POPULARITY
To historia niezwykle trudnej miłości do kolarstwa. Skrytych pragnień, marzeń. Co kilkaset kilometrów z rezygnacją przerywana i pisana od nowa. Pełna niepowodzeń, bólu, odrzucenia. Jest identyczna jak Twoja. Dziś Różni nas jedynie etap. Niektórzy są u początku tej trasy. Inni w połowie. Ktoś spotyka mnie będąc ze mną koło w koło lub to ja jestem za Tobą. To nieistotne. Najważniejsze, że jesteś na niej. Jesteśmy. Moja trasa rozpoczęła się w 2016 roku, 99 000 km temu. To pięć beznamiętnych cyfr. Liczby nie mają emocji, choć zawsze kusi, by przez ich pryzmat szafować oceny. Dla mnie były one wówczas kluczowe. Kluczową liczbą było 109. Tyle kilogramów. Z nimi miałem okazję już biegać testując pierwszy swój zegarek sportowy. Wtedy każdy rodzaj aktywności był dla mnie błogosławieństwem. Po 4 latach walki z codziennymi napadami paniki okazało się, że bieganie z nadwagą jest na tyle męczące, że ich nasilenie się zmniejszyło. Częstotliwość także uległa ograniczeniu. Jedynie dokuczał mi ból i frustracja, bowiem utrzymanie 6 minut na kilometr było trudne. Do tego kolana. Plecy. Dwie śruby w stawie skokowym ograniczające ruchomość proszące się o chirurgiczne usunięcie. Nawet to relacjonowałem na swoim zupełnie innym kanale, na ktorym działałem od 2008 roku Pozbycie się srubek pomogło. Pozwoliło biegać pewniej. Jednak nie szybciej. Lubiłem bo, jednak więcej jak 10 km było poza moim zasięgiem. Serce chce, stawy nie. Operowana noga tym bardziej. Z resztą do dziś muszę respektować ograniczenia biegowe wynikające z tej kontuzji. Nie powinienem biegać jednorazowo więcej niż 15 km. To oznacza, że do końca życia nie zrobię maratonu, nie będę mógł biegać po plaży, ani nie wystartuje w runmagedonie. To syndrom zerojedynkowy. Albo mogę wszystko albo to bez sensu. Był piękny lipcowy wieczór po upalnym dniu. W powietrzu. Wjechałem po całym dniu do garażu w którym wśród opon zimowych stał przyprószony kurzem rower. Stał tu kilka lat. Otrzymałem go w prezencie w zamian za pomoc w nakręceniu wideo promocyjnego. Wyciągnąłem z bagażnika kompresor. Napompowałem opony i po prostu wsiadłem. Przejechałem 700 metrów i udało mi się utrzymać na tym dystansie 20 km/h. Poczułem się jakbym miał 12 lat. Tyle, że przez te 18 lat nieco się zmieniło. Stałem się sfrustrowanym, zmęczonym życiem paczkiem czerpiącym radość jedynie z jedzenia oraz każdego poranka gdy nie mam objawów nerwicy somatycznej. Dotarłem do najbliższej stacji na której pochłonąłem litr wody. Następnego dnia zrobiłem to samo. Jednak denerwował mnie fakt ograniczeń moich opon. Co to znaczy 3 atmosfery. Zamówiłem nowe. Dostosowane do wyższego ciśnienia i łyse. One pomogły. Było lżej. Dojechałem na nich z Konstancina do wsi Gassy. To był kolejny z tych ciepłych i pogodnych wieczorów z przenikliwymi promieniami złotej godziny. Minął tydzień i zadzwoniłem do przyjaciela Karola prowadzącego sklep rowerowy w Bydgoszczy. Tak stałem się właścicielem roweru za 4000 zł. Aluminium. Tiagra 2×8. Ale za to opony które mogę napompować do 8 atmosfer. To była moja ówczesna fetysz. Ciśnienie i prędkość. Prędkość, która wzrosła. W jeden dzień. Trasa Piaseczno – Obory ze średnią 30 km/h. Byłem potwornie zmęczony. Moje czarne spodenki biegowe stały się białe. Kryształy soli były na czubku nosa, włosach. Trasa okupiona była dwudniową rekonwalescencja tyłka, ud, pleców, nadgarstków, szyi. Ale w głowie czułem niesamowitą ekscytację, która na wiele godzin zajęła moje myśli i przekierowała je z hipochondrii na rower. Na problemy, które mnie nawiedziły. Największym z nich było siodełko. Kupiłem spodenki kolarskie z wkładką bez szelek, bo uważałem, że szelki to abstrakcja w połączeniu z moją figurą. To nie pomogło. Każdego dnia jeździłem i nasłuchiwałem bólu. Czasem tak silnego, że chciałem wyć. Pojawił się także stan zapalny skóry. To był etap zapisany wersalikami TO BEZ SENSU Wziąłem oddech. Kupiłem siodełko. Poszedłem do jednego z dwóch ówczesnych warszawskich fitterow. To nie pomogło. Jednak każdego jednego dnia jeździłem. Próbowałem sobie udowodnić, że dam radę. Nie poddam się, bo udowodniłbym sobie słabość. Nie jestem dzielny ani uparty, bo jestem bohaterem. Robię to z niskiego poczucia własnej wartości. Musiałbym samemu sobie powiedzieć, że zakup szosy to był zły pomysł. Założyłem nowy kanał na YouTube, o rowerach. To był wrzesień 2016. Zaraz będzie 10 lat. Mijały miesiace, zmieniałem siodełka, byłem w trzech województwach różnych speców od pozycji. Nic to nie dawało. Mimo to jeździłem, choć więcej jak 20 km to było wyzwanie. Polubiłem nawet to cierpienie. Ten stan kompletnego wykończenia za każdym razem gdy chorobliwie próbowałem udowodnić sobie, że ból przejdzie a ja osiągnę 30 km/h średniej. Tak chylił się ku końcowi pierwszy sezon. Zbiegiem okoliczności trafiłem na nową grupę na fb – ZWIFT Polska. Zauważyłem tam dziwne urządzenia do treningu w domu. Wziąłem swoją przepoconą kartę kredytową i poszedłem do Decathlonu. Kupiłem trenażer. Zainstalowałem swifta. Uznałem, że jest beznadziejny i drogi. Przesiadłem się na aplikacje do jeżdżenia po trasach wideo. Po Nicei i Belgii. W belgi trafiłem na jedyny obecny tam podjazd 10%. Skonałem. Trenażer się zablokował i nie byłem w stanie pedałować. Okazało się, że trzeba wymienić oponę. Okazało się, że z garażu w którym leżał mój pierwszy rower jest też zapyziały wiatrak. Przynooslem go. Zorientowałem się, że w profilu aplikacji po uwagę brana jest także waga. Nie była uzupełniona. Zastąpiłem domyślne 75 kg na 103. Znów postanowiłem pojechać na te górę 10%. Znów trenażer się zepsuł. Musiałem rozejrzeć wiele for by się dowiedzieć jak rozwiązać ten problem. Okazało się, że na trenażerze należy zmieniać biegi. Następnego dnia zacząłem używać przerzutek. Mimo to nie udało się dojechać na szczyt ten trasy. Po kolejnym tygodniu dojrzałem na opakowaniu, że mój trenażer sulymuluje maksimum 6 procent. Tak wróciłem na ZWIFT. Na wiosnę znów zadzwoniłem do przyjaciela że sklepu rowerowego w Bydgoszczy. Kupiłem nowy rower. Lżejszy. Karbonowy. By był bardziej karbonowy. To nie pomogło. Ból, walka o każdy kilometr. Znalazłem jednak siodełko z dziurą w środku, które troszkę odciążyło kroczę. Musieliśmy jednak podnieść i odwrócić mostek. Drugi mój sezon na rowerze to także pierwsze ustawki. Pierwsze zdjęcia. O tutaj jestem w majtkach, które założyłem pod spodenki. A tutaj kryształy. Ja tutaj, w 2018 roku nic nie rozumiałem. Nie widziałem dysonansu pomiędzy moim rowerem a wagą. Wiem, to nie jest dramatu. Tutaj nie widać otyłości, bo nie mam klasycznego brzucha. Zawsze byłem równomiernie ulany. Jedni mają chude nogi i ręce i większość rezerw zlokalizowanych wokół pasa. Inni jak ja mają tłuszcz wszędzie. To gubi. Wyglądasz z daleka niby normalnie, a w rzeczywistości wieziesz na każdym kilometrze 10 butelek wody 1.5 litrowej. Najbardziej symboliczne jest to zdjęcie z lipca 2017. Aż trafiło do mojej książki. Zrobił mi je Michał. Za co dziękuję. Pozwoliło mi ono spojrzeć z innej perspektywy. Z perspektywy, która oddaje dysonans pomiędzy mną a rowerem, którego nie widać. Od tego spotkania i wspólnej jazdy do Nowego Dworu Mazowieckiego. To był moment kumulacji. Mijało pół roku od momentu założenia tego kanału. Zaczęło się pojawiać coraz więcej głosów na temat mojego wyglądu. Jednak ignorowałem to. Mówiłem sobie, że w mojej poprzedniej branży złych słów jest zdecydowanie więcej. Jednak podczas jednego z gorszych dni ta gruba skóra stała się cieńsza. Opanował mnie wstyd. Pierwszy raz poczułem go tak dobitnie. To była kumulacja złych emocji. Obraziłem się na YouTube i postanowiłem z dnia na dzień. Musiałem zrobić bolesny rachunek sumienia. Czemu piję po każdym rowerze piwo. Czemu codziennie wieczorem jem słodycze? Dlaczego przeliczam kilometry na kostki czekolady i paczki chipsów. 8 lipca 2017 wziąłem się w garść. Oto zdjęcie pierwszego talerza. Jadłem tylko warzywa, kasze, kefir i jabłka. Do tego wyłącznie woda. Każdego dnia szedłem normalnie na rower. Robiłem 30 kilometrów na czas przez 3 dni w tygodniu. W weekend długi tlen. Szaleństwo, oddające mój charakter. Wszystko albo nic. Przez pierwszy tydzień wyłem na myśl o tym, że po pracy i po treningu nie zjem nic słodkiego. Nie kupię piwa. W tym okresie robiłem najszybsze zakupy w swoim życiu. Wiedziałem, że nie mogę przejść przez alejkę że słodyczami. Wchodzę. Na start pakuję jabłka. Na na warzywach rukolę. Obok zamrażarki i z nich biorę wszystko. Wszystkie możliwe mrożone zupy, marchewkę z groszkiem. Buraki, szpinak, fasolkę. Obok kasza gryczana w woreczkach. Vis a vis są pestki. Słonecznik i Pini i dynia. Dochodzę do lodówek, ale tak, żeby nie patrzeć na sery i serki. Porywam 6 litrów kefiru i od razu do kasy. Tak wyglądał mój posiłek każdego dnia. Nie złamałem się ani razu. Głownie dzięki temu, że miałem dobrze dobrane antydepresanty, było wyjątkowo ciepłe lato i udało mi się przełamać najtrudniejsze 21 dni. Po tych tygodniach wpadłem w nowy rytm. Udało mi się zerwać z uzależnieniem od cukru i soli. Dopiero też w tym momencie zobaczyłem, że waga drgnęła. Zjechałem o 4 kilogramy. Po miesiącu z jeszcze większą satysfakcją w restauracji prosiłem tylko o dwie sałatki bez sosów oraz dwie zupy. Nie wiem ile miałem deficytu energetycznego, bo jeszcze nie było aplikacji na telefon, które tak dokładnie by to oceniały. Jednak z perspektywy oceniam, że nie dojadałem około 1000 kcal każdego dnia. To zdjęcie spodni po 2 miesiącach. Dalej jeździłem. Niesamowicie się wkręciłem. Zrobiłem kolejne korekty ustawienia mojego roweru. Tego dnia okazało się, że straciłem już 6 kilo. Moje ciało proporcjonalnie traciło na obwodach. Okazało się, że mogę mieć już nieco niżej kierownicę. We wrześniu już zacząłem powoli wymieniać swoją garderobę, bo okazało się, że choć ja tego nie widzę, to zaczynam wyglądać jak przyodziany w strój po starszym bracie. Nawet odzież motocyklowa poszła na wymianę. 