POPULARITY
To historia niezwykle trudnej miłości do kolarstwa. Skrytych pragnień, marzeń. Co kilkaset kilometrów z rezygnacją przerywana i pisana od nowa. Pełna niepowodzeń, bólu, odrzucenia. Jest identyczna jak Twoja. Dziś Różni nas jedynie etap. Niektórzy są u początku tej trasy. Inni w połowie. Ktoś spotyka mnie będąc ze mną koło w koło lub to ja jestem za Tobą. To nieistotne. Najważniejsze, że jesteś na niej. Jesteśmy. Moja trasa rozpoczęła się w 2016 roku, 99 000 km temu. To pięć beznamiętnych cyfr. Liczby nie mają emocji, choć zawsze kusi, by przez ich pryzmat szafować oceny. Dla mnie były one wówczas kluczowe. Kluczową liczbą było 109. Tyle kilogramów. Z nimi miałem okazję już biegać testując pierwszy swój zegarek sportowy. Wtedy każdy rodzaj aktywności był dla mnie błogosławieństwem. Po 4 latach walki z codziennymi napadami paniki okazało się, że bieganie z nadwagą jest na tyle męczące, że ich nasilenie się zmniejszyło. Częstotliwość także uległa ograniczeniu. Jedynie dokuczał mi ból i frustracja, bowiem utrzymanie 6 minut na kilometr było trudne. Do tego kolana. Plecy. Dwie śruby w stawie skokowym ograniczające ruchomość proszące się o chirurgiczne usunięcie. Nawet to relacjonowałem na swoim zupełnie innym kanale, na ktorym działałem od 2008 roku Pozbycie się srubek pomogło. Pozwoliło biegać pewniej. Jednak nie szybciej. Lubiłem bo, jednak więcej jak 10 km było poza moim zasięgiem. Serce chce, stawy nie. Operowana noga tym bardziej. Z resztą do dziś muszę respektować ograniczenia biegowe wynikające z tej kontuzji. Nie powinienem biegać jednorazowo więcej niż 15 km. To oznacza, że do końca życia nie zrobię maratonu, nie będę mógł biegać po plaży, ani nie wystartuje w runmagedonie. To syndrom zerojedynkowy. Albo mogę wszystko albo to bez sensu. Był piękny lipcowy wieczór po upalnym dniu. W powietrzu. Wjechałem po całym dniu do garażu w którym wśród opon zimowych stał przyprószony kurzem rower. Stał tu kilka lat. Otrzymałem go w prezencie w zamian za pomoc w nakręceniu wideo promocyjnego. Wyciągnąłem z bagażnika kompresor. Napompowałem opony i po prostu wsiadłem. Przejechałem 700 metrów i udało mi się utrzymać na tym dystansie 20 km/h. Poczułem się jakbym miał 12 lat. Tyle, że przez te 18 lat nieco się zmieniło. Stałem się sfrustrowanym, zmęczonym życiem paczkiem czerpiącym radość jedynie z jedzenia oraz każdego poranka gdy nie mam objawów nerwicy somatycznej. Dotarłem do najbliższej stacji na której pochłonąłem litr wody. Następnego dnia zrobiłem to samo. Jednak denerwował mnie fakt ograniczeń moich opon. Co to znaczy 3 atmosfery. Zamówiłem nowe. Dostosowane do wyższego ciśnienia i łyse. One pomogły. Było lżej. Dojechałem na nich z Konstancina do wsi Gassy. To był kolejny z tych ciepłych i pogodnych wieczorów z przenikliwymi promieniami złotej godziny. Minął tydzień i zadzwoniłem do przyjaciela Karola prowadzącego sklep rowerowy w Bydgoszczy. Tak stałem się właścicielem roweru za 4000 zł. Aluminium. Tiagra 2×8. Ale za to opony które mogę napompować do 8 atmosfer. To była moja ówczesna fetysz. Ciśnienie i prędkość. Prędkość, która wzrosła. W jeden dzień. Trasa Piaseczno – Obory ze średnią 30 km/h. Byłem potwornie zmęczony. Moje czarne spodenki biegowe stały się białe. Kryształy soli były na czubku nosa, włosach. Trasa okupiona była dwudniową rekonwalescencja tyłka, ud, pleców, nadgarstków, szyi. Ale w głowie czułem niesamowitą ekscytację, która na wiele godzin zajęła moje myśli i przekierowała je z hipochondrii na rower. Na problemy, które mnie nawiedziły. Największym z nich było siodełko. Kupiłem spodenki kolarskie z wkładką bez szelek, bo uważałem, że szelki to abstrakcja w połączeniu z moją figurą. To nie pomogło. Każdego dnia jeździłem i nasłuchiwałem bólu. Czasem tak silnego, że chciałem wyć. Pojawił się także stan zapalny skóry. To był etap zapisany wersalikami TO BEZ SENSU Wziąłem oddech. Kupiłem siodełko. Poszedłem do jednego z dwóch ówczesnych warszawskich fitterow. To nie pomogło. Jednak każdego jednego dnia jeździłem. Próbowałem sobie udowodnić, że dam radę. Nie poddam się, bo udowodniłbym sobie słabość. Nie jestem dzielny ani uparty, bo jestem bohaterem. Robię to z niskiego poczucia własnej wartości. Musiałbym samemu sobie powiedzieć, że zakup szosy to był zły pomysł. Założyłem nowy kanał na YouTube, o rowerach. To był wrzesień 2016. Zaraz będzie 10 lat. Mijały miesiace, zmieniałem siodełka, byłem w trzech województwach różnych speców od pozycji. Nic to nie dawało. Mimo to jeździłem, choć więcej jak 20 km to było wyzwanie. Polubiłem nawet to cierpienie. Ten stan kompletnego wykończenia za każdym razem gdy chorobliwie próbowałem udowodnić sobie, że ból przejdzie a ja osiągnę 30 km/h średniej. Tak chylił się ku końcowi pierwszy sezon. Zbiegiem okoliczności trafiłem na nową grupę na fb – ZWIFT Polska. Zauważyłem tam dziwne urządzenia do treningu w domu. Wziąłem swoją przepoconą kartę kredytową i poszedłem do Decathlonu. Kupiłem trenażer. Zainstalowałem swifta. Uznałem, że jest beznadziejny i drogi. Przesiadłem się na aplikacje do jeżdżenia po trasach wideo. Po Nicei i Belgii. W belgi trafiłem na jedyny obecny tam podjazd 10%. Skonałem. Trenażer się zablokował i nie byłem w stanie pedałować. Okazało się, że trzeba wymienić oponę. Okazało się, że z garażu w którym leżał mój pierwszy rower jest też zapyziały wiatrak. Przynooslem go. Zorientowałem się, że w profilu aplikacji po uwagę brana jest także waga. Nie była uzupełniona. Zastąpiłem domyślne 75 kg na 103. Znów postanowiłem pojechać na te górę 10%. Znów trenażer się zepsuł. Musiałem rozejrzeć wiele for by się dowiedzieć jak rozwiązać ten problem. Okazało się, że na trenażerze należy zmieniać biegi. Następnego dnia zacząłem używać przerzutek. Mimo to nie udało się dojechać na szczyt ten trasy. Po kolejnym tygodniu dojrzałem na opakowaniu, że mój trenażer sulymuluje maksimum 6 procent. Tak wróciłem na ZWIFT. Na wiosnę znów zadzwoniłem do przyjaciela że sklepu rowerowego w Bydgoszczy. Kupiłem nowy rower. Lżejszy. Karbonowy. By był bardziej karbonowy. To nie pomogło. Ból, walka o każdy kilometr. Znalazłem jednak siodełko z dziurą w środku, które troszkę odciążyło kroczę. Musieliśmy jednak podnieść i odwrócić mostek. Drugi mój sezon na rowerze to także pierwsze ustawki. Pierwsze zdjęcia. O tutaj jestem w majtkach, które założyłem pod spodenki. A tutaj kryształy. Ja tutaj, w 2018 roku nic nie rozumiałem. Nie widziałem dysonansu pomiędzy moim rowerem a wagą. Wiem, to nie jest dramatu. Tutaj nie widać otyłości, bo nie mam klasycznego brzucha. Zawsze byłem równomiernie ulany. Jedni mają chude nogi i ręce i większość rezerw zlokalizowanych wokół pasa. Inni jak ja mają tłuszcz wszędzie. To gubi. Wyglądasz z daleka niby normalnie, a w rzeczywistości wieziesz na każdym kilometrze 10 butelek wody 1.5 litrowej. Najbardziej symboliczne jest to zdjęcie z lipca 2017. Aż trafiło do mojej książki. Zrobił mi je Michał. Za co dziękuję. Pozwoliło mi ono spojrzeć z innej perspektywy. Z perspektywy, która oddaje dysonans pomiędzy mną a rowerem, którego nie widać. Od tego spotkania i wspólnej jazdy do Nowego Dworu Mazowieckiego. To był moment kumulacji. Mijało pół roku od momentu założenia tego kanału. Zaczęło się pojawiać coraz więcej głosów na temat mojego wyglądu. Jednak ignorowałem to. Mówiłem sobie, że w mojej poprzedniej branży złych słów jest zdecydowanie więcej. Jednak podczas jednego z gorszych dni ta gruba skóra stała się cieńsza. Opanował mnie wstyd. Pierwszy raz poczułem go tak dobitnie. To była kumulacja złych emocji. Obraziłem się na YouTube i postanowiłem z dnia na dzień. Musiałem zrobić bolesny rachunek sumienia. Czemu piję po każdym rowerze piwo. Czemu codziennie wieczorem jem słodycze? Dlaczego przeliczam kilometry na kostki czekolady i paczki chipsów. 