POPULARITY
Ciągłe poszerzanie wiedzy i nabywanie nowych umiejętności to klucz do poczucia życiowej sprawczości. Przekonanie, że mamy wpływ na własne życie, możemy osiągać wyznaczone cele, a w przypadku trudności – radzić sobie z porażkami, utrzymuje nas w równowadze i pozwala zaakceptować fakt, że błędy są naturalną częścią rozwoju. Właśnie w takich okolicznościach rośnie poczucie własnej wartości. Co więcej – pozostaje ono na wysokim poziomie nawet wtedy, gdy nie wszystko idzie po naszej myśli. O znaczeniu edukacji widzianej z perspektywy psycholożki oraz osoby, która poszerza swoją wiedzę przez całe życie, opowiedziała prof. dr hab. Ewa Trzebińska w rozmowie z psychologiem Tomaszem Kuźmiczem. Wspólnie analizowali wpływ edukacji na jakość życia, jej rolę w kształtowaniu zdrowia psychicznego oraz stosunek do uczenia się na różnych etapach rozwoju. Strefa Psyche Uniwersytetu SWPS to projekt popularyzujący wiedzę psychologiczną na najwyższym merytorycznym poziomie oraz odkrywający możliwości działania, jakie daje psychologia w różnych sferach życia zarówno prywatnego, jak i zawodowego. Projekt obejmuje działania online, których celem jest umożliwienie rozwoju każdemu, kto ma taką potrzebę lub ochotę, niezależnie od miejsca, w którym się znajduje. Więcej o projekcie: https://web.swps.pl/strefa-psyche
„A co to za umiejętność, dzieci to obsługują ...” - to komentarz, który otrzymałem pod jednym z postów. Skłonił mnie on do poruszenia bardzo ważnego tematu. Istnieje pewne błędne przekonanie, z którym zderzam się regularnie, a które może kosztować Cię karierę, jeśli nie zwrócisz na nie uwagi. W dzisiejszym odcinku odkryjemy, co to za przekonanie i jak wpływa na rozwój zawodowy. Jeśli chcesz dowiedzieć się, jak uniknąć tej pułapki, zostań ze mną. Nazywam się Michał Kowalczyk i witam Cię w Excellent Work Podcast. W tym odcinku dowiesz się:
Rozmawiamy, czyli kultura i filozofia w Teologii Politycznej
Czy można filozofować po polsku? Co właściwie miało miałoby to oznaczać w tak, zdawałoby się, uniwersalnej dziedzinie? Jeśli da się wytyczyć granicę między „myślą polską”, a dajmy na to „niemiecką”, to czy nie znika szansa na wzajemnie zrozumienie? I wreszcie: czy w obrębie tak rozumianej „polskości” jeden głos nie zagłusza innych? Mogłoby się zdawać, że są to kwestie, które refleksji nad sztuką dotyczą w sposób marginalny. Ale nawet pobieżny ogląd stanowisk badawczych zdradza ukryte założenia filozoficzne stojące za każdym z nich. Wyjątkowe miejsce twórczości literackiej, nie tylko dla polskiej kultury, ale także tożsamości, które wydaje się nam oczywiste, wcale takim nie jest. Przekonanie to zawdzięczamy Maurycemu Mochnackiemu i jego uważnej lekturze Schellinga. Nie zdajemy sobie sprawy, że również sztuki wizualne widzimy przez pryzmat naszych wyobrażeń o romantycznym czy młodopolskim dramacie. A właściwie należałoby powiedzieć przez kilka dramatów, żeby wymienić „Dziady”, „Wesele” czy „Wyzwolenie”. To tylko jeden z przykładów i tylko jedna z form obecności filozofii niemieckiej w polskiej myśli. Przez długi czas ta pierwsza była ważniejsza niż francuska. Pomimo tego że Paryż stał się stolicą imigracji, to w stronę Berlina i innych miast niemieckiego obszaru językowego spoglądali wszyscy ci, którzy szukali języka dla wyrażenia własnej odrębności. Niemczyzna bowiem – ta lingua franca naszej części świata wieku XIX – była przestrzenią wolności, a nie zniewolenia. A im bliżej początku XX stulecia tym bardziej stawała się swojska, bo dobrze przyswojona, o czym można się przekonać z pism Brzozowskiego. Innymi słowy, jesteśmy w tym samym stopniu dziedzicami Mickiewicza co Schellinga i Hegla także jeśli chodzi o nasze wyobrażenia o sztuce i jej roli. O tym czy można „filozofować po polsku” i co oznacza to dla polskiej humanistyki rozmawiałem z dr Tomaszem Herbichem.
"Minister Wieczorek chyba oddał stery tego, co się dzieje w nauce wiceministrowi Gduli, który ma specyficzną wizję. Myślę, że ma przekonanie, że Polska Akademia Nauk to są leśne dziadki do zaorania" - mówił w Porannej rozmowie w RMF FM prof. Dariusz Jemielniak - wiceprezes Polskiej Akademii Nauk. "Ministerstwo przychodzi z rozwiązaniami, które są koślawe i próbuje je przepchnąć na siłę" - dodał.
Przekonanie o tym, że trener stworzony jest do pracy z określoną kategorią wiekową, to w naszym środowisku ewenement. No chyba, że chodzi o pracę w kategorii… senior. Chętnych do specjalizacji w piłce dziecięcej wciąż brakuje, ale jednego z przedstawicieli tej grupy zaprosiliśmy do 217. odcinka podcastu „Jak Uczyć Futbolu”. Artur Hibner to trener przedszkolaków. Pracuje w…
Geopolityka bazuje na uproszczeniach, nie ma metody i nie nadaje się do opisu stosunków międzynarodowych. Największym grzechem geopolityki jest determinizm. Przekonanie, że człowiek ma niewielkie znaczenie i ostatecznie zdecyduje jakaś góra, las, czy morze - przekonuje prof. Michał Lubina, politolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego w kolejnej rozmowie Sebastiana Stodolaka. Michal Lubina - rosjoznawca, znawcza Dalekiego Wschodu; studiował również w ramach wymian w Petersburgu, Moskwie i Mińsku; stypendysta MNiSW w Pekinie (2009/2010). Doktor (2014) i doktor habilitowany (2020) nauk politycznych. Od 2011 związany z Instytutem Bliskiego i Dalekiego Wschodu UJ (wcześniej z Instytutem Rosji i Europy Wschodniej UJ). W 2016 r. pierwszy dyrektor Instytutu Sejonga UJ. W 2018 r. profesor wizytujący na Uniwersytecie Chulalongkorna w Bangkoku. Jest autorem ośmiu książek: pionierskich prac na temat Birmy w Polsce (m.in. pierwszej historii tego kraju oraz jedynej biografii Noblistki Aung San Suu Kyi), pierwszej w Polsce monografii o współczesnych stosunkach rosyjsko-chińskich (Niedźwiedź w cieniu smoka), a także 3 monografii po angielsku, m.in. ‘A Political Biography of Aung San Suu Kyi' (Routledge: New York-Abington 2020) i ‘Russia and China.A Political Marriage of Convenience' (Budrich: Oppladen-Berlin-Toronto 2017)
Dr Michał Marek: Celem Rosji jest przekonanie Ukraińców, że Polska to państwa zdradzieckie