11 września 2027 moja twarz zaczęła przypominać tę obecną. Niesamowicie schudłem na policzkach. W międzyczasie były też wyjazdy służbowe. Gdy byłem odcięty od roweru brałem buty i czepek. To Barcelona i kolega, który śmieje się z mojej kolacji. Musiałem tak robić. Zapychać się warzywami i owocami. To jest 30 września. Nowy trenażer, nowe FTP, wciąż na diecie. Wciąż unikając chodzenia po sklepie. 3 grudnia już warzyłem 81,7 kilogramy. Jeszcze 2 do celu. Nowa koszula, pierwszy McDonalds – wraz z warzywami bez kury z podwójnymi warzywami. Pierwsze badanie u byłego trenera z siłowni, który po pół roku mnie nie poznał. Po tym czasie badania krwi. Zniknął nadmiar cholesterolu. Leukocyty spadły, rozjechały się czerwone krwinki, bo całkowicie przez przypadek przez pół roku byłem wege. Zgodnie z zaleceniami lekarza, raz w mięsiącu mięso. Wątróbka. Smażonego nie miałem w ustach od czerwca. Od czerwca trzymam się także wewnętrznej rozpiski treningowej. Gdy zimno, leje i wieje odpalam Zwifta. Pierwszy kieliszek alkoholu wypiłem 2 stycznia. Ta szklanka mnie zmiotła z planszy tak bardzo, że uznałem, że chyba lepiej mi bez tego. Tak tkwiłem w fanklubie kefiru. To jest mój test FTP z 8 stycznia 2018 przy 80 kg. Mogłem wrócić do delikatnego zwiększenia limitu kalorycznego, choć okazało się, że teraz spoczynkowo potrzebuję ich dziennie 2200 zamiast wcześniejszych 3000. To znaczy, że mogę więcej jeść i nie tyć, jednak tylko trochę więcej, a nie tyle co wcześniej. 12 lutego 2018 wyjechałem na tydzień by obiecać sobie, że nawet w delegacji umiem się trzymać. 24 lutego były moje pierwsze wirutialne zawody na Zwift. Nigdy się tak nie spociłem. Na tym smutnym zdjęciu, po nieudanym spotkaniu służbowym mam 79 kilo. 10 marca wyszedłem pierwszy raz na zewnątrz po zimowej przerwie. Nie wierzyłem w to jak jestem szybki pod górkę i na segmentach. Pojechałem główną drogą z Konstancina do Kalwarii i z powrotem bez zatrzymywania się. Zrobiłem personal rekord tej trasy. Nie byłem w stanie długo uwierzyć w to jak ogromną różnicę daje te 25 kilo. Okazało się, że nie boli mnie tyłek, ani ręce. Jedynie co mi dokucza bez powłoki tłuszczowej to zimno. Jakbym nie miał jeszcze jednej warstwy odzieży. Bardzo wzrósł mi też vo2 max liczony przez Garmina. Czy to dokładne czy nie, było widać przełom. Umówiłem się na ostatni już w moim życiu Fitting. Usunęliśmy wszystkie podkładki pod mostkiem by być mniej zakompleksionym. Pierwszy raz ogoliłem nogi 2 kwietnia 2018. To był etap na którym oderwałem się na moment od ziemii. Zacząłem trochę w siebie wierzyć. Zachłysnąłem się samym sobą oraz słowami, które wówczas czytałem pod swoimi filmami. Było nieco niedowierzania, bo wizualnie naprawdę byłem ciężki do rozpoznania. Sporo też w sieci jak i w realu słyszałem pytań czy nie jestem chory. Czy wszystko że mną jest w porządku. Każdy YouTuber ma swoim życiu taki okres gdy odlatuje. Ja w tym momencie byłem odleciany. Uważałem, że wiem już wszystko oraz mam wyłączność na wiedzę. Być może uważałem się za lepszego. Do czasu. Do tych zawodów. Dojechałem sam, w dodatku zdyskwalifikowany. Niesamowicie wpłynęło to wówczas na moją pewność siebie. To był taki plask z liścia w twarz. Potrzebne by zejść znów na ziemię. Nabrania pokory. Do siebie, do ludzi. Wytłumaczenia sobie samemu, że liczby i waga to nie wszystko. To czego doświadczasz jest potrzebne. To kara za brak pokory. To był rok w którym zmieniłem narrację na swoim kanale z lepszego na równego. 27 maja pierwszy raz ktoś powiedział, że mnie kojarzy. To ten Pan. Ten okres był niesamowity w moim życiu. Zauważyłem, że czuję się nie tyko fizycznie mocniejszy, ale także psychicznie. Zwróciłem uwagę na to, że nawet gdy jest lepiej to nie mam prawa nawet wewnątrz samego siebie, po cichu wywyższać się względem kogokolwiek. Nie chcę zostać kiedyś bufonem, Panem z YouTube, którego jedynym sukcesem jest to, że oddycha i schudł. Nie bądź nauczycielem. Bądź przyjacielem. Bądź sobą, Człowiekiem. Bez maski. Na tym etapie już regularnie zacząłem brać udział w zawodach. Zapisywałem się na nie, by mieć stałe bodźce i małe cele. By wreszcie dojechać z peletonem, albo dobiec. Na bieganiu też poczułem ogromna różnicę. Inne tempo, inne tętno. Inne czasy. 5 km już nie męczy, a mogę zrobić nawet 10. Zacząłem jeździć w góry. Zaliczyłem pierwsze 100 km po świętokrzyskim. Dostałem pierwsze zaproszenie na event branżowy jako Pan z YouTube. Jednak nikt nie chciał że mną działać w sposób komercyjny. Dobiłem też do momentu w którym mogłem bez przeszkód robić rocznie od 10 do 15 000 kilometrów rocznie, choć nadal dla niektórych to niedużo. Dla mnie wówczas był to absolutny kosmos. Tak jest do dziś, gdy porównuję siebie do wersji Leszka z początku. To jest moja druga w życiu sesja zdjęciowa. A to pierwszy spot, który wyprodukowałem do swojego portfolio, choć nikt go nie zlecał i nikt nie płacił. W listopadzie 2018 znów odezwała się lewa noga. Kontuzja biedowa na skutek przeciążenia, przypominająca mi o moich ograniczeniach. Zakaz biegania na 4 miesiące. Ale ten czas poświęciłem dzięki temu na rozwój formy na trenażerze. Nadal trzymałem nowy model żywieniowy oraz 79 kilo wagi walcząc teraz o lepszą wydolność. Robiłem to jeżdżąc po wirtualnych górach na Zwift. Mieszkając wówczas w Warszawie, jedyną okazją do wspinaczki był trenażer. Pojawił się także pierwszy trener, który rozpisał każdy trening dzień po dniu, sprawiając, że te 7 lat temu byłem w stanie podjechać Alpe Du Zwift w 50 minut. Pobić ten czas udało mi się dopiero w 2023 roku. Tak, bo spektakularnym przyroście formy po redukcji masy i po pierwszych dwóch latach rozwoju przychodzi załamanie. Masz 85% formy, a poprawa o te kolejne 15 procent staje się wykładniczo trudne. Każdy jeden wat czy kilometr na godzinę jest trudniejszy do osiągnięcia. Byłem tym rozczarowany. Ogółem przełom 18 i 19 roku był trudny. Musiałem przyjmować wyższe dawki SSRI, po wcześniejszym zmniejszeniu. Połączyło się to z momentem zwątpienia w dietę. Zaczęły znów pojawiać się słodycze. Najpierw raz w tygodniu, potem trzy. Oczywiście wciąż trenowałem, jednak przeddzień pierwszego w moim życiu duathlonu zorientowałem się, że przekroczyłem moje wcześniej wywalczone 80 kg. Dwa ilo. Smutek i słodycze. Czy to przypadkiem nie koreluje że sobą? Start nowego sezonu był dla mnie momentem walki o powrót do rytmu z którym na moment zerwałem. Podwójna walka, bo z depresją, która siedzi Ci na karku i dociążą, mocno trzymając Cię na poziomie gruntu, próbując wbić w ziemię. Weryfikując Twoje przeświadczenie, że można żyć na linii wiecznie wznoszącej. Rumia płacz Przełomowym dla mnie momentem na YouTube był 5 lipca 2019. Po tym filmie zrozumiałem, że nie liczy się ilość filmów, tylko jakość. Od tego momentu publikuję raz w tygodniu, ale materiały lepsze. Lepiej zmontowane. Takie, którym poświęcam 10 roboczogodzin a nie dwie. Naprawdę, wcześniej poświęcałem temu dwie. Prowadząc jednocześnie trzy kanały. Doszedłem do wniosku, że mogę na raz zając się tylko jednym. Tym. Z tego też powodu przestałem zajmować się motocyklami, przekazując Jednoślad.pl w ręce Kogoś kto zrobi to lepiej ode mnie. To z ogromną korzyścią nie tylko dla moich Widzów, ale także dla siebie. Bo mogłem więcej jeździć. Więcej kręcić. Jednak większa liczba kilometrów nie sprawiła, że stałem się szybszy. Nie. Zatrzymałem się na tym samym poziomie. Na długie miesiące. Nie rozumiałem jeszcze, że jazda na rowerze to jak montaż wideo. Więcej nie równa się lepiej. Mniej równa się lepiej. Jeśli chcę się dalej rozwijać to musze zadbać o jakość jazdy. Dlatego też nie raz mówię na głos, że jeśli Twoim priorytetem jest rozwój kondycji to nie zawsze możesz jeździć dużo a lekko. Jednak na tym etapie potrzebowałem więcej odpoczynku, tym bardziej, że zacząłem startować w triathlonie i pokazywać to w formie wideo. To był najtrudniejszy start w życiu, który cudem ukończyłem gdy na Bałtyku sztorm. Tutaj poczułem jak ciężko jest łączyć tyle dyscyplin i, że każda z nich jest poświęceniem tej drugiej. Jednak te zawody poraz kolejny nauczyły mnie pokory do życia, zdrowia, natury, innych ludzi oraz nabrać dystansu do liczb, swoich możliwości. Dowiedziałem się, że najgorsze są autooczekiwania. Planowanie. Bóg się śmieje słysząc o Twoich planach? Tak to było? Nie sądziłem, że jedne zawody mogą tak odwrócić sposób patrzenia na świat. Jednak gdy jesteś naprawde blisko tragedii, wówczas wdrukowujesz sobie w głowie nowy sposób patrzenia na życie oraz ludzi, którzy są obok. Relacja z tych zawodów to był film, który pierwszy raz pozwolił mi spojrzeć inaczej na to co robię. Pokazać tyle emocji. Udowodnić sobie, że to one są dużo ważniejsze niż to co tak naprawdę widać na pierwszy rzut ka. Mówię o filmach, ale tak naprawdę to są znaczniki etapów w moim życiu. To był także moment peaku mojej przeciętnej formy. Wówczas też brałem udział w największej liczbie imprez. Udało mi się podratować takze wieloletnie zaburzenia snu. Trzymanie się przez ostatnie 2 lata stałego rytmu treningowego pomogło mi unormować zegar biologiczny, który wcześniej był strasznie rozregulowany. To pomogło tym bardziej pomogło ograniczyć epizody nerwicy, depresji, lęku uogólnionego. Też w dużej mierze wpłynęło na formę. Wówczas to było stałe 3.5 w/kg FTP. Dla osób stojących z boku to było mało. Dla innych dużo. Dla mnie zawsze średnio, ale musiałem się Tym zadowolić, bo cały czas z tyłu głowy miałem to co działo sie przed 2016 rokiem. Mimo to się nie zniechęcałem. Trzymałem się tych 6 dni treningowych. Jednej zakładki triathlonowej. 10 biegu, 220 na rowerze. Kilometr w wodzie. Bilans energetyczny na zero. Waga na zero. Vo2max 54. 