POPULARITY
To historia niezwykle trudnej miłości do kolarstwa. Skrytych pragnień, marzeń. Co kilkaset kilometrów z rezygnacją przerywana i pisana od nowa. Pełna niepowodzeń, bólu, odrzucenia. Jest identyczna jak Twoja. Dziś Różni nas jedynie etap. Niektórzy są u początku tej trasy. Inni w połowie. Ktoś spotyka mnie będąc ze mną koło w koło lub to ja jestem za Tobą. To nieistotne. Najważniejsze, że jesteś na niej. Jesteśmy. Moja trasa rozpoczęła się w 2016 roku, 99 000 km temu. To pięć beznamiętnych cyfr. Liczby nie mają emocji, choć zawsze kusi, by przez ich pryzmat szafować oceny. Dla mnie były one wówczas kluczowe. Kluczową liczbą było 109. Tyle kilogramów. Z nimi miałem okazję już biegać testując pierwszy swój zegarek sportowy. Wtedy każdy rodzaj aktywności był dla mnie błogosławieństwem. Po 4 latach walki z codziennymi napadami paniki okazało się, że bieganie z nadwagą jest na tyle męczące, że ich nasilenie się zmniejszyło. Częstotliwość także uległa ograniczeniu. Jedynie dokuczał mi ból i frustracja, bowiem utrzymanie 6 minut na kilometr było trudne. Do tego kolana. Plecy. Dwie śruby w stawie skokowym ograniczające ruchomość proszące się o chirurgiczne usunięcie. Nawet to relacjonowałem na swoim zupełnie innym kanale, na ktorym działałem od 2008 roku Pozbycie się srubek pomogło. Pozwoliło biegać pewniej. Jednak nie szybciej. Lubiłem bo, jednak więcej jak 10 km było poza moim zasięgiem. Serce chce, stawy nie. Operowana noga tym bardziej. Z resztą do dziś muszę respektować ograniczenia biegowe wynikające z tej kontuzji. Nie powinienem biegać jednorazowo więcej niż 15 km. To oznacza, że do końca życia nie zrobię maratonu, nie będę mógł biegać po plaży, ani nie wystartuje w runmagedonie. To syndrom zerojedynkowy. Albo mogę wszystko albo to bez sensu. Był piękny lipcowy wieczór po upalnym dniu. W powietrzu. Wjechałem po całym dniu do garażu w którym wśród opon zimowych stał przyprószony kurzem rower. Stał tu kilka lat. Otrzymałem go w prezencie w zamian za pomoc w nakręceniu wideo promocyjnego. Wyciągnąłem z bagażnika kompresor. Napompowałem opony i po prostu wsiadłem. Przejechałem 700 metrów i udało mi się utrzymać na tym dystansie 20 km/h. Poczułem się jakbym miał 12 lat. Tyle, że przez te 18 lat nieco się zmieniło. Stałem się sfrustrowanym, zmęczonym życiem paczkiem czerpiącym radość jedynie z jedzenia oraz każdego poranka gdy nie mam objawów nerwicy somatycznej. Dotarłem do najbliższej stacji na której pochłonąłem litr wody. Następnego dnia zrobiłem to samo. Jednak denerwował mnie fakt ograniczeń moich opon. Co to znaczy 3 atmosfery. Zamówiłem nowe. Dostosowane do wyższego ciśnienia i łyse. One pomogły. Było lżej. Dojechałem na nich z Konstancina do wsi Gassy. To był kolejny z tych ciepłych i pogodnych wieczorów z przenikliwymi promieniami złotej godziny. Minął tydzień i zadzwoniłem do przyjaciela Karola prowadzącego sklep rowerowy w Bydgoszczy. Tak stałem się właścicielem roweru za 4000 zł. Aluminium. Tiagra 2×8. Ale za to opony które mogę napompować do 8 atmosfer. To była moja ówczesna fetysz. Ciśnienie i prędkość. Prędkość, która wzrosła. W jeden dzień. Trasa Piaseczno – Obory ze średnią 30 km/h. Byłem potwornie zmęczony. Moje czarne spodenki biegowe stały się białe. Kryształy soli były na czubku nosa, włosach. Trasa okupiona była dwudniową rekonwalescencja tyłka, ud, pleców, nadgarstków, szyi. Ale w głowie czułem niesamowitą ekscytację, która na wiele godzin zajęła moje myśli i przekierowała je z hipochondrii na rower. Na problemy, które mnie nawiedziły. Największym z nich było siodełko. Kupiłem spodenki kolarskie z wkładką bez szelek, bo uważałem, że szelki to abstrakcja w połączeniu z moją figurą. To nie pomogło. Każdego dnia jeździłem i nasłuchiwałem bólu. Czasem tak silnego, że chciałem wyć. Pojawił się także stan zapalny skóry. To był etap zapisany wersalikami TO BEZ SENSU Wziąłem oddech. Kupiłem siodełko. Poszedłem do jednego z dwóch ówczesnych warszawskich fitterow. To nie pomogło. Jednak każdego jednego dnia jeździłem. Próbowałem sobie udowodnić, że dam radę. Nie poddam się, bo udowodniłbym sobie słabość. Nie jestem dzielny ani uparty, bo jestem bohaterem. Robię to z niskiego poczucia własnej wartości. Musiałbym samemu sobie powiedzieć, że zakup szosy to był zły pomysł. Założyłem nowy kanał na YouTube, o rowerach. To był wrzesień 2016. Zaraz będzie 10 lat. Mijały miesiace, zmieniałem siodełka, byłem w trzech województwach różnych speców od pozycji. Nic to nie dawało. Mimo to jeździłem, choć więcej jak 20 km to było wyzwanie. Polubiłem nawet to cierpienie. Ten stan kompletnego wykończenia za każdym razem gdy chorobliwie próbowałem udowodnić sobie, że ból przejdzie a ja osiągnę 30 km/h średniej. Tak chylił się ku końcowi pierwszy sezon. Zbiegiem okoliczności trafiłem na nową grupę na fb – ZWIFT Polska. Zauważyłem tam dziwne urządzenia do treningu w domu. Wziąłem swoją przepoconą kartę kredytową i poszedłem do Decathlonu. Kupiłem trenażer. Zainstalowałem swifta. Uznałem, że jest beznadziejny i drogi. Przesiadłem się na aplikacje do jeżdżenia po trasach wideo. Po Nicei i Belgii. W belgi trafiłem na jedyny obecny tam podjazd 10%. Skonałem. Trenażer się zablokował i nie byłem w stanie pedałować. Okazało się, że trzeba wymienić oponę. Okazało się, że z garażu w którym leżał mój pierwszy rower jest też zapyziały wiatrak. Przynooslem go. Zorientowałem się, że w profilu aplikacji po uwagę brana jest także waga. Nie była uzupełniona. Zastąpiłem domyślne 75 kg na 103. Znów postanowiłem pojechać na te górę 10%. Znów trenażer się zepsuł. Musiałem rozejrzeć wiele for by się dowiedzieć jak rozwiązać ten problem. Okazało się, że na trenażerze należy zmieniać biegi. Następnego dnia zacząłem używać przerzutek. Mimo to nie udało się dojechać na szczyt ten trasy. Po kolejnym tygodniu dojrzałem na opakowaniu, że mój trenażer sulymuluje maksimum 6 procent. Tak wróciłem na ZWIFT. Na wiosnę znów zadzwoniłem do przyjaciela że sklepu rowerowego w Bydgoszczy. Kupiłem nowy rower. Lżejszy. Karbonowy. By był bardziej karbonowy. To nie pomogło. Ból, walka o każdy kilometr. Znalazłem jednak siodełko z dziurą w środku, które troszkę odciążyło kroczę. Musieliśmy jednak podnieść i odwrócić mostek. Drugi mój sezon na rowerze to także pierwsze ustawki. Pierwsze zdjęcia. O tutaj jestem w majtkach, które założyłem pod spodenki. A tutaj kryształy. Ja tutaj, w 2018 roku nic nie rozumiałem. Nie widziałem dysonansu pomiędzy moim rowerem a wagą. Wiem, to nie jest dramatu. Tutaj nie widać otyłości, bo nie mam klasycznego brzucha. Zawsze byłem równomiernie ulany. Jedni mają chude nogi i ręce i większość rezerw zlokalizowanych wokół pasa. Inni jak ja mają tłuszcz wszędzie. To gubi. Wyglądasz z daleka niby normalnie, a w rzeczywistości wieziesz na każdym kilometrze 10 butelek wody 1.5 litrowej. Najbardziej symboliczne jest to zdjęcie z lipca 2017. Aż trafiło do mojej książki. Zrobił mi je Michał. Za co dziękuję. Pozwoliło mi ono spojrzeć z innej perspektywy. Z perspektywy, która oddaje dysonans pomiędzy mną a rowerem, którego nie widać. Od tego spotkania i wspólnej jazdy do Nowego Dworu Mazowieckiego. To był moment kumulacji. Mijało pół roku od momentu założenia tego kanału. Zaczęło się pojawiać coraz więcej głosów na temat mojego wyglądu. Jednak ignorowałem to. Mówiłem sobie, że w mojej poprzedniej branży złych słów jest zdecydowanie więcej. Jednak podczas jednego z gorszych dni ta gruba skóra stała się cieńsza. Opanował mnie wstyd. Pierwszy raz poczułem go tak dobitnie. To była kumulacja złych emocji. Obraziłem się na YouTube i postanowiłem z dnia na dzień. Musiałem zrobić bolesny rachunek sumienia. Czemu piję po każdym rowerze piwo. Czemu codziennie wieczorem jem słodycze? Dlaczego przeliczam kilometry na kostki czekolady i paczki chipsów. 8 lipca 2017 wziąłem się w garść. Oto zdjęcie pierwszego talerza. Jadłem tylko warzywa, kasze, kefir i jabłka. Do tego wyłącznie woda. Każdego dnia szedłem normalnie na rower. Robiłem 30 kilometrów na czas przez 3 dni w tygodniu. W weekend długi tlen. Szaleństwo, oddające mój charakter. Wszystko albo nic. Przez pierwszy tydzień wyłem na myśl o tym, że po pracy i po treningu nie zjem nic słodkiego. Nie kupię piwa. W tym okresie robiłem najszybsze zakupy w swoim życiu. Wiedziałem, że nie mogę przejść przez alejkę że słodyczami. Wchodzę. Na start pakuję jabłka. Na na warzywach rukolę. Obok zamrażarki i z nich biorę wszystko. Wszystkie możliwe mrożone zupy, marchewkę z groszkiem. Buraki, szpinak, fasolkę. Obok kasza gryczana w woreczkach. Vis a vis są pestki. Słonecznik i Pini i dynia. Dochodzę do lodówek, ale tak, żeby nie patrzeć na sery i serki. Porywam 6 litrów kefiru i od razu do kasy. Tak wyglądał mój posiłek każdego dnia. Nie złamałem się ani razu. Głownie dzięki temu, że miałem dobrze dobrane antydepresanty, było wyjątkowo ciepłe lato i udało mi się przełamać najtrudniejsze 21 dni. Po tych tygodniach wpadłem w nowy rytm. Udało mi się zerwać z uzależnieniem od cukru i soli. Dopiero też w tym momencie zobaczyłem, że waga drgnęła. Zjechałem o 4 kilogramy. Po miesiącu z jeszcze większą satysfakcją w restauracji prosiłem tylko o dwie sałatki bez sosów oraz dwie zupy. Nie wiem ile miałem deficytu energetycznego, bo jeszcze nie było aplikacji na telefon, które tak dokładnie by to oceniały. Jednak z perspektywy oceniam, że nie dojadałem około 1000 kcal każdego dnia. To zdjęcie spodni po 2 miesiącach. Dalej jeździłem. Niesamowicie się wkręciłem. Zrobiłem kolejne korekty ustawienia mojego roweru. Tego dnia okazało się, że straciłem już 6 kilo. Moje ciało proporcjonalnie traciło na obwodach. Okazało się, że mogę mieć już nieco niżej kierownicę. We wrześniu już zacząłem powoli wymieniać swoją garderobę, bo okazało się, że choć ja tego nie widzę, to zaczynam wyglądać jak przyodziany w strój po starszym bracie. Nawet odzież motocyklowa poszła na wymianę. 11 września 2027 moja twarz zaczęła przypominać tę obecną. Niesamowicie schudłem na policzkach. W międzyczasie były też wyjazdy służbowe. Gdy byłem odcięty od roweru brałem buty i czepek. To Barcelona i kolega, który śmieje się z mojej kolacji. Musiałem tak robić. Zapychać się warzywami i owocami. To jest 30 września. Nowy trenażer, nowe FTP, wciąż na diecie. Wciąż unikając chodzenia po sklepie. 3 grudnia już warzyłem 81,7 kilogramy. Jeszcze 2 do celu. Nowa koszula, pierwszy McDonalds – wraz z warzywami bez kury z podwójnymi warzywami. Pierwsze badanie u byłego trenera z siłowni, który po pół roku mnie nie poznał. Po tym czasie badania krwi. Zniknął nadmiar cholesterolu. Leukocyty spadły, rozjechały się czerwone krwinki, bo całkowicie przez przypadek przez pół roku byłem wege. Zgodnie z zaleceniami lekarza, raz w mięsiącu mięso. Wątróbka. Smażonego nie miałem w ustach od czerwca. Od czerwca trzymam się także wewnętrznej rozpiski treningowej. Gdy zimno, leje i wieje odpalam Zwifta. Pierwszy kieliszek alkoholu wypiłem 2 stycznia. Ta szklanka mnie zmiotła z planszy tak bardzo, że uznałem, że chyba lepiej mi bez tego. Tak tkwiłem w fanklubie kefiru. To jest mój test FTP z 8 stycznia 2018 przy 80 kg. Mogłem wrócić do delikatnego zwiększenia limitu kalorycznego, choć okazało się, że teraz spoczynkowo potrzebuję ich dziennie 2200 zamiast wcześniejszych 3000. To znaczy, że mogę więcej jeść i nie tyć, jednak tylko trochę więcej, a nie tyle co wcześniej. 