8 lipca 2017 wziąłem się w garść. Oto zdjęcie pierwszego talerza. Jadłem tylko warzywa, kasze, kefir i jabłka. Do tego wyłącznie woda. Każdego dnia szedłem normalnie na rower. Robiłem 30 kilometrów na czas przez 3 dni w tygodniu. W weekend długi tlen. Szaleństwo, oddające mój charakter. Wszystko albo nic. Przez pierwszy tydzień wyłem na myśl o tym, że po pracy i po treningu nie zjem nic słodkiego. Nie kupię piwa. W tym okresie robiłem najszybsze zakupy w swoim życiu. Wiedziałem, że nie mogę przejść przez alejkę że słodyczami. Wchodzę. Na start pakuję jabłka. Na na warzywach rukolę. Obok zamrażarki i z nich biorę wszystko. Wszystkie możliwe mrożone zupy, marchewkę z groszkiem. Buraki, szpinak, fasolkę. Obok kasza gryczana w woreczkach. Vis a vis są pestki. Słonecznik i Pini i dynia. Dochodzę do lodówek, ale tak, żeby nie patrzeć na sery i serki. Porywam 6 litrów kefiru i od razu do kasy. Tak wyglądał mój posiłek każdego dnia. Nie złamałem się ani razu. Głownie dzięki temu, że miałem dobrze dobrane antydepresanty, było wyjątkowo ciepłe lato i udało mi się przełamać najtrudniejsze 21 dni. Po tych tygodniach wpadłem w nowy rytm. Udało mi się zerwać z uzależnieniem od cukru i soli. Dopiero też w tym momencie zobaczyłem, że waga drgnęła. Zjechałem o 4 kilogramy. Po miesiącu z jeszcze większą satysfakcją w restauracji prosiłem tylko o dwie sałatki bez sosów oraz dwie zupy. Nie wiem ile miałem deficytu energetycznego, bo jeszcze nie było aplikacji na telefon, które tak dokładnie by to oceniały. Jednak z perspektywy oceniam, że nie dojadałem około 1000 kcal każdego dnia. To zdjęcie spodni po 2 miesiącach. Dalej jeździłem. Niesamowicie się wkręciłem. Zrobiłem kolejne korekty ustawienia mojego roweru. Tego dnia okazało się, że straciłem już 6 kilo. Moje ciało proporcjonalnie traciło na obwodach. Okazało się, że mogę mieć już nieco niżej kierownicę. We wrześniu już zacząłem powoli wymieniać swoją garderobę, bo okazało się, że choć ja tego nie widzę, to zaczynam wyglądać jak przyodziany w strój po starszym bracie. Nawet odzież motocyklowa poszła na wymianę. 11 września 2027 moja twarz zaczęła przypominać tę obecną. Niesamowicie schudłem na policzkach. W międzyczasie były też wyjazdy służbowe. Gdy byłem odcięty od roweru brałem buty i czepek. To Barcelona i kolega, który śmieje się z mojej kolacji. Musiałem tak robić. Zapychać się warzywami i owocami. To jest 30 września. Nowy trenażer, nowe FTP, wciąż na diecie. Wciąż unikając chodzenia po sklepie. 3 grudnia już warzyłem 81,7 kilogramy. Jeszcze 2 do celu. Nowa koszula, pierwszy McDonalds – wraz z warzywami bez kury z podwójnymi warzywami. Pierwsze badanie u byłego trenera z siłowni, który po pół roku mnie nie poznał. Po tym czasie badania krwi. Zniknął nadmiar cholesterolu. Leukocyty spadły, rozjechały się czerwone krwinki, bo całkowicie przez przypadek przez pół roku byłem wege. Zgodnie z zaleceniami lekarza, raz w mięsiącu mięso. Wątróbka. Smażonego nie miałem w ustach od czerwca. Od czerwca trzymam się także wewnętrznej rozpiski treningowej. Gdy zimno, leje i wieje odpalam Zwifta. Pierwszy kieliszek alkoholu wypiłem 2 stycznia. Ta szklanka mnie zmiotła z planszy tak bardzo, że uznałem, że chyba lepiej mi bez tego. Tak tkwiłem w fanklubie kefiru. To jest mój test FTP z 8 stycznia 2018 przy 80 kg. Mogłem wrócić do delikatnego zwiększenia limitu kalorycznego, choć okazało się, że teraz spoczynkowo potrzebuję ich dziennie 2200 zamiast wcześniejszych 3000. To znaczy, że mogę więcej jeść i nie tyć, jednak tylko trochę więcej, a nie tyle co wcześniej. 12 lutego 2018 wyjechałem na tydzień by obiecać sobie, że nawet w delegacji umiem się trzymać. 24 lutego były moje pierwsze wirutialne zawody na Zwift. Nigdy się tak nie spociłem. Na tym smutnym zdjęciu, po nieudanym spotkaniu służbowym mam 79 kilo. 10 marca wyszedłem pierwszy raz na zewnątrz po zimowej przerwie. Nie wierzyłem w to jak jestem szybki pod górkę i na segmentach. Pojechałem główną drogą z Konstancina do Kalwarii i z powrotem bez zatrzymywania się. Zrobiłem personal rekord tej trasy. Nie byłem w stanie długo uwierzyć w to jak ogromną różnicę daje te 25 kilo. Okazało się, że nie boli mnie tyłek, ani ręce. Jedynie co mi dokucza bez powłoki tłuszczowej to zimno. Jakbym nie miał jeszcze jednej warstwy odzieży. Bardzo wzrósł mi też vo2 max liczony przez Garmina. Czy to dokładne czy nie, było widać przełom. Umówiłem się na ostatni już w moim życiu Fitting. Usunęliśmy wszystkie podkładki pod mostkiem by być mniej zakompleksionym. Pierwszy raz ogoliłem nogi 2 kwietnia 2018. To był etap na którym oderwałem się na moment od ziemii. Zacząłem trochę w siebie wierzyć. Zachłysnąłem się samym sobą oraz słowami, które wówczas czytałem pod swoimi filmami. Było nieco niedowierzania, bo wizualnie naprawdę byłem ciężki do rozpoznania. Sporo też w sieci jak i w realu słyszałem pytań czy nie jestem chory. Czy wszystko że mną jest w porządku. Każdy YouTuber ma swoim życiu taki okres gdy odlatuje. Ja w tym momencie byłem odleciany. Uważałem, że wiem już wszystko oraz mam wyłączność na wiedzę. Być może uważałem się za lepszego. Do czasu. Do tych zawodów. Dojechałem sam, w dodatku zdyskwalifikowany. Niesamowicie wpłynęło to wówczas na moją pewność siebie. To był taki plask z liścia w twarz. Potrzebne by zejść znów na ziemię. Nabrania pokory. Do siebie, do ludzi. Wytłumaczenia sobie samemu, że liczby i waga to nie wszystko. To czego doświadczasz jest potrzebne. To kara za brak pokory. To był rok w którym zmieniłem narrację na swoim kanale z lepszego na równego. 27 maja pierwszy raz ktoś powiedział, że mnie kojarzy. To ten Pan. Ten okres był niesamowity w moim życiu. Zauważyłem, że czuję się nie tyko fizycznie mocniejszy, ale także psychicznie. Zwróciłem uwagę na to, że nawet gdy jest lepiej to nie mam prawa nawet wewnątrz samego siebie, po cichu wywyższać się względem kogokolwiek. Nie chcę zostać kiedyś bufonem, Panem z YouTube, którego jedynym sukcesem jest to, że oddycha i schudł. Nie bądź nauczycielem. Bądź przyjacielem. Bądź sobą, Człowiekiem. Bez maski. Na tym etapie już regularnie zacząłem brać udział w zawodach. Zapisywałem się na nie, by mieć stałe bodźce i małe cele. By wreszcie dojechać z peletonem, albo dobiec. Na bieganiu też poczułem ogromna różnicę. Inne tempo, inne tętno. Inne czasy. 5 km już nie męczy, a mogę zrobić nawet 10. Zacząłem jeździć w góry. Zaliczyłem pierwsze 100 km po świętokrzyskim. Dostałem pierwsze zaproszenie na event branżowy jako Pan z YouTube. Jednak nikt nie chciał że mną działać w sposób komercyjny. Dobiłem też do momentu w którym mogłem bez przeszkód robić rocznie od 10 do 15 000 kilometrów rocznie, choć nadal dla niektórych to niedużo. Dla mnie wówczas był to absolutny kosmos. Tak jest do dziś, gdy porównuję siebie do wersji Leszka z początku. To jest moja druga w życiu sesja zdjęciowa. A to pierwszy spot, który wyprodukowałem do swojego portfolio, choć nikt go nie zlecał i nikt nie płacił. W listopadzie 2018 znów odezwała się lewa noga. Kontuzja biedowa na skutek przeciążenia, przypominająca mi o moich ograniczeniach. Zakaz biegania na 4 miesiące. Ale ten czas poświęciłem dzięki temu na rozwój formy na trenażerze. Nadal trzymałem nowy model żywieniowy oraz 79 kilo wagi walcząc teraz o lepszą wydolność. Robiłem to jeżdżąc po wirtualnych górach na Zwift. Mieszkając wówczas w Warszawie, jedyną okazją do wspinaczki był trenażer. Pojawił się także pierwszy trener, który rozpisał każdy trening dzień po dniu, sprawiając, że te 7 lat temu byłem w stanie podjechać Alpe Du Zwift w 50 minut. Pobić ten czas udało mi się dopiero w 2023 roku. Tak, bo spektakularnym przyroście formy po redukcji masy i po pierwszych dwóch latach rozwoju przychodzi załamanie. Masz 85% formy, a poprawa o te kolejne 15 procent staje się wykładniczo trudne. Każdy jeden wat czy kilometr na godzinę jest trudniejszy do osiągnięcia. Byłem tym rozczarowany. Ogółem przełom 18 i 19 roku był trudny. Musiałem przyjmować wyższe dawki SSRI, po wcześniejszym zmniejszeniu. Połączyło się to z momentem zwątpienia w dietę. Zaczęły znów pojawiać się słodycze. Najpierw raz w tygodniu, potem trzy. Oczywiście wciąż trenowałem, jednak przeddzień pierwszego w moim życiu duathlonu zorientowałem się, że przekroczyłem moje wcześniej wywalczone 80 kg. Dwa ilo. Smutek i słodycze. Czy to przypadkiem nie koreluje że sobą? Start nowego sezonu