29 października 2019 zrobiłem kolejną serie badań. Był niższy kortyzol, nieco niedoboru ferrytyny przez dietę roślinną. Jednak nieporównywalnie lepsze samopoczucie fizyczne że strony ukłądu pokarmowego. Nigdy nie czułem się tak lekko. Zapomniałem o wszelkich zaburzeniach mojego brzucha. Stale chodziłem też do pychiatry, który niedowierzał. Pozwolił mi na zredukowanie do zera trazodonu. Zostawiając mi jedynie niewielką dawkę inhibitorów zwrotnego wychwytu serotoniny . Po prostu ta higiena życia, odżywiania, snu, światła słonecznego, ruchu pozwoliła mojemu mózgowi funkcjonować w zupełnie innych warunkach. Serotoniny mogło być mniej. Jednak do czasu. Do momentu, gdy zaczęła się sypać moja firma. Problemy finansowe zżerały mnie od środka. Wróciła nerwica, depresja. Jedynie wieczorny wysyłek fizyczny pozwalał mi po kilkunastu godzinach dziennego napięcia zrywać łańcuch z mojej głowy. To codzienne męczenie się na trenażerze pozwalało odlatywać gdzieś obok. Ja logując się do Watopii, wylogowywałem się z problemów. Mimo to, mój lekarz zalecił mi stosowanie okresowo wyższej dawki leków. Jednak o dziwo nie doszło do wznowy bezsenności. Te leki dodają także nieco motywacji do działania na codzień, maskując epizody depresji, która odbiera siły do działania. W pewnej mierze na pewno dzięki terapii miałem więcej sił nie tylko do tego, aby tkwić w rytmie szosowym, ale też miłość do szosy przekuć na ucieczkę z branży do Prawie.PRO uruchamiając swój sklep i swoją odzież. Chwilkę potem pojawiła się ogólnoświatowa choroba wirusowa na literę C. Był zakaz jazdy na zewnątrz. Mnóstwo osób odpuszczało treningi na rzecz izolacji. Ja nie zrobiłem tego, bo wiedziałem jak ciężkie bedzie to miało konsekwencje dla mojej głowy. Wykorzystywałem każdy słoneczny dzień, narażając się na krytykę. Wówczas obowiązywał zakaz wstępu do lasów czy jazdy na rowerze gdzie indziej niż do pracy. Na wypadek mandatu woziłem dowód osobisty i maseczkę. Ale to była równia pochyła. Poziom stresu był tak silny, że wysysał że mnie wszystkie waty. W przeciągu kilku tygodni miałem wrażenie, że cofam się o miesiące. Poznałem co to znaczy. Jak wariują wszystkie wskazania. Co to znaczy wówczas zacisnąć zęby i mimo to próbować jechać dalej i się nie zatrzymywać. 2020 rok był przełomowy także dla osób, które mierzyły się z podobnymi problemami jak ja. Wielu wspaniałych ludzi doświadczyło w tym czasie mnóstwo złych emocji. Wówczas samemu sobie przysiągłem, że rezygnując z pracy w mojej poprzedniej firmie i otwierając nową będę starać się na YouTube być jednym z nas. Być dla Widzów a nie odwrotnie. Pokazywać tę moją drogę, te zbiegi okoliczności i sposoby. Zakreślać na mapie wszystkie ślepe uliczki w które wjechałem. Odkryłem jak mnóstwo dobrych ludzi mnie otacza i jak podobni jesteśmy do siebie. To dało mi jeszcze więcej energii do działania. Do cieszenia się każdym dniem na rowerze i na montażu. Stało sie też coś takiego dziwnego… przestałem sie zamykać. Przestałem się wstydzić swojej przeszłosci, choroby, nadwagi. Tego, że kiedyś uważałem się na lepszego od innych. Za pana z radia. 5 lat temu też pierwszy raz doświadczyłem spotkań na żywo. Pierwszy raz ktoś w twarz opowiedział mi swoją anaogiczną historię i powiedział, że śledzi nie od początku. Kamil, nigdy tego nie zapomnę. Tak samo jak pierwszych wspólnych ustawek bez stresu i napinki. Niejako manifestując, że każdy z nas jest ważny bez względu na wagę i wygląd a nawet liczbę subskrybentów. Wtedy też przestałem o to prosić. Okazało sie nagle, że nie jest ważna forma, tylko to jaki jesteś. Że można być akceptowanym takim jakim byłeś wczoraj, dziś i jutro będziesz. Że kolarstwo to jedynie pretekst do zmian. Bo to może być każda inna, dowolna sportowa odskocznia. W 2022 roku nastąpił jedyny w moim życiu etap podczas którego w pracy siedziałem 4 godziny dziennie. Wychodziłem o 13 lub 14, szedłem na warszawski Pl. Vogla i tam pisałem książkę. To, że ona zaczęła się pisać, było wynikiem przypadku. Po pandemii było ogromne zainteresowanie tematyką sportową. Społeczeństwo nadal było pokaleczone, mnóstwo osób postanowiło zmienić priorytety w swoim życiu. Dwie godziny dziennie spędzałem na pisaniu w cieniu, potem zawsze wsiadałem na rower i jechałem do Góry Kalwarii. Kondycyjnie od siebie wówczas niczego nie oczekiwałem. Na tym etapie jesteś w stanie bez napinki, dla siebie sporadycznie brać udział w zawodach. Pojechać pętle w okół tatr na skutek zimowych treningów na trenażerze. To był mój cel i udało się spełnić wszystkie te marzenia. Postawić grubą kreskę i zamknąć ten etap książką pisaną dla Wydawnictwa Znak z Krakowa. Zaakceptowałem samego siebie jakim jestem, ale zajęło to 5 lat. Z czego pierwszy był najważniejszy. A pozostałe 4 to jedynie retrospekcyjna kontrola samego siebie poprzez niezmienną konsekwencję pomimo zawirowań. Z okazji 60 000 km kupiłem nowy rower i wróciłem na 3 dni tam, gdzie pierwszy raz zobaczyłem na żywo góry. Do Kielc. Każdego jednego poranka konsumując wszystkie wyrzeczenia podczas pierwszych tysięcy, które było bolesną inwestycją. Wraz z wydaniem przez Wydawnictwo mojej książki strzeliło 70 000 km jednak bez spektakulatnych sukcesów. Musiałem sobie przetłumaczyć, że constans, stałość to też sukces. Bo wiele momentów zmęczenia kusiło, by na jakiś czas odpuścić. Przestać kręcić kolejne kilometry. Po co znów walczyć na zawodach czy górach. Zwiftowych i realnych, skoro nie widać poprawy. To był ten moj osobisty sufit, którego przez wiele lat nie mogłem przekroczyć. Niby nie chciałem, ale może nie umiałem? Niekiedy było mi z tego powodu trochę smutno, widząc lepszych, szybszych, lepiej zbudowanych. Kolejny rok męczę te alpy i dalej nie mogę złamać 50 minut? Mt. Ventoux na Zwift w 81 minut? Co to jest? Włączają mi się do dziś takie fazy. Głeboko skryte kompleksy wychodzą na wierz. I są tym silniejsze, im masz więcej stresu i zmęczenia w głosie. Zbiegło się to w tym okresie wraz że spadniem mojej aktywności w Social Mediach. Stale, co tydzień publikowałem wciąż poradniki na YT, jednak z weną było ciężko. By temu przeciwdziałać, w okresie zimowym zacząłem latać do Hiszpanii. Naładować się słońcem. Odkryłem kompletnie nowe tereny. Dowiedziałem się, że także w styczniu 2023 można się spalić. Zarówno na skórze, jak i kondycyjnie. Przez to udało mi się odrobinę wyrwać że stagnacji formy. Jednak to było mimowolne. Ponieważ priorytetem wciaż było i jest zdrowie psychiczne. Ale zauważ – poraz kolejny okazuje się, że to jest bardzo sztywna korelacja. Dokładnie tak samo jest z wagą. Momentami ważyłem 77 kg, by potem wejść na 80. Wystarczy tylko kilka gorszych tygodni, by znów przekonać się, że stan umysłu odpowiada także za stan lodówki. Z kolei słońce, większy poziom aktywności paradoksalnie redukuje apetyt. Jesteś w stanie znowu odmawiać sobie słodyczy. Aktualnie też jestem po roku bez absolutnie ani jednego piwa. Zszedłem z 16 procent tłuszczu na 13. Okazało się, że zaczynam poprawiać wszystkie wcześniejsze personal recordy. Przehyba, Obidza, Rates. A to niby tylko 3% tłuszczu. I znów ten wyrzut serotoniny, bo wyszedłem z błotka i kolejnego rocznego epizodu depresji przebijając 99 000 km. Oczywiście dziś także bywają gorsze momenty, bo perfekcjonizmem jest oczekiwanie wyłącznie dobrych momentów. Wyłącznie wzrostu formy. To nie będzie tak, że zawsze będę lepszy na przestrzeni sezonu, roku, czy dziewięciu. Każdy kilometr jest po coś. Jeden z nich będzie szybszy. Drugi zaliczysz podczas drogi powrotnej że ślepej uliczki. Kolejny by zrozumieć czym jest pokora i jak wyglada zachłyśniecie się swoją zajebistością. Pośrodku tej kariery otrzymujesz z otwartej ręki w twarz czy wbić się w ziemię i zrozumieć, że najważniejsze jest to czego nie widać. By z bliska przekonać się, że te cyfry bez narracji nic nie znaczą. Nie mówią ile każda z nich kosztowała Ciebie wysiłku, łez czy przekleństw. Ile razy uznawałeś(aś), że to kompletnie bez sensu, zawłaszcza gdzy wszyscy wokół Cię krytykują za to co widać. A nie za to co jest skryte w cieniu. Kiedy wiesz, że się z Ciebie śmieją, lub gdy spotykasz kogoś, kto traktuje Cię jak gorszego. Gdy ryczysz w sklepie jak małe dziecko przechodząc obok półki ze słodyczami. Albo gdy poza sportem w Twoim życiu dzieje się wiele złego, co tak niesamowicie podcina skrzydła. Gdy uznajesz, że nie tylko ten rower nie ma sensu, ale całe Twoje istnienie. Albo kiedy poziom stresu jest tak silny, że degraduje Twoją formę do cna. Kiedy zaciskasz zęby z całych sił by móc na nowo ruszyć pod tę cholerną górka słysząc w tle tylko niemy śmiech. To jest ta niewidoczna walka każdego z nas na kazdym kilometrze. Każdy z nich rzuca światłocienie. Ja dziękuję moim Widzom za te niespełna 100 000 km razem. Być normalnym
Paweł Robuta to wschodzący talent europejskiej mody. Swoją kolekcję dyplomową pokazał podczas minionego Copenhagen Fashion Week, a w trakcie tygodnia mody w Paryżu otworzył wystawę toreb, których nie da się zapomnieć. Mieszkający w Szwecji Polak stworzył też awangardowy projekt dla Organizacji Narodów Zjednoczonych. Nikt by się chyba nie zdziwił, gdyby akcesoria Pawła trafiły niedługo na wybieg Diora czy Maison Margiela. Autor: Marcin Różyc Artykuł przeczytasz pod linkiem: https://www.vogue.pl/a/polski-projektant-pawel-robuta-podbija-swiat-mody-rzezbiarskimi-akcesoriami
Chcieliby „iść na swoje”, mierzą się ze spłatami kredytów, rezygnują z najmu i wracają do rodziców. Sytuację mieszkaniową młodych ludzi, jeden z badanych określił krótko: to jest dramat. Z badań przeprowadzonych przez naukowczynie z Uniwersytetu SWPS wynika, że w grupie wiekowej 18-35 lat, 37% mieszka z rodzicami, 20% posiada własne mieszkanie a 17% swoją przestrzeń wynajmuje. Aby lepiej zrozumieć tę sytuację, trzeba wziąć pod uwagę wiele czynników: zmiany na rynku mieszkaniowym, zmiany w modelu rodziny, wybuch pełnoskalowej wojny w Ukrainie, pandemię a w końcu – brak zdecydowanych działań ze strony państwa. O tym jak mieszkają młodzi Polacy, jakie są ich motywacje a także jakie działania mogłyby polepszyć ich sytuację, opowiedziała w Drogowskazach profesor Paula Pustułka, socjolożka, kierowniczka Ośrodka Badań „Młodzi w Centrum Lab”. Do wysłuchania rozmowy zaprasza Aleksandra Galant.