Więcej tutaj: http://sasana.wikidot.com/saddha-prze...Pięć polskich miast - a tym samym pięć lokalnych grup theravady - będzie miało okazję gościć prawą rękę Ajahna Brahma. Na każdym spotkaniu Ajahn Brahmali poprowadzi medytację i wygłosi mowę Dhammy, po której będzie można zadać mu pytania na tematy związane z praktyką. Wszystkie spotkania będą tłumaczone na żywo na język polski.Tematem przewodnim wszystkich spotkań będzie pięć zdolności duchowych (pali: indriya) i będą one omawiane w poszczególnych miastach:1.racjonalne przekonanie/wiara (saddhā) - Łódź2.energia/motywacja/determinacja (viryia) - Wrocław3.uważność/pomność (sati) - Gliwice4.skupienie/medytacyjne wyższe stany świadomości (samādhi) - Kraków5.mądrość (paññā) - Warszawa☸ Ajahn Brahmali przyjeżdża do Polski, by okazać nam wsparcie w tworzeniu Polskiego Związku Wczesnego Buddyzmu. To już druga jego wizyta w naszym kraju - podczas poprzedniej zawiązano inicjatywę wśród osób zainteresowanych współtworzeniem związku wyznaniowego. Jesteśmy na dobrej drodze do jego powstania!Ajahn Brahmali urodził się w Norwegii w 1964 roku. Po raz pierwszy zainteresował się buddyzmem i medytacją po wizycie w Japonii, gdy miał dwadzieścia kilka lat. Po uzyskaniu dyplomów w dziedzinie inżynierii, a także finansów, rozpoczął mnisi trening jako anagārika (przestrzeganie ośmiu wskazań) w klasztorach buddyjskich Amaravati i Chithurst w Anglii.Po zetknięciu się z naukami Ajahna Brahma postanowił kontynuować swój trening w Australii w klasztorze Bodhinyana, dokąd przeniósł się w 1994 roku, a w 1996 został wyświęcony na bhikkhu (mnicha) – Ajahn Brahm został jego nauczycielem. W roku 2015, po 20 latach spędzonych jako wyświęcony mnich, uzyskał tytuł Maha Thera (pāḷi: Maha – wielki, Thera – starszy).Mnisi z Buddyjskiego Towarzystwa Zachodniej Australii (Buddhist Society of Western Australia) często zwracają się do niego po wyjaśnienia na temat Vinayi (reguły mnisiej) oraz sutt. Bardzo doceniają też jego wykłady dotyczące sutt i języka pāḷijskiego. Jasne i treściwe mowy Ajahna Brahmali sprawiają, że nauki Buddhy stają się łatwo dostępne dla wszystkich.Soundcloud: https://soundcloud.com/user-983099123...Możesz nas też posłuchać na tych serwisach podkastowych -Apple Podcast: https://podcasts.apple.com/us/podcast...Spotify: https://open.spotify.com/show/039TDu6...Google Podcast: https://www.google.com/podcasts?feed=...RSS: https://www.spreaker.com/show/5199898...Wspomóż prace Sasany: https://patronite.pl/sasanaplPomóż nam tłumaczyć teksty źródłowe: https://patronite.pl/TheravadaPL Tłumaczenie: Piotr Płaneta (Sunyanando)
Przekonanie, iż trudne emocje (jak złość, lęk, czy rozdrażnienie) są czymś niechcianym, uniemożliwia nam zaakceptowanie, że czasem będą się pojawiać. Nikt nie lubi być smutny, zły, czy poirytowany. Mimo wszystko, czasem będziemy. Ciągłe wypieranie tego, że mogę czuć się źle - nie sprawi, że magicznie cały czas będę szczęśliwa. Tłumiona emocja będzie się zbierać i zbierać, aż w końcu wybuchnie niczym zbyt długo fermentujące kiszonki w słoiku... W dzisiejszym odcinku podcastu rozmawiam z Justyną Świetlicką (Owsiana) o emocjach. Podzielłyśmy się swoimi prywatnymi doświadczeniami z tłumienia emocji i jak na tym wyszłyśmy (spoiler: nie za dobrze). Z tego odcinka dowiesz się, po co nam emocje, czemu warto je do siebie dopuścić nawet jeśli są trudne oraz jak to zrobić.Instagram Justyny: https://www.instagram.com/owsianapl/Moje Social Media:INSTAGRAM: https://www.instagram.com/wiedzanatalerzupl/TIKTOK: https://www.tiktok.com/@wiedzanatalerzuplChcesz umówić się na konsultację psychodietetyczną? Napisz do mnie maila na adres kontakt@wiedzanatalerzu.pl lub w wiadomości prywatnej na Instagramie, aby uzyskać więcej informacji!
Przekonanie, że co dobre dla mnie dobre jest dla innych, jest równie powszechne co nieprawdziwe. Legenda głosi, że gdy się to zmieni, brukarze w piekle stracą pracę. Czyli o startupie, który chce poprawić sposób w jaki ludzie komunikują się między sobą na bardziej empatyczny.
Niewłaściwie użyty sztuciec podczas eleganckiej kolacji. Poczucie, że nie jesteśmy wystarczająco dobrze ubrani, bo nas na to nie stać. Przekonanie, że wszyscy o czymś wiedzą, tylko my nie wiemy, a nie wiemy dlatego, że jesteśmy z niższej warstwy społecznej. Możliwych jest wiele innych zachowań, które łączy ta potworna emocja: wstyd, o zabarwieniu - przede wszystkim - klasowym. O takim wstydzie pisze w swoich „Bliskich”, tegoroczna noblistka Annie Ernaux, a w tym odcinku „Czasu odzyskanego” sprawdzamy, jak podobny wstyd wygląda w Polsce.Przewodnikiem po owym klasowym wstydzie u nas jest Jacek Poniedziałek - aktor i tłumacz, autor „(Nie)dziennika”. W tym ostatnim opisał swoje boje z pochodzeniem - urodził się w biednej rodzinie w Krakowie - i tym, jak ciążyło mu, gdy wchodził do sfer artystycznych i towarzyskich. To szczera rozmowa o tym, kogo udajemy, by nas w takich sferach przyjęto, a także o tym, dlaczego samych siebie potem nienawidzimy i mamy wrażenie, że - jak nazywa to Ernaux - zdradziliśmy swoją klasę społeczną. This podcast uses the following third-party services for analysis: Chartable - https://chartable.com/privacy
O międzynarodowym kontekście „obwarzanka uzbrojonego”, czyli w jakim świecie godzić musimy politykę ekologiczną, dobrobytu i bezpieczeństwa opowiada Michał Sutowski. Na szczycie COP27 w Egipcie delegacja Ukrainy bardzo zręcznie przedstawiała rosyjską agresję jako „wojnę paliw kopalnych”, wpisując swoje doświadczenie w ramy zrozumiałe dla aktywistów klimatycznych. Przekonanie do tej opowieści państw globalnego Południa będzie jednak trudne, zwłaszcza w związku z rażącym brakiem solidarności krajów bogatych z tymi najbardziej poszkodowanymi przez skutki globalnego ocieplenia. To tylko jeden z przykładów napięć, jakie towarzyszą geopolityce wielkiej transformacji energetycznej, w której układ sił będzie bardzo dynamiczny, a w toku odchodzenia od paliw kopalnych umacniać się będą nie zawsze ci, których byśmy sobie życzyli.
