anxious Generation(57:56) After dark(59:00) Outro BMC
Co tak naprawdę pokazała afera z Babiarzem? Czy PiS straci subwencje partyjne? Kogo wystawi Koalicja Obywatelska w wyścigu po fotel prezydencki? Zapraszamy na cotygodniowy polityczny komentarz prof. Antoniego Dudka.
Tomasz Trela o liście Jarosława Kaczyńskiego do Zbigniewa Ziobry, odpowiedzialności karnej, zorganizowanej grupie przestępczej, wyrzuceniu posłanki Matysiak, sytuacji w rządzie i zawiadomieniach do prokuratury
(00:00) Warszawa, Twingo i Pixel Heaven 2024 (09:10) Rock w Zgrzycie (12:10) Kryzys w kinie i Królestwo Planety Małp (26:20) Ile kosztuje Summer Game Fest 2024 (28:30) LEGO Horizon Adventures, Cairn (32:53) Phantom Blade Zero, New World, Ciwilizacja 7 (36:50) First Dwarf, Nobody Wants to Die, The Precinct, SCHiM (42:08) XBOX GAMES SHOWCASE (44:48) Call of Duty: Black Ops 6 (51:45) DOOM: The Dark Ages (53:55) State of Decay 3 (55:35) Dragon Age: Straż Zasłony (57:15) South of Midnight (59:37) World of Warcraft (01:04:34) Diablo IV Vessel of Hatred (01:05:35) Perfect Dark (01:08:51) Fable (01:13:19) Mixtape (01:14:47) Flight Simulator 2024 (01:17:02) Indiana Jones i Wielki Krąg (01:20:55) Awoved (01:22:18) AtomFall (01:23:13) Assassin's Creed Shadows (01:26:04) S.T.A.L.K.E.R. 2: Heart of Chornobyl (01:27:25) Gears of War E-Day (01:30:07) Nowe Xboxy (01:31:00) Starfield Rock ZNOWU OBRAŻA! (FAGATA, GONCIARZ, PASUT) https://youtu.be/T8yYFaWIJm4?si=9XTAevcCUAxLNlON Śmierć kina i załamanie przemysłu filmowego - podsumowanie tygodnia https://www.youtube.com/live/1yxtSG9NheQ?si=gHv9FjBK2gCoRvg0 A 1-Minute Trailer At Summer Game Fest Costs $250K https://kotaku.com/summer-game-fest-sgf-prices-trailer-cost-e3-keighley-1851523472 [4K] Xbox Games Showcase Followed by Call of Duty: Black Ops 6 Direct https://www.youtube.com/live/ZZ6gafqCjsY?si=WFxM910jpwuI3FPC Grupa Rock i Borys na FB - https://www.facebook.com/groups/805231679816756/ Podcast Remigiusz "Pojęcia Nie Mam" Maciaszek https://tinyurl.com/yfx4s5zz Shorty Rock i Borys https://www.facebook.com/rockiborys https://www.tiktok.com/@borysniespielak Serwer Discord podcastu Rock i Borys! https://discord.com/invite/AMUHt4JEvd Słuchaj nas na Lectonie: https://lectonapp.com/p/rckbrs Słuchaj nas na Spotify: https://spoti.fi/2WxzUqj Słuchaj nas na iTunes: https://apple.co/2Jz7MPS Program LIVE w niedzielę od osiemnastej - https://jarock.pl/live/rock Rock i Borys to program o grach, technologii i życiu
Nie od dziś wiadomo, że różnie to jest. Raz tak, raz tak, raz znowu dla odmiany tak. Na przykład w przypadku piłki nożnej: może być wygrana, remis, przegrana, albo moralne zwycięstwo, na co najbardziej liczymy, bo ono pozostawia najwięcej dobra w człowieku. Nasza kadra na mistrzostwa europy z sukcesem zjechała się na zgrupowanie, by szlifować. Tak by szlifować. A to warianty, a to jakiś stały fragment, a to jakiś fragment niestały, typu bieg z piłką i bez niej, a to przechodzenie z defensywy do ofensywy i odwrotnie z ofensywy do defensywy, albo nie przechodzenie do ofensywy – ten wariant częściej. Strzały z dewolaja i temu podobnież, by wypaść na mistrzostwach w euro 2024. Bo gra w piłkę nożną nie jest łatwa, trzeba się do tego przyzwyczaić. Dlatego są te zgrupowania. Podczas przygotowań selekcjoner kadry powinien dla przykładu podsunąć piłkarzom jakiś przykład. Na przykład zwyciężania.
Władymir Putin ponownie został wybrany na prezydenta Rosji. Głosowanie było mu potrzebne, żeby zademonstrować poparcie obywateli dla polityki ekspansji, oraz uzyskać legitymizację za granicą. Agnieszka Bryc z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu podkreśla, że Zachód powinien odważnie mówić o niedemokratycznym oraz niezgodnym z prawem i normami plebiscytu, bo trudno to nazwać wyborami. Z kolei przeciwnicy Putina w samo południe licznie stawili się przed ambasadami Rosji w Europie.
"Wróciłem do Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Będę wspierał kolegów w przywracaniu w MSZ profesjonalizmu i bardzo się z tego cieszę" - mówi w Popołudniowej rozmowie w RMF FM były ambasador RP w USA, były wiceminister spraw zagranicznych Ryszard Schnepf. Pytany o komentarz dotyczący osiągniętego porozumienia w UE ws. pomocy dla Ukrainy podkreślił: "Myślę, że jest nowa sytuacja związana z postawą części elit politycznych w Stanach Zjednoczonych, która bardzo mocno popycha Unię do jedności i do większej stanowczości wobec Rosji. Europa się przestraszyła i chce pokazać, że jest zjednoczona".
Mery Spolsky wróciła po długim czasie do Impo, więc analizujemy zmianę jej wizerunku i tok kariery. Nowy album 'Erotik Era' to wejścia bez kompromisu i z pełną pompą w trzecią dekadę życia, zapraszam na odsłuch!
Rozmowa z gen. Mieczysławem Bieńkiem, generałem w stanie spoczynku, byłym zastępcą dowódcy strategicznego NATO.