12 lutego 2018 wyjechałem na tydzień by obiecać sobie, że nawet w delegacji umiem się trzymać. 24 lutego były moje pierwsze wirutialne zawody na Zwift. Nigdy się tak nie spociłem. Na tym smutnym zdjęciu, po nieudanym spotkaniu służbowym mam 79 kilo. 10 marca wyszedłem pierwszy raz na zewnątrz po zimowej przerwie. Nie wierzyłem w to jak jestem szybki pod górkę i na segmentach. Pojechałem główną drogą z Konstancina do Kalwarii i z powrotem bez zatrzymywania się. Zrobiłem personal rekord tej trasy. Nie byłem w stanie długo uwierzyć w to jak ogromną różnicę daje te 25 kilo. Okazało się, że nie boli mnie tyłek, ani ręce. Jedynie co mi dokucza bez powłoki tłuszczowej to zimno. Jakbym nie miał jeszcze jednej warstwy odzieży. Bardzo wzrósł mi też vo2 max liczony przez Garmina. Czy to dokładne czy nie, było widać przełom. Umówiłem się na ostatni już w moim życiu Fitting. Usunęliśmy wszystkie podkładki pod mostkiem by być mniej zakompleksionym. Pierwszy raz ogoliłem nogi 2 kwietnia 2018. To był etap na którym oderwałem się na moment od ziemii. Zacząłem trochę w siebie wierzyć. Zachłysnąłem się samym sobą oraz słowami, które wówczas czytałem pod swoimi filmami. Było nieco niedowierzania, bo wizualnie naprawdę byłem ciężki do rozpoznania. Sporo też w sieci jak i w realu słyszałem pytań czy nie jestem chory. Czy wszystko że mną jest w porządku. Każdy YouTuber ma swoim życiu taki okres gdy odlatuje. Ja w tym momencie byłem odleciany. Uważałem, że wiem już wszystko oraz mam wyłączność na wiedzę. Być może uważałem się za lepszego. Do czasu. Do tych zawodów. Dojechałem sam, w dodatku zdyskwalifikowany. Niesamowicie wpłynęło to wówczas na moją pewność siebie. To był taki plask z liścia w twarz. Potrzebne by zejść znów na ziemię. Nabrania pokory. Do siebie, do ludzi. Wytłumaczenia sobie samemu, że liczby i waga to nie wszystko. To czego doświadczasz jest potrzebne. To kara za brak pokory. To był rok w którym zmieniłem narrację na swoim kanale z lepszego na równego. 27 maja pierwszy raz ktoś powiedział, że mnie kojarzy. To ten Pan. Ten okres był niesamowity w moim życiu. Zauważyłem, że czuję się nie tyko fizycznie mocniejszy, ale także psychicznie. Zwróciłem uwagę na to, że nawet gdy jest lepiej to nie mam prawa nawet wewnątrz samego siebie, po cichu wywyższać się względem kogokolwiek. Nie chcę zostać kiedyś bufonem, Panem z YouTube, którego jedynym sukcesem jest to, że oddycha i schudł. Nie bądź nauczycielem. Bądź przyjacielem. Bądź sobą, Człowiekiem. Bez maski. Na tym etapie już regularnie zacząłem brać udział w zawodach. Zapisywałem się na nie, by mieć stałe bodźce i małe cele. By wreszcie dojechać z peletonem, albo dobiec. Na bieganiu też poczułem ogromna różnicę. Inne tempo, inne tętno. Inne czasy. 5 km już nie męczy, a mogę zrobić nawet 10. Zacząłem jeździć w góry. Zaliczyłem pierwsze 100 km po świętokrzyskim. Dostałem pierwsze zaproszenie na event branżowy jako Pan z YouTube. Jednak nikt nie chciał że mną działać w sposób komercyjny. Dobiłem też do momentu w którym mogłem bez przeszkód robić rocznie od 10 do 15 000 kilometrów rocznie, choć nadal dla niektórych to niedużo. Dla mnie wówczas był to absolutny kosmos. Tak jest do dziś, gdy porównuję siebie do wersji Leszka z początku. To jest moja druga w życiu sesja zdjęciowa. A to pierwszy spot, który wyprodukowałem do swojego portfolio, choć nikt go nie zlecał i nikt nie płacił. W listopadzie 2018 znów odezwała się lewa noga. Kontuzja biedowa na skutek przeciążenia, przypominająca mi o moich ograniczeniach. Zakaz biegania na 4 miesiące. Ale ten czas poświęciłem dzięki temu na rozwój formy na trenażerze. Nadal trzymałem nowy model żywieniowy oraz 79 kilo wagi walcząc teraz o lepszą wydolność. Robiłem to jeżdżąc po wirtualnych górach na Zwift. Mieszkając wówczas w Warszawie, jedyną okazją do wspinaczki był trenażer. Pojawił się także pierwszy trener, który rozpisał każdy trening dzień po dniu, sprawiając, że te 7 lat temu byłem w stanie podjechać Alpe Du Zwift w 50 minut. Pobić ten czas udało mi się dopiero w 2023 roku. Tak, bo spektakularnym przyroście formy po redukcji masy i po pierwszych dwóch latach rozwoju przychodzi załamanie. Masz 85% formy, a poprawa o te kolejne 15 procent staje się wykładniczo trudne. Każdy jeden wat czy kilometr na godzinę jest trudniejszy do osiągnięcia. Byłem tym rozczarowany. Ogółem przełom 18 i 19 roku był trudny. Musiałem przyjmować wyższe dawki SSRI, po wcześniejszym zmniejszeniu. Połączyło się to z momentem zwątpienia w dietę. Zaczęły znów pojawiać się słodycze. Najpierw raz w tygodniu, potem trzy. Oczywiście wciąż trenowałem, jednak przeddzień pierwszego w moim życiu duathlonu zorientowałem się, że przekroczyłem moje wcześniej wywalczone 80 kg. Dwa ilo. Smutek i słodycze. Czy to przypadkiem nie koreluje że sobą? Start nowego sezonu był dla mnie momentem walki o powrót do rytmu z którym na moment zerwałem. Podwójna walka, bo z depresją, która siedzi Ci na karku i dociążą, mocno trzymając Cię na poziomie gruntu, próbując wbić w ziemię. Weryfikując Twoje przeświadczenie, że można żyć na linii wiecznie wznoszącej. Rumia płacz Przełomowym dla mnie momentem na YouTube był 5 lipca 2019. Po tym filmie zrozumiałem, że nie liczy się ilość filmów, tylko jakość. Od tego momentu publikuję raz w tygodniu, ale materiały lepsze. Lepiej zmontowane. Takie, którym poświęcam 10 roboczogodzin a nie dwie. Naprawdę, wcześniej poświęcałem temu dwie. Prowadząc jednocześnie trzy kanały. Doszedłem do wniosku, że mogę na raz zając się tylko jednym. Tym. Z tego też powodu przestałem zajmować się motocyklami, przekazując Jednoślad.pl w ręce Kogoś kto zrobi to lepiej ode mnie. To z ogromną korzyścią nie tylko dla moich Widzów, ale także dla siebie. Bo mogłem więcej jeździć. Więcej kręcić. Jednak większa liczba kilometrów nie sprawiła, że stałem się szybszy. Nie. Zatrzymałem się na tym samym poziomie. Na długie miesiące. Nie rozumiałem jeszcze, że jazda na rowerze to jak montaż wideo. Więcej nie równa się lepiej. Mniej równa się lepiej. Jeśli chcę się dalej rozwijać to musze zadbać o jakość jazdy. Dlatego też nie raz mówię na głos, że jeśli Twoim priorytetem jest rozwój kondycji to nie zawsze możesz jeździć dużo a lekko. Jednak na tym etapie potrzebowałem więcej odpoczynku, tym bardziej, że zacząłem startować w triathlonie i pokazywać to w formie wideo. To był najtrudniejszy start w życiu, który cudem ukończyłem gdy na Bałtyku sztorm. Tutaj poczułem jak ciężko jest łączyć tyle dyscyplin i, że każda z nich jest poświęceniem tej drugiej. Jednak te zawody poraz kolejny nauczyły mnie pokory do życia, zdrowia, natury, innych ludzi oraz nabrać dystansu do liczb, swoich możliwości. Dowiedziałem się, że najgorsze są autooczekiwania. Planowanie. Bóg się śmieje słysząc o Twoich planach? Tak to było? Nie sądziłem, że jedne zawody mogą tak odwrócić sposób patrzenia na świat. Jednak gdy jesteś naprawde blisko tragedii, wówczas wdrukowujesz sobie w głowie nowy sposób patrzenia na życie oraz ludzi, którzy są obok. Relacja z tych zawodów to był film, który pierwszy raz pozwolił mi spojrzeć inaczej na to co robię. Pokazać tyle emocji. Udowodnić sobie, że to one są dużo ważniejsze niż to co tak naprawdę widać na pierwszy rzut ka. Mówię o filmach, ale tak naprawdę to są znaczniki etapów w moim życiu. To był także moment peaku mojej przeciętnej formy. Wówczas też brałem udział w największej liczbie imprez. Udało mi się podratować takze wieloletnie zaburzenia snu. Trzymanie się przez ostatnie 2 lata stałego rytmu treningowego pomogło mi unormować zegar biologiczny, który wcześniej był strasznie rozregulowany. To pomogło tym bardziej pomogło ograniczyć epizody nerwicy, depresji, lęku uogólnionego. Też w dużej mierze wpłynęło na formę. Wówczas to było stałe 3.5 w/kg FTP. Dla osób stojących z boku to było mało. Dla innych dużo. Dla mnie zawsze średnio, ale musiałem się Tym zadowolić, bo cały czas z tyłu głowy miałem to co działo sie przed 2016 rokiem. Mimo to się nie zniechęcałem. Trzymałem się tych 6 dni treningowych. Jednej zakładki triathlonowej. 10 biegu, 220 na rowerze. Kilometr w wodzie. Bilans energetyczny na zero. Waga na zero. Vo2max 54. 29 października 2019 zrobiłem kolejną serie badań. Był niższy kortyzol, nieco niedoboru ferrytyny przez dietę roślinną. Jednak nieporównywalnie lepsze samopoczucie fizyczne że strony ukłądu pokarmowego. Nigdy nie czułem się tak lekko. Zapomniałem o wszelkich zaburzeniach mojego brzucha. Stale chodziłem też do pychiatry, który niedowierzał. Pozwolił mi na zredukowanie do zera trazodonu. Zostawiając mi jedynie niewielką dawkę inhibitorów zwrotnego wychwytu serotoniny . Po prostu ta higiena życia, odżywiania, snu, światła słonecznego, ruchu pozwoliła mojemu mózgowi funkcjonować w zupełnie innych warunkach. Serotoniny mogło być mniej. Jednak do czasu. Do momentu, gdy zaczęła się sypać moja firma. Problemy finansowe zżerały mnie od środka. Wróciła nerwica, depresja. Jedynie wieczorny wysyłek fizyczny pozwalał mi po kilkunastu godzinach dziennego napięcia zrywać łańcuch z mojej głowy. To codzienne męczenie się na trenażerze pozwalało odlatywać gdzieś obok. Ja logując się do Watopii, wylogowywałem się z problemów. Mimo to, mój lekarz zalecił mi stosowanie okresowo wyższej dawki leków. Jednak o dziwo nie doszło do wznowy bezsenności. Te leki dodają także nieco motywacji do działania na codzień, maskując epizody depresji, która odbiera siły do działania. W pewnej mierze na pewno dzięki terapii miałem więcej sił nie tylko do tego, aby tkwić w rytmie szosowym, ale też miłość do szosy przekuć na ucieczkę z branży do Prawie.PRO uruchamiając swój sklep i swoją odzież. Chwilkę potem pojawiła się ogólnoświatowa choroba wirusowa na literę C. Był zakaz jazdy na zewnątrz. Mnóstwo osób odpuszczało treningi na rzecz izolacji. Ja nie zrobiłem tego, bo wiedziałem jak ciężkie bedzie to miało konsekwencje dla mojej głowy. Wykorzystywałem każdy słoneczny dzień, narażając się na krytykę. Wówczas obowiązywał zakaz wstępu do lasów czy jazdy na rowerze gdzie indziej niż do pracy. Na wypadek mandatu woziłem dowód osobisty i maseczkę. Ale to była równia pochyła. Poziom stresu był tak silny, że wysysał że mnie wszystkie waty. W przeciągu kilku tygodni miałem wrażenie, że cofam się o miesiące. Poznałem co to znaczy. Jak wariują wszystkie wskazania. Co to znaczy wówczas zacisnąć zęby i mimo to próbować jechać dalej i się nie zatrzymywać. 2020 rok był przełomowy także dla osób, które mierzyły się z podobnymi problemami jak ja. Wielu wspaniałych ludzi doświadczyło w tym czasie mnóstwo złych emocji. Wówczas samemu sobie przysiągłem, że rezygnując z pracy w mojej poprzedniej firmie i otwierając nową będę starać się na YouTube być jednym z nas. Być dla Widzów a nie odwrotnie. Pokazywać tę moją drogę, te zbiegi okoliczności i sposoby. Zakreślać na mapie wszystkie ślepe uliczki w które wjechałem. Odkryłem jak mnóstwo dobrych ludzi mnie otacza i jak podobni jesteśmy do siebie. To dało mi jeszcze więcej energii do działania. Do cieszenia się każdym dniem na rowerze i na montażu. Stało sie też coś takiego dziwnego… przestałem sie zamykać. Przestałem się wstydzić swojej przeszłosci, choroby, nadwagi. Tego, że kiedyś uważałem się na lepszego od innych. Za pana z radia. 