Gdy w grudniu 1941 roku Hitler wypowiedział wojnę Stanom Zjednoczonym Ameryki, wielu Niemców zrozumiało, że wojna jest już przegrana. Przekonanie to opierało się na świadomości, że USA są największą potęgą przemysłową świata. I rzeczywiście, Amerykanie w ciągu kilku kolejnych lat nie tylko wystawili największe siły zbrojne na świecie - 14 mln żołnierzy - ale też wyprodukowali gigantyczne wręcz ilości sprzętu wojskowego i amunicji. Także dla swych sojuszników na całym świecie. Ameryka stała się arsenałem Wielkiej Koalicji, "arsenałem demokracji", jak wówczas mówiła aliancka propaganda. Wielkość produkcji zbrojeniowej USA w latach 1940-1945 do dziś jest czymś wręcz zdumiewającym. Jeżeli podoba Ci się odcinek możesz nas wesprzeć w serwisie Patronite.pl:
Geopolityka bazuje na uproszczeniach, nie ma metody i nie nadaje się do opisu stosunków międzynarodowych. Największym grzechem geopolityki jest determinizm. Przekonanie, że człowiek ma niewielkie znaczenie i ostatecznie zdecyduje jakaś góra, las, czy morze - przekonuje prof. Michał Lubina, politolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego w kolejnej rozmowie Sebastiana Stodolaka.Michal Lubina - rosjoznawca, znawcza Dalekiego Wschodu; studiował również w ramach wymian w Petersburgu, Moskwie i Mińsku; stypendysta MNiSW w Pekinie (2009/2010). Doktor (2014) i doktor habilitowany (2020) nauk politycznych. Od 2011 związany z Instytutem Bliskiego i Dalekiego Wschodu UJ (wcześniej z Instytutem Rosji i Europy Wschodniej UJ). W 2016 r. pierwszy dyrektor Instytutu Sejonga UJ. W 2018 r. profesor wizytujący na Uniwersytecie Chulalongkorna w Bangkoku. Jest autorem ośmiu książek: pionierskich prac na temat Birmy w Polsce (m.in. pierwszej historii tego kraju oraz jedynej biografii Noblistki Aung San Suu Kyi), pierwszej w Polsce monografii o współczesnych stosunkach rosyjsko-chińskich (Niedźwiedź w cieniu smoka), a także 3 monografii po angielsku, m.in. ‘A Political Biography of Aung San Suu Kyi' (Routledge: New York-Abington 2020) i ‘Russia and China.A Political Marriage of Convenience' (Budrich: Oppladen-Berlin-Toronto 2017)Kolejne wywiady co wtorek o godzinie 19! Rozmowa jest także dostępna w formie audio: https://sebastianstodolaktalks.buzzsprout.com/ Fanpage podcastu: https://www.facebook.com/RozmowySebastianaStodolaka Podcast powstaje w ramach działań Warsaw Enterprise Institute. Wesprzyj nas: https://patronite.pl/wei.org.plSupport the show
- Głubinka (prowincja) to jest prawdziwa Rosja, tam żyje zdecydowana większość wyborców Putina i tam głównym źródłem informacji jest telewizja państwowa, która ma absolutnie jednolity przekaz. Przekonanie, że nie było innego wyjścia niż uderzenie prewencyjne na Ukrainie, jest bardzo silne - mówiła w Dwójce Barbara Włodarczyk, reportażystka specjalizująca się w tematyce Rosji.
"Przekonanie, że to minister Kościński jest sam odpowiedzialny za tę sytuację (bałagan z Polskim Ładem - przyp. red.), jest oczywistą nieprawdą. To nie ma żadnego związku z rzeczywistością" - tak dzisiejszą dymisję Tadeusza Kościńskiego z resortu finansów komentował w Popołudniowej rozmowie w RMF FM socjolog prof. Jarosław Flis. "Główny problem polega na tym, że do dymisji powinien podać się Jarosław Kaczyński, a to akurat jest niewyobrażalne" - zauważył gość Pawła Balinowskiego.
Dzisiaj trochę nie o rybach, o największych ssakach na ziemi żyjących w oceanach, czyli waleniach, czyli potocznie mówiąc wielorybach . No właśnie dziś każde dziecko (no prawie każde) wie, że wieloryby rybami nie chcą być. Sprawa jest oczywista. Dla nas, w XXI wieku. Ale przez całe tysiąclecia ludzkość uznawała walenie za ryby. Przekonanie było bardzo silnie zakorzenione. Sam Karol Linneusz ojciec taksonomii, mimo że zdawał sobie sprawę z różnic anatomicznych między waleniami i rybami, w pierwszych wydaniach swojego opus magnum - „Systema Naturae”, przyporządkował walenie do ryb, a to ze względu na wspólny habitat. Zdanie zmienił w okolicach wydania 9, zainspirowany anatomicznymi badaniami Mathurin-Jacques Brisson, francuskiego zoologa. Zanim świat naukowy zaakceptował myśl Linneusza, zanim Karol Darwin opisał teorię ewolucji, która takiej akceptacji sprzyjała, Sprawą zajęli się amerykańscy prawnicy. Otóż w 1818 roku do sądu w Nowym Jorku trafiła sprawa, która miała rozstrzygnąć czy wieloryb jest rybą. Przepisy stanu Nowy Jork wymagały, aby cały olej rybny sprzedawany w Nowym Jorku był mierzony, kontrolowany i znakowany. Kupiec Samuel Judd kupił trzy beczki oleju wielorybiego i nie poddał się kontroli, za co inspektor James Maurice, nałożył na niego stosowną karę. Judd jednak twierdził, że beczki zawierały olej wielorybi, a nie rybny, a zatem nie podlegały przepisom dotyczącym oleju rybnego. Powołano ekspertów, jeden z nich Dr Mitchill stwierdził nawet „jako naukowiec mogę powiedzieć z przekonaniem, że wieloryb nie jest bardziej rybą niż człowiekiem; w dzisiejszych czasach nikt nie twierdzi, że jest inaczej, z wyjątkiem polityków i prawników”. No właśnie - z wyjątkiem prawników. Werdykt stanowił, że tran wielorybi jest olejem rybnym, czyli jakoby wieloryb rybą był. Taka historia. Zoolodzy zoologami, prawnicy prawnikami, opinia społeczna opinią społeczną, a dla wielorybników wieloryby podobno do dzisiaj pozostały rybami czyli fishes. Jest taka stara XIX wieczna pieśń marynarska, forebitter lub foc'sle song jak mówią Anglicy. Niektórzy twierdzą, że pochodzi z Portugalii, niektórzy że z wybrzeży North Queensland w Australii. Niby nic z wielorybami wspólnego nie ma ale kiedy jej słucham, lub kiedy ją śpiewam zbiera mnie zawsze na spekulacje jak powstała. No więc spekuluję: Podmiot liryczny w refrenie śpiewa „Yo ho little fishies, don't cry, don't cry” – „rybki małe nie płaczcie”. Ja zamykam oczy i widzę wielorybnika, powiedzmy w średnim wieku. Statek płynie ku łowiskom gdzieś na północy. Od tygodni w morzu. Wieczór. On umęczony całodniową harówką stanął na chwilę „przed masztem” czyli na foc'slu zaczerpnąć ostatni haust świeżego powietrza. Zatęsknił za swoja kobietą. W dali usłyszał śpiew wielorybów. A wielorybi śpiew nazywany bywa płaczem. A wieloryby nazywane przez wielorybników są do dziś rybami. Zanucił więc nasz wielorybnik z uśmiechem melancholijnym: rybki małe nie płaczcie. Resztę dośpiewał i mamy piosenkę. Ot taka moja fantazja. Pięknie Yea Ho Little Fishes, przetłumaczył na polski nasz narodowy szantymen Pan Marek Szurawski. Nadał jej tytuł „Rybki małe”. I cudownie przed ponad trzydziestu laty zaśpiewał z przyjaciółmi z zespołu Stare Dzwony. Śpiewa ją czasem do dziś. A zatem: rok 1988 Janusz Sikorski, Jerzy Porębski, Ryszard Muzaj, Marek Szurawski, i Rybki Małe Posłuchajcie Audycja zawiera utwory: "Manuel's love song" z filmu „Captains Courageous” w wykonaniu Spencera Tracy z , słowa i muzyka: Gus Kahn and Franz Waxman na podstawie tradycyjnej pieśni „Yea Ho Little Fishes”. " Rybki małe " w wykonaniu zespołu Stare Dzwony, słowa: Marek Szurawski, muzyka: trad. (oryg. „Yea Ho Little Fishes”.) @jarasaseasongi znajdziesz na Facebooku i YouTube
Dzisiaj dywaguje o negatywnej stronie pozytywnego myślenia. Oksymoron? Nie do końca. Toksyczna pozytywność to przekonanie, że wszyscy ludzie muszą mieć pozytywne nastawianie do każdej sytuacji, nie zależnie od tego jak ona jest chujowa. Przekonanie, że nie można do siebie dopuszczać żadnych negatywnych emocji. Przedstawiam w jakiej sytuacji i dlaczego słowa "Myśl tylko pozytywnie" są krzywdzące według mnie.