Mieszkając w Irlandii kilkanaście lat, wakacyjnie raczej dosyć słabo ją odbieram. Bo dla mnie wakacje, czyli początek lipca i później cały sierpień, no to tak bardziej mniejsze korki na ulicach i to jest zauważalne, że dużo łatwiej poruszać się przynajmniej po Galway, ale myślę, że po każdym innym większym mieście w tym kraju. A ty Tomaszu się cieszyć, bo niedługo będziesz miał tyle linii tramwajowych, że nawet nie będziesz wiedział, w którą wsiąść, żeby sobie gdziekolwiek pojechać, bo takie plany są oczywiście, przynajmniej w Dublinietak o swoim podejściu do rozpoczynających się wakacji mówi redaktor naczelny portalu Polska-IE.com Bogdan Feręc. Zwraca jednak również uwagę na poważne problemy irlandzkiej gospodarki, związane m.in. z masowym napływem migrantów. W ocenie współgospodarza Studia Dublin istnieje skuteczne rozwiązanie tego problemu:Nie wiem, czy Irlandia nie postawi właśnie na to rozwiązanie, że będzie płaciła ten podatek do Brukseli, czy może nawet mieszkańcy tego kraju sobie na to zażyczą czegoś takiego, żeby Irlandia zamiast przyjmować nielegalnych czy też legalnych migrantów, ale z krajów, które nie są specjalnie związane z EuropąEkipa Studia Dublin z nadzieją patrzy na prezydencję Danii w UE w kontekście możliwej rewizji unijnej polityki migracyjnej.
Czy Polacy żyjący poza granicami kraju powinni brać udział w wyborach w Polsce? Z jednej strony – więź z ojczyzną, prawo obywatelskie i chęć wpływu na przyszłość kraju. Z drugiej – życie na co dzień w innym państwie, często z dala od skutków podejmowanych decyzji.
– Mieszkając we Lwowie przez większą część roku, mam tam bardzo wielu przyjaciół, którzy są artystami. Cały czas gdzieś tam obracamy się w tym kręgu, więc siłą rzeczy bardzo nam zależy, żeby próbować też pokazywać Ukrainę i Ukraińców w Polsce poprzez sztukę, pokazywać, że ta sztuka też walczy – mówiła w Dwójce Anna Kudzia, wolontariuszka grupy "Ukraina Pomagamy".
Dysydent rosyjski Ilia Ponomariow opisuje podzielone społeczeństwo amerykańskie. Nowa administracja wykorzystuje wszelkie możliwe dźwignie, by forsować swoje stanowisko polityczne - mówi.
Gdyby zapytał was jakie miasta są najbardziej związane z historią chrześcijaństwa to pewnie wymienilibyście Jerozolimę, Betlejem czy może Rzym. Ale wczesna historia chrześcijaństwa jest związana szczególnie z Antiochią Syryjską. Kto pochodził z tego miasta? Co się tam wydarzyło? Zaczniemy jednak od powstania tego miasta.Z tym miastem jest związana historia imperium Aleksandra Wielkiego. Po jego śmierci władzę próbował przejść Antygon jeden z jego generałów. Zbudował on miasto Antygonia. Zjednoczyli się jednak jego przeciwnicy, inni generałowie Aleksandra i pokonali Antygona. Jego miasto Antygonia zostało zniszczone. Tych czterech zwycięzców podzieliło się imperium. Kassander dostał Grecję, Lizymach Azję Mniejszą, Ptolemeusz Egipt, a Seleukos Syrię. Do tego podziału nawiązuje chyba księga Daniela.W Daniela 8:22 czytamy: “A to, że został złamany, a cztery inne wyrosły zamiast niego, znaczy: Z jego narodu powstaną cztery królestwa, ale nie z taką mocą, jaką on miał”. Ten rozpad greckiego państwa na cztery części jest też opisany w Daniela 11:4. Z punktu widzenia historii biblijnej interesują nas tylko dwa z tych czterech królestw: Seleucydzi w Syrii oraz Ptolemeusze w Egipcie. Z historią Antiochii jest związany głównie Seleukos I Nikator. To właśnie ten pierwszy władca, założyciel dynastii Seleucydów w Syrii zbudował miasto Antiochia.W 301 roku p.n.e. został pokonany Antygon, a jego miasto Antygonia została zniszczona. Rok później niedaleko tych ruin Seleukos I Nikator zbudował Antiochię. Tak naprawdę zbudował on cztery Antiochie. Nazwał on je na cześć swojego ojca Antiochia. Dwie z nich pojawiają się w Biblii. Antiochia Syryjska, o której dziś będziemy mówić znajdowała się jakieś 30 km na wschód od Morza Śródziemnego i jakieś 400 km na północ od Damaszku. Seleukos osiedlił tam Macedończyków oraz Żydów.Antiochia stała się stolicą królestwa Seleucydów. Mieszkający tam Grecy i Żydzi mieli takie same prawa. Miasto to leżało na skrzyżowaniu szlaków z północy na południe oraz ze wschodu do Morza Śródziemnego. Ten król zbudował także port dla tego miasta. Port nazwał od swojego imienia Seleucją. Dzisiaj Antiochia leży w Turcji i nazywa się Antakya. Port Seleucja nazywa się obecnie Samandağı. Miasto i port łączy żeglowna rzeka Orontes. Była to częsta praktyka budowania miast z dala od morza, ale za to mających własne porty. Przykładem jest Rzym i Ostia. Zapobiegało to przed atakami piratów.Żydzi uprawiali tam działalność misyjną i prozelityzm. Skąd o tym wiemy? W Dziejach Apostolskich opisano wybór 7 diakonów, którzy mieli się zająć kwestią osób mówiących po grecku, które potrzebowały pomocy. W Dziejach 6:5 czytamy: “I podobał się ten wniosek całemu zgromadzeniu, i wybrali Szczepana, męża pełnego wiary i Ducha Świętego, i Filipa, i Prochora, i Nikanora, i Tymona, i Parmena, i Mikołaja, prozelitę z Antiochii”. Zauważmy ostatni z tych siedmiu to Mikołaj, prozelita z Antiochii. Był to prawdopodobnie Grek, który przeszedł na judaizm. Świetnie więc się nadawał aby zadbać o pomoc dla ludzi mówiących po grecku. Czy tylko Żydzi głosili swoją religię?W Dziejach 11:19 czytamy: “Tymczasem ci, którzy zostali rozproszeni na skutek prześladowania, jakie wybuchło z powodu Szczepana, dotarli aż do Fenicji, na Cypr i do Antiochii, nikomu nie głosząc słowa, tylko samym Żydom”. Początkowo działalność misyjna chrześcijan była zawężona do samych Żydów. Przybyli oni jednak do Antiochii, gdzie Żydzi starali się pozyskać prozelitów wśród Greków. Oznacza to, że tamtejsi Grecy mieli niejakie pojęcie o Starym Testamencie. Prawdopodobnie dyskutowali już o tym z Żydami. To na pewno ułatwiło zadanie przybyłym tam chrześcijanom. Być może niektórzy po prostu wrócili do domu jak wspomniany Mikołaj, który sam prawdopodobnie był Grekiem.Dzieje apostolskie 11:20 mówią: “Niektórzy zaś z nich byli Cypryjczykami i Cyrenejczykami; ci, gdy przyszli do Antiochii, zwracali się również do Greków, głosząc dobrą nowinę o Panu Jezusie”. Tak więc znaleźli się chrześcijanie, którzy głosili dobrą nowinę także Grekom. Apostołowie wyłali więc do Antiochii Barnabę, a on stwierdził, że przyda mu się Paweł. W Dziejach 11:26 czytamy: “A gdy go znalazł, przyprowadził go do Antiochii. I tak się ich sprawy ułożyły, że przez cały rok przebywali razem w zborze i nauczali wielu ludzi; w Antiochii też nazwano po raz pierwszy uczniów chrześcijanami”.W tym okresie apostołowie przebywali w Jerozolimie i stamtąd wysłali Barnabę. Jednak tam prześladowano chrześcijan i prawdopodobnie byli oni w ukryciu. Za to w Antiochii otwarcie głosili dobrą nowinę i chrzcili nowych uczniów. Mieszkańcy ich obserwowali i wymyślili dla nich nazwę. Mieszkańcy Antiochii nazwali uczniów Jezusa chrześcijanami bo wciąż chrzcili.Dzieje Apostolskie skupiają się na tym co się działo w Antiochii. Z tego powodu wielu uważa, że pisarz tej księgi czyli ewangelista Łukasz był właśnie Syryjczykiem pochodzący z Antiochii. Narodowością Łukasza zajmowałem się w odcinku 60. Począwszy od 11 rozdziału Dziejów czytamy głównie historię Apostoła Pawła, który wszystkie swoje podróże rozpoczynał właśnie w Antiochii. Ten 11 rozdział mówi nam o tym jak wyruszył do Jerozolimy z pomocą dla głodujących. W Dziejach 12:25 czytamy: “Barnaba zaś i Saul, spełniwszy posłannictwo, powrócili z Jerozolimy, zabrawszy z sobą Jana, zwanego Markiem”.Zauważmy, że napisano tam “powrócili”, ale nie powiedziano dokąd. Kolejny rozdział mówi jednak, że Barnaba, Saul czyli Paweł oraz Jan Marek wyruszyli z Antiochii w pierwszą podróż misjonarską. W Dziejach 13:4 czytamy: “A oni, wysłani przez Ducha Świętego, udali się do Seleucji, stamtąd zaś odpłynęli na Cypr”. Prawdopodobnie Paweł poszedł z Antiochii pieszo do portu w Seleucji. Mógł tam też popłynąć rzeką Orontes. Rozdział 13 i 14 opisują tą podróż.W Dziejach 14:26 czytamy jak powrócili: “Stamtąd zaś odpłynęli do Antiochii, gdzie zostali poruczeni łasce Bożej ku temu dziełu, które wykonali”. Paweł i jego towarzysze wsiedli na statek w Atalii i popłynęli do Antiochii, a w zasadzie do jej portu czyli Seleucji. Liczba chrześcijan wzrastała i właśnie to doprowadziło do sporu.Pierwszy znanym chrześcijaninem z Antiochii Syryjskiej był prozelita Mikołaj. Oznacza to, że był to poganin, który przeszedł na judaizm, a więc został obrzezany. W Dziejach Apostolskich 15:1 czytamy: “A pewni ludzie, którzy przybyli z Judei, nauczali braci: Jeśli nie zostaliście obrzezani według zwyczaju Mojżeszowego, nie możecie być zbawieni”. W Jerozolimie i innych miastach, np. Antiochii Pizydyjskiej chrześcijanie byli prześladowani, ale tutaj, w Antiochii Syryjskiej, istniała tolerancja i właśnie tam doszło do tego sporu.Paweł i inni poszli do Jerozolimy gdzie podjęto decyzję, że chrześcijanie pochodzenia pogańskiego nie muszą być obrzezani. Z tą decyzją wrócili oni do Antiochii, gdzie wybuch ten spór. Stamtąd Paweł wyruszył w drugą, a potem także w trzecia podróż misjonarską. Po tej ostatniej prawdopodobnie nigdy już nie wrócił do Antiochii. Zanim jednak do tego doszło przybył tam także apostoł Piotr.W Liście do Galatów 2:11 czytamy: “A gdy przyszedł Kefas do Antiochii, przeciwstawiłem mu się otwarcie, bo też okazał się winnym”. Do Antiochii Syryjskiej przybył Kefas czyli Piotr. Początkowo spotykał się z chrześcijanami pochodzenia pogańskiego, którzy nie byli obrzezani. Później jednak gdy przybyli tam zwolennicy obrzezania zaczął unikać nieobrzezanych braci. Paweł upomniał go wobec całego zboru.Antiochia stała się później bardzo ważnym ośrodkiem chrześcijaństwa. Była ona jednym z pięciu najważniejszych miast. Należały do nich Jerozolima, Aleksandria, Rzym, Bizancjum (Konstantynopol) oraz właśnie Antiochia. Mieszkający tam ludzie mówili także po syryjsku. Z tego powodu powstały tam pierwsze tłumaczenia Biblii na język syryjski już na początku drugiego wieku. Te syryjskie przekłady były wcześniejsze niż łacińskie.W późniejszym okresie powstało kilka interpretacji Pisma Świętego. Najważniejsze były szkoły aleksandryjska oraz antiocheńska. Ta ostatnia była przeciwna doszukiwania się zapowiedzi Chrystusa w każdym fragmencie Starego Testamentu. Szkoła antiocheńska twierdziła, że Stary Testament należy odczytywać jako wydarzenia historyczne. Odcinała się ona od chrystocentrycznej interpretacji Starego Testamentu.Z tego miasta miał pochodzić Ignacy Antiocheński. W czasach Trajana został skazany na śmierć. Wyrok wykonano w Rzymie, ale jego ciało przewieziono z powrotem do Antiochii. Innym znanym chrześcijaninem pochodzącym z Antiochii był Jan Złotousty. Został on patriarchą Konstantynopola. Potem również Flawian z Antiochii także osiągnął to stanowisko. Jednak później miasto było wielokrotnie zdobywanie. W 1268 Antiochię zdobyli muzułmanie i wymordowali chrześcijan oraz zburzyli wszystkie budynki. Skończyła się wtedy historia chrześcijańskiej Antiochii. W 1516 miasto znalazło się w państwie tureckim i tak jest do dzisiaj.I podobał się ten wniosek całemu zgromadzeniu, i wybrali Szczepana, męża pełnego wiary i Ducha Świętego, i Filipa, i Prochora, i Nikanora, i Tymona, i Parmena, i Mikołaja, prozelitę z Antiochiihttp://biblia-online.pl/Biblia/Warszawska/Dzieje-Apostolskie/6/5Tymczasem ci, którzy zostali rozproszeni na skutek prześladowania, jakie wybuchło z powodu Szczepana, dotarli aż do Fenicji, na Cypr i do Antiochii, nikomu nie głosząc słowa, tylko samym Żydom.http://biblia-online.pl/Biblia/Warszawska/Dzieje-Apostolskie/11/19Niektórzy zaś z nich byli Cypryjczykami i Cyrenejczykami; ci, gdy przyszli do Antiochii, zwracali się również do Greków, głosząc dobrą nowinę o Panu Jezusie.https://biblia-online.pl/Biblia/Warszawska/Dzieje-Apostolskie/11/20
Głównymi tematami tego odcinka są spekulacje dotyczące potencjalnych podwyżek cen iPhone’a oraz szczegółowa dyskusja na temat serialu The White Lotus (Biały Lotos) w kąciku filmowym. Pojawiają się follow-upy dotyczące m.in. zamka Aqara Smart Lock U200 i drukowanego budynku w Japonii, … Czytaj dalej → The post 526: Ile podrożeje iPhone i Biały Lotos z perspektywy Polaka mieszkającego w Tajlandii first appeared on Retro Rocket Network.