był dla mnie momentem walki o powrót do rytmu z którym na moment zerwałem. Podwójna walka, bo z depresją, która siedzi Ci na karku i dociążą, mocno trzymając Cię na poziomie gruntu, próbując wbić w ziemię. Weryfikując Twoje przeświadczenie, że można żyć na linii wiecznie wznoszącej. Rumia płacz Przełomowym dla mnie momentem na YouTube był 5 lipca 2019. Po tym filmie zrozumiałem, że nie liczy się ilość filmów, tylko jakość. Od tego momentu publikuję raz w tygodniu, ale materiały lepsze. Lepiej zmontowane. Takie, którym poświęcam 10 roboczogodzin a nie dwie. Naprawdę, wcześniej poświęcałem temu dwie. Prowadząc jednocześnie trzy kanały. Doszedłem do wniosku, że mogę na raz zając się tylko jednym. Tym. Z tego też powodu przestałem zajmować się motocyklami, przekazując Jednoślad.pl w ręce Kogoś kto zrobi to lepiej ode mnie. To z ogromną korzyścią nie tylko dla moich Widzów, ale także dla siebie. Bo mogłem więcej jeździć. Więcej kręcić. Jednak większa liczba kilometrów nie sprawiła, że stałem się szybszy. Nie. Zatrzymałem się na tym samym poziomie. Na długie miesiące. Nie rozumiałem jeszcze, że jazda na rowerze to jak montaż wideo. Więcej nie równa się lepiej. Mniej równa się lepiej. Jeśli chcę się dalej rozwijać to musze zadbać o jakość jazdy. Dlatego też nie raz mówię na głos, że jeśli Twoim priorytetem jest rozwój kondycji to nie zawsze możesz jeździć dużo a lekko. Jednak na tym etapie potrzebowałem więcej odpoczynku, tym bardziej, że zacząłem startować w triathlonie i pokazywać to w formie wideo. To był najtrudniejszy start w życiu, który cudem ukończyłem gdy na Bałtyku sztorm. Tutaj poczułem jak ciężko jest łączyć tyle dyscyplin i, że każda z nich jest poświęceniem tej drugiej. Jednak te zawody poraz kolejny nauczyły mnie pokory do życia, zdrowia, natury, innych ludzi oraz nabrać dystansu do liczb, swoich możliwości. Dowiedziałem się, że najgorsze są autooczekiwania. Planowanie. Bóg się śmieje słysząc o Twoich planach? Tak to było? Nie sądziłem, że jedne zawody mogą tak odwrócić sposób patrzenia na świat. Jednak gdy jesteś naprawde blisko tragedii, wówczas wdrukowujesz sobie w głowie nowy sposób patrzenia na życie oraz ludzi, którzy są obok. Relacja z tych zawodów to był film, który pierwszy raz pozwolił mi spojrzeć inaczej na to co robię. Pokazać tyle emocji. Udowodnić sobie, że to one są dużo ważniejsze niż to co tak naprawdę widać na pierwszy rzut ka. Mówię o filmach, ale tak naprawdę to są znaczniki etapów w moim życiu. To był także moment peaku mojej przeciętnej formy. Wówczas też brałem udział w największej liczbie imprez. Udało mi się podratować takze wieloletnie zaburzenia snu. Trzymanie się przez ostatnie 2 lata stałego rytmu treningowego pomogło mi unormować zegar biologiczny, który wcześniej był strasznie rozregulowany. To pomogło tym bardziej pomogło ograniczyć epizody nerwicy, depresji, lęku uogólnionego. Też w dużej mierze wpłynęło na formę. Wówczas to było stałe 3.5 w/kg FTP. Dla osób stojących z boku to było mało. Dla innych dużo. Dla mnie zawsze średnio, ale musiałem się Tym zadowolić, bo cały czas z tyłu głowy miałem to co działo sie przed 2016 rokiem. Mimo to się nie zniechęcałem. Trzymałem się tych 6 dni treningowych. Jednej zakładki triathlonowej. 10 biegu, 220 na rowerze. Kilometr w wodzie. Bilans energetyczny na zero. Waga na zero. Vo2max 54. 29 października 2019 zrobiłem kolejną serie badań. Był niższy kortyzol, nieco niedoboru ferrytyny przez dietę roślinną. Jednak nieporównywalnie lepsze samopoczucie fizyczne że strony ukłądu pokarmowego. Nigdy nie czułem się tak lekko. Zapomniałem o wszelkich zaburzeniach mojego brzucha. Stale chodziłem też do pychiatry, który niedowierzał. Pozwolił mi na zredukowanie do zera trazodonu. Zostawiając mi jedynie niewielką dawkę inhibitorów zwrotnego wychwytu serotoniny . Po prostu ta higiena życia, odżywiania, snu, światła słonecznego, ruchu pozwoliła mojemu mózgowi funkcjonować w zupełnie innych warunkach. Serotoniny mogło być mniej. Jednak do czasu. Do momentu, gdy zaczęła się sypać moja firma. Problemy finansowe zżerały mnie od środka. Wróciła nerwica, depresja. Jedynie wieczorny wysyłek fizyczny pozwalał mi po kilkunastu godzinach dziennego napięcia zrywać łańcuch z mojej głowy. To codzienne męczenie się na trenażerze pozwalało odlatywać gdzieś obok. Ja logując się do Watopii, wylogowywałem się z problemów. Mimo to, mój lekarz zalecił mi stosowanie okresowo wyższej dawki leków. Jednak o dziwo nie doszło do wznowy bezsenności. Te leki dodają także nieco motywacji do działania na codzień, maskując epizody depresji, która odbiera siły do działania. W pewnej mierze na pewno dzięki terapii miałem więcej sił nie tylko do tego, aby tkwić w rytmie szosowym, ale też miłość do szosy przekuć na ucieczkę z branży do Prawie.PRO uruchamiając swój sklep i swoją odzież. Chwilkę potem pojawiła się ogólnoświatowa choroba wirusowa na literę C. Był zakaz jazdy na zewnątrz. Mnóstwo osób odpuszczało treningi na rzecz izolacji. Ja nie zrobiłem tego, bo wiedziałem jak ciężkie bedzie to miało konsekwencje dla mojej głowy. Wykorzystywałem każdy słoneczny dzień, narażając się na krytykę. Wówczas obowiązywał zakaz wstępu do lasów czy jazdy na rowerze gdzie indziej niż do pracy. Na wypadek mandatu woziłem dowód osobisty i maseczkę. Ale to była równia pochyła. Poziom stresu był tak silny, że wysysał że mnie wszystkie waty. W przeciągu kilku tygodni miałem wrażenie, że cofam się o miesiące. Poznałem co to znaczy. Jak wariują wszystkie wskazania. Co to znaczy wówczas zacisnąć zęby i mimo to próbować jechać dalej i się nie zatrzymywać. 2020 rok był przełomowy także dla osób, które mierzyły się z podobnymi problemami jak ja. Wielu wspaniałych ludzi doświadczyło w tym czasie mnóstwo złych emocji. Wówczas samemu sobie przysiągłem, że rezygnując z pracy w mojej poprzedniej firmie i otwierając nową będę starać się na YouTube być jednym z nas. Być dla Widzów a nie odwrotnie. Pokazywać tę moją drogę, te zbiegi okoliczności i sposoby. Zakreślać na mapie wszystkie ślepe uliczki w które wjechałem. Odkryłem jak mnóstwo dobrych ludzi mnie otacza i jak podobni jesteśmy do siebie. To dało mi jeszcze więcej energii do działania. Do cieszenia się każdym dniem na rowerze i na montażu. Stało sie też coś takiego dziwnego… przestałem sie zamykać. Przestałem się wstydzić swojej przeszłosci, choroby, nadwagi. Tego, że kiedyś uważałem się na lepszego od innych. Za pana z radia. 5 lat temu też pierwszy raz doświadczyłem spotkań na żywo. Pierwszy raz ktoś w twarz opowiedział mi swoją anaogiczną historię i powiedział, że śledzi nie od początku. Kamil, nigdy tego nie zapomnę. Tak samo jak pierwszych wspólnych ustawek bez stresu i napinki. Niejako manifestując, że każdy z nas jest ważny bez względu na wagę i wygląd a nawet liczbę subskrybentów. Wtedy też przestałem o to prosić. Okazało sie nagle, że nie jest ważna forma, tylko to jaki jesteś. Że można być akceptowanym takim jakim byłeś wczoraj, dziś i jutro będziesz. Że kolarstwo to jedynie pretekst do zmian. Bo to może być każda inna, dowolna sportowa odskocznia. W 2022 roku nastąpił jedyny w moim życiu etap podczas którego w pracy siedziałem 4 godziny dziennie. Wychodziłem o 13 lub 14, szedłem na warszawski Pl. Vogla i tam pisałem książkę. To, że ona zaczęła się pisać, było wynikiem przypadku. Po pandemii było ogromne zainteresowanie tematyką sportową. Społeczeństwo nadal było pokaleczone, mnóstwo osób postanowiło zmienić priorytety w swoim życiu. Dwie godziny dziennie spędzałem na pisaniu w cieniu, potem zawsze wsiadałem na rower i jechałem do Góry Kalwarii. Kondycyjnie od siebie wówczas niczego nie oczekiwałem. Na tym etapie jesteś w stanie bez napinki, dla siebie sporadycznie brać udział w zawodach. Pojechać pętle w okół tatr na skutek zimowych treningów na trenażerze. To był mój cel i udało się spełnić wszystkie te marzenia. Postawić grubą kreskę i zamknąć ten etap książką pisaną dla Wydawnictwa Znak z Krakowa. Zaakceptowałem samego siebie jakim jestem, ale zajęło to 5 lat. Z czego pierwszy był najważniejszy. A pozostałe 4 to jedynie