Przekonanie, że jesteśmy pępkiem wszechświata i, że mam wpływ na wiele spraw.
Przedsiębiorcy muszą wiedzieć, jakie wymogi wobec niezaszczepionych planuje wprowadzić rząd. Każda forma restrykcji sanitarnych, a nawet preferowanie w usługach osób zaszczepionych, jest lepszym rozwiązaniem niż kolejny lockdown - mówili goście audycji "Rządy Pieniądza" w Polskim Radiu 24: Marek Wośko red. nacz. "Gazety Bankowej" oraz Arkadiusz Pączka wiceprzewodniczący Federacji Przedsiębiorców Polskich.
Przekonania to subiektywne opinie i wyobrażenia o życiu, rzeczywistości, ludziach, których spotykamy i o nas samych. Są w nas tak mocno zakorzenione, że uważamy je za coś niepodważalnego i oczywistego. Kształtują one naszą codzienność. Niestety, często w negatywny sposób. Jak wyrwać się z negatywnego działania własnych myśli? Zapraszamy na odcinek w którym poznasz szkodliwe przekonania, które utrudniają Ci życie i podpowiedzi jak sobie z nimi radzić.Link do odcinka: https://razemlepiejpodcast.pl/92 Znajdź nas na: www.razemlepiejpodcast.plMożesz nas też polubić na www.fb.com/razemlepiejpodcast i www.instagram.com/razemlepiejpodcast#polskipodcast
Przekonanie handlowca: 2 mają taką samą ofertę do dyspozycji i jeden koncentruje się na obniżaniu ceny i sprzedawanie mniejszych elementów, a drugi handlowiec sprzedaje duże tematy, ponieważ ma to w głowie przepracowane. Dlatego tak się dzieje. Aby tego się dowiedzieć, trzeba poznać jedną z podstawowych zasad bogactwa a jest nią to co się dzieje wewnątrz ma wpływa na zewnątrz. Czyli to co myślisz, to co czujesz, jakimi schematami się posługujesz, wpływa na to jakie wyniki odnosisz jak Cię widzą klienci. Być może rozpocząłeś pracę w sprzedaży lub prowadzisz firmę i okazuje się nie jesteś właściwą osobą we właściwym czasie. Zapraszam Ci na kurs do mnie na stronę: https://www.biznesowedna.com.pl/webinar/ --- Send in a voice message: https://anchor.fm/ewa-piotrowska/message
Choć wielu osobom wyda się to zapewne szokujące, niebinarność nie jest wcale współczesnym "wymysłem" zgniłej moralnie, nieomarksistowskiej lewicy. Przekonanie, że ludzie nie dzielą się jedynie na kobiety i mężczyzn towarzyszy od wieków wielu ludom Ameryki, Afryki czy Azji. W tym odcinku Podcastów Stonewall Mike Urbaniak rozmawia z prof. Waldemarem Kuligowskim, antropologiem i autorem książki "Trzecia płeć świata", o której "Polityka" napisała, że powinna być przepisywana homofobom i transfobom na receptę. Posłuchajcie!
6 Gru Mar.7 Przekonanie o grzechu - służba Ducha Świętego
Tragiczne wydarzenia w stolicy Austrii relacjonujemy na rmf24.pl. Z powodu pandemii cmentarze w poniedziałek były w naszym kraju zamknięte. Biskupi zachęcali do modlitwy za zmarłych w domach i świątyniach. Kościół katolicki w Dzień Zaduszny wspomina w liturgii wszystkich wierzących w Chrystusa, którzy odeszli z tego świata, a teraz przebywają w czyśćcu. Przekonanie o istnieniu czyśćca jest jednym z dogmatów wiary, ogłoszonym na soborze w Lyonie w 1274 roku. Dante w "Boskiej Komedii" tak pisał o tym miejscu nie z tego świata: "Chcę śpiewać drugie królestwo, gdzie dusza/ Czyści się z grzechu przed swym wniebowzięciem." Ale zejdźmy na ziemię. Oto kluczowe wydarzenia, problemy i wypowiedzi z drugiego dnia listopada 2020 roku: nieco mniejsza dobowa liczba potwierdzonych zakażeń koronawirusem w naszym kraju; będzie rządowa pomoc dla sprzedawców chryzantem; kolejny dzień ulicznych protestów przeciwko antaborcyjnemu orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego; większość uczestników naszego sondażu nie zgadza się z prezydencką propozycją rozwiązania sporu wokół życia poczętego. "Rząd ma do końca roku pokojowo podać się do dymisji" - żądają liderki Strajku Kobiet. Ameryka przed wyborczym prezydenckim wtorkiem.
“Nigdy nie myślałam, że na co dzień będę posługiwać się angielskim.” “W szkole zawsze miałam poczucie, że nie mam talentów do języków.” To słowa Anety, której historia może być światełkiem w tunelu dla każdego, kto marzy o tym, aby swobodnie mówić po angielsku, ale wydaje się, że jest do tego jeszcze baaardzo daleko. W rozmowie Aneta zdradza nam: jak radzić sobie z tym, kiedy ktoś wyśmiewa naszą znajomość angielskiego, jak zmienić uczucie “lepiej nie będę się odzywać” co jest ABSOLUTNIE konieczne, aby się nauczyć co czeka nas na drodze do swobody językowej jak pozbyć się blokady w mówieniu jak znajomość angielskiego zmieniła całe jej życie i dlaczego planuje naukę kolejnego języka co dała jej nauka na Vagaru i jak uczyła się Na koniec naszej rozmowy zaskoczyłem Anetę i porozmawialiśmy trochę po angielsku, nie przejmując się tym czy mówimy dobrze i gramatycznie. Najważniejsze przecież to się dogadać i mieć z tego przyjemność. W nagraniu odnosimy się również do poniższych zagadnień: - Poczucie, że nie mam talentów do języków - Ciągłe zmiany nauczycieli - Dramat maturalny - Przekonanie, że nie dam rady - Będe pracować w PL, więc nie potrzebuję języka - Nagła potrzeba komunikacji podczas Woodstocku :) - Nauka samodzielna w komunikacja pisemnej - Blokada mówienia - Poszukiwanie prawdziwego angielskiego i możliwości kontaktu po angielsku - Szkoła językowa i problem z dobraniem grupy - Kolejna potrzeba komunikacji i rady od nowo poznanego Bengalczyka - Wymówki przed rozmową przez telefon - Vagaru - sceptyczne podejście, po czym wkręcenie się w Vagaru codziennie przez rok - Co wg. Anety jest rzeczą konieczną, aby się nauczyć - Jak nabrać pewności siebie? - Z czym każdy ma problem? (ktoś się będzie śmiał, ocenianie siebie i innych, błędy, poczucie, że lepiej się nie odzywać) - Co robić, gdy ktoś nas wyśmieje, że źle mówimy po angielsku? - Co czeka nas na drodze do biegłości językowej? - Co Aneta poleca wszystkim, którzy chcą swobodnie mówić? - Co jest super w znajomości języka i co daje? - Zabawne sytuacje i zabawa językiem Jeśli wolisz czytać, poniżej znajdziesz wiadomość, którą napisała do nas Aneta zanim nagraliśmy rozmowę: Hej! Ponieważ z Vagaru jestem od początku, obserwuje was na fb i blogu, i jestem pod wrażeniem waszej pracy i tego jak inspirujecie ludzi, dlatego postanowiłam opisać wam moją historie, która może być nieco długa ale myślę że warta przeczytania. Będzie to historia o tym jak z niewinnej nauki angielskiego zmieniło się całe moje życie :) Jak wcześniej wspomniałam z Vagaru jestem niemal od początku, ale po kolei, jak to z tym moim angielskim było. Angielski zaczął mi się w 4 klasie podstawówki, przez trzy lata miałam nauczycielkę która wiedzy przekazać za bardzo nie potrafiła, jako że nie przepadałam za nią a dodatkowo była moja wychowawczynią do nauki nie miałam kompletnie chęci. Z racji tego, że z angielskiego ledwo wychodziłam, a inne dzieci radziły sobie całkiem dobrze wyszłam z założenia że ja po prostu jestem niezdolna językowo. Potem było gimnazjum, klase podzielono na dwie grupy - tą lepszą i gorszą - ja oczywiście trafiłam do tej gorzszej. Nauczycielka? No