Cyprian, założyciel Rainbow Socks, dzieli się swoją niezwykłą drogą od biednego dziecka z blokowiska do przedsiębiorcy prowadzącego globalny biznes z Malty. W rozmowie z Maciejem Filipkowskim opowiada historię, która udowadnia, że każde doświadczenie może stać się fundamentem sukcesu.Już jako 7-latek wykazywał niezwykłą przedsiębiorczość. Podczas wakacji w Szwecji, zamiast bawić się z rówieśnikami, zbierał puszki na kaucję, zarabiając tysiące złotych. W wieku 13 lat pracował już 7 dni w tygodniu w restauracjach, burgerowniach i innych miejscach, zawsze z konkretnym celem finansowym.Przełomowy moment nastąpił, gdy jego matka nagle opuściła dom, pozostawiając 20-letniego Cypriana praktycznie bezdomnym. "To pokazało mi, że jeżeli cokolwiek chcę w życiu osiągnąć, to muszę liczyć na siebie" - wspomina.Największy biznesowy przełom przyszedł nieoczekiwanie. Prowadząc fanpage o sushi, pół żartem zaproponował znajomym produkującym skarpetki stworzenie "sushi skarpetek" - skarpetek pakowanych jak zestaw sushi. Pomysł chwycił, a wejście na Amazon otworzyło globalny rynek. Dziś jego firma sprzedaje miliony par rocznie w ponad 50 krajach.Nie brakuje też trudnych momentów - w 2023 roku firma otarła się o bankructwo. Konieczne było przeniesienie produkcji z Polski do Azji i drastyczna restrukturyzacja. Cyprian nie ukrywa też szokującej historii, gdy matka pozwała go o alimenty w wysokości 25 tysięcy złotych miesięcznie po przeczytaniu artykułu o jego sukcesie.Obecnie mieszka na Malcie, gdzie odnalazł równowagę między pracą a życiem rodzinnym. "Mieszkając w Warszawie, nie jest trudno wpaść w pracoholizm. Na Malcie zacząłem traktować pracę jako jeden z elementów, który trzeba zrobić w ciągu dnia" - wyjaśnia.Dla początkujących przedsiębiorców ma jedną radę: "Spróbuj na marketplace. Dostaniesz ogromny zakres narzędzi, których absolutnie nie masz startując własnym sklepem internetowym."Historia Cypriana udowadnia, że nawet najtrudniejsze doświadczenia mogą stać się trampoliną do niezwykłego sukcesu.PARTNERZY ODCINKA:
Historia jednego z najbardziej zapomnianych rejonów na świecie, miejsca pogrążonego w kryzysie o niewyobrażalnej skali. Jemen – najbiedniejszy kraj na Półwyspie Arabskim. Od 10 lat trwa tam wojna domowa potęgowana przez ingerencje państw ościennych, m.in. Iran i Arabię Saudyjską.
Małgorzata Kleszcz, dziennikarka Radia Wnet kontynuuje radiową podróż dookoła świat. Tym razem spotkała się z Polkami, które żyją, pracują i latają nad Alaską.
Donald Trump może skorygować błędy poprzedniej administracji w gospodarce Alaski - mówi w rozmowie z Małgorzatą Kleszcz przedstawiciel Klubu Polskiego na Alasce Stanisław Nizioł.
Są aktywni i lubią działać. Mieszkają na wrocławskim osiedlu Księże Małe, a swoją inicjatywę nazwali "Księże w pełni”. Mimo różnych doświadczeń i osobowości połączyła ich wspólna pasja - miłość do Księża i chęć działania dla lokalnej społeczności.
Mieszkając w Niemczech często przeskakujemy z języka rodzimego na język niemiecki. Po co więc nam język polski? Czy zapożyczenia z j. niemieckiego świadczą o zapominaniu języka czy też go wzbogacają? Kiedy zabawa językiem może stać się niebezpieczna? Gościem Marty Przybylik jest prof. Jerzy Bralczyk KONTAKT: cosmopopolsku@rbb-online.de STRONA: http://www.wdr.de/k/cosmopopolsku BĄDŹ NA BIEŻĄCO: https://www.facebook.com/cosmopopolsku Von Maciej Wisniewski.
11 lat temu Thomas przyjechał do Warszawy w poszukiwaniu mieszkania, nic sensownego nie znalazł, więc kupił bilet do Bangkoku w Tajlandii. Mieszka tam do dzisiaj. Jakie są zalety i wady mieszkania na stałe? Czy się to opłaca? Jak różny jest … Czytaj dalej → The post 499: Polak mieszkający w Bangkoku w Tajlandii first appeared on Retro Rocket Network.
Dziś w programie o zainteresowaniu polskich firm odbudową Ukrainy po wojnie, o poświęceniu w Wilnie kaplicy w kościele świętych Apostołów Piotra i Pawła i o trwającym Tygodniu Noblowskim. Powiemy też o problemach ukraińskiej młodzieży mieszkającej w naszym kraju, którym przyjrzało się Biuro UNICEF ds. Reagowania na Potrzeby Uchodźców w Polsce. Zapraszamy do słuchania!
Mieszkający w Warszawie wietnamski kucharz próbuje odnaleźć się w europejskiej kulturze, którą jego dziesięcioletnia córka przyjęła już dawno za swoją własną. Film dostępny na platformie SBS on Demand, w reżyserii Mariko Bobrik, Japonki mieszkającej na stałe w Warszawie.
- Musimy znaleźć takie rozwiązania ochrony granicy, które zapewnią bezpieczeństwo, które będą skuteczne, ale jednocześnie będą wsparciem dla lokalnej społeczności - zwracał uwagę w Polskim Radiu 24 wiceminister klimatu i środowiska Mikołaj Dorożała. - Byłem w Białowieży, rozmawiałem z przedsiębiorcami, właścicielami agroturystyk, hoteli, restauracji - podkreślił.
Tomasz Sablik "Mój dom" - fragment audiobooka w interpretacji Przemysława Wyszyńskiego „Duchy istnieją. Mieszkają w budynkach takich jak ten. Są prawdziwe. Dam Wam niejeden powód, byście w nie uwierzyli. Nazywam się Edward, a moje ciało owiewa wiatr z wielu szczelin, które powstały na przestrzeni dekad. Wiatr ten uparcie dmucha w mury, odkąd tu dotarłem z Emilią. Pamiętam, że maszerowałem z nią w dokładnie tak samo nieprzyjemną noc jak ta. I ten sam halny wiał, próbując mnie powstrzymać, bym nie dobrnął choćby do furtki. I nawet teraz, gdy już jesteśmy wewnątrz, stara się zdmuchnąć ten dom. Mój dom”. Powieść zabiera nas w głąb ludzkiego umysłu, pełnego tajemnic, czarnej magii i prób odnalezienia pytań, na które tak często nie ma dobrych odpowiedzi. To podróż przez mrok i lęk, które z każdą kolejną stroną gęstnieją i hipnotyzują czytelnika. Jest to też historia pełna emocji i bólu, wzlotów i upadków - sentymentalna podróż człowieka, który nie może pogodzić się z własnym losem i który posunie się do wszystkiego, byle tylko ten los odwrócić. Całość tutaj: https://bit.ly/47Dj391
Brak informacji na temat dalszego wsparcia od MSZ RP dla białoruskiej redakcji skutkuje koniecznością zatrzymania nadawania programów - informuje szefowa redakcji białoruskiej Radia Wnet.