5 lat temu też pierwszy raz doświadczyłem spotkań na żywo. Pierwszy raz ktoś w twarz opowiedział mi swoją anaogiczną historię i powiedział, że śledzi nie od początku. Kamil, nigdy tego nie zapomnę. Tak samo jak pierwszych wspólnych ustawek bez stresu i napinki. Niejako manifestując, że każdy z nas jest ważny bez względu na wagę i wygląd a nawet liczbę subskrybentów. Wtedy też przestałem o to prosić. Okazało sie nagle, że nie jest ważna forma, tylko to jaki jesteś. Że można być akceptowanym takim jakim byłeś wczoraj, dziś i jutro będziesz. Że kolarstwo to jedynie pretekst do zmian. Bo to może być każda inna, dowolna sportowa odskocznia. W 2022 roku nastąpił jedyny w moim życiu etap podczas którego w pracy siedziałem 4 godziny dziennie. Wychodziłem o 13 lub 14, szedłem na warszawski Pl. Vogla i tam pisałem książkę. To, że ona zaczęła się pisać, było wynikiem przypadku. Po pandemii było ogromne zainteresowanie tematyką sportową. Społeczeństwo nadal było pokaleczone, mnóstwo osób postanowiło zmienić priorytety w swoim życiu. Dwie godziny dziennie spędzałem na pisaniu w cieniu, potem zawsze wsiadałem na rower i jechałem do Góry Kalwarii. Kondycyjnie od siebie wówczas niczego nie oczekiwałem. Na tym etapie jesteś w stanie bez napinki, dla siebie sporadycznie brać udział w zawodach. Pojechać pętle w okół tatr na skutek zimowych treningów na trenażerze. To był mój cel i udało się spełnić wszystkie te marzenia. Postawić grubą kreskę i zamknąć ten etap książką pisaną dla Wydawnictwa Znak z Krakowa. Zaakceptowałem samego siebie jakim jestem, ale zajęło to 5 lat. Z czego pierwszy był najważniejszy. A pozostałe 4 to jedynie retrospekcyjna kontrola samego siebie poprzez niezmienną konsekwencję pomimo zawirowań. Z okazji 60 000 km kupiłem nowy rower i wróciłem na 3 dni tam, gdzie pierwszy raz zobaczyłem na żywo góry. Do Kielc. Każdego jednego poranka konsumując wszystkie wyrzeczenia podczas pierwszych tysięcy, które było bolesną inwestycją. Wraz z wydaniem przez Wydawnictwo mojej książki strzeliło 70 000 km jednak bez spektakulatnych sukcesów. Musiałem sobie przetłumaczyć, że constans, stałość to też sukces. Bo wiele momentów zmęczenia kusiło, by na jakiś czas odpuścić. Przestać kręcić kolejne kilometry. Po co znów walczyć na zawodach czy górach. Zwiftowych i realnych, skoro nie widać poprawy. To był ten moj osobisty sufit, którego przez wiele lat nie mogłem przekroczyć. Niby nie chciałem, ale może nie umiałem? Niekiedy było mi z tego powodu trochę smutno, widząc lepszych, szybszych, lepiej zbudowanych. Kolejny rok męczę te alpy i dalej nie mogę złamać 50 minut? Mt. Ventoux na Zwift w 81 minut? Co to jest? Włączają mi się do dziś takie fazy. Głeboko skryte kompleksy wychodzą na wierz. I są tym silniejsze, im masz więcej stresu i zmęczenia w głosie. Zbiegło się to w tym okresie wraz że spadniem mojej aktywności w Social Mediach. Stale, co tydzień publikowałem wciąż poradniki na YT, jednak z weną było ciężko. By temu przeciwdziałać, w okresie zimowym zacząłem latać do Hiszpanii. Naładować się słońcem. Odkryłem kompletnie nowe tereny. Dowiedziałem się, że także w styczniu 2023 można się spalić. Zarówno na skórze, jak i kondycyjnie. Przez to udało mi się odrobinę wyrwać że stagnacji formy. Jednak to było mimowolne. Ponieważ priorytetem wciaż było i jest zdrowie psychiczne. Ale zauważ – poraz kolejny okazuje się, że to jest bardzo sztywna korelacja. Dokładnie tak samo jest z wagą. Momentami ważyłem 77 kg, by potem wejść na 80. Wystarczy tylko kilka gorszych tygodni, by znów przekonać się, że stan umysłu odpowiada także za stan lodówki. Z kolei słońce, większy poziom aktywności paradoksalnie redukuje apetyt. Jesteś w stanie znowu odmawiać sobie słodyczy. Aktualnie też jestem po roku bez absolutnie ani jednego piwa. Zszedłem z 16 procent tłuszczu na 13. Okazało się, że zaczynam poprawiać wszystkie wcześniejsze personal recordy. Przehyba, Obidza, Rates. A to niby tylko 3% tłuszczu. I znów ten wyrzut serotoniny, bo wyszedłem z błotka i kolejnego rocznego epizodu depresji przebijając 99 000 km. Oczywiście dziś także bywają gorsze momenty, bo perfekcjonizmem jest oczekiwanie wyłącznie dobrych momentów. Wyłącznie wzrostu formy. To nie będzie tak, że zawsze będę lepszy na przestrzeni sezonu, roku, czy dziewięciu. Każdy kilometr jest po coś. Jeden z nich będzie szybszy. Drugi zaliczysz podczas drogi powrotnej że ślepej uliczki. Kolejny by zrozumieć czym jest pokora i jak wyglada zachłyśniecie się swoją zajebistością. Pośrodku tej kariery otrzymujesz z otwartej ręki w twarz czy wbić się w ziemię i zrozumieć, że najważniejsze jest to czego nie widać. By z bliska przekonać się, że te cyfry bez narracji nic nie znaczą. Nie mówią ile każda z nich kosztowała Ciebie wysiłku, łez czy przekleństw. Ile razy uznawałeś(aś), że to kompletnie bez sensu, zawłaszcza gdzy wszyscy wokół Cię krytykują za to co widać. A nie za to co jest skryte w cieniu. Kiedy wiesz, że się z Ciebie śmieją, lub gdy spotykasz kogoś, kto traktuje Cię jak gorszego. Gdy ryczysz w sklepie jak małe dziecko przechodząc obok półki ze słodyczami. Albo gdy poza sportem w Twoim życiu dzieje się wiele złego, co tak niesamowicie podcina skrzydła. Gdy uznajesz, że nie tylko ten rower nie ma sensu, ale całe Twoje istnienie. Albo kiedy poziom stresu jest tak silny, że degraduje Twoją formę do cna. Kiedy zaciskasz zęby z całych sił by móc na nowo ruszyć pod tę cholerną górka słysząc w tle tylko niemy śmiech. To jest ta niewidoczna walka każdego z nas na kazdym kilometrze. Każdy z nich rzuca światłocienie. Ja dziękuję moim Widzom za te niespełna 100 000 km razem. Być normalnym
Przesłuchanie Zbigniewa Ziobry przed komisją śledczą ds. Pegasusa trwało prawie 8 godzin. - Na podstawie konstytucji był odpowiedzialny za wszystkie działania resortu i całego Ministerstwa Sprawiedliwości - stwierdziła na antenie Polskiego Radia 24 adwokat Aleksandra Walkiewicz-Zygowska.
Z Rosalie i Marią rozmawiamy o ich wspaniałej podróży do Tajlandii. Relacja dziewczyn na instagramie z tego wyjazdu była dla mnie niezwykle magiczna i autentyczna, zobaczyłem w niej inną Tajlandię, niż do tej pory. Niesamowicie cieszę się, że dziewczyny przyjęły zaproszenie do podcastu i mogły podzielić się w nim swoimi wrażeniami i spostrzeżeniami. Rozmawiamy o Bangkoku, magicznej i tajemniczej wyspie, Chiang Mai, wspaniałym jedzeniu, przemiłych Tajach i o wielu innych tematach. Koniecznie posłuchajcie i podzielcie się swoimi wrażeniami! Oceńcie i zaobserwujcie mój podcast na Spotify, żeby nie przegapić żadnego odcinka, wpadajcie na mojego instagram.com/citybreakpodcast po więcej relacji z podróży i poleceń!
Chcesz mnie wesprzeć? Kup sobie coś na Prawie.PRO: https://Prawie.PRO Mój Instagram: https://www.instagram.com/prawie_pro/ Facebook: https://www.facebook.com/leszekprawiepro/ Cześć, tutaj Leszek, wreszcie się słyszymy. Miałem chwilową przerwę na skutek walki z zarazą, która to zazwyczaj pojawia się nieprzypadkowo. Jest to także związane właśnie z tym, co dzieje się wokół nas, jak bardzo samych siebie eksploatujemy pod względem fizycznym, jak i również psychicznym. 0:21 I po raz kolejny w życiu sobie właśnie udowadniam, że. Często nieszczęścia chodzą parami i wielokrotnie mówiłem przy okazji. Wielu różnych rozważań na temat prowadzenia higienicznego trybu życia, tego sportowego, domowego, jak i również w pracy yy, wielokrotnie mówiłem, obalałem się, jednak życie nie jest jedynkowe i mm często dzieje się tak, że pomimo świadomości pewnych błędów, życie nadal. 0:55 Wymusza na nas ich popełnianie i dokładnie tak jak tak jest w moim przypadku. Bilans musi równać się na na Zero, jeżeli przygniemy w pracy albo zaczną się dziać takie rzeczy. Na skutek których jesteśmy wiecznie zestresowani, yy, zmęczeni, yy, czujemy się przy przytłoczeni to w którymś momencie to wybucha. 1:20 Tłumaczyłem to przy okazji hipochondrii, bo na przykład może być tak, że na skutek problemów w pracy ee komuś jesienią tak dla przykładu włącza się właśnie tryb hipochondrii fill. Komu innemu odzywa się ostry epizod depresyjny. Chce się ciąć albo rzucać z mostu. 1:38 Fill nie bagatelizuję tego, bo sam fill niejednokrotnie tego doświadczyłem, ale zawsze to są konsekwencje jakichś wydarzeń. Które dzieją się w naszym w naszym życiu? Sn i nie mówiłem przy tym wszystkim tłumacząc kwestie dotyczące chociażby. 1:56 Tego, skąd się bierze depresja, w jaki sposób ją u samego siebie zdiagnozować, jak walczyć z naszym otoczeniem, które często będzie mówiło właśnie to. To wejście w garść, albo po co ci psychiatra, po co ci psycholog? Przecież przecież to przejdzie, wystarczy, że poczekaj się, wystarczy, że będziesz pić codziennie wyciąg z na paru z rumianka. 2:23 Rumianku jakoś tak, ale każdy zna to gadanie. Ja też je znam doskonale, bo też się z nim w życiu spotkałem nieraz. I też mam do czynienia z wieloma osobami, które mówią mi o tym, że właśnie nie mają tego wsparcia w postaci osób bliskich, ale to nie ze złej woli, tylko z tego względu, że często czują się bagatelizowane. 2:43 Yy i że często różne mm objawy choroby. Mm sprowadza się do czegoś bardzo banalnego, przez co w rezultacie okazuje się, że nie my jesteśmy w stanie z nikim na ten temat porozmawiać, bo spośród naszego otoczenia nikt nie ma pojęcia, o czym my mówimy. 3:02 Yy, i to właśnie tak jest z tą cholerną depresją, że. Jest to choroba. Ale bliska tobie osoba, mąż, żona, nie wiem tata, mama, brat powie, że, no co ty, przecież taka choroba nie istnieje. 3:19 Wmówiłeś sobie. Właśnie ogarnij się, weź się w garść, nie wiem, zmień pracę i to jest wszystko na ten temat co można usłyszeć. I bardzo podobnie jest właśnie z nerwicą, do której, do której nawiązuje, bo. Oni jeszcze nie miałem okazji wspominać. 3:36 Planuje taki nieco dłuższy film na temat tego, Jak żyć z nerwicą, w jaki sposób ją rozpoznać oraz gdzie ją na tej naszej tablicy powiesić. Bo czym jest nerwica? Co ona ma wspólnego z depresją? 3:53 Co ona ma wspólnego z zaburzeniami lękowymi? Nerwica i zaburzenia lękowe to jest bardzo duży znak równości. Ale często jest, yy, ciężko. 4:09 Nam to u samych siebie zdiagnozować, ponieważ to jest nasza codzienność. Jeszcze ciężej będzie to połączyć z depresją, ale za chwilę to wszystko wyjaśnię. Ja Jestem gościem, który ma nerwicę. Nerwica objawia się tym, że rano budzisz się. 4:29 Mm i twoja pierwsza myśl to jest taka? Kurde, ile dzisiaj mam rzeczy do zrobienia albo? Budzisz się, uświadamiasz sobie, że czujesz się już zestresowana, zestresowany tym, że dzisiaj jest poniedziałek, jest strasznie dużo rzeczy. 4:48 Budzisz się w sobotę rano? Czujesz się zestresowany, zestresowana, ponieważ w poniedziałek musisz iść do pracy albo czujesz się zestresowana. Tym, że nie wiesz, co dzisiaj ze sobą zrobić. Ten stres, choć nie jest aż tak silny, powoduje u ciebie niepokój nasłuchujesz katastrofy nasłuchujesz problemów na pewno za moment gdzieś coś walnie. 5:20 I nawet jeżeli jesteś na super imprezie na super spotkaniu ze znajomymi, na super wycieczce rowerowej. Na obozie kolarskim to cały czas nie jesteś w stanie się. Rozluźnić żyć daną chwilą, bo cały czas nasłuchujesz. 