cóż znowu nie wypał, często jej nie było, lekcje były odwoływane, albo mieliśmy zastępstwa. Potem mieliśmy inną nauczycielkę, no ogólnie chaos i z angielskiego nie "wyniosłam" nic. Utwierdziłam się w przekonaniu że nie naucze się angielskiego nigdy. Gdzieś tam bardzo zazdrościłam osobom, które mówią w obcym języku, mam dwie kuzynki którym języki przychodziły niezwykle łatwo, za raz po maturze wyjechały do Londynu. Widywałyśmy się w każde święta, wewnętrznie zazdrościłam im tego że tak biegle mówią po angielsku. Zaczęły przyjeżdżać z chłopakmi, fascynowało mnie, jak one potrafią im wszystko tłumaczyć w obcym języku, ja z tego co mówią nie rozumiałam nic. Nadeszło liceum, jak to w życiu bywa historia lubi się powtarzać, w klasie osób 20, lekcja 45 minut, więc co tu dużo mówić... Nauczycielki znowu się zmieniały, a lekcje były chyba tylko dlatego że są w programie. Dodatkowo doszedł język niemiecki, który znienawidziłam już po kilku lekcjach, za nauczycielem też nie przepadałam. Ledwo dawaałm radę z angielskim, do tego niemiecki który szedł jeszcze gorzej... Poczułam że trzeba powiedzieć sobie prawdę w oczy: "NIE JESTEM UZDOLNIONA JĘZYKOWO, koniec, przetrwajmy do matury, i dajmy sobie spokój.". No właśnie... matura! Pod koniec drugiej klasy uświadomiłam sobie że coś trzeba z tym zrobić, postanowiłam wybrać się do szkoły językowej, mieliśmy małą 5 osobową grupę, wydarzył sie dodatkowy cud, po raz kolejny zmieniła sie nauczycielka angielskiego w szkole, której naprawdę zależao aby nas przygotować do matury, bardzo mocno "cisnęła" nas tylko i wyłącznie zadaniami maturalnymi, no i trochę to ruszyło do przodu. No i... udało się! Mature zdałam, nie jakoś dobrze, ale zdałam i mogłam iść na studia. Okazało się że na studiach też mam angielski, jednak intensywny rok nauki bardzo mi pomógł i jakoś sobie z tym angielskim radziłam. Zanim zaczęłam studia, w wakacje pojechałam na Woodstock, zamiast dobrze się bawić, postanowiłam jechać jako medyczny patrol i już powioli przygotowywać się do mojego przyszłego zawodu. No i włąsnie tam na Woodstocku mój kompleks nieznajomości języków jeszcze się pogłębił. Na festiwal co roku przyjeżdżała grupa ratowników niemieckich, znowu spoglądałam z zazdrością na koleżanki które bielge władały niemieckim, a ja nawet po angielsku ledwo ledwo... Grupa niemiecka w swoich szeregach posiadała też trzech czarnoskórych ratowników, jak się okazało pochodzili z Gambi i przyjechali na projekt do Niemiec aby zostać ratownikami. Jak to bywa na takich festiwalach jednemu w nich "wpadłam w oko". Tylko co z tego? Jak troche rozumiem, a ja po angielsku ani słowa. Muszę też wspomnieć, że mimo tego że angielski w Gambi jest językiem oficjalnym, to brzmi nieco dziwnie. No i jakoś tym moim mocno ograniczonym angielskim, nawiązaliśmy ze sobą kontakt, co prawda tylko emailowy, ale ja się troche zawzięłam, tłumaczyłam wiadomości, starałam się coś napisać, wiele rzeczy nie rozumiałam, jak ognia bałam sie porozmawiać przez telefon, więc zawsze coś wymyśliłam aby nie rozmawiać. Starałam się jakoś tego angielskiego nauczyć, ksiązki, internet, wymiana wiadomości była niemal codziennie. Zauważyłam że co raz więcej rozumiem. Postanowiłam znowu iść do szkoły językowej, przez moją gramatykę trafiłam do gorszej grupy, i rozwijałam się powoli, z braku czasu zrezygnowałam ze szkoły po pół roku, i znowu starałam uczyć się sama w domu. Przyjażń i wirtualny kontakt z moim gambijskim przyjacielem trwał 4 lata, pod koniec udało nam się spotkać raz, żeby się pożegnać, każde poszło w swoją stonę. Dość szybko uświadomiłam sobie, że moje postępy w angielskim, to nie była szkoła językowa, ksiązki, tylko właśnie ten kontakt z "żywym językiem". Wiedziałam, że to była tak silna motywacja, że angielski przestał być dla mnie przymusem, zastanawiałam się co tu zrobić, żeby wrócić do takiej formy. Zaświtało mi w głowie, że muszą byc jakieś chaty, dla osób z różnych krajów, oczywiście byłam bardzo ostrożna nie chciałam trafić na jakieś dziwne portale randkowe. I znalazłam takie miejsce. Zależało mi aby nawiązać kontakt z ludzimi którzy mówią po angielsku bardzo dobrze, oczywiście musiałam przerobić panów z krajów arabskich, którzy po angielsku mówili, a raczej pisali średnio. Ale w końcu nawiązałam kontakt z kilkoma osobami, i byłm naprawdę zadowolona, że te rozmowy są takie normalne. Oczywiście z angielskim było co raz lepiej w mowie i w piśmie, ale przezcież ja dalej nie mówiłam. Pewnego letniego dnia napisał do mnie... ON. Chłopak mieszkający w Norwegi, z pochodzenia Bengalczyk. Od razu zauważalne było, że jego angielski jest na bardzo wysokim poziomie. Jak się okazało studiował w Angli, mieszkał już w kilku krajach i biegle posługuje się 5 językami. Wow. Nasza znajomość rozwijała się bardzo szybko, już po 2 miesiącach codziennego pisania, zaproponował mi wspólny wyjazd, bardzo się broniłam, ale potem pomyślałam sobie, że kompletnie nie korzystam z życia, że do odważnych świat należy i takie tam. Zgodziłam się na Zakopane, nie tak daleko od mojego domu, i w razie czego wiem gdzie uciekać :D No i co? Okazał się bardzo interesującym człowkiem. Angielski? Niemal Native, jego zdolności językowe pozwalały mu na poslugiwaniem się różnymi akcentami. Buzia mu się nie zamykała, a ja tylko "yes, ok..." i jakieś proste zdania. A on całkowicie wyluzowany powiedizał mi ze mam się nie przejmować, bo on sobie dorabia jako nauczyciel norweskiego i że jest przyzwyczjony. Bardzo mnie to otworzyło i zaczęłam więcej mówić. Zaczęła się nasza przygoda, zaczęliśmy razem podróżować, a ja w międzyczasie odkryłam.... Vagaru. Po pierwszych kilku lekcjach poczułam, że to może być to, lekcje były ciekawe i wcale mnie nie męczyły. Uczyłam się codziennie, codziennie przez godzinę, nawet w pracy w przerwie sięgałam po Vagaru, nieważne jak zmęczona byłam. Mój "przyjaciel" też zauważył, że idę z angielskim do przodu. To mnie motywowało, miałam z kim rozmawiać i miałam w końcu narzędzie, które naprawdę działało. Pamiętam że na początku, mimo że zaczeliśmy rozmawiać po angielsku, ja dalej unikałam rozmów kiedy byłam bardzo zmęczona, czy rano gdy nie miałam ochoty. Chciałam rozmawiać tylko wtedy, kiedy mój mózg był wypoczęty. Gdy widziałam połączenie telefoniczne, to aż mnie brzuch bolał ze stresu, bałam się, że wyjdę na idiotkę, twarzą w twarz było łatwiej, zawsze można nadrobić gestami, coś narysować, albo szybko wejść w tłumacz, rozmowy telefoniczne to już inna bajka, tym bardziej że nie lubię rozmawiać przez telefon nawet po polsku. Ale i to się z czasem zmieniło, nie mogłam uwierzyć jak łatwo zaczęła przychodzić mi nauka, Vagaru było dla mnie przyjemnością i priorytetem każdego dnia. Przez prawie rok nie odpuściłam ani jednej lekcji, czerpałam z rad na fb ile mogłam, oglądałam filmy po angielsku, słuchałam muzyki. Vagaru zmieniło moje podejście, miałam wrażenie że chłonę język. Czekałam na każdą lekcję