Rdz. 25 (1) Abraham po raz kolejny pojął żonę. Miała na imię Ketura. (2) Urodziła mu ona Zimrana, Jokszana, Medana, Midiana, Jiszbaka i Szuacha. (3) Synami Jokszana byli Saba i Dedan. Synami Dedana byli: Aszurim, Letuszim i Leumim. (4) Synami Midiana byli natomiast: Efa, Efer, Henoch, Abida i Eldaa — ci wszyscy byli synami Ketury. (5) Abraham przekazał Izaakowi wszystko, co posiadał. (6) Natomiast synom swoich nałożnic Abraham rozdzielił dary i jeszcze za życia wyprawił ich na wschód, tak aby byli daleko od jego syna Izaaka. (7) Życie Abrahama trwało sto siedemdziesiąt pięć lat. (8) Zakończył je w pięknej starości, sędziwy i syty dni, i dołączył do swoich przodków. (9) Pochowali go jego synowie, Izaak i Ismael, w jaskini Makpela, na polu Chetyty Efrona, syna Sochara, naprzeciw Mamre, (10) na polu, które Abraham nabył od synów Cheta. Tam właśnie został pochowany Abraham i Sara, jego żona. (11) Po śmierci Abrahama Bóg błogosławił jego syna Izaaka. Zamieszkał on przy studni zwanej Studnią Żyjącego, który mnie widzi. (12) Oto dzieje rodów Ismaela, syna Abrahama, którego urodziła Abrahamowi Egipcjanka Hagar, służąca Sary. (13) To są imiona synów Ismaela, według nazw ich pokoleń. Pierworodnym Ismaela był Nebajot. Następnymi synami byli Kedar, Adbeel, Mibsam, (14) Miszma, Duma, Masa, (15) Chadad, Tema, Jetur, Nafisz i Kedma. (16) To są imiona synów Ismaela i od nich pochodzą nazwy ich zagród i obozowisk, zarządzanych przez dwunastu książąt ich plemion. (17) Ismael dożył stu trzydziestu siedmiu lat. Po śmierci dołączył do grona swoich przodków. (18) Zamieszkiwali oni obszar od Chawili po Szur, które leży na wschód od Egiptu, idąc w kierunku Asyrii. Rozmieszczali oni swoje siedziby na przekór swoim braciom. (19) To natomiast są dzieje rodu Izaaka, syna Abrahama: Otóż Abraham był ojcem Izaaka. (20) Gdy Izaak miał czterdzieści lat, pojął za żonę Rebekę, córkę Betuela, Aramejczyka z Padan-Aram, a siostrę Aramejczyka Labana. (21) Rebeka była niepłodna, lecz Izaak wstawiał się za swą żoną do PANA i PAN dał się ubłagać — jego żona, Rebeka, poczęła. (22) W czasie ciąży dzieci walczyły w jej wnętrzu. To ją zastanawiało: Skoro już jestem w ciąży, to dlaczego mnie to spotyka? I poszła zapytać PANA. (23) PAN jej odpowiedział: Dwa narody nosisz w swoim łonie, ludy już w twoim wnętrzu podzielone. Jeden nad drugim będzie miał przewagę — starszy będzie służył młodszemu. (24) Gdy nadszedł czas rozwiązania, Rebeka rzeczywiście urodziła bliźnięta. (25) Pierwszy wyszedł cały rudy, włochaty niczym płaszcz — i nadano mu imię Ezaw. (26) Za nim pojawił się brat. Ponieważ rączką trzymał Ezawa za piętę, nazwano go Jakub. Izaak miał sześćdziesiąt lat, kiedy został ich ojcem. (27) Gdy chłopcy wyrośli, Ezaw okazał się wspaniałym łowczym, był człowiekiem otwartych przestrzeni. Jakub był spokojnego usposobienia. Trzymał się namiotów. (28) Izaak wolał Ezawa, ponieważ lubił dziczyznę, Rebeka natomiast kochała Jakuba. (29) Pewnego razu Jakub przyrządził posiłek. Ezaw akurat przyszedł z pola zmęczony. (30) Poprosił Jakuba: Daj mi się najeść tej twojej czerwonej zupy, bo padam ze zmęczenia. Dlatego nazwano go Edom. (31) Najpierw sprzedaj mi pierworództwo — odpowiedział Jakub. (32) Posłuchaj — wyrzucił z siebie Ezaw — ja umieram! Co mi po pierworództwie?! (33) Jakub nie ustępował: Więc najpierw mi przysięgnij. I Ezaw przysiągł. Sprzedał swe pierworództwo Jakubowi! (34) Wtedy Jakub podał Ezawowi chleb oraz potrawę z soczewicy — ten zaś jadł i pił, i wstał, i poszedł. I tak pogardził Ezaw pierworództwem. Rdz. 26 (1) W kraju zaś nastał głód, inny niż ten pierwszy, za czasów Abrahama. Izaak udał się więc do Abimeleka, króla filistyńskiego, do Geraru. (2) Wtedy ukazał mu się PAN: Nie idź do Egiptu! Mieszkaj w ziemi, o której ci mówię. (3) Przebywaj w niej, a będę z tobą i będę ci błogosławił, ponieważ dam ją tobie i twojemu potomstwu i dochowam przysięgi, którą złożyłem twojemu ojcu Abrahamowi. (4) Twoje potomstwo rozmnożę jak gwiazdy na niebie, dam mu też wszystkie te ziemie i w twoim potomstwie będą sobie błogosławić wszystkie narody ziemi, (5) dlatego że Abraham słuchał mojego głosu i przestrzegał moich poleceń, przykazań, ustaw i pouczeń. (6) W ten sposób Izaak zamieszkał w Gerarze. (7) A gdy mieszkańcy tego miasta pytali o jego żonę, odpowiadał: Ona jest moją siostrą. Bał się mówić: To moja żona. Bo — myślał — jeszcze mnie tutejsi mężczyźni zabiją z powodu Rebeki, gdyż jest piękna z wyglądu. (8) A gdy przebywał tam dłuższy czas, zdarzyło się, że Abimelek, król filistyński, wyglądał przez okno i zobaczył, jak Izaak pieści swoją żonę, Rebekę. (9) Wezwał więc Abimelek Izaaka i wyrzucił mu: Przecież to twoja żona! Dlaczego utrzymywałeś, że to twoja siostra? Izaak wyznał: Rzeczywiście tak mówiłem, abym z jej powodu nie został zabity. (10) Wtedy Abimelek powiedział: Co też ty nam uczyniłeś? Niewiele brakowało, a ktoś z ludu przespałby się z twoją żoną i ściągnąłbyś na nas winę. (11) Następnie Abimelek przestrzegł cały lud: Ktokolwiek dotknąłby tego człowieka lub jego żonę, będzie musiał zginąć. (12) Tego roku Izaak obsiał pola w kraju swego pobytu i zebrał stokrotne plony — PAN mu błogosławił. (13) Dzięki temu wzbogacił się, był coraz zamożniejszy, aż stał się bardzo bogaty. (14) Posiadał stada owiec i bydła oraz liczną służbę. Filistyńczycy zaczęli mu zazdrościć. (15) Dlatego zasypali wszystkie studnie, które wykopali słudzy jego ojca za czasów Abrahama. (16) W końcu Abimelek zwrócił się do Izaaka: Odejdź od nas, bo stałeś się o wiele mocniejszy niż my. (17) Odszedł więc stamtąd Izaak i rozłożył się obozem w dolinie Geraru. (18) Po przybyciu na miejsce Izaak odkopał studnie z czasów jego ojca Abrahama, które po jego śmierci Filistyńczycy zasypali. Przywrócił im też nazwy nadane przez jego ojca. (19) Gdy pewnego razu słudzy Izaaka szukali wody w dolinie, wykopali studnię, z której woda płynęła jak ze źródła. (20) Wtedy pasterze Geraru zaczęli spierać się z pasterzami Izaaka. To nasza woda! — wołali. Dlatego Izaak nadał tej studni nazwę Sprzeczka. (21) O kolejną studnię, którą wykopali jego słudzy, też wybuchł spór, stąd Izaak nazwał ją Wrogość. (22) W końcu Izaak przeniósł się stamtąd i wykopał kolejną studnię. O tę już sporu nie było, nazwał ją więc Szeroka, mówiąc: Teraz PAN poszerzył nasze granice i zakwitniemy w tej ziemi. (23) Po pewnym czasie jednak wyruszył stamtąd Izaak w górę do Beer-Szeby. (24) Tej nocy ukazał mu się PAN: Ja jestem Bogiem Abrahama, twego ojca — powiedział. — Nie bój się, bo Ja jestem z tobą. Będę ci błogosławił i rozmnożę twoje potomstwo ze względu na Abrahama, mego sługę. (25) Izaak zbudował tam ołtarz, przy którym wzywał imienia PANA. Rozbił tam też swój namiot, a jego słudzy wykopali tam studnię. (26) Wówczas przybyli do niego z Geraru Abimelek, Achuzat, jego doradca, i Pikol, dowódca wojska. (27) Dlaczego do mnie przyszliście? — zapytał ich Izaak. — Przecież mnie nienawidzicie, wypędziliście mnie od siebie. (28) A oni wyjaśnili: Widzieliśmy wyraźnie, że jest z tobą PAN. Pomyśleliśmy zatem, by związać się z tobą przysięgą. Chcemy zawrzeć z tobą przymierze. (29) Chcielibyśmy być pewni, że nie uczynisz nam nic złego, tak jak i my nie skrzywdziliśmy ciebie, lecz świadczyliśmy ci tylko dobro i odprawiliśmy cię w pokoju. Ty więc teraz jesteś błogosławiony przez PANA. (30) Wtedy Izaak wyprawił dla nich ucztę. Jedli razem i pili. (31) Następnego dnia wstali wcześnie rano i złożyli sobie przysięgi, po czym Izaak odprawił ich i odeszli od niego w pokoju. (32) Tego samego dnia słudzy Izaaka przyszli i donieśli, że wykopali studnię: Znaleźliśmy wodę! — powiedzieli. (33) Izaak nazwał ją Przysięga. Dlatego nazwa miasta do dziś brzmi Beer-Szeba, czyli Studnia Przysięgi. (34) Gdy Ezaw miał czterdzieści lat, pojął za żonę Jehudit, córkę Chetyty Beeriego, oraz Basemat, córkę Chetyty Elona. (35) Były one dla Izaaka i dla Rebeki powodem wielu zmartwień. Nauczanie z dnia 14 stycznia 2024
https://nordvpn.com/herring Dzisiejszy odcinek powstał we współpracy z NordVPN. Skorzystaj z mojego linku, dzięki któremu przy zakupie dwu letniego planu otrzymasz cztery miesiące za darmo. Dzięki gwarancji 30 dniowego terminu zwrotu, niczym nie ryzykujesz! --------- Rodzina Dupont de Ligonnes to arystokratyczny ród z Francji, którego czasy świetności już minęły. Mimo to Xavier i Agnes wychowują czwórkę swoich dzieci na wysokim poziomie. Mieszkają w dużym mieszkaniu w pięknej kamienicy, dzieci chodzą do prywatnych szkół i na najlepsze uczelnie, a Xavier prowadzi dochodowe interesy w branży hotelarskiej i restauracyjnej. Jednak pewnego dnia wszyscy znikają bez śladu i pozostaje po nich tylko pusty dom.
Nowy raport opublikowany przez Mission Australia ujawnia gwałtowny wzrost zapotrzebowania na usługi wsparcia dla Australijczyków zmagających się z bezdomnością. Raport ujawnił również nowy szokujący trend, w którym 40% osób potrzebujących takiej pomocy to osoby zatrudnione, nie mogące znaleźć zakwaterowania na coraz mniej cenowo przystępnym rynku mieszkaniowym.
Kiedyś opowiadał o technologii. Dziś on i jego żona spełnili amerykański sen. Mieszkają w USA, a mnie Marcel opowiedział o tym, jak wygląda tam świat Apple. Czy HomeKit i elektromobilność są wszędzie? Jeśli wybierasz się do USA, to czeka na Ciebie także 83% zniżki na subskrypcję Shurfshark VPN (surfshark.deals/BOCZEMUNIE) oraz 3 miesiące gratis! #BoCzemuNie ? […] Artykuł #247 – Technologiczny American Dream? Marcel Ślusarczyk pochodzi z serwisu Podcast „Bo czemu nie?”.
Jak zachowują się gwiazdy filmowe, kiedy nie ma przy nich kamer? O ich najskrytszych tajemnicach najlepiej wiedzą ich agenci. Z wielką nutą ironii pokazuje to najnowszy serial "Mój agent" na platformie Player. Mieszkający w Berlinie aktor i reżyser Marek Gierszał wciela się w jednego z agentów takich gwiazd jak Grażyna Szapołowska, Danuta Stenka, Jerzy Stuhr czy Daniel Olbrychski. W rozmowie z Tomaszem Kycią opowiada o kulisach tego serialu. Napisz do nas: cosmopopolsku@rbb-online.de Von Thomas Kycia.