5:39 Czy za moment coś się nie wydarzy? Wreszcie pojawia się taka myśl, czuję się teraz za fajnie, za szczęśliwie, za beztrosko. To znaczy, że coś jest nie tak, to znaczy, że za moment coś walnie albo. 5:58 Czuję się zbyt fajnie w stosunku do tego, na co w życiu zasłużyłam. Zasłużyłem. Strasznie głupia myśl też wielokrotnie w moim życiu się. Pojawia. 6:15 I to sprawia. Ten brak możliwości zrelaksowania się rozluźnienia. Sprowadza się do kuli śnieżnej? Nie jesteś w stanie w pewnym momencie odpoczywać, nawet jeżeli jesteś na urlopie, myślisz przez cały czas o złych rzeczach, nawet jeżeli nic nie złego się nie dzieje w tym danym momencie. 6:39 To na pewno za chwilę będzie taka sytuacja, muszę się do niej przygotować. W związku z tym na wszelki wypadek popracuje trochę na urlopie albo się poza zabezpieczam na 6 różnych sposobów. Przez to też będę robić 110 120% normy, a to jest właśnie związane z nerwicą a to jest związane z brakiem poczucia własnej wartości. 7:05 Jak to wszystko cholernie się łączy? I nawet jeżeli człowiek sobie z tego często zdaje sprawę. I pomimo tego, że po drodze gdzieś tam miał okazję sobie to przegadać na jakiejś terapii, pomimo tego, że człowiek bierze leki mm, to przychodzą takie momenty, że stajemy się mniej odporni na te różne bodźce. 7:31 Mm. Okazuje się też, że wszystko nas bodźcuje przy tej naszej nerwicy jesteśmy mniej odporni na hałas, mniej odporni na zbyt dużą yy. Liczbę ludzi wokół nas, ee. Bodźcem okazuje się wszystko, nawet wirująca pralka i nie jesteśmy w stanie tego wytrzymać, bo czujemy przez cały czas, że jesteśmy na jakiejś takiej granicy. 7:57 Cały czas czujemy się zmęczeni. Niekoniecznie fizycznie, ale głównie psychicznie. Ponieważ non stop mózg jest na fullu obrotach non stop. Odbieramy normalność. 8:14 W sposób. Skondensowany w zupełności niepotrzebnie. Stąd też właśnie każda jedna mała rzecz dorzucana do tego naszego ogródka. To nie jest jeden kamyczek, to są 3. I w takiej sytuacji czujemy się bezbronni w takiej sytuacji. 8:33 A po prostu człowiek dochodzi do wniosku, że nie ma już siły, ponieważ męczy go absolutnie wszystko. Jedną z takich ucieczek jednym z takich sposobów, bardzo często skutecznych, to jest zmęczyć się fizycznie, ale przy tym wszystkim oczywiście także z tym można przesadzić, bo można dojść do wniosku, że to jest jedyny lek, jedyny sposób na to, żeby poczuć się lepiej. 8:56 Ale faktycznie, ta ulga przychodzi. To jest tak, że moja geneza uprawiania sportu po raz kolejny o tym wspominam. Że regularne uprawianie intensywnej intensywnej aktywności cardio może być rower, może być bieganie. 9:12 Jeżeli nie przesadzamy, to sprawia to, że czujemy się nagle rozluźnieni, i to rozluźnieni. Odczuwamy na przykład po 20 minutach biegu, albo po 20 minutach roweru jest to dużo lepszy sposób na radzenie sobie z ciągłym stresem niż picie, bo picie daje dokładnie ten sam efekt. 9:32 Nie wypijemy kieliszek wina jedno albo 2 piwka. Czujemy rozluźnienie. Bardzo podobny efekt daje daje sport, ale wracając. Czasami zdarza się tak, że nakłada się na siebie wiele różnych czynników sprawiających, że, yy właśnie sięgamy tego mm tej granicy, kiedy wiaderko zaczyna już się przelewać i niekiedy jest tak, że właśnie jedna kropla sprawia, że rozpoczyna się cały ciąg. 10:04 Cała sekwencja, dosyć niemiłych wrażeń, które jeszcze dodatkowo napędzają tę naszą naszą nerwicę. Wspominam o tym, ponieważ ja ostatnio właśnie miałem okazję przekroczyć sobie jedną kropelką całą granicę w. Wszystkiego miał cały rok. 10:21 Dosyć stresujący okres w swojej pracy, ponieważ ten rok był zupełnie inny niż każdy inny. Przez ostatnie 5 lat nie będę się absolutnie zagłębiać w szczegóły, bo tutaj nie o to chodzi. Niemniej właśnie ta pewna zmienność, te wiele różnych stresujących sytuacji w trakcie sezonu w trakcie roku w pracy. 10:48 Sprawiło, że cały czas odkładał odkładało się we mnie dość sporo stresu. Do tego okazało się, że nagle muszę zacząć pracować więcej. A i że niestety ostatnio normą moją jest 10 godzin w robocie. 11:10 Tak nie powinno być. To jest patologia, ale akurat w tym momencie nie miałem wyjścia. Nie dało się zrobić tego inaczej i wcale tutaj nie chodzi o to, że. Wynikało to z mojej pazerności finansowej. To nie było absolutnie z tym skorelowane. 11:29 To było na skutek tego, że musiałem rozwiązywać wiele różnych problemów, których jeżeli bym nie rozwiązał, to by się okazało, że w pewnym momencie po prostu Jestem bankrutem. To był właśnie tak zwany przymus i i ta presja przez cały czas we mnie się odkładała. 11:47 Przez tygodnie, miesiące, od marca. Do końca grudnia. Przychodzą święta. Chcesz odpocząć? Nagle okazuje się, że przez ten pęd, który trwał przez ostatnie 9 10 miesięcy, nie jesteś w stanie w żaden sposób odpocząć. 12:09 Kompletnie mój mózg dalej funkcjonuje na 100 procentach. Jestem zmęczony, ktoś pyta, dlaczego jesteś blady, dlaczego masz podkrążone oczy, dlaczego ostatnio gorzej sypiasz? Yy. Dlaczego jeszcze więcej trudu musisz wkładać w to żeby być bardziej aktywnym? 12:28 Yy podczas zawodów na swifcie. Dlaczego twoja forma spada dlatego, bo jesteś przemęczony, to już jest ten moment, gdzie nawet forma już zaczyna spadać wszystko dokładnie idzie nie tak. Okazuje się nagle, że też spada na skutek tej ilości. 12:47 Stresu, który masz na co dzień. Twoja odporność. Bardzo rzadko się o tym wspominasz, jak stres strasznie negatywnie wpływa na naszą. Obiektywną odporność. Jak strasznie to dewastuje nasze leukocyty, naszą siłę. 13:07 I chodzi o to, że w takiej sytuacji łapie nas totalnie wszystko. Kiedyś człowiek był w stanie przez 2 lata ciągiem nie mieć nawet Kataru. Potem nagle się okazuje, że byle przeziębieni jest w stanie ciebie rozłożyć totalnie, ale w taki sposób, że niemal nie jesteś w stanie pracować. 13:27 Nie pamiętam kiedy ostatnio mi się zdarzyła taka sytuacja, że ja przez 2 tygodnie nie byłem w stanie. Jeździć na rowerze, coś tam próbowałem, ale okazywało się nagle po 20 minutach, że nie, nie Jestem w stanie dalej jechać. Domaga się tego, co mu zabierają przez ostatnie 9 miesięcy chwili spokoju. 13:48 I objawia się to nie tylko tym, że po raz pierwszy od paru lat pojawia się gorączka, ale także przepotwornie złym samopoczuciem. Jak człowiek jest chory? To wszystko totalnie się zwielokrotnie totalnie. I wtedy mie właśnie miałem okazję śledzić poziom mojego niepokoju. 14:09 Codziennie zadaje sobie pytanie albo niekiedy nawet zegarek zadaje mi to pytanie, jaki jest twój poziom stresu, lęku? Dzisiaj mówię, kurde, 8 x 10, byle co się dzieje. Ja już zaczynam być elektryczny, chodzić na boki, być zestresowany tym, bo przyszedł kuźwa. 14:26 List polecony, tak dla przykładu. Przecież skarbówka zus, jeżeli coś ode mnie chce, to nie wysyła poleconych, tylko mam elektroniczną skrzynkę, a którą wszystkie papiery idą. Bo wyobrażam sobie najgorszy scenariusz, ale to nie pomaga, bo ja Jestem tak wyczulony wraz ze swoją nerwicą, która jest zwielokrotniona, że każda jedna rzecz jest dla ciebie zagrożeniem. 14:56 I koło się nakręca. Niesamowicie jesteś słaby psychicznie. Na skutek fizycznej choroby. W związku z tym jeszcze gorzej odczuwasz stres i jeszcze bardziej odczuwasz lęk, ponieważ bardziej odczuwasz lęk, jesteś bardziej zestresowany, twoja odporność jeszcze bardziej spada. 15:16 Twoje samopoczucie fizyczne i psychiczne jest jeszcze gorsze. I to jest. To błędne koło. Które znów się pojawia? I które znowu człowieka pcha w kierunku refleksji, co mogę w swoim życiu zrobić, żeby już więcej nigdy do takiej sytuacji nie dopuszczać. 15:42 Znowu mam ogrom przemyśleń. Oczywiście wiem, co mi super pomaga w takich sytuacjach. Pojechanie na tydzień na wolne na urlop. Ale wiem, że pierwsze 4 dni tego urlopu, czyli jego połowa, to jest nerwica. 15:57 Kuźwa nie ma mnie w pracy, coś się rozpieprzy. Albo jeszcze takie głupie myśli, jak ludzie zobaczą, że Jestem w Hiszpanii, to sobie pomyślą, że u mnie jest tak dobrze, yy, że na pewno teraz nie będą w moim sklepie niczego kupować bo sobie pomyślą że temu to jest za dobrze. 16:16 Naprawdę ja mam takie myśli, to jest straszne i to jest dalej nerwica. Ja jadę na tym rowerze i ja się stresuję i zanim to słońce, zanim ta zmiana tego otoczenia właśnie ten brak pracy zacznie działać to mija. 16:35 Mijają 3 albo 4 dni i ja wtedy się już zaczynam w miarę czuć dobrze. Przestawiony do tego rytmu trochę bardziej wakacyjnego, bo ja cały czas mam w głowie tę myśl, że ja nie zasługuję. Ja nie powinienem chodzić na urlop, ponieważ ja w tym roku, w ubiegłym, już tu i tu dałem ciała i ja powinienem to odrobić, ponieważ ja w tym roku uważam, że źle zarządzałem swoją własną firmą, bo doprowadziłem do takiej sytuacji, że miałem taki stresujący problem, taki stresujący problem, taki stresujący problem i powinienem pracować więcej? 17:12 Bo poszło w 2024 nie idealnie. No straszne. Ale wiem z drugiej strony, że to jest moja choroba, to jest właśnie ta nerwica, czegokolwiek bym nie zrobił zawsze moja głowa będzie zmuszała mnie do tego, żebym to zrobił lepiej. 17:33 I Jestem na tyle beznadziejnym gościem, że za chwilę na pewno coś walnie. Na pewno za chwilę coś się wydarzy. Coś będzie nie tak. Przede mną tylko i wyłącznie same problemy i zagrożenia. I nigdy nie odpocznę. 17:50 I czasami właśnie użalam się nad samym sobą sobą, że ja nigdy nie odpocznę. Bo ja zawsze będę zestresowany. Zawsze się będę czymś martwić. Zawsze będę się czymś przejmować, zawsze coś będzie nie do końca perfekcyjne. 18:09 Po prostu przerąbane jest życie z nerwicą, a opowiadam o tym nie dlatego, bo się żalę tylko dlatego, ponieważ takich osób jak ja z takimi problemami jest mnóstwo. Część osób sobie z tego nawet nie zdaje sprawy. Część osób tego nie potrafi nazwać, a jeszcze mniej osób potrafi z tym walczyć. 18:29 Ja z tym walczę od. Od 2000. Szóstego roku. Z nerwicą. A z czego ona się wzięła? Ona wzięła się z tego, że? 18:47 Ode mnie zawsze wymagało się perfekcjonizmu, to jest raz, zawsze wszystko powinno być idealnie z tego względu, że jak byłem młodym gówniarzem, to rozrabiają i często właśnie bałem się tego, że za chwilę odczuję konsekwencje tego, co narozrabiałem. A potem to wzmocniłem sobie oczywiście pracą, pracą, w której bardzo często wszystko. 19:09 Nie wszystko zależało ode mnie i w której bardzo łatwo było coś spieprzyć. I bardzo łatwo było dostać od tego dostać za to. Wpiernisz słowny, którego strasznie się bałem. Ponieważ. Czułem się zawsze tym gorszym i bałem się bardzo tego, że będę. 19:31 Nie będę częścią grupy, nie będę częścią ekipy, nie będę akceptowane. Znaczy się, nie będę kochany przez innych ludzi. Tylko co z tego, że ja sobie z tego wszystkiego zdaję sprawę? Jeśli to bardzo często nie pomaga, a nie pomaga. Yy. 19:47 Ta świadomość głównie wtedy, kiedy właśnie czuje się. Prze bądź cowany przepracowany, przemęczony. Kiedy? Kiedy nie potrafię sobie samemu wrzucić troszeczkę na luz, też wtedy, kiedy zmienia się troszeczkę aura, kiedy mniej mamy do czynienia ze słońcem, ze świeżym powietrzem. 20:09 Kiedy jest taka pogoda jak dzisiaj? I cały czas jesteśmy de facto zamknięci w 4 ścianach. Mam nadzieję, że tym sposobem choć jednej osobie pomogłem, choć wiem, że temat tego podcastu jest. 20:28 Ciężki, hermetyczny. I być może będzie przez część z was odebrany jako świetny pretekst do żalenia się. Dzięki bardzo cześć.