na Vagaru, przeszłam też 3 miesięczną Przemianę Językową na Vagaru, filmik pewnie można gdzieś tam u was znaleźć (może powinnam nagrać jak mówię teraz). Po jakimś czasie zauważyłam, że strasznie dużo czasu poświęcam na angielski, w tamtym czasie też bardzo dużo pracowałam, byłam zmęczona, musiałam nauczyc się odpuszczać, dzięki wpisom Aggie zrozumiałam że można czasem odpuścić, że można zrobić 10 minut, obejrzeć film, albo po prostu nie robić nic i to też będzie ok. Ale u mnie nigdy nie było dnia bez angielskiego, bo nawet jak odpuszczałam dostawałam wiadomosci "możesz rozmawiać?" albo raczej "can you talk?". I tak to trwało, ta moja nauka i podróże. Co mogę powiedzieć teraz, po kilku latach z Vagaru? Ja i ten "przyjaciel" od trzech lat jesteśmy małżeństwem :) Od 3 lat po angielsku mówię codziennie o każdej porze dnia i nocy, od tematów kulinarnych, czyli gotowanie obiadu przez sprzątanie do polityki i medycyny. Nie tak dawno mówię mojemu mężowi: "Wiecz co? Uświadomiłam sobie, że ja polskiego w mowie używam może godzine tygodniowo.". Albo raczej "You know what? I realized that I only use Polish in speech an hour a week.". Czy mimo tego robie błędy? Mnóstwo! Czy znam wszystkie słowa? Ależ skąd! Nawet teraz zastanawiam się jaki błąd popełniłam w zdaniu które przed chwilą napisałam. Często mówię mojemu męzowi, że nie znam słowa i że muszę sprawdzić w tłumaczu, albo mój mąz koryguje moje wypowiedzi i każe powtarzać. Najlepsze jest to że ja po prostu mówię, z każdym, na każdy temat i nie boję się mówić, bo już tak bardo nie przejmuje się tym, czy jest poprawnie. Vagaru nauczyło mnie innego podejścia do nauki, nie chcę tu nie wiadomo jak słodzić, ale Vagaru nauczyło mnie czerpania przyjemności z nauki, moim marzeniem jest, aby Vagaru poswtało w innych językach, może sprzedacie patent? :D Ale największą nagordą za mój wysiłek jest kiedy słyszę "Aneta mówi dobrze po angielsku" albo w towarzystwie osób, które znają angielski często pada "Aneta jak powiedzieć to czy to". Nie wierzę, że stałam się osobą, którą chciałam byż przeszło 10 lat temu, tą na którą patrzyłam z zazdrością. Ja dalej się uczę, dalej pracuje, muszę przyznać że już od roku mało korzytsam z Vagaru, tłumaczę sobie to tym, że mam "przesyt", choć przyznaję, że ostatnio jestem znowu bardziej aktywna, ale chyba już co raz ciężej zainteresować mnie ciekawym tematem ;) A jaka rada płynie z mojej histori dla innych? Nie można się poddawać, to przyjdzie, to czasem samo przychodzi nie wiadomo skąd, najważniejsza jest motywacja, i to naprawdę się udaje. Osoby które znały mnie ze szkoły nie mogą uwierzyć, że tak mówię po angielsku. Trochę wiary w siebie i odnalezienie w tym przyjemności. W momencie gdy człowiek przestaje się spinać wszystko przychodzi łatwiej. Aggie, Kamil pozdrawiam serdecznie was i wszystkich którzy ciężko pracują nad Vagaru, bardzo chcicłabym spotkać się z wami na żywo i koniecznie przyprowadzić mężą :) buziaki Aneta
Podcasty Radia Wnet / Warszawa 87,8 FM | Kraków 95,2 FM | Wrocław 96,8 FM / Białystok 103,9 FM
Krzysztof Bosak mówi o trasie „Konfederacja na wakacjach”, w której organizuje spotkania z Polakami. „Jest to projekt, w którym odwiedziliśmy 18 nadmorskich miejscowości, w sumie spotkaliśmy tysiące Polaków, a ilość pozytywnych emocji, które nas spotkały, była niesamowita” – twierdzi rozmówca Tomasza Wybranowskiego. Krzysztof Bosak komentuje wydarzenia związane z protestami ruchu LGBT mówiąc, że następuje nieuchronna eskalacja. „Okazuje się, że zmiany społeczne zachodzą szybciej niż wydaje się konserwatystom starszego pokolenia, a ideologie, które są niebezpieczne, bywają agresywne i potrafią w szybkim tempie rozszerzać się na społeczeństwo” – podkreśla. W tej chwili mamy sytuację, że w pewnej części Polski, nastroje sprzyjające ruchowi LGBT są większościowe. Przekonanie, że Polska jest krajem szczególnie konserwatywnym jest przekonaniem naiwnym - mówi gość Tomasza Wybranowskiego. Jak zaznacza: W tym momencie konserwatyści znajdują się w społecznej mniejszości i każdy pogląd, który był dla nas oczywisty, wymaga kompleksowego uzasadnienia. Każde normy moralne są podważane i jeśli nie zaczniemy działać aktywnie i ofensywnie to przegramy tę walkę. Posłuchaj całej rozmowy już teraz! --- Send in a voice message: https://anchor.fm/radiownet/message
Czy w przyrodzie jest miejsce na przypadkowość? Na tak postawione pytanie większość z nas, z wyjątkiem „twardych” deterministów, odpowie twierdząco. Na istnienie przypadkowości wydają się wskazywać zarówno codzienne, jak i naukowe obserwacje otaczającego nas świata - zasadniczo nie jesteśmy w stanie przewidzieć z dowolną dokładnością przebiegu zjawisk, każdy przebieg nawet najdokładniej kontrolowanego procesu może być różny od poprzedniego, przebiegającego w „takich samych warunkach”. Przekonanie o istnieniu przypadkowości ma duże znaczenie technologiczne i praktyczne (generatory liczb losowych, kryptografia i inne systemy bezpieczeństwa przekazywania i kodowania informacji). Jeśli zgodzimy się, że w naturze daje się zaobserwować zjawiska przypadkowe, w naturalny sposób pojawia się pytanie, jakie jest źródło tej przypadkowości. Znane nam prawa fizyki klasycznej są, zasadniczo, deterministyczne. Przypadkowość w fizyce zawsze prowadzi do niemożliwości ścisłego przewidywania przyszłości. Często przywoływanym źródłem przypadkowości, a więc, w konsekwencji, nieprzewidywalności na poziomie klasycznym jest złożoność struktury układu, wynikająca z dużej liczby jego składników lub/i skomplikowanych praw rządzących ewolucją (tzw. chaos deterministyczny). Jedyne co nam pozostaje, to możliwość i uzasadnienie opisu w terminach prawdopodobieństwa, ale sama przypadkowość to skutek niedoskonałości naszych obserwacji, a nie immanentna cecha układu. Prof. dr hab. Marek Kuś Profesor w Centrum Fizyki Teoretycznej PAN i Międzynarodowym Centrum Ontologii Formalnej Politechniki Warszawskiej, gdzie pełni funkcję dyrektora. Ukończył w roku 1979 studia na Wydziale Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego, gdzie następnie uzyskał stopnie doktora i doktora habilitowanego. W roku 1995 otrzymał tytuł profesora. Pracował naukowo i wykładał na uniwersytetach w USA, Niemczech i Francji, jako profesor zaproszony. Opublikował ponad 150 prac naukowych. Jest współautorem monografii „Quantum Signatures of Chaos”. Jest współtwórcą Krajowego Centrum Informatyki Kwantowej w Gdańsku. Był Prezesem Towarzystwa Popierania i Krzewienia Nauk. Jego zainteresowania naukowe to: fizyka matematyczna, teoria procesów stochastycznych i jej zastosowania, fizyka chaosu i zjawisk nieliniowych, teoria macierzy stochastycznych i jej zastosowania do opisu zjawisk chaotycznych, podstawy mechaniki kwantowej, teoria chaosu kwantowego, informatyka kwantowa, zastosowania metod dynamiki nieliniowej i procesów stochastycznych w naukach społecznych, filozofia nauk przyrodniczych.