retrospekcyjna kontrola samego siebie poprzez niezmienną konsekwencję pomimo zawirowań. Z okazji 60 000 km kupiłem nowy rower i wróciłem na 3 dni tam, gdzie pierwszy raz zobaczyłem na żywo góry. Do Kielc. Każdego jednego poranka konsumując wszystkie wyrzeczenia podczas pierwszych tysięcy, które było bolesną inwestycją. Wraz z wydaniem przez Wydawnictwo mojej książki strzeliło 70 000 km jednak bez spektakulatnych sukcesów. Musiałem sobie przetłumaczyć, że constans, stałość to też sukces. Bo wiele momentów zmęczenia kusiło, by na jakiś czas odpuścić. Przestać kręcić kolejne kilometry. Po co znów walczyć na zawodach czy górach. Zwiftowych i realnych, skoro nie widać poprawy. To był ten moj osobisty sufit, którego przez wiele lat nie mogłem przekroczyć. Niby nie chciałem, ale może nie umiałem? Niekiedy było mi z tego powodu trochę smutno, widząc lepszych, szybszych, lepiej zbudowanych. Kolejny rok męczę te alpy i dalej nie mogę złamać 50 minut? Mt. Ventoux na Zwift w 81 minut? Co to jest? Włączają mi się do dziś takie fazy. Głeboko skryte kompleksy wychodzą na wierz. I są tym silniejsze, im masz więcej stresu i zmęczenia w głosie. Zbiegło się to w tym okresie wraz że spadniem mojej aktywności w Social Mediach. Stale, co tydzień publikowałem wciąż poradniki na YT, jednak z weną było ciężko. By temu przeciwdziałać, w okresie zimowym zacząłem latać do Hiszpanii. Naładować się słońcem. Odkryłem kompletnie nowe tereny. Dowiedziałem się, że także w styczniu 2023 można się spalić. Zarówno na skórze, jak i kondycyjnie. Przez to udało mi się odrobinę wyrwać że stagnacji formy. Jednak to było mimowolne. Ponieważ priorytetem wciaż było i jest zdrowie psychiczne. Ale zauważ – poraz kolejny okazuje się, że to jest bardzo sztywna korelacja. Dokładnie tak samo jest z wagą. Momentami ważyłem 77 kg, by potem wejść na 80. Wystarczy tylko kilka gorszych tygodni, by znów przekonać się, że stan umysłu odpowiada także za stan lodówki. Z kolei słońce, większy poziom aktywności paradoksalnie redukuje apetyt. Jesteś w stanie znowu odmawiać sobie słodyczy. Aktualnie też jestem po roku bez absolutnie ani jednego piwa. Zszedłem z 16 procent tłuszczu na 13. Okazało się, że zaczynam poprawiać wszystkie wcześniejsze personal recordy. Przehyba, Obidza, Rates. A to niby tylko 3% tłuszczu. I znów ten wyrzut serotoniny, bo wyszedłem z błotka i kolejnego rocznego epizodu depresji przebijając 99 000 km. Oczywiście dziś także bywają gorsze momenty, bo perfekcjonizmem jest oczekiwanie wyłącznie dobrych momentów. Wyłącznie wzrostu formy. To nie będzie tak, że zawsze będę lepszy na przestrzeni sezonu, roku, czy dziewięciu. Każdy kilometr jest po coś. Jeden z nich będzie szybszy. Drugi zaliczysz podczas drogi powrotnej że ślepej uliczki. Kolejny by zrozumieć czym jest pokora i jak wyglada zachłyśniecie się swoją zajebistością. Pośrodku tej kariery otrzymujesz z otwartej ręki w twarz czy wbić się w ziemię i zrozumieć, że najważniejsze jest to czego nie widać. By z bliska przekonać się, że te cyfry bez narracji nic nie znaczą. Nie mówią ile każda z nich kosztowała Ciebie wysiłku, łez czy przekleństw. Ile razy uznawałeś(aś), że to kompletnie bez sensu, zawłaszcza gdzy wszyscy wokół Cię krytykują za to co widać. A nie za to co jest skryte w cieniu. Kiedy wiesz, że się z Ciebie śmieją, lub gdy spotykasz kogoś, kto traktuje Cię jak gorszego. Gdy ryczysz w sklepie jak małe dziecko przechodząc obok półki ze słodyczami. Albo gdy poza sportem w Twoim życiu dzieje się wiele złego, co tak niesamowicie podcina skrzydła. Gdy uznajesz, że nie tylko ten rower nie ma sensu, ale całe Twoje istnienie. Albo kiedy poziom stresu jest tak silny, że degraduje Twoją formę do cna. Kiedy zaciskasz zęby z całych sił by móc na nowo ruszyć pod tę cholerną górka słysząc w tle tylko niemy śmiech. To jest ta niewidoczna walka każdego z nas na kazdym kilometrze. Każdy z nich rzuca światłocienie. Ja dziękuję moim Widzom za te niespełna 100 000 km razem. Być normalnym
„Obudzić inwestycje”, czyli co zrobić by w Polsce było więcej inwestycji? Planowałem nieco inny temat, ale byłem w piątek na zamkniętym spotkaniu dla czytelników serwisu XYZ – debata w temacie budzenia inwestycji w Polsce z gościnnym udziałem Ministra Finansów. A stara zasada mówi – im bardziej zamknięty event, tym lepiej, bo w takich miejscach ludzie są bardziej szczerzy niż na konferencjach prasowych. Poszedłem, posłuchałem i nie było na sali innego blogera, więc chętnie opowiem Wam o kilku ciekawych punktach widzenia, które usłyszałem!Może przydać się inwestorom, bo chociaż temat głównie dla przedsiębiorców, to jednak spotkanie było a giełdzie, bo koniec końców chodzi o pieniądze i to naprawdę duże. W tym odcinku:- kilka subiektywnych refleksji ze spotkania z ministrem finansów- o co chodzi z tym budzeniem inwestycji w Polsce- i na koniec ten sam patriotyzm gospodarczy, ale różne spojrzenia.Analiza od XYZ: https://xyz.pl/obudzic-inwestycje/ Newsletter podcastu: Nic za darmo ExtraFinansoweksiazki.pl - znajdziesz tu najlepsze książki o finansach i inwestowaniu
“Tworzenie firmy to zawsze świadczenie usług lub dostarczanie produktów, które dają wartość i zmieniają życie ludzi. Nie wolno o tym zapomnieć” - mówi kolejny gość audycji “Biznes bez Lukru”.W środę, 1 października, zapraszamy Cię na premierę, w której w roli głównej wystąpi Tomasz Dalach – współtwórca i były CEO serwisu Gruper pl. Dziś mentor liderów w Ocean Capital oraz m.in. wykładowca Executive MBA na Uniwersytecie Warszawskim. W szczerej rozmowie z Tomaszem wracamy do początków jego biznesowej drogi – od składania komputerów w rodzinnym mieście jeszcze w czasie, kiedy był nastolatkiem, przez spektakularny sukces Grupera, aż po trudne decyzje związane z inwestorami i kolejnymi przedsięwzięciami. Nasz rozmówca dzieli się z nami doświadczeniami, które pokazują, jak wygląda budowanie firmy ecommerce w zawrotnym tempie, z całym ryzykiem i odpowiedzialnością za setki pracowników. Opowiada też o sile relacji w biznesie, o tym, czego nauczyła go konkurencja z globalnymi graczami i dlaczego mentoring stał się dziś jego naturalną misją. To rozmowa o odwadze, zmianie i szczęściu – bo jak sam podkreśla Tomasz, prawdziwy sukces przedsiębiorcy mierzy się nie tylko wynikami, ale i poczuciem spełnienia. Obejrzyj jej zapowiedź już dziś ▶️
Zapraszam do wysłuchania rozmowy, w której mówimy o książce Sašy Stanišića "Skąd". A poza tym (a nawet - przede wszystkim!) Natalia opowiada o tegorocznym rozkładzie jazdy Bucha.
Lektor: Jakub Rutka☛ Instagram: / jakubrutka ☛ TikTok: / jakub_rutka Written by Jake WickContent is available under CC BY-SAŹródło:https://creepypasta.fandom.com/wiki/I_Went_to_the_Address_On_My_Fake_IDODWIEDŹ NASZ SKLEP NA WWW.MYSTERYTV.PLZamów unikatowe audiobooki i soundtracki!
Daniel był aktorem w lokalnym teatrze. Nikt nie przypuszczał, że kilka godzin przed występem, dokonał czegoś strasznego...Instagram @konradshymanskyhttps://www.instagram.com/konradshymansky/Autor podcastuKonrad SzymańskiOpracowanieMagdalena JabłońskaŹródła: https://ntpd.eu/epkKEkontakt/współpraca: codypresents@gmail.com
Sprawa z mieszkaniem Nawrockiego i opieką nad panem Jerzym to skandal - mówiła w "Expressie Biedrzyckiej" kandydatka na prezydenta RP, Joanna Senyszyn. Profesor oceniła, że gdyby Nawrocki opiekował się swoimi dziećmi tak jak starszym panem "podszedłby siedzieć". Więcej o sprawie, a także o ostrych słowach Andrzeja Dudy ws. łamania konstytucji - w najnowszym odcinku. Zapraszamy!
Jezus nie czekał, aż Zacheusz zrozumie swoje błędy. Nie wymagał naprawy życia, zanim przyszedł na kolację. Poszedł. Zatrzymał się. Zobaczył serce. Właśnie tak zaczyna się Ewangelia – nie od zmian, ale od obecności w życiu drugiego człowieka. Wesprzyj nas: https://patronite.pl/lifepodcast
- Nie wiem, jak zachowa się Rafał Trzaskowski. Jest twardym zawodnikiem i jeszcze wszystko jest możliwe. Z pewnością moją noga nie stanęłaby w Republice i u braci Karnowskich. Oni nie reprezentują mediów. Ich instytucje nie mają nic wspólnego z dziennikarstwem - mówił w Polskim Radiu 24 europoseł KO Borys Budka.