Centrum Chrześcijańskie TYLKO JEZUS Kościół Boży w Chrystusie w Krapkowicach
Jezus wie o nas wszystko, a mimo to nigdy nas nie potępia. On bez reszty nas kocha i całkowicie akceptuje, nie godząc się jednocześnie na ciemność w naszym życiu. Jeśli coś zmienia, to tylko dla naszego dobra i uwolnienia. Ola miała 23 lata kiedy powierzyła swoje życie Jezusowi. Wtedy Jezus uwolnił ją od strachu, w którym żyła przez wiele lat, a także od nienawiści do jej ciała i od homoseksualnych pragnień. Jezus uzdrowił głębokie rany jej serca, które przez lata paraliżowały jej życie. Niesamowicie osobiste, autentyczne i poruszające świadectwo życia Oli. Zachęcamy do odsłuchania!
- Muszę państwu przyznać, że podróżując po Azji, nigdy nie spotkałem się z taką otwartością, brakiem negatywnych emocji związanych z wyciągnięciem mikrofonu, pytaniami. Podszedł do mnie przypadkiem młody chłopak. Słysząc, że jestem z Polski, powiedział: "Waszą stolicą jest Warszawa, a hymnem Mazurek Dąbrowskiego" - mówił w Dwójce, prosto z oddalonych od Polski 11 tysięcy kilometrów Wysp Korzennych, Tomasz Sajewicz.
Niesamowicie skuteczna metoda nie przejmowania się i patent na życie bez stresu. Z tego filmu dowiesz się, jak ignorować opinie innych, jak przestać się przejmować, jak nie dać się sprowokować oraz jak radzić sobie z zaczepkami. Jednym słowem MIEJ WYJEB4NE, A BĘDZIE CI DANE. ✖️ Socjale • http://linktr.ee/podcast.narratora ✖️ Wsparcie • https://buycoffee.to/narrator --- Send in a voice message: https://podcasters.spotify.com/pod/show/podcast-narratora/message
Pełnej wersji podcastu posłuchasz w aplikacji Onet Audio. Całość TYLKO w aplikacji Onet Audio. Subskrybuj pakiet Onet Premium i słuchaj bez limitu. Jak Niemcy uzależniły się od Rosji? Witold Jurasz do rozmowy zaprasza Karola Janasia z Instytutu Zachodniego i Joannę Czudec, kierowniczkę programową Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej, którzy rysują drogę, jaką niemieccy przywódcy pokonali, by zbliżyć się do Putina. „Pierwsza faza polityki wschodniej była jak najbardziej słuszna” – komentuje Joanna Czudec. Co więc poszło nie tak? Goście „Raportu międzynarodowego” tłumaczą biznesowe układy i wskazują na towarzyską sieć, z której Berlinowi trudno było się wydostać. „Za sprawą Władimira Putina w otoczeniu Schroedera pojawiają się przedstawiciele służb bezpieczeństwa” – opowiadają komentatorzy i zwracają uwagę na cechy, które łączyły obu przywódców: „Schroeder pochodzi z biednej rodziny, traci ojca, te doświadczenia są podobne do tego, czego doświadczył Władimir Putin, te podobieństwa są przez Putina wykorzystywane”. Jak doszło do największego błędu w niemieckiej polityce zagranicznej po II wojnie światowej? Jak to się stało, że doszliśmy do 24 lutego 2022 roku? „Informacje o tym, w jaki sposób Rosjanie próbują wpływać na Niemcy, one docierały, służby informowały o tym rządzących o wzmożonej aktywności służb rosyjskich w Niemczech, ale dużo tych ostrzeżeń było lekceważonych” – słyszymy.
W 578 odcinku GnM Plus rozmawiamy o pierwszym zwiastunie Grand Theft Auto VI, ostatniej aktualizacji 2.1 do Cyberpunka 2077 oraz pierwszych szczegółach dotyczących Dragon Age: Straszliwy Wilk. Zapraszamy do odsłuchu! Czasówka: 00:00 - START 00:55 - W co ostatnio graliśmy czyli American Arcadia, Avatar: Frontiers of Pandora, Immortal Empires i Teardown 27:15 - Aktualizacja 2.1 do Cyberpunk 2077 35:55 - Wrażenia po zwiastunie GTA VI 54:50 - Dragon Age: Straszliwy Wilk z pierwszymi konkretami 01:04:10 - SEKCJA KOMENTARZY PYTANIE ODCINKA: Jakie są Wasze wrażenia po obejrzeniu zwiastuna GTA VI?
Niesamowicie cieszę się, że możemy opowiedzieć Wam o tym mieście, zwłaszcza że Paulina totalnie zakochała się w San Sebastián i widać to w sposobie, w jakim je opisuje. Usłyszycie co najbardziej podoba nam się w San Sebastián, co nas zaskoczyło i gdzie zjedliśmy najlepszy sernik baskijski w życiu (no prawie, bo potem dla Pauliny przebił go Jon Cake w Barcelonie). Paulina dzieli się swoimi obserwacjami mieszkańców miasta, rozmawiamy o ich kulturze i zwyczajach, takich jak cydr na obiad czy surfing. Jak na fanów gastro przystało, dzielimy się swoimi ulubionymi pinchos, restauracjami, kawiarniami i miejscami na śniadanie. Na moim instagram.com/citybreakpodcast czeka na was relacja z podróży i mapka do Google Maps z miejscami, o których mówimy w podcaście Na instagram.com/paulinaserwatka czekają na was piękne relacje jedzeniowo-podróżnicze, wpadajcie do Pauliny! Za wszystkie udostępnienia podcastu bardzo dziękuję!
Chcesz mnie wesprzeć? Kup sobie coś na Prawie.PRO: https://Prawie.PRO Mój Instagram: https://www.instagram.com/prawie_pro/ Facebook: https://www.facebook.com/leszekprawiepro/ Moja książka: https://prawie.pro/produkt/ksiazka-prawie-pro-wygraj-siebie-z-imienna-dedykacja/ O mnie: https://prawie.pro/leszek-sledzinski/ W sondzie na moim Instagramie wybraliście ten temat. On bardzo mocno łączy się ze sportem. Tak naprawdę jest moją genezą. Gdyby nie patologiczny stres nigdy nie wróciłbym do sportu i kolarstwa, a tym bardziej nie napisałbym o tym książki. Bo to temat na książkę. Tutaj chcę podać tylko koncentrat, bez lania banałów typu unikaj stresu. Co to kurde znaczy? Co to za rada. Aby OGRANICZYĆ napięcie trzeba poznać jego przyczynę i nauczyć się pracować nad błędami, które większość z nas popełnia. Patologiczny, ciągły stres to patologia naszych czasów. Większość z naszych zmartwień to problemy trzeciego świata. Tymczasem gdy my się martwimy o to czy dobrze wyglądasz w koszulce kolarskiej, ktoś inny stresuje się tym, że w promieniu 15 nie działa już ani jedna studnia ze słodką wodą. Ty stresujesz się tym, że coś skrzypi w trenażerze, tymczasem ktoś inny dostał skierowanie do szpitala. Trzeba sobie zdać sprawę z tego, że większość (nie wszystko) co powoduje u nas troskę jest głupie. Szkoda naszej energii na zamartwianie się, zwłaszcza jeśli nie mamy na coś kompletnie wpływu. Zdanie sobie z tego sprawy bardzo, bardzo pomaga. https://youtu.be/WKZlLPX76_I?si=3YGid1MAGTyUMrZT Epidemia powiadomień. Duzym problemem, który dotyka nas wszystkich to niehigieniczny tryb życia. Narzucony nam przez współczesność. Nieco na własne życzenie. Mam tu na myśli choćby niewolnictwo powiadomień. Ja sam kiedyś byłem ofiarą sygnałów, dźwięków, wibracji i plakietek. Ja pikole, ile my dziennie przyjmujemy niepotrzebnych bodźców. Prawie całą dobę coś nam wyskakuje i wysysa z nas atencję. Kurczę po co Ci na liczniku rowerowym i zegarku informacja wraz z piknięciem o tym, że sklep z butami ma fajną promkę. Ile razy dziennie marnujemy swoją uwagę i czujność na rzeczy niepotrzebne, które stale nas bodźcują jak telewizja informacyjna. Poświęć 10 minut na zmianę konfiguracji powiadomień. Wycisz telefon, niech zegarek pokazuje tylko połączenia, ustaw harmonogram nie przeszkadzać poza pracą z wyłączeniem osób bliskich. Jeśli nie wiesz jak to zrobić zapytaj dowolnego gadżeciarza. Zrobi Ci to tak, że nawet dojeżdżając do domu wszystkie urządzenia przełączą się w specjalny tryb relaksu. Ograniczenie wiadomości to nie tylko oszczędność czasu, ale także układu nerwowego. Wyobraź sobie, że na przykład każde oderwanie Twojej uwagi zabiera Ci 0.5% energii. Teraz pomnóż to przez ilość komunikatów dziennie a następnie razy 356. Sen. Jeśli śpisz po 4-5 godzin dziennie to się nie dziw, że jesteś wiecznie spięty(a) i panicznie reagujesz na wszystko. Wszystko Cię stresuje albo wk..ia. Większość problemów zaczyna się od zaburzeń snu. Albo nie potrafimy zasnąć, albo budźmy się dzikich godzinach i nie potrafimy już przejść do offline. To jest problem, który się leczy. Bezsenność się leczy, ale nie tylko ziołami. Trzeba iść do lekarza i wdrożyć czasem inne środki. Tak, są takie leki nasenne, które nie uzależniają, nie wykazują tolerancji ani nie otumaniają. Ja latami dobrowolnie chodziłem spać o 4 albo i nawet 6. Siedziałem przed kompem, jarałem szlugi i grałem. Zawsze po tym czułem się po prostu jak szmata. Koncentracja na dnie, wysoki poziom lęku uogólnionego, wieczne rozdrażnienie i zestresowanie totalnie wszystkim. Mój nieuregulowany zegar spowodował, że nie byłem już w stanie wstawać o innych godzinach jak o 13 rano. W weekendy przesypiałem cały dzień. Jakbym żył w innej strefie czasowej. To był chyba najgorszy etap mojego życia pod względem samopoczucia psychicznego. Regularny zegar i minimum 7 godzin snu to powinien być priorytet. Zwłaszcza dla sportowca amatora. Wiem, że życie nie zawsze na to pozwala, ale wiele osób z własnej woli wybiera imprezowanie, granie, oglądanie TV zamiast snu. Wszystko to na kredyt. Bajzel w życiu i pracy. Bałagan sprzyja ciągłemu stresowi. Robienie 5 rzeczy na raz. Szukanie wiecznie wszystkiego. Weź zrób sobie porządek nie tylko w domu, na biurku czy komputerze, ale też naucz się porządkowania swojej pracy. Zwłaszcza priorytetyzacji. Nie odkładaj też wszystkiego na ostatnią chwilę. Nosz ile to zabiera energii i niepotrzebnie stresuje. I tak będziesz to musiał(a) zrobić. Masz do zapłacenia podatek i masz kasę to zrób to od razu, a nie myśl o tym 26 dnia miesiąca. Potem to sprowadza się do tego, że przychodzi weekend, a Ty zamiast na rowerze myśleć o tym jak jest super wracasz myślami do miliona niezamkntych spraw. No jak masz odpocząć? Bałaganem jest też zabieranie roboty do domu. Myślami. Wiem, to mega trudne. Nie mniej warto to ćwiczyć. Za każdym razem kiedy w domu albo na szosie wyskakuje Ci służbowa myśl to postaraj się ją wyłapać i zagadać. Wytłumacz sobie, że nikt poza godzinami nie płaci Ci za myślenie o tym co będzie w poniedziałek. Martwić się będziesz tym w poniedziałek od 9. To też jest higiena. Tyle, że myśli. Dzięki porządkowi nagle okazuje się, że masz o wiele mniej stresu i zmartwień, a o wiele więcej czasu na rower. Lęk przed byciem odrzuconym. Ho ho ho. To mój największy problem wywołujący największe, stałe napięcie i mnóstwo stresujących sytuacji na które nawet już nie zwracamy uwagi. Kluczem to jest sobie zdać z tego sprawę. Wychodzenie z tego zajmuje lata. Objawia się to tym, że moimi się być ocenianym. Boimy się panicznie co inni o nas myślą. Boimy się krytyki. Albo tego, że ktoś nas nie polubi. Mamy być fajny, szybcy, śliczni, kochani przez wszystkich. Po prostu perfekcyjni. Po czasie orientujemy się, że temu celowi jest podporządkowane całe nasze życie. Tolerujemy złego szefa latami, bo boimy się wyrażać swoje zdanie. Zadajesz się z ludźmi, których nie lubisz, ale boisz się zerwać tę relację w obawie przed tym, że na świecie będzie ktoś, kto Cię nie kocha. Wiecznie czujemy