RAPORT ŚCIĄGNIESZ TUTAJ Składowe podcastu O badaniu odpowiedzialności społecznej - cele i założenia Metodologia badań Które przejawy odpowiedzialności społecznej klubów sportowych wypadają wśród polskich klubów szczególnie dobre i źle? Kluby z których lig wypadają lepiej? Które kluby są liderami odpowiedzialności społecznej w danej lidze? Przykłady dobrych praktyk odpowiedzialności społecznej z polskich klubów sportowych Ogólne rekomendacje na bazie badania - w tym przykład, jak ligi mogą się angażować w odpowiedzialność społeczną Podziel się z nami opinią o badaniu, rezultatach lub narzędziu na mail info@sportimpakt.org Wstęp do raportu - dla niezdecydowanych Sport w życiu wielu ludzi zajmuje szczególną rolę - budzi wielkie emocje, w związku z czym na same wydarzenia i przed ekrany regularnie przyciąga szeroką publikę. Sportowi przypisuje się wiele innych, specyficznych cech: możliwość dotarcia przez niego do grup szczególnie zagrożonych wykluczeniem społecznym, postrzega się go jako efektywne narzędzie wychowawcze, prozdrowotne, instrument do krzewienia postaw fair play. Odmienność z jaką sport wpływa na życie ludzi powoduje, że wiele instytucji (choćby Komisja Europejska) wyróżnia go wśród innych sektorów gospodarki. Przekonanie o tej roli sportu mają nie tylko wychowawcy czy trenerzy, bazują na niej również przedsiębiorcy i politycy. Kluby sportowe wpisują się w tą sieć złożonych oczekiwań, w ramach których tradycyjnie próbują łączyć cele doskonałości sportowej, cele ekonomiczne, ale również oddziaływanie społeczne. Klub sportowy jest powszechnie organizacją, która lokalnie budzi największe zainteresowanie społeczeństwa i jest w nie nierozerwalnie wpisany. Decyzje zarządu są szeroko komentowane, mieszkańcy utożsamiają się z organizacją a jej wyniki sportowe są przeżywane przez całe miasta. Sprawia to, że kluby mają uprzywilejowaną pozycję, którą można na wiele sposobów wykorzystać. Z drugiej strony, głośnym echem odbijają się przykłady złego zarządzania, problemy finansowe organizacji czy zachowania chuligańskie w trakcie zawodów. Te wszystkie cechy sprawiają, że profesjonalny klub sportowy jest szczególnie interesującą jednostką w kontekście analizy odpowiedzialności społecznej. Mimo to, nawet międzynarodowo, nie powstało wiele prób analizy tego zjawiska a tym bardziej jego podsumowania. To badanie jest pierwszą próbą analizy odpowiedzialności społecznej klubów sportowych w Polsce. Podjęliśmy ją, żeby dowiedzieć się, co w ogóle dzieje się w polskich klubach, znaleźć ciekawe przykłady zaangażowania w odpowiedzialność społeczną, a w perspektywie - dać klubom i ich interesariuszom narzędzia, umożliwiające obserwowanie zmian i podejmowanie działań w tym obszarze. Jak rozumieliśmy odpowiedzialność społeczną? Korzystaliśmy z popularnej definicji ISO 26000, która charakteryzuje ją w skrócie jako wpływ decyzji i działań (produktów, usług, procesów) organizacji na społeczeństwo i środowisko. O ile wykorzystaliśmy taką ogólną definicję, na potrzeby badania opracowaliśmy specyficzne narzędzie do analizy odpowiedzialności społecznej klubów sportowych. Uznaliśmy, że jest to niezbędne, biorąc pod uwagę przywołaną rolę społeczną klubu, jak również – wyzwania, z którymi te organizacje się spotykają. Przykładem takiego wyzwania jest liczba interesariuszy klubu sportowego: oprócz kibiców jest to między innymi organizacja zarządzająca ligą, sponsorzy, lokalna społeczność, zawodnicy, dzieci i młodzież objęta szkoleniem czy samorząd. Co jest wyjątkowego w tym badaniu? Staraliśmy się, aby cały proces badawczy był możliwie kolektywny. Zespół badaczy pochodził z pięciu uczelni, narzędzie konsultowaliśmy z przedstawicielami sektora, a w kontaktach z klubami pomogli nam przedstawiciele lig. Podczas zbierania danych kontaktowaliśmy się z klubami i wielu ich...
Kwestią sporną, która zazwyczaj potrafi na trwałe podzielić dziecko i rodzica, pracownika i pracodawcę, obywatela i państwo, są ramy naszej wolności. Wielu z nas uważa ją za niezbywalną wartość, inni twierdzą, że jest stanem umysłu. Są jednak takie osoby, dla których wolność nie jest czymś niezbędnym. Wykład prof. Wiesława Łukaszewskiego konfrontuje powszechne przekonanie o uniwersalnej potrzebie wolności z danymi, które dowodzą wyzbywania się wolności, preferencji bezradności czy sytuacji losowych. Przekonanie, że wszyscy zawsze pragną wolności nie daje się utrzymać w świetle wiedzy psychologicznej.