- Cieszę się, że pan Tusk dostrzegł, że migranci, którzy są na granicy wschodniej, to ludzie, którzy zostali dowiezieni przez Łukaszenkę i Putina. Kiedy myśmy to mówili u początku wojny i przy ogromnych szturmach i niebezpieczeństwie dla polskich żołnierzy i służb mundurowych, straży granicznej i policji, to rozmowa była zupełnie inna - powiedział w Polskim Radiu 24 Przemysław Czarnek (Prawo i Sprawiedliwość).
„Poszedłem w odstawkę” – mówią mężczyźni, którzy czują, że przestali być potrzebni swoim żonom. Albo stali się mniej ważni, niż wspólne dzieci. Co jest pod spodem? Kto i co powinien zrobić, by zmienić ten stan? I czy "odstawka" nie bywa przypadkiem wyborem lub efektem własnych działań?Aga Rogala Plus to dodatkowy podcast na Spotify dla moich Patronów z odpowiedziami na ich pytania. Zwłaszcza na temat nastolatków.Zostań moim Patronem na https://patronite.pl/agarogala i daj sobie jeszcze więcej wsparcia :)NOWA KSIĄŻKA "Jak budować związek, który ładuje baterie? Trzy rzeczy, bez których ani rusz!" tutaj A "Poukładaj to sobie w głowie. 100 maili do ciebie o rodzicielstwie i partnerstwie" wyd. Mamania ciągle w sprzedaży. :)Zapisz się na NEWSLETTER, który co tydzień inspiruje kilkanaście tysięcy osób!Pozostańmy w kontakcie!INSTAGRAM pełen wartościowych rolek https://www.instagram.com/aga_rogala.pl/FACEBOOK https://www.facebook.com/agarogalapl/#zwiazek #terapiapar #kryzyswzwiazku #małżeństwoGRA DIALOGOWA DLA PAR "UMÓWIENI- pamiętaj o kodzie "agarogala" KLIK!
Łuk. 15,11-32 (11) Powiedział też: "Pewien człowiek miał dwóch synów. (12) Młodszy z nich rzekł do ojca: «Ojcze, daj mi część majątku, która mi przypada». Wtedy on rozdzielił między nich majątek. (13) Niedługo potem młodszy syn zabrał wszystko i wyjechał do dalekiego kraju. Tam roztrwonił swój majątek, żyjąc rozrzutnie. (14) Kiedy wszystko wydał, nastał w tym kraju wielki głód i również on zaczął cierpieć niedostatek. (15) Poszedł więc i zatrudnił się u jednego z mieszkańców tego kraju, a on posłał go na swoje pola, żeby pasł świnie. (16) Pragnął najeść się strąkami, którymi karmiły się świnie, ale i tego nikt mu nie dawał. (17) Zastanowił się nad sobą i stwierdził: «Tylu najemników mojego ojca ma pod dostatkiem chleba, a ja ginę tu z głodu. (18) Wstanę i pójdę do mojego ojca i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciwko niebu i względem ciebie. (19) Już nie jestem godny nazywać się twoim synem. Uczyń mnie choćby jednym z twoich najemników». (20) Wstał więc i poszedł do swojego ojca. A kiedy jeszcze był daleko, zobaczył go ojciec i ulitował się. Pobiegł, rzucił mu się na szyję i ucałował go. (21) Syn mu powiedział: «Ojcze, zgrzeszyłem przeciwko niebu i względem ciebie. Już nie jestem godny nazywać się twoim synem». (22) Wtedy ojciec powiedział do swoich sług: «Szybko przynieście najlepszą szatę i ubierzcie go. Włóżcie mu pierścień na rękę i sandały na nogi. (23) Przyprowadźcie tłuste cielę i zabijcie je. Będziemy jeść i bawić się, (24) bo ten mój syn był umarły, a znów ożył, zaginął, a odnalazł się». I zaczęli się bawić. (25) Tymczasem jego starszy syn był na polu. Gdy wracał i był już blisko domu, usłyszał muzykę i tańce. (26) Przywołał jednego ze sług i pytał go, co się wydarzyło. (27) On mu odpowiedział: «Twój brat wrócił i ojciec zabił tłuste cielę, bo odzyskał go zdrowego». (28) Wtedy rozgniewał się i nie chciał wejść. Wyszedł więc ojciec i zachęcał go do wejścia. (29) Lecz on powiedział do ojca: «Tyle lat ci służę i nigdy nie przekroczyłem twego polecenia, ale ty nigdy nie dałeś mi nawet koźlęcia, abym się mógł zabawić z przyjaciółmi. (30) A gdy wrócił ten twój syn, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, zabiłeś dla niego tłuste cielę». (31) On mu odpowiedział: «Dziecko, ty zawsze jesteś ze mną i wszystko, co moje, należy do ciebie. (32) Przecież trzeba się bawić i radować, bo ten twój brat był umarły, a ożył, zaginął, a odnalazł się». Nauczanie z dnia 16 marca 2025
Opowieść o naczycielce z byłej NRD. Wartościowe, nie tylko dla nauczycieli. Polecam Państwu nową książkę Judith Schalansky. przekład
Zapraszam do wysłuchania audycji o głośnej w Niemczech książce Jenny Erpenbeck "Iść, szedł, poszedł". Książka momentami bardz poruszająca, chociaż czasami może za bardzo? O książce rozmawialiśmy w czasie ostatniej edycji (2024) klubu czytelniczego Buch, czyli książka. przekład
Państwowa Komisja Wyborcza przyjęła sprawozdanie finansowe Prawa i Sprawiedliwości. Zdaniem Karoliny Pawliczak z Koalicji Obywatelskiej przewodniczący PKW chciał, żeby sprawa zakończyła się po myśli PiS. - A do społeczeństwa płynie sygnał, że można kraść, można wydawać bezprawnie publiczne pieniądze na kampanię wyborczą i nie ponosić z tego tytułu żadnej odpowiedzialności - powiedziała posłanka w Polskim Radiu 24.
Kolejny trup znaleziony w łóżku księdza. Niestety to nie fake, ale polska rzeczywistość. Najpierw Dąbrowa Górnica, potem Sosnowiec, teraz Drobin, a Ksiądz Kobyliński zapowiada kolejne skandale, bo około 60 % księży to geje– pytanie co na to Polacy? I czy kochanek księdza, który zmarł na jego łóżku, poszedł do nieba? #IPPTV #KtórędyDoNieba #Biblia #katolicyzm #kler ----------------------------------------------------
Bohaterką reportażu jest Wanda Traczyk-Stawska, ps. "Pączek”. W powstaniu warszawskim była łączniczką.
Poznaj więc i zobacz, jak złą i gorzką jest rzeczą, że opuściłaś Pana, swojego Boga, i nie ma u ciebie bojaźni przede mną. Jr 2,19 Gdy młodszy syn wydał wszystko, nastał wielki głód w owym kraju i on zaczął cierpieć niedostatek. Poszedł więc i przystał do jednego z obywateli owego kraju, a ten wysłał go do swej posiadłości wiejskiej, aby pasł świnie. Łk 15,14-15
Wasze ulubione besties czytają historie podesłane przez obserwatorów
Poszedł więc Mojżesz z Aaronem do faraona i rzekli do niego: Tak mówi Pan, Bóg Hebrajczyków: (…) Wypuść lud mój, aby mi służył! 2 Mż 10,3 Chrystus wyzwolił nas, abyśmy w tej wolności żyli. Stójcie więc niezachwianie i nie poddawajcie się znowu pod jarzmo niewoli. Ga 5,1
Funkcjonariusze, którym postawiono zarzuty nie przekroczyli uprawnień, a jeśli już, to minimalnie. Najważniejsze jednak, że byli skuteczni - mówi publicysta.
(00:00) Co tam u nas słychać? (07:00) Jakie macie następne plany na merch podcastowy? (09:10) Skąd fascynacja Borysa deskorolką? (12:55) Czy macie jakieś marzenia które chcieli byście spełnić (21:20) Czy AI jest wstanie policzyć, kto wypowiedział więcej słów, we wszystkich odc podcastu? (22:17) Kiedy Rock zagości w Zgrzycie? - Kanał zero. Pyrkon i Pixel Heaven (26:56) Która gra wywarła na was takie wrażenie, że po jej skończeniu nie mogliście jeszcze długo przestać o niej myśleć? (33:40) Gdyby rzeczywiście kiedyś miałoby nie być Internetu przez pół roku, to co byście robili przez ten czas? (36:11) Growa kupka wstydu (39:00) Wypalenie zawodowe (43:27) Patologie w giereczkowie (59:39) Jak oceniacie polski gamedev i jego pozycję na tle innych? (01:04:21) Jak sobie radzicie z rozpoznawalnością w miejscu publicznym (01:06:19) Książki, filmy czy gry? (01:08:07) Złoty czas dla gier? PIXEL HEAVEN 2024 https://pixelheavenfest.com Pyrkon https://pyrkon.prowly.com Grupa Rock i Borys na FB - https://www.facebook.com/groups/805231679816756/ Podcast Remigiusz "Pojęcia Nie Mam" Maciaszek https://tinyurl.com/yfx4s5zz Shorty Rock i Borys https://www.facebook.com/rockiborys https://www.tiktok.com/@borysniespielak Serwer Discord podcastu Rock i Borys! https://discord.com/invite/AMUHt4JEvd Słuchaj nas na Lectonie: https://lectonapp.com/p/rckbrs Słuchaj nas na Spotify: https://spoti.fi/2WxzUqj Słuchaj nas na iTunes: https://apple.co/2Jz7MPS Program LIVE w niedzielę od osiemnastej - https://jarock.pl/live/rock Rock i Borys to program o grach, technologii i życiu
"Godziliśmy się na pewne rozwiązania, które wynikały z pierwotnej koncepcji Zielonego Ładu. Natomiast on poszedł za daleko i na to zgody nigdy nie było" - tak w Porannej rozmowie w RMF FM Małgorzata Gosiewska odpierała zarzuty, że Prawo i Sprawiedliwość zaakceptowało wcześniej koncepcję Zielonego Ładu, przeciwko któremu teraz protestuje.