Podcasty Radia Wnet / Warszawa 87,8 FM | Kraków 95,2 FM | Wrocław 96,8 FM / Białystok 103,9 FM
Rozmowę prowadzi Kamil Kowalik. --- Send in a voice message: https://anchor.fm/radiownet/message
Polak i Niemiec, mieszkający obok siebie, rozmawiają o reparacjach. Wesprzyj rozwój Układu Otwartego, miejsca otwartej rozmowy: https://patronite.pl/igorjanke
Podcasty Radia Wnet / Warszawa 87,8 FM | Kraków 95,2 FM | Wrocław 96,8 FM / Białystok 103,9 FM
Giuseppe Adamo mówi o zmęczeniu, jakie odczuwali Włosi wobec poprzednich rządów, opowiada także o Giorgii Meloni - liderce wygranego bloku. Rozmowę prowadzi Magdalena Uchaniuk. --- Send in a voice message: https://anchor.fm/radiownet/message
Podcasty Radia Wnet / Warszawa 87,8 FM | Kraków 95,2 FM | Wrocław 96,8 FM / Białystok 103,9 FM
Hanna Shen komentuje wizytę Nancy Pelosi na Tajwanie. Jak wskazuje, Chiny eskalują napięcie wokół wyspy, jednak prawdopodobnie nie zdecydują się w najbliższym czasie na inwazję. --- Send in a voice message: https://anchor.fm/radiownet/message
Podcasty Radia Wnet / Warszawa 87,8 FM | Kraków 95,2 FM | Wrocław 96,8 FM / Białystok 103,9 FM
Andrzej Zawadzki-Liang o obostrzeniach antyepidemicznych w Szanghaju i współpracy gospodarczej między Chinami a Rosją. --- Send in a voice message: https://anchor.fm/radiownet/message
Podcasty Radia Wnet / Warszawa 87,8 FM | Kraków 95,2 FM | Wrocław 96,8 FM / Białystok 103,9 FM
Paweł Bobołowicz o kradzieży ukraińskiego zboża, umowie stambulskiej i ostrzale Odessy. Żenia Klimakin o zbiórce pieniędzy na Bayraktara. --- Send in a voice message: https://anchor.fm/radiownet/message
Podcasty Radia Wnet / Warszawa 87,8 FM | Kraków 95,2 FM | Wrocław 96,8 FM / Białystok 103,9 FM
Piotr i Edyta Jankowscy opowiadają o swoim życiu w Las Vegas. Syn i matka wyjaśniają, jak wygląda życie Polaków w tym mieście. Są oni rozproszeni po różnych dzielnicach. Piotr opowiada o życiu kulturalnym miejscowej Polonii. W Las Vegas według spisów mieszka 10 tys. Polaków. Piotr Jankowski mówi o inflacji w Stanach Zjednoczonych. Rosną ceny benzyny. Opowiada także o uchodźcach ukraińskich w Stanach Zjednoczonych. Edyta Jankowska zachęca do pomagania. --- Send in a voice message: https://anchor.fm/radiownet/message
Podcasty Radia Wnet / Warszawa 87,8 FM | Kraków 95,2 FM | Wrocław 96,8 FM / Białystok 103,9 FM
Maciej Werk jest aktywny muzycznie od niemal trzydziestu lat (Demo - 1993, Werk – 1994). Jako jeden z pierwszych tworzył remiksy utworów. On sam również był remiksowany przez znanych muzyków i DJów z różnych części Europy. Znany jest z e współpracy z licznymi twórcami. Odkrył między innymi Pati Yang, remiksował utwory Ich Troje, Patrycji Kosiarkiewicz, Myslovitz, Aggressiva 69 i innych. Przez długi czas współpracował z Renatą Przemyk (zarówno współtworząc jej płytę oraz remisując jej utwory, jak i też nagrywając z nią własny singiel z remiksami do utworu Zapach). Jak sam twierdzi, lubi duety. Co słychać, chociażby na singlach pochodzących z wydanej kilkanaście miesięcy temu płyty 2020. Obecnie wraca z odkurzonymi wersjami utworów z wczesnego okresu działalności Hedone. Zapraszamy do słuchania. --- Send in a voice message: https://anchor.fm/radiownet/message
O prelegentach: Są małżeństwem od 1996 roku, mają czworo dzieci. Mieszkają w Szczecinie. Aneta – z wykształcenia socjolog, pedagog, bibliotekarz. Obecnie pracuje w szkole podstawowej na stanowisku zastępcy dyrektora. Jest propagatorką i zwolenniczką edukacji domowej, pedagogiki Marii Montessori i metody wychowawczej Thomasa Gordona. Piotr – absolwent Instytutu Studiów nad Rodziną oraz Wydziału Humanistycznego Uniwersytetu Szczecińskiego (tytuł Master of Business Administration). Prowadzi własną działalność gospodarczą. W 2012r. ukończył Kurs Trenerski TSR (Trening Skutecznego Rodzica) oraz TSK (Trening Skutecznej Komunikacji) dla dzieci i młodzieży, prowadzony przez Centrum Komunikacji Gordona w Polsce. Oboje od ponad 20 lat angażują się w działalność stowarzyszeń, wspierających rodziny, małżeństwa, dzieci. W 2011r. uczestniczyli w kursach TSR uczących skutecznej komunikacji, szacunku we wzajemnych relacjach oraz umiejętności rozwiązywania konfliktów bez uciekania się do siły. W ramach swojej aktywności przeprowadzili wiele kursów i spotkań o tematyce rodzinno-małżeńskiej, także w zakresie poradnictwa, komunikacji i finansów. Ich życiowe motto: “Łatwiej jest rządzić państwem niż wychować czwórkę dzieci” (Winston Churchill). Napisz do nas! Wesprzyj nas!
Ukraińcy, którzy przeżyli II wojnę, nie sądzili, że będą musieli ponownie przeżyć okropności wojny. Mieszkają w dawnym covidarium w Kiszyniowie, na terenie kompleksu wystawowego Moldexpo, w pandemii przekształconego w szpital tymczasowy. Ich nowy dom to plastikowe boksy bez sufitów i drzwi, ale nie narzekają, wręcz przeciwnie - są wdzięczni za przyjęcie. W 67. odcinku podcastu "Mistrzowie Słowa" Anna Nehrebecka czyta reportaż Sergieja Stroitielewa "Dwie wojny". Co tydzień w sobotę publikujemy dla klubowiczów "Wyborczej" jeden tekst czytany przez wybitne aktorki i wybitnych aktorów. Dołącz do Klubu "Wyborczej", kupując najwyższy, klubowy pakiet prenumeraty cyfrowej na Wyborcza.pl/prenumerata. Specjalny numer "Gazety Uchodźców" do czytania: http://wyborcza.pl/gazetauchodzcow
W tym odcinku usłyszysz o tym, gdzie mieszkali Polacy w przeszłości, jak wyglądało budownictwo w czasach PRL-u, jaki był "rewolucyjny" projekt osiedla w latach 70' i gdzie ono się znajduje oraz trochę statystyk na temat tego, jak i gdzie mieszkają Polacy obecnie. Posłuchaj, bo jest ciekawie ;) (Przynajmniej dla mnie było ciekawie czytać na ten temat!)Have you discovered the Polski Daily Club yet? If not go to https://www.polskidaily.eu/signup and join the club!
Zostań patronem tego podcastu na www.patronite.pl/maopowiedziane Mieszkania, domy, ich architektura czy rozkład mówią wiele o społeczeństwie. Przechodzimy przez lata chińskiej historii patrząc na nią właśnie przez pryzmat miejsc zamieszkania. Od pomieszczeń zajmowanych ze względu na hierarchię w rodzinie, przez socjalistyczne osiedla, po ogromne prywatne inwestycje w miastach i bardzo skromne domy na wsiach. Powyższe kwestie, i nie tylko, poruszamy w tym odcinku podcastu Mao Powiedziane. Spis treści:(0:00) Wstęp: gdzie zamieszkiwali niektórzy w trakcie lockdownu(8:01) Warunki zamieszkania w czasach Chin imperialnych(18:23) Stare budownictwo w miastach(21:23) Standardy i polityki mieszkaniowe w okresie rządów Mao Zedonga(36:52) Pierwsze pokolenie chińskich architektów(40:54) Okres po 1978 roku – stopniowa komercjalizacja rynku mieszkań(53:25) Współczesne grodzone osiedla(1:08:22) Standardy budowlane(1:10:31) Domy na wsi Napisz do nas na: kontakt@maopowiedziane.pl
Podcasty Radia Wnet / Warszawa 87,8 FM | Kraków 95,2 FM | Wrocław 96,8 FM / Białystok 103,9 FM
Artur Deska mówi o sytuacji uchodźców wojennych. Zauważa, że pierwsza fala uchodźców do Drohobycza to byli Kijowianie. Ci ostatni wracają już do siebie, a na ich miejsce przybywają uciekinierzy z południa i wschodu. Gość Kuriera w samo południe wskazuje, że ludzie ci cierpią ze względu na swe traumatyczne doświadczenia. Oni są strasznie przerażeni, po prostu potrzebują ciepła spokoju i bezpieczeństwa. O ile Kijów jest ostrzeliwany rakietami incydentalnie, to Charków, czy Mikołajów są systematycznie niszczone ogniem artyleryjskim. Administracje cywilne apelują do mieszkańców o ewakuację. Nie bardzo jest, gdzie wracać. W Drohobyczu jeden z akademików został oddany dla uchodźców. Mieszka tam 650 osób, z czego 90 proc. to kobiety i dzieci. Jak wskazuje Deska, Ci uchodźcy, którzy znajdują swoje miejsce i mogą przeżyć, gdzieś na zachodniej Ukrainie, oni nie jadą dalej. Jest to ważne dla Polski, która ponosi wysiłek przyjmowania uchodźców z Ukrainy. --- Send in a voice message: https://anchor.fm/radiownet/message
Podcasty Radia Wnet / Warszawa 87,8 FM | Kraków 95,2 FM | Wrocław 96,8 FM / Białystok 103,9 FM
Mówi o życiu i nastrojach panujących w do niedawna obleganym Kijowie. --- Send in a voice message: https://anchor.fm/radiownet/message
Odcinek o historii Ukrainy. Oczywiście nie da się 1000 lat historii omówić dokładnie w 15 minut. Tak więc jest to skrótowa historia dla dzieci. Jest tutaj dużo skrótów myślowych i uproszczeń.Prawdopodobnie wiecie, że 24 lutego 2022 roku Rosja napadła na Ukrainę. Prezydent Rosji Władimir Władimirowicz Putin twierdzi, że Ukraina powinna należeć do Rosji. Dlaczego tak twierdzi? Putin przypomina, że kiedyś Ukraina była częścią Rosji. On uważa, że dziś też tak powinno być. Czy może tak twierdzić?Zacznijmy od tego, że teren dzisiejszej Ukrainy to teren, który należał do wielu narodów. Kto mieszkał i kto rządził na terenie dzisiejszej Ukrainy?Jeżeli znacie mapę Europy to prawdopodobnie wiecie, że Bułgaria jest na dole Europy. Bułgaria dzisiaj znajduje się obok Grecji i Turcji. Jednak kiedyś Bułgarzy mieszkali na terenie dzisiejszej Ukrainy. Później na teren Ukrainy przyszli Chazarowie i wygonili Bułgarów, ci poszli dalej i zawędrowali w końcu tam gdzie dzisiaj jest Bułgaria. Chazarowie mieszkali na terenie dzisiejszej Ukrainy dość długo, a na północy od nich mieszkali Słowianie. Czy wiecie kim są Słowianie?Słowianie to ludzie, którzy mówią językami słowiańskimi takimi jak polski, czeski, rosyjski, ukraiński, bułgarski itd. Ludzie ci mieszkają głównie na wschodzie Europy. Na jakie trzy grupy dzieli się Słowian?Są Słowianie zachodni, czyli Polacy, Czesi i Słowacy. Są Słowianie wschodni czyli Rosjanie, Ukraińcy i Białorusini. Są też Słowianie południowi czyli Bułgarzy, Chorwaci itd. Nie ma Słowian północnych.My dzisiaj zajmiemy się Słowianami wschodnimi czyli Rosjanami, Ukraińcami i Białorusinami. Dzisiaj mają oni swoje języki, ale jakim językiem się posługiwali tysiąc lat temu? Ci wschodni Słowianie to byli Rusini i mówili oni językiem ruskim. Czy język ruski to jest to samo co język rosyjski? Język ruski podzielił się na trzy języki, na język rosyjski, język ukraiński oraz język białoruski. Tak więc język ruski to jakby przodek tych współczesnych języków.Później z jeszcze dalszej północy przybyli Waregowie pod wodzą Ruryka. Byli to Wikingowie. Mieszkający tam Słowianie poprosili aby Ruryk został ich wodzem i razem przepędzili Chazarów. Ci Słowianie, których księciem był wiking Ruryk nazywali się Rusami.Prawdopodobnie znacie legendę o Lechu, Czechu i Rusie. Lech to Polak, Czech to oczywiście Czech, a Rus to właśnie ci Słowianie na wschodzie, czyli Rusowie pod wodzą wikingów. Chociaż to brzmi podobnie to ci Rusowie to nie jest to samo co Rosjanie. Rusini byli oni ważni dla historii Polski. Polscy władcy