Przekonanie, że gra musi być fajna, ale wcale nie musi być ładna powoli przestaje już dominować na rynku. I słusznie, bo dopieszczone rzeczy są fajne. Dziś jednak postanowiliśmy pochylić się nad tymi brzydkimi kaczątkami i zadać pytanie: w jakie gry chcemy grać, ale nieszczególnie mamy ochotę na nie patrzeć? Zapraszamy do słuchania. Przy okazji czemu […]
Co decyduje o sukcesie i o porażce? (w dłuższej perspektywie) Wrodzone talenty, predyspozycje, szczęście, praca, wytrwałość? Dr Carol Dweck odkryła, że ludzi można podzielić na 2 grupy względem nastawienia wobec wyzwań i trudności: nastawienie na trwałość [fixed mind] (czyli wiara że zdolności są wrodzone i „stałe”) oraz nastawienie na rozwój [growth mind] (przekonanie że nasze cechy możemy rozwijać przez pracę). W podkaście poruszam tematy: - jakie wzorce myślenia i zachowania towarzyszom osobom z nastawieniem na trwałość, a jakie - osobom z nastawieniem na rozwój, - jak rozróżnić, które nastawienie przeważa u Ciebie, - czy obecnie uznani i szanowani artyści, badacze od początku przejawiali "zalążki geniuszu"? dostaniesz także „zadanie domowe” (spisane w notatce do podkastu na stronie: https://www.silazmian.pl/knp-28/) Zapraszam!
Każdy z nas na pewno słyszał o efekcie placebo. Ale czy wiemy, że istnieje jego przeciwieństwo? Termin nocebo, po łacinie „będę szkodzić", został wybrany przez Waltera Kennedy'ego w 1961 roku. Przekonanie o chorobie, skutkach ubocznych podanego specyfiku może rzeczywiście wpędzić w chorobę. Warto więc zadać sobie pytanie: Czy pewne choroby biorą swój początek w naszej głowie?
Od prawie 70 lat trwa dyskusja, dlaczego na najwyższych szczeblach nie chce ujawnić się informacji świadczących o istnieniu obiektów UFO. Kto obawia się tych informacji? Czy naruszają one czyjeś interesy? A może prawda na temat tego zjawiska mogłaby wywołać panikę w społeczeństwie? O tym pomówimy dzisiaj. Przekonanie, że rządy i armie ukrywają informacje o UFO pojawiło się dość szybko, bo już w latach 50-tych. Czy istnieją na świecie ośrodki władzy lub decyzji posiadające w tej kwestii konkretną wiedzę? Które rządy, służby i które armie mogą znać prawdę na ten temat? I czy w ogóle prawda o UFO istnieje? Wojsko - od niego zaczniemy. Dlaczego armie, choć badały wiele incydentów związanych z NOL, nadal uznają, że problem ten nie istnieje? Przykładem jest US Army i USAF, ale wiemy, że podobna tendencja ma miejsce w innych krajach, także w Polsce. Czego obawiają się wojskowi? Agresji ze strony UFO czy też samego faktu, że po Ziemi fruwa ktoś zupełnie bez nadzoru? Rządy - to kolejny ośrodek, który zdaje się manipulować informacjami o UFO. Dotyczy to głównie mocarstw, które zdają się zaprzeczać istnieniu zjawiska UFO. Ich postępowanie jest źródłem wielu teorii spiskowych. Czy rządy boją się, że społeczeństwo pozna mroczny sekret związany z tym zjawiskiem? Kościół katolicki i inne religie: Czy istnieje obawa, że ogłoszenie istnienia Obcych wywróci do góry nogami religię i spowoduje upadek wartości? Społeczeństwo: czy wydaje się realne, by po ogłoszeniu tego, że UFO istnieje lub Obcy odwiedzają Ziemię, zapanowała masowa panika, jak to często twierdzą niektórzy w odpowiedzi na pytanie, dlaczego ukrywa się prawdę na ten temat? Nauka głównego nurtu - ona także nigdy nie garnęła się do udzielenia jednoznacznej odpowiedzi na problem UFO. Co blokuje postępy w poznaniu tego fenomenu: jego nieuchwytność, czy może... strach naukowców przed konfrontacją z nieznanym? Rynki: jakie mogą być skutki ekonomiczne ogłoszenia istnienia Obcych na Ziemi? Czy rzeczywiście ludzie rzucą się wtedy do sklepów po mąkę i cukier? A może z teorią spiskową o tym, że ktoś ukrywa informacje o UFO, jest coś nie tak? Wszyscy wszystko wiedzą, a UFO od lat jest tajemnicą poliszynela. Czy czasami ktoś nie manipuluje tu ludzkimi umysłami, starając się odwrócić je od prawdy bardziej niewygodnej niż ukrywanie ciał kosmitów w lodówkach? W debacie udział wzięli: Chris Miekina, Nowa Atlantyda Piotr Cielebiaś, Nieznany Świat, współprowadzący debatę Marek Sęk "Ivellios", Radio Paranormalium, współprowadzący i opiekun techniczny debaty
Od prawie 70 lat trwa dyskusja, dlaczego na najwyższych szczeblach nie chce ujawnić się informacji świadczących o istnieniu obiektów UFO. Kto obawia się tych informacji? Czy naruszają one czyjeś interesy? A może prawda na temat tego zjawiska mogłaby wywołać panikę w społeczeństwie? O tym pomówimy dzisiaj. Przekonanie, że rządy i armie ukrywają informacje o UFO pojawiło się dość szybko, bo już w latach 50-tych. Czy istnieją na świecie ośrodki władzy lub decyzji posiadające w tej kwestii konkretną wiedzę? Które rządy, służby i które armie mogą znać prawdę na ten temat? I czy w ogóle prawda o UFO istnieje? Wojsko - od niego zaczniemy. Dlaczego armie, choć badały wiele incydentów związanych z NOL, nadal uznają, że problem ten nie istnieje? Przykładem jest US Army i USAF, ale wiemy, że podobna tendencja ma miejsce w innych krajach, także w Polsce. Czego obawiają się wojskowi? Agresji ze strony UFO czy też samego faktu, że po Ziemi fruwa ktoś zupełnie bez nadzoru? Rządy - to kolejny ośrodek, który zdaje się manipulować informacjami o UFO. Dotyczy to głównie mocarstw, które zdają się zaprzeczać istnieniu zjawiska UFO. Ich postępowanie jest źródłem wielu teorii spiskowych. Czy rządy boją się, że społeczeństwo pozna mroczny sekret związany z tym zjawiskiem? Kościół katolicki i inne religie: Czy istnieje obawa, że ogłoszenie istnienia Obcych wywróci do góry nogami religię i spowoduje upadek wartości? Społeczeństwo: czy wydaje się realne, by po ogłoszeniu tego, że UFO istnieje lub Obcy odwiedzają Ziemię, zapanowała masowa panika, jak to często twierdzą niektórzy w odpowiedzi na pytanie, dlaczego ukrywa się prawdę na ten temat? Nauka głównego nurtu - ona także nigdy nie garnęła się do udzielenia jednoznacznej odpowiedzi na problem UFO. Co blokuje postępy w poznaniu tego fenomenu: jego nieuchwytność, czy może... strach naukowców przed konfrontacją z nieznanym? Rynki: jakie mogą być skutki ekonomiczne ogłoszenia istnienia Obcych na Ziemi? Czy rzeczywiście ludzie rzucą się wtedy do sklepów po mąkę i cukier? A może z teorią spiskową o tym, że ktoś ukrywa informacje o UFO, jest coś nie tak? Wszyscy wszystko wiedzą, a UFO od lat jest tajemnicą poliszynela. Czy czasami ktoś nie manipuluje tu ludzkimi umysłami, starając się odwrócić je od prawdy bardziej niewygodnej niż ukrywanie ciał kosmitów w lodówkach? W debacie udział wzięli: Chris Miekina, Nowa Atlantyda Piotr Cielebiaś, Nieznany Świat, współprowadzący debatę Marek Sęk "Ivellios", Radio Paranormalium, współprowadzący i opiekun techniczny debaty