się gorsi i porównujemy się do innych. Robimy wszystko wbrew sobie tylko po to, aby ktoś nas akceptował. Demonstrujemy swoje pieniądze, status, drogie ubrania, ponieważ chcemy zamaskować inne rzekome braki. Musimy wszystko wykonywać na 130%, bo boimy się, że zrobimy coś nieperfekcyjnie. Wszystko ma się udawać. Zawsze musimy być uśmiechnięci. Nigdy nie mówimy, że idziemy sikać, bo boisz się co pomyślą sobie inni. Ciągły stres przez perfekcjonizm, lęk i poczucie bycia gorszym. Nieperfekcyjnym, znaczy niekochanym. Asertywność Ona wiąże się z właśnie z tym lękiem przed odrzuceniem. Gorszością. Nie masz ochoty i siły dzisiaj na trasę 70 km, ale się godzisz, bo się obawiasz, że ktoś Cię zostawi. Zamiast powiedzieć, że jesteś zmęczony(a) i proponujesz 30 km, a nadrobimy to następnym razem. Pomyśl ile razy robisz coś wbrew sobie. Niekiedy trzeba być egoistą. Nie mówię, że zawsze, bo to toksyczne, jednak jest jeszcze coś takiego jak kompromisy. W pracy, sporcie, rodzinie, domu. Trenuj szczere gadanie o tym co czujesz. Nie bój się, że ktoś Cię odrzuci. Jeśli to zrobi, to znaczy, że być może dana relacja nie jest zdrowa. Być może męczy psychicznie co przekłada się na większy stres na codzień. Wampiry energetyczne To określenie najlepiej oddaje niektóre osoby w naszym otoczeniu. Ile jest ludzi, którzy kontaktują się tylko wtedy kiedy coś chcą. Ktoś dzwoni jedynie jak coś trzeba zrobić w rowerze. Gdy już idzie to cały czas gada o sobie, swoich problemach i wylewa na nas swoje nieczystości. Co innego gdy wspólnie możecie siebie wspierać zachowując normalne proporcje. Gorzej jeśli przebywamy z ludźmi, którzy zadają się z nami tylko dlatego, bo jesteśmy ich szambem do którego cały czas pompują swoje ścieki. Bierzemy na swoją głowę cudze wieczne problemy, narzekactwo, a najlepiej stary to weź mi też moje bidony i mi je wieź. Nie musisz zadawać się ze wszystkimi, bo nie wszyscy muszą Cię kochać, bo niektórzy podbijają nam tylko poziom stresu, lęku oraz zmęczenia psychicznego. Brak swojej enklawy Czyli brak odpoczynku. Tej swojej medytacji i odcięcia. Czasami tak się dzieje w związkach, gdy druga połówka nie akceptuje czyiś pasji, potrzeby wyjścia z chłopakami, na rower albo grzyby. To moim zdaniem też patologia. Brak własnego życia. Tylko praca, dzieci, dom. Można zwariować i się wariuje od tego. Im bardziej jesteś tym zmęczony, tym bardziej się denerwujesz i frustrujesz wszystkim. Im jesteś bardziej sfrutrowany(a), tym gorzej realizujesz swoje role. Rolę pracownika, matki, ojca, syna. Nikt nie jest szczęśliwy. NIekiedy trzeba walnąć pieścią w stół i albo przeorganizować swoje życie prywatne, albo zawodowe. To niekiedy boli, albo sprawia, że kogoś trzeba zranić. Każdy musi mieć jakąś swoją ucieczkę. 40 minut dziennie na rower, bieganie. Albo paznokcie. Może sauna. Albo samotne wyjście do lasu z wyłączonym telefonem. Cokolwiek. Małostkowość. Przejmujemy się i stresujemy rzeczami, które są pierdołami. Od tego zacząłem. Wytłumacz komuś, kto wychodzi po wizycie w szpitalu onkologicznym, że masz problem z ekspresem do kawy, który cieknie. Albo, że stresujesz się tym, że w koszulce brzuch Ci wystaje. To są pierdoły, które zaczynamy tak postrzegać dopiero wtedy, gdy doświadczymy prawdziwych problemów w swoim życiu. Na przykład ze zdrowiem. Często też się mówi o problemach pierwszego świata. Tak. Poprzez rozwój cywilizacyjny staliśmy się małostkowi. Potrafimy się awanturować, angażować emocjonalnie w rzeczy nieważne, albo na które kompletnie nie mamy wpływu. Co ogranicza stres i napięcie? Alkohol, narkotyki, hazard, benzodiazepiny i inne uzależniania. Albo porządkowanie swojego życia zaczynając od snu, oddzielenia pracy od domu, zmiana nawyków, szanowanie swojego własnego czasu, uwagi oraz pojęcie tego, że świat nie kręci się w okół nas i, że ludzie mają w dupie jak dziś wyglądasz. Niesamowicie pomaga odcinanie się od bodźców. Wspaniale działa aktywny tryb życia. Te choć 40 minut intensywnego treningu co drugi dzień. Stresując się i zamartwiając zrób eksperyment. Idź szybko pobiegać na 30 minut. Wróć i zobacz, że świat wygląda nieco inaczej. Pójdź z przyjaciółmi na rower. Albo totalnie sam. Krótko, ale szybko, aby dostać wyrzut serotoniny. Wyskocz na saunę gdy tak bardzo nie chce się wyjść nawet z łóżka przez paraliżujący strach a potem jeszcze weź zimny prysznic. To też fantastycznie wyładowuje napięcie. Ono znika i pomaga racjonalniej walczyć z codziennymi problemami. Gdy to zrobisz rozmawiaj z innymi o swoich problemach, lękach i potrzebach, choć wiem jak to trudne. Ten film to rozmowa mnie samego z sobą samym nieco. Odświeżenie podstaw. Sięgnięcie do przyczyn ciągłego napięcia, lęku i stresu, który potem zaczyna skręcać w inne zaburzenia. Stąd się bierze nerwica, z tym często współistnieje depresja. Przez patologiczne, ciągłe napięcie nie mamy sił by żyć. Bo ciągle się boimy, że wszędzie czycha katastrofa. Ponieważ tracimy energię na rzeczy bez znaczenia, lub sami marnujemy swój czas, bo mamy bałagan na strychu. Albo jesteśmy leniwi. A może boimy się zawalczyć o siebie i o to, aby było po naszemu. Boimy się myśleć o nas samych na rzecz oczekiwań świata wobec nas.
Dziesiąty (siódmy wg kolejności nagrań, ale odcinki 7, 8 i 9 też będą nagrane) odcinek podkastu Bez Przewinienia. Gościem jest Roberto Gugliotta. Mistrz ligi, MVP finału. Wielki przyjaciel koszykówki, sportu, Polski. Niesamowicie pozytywny i serdeczny człowiek.Ponieważ dla Roberto sezon rozgrywany w latach 2000-2001 był bardzo ważny, to postanowiliśmy zaburzyć nieco kolejność nagrywania odcinków.Z naszej rozmowy dowiesz się również jak Roberto znalazł i odnalazł się w Polsce, jak trafił do BLK. Usłyszysz dlaczego z czołowego strzelca zmienił się w nieustępliwego obrońcę i jaki to miało wpływ na zespół w którym grał.
Ajwendieta – rozmowy o diecie, stylu życia i wszystkim co na zdrowie wpływa
Jak czytać skład kosmetyków? Niesamowicie pełna wiedzy rozmowa z Izabelą Wojciuk, która jest inżynierem produkcji, współwłaścicielką marek @hempkingeu @biowen.eu i @biozdrowy.plPrywatnie pasjonuje się czytaniem składów produktów spożywczych oraz kosmetycznych i uświadamia w kontekście czających tam niebezpieczeństw. Poruszane tematy:✅️ Jak czytać etykiety?✅️ Skąd mam wiedzieć co jest szkodliwe, a co jest ok?✅️ Nazwy chemiczne w składach kosmetyków są niezwykle trudne do przeczytania, a co dopiero do zapamiętania. Jak to ogarnąć?✅️ Czy kosmetyki naturalne są lepsze?✅️ Czy lepsze są może kosmetyki mniej naturalne, ale stabilne oksydacyjnie?✅️ Których składników należy unikać?✅️ Co to jest SLS, o co tyle halo?✅️ Jak konserwanty oddziałują na skórę?✅️ Alergia kontaktowa a aromaty✅️ Jak wybrać kosmetyki do malowania o naturalnym składzie?✅️ Co z kremami z filtrami?✅️ Czy dwutlenek tytanu w kosmetykach jest szkodliwy?✅️ Czy są jakieś książki, słowniki czy aplikacje ze składnikami?✅️ Antyperspiranty✅️ Polecane kosmetyki Z kodem AJWEN zawsze rabat w wymienionych sklepach ❤️ #czytamyetykiety #czytamyskłady #etykiety #chemia #kosmetyki #dobryskład(współpraca komercyjna) Oryginalny materiał ----------------- Po indywidualną poradę zapraszam do Gabinetu Ajwendieta. Konsultacje stacjonarne, telefoniczne oraz Skype. Zadzwoń lub napisz do nas: 796 122 070 (pn–pt 11:00–15:30), biuro@ajwendieta.pl. Więcej informacji o konsultacjach: https://www.ajwendieta.pl/dietetycy/ Pomagamy w chorobach metabolicznych, otyłości, Hashimoto i innych chorobach autoimmunizacyjnych, zaburzeniach hormonalnych, problemach z płodnością, układamy diety w nietolerancjach, alergiach, atopowym zapaleniu skóry. APLIKACJA MOBILNA: Jeśli chcesz mieć dostęp do rzetelnej wiedzy, opartej na badaniach naukowych, a do tego do codziennych jadłospisów napisanych przez naszych dietetyków – ściągnij naszą aplikację. Szukaj w Google Play i AppStore – nazywa się Pogotowie Dietetyczne. ▶Android: http://bit.ly/2EUCg9L ▶IOS: https://apple.co/2qeQtZp
Wesprzyj moją twórczość: https://podcasters.spotify.com/pod/show/grzegorzkusz/subscribe ✅ Odbierz bezpłatną konsultację z projektu #finansowozalezni https://bit.ly/finansowozalezni Pomagamy poukładać finanse osobiste w tym przeanalizować umowy kredytów hipotecznych. ✅ Zamów książki polecane przez nasz zespół: https://bit.ly/ksiazkiFZ ________________________ PRZEŁOMOWE WYBORY 2023 - Czy w POLSCE będzie LEPIEJ? – Sławomir Mentzen Czy WYBORY 2023 będą przełomowe? Co musi się stać, aby w Polsce było lepiej? Dlaczego KAŻDY głos się liczy? Zapraszam na wywiad. ✅ Moim gościem jest Sławomir Mentzen: doradca podatkowy, przedsiębiorca, polityk i ekonomista. Założyciel kancelarii podatkowej Kancelaria Mentzen, twórca piw kraftowych Browar Mentzen i prezes partii Nowa Nadzieja. https://mentzen.pl/ ✅ Zobacz ostatni wywiad ze Sławomirem Mentzenem: https://youtu.be/DhfW6O9zQcI Zobacz poprzednie wywiady: 1 część: https://youtu.be/3zHXDAUtQnA 2 część: https://youtu.be/VUx394aEB3U 3 część: https://youtu.be/2rnMIzP5060 ________________________ 00:00:00 - Wstęp 00:02:32 - PRZEŁOMOWE WYBORY 2023 - Czy w POLSCE będzie LEPIEJ? 00:05:52 - Jak wpływa odbieranie dóbr na które wielu ciężko pracuje i się stara? 00:07:27 - Przewidywania na nadchodzące wybory w Polsce? Czy w Polsce będzie lepiej? 00:09:07 - Jak skomplikowane są Polskie podatki i czy da się prościej? 00:10:05 - Dlaczego inne kraje mają prostsze przepisy podatkowe a Polska nie? 00:11:12 - Czemu Polacy głosują na osoby które utrudniają im życie i nie potrafią zrobić nic dobrego? 00:12:33 - To ostatnia szansa żeby zatrzymać zło które nadchodzi? 00:14:13 - Jaki pomysł ma Sławomir Mernzen na kreatywną kampanię na wybory? 00:17:19 - Długoterminowy plan wyborczy partii Nowa Nadzieja (Konfederacja) 00:18:58 - Brudna polityka - naciski manipulacje wyzyskiwanie - Gdzie Sławek chce dojśc i jak chce to ominąć? 00:24:15 - Głód do działania i wprowadzania zmian - Co jeszcze planuje? 00:28:35 - Jakie są zagrożenia przy nowych zmianach które planuje Sławek? 00:29:47 - Zabawne absurdy podatkowe w Polsce - VAT od krówek i pączki 00:31:21 - Przekaz do osób które nie interesują się/nie interesowały się polityką! 00:33:09 - Czy warto iść na wybory parlamentarne 2023? 00:33:43 - Niesamowicie ważne pytanie do młodych ludzi! ________________________ Kanał Grzegorz Kusz - Agent Specjalny ✅ Zapisz się na mój newsletter i otrzymaj PAKIET BONUSÓW: ➡ https://bit.ly/GKbonus
Filmowy 2023 zapowiada się NIESAMOWICIE. Dlatego dzisiaj razem z Filipem (Łysy z Marvela) omówimy nasze TOP 10 oczekiwanych filmów oraz porozmawiamy o naszych przewidywaniach na nadchodzący rok.