Mat. 25,14-30 (14) Będzie wtedy podobnie jak z człowiekiem, który wybierał się w podróż. Przywołał swoich służących i przekazał im mienie. (15) Jednemu dał pięć talentów, drugiemu dwa, a trzeciemu jeden — każdemu według jego możliwości. Potem wyjechał. (16) Sługa, który wziął pięć talentów, zaraz poszedł, zaczął nimi obracać i zyskał dalsze pięć. (17) Podobnie sługa, który wziął dwa, zyskał dalsze dwa. (18) Ten natomiast, który wziął jeden talent, odszedł, wykopał w ziemi schowek i ukrył pieniądze swojego pana. (19) Po dłuższym czasie pan wraca i wzywa służących do rozliczeń. (20) Ten, który otrzymał pięć talentów, przyniósł dalsze pięć i oznajmił: Panie! Powierzyłeś mi pięć talentów. Proszę — zyskałem dalsze pięć. (21) Pan na to: Wspaniale, dobry i wierny sługo! Okazałeś się wierny w paru sprawach, teraz postawię cię nad wieloma. Wejdź, wesel się razem ze mną. (22) Następnie przyszedł ten, który otrzymał dwa talenty. Panie — powiedział — powierzyłeś mi dwa talenty. Zobacz, zyskałem dalsze dwa. (23) Pan odpowiedział: Wspaniale, dobry i wierny sługo, okazałeś się wierny w paru sprawach, postawię cię teraz nad wieloma. Wejdź, wesel się razem ze mną. (24) W końcu zjawił się ten, który dostał jeden talent. Panie — powiedział — przekonałem się, że jesteś twardym człowiekiem. Żniesz, gdzie nie posiałeś, zbierasz, gdzie nie rozsypałeś. (25) Przestraszyłem się więc. Poszedłem i ukryłem twój talent w ziemi. Zwracam to, co twoje. (26) Wtedy pan odpowiedział: Zły i leniwy sługo! Byłeś świadom, że żnę, gdzie nie siałem, i zbieram, gdzie nie rozsypałem. (27) Trzeba więc było powierzyć moje pieniądze bankierom, a ja po przyjeździe odebrałbym je z zyskiem. (28) Zabierzcie mu ten talent i dajcie temu, który ma dziesięć talentów. (29) Każdy bowiem, kto ma, otrzyma więcej i będzie miał w nadmiarze, a temu, kto nie ma, zabiorą i to, co ma. (30) A nieużytecznego sługę wyrzućcie na zewnątrz, w ciemność. Tam będzie płacz i zgrzytanie zębami. Nauczanie z dnia 25 lutego 2024
Wajda, Polański, Has - we Wrocławiu kręcili filmy najwięksi, a tamtejsza Wytwórnia Filmów Fabularnych świętuje w tym roku 70-lecie istnienia. - Właściwie nie ma polskiego reżysera, który tutaj przynajmniej jednego filmu by nie zrobił - powiedział w Dwójce Robert Banasiak, dyrektor WFF.
Całość TYLKO w aplikacji Onet Audio. Subskrybuj pakiet Onet Premium i słuchaj bez limitu. Donald Tusk poszedł do prezydenta ze swoim kubkiem kawy i teczką dokumentów. Poszedł też z przygotowaną armią ministrów. Każdy wiedział, co i kiedy ma mówić. Ale co ważne — wiedzieli też, czego nie mówić, bez wcześniejszej konsultacji z premierem, nawet jeśli prezydent będzie pytał. Jeśli więc Andrzej Duda miał nadzieję, że Tusk przyjdzie do pałacu „z marszu”, bez przygotowania — to się grubo pomylił. - Stary, polityczny wyjadacz Donald pokazał prezydentowi, jak robi się politykę na poważnie — mówią rozmówcy Aleksandry Pawlickiej i Arlety Zalewskiej, autorkom „Wyborów Kobiet”. W najnowszym programie dziennikarki rozmawiają o kulisach pierwszej Rady Gabinetowej, którą zwołał prezydent po zmianie w fotelu premiera. W części „Newsy, plotki, kulisy…” rozmawiają też o tym, co dzieje się w Ministerstwie Edukacji. Właśnie w tych dniach ministra Barbara Nowacka planuje rewolucję na listach lektur, ale też w podstawie programowej i lekcjach religii. Wokół tych zmian szykuje się w Sejmie kolejna awantura, tym razem ideologiczna. W kolejnej części programu w studiu "Wyborów Kobiet" pojawi się ministra zdrowia, Izabela Leszczyna. Padnie seria pytań dotyczących tabletki „dzień po” oraz zmian, które czekają polskich pacjentów. Donald Tusk w „100 konkretach na 100 dni rządów” był bardzo konkretny, pytanie więc, na jakim etapie są dziś te obietnice. W rządzie słychać, że Izabela Leszczyna jest skrojona na to ministerstwo, bo jak mało kto - jest w stanie wziąć na klatę trudy i wyzwania, które stoją przed każdym, kto tam wchodzi. Do tego ma świetne relacje z Donaldem Tuskiem, które na tym odcinku będą konieczne. Zapytamy więc o kulisy tej nominacji, czyli czym Donald Tusk skusił ją, by właśnie tę pracę wzięła. „Wybory Kobiet” to nowy, wspólny podcast Aleksandry Pawlickiej z „Newsweek” i Arlety Zalewskiej z „Faktów” TVN. To dyskusje z politykami, gorące komentarze, analiza bieżących wydarzeń, a wszystko z perspektywy kobiet. Podcast dostępny jest na: newsweek.pl, onet.pl, Onet Audio oraz w TVN24 GO. #płatnawspółpraca
Jeden z naszych czytelników miał potrzebę, by wykonać przelew na pół miliona ze swojego konta bankowego. W XXI wieku to powinna być przysłowiowa bułka z masłem. Ale niestety nie była. W celu wykonania przelewu klient został zaproszony do placówki, a tam… został odesłany z kwitkiem. Jak to możliwe? Czyta Maciej Samcik
Kup se książkę: zarubieza.pl/ksiazka Zapraszam na moje soszjale, gdzie wrzucam dodatkowe materiały: https://www.instagram.com/zarubieza/ https://www.facebook.com/Za-Rubie%C5%BC%C4%85-109949267414211/ I jeszcze twitter: https://twitter.com/mioszszymaski2 Jeśli chcesz wesprzeć moją twórczość, to zapraszam tutaj: https://patronite.pl/miloszszymanski buycoffee.to/miloszszymanski
Tomasz Brożyna to pochodzący z podkieleckich Bieliny Olimpijczyk z Atlanty i Aten specjalizujący się w kolarstwie szosowym. Wielokrotnie stawał na najwyższym stopniu podium mistrzostw Polski, a także z powodzeniem startował w Tour de France i wielu innych wyścigach w kraju i za granicą. W ślady ojca poszedł syn Piotr, który obecnie jest zawodnikiem zawodowej grupy Voster ATS, a także startował w mistrzostwach Europy i świata w kolarstwie.
Ktoś w sztabie partii rządzącej najwyraźniej uznał, że "mityczne centrum" nie istnieje. Tymczasem to ono tłumnie poszło zagłosować - mówi redaktor naczelny portalu mpolska24.pl.
Paweł Kukiz opowiada o swoim zaangażowaniu politycznym jako numer jeden na liście Prawa i Sprawiedliwości w Opolu.Mówi też o sytuacji sądownictwa w Polsce i o negatywnych skutkach systemu partyjnego. Opisuje również swoją karierę polityczną i współpracę z Jarosławem Kaczyńskim, wyrażając nadzieję, że będzie ona kontynuowana. W dalszej części rozmowy poruszono tematy związane z polityką i historią Polski. Paweł Kukiz krytykuje partię Platformę Obywatelską oraz media, twierdząc, że w Polsce nie ma wolnych i rzetelnych mediów. Kukiz mówi również o polsko-ukraińskich relacjach oraz kwestiach takie jak przewóz zboża i nielegalna praca Ukraińców w Polsce. Porusza też temat ekshumacji poległych w trakcie Rzezi Wołyńskiej.
Jeśli, zamiast pokoju w hotelu, lubicie wynająć całe mieszkanie w czasie zagranicznego wypadu - mamy złe wiadomości. Będzie o to coraz trudniej. Największe obostrzenia właśnie wprowadza Nowy Jork, który wytoczył ciężkie działa przeciw najmowi krótkoterminowemu. W efekcie tysiące rezerwacji zostało anulowanych, a ruch przeniósł się do systemów rezerwacyjnych hoteli. A większy popyt na pokoje hotelowe, to jeszcze wyższe ceny. Władze Nowego Jorku w zakazach poszły najdalej, ale sposobów jak ukrócić najem mieszkań turystom poszczególne miasta wymyślają coraz więcej. Również te miasta, do których najchętniej jeździmy i latamy na weekendowe wypady. Sponsorem odcinka jest OANDA TMS Brokers.