walczyli z Rusami, ale też handlowali z nimi, a także żenili się z ruskimi księżniczkami. Co się stało z tymi Rusami? Pomoże nam historia języka ruskiego. Na jakie języki podzielił się język Ruski?Rusowie podzielili się na kilka grup. Powstały z nich trzy narody: Rosjanie, Ukraińcy i Białorusini. W nazwie tego ostatniego narodu jest nawet słowo “Rusini”. Ruś podzieliła się na kilka Rusi, jedną z nich była Ruś Biała i właśnie z tej Rusi powstał dzisiejszy naród białoruski. Ruś Czerwona lub Ruś Halicka to dzisiejsza Ukraina.Rurykowiczowie to była dynastia, która długo rządziła na Rusi. Było w tej dynastii wielu władców. My dzisiaj zajmiemy się tylko czterema z nich. Będziemy mówić o Ruryku, Włodzimierzu Wielkim, Jarosławie Mądrym oraz o Iwanie Groźnym.Co zrobił Ruryk? Ruryk był wikingiem, ale został wodzem Słowian wschodnich czyli Rusinów. Od jego imienia Ruryk pochodzi nazwa dynastii Rurykowiczów. Tak samo jak od Piasta pochodzi nazwa dynastii piastowskiej, albo od Jagiełły nazwa dynastii Jagiellonów. Wnukiem Ryryka I był Włodzimierz. Co zrobił Włodziemierz I Wielki? Czy się różnił chrzest Polski od tego chrztu Rusi? Mieszko przyjął religię chrześcijańską z Rzymu, czyli katolicyzm. Włodzimierz przyjął chrześcijaństwo z Bizancjum, czyli prawosławie. Polacy przyjęli katolicyzm z Rzymu, a wraz z tą religią Polacy dostali literki łacińskie, które używamy do dzisiaj. Rusini przyjęli prawosławie z Bizancjum i wraz z tą religią dostali literki greckie, które troszeczkę zmienili i używają ich do dzisiaj.Synem Włodzimierza Wielkiego był Jarosław. Co zrobił Jarosław Mądry? Jarosław Mądry podzielił Ruś pomiędzy swoich synów. Na Rusi doszło do rozbicia dzielnicowego takiego samego jak w Polsce po śmierci Bolesława Krzywoustego.Te księstwa ruskie zostały podbite przez Mongołów. Gdy państwo Mongołów osłabło Ruś podbili Litwini. Na północy pojawiło się Państwo Moskiewskie czyli dzisiejsza Rosja. Władcą tego państwa był Iwan nazywany Groźnym. Iwan Groźny ogłosił się Carem Wszechrusi. On był tylko Wielkim Księciem Moskiewskim czyli rządził tylko w jednej części Rusi. On ogłosił się jednak Carem Wszechrusi, czyli twierdził, że jest władcą wszystkich Rusinów.Dzisiaj prezydent Rosji Putin twierdzi, że ma prawo przyłączyć Ukrainę do Rosji. Co o tym myślicie? Właśnie to samo twierdził Iwan Groźny. On twierdził, że jest Carem Wszechrusi. Podobnie dzisiaj Putin twierdzi, że Rosja, Białoruś i Ukraina muszą się połączyć, bo kiedyś były jednym państwem. A co wy o tym sądzicie?Ruś podzieliła się po śmierci Jarosława Mądrego. Później podbili ją Mongołowie, a gdy oni osłabli Ruś podbili Litwini. Czy wiecie w jakich językach pisali dokumenty Litwini? Litwini mieli swój język, ale to był tylko język mówiony. Gdy więc Litwini podbili Ruś nauczyli się pisać w języku ruskim i wszystkie dokumenty pisali po rusku. Później Litwa i Polska się połączyły i Litwini zaczęli pisać dokumenty po polsku, dopiero później zaczęli pisać po litewsku. Tak więc najstarsze dokumenty litewskie są pisane w języku ruskimJak wiecie Litwa i Polska się połączyły w Rzeczpospolitą Obojga Narodów. Litwa dała wtedy Polsce część Rusi. W ten sposób powstały kraje, które dzisiaj znamy. Ta część Rusi, którą rządził Iwan Groźny to jest dzisiejsza Rosja. Ta część Rusi, gdzie rządzili Litwini to jest dzisiejsza Białoruś, a ta część, która należała do Polski to jest dzisiejsza Ukraina.Kiedy Ukraina została przyłączona do Rosji? Podczas zaborów Rosjanie zabrali prawie całą Ukrainę i przyłączyli ją do Rosji. Wcześniej jednak wybuchło na Ukrainie powstanie Chmielnickiego i wschodnia część Ukrainy została przyłączona do Rosji trochę wcześniej, bo już po rozejmie andruszowskim.Tak więc podsumowując krótko historię Ukrainy. Byli tam Bułgarzy, potem Chazarowie, potem zamieszkali tam Słowianie, którymi rządzili Wikingowie. Potem ten teren zajęli Mongołowie czyli Złota Orda. Później teren dzisiejszej Ukrainy zdobyli Litwini, którzy nie mieli swojego pisma i zaczęli pisać w języku ruskim. Litwini połączyli się z Polakami i oddali teren dzisiejszej Ukrainy Polsce. Podczas powstania Chmielnickiego część Ukrainy oderwała się od Polski i potem stała się częścią Rosji. Rosja zabrała resztę Ukrainy podczas zaborów. Po pierwszej wojnie światowej Polacy walczyli z Ukraińcami o Lwów. Potem wybuchła wojna z Rosją, w jej wyniku połowę Ukrainy wzięła Rosja, a tą część, gdzie mieszkało wielu Polaków czyli np. Lwów przyłączono do Polski. Po II wojnie światowej Rosjanie zabrali całą Ukrainę. Ukraińcy dostali niepodległość w 1991 roku czyli 31 lat temu (nagrywamy to w 2022). Historia Ukrainy się jednak nie skończyła. Jak pewnie wiecie Rosjanie i ich prezydent Putin znowu chcą przyłączyć Ukrainę do Rosji.
Dzisiaj chciałabym opowiedzieć Ci o czymś, o czym warto wiedzieć jeśli planujesz życie w Polsce. Będę dziś mówiła o numerze PESEL. Jest to numer nadawany każdemu Polakowi. Opowiem Ci co to dokładnie za numer, gdzie i jak się go otrzymuje oraz jakie są zalety jego posiadania. Od razu zdradzę, że numer PESEL może być nadany również obcokrajowcom. Nie musisz więc być Polakiem, żeby aplikować o nadanie numeru PESEL. Opowiem Ci jakie warunki musisz spełnić, aby taki numer otrzymać. Transkrypcja odcinka na https://swojskijezykpolski.com/wszystkie-odcinki/Po wysłuchaniu odcinka możesz zostawić komentarz ze swoją opinią na Facebooku https://www.facebook.com/PodcastSJP lub Instagramie https://www.instagram.com/podcastsjp/.Subskrybuj podcast na YouTubie, żeby nie przegapić żadnego odcinka: https://www.youtube.com/c/PodcastSwojskiJezykPolskiZapisz się na konwersacje online: https://swojskijezykpolski.com/konwersacje-po-polsku/Wesprzyj podcast finansowo na https://swojskijezykpolski.com/wsparcie-finansowe-podcastu/Do usłyszenia!
Hostomel, Irpiń, Bucza - te miejscowości przed wojną były uznawane za wyjątkowo piękną, wypoczynkową okolicę Kijowa. Przeprowadzały się tam rodziny z małymi dziećmi, by znaleźć wytchnienie od zgiełku wielkiego miasta. Dziś, jadąc na północny-wschód od stolicy Ukrainy, można zobaczyć głównie ruiny. Ołeksandr Markuszyn, mer Irpinia, powiadomił, że skala zniszczeń wojennych w jego mieście opiewa na ponad miliard dolarów, a Rosjanie spustoszyli około 70 proc. budynków, w tym szkół, przychodni, szpitali. Władze apelują, żeby mieszkańcy podkijowskich miejscowości poczekali z powrotem do swoich domów, gdyż nie nadają się jeszcze do zamieszkania. Dziesiątki wolontariuszy z Kijowa ruszyły z pomocą, aby posprzątać budynki i ulice. "Nie byłam do końca przygotowana na to, co zobaczyłam" - wyznaje Olga Rusina, ukraińska dziennikarka, autorka książek dla dzieci, tłumaczka z języka polskiego, która niedawno wróciła ze zrujnowanego Hostomla, w którym udzielała się jako wolontariuszka. Na podcast zaprasza Urszula Pieczek. Więcej podcastów na https://wyborcza.pl/podcast. Piszcie do nas w każdej sprawie na listy@wyborcz
Podcasty Radia Wnet / Warszawa 87,8 FM | Kraków 95,2 FM | Wrocław 96,8 FM / Białystok 103,9 FM
Artur Deska mówi o pomocy dla osób uciekających na zachodnią granicę Ukrainy. Wskazuje, że antyrosyjskie sankcje Zachodu wciąż są zbyt słabe. --- Send in a voice message: https://anchor.fm/radiownet/message
Jolanta i Andrzej są małżeństwem jak każde inne. Mieszkają w Lublinie, Jolanta zajmuje się domem. Na świat przychodzą po kolei dzieci: Krzyś, Tomek, Agnieszka, Aneta… O kolejnej piątce dzieci Jolanty i Andrzeja nie wie nikt. Podobno nawet sam Andrzej. Co stało się z pięciorgiem dzieci? I co doprowadziło do tego, że rodzina K. na zawsze wpisała się w niechlubną kryminalną historię świata?Opis zbrodni 18:16 - 19:24Oglądaj serial ODWILŻ w HBO MAX! Słuchaj podcastu ODWILŻ w aplikacji EmpikGo. Jeśli nie korzystaliście wcześniej z aplikacji Empik Go, możecie wypróbować ją przez 30 dni za darmo z kodem JUSTYNA. Aby wykorzystać kod, należy wejść na stronę empik.com/gofree*Kod do abonamentu Go Light w Empik Go.
Podcasty Radia Wnet / Warszawa 87,8 FM | Kraków 95,2 FM | Wrocław 96,8 FM / Białystok 103,9 FM
Andrzej Zawadzki-Liang mówi o piątkowej rozmowie głów państw Stanów Zjednoczonych i Chin. Stwierdza, że spotkanie nic nie wzniosło. Podczas niego strona chińska stwierdziła, że Za konflikt odpowiadają Stany Zjednoczone. Poza tym Chiny nie są stroną w tym konflikcie, a to właśnie NATO i Stany Zjednoczone powinny wszystko uregulować i powinny podjąć rozmowy z Rosją. Nie zaproponowano żadnych kroków dyplomatycznych. Przygotowywana jest trzecia transza pomocy humanitarnej dla Ukrainy. Tego samego dnia co spotkanie Bidena i Xi, odbyło się spotkanie chińskiego ambasadora w Moskwie z rosyjskim wiceministrem obrony. Rozmówca Magdaleny Uchaniuk ocenia, że Państwo Środka nie zaryzykuje pomocy militarnej. Na razie nic nie wskazuje, aby Chiny zamierzały zmienić stanowisko. Wskazuje, że niedługo odbędzie się gospodarczy szczyt Chiny-UE. --- Send in a voice message: https://anchor.fm/radiownet/message
Podcasty Radia Wnet / Warszawa 87,8 FM | Kraków 95,2 FM | Wrocław 96,8 FM / Białystok 103,9 FM
Janina Jakowenko mówi, że także na zachodzie Ukrainy nie czuje się bezpiecznie. Stwierdza, że jeżeli wyjedzie z kraju, to pojedzie do Polski. Codziennie jest alarm przeciwlotniczy. Mieszkańcy Kijowa ewakuowali się do okolicznych wiosek. Jednak teraz także one są już bombardowane. Dziennikarka Radia Wnet odnosi się do zajęcia przez Rosjan elektrowni atomowej na Zaporożu. Wskazuje, że jest ona jedną z największych w Europie. --- Send in a voice message: https://anchor.fm/radiownet/message
Jest 1995 rok. Anna i Marian to szczęśliwe małżeństwo będące razem od 17 lat. Mieszkają w Warszawie na Ursynowie, mają dwójkę nastoletnich dzieci i żyją całkowicie spokojnie. Wszystko jednak zmienia się 21 czerwca 1995 roku kiedy w piękny czerwcowy dzień Marian wychodzi dorobić klucze do nowych zamków. Niestety, do domu nigdy już nie wraca. Co wydarzyło się w piękny, słoneczny czerwcowy dzień, w środku dnia - na samym środku dwupasmowej ulicy? Tego dowiecie się z dzisiejszego odcinka.
Cześć! Привет! ⠀ W Gdańsku pracują, w Gdyni mieszkają, a w Sopocie imprezują... В Гданьске работают, в Гдыне живут, а в Сопоте тусят... ⠀ В этом выпуске ты узнаешь: ⠀ - Данциг - что это за город? ⠀ - что все, что случилось в Гданьске, остается в Гданьске... ⠀ - какие известные люди связаны с Труймястом ⠀ - почему стоит посетить Гданьск ⠀ В выпуске мы используем аудиозаписи / w odcinku korzystamy z nagrań: песня Eric Prydz "Call on me" песня Аллы Пугачевой "Все могут короли" музыка из Гарри Поттера ⠀ Zapraszamy do słuchania ;) Instagram: @polskiwbiegu Tik Tok: @polskiwbiegu Youtube: https://www.youtube.com/channel/UCcgQ2HvIILieX0gDC9do0SA