Reprezentacja Polski pierwszy raz od 36 lat wyszła z grupy na mistrzostwach świata. Biało-Czerwoni w fazie grupowej mundialu zremisowali z Meksykiem, pokonali Arabię Saudyjską i ulegli Argentynie. W 1/8 finału Lewandowski i spółka przegrali z późniejszymi wicemistrzami świata — Francuzami. Mimo sukcesu, jakim było zagranie w fazie pucharowej mistrzostw świata, wiele mówi się o stylu gry naszej reprezentacji, o premiach, które piłkarze mieli otrzymać za wyjście z grupy i o posadzie selekcjonera. W Misji Sport postaramy się odpowiedzieć na pytania: w jakim miejscu jest dziś reprezentacja Polski, co dalej z Czesławem Michniewiczem i kogo ewentualnie powinniśmy szukać na jego miejsce, i czy eliminacje do mistrzostw Europy 2024 powinniśmy wykorzystać na przebudowę drużyny narodowej. Na klubowym podwórku bardzo dobrze w 2022 roku spisywał się Lech Poznań. Najpierw, w maju, po zaciętej walce do samego końca "Kolejorz" został mistrzem Polski, a później, na jesieni Poznaniacy świetnie radzili sobie w europejskich pucharach. W grupie C Ligi Konferencji Europy, Lech Poznań okazał się słabszy jedynie od hiszpańskiego Villareal i awansował do 1/16 finału, gdzie zmierzy się z norweskim Bodo/Glimt. Czego spodziewać się po Lechu w rundzie wiosennej? Czy polskie drużyny przygotowane są do tego, aby skutecznie rywalizować na kilku frontach? Wreszcie, która drużyna na krajowym podwórku była najlepsza w 2022 roku? Genialny sezon zanotowała natomiast Iga Świątek. Polska tenisistka zakończyła 2022 roku na najwyższym stopniu w rankingu WTA z ogromną przewagą nad pozostałymi zawodniczkami. Świątek w 2022 roku zwyciężała 67 razy, przegrywając przy tym tylko 9 razy. Polka wygrała dwa turnieje wielkoszlemowe: French Open i US Open, i zakończyła sezon z niesamowitymi liczbami - 37 zwycięstw z rzędu i 9 finałów. Równie dobrze nie radził sobie w tym sezonie Hubert Hurkacz, który sezon zakończył na 10. miejscu rankingu ATP, a dobrze mecze przeplatał tymi słabszymi. Co spowodowało, że ten sezon był dla Igi Świątek tak niezwykły? I jakie błędy musi wyeliminować Hubert Hurkacz, by wspiąć się na szczyt rankingu ATP? Niesamowicie spisali się także nasi siatkarze, który zostali wicemistrzami świata. Polacy rozegrali znakomity turniej, a w finale ulegli lepiej dysponowanym Włochom. Bardzo dobrze zaprezentowały się również polskie siatkarki, które w ćwierćfinale mistrzostw świata okazały się słabsze od reprezentantek Serbii. Czy srebrny medal siatkarzy pozostawia pewien niedosyt i Polaków stać było na złoto? W jakim stanie jest kobieca siatkówka? 2022 roku w polskim sporcie podsumujemy sobie ze znakomitymi gośćmi. Razem z Aldoną Marciniak i Łukaszem Kadziewiczem w Misji Sport będą: Dawid Celt, Łukasz Olkowicz, Radosław Majdan i Zbigniew Bartman.
W dzisiejszym odcinku:
Do rozmowy zaprosiłem Aleksandrę Krzyształowicz, bookstagramerkę, która bardzo dużo czyta i bardzo mądrze mówi! Porozmawialiśmy o ostatniej podróży Aleksandry na Sardynię, o kobietach, mężczyznach oraz ludzkiej naturze jak i oczywiście o książkach. Niesamowicie ubogacająca rozmowa! Aleksandrę znajdziecie tu: Twitter Instagram YouTube Pozostałe linki: https://linktr.ee/haunted.reader Natomiast mnie tu: Twitter Facebook Youtube
Gościem Szymona Glonka w podcaście "DGPtalk: Dzieje się świat" jest Wojciech Grzędziński, fotoreporter pracujący w Ukrainie na zlecenie Washington Post. Fotograf nagradzany w konkursach takich jak World Press Photo, Visa D'Or, NPPA, Sony World Photography Awards, Grand Press Photo i wielu innych. – Od początku wojny jestem w Ukrainie na zleceniu Washington Post, pracujemy w bardzo klasycznych zespołach dziennikarskich (dziennikarz, fikser, fotograf). Owocem współpracy tych zespołów są reportaże, mniej newsy. Jesteśmy skupieni na opowiadaniu historii, jak najbardziej ciekawych, które się dzieją nie tylko na linii frontu, ale które są spowodowane przez wojnę – mówi Wojciech Grzędziński, fotoreporter pracujący w Ukrainie na zlecenie Washington Post. See acast.com/privacy for privacy and opt-out information.
Witam Cię w 99 odcinku podcastu WIĘCEJ NIŻ FOTOGRAFIA. Dzisiaj, po krótkiej przerwie, ponownie zapraszam Cię bardzo serdecznie na kolejną inspirującą rozmowę z Absolwentką AKADEMII MAGICZNEJ FOTOGRAFII Martą Zochniak
ZAPRASZAM WAS KOCHANI DO NAJNOWSZEJ ROZMOWY PEŁNEJ PRAKTYCZNEJ WIEDZY I METOD O TYM JAK POKOCHAĆ SIEBIE. ROZMOWA ZOSTAŁA PRZEPROWADZONA NA PROFILU KAI BOCHNIAK IG @enumerologia_poznaj_siebie Kaja, dziękuję, ze mogłyśmy ponownie spotkać się i porozmawiać
Nakarm, ubierz, pociesz. Nawiguj, naprawiaj, dbaj. Zatańcz, pociesz, zmotywuj. W tym odcinku Wojciech Jarzyna opowiada o tym jak wygląda ściganie się ultra z perspektywy mechanika i członka zespołu wspierającego kolarza. Niesamowicie ciekawy odcinek, bo o tej właśnie perspektywie nie słyszy się często, a odkrywa ona kulisy, pokazuje słabości i to jak ważne w wyścigu są wszystkie, nawet te najdrobniejsze szczegóły.
Zapraszam na spotkanie z: ❗️Tomaszem Skupniem ❗ Tomka zobaczyłem pierwszy raz jak wpadł na metę Biegu Ultra Granią Tatr. Niesamowicie zadowolony, otwarty i uśmiechnięty gość. Tylko przez chwilę, ale złapaliśmy fajny kontakt i postanowiłem teraz usiąść z nim i pogadać przy mikrofonie. Na początku próbowałem go ściągnąć do studia w Warszawie jednak Tomek był nieugięty. Bardzo mu zależało abym odwiedził go w jego rodzinnych Skawinkach, twierdził, że lepiej go wtedy zrozumiem. Oczywiście miał rację. Wogóle po raz pierwszy tak długo rozmawiałem z moim gościem przed nagraniem. Najpierw w nocy przy drinku, tuż po moim przyjeździe, potem rano przy kawie obchodząc piękny teren spacerując z Burgerem i zaglądając do kur. Dopiero około 10 w niedzielę odpaliłem sprzęt, a Tomek wyśpiewał mi wszystko jeszcze raz jak na… nagraniu podcastu przystało. A jeżeli uznacie, że to nagranie lub inne podcasty Black Hat Ultra przynoszą Wam jakąś wartość, wiedzę lub dostarczają dobrych emocji, to serdecznie zapraszam do wspierania podcastu finansowo pod adresem patronite.pl/blackhatultra. Jeżeli chcecie wspierać podcast innymi metodami napiszcie do mnie maila na ultra@blackhatultra.pl Zanim usłyszycie rozmowę chciałem Wam krótko przedstawić osiągnięcia Tomka. Tomek aktywnie startuje w zawodach trailowych od 2018 roku. Na początku startował bardzo dużo na krótkich dystansach, ale wydaje mi się, że jego pierwszym startem w poważnej stawce zawodników był Eliminator w 2019 roku. Potem był trzeci na 64km trasie w Krynicy, pierwszy na 70km Łemkowynie, szósty na mocno obsadzonej pierwsze edycji Tatra Sky Marathon. W tym roku był trzeci na Mardule za Marcinem Kubicą i Piotrem Łobodzińskim, drugi na Chudym Wawrzyńcu za Kamilem Leśniakiem, by w końcu wygrać Bieg Ultra Granią Tatr.Biegowa droga Tomka jest czysta i klarowna. Z roku na rok wspina się na wyższy poziom. Jak za chwilę usłyszycie podchodzi do swojego treningu bardzo metodycznie, ale przy zachowaniu pełnej czujności jeśli chodzi o pracę i rodzinę. Bieganie nie jest najważniejszym elementem jego życia, ale pomimo to buduje tego zawodnika w sobie bardzo skrupulatnie. Posłuchajcie
Dziś, w ramach podcastu Becoming a Sustainable Leader, @annajurgas rozmawia z Arturem Nowakiem-Gocławskim - współzałożycielem i prezesem Grupy ANG S.A., pierwszej w branży finansowej firmy, której właścicielami są jej pracownicy. W rozmowie usłyszycie między innymi o demokratycznej organizacji, odpowiedzialnym biznesie, o różnicach między przywódcą a liderem i o tym czego wymaga dobre przywództwo. Koniecznie posłuchajcie o doświadczeniach i refleksjach naszego Gościa. Niesamowicie inspirujący odcinek! Link do rozmowy znajdziesz w stories
Witajcie w Muzeach Watykańskich! Niesamowicie miło mi jest tu Was gościć, bo czeka tu na nas wiele światowej sławy arcydzieł. Standardowo wybrałam dla Was dziewięć dzieł z kolekcji muzeum i każdemu z nich poświęciłam osobny odcinek. Wszystkie razem stanowią proponowaną trasę zwiedzania, jednak zanim w nią ruszymy, dowiedzmy się co nieco o samych Muzeach Watykańskich. W tym celu odpowiem na waszych 5 najczęstszych pytań związanych z tym miejscemReprodukcje wszystkich wzmiankowanych obrazów znajdziesz tutaj: https://przedobrazem.pl/podcasty/muzea-watykanskieZapraszam Cię też na mój profil na IG: https://www.instagram.com/przed_obrazem
Wielki, piękny gabinet we wrocławskim Ratuszu. Niesamowicie przytulne, eklektyczne miejsce. W takiej scenerii przywitał nas gospodarz naszego miasta, prezydenta Wrocławia Jacek Sutryk. Pierwszy temat rozmowy nasunął się sam – pandemia, która pustoszyła kraj od marca zeszłego roku, odcisnęła solidne piętno także na stolicy Dolnego Śląska. O jej wpływie na miasto, a w szczególności na jego kulturalną stronę porozmawialiśmy na początku. Prezydent Sutryk potwierdził plany rozwojowe Wrocławia i wskazał, jak miasto będzie wracać do normalności. Przyznał się nam jaki seans Nowych Horyzontów pamięta najlepiej i dlaczego tak bardzo kocha pokazy na rynku. Zdradził nam też kim chciał zostać w dzieciństwie (oczywiście w wyniku filmowej inspiracji) oraz która postać z „Akademii Pana Kleksa” przerażała go najbardziej. Ciekawe, czy inni włodarze miast, czy ogólnie politycy mają tak szerokie horyzonty i są tak otwarci na kulturę jak prezydent Sutryk? Będziemy sprawdzać. Dobrego odsłuchu! --- Send in a voice message: https://anchor.fm/watching-closely/message
Weronika Izdebska (Ovors) - żyjąca na Islandii fotograf/filmowiec. Przez jej fascynujące portrety przemawia nostalgia, spokój, chłodny klimat niebieskich barw, który jest tak charakterystyczny dla jej stylu. Niesamowicie kojący i spokojny głos idealnie współgra z twórczością Weroniki. Rozmawiamy o świetle, o szukaniu stylu, o Islandii i melancholii. https://www.ovors.com https://www.instagram.com/ovors/ https://www.facebook.com/ovors ------------------------------ Wpadnij na stronę: https://fotograficznierzeczbiorac.pl A na grupę też wpadaj: https://www.facebook.com/groups/fotograficznierzeczbiorac A do mnie na insta: https://www.instagram.com/szymonkasolik/
„On moim Panem” to chrześcijański hymn, którego historia sięga 6 wieku! Niesamowicie jest wiedzieć, że byli, są i będą ludzie dla których Bóg był, jest i będzie Ojcem. Niesamowicie jest rozmyślać o Nim, o tym jak cudownie wszystko stworzył. Niesamowicie jest mieć pewność tego, że daje schronienie. Poznawać Go. Służyć Mu. On daje prawdziwą radość w sercach, która nie przemija – cokolwiek by się działo. On daje miłość, którą możemy przelewać na siebie nawzajem. On dał swojego Syna, by umarł za grzechy świata i zmartwychwstając zapewnił wierzącym Mu zbawienie! Chwalmy Go naszą codziennością! Mamy nadzieję, że słowa tego hymnu posłużą każdemu słuchaczowi do rozważań nad tym kim jest i jaki jest nasz Pan. Wokal - Zofia Kurowska, Aleksandra Woźniak Piano - Antonina Kocińska Gitara - Dominik Kurowski Saksofon - Jonasz Styszyński Perkusja - Szymon Woźniak Programowanie instrumentów - Maciej Kociński Więcej o nas znajdziecie tutaj: Facebook: https://www.facebook.com/kosciolnaskale Instagram: https://www.instagram.com/kosciolnask... Spotify: https://open.spotify.com/show/1OCpb2p... Strona Internetowa: https://kosciolnaskale.pl/
Niesamowicie szczera i inspirująca rozmowa. Jeżeli jesteście ciekawi jak pracuje Gosia Herba, jaki był jej pierwszy komercyjny projekt i dlaczego tak ważna jest dla niej kultura pracy, to nie mogliście trafić lepiej. Ten wywiad jest skarbnicą wiedzy zebranej podczas ponad dziesięcioletniego stażu pracy. Gosia Herba: http://gosiaherba.pl/ Instagram: https://www.instagram.com/gosiaherba/?hl=enIntro & outro by Spyridon Fasegkas: spyrfasegkas@gmail.com
W 101 Epizodzie Dwóch Typów prawie umiera przez statyw oraz prowadzi taksówkę strzałkami (0:00). Niesamowicie inteligentna jednostka (02:00). DTP Cooking - Roast Edition (3:30). TRIGGER WARNING: GWAŁT - Sohayo lubi seks, wiesz? (4:40). Dostawca internetu simp (01:13:00). Kot vs odkurzacz (1:16:00). Minimaxing lat młodzieńczych (01:18:50). Słodkie vs słone przekąski (01:30:00). Woda 2.0 i pierwsze spotkanie rodziców dziewczyny (01:35:00).