"Poszedłem do korwinistów i konfederatów. Na początek? Dużo cukru. A potem rozgrywki polityczne, intrygi, kochanki, noce na barze, nazistowskie piosenki. Wbiłem się w szeregi chłopców, którzy maszerują równo, zauroczeni wizją wolności totalnej. A jeśli na końcu tego marszu czeka nas Polska totalna, w której wolność będzie tylko dla wybranych?" Marcin Kącki, jeden z najlepszych i najbardziej doświadczonych polskich reporterów, nagradzany autor takich książek jak "Białystok. Biała siła, czarna pamięć" czy "Oświęcim. Czarna zima", wraca z nowym reportażem o ludziach, którzy walczą o przejęcie władzy w Polsce. Na rozmowę z autorem zaprasza Michał Nogaś. Nowy odcinek podcastu w cyklu "Książki. Magazyn do słuchania" w sobotę co drugi tydzień. Do usłyszenia! Więcej podcastów na https://wyborcza.pl/podcast
Taki tytuł nadano badaniu przeprowadzonemu przez Międzynarodowy Komitet Badania Tortur na Białorusi. Olga Siemaszko i Paweł Bobołowicz prezentują wywiad z Panią Aliną, kierowniczką ds. komunikacji Międzynarodowego Komitetu Badania Tortur na Białorusi, w którym opowiada o pomyśle i metodologii tego badania: Ta praca jest dla nas dość nietypowa, ponieważ zwykle jako Komitet Międzynarodowy staramy się zachować jak najwięcej historii osób, które były świadkami tortur i na podstawie tych historii zwykle składamy raporty i prowadzimy badania. Oznacza to, że są to poważne dokumenty prawne używane przez organizacje międzynarodowe. Ale tym razem poszliśmy nieco inną drogą, dość eksperymentalną dla nas jako organizacji, i postanowiliśmy przygotować bardziej, można powiedzieć, swobodny dokument, badanie. Nazwałabym to nawet dyskusją, refleksją na temat bardzo bliski każdemu Białorusinowi i Białorusince – na temat zbiorowej traumy, którą jako naród przeżyliśmy w sierpniu 2020 roku. W ramach tej pracy rozmawialiśmy z 15 ochotnikami pułku im. Kalinowskiego i zapytaliśmy ich, jak wpłynęły na nich wydarzenia 2020 roku i co wpłynęło na ich decyzję, żeby walczyć za Ukrainę i wstąpić do pułku Kalinowskiego. Olga Siemaszko, szefowa Białoruskiej Redakcji Radia Wnet, przedstawia najważniejsze i najbardziej aktualne wiadomości z Białorusi
PSL utrzymuję Trzecią Drogę. Donald Tusk jest już zmęczony. PiS szykuję coś na koniec. Czego można się spodziewać po następnych miesiącach kampanii? Express Biedrzyckiej gości dr. Ewę Pietrzyk-Zieniewicz, z którą o walce o władzę rozmawia Kamila Biedrzycka. Posłuchaj całej dyskusji!
Nie czekałem na ten film. Zwiastuny mnie nie poruszyły, a recenzje nie zachęciły. Poszedłem na niego dla wspaniałej obsady i... no właśnie. Recenzja całkowicie BEZ SPOILERÓW i pierwszy raz z rekomendacją, która dotąd mi się nie zdarzyła.
"WINI ROZMAWIA" z Kubą Knapem - raperem, który kilka lat temu szturmem wszedł na scenę, zdobywając spore grono słuchaczy m.in. dzięki swojemu nietuzinkowemu stylowi nawijania. Dzisiaj, kilka lat później jest innym człowiek, a o swojej przemianie szczerze i mocno opowiada Winiemu. Ta zapowiedź powinna Wam w pełni wystarczyć. Wspieraj "WINI ROZMAWIA": https://www.patronite.pl/winiwizja Kontakt: blazej@winiego.com
Autor rozważania: kl. Mateusz Michalik Czyta: kl. Mateusz Michalik Łk 15, 1-3.11-32 W owym czasie przybliżali się do Jezusa wszyscy celnicy i grzesznicy, aby Go słuchać. Na to szemrali faryzeusze i uczeni w Piśmie, mówiąc: «Ten przyjmuje grzeszników i jada z nimi». Opowiedział im wtedy następującą przypowieść: «Pewien człowiek miał dwóch synów. Młodszy z nich rzekł do ojca: „Ojcze, daj mi część własności, która na mnie przypada”. Podzielił więc majątek między nich. Niedługo potem młodszy syn, zabrawszy wszystko, odjechał w dalekie strony i tam roztrwonił swoją własność, żyjąc rozrzutnie. A gdy wszystko wydał, nastał ciężki głód w owej krainie, i on sam zaczął cierpieć niedostatek. Poszedł i przystał na służbę do jednego z obywateli owej krainy, a ten posłał go na swoje pola, żeby pasł świnie. Pragnął on napełnić swój żołądek strąkami, którymi żywiły się świnie, lecz nikt mu ich nie dawał. Wtedy zastanowił się i rzekł: „Iluż to najemników mojego ojca ma pod dostatkiem chleba, a ja tu przymieram głodem. Zabiorę się i pójdę do mego ojca, i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Niebu i względem ciebie; już nie jestem godzien nazywać się twoim synem: uczyń mnie choćby jednym z twoich najemników”. Zabrał się więc i poszedł do swojego ojca. A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go. A syn rzekł do niego: „Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Niebu i wobec ciebie, już nie jestem godzien nazywać się twoim synem”. Lecz ojciec powiedział do swoich sług: „Przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi! Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: będziemy ucztować i weselić się, ponieważ ten syn mój był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się”. I zaczęli się weselić. Tymczasem starszy jego syn przebywał na polu. Gdy wracał i był blisko domu, usłyszał muzykę i tańce. Przywołał jednego ze sług i pytał go, co to ma znaczyć. Ten mu rzekł: „Twój brat powrócił, a ojciec twój kazał zabić utuczone cielę, ponieważ odzyskał go zdrowego”. Rozgniewał się na to i nie chciał wejść; wtedy ojciec jego wyszedł i tłumaczył mu. Lecz on odpowiedział ojcu: „Oto tyle lat ci służę i nie przekroczyłem nigdy twojego nakazu; ale mnie nigdy nie dałeś koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. Skoro jednak wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę”. Lecz on mu odpowiedział: „Moje dziecko, ty zawsze jesteś ze mną i wszystko, co moje, do ciebie należy. A trzeba było weselić się i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się”». Jesteśmy również na Youtubie: https://www.youtube.com/@rozwazania
Chciał studiować prawo, ale gdy zobaczył podręcznik do prawa rzymskiego, stwierdził, że nie ma mowy. Poszedł więc na SGH, a potem było już z górki: konsulting w BGC, budowanie pierwszego polskiego fintechu, jakim był Expander, praca w Xelionie i w Banku Pekao S.A.Teraz Adam Niewiński stoi na czele funduszu OTB Ventures, który z powodzeniem inwestuje w spółki #deeptech z branży kosmicznej. Jak do tego doszło? Zapraszamy na pierwszą część rozmowy z Adamem Niewińskim.
Autor rozważań: kl. Kacper Biłyk Czyta: kl. Mateusz Michalik Mk 5, 21-43 Gdy Jezus przeprawił się z powrotem łodzią na drugi brzeg jeziora Genezaret, zebrał się wielki tłum wokół Niego, a On był jeszcze nad jeziorem. Wtedy przyszedł jeden z przełożonych synagogi, imieniem Jair. Gdy Go ujrzał, upadł Mu do nóg i prosił usilnie: «Moja córeczka dogorywa, przyjdź i połóż na nią ręce, aby ocalała i żyła». Poszedł więc z nim, a wielki tłum szedł za Nim i zewsząd na Niego napierał. A pewna kobieta od dwunastu lat cierpiała na upływ krwi. Wiele wycierpiała od różnych lekarzy i całe swe mienie wydała, a nic jej nie pomogło, lecz miała się jeszcze gorzej. Posłyszała o Jezusie, więc weszła z tyłu między tłum i dotknęła się Jego płaszcza. Mówiła bowiem: «Żebym choć dotknęła Jego płaszcza, a będę zdrowa». Zaraz też ustał jej krwotok i poczuła w swym ciele, że jest uleczona z dolegliwości. A Jezus natychmiast uświadomił sobie, że moc wyszła od Niego. Obrócił się w tłumie i zapytał: «Kto dotknął mojego płaszcza?» Odpowiedzieli Mu uczniowie: «Widzisz, że tłum zewsząd Cię ściska, a pytasz: Kto Mnie dotknął». On jednak rozglądał się, by ujrzeć tę, która to uczyniła. Wtedy kobieta podeszła zalękniona i drżąca, gdyż wiedziała, co się z nią stało, padła przed Nim i wyznała Mu całą prawdę. On zaś rzekł do niej: «Córko, twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju i bądź wolna od swej dolegliwości». Gdy On jeszcze mówił, przyszli ludzie od przełożonego synagogi i donieśli: «Twoja córka umarła, czemu jeszcze trudzisz Nauczyciela?» Lecz Jezus, słysząc, co mówiono, rzekł do przełożonego synagogi: «Nie bój się, wierz tylko!» I nie pozwolił nikomu iść z sobą z wyjątkiem Piotra, Jakuba i Jana, brata Jakubowego. Tak przyszli do domu przełożonego synagogi. Widząc zamieszanie, płaczących i głośno zawodzących, wszedł i rzekł do nich: «Czemu podnosicie wrzawę i płaczecie? Dziecko nie umarło, tylko śpi». I wyśmiewali Go. Lecz On odsunął wszystkich, wziął z sobą tylko ojca i matkę dziecka oraz tych, którzy z Nim byli, i wszedł tam, gdzie dziecko leżało. Ująwszy dziewczynkę za rękę, rzekł do niej: «Talitha kum», to znaczy: «Dziewczynko, mówię ci, wstań!» Dziewczynka natychmiast wstała i chodziła, miała bowiem dwanaście lat. I osłupieli wprost ze zdumienia. Przykazał im też z naciskiem, żeby nikt o tym się nie dowiedział, i polecił, aby jej dano jeść. Jesteśmy również na Youtubie: https://www.youtube.com/@rozwazania