W drugim odcinku moim gościem jest Zosia May. Niesamowicie ambitna i zorganizowana młoda osoba, przed którą świat ilustracji i projektowania graficznego stoi otworem. Zosia niedawno skończyła liceum, a więc studia i karierę zawodową ma jeszcze przed sobą. Rozmawiałyśmy o tym, czy warto studiować i jak się do tego przygotować, o różnicach między ilustracją komputerową i ręczną i o tym, skąd czerpać informacje na temat projektowania graficznego. Odcinek ważny, nie tylko dla osób, które stoją dopiero przed wyborem studiów, ale także dla projektantów z wieloletnim stażem pracy. Warto cofnąć się pamięcią do tego, jakie były nasze początki w branży i zrozumieć problemy i potrzeby studentów. Zosię znajdziecie na Instagramie https://www.instagram.com/zooo_siaa/Intro & outro by Spyridon Fasegkas: spyrfasegkas@gmail.com
Mia tworzy grupę dyskusyjną dla dziewcząt i chłopaków, gdzie porusza ważne tematy społeczno-polityczne. Niesamowicie wspiera wszelkie inicjatywy dziewczęce w Social Mediach. Na co dzień zajmuje się aktorstwem i śpiewaniem. W tym odcinku opowiedziała o swoim doświadczeniu z lekomanią.
Paweł Roman - fotograf zakochany w technice fotografia sprzed ponad 100 lat. Mokry kolodion - z czym to się je? No lepiej tego nie jeść, bo jest to rzecz niesamowicie trująca. Paweł to człowiek cierpliwy i wyciągający z życia mnóstwo pozytywów. Niesamowicie ciepły, otwarty i szalenie uzdolniony fotograf. Jak mówi fotografowanie na mokrym kolodionie to przeżycie.
Niesamowicie szczery odcinek o pracy, rozwoju i zaangażowaniu (bądź wypalaniu się) w branży - a dokładniej w programowaniu. Asia jest programistką, ale w tym podcaście niewiele znajdziecie w tym temacie. Więcej miejsca poświęca stresowi w pracy, bohaterowaniu i nadgodzinach (i związanym z tym stresem), a także oglądaniu się na innych. Timeline odcinka: ⏩ (01:56) Najbardziej mi brakuje ludzie - wpływ Covid ⏩ (05:21) Stres w pracy programisty. pozytywny/negatywny ⏩ (08:28) Jestem bohaterem - czyli ratowanie deadlineów, nadgodziny, bo ja zrobię lepiej ⏩ (14:23) Pięlęgnowanie ogródka - bycie ogrodnikiem ⏩ (18:23) Rozwój, pogoń za wiedzą. I jak w tym wszystkich talenty Joanny pomagają a może przeszkadzają jej w tym. ⏩ (27:23) Specjalizacja czy rozwój ogólny? ⏩ (29:40) Jak zadbać o siebie? ⏩ (33:00) Oglądanie się na innych nie wnosi wiele dobrego, czyli trochę o motywatorach i kołczach ⏩ (38:29) Context Switching - jak wyłączyć się i nie myśleć o programowaniu. Pudełko nicości
Tym razem Queen. Kto nie zna tej piosenki?!? Kto nie czuje od razu ochoty żeby tańczyć i oczywiście śpiewać? To jedna z najpopularniejszych piosenek Queen. Niesamowicie energetyczna, dodająca mocy i sprawiająca, że czujemy ochotę na jakąś imprezę! Prawda? Dlaczego więc członkowie Queen tak bardzo nie lubią tej piosenki? Jaka historia kryje się za tym utworem i co jest tłem jego powstania? Po wysłuchaniu odcinka i powtórzeniu całego tekstu i dodatkowych zdań na głos nie zapomnij, że to jeszcze nie koniec ;)Pobierz worksheet 35, posłuchaj ‘Don’t Stop Me Now’, i wykonaj ćwiczenie. Uzupełnij luki w tekście utworu. Na koniec najważniejsze. Śpiewaj na głos, i ciesz się faktem, że znasz i rozumiesz cały tekst! Zupełnie przy okazji udało Ci się poznać kilka nowych zwrotów. Hell yeah!W odcinku 35:-tło powstania utworu-dlaczego niektórzy nienawidzą tej piosenki-powtórzysz cały tekst piosenki linijka po linijce-poznasz znaczenie poszczególnych wersów-poćwiczysz poznane zwroty i słowa powtarzając ponad 40 dodatkowych zdań-poćwiczysz wymowę-co znaczy: supersonic, I’m having a ball, turn inside out, shooting star, the speed of light, ready to reloadPobierz worksheet 35, posłuchaj ‘Don’t Stop Me Now’ i uzupełnij luki w tekście.Inne odcinki z serii Learn English With Music:TOP 3: Ed Sheeran ‘I Don’t Care’http://teacherola.com/nauka-przez-piosenki/TOP 7: Lady Gaga, Bradley Cooper ‘Shallow’http://teacherola.com/tekst-shallow-lady-gaga-bradley-cooper/TOP 11: Sia ‘Chandelier’http://teacherola.com/tekst-chandelier-sia/TOP 15: Michael Buble ‘Haven’t Met You Yet’http://teacherola.com/tekst-havent-met-you-yet-michael-buble/TOP 19: Taylor Swift ‘You Need To Calm Down’http://teacherola.com/tekst-you-need-to-calm-down-taylor-swift/TOP 23: Metallica ‘Unforgiven’http://teacherola.com/tekst-unforgiven-metallica/TOP 31: Metallica ‘Nothing Else Matters’ http://teacherola.com/tekst-nothing-else-matters-metallica/ Happy learningOlaMuzyka: "Zazie" Kevin MacLeod (incompetech.com) Licensed under Creative Commons: By Attribution 4.0 License http://creativecommons.org/licenses/by/4.0/
Od premiery Chilling Adventures of Sabrina Część 3. minęło już kilka tygodni. Czas podsumować wszystkie wątki i podyskutować o przyszłości rodziny Spellman i całego sabatu z Greendale. Chilling Adventures of Sabrina to jeden z kilku seriali Netflix, który stał się natychmiastowym hitem. Bazująca na opowieści graficznej i przynosząca ogrom skojarzeń z serialem telewizyjnym z lat 90., to idealne połączenie horroru, fantasy, a także serialu młodzieżowego. Co jednak z jakością trzeciego sezonu (nazwanego "Częścią 3.")? CAOS 3 to wielka mieszanka religii, mitologii, czarnej magii i romansów. Każdy ma ukryty motyw, wszyscy szukają odpowiedzi i ścieżki życiowej odpowiedniej dla siebie. Sabrina jest cheerleaderką, Harvey, Roz i Theo zakładają zespół, a Ambroce i Prudence polują na Faustusa Blackwooda. Ta część jest niesamowicie pokręcona i przepełniona twistami i niewytłumaczalnymi zabiegami fabularnymi. Szalona i głupia. Najlepsza i najgorsza. Odpalajcie materiał, w którym omawiam i podsumowuję trzecią część przygód Sabriny.
Pulgasari, czyli północnokoreańska próba stworzenia filmu w hollywoodzkim stylu. Niesamowicie ciekawa historia produkcji, która była fanaberią dyktatora. To wszystko w finale sezonu podcastu Po Co Ja To Oglądam?! Gdy Kim Dzong Il ma marzenie, Kim Dzong Il spełniał swoje marzenie. Właśnie tak powstało "Pulgasarii" - północnokoreańska Godzilla, bazująca na ludowej legendzie. Potwór ulepiony z ryżu przez umierającego w niewoli kowala, przyłącza się do powstania wieśniaków, którzy mają już dość wyzysku i głodu, który zsyła na nich zły król. Z Pulgasari po swojej stronie, armia dowodzona przez Inde'ego i Ami, jest w stanie pokonać okrutnego władcę! "Pulgasari" to film owiany legendą. Reżyser Sang-ok Shin, porwany z Korei Południowej, by spełnić zachciankę Kim Dzong Ila, który marzył o filmie w stylu amerykańskim. Chińska przypowieść o niezniszczalnej bestii o dobrym sercu i produkcja z bardzo ciekawą fabułą, stworzona niczym teatr telewizji. Zapraszamy Was do posłuchania odcinka finałowego sezonu podcastu "Po Co Ja To Oglądam?"!
Dziś w Strefie jedna z najbardziej dopracowanych płyt w historii polskiego rapu. Niesamowicie poskładana technicznie, do tego z tonami treści. Jeden z absolutnych klasyków tej dekady. PATRONITE: https://patronite.pl/rapmatters Grupa na FB: https://www.facebook.com/groups/RapMATTersPodcast/ Fanpage: https://www.facebook.com/rapmatterspodcast/ Kanał YT: https://www.youtube.com/channel/UCkebu-RZZSrRjynJuls5s8g Playlista na Spotify: https://open.spotify.com/user/11154473065/playlist/6UkAEJJpKbgcGWBsdpkXCh?si=-hWYGOqkTz66n0GMI33EFg Najlepsze single 2019 Spotify: https://open.spotify.com/user/11154473065/playlist/4Q2aVYQCCWkq5gI1vp1BjW?si=0sgh7Q2MRO6gdVQbcs4nnA Najlepsze single 2019 YT:https://www.youtube.com/watch?v=3UFS76evnLY&list=PLCkZPugqg8If_x23lgRWy-4PJxEGP-KW2 Archiwum: https://www.mixcloud.com/BlogMateuszaOsiaka/
Oddaję Wam do odsłuchania niezwykły odcinek, w którym Hubert Kwaśniewski mówi o swoim życiu w uzależnieniu i o tym jak codziennie od 7 lat je pokonuje. Rozmowę nagrałem na dwa dni przed imprezą biegową, którą Hubert co roku organizuje na Ślęży świętując w ten sposób moment, w którym zdecydował się powalczyć o swoje życie odstawiając alkohol i narkotyki.Niesamowicie piękna i prawdziwa historia upadku i powstania z niego. Dedykuję ją wszystkim, którzy te święta spędzą samotnie lub nie radząc sobie ze sobą, traktują świąteczny stół jak jeszcze jedną okazję do napicia się. Możemy zmienić nasze życie, zależy to tylko od nas.
Poznajcie Krystiana Pietrzaka, najszybszego z Polaków na tegorocznym Tor des Geants - 330km trasę o przewyższeniach 24km pokonał w czasie 121 godzin i 27 minut plasując się na 143 pozycji. Zaledwie tydzień później zajął 2 miejsce open podczas 120km Marathon Trail Lago di Como wyprzedzając o jedną pozycję Sabrinę Stanley, która w kategorii kobiet wygrała w tym roku HardRock100. Krystian przeszedł długą drogę biegową od sprintów, przez maratony uliczne do biegania ultra w formacie XXL. Studiował na akademiach sportowych a obecnie, poza pracą, studiuje medycynę by, jak mówi, jeszcze lepiej zrozumieć procesy zachodzące w organizmie biegacza. Niesamowicie świadomy biegacz, którego myśli pochłaniają coraz to dłuższe dystanse.
Oto Sasza Różycka tancerka go go i autorka książki „Wenus bez futra”. Niesamowicie barwna osoba, która łamie wiele schematów i szybko rzucanych w jej kierunku ocen. Wychowała się w dobrym domu, miała obiecującą pracę, ale jej apetyt na życie był dużo większy! Jednego wieczoru podczas imprezy rzuciła pracę graficzki dla kariery tancerki erotycznej. Skąd taki pomysł? Czego uczy praca w strip clubie? Jak jej się udało i jaki to ma związek z Zawsze i Wszędzie Możesz Wszystko?!