Autor rozważań: kl. Michał Grzesiak Czyta: kl. Mateusz Michalik Mk 5, 1-20 Jezus i uczniowie Jego przybyli na drugą stronę jeziora do kraju Gerazeńczyków. Gdy wysiadł z łodzi, zaraz wyszedł Mu naprzeciw z grobowców człowiek opętany przez ducha nieczystego. Mieszkał on stale w grobowcach i nikt już nawet łańcuchem nie mógł go związać. Często bowiem nakładano mu pęta i łańcuchy; ale łańcuchy kruszył, a pęta rozrywał, i nikt nie zdołał go poskromić. Wciąż dniem i nocą w grobowcach i po górach krzyczał i tłukł się kamieniami. Skoro z daleka ujrzał Jezusa, przybiegł, oddał Mu pokłon i zawołał wniebogłosy: «Czego chcesz ode mnie, Jezusie, Synu Boga Najwyższego? Zaklinam Cię na Boga, nie dręcz mnie!» Powiedział mu bowiem: «Wyjdź, duchu nieczysty, z tego człowieka». I zapytał go: «Jak ci na imię?» Odpowiedział Mu: «Na imię mi „Legion”, bo nas jest wielu». I zaczął prosić Go usilnie, żeby ich nie wyganiał z tej okolicy. A pasła się tam na górze wielka trzoda świń. Prosiły Go więc złe duchy: «Poślij nas w świnie, żebyśmy mogli w nie wejść». I pozwolił im. Tak, wyszedłszy, duchy nieczyste weszły w świnie. A trzoda około dwutysięczna ruszyła pędem po urwistym zboczu do jeziora. I potonęły w jeziorze. Pasterze zaś uciekli i rozpowiedzieli o tym w mieście i po osiedlach. A ludzie wyszli zobaczyć, co się stało. Gdy przyszli do Jezusa, ujrzeli opętanego, który miał w sobie „legion”, jak siedział ubrany i przy zdrowych zmysłach. Strach ich ogarnął. A ci, którzy widzieli, opowiedzieli im, co się stało z opętanym, a także o świniach. Wtedy zaczęli Go prosić, żeby odszedł z ich granic. Gdy wsiadał do łodzi, prosił Go opętany, żeby mógł przy Nim zostać. Ale nie zgodził się na to, tylko rzekł do niego: «Wracaj do domu, do swoich, i opowiedz im wszystko, co Pan ci uczynił i jak ulitował się nad tobą». Poszedł więc i zaczął rozgłaszać w Dekapolu wszystko, co Jezus mu uczynił, a wszyscy się dziwili. Jesteśmy również na Youtubie: https://www.youtube.com/@rozwazania
Czy papież #BenedyktXVI poszedł do nieba? Skąd możemy o tym wiedzieć? I jak my możemy tam się znaleźć? Chcesz WIEDZIEĆ? #benedettoxvi #benedykt #papież #Biblia #kościół #kościółkatolicki Masz pytania na temat Boga, Biblii, życia chrześcijańskiego, kościoła?
Czy papież #BenedyktXVI poszedł do nieba? Skąd możemy o tym wiedzieć? I jak my możemy tam się znaleźć? Chcesz WIEDZIEĆ? #benedettoxvi #benedykt #papież #Biblia #kościół #kościółkatolicki Masz pytania na temat Boga, Biblii, życia chrześcijańskiego, kościoła?
Gościem najnowszego odcinka Na Werandzie Podcast jest Błażej Zawalidroga - mąż, ojciec, a także jeden z liderów Wspólnoty „Głos Pana”, gdzie przewodzi służbie ewangelizacji. Błażej nie zawsze był blisko Boga i Kościoła - krótko po Pierwszej Komunii Świętej opuścił go na 30 lat. Co do tego doprowadziło? Jak wyglądało wtedy jego życie? Z czym się zmagał? Jaki wpływ miały na niego używki i do jakich skrajnych zachowań był w stanie się posunąć? I wreszcie - jakie wydarzenia sprawiły, że dziś nie walczy już z Kościołem, ale walczy dla Boga i ewangelizuje, głosząc o Bożej miłości? Jakie doświadczenia zmieniły jego serce i codzienność, w której żyje? W odcinku wysłuchasz wielu nietypowych, jak i niezwykle poruszających historii z ulicznej ewangelizacji. Rozmawiamy też o tym, jak wychodzić do innych i nieść im dobrą nowinę. Posłuchaj i zobacz, jak Bóg może działać w każdym i przez każdego z nas!
Materiał powstał we współpracy z wydawnictwem Świat Książki Wiedział, że to jego ostatnie chwile na wolności, wiedział, że mogą to być też ostatnie chwile jego życia. Ta świadomość sprawiła, że wystarczył jeden wieczór, aby osiwiał. Mimo tego był zdecydowany na ten krok – szedł do Auschwitz, żeby trafić za bramę obozu zamiast swojej żony. Tę prawdziwą historię w książce "Ocalona z Auschwitz. Pójdę za Tobą na koniec świata" opowiada Nina Majewska-Brown. Rodzina Kuligów – Franciszka, jej mąż Wawrzyniec oraz ich dzieci – miała nieszczęście mieszkać we wsi w okolicy obozu Auschwitz. Choć małżeństwo starało się na różne sposoby wspierać więźniów, choć zdawali sobie sprawę, co mogłoby ich czekać, gdyby Niemcy dowiedzieli się o ich działalności, to nawet w najczarniejszych snach nie śniło im się, jaka tragedia dotknie ich rodzinę, jak dramatycznie piętno na ich życiu odciśnie przypadek. – To jest książka nie tylko o dramacie rodziny Kuligów. To jest ksiażka o dramacie ludzi, którzy mieszkali wokół obozu, którzy nie pozostawali głusi na nieszczęście osób zamkniętych w Auschwitz, ale jest to również historia Jana Nowaczka, który także był więźniem Auschwitz, któremu udało się uciec z tego obozu (...) Ten człowiek ponownie złapany i ponownie osadzony wymyślił sobie, że ocali swoje życie współpracując z Niemcami, wydając po kolei wszystkich tych, którzy pomagali mu w ucieczce – mówi Nina Majewska-Brown.
Poszedł pierwszy raz na wybory. Zagłosował na Krzysztofa Bosaka. Powiedział o tym, że gaśnie i nie dożyje 50 lat. Dzisiaj ma 44. Wierzę mocniej od niego, że najlepsze jeszcze przed nim. Pomimo, że ma za sobą wiele świetnych lat. Pogadaliśmy też o zwierzętach. Niewielu gości ma więcej zwierząt ode mnie, a jak trafiła mi się taka okazja to nie chciałem jej zmarnować. Moje odcinki możesz zobaczyć w formie wideo zostając moim patronem tutaj: https://patronite.pl/www.zurnalista.pl
Jest taki serial dokumentalny na HBO Max "Anarchiści". To historia anarchokapitalistów, którzy stwierdzili, że wyjadą ze Stanów Zjednoczonych, zrobią swoją konferencję anarchistyczną w Meksyku i nazwą ją "Anarchapulco". - mówi Piotr Markiewicz w najnowszym odcinku podcastu "O serialach". Z jednej strony w tym serialu pokazane są motywacje tych ludzi, z drugiej strony widzimy od środka to środowisko, a z trzeciej strony dostajemy wiele dziwnych, a nawet absurdalnych sytuacji. Dla tych anarchistów świetną rzeczą było powstanie Bitcoina. Stwierdzili, że skoro nie jest to mainstreamowe, to trzeba z tego skorzystać. Postanowili zrobić pierwszy w Meksyku bankomat, wypłacający Bitcoiny. To naprawdę fascynująca historia. - dodaje Problemem tego serialu jest to, że nie ma w nim do końca opowiedzianych postulatów ideowych tych anarchistów. Skoro robisz dokument o anarchistach, to wyjaśnij, jakie mają poglądy i dlaczego je mają. - mówi Markiewicz. Lata temu, kiedy anarchiści organizowali protesty przeciwko Bankowi Światowemu w Waszyngtonie, robiłem o nich wielki reportaż. Poszedłem na mecz piłki nożnej, który oni organizowali. Wiesz na czym polegał ten mecz? Na totalnym stereotypie anarchistów. Nie było żadnych zasad. - mówi Bartosz Węglarczyk. Po dwóch odcinkach tego serialu zostajesz z tym samym stereotypem, który miałeś rozpoczynając oglądanie. Mam nadzieję, że w kolejnych odcinkach to się zmieni. Mimo tego zarzutu, ten serial ogląda się fantastycznie. - podsumowuje Piotr Markiewicz. Seriale i filmy, o których rozmawiamy: (1:40) - "Sandman" (NETFLIX) (2:20) - "Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy" (Amazon Prime Video) (4:15) - "John Wick 4" (6:00) - "Gwiezdne Wojny" (Disney +) (9:55) - "Willow" (Disney +) (11:15) - "The Wheel of Time" (Amazon Prime Video) (12:50) - "Mała Doboszka" (HBO MAX) (13:55) - "The Good Lord Bird" (14:30) - "Anarchiści" (HBO MAX) (20:30) - "High Crimes" (Amazon Prime Video) (22:15) - "American Gangster" (NETFLIX) (24:35) - "The Will Be Blood" (NETFLIX) (25:30) - "Heartstopper" (NETFLIX) (27:25) - "Along Came a Spider" (NETFLIX) (30:55) - "The Postcard Killings" (Amazon Prime Video) (31:55) - "Obywatel X" (HBO MAX) (34:05) - "Rap Sh!t" (HBO MAX)
Zapraszam Was do rozmowy.
Opowieść o życiu Krzysztofa Kowalewskiego, wybitnego aktora znanego z filmów Barei, Hoffmana i wielu innych. Kultowy Pan Sułek z radiowego słuchowiska i aktor teatralny oraz serialowy.